- Видео 76
- Просмотров 114 471
bigi
Польша
Добавлен 21 ноя 2018
dobre rzeczy tu sa SUBSKRYBUJCIE PO WIECEJ
Видео
HELLFIELD, SKOLIM - Tylko z nią [INSTRUMENTAL]
Просмотров 1,2 тыс.7 месяцев назад
tylko z niaaaa tt: jadaswiryjada
[INSTRUMENTAL] Mata - W KRAJU SCHABOWYCH KOTLETÓW
Просмотров 29711 месяцев назад
w kraju schabowych kotletow
Magda Drejka - Nie ma szans [INSTRUMENTAL]
Просмотров 124Год назад
Magda Drejka - Nie ma szans [INSTRUMENTAL]
sanah - Na grobie rycerz [INSTRUMENTAL]
Просмотров 2,3 тыс.Год назад
sanah - Na grobie rycerz [INSTRUMENTAL]
Gibbs ft. Kiełas - Czarna Róża [INSTRUMENTAL]
Просмотров 1,5 тыс.Год назад
Gibbs ft. Kiełas - Czarna Róża [INSTRUMENTAL]
VAE VISTIC feat. Gibbs - Żyję jak chcę [INSTRUMENTAL]
Просмотров 96Год назад
VAE VISTIC feat. Gibbs - Żyję jak chcę [INSTRUMENTAL]
SKOLIM - Co w Tobie jest [INSTRUMENTAL]
Просмотров 736Год назад
SKOLIM - Co w Tobie jest [INSTRUMENTAL]
Louis Villain - Cherry Lady [INSTRUMENTAL]
Просмотров 958Год назад
Louis Villain - Cherry Lady [INSTRUMENTAL]
Zasługujesz na suba
Czekam na więcej podkładów z piosenek skolima I helfied
niedługo coś się pojawi proszę czekać
Tekst: Mam parę chwil i nadzieję, że trochę więcej niż dobę Proszę dziś godzin trochę, to czas na monotonię Czyha zło gdzieś za rogiem, na Twą samoobronę Taki byłeś samodzielny, czy płacz zmusza do obelg, ej Kiedy zasypiam wstaje cisza Ile w tej walce będę trwał? Codzienność mówi: "sorry, wybacz" Nie wróci wczoraj, ani dzisiaj Jak czarne róże znikniemy, nim ciemność Przykryje duszę - to nie biały welon Więc jaki mam być, czemu ten syf Ponownie dobija, dobija, dobija się do drzwi? Czekam na cynk, nie chcę już pomijać Pomijać, pomijać dobrych dni Bo znikniemy nim ciemność Przykryje duszę - to nie biały welon Więc jaki mam być, czemu ten syf Ponownie dobija, dobija, dobija się do drzwi? Czekam na cynk, nie chcę już pomijać Pomijać, pomijać dobrych dni Pokolenie chodzi po domu cichuteńko na palcach Wyczuleni na każdy odgłos klucza na klatkach Za cienkie drzwi, na które nie ma tu lekarstwa Wychowani tak, żeby po prostu nie przeszkadzać Przyzwyczajeni stoją z boku Wolność na horyzoncie wywołuje w nich niepokój, lęk Krzyczę do Ciebie dzisiaj znowu W ostatnim miejscu, w którym przyjmujesz gości do stołu, to siedź Nigdy nie próbuj zabierać mi prawa Nie waż się nikomu mówić jak ma żyć Ja wtedy zrobię dla Ciebie ten hałas Podniosę łapy i będę brawa bił Jak czarne róże znikniemy nim ciemność Przykryje duszę - to nie biały welon Więc jaki mam być, czemu ten syf Ponownie dobija, dobija, dobija się do drzwi? Czekam na cynk, nie chcę już pomijać Pomijać, pomijać dobrych dni Bo znikniemy nim ciemność Przykryje duszę - to nie biały welon Więc jaki mam być, czemu ten syf Ponownie dobija, dobija, dobija się do drzwi? Czekam na cynk, nie chcę już pomijać Pomijać, pomijać dobrych dni Nigdy nie próbuj zabierać mi prawa Nie waż się nikomu mówić jak ma żyć Ja wtedy zrobię dla Ciebie ten hałas Podniosę łapy i będę brawa bił
Dzieki
Ten bit kojarzy mi się z Japonią, Chinami i Koreą
Na dłoni serce, w kieszeni krzyk I kilka złych miejsc, może tak, miało być Na plecach dreszcze, ślady złych dni I czerwonych łez, nie wiem sam, czy tak żyć Na dłoni serce, w kieszeni krzyk I kilka złych miejsc, może tak, miało być Na plecach dreszcze, ślady złych dni I czerwonych łez, nie wiem sam, czy tak żyć Gdybym wtedy wyszedł z kina, przed końcem mego seansu I pożegnał cały świat, bez jednego do widzenia Czyja by to była wina, że nie wytrzymałem z żalu Na pewno nie bliskich nam, a im celowałem w serca, hej Powodów miałem tysiąc, a realnych dwa Nadzieja umarła na rękach, zostawiając płacz Braki perspektyw to jedyne co na stałe mam Robić rap, wtedy jeszcze dla mnie, bardzo śmieszny żart Nie zobaczyłbym córy mego brata Mej twarzy na plakatach, uśmiechu swego fana Bliskich zostawił na dobre, będąc sam w roli kata Tak bardzo byłem głupi myśląc, nikt nie będzie płakał Na dłoni serce, w kieszeni krzyk I kilka złych miejsc, może tak, miało być Na plecach dreszcze, ślady złych dni I czerwonych łez, nie wiem sam, czy tak żyć Nawet nie nawijam, ja po prostu jem mic'a Potem go wypluwam, i sprawdzamy co nagram Oni szczycą się, że robią wyświetlenia A ja szczycę się, że jestem tu gdzie jestem, i koło mnie ich nie ma Bez walk na patogalach, zasięgów na letniakach, bez udawania Jak lecieliśmy grubo, wszystko było w tekstach mała Gdybym się nie zreflekował, to na dobre bym oszalał Oni jak chcą mnie pocisnąć, to cytują tekst z huśtawki Wiem, że głupi, ale miałem dosyć bycia wciąż poważnym Jak upadnę, no to zrobię parę pompek Młody szpaku to instrukcja, jak nie poddać się pomimo paru podknięć Na dłoni serce, w kieszeni krzyk I kilka złych miejsc, może tak, miało być Na plecach dreszcze, ślady złych dni I czerwonych łez, nie wiem sam, czy tak żyć Na dłoni serce, w kieszeni krzyk I kilka złych miejsc, może tak, miało być Na plecach dreszcze, ślady złych dni I czerwonych łez, nie wiem sam, czy tak żyć
Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-e Piję drinka przy ognisku, żeby zapomnieć o Tobie Dzwoni do mnie ziomal, że tu na mnie czeka 1000 kobiet Na nogach mam ramony, ty to Ricky i Owens Ja nikomu nie ufam, w Żabce kupuje kondomy Poza kontrolą będę K.O w tym mieście Moi ziomale ostrzegali mnie wcześniej Nadal P.P.P. - papier ponad pussy Ale jak wrócę znów, gapię się na ten sufit Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-e Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-е Utopiła moje serce w bеnzynie (i podpaliła je-e) Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-e Ona chce zrobić z Ciebie simp, zapomniał o ziomalach Mam abnormalny rizz, następna już wybrana Jestem G. O. A. T., przysięgam to na mamę Wchodzę tak jak Halland na tą pierwszą bazę Najlepszy lek, aby zapomnieć to jest iść na jakiś melanż Dzwoni do mnie Ania, potem dzwoni do mnie Ela Po tych ciotach nic nie widzę Oczy jak zepsuty ekran Mówię na nią "speed", bo ciągle na mnie szczeka Poza kontrolą, będę K.O w tym mieście Moi ziomale ostrzegali mnie wcześniej Nadal P.P.P. - papier ponad pussy Ale jak wrócę znów, gapię się na ten sufit Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-e Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-e Utopiła moje serce w benzynie (i podpaliła je-e) Utopiła moje serce w benzynie i podpaliła je-e
0:22
Raz, raz, raz RPK Posłuchaj człowieku Kiedy przyjdzie taki dzień Że zabiorą ci wolność Będą chcieli zabrać ci godność Ale ty im na to nie pozwól Bo twarz masz tylko jedną, ta Gdy jeden wali szpagat drugi pięści zaciska Krótka droga jest od człowieka do kurwiska Mocni w gębie są ci, co żyją wyobraźnią, kozakują Później cienko kwiczą gdy ich skują Wjeżdża CBŚ, lecą kopy darcie ryja (darcie ryja) Wymierzona broń prosto w skroń, co za chryja (co za chryja) Do góry nogami powywracana chałupa (ta) Sprawdzian dla psychiki, druga część na zarzutach (na zarzutach) Albo się zachować umiesz lub ci pęka dupa Niektórzy by wolność mieć idą po trupach (kurwy) Wycierają pysk o policyjnego fiuta Obciążając tych, z którymi dzielili utarg Nikt chyba nie chce być w pudle zamknięty Jednak jeśli robisz coś, bądź konsekwentny Honor to wielki skarb, łatwo go stracić Za błędy nieraz wysoką cenę trzeba płacić (tak jest) Ziomka zdradzić to jak chuja sobie wsadzić w dupę Niektóre ściеrwa mają wcześniej tu uknute Jak to rozkminić? - Patrz kto jеst samolubem (patrz, pa) Kto patrzy na swój los ten wystawi cię na zgubę Jeden za wszystkich wszyscy za jednego Świadka koronnego w dupę jebanego Jeden za wszystkich za jednego wszyscy To właśnie odróżnia mężczyznę od pizdy Jak jesteś prawilny to i dźwigniesz to na bary Dzięki ci twoi wspólnicy unikną kary Pucha to nie Paryż i nie rewia mody W zielonych skarbówkach co dnia męczy brak swobody (ta) Sztywno, charakternie w celi z takimi jak ty (ty) Co zachowali twarz i nie zeszli na psy Wolno płynie czas jednak to nie koniec świata (świata) Przyjdzie taki dzień ostatni raz pęknie klapa Otworzy się brama, otworzysz szampana Zabliźni się rana wolka, to na lepsze zmiana (ta) Ty dumny jak paw, uszlachetniony przez ból Minął dramat, czas upłynął, git, nie dał się złamać Oto przykład, wzór charakternego człowieka (człowieka) Nieraz niech się boi szczur a wkrótce kaleka (kaleka) Niech się na baczności ma niewdzięczny kolega (szmata) To ten, co pomagać miał, lecz udawał greka Szacunek dla ludzi z krwi i kości dla was przekaz Szacunek dla ciebie, dobra kobieto jak czekasz Jebać wyuranców, co dobrodziejstwa kagańcu kryją pyski By uchronić się sprzedadzą bliskich (ta) Jeden za wszystkich wszyscy za jednego (jednego) Świadka koronnego w dupę jebanego (jebanego) Jeden za wszystkich za jednego wszyscy (wszyscy) To właśnie odróżnia mężczyznę od pizdy
Kozak💥💥
Zajebiście to gra po chaupie
Ona pisze mi, że tęskni Gdy wyszedłem do speluny pisać wersy Byłem pewien, że napiszę płytę w Grecji Ale ona nosi zbyt obcisłe kiecki Zimne wino płynie we krwi Kelner mówi że jesteśmy dzisiaj piękni Więc dlaczego w moich myślach tylko złe dni? Przecież lato zaraz ustąpi jesieni (uh) I w opisach będą pytać znów modelki "Gdzie lato? Gdzie lato?" Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Zapomnij o tym, nie warto, nie warto Gdzie lato? Gdzie lato? Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Przestań już pisać, nie warto, nie warto Jestem z Polski I mam mood jesienny, znów bezsenny Lubię tylko brudne bębny, smutne gęby W negocjacjach z Duchem Świętym Jakie brandy? Ziomo lej mi lepiej wódkę z biedry Idzie wrzesień, z nim chłód przeklęty się rozniesie Jak te ósme zęby (uh) Melancholia już mnie dręczy Gdy modelka w biustonoszu się przed lustrem pręży I mnie pyta "Gdzie lato? Gdzie lato?" Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Zapomnij o tym, nie warto, nie warto Gdzie lato? Gdzie lato? Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Przestań już pisać, nie warto, nie warto Coraz bardziej blade światło Plakaty festiwalowe sobie blakną Na twej trasie rowerowej nowe bagno A w szufladzie masz obcokrajowy banknot Będzie płakał, będzie marznął Negocjujesz z kalendarzem, "Mordo, jak to?" On pociesza cię że jeszcze przyjdzie lato Ale powiedz, proszę, quando, quando, quando? Nie, nie, nie Lato znów odchodzi w cień Już wyraźnie krótszy dzień Lodowata w żyłach krew Nie, nie, nie Lato znów odchodzi w cień Już wyraźnie krótszy dzień Lodowata w żyłach krew Gdzie lato? Gdzie lato? Gdzie lato? Gdzie lato? Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Zapomnij o tym, nie warto, nie warto Gdzie lato? Gdzie lato? Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Przestań już pisać, nie warto, nie warto Gdzie lato? Gdzie lato? Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Zapomnij o tym, nie warto, nie warto Gdzie lato? Gdzie lato? Galliano, Gazpacho, Gelato Gelato, Gelato Przestań już pisać, nie warto, nie warto
Słyszę w głowie głos Gibbsa... Pojebane
Też ❤
Rozmawiam z ziomem o planach my kontra oni Żebym słuchał co pierdoli banan nie ma mowy Musiałbyś zabić mi brata żebym łzę uronił Znam historię z miasta a ty oglądaj sitcomy Nie widzę kolorów wiem jak czują się daltony Nie widzę wyboru jestem do tego stworzony Zostałem z nią sam na sam miałem na nią pomysł Nawet nie dotknąłem jej byłem zbyt zrobiony Ta domówka komisariat każdy ziomek tam to pies Weź nie pierdol mi jak kroki stawiać mam nie wiesz jak jest Staje dla rodziny tu a nie dla dam a nie dla niej Ona chciała wąchać coco z tobą a masz tylko klej Chciałeś być numerem jeden a jesteś numer 60 Jesteś pozer nawet starzy ci nie wierzą Co jest grane serce bije ledwo Mój ziom rusza z pomocą już to kruszy na telefon Twój ziom nie wie jakie barwy wybrać dalmatyńczyk Widać to po pyskach że nikt z was nie jest zbyt bystry Jestem z miejsca gdzie nie pomaga modlitwa tylko blistry Całe miasto chce pomocy krzyk nie jest już ukryty Krzyk nic nie pomoże ci bo nikt cię nie słyszy Ludzie wyprzedali duszę swoją za jebane pliki Łukasz najpierw kocha cię a potem nienawidzi Trzymam ją na dystans i na pewno nie na linii Nienaiwny jestem już wiem co jest na niby Wcinam to co daje miasto mimo że to złe dla psychy To pięcio gwiazdkowe gastro bo podaje same hity Mocno uczą błędy mnie a jeszcze mocniej bad tripy Lepiej nisko chowaj łeb strzelamy jak karabiny Za oknami pierdolony beton a nie Karaiby W internecie na mnie wloty lecą nie znam twojej ksywy Sprawdzę czy nie mam cię pod podeszchwą bo jesteś taki mini Wszystkie tu śmierdzą jak Cardi jeszcze nie spotkałem Riri Odciąłem się od tamtych bo ciągle Jana palili Wiesz że nie mówią ci prawdy jesli bez przerwy są mili Straciłem mnóstwo czasu juz nie stracę ani chwili
Budowałam most, mimo że palony był wciąż przez Ciebie, przez Ciebie Byłam gotowa wziąć ciężar winy całej na siebie, na siebie Więc piszę list, bo nigdy nie było mi dane Opowiedzieć Ci o moim stanie Poświęciłam co się dało, lecz to było za mało Na granicy stoję, czuję, że już mam siły coraz mniej Nie chcę patrzeć więcej wstecz, bo gubię to, co moje Wyrzuciłam klucz, nie wracam do tych miejsc Kiedyś żyło mi się lżej Więc piszę list, bo nigdy nie było mi dane Opowiedzieć Ci o moim stanie Poświęciłam co się dało, lecz to było za mało Piszę list, by powiedzieć swoją stronę Nie uwierzysz, trudno - niech każdy się dowie Poświęciłam co się dało, lecz to było za mało Czy nie widzisz, że już nie mam co Ci dać? I nie powiem Ci tego prosto w twarz Więc piszę list, bo nigdy nie było mi dane Opowiedzieć Ci o moim stanie Poświęciłam co się dało, lecz to było za mało Piszę list, by powiedzieć swoją stronę Nie uwierzysz, trudno - niech każdy się dowie Poświęciłam co się dało, lecz to było za mało Więc piszę list Więc piszę list
zajebiste <3
Dawno takiego zajebistego bitu nie słyszałem, chyba od czasów Noona.
ŚWIETNE! pojawi się kiedyś cichosza?
bardzo możliwe
Zrobił byś vae vistic yoshi
zrobię
Na grobie rycerz z dawnych lat Z wzniesioną głową stoi Na czole hełm, na ręku tarcz A pierś zamknięta w zbroi Wróżbę on kiedyś taką miał Za dni swych, za żywota Że kiedy kośbę skończy śmierć Ozwie się trąba złota I słucha w dzień, i słucha w noc Kamienne czoło wznosi A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi i kosi, kosi I czeka rycerz wiek i dwa Wśród śmierci stojąc żniwa I słucha w dzień, i słucha w noc Czy trąba się odzywa I rdza mogilna zjadła miecz I hełm wyżarły deszcze I w tarczę bije wiatr i śnieg A rycerz czeka jeszcze I słucha w dzień, i słucha w noc Kamienne czoło wznosi A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi i kosi, kosi I słucha w dzień, i słucha w noc Kamienne czoło wznosi A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi i kosi, kosi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi Ciągle stoi
Chyba zaryzykuję, bo Coraz lepiej umiem w to Nie mam zegarka Liczy się już tylko to, Że na full zatankuję I z tobą wyloguję Życie to trasa A ja szeryfem lewego pasa Wszystko w tyle Mam jak Killer Jedźmy póki mamy czas Jak słodko-kwaśne żelki Kilka zdartych płyt Jak pierwsze piosenki Tamten wokół błysk Łapmy te momenty Są ulotne jak my Dlatego dziś Chcę powiedzieć ci Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Wspomnienia nielimitowane Spacery tuż nad ranem Zgubiłam zasięg Liczy się już tylko to, że Każdą chwilę czuję Doceniam i dziękuję Życie to trasa Bas w głośnikach A na deser matcha Wszystko w tyle Mam jak Killer Jedźmy póki mamy czas Jak słodko-kwaśne żelki Kilka zdartych płyt Jak pierwsze piosenki Tamten wokół błysk Łapmy te momenty Są ulotne jak my Dlatego dziś Chcę powiedzieć ci Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś Dzięki, że jesteś tu Dzięki, że jesteś tu
Makarena Freestyle / Tekst Jadę furą przez Warszawę, słucham Edyty Bartosiewicz Mówią mi, "Idź już na terapię" (ho?) Nie wiem co ma to zmienić Nie wiem co powie mi jakiś znachor, czego nie powie mi panna Jenny Płuca robią piękny piruet (jaki?) Jak z makareny IPhone mruczy, ale to nadal nie Ty Patrzę w lustro, a tam nie lada kretyn Jakim cudem to jest ten tuman, którego wstawiają na tapety? Czerń i biel to nie szachy, dla mnie raczej to flaga mety Pierdolę wyścig viewsów, musiałem zrobić pit stop Promocja każdej nuty dziś to, "Nagrajcie do tego TikTok" Czułem się jak jakiś boomer myśląc, "To nie jest hip-hop" Chociaż się wychowałem w czasach, kiеdy królował ringtone Może już czas to rzucić? Na każdej trasiе mnie łapie grypa Ostatnią sztukę zagram w sierpniu, kuracja będzie do października Datę premiery przesuwam o dzień, za każdym razem, gdy fan mnie pyta Na chwilę obecną przerwa jest piętnastoletnia, zrobię to jak Edyta Ciągle po czyśćcu fruwam, chciałem grać rap i żyć z RUclips'a Nastolatkom jestem obcy, słuchałem plików z foobar Współpracownik pyta znowu, "Byku, czy może być gotówa?" Bo trzeba pomagać sobie w Polsce, ponieważ fiskus czuwa Zajdę daleko - uwierz, nie muszę iść po trupach Nie mam już słów, mam tylko SUV'a, Wasze nudesy to tylko nuda W '07 kitrałem stuff, wtedy na koncie tylko stówa Byłem jak kowboj na wygnaniu, bo wierzył tylko Rumak Zaprosili mnie na apel (ha?) To pyszny ubaw Chcieli bym podziękował w auli, gdzie każdy belfer mnie tylko rugał Fanom podpiszę każdy item, jestem jak Andrzej Duda Ale jak wbijasz do studia, wtedy jest, "Move bitch, get out the way" jak Luda (Luda) Nie wiem, gdzie jestem dzisiaj, znów na rachunku pękł mi tysiak To nie Ikea, płacę za stolik, family tree, nie będziesz wisiał Męczy upał jak skurwysyn, czekam aż jesień jebnie z liścia Myślałem, że nie napiszę już hitu, gdy leciał w Esce "Kiss cam" Gra gitara jak desperado, ja nie mam wad, bo ja jestem wadą Chcesz gadać z typem, który ma serce, to pogadaj ze mną jakoś przed dekadą (yo) Co dzień trójkąt, no bo śpię z kasą, jestem wierny kundel, jestem pies Azor Nawijałem, że ten świat to WF, teraz na SKS pull up S klasą Trzęsę WWA jak gol Deyny, told the man I need the whole payment Szkoda tylko, że w dzienniku pała, więc na nominałach widzę noname'y Obsługuję miesięcznie trzy miliony uszu, to nie call center Mam pod ziemią studio, so do not enter, to nie gierka, ziomuś, to nie Tomb Raider To nie Tony Hawk i to nie Pro Skater, mordo, nie chodź za nimi jak crossfader Jestem extra, extra, jestem Paul Fader Imma make a millie, see you boys later Zawsze słucham co mi powie hejter, bo wyciągnę wniosek, potem zrobię lepiej Tak już od dekady, rzucam słowa w eter Ale coraz młodszy, dajcie nowy PESEL (ey) Coraz młodszy z wiekiem, powiedz, mordo, kto to robi lepiej? Jestem młody Taco, czyli młody Heffe, jestem młody Esse, to mój nowy esej (ej) Coraz młodszy z wiekiem, powiedz, mordo, kto to robi lepiej? Powiedz, kto Ci wyrapować umie kilkadziesiąt wersów i to one take'm Jadę furą przez Warszawę, słucham Edyty Bartosiewicz Mówią mi, "Idź już na terapię", nie wiem co ma to zmienić Nie wiem co powie mi jakiś znachor, czego nie powie mi panna Jenny Płuca robią piękny piruet (jaki?) Jak z makareny Eee-makarena, eee-makarena Taki styl, taki stres, taka cena Eee-makarena, eee-makarena Taco był, Taco jest, Taca nie ma
Dziękiiii za wersję instrumentalną❤❤❤❤❤
nie ma za co <3
Speed up*
speed up*
Skolim tworzysz obłędnie piękne piosenki, Wielki szacun
Jashsjxhd
❤❤❤❤❤
Miałem kiedyś stu znajomych, dziś zostało mi trzech I niech będzie pochwalony kto przed resztą mnie strzegł Na boisku ciągle tłok, albo zabawa w tle Widzę tylko za szybą, ćwiczę znów całe dnie Szkołę kończyłem w noc, rano wstawałem biec Na autobus, który wciąż lubił omijać mnie Wiecznie zmęczony wzrok jest już ze mną jak cień Kilka na gitarze lat, kilka na pianie też [Przejście] Nigdy już nie chcę przegrać, wybacz mi to To mój prywatny spektakl, nim złożę broń Za nasze poświęcenia, składam im hołd Robiłem wszystko z serca, więc powiem Ci coś Zawsze chciałem pić, tylko z wygraną Zabrała kilka chwil, już dziesięć lat za mną "Jaki koszt szczęścia?" - zapytaj rano To za wszystkie zwycięstwa polewam braciom Bo zawsze chciałem pić, tylko z wygraną Zabrała kilka chwil, już dziesięć lat za mną "Jaki koszt szczęścia?" - zapytaj rano To za wszystkie zwycięstwa polewam braciom [Zwrotka 2] Jaka sukcesu jest cena? Policzymy dni, może znajdzie się gdzieś reszta Ej, to nie droga malkontenta Zaciśnięty zgryz, ufam sobie, że nie przegram Ale nie jestem tu na sezon, uchyliłem wcześniej już drzwi Zanim pożegnałem się z biedą, przywitało mnie parę żmij Wokół czułem tylko ten fetor, byle poczuć jak to być kimś A to wszystko, żebyś usłyszał, że istnieję i jestem Gibbs, ej [Przejście] Więc wybacz mi to To mój prywatny spektakl, nim złożę broń Za nasze poświęcenia, składam im hołd Robiłem wszystko z serca, więc powiem Ci coś Zawsze chciałem pić, tylko z wygraną Zabrała kilka chwil, już dziesięć lat za mną "Jaki koszt szczęścia?" - zapytaj rano To za wszystkie zwycięstwa polewam braciom Bo zawsze chciałem pić, tylko z wygraną Zabrała kilka chwil, już dziesięć lat za mną "Jaki koszt szczęścia?" - zapytaj rano To za wszystkie zwycięstwa polewam braciom [Przejście] W głowie tylko głos: "Nikt nie będzie mi wybierał marzeń" Jeśli tracę coś Może tego nie potrzebowałem? [Refren] Zawsze chciałem pić, tylko z wygraną Zabrała kilka chwil, już dziesięć lat za mną "Jaki koszt szczęścia?" - zapytaj rano To za wszystkie zwycięstwa polewam braciom [Outro] Bo zawsze chciałem pić, tylko z wygraną Bo zawsze chciałem pić, tylko z wygraną
TEKSCIOR Sam wiesz dobrze co mi możesz Diabeł siedzi na ramieniu chce Bym zatruwał wątrobę, okej Trochę myślę o niej ale nie wejdzie na głowę Mówi mi, że dużo latam obym Nie stracił się w locie, okej Oby nie złapał mnie koper Powiedz jak to jest możliwe Że od 3 lat jestem w formie W kraju gdzie jak ich ruchają mówią Że to dary Boże Jeśli w ogóle istnieje Bóg to Śmieje się wam w morde, haha Weź się nie ślin, jestem lepszy z lеpszych My w underze pierwsi, ja i kolеdzy Brak tu konkurencji, rekiny wśród leszczy Zepsute nerwy, mogę jej zapewnić Mogę ją wybębnić Co mi zależy co mówią krety, gadasz od rzeczy Gdy mnie zobaczysz nie pytaj jak leci Wszystko co mówią wyrzucam do śmieci Dla nich to życie to czeski film Z tego wychodzi, że twój stary krecik Idę do góry bo ktoś musi świecić Bo sam nie wiem gdzie jest światło Wiem, że połowa tych typów odleci Nikt nie powiedział, że będzie wam łatwo Piszesz o feat przygotuj kwit bo To żaden deal dla mnie ogromny styl Chcesz lucky być masz kurwa wyobraźnie I nudzi mnie co mówi Bitch kiedy mówi poważnie I lubi mnie ja dam jej coś Po czym dzisiaj nie zaśnie na bani syf Sam wiesz dobrze co mi możesz Diabeł siedzi na ramieniu chce Bym zatruwał wątrobę, okej Trochę myślę o niej ale nie wejdzie na głowę Mówi mi, że dużo latam obym Nie stracił się w locie, okej Oby nie złapał mnie koper Powiedz jak to jest możliwe Że od 3 lat jestem w formie W kraju gdzie jak ich ruchają mówią Że to dary Boże Jeśli w ogóle istnieje Bóg to Śmieje się wam w morde, haha Weź się nie ślin, jestem lepszy z lеpszych My w underze pierwsi, ja i kolеdzy Brak tu konkurencji, rekiny wśród leszczy Zepsute nerwy, mogę jej zapewnić Mogę ją wybębnić Co mi zależy co mówią krety, gadasz od rzeczy Gdy mnie zobaczysz nie pytaj jak leci Wszystko co mówią wyrzucam do śmieci Dla nich to życie to czeski film Z tego wychodzi, że twój stary krecik Idę do góry bo ktoś musi świecić Bo sam nie wiem gdzie jest światło Wiem, że połowa tych typów odleci Nikt nie powiedział, że będzie wam łatwo Piszesz o feat przygotuj kwit bo To żaden deal dla mnie ogromny styl Chcesz lucky być masz kurwa wyobraźnie I nudzi mnie co mówi Bitch kiedy mówi poważnie I lubi mnie ja dam jej coś Po czym dzisiaj nie zaśnie
TEKST Mam coś na koncentrację tak jak Ritalin Wszystkie moje ciuszki są szyte w Italii Dostaniesz dzisiaj wpierdol, więc mów mi, "Vitalyi" Pozdrawiam wszystkich tych których pozawijali Kurwo, mów mi, "Vitalyi" (Vitalyi, Vitalyi) Mów mi, "Vitalyi" (Vitalyi, Vitalyi) Oni z nami się witali (witali, witali) A nasi strzelali (strzelali) Krótka piłka, ruchasz albo walisz konia (konia) Moje suki są gorące jak Arizona (zona) Szmata chce mieć mięso w sobie, enchilada (lada) Śpiewam do tych pięknych pań jak Frank Sinatra A ty szukasz przez internet jak Kononowicz Widzisz u mnie z sześć rolexów rocznie, o co chodzi (o co) Moja fura, ta z aniołem na masce Daj mi na to rok i zawołaj sąsiadkę Moje trampki mają gumę z Goodyeara Ty masz na dole ciepło - francuska Riwiera U nich Budka Suflera, u mnie międzynarodowo Możesz Sentina wyszukać u Flera Rucham od 20 lat jak Rocco Siffredi O was zapomnieli, odkąd mnie widzieli Chodzę cały czas na bombie - Izrael Malik wrócił, kurwo, GM2L Mam coś na koncentrację tak jak Ritalin Wszystkie moje ciuszki są szyte w Italii Dostaniesz dzisiaj wpierdol, więc mów mi, "Vitalyi" Pozdrawiam wszystkich tych których pozawijali Kurwo, mów mi, "Vitalyi" (Vitalyi, Vitalyi) Mów mi, "Vitalyi" (Vitalyi, Vitalyi) Oni z nami się witali (witali, witali) A nasi strzelali (strzelali) Vitalyi, baby, żaden Klitschko Polski rap King-Kong, ty dziwko (dziwko) Jebać hip-hop, znowu na lotnisko Znowu po ten temat, znowu sprzedam wszystko A ty współpracujesz, znowu sprzedasz wszystko GMLL, jesteśmy nową koalicją Trochę o nich piszą, więcej obgadują A zamkną swoje gęby, jak ich punche znokautują Ty i rap to nie pasuje jak gej w Lamborghini Ty już nie będziesz bossem jak James Gandolfini Wpierdalam się na scenę jak nagi na boisko Ty wpierdalasz chemię i dragi jak w Pulp Fiction Łazisz jak ten menel, prosząc się o grosze Prosisz o problemy, chyba prosisz się o kosę Rolków miałem z osiem, Air Force'ów ponad 200 A każdy tylko mówi coś o forsie tu na mieście Mam coś na koncentrację tak jak Ritalin Wszystkie moje ciuszki są szyte w Italii Dostaniesz dzisiaj wpierdol, więc mów mi, "Vitalyi" Pozdrawiam wszystkich tych których pozawijali Kurwo, mów mi, "Vitalyi" (Vitalyi, Vitalyi) Mów mi, "Vitalyi" (Vitalyi, Vitalyi) Oni z nami się witali (witali, witali) A nasi strzelali (strzelali)
Jak ktoś się zna to niech powie czy to jest destroy lonely type beat
nie
Nie jestem w tym pierwszy nie drugi Cały ten rok mnie muli Przypomniałem sobie jak to jest trzeźwym być Może bym do tego wrócił Co to jest jeden dzień taki do puli Czuje, że dzieciaki nie czują ulic Muszę pokazać jak się do nich mówi Następni dostaną to z najwyższej półki Zjedz, zjedz to zaraz Uczucia znikają po barach Za duży stres i kolej na zapaść Czekamy na powrót od dawna Czego się łasisz, co ty chcesz sprawdzać Nowy as jest w moich kartach Po streecie bujam się luźno od dawna Zepsuci życiem, miłość nie jest dla nas (A co jest dla nas?) Po śmierci życie nie dla nas Kolejna suka jest dla nas I kolejna suka jest znana w naszym gronie, bo robiła pałę bro We mnie maszyna nie chwytam za broń Ciągle w tym stresie pot otacza skroń Zejdź tam jeśli słyszysz co mówię Może zamkniemy się na chwile (bo) Spadłem wam z nieba jak upadły anioł A wszytko schowane tak, że psy szukają Zjebany świat tutaj, gdzie rządzi siano Jak bym go nie robił to byłbym na haju Koleżanki z twojej szkoły mnie znają Jakbyś chciał je zrobić, to szybko je ładuj Jadę, po Polsce kurwa z takim stylem Wiec zakładaj słuchawki, lepiej to katuj Jestem tak zmęczony melanżami Kurwa, ale wbijam tam tylko po to, żeby zarobić Nie jestem w tym pierwszy nie drugi Cały ten rok mnie muli Przypomniałem sobie jak to jest trzeźwym być Może bym do tego wrócił Co to jest jeden dzień taki do puli Czuje, że dzieciaki nie czują ulic Muszę pokazać jak się do nich mówi Następni dostaną to z najwyższej półki Zjedz, zjedz to zaraz Uczucia znikają po barach Za duży stres i kolej na zapaść Czekamy na powrót od dawna Czego się łasisz, co ty chcesz sprawdzać Nowy as jest w moich kartach Po streecie bujam się luźno od dawna Zepsuci życiem, miłość nie jest dla nas Sam próbuje schować to, że nie mam problemu z tym Tam wpadniesz w pułapkę, rzucam na morze cię a ty potem dopłyń Znam dobrze tą gadkę Trzy dychy stukły budzisz się na klatce Ciekawe co powiesz swej matce Teraz gadamy, gadamy jaśniej Cały wasz blask kryje nasz cień New drip trochę tak jest Nowy ciuch teraz tak jest Nie jestem w tym pierwszy nie drugi Cały ten rok mnie muli Przypomniałem sobie jak to jest trzeźwym być Może bym do tego wrócił Co to jest jeden dzień taki do puli Czuje, że dzieciaki nie czują ulic Muszę pokazać jak się do nich mówi Następni dostaną to z najwyższej półki Zjedz, zjedz to zaraz Uczucia znikają po barach Za duży stres i kolej na zapaść Czekamy na powrót od dawna Czego się łasisz, co ty chcesz sprawdzać Nowy as jest w moich kartach Po streecie bujam się luźno od dawna Zepsuci życiem, miłość nie jest dla nas
Xbsiw sojeh❤❤❤❤
Jaki to type?
dark trap
Masz wersje do pobrania?
łap link do mediafire plik jest mp3 - www.mediafire.com/file/tih73xmrq90sb95/Taco_Hemingway_-_Makarena_Freestyle_%2528prod._Rumak%2529_%255Bmusic%255D.mp3/file
@@bigi111 Dziekoweczka. Pozdrawiam!
rowniez pozdrawiam
2k23 a nie wiedzieć o czymś takim jak konwerter 😆 noł ofens ale nie kumam ludzi którzy pytają o linki do pobrania rzeczy z yt, gdy jest to po prostu link RUclips który wystarczy skopiować
@@Havok0ne konwerter daje tragiczna jakosc. Domniemywalem ze ziomus ktory wrzucil film ma lepsza jakosc bitu. Na muzyce zeby zjadlem wiec rozrozniam wav od mp3
fajne imo
mi siedzi
😍😍😍