Urodziłam się w Warszawie w 1985 roku w szpitalu Bródnowskim, czuję się warszawianką w pełnym znaczeniu tego słowa. Moja mama, też urodzona w Warszawie, pracowała wtedy w biurze Mody i Stylu przy ul. Świętokrzyskiej, a mój dziadek, też warszawianin pracował wtedy w hotelu Forum. Oboje słyszeli huk i krzyki ludzi, którzy wołali: Rotunda wybuchła. Kiedy byłam mała mama mi opowiedziała o tym zdarzeniu i zawsze kiedy byłyśmy w centrum, omijałam Rotundę dużym łukiem. Do dziś przechodząc obok niej dziwnie się czuję.
Urodziłam się w Warszawie w 1985 roku w szpitalu Bródnowskim, czuję się warszawianką w pełnym znaczeniu tego słowa. Moja mama, też urodzona w Warszawie, pracowała wtedy w biurze Mody i Stylu przy ul. Świętokrzyskiej, a mój dziadek, też warszawianin pracował wtedy w hotelu Forum. Oboje słyszeli huk i krzyki ludzi, którzy wołali: Rotunda wybuchła. Kiedy byłam mała mama mi opowiedziała o tym zdarzeniu i zawsze kiedy byłyśmy w centrum, omijałam Rotundę dużym łukiem. Do dziś przechodząc obok niej dziwnie się czuję.
Skoro gaz wtedy nie miał substancji wonnych, żeby można go było wyczuć, to jakim cudem ta kobieta przy wejściu go wyczuła?
tamte czasy były maskryczne