Czekam na naprawdę gorącą dyskusję. A tutaj znajdziecie... Moją obronę Marvela, gdy byłem jeszcze naiwny ► ruclips.net/video/J_WhU-5APZ0/видео.html Mój mini-esej o Into the Spiderverse ► ruclips.net/video/Ck7C5eMPbT4/видео.html
Te filmy po całym cyklu Infinity cierpią na jeszcze jeden poważny problem, z pewnymi wyjątkami - przerost skali i stejków. Nie ma już miejsca na mniejszą skalę, gdzie stawką byłby los tylko jednego miasta, albo - zaszaleję - życie, albo i nawet tylko szczęście jednej postaci. Poza takim Far From Home, które jest bardzo skupione na swoim bohaterze i tym, jak radzi sobie z utratą wzoru, jakim dla niego był Tony i tym, co próbowała zrobić Black Widow z powrotem do korzeni postaci i zamknięciem osobistego rozdziału, co i tak ostatecznie sprowadziło się do walki o wolność świata, i Guardians 3 z chyba najbardziej osobistą historią tej fazy Marvela, to mamy: Shang-Chi - potencjalna zagłada świata; Eternals - potencjalna zagłada świata; Dr Strange 2 - potencjalna zagłada wszystkich wszechświatów; Thor 4 - potencjalna zagłada wszystkich bogów; BP2 - potencjalny podbój świata przez nie-Atlantydę; Ant-Man 3 - potencjalna zagłada wszystkich wszechświatów... Dobrym pomysłem byłoby dać odetchnąć po zgładzeniu i przywróceniu połowy populacji galaktyki, zrobić coś małego. Brakuje mi tych historii o pokonywaniu własnych wad, wyrastaniu z arogancji, braniu odpowiedzialności za swoje przeszłe działania.
Moim zdaniem głównym problemem MCU jest niestety przerost ego i próba szybkiego powtórzenia sukcesu End Game(który był budowany przez ponad 10 lat) w bardzo krótkim czasie.
O tak. Zapowiedzenie w 2022 (raptem półtora roku od rozpoczęcia IV fazy) że obecna saga zakończy się już w 2025 to trochę żart. Ja byłem pewien że Avengers 5 to będzie swego rodzaju nowe otwarcie, coś na wzór New albo Young Avengers. A tu wychodzi na to że pomijamy każdy etap i od razu przechodzimy do finału xD Nawet z tymi obsuwami to zbyt szybko premiera, choć z drugiej strony to może lepiej im szybciej będzie to za nami.
Odnośnie bezładu uważam też, że niektórzy bohaterowie z filmu na film prowadzeni są tak jakby pewne rzeczy nie miały miejsca. Taki Thor w End Game przechodzi drogę od złamanego faceta do gościa, który w końcu staje na nogi, żeby w Thor Love and Thunder znów był zblazowany i szukał swojej drogi. Zresztą to samo tyczy się postaci Star Lorda. Jak dobrzy by nie byli nowi Strażnicy, to Peter w Love and Thunder startuje jako koleś, który ma swoją nową rodzinę, swoich przyjaciół, daje innym rady jak się ogarnąć a w Strażnikach jest złamany i chleje z powodu Gamory. Zresztą Marvel też nie chce poeksperymentować i odejść od swojej formuły (a przy okazji też pewnie chce wyciskać jak najwięcej z solowych filmów). Thor ma świetną chemię z Peterem i resztą Strażników, zakończenie End Game dawało mi nadzieje na ciekawe buddy movie, a oni ich rozdzielili zaraz na początku, postać Thora po raz kolejny stoi w miejscu, w jego historii ciągle powtarzają się te same schematy.
Nie oszukujmy się - te filmy nigdy nie były wybitne, ale zawsze byliśmy w nie bardzo zainwestowani, bo miały bardzo wyraziste, pełnokrwiste postacie, które aż chciało się oglądać To od zawsze było i jest serce superbohaterszczyzny w dowolnym medium - postacie! Teraz przedstawiają tyle nowych postaci nie dając im żadnego pola do rozwoju czy oddechu, że nikogo te postacie w zasadzie nie obchodzą Dopiero później są angażujące historie, które Marvel również przestał opowiadać, ponieważ zmieniają i przepisują scenariusz co chwilę, przez co wychodzi ostatecznie leniwa, pełna dziur fabularnych papka No i na koniec pozostaje jeszcze czas, który jest potrzebny na dopracowywanie filmów... którego Marvelowi ciągle brak, bo produkują na pałę dziesiątki produkcji niepotrzebnie, cynicznie jeszcze wykorzystując biednych artystów którzy przez to rezygnują ze swojej roboty. A wystarczyłoby wydawać tego tyle ile wcześniej wydawali, po prostu dopracowując jakość tych produkcji i mając ciągle na uwadze to dlaczego ludzie kochali filmy Marvela - POSTACIE i angażujące historie (z czego jedna z nich jest rozwijana przez pare filmów, tak by było widać do czego to wszystko zmierza). I tyle... tylko tyle potrzebne jest by móc postawić MCU ponownie na dobre tory. Nawet o wiele taniej by im to wyszło niż teraz :/
W pełni się zgadzam. To dla postaci, ich rozwoju i interakcji między sobą śledziliśmy te filmy. Nie chodziło o efekty specjalne, rzadko też filmy Marvela miały dobrą fabułę. Chodziło o bohaterów. A teraz niestety rzuca się nam nowymi bohaterami co chwilę, nie da się im rozwinąć. Do tego ci, których lubiliśmy cofają się w rozwoju. Spider-man wciąż jest niedojrzałym nastolatkiem, który uczy się jak być bohaterem. Podobnie Ant-man, którego córka uczy jak powinien się zachowywać jako bohater... Faceta, który bardzo mocno przyczynił się do pokonania Thanosa! Za to gdy wyszedł film skupiony na postaciach, czyli Strażnicy Galaktyki 3, to ludzie ten film bardzo polubili. MCU musi po prostu wrócić do korzeni, postawić na jakość, a nie ilość i dać sobie spokój z wielkim budowaniem multiwersum.
@@kpt_Yossarian Peter Parker z MCU właśnie miał swoje "zdarzenie kliszowe", ale potem go wymazali ze świadomości i rozeszli się Marvel Studios z Sony, więc nie liczyłbym na niego w MCU (wliczając seriale D+). Więcej spoilerów niżej... Problemem są nudne postaci, które muszą mieć odhaczonych najwięcej czekboksów. Najśmieszniejsze jest próbowanie zadowolić gawiedź dodając jakieś motywy CzterechLiter+, ale w taki sposób, żeby wystarczyło wyciąć scenę i można było pokazać film w ChRL. Nie zauważyłem w "Poprzez Spider-verse", żeby Gwen była trans. Zauważyłem natomiast, że jej Peter Parker się zmienił od czasu pierwszego filmu i trochę się wstąpił w praniu, bo wygląda jak pomarszczone dziecko. Ale cały motyw był tak istotny dla fabuły, że w "China Cut" jego brak nie zrobi różnicy. Gdybym nie zobaczył tego "wstąpionego w praniu" Petera, to bym powiedział, że po prostu identyfikował się jako Jaszczur, bo jaszczurki są fajne, odrastają im ogony i inne kończyny. Ale "wstąpiony w praniu" Peter jest faktem i nie brakowało mu kończyny, więc pozostaje opcja odrastającego ogonka ;) Bardzo odważne ze strony twórców, miejmy nadzieję, że gawiedź z Twittera się nie domyśli.
Otóż to. Za dużo filmów Marvela. I to jeszcze wplecione w jedno universum, co mi sugeruje że powinienem widzieć wszystkie filmy, by móc cieszyć się z oglądania filmu na który chcę pójść. Dla mnie paradoksalnie Infinity War/ End game było tym momentem. Jak się dowiedziałem, że i strażnicy galaktyki i ant man są w tym filmie, to mnie to zniechęciło do obejrzenia tych filmów. Potem się dowiedziałem, że zabijają bohaterów. Potem zaczęły się pojawiać seriale zabijające starych bohaterów. No ile można
Dokładnie. Przecież tak naprawdę to całe MCU wyrosło na barkach roli RDJ jako Iron Mana. I nic dziwnego, że po jego odejściu całe uniwersum zaczęło podupadać.
Pare lat temu, kiedy Endgame byl na ustach wszystkich, wiekszosc fanow, w tym ja, wyobrazalismy sobie produkcje w nasteoujacy sposob: 10 letnia lub dluzsza Saga Multiwersum, budujaca solidna historie jak Infinity Saga. Filmy oraz UZUPELNIAJACE seriale dla fanow, budujace świat w 3 wymiarach: ulicznym, kosmicznym i magicznym. Danie nam nowej generacji Avengers. Wprowadzenie Xmenow, po drodze wieksze filmy typu Avwngers, a na koniec epicka kulminacja Secret Wars, gdzie mozna byloby zrobic z tego trylogię, ze wzgledu na duza ilosc bohaterów. No zrobienie doslownie tego samego, co wczesniej, ale z nowymi postaciami na spokojnie. Nie byloby wtedy bałaganu, gdyby Captain America 4, Strange Thor itd byli na koniec prowadzeni do zbudowania nowej ekipy, kiedy nadchodzi nowe zło. Moja propozycja wrogów Avengersow była taka: Loki - Kang, który po prostu bawi się czasem, a nie multiwersum Ultron - Anihilus, który nadałby się walcząc z postaciami typu F4 Thanos - Dr Doom, który byłby 1:1 ściągnięty z komiksów. Moim zdaniem Secret Wars powinno bazować na nowych Avengersach oraz starych, ale z innego świata i wtedy powrót jedynego nsszego Iron Mana miałby sens po 10 latach
James Gunn nie mógł dostać bardziej idealnej okazji do wniesienia do tego rynku tak bardzo potrzebnej świeżości. Jeśli Gunn to dobrze wykorzysta (a jak narazie patrząc po potencjalnych castingach, zapowiedzianych projektach w jego nowym DCU oraz ostatnich wywiadach i podejściu do tworzenia Superman: Legacy), to DC będzie nas radowało przez następne 10 lat dokładnie tak jak to robił Marvel przez tamte 10 lat od pierwszego Iron Mana, aż do Endgame
@@BezSchematu dosłownie na gruzach. Jestem ciekaw, na ile jego wizja się sprawdzi - ufam mu, ale wszystko zależy od zarobków, a póki co, ludzie nie chodzą na filmy DC, te filmy są klapami finansowymi. Jeśli Superman od Gunna zarobi, to będzie dobry znak. Jeśli nie - można zacząć zadawać pytania. Ale można w sumie już teraz założyć, że do czasu owego Supermana cała reszta będzie stratna dla DC (mówię tu o Blubeetle i Aquamanie 2).
Nie przejedzie Ciężko robić reset uniwersum bez recastowania głównych postaci. + Ben Affleck sam chciał zakończyć granie Batmana ze względu na to, że chciał zamknąć swój depresyjny rozdział, który się zaczął przy kręceniu Justice League, + Henry Cavill nie pasował do koncepcji Gunna na nowego Supermana. A wydaje mi się, że jak już wyjdzie film, to nikt nie będzie narzekać na obecnie zcastowanego Davida Corensweta (dokładnie tak samo było z SpiderManem Hollanda czy Daredevilem Charliego Coxa)
@@DEVDerr są postaci które są świetne, położono Daredevila i Punishera ze wspaniałym Kingpinem i co? Wracają z powrotem do tych samych aktorów. Jak widzisz nowy Flash nie wypalił i to pomimo ściągnięcia Keatona na ratunek
Dodałbym jeszcze jeden ,, grzech ". Avengers Infinity War i Endgame działało na nas tak bardzo emocjonalnie ponieważ po pierwsze my byliśmy dobrze zaznajomieni z tymi postaciami i dużo z nimi obejrzeliśmy ale po drugie te postacie były dobrze zaznajomione z sobą, było widać że wszyscy troszczą się o innych, że sobie ufają, że są przyjaciółmi i że dużo z sobą przeszli. Podbudowane było to tym że co chwilę były jakieś crossovery jak np. dwie części Avengers, Civil War, rola Black Widow w Iron Manie 2 i Capie 2, rola Iron Mana w Homecoming, rola War Machina w Iron Manach, rola Hulka w Ragnaroku, relacja pomiędzy Samem, Buckym i Stevem to wszystko podbudowywało nam relacje między bohaterami, a teraz ? Avengers muszą być filmem eventem który każdy przebija następny więc nie robią filmów gdzie postacie tworzą drużynę, jedyne co będzie to ThunderBolts ale tam będą same drugoplanowe postacie jeżeli chodzi o Universum a pojedyncze postacie mają filmy / seriale tylko o sobie samych i nie nabywają nowych relacji więc jak mamy czuć więź między tymi bohaterami skoro oni kompletnie się nie znają
Bardzo dobry felieton, trudno nie zgodzić się z którymś z przedstawionych argumentów. Najbardziej dało mi do myślenia pytanie "kto to posprząta?"... Mam pewne obawy, że tego co zapoczątkowała czwarta faza nie da się już 'posprzątać', a szansa na opowiedzenie spójnej i interesującej historii będzie dopiero po zakończeniu Mulitverse Sagi. Okej, może dostaniemy jeszcze jakiś dobry film, ale moim zdaniem, na dobre uniwersum jeszcze sobie poczekamy. Ja uzbrajam się w cierpliwość, bo wierzę, że w świecie gdzie rządzi pieniądz, słabe zarobki filmów są jedynym co może przemówić zarządowi do rozsądku. A Ant-Man na szczęście pokazał, że ludzie mają dość marnej jakości tych produkcji.
trochę tak jest ale to też przez ten wielki hype gdzie ludzie tylko oczekują wprowadzenia 491741 nowych postaci a co najgorsze w tych scenach po napisach serio to robią np clea w dr strange 2 która zapowiado naprawdę sporo a wygląda jakby na to nie było obecnie miejsca w marvelu
Moje serce chętnie obejrzałoby film mcu z Twoim rozumem... żeby zobaczyć czy po seansie byłaby debata szkolna, debata polityczna, oktagon, pokojowe rozejście każdy w swoją stronę czy może jakiś przepływ i uzupełnienie... tak z czystej ciekawości :-) bo ja te nieoptymalne, narzucone warunki eksperymentu rozumiem ale sam eksperyment tak uwielbiam, że nie widzę tego wszystkiego w poszczególnych jego etapach, którymi są filmy i seriale... i odnajduję się w każdej tej historii, może dlatego, że łatwo mi przychodzi zżycie się tu i teraz z daną postacią i sytuacją... a może dlatego, że moja własna wyobraźnia uzupełnia mi podświadomie luki, które widzą inni... a może dlatego, że moja ciekawość co gdyby, co by było, a co jeśli, pewne zamiłowanie do komplikowania i łączenia rzeczy nakładają mi te różowe okulary i bawimy się na mcu razem :-)
Bardzo ciekawy materiał. Moim zdaniem największym problemem Marvela jest częstotliwość, z jaką wypuszczane są kolejne produkcje. Filmów i seriali superbohaterskich jest już za dużo. To powoduje, że kolejne produkcje są niedopracowane, efekty specjalne robione są na szybko, a scenariusze zawierają masę luk i uproszczeń. Według mnie dwa filmy i jeden serial na rok to wystarczająca ilość. Kolejnym problemem jest fakt, że wprowadzane postacie nie są tak ciekawe jak Kapitan Ameryka czy Iron-Man. Jestem fanem komiksów, ale kompletnie nie interesuje mnie ktoś taki jak Ms. Marvel, Eternals czy grupa Thunderbolts. Wolałbym oglądać 9 filmów ze Stevem Rogersem i Tonym Starkiem niż kolejnymi kompletnie nieinteresującymi mnie bohaterami. Jestem za restartami i rebootami. Obejrzałem trzy różne genezy Spider-Mana i na każdym z tych filmów (oprócz ASM 2) bawiłem się świetnie! W DC było kilku różnych odtwórców Batmana i każdy z nich miał w sobie coś szalenie interesującego i oryginalnego. Do dziś komentujemy sutki w stroju Nietoperza, genialną kreację Keatona, czy bardzo dobry występ mocno krytykowanego wcześniej Pattinsona. Idźmy tą drogą, a będzie dobrze. Robić filmy z mniejszą częstotliwością, od czasu do czasu odczekać kilka lat i zrobić reboot i karuzela będzie się kręcić :)
Ja jestem tak znudzona i zmęczona MCU, że nawet nie chce mi się o nim gadać. Oglądam, trzymam kciuki, a potem się kończy jak zwykle. 🤷 Ale przynajmniej wykorzystam mój komentarz, żeby napisać: pozdrowienia dla Michała montażysty! 😁
Ja przygodę z marvelem zacząłem jakoś rok temu i pamietam że korzystałem ze strony która pokazywała filmy w kolejności chronologicznej. Z tego co pamiętam to poza scenami po napisach nie wiele to dało w ogólnym rozrachunku. Po Black Panther mocno zwątpiłem a odpościłem po Thorze Love and T na którym byłem w kinie. Pamiętam że dawno nie żałowałam tak wydanych 30 zł na kino xd
Totalnie zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś i cieszę się że zakończyłem swoją przygodę z tym uniwersum przy trzecich Strażnikach przy których poczułem magię pierwszych trzech faz i bohaterów których polubiłem i zobaczyłem ich koniec historii (niby ale dla mnie tu koniec) oraz smutno mi że ten film marnuje się w takim kijowym gronie jak 4-5 faza i nie mam jej ochoty kontynuować bo po prostu nie widzę sensu by 4-5 faze oglądać bo co Kang? jak go spartolili a potem recast nie recast a finalnie usunęli go bo aktor nabroił albo że film na film nic ciekawego i robią szum? Wole czekać na DC od Gunna, Kontynuacje Spider-Verse czy od odświeżyć sobie setny raz pierwsze trzy fazy.
Dlatego Strażnicy Galaktyki powinni być poza MCU tak jak Batman Pattonsona i Joker Phoenixa są poza DC Gunn. Tak jak w grze, która niestety trafiła na zawsze chciwe i rozpuszczone przez Final Fantasy Square Enix
Chciałbym wejść w polemikę, ale szczerze ciężko bo ze wszystkim się zgadzam. Poza tym dodał bym do 4 i 5 fazy, że błędy które popełnia Marvel to są błędy które popełnił Snyder i jego początki z DC. Czyli wprowadzanie za dużo postaci z którymi nie mamy więzi i oni też nie mają żadnych więzi z innymi. I nawet w Squelach to widać. Poza Guardiansami. I w NWH była nawiązka więzi z innymi to sobie pod koniec sami to zaorali. I uwaga bawiłem się na Flashu lepiej niż na żadnym filmie MCU od czasu Endgame'u poza Spider-manie. Bo wbrew pozorom był to prosty film traktujący inne filmy strasznie luźno. A plus Eleswordy w DC powodują że mamy Jokera czy The Batman którzy mogą tworzyć swoje historie. Czuje, że może nie teraz, ale za 5-6 lat może być jak teraz z DC jeśli nie będzie obicia z jakością. Wróci Iron Man, Cap itd. I budujemy uniwersum na nowo z nowymi aktorami. A to co się stało w pierwszym odcinki Secret Invasion nie dość że ten serial jest słaby, politycznie się rozwala na niemoralne strony to jeszcze to intro AI pokazuje, że marvel zatracił swój CHARAKTER i Duszę. A stał się jak reszta Disneya XXI wieku. Bezdusznym korpo w którym liczy się merch i zarabianie pieniędzy, a miłość do postaci schodzi na dalszy plan. Miłość do filmów. Marvel już nie tylko jest częścią Disneya, ale został już wchłonięty w bezduszny sposób.
Komentarz osobisty: oglądałem wszystko co Marvel wypuszczał od pierwszego Iron Mana do ostatnich Avengersów. Nie byłem żadnym fanem, wręcz często te filmy mnie zawodziły, były zwykle w mojej opinii miałkie i denne. Kilka było średnich. Kilka dobrych. Ze 2-3 świetne. Ale oglądałem wszystkie, bo FOMO było silne, a ja cholernie nie lubię zostawiać niedokończonych rzeczy i muszę każdą historię prześledzić do końca. I dla mnie obejrzenie ostatnich Avengersów było przede wszystkim ogromną ulgą. Że to już koniec. Można odpuścić (może też dlatego film mi się tak bardzo podobał, 9/10 dałem na filmwebie). Bo już wtedy zapowiedzi zalewu nowych produkcji w kolejnych latach, w tym seriali, były przerażające, a z czasem to tsunami tylko narastało. Koniec 3 fazy to był właśnie punkt przełomowy w którym można było z czystym sumieniem powiedzieć sobie - dość. Obejrzałem jakąś zamkniętą całość, ogromną sagę z satysfakcjonującym zakończeniem i mogę w końcu przestać próbować nadążać. Wyzwolić się od FOMO. Poświęcić ten czas na dziesiątki innych filmów czy gier, na które czasu jest zawsze za mało bo pracy w życiu coraz więcej. Także ja to się nawet cieszę, że nowy Marvel jest podobno aż tak słaby. Jakby był dobry to bym może jeszcze wpadł na jakiś głupi pomysł nadrabiania czegoś/śledzenia/chodzenia znowu do kina na wszystko. A tak - pójdę maksymalnie raz na rok na jakiś jeden film, kontynuację czegoś co już znam i lubię (w zeszłym roku Thor, w tym GotG), mając kompletnie w dupie jak się on łączy z czymkolwiek, i lejąc ciepłym moczem na multiwersum i meta-fabułę. Nareszcie wolność!
Bardzo fajnie się ten film ogląda po objrzeniu tego wcześniejszego o domniemanym końvu MCU. Jakiś czas temu, chyba jakoś po premierze Antmana, puściłem sobie tamten i miałem takie - no... szkoda, że lepiej się ten film nie zestarzał... Ale w ogóle, kurza twarz, że tak mocno spadła jakość tych filmów w jakiś, no nie wiem, półtora roku? Może więcej trochę? Przykre, prawdę powiedziawszy Ps. Piękne nawiązanie do jedynego wafla, który rządzi!
Świetna i rzeczowa analiza. Dobre przykłady, które dają uzasadniony powód do narzekań na obecne filmy Marvel. Marvel nie rozwija się pomimo wypuszczania nowych filmów. On się sam zapada w czarną dziurę. Dodatkowo istnieje tu pewien paradoks, z jednej strony przesyt i zmęczenie wieloma odcinkami tego serialu jakim jest Marvel, a z drugiej chcemy się zżyć z pewnymi postaciami, których jest niewiele, albo niezbyt często mają okazję być przedstawione w stosownym czasie w konkretnym filmie. Marvel ma kłopot, bo nie ma remedium na to, jak wyjść z tej ślepej uliczki w którą zabrnął za daleko.
Oj Filipie, jak zawsze merytorycznie i konkretnie. W pełni się zgadzam właściwie ze wszystkim co powiedziałeś i jestem ci wdzięczny że w tak dobry sposób wypunktowałeś wszystkie te grzechy MCU.
Nigdy nie byłem fanem Marvela, uważałem to universum jako wielką toczącą się kulę śnieżną, która zebrała losowe postacie i stworzyła ot Avengersów na przykład. Ostatnio jednak poprzez przyjaciół zacząłem oglądać filmy ze stajni Stana Lee i nie było źle, zaryzykuje nawet i powiem, iż podobały mi się. Doszło nawet do takiego momentu zachwytu, że zechciałem poznać MCU Avengersów. No i właśnie tu pojawiła się ściana z tysiącami plakatów, nitkacmi i pineskami. Ile ja się nasłuchałem co pierwsze w jaki sposób co z czym jest połączone. Tu leży pies pogrzebany, odtrąciło mnie to potwornie, do takiego stopnia, że jedyne co śledzę Marvelowego to Guardians of the galaxy (po prostu dobre filmy). Zastanawia mnie jednak, czy Marvel wyjdzie z tego z twarzą czy już doszczętnie zaprowadzi na dno swoją łajbę. Osobiście czekam, aż ktoś z zarządu sięgnie po rozum do głowy. Czekam na metaforyczny potop, czystkę, aż w końcu nacisną przycisk wielkiego resetu, a gdy to nastąpi będzie można się cieszyć nowym świeżym dobrym kinem superbohaterskim, a nie międzysraczkowatym uniwersum z chuj wie kim( JA NAWET NIE ROZPOZNAJE TYCH POSTACI NA EKRANIE XD). P.S sorry za wybuch w końcówce
Nie wypuścił nowych franczyz, bo mu się nie opłaca to raz, dwa pokończyli się ciekawi bohaterowie. Kto "fajny" został jeszcze do zekranizowania: wpierdzielelenie xmanów i F4 do głównego uniwersum i kto? Sentry? Nie ma charyzmatycznych postaci a feniminizacja tego co jest to fiasko( hulk, ironman, antman, hawkeye).
Sporo niespójności w twojej ocenie. Z jednej strony nie chcesz być zmuszany do oglądania wszystkiego, a z drugiej oczekujesz żeby to wszystko się zazębiało i żeby rozpoczęte wątki miały kontynuację w kolejnych filmach. Np. Co z Eternals i Celestialami, co z ringami mandaryna? Etc. Ja nie jestem fanem np tych 2 filmów, ale ciekawi mnie gdzie to nas doprowadzi. Być może część produkcji buduje fundamenty pod kolejna fazę? Np. Eternals i technologia ringów shang chi zapowiada Galactusa w następnej fazie? Zauważyć musisz że tak było wcześniej też. Avengers 1 z Loki i lekko zapowiedziany Thanos. Ale w Avengers 2 był Ultron, nienawiązujący do Thanosa w żadnym stopniu. Poza kamieniem nieskończoności. Teraz może być tak samo i ja to zakładam. Że jest 5 ścieżek na raz prowadzone. 1. Kang i multiwersum i tva 2. Wprowadzenie do Galactusa + temat kosmosu 3. Wprowadzenie do young Avengers 4. Tematy mitologiczne, Thor + moon night 5. Thunderbolts + secret wars Moim zdaniem problemem jest jakość CGI i podejście mocno pod woke culture. W sensie że bardziej niż na jakości i historia skupiają się na tym aby każdy miał swojego przedstawiciela w MCU. Czarna pantera mimo że była dobrym filmem ma etykietkę przyklejoną "czarnego filmu" i jest często zużywana jako narzędzie propagandowe przez nie do końca pozytywne kręgi. Ms Marvel (serial) podobnie, większy nacisk na zaznaczenie pochodzenia postaci etnicznie.l, niż na jej historię. Nawet moon night poszedł tym torem, tylko tam historia jest bezpośrednio powiązana z mitologią Egiptu. Natomiast mitologia nordycka w Thorze kiedyś została kompletnie odcięta od Skandynawii. Wątki LGBT które nie mają znaczenia fabularnie a są wkeljone tylko po to żeby złapać plusa w kolejnej grupie osób. Ja oglądam wszystko z racji tego że dzieciństwo moje to w dużej mierze komiksy. Natomiast często męczę się jak przy she Hulk (tutaj też pro feministyczna opcja że she Hulk ze świeżo nabytymi mocami jest silniejsza od Hulka który ma lata doświadczenia i wydusił z siebie 100%). Natomiast potrafię przymknąć oko na efekty specjalne i cieszy się serialem czy filmem. Hawkeye był spoko. Wandavision był dla mnie mega dobry. Dużo odniesień, ciekawostek itp. Loki, mistrzostwo. I nie zgodzę się że to źle że pokonali go jak frajera. Ponieważ to jest całe clue tej historii. "Jest jak jest i tolerujecie mnie i mojej zasady. Albo zabijcie mnie i szykujcie się na piekło bo tylko dzięki mnie, ta najgorsza wersja mnie samego nie doszła do władzy " Ta frajerska śmierć, jak ja opisałeś, daje podwaliny do całej sagi. Tak samo Kang z antmana wcale nie musi być tym variantem który będzie ostatecznym złym w finale. Ja akceptuję wersję gdzie np. 8 Kangów zginie, żeby ostateczny finałowy Kang bazował na ich smierciach w celu poznania wrogów. I to tylko hipoteza na szybko wymyślona. Marvel już nie raz spoilerował postacie które potoczyły się inaczej. Po ukazaniu kokona w strażnikach. Każdy był pewny że Adam Warlock pokona Thanosa w Infiniti war, jak to było w komiksach i co? I nie.
dokładnie tak jak mówisz dla mnie MCU kończy się wraz z końcem 3 fazy było to wszystko zrobione z pomysłem i teraz nie ma tego powiazania z pozostała filmami i serialami a James Gunn miał od początku do końca wizje strażników i prosty przekaz pokazać to co on chciał i by cieszyło widza na ekranie
Problem jest taki że ta cała faza to jedno wielkie odcinanie kuponów. Część tytułów jest kompletnie zbędnych których mogłoby nie być. A wystarczyło zrobić małą grupkę Avengers'ów do walki z Gor'em który miał w swoim filmie pokonać Thora.
" A być może właśnie od od DC, od swojego głównego konkurenta konkurenta teraz Marvel mógłby nauczyć się więcej". Jako fan DC chciałbym żeby to była prawda, ale DCEU jak życie, nie szczędziło mi rozczarowań. Do końca wierzyłem że w tym starym uniwersum, jakoś się otrząsną i będą zmierzać do czegoś większego. Ale panowie Gun i Safran wylali mi na głowę kubeł zimnej wody. A czytając te ich wielkie plany czułem emocje jak na grzybach, no bo co dostaniemy kolejne reboty Supermena i Batmana (naprawdę ich lubię ale ile to można). W Supermen Legacy dostajemy takie rewelacje że nie będzie genezy Supermena, serio, może dlatego że jest tak znany że nie trzeba go już przedstawiać. The Brave and the Bold , gdzie poznamy Damiana Wayne’a, syna Bruce’a. Przez tyle lat Batman był samotnikiem w wyboru, a tu nagle nagle bach ojciec i syn. W czwartym Batmanie Nolana, by to miało sens. Albo jakiś film w którym Bruce postanawia się ustatkować, ale po co widzom jakieś romanse. No i ogólnie będzie to 5 filmów i 6 seriali w ciągu 2 lat, czyli dokładnie jak ta nieszczęsna 4 faza MCU od których zaczęły się ich wszystkie problemy !!! Mając wybór miedzy Marvelem a DC, już wole obejrzeć cały serial o hinduski superbohaterze Shatkimanie. P.S. Pozdrawiam fanów Marvela, zarówno u nich jak i w DC, najgorsi złole to pazerni producenci.
Pomijając oczywiste powody jak częstotliwość i ogólny poziom, to drażni mnie jeszcze jedna - dosyć podstawowa - rzecz. Mianowicie zbyt nagle odejście od tematu Thanosa, konsekwencji jego działań oraz późniejszego blipu, na rzecz jakiegoś mambo jambo multiversa. Mam wrażenie że te wszelkie wydarzenia z 3. fazy nie mają obecnie żadnego wpływu na świat przedstawiony. Wszystko wydaje się być takie same jak wcześniej, nawet bohaterowie. A żart z lodami Thanosa to już w ogóle szczyt ignorancji tego co było. Chociaż całe Love and Thunder zasługuje na cały osobny temat.
szczerze? to marvel powinien zakończyć tą całą serię filmów po Endgame. ok wygrali, pokonali Thanosa koniec. od tego momentu to już jest tak naciągane jak do tej pory nie było. coś jak ze star wars. 3 pierwsze filmy były świetne - naiwne w swojej prostocie ale lekko się je oglądało, cała reszta to gó...o super recenzja, zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś, gratuluję
13:00 O FOMO. To jest to co mnie odbiło. Jak gdziekolwiek widzę FOMO, to walczę z nim. Ja mam bardziej Fear of catching up (ciekawe czy istnieje takie coś) - lubię mieć świadomość, że jak już obejrzę/przeczytam dany twór, to mogę kontynuować, to daje mi poczucie kontroli nad sytuacją. Najbardziej to widzę w momencie, gdy czytam sobie tłumaczone Web novelki, wtedy mam pewność że w połowie jakiegoś arcu nie będę miał wymuszonej pauzy. Natomiast jak mam wiedzę, że nie mam szans dogonić króliczka (a tak mam z Marvelem), to po prostu nie biorę udziału w wyścigu. Gdzie tu radość z gonienia, gdy masz pewność że skubaniec biegnie szybciej od Ciebie?
Ja z Marvelem mam teraz beefa, bo wzięli pod swoje skrzydła postać która już miała swoje 3 sezony - które uważam, za wybitne sezony serialu o superbohaterach. Mam na myśli DareDevila granego przez Charliego Cox'a. Jest to jedna z moich ulubionych postaci z komiksów Marvela od razu po Spider-Manie i zobaczenie Toma Hollanda razem z Charliem w No Way Home było świetnym momentem. Jego wystąpienie w She-Hulk było jedyną miłą dla oka rzeczą w tym serialu (nawet mu korytarz dali, słodziaki). Mimo wszystko się po prostu boję co ten Marvel mi zrobi z Diabłem z Hell's Kitchen. Oglądnąłem 3 sezony i byłem pogodzony z tym, że tak - to koniec ale za to jaka to była podróż.
Ostatnio rozmawiałem o Marvelu ze swoim kolegą ze studiów. Doszliśmy do jednego ważnego wniosku - największym błędem Marvela jest pogłębianie motywu multiwersum. W pierwszych trzech fazach owszem, mieliśmy do czynienia z kosmosem, różnymi obcymi rasami i pogłoskami o równoległych wszechświatach. Ale było to owiane pewnego rodzaju tajemnicą, niewiadomą. Co Marvel oferuje nam teraz? Tak jak wspomniałeś - tysiące konceptów, które, przynajmniej dla mnie, odzierają wcześniejsze filmy z jakiejkolwiek stawki. Był potężny Thanos, który unicestwił połowę wszechświata? Był, ale w perspektywie całego multiwersum ustępuje on JESZCZE WIĘKSZEMU Kangowi Zdobywcy. To samo tyczy się poświęceniu Black Widow, Tonego Starka i całej intrygi z kamieniami nieskończoności. Kiedy przez ponad 10 lat zbliżasz się do bohaterów, przejmujesz się ich losami, jesteś przekonany, że dokonują czegoś absolutnie przełomowego, a potem okazuje się, że to wszystko, to tylko kropla w morzu tego filmowego projektu, to czujesz lekkie rozczarowanie...
Według mnie, ten koncept mógłby się udać, gdyby tylko skupić się na postaciach, rozwijać je i powoli dążyć do wyklarowania zagrożenia ze strony Multiwersum. Niech sobie nawet będą te cameo postaci z innych filmów i seriali spoza MCU, byleby to było po coś, byleby dać nam pełnoprawne postacie i przy okazji nie zaniedbać postaci, które obecnie mamy. Ten koncept działał przecież w SpiderVerse (a przynajmniej w jedynce, dwójki nie widziałem jeszcze): mieliśmy Spider-Gwen jako postać, Petera B. Parkera jako postać, resztę Spider-Manów jako tło, ale w tym wszystkim nadal najważniejszy był Miles Morales, co też nie przeszkadzało pokazać drogę choćby mentora Milesa, który ze zdesperowanego typa, który przeżył wiele słabych chwil w życiu i się poddał, na końcu zakłada garnitur, kupuje kwiaty i chce naprawić swoje życie z MJ. Tylko ten jeden film pokazuje, że Multiwersum samo w sobie nie jest złe - złe jest wtedy, gdy z niego nieumiejętnie korzystasz.
Mnie najbardziej chyba odrzuciło po Endgame pęknięcie takiej bańki "wyjątkowości". Wcześniej miałam odczucie że MCU to taki projekt zrodzony z pasji, który wyszedł trochę przypadkiem i jasne, jest pod skrzydłami wielkiego studio, ale tworzą go ludzie którym zależy na dobrych historiach i rozrywce. Teraz męczy mnie podejście, że ciągle musi być lepiej, więcej, bardziej efektownie. Bo raz się udało, zarobili dużo kasy, to teraz potrzeba jeszcze WIĘCEJ. Nie można po prostu przyjąć swojego sukcesu i kontynuować na spokojnie, bez spiny. Musi być ten pośpiech, ta chciwość, doić tę krowę póki daje mleka. Stare MCU było dla mnie jak przyjemny acz męczący spacer po górach, po którym wracasz do pokoju i idziesz na najlepszą drzemkę swojego życia. Nowe MCU? Maraton w upalny dzień, a ty jesteś na jego końcu i ledwo nadążasz.
Gdzie to lepiej więcej pieniędzy raczej ich brak Brak sensownej fabuły Brak scen walki kwantowania to żart Spiderman i walka jedna scena była ciekawa i to była ostatnia
@@PolishSadboy w znacznej większości te filmy wciąż nieźle zarabiają. Zresztą filmy filmami ale nie zapominajmy też że oni zarabiają np. na merchu. Zresztą nigdzie nie powiedziałam że to podejście "więcej i lepiej" wychodzi im na dobre. Po prostu mówię, że tak próbują do tego podchodzić i tak reklamują te nowe filmy.
Miałem dokładnie ten problem z Dr Strange I VandaVision. Nie miałem pojęcia czemu Wandzie odwaliło po całości, co to za dzieci i poszukiwanie kolejnego McGuffina (Darkhold). Musiałem zobaczyć serial, który właściwie mnie nie interesował, bo sama postać Szkarłatnej Wiedźmy pamiętam ze starszych produkcji, komiksów i gier, gdzie Wanda i Peter, są dziećmi Magneto, a nie eksperymentami komuchonazistów z Hydry. Loki był dobry, ale mój ojciec ciągle pytał o co chodzi i czemu ten film jest tak durny. Znałem konteksty, on nie. Takie tłumaczenie nie zainteresowało bo, żeby oglądać dalej. Postać Kanga to faktycznie porażka, a nawet jak Ant Man 3 wejdzie na platformę Disney, to i tak nie zobaczę, bo już jako całość mi to wisi. Jedynka mróweczki było średniakiem, dwójeczka, była koszmarkiem, jeżeli Pan twierdzi, że jest jeszcze gorzej to szkoda czasu.
@@ManiakelllS1988 No, wiadomo. Chodzi mi o to, że Marvel powinien podbudować nowych Avengersów, tak jak robił to od 2012 (?) skoro chcą, żeby Secret Wars przebiło Endgame.
Mam kilka swoich hipotez, ale chętnie posłucham Twoich. Ps Nie zgadzam się co do sequeli. Uważam, że to akurat jest spoko, przynajmniej dla mas, które lubią kolejne losy tych samych bohaterów. Zobacz, że 4 faza bazowała prawie całkowicie na nowych bohaterach i konceptach i jaki był jej odbiór. Black Panther 2 czy Guardiansi 3 zebrali dobre recki a byli sequelami (zupełnie inna jakość jednego i drugiego pokazuje, że ona nie odgrywa tu kolosalnego znaczenia).
@@BezSchematuokej, zgoda, nie mówię, że nie. Pytanie ilu ludzi jest więcej i czy w ogóle ma to znaczenie. Odrzucając aspekt popularności, moim zdaniem sequele są dobre, bo pozwalają zobaczyć drogę bohatera na przestrzeni jego życia. To jest w ogóle piękne, że jakby się zastanowić mamy inne zdania i tak naprawdę obaj mamy rację 😉😁
@@BezSchematuco do "czy muszę oglądać poprzednie" zaryzykuję teze, że każdy twór MCU można obejrzeć zupełnie osobno, bez innych produkcji, po prostu bardziej bądź mniej zawieszając niewiarę, z wyjątkiem Avengers Endgame
@@PogadajmyoRzeczach mam wrażenie że ich dawne podejście z "max 3 filmy na jednego bohatera" było fajną równowagą tych dwóch podejść. Fani mieli sequele i kontynuacje historii, a i dla nowego widza obejrzenie 3 filmów to nie jest tak duży problem jak obejrzenie 4/5/6+. A dla hardcorowych fanów masz te wszystkie Avengers gdzie mogą sobie budować międzygalaktyczne zagrożenie i splatać wszystkie solowe filmy ze sobą.
@@kuku_rydza przede wszystkim film należy tworzyć kiedy jest na niego pomysł. Uważam, że każdy film MCU (poza Endgame) można obejrzeć nie znając niczego innego z mniejszym lub większym zawieszeniem niewiary oczywiście. Widz jest inteligentny i się połapie, nie róbmy z widza idioty
True. Ja już przestałem ogarniać MCU i najnowszych filmów nie oglądałem, bo po prostu jest tego za dużo, nie mówiąc nawet o serialach. Nie do pomyślenia jeszcze parę lat temu, żebym przestał oglądać filmy MCU. Zresztą, nie pójdę na nowe Star Warsy, zmęczyły mnie nowe (już stare) Star Treki, nie będę oglądał Wiedźmina s.3, bo żal mi czasu na gunwo, kolejne wysrywy LOTR od Amazona przestały dla mnie istnieć. WSZYSTKIE moje ulubione marki i franczyzy umierają, rozpieprzone w kosmos. Czemu się tu pojawiły? Jakoś tak pasowały mi do "Ilość nad jakość".
Po skończeniu 3 fazy odczuwam apatię w stosunku do nowych produkcji. Oglądam je, niektóre mi się podobają, ale nie czekam na nie wcale. Jak wyjdą to pójdę i zobaczę, ale o tym że wychodzą najczęściej dowiaduje się od siostry klika dni przed premierą
Może to zbyt naciągane ale wydaje mi się , że winowajcą jest korporacyjna filozofia wiecznego wzrostu. Niestety ilość odbiorców jest organiczna jak i ich wytrzymałość. Jeżeli marvel dalej pójdzie drogą więcej i więcej to za 30 lat będzie avengers vs dc vs mortal combat vs infulencerzy vs star wars vs wszystkie inne marki, to dopiero będzie bałagan jak i ostatnia stacja za która nic już nie ma.
Ludzie za szybko chcą kolejnej wielkiej konkluzji i rozwiązania wszystkich wątków. A potrzeba czasu żeby zrobić podbudowę pod Kang Dynasty i Secret Wars. Na tym właśnie poległo uniwersum DC (Batman v Superman i Justice League- wielkie eventy które wyszły za szybko) czy teraz Flash który miał być klamrą świata o którym wciąż niewiele wiemy
Z jedną rzeczą się nie zgodzę.. Problemem nie jest sequeloza sama w sobie. W teorii to jest duża zaleta Marvela - przywiązujemy się do bohaterów, do aktorów ich odgrywających, chcemy oglądać te filmy dla nich, chcemy obserwować jak postacie dojrzewają, zmieniają się, jak nawiązują relacje. Niestety problemem jest to, jak te filmy w 4 i 5 fazie zaprzepaszczają swoich bohaterów w tych sequelach (patrz nowy Ant-Man - to co zrobili tam ze Scottem, Cassie i Hope, to tragedia..)
Filmy superhero generalnie jako gatunek (w tym Marvel) przeżywają 2 ciekawe zjawiska. 1.) Sięgnęły swój peak i przeżywają kryzys zarówno pod kątem sukcesu komercyjnego jak i problemy z tworzeniem kompletnych, ciekawych, oryginalnych historii - to samo działo się w komiksach, gdzie multiwersa non stop robiły niesmaczny bigos, który wpływał na odbiór czytelników. 2.) Sięgnęły swój peak i przeżywają kryzys ... ale analogicznie do WESTERNÓW. Które przez kilka dekad były dominantem jeżeli chodzi o kino rozrywkowe i na przełomie lat 50. i 60. powoli traciły swój rozpęd. Okay Clint Eastwood przywrócił prime, ale ile widzieliśmy nowych, świeżych westernów (RDR2 się nie liczy) obecnie? No właśnie... Oby to był tymczasowy kryzys, a nie ścieżka, którą podąży Marvel. Natomiast sam osobiście już zdecydowanie nie ekscytuje się tymi produkcjami i od biedy włączę je sobie na Disney +... a szkoda.
Ja z Marvella zacząłem dopływać na etapie Ant Mana, mimo że te filmy są podobno niezłe. Z całym szacunkiem dla tych niesamowitych owadów superbohater mrówka jest dla mnie o krok od człowieka chłodziarko-zamrażarki. Ile można też takich samych filmów z identycznymi postaciami. Każdą bardziej "cool" od poprzedniej i walkami pociętymi przez cocky tekściki. Męczy mnie już to kino superbohaterskie a przynajmniej w takiej formule w jakiej podaje to Marvel.
Jednym z największych problemów jest właśnie skala. Pompują ją do nieskończoności, do tego stopnia gdzie to wszystko staje się tak abstrakcyjne, że przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
generalnie większość mówisz z sensem, ale jak poruszyłeś temat że w pierwszej fazie to wszystko było przejrzyste a później zostaliśmy zasypani masą nowych postaci z kosmosu, a 5 minut później narzekałeś że dostajemy tylko sequele a nie żadne nowe postacie i że nawet bohaterzy thunderbolts już się pojawili to widzę tu pewną niekonsekwencję
Na drugim monitorze mam wyświetlone: „Kino superbohaterskie stało się leniwe? Tak twierdzi James Gunn. Czy naprawią to nowe filmy DC?” z Filmwebu. Problemy marvela zaczęły się znacznie wcześniej, tylko fani tego nie dostrzegali. Te filmy bazują na instynkcie kolekcjonerskim. Jak długo dostarczano widzom kolejne porcje błyszczących zabawek stanowiących elementy większych zbiorów, tak długo wszystko wydawało się „żreć”. Nawet w Waszych dyskusjach wątek nawiązywania do innych komiksów czy filmów stanowi chyba najobszerniejszą część. Jakoś nigdy nie udało mi się pod to podłączyć. Można poznać po tym, że nie mam poupychanych wszędzie tych laleczek o dużych głowach. Być może dlatego akurat ten element przerażał mnie w filmach marveldisneya najbardziej. Ten szał „grzybiarzy” przebijający się z każdej recenzji, to jechanie na nostalgiach. Ten triumf w oczach, gdy grzybiarz z dumą unosi do słońca świeżo znaleziony okaz prawdziwka. Nie mam backgroundu. Gdybym usiłował streścić dowolny film marvela (z dowolnego okresu) komuś, kto jak ja nie został w młodości zaszczepiony superbohaterstwem, to nieodmiennie wstydziłbym się infantylizmu i schematyzmu. To tylko z grubsza zawoalowane, archetypiczne baśnie, upudrowane w posypce ze stereotypowych plastikowych błyskotek.Przyznaję, sama podróż przez gęstwiny powiązań i nawiązań może wywołać uderzenie dopaminy u poszukiwacza. Jednak niewiele poza tym. Że „nawiązania do psychologii i psychoanalizy”? Tak, ale na poziomie pop, pokazano to już setki razy lepiej i oryginalniej i wyciągano głębsze wnioski. Że „przepracowanie traum”? Tak, ale pokazano to setki razy i dano lepsze rozwiązania, niż ganianie w gajerku batmana za bandziorami. Pogodziłem się z faktem, że to nie dla mnie. Nie potrafię pogodzić się z faktem, że ludzie o wiele bystrzejsi i lepiej wyedukowani ode mnie (jak np. Ty, Popielecki czy Maj), mają dwa osobne mózgi do oceny dzieł kultury. Jeden przekrojowo-analityczny, kreatywny i często krytyczny dla oceny dzieł bez elementów nawiązań do komiksów, filmów i gier z waszego dzieciństwa. Jakże bywa on surowy, jakże obnażający skróty i leniwe zapożyczenia! I drugi mózg, radośnie podskakujący i klaszczący łapkami, gdy tylko podrzuca mu się niemal homogeniczne papki nawiązujące do uniesień z dzieciństwa. Kurde, potraficie nawet zachwycać się animacyjką „Mario”! Dyskutować o psychologi i przedstawieniu postaci w kreskówce skierowanej do siedmiolatków! W jakiś osobliwy sposób spotyka ją mniej krytyki, niż „dorosłe” dzieła. Jeden z gości bezpośrednio po zachwytach nad tym dziełkiem przeszedł do pastwienia się i wykpiwania „Diuny” Villeneuve'a. No kurczę, powaga? „Kryzys Marvela” nie zaczął się po pandemii. On jest wpisany w jego geny. Koncerny już dawno wychwyciły łatwość zarabiania na „franczyzach”. Tyle, że oryginalnych pomysłów na inscenizację starczyło na parę lat. Teraz już się przeżarły nawet największym miłośnikom. Przy tej masie komiksów, filmów, gier, książek, naklejek, lalek, figurek, i co tam jeszcze, coraz trudniej o nowy pomysł nie grożący jednocześnie „obrazą” fanów. A na „obrazę” nie mogą pozwolić fanów zarządcy koncernów, którzy wcześniej musieli przełknąć wielosetmilionowe faktury... Można zrobić większe wybuchy, rozpieprzające się cale wszechświaty. Tyle, że to już tylko zmiany ilościowe, nie jakościowe. Czego oczekujecie? Skoro ten typ filmów potrafi zarabiać na pelnym przekroju generacyjnym (od siedmio do siedemdziesięciolatków), nikt nie zaryzykuje wątków i form zrozumiałych tylko dla 25+. Nowego kina superbohaterskiego szukajcie w małych produkcjach (jak np. Freaks z 2018). Tyle, że tam nie ma miliardów i koncernów.
Wydaje mi się że pominąłeś jeden szczegół. A mianowicie filmy superbohaterskie muszą być do siebie podobne. Przecież w momencie gdy film się zaczyna to już wiesz jak on się skończy. Główny bohater/owie pokonają wielkie zło i uratują miasto/ziemię/wszechświat. To nie są filmy psychologiczne aby skupiać się na psychologi postaci. Oczywiście nie mogą jej pomijać ale w tym gatunku filmowym dużo ważniejsze są wybuchy, walka i moce bohaterów. To jest tak jak z recenzją drugiej części Avatar'a u Krzysztofa Maja. Brzmiała jakoś tak: To jest Pokahontas w kosmosie. Jak komuś to przeszkadza to niech nie ogląda. Ja idę drugi raz bo chcę oglądać więcej Pandory a fabuła tego filmu mnie nie interesuje. Od różnych filmów oczekujemy czegoś innego i oceniamy je w innej kategorii.
@@tomaszkalamala1863 O tym również pisałem. „wybuchy, walka i moce bohaterów” - czyli pełen recycling. Fana, wychowanego na kolekcjonerstwie, oglądanie po raz trzydziestotysięczny tych samych wybuchów, walk i emocji bohaterów nie zniechęca tak łatwo. Bo ma nagrodę „rozpoznania wzorca” z innych produkcji. Dla mnie, spoza tej grupy, jest całkowicie poza zasięgiem. Ja kiedyś tez jarałem się paroma (nigdy wszystkimi) produkcjami marvela. Głownie z powodu nowości (bo nie znalem komiksów i animacji). jednak bardzo szybko dotarło do mnie, że cały czas żrę tę samą potrawę z ziemniaka, tylko różnie podaną.
Przyjacielu, pięknie mówisz, pięknie wyjaśniasz, zadajesz mnóstwo pytań retorycznych: dlaczego to i tamto?... A to wszystko jest proste jak budowa cepa. Nie szukaj wyjaśnienia w gwiazdach. Te wszystkie Marvele, DC, Netflixy, Disneye...kto tym kręci??? Ci sami ludzie od tęczy, LGBT i globalnego resetu. Te filmy nie mają nas uczyć, bawić, rozerwać, zmusić do myślenia, albo pozostawić trwały, pozytywny zapis do końca życia, jak np. niezapomniane kino lat 80tych. To gówno, zwane już na wyrost kinem, ma nas odmóżdżać, genderować, wichrować nam psychikę i światopogląd, odwrócić normalność i zaklinać rzeczywistość. Serio tego nie dostrzegasz kolego??? Żeby to zamaskować muszą silić się na jakąś fabułę, jakieś pozory, ale sam widzisz, że na dłuższą metę to nie działa i wychodzi właśnie gówno. Bo albo mamy od nich rozrywkę na wysokim poziomie, albo opisane przeze mnie odmóżdżenie. Tego się nie da pogodzić. I widać, że wajcha na fiksowanie widza i młodego pokolenia, coraz bardziej przechyla się na tę stronę i dlatego wychodzi coraz większy shit kinowy. Początki Marvela to dopiero z wolna zaczynali iść w tę stronę. Powoli, by przyzwyczaić widzów. Jeszcze nie było tak widocznego genderyzmu. No ok, jak jest to widzimy, ale nie spodziewaj się poprawy, bo nie taką misję mają ci ludzie. Będzie z kinem jeszcze gorzej i gorzej, aż lud zgłupieje od tego do reszty i będzie to dla wszystkich normalne i nikt nie będzie oczekiwał czego innego. I To jest fakt, nie dasz mi argumentów, że się mylę, bo ze wszystkich Twoich wypowiedzi wynika jeden wielki znak zapytania, dokąd to zmierza. Zmierza do tego, co opisałem. Kino, polityka, medycyna... wszystko dziś pracuje do jednej bramki. Ps. Myślisz, że Scott przypadkowo nakręcił Napoleona w formie kolejnego gówna? To kiedyś reżyserzy potrafili robić dobre filmy a dziś im nic nie wychodzi, nie dziwi Cię to?
przez bite 12 lat byłem wielkim fanem MCU. jakżebym miał nie być? czegoś takiego nikt wcześniej nie widział! to był raj dla każdego fana superbohaterów i komiksów! a potem przyszła 4 faza i zaczęło się wszystko to, co mówisz. korporatyzacja Marvela, wchłonięcie przez Disneya i wpieprzanie się w interesy twórców. brnięcie w ilość ponad jakością. do tego narzucanie fanom, co mają lubić a czego nie, oraz przyklejanie im kolejnych łatek kiedy próbują coś krytykować i wytykać błędy. do tych 5, a właściwie 6 grzechów głównych, dodałbym jeszcze 7 (aż się zbliżyliśmy do biblijnego zbioru) czyli identity politics wpychane nam do gardła na każdym kroku w najgorszy możliwy sposób. wręcz kręcenie całego uniwersum wokól tego. "first egyptian superhero", "first female lead superhero movie", "first homosexual kiss", "gayest superhero movie ever". takimi hasłami promowano kolejne produkcje MCU. i pewnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby to nie przyćmiewało rzeczy, które powinny być istotne i priorytetowe - przesłanie produkcji, ich znaczenie w całym uniwersum, to jak i czy w ogóle nawiązują do poprzednich. nie nie, cieszcie cię z inkluzywności, bo to jest najważniejsze. nieważne, że wciskamy wam kolejną Mary Sue która pokonałaby Thanosa z jedną ręką za plecami ponieważ girl power, albo że te wszystkie inkluzywne postaci są nudne jak flaki z olejem a aktorzy je grający wypadają kiepsko, żeby nie powiedzieć słabo - nawet jesli w innych rolach z innych filmów wypadli o niebo lepiej. nowotworem toczącym to uniwersum jest Disney, korporacja zamknięta w swojej hermetycznej bańce głupich poglądów, oderwania od rzeczywistości i poklepywania się po pleckach, najlepiej przy użyciu plików banknotów - im grubszym tym lepiej. jedynym sposobem na taki przypadek uderzenie tam, gdzie boli najbardziej, czyli w portfele. bo ci ludzie o niczym innym nie myślą, jak tylko o kasie. problem w tym, że inne korporacje widząc przemijający trend wciskania polityki odbiorcom do gardeł powoli od niego odchodzą, bo i tak nigdy nie byli w tym szczerzy i robili to tylko dlatego, że się sprzedawało, krzywdząc tym samym tych, których rzekomo bronili i wspierali. z Disneyem jest odwrotnie - nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmiany w tym kierunku (wywalenie Alonso to już jakieś światełko w tunelu, ale ten tunel jeszcze się ciągnie na wiele kilometrów). mało tego - oni się dalej coraz bardziej pogrążają, wydając coraz głupsze oświadczenia i dalej robiąc z fanów - swoich pieprzoych KLIENTÓW, KONSUMENTÓW, bez których ani Disney ani żadna inna firma NIE ISTNIEJE - największe zło świata i przyczynę swoich problemów. szukają winnych wszędzie, tylko nie we własnym ogródku. zobaczymy, jak długo to potrwa, kiedy oberwą jeszcze kilka wielkich box officowych wtop wartych łącznie MILIARDY dolarów. albo Disney przeżyje swój renesans, albo będziemy świadkami upadku Cesarstwa Rzymskiego przemysłu rozrywkowego
Kang nigdy nie przebije finałowej bitwy z Thanosem a to z prostego powodu. Tam nie chodziło o epickość bitwy ale o nasze uczucia względem bohaterów. Dla wielu to nie były tylko postacie filmowe, ale czuliśmy się tak jakby przeciwko Thanosowi stanęli do walki nasi przyjaciele, którzy byli z nami przez wiele lat poprzedzających legendarna bitwę. Obecni bohaterowie MCU są dla nas obojętni bo nie dano nam ich poznać a tym bardziej z nimi utożsamić.
Simu Liu (Shang-Chi) w roku premiery swojego filmu mial 32 lata, gdy premierę będzie miał kolejny z nim film (Avengers: Secret Wars - 2026) będzie miał 37, a gdzie tam jego kolejny solowy film. Nie mam nic przeciwko dojrzalszym aktorom xD byleby nie probowali z 40-latka robić studenciaka czy coś
Prawda. Te postacie trzeba rozwijać, ale też nowych bohaterów musiałoby być mniej, bo na razie mamy ich za dużo, a nie wspomnę nawet o zateasowanych nam wątkach.
Dodam jeszcze wybór aktorów. Aktorzy, którzy kreowali bohaterow w pierwszym stadium, byli mi wczesniej znani. A Ci, ktorzy dopiero zaczynali karierę, umieli mnie oczarować i przyciągnąć. Zżyłam się z postaciami, bo czułam, że aktorzy lubili swoje postacie. Przez to i ja chciałam poznać motywy bohatera czy villiana, bo za nimi stali ludzie z krwi i kości, którzy dobrze wykonywali aktorską robotę. Obecnie nawet Salma Hayek nie zachęca mnie do oglądania Marvela, raczej drapię się w głowę, i myślę, co Ty kobieto tutaj robisz?! Wyjątkiem była Shang Chi, gdzie bohaterów polubiłam z miejsca, czułam jakbym oglądała kumpli. Niestety z większością nie umiem odnaleźć wspólnej płaszczyzny, mało tego, nawet starzy druhowie, zostali w najnowszych produkcjach pozbawieni...jaj🤷♀️
Zgadzam się z tobą w 100%. Uważam, że do 3 fazy było tak jak miało to wyglądać, a teraz nawet nie chce mi się oglądać tych wszystkich seriali i filmów z 4 fazy. Nadrabianie zaległości też nie za bardzo mi się widzi, więc na chwilę obecną odpuściłem sobie MCU. Osobiście największy sentyment mam do 1 fazy, mam wrażenie (moje osobiste odczucia), że na początku najbardziej dało się wyczuć klimat super bohaterów, a im dalej tym bardziej on zanikał.
Ja mam rozwiązanie. Przestać być psycho fanem. Cieszyć się każdą produkcja. Przestać sobie narzucać chore oczekiwania. Jak źle, nudne, dobre, ciekawe, każde. Ja osobiście delektuje się każdym filmem Marvela (/DC też). Podziwiam CGI czy to tanie, okraszone uśmieszkiem cringe'u, czy piękne i niesamowite, głupie i nielogiczne scenariusze. Po prostu. Mniej wymagać, więcej się cieszyć. 💪
Ciekawe jak to w ciągu kilku miesięcy B/S przeszło z "Marvel ma się dobrze" do "Nie wróżę Marvelowi dobrze", a w międzyczasie ukazał się materiał o tym, że opinia krytyków znaczy więcej.
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Kto się nie rozwija, ten się cofa. Tak, wiem, że to banały. Podstawowy grzech MCU, to w mojej ocenie brak wykreowania charyzmatycznych bohaterów. Bo to oni, ich rozwój, upadki i sukcesy przyciągają widzów. Więcej serca, ducha i prostoty. I szacunku dla inteligencji oglądających, którzy chcą jakości. Tak więc Mr Gunn, scena należy do Pana, bo nastał czas na tego najważniejszego herosa - Supermana. Prostego chłopaka z Kansas, którego kompas moralny jest mocniejszy od umiejętności, jakimi dysponuje. Jaka to prosta, a zarazem niezwykła historia do opowiedzenia.
Przyznam szczerze, że nie za bardzo oglądam filmy superbohaterskie i nie czytam komiksów, więc będę opierał swoją opinię o różnego podsumowania komiksów które kiedyś oglądałem jak miałem fazę na takie coś. Otóż Twój film jest bardzo podobny do tych filmów o komiksach. W komiksach według tych relacji regularnie wsadzali bohaterów wszędzie gdzie się da, robili gigantyczne eventy obejmujące kilka serii komiksowych żeby przyciągnąć czytelników. I ludzie nie ogarniali co się dzieje, więc żeby uprościć twórcy robili gigantyczny reset wielu serii a potem by podbić wyniki znów podbijali stawkę do gigantycznych rozmiarów tak że stawka robi się tak absurdalna że nie ma jak jej przebić. Z twojego filmu wynika że w filmach jest identycznie. To więc wychodzi na to że Marvel ma ogromny problem z wyciąganiem błędów z przeszłości skoro znowu robi to samo
Ale robienie czegoś nowego nie oznacza wsadzania eventów, można zrobić coś znajomego ale też nowego pokazał to początkowy Marvel i pokazuje teraz DC, jak Marvel będzie robił wciąż to samo, w końcu to się znudzi a Marvel komiksowy ma tylu bohaterów
Zawsze mnie bawi stwierdzenie, że mcu się kończy, gdy nawet nie zobaczyliśmy jeszcze na dużym ekranie wielu ikonicznych bohaterów, złoczyńców i drużyn jak np X-Men, F4 czy Midnight Sons. Pozostaje mieć nadzieję, że powrót Boba Igera poprawi jakość filmów ale podejrzewam, że nawet jeśli dalej będzie ta jakość spadać to fani i tak pójdą do kina aby zobaczyć dr.Dooma czy Blade'a. Filmy mimo, że zauważalnie gorsze niż poprzednie to nadal nieźle zarabiają i mają z czego zrobić kolejne, więc będą je klepać.
Dodam jeszcze, że ogarnięcie całości uniwersum wymagało nie tyle pójścia do kina co zakupu cholernych subskrypcji na platformie Disney+ by zobaczyć seriale. Także mnie od momentu wyjścia Lokiego MCU odrzuciło od siebie. I pomimo mieszanych uczuć przynajmniej się mile zaskoczyłem oglądając de facto 2 tygodnie temu po raz pierwszy Eternals, film nie wymuszał na widzu zbyt wiele i to było przyjemnym doświadczeniem a i był na tyle ciekawy by chcieć oglądać tych bohaterów dłużej, przynajmniej w mojej opinii. Na resztę MCU mam obecnie wywalone, a szkoda bo bycie fanem tego uniwersum sprawiało przez lata wiele frajdy a tak jak powiedziałeś coś się kiedyś musi skończyć.
W mojej opinii, end game, jest końcem MCU, temat został zamknięty i to w bardzo dobry sposób, nie ma sensu tego kontynuować, czas czekać na kolejne świetne uniwersum, pytanie czy zajmie nam to kilka, czy kilkadziesiąt lat
Jeszcze jedna rzecz - śledząc portale filmowe można zauważyć, że często filmy Disneya mają datę premiery, obsadę, potężny budżet i odpaloną promocję, brakuje tylko scenarzystów lub zmienia się ich w locie.
Sequeloza sama w sobie nie jest problemem. Logiczne, że będą kontynuować historie dobrze znanych postaci, które przyniosą pieniądze. Problemem jest fakt, że trzeba znać z pozoru kompletnie inne filmy do znajomości tych nowych.
Kurcze , aż strach podpiąć sie do dyskusji , ale spróbuję ...Może MCU powinni zrobić film gdzie głównym bohaterem ,będzie antybohater , gdzie proporcje w czasie bycia na ekranie zostaną odwrócone , gdzie idąc do kina zostaniemy zaskoczeni ,że ci dobrzy przegrywaja (wiem , wiem , Iron Man , Black Widow ), może coś bardziej , mocniej . Jestem mocno ciekawy jak skończą się dwa filmy zapowiadane przez Jamesa Gunna , ale mam nadzieję że w taki sposób , że juz nie wynajdą z kapelusza jakiegoś super bohatera , który mógłby powrócić do multiversum i to dalej kontynuować .
Fajnie jakby zrobili właśnie coś w stylu Kingpina z serialu Daredevila :P tam to był mega ciekawie przedstawiony villain, dało się zrozumieć jego motywacje i psychikę, ale nie oznaczało to że mu kibicowaliśmy, bo wciąż był po prostu złym człowiekiem. Pozwoliło to też zgłębić się lepiej w moralność samego Daredevila.
Przede wszystkim wzrosła liczba produkcji - od 2008 do 2012 powstało 6 filmów, zaś od 2021 powstało już 9 samych tylko seriali. Filmów chyba również powstało 9. Podtrzymywanie jakości przy takim absurdalnie dużym wzroście liczby produkcji jest niemożliwe.
Ja tam tęsknię za czasami oryginalnej trylogii Spider-Man'a Raimiego. Seria filmów może niedoskonała, ale był sobie bohater i antagonista, jakiś wątek główny i przygoda. Żadnego dodatkowego uniwersum tylko koherentna historia w obrębie jednego filmu, nic więcej.
Z jednym jest problem, nie można mieć wszystkiego, przy takim rozwoju franczyzy ciężko jest jednocześnie nie doprowadzić do sequelozy bez efektu na nowych postaciach. Marvel zdecydowanie ma za dużo projektów, nagłe szybkie odcięcie od starych bohaterów to strzał w stopę, z drugiej strony mało miejsca dla nowych postaci. MCU samo doprowadziło się do miejsca z którego ciężko wyjść na prostą z zachowaniem dobrej twarzy.
Powiem tak mogliby doić historię z komiksów nie zabijając postaci czarna pantera kapitan Ameryka Ironman w szczególności a hajs by się zgadzał Ale no popłyneli
niezła analiza, tylko czy obecny marvel jest jej warty? myślę, że stary dobry marvel zakończył się na 3 fazach i tyle styknie. btw autor ma różne kolory tęczówek czy to nowy fjuczer vegasa? :P
Po obejrzeniu. Zgadzam się z częścią, z częścią nie. Nie zgadzam się co do sequelów i tego, że nie możesz oceniać filmów przez pryzmat swojego hypu. Co więcej to nie jest tak, że MCU nie może wrócić na lepsze tory. To nie jest tak, że nie mogą się podobać te filmy. Popkultura jest subiektywna, co sprawia, że te produkcje nadal się mogą podobać, bo każdy też przecież oczekuje po filmach czego innego, rozrywki, efektów, wątków bohaterów, emocji itd. itd. Teraz moje prywatne zdanie, dla mnie liczą się bohaterowie, zupełnie nie bolą mnie złe efekty specjalne i CGI. Jak dla mnie każda produkcja MCU ma więcej plusów niż minusów (pomijając She-Hulk). Kocham superbohaterów od 4 roku życia, dlatego oceniam produkcje superhero z przymrużeniem oka. Szczególnie wiedząc, że w ich podstawie leży pulpa, w końcu komiksy, również superhero, wykkształciły się na przełomie XIX i XX wieku z pulp magazine i westernu. Nie mniej obejrzenie Twojego materiału było bardzo wartościowe. Dziękuję, pozdrawiam.
Ja to generalnie od Endgame obejrzałem 3 filmy. Spider Man 2, Spider Man 3 oraz Thor: Love&Thunder bo lubiłem Thora i nawet mroczny świat był dla mnie w miarę fajny. Poza tymi 3 produkcjami oglądam streszczenia filmów w 5-10 minut i uważam, że nic nie straciłem.
W końcu mam dostęp do Disney+, pomyślałam: a nadrobię sobie filmy MCU, a w szczególności seriale (które jeszcze w 2021 musiałam nielegalnie ściągać z neta 🤭). W ten weekend obejrzałam Moon knighta, a wczoraj Quantomanie. I kurczaki.. tak jak Moonknight mi sie spodobal tak Antmana skończyłam oglądając, a właściwie słuchając go podczas składania i rozwieszania prania. I się tak zastanawiałam - czy to ja jestem za głupia, za stara czy co jest, ze nie spijam kazdej sekundy filmu MCU jak to było lata temu, a wręcz myślę o seansie jak o właśnie odbębnieniu pracy domowej 😢
Co to tematu bezładu to niektóre produkcję 4 fazy są bardzo odrębne od innych,opowiadają inną historię,i nie wtrąca się tu innych bohaterów,by zrobić wystarczająca zrobić miejsce dla zaprezentowania nowej postaci. I czasem to nawet wychodzi spoko, choć cię rozumiem. Wcześniej wszystko w przeciwieństwie do DC się że sobą łączyło, dlatego było wyjątkowe
Nie wszystkie produkcję od endgame były klapą. jak moon knight,loki, wandavision,falcon and the winter soldier,NWH, shang-chi and the legends os the ten rings,black panther WAKANDA FOREVER, what if..? czy werewolf by night były nawet niezłe. A z takich filmów jak ,,czarna wdowa " czy ,,Eternals" można wyciagnac parę pozytywów. Miss marvel tez nie była do konca zła. A,i jeszcze piotr adamczyk w serislu,, hawkeye " A zrobienie z wandy antagonistki w M.O.M..faną sie to spodobało. A ja chciałam zobaczyc juz serial o Agacie. Seriale dają postacią MCU pole do popisu,nawet jesli nie zawsze wychodzi to zgodnie z iczekiwanie fsnów w 100 procentach. I jeszcze Jonathan majors w roli Kanga nieźle sibie radził. A gorr w love and thunder był spoko antagonistą. Poza tym mi sie podoba muzyczka w zwiaztunsch,jest bardzo fajna I jeszcze arcoss the spider verse.. Widzicie? Tyle pozytywów. Nawet jeśli nie wsztscy je wychwytują. A następne produkcje Marvela na pewno będą lepsze . Nie moge się również doczekać serialu a Agacie
Kang Dynasty jak dobije do zarobku Age of Ultron będzie dobrze. Będą paskudne cameo z martwych franczyz. Zamiast najpierw wprowadzić chyba najlepszego vilaina czy antybohatera marvela Dr Dooma to wprowadzili Kanga, który mógłby się przewinąc w paru filmach i kiedyś kiedyś mieć większa rolę. W dodatku jak chcą zrobić Secret Wars bez Dr Dooma, Galactusa i Beyondera?
Nie zgadzam się. Moim zdaniem kontrola musi być typu Feige nad filmami. Jeśli tworzy się choćby trylogię Batmana, to sobie można pozwolić na kreatywność i swobodę, ale jeśli jest to uniwersum, to musi być ograniczona.
Brak szacunku do postaci. Prawda jest taka, ze zlo nie wzielo sie z dupy w przypadku Marvela. Zaczeto pisac wiele postaci na kolanie, tak jakby ktos ich gonil. Postacie meskie jak i zenskie nie maja jakiegokolwiek gruntu pod nogami. Robia jakies rzeczy bez ladu i skladu. Teraz wyszedl pierwszy odcinek serialu i juz widze duzo glupot, takich jak: - Talos pozwalajacy uciec corce z bombami. - Nick Fury ktory nie strzela do wroga - Zabicie OG postaci, ktora nigdy nie zostala rozwinieta Nie wiem co tam sie dzieje, bo dziennikarze nie maja jaj zadac niewygodnych pytan, bo uroczyste premiery daja im prace... ;/
James Gunn to zbawienie filmowego uniwersum dc xD jako fan dc to jest chyba najlepsze co sie wydarzylo mam nadzieje ze nadal bedzie sie trzymac zdala od multiwersum
Według mnie największym błędem Marvela jest takie skakanie z postaci do postaci. Jakby oprzeć np 4 czy 5 fazę o jednego superbohatera jak np Ironman i na nim oprzeć przedstawienie multiversum czyli pokazać dobrego IronMana potem złego na koniec pokazać tego ironmana nad ironmanami i nawiązać tym sposobem do komiksów gdzie hipotetycznie Ironman buduje zbroje by pokonać galaktusa (jest takie wydanie) i pokazać dlaczego tak jest połączyć to w całość w (robocza nazwa) Ironman: Infinity war czy coś podobnego że jednak wszystko dąży do tego że Ironman i tak jest dobry z natury tylko pewne wydarzenia pchają go w różne strony to by było super i mega ciekawe. Jedyny serial/film który tak naprawdę wyjaśnia tą koncepcje jest What if ale też nie do końca bo tam też jest skakania sporo. Podsumowując, koncept oparcia teraz filmów o jedną postać i pokazania jak jedno wydarzenie które miało różne skutki może popchnąć w różne strony było by przegenialnym pomysłem i gdyby o to oprzeć Marvela byłoby bardzo wiążące i logiczne w tym co się dzieje w głowach twórców.
Marvel na początku miał taki swój klimat, szczególnie iron man niby ma kosmiczną technologię ale nie jest on absurdalnie potężny, albo kapitan ameryka mocny gość z fajną historią ale znowu, niezbyt odjechany a potem coraz więcej bohaterów aż w końcu było ich o wiele za dużo
Moja przygoda z mcu zakończyła się na początku avengersów. Irytowało mnie to bezrefleksyjnie niszczenie całych miast z którym nikt nie miał najmniejszego problemu. W dodatku ta cukierkowa grafika, wszystko musi być takie piękne i nieskalane. Zdecydowanie wolę mroczną atmosferę Gotham. Zainteresowałam się infinity war i endgame ale uznałam że jak mam oglądać wszystkie pojedyncze filmy i avengersów żeby zrozumieć o co chodzi to mi się nie chce.
Czekam na naprawdę gorącą dyskusję. A tutaj znajdziecie...
Moją obronę Marvela, gdy byłem jeszcze naiwny ► ruclips.net/video/J_WhU-5APZ0/видео.html
Mój mini-esej o Into the Spiderverse ► ruclips.net/video/Ck7C5eMPbT4/видео.html
Te filmy po całym cyklu Infinity cierpią na jeszcze jeden poważny problem, z pewnymi wyjątkami - przerost skali i stejków. Nie ma już miejsca na mniejszą skalę, gdzie stawką byłby los tylko jednego miasta, albo - zaszaleję - życie, albo i nawet tylko szczęście jednej postaci. Poza takim Far From Home, które jest bardzo skupione na swoim bohaterze i tym, jak radzi sobie z utratą wzoru, jakim dla niego był Tony i tym, co próbowała zrobić Black Widow z powrotem do korzeni postaci i zamknięciem osobistego rozdziału, co i tak ostatecznie sprowadziło się do walki o wolność świata, i Guardians 3 z chyba najbardziej osobistą historią tej fazy Marvela, to mamy:
Shang-Chi - potencjalna zagłada świata;
Eternals - potencjalna zagłada świata;
Dr Strange 2 - potencjalna zagłada wszystkich wszechświatów;
Thor 4 - potencjalna zagłada wszystkich bogów;
BP2 - potencjalny podbój świata przez nie-Atlantydę;
Ant-Man 3 - potencjalna zagłada wszystkich wszechświatów...
Dobrym pomysłem byłoby dać odetchnąć po zgładzeniu i przywróceniu połowy populacji galaktyki, zrobić coś małego.
Brakuje mi tych historii o pokonywaniu własnych wad, wyrastaniu z arogancji, braniu odpowiedzialności za swoje przeszłe działania.
Stejków??? 😂😂😂😂 Już naprawdę nie można napisać "stawek"? Boże słodki.
@@haspat Aktorzy na planie mieli dostęp do przerośniętych stejków i mogli sobie wybierać stopień wysmażenia
Montujący Michał ma wspaniały moment w tym filmie ❤
Niespodziewałem się twojej reakcji
Będzie film o Marvel? Poznałbym twoją opinię
tak to jest jak Filipowi za mocno wchodzi bycie "bez schematu" xdd
Ilość! Jakość! Jamnicza Psia Kość!
„She Shrek” mnie rozwaliło 😂❤
Czyli poprostu fiona
@@kamilfranuszczyk9677 Fiona miała osobowość.
Moim zdaniem głównym problemem MCU jest niestety przerost ego i próba szybkiego powtórzenia sukcesu End Game(który był budowany przez ponad 10 lat) w bardzo krótkim czasie.
O tak. Zapowiedzenie w 2022 (raptem półtora roku od rozpoczęcia IV fazy) że obecna saga zakończy się już w 2025 to trochę żart.
Ja byłem pewien że Avengers 5 to będzie swego rodzaju nowe otwarcie, coś na wzór New albo Young Avengers. A tu wychodzi na to że pomijamy każdy etap i od razu przechodzimy do finału xD
Nawet z tymi obsuwami to zbyt szybko premiera, choć z drugiej strony to może lepiej im szybciej będzie to za nami.
2027 to bedzie koniec
Odnośnie bezładu uważam też, że niektórzy bohaterowie z filmu na film prowadzeni są tak jakby pewne rzeczy nie miały miejsca. Taki Thor w End Game przechodzi drogę od złamanego faceta do gościa, który w końcu staje na nogi, żeby w Thor Love and Thunder znów był zblazowany i szukał swojej drogi. Zresztą to samo tyczy się postaci Star Lorda. Jak dobrzy by nie byli nowi Strażnicy, to Peter w Love and Thunder startuje jako koleś, który ma swoją nową rodzinę, swoich przyjaciół, daje innym rady jak się ogarnąć a w Strażnikach jest złamany i chleje z powodu Gamory.
Zresztą Marvel też nie chce poeksperymentować i odejść od swojej formuły (a przy okazji też pewnie chce wyciskać jak najwięcej z solowych filmów). Thor ma świetną chemię z Peterem i resztą Strażników, zakończenie End Game dawało mi nadzieje na ciekawe buddy movie, a oni ich rozdzielili zaraz na początku, postać Thora po raz kolejny stoi w miejscu, w jego historii ciągle powtarzają się te same schematy.
Dokładnie tak. To mój największy zarzut do Love & Thunder. Regres postaci. Podobnie z Wandą
Nie oszukujmy się - te filmy nigdy nie były wybitne, ale zawsze byliśmy w nie bardzo zainwestowani, bo miały bardzo wyraziste, pełnokrwiste postacie, które aż chciało się oglądać
To od zawsze było i jest serce superbohaterszczyzny w dowolnym medium - postacie! Teraz przedstawiają tyle nowych postaci nie dając im żadnego pola do rozwoju czy oddechu, że nikogo te postacie w zasadzie nie obchodzą
Dopiero później są angażujące historie, które Marvel również przestał opowiadać, ponieważ zmieniają i przepisują scenariusz co chwilę, przez co wychodzi ostatecznie leniwa, pełna dziur fabularnych papka
No i na koniec pozostaje jeszcze czas, który jest potrzebny na dopracowywanie filmów... którego Marvelowi ciągle brak, bo produkują na pałę dziesiątki produkcji niepotrzebnie, cynicznie jeszcze wykorzystując biednych artystów którzy przez to rezygnują ze swojej roboty. A wystarczyłoby wydawać tego tyle ile wcześniej wydawali, po prostu dopracowując jakość tych produkcji i mając ciągle na uwadze to dlaczego ludzie kochali filmy Marvela - POSTACIE i angażujące historie (z czego jedna z nich jest rozwijana przez pare filmów, tak by było widać do czego to wszystko zmierza). I tyle... tylko tyle potrzebne jest by móc postawić MCU ponownie na dobre tory. Nawet o wiele taniej by im to wyszło niż teraz :/
W pełni się zgadzam. To dla postaci, ich rozwoju i interakcji między sobą śledziliśmy te filmy. Nie chodziło o efekty specjalne, rzadko też filmy Marvela miały dobrą fabułę. Chodziło o bohaterów. A teraz niestety rzuca się nam nowymi bohaterami co chwilę, nie da się im rozwinąć. Do tego ci, których lubiliśmy cofają się w rozwoju. Spider-man wciąż jest niedojrzałym nastolatkiem, który uczy się jak być bohaterem. Podobnie Ant-man, którego córka uczy jak powinien się zachowywać jako bohater... Faceta, który bardzo mocno przyczynił się do pokonania Thanosa!
Za to gdy wyszedł film skupiony na postaciach, czyli Strażnicy Galaktyki 3, to ludzie ten film bardzo polubili. MCU musi po prostu wrócić do korzeni, postawić na jakość, a nie ilość i dać sobie spokój z wielkim budowaniem multiwersum.
@@kpt_Yossarian Peter Parker z MCU właśnie miał swoje "zdarzenie kliszowe", ale potem go wymazali ze świadomości i rozeszli się Marvel Studios z Sony, więc nie liczyłbym na niego w MCU (wliczając seriale D+). Więcej spoilerów niżej...
Problemem są nudne postaci, które muszą mieć odhaczonych najwięcej czekboksów. Najśmieszniejsze jest próbowanie zadowolić gawiedź dodając jakieś motywy CzterechLiter+, ale w taki sposób, żeby wystarczyło wyciąć scenę i można było pokazać film w ChRL. Nie zauważyłem w "Poprzez Spider-verse", żeby Gwen była trans. Zauważyłem natomiast, że jej Peter Parker się zmienił od czasu pierwszego filmu i trochę się wstąpił w praniu, bo wygląda jak pomarszczone dziecko. Ale cały motyw był tak istotny dla fabuły, że w "China Cut" jego brak nie zrobi różnicy. Gdybym nie zobaczył tego "wstąpionego w praniu" Petera, to bym powiedział, że po prostu identyfikował się jako Jaszczur, bo jaszczurki są fajne, odrastają im ogony i inne kończyny. Ale "wstąpiony w praniu" Peter jest faktem i nie brakowało mu kończyny, więc pozostaje opcja odrastającego ogonka ;) Bardzo odważne ze strony twórców, miejmy nadzieję, że gawiedź z Twittera się nie domyśli.
Otóż to. Za dużo filmów Marvela. I to jeszcze wplecione w jedno universum, co mi sugeruje że powinienem widzieć wszystkie filmy, by móc cieszyć się z oglądania filmu na który chcę pójść. Dla mnie paradoksalnie Infinity War/ End game było tym momentem. Jak się dowiedziałem, że i strażnicy galaktyki i ant man są w tym filmie, to mnie to zniechęciło do obejrzenia tych filmów. Potem się dowiedziałem, że zabijają bohaterów. Potem zaczęły się pojawiać seriale zabijające starych bohaterów. No ile można
Dokładnie. Przecież tak naprawdę to całe MCU wyrosło na barkach roli RDJ jako Iron Mana. I nic dziwnego, że po jego odejściu całe uniwersum zaczęło podupadać.
Pare lat temu, kiedy Endgame byl na ustach wszystkich, wiekszosc fanow, w tym ja, wyobrazalismy sobie produkcje w nasteoujacy sposob:
10 letnia lub dluzsza Saga Multiwersum, budujaca solidna historie jak Infinity Saga.
Filmy oraz UZUPELNIAJACE seriale dla fanow, budujace świat w 3 wymiarach: ulicznym, kosmicznym i magicznym. Danie nam nowej generacji Avengers. Wprowadzenie Xmenow, po drodze wieksze filmy typu Avwngers, a na koniec epicka kulminacja Secret Wars, gdzie mozna byloby zrobic z tego trylogię, ze wzgledu na duza ilosc bohaterów.
No zrobienie doslownie tego samego, co wczesniej, ale z nowymi postaciami na spokojnie. Nie byloby wtedy bałaganu, gdyby Captain America 4, Strange Thor itd byli na koniec prowadzeni do zbudowania nowej ekipy, kiedy nadchodzi nowe zło.
Moja propozycja wrogów Avengersow była taka:
Loki - Kang, który po prostu bawi się czasem, a nie multiwersum
Ultron - Anihilus, który nadałby się walcząc z postaciami typu F4
Thanos - Dr Doom, który byłby 1:1 ściągnięty z komiksów.
Moim zdaniem Secret Wars powinno bazować na nowych Avengersach oraz starych, ale z innego świata i wtedy powrót jedynego nsszego Iron Mana miałby sens po 10 latach
James Gunn nie mógł dostać bardziej idealnej okazji do wniesienia do tego rynku tak bardzo potrzebnej świeżości. Jeśli Gunn to dobrze wykorzysta (a jak narazie patrząc po potencjalnych castingach, zapowiedzianych projektach w jego nowym DCU oraz ostatnich wywiadach i podejściu do tworzenia Superman: Legacy), to DC będzie nas radowało przez następne 10 lat dokładnie tak jak to robił Marvel przez tamte 10 lat od pierwszego Iron Mana, aż do Endgame
Pełna zgoda. Jego siłą jest rosnąca słabość konkurencji. Choć sam zaczyna budować na gruzach.
@@BezSchematu dosłownie na gruzach. Jestem ciekaw, na ile jego wizja się sprawdzi - ufam mu, ale wszystko zależy od zarobków, a póki co, ludzie nie chodzą na filmy DC, te filmy są klapami finansowymi. Jeśli Superman od Gunna zarobi, to będzie dobry znak. Jeśli nie - można zacząć zadawać pytania. Ale można w sumie już teraz założyć, że do czasu owego Supermana cała reszta będzie stratna dla DC (mówię tu o Blubeetle i Aquamanie 2).
Niestety wywalił idealnego Supermana czyli Cavilla i świetnego Batka czyli Affleca i się przejedzie mocno
Nie przejedzie
Ciężko robić reset uniwersum bez recastowania głównych postaci.
+ Ben Affleck sam chciał zakończyć granie Batmana ze względu na to, że chciał zamknąć swój depresyjny rozdział, który się zaczął przy kręceniu Justice League,
+ Henry Cavill nie pasował do koncepcji Gunna na nowego Supermana. A wydaje mi się, że jak już wyjdzie film, to nikt nie będzie narzekać na obecnie zcastowanego Davida Corensweta (dokładnie tak samo było z SpiderManem Hollanda czy Daredevilem Charliego Coxa)
@@DEVDerr są postaci które są świetne, położono Daredevila i Punishera ze wspaniałym Kingpinem i co? Wracają z powrotem do tych samych aktorów. Jak widzisz nowy Flash nie wypalił i to pomimo ściągnięcia Keatona na ratunek
Dodałbym jeszcze jeden ,, grzech ". Avengers Infinity War i Endgame działało na nas tak bardzo emocjonalnie ponieważ po pierwsze my byliśmy dobrze zaznajomieni z tymi postaciami i dużo z nimi obejrzeliśmy ale po drugie te postacie były dobrze zaznajomione z sobą, było widać że wszyscy troszczą się o innych, że sobie ufają, że są przyjaciółmi i że dużo z sobą przeszli. Podbudowane było to tym że co chwilę były jakieś crossovery jak np. dwie części Avengers, Civil War, rola Black Widow w Iron Manie 2 i Capie 2, rola Iron Mana w Homecoming, rola War Machina w Iron Manach, rola Hulka w Ragnaroku, relacja pomiędzy Samem, Buckym i Stevem to wszystko podbudowywało nam relacje między bohaterami, a teraz ? Avengers muszą być filmem eventem który każdy przebija następny więc nie robią filmów gdzie postacie tworzą drużynę, jedyne co będzie to ThunderBolts ale tam będą same drugoplanowe postacie jeżeli chodzi o Universum a pojedyncze postacie mają filmy / seriale tylko o sobie samych i nie nabywają nowych relacji więc jak mamy czuć więź między tymi bohaterami skoro oni kompletnie się nie znają
Bardzo dobry felieton, trudno nie zgodzić się z którymś z przedstawionych argumentów. Najbardziej dało mi do myślenia pytanie "kto to posprząta?"... Mam pewne obawy, że tego co zapoczątkowała czwarta faza nie da się już 'posprzątać', a szansa na opowiedzenie spójnej i interesującej historii będzie dopiero po zakończeniu Mulitverse Sagi. Okej, może dostaniemy jeszcze jakiś dobry film, ale moim zdaniem, na dobre uniwersum jeszcze sobie poczekamy. Ja uzbrajam się w cierpliwość, bo wierzę, że w świecie gdzie rządzi pieniądz, słabe zarobki filmów są jedynym co może przemówić zarządowi do rozsądku. A Ant-Man na szczęście pokazał, że ludzie mają dość marnej jakości tych produkcji.
Marvel sprowadził dyskusję o swoich filmach do tego kto pojawił się w scenie po napisach. :( Świetny materiał.
Doskonale określone
trochę tak jest ale to też przez ten wielki hype gdzie ludzie tylko oczekują wprowadzenia 491741 nowych postaci a co najgorsze w tych scenach po napisach serio to robią np clea w dr strange 2 która zapowiado naprawdę sporo a wygląda jakby na to nie było obecnie miejsca w marvelu
Moje serce chętnie obejrzałoby film mcu z Twoim rozumem... żeby zobaczyć czy po seansie byłaby debata szkolna, debata polityczna, oktagon, pokojowe rozejście każdy w swoją stronę czy może jakiś przepływ i uzupełnienie... tak z czystej ciekawości :-) bo ja te nieoptymalne, narzucone warunki eksperymentu rozumiem ale sam eksperyment tak uwielbiam, że nie widzę tego wszystkiego w poszczególnych jego etapach, którymi są filmy i seriale... i odnajduję się w każdej tej historii, może dlatego, że łatwo mi przychodzi zżycie się tu i teraz z daną postacią i sytuacją... a może dlatego, że moja własna wyobraźnia uzupełnia mi podświadomie luki, które widzą inni... a może dlatego, że moja ciekawość co gdyby, co by było, a co jeśli, pewne zamiłowanie do komplikowania i łączenia rzeczy nakładają mi te różowe okulary i bawimy się na mcu razem :-)
Bardzo ciekawy materiał. Moim zdaniem największym problemem Marvela jest częstotliwość, z jaką wypuszczane są kolejne produkcje. Filmów i seriali superbohaterskich jest już za dużo. To powoduje, że kolejne produkcje są niedopracowane, efekty specjalne robione są na szybko, a scenariusze zawierają masę luk i uproszczeń. Według mnie dwa filmy i jeden serial na rok to wystarczająca ilość. Kolejnym problemem jest fakt, że wprowadzane postacie nie są tak ciekawe jak Kapitan Ameryka czy Iron-Man. Jestem fanem komiksów, ale kompletnie nie interesuje mnie ktoś taki jak Ms. Marvel, Eternals czy grupa Thunderbolts. Wolałbym oglądać 9 filmów ze Stevem Rogersem i Tonym Starkiem niż kolejnymi kompletnie nieinteresującymi mnie bohaterami. Jestem za restartami i rebootami. Obejrzałem trzy różne genezy Spider-Mana i na każdym z tych filmów (oprócz ASM 2) bawiłem się świetnie! W DC było kilku różnych odtwórców Batmana i każdy z nich miał w sobie coś szalenie interesującego i oryginalnego. Do dziś komentujemy sutki w stroju Nietoperza, genialną kreację Keatona, czy bardzo dobry występ mocno krytykowanego wcześniej Pattinsona. Idźmy tą drogą, a będzie dobrze. Robić filmy z mniejszą częstotliwością, od czasu do czasu odczekać kilka lat i zrobić reboot i karuzela będzie się kręcić :)
Świetny komentarz, dzięki
seriali w ogole nie powinno byc
Ja jestem tak znudzona i zmęczona MCU, że nawet nie chce mi się o nim gadać. Oglądam, trzymam kciuki, a potem się kończy jak zwykle. 🤷
Ale przynajmniej wykorzystam mój komentarz, żeby napisać: pozdrowienia dla Michała montażysty! 😁
Pozdrawiam!!
Ja przygodę z marvelem zacząłem jakoś rok temu i pamietam że korzystałem ze strony która pokazywała filmy w kolejności chronologicznej. Z tego co pamiętam to poza scenami po napisach nie wiele to dało w ogólnym rozrachunku. Po Black Panther mocno zwątpiłem a odpościłem po Thorze Love and T na którym byłem w kinie. Pamiętam że dawno nie żałowałam tak wydanych 30 zł na kino xd
Bardzo dobra analiza 👍Zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Sam materiał idealnie podsumuje obecną sytuację z MCU.
Totalnie zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś i cieszę się że zakończyłem swoją przygodę z tym uniwersum przy trzecich Strażnikach przy których poczułem magię pierwszych trzech faz i bohaterów których polubiłem i zobaczyłem ich koniec historii (niby ale dla mnie tu koniec) oraz smutno mi że ten film marnuje się w takim kijowym gronie jak 4-5 faza i nie mam jej ochoty kontynuować bo po prostu nie widzę sensu by 4-5 faze oglądać bo co Kang? jak go spartolili a potem recast nie recast a finalnie usunęli go bo aktor nabroił albo że film na film nic ciekawego i robią szum? Wole czekać na DC od Gunna, Kontynuacje Spider-Verse czy od odświeżyć sobie setny raz pierwsze trzy fazy.
Dlatego Strażnicy Galaktyki powinni być poza MCU tak jak Batman Pattonsona i Joker Phoenixa są poza DC Gunn. Tak jak w grze, która niestety trafiła na zawsze chciwe i rozpuszczone przez Final Fantasy Square Enix
Chciałbym wejść w polemikę, ale szczerze ciężko bo ze wszystkim się zgadzam. Poza tym dodał bym do 4 i 5 fazy, że błędy które popełnia Marvel to są błędy które popełnił Snyder i jego początki z DC. Czyli wprowadzanie za dużo postaci z którymi nie mamy więzi i oni też nie mają żadnych więzi z innymi. I nawet w Squelach to widać. Poza Guardiansami. I w NWH była nawiązka więzi z innymi to sobie pod koniec sami to zaorali. I uwaga bawiłem się na Flashu lepiej niż na żadnym filmie MCU od czasu Endgame'u poza Spider-manie. Bo wbrew pozorom był to prosty film traktujący inne filmy strasznie luźno. A plus Eleswordy w DC powodują że mamy Jokera czy The Batman którzy mogą tworzyć swoje historie. Czuje, że może nie teraz, ale za 5-6 lat może być jak teraz z DC jeśli nie będzie obicia z jakością. Wróci Iron Man, Cap itd. I budujemy uniwersum na nowo z nowymi aktorami. A to co się stało w pierwszym odcinki Secret Invasion nie dość że ten serial jest słaby, politycznie się rozwala na niemoralne strony to jeszcze to intro AI pokazuje, że marvel zatracił swój CHARAKTER i Duszę. A stał się jak reszta Disneya XXI wieku. Bezdusznym korpo w którym liczy się merch i zarabianie pieniędzy, a miłość do postaci schodzi na dalszy plan. Miłość do filmów. Marvel już nie tylko jest częścią Disneya, ale został już wchłonięty w bezduszny sposób.
Komentarz osobisty: oglądałem wszystko co Marvel wypuszczał od pierwszego Iron Mana do ostatnich Avengersów. Nie byłem żadnym fanem, wręcz często te filmy mnie zawodziły, były zwykle w mojej opinii miałkie i denne. Kilka było średnich. Kilka dobrych. Ze 2-3 świetne. Ale oglądałem wszystkie, bo FOMO było silne, a ja cholernie nie lubię zostawiać niedokończonych rzeczy i muszę każdą historię prześledzić do końca. I dla mnie obejrzenie ostatnich Avengersów było przede wszystkim ogromną ulgą. Że to już koniec. Można odpuścić (może też dlatego film mi się tak bardzo podobał, 9/10 dałem na filmwebie). Bo już wtedy zapowiedzi zalewu nowych produkcji w kolejnych latach, w tym seriali, były przerażające, a z czasem to tsunami tylko narastało. Koniec 3 fazy to był właśnie punkt przełomowy w którym można było z czystym sumieniem powiedzieć sobie - dość. Obejrzałem jakąś zamkniętą całość, ogromną sagę z satysfakcjonującym zakończeniem i mogę w końcu przestać próbować nadążać. Wyzwolić się od FOMO. Poświęcić ten czas na dziesiątki innych filmów czy gier, na które czasu jest zawsze za mało bo pracy w życiu coraz więcej. Także ja to się nawet cieszę, że nowy Marvel jest podobno aż tak słaby. Jakby był dobry to bym może jeszcze wpadł na jakiś głupi pomysł nadrabiania czegoś/śledzenia/chodzenia znowu do kina na wszystko. A tak - pójdę maksymalnie raz na rok na jakiś jeden film, kontynuację czegoś co już znam i lubię (w zeszłym roku Thor, w tym GotG), mając kompletnie w dupie jak się on łączy z czymkolwiek, i lejąc ciepłym moczem na multiwersum i meta-fabułę. Nareszcie wolność!
Bardzo fajnie się ten film ogląda po objrzeniu tego wcześniejszego o domniemanym końvu MCU. Jakiś czas temu, chyba jakoś po premierze Antmana, puściłem sobie tamten i miałem takie - no... szkoda, że lepiej się ten film nie zestarzał... Ale w ogóle, kurza twarz, że tak mocno spadła jakość tych filmów w jakiś, no nie wiem, półtora roku? Może więcej trochę? Przykre, prawdę powiedziawszy
Ps. Piękne nawiązanie do jedynego wafla, który rządzi!
Świetna i rzeczowa analiza. Dobre przykłady, które dają uzasadniony powód do narzekań na obecne filmy Marvel. Marvel nie rozwija się pomimo wypuszczania nowych filmów. On się sam zapada w czarną dziurę. Dodatkowo istnieje tu pewien paradoks, z jednej strony przesyt i zmęczenie wieloma odcinkami tego serialu jakim jest Marvel, a z drugiej chcemy się zżyć z pewnymi postaciami, których jest niewiele, albo niezbyt często mają okazję być przedstawione w stosownym czasie w konkretnym filmie. Marvel ma kłopot, bo nie ma remedium na to, jak wyjść z tej ślepej uliczki w którą zabrnął za daleko.
Oj Filipie, jak zawsze merytorycznie i konkretnie. W pełni się zgadzam właściwie ze wszystkim co powiedziałeś i jestem ci wdzięczny że w tak dobry sposób wypunktowałeś wszystkie te grzechy MCU.
Nigdy nie byłem fanem Marvela, uważałem to universum jako wielką toczącą się kulę śnieżną, która zebrała losowe postacie i stworzyła ot Avengersów na przykład. Ostatnio jednak poprzez przyjaciół zacząłem oglądać filmy ze stajni Stana Lee i nie było źle, zaryzykuje nawet i powiem, iż podobały mi się. Doszło nawet do takiego momentu zachwytu, że zechciałem poznać MCU Avengersów. No i właśnie tu pojawiła się ściana z tysiącami plakatów, nitkacmi i pineskami. Ile ja się nasłuchałem co pierwsze w jaki sposób co z czym jest połączone. Tu leży pies pogrzebany, odtrąciło mnie to potwornie, do takiego stopnia, że jedyne co śledzę Marvelowego to Guardians of the galaxy (po prostu dobre filmy). Zastanawia mnie jednak, czy Marvel wyjdzie z tego z twarzą czy już doszczętnie zaprowadzi na dno swoją łajbę. Osobiście czekam, aż ktoś z zarządu sięgnie po rozum do głowy. Czekam na metaforyczny potop, czystkę, aż w końcu nacisną przycisk wielkiego resetu, a gdy to nastąpi będzie można się cieszyć nowym świeżym dobrym kinem superbohaterskim, a nie międzysraczkowatym uniwersum z chuj wie kim( JA NAWET NIE ROZPOZNAJE TYCH POSTACI NA EKRANIE XD). P.S sorry za wybuch w końcówce
Nie wypuścił nowych franczyz, bo mu się nie opłaca to raz, dwa pokończyli się ciekawi bohaterowie. Kto "fajny" został jeszcze do zekranizowania: wpierdzielelenie xmanów i F4 do głównego uniwersum i kto? Sentry? Nie ma charyzmatycznych postaci a feniminizacja tego co jest to fiasko( hulk, ironman, antman, hawkeye).
Miło znaleźć nowy kanał który przesłucham od deski do deski w najbliższych dniach 🥰
Dzięki!
Sporo niespójności w twojej ocenie. Z jednej strony nie chcesz być zmuszany do oglądania wszystkiego, a z drugiej oczekujesz żeby to wszystko się zazębiało i żeby rozpoczęte wątki miały kontynuację w kolejnych filmach. Np. Co z Eternals i Celestialami, co z ringami mandaryna? Etc.
Ja nie jestem fanem np tych 2 filmów, ale ciekawi mnie gdzie to nas doprowadzi. Być może część produkcji buduje fundamenty pod kolejna fazę? Np. Eternals i technologia ringów shang chi zapowiada Galactusa w następnej fazie?
Zauważyć musisz że tak było wcześniej też. Avengers 1 z Loki i lekko zapowiedziany Thanos. Ale w Avengers 2 był Ultron, nienawiązujący do Thanosa w żadnym stopniu. Poza kamieniem nieskończoności.
Teraz może być tak samo i ja to zakładam. Że jest 5 ścieżek na raz prowadzone.
1. Kang i multiwersum i tva
2. Wprowadzenie do Galactusa + temat kosmosu
3. Wprowadzenie do young Avengers
4. Tematy mitologiczne, Thor + moon night
5. Thunderbolts + secret wars
Moim zdaniem problemem jest jakość CGI i podejście mocno pod woke culture. W sensie że bardziej niż na jakości i historia skupiają się na tym aby każdy miał swojego przedstawiciela w MCU.
Czarna pantera mimo że była dobrym filmem ma etykietkę przyklejoną "czarnego filmu" i jest często zużywana jako narzędzie propagandowe przez nie do końca pozytywne kręgi. Ms Marvel (serial) podobnie, większy nacisk na zaznaczenie pochodzenia postaci etnicznie.l, niż na jej historię. Nawet moon night poszedł tym torem, tylko tam historia jest bezpośrednio powiązana z mitologią Egiptu.
Natomiast mitologia nordycka w Thorze kiedyś została kompletnie odcięta od Skandynawii.
Wątki LGBT które nie mają znaczenia fabularnie a są wkeljone tylko po to żeby złapać plusa w kolejnej grupie osób.
Ja oglądam wszystko z racji tego że dzieciństwo moje to w dużej mierze komiksy. Natomiast często męczę się jak przy she Hulk (tutaj też pro feministyczna opcja że she Hulk ze świeżo nabytymi mocami jest silniejsza od Hulka który ma lata doświadczenia i wydusił z siebie 100%).
Natomiast potrafię przymknąć oko na efekty specjalne i cieszy się serialem czy filmem. Hawkeye był spoko. Wandavision był dla mnie mega dobry. Dużo odniesień, ciekawostek itp. Loki, mistrzostwo. I nie zgodzę się że to źle że pokonali go jak frajera. Ponieważ to jest całe clue tej historii. "Jest jak jest i tolerujecie mnie i mojej zasady. Albo zabijcie mnie i szykujcie się na piekło bo tylko dzięki mnie, ta najgorsza wersja mnie samego nie doszła do władzy "
Ta frajerska śmierć, jak ja opisałeś, daje podwaliny do całej sagi. Tak samo Kang z antmana wcale nie musi być tym variantem który będzie ostatecznym złym w finale.
Ja akceptuję wersję gdzie np. 8 Kangów zginie, żeby ostateczny finałowy Kang bazował na ich smierciach w celu poznania wrogów. I to tylko hipoteza na szybko wymyślona.
Marvel już nie raz spoilerował postacie które potoczyły się inaczej. Po ukazaniu kokona w strażnikach. Każdy był pewny że Adam Warlock pokona Thanosa w Infiniti war, jak to było w komiksach i co? I nie.
dokładnie tak jak mówisz dla mnie MCU kończy się wraz z końcem 3 fazy było to wszystko zrobione z pomysłem i teraz nie ma tego powiazania z pozostała filmami i serialami a James Gunn miał od początku do końca wizje strażników i prosty przekaz pokazać to co on chciał i by cieszyło widza na ekranie
Problem jest taki że ta cała faza to jedno wielkie odcinanie kuponów. Część tytułów jest kompletnie zbędnych których mogłoby nie być.
A wystarczyło zrobić małą grupkę Avengers'ów do walki z Gor'em który miał w swoim filmie pokonać Thora.
Odcinanie kuponów, właśnie to chciałem napisać w komentarzu
" A być może właśnie od od DC, od swojego głównego konkurenta konkurenta teraz Marvel mógłby nauczyć się więcej". Jako fan DC chciałbym żeby to była prawda, ale DCEU jak życie, nie szczędziło mi rozczarowań.
Do końca wierzyłem że w tym starym uniwersum, jakoś się otrząsną i będą zmierzać do czegoś większego. Ale panowie Gun i Safran wylali mi na głowę kubeł zimnej wody.
A czytając te ich wielkie plany czułem emocje jak na grzybach, no bo co dostaniemy kolejne reboty Supermena i Batmana (naprawdę ich lubię ale ile to można). W Supermen Legacy dostajemy takie rewelacje że nie będzie genezy Supermena, serio, może dlatego że jest tak znany że nie trzeba go już przedstawiać. The Brave and the Bold , gdzie poznamy Damiana Wayne’a, syna Bruce’a. Przez tyle lat Batman był samotnikiem w wyboru, a tu nagle nagle bach ojciec i syn. W czwartym Batmanie Nolana, by to miało sens. Albo jakiś film w którym Bruce postanawia się ustatkować, ale po co widzom jakieś romanse.
No i ogólnie będzie to 5 filmów i 6 seriali w ciągu 2 lat, czyli dokładnie jak ta nieszczęsna 4 faza MCU od których zaczęły się ich wszystkie problemy !!!
Mając wybór miedzy Marvelem a DC, już wole obejrzeć cały serial o hinduski superbohaterze Shatkimanie.
P.S. Pozdrawiam fanów Marvela, zarówno u nich jak i w DC, najgorsi złole to pazerni producenci.
a co z what if?
Pomijając oczywiste powody jak częstotliwość i ogólny poziom, to drażni mnie jeszcze jedna - dosyć podstawowa - rzecz.
Mianowicie zbyt nagle odejście od tematu Thanosa, konsekwencji jego działań oraz późniejszego blipu, na rzecz jakiegoś mambo jambo multiversa. Mam wrażenie że te wszelkie wydarzenia z 3. fazy nie mają obecnie żadnego wpływu na świat przedstawiony. Wszystko wydaje się być takie same jak wcześniej, nawet bohaterowie. A żart z lodami Thanosa to już w ogóle szczyt ignorancji tego co było. Chociaż całe Love and Thunder zasługuje na cały osobny temat.
Filipie spokojnie. Może Marvel nie jest zbyt t dobry, ale za chwilę kolejny sezon Wiedźmina!
szczerze? to marvel powinien zakończyć tą całą serię filmów po Endgame. ok wygrali, pokonali Thanosa koniec. od tego momentu to już jest tak naciągane jak do tej pory nie było. coś jak ze star wars. 3 pierwsze filmy były świetne - naiwne w swojej prostocie ale lekko się je oglądało, cała reszta to gó...o
super recenzja, zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś, gratuluję
13:00 O FOMO. To jest to co mnie odbiło. Jak gdziekolwiek widzę FOMO, to walczę z nim. Ja mam bardziej Fear of catching up (ciekawe czy istnieje takie coś) - lubię mieć świadomość, że jak już obejrzę/przeczytam dany twór, to mogę kontynuować, to daje mi poczucie kontroli nad sytuacją. Najbardziej to widzę w momencie, gdy czytam sobie tłumaczone Web novelki, wtedy mam pewność że w połowie jakiegoś arcu nie będę miał wymuszonej pauzy.
Natomiast jak mam wiedzę, że nie mam szans dogonić króliczka (a tak mam z Marvelem), to po prostu nie biorę udziału w wyścigu. Gdzie tu radość z gonienia, gdy masz pewność że skubaniec biegnie szybciej od Ciebie?
Ja z Marvelem mam teraz beefa, bo wzięli pod swoje skrzydła postać która już miała swoje 3 sezony - które uważam, za wybitne sezony serialu o superbohaterach. Mam na myśli DareDevila granego przez Charliego Cox'a. Jest to jedna z moich ulubionych postaci z komiksów Marvela od razu po Spider-Manie i zobaczenie Toma Hollanda razem z Charliem w No Way Home było świetnym momentem. Jego wystąpienie w She-Hulk było jedyną miłą dla oka rzeczą w tym serialu (nawet mu korytarz dali, słodziaki). Mimo wszystko się po prostu boję co ten Marvel mi zrobi z Diabłem z Hell's Kitchen. Oglądnąłem 3 sezony i byłem pogodzony z tym, że tak - to koniec ale za to jaka to była podróż.
Podzielam tę obawę. Daredevil Netfliksa był wyjątkowy. Nie ma niczego co wskazywałoby na to, że ten w MCU będzie równie dobry.
Ostatnio rozmawiałem o Marvelu ze swoim kolegą ze studiów. Doszliśmy do jednego ważnego wniosku - największym błędem Marvela jest pogłębianie motywu multiwersum. W pierwszych trzech fazach owszem, mieliśmy do czynienia z kosmosem, różnymi obcymi rasami i pogłoskami o równoległych wszechświatach. Ale było to owiane pewnego rodzaju tajemnicą, niewiadomą. Co Marvel oferuje nam teraz? Tak jak wspomniałeś - tysiące konceptów, które, przynajmniej dla mnie, odzierają wcześniejsze filmy z jakiejkolwiek stawki. Był potężny Thanos, który unicestwił połowę wszechświata? Był, ale w perspektywie całego multiwersum ustępuje on JESZCZE WIĘKSZEMU Kangowi Zdobywcy. To samo tyczy się poświęceniu Black Widow, Tonego Starka i całej intrygi z kamieniami nieskończoności. Kiedy przez ponad 10 lat zbliżasz się do bohaterów, przejmujesz się ich losami, jesteś przekonany, że dokonują czegoś absolutnie przełomowego, a potem okazuje się, że to wszystko, to tylko kropla w morzu tego filmowego projektu, to czujesz lekkie rozczarowanie...
Według mnie, ten koncept mógłby się udać, gdyby tylko skupić się na postaciach, rozwijać je i powoli dążyć do wyklarowania zagrożenia ze strony Multiwersum. Niech sobie nawet będą te cameo postaci z innych filmów i seriali spoza MCU, byleby to było po coś, byleby dać nam pełnoprawne postacie i przy okazji nie zaniedbać postaci, które obecnie mamy. Ten koncept działał przecież w SpiderVerse (a przynajmniej w jedynce, dwójki nie widziałem jeszcze): mieliśmy Spider-Gwen jako postać, Petera B. Parkera jako postać, resztę Spider-Manów jako tło, ale w tym wszystkim nadal najważniejszy był Miles Morales, co też nie przeszkadzało pokazać drogę choćby mentora Milesa, który ze zdesperowanego typa, który przeżył wiele słabych chwil w życiu i się poddał, na końcu zakłada garnitur, kupuje kwiaty i chce naprawić swoje życie z MJ. Tylko ten jeden film pokazuje, że Multiwersum samo w sobie nie jest złe - złe jest wtedy, gdy z niego nieumiejętnie korzystasz.
Mnie najbardziej chyba odrzuciło po Endgame pęknięcie takiej bańki "wyjątkowości". Wcześniej miałam odczucie że MCU to taki projekt zrodzony z pasji, który wyszedł trochę przypadkiem i jasne, jest pod skrzydłami wielkiego studio, ale tworzą go ludzie którym zależy na dobrych historiach i rozrywce.
Teraz męczy mnie podejście, że ciągle musi być lepiej, więcej, bardziej efektownie. Bo raz się udało, zarobili dużo kasy, to teraz potrzeba jeszcze WIĘCEJ. Nie można po prostu przyjąć swojego sukcesu i kontynuować na spokojnie, bez spiny. Musi być ten pośpiech, ta chciwość, doić tę krowę póki daje mleka.
Stare MCU było dla mnie jak przyjemny acz męczący spacer po górach, po którym wracasz do pokoju i idziesz na najlepszą drzemkę swojego życia. Nowe MCU? Maraton w upalny dzień, a ty jesteś na jego końcu i ledwo nadążasz.
Gdzie to lepiej więcej pieniędzy raczej ich brak
Brak sensownej fabuły
Brak scen walki kwantowania to żart
Spiderman i walka jedna scena była ciekawa i to była ostatnia
@@PolishSadboy w znacznej większości te filmy wciąż nieźle zarabiają. Zresztą filmy filmami ale nie zapominajmy też że oni zarabiają np. na merchu.
Zresztą nigdzie nie powiedziałam że to podejście "więcej i lepiej" wychodzi im na dobre. Po prostu mówię, że tak próbują do tego podchodzić i tak reklamują te nowe filmy.
Miałem dokładnie ten problem z Dr Strange I VandaVision. Nie miałem pojęcia czemu Wandzie odwaliło po całości, co to za dzieci i poszukiwanie kolejnego McGuffina (Darkhold). Musiałem zobaczyć serial, który właściwie mnie nie interesował, bo sama postać Szkarłatnej Wiedźmy pamiętam ze starszych produkcji, komiksów i gier, gdzie Wanda i Peter, są dziećmi Magneto, a nie eksperymentami komuchonazistów z Hydry.
Loki był dobry, ale mój ojciec ciągle pytał o co chodzi i czemu ten film jest tak durny. Znałem konteksty, on nie. Takie tłumaczenie nie zainteresowało bo, żeby oglądać dalej. Postać Kanga to faktycznie porażka, a nawet jak Ant Man 3 wejdzie na platformę Disney, to i tak nie zobaczę, bo już jako całość mi to wisi.
Jedynka mróweczki było średniakiem, dwójeczka, była koszmarkiem, jeżeli Pan twierdzi, że jest jeszcze gorzej to szkoda czasu.
Zgadzam się ze wszystkim! I jak mam być szczera, to ja nawet nie wiem kto jest teraz w składzie Avengers, więc jak mam się ekscytować Secret Wars? XD
Nie ma teraz Avengers, rozpadło się po end game .
Widać jaki fan
@@ManiakelllS1988 No, wiadomo. Chodzi mi o to, że Marvel powinien podbudować nowych Avengersów, tak jak robił to od 2012 (?) skoro chcą, żeby Secret Wars przebiło Endgame.
@@solvi122 no tak zgadzam się, wolałbym żeby kanga też około 10 lat budowali , pozdrawiam
@@ManiakelllS1988 A w zamian wszyscy dostaliśmy Kanga Zabijalnegocofilm 😂 Pozdrawiam
Mam kilka swoich hipotez, ale chętnie posłucham Twoich.
Ps
Nie zgadzam się co do sequeli. Uważam, że to akurat jest spoko, przynajmniej dla mas, które lubią kolejne losy tych samych bohaterów. Zobacz, że 4 faza bazowała prawie całkowicie na nowych bohaterach i konceptach i jaki był jej odbiór. Black Panther 2 czy Guardiansi 3 zebrali dobre recki a byli sequelami (zupełnie inna jakość jednego i drugiego pokazuje, że ona nie odgrywa tu kolosalnego znaczenia).
A jednocześnie odrzuca wszystkich, którzy pytają u mnie w komentarzach pod recenzjami: czy muszę obejrzeć poprzednie części?
@@BezSchematuokej, zgoda, nie mówię, że nie. Pytanie ilu ludzi jest więcej i czy w ogóle ma to znaczenie.
Odrzucając aspekt popularności, moim zdaniem sequele są dobre, bo pozwalają zobaczyć drogę bohatera na przestrzeni jego życia. To jest w ogóle piękne, że jakby się zastanowić mamy inne zdania i tak naprawdę obaj mamy rację 😉😁
@@BezSchematuco do "czy muszę oglądać poprzednie" zaryzykuję teze, że każdy twór MCU można obejrzeć zupełnie osobno, bez innych produkcji, po prostu bardziej bądź mniej zawieszając niewiarę, z wyjątkiem Avengers Endgame
@@PogadajmyoRzeczach mam wrażenie że ich dawne podejście z "max 3 filmy na jednego bohatera" było fajną równowagą tych dwóch podejść. Fani mieli sequele i kontynuacje historii, a i dla nowego widza obejrzenie 3 filmów to nie jest tak duży problem jak obejrzenie 4/5/6+. A dla hardcorowych fanów masz te wszystkie Avengers gdzie mogą sobie budować międzygalaktyczne zagrożenie i splatać wszystkie solowe filmy ze sobą.
@@kuku_rydza przede wszystkim film należy tworzyć kiedy jest na niego pomysł. Uważam, że każdy film MCU (poza Endgame) można obejrzeć nie znając niczego innego z mniejszym lub większym zawieszeniem niewiary oczywiście. Widz jest inteligentny i się połapie, nie róbmy z widza idioty
Odnoszę wrażenie, że taki poziom z nami zostanie na dłużej. Jestem ultrafenem, ale po Ant-manie 3 pałka się przegła... Oby Deadpool 3 pokazał jaja
True. Ja już przestałem ogarniać MCU i najnowszych filmów nie oglądałem, bo po prostu jest tego za dużo, nie mówiąc nawet o serialach.
Nie do pomyślenia jeszcze parę lat temu, żebym przestał oglądać filmy MCU. Zresztą, nie pójdę na nowe Star Warsy, zmęczyły mnie nowe (już stare) Star Treki, nie będę oglądał Wiedźmina s.3, bo żal mi czasu na gunwo, kolejne wysrywy LOTR od Amazona przestały dla mnie istnieć.
WSZYSTKIE moje ulubione marki i franczyzy umierają, rozpieprzone w kosmos. Czemu się tu pojawiły? Jakoś tak pasowały mi do "Ilość nad jakość".
Po skończeniu 3 fazy odczuwam apatię w stosunku do nowych produkcji. Oglądam je, niektóre mi się podobają, ale nie czekam na nie wcale. Jak wyjdą to pójdę i zobaczę, ale o tym że wychodzą najczęściej dowiaduje się od siostry klika dni przed premierą
Może to zbyt naciągane ale wydaje mi się , że winowajcą jest korporacyjna filozofia wiecznego wzrostu. Niestety ilość odbiorców jest organiczna jak i ich wytrzymałość. Jeżeli marvel dalej pójdzie drogą więcej i więcej to za 30 lat będzie avengers vs dc vs mortal combat vs infulencerzy vs star wars vs wszystkie inne marki, to dopiero będzie bałagan jak i ostatnia stacja za która nic już nie ma.
Jak nazywa się kawałek lecący w tle około 8 minuty?
To jak zacytowałeś "Avengers! Assemble!" sprawiło że łezka się w oku zakręciła. Choćby MCU nasrało milionami Iron Manów, nie przebiją Avengers 3 i 4.
Mogliby przebić ale nie chcą wola robić seriale które są średnie filmy też nie powalają czymkolwiek by nazwać to dobrym filmem
Ludzie za szybko chcą kolejnej wielkiej konkluzji i rozwiązania wszystkich wątków. A potrzeba czasu żeby zrobić podbudowę pod Kang Dynasty i Secret Wars. Na tym właśnie poległo uniwersum DC (Batman v Superman i Justice League- wielkie eventy które wyszły za szybko) czy teraz Flash który miał być klamrą świata o którym wciąż niewiele wiemy
Dokładnie. A po 'marvel league" była tylko ucieczka do przodu po to tylko żeby swoich bohaterów zostawić w lesie....,
Ilość nad jakosc!! 💀 😂 Ogromne serduszko dla montażysty ❤ I niestety sie zgadzam, nie mam w ogole zadnego serca dla Marvela od czasow Endgame.
❤
W punkt to opowiedziałeś. Brawo.
Bardzo udana kolorystyka tła, Filip. Połączenie niebieskiego i różu 👌
Z jedną rzeczą się nie zgodzę.. Problemem nie jest sequeloza sama w sobie. W teorii to jest duża zaleta Marvela - przywiązujemy się do bohaterów, do aktorów ich odgrywających, chcemy oglądać te filmy dla nich, chcemy obserwować jak postacie dojrzewają, zmieniają się, jak nawiązują relacje. Niestety problemem jest to, jak te filmy w 4 i 5 fazie zaprzepaszczają swoich bohaterów w tych sequelach (patrz nowy Ant-Man - to co zrobili tam ze Scottem, Cassie i Hope, to tragedia..)
Myślałem, że to po prostu ja się starzeję i te filmy przestały mnie tak pociągać.
Filmy superhero generalnie jako gatunek (w tym Marvel) przeżywają 2 ciekawe zjawiska.
1.) Sięgnęły swój peak i przeżywają kryzys zarówno pod kątem sukcesu komercyjnego jak i problemy z tworzeniem kompletnych, ciekawych, oryginalnych historii - to samo działo się w komiksach, gdzie multiwersa non stop robiły niesmaczny bigos, który wpływał na odbiór czytelników.
2.) Sięgnęły swój peak i przeżywają kryzys ... ale analogicznie do WESTERNÓW. Które przez kilka dekad były dominantem jeżeli chodzi o kino rozrywkowe i na przełomie lat 50. i 60. powoli traciły swój rozpęd. Okay Clint Eastwood przywrócił prime, ale ile widzieliśmy nowych, świeżych westernów (RDR2 się nie liczy) obecnie? No właśnie...
Oby to był tymczasowy kryzys, a nie ścieżka, którą podąży Marvel. Natomiast sam osobiście już zdecydowanie nie ekscytuje się tymi produkcjami i od biedy włączę je sobie na Disney +... a szkoda.
Ja z Marvella zacząłem dopływać na etapie Ant Mana, mimo że te filmy są podobno niezłe. Z całym szacunkiem dla tych niesamowitych owadów superbohater mrówka jest dla mnie o krok od człowieka chłodziarko-zamrażarki. Ile można też takich samych filmów z identycznymi postaciami. Każdą bardziej "cool" od poprzedniej i walkami pociętymi przez cocky tekściki. Męczy mnie już to kino superbohaterskie a przynajmniej w takiej formule w jakiej podaje to Marvel.
Jednym z największych problemów jest właśnie skala. Pompują ją do nieskończoności, do tego stopnia gdzie to wszystko staje się tak abstrakcyjne, że przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
szczerze z całkowicie się z tobą zgadzam. Gdzieś w okresie premiery Lokiego miałem przeczucie że to się kiedyś zawali
generalnie większość mówisz z sensem, ale jak poruszyłeś temat że w pierwszej fazie to wszystko było przejrzyste a później zostaliśmy zasypani masą nowych postaci z kosmosu, a 5 minut później narzekałeś że dostajemy tylko sequele a nie żadne nowe postacie i że nawet bohaterzy thunderbolts już się pojawili to widzę tu pewną niekonsekwencję
Czekałam na 2 sezon lokiego mam nadzieję że go nie zepsują
Na drugim monitorze mam wyświetlone: „Kino superbohaterskie stało się leniwe? Tak twierdzi James Gunn. Czy naprawią to nowe filmy DC?” z Filmwebu.
Problemy marvela zaczęły się znacznie wcześniej, tylko fani tego nie dostrzegali. Te filmy bazują na instynkcie kolekcjonerskim. Jak długo dostarczano widzom kolejne porcje błyszczących zabawek stanowiących elementy większych zbiorów, tak długo wszystko wydawało się „żreć”. Nawet w Waszych dyskusjach wątek nawiązywania do innych komiksów czy filmów stanowi chyba najobszerniejszą część. Jakoś nigdy nie udało mi się pod to podłączyć. Można poznać po tym, że nie mam poupychanych wszędzie tych laleczek o dużych głowach. Być może dlatego akurat ten element przerażał mnie w filmach marveldisneya najbardziej. Ten szał „grzybiarzy” przebijający się z każdej recenzji, to jechanie na nostalgiach. Ten triumf w oczach, gdy grzybiarz z dumą unosi do słońca świeżo znaleziony okaz prawdziwka.
Nie mam backgroundu. Gdybym usiłował streścić dowolny film marvela (z dowolnego okresu) komuś, kto jak ja nie został w młodości zaszczepiony superbohaterstwem, to nieodmiennie wstydziłbym się infantylizmu i schematyzmu. To tylko z grubsza zawoalowane, archetypiczne baśnie, upudrowane w posypce ze stereotypowych plastikowych błyskotek.Przyznaję, sama podróż przez gęstwiny powiązań i nawiązań może wywołać uderzenie dopaminy u poszukiwacza. Jednak niewiele poza tym. Że „nawiązania do psychologii i psychoanalizy”? Tak, ale na poziomie pop, pokazano to już setki razy lepiej i oryginalniej i wyciągano głębsze wnioski. Że „przepracowanie traum”? Tak, ale pokazano to setki razy i dano lepsze rozwiązania, niż ganianie w gajerku batmana za bandziorami.
Pogodziłem się z faktem, że to nie dla mnie. Nie potrafię pogodzić się z faktem, że ludzie o wiele bystrzejsi i lepiej wyedukowani ode mnie (jak np. Ty, Popielecki czy Maj), mają dwa osobne mózgi do oceny dzieł kultury. Jeden przekrojowo-analityczny, kreatywny i często krytyczny dla oceny dzieł bez elementów nawiązań do komiksów, filmów i gier z waszego dzieciństwa. Jakże bywa on surowy, jakże obnażający skróty i leniwe zapożyczenia!
I drugi mózg, radośnie podskakujący i klaszczący łapkami, gdy tylko podrzuca mu się niemal homogeniczne papki nawiązujące do uniesień z dzieciństwa. Kurde, potraficie nawet zachwycać się animacyjką „Mario”! Dyskutować o psychologi i przedstawieniu postaci w kreskówce skierowanej do siedmiolatków! W jakiś osobliwy sposób spotyka ją mniej krytyki, niż „dorosłe” dzieła. Jeden z gości bezpośrednio po zachwytach nad tym dziełkiem przeszedł do pastwienia się i wykpiwania „Diuny” Villeneuve'a. No kurczę, powaga?
„Kryzys Marvela” nie zaczął się po pandemii. On jest wpisany w jego geny. Koncerny już dawno wychwyciły łatwość zarabiania na „franczyzach”. Tyle, że oryginalnych pomysłów na inscenizację starczyło na parę lat. Teraz już się przeżarły nawet największym miłośnikom. Przy tej masie komiksów, filmów, gier, książek, naklejek, lalek, figurek, i co tam jeszcze, coraz trudniej o nowy pomysł nie grożący jednocześnie „obrazą” fanów. A na „obrazę” nie mogą pozwolić fanów zarządcy koncernów, którzy wcześniej musieli przełknąć wielosetmilionowe faktury... Można zrobić większe wybuchy, rozpieprzające się cale wszechświaty. Tyle, że to już tylko zmiany ilościowe, nie jakościowe. Czego oczekujecie? Skoro ten typ filmów potrafi zarabiać na pelnym przekroju generacyjnym (od siedmio do siedemdziesięciolatków), nikt nie zaryzykuje wątków i form zrozumiałych tylko dla 25+. Nowego kina superbohaterskiego szukajcie w małych produkcjach (jak np. Freaks z 2018). Tyle, że tam nie ma miliardów i koncernów.
Wydaje mi się że pominąłeś jeden szczegół. A mianowicie filmy superbohaterskie muszą być do siebie podobne. Przecież w momencie gdy film się zaczyna to już wiesz jak on się skończy. Główny bohater/owie pokonają wielkie zło i uratują miasto/ziemię/wszechświat. To nie są filmy psychologiczne aby skupiać się na psychologi postaci. Oczywiście nie mogą jej pomijać ale w tym gatunku filmowym dużo ważniejsze są wybuchy, walka i moce bohaterów.
To jest tak jak z recenzją drugiej części Avatar'a u Krzysztofa Maja. Brzmiała jakoś tak: To jest Pokahontas w kosmosie. Jak komuś to przeszkadza to niech nie ogląda. Ja idę drugi raz bo chcę oglądać więcej Pandory a fabuła tego filmu mnie nie interesuje.
Od różnych filmów oczekujemy czegoś innego i oceniamy je w innej kategorii.
@@tomaszkalamala1863 O tym również pisałem. „wybuchy, walka i moce bohaterów” - czyli pełen recycling. Fana, wychowanego na kolekcjonerstwie, oglądanie po raz trzydziestotysięczny tych samych wybuchów, walk i emocji bohaterów nie zniechęca tak łatwo. Bo ma nagrodę „rozpoznania wzorca” z innych produkcji. Dla mnie, spoza tej grupy, jest całkowicie poza zasięgiem. Ja kiedyś tez jarałem się paroma (nigdy wszystkimi) produkcjami marvela. Głownie z powodu nowości (bo nie znalem komiksów i animacji). jednak bardzo szybko dotarło do mnie, że cały czas żrę tę samą potrawę z ziemniaka, tylko różnie podaną.
Przyjacielu, pięknie mówisz, pięknie wyjaśniasz, zadajesz mnóstwo pytań retorycznych: dlaczego to i tamto?... A to wszystko jest proste jak budowa cepa. Nie szukaj wyjaśnienia w gwiazdach. Te wszystkie Marvele, DC, Netflixy, Disneye...kto tym kręci??? Ci sami ludzie od tęczy, LGBT i globalnego resetu. Te filmy nie mają nas uczyć, bawić, rozerwać, zmusić do myślenia, albo pozostawić trwały, pozytywny zapis do końca życia, jak np. niezapomniane kino lat 80tych. To gówno, zwane już na wyrost kinem, ma nas odmóżdżać, genderować, wichrować nam psychikę i światopogląd, odwrócić normalność i zaklinać rzeczywistość. Serio tego nie dostrzegasz kolego??? Żeby to zamaskować muszą silić się na jakąś fabułę, jakieś pozory, ale sam widzisz, że na dłuższą metę to nie działa i wychodzi właśnie gówno. Bo albo mamy od nich rozrywkę na wysokim poziomie, albo opisane przeze mnie odmóżdżenie. Tego się nie da pogodzić. I widać, że wajcha na fiksowanie widza i młodego pokolenia, coraz bardziej przechyla się na tę stronę i dlatego wychodzi coraz większy shit kinowy. Początki Marvela to dopiero z wolna zaczynali iść w tę stronę. Powoli, by przyzwyczaić widzów. Jeszcze nie było tak widocznego genderyzmu. No ok, jak jest to widzimy, ale nie spodziewaj się poprawy, bo nie taką misję mają ci ludzie. Będzie z kinem jeszcze gorzej i gorzej, aż lud zgłupieje od tego do reszty i będzie to dla wszystkich normalne i nikt nie będzie oczekiwał czego innego. I To jest fakt, nie dasz mi argumentów, że się mylę, bo ze wszystkich Twoich wypowiedzi wynika jeden wielki znak zapytania, dokąd to zmierza. Zmierza do tego, co opisałem. Kino, polityka, medycyna... wszystko dziś pracuje do jednej bramki. Ps. Myślisz, że Scott przypadkowo nakręcił Napoleona w formie kolejnego gówna? To kiedyś reżyserzy potrafili robić dobre filmy a dziś im nic nie wychodzi, nie dziwi Cię to?
przez bite 12 lat byłem wielkim fanem MCU. jakżebym miał nie być? czegoś takiego nikt wcześniej nie widział! to był raj dla każdego fana superbohaterów i komiksów! a potem przyszła 4 faza i zaczęło się wszystko to, co mówisz. korporatyzacja Marvela, wchłonięcie przez Disneya i wpieprzanie się w interesy twórców. brnięcie w ilość ponad jakością. do tego narzucanie fanom, co mają lubić a czego nie, oraz przyklejanie im kolejnych łatek kiedy próbują coś krytykować i wytykać błędy. do tych 5, a właściwie 6 grzechów głównych, dodałbym jeszcze 7 (aż się zbliżyliśmy do biblijnego zbioru) czyli identity politics wpychane nam do gardła na każdym kroku w najgorszy możliwy sposób. wręcz kręcenie całego uniwersum wokól tego. "first egyptian superhero", "first female lead superhero movie", "first homosexual kiss", "gayest superhero movie ever". takimi hasłami promowano kolejne produkcje MCU. i pewnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby to nie przyćmiewało rzeczy, które powinny być istotne i priorytetowe - przesłanie produkcji, ich znaczenie w całym uniwersum, to jak i czy w ogóle nawiązują do poprzednich. nie nie, cieszcie cię z inkluzywności, bo to jest najważniejsze. nieważne, że wciskamy wam kolejną Mary Sue która pokonałaby Thanosa z jedną ręką za plecami ponieważ girl power, albo że te wszystkie inkluzywne postaci są nudne jak flaki z olejem a aktorzy je grający wypadają kiepsko, żeby nie powiedzieć słabo - nawet jesli w innych rolach z innych filmów wypadli o niebo lepiej.
nowotworem toczącym to uniwersum jest Disney, korporacja zamknięta w swojej hermetycznej bańce głupich poglądów, oderwania od rzeczywistości i poklepywania się po pleckach, najlepiej przy użyciu plików banknotów - im grubszym tym lepiej. jedynym sposobem na taki przypadek uderzenie tam, gdzie boli najbardziej, czyli w portfele. bo ci ludzie o niczym innym nie myślą, jak tylko o kasie. problem w tym, że inne korporacje widząc przemijający trend wciskania polityki odbiorcom do gardeł powoli od niego odchodzą, bo i tak nigdy nie byli w tym szczerzy i robili to tylko dlatego, że się sprzedawało, krzywdząc tym samym tych, których rzekomo bronili i wspierali. z Disneyem jest odwrotnie - nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmiany w tym kierunku (wywalenie Alonso to już jakieś światełko w tunelu, ale ten tunel jeszcze się ciągnie na wiele kilometrów). mało tego - oni się dalej coraz bardziej pogrążają, wydając coraz głupsze oświadczenia i dalej robiąc z fanów - swoich pieprzoych KLIENTÓW, KONSUMENTÓW, bez których ani Disney ani żadna inna firma NIE ISTNIEJE - największe zło świata i przyczynę swoich problemów. szukają winnych wszędzie, tylko nie we własnym ogródku. zobaczymy, jak długo to potrwa, kiedy oberwą jeszcze kilka wielkich box officowych wtop wartych łącznie MILIARDY dolarów. albo Disney przeżyje swój renesans, albo będziemy świadkami upadku Cesarstwa Rzymskiego przemysłu rozrywkowego
Kang nigdy nie przebije finałowej bitwy z Thanosem a to z prostego powodu. Tam nie chodziło o epickość bitwy ale o nasze uczucia względem bohaterów. Dla wielu to nie były tylko postacie filmowe, ale czuliśmy się tak jakby przeciwko Thanosowi stanęli do walki nasi przyjaciele, którzy byli z nami przez wiele lat poprzedzających legendarna bitwę. Obecni bohaterowie MCU są dla nas obojętni bo nie dano nam ich poznać a tym bardziej z nimi utożsamić.
Zgadzam się. Chyba, że twórcy w jakiś sposób przywrócą tych przeszłych, w co wierzę. Logan. Spider-Man. Thor. X-Men
Simu Liu (Shang-Chi) w roku premiery swojego filmu mial 32 lata, gdy premierę będzie miał kolejny z nim film (Avengers: Secret Wars - 2026) będzie miał 37, a gdzie tam jego kolejny solowy film.
Nie mam nic przeciwko dojrzalszym aktorom xD byleby nie probowali z 40-latka robić studenciaka czy coś
Właśnie powinno być więcej sequeli jeśli Marvel Studios chce tworzyć ścisłe uniwersum jak to było z "Sagą Nieskończoności"
Prawda. Te postacie trzeba rozwijać, ale też nowych bohaterów musiałoby być mniej, bo na razie mamy ich za dużo, a nie wspomnę nawet o zateasowanych nam wątkach.
@@elvenoormg5919 Oto właśnie mi chodzi
Dodam jeszcze wybór aktorów. Aktorzy, którzy kreowali bohaterow w pierwszym stadium, byli mi wczesniej znani. A Ci, ktorzy dopiero zaczynali karierę, umieli mnie oczarować i przyciągnąć. Zżyłam się z postaciami, bo czułam, że aktorzy lubili swoje postacie. Przez to i ja chciałam poznać motywy bohatera czy villiana, bo za nimi stali ludzie z krwi i kości, którzy dobrze wykonywali aktorską robotę. Obecnie nawet Salma Hayek nie zachęca mnie do oglądania Marvela, raczej drapię się w głowę, i myślę, co Ty kobieto tutaj robisz?! Wyjątkiem była Shang Chi, gdzie bohaterów polubiłam z miejsca, czułam jakbym oglądała kumpli. Niestety z większością nie umiem odnaleźć wspólnej płaszczyzny, mało tego, nawet starzy druhowie, zostali w najnowszych produkcjach pozbawieni...jaj🤷♀️
Zgadzam się z tobą w 100%. Uważam, że do 3 fazy było tak jak miało to wyglądać, a teraz nawet nie chce mi się oglądać tych wszystkich seriali i filmów z 4 fazy. Nadrabianie zaległości też nie za bardzo mi się widzi, więc na chwilę obecną odpuściłem sobie MCU. Osobiście największy sentyment mam do 1 fazy, mam wrażenie (moje osobiste odczucia), że na początku najbardziej dało się wyczuć klimat super bohaterów, a im dalej tym bardziej on zanikał.
Kang zostanie pokonany potęgą przyjaźni xD
Tym razem to potęga miłości :D to tak musieli nam to pokazać, jakbyśmy nie za bardzo wierzyli w to, że Scott kocha Hope
Ja mam rozwiązanie. Przestać być psycho fanem. Cieszyć się każdą produkcja. Przestać sobie narzucać chore oczekiwania. Jak źle, nudne, dobre, ciekawe, każde. Ja osobiście delektuje się każdym filmem Marvela (/DC też). Podziwiam CGI czy to tanie, okraszone uśmieszkiem cringe'u, czy piękne i niesamowite, głupie i nielogiczne scenariusze. Po prostu. Mniej wymagać, więcej się cieszyć. 💪
Też tak uważam
co jeśli Kang zostaje pokonany żeby zwiększyć swoją siłę, jak to było z np. doctorem strangem?
Ciekawe jak to w ciągu kilku miesięcy B/S przeszło z "Marvel ma się dobrze" do "Nie wróżę Marvelowi dobrze", a w międzyczasie ukazał się materiał o tym, że opinia krytyków znaczy więcej.
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Kto się nie rozwija, ten się cofa.
Tak, wiem, że to banały.
Podstawowy grzech MCU, to w mojej ocenie brak wykreowania charyzmatycznych bohaterów. Bo to oni, ich rozwój, upadki i sukcesy przyciągają widzów.
Więcej serca, ducha i prostoty. I szacunku dla inteligencji oglądających, którzy chcą jakości.
Tak więc Mr Gunn, scena należy do Pana, bo nastał czas na tego najważniejszego herosa - Supermana. Prostego chłopaka z Kansas, którego kompas moralny jest mocniejszy od umiejętności, jakimi dysponuje.
Jaka to prosta, a zarazem niezwykła historia do opowiedzenia.
Przyznam szczerze, że nie za bardzo oglądam filmy superbohaterskie i nie czytam komiksów, więc będę opierał swoją opinię o różnego podsumowania komiksów które kiedyś oglądałem jak miałem fazę na takie coś. Otóż Twój film jest bardzo podobny do tych filmów o komiksach. W komiksach według tych relacji regularnie wsadzali bohaterów wszędzie gdzie się da, robili gigantyczne eventy obejmujące kilka serii komiksowych żeby przyciągnąć czytelników. I ludzie nie ogarniali co się dzieje, więc żeby uprościć twórcy robili gigantyczny reset wielu serii a potem by podbić wyniki znów podbijali stawkę do gigantycznych rozmiarów tak że stawka robi się tak absurdalna że nie ma jak jej przebić. Z twojego filmu wynika że w filmach jest identycznie. To więc wychodzi na to że Marvel ma ogromny problem z wyciąganiem błędów z przeszłości skoro znowu robi to samo
Ale robienie czegoś nowego nie oznacza wsadzania eventów, można zrobić coś znajomego ale też nowego pokazał to początkowy Marvel i pokazuje teraz DC, jak Marvel będzie robił wciąż to samo, w końcu to się znudzi a Marvel komiksowy ma tylu bohaterów
James Gunn zrobił przecież GOTG3 ale zrobił to w tak świeży sposób
Zawsze mnie bawi stwierdzenie, że mcu się kończy, gdy nawet nie zobaczyliśmy jeszcze na dużym ekranie wielu ikonicznych bohaterów, złoczyńców i drużyn jak np X-Men, F4 czy Midnight Sons. Pozostaje mieć nadzieję, że powrót Boba Igera poprawi jakość filmów ale podejrzewam, że nawet jeśli dalej będzie ta jakość spadać to fani i tak pójdą do kina aby zobaczyć dr.Dooma czy Blade'a. Filmy mimo, że zauważalnie gorsze niż poprzednie to nadal nieźle zarabiają i mają z czego zrobić kolejne, więc będą je klepać.
Dobrze opisane jedynie na co czekam w mcu to spiderman 4 ponieważ spidey to mój ulubiony bohater heh ,i może Avengersi
Dodam jeszcze, że ogarnięcie całości uniwersum wymagało nie tyle pójścia do kina co zakupu cholernych subskrypcji na platformie Disney+ by zobaczyć seriale. Także mnie od momentu wyjścia Lokiego MCU odrzuciło od siebie. I pomimo mieszanych uczuć przynajmniej się mile zaskoczyłem oglądając de facto 2 tygodnie temu po raz pierwszy Eternals, film nie wymuszał na widzu zbyt wiele i to było przyjemnym doświadczeniem a i był na tyle ciekawy by chcieć oglądać tych bohaterów dłużej, przynajmniej w mojej opinii. Na resztę MCU mam obecnie wywalone, a szkoda bo bycie fanem tego uniwersum sprawiało przez lata wiele frajdy a tak jak powiedziałeś coś się kiedyś musi skończyć.
W mojej opinii, end game, jest końcem MCU, temat został zamknięty i to w bardzo dobry sposób, nie ma sensu tego kontynuować, czas czekać na kolejne świetne uniwersum, pytanie czy zajmie nam to kilka, czy kilkadziesiąt lat
Jeszcze jedna rzecz - śledząc portale filmowe można zauważyć, że często filmy Disneya mają datę premiery, obsadę, potężny budżet i odpaloną promocję, brakuje tylko scenarzystów lub zmienia się ich w locie.
Wczoraj byłem na nowym spidermanie i takiego kina superbohaterskiego chce więcej. Nagraj coś na ten temat, bo warto. Ach czekać tylko do 2024.
Sequeloza sama w sobie nie jest problemem. Logiczne, że będą kontynuować historie dobrze znanych postaci, które przyniosą pieniądze. Problemem jest fakt, że trzeba znać z pozoru kompletnie inne filmy do znajomości tych nowych.
Sequeloza jest wtedy, gdy proporcja między sequelami a nowymi historiami i bohaterami staje się niedorzeczna. 2,5 roku i 8 sequeli? Litości
@@BezSchematu w takim wypadku, faktycznie to leży.
Kurcze , aż strach podpiąć sie do dyskusji , ale spróbuję ...Może MCU powinni zrobić film gdzie głównym bohaterem ,będzie antybohater , gdzie proporcje w czasie bycia na ekranie zostaną odwrócone , gdzie idąc do kina zostaniemy zaskoczeni ,że ci dobrzy przegrywaja (wiem , wiem , Iron Man , Black Widow ), może coś bardziej , mocniej . Jestem mocno ciekawy jak skończą się dwa filmy zapowiadane przez Jamesa Gunna , ale mam nadzieję że w taki sposób , że juz nie wynajdą z kapelusza jakiegoś super bohatera , który mógłby powrócić do multiversum i to dalej kontynuować .
Deadpool?
Fajnie jakby zrobili właśnie coś w stylu Kingpina z serialu Daredevila :P tam to był mega ciekawie przedstawiony villain, dało się zrozumieć jego motywacje i psychikę, ale nie oznaczało to że mu kibicowaliśmy, bo wciąż był po prostu złym człowiekiem. Pozwoliło to też zgłębić się lepiej w moralność samego Daredevila.
@@kuku_rydza Ja czekam aż w końcu X-Meni wejdą może np zaadaptują Ród M
Przede wszystkim wzrosła liczba produkcji - od 2008 do 2012 powstało 6 filmów, zaś od 2021 powstało już 9 samych tylko seriali. Filmów chyba również powstało 9. Podtrzymywanie jakości przy takim absurdalnie dużym wzroście liczby produkcji jest niemożliwe.
Ja tam tęsknię za czasami oryginalnej trylogii Spider-Man'a Raimiego. Seria filmów może niedoskonała, ale był sobie bohater i antagonista, jakiś wątek główny i przygoda. Żadnego dodatkowego uniwersum tylko koherentna historia w obrębie jednego filmu, nic więcej.
Z jednym jest problem, nie można mieć wszystkiego, przy takim rozwoju franczyzy ciężko jest jednocześnie nie doprowadzić do sequelozy bez efektu na nowych postaciach. Marvel zdecydowanie ma za dużo projektów, nagłe szybkie odcięcie od starych bohaterów to strzał w stopę, z drugiej strony mało miejsca dla nowych postaci. MCU samo doprowadziło się do miejsca z którego ciężko wyjść na prostą z zachowaniem dobrej twarzy.
Powiem tak mogliby doić historię z komiksów nie zabijając postaci czarna pantera kapitan Ameryka Ironman w szczególności a hajs by się zgadzał
Ale no popłyneli
Z wieloma rzeczami się nie zgadzam, ale sam materiał spójny i ciekawy, zostawiam lajka
niezła analiza, tylko czy obecny marvel jest jej warty? myślę, że stary dobry marvel zakończył się na 3 fazach i tyle styknie.
btw autor ma różne kolory tęczówek czy to nowy fjuczer vegasa? :P
Marvel może nie, ale widzowie i fani tak.
Zrobisz recenzje albo omówienie serialu ,,FEAR THE WALKING DEAD" bo sam serial ma naprawdę dobrą historię i postacie do omówienia
Nie ma :)
Po obejrzeniu. Zgadzam się z częścią, z częścią nie. Nie zgadzam się co do sequelów i tego, że nie możesz oceniać filmów przez pryzmat swojego hypu. Co więcej to nie jest tak, że MCU nie może wrócić na lepsze tory. To nie jest tak, że nie mogą się podobać te filmy. Popkultura jest subiektywna, co sprawia, że te produkcje nadal się mogą podobać, bo każdy też przecież oczekuje po filmach czego innego, rozrywki, efektów, wątków bohaterów, emocji itd. itd.
Teraz moje prywatne zdanie, dla mnie liczą się bohaterowie, zupełnie nie bolą mnie złe efekty specjalne i CGI. Jak dla mnie każda produkcja MCU ma więcej plusów niż minusów (pomijając She-Hulk). Kocham superbohaterów od 4 roku życia, dlatego oceniam produkcje superhero z przymrużeniem oka. Szczególnie wiedząc, że w ich podstawie leży pulpa, w końcu komiksy, również superhero, wykkształciły się na przełomie XIX i XX wieku z pulp magazine i westernu.
Nie mniej obejrzenie Twojego materiału było bardzo wartościowe. Dziękuję, pozdrawiam.
Ja to generalnie od Endgame obejrzałem 3 filmy. Spider Man 2, Spider Man 3 oraz Thor: Love&Thunder bo lubiłem Thora i nawet mroczny świat był dla mnie w miarę fajny. Poza tymi 3 produkcjami oglądam streszczenia filmów w 5-10 minut i uważam, że nic nie straciłem.
Shang Chi byl spoko
W końcu mam dostęp do Disney+, pomyślałam: a nadrobię sobie filmy MCU, a w szczególności seriale (które jeszcze w 2021 musiałam nielegalnie ściągać z neta 🤭).
W ten weekend obejrzałam Moon knighta, a wczoraj Quantomanie. I kurczaki.. tak jak Moonknight mi sie spodobal tak Antmana skończyłam oglądając, a właściwie słuchając go podczas składania i rozwieszania prania. I się tak zastanawiałam - czy to ja jestem za głupia, za stara czy co jest, ze nie spijam kazdej sekundy filmu MCU jak to było lata temu, a wręcz myślę o seansie jak o właśnie odbębnieniu pracy domowej 😢
Co to tematu bezładu to niektóre produkcję 4 fazy są bardzo odrębne od innych,opowiadają inną historię,i nie wtrąca się tu innych bohaterów,by zrobić wystarczająca zrobić miejsce dla zaprezentowania nowej postaci.
I czasem to nawet wychodzi spoko, choć cię rozumiem.
Wcześniej wszystko w przeciwieństwie do DC się że sobą łączyło, dlatego było wyjątkowe
Nie wszystkie produkcję od endgame były klapą.
jak moon knight,loki, wandavision,falcon and the winter soldier,NWH, shang-chi and the legends os the ten rings,black panther WAKANDA FOREVER, what if..? czy werewolf by night były nawet niezłe.
A z takich filmów jak ,,czarna wdowa " czy ,,Eternals" można wyciagnac parę pozytywów.
Miss marvel tez nie była do konca zła.
A,i jeszcze piotr adamczyk w serislu,, hawkeye "
A zrobienie z wandy antagonistki w M.O.M..faną sie to spodobało.
A ja chciałam zobaczyc juz serial o Agacie.
Seriale dają postacią MCU pole do popisu,nawet jesli nie zawsze wychodzi to zgodnie z iczekiwanie fsnów w 100 procentach.
I jeszcze Jonathan majors w roli Kanga nieźle sibie radził.
A gorr w love and thunder był spoko antagonistą.
Poza tym mi sie podoba muzyczka w zwiaztunsch,jest bardzo fajna
I jeszcze arcoss the spider verse..
Widzicie?
Tyle pozytywów. Nawet jeśli nie wsztscy je wychwytują.
A następne produkcje Marvela na pewno będą lepsze .
Nie moge się również doczekać serialu a Agacie
Nigdzie tego nie powiedziałem…
@@BezSchematu no wiem,chciałam tylko się podzielić moja opinią,iż moim zdaniem nowe produkcje Marvela mają też kilka plusów
Kang Dynasty jak dobije do zarobku Age of Ultron będzie dobrze. Będą paskudne cameo z martwych franczyz. Zamiast najpierw wprowadzić chyba najlepszego vilaina czy antybohatera marvela Dr Dooma to wprowadzili Kanga, który mógłby się przewinąc w paru filmach i kiedyś kiedyś mieć większa rolę. W dodatku jak chcą zrobić Secret Wars bez Dr Dooma, Galactusa i Beyondera?
Nie zgadzam się. Moim zdaniem kontrola musi być typu Feige nad filmami. Jeśli tworzy się choćby trylogię Batmana, to sobie można pozwolić na kreatywność i swobodę, ale jeśli jest to uniwersum, to musi być ograniczona.
Brak szacunku do postaci. Prawda jest taka, ze zlo nie wzielo sie z dupy w przypadku Marvela. Zaczeto pisac wiele postaci na kolanie, tak jakby ktos ich gonil. Postacie meskie jak i zenskie nie maja jakiegokolwiek gruntu pod nogami. Robia jakies rzeczy bez ladu i skladu. Teraz wyszedl pierwszy odcinek serialu i juz widze duzo glupot, takich jak:
- Talos pozwalajacy uciec corce z bombami.
- Nick Fury ktory nie strzela do wroga
- Zabicie OG postaci, ktora nigdy nie zostala rozwinieta
Nie wiem co tam sie dzieje, bo dziennikarze nie maja jaj zadac niewygodnych pytan, bo uroczyste premiery daja im prace... ;/
James Gunn to zbawienie filmowego uniwersum dc xD jako fan dc to jest chyba najlepsze co sie wydarzylo mam nadzieje ze nadal bedzie sie trzymac zdala od multiwersum
Wspaniale powiedziane, że Marvel żeruje na naszym FOMO i przegrywa
Według mnie największym błędem Marvela jest takie skakanie z postaci do postaci. Jakby oprzeć np 4 czy 5 fazę o jednego superbohatera jak np Ironman i na nim oprzeć przedstawienie multiversum czyli pokazać dobrego IronMana potem złego na koniec pokazać tego ironmana nad ironmanami i nawiązać tym sposobem do komiksów gdzie hipotetycznie Ironman buduje zbroje by pokonać galaktusa (jest takie wydanie) i pokazać dlaczego tak jest połączyć to w całość w (robocza nazwa) Ironman: Infinity war czy coś podobnego że jednak wszystko dąży do tego że Ironman i tak jest dobry z natury tylko pewne wydarzenia pchają go w różne strony to by było super i mega ciekawe. Jedyny serial/film który tak naprawdę wyjaśnia tą koncepcje jest What if ale też nie do końca bo tam też jest skakania sporo. Podsumowując, koncept oparcia teraz filmów o jedną postać i pokazania jak jedno wydarzenie które miało różne skutki może popchnąć w różne strony było by przegenialnym pomysłem i gdyby o to oprzeć Marvela byłoby bardzo wiążące i logiczne w tym co się dzieje w głowach twórców.
Marvel na początku miał taki swój klimat, szczególnie iron man niby ma kosmiczną technologię ale nie jest on absurdalnie potężny, albo kapitan ameryka mocny gość z fajną historią ale znowu, niezbyt odjechany a potem coraz więcej bohaterów aż w końcu było ich o wiele za dużo
Moja przygoda z mcu zakończyła się na początku avengersów. Irytowało mnie to bezrefleksyjnie niszczenie całych miast z którym nikt nie miał najmniejszego problemu. W dodatku ta cukierkowa grafika, wszystko musi być takie piękne i nieskalane. Zdecydowanie wolę mroczną atmosferę Gotham. Zainteresowałam się infinity war i endgame ale uznałam że jak mam oglądać wszystkie pojedyncze filmy i avengersów żeby zrozumieć o co chodzi to mi się nie chce.