Odpowiedź spod komentarzy, w kontekście domniemanej spóźnionej reakcji dyżurnego: "Spokojnie, film to pewien skrót wszystkich wydarzeń. W żadnym razie zgłoszenie nie zostało potraktowane jako mało ważne. Na początku akcji (zaraz po otrzymaniu pierwszego zgłoszenia) zgłoszenie zostaje przekazane do służby SAR i do akcji udały się po prostu jednostki z Gdyni (SAR i pomorskiego WOPR), które były najbliżej miejsca zdarzenia. Po nieudanej próbie kontaktu z osobami na łodzi przez służbę SAR i braku obecności łodzi w podanej lokalizacji (kilka minut, a nie godzin, po pierwszym zgłoszeniu, osoba która przekazała pierwsze zgłoszenie nie była na łodzi, była z rodziny rozbitków), podjęto decyzje o zaangażowaniu zdecydowanie większych sił i środków - inaczej się szuka statku który jest na powierzchni, a inaczej dwóch osób w wodzie. Na czas poszukiwań złożyło się to, że lokalizacja która została podana w zgłoszeniu była błędna - a nie było możliwości ustalenia jej z osobami które znalazły się w wodzie - przez brak kontaktu. Pomogło dopiero namierzenie ostatniego logowania z komórki poszkodowanego. Zatoka Gdańska to wbrew pozorom ogromny obszar do przeszukania szczególnie dwóch osób które znalazły się w wodzie. Film przedstawia perspektywę z punktu widzenia Sopockiego WOPR, a to prawda - nie zastaliśmy zadysponowani w pierwszym rzucie tylko w drugim, co nie oznacza że wcześniej inne jednostki już nie działały na miejscu. Łodzie są wyposażone w pompy które mogą wypompować wodę która napływa do kadłuba, wiec nie każdy przeciek oznacza toniecie łodzi i to że w ciągu pięciu minut znajdzie się na dnie. Niestety w tym przypadku, przeciek był nie do opanowania. "
Moze jestem dziwny, ale kompletnie nie rozumiem tych zachwytow. Do dyspozytora zglasza sie osoba, ktora zglasza ze lodz nabiera wody ( nie plywam, nie znam sie, ale jak dla mnie jest to rownoznaczne z tonieciem jednostki). Zgloszenie to jest odebrane jako malo wazne (0:40). Po czym nie dzieje sie nic, az do czasu gdy lodz jest pod powierzchnia wody i nie ma kontaktu z zaloga ktora wolala o pomoc. I dopiero w tej chwili zostaje wyslanych kilka jednostek morskich + smiglowiec, ktory leci na "pomoc" przy wylowieniu rozbitkow, 1,5godziny po zgloszeniu. Czy nie lepszym rozwiazaniem bylo wyslanie odrazu jednostek, ktore poradzily by sobie z takim zadaniem bez koniecznosci wysylania smiglowca i angazowania wiekszej liczby jednostek? Te 1,5h czasu od wezwania pomocy potwierdza wyjebke operatorow, te poltora godziny wystarczylyby ze w innych warunkach, przy wiekszych pradach albo chociazby przy wadliwej kamizelce czy innemu losowemu przypadkowi, a mozliwe ze nikogo by nie wylowiono.
Spokojnie, film to pewien skrót wszystkich wydarzeń. W żadnym razie zgłoszenie nie zostało potraktowane jako mało ważne. Na początku do akcji (zaraz po otrzymaniu pierwszego zgłoszenia) zgłoszenie zostaje przekazane do służby SAR i do akcji udały się po prostu jednostki z Gdyni (SAR i pomorskiego WOPR), które były najbliżej miejsca zdarzenia. Po nieudanej próbie kontaktu z osobami na łodzi przez służbę SAR i braku obecności łodzi w podanej lokalizacji (kilka minut, a nie godzin, po pierwszym zgłoszeniu, osoba która przekazała pierwsze zgłoszenie nie była na łodzi, była z rodziny rozbitków), podjęto decyzje o zaangażowaniu zdecydowanie większych sił i środków - inaczej się szuka statku który jest na powierzchni, a inaczej dwóch osób w wodzie. Na czas poszukiwań złożyło się to, że lokalizacja która została podana w zgłoszeniu była błędna - a nie było możliwości ustalenia jej z osobami które znalazły się w wodzie - przez brak kontaktu. Pomogło dopiero namierzenie ostatniego logowania z komórki poszkodowanego. Zatoka Gdańska to wbrew pozorom ogromny obszar do przeszukania szczególnie dwóch osób które znalazły się w wodzie. Film przedstawia perspektywę z punktu widzenia Sopockiego WOPR, a to prawda - nie zastaliśmy zadysponowani w pierwszym rzucie tylko w drugim, co nie oznacza że wcześniej inne jednostki już nie działały na miejscu. Łodzie są wyposażone w pompy które mogą wypompować wodę która napływa do kadłuba, wiec nie każdy przeciek oznacza toniecie łodzi i to że w ciągu pięciu minut znajdzie się na dnie. Niestety w tym przypadku, przeciek był nie do opanowania.
Bardzo fajny głos lektora. Naszczęście wszystko zakończyło się dobrze. Gratuluje wam za to poświęcenie i ratowanie ludzkiego życia. Jesteście bardzo ważnymi ludźmi, którzy wykonują kawał dobrej roboty! Gratuluję!
Pozdrawiam całą jednostkę WOPR wraz z całą jednostką Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Dziś mieliśmy ćwiczenia poszukiwawcze w wodzie i na naszych oczach człowiek wyplynoł na sam środek i toną naszczęście byliśmy blisko i udało nam się go uratować
Zamieszczamy odpowiedź spod innego komentarza: "Spokojnie, film to pewien skrót wszystkich wydarzeń. W żadnym razie zgłoszenie nie zostało potraktowane jako mało ważne. Na początku akcji (zaraz po otrzymaniu pierwszego zgłoszenia) zgłoszenie zostaje przekazane do służby SAR i do akcji udały się po prostu jednostki z Gdyni (SAR i pomorskiego WOPR), które były najbliżej miejsca zdarzenia. Po nieudanej próbie kontaktu z osobami na łodzi przez służbę SAR i braku obecności łodzi w podanej lokalizacji (kilka minut, a nie godzin, po pierwszym zgłoszeniu, osoba która przekazała pierwsze zgłoszenie nie była na łodzi, była z rodziny rozbitków), podjęto decyzje o zaangażowaniu zdecydowanie większych sił i środków - inaczej się szuka statku który jest na powierzchni, a inaczej dwóch osób w wodzie. Na czas poszukiwań złożyło się to, że lokalizacja która została podana w zgłoszeniu była błędna - a nie było możliwości ustalenia jej z osobami które znalazły się w wodzie - przez brak kontaktu. Pomogło dopiero namierzenie ostatniego logowania z komórki poszkodowanego. Zatoka Gdańska to wbrew pozorom ogromny obszar do przeszukania szczególnie dwóch osób które znalazły się w wodzie. Film przedstawia perspektywę z punktu widzenia Sopockiego WOPR, a to prawda - nie zastaliśmy zadysponowani w pierwszym rzucie tylko w drugim, co nie oznacza że wcześniej inne jednostki już nie działały na miejscu. Łodzie są wyposażone w pompy które mogą wypompować wodę która napływa do kadłuba, wiec nie każdy przeciek oznacza toniecie łodzi i to że w ciągu pięciu minut znajdzie się na dnie. Niestety w tym przypadku, przeciek był nie do opanowania. "
bogaci jak sam przymiotnik wskazuje odprowadzają więcej podatków (np. dochodowych), tak więc podążając twoim tokiem rozumowania, mają większe prawo do bycia ratowanym od ciebie
Odpowiedź spod komentarzy, w kontekście domniemanej spóźnionej reakcji dyżurnego:
"Spokojnie, film to pewien skrót wszystkich wydarzeń. W żadnym razie zgłoszenie nie zostało potraktowane jako mało ważne. Na początku akcji (zaraz po otrzymaniu pierwszego zgłoszenia) zgłoszenie zostaje przekazane do służby SAR i do akcji udały się po prostu jednostki z Gdyni (SAR i pomorskiego WOPR), które były najbliżej miejsca zdarzenia. Po nieudanej próbie kontaktu z osobami na łodzi przez służbę SAR i braku obecności łodzi w podanej lokalizacji (kilka minut, a nie godzin, po pierwszym zgłoszeniu, osoba która przekazała pierwsze zgłoszenie nie była na łodzi, była z rodziny rozbitków), podjęto decyzje o zaangażowaniu zdecydowanie większych sił i środków - inaczej się szuka statku który jest na powierzchni, a inaczej dwóch osób w wodzie.
Na czas poszukiwań złożyło się to, że lokalizacja która została podana w zgłoszeniu była błędna - a nie było możliwości ustalenia jej z osobami które znalazły się w wodzie - przez brak kontaktu. Pomogło dopiero namierzenie ostatniego logowania z komórki poszkodowanego.
Zatoka Gdańska to wbrew pozorom ogromny obszar do przeszukania szczególnie dwóch osób które znalazły się w wodzie.
Film przedstawia perspektywę z punktu widzenia Sopockiego WOPR, a to prawda - nie zastaliśmy zadysponowani w pierwszym rzucie tylko w drugim, co nie oznacza że wcześniej inne jednostki już nie działały na miejscu.
Łodzie są wyposażone w pompy które mogą wypompować wodę która napływa do kadłuba, wiec nie każdy przeciek oznacza toniecie łodzi i to że w ciągu pięciu minut znajdzie się na dnie. Niestety w tym przypadku, przeciek był nie do opanowania.
"
Moze jestem dziwny, ale kompletnie nie rozumiem tych zachwytow. Do dyspozytora zglasza sie osoba, ktora zglasza ze lodz nabiera wody ( nie plywam, nie znam sie, ale jak dla mnie jest to rownoznaczne z tonieciem jednostki). Zgloszenie to jest odebrane jako malo wazne (0:40). Po czym nie dzieje sie nic, az do czasu gdy lodz jest pod powierzchnia wody i nie ma kontaktu z zaloga ktora wolala o pomoc. I dopiero w tej chwili zostaje wyslanych kilka jednostek morskich + smiglowiec, ktory leci na "pomoc" przy wylowieniu rozbitkow, 1,5godziny po zgloszeniu. Czy nie lepszym rozwiazaniem bylo wyslanie odrazu jednostek, ktore poradzily by sobie z takim zadaniem bez koniecznosci wysylania smiglowca i angazowania wiekszej liczby jednostek? Te 1,5h czasu od wezwania pomocy potwierdza wyjebke operatorow, te poltora godziny wystarczylyby ze w innych warunkach, przy wiekszych pradach albo chociazby przy wadliwej kamizelce czy innemu losowemu przypadkowi, a mozliwe ze nikogo by nie wylowiono.
Spokojnie, film to pewien skrót wszystkich wydarzeń. W żadnym razie zgłoszenie nie zostało potraktowane jako mało ważne. Na początku do akcji (zaraz po otrzymaniu pierwszego zgłoszenia) zgłoszenie zostaje przekazane do służby SAR i do akcji udały się po prostu jednostki z Gdyni (SAR i pomorskiego WOPR), które były najbliżej miejsca zdarzenia. Po nieudanej próbie kontaktu z osobami na łodzi przez służbę SAR i braku obecności łodzi w podanej lokalizacji (kilka minut, a nie godzin, po pierwszym zgłoszeniu, osoba która przekazała pierwsze zgłoszenie nie była na łodzi, była z rodziny rozbitków), podjęto decyzje o zaangażowaniu zdecydowanie większych sił i środków - inaczej się szuka statku który jest na powierzchni, a inaczej dwóch osób w wodzie.
Na czas poszukiwań złożyło się to, że lokalizacja która została podana w zgłoszeniu była błędna - a nie było możliwości ustalenia jej z osobami które znalazły się w wodzie - przez brak kontaktu. Pomogło dopiero namierzenie ostatniego logowania z komórki poszkodowanego.
Zatoka Gdańska to wbrew pozorom ogromny obszar do przeszukania szczególnie dwóch osób które znalazły się w wodzie.
Film przedstawia perspektywę z punktu widzenia Sopockiego WOPR, a to prawda - nie zastaliśmy zadysponowani w pierwszym rzucie tylko w drugim, co nie oznacza że wcześniej inne jednostki już nie działały na miejscu.
Łodzie są wyposażone w pompy które mogą wypompować wodę która napływa do kadłuba, wiec nie każdy przeciek oznacza toniecie łodzi i to że w ciągu pięciu minut znajdzie się na dnie. Niestety w tym przypadku, przeciek był nie do opanowania.
Jak dla mnie helikopter powinien być podniesiony natychmiast.A jak nie helikopter to dron .To samo dotyczy namierzania pozycji telefoni
Bardzo fajny głos lektora. Naszczęście wszystko zakończyło się dobrze. Gratuluje wam za to poświęcenie i ratowanie ludzkiego życia. Jesteście bardzo ważnymi ludźmi, którzy wykonują kawał dobrej roboty!
Gratuluję!
Dziękujemy za miłe słowa ! :)
Brawo !!!!
Szacun 👍
Świetny materiał pozdrawiam serdeczne ratowników WOPR👍👍👍👍👍
Pozdrawiam całą jednostkę WOPR wraz z całą jednostką Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Dziś mieliśmy ćwiczenia poszukiwawcze w wodzie i na naszych oczach człowiek wyplynoł na sam środek i toną naszczęście byliśmy blisko i udało nam się go uratować
Miał szczęście, super robota !
@@SopockieWOPR dziękujemy
pozdrowienia od kolegi z WOPR Wejherowo ! :D fajny materiał pozdrawiam :D
Dzięki! Również pozdrawiamy :)
Ja też z wejherowa
szacun
Dziękujemy!
Pozdrawiam dobry filmik
Szacunek
👍
Jak najmniej takich wypłynieć 💪👏
Tak jest, dzięki!
Ale nagranie akcję po radiu tylko słychać
Nie produkujemy filmów akcji, tylko pokazujemy swoją pracę, a nie często nie jest ona "filmowa" , przepraszamy za małe rozczarowanie ;)
Bardzo spóźnione reakcje dyżurnego. Kiedy jacht już nabierał wody powinna być znaczna reakcja służb. Nie dopiero jak już zatonął.
Zamieszczamy odpowiedź spod innego komentarza:
"Spokojnie, film to pewien skrót wszystkich wydarzeń. W żadnym razie zgłoszenie nie zostało potraktowane jako mało ważne. Na początku akcji (zaraz po otrzymaniu pierwszego zgłoszenia) zgłoszenie zostaje przekazane do służby SAR i do akcji udały się po prostu jednostki z Gdyni (SAR i pomorskiego WOPR), które były najbliżej miejsca zdarzenia. Po nieudanej próbie kontaktu z osobami na łodzi przez służbę SAR i braku obecności łodzi w podanej lokalizacji (kilka minut, a nie godzin, po pierwszym zgłoszeniu, osoba która przekazała pierwsze zgłoszenie nie była na łodzi, była z rodziny rozbitków), podjęto decyzje o zaangażowaniu zdecydowanie większych sił i środków - inaczej się szuka statku który jest na powierzchni, a inaczej dwóch osób w wodzie.
Na czas poszukiwań złożyło się to, że lokalizacja która została podana w zgłoszeniu była błędna - a nie było możliwości ustalenia jej z osobami które znalazły się w wodzie - przez brak kontaktu. Pomogło dopiero namierzenie ostatniego logowania z komórki poszkodowanego.
Zatoka Gdańska to wbrew pozorom ogromny obszar do przeszukania szczególnie dwóch osób które znalazły się w wodzie.
Film przedstawia perspektywę z punktu widzenia Sopockiego WOPR, a to prawda - nie zastaliśmy zadysponowani w pierwszym rzucie tylko w drugim, co nie oznacza że wcześniej inne jednostki już nie działały na miejscu.
Łodzie są wyposażone w pompy które mogą wypompować wodę która napływa do kadłuba, wiec nie każdy przeciek oznacza toniecie łodzi i to że w ciągu pięciu minut znajdzie się na dnie. Niestety w tym przypadku, przeciek był nie do opanowania.
"
I co to miało być? Gdzie ta akcją ratunkowa????
Jeszcze po miorzu nie żeglowałem
Kraulem do brzegu w kamizelce godzina
szacunek dla sluzb ratowniczych, ale film dno pod zatonietym jachtem🤦
🤷
czyli płacimy podatki żeby se Bogaci pływali i zatapiali ?
Dla Nas jako ratowników, status społeczny czy zasobność portfela poszkodowanego nie ma żadnego znaczenia.
bogaci jak sam przymiotnik wskazuje odprowadzają więcej podatków (np. dochodowych), tak więc podążając twoim tokiem rozumowania, mają większe prawo do bycia ratowanym od ciebie
@@PM-ky5pq on tego nie Po łapie bo pewnie głosuje na p..
Tak, miedzy innymi. Bogaci to tez ludzie.