"Panie Jezu, pozwól mi zachować zdrowe patrzenie na całe moje życie. Niech owoce mojej pracy nie służą tylko mnie samej, ale także innym ludziom. I niech nic nie będzie ważniejsze niż skarb, który dzięki Twojej łasce mogę otrzymać w niebie. Amen." Z Panem Bogiem ❤
Ja zawsze porównuję, że jak ktoś mówi ,że jest "wierzący, ale nie praktykujący," to tak, jakby mówić, że kogoś kocha i tego "nie praktykuje" czyli nie okazuje itd. Czyli mówi jedno, a robi drugie i jakby nie patrzeć... to kłamie. Bo za słowami powinny iść czyny. Pan Jezus wyraźnie mówił "Kto mnie miłuje wypełnia moje przykazania". Krótko i na temat :) Kto nie zna Słowa Bożego ten nie zna Boga... Wiara w Boga to za mało... Trzeba jeszcze WIERZYĆ BOGU, czyli wierzyć w to, co mówi Słowo Boże i... je wypełniać. Wtedy jest wiara, później poznawanie Boga, świadomość i tworzenie ŻYWEJ RELACJI, która ma się opierać na Miłości, bo kto prawdziwe pozna i doświadczy Boga ten się w Nim zakocha i zapragnie Go więcej i więcej i na wieki. Zapragnie Nieba. Tak jak tysiące świętych i błogosławionych przed nami. Można mówić, że się wierzy w Boga, można mówić, że się kogoś kocha... ale czyny tak naprawdę pokażą czy te slowa są prawdziwe. I tak jak mówisz Przemku, wiele osób odrzuca praktykowanie wiary i przekreśla Kościół tłumacząc to brakiem miłości wśród wierzących itd. Ale właśnie takie osoby skoro tak to widzą, to same tym bardziej powinny dać przykład i należąc do Kościoła pokazać tę miłość i robić tak, jak sami oczekują od innych. Łatwo być hipokrytą i oczekiwać żeby inni byli święci a sememu takim nie być. I pewnie że do Kościoła idealnego i tylko pełnego świętych już za życia i od urodzenia, to każdy by chciał należeć, Ale Pan Jezus sam widział jacy ludzie są grzeszni, jak upadają, a mimo to Jego Miłość i Miłosierdzie były i są większe niż grzech. On się nie zraża naszą grzesznością i nie porzuca nas przez nią, tylko uczy jak te grzechy pokonywać, zwalczać, czasem cierpiąc, ale dzięki temu stając się świętymi. To jest Droga do Boga. I Kościół jest Święty Świętością Boga, ale też grzeszny grzesznością ludzi. W Kościele zderzają się te dwa światy... I od człowieka zależy czy chce tą Drogą podążać czy woli iść swoją i po swojemu.
Zgadzam się w 100 procentach. Człowiek współczesny zawsze dodaje sobie jednak jakieś "ALE", próbuje znaleźć jakieś usprawiedliwienie albo wygodniejsze "wyjście awaryjne". A Bogu trzeba powiedzieć, jak Maryja, krótko: "TAK", (kobieta, która nie znała żadnego "ale"). A On nam pokaże "JAK" (Jej też wyjaśnił, jak to się stanie). My natomiast uwielbiamy zwroty "ale", "chciałbym, ale", "nie teraz", "może jutro" i 'to zależy" :) Nie piszę jako osoba, patrząca na kogoś z góry, jestem grzesznikiem jak inni, też zdarza mi się postanawiać zrobić coś dobrego np. od przyszłego tygodnia, byle nie dziś :) Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to nasze wspólne "ALE" wypowiedziane do Boga i pójście za duchem tego świata może prowadzić do czegoś bardzo, bardzo złego....
Jeśli ktoś "praktykuje" tak jak się powinno :) czyli na każdej Eucharystii ma świadomość spotkania z Żywym Jezusem (nie mam na myśli uczuć, emocji, przeżyć mistycznych, ale po prostu świadomość tego, z Kim się spotykamy i co ten Ktoś dla nas zrobił), NIE MA MOWY O TYM, ŻEBY BYŁ NIEWIERZĄCY :) Wszystko inne to hipokryzja (życie sobie, "praktykowanie" sobie, fałsz i obłuda). A wynika to z tego, że człowiek nie "skapitulował" jeszcze przed Jezusem. Zaraz pewnie oburzą się ci, którzy mają tendencję do usprawiedliwiania wszystkiego i wszystkich... Przyznam się do własnej hipokryzji i życia w obłudzie, zanim mnie Jezus odnalazł (rzeczywiście chodziłam do kościoła, a nie do końca miałam świadomość z Kim się spotykam). PIEKIELNIE niebezpieczne jest jednak pójście w stronę, którą niektórzy podążają: wmówienie sobie, że można wierzyć, ale nie chodzić na Eucharystię (i jeszcze obwinianie innych katolików), przyzwolenie na rzeczy, na które nie powinno być przyzwolenia… Ostrożnie z tym, bo w ten sposób wędrujemy sobie piękną, szeroką, wygodną, pełną przyjemności… drogą do piekła. Przykro mi, że psuję wam dobre samopoczucie, przypominając o piekle. Św. Hiacynto Marto, módl się na nami. 🙏
A tak na marginesie, to ktoś tam słusznie zauważył na czacie, że "cywilniak" to nie nie małżeństwo.Jeżeli się nie mylę, to cywilny jest ślub/związek, a małżeństwo jest "kościelne", po zawarciu - jak nazwa wskazuje Sakramentu Małżeństwa. :) Małżeństwo cywilne jest tak samo błędnym pojęciem jak rozwód kościelny, a niestety wiele osób tych niepoprawnych sformułowań używa, nawet katolicy (nieświadomi, że w Kościele Katolickim nie ma "rozwodu", a tym bardziej kościelnego, tylko jeżeli już, to jest stwierdzenie nieważności małżeństwa (przy czym niektórzy równie błędnie nazywają "unieważnieniem małżeństwa"- a to nie to samo). Może kiedyś Przemku, nagrałbyś o tym vloga i uświadomił ludziom różnice :)
Nie wszystko jest takie proste . Na przykład jest apel Jasnogórski codziennie uczestniczę w tej modlitwie i dzieci jak umówieni zawsze jak jest to przychodzą . Wiedzą że się modlę . To boli .
Bóg zapłać 🙏❤️
"Panie Jezu, pozwól mi zachować zdrowe patrzenie na całe moje życie. Niech owoce mojej pracy nie służą tylko mnie samej, ale także innym ludziom. I niech nic nie będzie ważniejsze niż skarb, który dzięki Twojej łasce mogę otrzymać w niebie. Amen." Z Panem Bogiem ❤
Bóg zapłać i wszystkiego błogosławionego 🙏🙏🙏♥️♥️♥️
❤❤❤❤❤❤❤
Szczęść Boże ❤❤❤❤
W irlandi niespokojnie było,straszna wichura i deszcze. Dziekuje ze pytasz,cieszę się ze spokojnie u ciebie Przemku.
Dziekuje za transmisje. ❤️🙏✝️
Wierzycy czuję sercem spotem umyslem❤
NIECH BĘDZIE POCHWALONY JEZUS CHRYSTUS❤❤ SZCZĘŚĆ BOŻE 🙏🙏🙏❤️❤️
Na wieki wieków AMEN 🙏 Szczęść Boże 😇🙏❤️
@@anianowak1085 SERDECZNE BÓG ZAPŁAĆ ❤️ SZCZĘŚĆ BOŻE ❤️🙏❤️
SZCZĘŚĆ BOŻE ❤❤❤
Szczęść Boże 🙏❤️🌹
❤️🙏
Ja zawsze porównuję, że jak ktoś mówi ,że jest "wierzący, ale nie praktykujący," to tak, jakby mówić, że kogoś kocha i tego "nie praktykuje" czyli nie okazuje itd. Czyli mówi jedno, a robi drugie i jakby nie patrzeć... to kłamie. Bo za słowami powinny iść czyny. Pan Jezus wyraźnie mówił "Kto mnie miłuje wypełnia moje przykazania". Krótko i na temat :)
Kto nie zna Słowa Bożego ten nie zna Boga...
Wiara w Boga to za mało... Trzeba jeszcze WIERZYĆ BOGU, czyli wierzyć w to, co mówi Słowo Boże i... je wypełniać.
Wtedy jest wiara, później poznawanie Boga, świadomość i tworzenie ŻYWEJ RELACJI, która ma się opierać na Miłości, bo kto prawdziwe pozna i doświadczy Boga ten się w Nim zakocha i zapragnie Go więcej i więcej i na wieki. Zapragnie Nieba. Tak jak tysiące świętych i błogosławionych przed nami.
Można mówić, że się wierzy w Boga, można mówić, że się kogoś kocha... ale czyny tak naprawdę pokażą czy te slowa są prawdziwe.
I tak jak mówisz Przemku, wiele osób odrzuca praktykowanie wiary i przekreśla Kościół tłumacząc to brakiem miłości wśród wierzących itd. Ale właśnie takie osoby skoro tak to widzą, to same tym bardziej powinny dać przykład i należąc do Kościoła pokazać tę miłość i robić tak, jak sami oczekują od innych. Łatwo być hipokrytą i oczekiwać żeby inni byli święci a sememu takim nie być. I pewnie że do Kościoła idealnego i tylko pełnego świętych już za życia i od urodzenia, to każdy by chciał należeć, Ale Pan Jezus sam widział jacy ludzie są grzeszni, jak upadają, a mimo to Jego Miłość i Miłosierdzie były i są większe niż grzech. On się nie zraża naszą grzesznością i nie porzuca nas przez nią, tylko uczy jak te grzechy pokonywać, zwalczać, czasem cierpiąc, ale dzięki temu stając się świętymi. To jest Droga do Boga. I Kościół jest Święty Świętością Boga, ale też grzeszny grzesznością ludzi. W Kościele zderzają się te dwa światy... I od człowieka zależy czy chce tą Drogą podążać czy woli iść swoją i po swojemu.
Zgadzam się w 100 procentach. Człowiek współczesny zawsze dodaje sobie jednak jakieś "ALE", próbuje znaleźć jakieś usprawiedliwienie albo wygodniejsze "wyjście awaryjne". A Bogu trzeba powiedzieć, jak Maryja, krótko: "TAK", (kobieta, która nie znała żadnego "ale"). A On nam pokaże "JAK" (Jej też wyjaśnił, jak to się stanie). My natomiast uwielbiamy zwroty "ale", "chciałbym, ale", "nie teraz", "może jutro" i 'to zależy" :) Nie piszę jako osoba, patrząca na kogoś z góry, jestem grzesznikiem jak inni, też zdarza mi się postanawiać zrobić coś dobrego np. od przyszłego tygodnia, byle nie dziś :) Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to nasze wspólne "ALE" wypowiedziane do Boga i pójście za duchem tego świata może prowadzić do czegoś bardzo, bardzo złego....
Lubię jak się wyrażasz na tematy Religine
Jeśli ktoś "praktykuje" tak jak się powinno :) czyli na każdej Eucharystii ma świadomość spotkania z Żywym Jezusem (nie mam na myśli uczuć, emocji, przeżyć mistycznych, ale po prostu świadomość tego, z Kim się spotykamy i co ten Ktoś dla nas zrobił), NIE MA MOWY O TYM, ŻEBY BYŁ NIEWIERZĄCY :) Wszystko inne to hipokryzja (życie sobie, "praktykowanie" sobie, fałsz i obłuda). A wynika to z tego, że człowiek nie "skapitulował" jeszcze przed Jezusem. Zaraz pewnie oburzą się ci, którzy mają tendencję do usprawiedliwiania wszystkiego i wszystkich... Przyznam się do własnej hipokryzji i życia w obłudzie, zanim mnie Jezus odnalazł (rzeczywiście chodziłam do kościoła, a nie do końca miałam świadomość z Kim się spotykam). PIEKIELNIE niebezpieczne jest jednak pójście w stronę, którą niektórzy podążają: wmówienie sobie, że można wierzyć, ale nie chodzić na Eucharystię (i jeszcze obwinianie innych katolików), przyzwolenie na rzeczy, na które nie powinno być przyzwolenia… Ostrożnie z tym, bo w ten sposób wędrujemy sobie piękną, szeroką, wygodną, pełną przyjemności… drogą do piekła. Przykro mi, że psuję wam dobre samopoczucie, przypominając o piekle. Św. Hiacynto Marto, módl się na nami. 🙏
A tak na marginesie, to ktoś tam słusznie zauważył na czacie, że "cywilniak" to nie nie małżeństwo.Jeżeli się nie mylę, to cywilny jest ślub/związek, a małżeństwo jest "kościelne", po zawarciu - jak nazwa wskazuje Sakramentu Małżeństwa. :)
Małżeństwo cywilne jest tak samo błędnym pojęciem jak rozwód kościelny, a niestety wiele osób tych niepoprawnych sformułowań używa, nawet katolicy (nieświadomi, że w Kościele Katolickim nie ma "rozwodu", a tym bardziej kościelnego, tylko jeżeli już, to jest stwierdzenie nieważności małżeństwa (przy czym niektórzy równie błędnie nazywają "unieważnieniem małżeństwa"- a to nie to samo).
Może kiedyś Przemku, nagrałbyś o tym vloga i uświadomił ludziom różnice :)
Nie wszystko jest takie proste . Na przykład jest apel Jasnogórski codziennie uczestniczę w tej modlitwie i dzieci jak umówieni zawsze jak jest to przychodzą . Wiedzą że się modlę . To boli .
❤❤❤❤❤❤❤❤❤