Jedyna poważna wada to pojemnik na akumulatory tylko ośmio-ogniwowy zamiast jedenasto-ogniwowego aby urządzenia miało blisko 4 W mocy zamiast obecnych około 1,5 W. Właściwe tam powinny być akumulatory 4/3A aby nie pracowały znacznie przeciążone i mogły zapewnić napięcie bliskie ich znamionowemu. Oczywiście wiązało by się to z znacznie wyższą ceną a te radiostacje są bardzo tanie, Rządy nie chcą ponosić wyższych kosztów sponsorowania projektowania i budowy takich urządzeń. Co innego gdyby ludzie byli w stanie zapłacić za rzeczywiste koszta ale są one tak wysokie że nie było by ich stać. Ale dlaczego tak 'duże' akumulatory ?, dawne normy i zasady projektowania w Polsce komunistycznej zalecały by o ile to możliwe radiostacja pobierała prąd maksymalny równy 20 godzinnemu rozładowaniu, a jeśli nie jest to możliwe to maksymalny lecz niezalecany prąd rozładowania wynosił wartość prądu 5 godzinnego. Takie zasady istniały dlatego aby napięcie akumulatora podczas pracy nadajnika było możliwie bliskie znamionowemu, ale też aby ulegało mniejszemu spadkowi w czasie rozładowania. To dlatego aby zapewnić Moc nadajnika zgodną z projektem. Ponadto okres niezawodności akumulatorów był wyższy jak i bardzo ważna sprawa - w warunkach zimowych przeciążone prądowo akumulatory mają tak wysoki spadek napięcia że nie są w stanie w ogóle zasilić nadajnika podczas jego pracy. Ogromny problem wielu urządzeń kapitalistycznych które nie były w stanie wychłodzonym nadawać w temperaturze -15 stopni i oczywiście niższej, a po roku eksploatacji nawet w temperaturach jak 0 stopni. Dlatego proponowałem użycie ogniw 4/3A a pojemności 3800 mAh które w stopniu znacznym pomogły by spełnić normę bezpieczeństwa z czasów komunizmu. Oczywiście dla mocy rzędu 3 czy 4 W to nadal za mała pojemność i powiązana z nią wydajność prądowa przy niskich temperaturach ale można by użyć takich ogniw więcej szeregowo jak np. 12 sztuk i przez to zmienić transformację impedancji tranzystora mocy nadajnika który pobierał by niższy prąd np. 700 mA a wtedy prawdopodobnie udało by się spełnić minimalną normę stabilności prący z lat początku lat 70' w Polsce ale też nie tylko u nas. Dawniej zimą w góry zabierano często tylko plecakowe wojskowe radiostacje gdyż miały one moc nadajnika rzędu 0,5 - 2 W w paśmie 30 - 50 MHz a akumulator miał pojemność typowo np. 4 Ah przy napięciu 12 V czy 14,4 V albo wcześniej nawet 10 - 30 Ah ale przy napięciach niższych z przetwornicami dla nadajnika lampowego. Jest opcja na akumulatory Li-Ion ale są na tyle niebezpieczne że są złym wyborem. Stąd np. motorola w wersjach sportowych PMR 446 MHz nie daje akumulatorów Li-Ion z uwagi na ich wybuchowy charakter np. podczas upadku. Jedynie testowo można by zastosować cztery ogniwa 26650 "A123 Systems" które są akceptowalnie niebezpieczne, mają także najbardziej doskonałą wartość stabilnego napięcia zasilania. Takie akumulatory Li-FePo4 można ładować bardzo szybko, niestety akumulatory 4/3A NI-Mh trzeba ładować przez 24 - 30 godzin by po osiągnięciu przeładowania nie były szybko niszczone dostarczaną mocą ładującą - termicznie. Gdyż ładowanie akumulatora Ni-Mh odbywa się innymi sposobami i nie jest możliwe ładowanie stało-napięciowe jak dla Li-Ion choć i tak ładują się wielokrotnie lepiej niż takie same akumulatory z przed 50 lat. Bardzo stare akumulatory miały problem z tak zwaną akceptacją ładowania. Nie ładowały się poniżej pewnego prądu prądu ładowania choć prąd ten zużywał je powoli ( niszczył ), jednak użycie prądu wyższego niż ten nieładujący powodowało że po osiągnięciu naładowania pełnego akumulatory bardzo szybko były niszczone przez prąd ładowania i cały proces było trzeba ściśle pilnować. Typowy prąd ładowania wynosił 0,25 C i musiał być ściśle pilnowany, akumulatory nie były hermetyczne, gazowały po naładowaniu a elektrolit zasadowy było trzeba uzupełniać. Jednak obecnie widać brak funduszy na dodatkowy sponsoring projektowania. Szkoda że dostarczana antena jest tak krótka i nieco rozstrojona ( pracuje na około 28 MHz ), gdyby dostarczano ją dłuższą jak w latach 80-90r ale tego samego typu co ta ( około 35-40 cm, cienka i lekka ) nastrojenie jest byłoby prostsze a sama antena nieco bardziej wydajna.
To fakt, plastiki mogły by być lepsze, baofeng 5 razy tańszy wydaje się mieć zdecydowanie lepsze, co do spasowania, pojemniki i adapter płynnie się podłączało, nic nie goniło, być może miałeś jakiś trefny egzemplarz.
A zapomnieliście szumach własnych to chyba najważniejsze bo wpływa na odbiór nadawanie, a mam droższego ręczniaka albrechta wstęgowego i w jednym gorszy brak filtrów przeciwzakłóceniowych, miałem tydzień multi wersję i plastik w dotyku jak zabawka..
mam już kilkanascie lat ten typ i jest super !!!
Super film i prezentacja
Dziękuje i Pozdrawiam 😉
Dzięki za fajne prezentacja radiotelefonów
Ja go zasilam dwoma 18650 😊
Fajne te Pana unboxy 😊 Pozdrawiam.
Pierwszy. Pozdrawiam serdecznie i zabieram się za oglądanie
Dziękuje, zapraszam do oglądania i Pozdrawiam
Nadal cb też jest i w osobowych SQ5KAR pozdrawia.
Zgadza się, ale to już nie jest to co 15 lat temu 😉 Pozdrawiam 73
@@radiostrefa_sq9mee Dlatego z Saxonem robimy reaktywacje na Cb 7 kanale w Warszawie.
Jedyna poważna wada to pojemnik na akumulatory tylko ośmio-ogniwowy zamiast jedenasto-ogniwowego aby urządzenia miało blisko 4 W mocy zamiast obecnych około 1,5 W.
Właściwe tam powinny być akumulatory 4/3A aby nie pracowały znacznie przeciążone i mogły zapewnić napięcie bliskie ich znamionowemu. Oczywiście wiązało by się to z znacznie wyższą ceną a te radiostacje są bardzo tanie, Rządy nie chcą ponosić wyższych kosztów sponsorowania projektowania i budowy takich urządzeń. Co innego gdyby ludzie byli w stanie zapłacić za rzeczywiste koszta ale są one tak wysokie że nie było by ich stać.
Ale dlaczego tak 'duże' akumulatory ?, dawne normy i zasady projektowania w Polsce komunistycznej zalecały by o ile to możliwe radiostacja pobierała prąd maksymalny równy 20 godzinnemu rozładowaniu, a jeśli nie jest to możliwe to maksymalny lecz niezalecany prąd rozładowania wynosił wartość prądu 5 godzinnego.
Takie zasady istniały dlatego aby napięcie akumulatora podczas pracy nadajnika było możliwie bliskie znamionowemu, ale też aby ulegało mniejszemu spadkowi w czasie rozładowania. To dlatego aby zapewnić Moc nadajnika zgodną z projektem.
Ponadto okres niezawodności akumulatorów był wyższy jak i bardzo ważna sprawa - w warunkach zimowych przeciążone prądowo akumulatory mają tak wysoki spadek napięcia że nie są w stanie w ogóle zasilić nadajnika podczas jego pracy.
Ogromny problem wielu urządzeń kapitalistycznych które nie były w stanie wychłodzonym nadawać w temperaturze -15 stopni i oczywiście niższej, a po roku eksploatacji nawet w temperaturach jak 0 stopni.
Dlatego proponowałem użycie ogniw 4/3A a pojemności 3800 mAh które w stopniu znacznym pomogły by spełnić normę bezpieczeństwa z czasów komunizmu. Oczywiście dla mocy rzędu 3 czy 4 W to nadal za mała pojemność i powiązana z nią wydajność prądowa przy niskich temperaturach ale można by użyć takich ogniw więcej szeregowo jak np. 12 sztuk i przez to zmienić transformację impedancji tranzystora mocy nadajnika który pobierał by niższy prąd np. 700 mA a wtedy prawdopodobnie udało by się spełnić minimalną normę stabilności prący z lat początku lat 70' w Polsce ale też nie tylko u nas.
Dawniej zimą w góry zabierano często tylko plecakowe wojskowe radiostacje gdyż miały one moc nadajnika rzędu 0,5 - 2 W w paśmie 30 - 50 MHz a akumulator miał pojemność typowo np. 4 Ah przy napięciu 12 V czy 14,4 V albo wcześniej nawet 10 - 30 Ah ale przy napięciach niższych z przetwornicami dla nadajnika lampowego.
Jest opcja na akumulatory Li-Ion ale są na tyle niebezpieczne że są złym wyborem. Stąd np. motorola w wersjach sportowych PMR 446 MHz nie daje akumulatorów Li-Ion z uwagi na ich wybuchowy charakter np. podczas upadku.
Jedynie testowo można by zastosować cztery ogniwa 26650 "A123 Systems" które są akceptowalnie niebezpieczne, mają także najbardziej doskonałą wartość stabilnego napięcia zasilania.
Takie akumulatory Li-FePo4 można ładować bardzo szybko, niestety akumulatory 4/3A NI-Mh trzeba ładować przez 24 - 30 godzin by po osiągnięciu przeładowania nie były szybko niszczone dostarczaną mocą ładującą - termicznie. Gdyż ładowanie akumulatora Ni-Mh odbywa się innymi sposobami i nie jest możliwe ładowanie stało-napięciowe jak dla Li-Ion choć i tak ładują się wielokrotnie lepiej niż takie same akumulatory z przed 50 lat.
Bardzo stare akumulatory miały problem z tak zwaną akceptacją ładowania. Nie ładowały się poniżej pewnego prądu prądu ładowania choć prąd ten zużywał je powoli ( niszczył ), jednak użycie prądu wyższego niż ten nieładujący powodowało że po osiągnięciu naładowania pełnego akumulatory bardzo szybko były niszczone przez prąd ładowania i cały proces było trzeba ściśle pilnować. Typowy prąd ładowania wynosił 0,25 C i musiał być ściśle pilnowany, akumulatory nie były hermetyczne, gazowały po naładowaniu a elektrolit zasadowy było trzeba uzupełniać.
Jednak obecnie widać brak funduszy na dodatkowy sponsoring projektowania.
Szkoda że dostarczana antena jest tak krótka i nieco rozstrojona ( pracuje na około 28 MHz ), gdyby dostarczano ją dłuższą jak w latach 80-90r ale tego samego typu co ta ( około 35-40 cm, cienka i lekka ) nastrojenie jest byłoby prostsze a sama antena nieco bardziej wydajna.
Dziękuje za obszerny i ciekawy komentarz. Pozdrawiam 😉
O kurde ,Sigma 🤯
Fajne radio Szkoda, że tyle kosztuje
Jak z Alana przejść z tak by kanały były po jedynco
bez anteny zewnetrznej odsłuch---żaden.
Da się go rozlokować zie ma 400 kanalòw czyli 10 40stek
Tak, przerywając punkty lutownicze wewnątrz urządzenia
@@szalonadeska2524 tak jest w Albrecht ae 2900 afs tak jest ale w Alanie jest kąbinacja przycisków
Straszliwy chińczyk. Marne wykonanie, spasowanie słabe.
To fakt, plastiki mogły by być lepsze, baofeng 5 razy tańszy wydaje się mieć zdecydowanie lepsze, co do spasowania, pojemniki i adapter płynnie się podłączało, nic nie goniło, być może miałeś jakiś trefny egzemplarz.
@radiostrefa_sq9mee mam sporo sprzętu. Ale wykonanie tych Alanów to porażka
A zapomnieliście szumach własnych to chyba najważniejsze bo wpływa na odbiór nadawanie, a mam droższego ręczniaka albrechta wstęgowego i w jednym gorszy brak filtrów przeciwzakłóceniowych, miałem tydzień multi wersję i plastik w dotyku jak zabawka..