po obejrzeniu debaty poważnie rozważam studia na kierunku "ścisłym" UW . Co prawda to będzie kolejny zwrot w mojej edukacji i trzeci fakultet (mam ponad 40 lat więc jeszcze trochę czasu), ale matematyka, fizyka, informatyka są ze wszech miar fascynujące i paradoksalnie bardzo humanistyczne! Kahneman dostał nagrodę im Nobla z ekonomii, ale bez tego psychologia byłaby już niepełnowartosciowa. Ojcowie filozofii to najwięksi matematycy!
Wspolczesne uniwerstytety przejely role technikow dla roboli w korporacjach. Studia znaczy studiowac, czyli zglebiac wiedze z checi poznania. Probowalem pare razy zrozumiec matematyke zostawalem po lekcjach i pytalem co to jest wzor kto to wymyslil i po co jak powinienem sobie wyobrazac taki wzor w glowie. Niestety zaden z nauczycieli matematyki nie byl w stanie wyjsc z wlasnej banki intelektualnej i odpowiadali jakies bzdety, jedynie nauczyciel elektroniki byl na tyle rozgarniety ze zalapal po czasie ze defnicja pradu jako ruchu elektronow jest absolutnie niewystarczajaca dla mnie, powiedzial mi pozniej ze NIKT NIE WIE CZYM JEST PRAD ale moze kiedys to odkryje jesli nie daje mi to tak spokoju. W sieci jest cala wiedza ludzkosci, po co komu marnowac czas na studia? oczywiscie dla papierka aby isc do korporacji. Ostatnio kupilem i czytam sobie ksiazke o elektronice i nagle zrozumialem czym sa wzory matematyczne, ba sam bylbym teraz w stanie takie tworzyc. 15 lat edukcji nie dalo mi tyle co pol godzinki z odpowiednia ksiazka
+komunistaCzytalMarksa AntykomunistaZrozumial Wiedzy w internecie jest sporo i czytając twój komentarz przypomniałem sobie, kolejny raz że to nauczyciele są dla uczniów a nie uczniowie dla nauczycieli tzn. nauczyciel pracuje dla uczących się i gdy uznamy (a to niestety rzadko sie zdarza) że dany nauczyciel nie potrafi lub nie jest w stanie udzielić odpowiedzi to wtedy powinno się szukać odpowiedzi gdzie indziej w książkach lub u innych wykładowców. Niestety tak jak było powiedziane na filmie pytający się wstydzi, bo przyznaje się w ten sposób że czegoś nie wie przechodzi przez to większość ludzi. Wiedzy jest dużo w necie ale jeszcze więcej jest śmieci, trzeba polegać na sprawdzonych i rzetelnych źródłach i wiedzieć że nie mając jakiejś wiedzy jesteśmy podatniejsi na manipulacje
Z przykrością stwierdzam, że mi to zajęło więcej czasu. Miałam zajęcia z p. prof. Gruszczyk-Kolczyńską, która uczyła studentów pedagogiki specjalnej jak nauczać uczniów upośledzonych czym są zbiory. Wówczas prawie zaskoczyłam. Wiele lat później usłyszałam "anegdotę":uczeń pyta nauczyciela matematyki po co są logarytmy. Odp. po nic, masz się ich nauczyć. Byłam przez 15 lat na lekcjach matematyki jako nauczyciel wspierający i.... wszyscy jak z anegdoty. Moje wytłumaczenia uczniom były traktowane jako bezczekne wtrącanie się na lekcji. ot taka historia. Cieszy taka debata. Bardzo dziękuję Naukowcom za podjęcie tematu.
Matematyka jest trudna? A może potrzebuje wysiłku? Tylko że dzisiejsza szkoła nie wymaga wysiłku a tzw. państwo uczy: "na zasiłku bez wysiłku", czyli "czy się stoi, czy się leży…"
Bardzo dobre podsumowanie. Jak nauczyciel uczący sam nie rozumie matematyki tylko wyklepie kolejne formułki to nic nigdy nikogo nie nauczy. Dotyczy to każdego przedmiotu. Wtedy to nie nauczyciel tylko państwowy urzędnik.
Ze startu w matematykę w podstawówce pamiętam niestety głównie traumatyczne liczenie kilometrów kwadratowych słupków dodawania odejmowania mnożenia dzielenia i pierdzielenia. Nie znosiłem tego, a jedynym wytłumaczeniem po co to się robi była chęć znęcania się nauczycieli nad uczniami, bo do niczego to nie prowadziło. Niestety dopiero gdzieś w liceum uwierzyłem, że matematyka to kopalnia naprawde ciekawych i przydatnych zjawisk przekształcających informację zawarte w przyrodzie na taką formę jaka nas interesuje i nie zamyka się w dodawaniu liczb wymiernych na piechotę na kilometry.
Większość ludzi wstydzi się przyznać, że nie umie czytać lub pisać. Jednak ci sami ludzie szczycą się swoją niewiedzą w dziedzinie matematyki i otwarcie mówią: "O, to dla mnie za trudne, nie mam pojęcia o matematyce". Jeśli chodzi o literaturę, to średnio wykształcony człowiek z pewnością czytał jakąś książkę napisaną w ciągu ostatnich lat. W dziedzinie nauk przyrodniczych średnio wykształcony człowiek słyszał o teorii Wielkiego Wybuchu w astronomii, o DNA w genetyce lub o tym, jaki związek mają freony z warstwą ozonową w atmosferze. Za to z zakresu matematyki bardzo niewiele osób dysponuje nowszą wiedzą niż ta, którą odkryto w średniowieczu. Wiedzą coś o geometrii (od starożytnych Greków), znają zero (od pierwszych muzułmańskich matematyków) i odrobinę algebry (z europejskiego renesansu). Natomiast dosłownie nikt z dobrze wykształconych lub oczytanych osób (z pewnymi wyjątkami) nie ma pojęcia o rachunku różniczkowym i całkowym, który powstał w XVII wieku. Większość ludzi nie zna matematyki powstałej w ostatnich kilku stuleciach, nie wspominając już o współczesnej. A co gorsza, wcale ich to nie martwi. do tego stopnia, że w 1984 roku, pewien mądry inaczej urzędnik, jak Bolesław Faron (komunistyczny minister oświaty i wychowania), miał odwagę zawiesić matematykę na maturze jako przedmiot obowiązkowy. Po nim było wielu uczonych głupoli, którzy przez ponad 25 lat nie potrafili przywrócić matematyki do łask.
Kilka uwag historycznych: - W programie liceum są podstawy geometrii analitycznej, która ma początki w pracach Rene Descartesa. To jest idea matematyczna już z XVII wieku. - Zero nie pochodzi od muzłumańskich matematyków, ale Indyjskich. Trudno powiedzieć kiedy dokładnie ta idea została rozwinięta w indiach, ale w momencie w którym Mohammed dopiero zaczynał podbój półwyspu arabskiego, Hindusi na pewno znali już zero a nawet liczby ujemne: en.wikipedia.org/wiki/Br%C4%81hmasphu%E1%B9%ADasiddh%C4%81nta (ale prawdopodobnie używali zera jak liczby już 2 wieki wcześniej). - Algebra jest niemal tak stara jak liczby, chociaż przechodziła przez różne etapy rozwoju. Głównym wkładem matematyków oświeceniowych w rozwój algebry była wspomniana geometria analityczna. Jeśli natomiast chodzi o takie elementy algebry jak rozwiazywanie równań liniowych i kwadratowych, to ludzie potrafili robić takie rzeczy dużo dużo dawniej (te problemy są rozwiązane w Brahmasputhasiddhanta, ale w różnych formach pojawiają się też dużo wcześniej).
Panie Kowalski, jest jeszcze gorzej niż się Panu wydaje. Przede wszystkim to przedmiot który jest nauczany w szkołach pod nazwą "Matematyka" powinien zmienić nazwę na "Podstawy arytmetyki i geometrii" (ewentualnie jeszcze elementy, bo nawet nie podstawy algebry). Z matematyką to ma niewiele wspólnego, więcej, nawet to co obowiązuje studentów wydziałów technicznych to ledwie "Podstawy matematyki w technice", już od paru lat na większości kierunków studenci nie wpisują w indeksach: Matematyka, lecz Analiza, podstawy analizy, Algebra (liniowa jedynie!, nie abstrakcyjna) z geometrią analityczną. De facto na tych przypominam - po matematyce - najbardziej "ciężkich" pod względem poziomu matematyki studiach, przerabia się końcówki z liceum z lat 90-tych, a nawet czasami II czy III klasę. To jest ciągi, granice, wektory, równania prostej, płaszczyzny... Pochodne i całki były w programie nawet klas "ogólnych" liceum w latach 80', oraz w programach mat-fiz do końca lat 90tych. To jest po prostu kabaret, najśmieszniejsze jest, jak studenci politechnik lansują się jacy to oni orły, bo "całki" znają. Owszem, przykłady z Krysickiego-Włodarskiego na podstawienie, przez części, może jeszcze wymierne, i ewentualnie trygonometryczne, choć na to z reguły na studiach czasu już brakuje, z powodu który podałem wcześniej, trzeba bowiem nadrabiać ciągi, liczby rzeczywiste nawet, typy funkcji.... Wystarczy zamiast Krysickiego dać Rudina, Fichtenholza, czy zbiór Kaczor-Nowak, i już widać różnicę między matematyką a Matematyką. No dobra, jest kilka procent ludzi którzy kiedyś studiowali i w pracy wykorzystywali różne dywergencje, rotacje, gradienty, resiuda, całki podwójne, różne twierdzenia, macierze, nie sądzę żeby to było więcej jak 5%. To grupa która dobrze zna tzw. techniczne i użytkowe zastosowania matematyki. Dochodzą fizycy z równaniami różniczkowymi. Ekonomiści to żadnej matematyki nie widzieli poważnej, zarządzacze i tym podobni to poziom równania kwadratowego z deltą, ewentualnie pochodnych funkcji elementarnych. A gdzie w tym wszystkim teoria mnogości, relacje, klasy abstrakcji, funkcje specjalne, grupy, pierścienie, sympleksy, geometria różniczkowa, topologia, analiza funkcjonalna, uogólnione definicje, bardziej odjechana abstrakcja czyli prawdziwa Matematyka. To zna 1-2% osób czyli matematycy. Razem myślę ze 7% ludzi może powiedzieć że się orientuje w temacie, 30% ogarnia tzw. poziom codzienny, procent, pole kwadratu, reszta w sklepie, mnożenie pisemne może jeszcze. Pozostali tytułują się tzw. humanistami. Kiedyś humanista: człowiek wszechstronnie wykształcony (muzyka, teologia, matematyka, filozofia, geometria, architektura, fizyka) dziś ignorant którego znakiem rozpoznawczym jest: nie rozumiem matematyki, jestem humanistą.
Zastanawiam się, dlaczego tylu ludzi chce koniecznie dzielić nauki na czyste i stosowane. Przecież bez bazy teorytycznej nie ma mowy o odkryciach praktycznych, musimy nasza wiedzę uszeregować i wymodelować. Od tego jest matematyka, z definicji "wyprowadzanie wniosków z przyjętych założeń"
UCZYŁEM Się w LO DOBRZE a szczególnie z MATEMATYKI. Jak ten wykładowca tak się wymądrza .- niech poda tylko jeden przykład zastosowania matmy w życiu codziennym. Odrzucamy 4 działania podstawowe.
Jak twoje życie wygląda na zasadzie że pracujesz fizycznie, a po robocie chlejesz, to pewnie nie używasz matematyki, ale każdemu średnio inteligentnemu człowiekowi, który ma jakieś zainteresowania, coś chce osiągnąć matematyka czasem się przydaję np. rachunek prawdopodobieństwa, trygonometria, procenty(z moich obserwacji wynika że większość ludzi nie potrafi policzyć prostych procentów, przez co podejmują błędne decyzje!), procent składany, statystyka etc. Ponadto człowieka znającego matematykę znacznie ciężej oszukać/zmanipulować(szczególnie ma tutaj znaczenie statystyka i rachunek prawdopodobieństwa).
Zastosowania matematyki wyższej w życiu codziennym są tak skomplikowane, że nawet szkoda tłumaczyć. Proponuję tylko się zastanowić jak działają banki, zakłady ubezpieczeniowe, zakłady bukmacherskie, czy nawet w jaki sposób jest ustalany ruch miejski. Podpowiem, że trzeba troszke więcej niż cztery podstawowe działania :) A zapomniałem o najważniejszym zastosowaniu: jak by Pan napisał ten komentarz bez matematyki? :D Komputer to wynalazek matematyczny (idea komputera)... Matematyka to wyciąganie wniosków z przyjętych założeń, nasz świat wydaje się być logiczny, zatem wykorzystanie matematyki w świecie jest oczywiste
Tak gadka o "porozumiewaniu sie" z komputerami to jakis koszmar. Gosc sie kompromituje. Z tym Lotto tez opowiada bzdury. Ludzie graja w Lotto, ale nie dlatego ze sa słabi z matematyki. Graja bo licza na łut szczescia.
Oczywiście! Jakby szansa na wygraną w Lotto była dziesięć miliardów razy mniejsza, to też by liczyli na łut szczęścia, bo nie maja odpowiedniego "wyobrażenia matematycznego". Myślę, że o to chodziło temu wykładowcy.
Powiedziałbym, że raczej informatyka, z tą jej manią powtarzalnych algorytmów i logiką Boole'a. Matematyka wbrew ozorom nie jest ślęczeniem nad abstrakcyjnym bełkotem o topologii, tylko po prostu nieco "bardziej generalnym" punktem widzenia na obiekty i ich relacje.
Pani Profesor... wspaniały wykład. Dziękuję bardzo!
po obejrzeniu debaty poważnie rozważam studia na kierunku "ścisłym" UW . Co prawda to będzie kolejny zwrot w mojej edukacji i trzeci fakultet (mam ponad 40 lat więc jeszcze trochę czasu), ale matematyka, fizyka, informatyka są ze wszech miar fascynujące i paradoksalnie bardzo humanistyczne! Kahneman dostał nagrodę im Nobla z ekonomii, ale bez tego psychologia byłaby już niepełnowartosciowa. Ojcowie filozofii to najwięksi matematycy!
Wykład Pani
prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej
był najwspanialszym punktem całego spotkania.
Wspolczesne uniwerstytety przejely role technikow dla roboli w korporacjach. Studia znaczy studiowac, czyli zglebiac wiedze z checi poznania. Probowalem pare razy zrozumiec matematyke zostawalem po lekcjach i pytalem co to jest wzor kto to wymyslil i po co jak powinienem sobie wyobrazac taki wzor w glowie. Niestety zaden z nauczycieli matematyki nie byl w stanie wyjsc z wlasnej banki intelektualnej i odpowiadali jakies bzdety, jedynie nauczyciel elektroniki byl na tyle rozgarniety ze zalapal po czasie ze defnicja pradu jako ruchu elektronow jest absolutnie niewystarczajaca dla mnie, powiedzial mi pozniej ze NIKT NIE WIE CZYM JEST PRAD ale moze kiedys to odkryje jesli nie daje mi to tak spokoju. W sieci jest cala wiedza ludzkosci, po co komu marnowac czas na studia? oczywiscie dla papierka aby isc do korporacji. Ostatnio kupilem i czytam sobie ksiazke o elektronice i nagle zrozumialem czym sa wzory matematyczne, ba sam bylbym teraz w stanie takie tworzyc. 15 lat edukcji nie dalo mi tyle co pol godzinki z odpowiednia ksiazka
+komunistaCzytalMarksa AntykomunistaZrozumial Wiedzy w internecie jest sporo i czytając twój komentarz przypomniałem
sobie, kolejny raz że to nauczyciele są dla uczniów a nie uczniowie dla
nauczycieli tzn. nauczyciel pracuje dla uczących się i gdy uznamy (a to
niestety rzadko sie zdarza) że dany nauczyciel nie potrafi lub nie jest w
stanie udzielić odpowiedzi to wtedy powinno się szukać odpowiedzi gdzie
indziej w książkach lub u innych wykładowców. Niestety tak jak było
powiedziane na filmie pytający się wstydzi, bo przyznaje się w ten
sposób że czegoś nie wie przechodzi przez to większość ludzi.
Wiedzy jest dużo w necie ale jeszcze więcej jest śmieci, trzeba polegać na sprawdzonych i rzetelnych źródłach
i wiedzieć że nie mając jakiejś wiedzy jesteśmy podatniejsi na manipulacje
Możesz podać tytuł tej książki?
Z przykrością stwierdzam, że mi to zajęło więcej czasu. Miałam zajęcia z p. prof. Gruszczyk-Kolczyńską, która uczyła studentów pedagogiki specjalnej jak nauczać uczniów upośledzonych czym są zbiory. Wówczas prawie zaskoczyłam. Wiele lat później usłyszałam "anegdotę":uczeń pyta nauczyciela matematyki po co są logarytmy. Odp. po nic, masz się ich nauczyć. Byłam przez 15 lat na lekcjach matematyki jako nauczyciel wspierający i.... wszyscy jak z anegdoty. Moje wytłumaczenia uczniom były traktowane jako bezczekne wtrącanie się na lekcji. ot taka historia. Cieszy taka debata. Bardzo dziękuję Naukowcom za podjęcie tematu.
jak ktoś rozumie pojęcie, to potrafi dziecku wytłumaczyć nawet najbardziej skomplikowane pojęcia☺
Bardzo proszę mi zatem wytłumaczyć, czym one są :D
Matematyka jest trudna? A może potrzebuje wysiłku? Tylko że dzisiejsza szkoła nie wymaga wysiłku a tzw. państwo uczy: "na zasiłku bez wysiłku", czyli "czy się stoi, czy się leży…"
Kibicuję bardzo Pani Profesor Edyta Gruszczyk-Kołaczyńska
Matura z matematyki nie zastąpi dobrego nauczania matematyki!!!
Bardzo dobre podsumowanie. Jak nauczyciel uczący sam nie rozumie matematyki tylko wyklepie kolejne formułki to nic nigdy nikogo nie nauczy. Dotyczy to każdego przedmiotu. Wtedy to nie nauczyciel tylko państwowy urzędnik.
dopóki ludzie grają w lotto i KTOŚ z grających wygrywa, będą grali, drogi chłopcze - właśnie ty, jako matematyk, powinieneś wiedzieć to, dlaczego ...
Ze startu w matematykę w podstawówce pamiętam niestety głównie traumatyczne liczenie kilometrów kwadratowych słupków dodawania odejmowania mnożenia dzielenia i pierdzielenia. Nie znosiłem tego, a jedynym wytłumaczeniem po co to się robi była chęć znęcania się nauczycieli nad uczniami, bo do niczego to nie prowadziło. Niestety dopiero gdzieś w liceum uwierzyłem, że matematyka to kopalnia naprawde ciekawych i przydatnych zjawisk przekształcających informację zawarte w przyrodzie na taką formę jaka nas interesuje i nie zamyka się w dodawaniu liczb wymiernych na piechotę na kilometry.
Matematyka w Polsce najbardziej przydaje się tym, którzy ją wykładają.
Co to była za książka? Psychologia zdolności matematycznych? Nie mogę znaleźć.
Wypowiedź Pani profesor (psycholog) jest tak warty wysłuchania. Gdyby tylko to mogło się jakoś przebić do chociaż 20% polaków.
Większość ludzi wstydzi się przyznać, że nie umie czytać lub pisać. Jednak ci sami ludzie szczycą się swoją niewiedzą w dziedzinie matematyki i otwarcie mówią: "O, to dla mnie za trudne, nie mam pojęcia o matematyce".
Jeśli chodzi o literaturę, to średnio wykształcony człowiek z pewnością czytał jakąś książkę napisaną w ciągu ostatnich lat.
W dziedzinie nauk przyrodniczych średnio wykształcony człowiek słyszał o teorii Wielkiego Wybuchu w astronomii, o DNA w genetyce lub o tym, jaki związek mają freony z warstwą ozonową w atmosferze.
Za to z zakresu matematyki bardzo niewiele osób dysponuje nowszą wiedzą niż ta, którą odkryto w średniowieczu.
Wiedzą coś o geometrii (od starożytnych Greków), znają zero (od pierwszych muzułmańskich matematyków) i odrobinę algebry (z europejskiego renesansu).
Natomiast dosłownie nikt z dobrze wykształconych lub oczytanych osób (z pewnymi wyjątkami) nie ma pojęcia o rachunku różniczkowym i całkowym, który powstał w XVII wieku.
Większość ludzi nie zna matematyki powstałej w ostatnich kilku stuleciach, nie wspominając już o współczesnej.
A co gorsza, wcale ich to nie martwi. do tego stopnia, że w 1984 roku, pewien mądry inaczej urzędnik, jak Bolesław Faron (komunistyczny minister oświaty i wychowania), miał odwagę zawiesić matematykę na maturze jako przedmiot obowiązkowy.
Po nim było wielu uczonych głupoli, którzy przez ponad 25 lat nie potrafili przywrócić matematyki do łask.
Kilka uwag historycznych:
- W programie liceum są podstawy geometrii analitycznej, która ma początki w pracach Rene Descartesa. To jest idea matematyczna już z XVII wieku.
- Zero nie pochodzi od muzłumańskich matematyków, ale Indyjskich. Trudno powiedzieć kiedy dokładnie ta idea została rozwinięta w indiach, ale w momencie w którym Mohammed dopiero zaczynał podbój półwyspu arabskiego, Hindusi na pewno znali już zero a nawet liczby ujemne: en.wikipedia.org/wiki/Br%C4%81hmasphu%E1%B9%ADasiddh%C4%81nta (ale prawdopodobnie używali zera jak liczby już 2 wieki wcześniej).
- Algebra jest niemal tak stara jak liczby, chociaż przechodziła przez różne etapy rozwoju. Głównym wkładem matematyków oświeceniowych w rozwój algebry była wspomniana geometria analityczna. Jeśli natomiast chodzi o takie elementy algebry jak rozwiazywanie równań liniowych i kwadratowych, to ludzie potrafili robić takie rzeczy dużo dużo dawniej (te problemy są rozwiązane w Brahmasputhasiddhanta, ale w różnych formach pojawiają się też dużo wcześniej).
Panie Kowalski, jest jeszcze gorzej niż się Panu wydaje. Przede wszystkim to przedmiot który jest nauczany w szkołach pod nazwą "Matematyka" powinien zmienić nazwę na "Podstawy arytmetyki i geometrii" (ewentualnie jeszcze elementy, bo nawet nie podstawy algebry). Z matematyką to ma niewiele wspólnego, więcej, nawet to co obowiązuje studentów wydziałów technicznych to ledwie "Podstawy matematyki w technice", już od paru lat na większości kierunków studenci nie wpisują w indeksach: Matematyka, lecz Analiza, podstawy analizy, Algebra (liniowa jedynie!, nie abstrakcyjna) z geometrią analityczną. De facto na tych przypominam - po matematyce - najbardziej "ciężkich" pod względem poziomu matematyki studiach, przerabia się końcówki z liceum z lat 90-tych, a nawet czasami II czy III klasę. To jest ciągi, granice, wektory, równania prostej, płaszczyzny... Pochodne i całki były w programie nawet klas "ogólnych" liceum w latach 80', oraz w programach mat-fiz do końca lat 90tych. To jest po prostu kabaret, najśmieszniejsze jest, jak studenci politechnik lansują się jacy to oni orły, bo "całki" znają. Owszem, przykłady z Krysickiego-Włodarskiego na podstawienie, przez części, może jeszcze wymierne, i ewentualnie trygonometryczne, choć na to z reguły na studiach czasu już brakuje, z powodu który podałem wcześniej, trzeba bowiem nadrabiać ciągi, liczby rzeczywiste nawet, typy funkcji.... Wystarczy zamiast Krysickiego dać Rudina, Fichtenholza, czy zbiór Kaczor-Nowak, i już widać różnicę między matematyką a Matematyką. No dobra, jest kilka procent ludzi którzy kiedyś studiowali i w pracy wykorzystywali różne dywergencje, rotacje, gradienty, resiuda, całki podwójne, różne twierdzenia, macierze, nie sądzę żeby to było więcej jak 5%. To grupa która dobrze zna tzw. techniczne i użytkowe zastosowania matematyki. Dochodzą fizycy z równaniami różniczkowymi. Ekonomiści to żadnej matematyki nie widzieli poważnej, zarządzacze i tym podobni to poziom równania kwadratowego z deltą, ewentualnie pochodnych funkcji elementarnych. A gdzie w tym wszystkim teoria mnogości, relacje, klasy abstrakcji, funkcje specjalne, grupy, pierścienie, sympleksy, geometria różniczkowa, topologia, analiza funkcjonalna, uogólnione definicje, bardziej odjechana abstrakcja czyli prawdziwa Matematyka. To zna 1-2% osób czyli matematycy. Razem myślę ze 7% ludzi może powiedzieć że się orientuje w temacie, 30% ogarnia tzw. poziom codzienny, procent, pole kwadratu, reszta w sklepie, mnożenie pisemne może jeszcze. Pozostali tytułują się tzw. humanistami. Kiedyś humanista: człowiek wszechstronnie wykształcony (muzyka, teologia, matematyka, filozofia, geometria, architektura, fizyka) dziś ignorant którego znakiem rozpoznawczym jest: nie rozumiem matematyki, jestem humanistą.
Bardzo przyjemna debata, pan prowadzący rzuca celne żarty.
Zastanawiam się, dlaczego tylu ludzi chce koniecznie dzielić nauki na czyste i stosowane. Przecież bez bazy teorytycznej nie ma mowy o odkryciach praktycznych, musimy nasza wiedzę uszeregować i wymodelować. Od tego jest matematyka, z definicji "wyprowadzanie wniosków z przyjętych założeń"
zauroczyłem się tym, co Pani,
najwspanialsze, dzieci
ciekawe czy ja?
UCZYŁEM Się w LO DOBRZE a szczególnie z MATEMATYKI. Jak ten wykładowca tak się wymądrza .- niech poda tylko jeden
przykład zastosowania matmy w życiu codziennym. Odrzucamy 4 działania podstawowe.
Jak twoje życie wygląda na zasadzie że pracujesz fizycznie, a po robocie
chlejesz, to pewnie nie używasz matematyki, ale każdemu średnio
inteligentnemu człowiekowi, który ma jakieś zainteresowania, coś chce
osiągnąć matematyka czasem się przydaję np. rachunek prawdopodobieństwa, trygonometria, procenty(z moich obserwacji wynika że większość ludzi nie potrafi policzyć prostych procentów, przez co podejmują błędne decyzje!), procent składany, statystyka etc. Ponadto człowieka znającego matematykę znacznie ciężej oszukać/zmanipulować(szczególnie ma tutaj znaczenie statystyka i rachunek prawdopodobieństwa).
Zastosowania matematyki wyższej w życiu codziennym są tak skomplikowane, że nawet szkoda tłumaczyć. Proponuję tylko się zastanowić jak działają banki, zakłady ubezpieczeniowe, zakłady bukmacherskie, czy nawet w jaki sposób jest ustalany ruch miejski. Podpowiem, że trzeba troszke więcej niż cztery podstawowe działania :) A zapomniałem o najważniejszym zastosowaniu: jak by Pan napisał ten komentarz bez matematyki? :D Komputer to wynalazek matematyczny (idea komputera)... Matematyka to wyciąganie wniosków z przyjętych założeń, nasz świat wydaje się być logiczny, zatem wykorzystanie matematyki w świecie jest oczywiste
To ja bym zapytał, czego w życiu więcej potrzeba, matematyki, czy logiki? :/
Ja rozumiem, że ludzie mogą nie rozróżniać sinusów i cosinus, ale jeżli nie umie policzyć reszty z różnicy 48-36, to porażka.
Tak samo sprawa się ma z językiem
Ok
Świetnie się słucha :) Dobry wykład tudzież pogadanka ;)
Mk..
młoddedede wilkikiki nie pipisząszą kokokomentarzyrzy?
Tak gadka o "porozumiewaniu sie" z komputerami to jakis koszmar. Gosc sie kompromituje. Z tym Lotto tez opowiada bzdury. Ludzie graja w Lotto, ale nie dlatego ze sa słabi z matematyki. Graja bo licza na łut szczescia.
+Mare Clematis Zapomniałeś o komputerze kwantowym
Oczywiście! Jakby szansa na wygraną w Lotto była dziesięć miliardów razy mniejsza, to też by liczyli na łut szczęścia, bo nie maja odpowiedniego "wyobrażenia matematycznego". Myślę, że o to chodziło temu wykładowcy.
liczą na łut szczęścia, ale nie wiedzą jak wiele muszą mieć szczęścia żeby wygrać, gdyby wiedzieli część z nich zrezygnowałaby z gry.
Matematyka robi z ludzi roboty!!!
Powiedziałbym, że raczej informatyka, z tą jej manią powtarzalnych algorytmów i logiką Boole'a. Matematyka wbrew ozorom nie jest ślęczeniem nad abstrakcyjnym bełkotem o topologii, tylko po prostu nieco "bardziej generalnym" punktem widzenia na obiekty i ich relacje.
w dawnych czasach nie było matematyki 10-kowej, dlatego np obecnie nie da się obliczyć liczby pi