Jestem w szoku, że ktoś znając Twoje doświadczenia pyta się Ciebie czy bedziesz się starać o drugie dziecko - i to jeszcze przed porodem tego pierwszego. Niewiarygodne! Serio, oczy mi wyszly z orbit... Ludzie są... nie wiem jak to nazwać wiec lepiej nie będę
Po porodach czesto slyszalam pytanie: jak dziecko? Ile waży? Ma kolki? Spi w nocy? Sztandarowe karmisz piersią?Itd. nikt, doslownie nikt, (wiem bo liczyłam na to, że ktos to zrobi) nie zapytał jak ja się czuję? Czy poród byl ciężki? Czy jestem osłabiona? Czy doszlam do siebie? Spelnieniem oczekiwań innych była wówczas opowieść na temat dziecka. A mnie nie chciało spełniać się tego oczekiwania, bo sama potrzebowałam wsparcia. Oczekiwano, że po porodzie zapomnę o sobie i skupię sue tylko na dziecku, bo teraz jest ono, a ja? Wg spoleczeństwa chyba sie już nie liczę?
Ja sama wszystkim opowiadałam jaki okropny był poród, jak jestem zmęczona, jak wkurza mnie marudzenie dziecka. Może po prostu trzeba być szczerym i wtedy nie spełnia się oczekiwań innych, tylko jest się sobą!
Tak, oczywiscie, można opowiadać. Tylko czy faktycznie kogoś to interesuje? Skoro ludzie nie pytają to chyba nie bardzo chcą wiedzieć. I to jest smutne. A wystarczy tylko zwykłe: a jak ty się czujesz? Bez pytania o szczegóły. Bardzo by to było miłe.@@adrianapotocka-gwiazdowska3814
Mnie pytano jak się czuję. Ale odpowiadałam źle według pytających. Prawidłową odpowiedzią było, że super, świetnie i że uśmiech bombelka wszystko wynagradza. Gdy mówiłam prawdę - że słabo się czuję, że jestem zmęczona, jest mi ciężko, coś boli itp - wtedy pytający mnie zbywali, bagatelizowali to co mówię i to co czuję. No bo przecież mam śliczne dziecko, no bo tak kwitnąco wyglądam, więc to niemożliwe. Z resztą, w ciąży było podobnie. Dopiero potem zrozumiałam, że to nie było tak naprawdę pytanie o moje samopoczucie, to był sposób zagajenia rozmowy. I cudze oczekiwania, których nie raczyłam spełnić prawidłową odpowiedzią. A ja tak naprawdę nie ma prawa powiedzieć, że nie wszystko w ciąży czy wczesnym macierzyństwie jest takie cudowne, a to co ja czuję dla pytającego zupełnie się nie liczy.
Jeszcze nie mam możliwości obejrzeć filmu, ale widzę tytuł i pierwsza refleksja - próba spełnienia oczekiwań innych (i swoich) to największa pomyłka mojego macierzyństwa 😢 na szczęście z każdym kolejnym dzieckiem człowiek jest mądrzejszy ❤️
Prawda! Matka z każdym kolejnym dzieckiem uodparnia się na głupie pytania, komentowanie czy dobre rady😊 mam wrażenie że młode matki męczy się tylko za pierwszym razem, za drugim i trzecim czułam się wręcz zapomniana 😂 moje najmlodsze z trójki dzieci to dwulatek i nikt mnie nawet nie pyta czy jest odpieluchowany 😂 a przy pierwszym dręczono mnie w tym temacie mocno...
No to mnie w czasie ciąży uruchomiło, gdy jeden członek rodziny, ze starszego pokolenia, zaczął przewidywać płeć drugiego dziecka. Mieliśmy już jednego synka i byłam w drugiej ciąży. I ten członek rodziny stwierdził, że pewnie drugi też będzie chłopczyk, bo u nas w małżeństwie dominujący jest mój mąż (więc wiecie - męskie geny i te sprawy). Nie miałam problemu z płcią dzieci aż do czasu tej rozmowy. Takiego wkurwu dostałam. Oczywiście urodziłam córeczkę:) A a co do dominacji, to raczej jak kulą w płot walnął. Wspomnienia wróciły - dzięki Jolu;)
Zalew pytań od innych, zwłaszcza kobiet, od których, wydawałoby się popłyną słowa wsparcia, jest przytłaczający. Piszę to jako mąż matki 2 dzieci. Nie da się i nawet nie ma co próbować zadowolić innych. Ale to niestety nie jest takie oczywiste i trzeba do tego dojrzeć. Niektórym jest ciężko, innym przychodzi to naturalnie. Po perypetiach z 2 dzieci na początkach ich niemowlęctwa powiedzieliśmy sobie, że 2+2 to już naprawdę koniec "produkcji" dzieci;) Pytania w stylu: "karmisz jeszcze", "dlaczego jeszcze karmisz", czemu nie dajesz tego albo tamtego do jedzenia, "kapusty nie jedz"... Ja pierdziele... co nie zrobisz to i tak zostaniesz oceniona miarą innego człowieka, dlaczego najlepiej mieć to wszystko po prostu w D. Temat porodu to tez osobna historia, jak słyszę, że kobieta ocenia drugą, że co ona wie o porodzie i bólu, skoro nie rodziła "naturalnie? Co to K. ma być? Co jest nienaturalnego w cesarce? Oczywiście, fajnie jest urodzić siłami natury, ale nie zawsze jest to możliwe. Wszystko, co umożliwia i w czym pomaga nam medycyna należy uznać za naturalne, skoro jest fizycznie możliwe. Zresztą jest to prywatna sprawa każdej ciężarnej... ahhhhhh... szkoda gadać. Zresztą po porodzie cesarką kobieta dochodzi do zdrowia dłużej niż po "naturalnym". Pozdrawiam gorąco jako fanboy "Też odchodzę".
Co do CC jako kobieta, która 2 razy rodziła sn powiem tylko, że moim zdaniem CC jest w wielu przypadkach bardziej bolesne a rekonwalescencja jest dłuższa. Sama po porodzie od razu byłam w stanie wstać, wykąpać się, zająć się dzieckiem. Panie po CC nie były w stanie podnieść ręki. Wkurza mnie jak można mówić, że CC nie boli. Przecież przecinają ci brzuch. Dosłownie. To operacja. A społeczeństwo myśli, że zdjęto z ciebie ból i urodzono za ciebie.
@@anetasukiennik1294 pełna zgoda, przecina sie kilka powłok i trzeba każdą po kolei później zszywać, dochodzi temat sporej blizny, z którą trzeba/można popracować, żeby się to ładnie zagoiło. Ogólnie masakra i temat rzeka. Ale tak jak mówisz, Ci co nie zgłębili tematu myślą, że dosłownie "wyciągneli" dziecko i już, jakby to było wyrwanie zęba.
Jestem w szoku jak obcy ludzie dają rady związane z ciążą. Ostatnio byłam na weselu przyjaciela narzeczonego (znałam może 4 osoby) i nie piłam, bo zaczęliśmy starać się o dziecko i gdyby okazało się po czasie że byłam już w ciąży i piłam alkohol to byłabym w stresie że mu zaszkodziłam. Było to małe wesele na 35 os w Warszawie, więc w miarę kameralnie i bez jakiejś wielkiej popijawawy. Kiedy różne osoby (często mi całkiem obce) pytały czemu nie piję, w mojej naiwności powiedziałam że staramy się o dziecko. No i się zaczęło. Podchodzili do mnie pijani, obcy faceci, którzy dawali mi rady, że nie ma się co spinać i od zawsze się piło i dzieci się JAKOŚ rodziły. Słyszałam też anegdoty jak to koledzy się spinali i latami nie mogli zajść, więc adoptowali, a potem wzięli na luz i hopsa udało się! Także przekaz był taki, żebym wyjęła kij z dupy i se golnela to dzidzia od razu się zmajstruje! Mam wiedzę medyczną. Skończyłam studia związane z biologia i naukami o zdrowiu. Oczywiście ci panowie nie mieli nic z medycyna wspólnego. To było obrzydliwe uczucie, jakby mnie molestowali. Totalne przekroczenie granic. Na codzień jestem w miarę asertywna i potrafię się odszczekać jeśli ktoś narusza moje granice, ale tu mnie poprostu zatkało i zaczynałam się głupio tłumaczyć. Na 2 dzien, kiedy szok minął postanowiłam, że nie będziemy już nikomu mówić że się staramy i odpowiedac na pytania związane z porodem, karmieniem itp. Ściskam i życzę dużo zdrowia i siły!
Ja dlatego wszystkim dookoła mówiłam, że nie będziemy mieć dzieci, nie chcemy, nie możemy. Żeby się odczepili. Staraliśmy ale moje problemy zdrowotne wciąż to przedłużały. Gdy przed ciążą oboje z mężem zmieniliśmy nawyki, nie piliśmy, odżywialiśmy się lepiej to mówiliśmy że zmieniliśmy tryb życia na zdrowszy i tyle. Obecnie w ciąży, ucinam wszystkie złote rady. Całe straszenie zbywam, blokuje. Stawiam granicę, bo inaczej bym tego nie wytrzymała. Po porodzie utrzymam tę granice, bo wiem, że rodzina czeka już jak w blokach startowych do udzielania nieproszonych rad. Tym bardziej, że są to rady kompletnie związane z mitami, wiedzą sprzed x lat, kompletnie nieaktualne. A z racji mojego zawodu i zainteresowań nie dam się po prostu zastraszyć, bo mam wiedzę i argumenty. Słucham specjalistów, którzy mają aktualną wiedzę i to mi wystarczy.
@@kalad5010bardzo dobra strategia i jedyna słuszna. Ja w swojej naiwności sądziłam, że jak powiem ze staramy się o dziecko to każdy zamknie japę i da mi spokój z piciem. Ale to było tylko preludium. Obcy ludzie, znajomi kolegi, kolegi. Też będziemy starali się stosować do tej strategii. Moja teściowa przeszła sama siebie, bo na pytanie kiedy dziecko chciałam ja zbyć odpowiedzią że w naszym wieku to już nie jest tak łatwo, zapytała czy wiem jak wyliczyć dni płodne, bo ją 40 lat temu pielęgniarka nauczyła 😂 i że ona to za 1 razem zaszła. Powinniśmy również bzykać się codziennie. Takie rady przy grillu 😂. A nawet nie jestem jescze w ciąży, więc strach się bać co będzie potem
@@AgaAgnesita ja jeszcze nie urodziłam jednego dziecka a teściowie już mówią mi, że mamy robić kolejne. Powiedziałam, że tak robimy szybko, może dwa na raz się zmieszczą. Ręce mi opadają. Dlatego trzeba to ucinać bo ludzie są męczący. Gdybym im na to pozwoliła, to by to nie miało końca. Już mnie straszą macierzyństwem, że będzie źle itp. A wcześniej przecież mówili że to takie wspaniałe 🤣 zanim zaszłam w ciążę oczywiście i kiedy dziecko, kiedy dziecko. To mówię im, że ja mam inną wizję macierzyństwa🤣 i nie chce tego słuchać. No musiałam stać się nieuprzejma bo zbywanie i bycie miłym nie skutkowało.
@@kalad5010 nie wiem czy to tylko u nas w Pl tak jest, ale wydaje mi się że na zachodzie mają większy luz. Moja znajoma rodziła we Włoszech i powiedziała uwaga: "obrzydza mnie karmienie piersia więc proszę o podanie mi leku na zahamowanie laktacji". Lekarz dał jej zastrzyk po porodzie i nie karmiła. W Pl by ją ukamienowali prędzej 😂 bo wszystko co związane z ciąża i karmieniem to jest sprawa narodowa, a nie prywatna. Tylko takie trzymanie granic niczym żołnierz na froncie jest mega męczące, a matka jest z definicji zmęczona i nie ma siły na walkę z otoczeniem, które powinno ją wspierać również dobrym słowem. Nawet jak nie odpowiesz na pytanie albo odpowiesz cięta riposta to ciśnienie skacze i potem o tym myślisz i się ponownie wkurwiasz.
Te pytania i oczekiwanie, twierdzące pytania spowodowały, że zrezygnowałam z czyjejkolwiek pomocy przy dzieciach (miesiąc i 1,5 roku). Ta pomoc za dużo kosztowała mnie psychicznie. Fizycznie jest ciężko, ale mam mentalnie więcej siły nie słysząc tego wszystkiego
Oh Jolu bardzo chętnie uchylę Ci rąbka tajemnicy w temacie co słyszy kobieta, która znacznie przytyła. Otóż ja jako młodziutka dziewczyna lat 20 zaszłam w pierwszą ciążę ważąc ok 54kg. Przytyłam 30kg z czego dużo to była woda bo po porodzie zleciało w pierwszym tygodniu 15kg. Studia, stres, gonitwa i tycie… Wszystkie! komentarze w moją stronę były typu: „ale się spasłaś!”, „jezu ale jesteś gruba”, „ta to chyba tylko żre”… Po porodzie miałam 15kg na plusie. Waga 69kg przy wzroście 170cm. Komentarze? A owszem takie: „teraz to już taka gruba zostaniesz”, „a taka szczupła byłaś!” Przez pół roku po porodzie nienaturalnym (to był poród siłami natury, ale tak go nazwałam, bo mnie zniszczył) nie mogłam chodzić! Wszyscy komentowali jakim jestem leniem bo nie chodzę z dzieckiem na spacery, a ja do WC ledwo dochodziłam. Ludzie są podli. W drugiej ciąży super się pilnowałam, ruch, zdrowa dieta a i tak przytyłam 22kg. No widocznie tak już mam. Niestety te doświadczenia sprawiły że unikam ludzi, spotkań czegokolwiek. Minęły lata a ja wciąż pamiętam każde słowo, wbijane mi niczym nóż w serce.
Poza przeżyciami z cesarką , było IDENTYKO! W drugiej mocno się pilnowałam, sporo ruszałam, a i tak przytyłam ponad 25kg. Nadal jestem otyła. Przed ciążą byłam niemal "napastowana" i zaczepiana przez mężczyzn. Męczyło mnie to strasznie. Po ciąży stałam się niewidoczna ! Serio. Nie ma kobiety. Jest gruba madka .Trochę mi to pasuje ;)
To u mnie odwrotnie. Nie mogę przytyć, brzuch mam mały i ciągle słyszę, że co taki mały, czy dziecko się prawidłowo rozwija bo nic nie widać …. Niech ci ludzie po prostu zajmą się soba. Zauważyłam, że odkąd zaszłam w ciążę, to ludzie myślą, że mają przyzwolenie na komentowanie dosłownie wszystkiego, twojej wagi, wyglądu, twoich preferencji co do porodu, karmienia, a halo! Nikt was nie pytał. Ja zrobiłam się już po prostu nieprzyjemna, by chronić siebie. Kobiety w ciąży już i tak mają wystarczająco dużo stresu więc niepotrzebne jest im dokładanie kolejnych. Ja nigdy przenigdy nie skomentowałam czyjejś wagi czy to w ciąży czy poza. A mi się zdarzyło raz jak przytyłam, że podeszła do mnie osoba w pracy i głaskała mój brzuch bez pozwolenia, nagle i się uśmiechała mówiąc „gratuluję”. Jak odparłam, że nie jestem w ciąży a tylko gruba(nie byłam zwyczajnie trochę przytyłam, chciałam to tak dobitnie nazwać bo już miałam dość, bo to nie były pierwsze takie plotki na mój temat), to nagle mina zrzedła i się zmieszała i poszła 😂
@@illbeback6815 mój też taki był, mam jedno dziecko, bo macierzyństwo mnie przerosło i jest przereklamowane. Udało mi się nie przytyć, ale kręgosłup mi i tak ciąża zniszczyła.
@@adrianapotocka-gwiazdowska3814 :) ja mimo wszystko urodziłam jeszcze drugie, ale już przez cesarkę i sobie bardzo chwalę. Normalnie funkcjonowałam. Adoptowaliśmy jeszcze trzecie i właśnie niedawno okazało się że jestem w ciąży. Też tylko cesarka wchodzi w grę. A wczoraj znowu coś miłego usłyszała moja dorosła córka: ale jesteś piękna! Twoja mama też kiedyś była :) moja córa na to: akurat mama wciąż jest piękna.
Jest jedna odpowiedź na "Czy będziesz karmić?" - "Nie - głodzić". Dopóki kobiety nie zaczną chamsko odpowiadać na chamskie pytania będą one zadawane. Ja mam jedną zasadę - jak ktoś pierwszy zaczyna i rzuca mi chamskiego strzała, to ja odpowiadam salwą z armaty. Polecam, mnie już nikt o nic nie pyta 😂😂 Nie podoba mi się też postawienie sprawy, że wybór mleka to najczęściej wybór będący wynikiem porażki, bo większość kobiet chce karmić. Ja znam mnóstwo kobiet, które nie chciały karmić i tyle. To jest często mordęga, wymagająca ogromnego trudu i część kobiet nie chce go podejmować, choćby z uwagi na to, że chcą zamieniać się z mężem/partnerem opieką (co by nie robił za nią w nocy piersią nie nakarmi). Mają prawo i tyle. Kobiety które znam miały głęboko w d...kto co myśli, to jest jedyna metoda. Koleżanka zapytana przez ciotkę czemu nie chce karmić piersią odpowiedziała z uśmiechem na twarzy - " To oczywiste - chcę żeby moje dziecko było słabe i chore, bo straszna ze mnie suka". Bezcenne 😂
Bardzo ważny temat. Oczekiwania społeczeństwa dotyczące prokreacji zaczynają się już po ślubie, a nawet przed. "Kiedy dziecko/wnuk? My chcemy być dziadkami". A co jeśli ktoś nie chce mieć dziecka lub nie może? Nie chce sobie wyobrażać co przechodzą kobiety w ciąży, którym się tak dokłada oczekiwaniami/sprawdzaniem jeśli już na etapie bycia narzeczoną oczekuje się od mnie, że będę na pewno matką, mimo że jestem przekonana, że nie chce nią nigdy być ("bo Ci się zmieni/dojrzejesz") 😥
Grunt, to mieć swoje zdanie i realizować swoje marzenia a nie innych. Dzieci nie każdemu są potrzebne do szczęścia. Jestem mamą szesnastolatka, którego mam szczerze dość i czekam aż się usamodzielni i wyprowadzi!
@@adrianapotocka-gwiazdowska3814 i o tym też trzeba mówić głośno, że są rodzice żałujący podjęcia decyzji o rodzicielstwie. Starsze pokolenie nas nie zrozumie, bo dla nich istniało tylko życie według schematu :)
Dla mnie spełnienie moich wlansie oczekiwań i poprzeczek skończyło się depresją. Teraz jestem w 3roku terapii po drugiej ciąży i zupełnie inaczej czuję się jako mama teraz. I zupełnie inaczej podchodzę do tematu macierzyństwa. Aa i ja jestem w tej grupie która nienawidzi być w ciąży. Gdyby nie ciąża to ja mogłabym mieć 3 dzieci :p
Dzień przed porodem dowiedziałam się, że córka waży 3900g. Komentarz mojej siostry: nie urodzisz.. 😅. Urodziłam 4kg dziecko bez znieczulenia drogami natury.
Zastanawiam się jakie przekonania siedzą w ludzkich głowach, że generują one takie pytania. I to nawet ludzie, którzy siedzą w tym temacie zawodowo. Początkowo myślałam, że to ludzie, którzy nie przeszli trudnych doświadczeń i wydaje im się, że mają dużo kontroli w swoim życiu. Mnie pytano w jakim szpitalu będę rodzić, więc i ja myślałam, że mam wpływ. A jak pojechałam rodzić do mojego "wymarzonego" to mnie stamtąd odesłali do ostatniego na mojej liście z tekstem "już tam zadzwoniliśmy, CZEKAJĄ na Panią". Jak bardzo mi to uświadomiło, że nie mam wpływu...Stałam przed wejściem i ryczałam jak bóbr. A potem pojechałam tam gdzie kazali i urodziłam. Plan porodu, kolejny element dający poczucie kontroli. Wypełniłam, obmyśliłam, a jakże. Podczas porodu mój mąż przyrównał moje zachowanie do 4-latka. Gdyby nie on i położna, pewnie bym stamtąd wyszła mówiąc, że nie rodzę, żartowałam, nara! Jak w takim stanie egzekwować swoje prawa? Zwłaszcza, że to nie jest czarnobiałe i nawet lekarz w trakcie porodu nie wie, czy urodzisz naturalnie. Czy to już pora na cesarkę? Urodziłam naturalnie, bo położna o tym zdecydowała, choć lekarz chciał inaczej. Czy ja miałam JAKIKOLWIEK wpływ? W sensie moja głowa, bo moje ciało robiło co chciało. Pytania, które otrzymywałam, dawały mi złudne poczucie, że ja mam wybór, że mogę przeczytać mądre książki zamiast skończyć studia medyczne i ZADECYDOWAĆ. Że mam kontrolę, bo to ja mam brzuch i to moje ciało. Że jak chcę karmić piersią to moje dziecko urodzi się z odpowiednim aparatem gębowym i umiejętnościami, a moje ciało będzie produkować mleko, bo tak chce mój umysł. Bo to przecież takie proste, prawda? Wystarczy chcieć ;) Niestety, żyćko postanowiło mi bardzo boleśnie uświadomić jak niewiele mam kontroli i wpływu. Kilka lat później, bogatsza o doświadczenia, wolę bombardować takie pytania i mówić o tym, o czym sama chcę mówić.
Bardzo potrzebny odcinek. Czasem oczekiwania stają się absurdalne. Ciało kobiety w ciąży w moim doświadczeniu staje się odczłowieczone, szczególnie jeśli jest to ciąża powikłana. Tak, jakby przestało być intymnym obszarem, a stawało się własnością publiczną. Moja córeczka zmarła w niemowlęctwie i w świeżej żałobie też słyszałam pytania/pocieszenia w stylu "będzie kolejne, kiedy kolejne?". Tak łatwo naruszyć i w ciąży i po porodzie, zdehumanizować :/
To jest w ogóle ciekawe, że temat wyboru kobiet co do porodu, karmienia, czy temat zachowania dzieci albo sposobu ich wychowania, to jest też temat ogólny, w rodzaju rozmowy o pogodzie. Czasem słyszę takie zaczepki szczególnie od starszych osób - na temat jakichś osób które wspólnie znamy, albo ogólnie. To jest dla mnie taki trigger, że w pierwszej reakcji od razu nie zgadzam się z podejściem, która osoba zagadująca reprezentuje 😂 Muszę sie wewnętrznie stopować. No nie da się ze mną omawiać,.co ktoś powinien zrobić,.albo co zrobił źle, szczególnie jeżeli chodzi o tematy około dzieciowe. Nie mam dzieci, więc też niby nie mam doświadczenia, ale temat oceniania rodzicow i dzieci tak samo mnie denerwuje.
A po porodzie okazuje się, że absurdalne oczekiwania się nie kończą. Jak nie karmisz piersią to jesteś "złą matką", ale jak karmisz piersią za długo, to też niektórych oburza. Albo jak na początku dziecko śpi z Tobą w łóżku, a nie w łóżeczku/dostawce. Pretekstem do krytycznych komentarzy i nieproszonych rad bywa zabawka, posiłek, godzina o której dziecko idzie spać. Z czasem nabrałam dystansu, ale niektóre komentarze bywają zaskakująco... (łagodnie mówiąc) nieprzemyślane. Pozdrawia mama 4-latka czekając na drugiego syna 🙂
@@adrianapotocka-gwiazdowska3814 Rozumiem, absolutnie nie mam nic przeciwko mleku modyfikowanemu. Chodzi mi tylko o to, że matki, które nie karmią piersią bywają krytykowane, a jednocześnie te, które karmią nieraz dostają krytykę, że karmiły "za krótko" albo "za długo". Cokolwiek zrobimy znajdzie się ktoś, kto uzna to za nieodpowiednie. A wszystkie jesteśmy po prostu troskliwymi mamami. Pozdrawiam :)
Ja od kolezanek słyszalam "czy załatwiłam sobie cesarkę", na szkole rodzenia z kolei podkreślano jak ważny jest poród silami natury. Tak jakby poród zależał wyłącznie od kobiety 😑 Ja mialam cukrzycę ciążowa i zdawałam sobie sprawę że prawdopodobnie skonczy sie cc przed terminem porodu, choć bardzo chciałam poród sn. Stało się tak jak czułam cc 3 tygodnie przed porodem, skonczylo sepsą tydzien po porodzie i walce o zycie. Także tyle jesli chodzi o plany, a życie życiem.
Jeśli chodzi o karmienie piersią to jest mega ciężkie. Jak o tym mówiłaś to aż miałam łzy w oczach, bo coś o tym wiem. Wiele razy synek płakał i ja płakałam z nim bo nie mogliśmy się przystawić, bo coś było nie tak, bo wszyscy wokół mówili że mam dużo jeść (bo mając baby blusa chudłam kilogram dziennie a ważę 50 kg), ale jednak to mam nic nie jeść bo małego będzie brzuszek od wszystkiego bolał. Bo krwawiły mi sutki, robiły się zatory. Synek ma 5 miesięcy i wiele razy chciałam rzucić karmienie piersią, ale miałam tak wielkie poczucie winy z tego powodu, że nadal tego nie zrobiłam. Na razie wyszliśmy na prostą i powiedziałam że jeśli znów pojawią się problemy to go odstawię (od początku karmimy się mieszanie), bo moje macierzyństwo to pasmo udręki, walki i płaczu, zwłaszcza że mój synek jest bardzo wymagający. Jesli chodzi o cesarkę to też przyczyniła się do mojego baby blusa. W nocy okazało się że serce dziecka ledwo bije i w kilka minut zostałam rozcięta nagłą cesarką pod narkozą. Ale może powinnam powiedzieć że się nie zgadzam? W końcu poród siłami natury to jest to. A dodam jeszcze że zawsze o KP pytają starsze pokolenia, które KP rzadko karmiły bo szybko wracało się do pracy. Na szczęście mam mega wsparcie męża i mojej mamy
Do tych pytan dodalabym jeszcze jedno, brzmiace banalnie "jak się czujesz?". Z pozoru proste, ale pytający tak naprawdę nie oczekują pdpowiedzi, a na pewno nie chca usłyszeć prawdziwej odpowiedzi, a prawidłową. Bo jedyna prawidłowa i oczekiwana przez pytajacego odpowiedź brzmi "dziękuję, super się czuję". Ja ciążę znosilam tragicznie, mdłości, cały czas potworne, najgorsze w życiu migreny (a miewam je od 8r.ż.) i inne malo przyjemne dolegliwości. A gdy odpowiadałam "nie najlepiej się czuję" to słyszałam, ze przeciez pieknie wygladam, ze ciaza mi sluzy, ze niewidac aby cos bylo nie tak, ze czeka mnie piekny czas z maleństwem itp. Nikogo nie obchodzilo jak naprawde się czuję, co myślę, czego potrzebuję. Z resztą - po porodzie było to samo.
W latach 90- tych, będąc jeszcze "wczesną" nastolatką usłyszałam w jakiejś rozmowie kobiet, że któraś z koleżanek owej miała cięcie cesarskie. I ktoś to skomentował, że jak taka matka potem umie kochać takie dziecko skoro się nie namęczyła a przez to w domyśle nie ma więzi z nim. Niewiele rozumiałam, ale czułam, że te słowa były straszne... Myślę, że jednak jakiś krok milowy od tamtego czasu się dokonał... a temat zawsze wzbudzał emocje. W mojej babci przekazie kobieta cierpi w życiu, bo doświadcza bólu porodowego, a podobnym cierpieniem dla mężczyzny jest służba wojskowa i wtedy wydawało mi się to jakoś fair ;)
Ostatnio oglądałam „Konfrontacje Agaty” właśnie pt mniej więcej „Poród naturalny czy cesarka” i o pani… byłam w szoku, jak kobiety po stronie naturalnego porodu potrafią szczuć na kobiety decydujące się na cesarkę - padło nawet stwierdzenie, że one nie są prawdziwymi kobietami, a cesarki nie można nazywać porodem i że nie powinna być refundowana 😳jprdl… Polecam obejrzeć, ale może być bardzo triggerujące.
Mnie najbardziej denerwuje gadanie teściów, że musimy mieć szybko kolejne dziecko( a ja jeszcze nie urodziłam pierwszego). Z racji moich problemów zdrowotnych to jedno będzie już cudem, przez to, będę je mieć późno bo w 35 roku życia i choćbym chciała to nie zdążę ogarnąć znowu zdrowia i zajść w kolejną ciążę. Więc takie teksty mnie wkurzają. Bo „dziecko musi mieć rodzeństwo”. Nie. Nie musi. Oczywiście mówimy im z mężem, że będzie tylko jedno i żeby przestali a oni dalej swoje. To jest męczące. Tym bardziej, że ta obecna ciąża jest najbardziej stresującym czasem w moim życiu i jedyne czego pragnę to przeżyć to i żeby dziecko było zdrowe i wszystko było ok, a oni mi z kolejnym wyskakują….
Ciąża była dla mnie okropna, po prostu się w niej czułam źle z wielu powodów. Ludzie byli zdziwieni, że nie s*am tęcza. Czułam się też źle, że muszę się tłumaczyć „że na pewno nie jest tak źle”. Ehh
Tak Jolu porod siłami natury jest niesamowitym przeżyciem ktore nie tylko ma swoje zadania wzgledem dziecka ale tez i kobiety ktora wtedy sie wzmacnia psychicznie i fizycznie. Boli, ale to jest bol do zniesienia, warto skupic sie mocno na oddechu i zmieniać pozycje byle jak najmniej i najkrocej leżeć. Istotne jest podejscie i wiara w swoje siły. Zycze wszystkiego dobrego 🙏
Ta wiadomosc to troche jak o mnie, az sie zastanawiam, czy to moj brat nie pisal pod przykrywka :D mialam bardzo podobne doswiadczenia z ojcem (i wlasnie prawie sie do mnie nie odzywa od 10 lat).
O karmienie zawsze pytają. Nie wiem czy naprawde to kogos interesuje czy klepie cokolwiek, aby cos gadać. A co do pytania jak zadowolić świat to odpowiem, ze sie nie da. Karmilam piersia 1,5 roku i wxiwz słyszałam, ze to nie na miejscu, ze kesywde robię, że pierś to sie odstawia po 3 miesiacach i przechodzi na mm.
Chyba trzeba po prostu robić swoje i mieć innych gdzieś. Najgorsze jest to czepialstwo. Mnie po urodzeniu dziecka pytali kiedy drugie, a jak odpowiadałam, że nie chcę, to pytali czy chcę wychować egoistę. Teraz ma "egoistycznego" nastolatka i czekam, aż się wyprowadzi :)) Co obcych ludzi obchodzą moje prywatne decyzje. Ja nigdy nie pytam sama, chyba, że w rozmowie się jakoś złoży, to wówczas.
Miałam w ciąży dokładnie to samo! Ciekawe jest to, że: 1. urodziłam drogami natury ale to był trudny poród dla dziecka - dla mnie szybki powrót do zdrowia, stół do cesarki czekał aż opadnę z sił. 2. Karmiłam 80/20 na początku gdzie mm/kp. Specjaliści i CDL postawili na mnie krzyżyk. Widziałam, że nie wierzyli że dotrwam do 6mca dziecka. W 5mcu doszłam do 100% KP, bo się zawzięłam i metodycznie wykasowałam wszystkie przeszkody. Ile ja wtedy miałam złości na to wszechogarniające współczucie! Teksty „daj sobie spokój, dałaś mu najlepsze co mogłaś” czy „nie wszystkim się udaje”, „nie ma co się dziwić po tak trudnym porodzie”, „może mm nie jest wcale takie złe?”, „bez sensu się tak uwiązywać do dziecka” itd. O mało co po mordzie nie dałam tym wszystkim empatycznym ludziom. Potrzebowałam wtedy doświadczonej osoby która by pomogła mi ustawić dobrze dietę żebym była odżywiona i realnie mogła to zjeść, żeby zapewnić ruch mój, żeby nie nabawić się bólu pleców itd. Takiego doświadczenia potrzebowałam a nie wybawicieli od karmienia piersią. 3. Przybrałam (nie PRZYTYŁAM) 20 kg. Dzięki dużej dawce ruchu po porodzie i KP zrzuciłam 90% w 9 miesięcy. Serio - ludzie mówili „wcale nie widać! sam brzuch taki ogromny do przodu” - a ja bojąc się nadciśnienia i cukrzycy chodziłam 10k do porodu, ćwiczyłam, jadłam zdrowo. Sama „zdrowa” waga. Podsumowując: ludzie nie wchodzą głębiej w temat. Z tą profilaktyką cukrzycy czy nadciśnienia mozna cos zrobic. Można podać zmęczonej ciężarnej dobre jedzonko zamiast ciastek. Żaden z tych tematów nie jest wyryty w kamieniu. A! Jeszcze jedno. W ciąży wszystkie chcą spróbować karmić piersią, a jak po porodzie okazuje się, że to trwa 12 godzin ciągłej pracy, to wiele z nich zmienia zdanie. Jak mija 6 mcy to już wiele więcej odpada z pociągu, po 12 więcej odczepia wagonik. A mówi się o 2 latach. Mało kto wie, że może wyciszyć karmienia w nocy i w dzień i zostawić tylko ostatnie przed spaniem i to poranne. To nazywa się minimalne karmienie piersią. Niby karmienie, a najgorsze minusy karmienia wykreślamy. Moje podsumowanie: ludzie niechętnie uczą się i podejmują niepopularne decyzje.
No tak, wiele osób rezygnuje z KP, bo właśnie nikt nigdy tak do końca nie uświadomił, jaki to jest tytaniczny wysiłek... I fizyczny i psychiczny. Przecież "to takie super, najlepsze co możesz dać dziecku, to stworzy więź z dzieckiem jak nic innego na świecie, blablabla"... Słyszysz to powtarzane po tysiąckroć i spinasz się ze wszech miar, żeby podołać temu wyzwaniu, a potem się okazuje, że psychicznie nie jesteś w stanie wytrzymać niekończących się karmień, ciągłego płaczu dziecka, które ma problemy z jedzeniem, porad wszystkich położnych, z których każda jedna mówi co innego (ale ogólnie to ty się mało starasz, bo przecież to nic że one uspokajały dziecko glukozą i dokarmiały mm bez twojej wiedzy i zgody), albo zasypiania na siedząco z laktatorem w ręku, żeby tylko coś odciągnąć, a tego tylko ubywa, a nie przybywa... A do tego później te miny większości lekarzy, kiedy jesteś z dzieckiem na jakiejś wizycie i mówisz, że dziecko je mm i pytania dlaczego (również bez realnego zainteresowania powodem)... Hmm... Bo byłam na skraju depresji poporodowej i nie miałam po prostu siły nie wiadomo jak długo jeszcze tak funkcjonować...? Także ten... Absolutnie podziwiam za upór i determinację każdą mamę, która karmi piersią, ale wiem też jaka zazwyczaj stoi historia za mamą, która karmi już tylko butelką... Każda mama jest najlepsza i niezastąpiona dla swojego dziecka!
@@AnnaWoźniak_7 ciężko mi było znaleźć ten komentarz, ale udało się! Chcę odpowiedzieć. Z tym KP to nasza kultura. Już tłumaczę. Nie dopieszcza się matek karmiących wystarczająco dobrze. Karmię prawie-roczniaka. Całe pokolenie boomerów widzi jak dziecko je. Kręci się, jest bezpośrednie, bierze jedzenie kiedy jest głodne. No i „rada” kobiet: „a może nie masz mleka?” albo „a może mu nie smakuje?” - a ja jedząc ponad 3k kalorii na dobę i pijąc hektolitry wody śmieję się pod nosem, bo w normalnych warunkach podwoiłabym masę przedporodową. Zamiast zaproponować coś zdrowego do jedzenia wątpi się w jakość karmienia. Jeśli trafi na wątpiącą osobę albo na słabszy czas to matka zacznie się zadręczać i przestanie karmić. Z karmieniem piersią jest jak z bieganiem maratonów: to jest bardzo trudne i wymaga poświęceń, starań i fizycznego bólu, ale da się. Dodam z mojej perspektywy: ja nie lubię karmić mm - mnie to męczy i wygasiłam to karmienie na rzecz mojego mleka i stałych.
@@michalinkazofia No ja niestety jestem z tych słabszych i nie dałam rady. A dzięki całemu "wsparciu" po porodzie i w połogu (ironia, niestety...) jeszcze chyba baaardzo długo będę się "leczyć" z poczucia winy, że się poddałam...
Społeczeństwo ogromnie ocenia i bez wyczucia często komentuje WSZYSTKO co związane z ciaza i porodem oraz opieką nad dzieckiem. Moje ulubione byly komentarze; Pani dziecko sie nie połamie, nie udusi w tej chuście? Bozeee nie stać jej na wózek... Masz za malo pokarmu, glodzisz dziecko... Ty jeeeszcze karmisz piersią??? Twoje mleko napewno nie ma juz wartości zacznij normalnie karmić to dziecko (dziecko 5mies) TEGO BYLO TAK WIELE...ECH
Czemu pod wywiadem z pania mikułą sa zablokowane komentarze? Owszem tak infantylnego wywiadu dawno nie słyszałam. Ale zastanawiam się....czemu pani mozliwosc wypowiedzi zablokowała?
Mit 1. Cesarka nie jest mniejszym cierpieniem. Kiedy kobieta po naturalnym moze normalne funkcjonowac to po cesarce jest sparalizowana od pasa w dol. Po tygodniu dopiero moze w miare funkcjonowac. Poza tym to lekarz decyduje o cesarce.
Może gdybyś cierpliwie posłuchała, zamiast sadzić nieprzyjemne komentarze, to dowiedziałabyś się czegoś ważnego, dodałabyś sobie wrażliwości, treningu uważności na innych, empatii.
Jestem w szoku, że ktoś znając Twoje doświadczenia pyta się Ciebie czy bedziesz się starać o drugie dziecko - i to jeszcze przed porodem tego pierwszego. Niewiarygodne! Serio, oczy mi wyszly z orbit... Ludzie są... nie wiem jak to nazwać wiec lepiej nie będę
Po porodach czesto slyszalam pytanie: jak dziecko? Ile waży? Ma kolki? Spi w nocy? Sztandarowe karmisz piersią?Itd. nikt, doslownie nikt, (wiem bo liczyłam na to, że ktos to zrobi) nie zapytał jak ja się czuję? Czy poród byl ciężki? Czy jestem osłabiona? Czy doszlam do siebie? Spelnieniem oczekiwań innych była wówczas opowieść na temat dziecka. A mnie nie chciało spełniać się tego oczekiwania, bo sama potrzebowałam wsparcia. Oczekiwano, że po porodzie zapomnę o sobie i skupię sue tylko na dziecku, bo teraz jest ono, a ja? Wg spoleczeństwa chyba sie już nie liczę?
Ja sama wszystkim opowiadałam jaki okropny był poród, jak jestem zmęczona, jak wkurza mnie marudzenie dziecka. Może po prostu trzeba być szczerym i wtedy nie spełnia się oczekiwań innych, tylko jest się sobą!
Tak, oczywiscie, można opowiadać. Tylko czy faktycznie kogoś to interesuje? Skoro ludzie nie pytają to chyba nie bardzo chcą wiedzieć. I to jest smutne. A wystarczy tylko zwykłe: a jak ty się czujesz? Bez pytania o szczegóły. Bardzo by to było miłe.@@adrianapotocka-gwiazdowska3814
Mnie pytano jak się czuję. Ale odpowiadałam źle według pytających. Prawidłową odpowiedzią było, że super, świetnie i że uśmiech bombelka wszystko wynagradza. Gdy mówiłam prawdę - że słabo się czuję, że jestem zmęczona, jest mi ciężko, coś boli itp - wtedy pytający mnie zbywali, bagatelizowali to co mówię i to co czuję. No bo przecież mam śliczne dziecko, no bo tak kwitnąco wyglądam, więc to niemożliwe. Z resztą, w ciąży było podobnie. Dopiero potem zrozumiałam, że to nie było tak naprawdę pytanie o moje samopoczucie, to był sposób zagajenia rozmowy. I cudze oczekiwania, których nie raczyłam spełnić prawidłową odpowiedzią. A ja tak naprawdę nie ma prawa powiedzieć, że nie wszystko w ciąży czy wczesnym macierzyństwie jest takie cudowne, a to co ja czuję dla pytającego zupełnie się nie liczy.
Jeszcze nie mam możliwości obejrzeć filmu, ale widzę tytuł i pierwsza refleksja - próba spełnienia oczekiwań innych (i swoich) to największa pomyłka mojego macierzyństwa 😢 na szczęście z każdym kolejnym dzieckiem człowiek jest mądrzejszy ❤️
Prawda! Matka z każdym kolejnym dzieckiem uodparnia się na głupie pytania, komentowanie czy dobre rady😊 mam wrażenie że młode matki męczy się tylko za pierwszym razem, za drugim i trzecim czułam się wręcz zapomniana 😂 moje najmlodsze z trójki dzieci to dwulatek i nikt mnie nawet nie pyta czy jest odpieluchowany 😂 a przy pierwszym dręczono mnie w tym temacie mocno...
No to mnie w czasie ciąży uruchomiło, gdy jeden członek rodziny, ze starszego pokolenia, zaczął przewidywać płeć drugiego dziecka. Mieliśmy już jednego synka i byłam w drugiej ciąży. I ten członek rodziny stwierdził, że pewnie drugi też będzie chłopczyk, bo u nas w małżeństwie dominujący jest mój mąż (więc wiecie - męskie geny i te sprawy). Nie miałam problemu z płcią dzieci aż do czasu tej rozmowy. Takiego wkurwu dostałam. Oczywiście urodziłam córeczkę:) A a co do dominacji, to raczej jak kulą w płot walnął. Wspomnienia wróciły - dzięki Jolu;)
Zalew pytań od innych, zwłaszcza kobiet, od których, wydawałoby się popłyną słowa wsparcia, jest przytłaczający. Piszę to jako mąż matki 2 dzieci. Nie da się i nawet nie ma co próbować zadowolić innych. Ale to niestety nie jest takie oczywiste i trzeba do tego dojrzeć. Niektórym jest ciężko, innym przychodzi to naturalnie. Po perypetiach z 2 dzieci na początkach ich niemowlęctwa powiedzieliśmy sobie, że 2+2 to już naprawdę koniec "produkcji" dzieci;)
Pytania w stylu: "karmisz jeszcze", "dlaczego jeszcze karmisz", czemu nie dajesz tego albo tamtego do jedzenia, "kapusty nie jedz"... Ja pierdziele... co nie zrobisz to i tak zostaniesz oceniona miarą innego człowieka, dlaczego najlepiej mieć to wszystko po prostu w D.
Temat porodu to tez osobna historia, jak słyszę, że kobieta ocenia drugą, że co ona wie o porodzie i bólu, skoro nie rodziła "naturalnie? Co to K. ma być? Co jest nienaturalnego w cesarce? Oczywiście, fajnie jest urodzić siłami natury, ale nie zawsze jest to możliwe. Wszystko, co umożliwia i w czym pomaga nam medycyna należy uznać za naturalne, skoro jest fizycznie możliwe. Zresztą jest to prywatna sprawa każdej ciężarnej... ahhhhhh... szkoda gadać. Zresztą po porodzie cesarką kobieta dochodzi do zdrowia dłużej niż po "naturalnym".
Pozdrawiam gorąco jako fanboy "Też odchodzę".
Co do CC jako kobieta, która 2 razy rodziła sn powiem tylko, że moim zdaniem CC jest w wielu przypadkach bardziej bolesne a rekonwalescencja jest dłuższa. Sama po porodzie od razu byłam w stanie wstać, wykąpać się, zająć się dzieckiem. Panie po CC nie były w stanie podnieść ręki. Wkurza mnie jak można mówić, że CC nie boli. Przecież przecinają ci brzuch. Dosłownie. To operacja. A społeczeństwo myśli, że zdjęto z ciebie ból i urodzono za ciebie.
@@anetasukiennik1294 pełna zgoda, przecina sie kilka powłok i trzeba każdą po kolei później zszywać, dochodzi temat sporej blizny, z którą trzeba/można popracować, żeby się to ładnie zagoiło. Ogólnie masakra i temat rzeka. Ale tak jak mówisz, Ci co nie zgłębili tematu myślą, że dosłownie "wyciągneli" dziecko i już, jakby to było wyrwanie zęba.
Jestem w szoku jak obcy ludzie dają rady związane z ciążą. Ostatnio byłam na weselu przyjaciela narzeczonego (znałam może 4 osoby) i nie piłam, bo zaczęliśmy starać się o dziecko i gdyby okazało się po czasie że byłam już w ciąży i piłam alkohol to byłabym w stresie że mu zaszkodziłam. Było to małe wesele na 35 os w Warszawie, więc w miarę kameralnie i bez jakiejś wielkiej popijawawy. Kiedy różne osoby (często mi całkiem obce) pytały czemu nie piję, w mojej naiwności powiedziałam że staramy się o dziecko. No i się zaczęło. Podchodzili do mnie pijani, obcy faceci, którzy dawali mi rady, że nie ma się co spinać i od zawsze się piło i dzieci się JAKOŚ rodziły. Słyszałam też anegdoty jak to koledzy się spinali i latami nie mogli zajść, więc adoptowali, a potem wzięli na luz i hopsa udało się! Także przekaz był taki, żebym wyjęła kij z dupy i se golnela to dzidzia od razu się zmajstruje! Mam wiedzę medyczną. Skończyłam studia związane z biologia i naukami o zdrowiu. Oczywiście ci panowie nie mieli nic z medycyna wspólnego. To było obrzydliwe uczucie, jakby mnie molestowali. Totalne przekroczenie granic. Na codzień jestem w miarę asertywna i potrafię się odszczekać jeśli ktoś narusza moje granice, ale tu mnie poprostu zatkało i zaczynałam się głupio tłumaczyć. Na 2 dzien, kiedy szok minął postanowiłam, że nie będziemy już nikomu mówić że się staramy i odpowiedac na pytania związane z porodem, karmieniem itp. Ściskam i życzę dużo zdrowia i siły!
Ja dlatego wszystkim dookoła mówiłam, że nie będziemy mieć dzieci, nie chcemy, nie możemy. Żeby się odczepili. Staraliśmy ale moje problemy zdrowotne wciąż to przedłużały. Gdy przed ciążą oboje z mężem zmieniliśmy nawyki, nie piliśmy, odżywialiśmy się lepiej to mówiliśmy że zmieniliśmy tryb życia na zdrowszy i tyle. Obecnie w ciąży, ucinam wszystkie złote rady. Całe straszenie zbywam, blokuje. Stawiam granicę, bo inaczej bym tego nie wytrzymała. Po porodzie utrzymam tę granice, bo wiem, że rodzina czeka już jak w blokach startowych do udzielania nieproszonych rad. Tym bardziej, że są to rady kompletnie związane z mitami, wiedzą sprzed x lat, kompletnie nieaktualne. A z racji mojego zawodu i zainteresowań nie dam się po prostu zastraszyć, bo mam wiedzę i argumenty. Słucham specjalistów, którzy mają aktualną wiedzę i to mi wystarczy.
@@kalad5010bardzo dobra strategia i jedyna słuszna. Ja w swojej naiwności sądziłam, że jak powiem ze staramy się o dziecko to każdy zamknie japę i da mi spokój z piciem. Ale to było tylko preludium. Obcy ludzie, znajomi kolegi, kolegi. Też będziemy starali się stosować do tej strategii. Moja teściowa przeszła sama siebie, bo na pytanie kiedy dziecko chciałam ja zbyć odpowiedzią że w naszym wieku to już nie jest tak łatwo, zapytała czy wiem jak wyliczyć dni płodne, bo ją 40 lat temu pielęgniarka nauczyła 😂 i że ona to za 1 razem zaszła. Powinniśmy również bzykać się codziennie. Takie rady przy grillu 😂. A nawet nie jestem jescze w ciąży, więc strach się bać co będzie potem
@@AgaAgnesita ja jeszcze nie urodziłam jednego dziecka a teściowie już mówią mi, że mamy robić kolejne. Powiedziałam, że tak robimy szybko, może dwa na raz się zmieszczą. Ręce mi opadają. Dlatego trzeba to ucinać bo ludzie są męczący. Gdybym im na to pozwoliła, to by to nie miało końca. Już mnie straszą macierzyństwem, że będzie źle itp. A wcześniej przecież mówili że to takie wspaniałe 🤣 zanim zaszłam w ciążę oczywiście i kiedy dziecko, kiedy dziecko. To mówię im, że ja mam inną wizję macierzyństwa🤣 i nie chce tego słuchać. No musiałam stać się nieuprzejma bo zbywanie i bycie miłym nie skutkowało.
@@kalad5010 nie wiem czy to tylko u nas w Pl tak jest, ale wydaje mi się że na zachodzie mają większy luz. Moja znajoma rodziła we Włoszech i powiedziała uwaga: "obrzydza mnie karmienie piersia więc proszę o podanie mi leku na zahamowanie laktacji". Lekarz dał jej zastrzyk po porodzie i nie karmiła. W Pl by ją ukamienowali prędzej 😂 bo wszystko co związane z ciąża i karmieniem to jest sprawa narodowa, a nie prywatna.
Tylko takie trzymanie granic niczym żołnierz na froncie jest mega męczące, a matka jest z definicji zmęczona i nie ma siły na walkę z otoczeniem, które powinno ją wspierać również dobrym słowem. Nawet jak nie odpowiesz na pytanie albo odpowiesz cięta riposta to ciśnienie skacze i potem o tym myślisz i się ponownie wkurwiasz.
@@AgaAgnesita chyba lepiej powiedzieć, że prowadzę samochód lub biorę leki...
Te pytania i oczekiwanie, twierdzące pytania spowodowały, że zrezygnowałam z czyjejkolwiek pomocy przy dzieciach (miesiąc i 1,5 roku). Ta pomoc za dużo kosztowała mnie psychicznie. Fizycznie jest ciężko, ale mam mentalnie więcej siły nie słysząc tego wszystkiego
TAK to wszystko o czym mówisz, to absolutna prawda.
Mnie nikt nie pytał jak będę karmić dziecko, za to niespodziewanie dużo osób z którymi rozmawiałam pytało czy i kiedy wracam do pracy 🤷
Oh Jolu bardzo chętnie uchylę Ci rąbka tajemnicy w temacie co słyszy kobieta, która znacznie przytyła. Otóż ja jako młodziutka dziewczyna lat 20 zaszłam w pierwszą ciążę ważąc ok 54kg. Przytyłam 30kg z czego dużo to była woda bo po porodzie zleciało w pierwszym tygodniu 15kg. Studia, stres, gonitwa i tycie…
Wszystkie! komentarze w moją stronę były typu: „ale się spasłaś!”, „jezu ale jesteś gruba”, „ta to chyba tylko żre”…
Po porodzie miałam 15kg na plusie. Waga 69kg przy wzroście 170cm.
Komentarze? A owszem takie: „teraz to już taka gruba zostaniesz”, „a taka szczupła byłaś!”
Przez pół roku po porodzie nienaturalnym (to był poród siłami natury, ale tak go nazwałam, bo mnie zniszczył) nie mogłam chodzić! Wszyscy komentowali jakim jestem leniem bo nie chodzę z dzieckiem na spacery, a ja do WC ledwo dochodziłam.
Ludzie są podli.
W drugiej ciąży super się pilnowałam, ruch, zdrowa dieta a i tak przytyłam 22kg. No widocznie tak już mam.
Niestety te doświadczenia sprawiły że unikam ludzi, spotkań czegokolwiek. Minęły lata a ja wciąż pamiętam każde słowo, wbijane mi niczym nóż w serce.
Poza przeżyciami z cesarką , było IDENTYKO! W drugiej mocno się pilnowałam, sporo ruszałam, a i tak przytyłam ponad 25kg. Nadal jestem otyła. Przed ciążą byłam niemal "napastowana" i zaczepiana przez mężczyzn. Męczyło mnie to strasznie. Po ciąży stałam się niewidoczna ! Serio. Nie ma kobiety. Jest gruba madka .Trochę mi to pasuje ;)
@@bozzie4 mój był poród naturalny, ja go nazywam nie naturalnym bo tak mnie zniszczyl
To u mnie odwrotnie. Nie mogę przytyć, brzuch mam mały i ciągle słyszę, że co taki mały, czy dziecko się prawidłowo rozwija bo nic nie widać …. Niech ci ludzie po prostu zajmą się soba. Zauważyłam, że odkąd zaszłam w ciążę, to ludzie myślą, że mają przyzwolenie na komentowanie dosłownie wszystkiego, twojej wagi, wyglądu, twoich preferencji co do porodu, karmienia, a halo! Nikt was nie pytał. Ja zrobiłam się już po prostu nieprzyjemna, by chronić siebie. Kobiety w ciąży już i tak mają wystarczająco dużo stresu więc niepotrzebne jest im dokładanie kolejnych. Ja nigdy przenigdy nie skomentowałam czyjejś wagi czy to w ciąży czy poza. A mi się zdarzyło raz jak przytyłam, że podeszła do mnie osoba w pracy i głaskała mój brzuch bez pozwolenia, nagle i się uśmiechała mówiąc „gratuluję”. Jak odparłam, że nie jestem w ciąży a tylko gruba(nie byłam zwyczajnie trochę przytyłam, chciałam to tak dobitnie nazwać bo już miałam dość, bo to nie były pierwsze takie plotki na mój temat), to nagle mina zrzedła i się zmieszała i poszła 😂
@@illbeback6815 mój też taki był, mam jedno dziecko, bo macierzyństwo mnie przerosło i jest przereklamowane. Udało mi się nie przytyć, ale kręgosłup mi i tak ciąża zniszczyła.
@@adrianapotocka-gwiazdowska3814 :) ja mimo wszystko urodziłam jeszcze drugie, ale już przez cesarkę i sobie bardzo chwalę. Normalnie funkcjonowałam. Adoptowaliśmy jeszcze trzecie i właśnie niedawno okazało się że jestem w ciąży. Też tylko cesarka wchodzi w grę. A wczoraj znowu coś miłego usłyszała moja dorosła córka: ale jesteś piękna! Twoja mama też kiedyś była :) moja córa na to: akurat mama wciąż jest piękna.
Super odcinek ❤❤❤❤
Jest jedna odpowiedź na "Czy będziesz karmić?" - "Nie - głodzić". Dopóki kobiety nie zaczną chamsko odpowiadać na chamskie pytania będą one zadawane. Ja mam jedną zasadę - jak ktoś pierwszy zaczyna i rzuca mi chamskiego strzała, to ja odpowiadam salwą z armaty. Polecam, mnie już nikt o nic nie pyta 😂😂 Nie podoba mi się też postawienie sprawy, że wybór mleka to najczęściej wybór będący wynikiem porażki, bo większość kobiet chce karmić. Ja znam mnóstwo kobiet, które nie chciały karmić i tyle. To jest często mordęga, wymagająca ogromnego trudu i część kobiet nie chce go podejmować, choćby z uwagi na to, że chcą zamieniać się z mężem/partnerem opieką (co by nie robił za nią w nocy piersią nie nakarmi). Mają prawo i tyle. Kobiety które znam miały głęboko w d...kto co myśli, to jest jedyna metoda. Koleżanka zapytana przez ciotkę czemu nie chce karmić piersią odpowiedziała z uśmiechem na twarzy - " To oczywiste - chcę żeby moje dziecko było słabe i chore, bo straszna ze mnie suka". Bezcenne 😂
Bedziesz karmic? Nie! Bede głodzic!
Genialna odpowiedź, ale nawet to, ciotki klotki, odbiorą na poważnie i się oburzą 😂
Dobre hahahahha
A z drugiej strony czai się pytanie 'jeszcze karmisz?!' 😅
Cudne 😂😂😂
Bardzo ważny temat. Oczekiwania społeczeństwa dotyczące prokreacji zaczynają się już po ślubie, a nawet przed. "Kiedy dziecko/wnuk? My chcemy być dziadkami". A co jeśli ktoś nie chce mieć dziecka lub nie może? Nie chce sobie wyobrażać co przechodzą kobiety w ciąży, którym się tak dokłada oczekiwaniami/sprawdzaniem jeśli już na etapie bycia narzeczoną oczekuje się od mnie, że będę na pewno matką, mimo że jestem przekonana, że nie chce nią nigdy być ("bo Ci się zmieni/dojrzejesz") 😥
Grunt, to mieć swoje zdanie i realizować swoje marzenia a nie innych. Dzieci nie każdemu są potrzebne do szczęścia. Jestem mamą szesnastolatka, którego mam szczerze dość i czekam aż się usamodzielni i wyprowadzi!
@@adrianapotocka-gwiazdowska3814 i o tym też trzeba mówić głośno, że są rodzice żałujący podjęcia decyzji o rodzicielstwie. Starsze pokolenie nas nie zrozumie, bo dla nich istniało tylko życie według schematu :)
Dla mnie spełnienie moich wlansie oczekiwań i poprzeczek skończyło się depresją. Teraz jestem w 3roku terapii po drugiej ciąży i zupełnie inaczej czuję się jako mama teraz. I zupełnie inaczej podchodzę do tematu macierzyństwa.
Aa i ja jestem w tej grupie która nienawidzi być w ciąży. Gdyby nie ciąża to ja mogłabym mieć 3 dzieci :p
Dzień przed porodem dowiedziałam się, że córka waży 3900g. Komentarz mojej siostry: nie urodzisz.. 😅. Urodziłam 4kg dziecko bez znieczulenia drogami natury.
Zastanawiam się jakie przekonania siedzą w ludzkich głowach, że generują one takie pytania. I to nawet ludzie, którzy siedzą w tym temacie zawodowo. Początkowo myślałam, że to ludzie, którzy nie przeszli trudnych doświadczeń i wydaje im się, że mają dużo kontroli w swoim życiu. Mnie pytano w jakim szpitalu będę rodzić, więc i ja myślałam, że mam wpływ. A jak pojechałam rodzić do mojego "wymarzonego" to mnie stamtąd odesłali do ostatniego na mojej liście z tekstem "już tam zadzwoniliśmy, CZEKAJĄ na Panią". Jak bardzo mi to uświadomiło, że nie mam wpływu...Stałam przed wejściem i ryczałam jak bóbr. A potem pojechałam tam gdzie kazali i urodziłam. Plan porodu, kolejny element dający poczucie kontroli. Wypełniłam, obmyśliłam, a jakże. Podczas porodu mój mąż przyrównał moje zachowanie do 4-latka. Gdyby nie on i położna, pewnie bym stamtąd wyszła mówiąc, że nie rodzę, żartowałam, nara! Jak w takim stanie egzekwować swoje prawa? Zwłaszcza, że to nie jest czarnobiałe i nawet lekarz w trakcie porodu nie wie, czy urodzisz naturalnie. Czy to już pora na cesarkę? Urodziłam naturalnie, bo położna o tym zdecydowała, choć lekarz chciał inaczej. Czy ja miałam JAKIKOLWIEK wpływ? W sensie moja głowa, bo moje ciało robiło co chciało.
Pytania, które otrzymywałam, dawały mi złudne poczucie, że ja mam wybór, że mogę przeczytać mądre książki zamiast skończyć studia medyczne i ZADECYDOWAĆ. Że mam kontrolę, bo to ja mam brzuch i to moje ciało. Że jak chcę karmić piersią to moje dziecko urodzi się z odpowiednim aparatem gębowym i umiejętnościami, a moje ciało będzie produkować mleko, bo tak chce mój umysł. Bo to przecież takie proste, prawda? Wystarczy chcieć ;)
Niestety, żyćko postanowiło mi bardzo boleśnie uświadomić jak niewiele mam kontroli i wpływu. Kilka lat później, bogatsza o doświadczenia, wolę bombardować takie pytania i mówić o tym, o czym sama chcę mówić.
Bardzo potrzebny odcinek. Czasem oczekiwania stają się absurdalne. Ciało kobiety w ciąży w moim doświadczeniu staje się odczłowieczone, szczególnie jeśli jest to ciąża powikłana. Tak, jakby przestało być intymnym obszarem, a stawało się własnością publiczną. Moja córeczka zmarła w niemowlęctwie i w świeżej żałobie też słyszałam pytania/pocieszenia w stylu "będzie kolejne, kiedy kolejne?". Tak łatwo naruszyć i w ciąży i po porodzie, zdehumanizować :/
To jest w ogóle ciekawe, że temat wyboru kobiet co do porodu, karmienia, czy temat zachowania dzieci albo sposobu ich wychowania, to jest też temat ogólny, w rodzaju rozmowy o pogodzie. Czasem słyszę takie zaczepki szczególnie od starszych osób - na temat jakichś osób które wspólnie znamy, albo ogólnie.
To jest dla mnie taki trigger, że w pierwszej reakcji od razu nie zgadzam się z podejściem, która osoba zagadująca reprezentuje 😂 Muszę sie wewnętrznie stopować. No nie da się ze mną omawiać,.co ktoś powinien zrobić,.albo co zrobił źle, szczególnie jeżeli chodzi o tematy około dzieciowe. Nie mam dzieci, więc też niby nie mam doświadczenia, ale temat oceniania rodzicow i dzieci tak samo mnie denerwuje.
Bardzo ważny temat dla każdej kobiety, zarówno tych mających dzieci jak i nie.
A po porodzie okazuje się, że absurdalne oczekiwania się nie kończą. Jak nie karmisz piersią to jesteś "złą matką", ale jak karmisz piersią za długo, to też niektórych oburza. Albo jak na początku dziecko śpi z Tobą w łóżku, a nie w łóżeczku/dostawce. Pretekstem do krytycznych komentarzy i nieproszonych rad bywa zabawka, posiłek, godzina o której dziecko idzie spać. Z czasem nabrałam dystansu, ale niektóre komentarze bywają zaskakująco... (łagodnie mówiąc) nieprzemyślane. Pozdrawia mama 4-latka czekając na drugiego syna 🙂
Ja nie karmiłam piersią, bo mnie przerosła nadwrażliwość sutków, dziecko na sztucznym mleku zdrowe już od szesnastu lat!
@@adrianapotocka-gwiazdowska3814 Rozumiem, absolutnie nie mam nic przeciwko mleku modyfikowanemu. Chodzi mi tylko o to, że matki, które nie karmią piersią bywają krytykowane, a jednocześnie te, które karmią nieraz dostają krytykę, że karmiły "za krótko" albo "za długo". Cokolwiek zrobimy znajdzie się ktoś, kto uzna to za nieodpowiednie. A wszystkie jesteśmy po prostu troskliwymi mamami. Pozdrawiam :)
Baaa! Nawet na spacerze jak dziecko placze można usłyszec od obcych co powinnas zrobić. Złote rady nigdy sie nie kończą :D
Ja od kolezanek słyszalam "czy załatwiłam sobie cesarkę", na szkole rodzenia z kolei podkreślano jak ważny jest poród silami natury. Tak jakby poród zależał wyłącznie od kobiety 😑 Ja mialam cukrzycę ciążowa i zdawałam sobie sprawę że prawdopodobnie skonczy sie cc przed terminem porodu, choć bardzo chciałam poród sn. Stało się tak jak czułam cc 3 tygodnie przed porodem, skonczylo sepsą tydzien po porodzie i walce o zycie. Także tyle jesli chodzi o plany, a życie życiem.
Potrzebny odcinek. Ogrom przemocy reprodukcyjnej w tym kraju przeraża, a tu jeszcze komcie otoczenia, którego te decyzje nie dotyczą.
świetne określenie - przemoc reprodukcyjna
Jeśli chodzi o karmienie piersią to jest mega ciężkie. Jak o tym mówiłaś to aż miałam łzy w oczach, bo coś o tym wiem. Wiele razy synek płakał i ja płakałam z nim bo nie mogliśmy się przystawić, bo coś było nie tak, bo wszyscy wokół mówili że mam dużo jeść (bo mając baby blusa chudłam kilogram dziennie a ważę 50 kg), ale jednak to mam nic nie jeść bo małego będzie brzuszek od wszystkiego bolał. Bo krwawiły mi sutki, robiły się zatory. Synek ma 5 miesięcy i wiele razy chciałam rzucić karmienie piersią, ale miałam tak wielkie poczucie winy z tego powodu, że nadal tego nie zrobiłam. Na razie wyszliśmy na prostą i powiedziałam że jeśli znów pojawią się problemy to go odstawię (od początku karmimy się mieszanie), bo moje macierzyństwo to pasmo udręki, walki i płaczu, zwłaszcza że mój synek jest bardzo wymagający. Jesli chodzi o cesarkę to też przyczyniła się do mojego baby blusa. W nocy okazało się że serce dziecka ledwo bije i w kilka minut zostałam rozcięta nagłą cesarką pod narkozą. Ale może powinnam powiedzieć że się nie zgadzam? W końcu poród siłami natury to jest to.
A dodam jeszcze że zawsze o KP pytają starsze pokolenia, które KP rzadko karmiły bo szybko wracało się do pracy. Na szczęście mam mega wsparcie męża i mojej mamy
Do tych pytan dodalabym jeszcze jedno, brzmiace banalnie "jak się czujesz?". Z pozoru proste, ale pytający tak naprawdę nie oczekują pdpowiedzi, a na pewno nie chca usłyszeć prawdziwej odpowiedzi, a prawidłową. Bo jedyna prawidłowa i oczekiwana przez pytajacego odpowiedź brzmi "dziękuję, super się czuję". Ja ciążę znosilam tragicznie, mdłości, cały czas potworne, najgorsze w życiu migreny (a miewam je od 8r.ż.) i inne malo przyjemne dolegliwości. A gdy odpowiadałam "nie najlepiej się czuję" to słyszałam, ze przeciez pieknie wygladam, ze ciaza mi sluzy, ze niewidac aby cos bylo nie tak, ze czeka mnie piekny czas z maleństwem itp. Nikogo nie obchodzilo jak naprawde się czuję, co myślę, czego potrzebuję. Z resztą - po porodzie było to samo.
W latach 90- tych, będąc jeszcze "wczesną" nastolatką usłyszałam w jakiejś rozmowie kobiet, że któraś z koleżanek owej miała cięcie cesarskie. I ktoś to skomentował, że jak taka matka potem umie kochać takie dziecko skoro się nie namęczyła a przez to w domyśle nie ma więzi z nim. Niewiele rozumiałam, ale czułam, że te słowa były straszne... Myślę, że jednak jakiś krok milowy od tamtego czasu się dokonał... a temat zawsze wzbudzał emocje. W mojej babci przekazie kobieta cierpi w życiu, bo doświadcza bólu porodowego, a podobnym cierpieniem dla mężczyzny jest służba wojskowa i wtedy wydawało mi się to jakoś fair ;)
Ostatnio oglądałam „Konfrontacje Agaty” właśnie pt mniej więcej „Poród naturalny czy cesarka” i o pani… byłam w szoku, jak kobiety po stronie naturalnego porodu potrafią szczuć na kobiety decydujące się na cesarkę - padło nawet stwierdzenie, że one nie są prawdziwymi kobietami, a cesarki nie można nazywać porodem i że nie powinna być refundowana 😳jprdl… Polecam obejrzeć, ale może być bardzo triggerujące.
Mnie najbardziej denerwuje gadanie teściów, że musimy mieć szybko kolejne dziecko( a ja jeszcze nie urodziłam pierwszego). Z racji moich problemów zdrowotnych to jedno będzie już cudem, przez to, będę je mieć późno bo w 35 roku życia i choćbym chciała to nie zdążę ogarnąć znowu zdrowia i zajść w kolejną ciążę. Więc takie teksty mnie wkurzają. Bo „dziecko musi mieć rodzeństwo”. Nie. Nie musi. Oczywiście mówimy im z mężem, że będzie tylko jedno i żeby przestali a oni dalej swoje. To jest męczące. Tym bardziej, że ta obecna ciąża jest najbardziej stresującym czasem w moim życiu i jedyne czego pragnę to przeżyć to i żeby dziecko było zdrowe i wszystko było ok, a oni mi z kolejnym wyskakują….
Ciąża była dla mnie okropna, po prostu się w niej czułam źle z wielu powodów. Ludzie byli zdziwieni, że nie s*am tęcza. Czułam się też źle, że muszę się tłumaczyć „że na pewno nie jest tak źle”. Ehh
Tak Jolu porod siłami natury jest niesamowitym przeżyciem ktore nie tylko ma swoje zadania wzgledem dziecka ale tez i kobiety ktora wtedy sie wzmacnia psychicznie i fizycznie. Boli, ale to jest bol do zniesienia, warto skupic sie mocno na oddechu i zmieniać pozycje byle jak najmniej i najkrocej leżeć. Istotne jest podejscie i wiara w swoje siły. Zycze wszystkiego dobrego 🙏
Ta wiadomosc to troche jak o mnie, az sie zastanawiam, czy to moj brat nie pisal pod przykrywka :D mialam bardzo podobne doswiadczenia z ojcem (i wlasnie prawie sie do mnie nie odzywa od 10 lat).
❤❤❤
O karmienie zawsze pytają. Nie wiem czy naprawde to kogos interesuje czy klepie cokolwiek, aby cos gadać.
A co do pytania jak zadowolić świat to odpowiem, ze sie nie da. Karmilam piersia 1,5 roku i wxiwz słyszałam, ze to nie na miejscu, ze kesywde robię, że pierś to sie odstawia po 3 miesiacach i przechodzi na mm.
Chyba trzeba po prostu robić swoje i mieć innych gdzieś. Najgorsze jest to czepialstwo. Mnie po urodzeniu dziecka pytali kiedy drugie, a jak odpowiadałam, że nie chcę, to pytali czy chcę wychować egoistę. Teraz ma "egoistycznego" nastolatka i czekam, aż się wyprowadzi :)) Co obcych ludzi obchodzą moje prywatne decyzje. Ja nigdy nie pytam sama, chyba, że w rozmowie się jakoś złoży, to wówczas.
Tosława z parciem tym razem na mikrofon zamiast na szkło :D
Miałam w ciąży dokładnie to samo! Ciekawe jest to, że: 1. urodziłam drogami natury ale to był trudny poród dla dziecka - dla mnie szybki powrót do zdrowia, stół do cesarki czekał aż opadnę z sił. 2. Karmiłam 80/20 na początku gdzie mm/kp. Specjaliści i CDL postawili na mnie krzyżyk. Widziałam, że nie wierzyli że dotrwam do 6mca dziecka. W 5mcu doszłam do 100% KP, bo się zawzięłam i metodycznie wykasowałam wszystkie przeszkody. Ile ja wtedy miałam złości na to wszechogarniające współczucie! Teksty „daj sobie spokój, dałaś mu najlepsze co mogłaś” czy „nie wszystkim się udaje”, „nie ma co się dziwić po tak trudnym porodzie”, „może mm nie jest wcale takie złe?”, „bez sensu się tak uwiązywać do dziecka” itd. O mało co po mordzie nie dałam tym wszystkim empatycznym ludziom. Potrzebowałam wtedy doświadczonej osoby która by pomogła mi ustawić dobrze dietę żebym była odżywiona i realnie mogła to zjeść, żeby zapewnić ruch mój, żeby nie nabawić się bólu pleców itd. Takiego doświadczenia potrzebowałam a nie wybawicieli od karmienia piersią. 3. Przybrałam (nie PRZYTYŁAM) 20 kg. Dzięki dużej dawce ruchu po porodzie i KP zrzuciłam 90% w 9 miesięcy. Serio - ludzie mówili „wcale nie widać! sam brzuch taki ogromny do przodu” - a ja bojąc się nadciśnienia i cukrzycy chodziłam 10k do porodu, ćwiczyłam, jadłam zdrowo. Sama „zdrowa” waga. Podsumowując: ludzie nie wchodzą głębiej w temat. Z tą profilaktyką cukrzycy czy nadciśnienia mozna cos zrobic. Można podać zmęczonej ciężarnej dobre jedzonko zamiast ciastek. Żaden z tych tematów nie jest wyryty w kamieniu. A! Jeszcze jedno. W ciąży wszystkie chcą spróbować karmić piersią, a jak po porodzie okazuje się, że to trwa 12 godzin ciągłej pracy, to wiele z nich zmienia zdanie. Jak mija 6 mcy to już wiele więcej odpada z pociągu, po 12 więcej odczepia wagonik. A mówi się o 2 latach. Mało kto wie, że może wyciszyć karmienia w nocy i w dzień i zostawić tylko ostatnie przed spaniem i to poranne. To nazywa się minimalne karmienie piersią. Niby karmienie, a najgorsze minusy karmienia wykreślamy. Moje podsumowanie: ludzie niechętnie uczą się i podejmują niepopularne decyzje.
No tak, wiele osób rezygnuje z KP, bo właśnie nikt nigdy tak do końca nie uświadomił, jaki to jest tytaniczny wysiłek... I fizyczny i psychiczny. Przecież "to takie super, najlepsze co możesz dać dziecku, to stworzy więź z dzieckiem jak nic innego na świecie, blablabla"... Słyszysz to powtarzane po tysiąckroć i spinasz się ze wszech miar, żeby podołać temu wyzwaniu, a potem się okazuje, że psychicznie nie jesteś w stanie wytrzymać niekończących się karmień, ciągłego płaczu dziecka, które ma problemy z jedzeniem, porad wszystkich położnych, z których każda jedna mówi co innego (ale ogólnie to ty się mało starasz, bo przecież to nic że one uspokajały dziecko glukozą i dokarmiały mm bez twojej wiedzy i zgody), albo zasypiania na siedząco z laktatorem w ręku, żeby tylko coś odciągnąć, a tego tylko ubywa, a nie przybywa... A do tego później te miny większości lekarzy, kiedy jesteś z dzieckiem na jakiejś wizycie i mówisz, że dziecko je mm i pytania dlaczego (również bez realnego zainteresowania powodem)... Hmm... Bo byłam na skraju depresji poporodowej i nie miałam po prostu siły nie wiadomo jak długo jeszcze tak funkcjonować...?
Także ten... Absolutnie podziwiam za upór i determinację każdą mamę, która karmi piersią, ale wiem też jaka zazwyczaj stoi historia za mamą, która karmi już tylko butelką... Każda mama jest najlepsza i niezastąpiona dla swojego dziecka!
@@AnnaWoźniak_7 ciężko mi było znaleźć ten komentarz, ale udało się! Chcę odpowiedzieć. Z tym KP to nasza kultura. Już tłumaczę. Nie dopieszcza się matek karmiących wystarczająco dobrze. Karmię prawie-roczniaka. Całe pokolenie boomerów widzi jak dziecko je. Kręci się, jest bezpośrednie, bierze jedzenie kiedy jest głodne. No i „rada” kobiet: „a może nie masz mleka?” albo „a może mu nie smakuje?” - a ja jedząc ponad 3k kalorii na dobę i pijąc hektolitry wody śmieję się pod nosem, bo w normalnych warunkach podwoiłabym masę przedporodową. Zamiast zaproponować coś zdrowego do jedzenia wątpi się w jakość karmienia. Jeśli trafi na wątpiącą osobę albo na słabszy czas to matka zacznie się zadręczać i przestanie karmić. Z karmieniem piersią jest jak z bieganiem maratonów: to jest bardzo trudne i wymaga poświęceń, starań i fizycznego bólu, ale da się. Dodam z mojej perspektywy: ja nie lubię karmić mm - mnie to męczy i wygasiłam to karmienie na rzecz mojego mleka i stałych.
@@michalinkazofia No ja niestety jestem z tych słabszych i nie dałam rady. A dzięki całemu "wsparciu" po porodzie i w połogu (ironia, niestety...) jeszcze chyba baaardzo długo będę się "leczyć" z poczucia winy, że się poddałam...
Społeczeństwo ogromnie ocenia i bez wyczucia często komentuje WSZYSTKO co związane z ciaza i porodem oraz opieką nad dzieckiem. Moje ulubione byly komentarze;
Pani dziecko sie nie połamie, nie udusi w tej chuście? Bozeee nie stać jej na wózek...
Masz za malo pokarmu, glodzisz dziecko...
Ty jeeeszcze karmisz piersią???
Twoje mleko napewno nie ma juz wartości zacznij normalnie karmić to dziecko (dziecko 5mies)
TEGO BYLO TAK WIELE...ECH
Czemu pod wywiadem z pania mikułą sa zablokowane komentarze?
Owszem tak infantylnego wywiadu dawno nie słyszałam. Ale zastanawiam się....czemu pani mozliwosc wypowiedzi zablokowała?
Mit 1. Cesarka nie jest mniejszym cierpieniem. Kiedy kobieta po naturalnym moze normalne funkcjonowac to po cesarce jest sparalizowana od pasa w dol. Po tygodniu dopiero moze w miare funkcjonowac. Poza tym to lekarz decyduje o cesarce.
szkoda ze ten kanał robi sie dla MADEK nadal czekam na meża szkoda ze brak go :(
Zamiast d jest t. Jak piszesz madek to jest to niemiłe jakbyś chciała poniżyć kogoś kto po prostu ma dziecko.
Może gdybyś cierpliwie posłuchała, zamiast sadzić nieprzyjemne komentarze, to dowiedziałabyś się czegoś ważnego, dodałabyś sobie wrażliwości, treningu uważności na innych, empatii.
@@hellohello123hello ale ja jestem GEJEM :p HAHAHA
@@monikawisniewska4406 ALE JA JESTEM GEJEM
HHAHHA atak na komentarz MADEK aż snie spotykany nawet nie patrzą ze pisał to Gej rodzaj meski :P jadą ostro po kobietach