Po latach jeżdżenia ogórkami (jako pasażer) podróż Berlietem to była jak by przesiąść się z taboretu do wygodnego fotela. Czytam poniżej że były awaryjne a one po prostu były też za bardzo eksploatowane na nasze warunki. Dużo jezdni miało dziury i zdarzały się wtedy też nieremontowane nawierzchnie z przedwojennej kostki.
Oczywiście to był skok cywilizacyjny. Więc jak słyszę o polskiej myśli technicznej to 😂. My mieliśmy taką technologię jak Żuk, Nysa czy Tarpan czyli takie współczesne wozy konne gdzie każde koło jechało w inną stronę. Wiem bo jeździłem. Nie ma czego żałować.
Berliety były "rewelacyjne" zwłaszcza na zimę. Wystarczyło 10 stopni mrozu i Berliety stały wszystkie bo nie dało się ich odpalić a że ludzie marzli na przystankach kogo to obchodziło. Ogórki, albo te autobusy H9 jeździły jakby nic się nie działo, zwłaszcza Autosany H9 były nie do zdarcia więc co było lepsze? Jeszcze jedno zawieszenie nawalało nagminnie na tych poduszkach.
Ja berlieta wspominam bardzo dobrze jako kierowca, komfort był nieporównywalny z "ogórkiem" , krótko jeździłem PR100 bo weszły PR110 też były super, natomiast gdy weszły IKARUSY to standard kierowcy zmienił się z mercedesa na poloneza mówię oczywiście pod kątem pracy kierowców; wspomaganie kierownicy, fotel, zawieszenie, minus to brak pełnej kabiny kierowcy
Pod koniec lat 70-tych i w lat 80-tych bardzo czesto kozystalem z komunikacji miejskiej w Warszawie i nnnych miastach Polski jezdzac tymi autobusami,jazda mimi byla wygodna !)
Kiedyś ludzie byli właściwie skazani na komunikację publiczną. Więc był tłok w pojazdach. Na kiepskich drogach, przy dużym obciążeniu i długiej dziennej eksploatacji autobusy często ulegały awarii.
Wygodny i komfortowy autobus a jedyna wada że było ich za mało na liniach przez co jak już podjechał to był tak dopakowany że plastiki trzeszczały w poręczach .
only thing i remembered about berliet buses they were rare and few ran in zolibosz section of warsaw in 70s. also the engine seemed to had this very high pitched whine that would almost sound as if some one was runing a dentist drill.
Ja wspominam wprowadzenie PR-100 boleśnie, mimo niezaprzeczalnego skoku technologicznego. Przyzwyczajony do brutalnego telepania i drgań przenoszonych z sinika w starych jelczach MEX, długo nie mogłem się przekonać do miękkiej, "pływającej" (zwłaszcza w tylnej części wozu) amortyzacji Berlietów. Na dłuższej trasie przez pół Warszawy zdarzało mi się wysiadać na krótki odpoczynek od objawów choroby morskiej :) Lepiej się jechało z przodu obserwując pracę kierowcy, kolorowe przełączniki i oczywiście dźwignię - a właściwie dźwigienkę - zmiany biegów. Nie pamiętam czy wszystkie egzemplarze tak miały, ale przynajmniej w części autobusów zmiana biegów odbywała się za pomocą małego manipulatora przypominającego współczesny dżojstyk. Jak na lata 70-te to był super fajny gadżet. Później (a może dopiero w PR 110 ?) powróciły "normalne" wajchy w podłodze.
ta mała dźwigienka, to była zrobotyzowana (analogowo) skrzynia biegów, opracowana przez panią prof. Danutę Holejko z PW. Autobus miał za słaby i zbyt ciężki silnik Leyland, został on wybrany pomimo oferowania lżejszego i mocniejszego francuskiego silnika V8. Wiadomo licencja była w sumie tylko na nadwozie z wyposażeniem.
To pływanie to było najlepsze co może być 😅 dla tego za dziecka zawsze na tyle siadaliśmy, zwłaszcza ze w latach 90 to już było tak wyeksploatowane ze szok 🤣
@@paweosinski4259 Oryginalne Berliety w latach 72 - 73 miały skrzynię planetarną. Elegancki maleńki wybierak, oczywiście bez sprzęgła. Pod koniec lat 70 pojawiły się PR 100 z dziwaczną dźwigienką ale rozwiązanie to poległo bardzo szybko w eksploatacji i PR 110 wyposażono już w manualną skrzynię biegów.
Berliet PR100 w ogóle nie nadawał się do KM w PRL, a w szczególności w Warszawie. Był za krótki i miał tylko 2 pary drzwi. Jelcz PR110 U miał już trzy pary drzwi, ale za słaby, za to ciężki silnik ZS na licencji Leylanda o mocy raptem 185 KM-DIN. Poza tym miał kiepską wentylację wnętrza, raptem przez 4 okna i podczas jazdy cały autobus się trząsł i trzeszczał, jakby się miał za chwilę rozpaść.
Potem Wwa pozbyla sie Berlietow zastepujac je malymi Ikarusami (nieprzegubowymi). We Wroclawiu - jezdzily jeszcze pod koniec lat 90tych ale w okropnym stanie technicznym z silnikami od Ikarusow.
@@maciejblicharz8636 Jeśli z silnikami od Ikarusów, to prawdopodobnie były to Jelcze M11, a nie PR110. M11 to był ulep nadwozia PR110 i podwozia Ikarusa, bo władza nie miała kasy na kupowanie części z Francji do produkcji PR110. Najłatwiej je rozróżnić po pozycji silnika i tylnej części wnętrza (M11 miał silnik jak w Ikarusie, między osiami, a z tyłu nie było ostatniego rzędu siedzeń). W GOPie stare Jelcze można było spotkać jeszcze w okolicach 2010 roku na regularnych liniach.
Nie było żadnych polskich konstrukcji w Jelczu. Jelcz 043, to była czeska Karosa, a Jelcz PR 110 był fatalną konstrukcją, większość egzemplarzy wracała po dwóch latach na naprawę główną, bo kratownica się łamała, a silniki nie wytrzymywały nawet 100 tys.km. Nigdzie nie były cenione, kupowane były dlatego, że nic innego nie było. W Jelczu zepsuto dobrą francuską konstrukcję, poprzez wydłużenie jej i wstawienie ciężkiego silnika, nie dostosowanego do pracy w pozycji leżącej. Do tego, fatalne materiały, byle jaki polski montaż i mieliśmy autobus na dwa lata.
Jeżdziłem pr 110.Dla kierowcy to był luksus w porównaniu do ogórka ale technicznie to dno.Silnik położony z ciężarówki jelcz.U mnie w MPK Poznań na koniec zmiany wlewaliśmy 5 litrów oleju.
Mój dziadek był zawodowym kierowcą i zawsze w superlatywach wypowiadał się tak o ciężarówkach jak i autobusach Berlietta. Niech to będzie wystarczająca rekomendacja dla tej konstrukcji.
Jako dziecko pamiętam jazdę starymi autosanami. Przesiadka w pierwszej połowie lat 80 na nowoczesne Jelcze było odczuwalne.MZK w moim mieście z czasem zupełnie przeszło na taki typ pojazdu, więc praktycznie do końca lat 80 królowały. W zimę, zimne, w lato gorące i wiecznie brudne.Tak je zapamiętałem.Szkoda że wszystkie poszły na złom.Teraz taki rodzynek pięknie by się prezentował i przypominał dzieciństwo
Szkoda, że w przypadku tramwajów nie było podobnych współpracy. Konstal to akurat mógłby się postarać o hamulce licencyjne. Bo po latach eksploatacji nie hamują - a jeździ ich wciąż pokaźna ilość.
W Bielsku Podlaskim, jeszcze chyba do 2018? może nawet 2020 jeździł taki PR110, normalnie na linii. Pamiętam jadąc na kacu do pracy te wibracje jak stał na luzie na krzyżowaniu na przykład, no mogło wyłomotać tak że pojawiał się odruch wymiotny. Jeszcze stoi ten PR110 w miejscowym MPK i tylko straszy te nowe elektryki obok które burmistrz załatwił
Interesujący film 👍. U mnie w mieście też jeździło sporo Jelczy , miło je wspominam 😎 Polecam też przyjrzeć się miastu Tczew . Zmienił tam się tabor na ciekawe solarisy i nie tylko
Z tego co wyczytałem,to liceencja na berlieta zostala zakupiona przede wszyskim dlatego że jelcz dzięki niej mial dostęp do nowych i nowoczesnych urządzeń fabrycznych i to niskim kosztem. A w porownaniu z naszym nowym jelczem gorzej wypadal. Drogie i problematyczne zawieszenie, pekajaca kratownica noi bardzo nie lubiał przeciążeń, i mniej miejsc w środku. Ale dzieki niemu jelcz mógł rozpocząć w końcu masową produkcję pojazdów z dość dobrym wykonaniem. Szkoda że pr110 nie był klepany razem z jelczem 039
Berilet/Renault PR100 był jak na tamte czasy bardzo nowoczesną konstrukcją, ale niestety nie nadawał się na polskie warunki tamtych czasów szczególnie do największych miast. PR110 był już do tego lepiej przystosowany, ale jakość jego wykonania pozostawała szczególnie w początkowych latach produkcji wiele do życzenia przez co popsuł opinie oryginalnemu Berlietowi. Z powodu kryzysu musiano wprowadzić zastępczego mniej wygodnego M11, który był takim dziwnym tworem. Dopiero jego następca 120M, którym był ogólnie oparty nadal na tej samej konstrukcji z ulepszeniami dopiero mu nieco poprawił opinię.
nie pamientam berlita ani PR 100 ale PR 110 w drugiej połowie lat osiemdziesiotych kiedy masa ludzi jezdziła do pracy i szkoły PKS ami bywało tak ze autobus na 50 miejsc podjechał na stanowisko gdzie czekała ponad setka osob był dla nas wybawieniem jego przestrone wnetrze i bardzo dobry dostep dzieki szerokim dzrzwiom miesciło wszystkich niewiem czy ktos obecnie moze sobie wyobrazic ze np o 14 stej podjechał za mały autobus np H9 lub ogurek zostało ze 20 osob a nastepny o 16 stej i tasama sytuacja plus te osoby z 14 stej , podobnie bywało w MPK, dla mnie to były wspaniałe autobusy zawsze ich mile wspominam
1. Czy ktos wie o co chodziło iz kierowcy podczas przekazywania zmiany wyjmowali cos jakby bezpicznik z klapy z lewej strony pod oknem kierowcy a kolejny kierowca wkladał swoj bezpiecznik? 2. Czy to byl wielki problem by wycieraczki w tych autobusach chodzily równo lewa z prawą? Zawsze sie tak rozjeżdżały kazda w innym tempie.😁
Kolego to był chodliwy towar, przekaźnik wycieraczek tak jak i kluczyk stacyjki w Ikarusach każdy miał swój. Z braku owego przekaźnika trzeba było mostkować na krótko stąd rozbieżna praca wycieraczek, M11 miał też tak samo.
Szkoda że lisencja nieobejmowała autobusu przegubowego pr 180 bo to szczeże mówiąc ciekawa konstukcja a tak to w Czarnkowie są dwa reno pr100 ciekawe autobusy
Zbyt rozwinięte zawieszenie jak na polskie warunki a zatem delikatne przeladowane czego nie wytrzymywała kratownica bardzo przyjemny dla kierowcy dla warsztatu już nie wymiana wachaczy naprawa ukl kierowniczego brrrr....
Optycznie autobus przestronny i świetlisty, więc bardziej przyjemny dla pasażerów niż ogórek. Głośny silnik i słaba wentylacja bardzo psuły wrażenie podróży.
1973 r Grupa Michelin która była właścicielem Berlieta postanowila sprzedac go zeby zająć się oponami i 74 sprzedano go do Renault . Potem Renault polaczyl gp z Saviem i tak powstalo RVI na poczatku lat 80 marka Berliet zniknęła z rynku
Musieliśmy kupić Berlieta bo groziła mu bankrucja a był własnością francuskiej partii komunistycznej. Taka plotka wtedy kursowala. A może i nie plotka?
Po latach jeżdżenia ogórkami (jako pasażer) podróż Berlietem to była jak by przesiąść się z taboretu do wygodnego fotela. Czytam poniżej że były awaryjne a one po prostu były też za bardzo eksploatowane na nasze warunki. Dużo jezdni miało dziury i zdarzały się wtedy też nieremontowane nawierzchnie z przedwojennej kostki.
Oczywiście to był skok cywilizacyjny. Więc jak słyszę o polskiej myśli technicznej to 😂. My mieliśmy taką technologię jak Żuk, Nysa czy Tarpan czyli takie współczesne wozy konne gdzie każde koło jechało w inną stronę. Wiem bo jeździłem. Nie ma czego żałować.
Berliety były "rewelacyjne" zwłaszcza na zimę. Wystarczyło 10 stopni mrozu i Berliety stały wszystkie bo nie dało się ich odpalić a że ludzie marzli na przystankach kogo to obchodziło. Ogórki, albo te autobusy H9 jeździły jakby nic się nie działo, zwłaszcza Autosany H9 były nie do zdarcia więc co było lepsze? Jeszcze jedno zawieszenie nawalało nagminnie na tych poduszkach.
A czy Jelcz 043 ("ogórek") to nie była przypadkiem też licencja, tylko z Czechosłowacji? Niewiele chyba tam polskiego rozwoju było.
Skoda RTO-706 z nadwoziem Karosa!
Ja berlieta wspominam bardzo dobrze jako kierowca, komfort był nieporównywalny z "ogórkiem" , krótko jeździłem PR100 bo weszły PR110 też były super, natomiast gdy weszły IKARUSY to standard kierowcy zmienił się z mercedesa na poloneza mówię oczywiście pod kątem pracy kierowców; wspomaganie kierownicy, fotel, zawieszenie, minus to brak pełnej kabiny kierowcy
Pod koniec lat 70-tych i w lat 80-tych bardzo czesto kozystalem z komunikacji miejskiej w Warszawie i nnnych miastach Polski jezdzac tymi autobusami,jazda mimi byla wygodna !)
Kiedyś ludzie byli właściwie skazani na komunikację publiczną. Więc był tłok w pojazdach. Na kiepskich drogach, przy dużym obciążeniu i długiej dziennej eksploatacji autobusy często ulegały awarii.
Wygodny i komfortowy autobus a jedyna wada że było ich za mało na liniach przez co jak już podjechał to był tak dopakowany że plastiki trzeszczały w poręczach .
No i szkoda, że nie powstała jego wersja przegubowa.
only thing i remembered about berliet buses they were rare and few ran in zolibosz section of warsaw in 70s. also the engine seemed to had this very high pitched whine that would almost sound as if some one was runing a dentist drill.
Ja wspominam wprowadzenie PR-100 boleśnie, mimo niezaprzeczalnego skoku technologicznego. Przyzwyczajony do brutalnego telepania i drgań przenoszonych z sinika w starych jelczach MEX, długo nie mogłem się przekonać do miękkiej, "pływającej" (zwłaszcza w tylnej części wozu) amortyzacji Berlietów. Na dłuższej trasie przez pół Warszawy zdarzało mi się wysiadać na krótki odpoczynek od objawów choroby morskiej :) Lepiej się jechało z przodu obserwując pracę kierowcy, kolorowe przełączniki i oczywiście dźwignię - a właściwie dźwigienkę - zmiany biegów. Nie pamiętam czy wszystkie egzemplarze tak miały, ale przynajmniej w części autobusów zmiana biegów odbywała się za pomocą małego manipulatora przypominającego współczesny dżojstyk. Jak na lata 70-te to był super fajny gadżet. Później (a może dopiero w PR 110 ?) powróciły "normalne" wajchy w podłodze.
ta mała dźwigienka, to była zrobotyzowana (analogowo) skrzynia biegów, opracowana przez panią prof. Danutę Holejko z PW. Autobus miał za słaby i zbyt ciężki silnik Leyland, został on wybrany pomimo oferowania lżejszego i mocniejszego francuskiego silnika V8. Wiadomo licencja była w sumie tylko na nadwozie z wyposażeniem.
To pływanie to było najlepsze co może być 😅 dla tego za dziecka zawsze na tyle siadaliśmy, zwłaszcza ze w latach 90 to już było tak wyeksploatowane ze szok 🤣
@@paweosinski4259
Oryginalne Berliety w latach 72 - 73 miały skrzynię planetarną. Elegancki maleńki wybierak, oczywiście bez sprzęgła.
Pod koniec lat 70 pojawiły się PR 100 z dziwaczną dźwigienką ale rozwiązanie to poległo bardzo szybko w eksploatacji i PR 110 wyposażono już w manualną skrzynię biegów.
Berliet PR100 w ogóle nie nadawał się do KM w PRL, a w szczególności w Warszawie. Był za krótki i miał tylko 2 pary drzwi. Jelcz PR110 U miał już trzy pary drzwi, ale za słaby, za to ciężki silnik ZS na licencji Leylanda o mocy raptem 185 KM-DIN. Poza tym miał kiepską wentylację wnętrza, raptem przez 4 okna i podczas jazdy cały autobus się trząsł i trzeszczał, jakby się miał za chwilę rozpaść.
Potem Wwa pozbyla sie Berlietow zastepujac je malymi Ikarusami (nieprzegubowymi). We Wroclawiu - jezdzily jeszcze pod koniec lat 90tych ale w okropnym stanie technicznym z silnikami od Ikarusow.
tak, pamiętam, plastiki łączące rurki do trzymania się trzeszczały niemiłosiernie.
@@maciejblicharz8636 Jeśli z silnikami od Ikarusów, to prawdopodobnie były to Jelcze M11, a nie PR110. M11 to był ulep nadwozia PR110 i podwozia Ikarusa, bo władza nie miała kasy na kupowanie części z Francji do produkcji PR110. Najłatwiej je rozróżnić po pozycji silnika i tylnej części wnętrza (M11 miał silnik jak w Ikarusie, między osiami, a z tyłu nie było ostatniego rzędu siedzeń).
W GOPie stare Jelcze można było spotkać jeszcze w okolicach 2010 roku na regularnych liniach.
@@maciejblicharz8636To były Jelcze M11 - miały nadwozie Berlieta, podwozie i silnik z Ikarusa
wooow dzieki - nie wiedzialem. @@merynos-qx6fk
Super, dzięki. Kupa wspomnień z dzieciństwa z jazdy tym autobusem. W tym wagarowania i wycieczek. Uwielbiałem je nawet rysować w szkole.
Nie było żadnych polskich konstrukcji w Jelczu. Jelcz 043, to była czeska Karosa, a Jelcz PR 110 był fatalną konstrukcją, większość egzemplarzy wracała po dwóch latach na naprawę główną, bo kratownica się łamała, a silniki nie wytrzymywały nawet 100 tys.km. Nigdzie nie były cenione, kupowane były dlatego, że nic innego nie było. W Jelczu zepsuto dobrą francuską konstrukcję, poprzez wydłużenie jej i wstawienie ciężkiego silnika, nie dostosowanego do pracy w pozycji leżącej. Do tego, fatalne materiały, byle jaki polski montaż i mieliśmy autobus na dwa lata.
Jeżdziłem pr 110.Dla kierowcy to był luksus w porównaniu do ogórka ale technicznie to dno.Silnik położony z ciężarówki jelcz.U mnie w MPK Poznań na koniec zmiany wlewaliśmy 5 litrów oleju.
@@kamper8897 U nas w firmie były kiedyś PR110, silniki przeważnie dożywały trochę ponad 100 tys.
Mój dziadek był zawodowym kierowcą i zawsze w superlatywach wypowiadał się tak o ciężarówkach jak i autobusach Berlietta. Niech to będzie wystarczająca rekomendacja dla tej konstrukcji.
Może jeździł Berlietem GBH?
@@paweosinski4259 Jakoś nigdy się nie zapytałem, ale tak bym obstawiał.
Pamiętam go z lat 80-tych. Ile ja się nim najeździłem! O ile się nie mylę, to mam nawet znaczek pocztowy z tym autobusem. Pozdro!
Pamiętam Jelcze-Berilety PR110 jak kursowały w Białymstoku bardzo miło je wspominam
W Łodzi do początku lat 2000 jeździły takie na liniach nocnych
Jako dziecko pamiętam jazdę starymi autosanami. Przesiadka w pierwszej połowie lat 80 na nowoczesne Jelcze było odczuwalne.MZK w moim mieście z czasem zupełnie przeszło na taki typ pojazdu, więc praktycznie do końca lat 80 królowały. W zimę, zimne, w lato gorące i wiecznie brudne.Tak je zapamiętałem.Szkoda że wszystkie poszły na złom.Teraz taki rodzynek pięknie by się prezentował i przypominał dzieciństwo
Pamiętam Jelcza / Berlieta PR-110 w Szczecinie - rok 1979 / 1980 - wspaniałe! W Warszawie widziałem PR-100 w 1979 r.
Szkoda, że w przypadku tramwajów nie było podobnych współpracy. Konstal to akurat mógłby się postarać o hamulce licencyjne. Bo po latach eksploatacji nie hamują - a jeździ ich wciąż pokaźna ilość.
W Bielsku Podlaskim, jeszcze chyba do 2018? może nawet 2020 jeździł taki PR110, normalnie na linii. Pamiętam jadąc na kacu do pracy te wibracje jak stał na luzie na krzyżowaniu na przykład, no mogło wyłomotać tak że pojawiał się odruch wymiotny. Jeszcze stoi ten PR110 w miejscowym MPK i tylko straszy te nowe elektryki obok które burmistrz załatwił
Na kacu się nie pracuje się.
@@timetraveler2405 A kto powiedział że ja na kacu pracuje? Kaca to ja może mam gdzieś po pracy znowu
@@adamkzuwitz171 Zartuje, wyluzuj nachy.
Interesujący film 👍. U mnie w mieście też jeździło sporo Jelczy , miło je wspominam 😎
Polecam też przyjrzeć się miastu Tczew . Zmienił tam się tabor na ciekawe solarisy i nie tylko
Na tym modelu robiłem prawko na autobus 👍
Z tego co wyczytałem,to liceencja na berlieta zostala zakupiona przede wszyskim dlatego że jelcz dzięki niej mial dostęp do nowych i nowoczesnych urządzeń fabrycznych i to niskim kosztem.
A w porownaniu z naszym nowym jelczem gorzej wypadal.
Drogie i problematyczne zawieszenie, pekajaca kratownica noi bardzo nie lubiał przeciążeń, i mniej miejsc w środku.
Ale dzieki niemu jelcz mógł rozpocząć w końcu masową produkcję pojazdów z dość dobrym wykonaniem.
Szkoda że pr110 nie był klepany razem z jelczem 039
Na tamte czasy były ok,ale nie wytrzymywały naszych realiów komunikacji miejskiej
Berilet/Renault PR100 był jak na tamte czasy bardzo nowoczesną konstrukcją, ale niestety nie nadawał się na polskie warunki tamtych czasów szczególnie do największych miast. PR110 był już do tego lepiej przystosowany, ale jakość jego wykonania pozostawała szczególnie w początkowych latach produkcji wiele do życzenia przez co popsuł opinie oryginalnemu Berlietowi. Z powodu kryzysu musiano wprowadzić zastępczego mniej wygodnego M11, który był takim dziwnym tworem. Dopiero jego następca 120M, którym był ogólnie oparty nadal na tej samej konstrukcji z ulepszeniami dopiero mu nieco poprawił opinię.
0:57 Most Grunwaldzki a za chwile most Pokoju :-) oczywiście we Wro :)))
nie pamientam berlita ani PR 100 ale PR 110 w drugiej połowie lat osiemdziesiotych kiedy masa ludzi jezdziła do pracy i szkoły PKS ami bywało tak ze autobus na 50 miejsc podjechał na stanowisko gdzie czekała ponad setka osob był dla nas wybawieniem jego przestrone wnetrze i bardzo dobry dostep dzieki szerokim dzrzwiom miesciło wszystkich niewiem czy ktos obecnie moze sobie wyobrazic ze np o 14 stej podjechał za mały autobus np H9 lub ogurek zostało ze 20 osob a nastepny o 16 stej i tasama sytuacja plus te osoby z 14 stej , podobnie bywało w MPK, dla mnie to były wspaniałe autobusy zawsze ich mile wspominam
1. Czy ktos wie o co chodziło iz kierowcy podczas przekazywania zmiany wyjmowali cos jakby bezpicznik z klapy z lewej strony pod oknem kierowcy a kolejny kierowca wkladał swoj bezpiecznik?
2. Czy to byl wielki problem by wycieraczki w tych autobusach chodzily równo lewa z prawą? Zawsze sie tak rozjeżdżały kazda w innym tempie.😁
Kolego to był chodliwy towar, przekaźnik wycieraczek tak jak i kluczyk stacyjki w Ikarusach każdy miał swój. Z braku owego przekaźnika trzeba było mostkować na krótko stąd rozbieżna praca wycieraczek, M11 miał też tak samo.
Szkoda że lisencja nieobejmowała autobusu przegubowego pr 180 bo to szczeże mówiąc ciekawa konstukcja a tak to w Czarnkowie są dwa reno pr100 ciekawe autobusy
Raz się przejechałem ogórkiem przy okazji nocy muzeów. Niasne i niewygodne Jelcze/Berliety to byla zupełnie inna bajka
Kratownice pękały na potęgę w tych autobusach. Francuski szajs.
Możesz nagrał byś kiedyś materiał o autobusach marki Karosa ?
To dla czego w zasadzie pamiętam same Ikarusy jakimi jeździłem, a bardzo rzadko Jelczem...???
w rosji dalej sa elektryczne jelcze
Pamietam jak w Gdy jezdzily te trajtki ^^
Zbyt rozwinięte zawieszenie jak na polskie warunki a zatem delikatne przeladowane czego nie wytrzymywała kratownica bardzo przyjemny dla kierowcy dla warsztatu już nie wymiana wachaczy naprawa ukl kierowniczego brrrr....
Optycznie autobus przestronny i świetlisty, więc bardziej przyjemny dla pasażerów niż ogórek. Głośny silnik i słaba wentylacja bardzo psuły wrażenie podróży.
Ursus to Zetor, chyba Syrena była nasza😊
Bardzo fajny byl tylko za maly do KM.
Jak ja cię dawno nie oglądałam😅
Silniki beryeta to był niewypał
Myślę że jestem tu zbyt wcześnie
Gierek kupił licencję od Francuzów aby ratować firmę Berliet... Nic to nie dało. Firma i tak padła, a my zostaliśmy z francuskim autobusem...
1973 r Grupa Michelin która była właścicielem Berlieta postanowila sprzedac go zeby zająć się oponami i 74 sprzedano go do Renault . Potem Renault polaczyl gp z Saviem i tak powstalo RVI na poczatku lat 80 marka Berliet zniknęła z rynku
@@pawelblaszcvzyk1191Autobusy PR100 były jeszcze potem przez długie lata produkowane we Francji pod marką Renault.
@@merynos-qx6fk to wiem ale juz firmy Berliet juz nie bylo bo RVI miało wszystko
Musieliśmy kupić Berlieta bo groziła mu bankrucja a był własnością francuskiej partii komunistycznej. Taka plotka wtedy kursowala. A może i nie plotka?
Może i tak, choć słyszałem, że to tyczyło angielskiej licencji na ciągnik MF.
@@sawomirdoraczynski9685 i tak było jeszcze z silnikiem Leylanda
4 lata jeździłem barlietem( linia nr 11) MPK Radom ,do szkoły średniej w latach 1995- 1999.