Nareszcie film z dźwiękim- zupełnie inaczej się ogląda. Piękna pomysłowa obróbka wielce pymitywnymi narzędziami to prawdziwa sztuka. Szacunek dla twórcy.
No niby tak tylko chodzi o to że kiedyś taką łopata to ile tam człowiek tego był w stanie nakopac? A teraz jakby wszystko można było bez zezwoleń to cwaniacy by przyjeżdżali koparkami i w jeden dzień pół wybrzeża porozkopywali... To samo tyczy się się połowu ryb, polowania, czy choćby wycinki drzewa w lesie. Kiedyś własnymi rękoma to ludzie niebyliby w stanie tak spustoszyć środowiska a niestety teraz maszynami, narzędziami i w dodatku z tą chciwością to niestety wiadomo jakby to się konczylo
@@karoltrn1989 No niby tak ale popadliśmy z jednej skrajności w drugą bo np mam własny las albo drzewa na obejściu sadzone prze zemnie albo moich przodków to z jakiej racji mam chodzić i prosić sie na pozwolenie na wycinke albo wykopania stawku na własnej ziemi albo łowienia w nich ryb skoro to z pracy mych rąk wielokrotnie już opodatkowanej.
@@karoltrn1989 Wybrzeże rozparcelować i wystawić na licytacje. Lasy rozparcelować i wystawić na licytacje. Regulacje.. owszem. Polski paszport i podatek od sprzedaży przez 20 lat od zakupu 70%. Niech się jeden z drugim zastanowi czy go stać na takie rarytasy.
W komentarzu przebija typowa komunistyczna narracja, gdzie każdy był obywatelem ( wg ustawy), a zwracano się do ludzi po nazwisku. W praktyce "obywatel" przed nazwiskiem był zarezerwowany dla kogoś kto mieszkał w stolycy, albo pełnił jakąś partyjną fuchę na prowincji, z czego ci ważniejszejsi byli 'towarzyszami'. Poza miastem osobnik posiadał tylko nazwisko. W żadnym wypadku nie było "pan' czy "pani'. Imię dla ówczesnej władzy było tylko swoistą fanaberią określające osobników o jednym nazwisku. Z czasem tak się ich namnożyło, ze aby ich rozróżnić, przyjęto radziecką metodę dodawania imienia ojca....
Piszesz bzdury człowieku. Nigdy nie słyszałem, żeby u nas stosowano "otcziestwo" czyli dodawanie imienia ojca między imieniem i nazwiskiem syna lub córki ( np. Michał Michajłowicz Jakiś czyli Michał syn Michała Jakiś lub Danuta Andrzejowa Iksińska czyli Danuta córka Andrzeja Iksińska - ta forma była stosowana czasami na wsi ( raczej wschodniej), dla określenia czyją żoną była Danuta - w tym przypadku Danuta żona Andrzeja i nie miała nic wspólnego z radzieckimi zwyczajami). Milicja zawsze stosowała zwrot "obywatelu" i nie miało znaczenia czy było to duże miasto, czy bieszczadzkie zadupie ( piszę o latach 70, czyli o czasach gdy powstał ten film), a w końcu lat 70 to i pan/pani się pojawiało ( w stolycy !!! i dużych miastach). Zwrot "towarzyszu" był zagwarantowany dla osób, o których mówiący te słowa wiedział , że są członkami jedynie słusznej partii do której sam należał, określenie w ten sposób "wroga ludu" nie wchodziło w rachubę, czyli milicjant nie mógł tak nazwać przypadkowo zatrzymanego "obywatela". To co piszę wynika z mojej wiedzy historycznej, ale również z własnych ( naocznych i "naplecnych" - końcówka milicyjnej pały na pośladkach, zwiększała przyspieszenie obdarowanego o , mniej więcej, 70 % ( na krótkim dystansie), a prędkość o 30 %) obserwacji. Nie raz i nie dwa milicja żądała ode mnie ( na trzeźwo i na śpiąco) dowodu osobistego i nie raz i nie dwa kończyło się to niczym, niezależnie od tego czy było to w Chorzowie, Gdańsku, Warszawie, Białymstoku, Sanoku czy jeszcze gdzie indziej. Na śpiąco to było tak, że "Dowód Osobisty" trzymało się w lewej górnej kieszeni kurtki dżinsowej, a w dowodzie 100 zł. I to załatwiało sprawę. Czy to co piszę, oznacza, że w całej Polsce było tak samo??? - absolutnie NIE.
Bardzo często za komuny słyszałem jak dzielnicowy podchodził do Panów z pod budki z piwem i zwracając się do jednego czy drugiego "Obywateliu pozwólcie no tutaj" co robicie,gdzie pracujecie??? Jutro się domnie zgłosicicie obywatelu itd...
Nareszcie film z dźwiękim- zupełnie inaczej się ogląda. Piękna pomysłowa obróbka wielce pymitywnymi narzędziami to prawdziwa sztuka. Szacunek dla twórcy.
Ja tam żadnego dźwieku nie słysze tylko komentarz lektora .
Super post. Dziękuje za udostępnienie
Zapach tego bursztynu czuć przez internet. 😉
Spracowane ręce🌹
Spracowane ręce tak wyglądał prawdziwy chłop I nie nosił rurek.
@@jozefbartniczuk2442 Otototooo...
Dokładnie
Gość kulturalnie z łopatą a teraz to mafia z pompami i cały las zniszczą za kilka nocy
majstersztyk.
Widac, ze ciezko bylo sie dorobic na sztuce, tylko rece zdarte
"temu"czyli któremu? Może dlatego?
Ciekawy dokument, ale lepszą technikę to mieli 500 lat temu
technologia w polsce jak 1000 lat temu w Niemczech
Niestety technicznie to dyliśmy w średniowieczu.
I podatku nikt nie brał z warsztatu
Dziś by siedział w więzieniu za nielegalne wydobycie
A kiedyś to na mamuty polowali bez zezwolenia
No niby tak tylko chodzi o to że kiedyś taką łopata to ile tam człowiek tego był w stanie nakopac? A teraz jakby wszystko można było bez zezwoleń to cwaniacy by przyjeżdżali koparkami i w jeden dzień pół wybrzeża porozkopywali... To samo tyczy się się połowu ryb, polowania, czy choćby wycinki drzewa w lesie. Kiedyś własnymi rękoma to ludzie niebyliby w stanie tak spustoszyć środowiska a niestety teraz maszynami, narzędziami i w dodatku z tą chciwością to niestety wiadomo jakby to się konczylo
Cha i co lepsze w latach szalejącego i krwiożerczego 'komunizmu' robi różańce a opiłki daje proboszczowi na kadziło ! :-)
@@karoltrn1989 No niby tak ale popadliśmy z jednej skrajności w drugą bo np mam własny las albo drzewa na obejściu sadzone prze zemnie albo moich przodków to z jakiej racji mam chodzić i prosić sie na pozwolenie na wycinke albo wykopania stawku na własnej ziemi albo łowienia w nich ryb skoro to z pracy mych rąk wielokrotnie już opodatkowanej.
@@karoltrn1989 Wybrzeże rozparcelować i wystawić na licytacje. Lasy rozparcelować i wystawić na licytacje. Regulacje.. owszem. Polski paszport i podatek od sprzedaży przez 20 lat od zakupu 70%. Niech się jeden z drugim zastanowi czy go stać na takie rarytasy.
komentator niczym aktywista polityczny z PRL -u
I szlo za dewizy na zachod hehe
W komentarzu przebija typowa komunistyczna narracja, gdzie każdy był obywatelem ( wg ustawy), a zwracano się do ludzi po nazwisku. W praktyce "obywatel" przed nazwiskiem był zarezerwowany dla kogoś kto mieszkał w stolycy, albo pełnił jakąś partyjną fuchę na prowincji, z czego ci ważniejszejsi byli 'towarzyszami'. Poza miastem osobnik posiadał tylko nazwisko. W żadnym wypadku nie było "pan' czy "pani'. Imię dla ówczesnej władzy było tylko swoistą fanaberią określające osobników o jednym nazwisku. Z czasem tak się ich namnożyło, ze aby ich rozróżnić, przyjęto radziecką metodę dodawania imienia ojca....
Piszesz bzdury człowieku. Nigdy nie słyszałem, żeby u nas stosowano "otcziestwo" czyli dodawanie imienia ojca między imieniem i nazwiskiem syna lub córki ( np. Michał Michajłowicz Jakiś czyli Michał syn Michała Jakiś lub Danuta Andrzejowa Iksińska czyli Danuta córka Andrzeja Iksińska - ta forma była stosowana czasami na wsi ( raczej wschodniej), dla określenia czyją żoną była Danuta - w tym przypadku Danuta żona Andrzeja i nie miała nic wspólnego z radzieckimi zwyczajami). Milicja zawsze stosowała zwrot "obywatelu" i nie miało znaczenia czy było to duże miasto, czy bieszczadzkie zadupie ( piszę o latach 70, czyli o czasach gdy powstał ten film), a w końcu lat 70 to i pan/pani się pojawiało ( w stolycy !!! i dużych miastach). Zwrot "towarzyszu" był zagwarantowany dla osób, o których mówiący te słowa wiedział , że są członkami jedynie słusznej partii do której sam należał, określenie w ten sposób "wroga ludu" nie wchodziło w rachubę, czyli milicjant nie mógł tak nazwać przypadkowo zatrzymanego "obywatela". To co piszę wynika z mojej wiedzy historycznej, ale również z własnych ( naocznych i "naplecnych" - końcówka milicyjnej pały na pośladkach, zwiększała przyspieszenie obdarowanego o , mniej więcej, 70 % ( na krótkim dystansie), a prędkość o 30 %) obserwacji. Nie raz i nie dwa milicja żądała ode mnie ( na trzeźwo i na śpiąco) dowodu osobistego i nie raz i nie dwa kończyło się to niczym, niezależnie od tego czy było to w Chorzowie, Gdańsku, Warszawie, Białymstoku, Sanoku czy jeszcze gdzie indziej. Na śpiąco to było tak, że "Dowód Osobisty" trzymało się w lewej górnej kieszeni kurtki dżinsowej, a w dowodzie 100 zł. I to załatwiało sprawę. Czy to co piszę, oznacza, że w całej Polsce było tak samo??? - absolutnie NIE.
Bardzo często za komuny słyszałem jak dzielnicowy podchodził do Panów z pod budki z piwem i zwracając się do jednego czy drugiego "Obywateliu pozwólcie no tutaj" co robicie,gdzie pracujecie??? Jutro się domnie zgłosicicie obywatelu itd...
Lepsza ta narracja niż niszczenie Polski amerykanizacją...
temu nie kupuje bursztynu