Wierzę w reinkarnację i wprawia mnie to w pozytywne stany, które skłaniają mnie do czynienia dobra w szeroko pojętym znaczeniu . Ktoś inny nie wierzy i nie należy to do mnie absolutnie nawet w najmniejszej formie... tak jak nieskończona ilość przekonań pulsujących jak bańki w nieosiągalnych dla naszych umysłów wymiarach; Nieporuszenie. ❤
W ogóle nie pamiętam żadnych poprzednich wcieleń. Nie chciałabym też ponownie przychodzić na tę planetę w jakiejkolwiek postaci. Jedno wcielenie wystarczy mi w zupełności.
Mam takie samo podejście a choć (już) nie pamiętam "poprzedniego" życia to w głębi jestem pewny że życie jest... i jest... A że nie pamiętam tego co było poprzednio - tak samo nie pamiętam większości dni z okolic 5 roku życia, prawie wszystkich dni z okolic 4 i 3 r.ż. i mam zaledwie kilka wspomnień z wcześniejszego okresu PS sen to mniejszy brat śmierci
Nie mogę znaleźć informacji o tych książkach Roya Hudda o Danie Leno. W ogóle nie mogę znaleźć nic na temat rzekomego poprzedniego wcielenia tego komika. Czy ktoś coś znalazł?
To jest wstęp napisany przez Roya Hudda do książki "The King's Jester" Barry'ego Anthony'ego. Niestety niewiele się zgadza z tego co opowiada Ajahn Brahm. -- "Śniłem ten sen raz za razem. Był to powracający sen, który miałem po raz pierwszy, gdy miałem piętnaście lat, i ostatni raz czterdzieści lat temu. To był sen - nie koszmar. Był całkiem zwyczajny. Przechadzałem się po wiktoriańskim domu z wysokimi sufitami, przemierzałem pokoje, schodziłem po schodach do ogrodu (oświetlonego małymi lampionami), a na końcu (sen zawsze tak się kończył) schodziłem do piwnicy, gdzie otaczały mnie moje wizerunki. To była jedyna, lekko niepokojąca część. Nigdy nikomu o tym nie powiedziałem. Nie było w tym nic sensacyjnego ani nawet odrobinę interesującego, aż do początku lat sześćdziesiątych, kiedy otrzymałem telefon od dwóch przyjaciół-aktorów. Wprowadzili się do nowego mieszkania i pomyśleli, że chciałbym je zobaczyć. Pewnej niedzieli rano ja i moja pierwsza żona, Ann, pojechaliśmy do Brixton, żeby je obejrzeć. Skręciliśmy w Ackerman Road i w połowie drogi powiedziałem: „Stop! To jest dom, o którym śniłem przez lata”. Wbiegłem po schodach i przepchnąłem się obok przyjaciół. „Nie mówcie nic o tych pokojach, powiem wam dokładnie, jak wyglądają”. Zrobiłem to i opisałem je idealnie, zanim weszliśmy do środka. Zacząłem się ekscytować i paplać o magicznie oświetlonym ogrodzie i piwnicy pełnej klonów Roya Hudda. Ogród nie był oświetlony, a do piwnicy nie było dostępu. Jedyny raz, kiedy byłem w tym domu i nie skończyłem w piwnicy, to wtedy, gdy byłem w prawdziwym domu. Lekko wstrząśnięty zapytałem, dlaczego chcieli, żebym zobaczył to miejsce. „Ten dom” - wyjaśnili - „kiedyś należał do wiktoriańskiego komika, Dana Leno, więc pomyśleliśmy, że jako miłośnik music-hallu chciałbyś go zobaczyć”. „Widziałem go już dziesiątki razy” - powiedziałem i opowiedziałem im o powracającym śnie. Oni i moja żona byli równie zaintrygowani jak ja. To było wszystko. Wyszliśmy z domu, a ja postanowiłem dowiedzieć się więcej o panu Leno. Był po prostu najpopularniejszym komikiem music-hallu i pantomimy swoich czasów. O tym, jak bardzo był uwielbiany i podziwiany przez niezliczone tłumy, świadczy frekwencja na jego pogrzebie. Trasa o długości trzech i pół mili była wyłożona ludźmi stojącymi w trzech rzędach na całej długości. Moja babcia zawsze mówiła, że gdy pada deszcz, to anioły płaczą ze śmiechu, wspominając Dana. Widzowie jego czasów (1860-1904) są często postrzegani jako ludzie o bardzo podstawowym poczuciu humoru. Humor Dana Leno taki nie był. Jak przeczytasz na kolejnych stronach, jego myślenie było niezwykle pomysłowe, nietuzinkowe, fantastyczne i całkowicie oryginalne. Tyle jeśli chodzi o twierdzenie, że Wiktorianie doceniali tylko oczywistości. Barry Anthony dowiedział się znacznie więcej ode mnie o tym wspaniałym małym klaunie, który stał się „Królewskim Błaznem”. Zebrał wszystko w tej fascynującej i tak dobrze udokumentowanej opowieści o jego życiu i czasach. Pozwólcie, że uporządkuję elementy mojego powracającego snu, których nie rozumiałem. Odkryłem, że był jednym z pierwszych, którzy mieli lampki choinkowe w swoim ogrodzie, a jako tancerz (był mistrzem świata w tańcu clogowym w 1880 roku) mógł z łatwością ćwiczyć przed lustrami. Muszę powiedzieć, że nie jestem w najmniejszym stopniu medium. Jeśli już, to jestem ultra sceptykiem. Opowiedziałem o moim śnie w telewizji wiele lat temu, a reakcja była niesamowita. Listy i wspomnienia od ludzi, którzy widzieli i nigdy nie zapomnieli Dana. Była też korespondencja od medium. Podobno często pojawiał się na ich seansach i wszyscy zapewniali mnie, że był życzliwą duszą. Wiele z nich radziło mi tylko jedno: żebym nie odwiedzał miejsca, gdzie został pochowany. Mieszkałem wtedy tuż za rogiem od tego miejsca. Zaledwie kilka lat temu Wielki Zakon Wodnych Szczurów odnowił grób Leno, a jako „Królewski Szczur” zostałem poproszony o udział w krótkim nabożeństwie pamięci przy grobie. Odrzuciłem zaproszenie."
@piotr-kucharski Bardzo dziękuję za ten wstęp. Przyszło mi do głowy, że zazwyczaj takie wspomnienia z przeszłego życia pojawiają się (podobno) w mocno wczesnym dzieciństwie - tutaj dopiero w wieku 15 lat. Czytałem książkę napisaną przez naukowców na temat wspomnień dzieci z poprzednich wcieleń. Niestety nie pamiętam tytułu, była wydana około 20 lat temu. Oczywiście trudno na 100 % mieć pewność co do tych historii, ale brzmiało to sensownie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam 👍
Niestety problem z tym opowiadaniem jest taki, że bardzo trudno jest uzyskać informację nawet o samych słowach wypowiedzianych przez Roya Hudda :( Ani też sam najwidoczniej zbyt często tego nie poruszał. Szkoda, że Ajahn Brahm, wspominając o badaniach, jednak postanowił tematu nie rozszerzyć - chociaż w którymś wykładzie (też tu opublikowanym) chyba przytaczał pracę badacza, który tylko na tym się skupia (skupiał? niestety nie wiem czy jest z nami jeszcze). Trudno jest nam fizycznie udowodnić coś niefizycznego :) Historie opowiadane przez dzieci są zawsze ciekawym punktem zaczepienia - z jednej strony prawdopodobnie mózg łączy wiele różnych faktów, aby tworzyć u nich te historie, z drugiej... czy mamy co do tego absolutną pewność? :)
nie ma dowodu na reinkarnacje...opowiadanie o kims kto mial takie doswiadczenia to nie jest dowod,.... chodzi mi o dowod w sensie naukowym...zadnej prawdy buddyjskiej w takim sensie nie mozna udowodnic....
jezeli swiadomosc po smierci mialaby pozostac i oblec sie w nowe cialo, to np.:1.powinien byc dowod ze taka swiadomosc pozostaje 2. powinien byc dowod na przemieszczanie sie swiadomosci do innego miejsca 3. dowod ze przyjmuje nowe cialo itd....
Nie słyszałem o żadnych badaniach o reinkarnacji. Sposoby o jakich wiem żeby się przekonać to wiele, wiele relacji ludzi pamiętających poprzednie wcielenia i hipnoza represyjną (Dolores Cannon polecam obczaić)
Wierzę w reinkarnację i wprawia mnie to w pozytywne stany, które skłaniają mnie do czynienia dobra w szeroko pojętym znaczeniu . Ktoś inny nie wierzy i nie należy to do mnie absolutnie nawet w najmniejszej formie... tak jak nieskończona ilość przekonań pulsujących jak bańki w nieosiągalnych dla naszych umysłów wymiarach; Nieporuszenie. ❤
Dziękuję
❤🙏dziękuję
Super ❤
🙂🙏
Sadu sadu sadu❤❤
❤
W ogóle nie pamiętam żadnych poprzednich wcieleń. Nie chciałabym też ponownie przychodzić na tę planetę w jakiejkolwiek postaci. Jedno wcielenie wystarczy mi w zupełności.
Mam takie samo podejście a choć (już) nie pamiętam "poprzedniego" życia to w głębi jestem pewny że życie jest... i jest...
A że nie pamiętam tego co było poprzednio - tak samo nie pamiętam większości dni z okolic 5 roku życia, prawie wszystkich dni z okolic 4 i 3 r.ż. i mam zaledwie kilka wspomnień z wcześniejszego okresu
PS sen to mniejszy brat śmierci
To kuriozalne, że fizyk z wykształcenia mówi o reinkarnacji tak, jakby nie istniała ani zasada zachowania energii, ani entropia, ani termodynamika.
Nie mogę znaleźć informacji o tych książkach Roya Hudda o Danie Leno. W ogóle nie mogę znaleźć nic na temat rzekomego poprzedniego wcielenia tego komika.
Czy ktoś coś znalazł?
To jest wstęp napisany przez Roya Hudda do książki "The King's Jester" Barry'ego Anthony'ego. Niestety niewiele się zgadza z tego co opowiada Ajahn Brahm.
--
"Śniłem ten sen raz za razem. Był to powracający sen, który miałem po raz pierwszy, gdy miałem piętnaście lat, i ostatni raz czterdzieści lat temu. To był sen - nie koszmar. Był całkiem zwyczajny. Przechadzałem się po wiktoriańskim domu z wysokimi sufitami, przemierzałem pokoje, schodziłem po schodach do ogrodu (oświetlonego małymi lampionami), a na końcu (sen zawsze tak się kończył) schodziłem do piwnicy, gdzie otaczały mnie moje wizerunki. To była jedyna, lekko niepokojąca część.
Nigdy nikomu o tym nie powiedziałem. Nie było w tym nic sensacyjnego ani nawet odrobinę interesującego, aż do początku lat sześćdziesiątych, kiedy otrzymałem telefon od dwóch przyjaciół-aktorów. Wprowadzili się do nowego mieszkania i pomyśleli, że chciałbym je zobaczyć.
Pewnej niedzieli rano ja i moja pierwsza żona, Ann, pojechaliśmy do Brixton, żeby je obejrzeć. Skręciliśmy w Ackerman Road i w połowie drogi powiedziałem: „Stop! To jest dom, o którym śniłem przez lata”.
Wbiegłem po schodach i przepchnąłem się obok przyjaciół. „Nie mówcie nic o tych pokojach, powiem wam dokładnie, jak wyglądają”. Zrobiłem to i opisałem je idealnie, zanim weszliśmy do środka.
Zacząłem się ekscytować i paplać o magicznie oświetlonym ogrodzie i piwnicy pełnej klonów Roya Hudda. Ogród nie był oświetlony, a do piwnicy nie było dostępu. Jedyny raz, kiedy byłem w tym domu i nie skończyłem w piwnicy, to wtedy, gdy byłem w prawdziwym domu. Lekko wstrząśnięty zapytałem, dlaczego chcieli, żebym zobaczył to miejsce. „Ten dom” - wyjaśnili - „kiedyś należał do wiktoriańskiego komika, Dana Leno, więc pomyśleliśmy, że jako miłośnik music-hallu chciałbyś go zobaczyć”. „Widziałem go już dziesiątki razy” - powiedziałem i opowiedziałem im o powracającym śnie. Oni i moja żona byli równie zaintrygowani jak ja. To było wszystko.
Wyszliśmy z domu, a ja postanowiłem dowiedzieć się więcej o panu Leno.
Był po prostu najpopularniejszym komikiem music-hallu i pantomimy swoich czasów. O tym, jak bardzo był uwielbiany i podziwiany przez niezliczone tłumy, świadczy frekwencja na jego pogrzebie. Trasa o długości trzech i pół mili była wyłożona ludźmi stojącymi w trzech rzędach na całej długości. Moja babcia zawsze mówiła, że gdy pada deszcz, to anioły płaczą ze śmiechu, wspominając Dana.
Widzowie jego czasów (1860-1904) są często postrzegani jako ludzie o bardzo podstawowym poczuciu humoru. Humor Dana Leno taki nie był. Jak przeczytasz na kolejnych stronach, jego myślenie było niezwykle pomysłowe, nietuzinkowe, fantastyczne i całkowicie oryginalne. Tyle jeśli chodzi o twierdzenie, że Wiktorianie doceniali tylko oczywistości.
Barry Anthony dowiedział się znacznie więcej ode mnie o tym wspaniałym małym klaunie, który stał się „Królewskim Błaznem”. Zebrał wszystko w tej fascynującej i tak dobrze udokumentowanej opowieści o jego życiu i czasach.
Pozwólcie, że uporządkuję elementy mojego powracającego snu, których nie rozumiałem. Odkryłem, że był jednym z pierwszych, którzy mieli lampki choinkowe w swoim ogrodzie, a jako tancerz (był mistrzem świata w tańcu clogowym w 1880 roku) mógł z łatwością ćwiczyć przed lustrami.
Muszę powiedzieć, że nie jestem w najmniejszym stopniu medium. Jeśli już, to jestem ultra sceptykiem. Opowiedziałem o moim śnie w telewizji wiele lat temu, a reakcja była niesamowita. Listy i wspomnienia od ludzi, którzy widzieli i nigdy nie zapomnieli Dana. Była też korespondencja od medium. Podobno często pojawiał się na ich seansach i wszyscy zapewniali mnie, że był życzliwą duszą. Wiele z nich radziło mi tylko jedno: żebym nie odwiedzał miejsca, gdzie został pochowany. Mieszkałem wtedy tuż za rogiem od tego miejsca.
Zaledwie kilka lat temu Wielki Zakon Wodnych Szczurów odnowił grób Leno, a jako „Królewski Szczur” zostałem poproszony o udział w krótkim nabożeństwie pamięci przy grobie. Odrzuciłem zaproszenie."
@piotr-kucharski Bardzo dziękuję za ten wstęp. Przyszło mi do głowy, że zazwyczaj takie wspomnienia z przeszłego życia pojawiają się (podobno) w mocno wczesnym dzieciństwie - tutaj dopiero w wieku 15 lat. Czytałem książkę napisaną przez naukowców na temat wspomnień dzieci z poprzednich wcieleń. Niestety nie pamiętam tytułu, była wydana około 20 lat temu. Oczywiście trudno na 100 % mieć pewność co do tych historii, ale brzmiało to sensownie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam 👍
Niestety problem z tym opowiadaniem jest taki, że bardzo trudno jest uzyskać informację nawet o samych słowach wypowiedzianych przez Roya Hudda :( Ani też sam najwidoczniej zbyt często tego nie poruszał. Szkoda, że Ajahn Brahm, wspominając o badaniach, jednak postanowił tematu nie rozszerzyć - chociaż w którymś wykładzie (też tu opublikowanym) chyba przytaczał pracę badacza, który tylko na tym się skupia (skupiał? niestety nie wiem czy jest z nami jeszcze). Trudno jest nam fizycznie udowodnić coś niefizycznego :) Historie opowiadane przez dzieci są zawsze ciekawym punktem zaczepienia - z jednej strony prawdopodobnie mózg łączy wiele różnych faktów, aby tworzyć u nich te historie, z drugiej... czy mamy co do tego absolutną pewność? :)
@@salvation2262 Brahm lubi takie historyjki, paranormalność i Archiwum X
Absolutnie pewna jest tylko śmierci.
nie ma dowodu na reinkarnacje...opowiadanie o kims kto mial takie doswiadczenia to nie jest dowod,.... chodzi mi o dowod w sensie naukowym...zadnej prawdy buddyjskiej w takim sensie nie mozna udowodnic....
@mariuszwarnel wędrówka dusz z ciała do ciała nie jest żadną prawdą buddyjską
jezeli swiadomosc po smierci mialaby pozostac i oblec sie w nowe cialo, to np.:1.powinien byc dowod ze taka swiadomosc pozostaje 2. powinien byc dowod na przemieszczanie sie swiadomosci do innego miejsca 3. dowod ze przyjmuje nowe cialo itd....
Nie słyszałem o żadnych badaniach o reinkarnacji. Sposoby o jakich wiem żeby się przekonać to wiele, wiele relacji ludzi pamiętających poprzednie wcielenia i hipnoza represyjną (Dolores Cannon polecam obczaić)
To jest aspekt religijny, oparty na wierze.
Nie wierzę w reinkarnację.
Brahm znowu bajki opowiada grzecznym dzieciom :/
Opowiadanie bajek to specjalność wszystkich religijnych
Wszystko to bajka, zanim sam przez to nie przejdziesz.
A kto nie opowiada bajek ?
@@SekretyZdrowiapl nigdy nie miałem wizyj Matki Boskiej, wspomnień z zeszłych żyć, rozmów z Shiwą. Co ze mną jest nie tak?
@@OrdoMaiorum A potrzebne Ci to do czegoś? Bo jak nie to nie żałuj, że nie miałeś :)