Bardzo lubię dokładniejsze analizy w Twoim wykonaniu :) Zwłaszcza książek YA -sama po nie nie sięgam zbyt często, ale przynajmniej wiem czego nastoletniej siostrze nie podsuwać :)
tak, zakończenie pierwszego tomu jest bardzo abstrakcyjne: Nawet gdyby książka nie była tak współczesna to można przecież pisać do siebie listy. Rozumiem, że relacja romantyczna na odległość może nie mieć za dużo plusów, ale mogli chociaż pisać ze sobą po przyjacielsku skoro aż tak się do siebie zbliżyli...
Podoba mi się, że twoja recenzja nie sprowadza każdego autora z wattpada do gruntu, że nic nie potrafi i pisze ściek, jak wielu przed tobą tak mówiło. Wattpad ma na tyle złą renomę - połowicznie zasłużoną - że jak coś z niego pochodzi, to jest na pewno złe i słabe. Tylko zapominamy, że to wydawca decyduje, co z tego wattpada wychodzi i ma szanse trafić do szerszej publiki już poza internetem. Wydawcy coraz częściej redakcji czy korekty książek nie robią, a biorą za to wynagrodzenie. Czytałam w tym roku tyle książek, które są wyplute przez autora i takie poszły do druku, a nazwiska redaktora i korektora to istnieją w spisie pracowników chyba dla samego faktu istnienia. I ja naprawdę rozumiem pojedyncze literówki na książkę, to sie zdarza, ale powtórzenia słów, zła budowa zdania, liczne literówki: to już nie jest przypadek, to bycie ślepym albo nieprzeczytanie tekstu.
Tej książki jeszcze nie czytałam. Co do błędów logicznych, które powinny być wyłapane przez korektę mogę podać przykład z innej ksiażki. W "Biurze M." jeden z bohaterów zmienił kolor włosów z jednym akapicie bez ich przefarbowania.
Nie czytałam, ale wnioskuję po twoich wypowiedziach i znam pamiętnik doskonale, że tam ni chu chu nie ma podobieństwa. Pamiętnik nawet koło tej szmiry nie stał.
A ja zaproponuję coś nieco starszego, ale też wattpadowego, seria "The Last Regret". Dopiero znalazłam twój kanał (próbowałam robić szybki research ale ciężko po samych miniaturkach), więc jeśli już czytałaś to wybacz, nie było tematu
Nie czytalam tego "dzieła" i nie zamierzam, generalnie taka "literatura" to strata czasu ale calkiem powaliła mnie informacja że fanki-obrończynie autorki tej książki zarzucają plagiat autorowi Pamietnika . OMG!!! 😂😂😂 dobrze że Nicholas Sparks nie jest tego świadomy (100% że nie jest) bo umarłby ze śmiechu... a szkoda by było bo akurat czytając jego książki nie mam poczucia straty czasu
Nie czytam wattpada ale z tego co śledzę na yt to wydawnictwa nie robią korekt ze względu na potencjaly hejt ze strony fanek danego dzieła. Oczywiście, oszczędzają mnóstwo pieniędzy na korekcie ale jednak jak takie wattpadziary-książkary, główny target sprzedażowy zrobi hejt wobec "cenzury" to wydawnictwo nikomu książki nie opchnie. A takie coś kupi tylko taka Prostacja by zrobić content (który uwielbiam). Dramatem obecnego rynku jest to, że takie książkary są nadreprezentowane w statystykach sprzedaży. Dużo "wyrobionych" czytelników z sekcji komentarzy z Gazety Wyborczej płacze że to jakiś koniec świata. Mocno wykrzywiają wyniki sprzedażowe ale mody na takie czytadełka są stare jak masowa alfabetyzacja i produkcja książek. Myślicie że w XIX wieku ludzie czytali tylko Prousta a jedynym produkcjyjnym autorem był Dumas? To źle myślicie. Ktoś kto nie bada literatury XIX wieku nie będzie znał tego jak dużo czytadełek powstało. Zaryzykuje stwierdzenie że obecne ya książki to dzieci harlekinów czy tych wszystkich romansów historycznych i kryminalnych, jakie czytały nasze matki. Większość powieści Danielle Steel czy innej Nory Roberts jak ma ekranizacje to te telewizyjne rodem z Hallmarka. I nikt o nich nie pamięta. Dosłownie te romansidła ya są jak książki Barbary Cardland, która stworzyła prawie 1000 tytułów o szablonie "znudzony książe playboy zakochuje się bez pamięci w niewinnej dziewicy". I to z seksikami w stylu "razem odlecieli do nieba". Gdyby ta pani urodziła się 100 lat później to byłaby wattpadziarą i tyle. I swoją pisaniną nie zbałamuciłaby pasierbicy swojej siostry o nazwisku Diana Spencer. Tak, księżna Diana takie coś czytała jak była młoda i myślała że Karol będzie jej księciem. A tu zonk bo ten kochał inną ale mu rodzina nie pozwalała się z nią ożenić przez 40 lat... Czytałam że te wszystkie "blondyki, szatyni i czarnoocy" to anglicyzm, bo tam musi być określony podmiot. To nie jest język fleksyjny jak polski. Jak coś pokręciłam w gramatyce obu języków to proszę mnie poprawić.
U Negrońskiej (cykl Students) maniakalnie używa "szatyn", "czarnowłosa" nawet dla głównych bohaterów i w sytuacji gdy w scenie mamy 1 chłopaka i 1 dziewczynę. Okrutnie drzni i takie nie naturalne dl j. polskiego. Naturalne jest natomiast pomijanie on/chłopak/czarnowłosy/Alex itp ! Wkurza mnie to i zniecheca do czytania.
Dlatego oglądam takie filmy, by nie musieć tego czytać i być w miarę zorientowanym. 😎
I właśnie dzięki takim analizom wiem czego mam nie czytać! 👏
Nie jest to super dobra i ambitna seria, ale przyjemnie mi się jej słuchało :) W porównaniu do innych "hitów" wattpada wypada bardzo dobrze :D
Czytalam tylko 1 tom Flawless i na tym poprzestalam - niech fakt ten służy za recenzję;) świetny materiał
Bardzo lubię dokładniejsze analizy w Twoim wykonaniu :) Zwłaszcza książek YA -sama po nie nie sięgam zbyt często, ale przynajmniej wiem czego nastoletniej siostrze nie podsuwać :)
tak, zakończenie pierwszego tomu jest bardzo abstrakcyjne:
Nawet gdyby książka nie była tak współczesna to można przecież pisać do siebie listy. Rozumiem, że relacja romantyczna na odległość może nie mieć za dużo plusów, ale mogli chociaż pisać ze sobą po przyjacielsku skoro aż tak się do siebie zbliżyli...
zaraz zaraz, skąd wiedziałaś że oglądałam film Prostracji 🙄🤣🤣😊😉
🧙♂️
Bardzo mi się podobają twoje recenzje, naprawdę miło się słucha i też świetnie argumentujesz wszystko. Takich ludzi potrzeba 😎
Dobre spostrzezenia 😮
A zrobisz recezje My beloved monster? (nwm jak to sie pisze)
Kupiona! Więc będzie ^^
@@WybrednaMaruda to super, bede czekac 😉
Ja też miałam problem z przeczytaniem pierwszych stu stron 😊
Podoba mi się, że twoja recenzja nie sprowadza każdego autora z wattpada do gruntu, że nic nie potrafi i pisze ściek, jak wielu przed tobą tak mówiło. Wattpad ma na tyle złą renomę - połowicznie zasłużoną - że jak coś z niego pochodzi, to jest na pewno złe i słabe. Tylko zapominamy, że to wydawca decyduje, co z tego wattpada wychodzi i ma szanse trafić do szerszej publiki już poza internetem. Wydawcy coraz częściej redakcji czy korekty książek nie robią, a biorą za to wynagrodzenie. Czytałam w tym roku tyle książek, które są wyplute przez autora i takie poszły do druku, a nazwiska redaktora i korektora to istnieją w spisie pracowników chyba dla samego faktu istnienia. I ja naprawdę rozumiem pojedyncze literówki na książkę, to sie zdarza, ale powtórzenia słów, zła budowa zdania, liczne literówki: to już nie jest przypadek, to bycie ślepym albo nieprzeczytanie tekstu.
Uwielbiam cię słuchać 💜
uwielbiam cie sluchac:))
Tej książki jeszcze nie czytałam. Co do błędów logicznych, które powinny być wyłapane przez korektę mogę podać przykład z innej ksiażki. W "Biurze M." jeden z bohaterów zmienił kolor włosów z jednym akapicie bez ich przefarbowania.
Może farbował wcześniej, a stał na deszczu i mu farba spłynęła...? 🤣🤣🤣
Nie czytałam, ale wnioskuję po twoich wypowiedziach i znam pamiętnik doskonale, że tam ni chu chu nie ma podobieństwa. Pamiętnik nawet koło tej szmiry nie stał.
Przywróćmy proporcje : to ta szmira koło Pamietnika nawet nie stała :)
A ja zaproponuję coś nieco starszego, ale też wattpadowego, seria "The Last Regret". Dopiero znalazłam twój kanał (próbowałam robić szybki research ale ciężko po samych miniaturkach), więc jeśli już czytałaś to wybacz, nie było tematu
Nie, nie znam, ale zapisuję!
Oookaaaay leeets goooo 😂
Nie czytalam tego "dzieła" i nie zamierzam, generalnie taka "literatura" to strata czasu ale calkiem powaliła mnie informacja że fanki-obrończynie autorki tej książki zarzucają plagiat autorowi Pamietnika . OMG!!! 😂😂😂 dobrze że Nicholas Sparks nie jest tego świadomy (100% że nie jest) bo umarłby ze śmiechu... a szkoda by było bo akurat czytając jego książki nie mam poczucia straty czasu
Nie czytam wattpada ale z tego co śledzę na yt to wydawnictwa nie robią korekt ze względu na potencjaly hejt ze strony fanek danego dzieła. Oczywiście, oszczędzają mnóstwo pieniędzy na korekcie ale jednak jak takie wattpadziary-książkary, główny target sprzedażowy zrobi hejt wobec "cenzury" to wydawnictwo nikomu książki nie opchnie. A takie coś kupi tylko taka Prostacja by zrobić content (który uwielbiam).
Dramatem obecnego rynku jest to, że takie książkary są nadreprezentowane w statystykach sprzedaży. Dużo "wyrobionych" czytelników z sekcji komentarzy z Gazety Wyborczej płacze że to jakiś koniec świata. Mocno wykrzywiają wyniki sprzedażowe ale mody na takie czytadełka są stare jak masowa alfabetyzacja i produkcja książek. Myślicie że w XIX wieku ludzie czytali tylko Prousta a jedynym produkcjyjnym autorem był Dumas? To źle myślicie. Ktoś kto nie bada literatury XIX wieku nie będzie znał tego jak dużo czytadełek powstało. Zaryzykuje stwierdzenie że obecne ya książki to dzieci harlekinów czy tych wszystkich romansów historycznych i kryminalnych, jakie czytały nasze matki. Większość powieści Danielle Steel czy innej Nory Roberts jak ma ekranizacje to te telewizyjne rodem z Hallmarka. I nikt o nich nie pamięta. Dosłownie te romansidła ya są jak książki Barbary Cardland, która stworzyła prawie 1000 tytułów o szablonie "znudzony książe playboy zakochuje się bez pamięci w niewinnej dziewicy". I to z seksikami w stylu "razem odlecieli do nieba". Gdyby ta pani urodziła się 100 lat później to byłaby wattpadziarą i tyle. I swoją pisaniną nie zbałamuciłaby pasierbicy swojej siostry o nazwisku Diana Spencer. Tak, księżna Diana takie coś czytała jak była młoda i myślała że Karol będzie jej księciem. A tu zonk bo ten kochał inną ale mu rodzina nie pozwalała się z nią ożenić przez 40 lat...
Czytałam że te wszystkie "blondyki, szatyni i czarnoocy" to anglicyzm, bo tam musi być określony podmiot. To nie jest język fleksyjny jak polski. Jak coś pokręciłam w gramatyce obu języków to proszę mnie poprawić.
U Negrońskiej (cykl Students) maniakalnie używa "szatyn", "czarnowłosa" nawet dla głównych bohaterów i w sytuacji gdy w scenie mamy 1 chłopaka i 1 dziewczynę. Okrutnie drzni i takie nie naturalne dl j. polskiego. Naturalne jest natomiast pomijanie on/chłopak/czarnowłosy/Alex itp ! Wkurza mnie to i zniecheca do czytania.
O, tę serię też mam w planach!