ja też potrzebowałam właśnie tego o czym mówisz: tajemnicy, czegoś nie z tej ziemi, magiczności tego czasu i stanu. Dlatego chyba po 3ciej czy 4tej wizycie u lekarza zrezygnowałam z dalszych wizyt i przeszłam pod opiekę tylko położnej. Tym samym zrezygnowałam z USG, które tak naprawdę mnie bardziej stresowały niż uspakajały. Zdjęcia USG wydają mi się zupłenie odarte z cudu i magii tworzenia się nowego życia. Jestem głęboko przekonana, że to była najlepsza decyzja, którą mogłam dla siebie i dla naszego dziecka podjąć.
ja też potrzebowałam właśnie tego o czym mówisz: tajemnicy, czegoś nie z tej ziemi, magiczności tego czasu i stanu. Dlatego chyba po 3ciej czy 4tej wizycie u lekarza zrezygnowałam z dalszych wizyt i przeszłam pod opiekę tylko położnej. Tym samym zrezygnowałam z USG, które tak naprawdę mnie bardziej stresowały niż uspakajały. Zdjęcia USG wydają mi się zupłenie odarte z cudu i magii tworzenia się nowego życia. Jestem głęboko przekonana, że to była najlepsza decyzja, którą mogłam dla siebie i dla naszego dziecka podjąć.