Anegdota. Wynajmuję domek turystom. W swojej ofercie zawarłem coś takiego co nazywam nie wypowiedzianymi korzysciami. Są to rzeczy które dodają wartość, a nie zależą odemnie. Np dobry zasięg telefoni komórkowej, zdjęcia przyrody nie tylko pokoju, wnętrza. Turysta nie jedzie po to by tylko siedzieć wewnątrz. Co można zwiedzać w okolicy. Ludzie się niepotrzebnie tłumaczą " jesteśmy małżeństwem" dlatego zawarłem w opisie tolerancyjność otwartość, to nie przysłowiową stancja u Babci Genowefy, gdzie właściciel bawi się w strażnika moralności:) Jest sporo wartości dla klienta od nas niezależnych które mają znaczenie i warto wymienić nie tylko te które były dla nas kosztem wyprodukowania. Dzięki super materiał.
Dzisiaj miałam w tym temacie szkolenie z panem Filipem Kasprzykiem. Powiem tak - fajne, ale szkoda, że nie z panem Arturem Jabłońskim, który wykłada temat rewelacyjnie!
Wywiady z Panem Arturem to czysta przyjemność. Chętnie bym słuchał nawet samych life stylowych 😁Btw. czy jest możliwość podzielenia się linkiem do tabeli?
Anegdota Moim zdaniem język korzyści traci na swej efektywności jeżeli jest używany niewłaściwie. Jeżeli handlowiec używa litanii złożonej z zawołań pisanych językiem korzyści to ten komunikat ma podobną efektywność jak zwykły zestaw cech i zalet. Mam nieodparte wrażenie, że nawet podbite solidną anegdotą niekoniecznie będzie miało taki wpływ jak nam się wydaje. Problem w stosowaniu języka korzyści w sprzedaży leży nie tyle w standaryzacji, (oczywiście„szyty na miarę” przekaz też osłabia ), ale w oderwaniu go od rzeczywistych problemów klienta. I to chyba mi nie wybrzmiało wystarczająco dobitnie. Owszem Artur wspomina o współpracy Bydgoszczy z Toruniem ;), ale trochę mi tej części zabrakło docenienia wagi analizy potrzeb i wykorzystania jej w dalszych etapach Jest dużo kursów na rynku które mówią o konieczności stworzenia buyer persony, ale mało który mówi o późniejszym jej, że się tak po staropolsku wyrażę dewelopmencie. Ktoś kto jest na początku naszym wyśnionym klientem wraz z każdą zamkniętą sprzedażą, zaczyna mieć mniejsze czy większe wady. No i te wady do Excela chyba warto wrzucić. I tutaj współpraca sprzedaży z marketingiem jest nieodzowna, fajnie że na to zwróciliście uwagę. Jeszcze mam jedną kwestię, a właściwie pytanie. Może się uda jakoś na nie odpowiedzieć. Zainteresował mnie ten kazus firmy e-learningowej. Jak go usłyszałem, to intuicyjnie przyszła mi do głowy zagwostka, czy aby antifraud będzie najlepszym rozwiązaniem problemu nie kończenia szkoleń czy delegowania koleżeństwu? Czy ten problem został dogłębnie przeanalizowany? Czy to nie jest tak, że ludzie nie kończą tych szkoleń bo są na przykład nudne. Bo są nieadekwatne, ze zbyt wystandaryzowanymi przykładami. Wszak pokusa skalowalności szkoleń onlineowych jest spora, a nie da się tego zrobić bez wprowadzenia schematów. Może są długie, a pracodawca nie uwzględnia tego czasu w czasie pracy. Przy oldskulowych szkoleniach temat był prosty. Zabieramy pracownika na cały dzień, przy asynchronicznym szkoleniu online, radź sobie pracowniku sam. W takiej sytuacji mam wrażenie, że antifraud nawet opatulony w super anegdotę o SPA będzie jedynie pudrem. Może przestaną delegować, ale czy będą kończyć? Bardzo mnie to ciekawi. Gdybyś Arturze mógł dwa słowa o tym gdzieś szepnąć :)
Szanuje tego typu materiały dzięki za kolejną podpowiedź do mojego marketingu 💪
Koniecznie więcej treści dla marketerów! Anegdota 😀
Anegdota, to silna broń, ponadto dzięki za świetną rozmowę.
Dzięki wielkie! Akurat dzisiaj potrzebowałem tego tematu! 🔥 p.s. "Anegdota" pierwsza klasa. ;)
Anegdota. Super!
Anegdota. Dzięki za kolejny ciekawy materiał!
Anegdota. Dzięki za tą rozmowę, przyda się
Anegdota. Dzięki za kolejny ciekawy materiał.
Dziękuję 🤗
Świetny materiał. Anegdota :)
Dzięki 👍 Anegdota 😉
Jest Artur, jest Adrian G, jest like w ciemno 😎
Zabawa konwencją to już zboczenie zawodowe 😂😂 Uśmiałem się nieźle. Ciekawe spojrzenie na niekonwencjonalne sposoby sprzedaży i marketingu. Polecam
Anegdota ;) Czekamy na więcej !
Dobry film 💪 Anegdota
Świetny materiał 🎉
komentarz dla statystyk!
Anegdota. Wynajmuję domek turystom. W swojej ofercie zawarłem coś takiego co nazywam nie wypowiedzianymi korzysciami. Są to rzeczy które dodają wartość, a nie zależą odemnie. Np dobry zasięg telefoni komórkowej, zdjęcia przyrody nie tylko pokoju, wnętrza. Turysta nie jedzie po to by tylko siedzieć wewnątrz. Co można zwiedzać w okolicy. Ludzie się niepotrzebnie tłumaczą " jesteśmy małżeństwem" dlatego zawarłem w opisie tolerancyjność otwartość, to nie przysłowiową stancja u Babci Genowefy, gdzie właściciel bawi się w strażnika moralności:) Jest sporo wartości dla klienta od nas niezależnych które mają znaczenie i warto wymienić nie tylko te które były dla nas kosztem wyprodukowania. Dzięki super materiał.
Szkoda, że nie pojawił się link do tabeli. Anegdota!
Dzisiaj miałam w tym temacie szkolenie z panem Filipem Kasprzykiem. Powiem tak - fajne, ale szkoda, że nie z panem Arturem Jabłońskim, który wykłada temat rewelacyjnie!
Ps. Anegdota
Wywiady z Panem Arturem to czysta przyjemność. Chętnie bym słuchał nawet samych life stylowych 😁Btw. czy jest możliwość podzielenia się linkiem do tabeli?
Anegdota
Moim zdaniem język korzyści traci na swej efektywności jeżeli jest używany niewłaściwie. Jeżeli handlowiec używa litanii złożonej z zawołań pisanych językiem korzyści to ten komunikat ma podobną efektywność jak zwykły zestaw cech i zalet. Mam nieodparte wrażenie, że nawet podbite solidną anegdotą niekoniecznie będzie miało taki wpływ jak nam się wydaje.
Problem w stosowaniu języka korzyści w sprzedaży leży nie tyle w standaryzacji, (oczywiście„szyty na miarę” przekaz też osłabia ), ale w oderwaniu go od rzeczywistych problemów klienta. I to chyba mi nie wybrzmiało wystarczająco dobitnie. Owszem Artur wspomina o współpracy Bydgoszczy z Toruniem ;), ale trochę mi tej części zabrakło docenienia wagi analizy potrzeb i wykorzystania jej w dalszych etapach
Jest dużo kursów na rynku które mówią o konieczności stworzenia buyer persony, ale mało który mówi o późniejszym jej, że się tak po staropolsku wyrażę dewelopmencie. Ktoś kto jest na początku naszym wyśnionym klientem wraz z każdą zamkniętą sprzedażą, zaczyna mieć mniejsze czy większe wady. No i te wady do Excela chyba warto wrzucić. I tutaj współpraca sprzedaży z marketingiem jest nieodzowna, fajnie że na to zwróciliście uwagę.
Jeszcze mam jedną kwestię, a właściwie pytanie. Może się uda jakoś na nie odpowiedzieć.
Zainteresował mnie ten kazus firmy e-learningowej. Jak go usłyszałem, to intuicyjnie przyszła mi do głowy zagwostka, czy aby antifraud będzie najlepszym rozwiązaniem problemu nie kończenia szkoleń czy delegowania koleżeństwu?
Czy ten problem został dogłębnie przeanalizowany?
Czy to nie jest tak, że ludzie nie kończą tych szkoleń bo są na przykład nudne.
Bo są nieadekwatne, ze zbyt wystandaryzowanymi przykładami. Wszak pokusa skalowalności szkoleń onlineowych jest spora, a nie da się tego zrobić bez wprowadzenia schematów.
Może są długie, a pracodawca nie uwzględnia tego czasu w czasie pracy. Przy oldskulowych szkoleniach temat był prosty. Zabieramy pracownika na cały dzień, przy asynchronicznym szkoleniu online, radź sobie pracowniku sam.
W takiej sytuacji mam wrażenie, że antifraud nawet opatulony w super anegdotę o SPA będzie jedynie pudrem. Może przestaną delegować, ale czy będą kończyć?
Bardzo mnie to ciekawi. Gdybyś Arturze mógł dwa słowa o tym gdzieś szepnąć :)
Dobre
Anegdota.
I to staropolskie slownictwo. Dobrze że jest uzywane bo inaczej by zanikło. Pozdrawiam
👍
Anegdota 😁
Anegdota 🙂
Anegdota 😜
Anegdota :)
Anegdota to jest dobre
No coz... Anegdota 😊
Anegdota :))
anegdota ;)
Anegdoda
Anegdota
Anegnota
Anegdota
Anegdota
Anegdota
Anegdota
Anegdota
Anegdota
Anegdota 👍