Super. Fizyka na uczelniach coraz bardziej umiera. Przykro na na to patrzeć wiedząc jak jest piękną nauką. Ps. Gdzieś na kanale jest jesszcze filmik z fizyczką która pracuje w synchrotronie. :)
@@pogotowiematurafizyka o, dzięki za info, na pewno sprawdzę. Jeszcze pytanko miałbym do Ciebie, bo ty na ten temat możesz wiedzieć trochę więcej niż ja. Czym tak naprawdę różni się Fizyka jako kierunek na Politechnice od tej na Uniwersytecie? Domyślam się, że na polibudzie jest więcej aspektów technicznych niż na uniwerku ale w sumie to jedyne co wiem.
@@amadeuszdydnianski8167 Trochę informacji na ten temat przemycił Marek w wywiadzie. Ja ze swojej strony dodam, że różnica w moim przypadku była bardziej w uczelniach, które prowadziły ten kierunek niż w samym kierunku. Kończyłem fizykę na Uniwersytecie i fizykę techniczną na Politechnice Lubelskiej ale tylko na poziomie inżynier. Dalej nie chciałem kontynuować bo wkręciła mnie fizyka uczelniana na maksa. Uniwerek fizykę prowadził od dawna, niektórzy studenci którzy kończyli tam fizykę są teraz profesorami i wykładowcami. Dlatego przez te wszystkie lata wypracowali sobie bardzo dobry system nauki. Wszystko było spójne i na odpowiednim poziomie przynajmniej pierwsze dwa lata. Na Politechnice natomiast ten kierunek do była świeżynka ja byłem drugim rokiem, więc wykładowcy sami niekiedy nie wiedzieli czego mają nas uczyć bo sami się uczyli :). Wyjątkiem były przedmioty techniczne (AutoCAD, rysunek techniczny, projekt instalacji fotowoltaicznych, kolektorów, projekty klimatyzacji, CWU, CO, programowanie) To było prowadzone na całkiem zacnym poziomie. Co prawda AutoCAD pojawił mi się także i na którymś roku na zwykłej fizyce na uniwerku. Ale człowiek, który go prowadził sam się go uczył więc pozostawiało to wiele do życzenia (plus dla Politechniki). Co do poziomu trudności na uniwersytecie było tak z 3x razy trudniej ale akurat to uważam za plus, więcej wymagali więc człowiek się więcej uczył i dziś "coś tam" wie ;) Na Politechnice można było się uczyć ale jak ktoś chciał tylko "przechodzić" studia to mógł to zrobić i zdać nie umiejąc za wiele. Uniwerek też miał wiele przedmiotów takich nazwę to mocno teoretycznych w codziennym życiu raczej wiedza z nich nie jest mi przydatna, ale dla kogoś kto by wiązał się mocniej z uczelnią albo pracą naukową w firmie to niezbędna. Na polibudzie miałem też zdecydowanie większą ilość mężczyzn na roku w stosunku do kobiet (to minus) ale plusem jest to, że przynajmniej połowa z nich to byli chłopaki do dobrych technikach więc mogłem się od nich dużo nauczyć takich praktycznych rzeczy (chociażby jak dobrze lutować) (to plus). Na uniwerku kobiet i mężczyzn była podobna ilość. Imprezy - tu bezkonkurencyjnie akademik polibudy wygrywał nad uniwerkiem, ale o tym nie będę się rozpisywał. Możliwość dodatkowego rozwoju koła naukowe, wyjazdy, konferencje to zdecydowanie lepiej działało na uniwerku klimat uczelni z tradycją sprzyjał temu. Dodatkowo podobnie jak i Marek ja w pewnym momencie zacząłem się bardzo mocno angażować w popularyzacje nauki a taka forma rozwoju była tylko możliwa w moim przypadku na uniwerku a nie na polibudzie. Dzięki temu miałem swojego pierwszego Star-upa. Gdyby nie uniwerek to bym go nie miał i nie realizował bym swojego marzenia. Ostatnia różnica, która przychodzi mi do głowy to tytuły jakie się dostaje za moich czasów na polibudzie można było zostać inżynierem a na uniwerku można było mieć tytuł licencjata. Dziś już tak nie jest bo i na uniwerku można dostać inżyniera. Po co ten tytuł czy ma on jakieś znaczenie później. NIE.
Film spadł mi z nieba! Dzięki! Od jakiegoś czasu pomysł studiowania fizyki chodzi mi po głowie, ale nie wszystkie informacje da się znaleźć, stąd moje pytanie/a: 1. Jeśli chodzi o sam proces rekrutacji, to czy jest dużo chętnych i jaki w ostatnich latach był próg punktowy na UMCS'ie? Ile osób rocznie jest przyjmowanych? 2. Jak to jest ze specjalizacjami na fizyce? Jak to wygląda? Czy nie jest to na przykład jedynie na papierze, bo bywa i tak. Osobiście najbardziej interesuje mnie fizyka teoretyczna i astrofizyka. Pozdrawiam serdecznie :)
Jeżeli chodzi o liczbę Studentów, to niestety od kilku lat jest ona na UMCSie dość mała i bardzo chcielibyśmy ten stan zmienić. Wiele osób wybierając uczelnię woli się często kierować na przykład do miast bardziej oddalonych od swojego miejsca zamieszkania, aby rozpocząć nowy etap życia, lub po prostu do większych ośrodków. Z doświadczenia wiem, że ośrodki mniejsze też mają liczne zalety, gdyż pozwalają na bardziej indywidualne podejście do studenta. Na uczelniach, gdzie na każde miejsce jest wiele kandydatów, często (choć całe szczęście nie jest to chyba norma) pojedynczym studentem nie przejmuje się tak bardzo. Co do limitów i progów rekrutacyjnych, to proponowałbym ich zbyt dużo nie analizować, tylko zachęcam do składania dokumentów na UMCS. Sam osobiście znam parę osób, które mimo niezbyt dobrych wyników maturalnych w ciągu studiów "wyrośli" na świetnych fizyków - w duzej mierze to kwestia sumienności i zapału. Co do wyboru specjalności, to zawsze jesteśmy otwarci, by uruchamiać wszystkie, które pasują Studentom, tylko czasem ogranicza nas Ich liczba. Jeżeli zdecydowana większość roku decyduje się na przykład na jedną specjalność, a drugą zainteresowany jest powiedzmy jeden Student, to ciężko byłoby taką specjalność otworzyć. W przypadku zainteresowań fizyką teoretyczną i astrofizyką, polecałbym u Nas zdecydowanie kierunek Fizyka, który w tej chwili w dużej mierze skupia właśnie osoby chcące iść w tę stronę. Studenci zainteresowani fizyką doświadczalną, częściej wybierają u nas kierunki inżynierskie, czyli Fizykę Techniczną lub Inżynierię Nowoczesnych Materiałów. Mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem sytuację i zapraszam.
Fizycy są poszukiwani w bankach. Powiedział wybitny specjalista od bankowości, który banki zna tylko od brania chwilówek by uzupełnić nędzną uniwersytecką pensję 🤣🤣🤣🤣🤣. By iść na fizykę już przed maturą powinieneś biegle znać mechanikę kwantową i to na poziome rozwiązywania skomplikowanych zagadnień a nie czytania skryptów. Takich ludzi jest w Polsce rocznie kilku. Reszta niech da sobie spokój z fizyką. Miałeś kłopoty z matematyką w liceum? Kupa śmiechu, nawet na takiej politechnice będziesz mieć kłopoty, gdzie na start jest może z 5% wymagań z matematyki w stosunku do fizyki. Słowem jesteś geniuszem (ale prawdziwym, a nie że pani od chemii i fizyki w szkole tak mówiła 😂😂😂), może się odnajdziesz potem na studiach doktoranckich i dalej w nauce, w innym przypadku startuj na politechnikę po konkretny zawód.
Mam wrażenie, z ktoś nie obejrzał do końca, filmu no albo bez zrozumienia. Na szczęście, żeby go ogarnąć nie trzeba kumać fizyki kwantowej. Fizyka nie jest tylko dla naukowców, chociaż wielu po niej nimi zostaje. Nie jest też tylko dla geniuszy, chociaż wielu genialnych naukowców, właśnie było fizykami. Czasami, czysta chęć zrozumienia i odkrywania może być większa niż chęć posiadania "zawodu po politechnice", pasjonat potrafi zarażać MOCNIEJ niż naukowiec. Pasjonat może zostać popularyzatorem nauki, może tez być dobrym nauczycielem, których w dzisiejszych czasach ewidentnie brakuje. Może tez robić wiele innych rzeczy, o czym łatwo się przekonać śledząc losy absolwentów. :) Hmmmm jak widać mamy zupełnie inne pogląd na ten temat. Cóż miałem okazję skończyć fizykę na uniwersytecie i kierunek na politechnice. Dziś bardziej w moje pracy przydaje mi się wiedza z którą wyniosłem z uniwersytetu. Taki chichot losu.
@@pogotowiematurafizyka Kolejna bajka - brakuje nauczycieli, nawet PiSowski Czarnek nie ukrywa, że 100 000 jest do pilnego zwolnienia z powodu niżu demograficznego, jak brakuje to kogoś na godzinę, dwie tygodniowo by załatać dziurę na jakiejś wiosce, no i pasją się nie najesz. Też skończyłem fizykę na uniwerku i mechanikę na polibudzie, te drugie studia to był pikuś.
Bardzo ciekawa dyskusja, utwierdziła mnie w przekonaniu, że na tego typu studia chcę właśnie pójść po maturze. Niestety nie wiem jeszcze jak zdam te matury (w przyszłym roku), ponieważ rzadziej się uczę tej fizyki szkolnej, a częściej słucham i czytam materiały o astrofizyce, astronomii, mechanice kwantowej i kwantowej teorii pola. Dlatego mam pytanie jaki wynik z matury z fizyki będzie wystarczająco dobry żeby pójść na studia do jednej z lepszych uczelni w kraju? 70%? 75? Na razie mam nadzieję na przebicie progu choćby 50%
Nie do końca rozumiem pytanie. Jeżeli chodzi o progi punktowe na fizykę to hmmmm "zazwyczaj" ich nie ma i może się dostać prawie każdy. Pytanie czy ktoś kto nie zdaje matury z fizyki, albo zdał ją na 10% odnajdzie się na tych studiach. Jeżeli już w tym momencie interesuję Cię fizyka i po za treściami szkolnymi na własną rękę zgłębiasz jej tajniki to wydaje mi się, że mógłbyś się na tych studiach odnaleźć a może i nawet zakochać. :) ps. 50% z matury to już bardzo dużo.
Bardzo pomocny materiał, dzięki :) A skoro jest szansa na zadawanie pytań, to chętnie skorzystam. Jak to jest z dostaniem pracy na uczelni po studiach? Czy jest to ciężkie? Jak w ogóle wygląda ten proces? No i korzystając z okazji pozwolę też sobie zadać drugie pytanie, mianowicie pracując jako ten naukowiec/wykładowca na uczelni trudno jest połączyć badania z nauczaniem? No i jak to jest wtedy z czasem wolnym od pracy? Czy jest jeszcze miejsce na inne hobby, czy już tylko fizyka? Z góry dziękuję za odpowiedź :)
Na pytanie o pracę nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo na różnych uczelniach będzie różnie, a nawet na jednej uczelni ale na różnych wydziałach też już jest inaczej. To co mogę powiedzieć na 100% to jeżeli podejmiesz już studia doktoranckie obronisz się w czasie, będziesz miał bardzo dobrą ocenę i ogólnie wyniki to i tak nie masz pewności, że uczelnia Cię zatrudni. Doktorat nie jest przepustką na zostanie na uczelni i znam wiele osób które studia doktoranckie skończyły a na uczelni nie pracują. Co nie zmienia faktu, że jednak spora część osób zostaje po doktoracie na uczelni. Oczywiście prace na uczelni można dostać też wcześniej w trakcie doktoratu ale to wynika z zapotrzebowania w danym momencie na osoby które miałyby uczyć, otwieraniem nowych kierunków i wieloma innymi różnymi czynnikami. Na drugie pytanie niestety w ogóle nie jestem w stanie odpowiedzieć, poproszę Marka aby napisał coś od siebie.
Wreszcie mam chwilę, to spróbuję odpowiedzieć. Co do czasu pracy top mamy tu kilka aspektów (oczywiście będę mówił na przykładzie swojej Uczelni, może na innych jest trochę inaczej). Obowiązki dydaktyczne są liczone w godzinach. W wersji standardowej na moim stanowisku moje tzw. pensum dydaktyczne, to 240 godzin rocznie. Rok akademicki ma 2x15 tygodni, to daje średnio 8 godzin tygodniowo (na innych stanowiskach może być to trochę inna liczba). Te godziny mamy poświęcić ogólnie na pracę ze studentami, czyli zajęcia, konsultacje, pracę z dyplomantami przygotowującymi prace licencjackie/ inżynierskie/ magisterskie czy doktorskie. Do tego mogą dochodzić dodatkowo przydzielone obowiązki. Wydaje się tego mało, ale oczywiście nie wlicza się w to cała masa przygotowań, a poza tym zdecydowana większość prowadzących poświęca studentom więcej czasu. Drugą kwestią są sprawy naukowe. Tutaj nauczyciela akademickiego (przynajmniej u mnie) obowiązuje tzw. zadaniowy czas pracy. Oznacza to, że nie mamy przydzielonego czasu, ale mamy po prostu robić swoją robotę, nie ważne ile ona zajmie. Czasem jest to mniej, czasem więcej (im więcej się chce osiągnąć, tym więcej czasu to zajmuje) Co do samych pomiarów, to mają one bardzo różną specyfikę i każdemu będą zajmować inną ilość czasu. Do tego dochodzi analiza i interpretacja wyników, pisanie artykułów naukowych (czasem monografii, choć akurat raczej nie na moim kierunku), pisanie wniosków grantowych ilu wiele więcej. Co do organizacji pracy i czasu wolnego, to każdy radzi sobie z tym inaczej. Ja akurat znajduję czas na aktywność pozanaukową, ale czasem (choć na szczęście coraz rzadziej) zdarza się, że muszę pójść w środku nocy na Uczelnię i coś poprzestawiać w aparaturze (specyfika moich konkretnych pomiarów). Są też takie osoby, które pracy poświęcają cały swój czas, ale tak to jest, gdy można się poczuć jak zdobywca nowego lądu (w końcu, co może nie wybrzmiało wystarczająco mocno w wywiadzie, zajmujemy się rzeczami, których nigdy nikt nie badał, więc czasem czujemy się jak pionierzy). Poza tym bardzo ciężko jest ocenić kto i ile pracuje naukowo, bo gdy Twoja praca polega na zastanawianiu się i kreatywnym myśleniu, to z zewnątrz tego dobrze nie widać. Każdy naukowiec którego znam lepiej mówi, że roboty jest dużo, ale czas dla rodziny czy na hobby jakoś znajdujemy.
Cześć, mam pytanie, problem. Otóż w tym roku pójdę do klasy maturalnej. Mam problem z fizyką którą chcę zdawać na maturze. A poziomie rozszerzonym. Jednak moja szkoła, a raczej nauczycielka niezbyt potrafi nauczać tego przedmiotu i w odpowiedni sposób przygotować do egzaminu dojrzałości. W takim wypadku pozostało mi samemu się przygotować. Jednak jest to bardzo trudne wyzwanie, w końcu to fizyka, jednak jestem praktycznie pewien, że jestem na tyle zdolny by się samemu na to nauczyć. Tylko mam problem jak się do tego zabrać, z czego korzystać, czy w ogóle jest to możliwe? Z matury chciałbym chociaż te 50%, chociaż to też zależy od roku trudności samej matury itd. ale to jest takie myślę minimum. Z góry dziękuję za odpowiedź, robisz świetną robotę.
Zacznę od tego że wynik 50% z matury to moim zdaniem już bardzo dobry wynik, nie wszyscy po mat-fizach potrafią go przeskoczyć. Po drugie musisz zadać sobie pytanie po co Ci te procenty? Tzn.dobrze wiedzieć co chce się robić po maturze, bo czasami wystarczy wynik około 30% i dobre wyniki testów sprawnościowych żeby dostać się na wymarzony kierunek (mowa tu o byciu strażakiem). Fizyka sama w sobie nie jest BARDZO TRUDNA albo inaczej nie jest dla każdego trudna, jesteśmy różni i mamy różne uzdolnienia, jednym z automatu będzie łatwiej ją przyswoić drudzy będą potrzebowali więcej czasu i samozaparcia żeby przyswoić tą wiedzę. Najlepiej się uczy czegoś jeżeli się to lubi lub jeżeli nas to interesuje a nie jeżeli chcemy napisać jak najlepiej maturę. W przypadku fizyki to nie do końca działa, ciężko jest się jej wyuczyć trzeba ją zrozumieć. W dobrym zdaniu matury może pomóc wiedza matematyczna, więc nie warto odpuszczać zajęć i lekcji z matmy. Dodam, że nie chodzi mi tu o jakieś mega skomplikowane rzeczy z matmy bo takich na maturze z fizyki nie ma. Matura z fizyki rozszerzonej jest tak "matematycznie" skonstruowana, że osobo po biolchemie nie mająca rozszerzonej matmy w szkole też może ją napisać bardzo dobrze. Masz niecały rok do matury, na początek poleciłbym bym tak przekornie pooglądać trochę YouTuba, ale nie takiego maturalnego tylko popularnonaukowego np. (SciFun, Astrofaza) Ci ludzie naprawdę potrafią zaciekawić i zainspirować. Dla mnie jednym z czynników który zdecydował o tym że zacząłem się mocno interesować fizyką i poznawanie jej stało się frajdą to pokazy fizyczne, które odbyły się u mnie w szkole. Można też podjechać na POKAZY Z FIZYKI do LUBLINA, polecam odbywają się co roku we wrześniu - u mnie podsyciło to ogień który się już żarzył. Można też sięgnąć po książki popularnonaukowe dotyczące fizyki. Jeżeli któraś z tych rzeczy spowoduje, że mocniej się zainteresujesz fizyką to już WYGRAŁEŚ. Nauczenie się do matury nie będzie dużym wyzwaniem. Dlaczego o tym mówię. Najtrudniejsze w przygotowaniu się do matury jest systematyczność, ktoś kto ma duże ambicje ale nie czuje fun-u z fizyki uczy się pilnie do matury przez pierwsze 2-3 miesiące zazwyczaj gdzieś tak do okolicy świąt. Później to samozaparcie spada. Osoby które interesują się fizyka nie mają takiego problemu. Gdzie szukać wiedzy, na szczęście żyjemy w takich czasach gdzie wiedza leży na wyciągniecie ręki. Trzeba tylko po nią sięgnąć - możesz korzystać z YT np. kanał Zaliczone na 5 prowadzony przez Karola Rogowskiego, lub Chwila dla Debila - mocno wulgarny ale merytorycznie bardzo porządny, na mój kanał też możesz wpaść od czasu do czasu co by potrenować zdobytą wiedzę. Istnieje też darmowa baza lekcji webinarów do poczytania i przesłuchania Khan Academy. Masz czas i chęci to polecam. Zawsze można też spróbować lekcji u kogoś innego, jeżeli nie rezonujecie na tej samej częstotliwości ze swoją nauczycielką. Rynek korepetycji jest ogromny tylko trzeba się zapisywać szybko. Chociaż ja bym jednak radził spróbować jeszcze wycisnąć coś z nauczyciela, jeżeli Ty wykażesz inicjatywę nauczyciel to doceni i może się okazać, że jednak Twoja nauczycielka dobrze ogarnia temat. Jeżeli nauczyciel widzi, że ma zaangażowanego ucznia on też bardziej się angażuje i wtedy już można zrobić mega rzeczy. (nie zawsze) Co do technik efektywnego uczenia się nie tylko fizyki zrobię oddzielny filmik, na który też już teraz Cię zapraszam.
Dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź. Powiem szczerze, że wiele kanałów jak chwila dla debila, (który btw nauczył mnie robić zadania z dynamiki bardziej naturalnie i z wiekszą ,,frajdą") znam. Myślę jednak, że największy problem jest z motywacją do dalszego działania, gdy nie widzę efektów, choćby tych małych szybko się wypalam, by po jakimś czasie wrócić i po raz kolejny podjąć rękawicę, jednak tym razem chcę to zrobić raz ostatni, stąd moje zapytanie. Przed zamknięciem szkół coś tam jeszcze wyciskałem z siebie, lecz po nie czułem progresu i się znudziła dalsza chęć działania, teraz przez to jestem w tyle z materiałem :/ . Jeśli chodzi o matmę to się nie boję bo jestem z niej całkiem dobry, na pewno lepszy niż z fizy. Dziękuję i pozdrawiam.
Dzień dobry mam pytanie czy fizyka jest naprawdę takim ciężkim przedmiotem jak każdy mówi czy ciężka praca wystarczy do osiągnięcia sukcesu z fizyki ???
Moim zdaniem nie jest. Nie wiem co masz na myśli sukces z fizyki? Czy chodzi CI o dobry wynik maturalny czy zdobycie nagrody Nobla z fizyki lub coś innego?
Fajny wywiad, lecz mam jednak kilka pytań. W filmie zostały przedstawione różne kierunki zawodowe, zarówno ogólne (czyli że można robić wszystko), a także szczegółowe (bankowiec, informatyk, analityk, zajmowanie się bazami danych, praca w szpitalu, nauczyciel, wykładowca, czy naukowiec), którymi można kierować się po ukończeniu fizyki na uniwersytecie lub politechnice. Mam jednak pytanie a propos naukowca. Jak wyglądają zarobki takiego pracownika, czy ma on stały dochód, czy dostaje wynagrodzenie tylko za jakieś badanie czy odkrycie? Jak z dofinansowaniami takich uczelni czy firm przeprowadzających badania (co przekłada się poniekąd na skale wykonywanych badań/doświadczeń i na wypłatę pracownika)?Czy da się z tego wyżyć czy jest to tylko jako np. praca dorywcza czy drugoplanowa - obok wykładowcy czy nauczyciela? Czy prawdą jest że prawdziwy zarobek i sława przychodzi wraz z otrzymaniem Nobla? Co się dzieje z naukowcem, który przypuśćmy nie odkrył nic ciekawego lub prowadził nieudane badania przez powiedzmy rok. Z góry dziękuję za odpowiedź na pytania i pozdrawiam.
Poprosiłem już Marka żeby wypowiedział się również na ten temat, bo uważam że jego odpowiedź jako naukowca będzie bardziej rzetelna. Jeżeli chodzi o moja wiedzę to po pierwsze zależy czy mówimy o młodym naukowcu (doktorancie) czy już o osobie z większym dorobkiem naukowym (doktorem, profesorem). Na studiach doktoranckich jest różnie, można mieć stypendium naukowe za które człowiek jest w stanie przeżyć na normalnym poziomie bez fajerwerków aczkolwiek nie każda uczelnia gwarantuje, że ich doktoranci takie stypendium otrzymają. To czy doktorant będzie zarabiał więcej zależy też czy uczestniczy w jakimś projekcie (grancie), takich projektów na uczelni się pisze dużo i można być w ekipie która taki projekt realizuje albo można pokusić się o napisanie samemu grantu na badania jeżeli ktoś ma ciekawy pomysł na takowe badania. Wtedy zarobki automatycznie rosną. Jeżeli chodzi o pracowników etatowych na uczelni po doktoracie to nie potrafię dokładnie odpowiedzieć, myślę że na różnych uczelniach może być różnie. Aczkolwiek część moich znajomych którzy zostali na uczelni (nie tylko fizycy) mają pewną stałą stawkę + kwoty za granty + za pełnienie dodatkowych funkcji na uczelni. Co do badań dla przemysłu, mam również jednego znajomego który został na uczelni nie jako doktorant ale jako pracownik zajmujący się badaniami i wykonujący te badania dla dużej firmy z branży lotniczej i na pieniądze za swoją pracę nie narzeka. Co do pracy na uczelni jako drugoplanowej. W przypadku tego kierunku to jest chyba nie możliwe. Fizyk naukowiec spędza dość dużo czasu z aparaturą na badaniach i raczej musi to traktować jako priorytet.Nie zmienia to faktu, że może dorobić sobie w inny sposób. Uczelnia stwarza ku temu mnóstwo możliwości. Znam źle zarabiających profesorów, normalnie i bardzo dobrze, żaden z nich nie ma nagrody Nobla :). I na koniec nie ma czegoś takiego jak nieudane badania. Każde badanie coś weryfikuje jeżeli myślałem, że coś zadziała i chciałeś to pokazać eksperymentem a wychodzi, że jednak nie działa to to jest ważne odkrycie ktoś następny nie będzie już prowadził tych badań co Ty tylko wyciągnie wnioski z tego co zrobiłeś, zrobi coś innego albo inaczej i może dzięki Tobie pociągnie naukę do przodu. Na tym to polega :)
@@pogotowiematurafizyka Okej, dzięki za odpowiedź. Myślę, że źle wyraziłem się pisząc "nieudane badania", bo przecież zaprzeczenie czegoś czy dochodzenie do sprzeczności też jest jednym z elementów poznawania świata, miałem raczej na myśli jakieś błahostki czy mniej znaczne działania w danej dziedzinie. Chciałbym również poznać opinię Marka na ten temat, w końcu temat ten jest bardzo szeroki, bo w sumie zależy już to tak naprawdę od dokładnego miejsca pracy czy danej dziedziny badań.
Edit: zacząłem pisać jak już Tomek dał swoją odpowiedź. W większości mogę się z nim zgodzić, a na pewno w tym, że jak chce się mieć więcej pieniędzy, to zdecydowanie jest to praca na pełen etat). Reszta odpowiedzi w tekście poniżej. Postaram się odpowiedzieć, ale w zwięzłej formie jest to ciężkie, gdyż ten temat jest także wielowątkowy. Nie wiem jak to wygląda w instytutach badawczych (takich jak PAN), więc się nie mogę wypowiedzieć. Co do Uniwersytetów to jest kilka rodzajów stanowisk osób zajmujących się nauką. Na mojej Uczelni są to głównie etaty: badawczo-dydaktyczny (nauczyciel akademicki) i naukowo-techniczny (głównie obsługa aparatury, choć nie tylko). Na innych uczelniach nazwy tych etatów mogą być inne, ale charakter jest raczej wszędzie podobny. Podstawowe wynagrodzenie na takich uczelniach jest ustalone, ale różne na tych dwóch typach etatów. W przypadku nauczyciela akademickiego to w zakres obowiązków wchodzi zwykle wykonanie określonej liczby godzin zajęć ze studentami i innych obowiązków dydaktycznych. Pensja jest natomiast wypłacana łącznie za obowiązki naukowe i dydaktyczne i zależy od stanowiska/ stopnia lub tytułu naukowego (asystent, adiunkt, adiunkt ze stopniem dr hab., profesor uczelni, profesor). Oprócz podstawowego wynagrodzenia można także uzyskać szereg dodatków, także za pracę naukową (za uzyskanie finansowania zewnętrznego na badania, czy za opublikowanie artykułu w wysokopunktowanym czasopiśmie naukowym, przeprowadzanie badań na zlecenia komercyjne itd.). Każda uczelnia ma swój własny regulamin wynagrodzeń. Oczywiście dochodzą też pieniądze pochodzące z różnych grantów na badania, ale ich dotyczy procedura konkursowa (należy złożyć wniosek grantowy, który jest oceniany). Niektóre granty pozwalają zatrudnić dodatkowe osoby na potrzebę danego projektu (u nas jest to tzw. etat naukowy), z tym, że wszystkie projekty są czasowe i po końcu projektu należałoby uzyskać finansowanie kolejnego projektu. Jak widać temat jest złożony i ciężko odpowiedzieć jednoznacznie. Co do tego, czy są to wystarczające kwoty to zależy od miasta, wykonywanych obowiązków i potrzeb indywidualnych. Niestety konkretnych szczegółów podać nie mogę, ale mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem temat. Pieniądze za nagrodę Nobla są oczywiście bardzo kuszące, ale nie jest tak, że bez dostania tej nagrody naukowcy nic nie dostają.
Świetny film! Interesuję się chemią i fizyką i takie przedmioty mam zamiar także pisać na maturze, chociaż jestem w klasie biolchem. Mam problem dotyczący tego, że nie do końca wiem co można studiować ciekawego, jakie uczelnie to proponują i w jakim zawodzie później pracować związanym z tymi dziedzinami. Szukam jakieś inspiracji, dodam że zastanawiałam się nad czymś z energetyką jądrową lub po prostu wykładaniem chemii na uniwersytecie. Prosiłabym o zgłębienie tego tematu i szersze przedstawienie, gdyż właściwie to nie za wiele jeszcze wiem na temat różnych możliwości :)
@@MagdaLena-uz8mn najbliższy odcinek będzie trochę innego kalibru. O dziewczynie która pracuje w synchrotronie i ogólnie buduje największe laboratorium w Polsce.
Co oznacza dobrze? 50 - 60 %? Jeżeli tak to jak najbardziej. Miałem uczniów, którzy nie mieli rozszerzenia z fizyki w szkole, ale ucząc się z innych źródeł dawali radę wykręcać wyniki powyżej 60%. Duży plus, że masz matematykę rozszerzoną to już połowa sukcesu.
Fizyka to chyba najlepszy kierunek studiów bardzo chcę się na nich wypróbować jak narazie matura przede mną
Brawo, just brawo... Super odcinek, cieszę się, że znalazłem na yt takiego youtuber'a! Liczę na kolejne filmiki, powodzenia!!!
Dzięki, hehehe jeszcze nikt mnie mianował youtuberem ;)
Dzięki za ten odcinek, akurat będę aplikował na Fizykę na różne uniwersytety i film pomógł mi się przekonać że to jest to co właśnie chcę robić.
Super. Fizyka na uczelniach coraz bardziej umiera. Przykro na na to patrzeć wiedząc jak jest piękną nauką. Ps. Gdzieś na kanale jest jesszcze filmik z fizyczką która pracuje w synchrotronie. :)
@@pogotowiematurafizyka o, dzięki za info, na pewno sprawdzę. Jeszcze pytanko miałbym do Ciebie, bo ty na ten temat możesz wiedzieć trochę więcej niż ja. Czym tak naprawdę różni się Fizyka jako kierunek na Politechnice od tej na Uniwersytecie? Domyślam się, że na polibudzie jest więcej aspektów technicznych niż na uniwerku ale w sumie to jedyne co wiem.
@@amadeuszdydnianski8167 Hej hej, jeśli znasz odpowiedź, to podzieliłbyś się nią? Również jestem ciekaw.
@@amadeuszdydnianski8167 Trochę informacji na ten temat przemycił Marek w wywiadzie. Ja ze swojej strony dodam, że różnica w moim przypadku była bardziej w uczelniach, które prowadziły ten kierunek niż w samym kierunku. Kończyłem fizykę na Uniwersytecie i fizykę techniczną na Politechnice Lubelskiej ale tylko na poziomie inżynier. Dalej nie chciałem kontynuować bo wkręciła mnie fizyka uczelniana na maksa.
Uniwerek fizykę prowadził od dawna, niektórzy studenci którzy kończyli tam fizykę są teraz profesorami i wykładowcami. Dlatego przez te wszystkie lata wypracowali sobie bardzo dobry system nauki. Wszystko było spójne i na odpowiednim poziomie przynajmniej pierwsze dwa lata. Na Politechnice natomiast ten kierunek do była świeżynka ja byłem drugim rokiem, więc wykładowcy sami niekiedy nie wiedzieli czego mają nas uczyć bo sami się uczyli :). Wyjątkiem były przedmioty techniczne (AutoCAD, rysunek techniczny, projekt instalacji fotowoltaicznych, kolektorów, projekty klimatyzacji, CWU, CO, programowanie) To było prowadzone na całkiem zacnym poziomie. Co prawda AutoCAD pojawił mi się także i na którymś roku na zwykłej fizyce na uniwerku. Ale człowiek, który go prowadził sam się go uczył więc pozostawiało to wiele do życzenia (plus dla Politechniki). Co do poziomu trudności na uniwersytecie było tak z 3x razy trudniej ale akurat to uważam za plus, więcej wymagali więc człowiek się więcej uczył i dziś "coś tam" wie ;) Na Politechnice można było się uczyć ale jak ktoś chciał tylko "przechodzić" studia to mógł to zrobić i zdać nie umiejąc za wiele. Uniwerek też miał wiele przedmiotów takich nazwę to mocno teoretycznych w codziennym życiu raczej wiedza z nich nie jest mi przydatna, ale dla kogoś kto by wiązał się mocniej z uczelnią albo pracą naukową w firmie to niezbędna. Na polibudzie miałem też zdecydowanie większą ilość mężczyzn na roku w stosunku do kobiet (to minus) ale plusem jest to, że przynajmniej połowa z nich to byli chłopaki do dobrych technikach więc mogłem się od nich dużo nauczyć takich praktycznych rzeczy (chociażby jak dobrze lutować) (to plus). Na uniwerku kobiet i mężczyzn była podobna ilość. Imprezy - tu bezkonkurencyjnie akademik polibudy wygrywał nad uniwerkiem, ale o tym nie będę się rozpisywał. Możliwość dodatkowego rozwoju koła naukowe, wyjazdy, konferencje to zdecydowanie lepiej działało na uniwerku klimat uczelni z tradycją sprzyjał temu. Dodatkowo podobnie jak i Marek ja w pewnym momencie zacząłem się bardzo mocno angażować w popularyzacje nauki a taka forma rozwoju była tylko możliwa w moim przypadku na uniwerku a nie na polibudzie. Dzięki temu miałem swojego pierwszego Star-upa. Gdyby nie uniwerek to bym go nie miał i nie realizował bym swojego marzenia. Ostatnia różnica, która przychodzi mi do głowy to tytuły jakie się dostaje za moich czasów na polibudzie można było zostać inżynierem a na uniwerku można było mieć tytuł licencjata. Dziś już tak nie jest bo i na uniwerku można dostać inżyniera. Po co ten tytuł czy ma on jakieś znaczenie później. NIE.
Super odcinek, dzięki ☺️
Film spadł mi z nieba! Dzięki! Od jakiegoś czasu pomysł studiowania fizyki chodzi mi po głowie, ale nie wszystkie informacje da się znaleźć, stąd moje pytanie/a: 1. Jeśli chodzi o sam proces rekrutacji, to czy jest dużo chętnych i jaki w ostatnich latach był próg punktowy na UMCS'ie? Ile osób rocznie jest przyjmowanych?
2. Jak to jest ze specjalizacjami na fizyce? Jak to wygląda? Czy nie jest to na przykład jedynie na papierze, bo bywa i tak. Osobiście najbardziej interesuje mnie fizyka teoretyczna i astrofizyka.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeżeli chodzi o liczbę Studentów, to niestety od kilku lat jest ona na UMCSie dość mała i bardzo chcielibyśmy ten stan zmienić. Wiele osób wybierając uczelnię woli się często kierować na przykład do miast bardziej oddalonych od swojego miejsca zamieszkania, aby rozpocząć nowy etap życia, lub po prostu do większych ośrodków. Z doświadczenia wiem, że ośrodki mniejsze też mają liczne zalety, gdyż pozwalają na bardziej indywidualne podejście do studenta. Na uczelniach, gdzie na każde miejsce jest wiele kandydatów, często (choć całe szczęście nie jest to chyba norma) pojedynczym studentem nie przejmuje się tak bardzo. Co do limitów i progów rekrutacyjnych, to proponowałbym ich zbyt dużo nie analizować, tylko zachęcam do składania dokumentów na UMCS. Sam osobiście znam parę osób, które mimo niezbyt dobrych wyników maturalnych w ciągu studiów "wyrośli" na świetnych fizyków - w duzej mierze to kwestia sumienności i zapału. Co do wyboru specjalności, to zawsze jesteśmy otwarci, by uruchamiać wszystkie, które pasują Studentom, tylko czasem ogranicza nas Ich liczba. Jeżeli zdecydowana większość roku decyduje się na przykład na jedną specjalność, a drugą zainteresowany jest powiedzmy jeden Student, to ciężko byłoby taką specjalność otworzyć. W przypadku zainteresowań fizyką teoretyczną i astrofizyką, polecałbym u Nas zdecydowanie kierunek Fizyka, który w tej chwili w dużej mierze skupia właśnie osoby chcące iść w tę stronę. Studenci zainteresowani fizyką doświadczalną, częściej wybierają u nas kierunki inżynierskie, czyli Fizykę Techniczną lub Inżynierię Nowoczesnych Materiałów. Mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem sytuację i zapraszam.
@@mareczek667 Dziękuję bardzo za odpowiedź!
dziękuję za ten odcinek!
Fizycy są poszukiwani w bankach. Powiedział wybitny specjalista od bankowości, który banki zna tylko od brania chwilówek by uzupełnić nędzną uniwersytecką pensję 🤣🤣🤣🤣🤣. By iść na fizykę już przed maturą powinieneś biegle znać mechanikę kwantową i to na poziome rozwiązywania skomplikowanych zagadnień a nie czytania skryptów. Takich ludzi jest w Polsce rocznie kilku. Reszta niech da sobie spokój z fizyką. Miałeś kłopoty z matematyką w liceum? Kupa śmiechu, nawet na takiej politechnice będziesz mieć kłopoty, gdzie na start jest może z 5% wymagań z matematyki w stosunku do fizyki. Słowem jesteś geniuszem (ale prawdziwym, a nie że pani od chemii i fizyki w szkole tak mówiła 😂😂😂), może się odnajdziesz potem na studiach doktoranckich i dalej w nauce, w innym przypadku startuj na politechnikę po konkretny zawód.
Mam wrażenie, z ktoś nie obejrzał do końca, filmu no albo bez zrozumienia. Na szczęście, żeby go ogarnąć nie trzeba kumać fizyki kwantowej. Fizyka nie jest tylko dla naukowców, chociaż wielu po niej nimi zostaje. Nie jest też tylko dla geniuszy, chociaż wielu genialnych naukowców, właśnie było fizykami. Czasami, czysta chęć zrozumienia i odkrywania może być większa niż chęć posiadania "zawodu po politechnice", pasjonat potrafi zarażać MOCNIEJ niż naukowiec. Pasjonat może zostać popularyzatorem nauki, może tez być dobrym nauczycielem, których w dzisiejszych czasach ewidentnie brakuje. Może tez robić wiele innych rzeczy, o czym łatwo się przekonać śledząc losy absolwentów. :) Hmmmm jak widać mamy zupełnie inne pogląd na ten temat. Cóż miałem okazję skończyć fizykę na uniwersytecie i kierunek na politechnice. Dziś bardziej w moje pracy przydaje mi się wiedza z którą wyniosłem z uniwersytetu. Taki chichot losu.
@@pogotowiematurafizyka Kolejna bajka - brakuje nauczycieli, nawet PiSowski Czarnek nie ukrywa, że 100 000 jest do pilnego zwolnienia z powodu niżu demograficznego, jak brakuje to kogoś na godzinę, dwie tygodniowo by załatać dziurę na jakiejś wiosce, no i pasją się nie najesz. Też skończyłem fizykę na uniwerku i mechanikę na polibudzie, te drugie studia to był pikuś.
Bardzo ciekawa dyskusja, utwierdziła mnie w przekonaniu, że na tego typu studia chcę właśnie pójść po maturze. Niestety nie wiem jeszcze jak zdam te matury (w przyszłym roku), ponieważ rzadziej się uczę tej fizyki szkolnej, a częściej słucham i czytam materiały o astrofizyce, astronomii, mechanice kwantowej i kwantowej teorii pola. Dlatego mam pytanie jaki wynik z matury z fizyki będzie wystarczająco dobry żeby pójść na studia do jednej z lepszych uczelni w kraju? 70%? 75? Na razie mam nadzieję na przebicie progu choćby 50%
Nie do końca rozumiem pytanie. Jeżeli chodzi o progi punktowe na fizykę to hmmmm "zazwyczaj" ich nie ma i może się dostać prawie każdy. Pytanie czy ktoś kto nie zdaje matury z fizyki, albo zdał ją na 10% odnajdzie się na tych studiach. Jeżeli już w tym momencie interesuję Cię fizyka i po za treściami szkolnymi na własną rękę zgłębiasz jej tajniki to wydaje mi się, że mógłbyś się na tych studiach odnaleźć a może i nawet zakochać. :)
ps. 50% z matury to już bardzo dużo.
Bardzo pomocny materiał, dzięki :) A skoro jest szansa na zadawanie pytań, to chętnie skorzystam. Jak to jest z dostaniem pracy na uczelni po studiach? Czy jest to ciężkie? Jak w ogóle wygląda ten proces? No i korzystając z okazji pozwolę też sobie zadać drugie pytanie, mianowicie pracując jako ten naukowiec/wykładowca na uczelni trudno jest połączyć badania z nauczaniem? No i jak to jest wtedy z czasem wolnym od pracy? Czy jest jeszcze miejsce na inne hobby, czy już tylko fizyka? Z góry dziękuję za odpowiedź :)
Na pytanie o pracę nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo na różnych uczelniach będzie różnie, a nawet na jednej uczelni ale na różnych wydziałach też już jest inaczej. To co mogę powiedzieć na 100% to jeżeli podejmiesz już studia doktoranckie obronisz się w czasie, będziesz miał bardzo dobrą ocenę i ogólnie wyniki to i tak nie masz pewności, że uczelnia Cię zatrudni. Doktorat nie jest przepustką na zostanie na uczelni i znam wiele osób które studia doktoranckie skończyły a na uczelni nie pracują. Co nie zmienia faktu, że jednak spora część osób zostaje po doktoracie na uczelni. Oczywiście prace na uczelni można dostać też wcześniej w trakcie doktoratu ale to wynika z zapotrzebowania w danym momencie na osoby które miałyby uczyć, otwieraniem nowych kierunków i wieloma innymi różnymi czynnikami. Na drugie pytanie niestety w ogóle nie jestem w stanie odpowiedzieć, poproszę Marka aby napisał coś od siebie.
Wreszcie mam chwilę, to spróbuję odpowiedzieć. Co do czasu pracy top mamy tu kilka aspektów (oczywiście będę mówił na przykładzie swojej Uczelni, może na innych jest trochę inaczej). Obowiązki dydaktyczne są liczone w godzinach. W wersji standardowej na moim stanowisku moje tzw. pensum dydaktyczne, to 240 godzin rocznie. Rok akademicki ma 2x15 tygodni, to daje średnio 8 godzin tygodniowo (na innych stanowiskach może być to trochę inna liczba). Te godziny mamy poświęcić ogólnie na pracę ze studentami, czyli zajęcia, konsultacje, pracę z dyplomantami przygotowującymi prace licencjackie/ inżynierskie/ magisterskie czy doktorskie. Do tego mogą dochodzić dodatkowo przydzielone obowiązki. Wydaje się tego mało, ale oczywiście nie wlicza się w to cała masa przygotowań, a poza tym zdecydowana większość prowadzących poświęca studentom więcej czasu. Drugą kwestią są sprawy naukowe. Tutaj nauczyciela akademickiego (przynajmniej u mnie) obowiązuje tzw. zadaniowy czas pracy. Oznacza to, że nie mamy przydzielonego czasu, ale mamy po prostu robić swoją robotę, nie ważne ile ona zajmie. Czasem jest to mniej, czasem więcej (im więcej się chce osiągnąć, tym więcej czasu to zajmuje) Co do samych pomiarów, to mają one bardzo różną specyfikę i każdemu będą zajmować inną ilość czasu. Do tego dochodzi analiza i interpretacja wyników, pisanie artykułów naukowych (czasem monografii, choć akurat raczej nie na moim kierunku), pisanie wniosków grantowych ilu wiele więcej. Co do organizacji pracy i czasu wolnego, to każdy radzi sobie z tym inaczej. Ja akurat znajduję czas na aktywność pozanaukową, ale czasem (choć na szczęście coraz rzadziej) zdarza się, że muszę pójść w środku nocy na Uczelnię i coś poprzestawiać w aparaturze (specyfika moich konkretnych pomiarów). Są też takie osoby, które pracy poświęcają cały swój czas, ale tak to jest, gdy można się poczuć jak zdobywca nowego lądu (w końcu, co może nie wybrzmiało wystarczająco mocno w wywiadzie, zajmujemy się rzeczami, których nigdy nikt nie badał, więc czasem czujemy się jak pionierzy). Poza tym bardzo ciężko jest ocenić kto i ile pracuje naukowo, bo gdy Twoja praca polega na zastanawianiu się i kreatywnym myśleniu, to z zewnątrz tego dobrze nie widać. Każdy naukowiec którego znam lepiej mówi, że roboty jest dużo, ale czas dla rodziny czy na hobby jakoś znajdujemy.
Wielkie dzięki za odpowiedzi!
Cześć, mam pytanie, problem. Otóż w tym roku pójdę do klasy maturalnej. Mam problem z fizyką którą chcę zdawać na maturze. A poziomie rozszerzonym. Jednak moja szkoła, a raczej nauczycielka niezbyt potrafi nauczać tego przedmiotu i w odpowiedni sposób przygotować do egzaminu dojrzałości. W takim wypadku pozostało mi samemu się przygotować. Jednak jest to bardzo trudne wyzwanie, w końcu to fizyka, jednak jestem praktycznie pewien, że jestem na tyle zdolny by się samemu na to nauczyć. Tylko mam problem jak się do tego zabrać, z czego korzystać, czy w ogóle jest to możliwe? Z matury chciałbym chociaż te 50%, chociaż to też zależy od roku trudności samej matury itd. ale to jest takie myślę minimum. Z góry dziękuję za odpowiedź, robisz świetną robotę.
Zacznę od tego że wynik 50% z matury to moim zdaniem już bardzo dobry wynik, nie wszyscy po mat-fizach potrafią go przeskoczyć. Po drugie musisz zadać sobie pytanie po co Ci te procenty? Tzn.dobrze wiedzieć co chce się robić po maturze, bo czasami wystarczy wynik około 30% i dobre wyniki testów sprawnościowych żeby dostać się na wymarzony kierunek (mowa tu o byciu strażakiem). Fizyka sama w sobie nie jest BARDZO TRUDNA albo inaczej nie jest dla każdego trudna, jesteśmy różni i mamy różne uzdolnienia, jednym z automatu będzie łatwiej ją przyswoić drudzy będą potrzebowali więcej czasu i samozaparcia żeby przyswoić tą wiedzę. Najlepiej się uczy czegoś jeżeli się to lubi lub jeżeli nas to interesuje a nie jeżeli chcemy napisać jak najlepiej maturę. W przypadku fizyki to nie do końca działa, ciężko jest się jej wyuczyć trzeba ją zrozumieć. W dobrym zdaniu matury może pomóc wiedza matematyczna, więc nie warto odpuszczać zajęć i lekcji z matmy. Dodam, że nie chodzi mi tu o jakieś mega skomplikowane rzeczy z matmy bo takich na maturze z fizyki nie ma. Matura z fizyki rozszerzonej jest tak "matematycznie" skonstruowana, że osobo po biolchemie nie mająca rozszerzonej matmy w szkole też może ją napisać bardzo dobrze. Masz niecały rok do matury, na początek poleciłbym bym tak przekornie pooglądać trochę YouTuba, ale nie takiego maturalnego tylko popularnonaukowego np. (SciFun, Astrofaza) Ci ludzie naprawdę potrafią zaciekawić i zainspirować. Dla mnie jednym z czynników który zdecydował o tym że zacząłem się mocno interesować fizyką i poznawanie jej stało się frajdą to pokazy fizyczne, które odbyły się u mnie w szkole. Można też podjechać na POKAZY Z FIZYKI do LUBLINA, polecam odbywają się co roku we wrześniu - u mnie podsyciło to ogień który się już żarzył. Można też sięgnąć po książki popularnonaukowe dotyczące fizyki. Jeżeli któraś z tych rzeczy spowoduje, że mocniej się zainteresujesz fizyką to już WYGRAŁEŚ. Nauczenie się do matury nie będzie dużym wyzwaniem. Dlaczego o tym mówię. Najtrudniejsze w przygotowaniu się do matury jest systematyczność, ktoś kto ma duże ambicje ale nie czuje fun-u z fizyki uczy się pilnie do matury przez pierwsze 2-3 miesiące zazwyczaj gdzieś tak do okolicy świąt. Później to samozaparcie spada. Osoby które interesują się fizyka nie mają takiego problemu. Gdzie szukać wiedzy, na szczęście żyjemy w takich czasach gdzie wiedza leży na wyciągniecie ręki. Trzeba tylko po nią sięgnąć - możesz korzystać z YT np. kanał Zaliczone na 5 prowadzony przez Karola Rogowskiego, lub Chwila dla Debila - mocno wulgarny ale merytorycznie bardzo porządny, na mój kanał też możesz wpaść od czasu do czasu co by potrenować zdobytą wiedzę. Istnieje też darmowa baza lekcji webinarów do poczytania i przesłuchania Khan Academy. Masz czas i chęci to polecam. Zawsze można też spróbować lekcji u kogoś innego, jeżeli nie rezonujecie na tej samej częstotliwości ze swoją nauczycielką. Rynek korepetycji jest ogromny tylko trzeba się zapisywać szybko. Chociaż ja bym jednak radził spróbować jeszcze wycisnąć coś z nauczyciela, jeżeli Ty wykażesz inicjatywę nauczyciel to doceni i może się okazać, że jednak Twoja nauczycielka dobrze ogarnia temat. Jeżeli nauczyciel widzi, że ma zaangażowanego ucznia on też bardziej się angażuje i wtedy już można zrobić mega rzeczy. (nie zawsze) Co do technik efektywnego uczenia się nie tylko fizyki zrobię oddzielny filmik, na który też już teraz Cię zapraszam.
Dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź. Powiem szczerze, że wiele kanałów jak chwila dla debila, (który btw nauczył mnie robić zadania z dynamiki bardziej naturalnie i z wiekszą ,,frajdą") znam. Myślę jednak, że największy problem jest z motywacją do dalszego działania, gdy nie widzę efektów, choćby tych małych szybko się wypalam, by po jakimś czasie wrócić i po raz kolejny podjąć rękawicę, jednak tym razem chcę to zrobić raz ostatni, stąd moje zapytanie. Przed zamknięciem szkół coś tam jeszcze wyciskałem z siebie, lecz po nie czułem progresu i się znudziła dalsza chęć działania, teraz przez to jestem w tyle z materiałem :/ . Jeśli chodzi o matmę to się nie boję bo jestem z niej całkiem dobry, na pewno lepszy niż z fizy. Dziękuję i pozdrawiam.
Jak ktoś chce się nauczyć fizykę ciekawi
Ale jest słaby z tego przedmiotu i da sie zrozumieć
Dzień dobry mam pytanie czy fizyka jest naprawdę takim ciężkim przedmiotem jak każdy mówi czy ciężka praca wystarczy do osiągnięcia sukcesu z fizyki ???
Moim zdaniem nie jest. Nie wiem co masz na myśli sukces z fizyki? Czy chodzi CI o dobry wynik maturalny czy zdobycie nagrody Nobla z fizyki lub coś innego?
Fajny wywiad, lecz mam jednak kilka pytań. W filmie zostały przedstawione różne kierunki zawodowe, zarówno ogólne (czyli że można robić wszystko), a także szczegółowe (bankowiec, informatyk, analityk, zajmowanie się bazami danych, praca w szpitalu, nauczyciel, wykładowca, czy naukowiec), którymi można kierować się po ukończeniu fizyki na uniwersytecie lub politechnice. Mam jednak pytanie a propos naukowca. Jak wyglądają zarobki takiego pracownika, czy ma on stały dochód, czy dostaje wynagrodzenie tylko za jakieś badanie czy odkrycie? Jak z dofinansowaniami takich uczelni czy firm przeprowadzających badania (co przekłada się poniekąd na skale wykonywanych badań/doświadczeń i na wypłatę pracownika)?Czy da się z tego wyżyć czy jest to tylko jako np. praca dorywcza czy drugoplanowa - obok wykładowcy czy nauczyciela? Czy prawdą jest że prawdziwy zarobek i sława przychodzi wraz z otrzymaniem Nobla? Co się dzieje z naukowcem, który przypuśćmy nie odkrył nic ciekawego lub prowadził nieudane badania przez powiedzmy rok. Z góry dziękuję za odpowiedź na pytania i pozdrawiam.
Poprosiłem już Marka żeby wypowiedział się również na ten temat, bo uważam że jego odpowiedź jako naukowca będzie bardziej rzetelna. Jeżeli chodzi o moja wiedzę to po pierwsze zależy czy mówimy o młodym naukowcu (doktorancie) czy już o osobie z większym dorobkiem naukowym (doktorem, profesorem). Na studiach doktoranckich jest różnie, można mieć stypendium naukowe za które człowiek jest w stanie przeżyć na normalnym poziomie bez fajerwerków aczkolwiek nie każda uczelnia gwarantuje, że ich doktoranci takie stypendium otrzymają. To czy doktorant będzie zarabiał więcej zależy też czy uczestniczy w jakimś projekcie (grancie), takich projektów na uczelni się pisze dużo i można być w ekipie która taki projekt realizuje albo można pokusić się o napisanie samemu grantu na badania jeżeli ktoś ma ciekawy pomysł na takowe badania. Wtedy zarobki automatycznie rosną. Jeżeli chodzi o pracowników etatowych na uczelni po doktoracie to nie potrafię dokładnie odpowiedzieć, myślę że na różnych uczelniach może być różnie. Aczkolwiek część moich znajomych którzy zostali na uczelni (nie tylko fizycy) mają pewną stałą stawkę + kwoty za granty + za pełnienie dodatkowych funkcji na uczelni. Co do badań dla przemysłu, mam również jednego znajomego który został na uczelni nie jako doktorant ale jako pracownik zajmujący się badaniami i wykonujący te badania dla dużej firmy z branży lotniczej i na pieniądze za swoją pracę nie narzeka. Co do pracy na uczelni jako drugoplanowej. W przypadku tego kierunku to jest chyba nie możliwe. Fizyk naukowiec spędza dość dużo czasu z aparaturą na badaniach i raczej musi to traktować jako priorytet.Nie zmienia to faktu, że może dorobić sobie w inny sposób. Uczelnia stwarza ku temu mnóstwo możliwości. Znam źle zarabiających profesorów, normalnie i bardzo dobrze, żaden z nich nie ma nagrody Nobla :). I na koniec nie ma czegoś takiego jak nieudane badania. Każde badanie coś weryfikuje jeżeli myślałem, że coś zadziała i chciałeś to pokazać eksperymentem a wychodzi, że jednak nie działa to to jest ważne odkrycie ktoś następny nie będzie już prowadził tych badań co Ty tylko wyciągnie wnioski z tego co zrobiłeś, zrobi coś innego albo inaczej i może dzięki Tobie pociągnie naukę do przodu. Na tym to polega :)
@@pogotowiematurafizyka Okej, dzięki za odpowiedź. Myślę, że źle wyraziłem się pisząc "nieudane badania", bo przecież zaprzeczenie czegoś czy dochodzenie do sprzeczności też jest jednym z elementów poznawania świata, miałem raczej na myśli jakieś błahostki czy mniej znaczne działania w danej dziedzinie. Chciałbym również poznać opinię Marka na ten temat, w końcu temat ten jest bardzo szeroki, bo w sumie zależy już to tak naprawdę od dokładnego miejsca pracy czy danej dziedziny badań.
Edit: zacząłem pisać jak już Tomek dał swoją odpowiedź. W większości mogę się z nim zgodzić, a na pewno w tym, że jak chce się mieć więcej pieniędzy, to zdecydowanie jest to praca na pełen etat). Reszta odpowiedzi w tekście poniżej.
Postaram się odpowiedzieć, ale w zwięzłej formie jest to ciężkie, gdyż ten temat jest także wielowątkowy. Nie wiem jak to wygląda w instytutach badawczych (takich jak PAN), więc się nie mogę wypowiedzieć. Co do Uniwersytetów to jest kilka rodzajów stanowisk osób zajmujących się nauką. Na mojej Uczelni są to głównie etaty: badawczo-dydaktyczny (nauczyciel akademicki) i naukowo-techniczny (głównie obsługa aparatury, choć nie tylko). Na innych uczelniach nazwy tych etatów mogą być inne, ale charakter jest raczej wszędzie podobny. Podstawowe wynagrodzenie na takich uczelniach jest ustalone, ale różne na tych dwóch typach etatów. W przypadku nauczyciela akademickiego to w zakres obowiązków wchodzi zwykle wykonanie określonej liczby godzin zajęć ze studentami i innych obowiązków dydaktycznych. Pensja jest natomiast wypłacana łącznie za obowiązki naukowe i dydaktyczne i zależy od stanowiska/ stopnia lub tytułu naukowego (asystent, adiunkt, adiunkt ze stopniem dr hab., profesor uczelni, profesor). Oprócz podstawowego wynagrodzenia można także uzyskać szereg dodatków, także za pracę naukową (za uzyskanie finansowania zewnętrznego na badania, czy za opublikowanie artykułu w wysokopunktowanym czasopiśmie naukowym, przeprowadzanie badań na zlecenia komercyjne itd.). Każda uczelnia ma swój własny regulamin wynagrodzeń. Oczywiście dochodzą też pieniądze pochodzące z różnych grantów na badania, ale ich dotyczy procedura konkursowa (należy złożyć wniosek grantowy, który jest oceniany). Niektóre granty pozwalają zatrudnić dodatkowe osoby na potrzebę danego projektu (u nas jest to tzw. etat naukowy), z tym, że wszystkie projekty są czasowe i po końcu projektu należałoby uzyskać finansowanie kolejnego projektu. Jak widać temat jest złożony i ciężko odpowiedzieć jednoznacznie. Co do tego, czy są to wystarczające kwoty to zależy od miasta, wykonywanych obowiązków i potrzeb indywidualnych. Niestety konkretnych szczegółów podać nie mogę, ale mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem temat. Pieniądze za nagrodę Nobla są oczywiście bardzo kuszące, ale nie jest tak, że bez dostania tej nagrody naukowcy nic nie dostają.
@@mareczek667Dzięki!
Świetny film! Interesuję się chemią i fizyką i takie przedmioty mam zamiar także pisać na maturze, chociaż jestem w klasie biolchem. Mam problem dotyczący tego, że nie do końca wiem co można studiować ciekawego, jakie uczelnie to proponują i w jakim zawodzie później pracować związanym z tymi dziedzinami. Szukam jakieś inspiracji, dodam że zastanawiałam się nad czymś z energetyką jądrową lub po prostu wykładaniem chemii na uniwersytecie. Prosiłabym o zgłębienie tego tematu i szersze przedstawienie, gdyż właściwie to nie za wiele jeszcze wiem na temat różnych możliwości :)
hmmmm pomysł z energetyką jądrową podoba mi się sam chętnie bym się dowiedział czegoś więcej o tych studiach będę szukał kogoś z tej działki ...
@@pogotowiematurafizyka superr, w takim razie wyczekuję jakichś ciekawych materiałów na ten temat :)
@@MagdaLena-uz8mn najbliższy odcinek będzie trochę innego kalibru. O dziewczynie która pracuje w synchrotronie i ogólnie buduje największe laboratorium w Polsce.
@@pogotowiematurafizyka o ciekawe, również chętnie obejrzę
Czy jest jaka kolwiek szansa żeby będąc w klasie biologiczno chemiczno matematycznej dobrze napisać maturę z fizyki?
Co oznacza dobrze? 50 - 60 %? Jeżeli tak to jak najbardziej. Miałem uczniów, którzy nie mieli rozszerzenia z fizyki w szkole, ale ucząc się z innych źródeł dawali radę wykręcać wyniki powyżej 60%. Duży plus, że masz matematykę rozszerzoną to już połowa sukcesu.
Wybacz niesprecyzowanie. Tak, chodziło mi o coś w okolicach 60%. W każdym razie dziękuję za odpowiedź
Jaka zasada pisowni upoważnia do zapisania całych wyrazów wielkimi literami, jak w tytule tego filmu?