Najlepsze mniej znane filmy Hitchcocka i Almy Reville

Поделиться
HTML-код
  • Опубликовано: 10 сен 2024

Комментарии • 6

  • @alicejeanclement
    @alicejeanclement 24 дня назад

    O, to mi pięknie zagospodarowałaś parę wieczorów naprzód, już się nie mogę doczekać tych seansów. A oglądałaś może „Tremę” naszego mistrza suspensu? Ciekawa jestem, co myślisz. Bo wydaje mi się, że to też zgoła niszowa historia nienależąca do jego najszumniejszych tytułów.

  • @robertsofronitsky
    @robertsofronitsky Месяц назад

    Zachęcam do stworzenia materiału z najbardziej kontrowersyjnymi opiniami dotyczącymi kina. Niech świat zapłonie.

    • @KlaraKluczykowska
      @KlaraKluczykowska  Месяц назад +1

      Tak? Może zrobię! Ale chciałabym punktować merytorycznie, a czasem ma się po prostu złe odczucia jakieś takie bardzo subiektywne. A Ty jakie masz kontrowersyjne opinie? O jakich filmach?

    • @wsumiespoko
      @wsumiespoko Месяц назад +1

      @@KlaraKluczykowska nagraj materiał o filmach, które są popularne i lubiane, ale Tobie nie leżą. Ja tak mam np. z Jokerem, Oppenheimerem czy Biednymi Istotami. Mały disclaimer na początku, że będzie mocno subiektywnie i lecisz z tematem :)

    • @robertsofronitsky
      @robertsofronitsky Месяц назад

      ​@@KlaraKluczykowska Jestem zatwardziałym kontrarianinem. Takie pytania wyciągają mnie z jaskini. Wstępem: proszę wybaczyć lekko prowokacyjny ton dalszej wypowiedzi (taki jest najlepszy) oraz nacisk na aspekt meta-
      - Teoria autorska to szkodliwa wydmuszka. Psuje ona twórców filmowych, którzy pod jej wpływem nabierają przekonania o konieczności hierarchicznej organizacji produkcji filmowej, z królem-autorem na szczycie. Zepsucie to dotyka zarówno debiutujących filmowców, jak i twórców filmowych którzy już stworzyli wartościowe dzieło filmowe, w reakcji na które krytyka zaczęła określać ich mianem "autorów" i tworzyć pewien mit, którego wyznawcą stają sie sami filmowcy i - przekonani o swoim autorskim geniuszu - zaczynają popełniać fatalne decyzje.
      - Popularność teorii autorskiej wiąże się z faktem, że medium sztuki, po zdobyciu kulturowej hegemonii (kino zdobyło ją w drugiej połowie XX wieku), zaczyna przyciągać zaróno ludzi zainteresowanych medium jako takim, ale również tych, których interesują przede wszystkim inni ludzie. Wykorzystują oni kino i toczony wokół niego dyskurs do rozmowy o innych ludziach. Teoria autorska przyjęła się dlatego, że stanowi wspaniały pretekst dla "ukulturalnionego" plotkarstwa.
      - Co więcej, mimo publicznych deklaracji, pociąga nas fakt, że praca króla-autora to "trainwreck" spod którego wypełzają straumatyzowani ludzie o zniszczonych życiorysach.
      - Remedium nie jest popularyzacja kontr-teorii według której film jest lub powinien być projektem grupowym (taka teoria miałaby swoje własne, negatywne konsekwencje). Właściwym remedium jest przyznanie, że produkcja filmowa jest czymś chaotycznym, wymykającym się pełnej kontroli, jest polem zarówno wojen ego jak i ścisłej współpracy. Każdy udany film jest małym cudem.
      - Kino umiera. Kino było tworzone w różnych krajach, przez przedstawicieli odmiennych kultur - w swoich filmach dawali nam możliwość intymnego wejrzenia w inną rzeczywistość. To jedna z największych zalet kina, bezpośrednio związana z jego funkcją "ucieczki od rzeczywistości". Ten istotny aspekt kina zostanie zabity w postępie globalizacji i stopniowego homogenizowania się kultur. Troszkę jak z paliwami kopalnymi: łatwo dokonać masowej ekstrakcji surowców znajdujących się blisko powierzchni, ale potem pozostaje jedynie możliwość drogich inwestycji w celu wydobycia resztek ukrytych głęboko i trudno dostępnych resztek surowca. Podobnie, kino w momencie swojej kulturowej hegemonii chwytało obiektywem łatwy do uchwycenia "dziw" zróżnicowanych kultur. Gdy cały ten "dziw" zniknie, a kultury zleją się w globalny, opustoszały parking, to dla filmowca będzie koniecznością mieć wielki talent i sporo szczęścia, żeby patrząc na taki pejzaż wychwycić okiem coś wartego sfilmowania.
      - Cierpimy z powodu fetyszyzmu filmowej formy, przez który ignorujemy realny sposób w jaki oglądamy filmy. Ignorujemy fakt, że znacząca część wrażeń? przyjemności? z obejrzanego filmu jest przez nas wyciągana po jego obejrzeniu - czyli wtedy, gdy film rozpuścił się w naszej pamięci, i skleja się w niej na nowo. Nasza pamięć "komponuje" wspomnienie filmu, a wyobraźnia bawi się tym wspomnieniem, niczym dziecko bawiące się plasteliną, które rozgrzewa w dłoniach jej kolorowe kawałki i modeluje z nich cokolwiek sobie zażyczy.
      - W związku z powyższym, film niedoskonały formalnie, ale wchodzący z naszą wyobraźnią w "wybuchową reakcję" jest bardziej wartościowy niż film formalnie bliski perfekcji, ale pozostawiający nas z niczym więcej niż poczuciem uznania dla kunsztu twórców.
      -serial posiada 'pasożytniczą' strukturę - jest ona skalibrowana pod kradzież naszej uwagi, podobnie jak popowa piosenka. Sprawia to, że patrzę na serial jako na 'niższą' formę względem filmu.
      -Kino - ze swoim przywilejowaniem ruchu, tendencją do wytwarzania kultu pięknych aktorów - jest w swojej esencji ableistyczne, a masowa widownia nigdy nie zaakceptuje widoku wykluczonych ciał na ekranie.
      - Współczesny, korporacyjny blockbuster nie jest "filmem", a jego fani nie są "kinomaniakami". Korpo-blockbuster jest zaledwie jednym z elementów składających się na obiekt niekoniecznie mający związek z filmem jako medium (kapitalistyczny hiper-obiekt? na który składa się marketing, budowanie fandomu, kumulacja "hype"u...) Obiekt ten - jako całość - powinien być analizowany kategoriami innymi niż film. Krytykowanie "komponentu kinowego" tego obiektu z zastosowaniem kategorii wypracowanych przez krytykę filmową jest możliwe, ale bezcelowe.
      - Współczesne korporacje produkujące wspomniane wcześniej blockbustery nie powinny być obarczone całością winy za ekonomizację nostalgii. Złoty standard kina masowego, czyli pierwsze blockbustery lat osiemdziesiątych, ekonomizowały nostalgię od samego początku. Podobnie jak masową produkcję sequeli. Obarczenie współczesnych korporacji pełną winą za wspomniane tendecje jest samooszukiwaniem się, mającym stworzyć pozór, że w '80 istniał lepszy, etyczny blockbuster; kreatywny i nie eksplatujący swojej widowni.
      -ewolucja mitologii kina masowego (od propagandowych interpretacji wydarzeń historycznych, do uniwersów światów wymyślonych) przyłożył się w dużym stopniu do izolacji współczesnego człowieka poprzez odcięcie go od narracji historycznych (chociaż z drugiej strony wpłynął na zmniejszenie się nastrojów nacjonalistycznych)
      -kino propagandowe powinno zostać docenione (moje ulubione filmy Franka Capry to jego propagandówki)
      -Filmy Bergmana - jakkolwiek ważne i wpływowe historycznie - zdradzają pewnego rodzaju wyrachowanie intelektualne, które ujawnia się w momencie gdy - oglądając jego film - jesteśmy uprzednio zorientowani w filozoficznym kontekście w jakim funkcjonuje Bergman.
      -Ostatnie filmy Denisa Villeneuve są tak mocno przecenione, że zacząłem siebie podejrzewać o nieświadome uczestnictwo w jakiegoś rodzaju Truman Show.
      -Sergiusz Bondarczuk był wybitnym filmowcem o dużej wyobraźni, ale jego potencjał został niewykorzystany, zaś pamięć po nim na zawsze będzie przyćioma przez jego uwikłanie w politykę kulturalną państwa sowieckiego.
      Tako rzecze Zaratustra.

    • @robertsofronitsky
      @robertsofronitsky Месяц назад

      @@wsumiespoko Joker to bardzo ciekawy przypadek! Film, który jest uznawany za dobry, ale jest zły, ale właśnie ze względu na to, że jest zły, znalazło się w nim coś dobrego. Mimo ewidentnej kiczowatości i fetyszyzacji choroby psychicznej, Joker, w swojej nieudolności, zrobił ciekawą rzecz: nie do końca skontekstualizował wybuchającą w finale falę zamieszek - a może była to rewolucja? Finał zyskał na tym niedopowiedzeniu, a film otworzyl się - być może wbrew twórcom - na różne interpretacje.