Mam wykastrowanego 'wielorasowego' kocura, zamkniętego w mieszkaniu z balkonem. Był on niezwykle wprost psotny jako kociak i młody kot, robił mi kolosalne szkody w mieszkaniu jak np, kilkakrotne łamanie karniszy od zasłon i firanek, zrzucanie doniczek z roślinami lub kryształowych wazonów z półek, zrzucanie obrazów ze ścian itp. Niezbyt to się poprawilo po wykastrowaniu w wieku 8 m-cy. Teraz kocur ma 6 lat i od dłuższego czasu jest tak duży i ciężki (7 kg) że już nie wspina się po firankach łamiąc karnisze, dał też spokój obrazom i doniczkom. Ale nie jest zbyt czuły dla mnie, może dlatego, że musialam na niego krzyczeć np. żeby nie szedł między kable itp. Mimo wszystko skacząc do klamki złamał sobie nóźkę, bo spadł na coś twardego, co stalo blisko drzwi, i to mnie kosztowalo 50 000 koron szwedzkich za 2 operacje, a to było taniej niż pełna cena, bo kot na szczęście był ubezpieczony. Obecnie przychodzi do mnie na kolana i się łasi jak siedzę, na łóżku lub w fotelu czy na kanapie, ale głównie dlatego, że zrobiłam błąd dając mu smakołyki dla kotów w tych sytuacjach. Potem idzie sobie ode mnie zwykle na korytarz, który mam duży i długi wiec go nie widzę z pokoju i tam miauczy. Robi tak zawsze po tym jak dostaje te smakołyki. Dlaczego miauczy? Zwykle go wtedy wołam, to przychodzi, znowu w nadziei, że coś dostanie, a jak nie, wraca na korytarz i miauczy! Tak jakby się żalil do kogoś, że dostal za malo albo wcale.. Gdy byłam w Polsce, miałam w sumie po kolei 5 kotek i ich zachowanie było diametralnie inne - one nigdy nic mi nie zepsuły lub stlukły, w ogóle nie było żadnego z nimi problemu (oprócz tego, że chciały mieć dzieci, a jedna wyskoczyla z okna 6 piętra..), i były dla mnie bardzo czułe. Mogłam je też wszystkiego nauczyć, np. jak chciały coś zjeść, umiały SLUZYĆ jak psy! Więc jak w późnym wieku w Szwecji zafundowałam sobie kocura, byłam zaskoczona, bo on okazał się kimś zupełnie innym.. ale kocham go i tak.. Acha, dodam, że mój kocur NIGDY nie zaznaczył moczem niczego, od PIERWSZEGO dnia jako kociątko wiedział gdzie jest toaleta i z niej korzystał! Ale jak go wiozłam kiedyś od weterynarza, posiusiał się w taksówce i to było fatalne, bo zmoczył siedzenie! No, to było tylko raz, może był przestraszony, albo po prostu nie wytrzymał długi czas bez toalety.
Jeden z moich kocurów Kajtek jest wielki bo leczyli go kiedyś sterydami.Tępi inne koty choć wykastrowany.Jest wredny , terytorialny ale jako jedyny "pracuje ". Przynosi raz w tygodniu zwłoki olbrzymiego szczura żeby się pochwalić .Drugi kocur Oskar ma większy instynkt macierzyński niż jakakolwiek kotka którą miałam.Wylizywał, opiekował się wszystkimi młodszymi od siebie kotami a nawet psem kiedy ten był szczemiakiem . Są jeszcze młodziutki Wafelek,Lusi i Tośka.
Ja mam kota, ale w głowie, ten to ma dopiero charakterek. A tak poważnie, to fizycznego nie mam, bo nie mogę go mieć, choć bardzo bym chciał, kocham koty, ale mam uczulenie na nie. Film super.
Cześć szacunek mam osiem kotów wtym,trzy, kocurki 😂🎉❤❤❤ jeden wszystkimi, rządzi
Miałem kiedyś takiego pręgowanego Elvisa. Nie był kastrowany. Potrafił na 4 dni znikać. Tęsknię za nim.
Mam wykastrowanego 'wielorasowego' kocura, zamkniętego w mieszkaniu z balkonem. Był on niezwykle wprost psotny jako kociak i młody kot, robił mi kolosalne szkody w mieszkaniu jak np, kilkakrotne łamanie karniszy od zasłon i firanek, zrzucanie doniczek z roślinami lub kryształowych wazonów z półek, zrzucanie obrazów ze ścian itp. Niezbyt to się poprawilo po wykastrowaniu w wieku 8 m-cy. Teraz kocur ma 6 lat i od dłuższego czasu jest tak duży i ciężki (7 kg) że już nie wspina się po firankach łamiąc karnisze, dał też spokój obrazom i doniczkom. Ale nie jest zbyt czuły dla mnie, może dlatego, że musialam na niego krzyczeć np. żeby nie szedł między kable itp. Mimo wszystko skacząc do klamki złamał sobie nóźkę, bo spadł na coś twardego, co stalo blisko drzwi, i to mnie kosztowalo 50 000 koron szwedzkich za 2 operacje, a to było taniej niż pełna cena, bo kot na szczęście był ubezpieczony. Obecnie przychodzi do mnie na kolana i się łasi jak siedzę, na łóżku lub w fotelu czy na kanapie, ale głównie dlatego, że zrobiłam błąd dając mu smakołyki dla kotów w tych sytuacjach. Potem idzie sobie ode mnie zwykle na korytarz, który mam duży i długi wiec go nie widzę z pokoju i tam miauczy. Robi tak zawsze po tym jak dostaje te smakołyki. Dlaczego miauczy? Zwykle go wtedy wołam, to przychodzi, znowu w nadziei, że coś dostanie, a jak nie, wraca na korytarz i miauczy! Tak jakby się żalil do kogoś, że dostal za malo albo wcale..
Gdy byłam w Polsce, miałam w sumie po kolei 5 kotek i ich zachowanie było diametralnie inne - one nigdy nic mi nie zepsuły lub stlukły, w ogóle nie było żadnego z nimi problemu (oprócz tego, że chciały mieć dzieci, a jedna wyskoczyla z okna 6 piętra..), i były dla mnie bardzo czułe. Mogłam je też wszystkiego nauczyć, np. jak chciały coś zjeść, umiały SLUZYĆ jak psy! Więc jak w późnym wieku w Szwecji zafundowałam sobie kocura, byłam zaskoczona, bo on okazał się kimś zupełnie innym.. ale kocham go i tak..
Acha, dodam, że mój kocur NIGDY nie zaznaczył moczem niczego, od PIERWSZEGO dnia jako kociątko wiedział gdzie jest toaleta i z niej korzystał! Ale jak go wiozłam kiedyś od weterynarza, posiusiał się w taksówce i to było fatalne, bo zmoczył siedzenie! No, to było tylko raz, może był przestraszony, albo po prostu nie wytrzymał długi czas bez toalety.
Jeden z moich kocurów Kajtek jest wielki bo leczyli go kiedyś sterydami.Tępi inne koty choć wykastrowany.Jest wredny , terytorialny ale jako jedyny "pracuje ".
Przynosi raz w tygodniu zwłoki olbrzymiego szczura żeby się pochwalić .Drugi kocur Oskar ma większy instynkt macierzyński niż jakakolwiek kotka którą miałam.Wylizywał, opiekował się wszystkimi młodszymi od siebie kotami a nawet psem kiedy ten był szczemiakiem .
Są jeszcze młodziutki Wafelek,Lusi i Tośka.
Ja mam kota, ale w głowie, ten to ma dopiero charakterek. A tak poważnie, to fizycznego nie mam, bo nie mogę go mieć, choć bardzo bym chciał, kocham koty, ale mam uczulenie na nie. Film super.