Ależ perełki tu są!! Kobiety łykają pigułki bo się boją. Nawet jak łykną to dalej się boją. Ale jak będą stosować metody naturalne to lęku nie ma. ( brawo - cóż za logika) No nie ma lęku, bo to jest po prostu zgoda na kolejne np. 5 dziecko, na które i tak nie masz pieniędzy ... :) :)
depgrau to jest tak logiczne, że aż trudne. Nie chcesz począć to nie współżyjesz w tym czasie. Wiesz jednak (kobieta wie), że ani nie zostanie po pierwsze do współżycia przymuszona, bo jest szanowana przez męża, a po drugie, że gdyby nawet dziecko się poczęło, to mąż jej nie zostawi. Co do tabletek również jest proste. Lęk kobiety bierze się z tego, że kobieta czuje się po pewnym czasie traktowana przedmiotowo. Skoro można w każdym czasie, to mężczyzna do tego dąży, bo natura mu tak podpowiada. Wobec tego kobieta myśli, że służy mu tylko do tego. Odmówi, to ten się obrazi, może odejdzie. Ja tak miałem dopóki używaliśmy tabletek chciałem codziennie po kilka razy no bo skoro kocha i ja chcę, to ona też powinna. Zaczęły się dąsy. Nawrócenie daje wolność do wstrzemięźliwości. Nie chcemy począć - jesteśmy wstrzemięźliwi. Mamy komputer cyklu. Nie wydając na antykoncepcję można na niego odłożyć.
Zaprawdę powiadam Wam nie ma większego "szczęścia" niż pojąc za żonę / męża / dziewicę, która ma skrajnie odmienne potrzeby. (ja co 3 dni - ona 2 razy w roku) To tak cudownie buduje związek, że po kilku latach małżeństwa macie ochotę się zabić. I uwierzcie mi: chodzenie do kościołka, do komunii, do spowiedzi nic tu nie pomogło. Utrata dziewictwa małżonków po ślubie NICZEGO wam nie gwarantuje. Ktoś w ogóle prowadził takie badania?! Na jakiej próbie, ile osób, z jakich środowisk? Po prostu albo macie szczęście albo go brak i dlatego nie śmiałbym radzić (jak w tym radiu) komukolwiek żeby koniecznie szukał dziewicy. Wszystkiego Bożego. Zaufajcie sercu a nie komuś, kto uważa się ekspertem tylko dlatego, że jego związek jest udany.
Dlaczego nikt nie mówi o zniszczonym zaufaniu? O kłamstwie? Skoro mąż latami oszukuje swoją żonę i opuszcza w trudnym momencie ją i dzieci, aby pojechać do drugiej, to jak można wybaczyć?
Komentarz Pani 1:09 jest bardz otrafny. Sam jestem z rodziny, gdzie zdrady były, wręcz w nich dorastałem. Dzieci z tego typu domów maja znacznie większą tolerancje na tego typu "zajścia" niż dzieciaki z domów, gdzie takie przypadki nie istniały.
Pan inżynier doskonale wie, jak działa mężczyzna, a dziwi się sprawom oczywistym. Powtarza we wszystkich wykładach te same sytuacje. Moje wszystkie koleżanki rozwiodły się ze swoimi mężami po 25 - 27 latach, dopiero, kiedy już nie mogły znieść ciągle zdradzających mężów. Trwały w tych małżeństwach, bo ciągle ratowały rodzinę. Nie pomogły żadne porady. Największą zbrodnią jest wyznanie żonie, że zdradziło się ją...po 10 latach. Jeszcze większą zbrodnią, jest obwinianie osoby zdradzanej o winę. Za zdradę odpowiada tylko osoba zdradzająca. Jeżeli ktoś zdradza, to musi pokochać swoje grzechy i zabrać je do grobu. O, pan inżynier mówi o więzi seksualnej. Zgadza się. Mężowie moich koleżanek potrzebowali tych więzi 3 razy dziennie. Najlepiej przed śniadaniem, po obiedzie i po kolacji. A czy to kobieta jest zbiornikiem na odpady, ekonomem? strażnikiem swojego męża? A małżeństwo jest przechowalnią dla zboczeńców? To jakiś matrix.
+Małgorzata Lem też znam takie kobietę co odeszła od mężów po 20 latach, oficjalnie z tego powodu, że podobno od 20 lat ją zdradzał, a to że się rozeszli w momencie, kiedy on zbankrutował, to podobno czysty przypadek.
Małgorzata Lem za zdradę odpowiada zdradzający ale do rozpadu więzi przykładają się już oboje. Małżonkowie powinni być dla siebie najważniejsi na tym świecie i troszczyć się wzajemnie o siebie. Często dzieje się tak, że tak nie jest. Mężczyzna troszczy się o własne potrzeby seksualne, a kobieta stawia dzieci ponad męża. Dzieci odejdą z domu, a małżeństwo powinno być do śmierci. Ja też tak miałem, że bym chciał kilka razy dziennie i miałem pretensję, że Żona nie chce. Odkąd się nawróciłem mogę być wstrzemięźliwy ile trzeba, np. w czasie leczenia i rekonwalescencji po operacji żony. Bóg w nauce Kościoła daje receptę na udane małżeństwo. W sakramentach daje też siły i wytrwałość, tylko że nie chcemy słuchać. Czasem jedna osoba się stara, a druga pozostaje w egoiźmie i wtedy jest faktycznie trudno ale tutaj jest kwestia często wejścia w małżeństwo z osobą, której się nie poznało w okresie narzeczeństwa.
Trzeba być głupcem, żeby kobiecie powiedzieć, że się ją zdradziło. Wybaczanie? Proszę powiedzieć, że mężczyzna chce się poczuć lepiej mówiąc o tym żonie. Potrzebuje jej rozgrzeszenia, żeby złagodzić ciężar wyrzutów sumienia. Tylko dlaczego nie mówi się o tym, że robi to kosztem przerzucenia bólu na jej barki. To co ona zrobi po uzyskaniu tej wiedzy nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, że mężczyzna tą informacją rozerwie jej serce. Nawet jak zostanie z nim, wybaczy mu, boleśnie to przeżyje. Co znaczy, że przyznanie się do zdrady jest takim samym draństwem jak zdrada. Podsumowując mężczyzna informujący żonę o tym, że ją zdradził jest podwójnie głupi, podły i samolubny.
Trzeba być kretynem i tchórzem żeby nie powiedzieć żonie o zdradzie. Ja bym chciała wiedzieć, bo zawsze historia może się powtórzyć. Kobieta powinna wiedzieć i mieć możliwość SAMA podjąć decyzję czy chcę być z takim człowiekiem.
Dla mnie to jest logiczne. Jak mężczyzna to powie od razu rozwód gotowy, a jeśli nastąpi jakiś wyjątek, to i tak kobiecie rozerwie serce. Więc po co to komu?
Po to żeby kobieta sama mogła wybrać czy chcę być z taką osobą i nie marnować jej lat życia. Zdrady często się powtarzają i nie zatajenie tego jest najgorszym kurestwem jakie można sobie wyobrazić. Mój facet mnie zdradził z jakąś zdzirą. Dowiedziałam się dopiero po roku, teraz już się cieszę , że nie jestem z taką świnią.
Emilia Szumiło Trzeba być głupcem żeby chcieć żyć w kłamstwie!!!Powodzenia dla tych co kochają kłamstwa ...bo tak lepiej...Tylko prawda potrafi wyzwolić człowieka! Pozdrawiam wszystkich rozsądnych ludzi:)
Nie ma Pan racji. Małżonek zdradzany nie ma ŻADNEGO udziału w zdradzie. Jak coś się psuje, jak coś jest nie tak to się ROZMAWIA, a nie zdradza. Jak rozmowy zdają się na nic to się ODCHODZI. A jak ktoś nie próbuje rozmawiać tylko zdradza to ponosi 100% odpowiedzialności za zdradę. Druga sprawa - czasami kochanek/kochanka długo nie wie, że ma romans z mężatką/żonatym. Bywa, że go/ją uświadamia dopiero zdradzany małżonek.
@@mattfitkovsky Jeśli chcesz myśleć, że w sytuacji zdrady małżeńskiej jesteś niewinnym niczemu stworzeniem (Świętym jak Bóg), to jako człowiek nie jesteś zdolny naprawić niczego. Jeśli skupiasz się na winie małżonka nie chcąc widzieć swojej ... nie wyjmiesz belki ze swego oka. Winny zdradzie jak pisałem jest ten, kto się jej dopuszcza (powtarzam, bo zdaje się nie doczytaleś). Warto wniknąć w powody kryzysu i tam znaleźć swój udział i starać się naprawić to, co samemu się wczesniej psuło, żeby dać małżeńskiej relacji powody, warunki i przestrzeń do wzrastania. Wtedy Bóg może zacząć działać. "Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!" To jednak jest praca, pokora i zaparcie się siebie, a nade wszystko Boże działanie, które na mocy sakramentu jest głównym motorem odnowy więzi małżeńskiej. Jeśli chcesz coś naprawiać a nie jedynie chodzić po świecie pielęgnując swoje skrzywdzenie polecam www.sychar.org. Powodzenia. P.s. faktycznie napisałem ściśle "po połowie" zmieńmy to na bardziej humanistyczne "po części".
Siostry mówiły: "Ty alkoholiku, ułomie, głupku. Masz zło w genach zapisane". Siostra Bernadetta twierdziła, że zadaniem dobrego wychowawcy jest te niezmierzone pokłady zła wypalić do cna. Czego dokładnie dowiedziałaś się o pracy sióstr boromeuszek w Zabrzu podczas zbierania materiałów do książki?
Elek ten facet od 30 lat pracuje w poradni i ma udział w uratowaniu wielu malżeństw, które wydawały się nie do uratowania, a z własnego życia powiem, że to co mówi w wielu wykładach się potwierdza. Jest tylko jeden istotny element. Trzeba pozwolić działać Panu Bogu w małżeństwie sakramentalnym. Jeżeli to odrzucimy, to nic nie skorzystamy. Zostanie tylko egoizm, poczucie krzywdy itd.
No cudowny przykład ... nie ma to jak modlić się o śmierć bliźniego trwającego w grzechu ... :) :) Zachowanie godne pochwały. :)
Ależ perełki tu są!! Kobiety łykają pigułki bo się boją. Nawet jak łykną to dalej się boją. Ale jak będą stosować metody naturalne to lęku nie ma. ( brawo - cóż za logika)
No nie ma lęku, bo to jest po prostu zgoda na kolejne np. 5 dziecko, na które i tak nie masz pieniędzy ... :) :)
depgrau to jest tak logiczne, że aż trudne. Nie chcesz począć to nie współżyjesz w tym czasie. Wiesz jednak (kobieta wie), że ani nie zostanie po pierwsze do współżycia przymuszona, bo jest szanowana przez męża, a po drugie, że gdyby nawet dziecko się poczęło, to mąż jej nie zostawi. Co do tabletek również jest proste. Lęk kobiety bierze się z tego, że kobieta czuje się po pewnym czasie traktowana przedmiotowo. Skoro można w każdym czasie, to mężczyzna do tego dąży, bo natura mu tak podpowiada. Wobec tego kobieta myśli, że służy mu tylko do tego. Odmówi, to ten się obrazi, może odejdzie. Ja tak miałem dopóki używaliśmy tabletek chciałem codziennie po kilka razy no bo skoro kocha i ja chcę, to ona też powinna. Zaczęły się dąsy. Nawrócenie daje wolność do wstrzemięźliwości. Nie chcemy począć - jesteśmy wstrzemięźliwi. Mamy komputer cyklu. Nie wydając na antykoncepcję można na niego odłożyć.
Zaprawdę powiadam Wam nie ma większego "szczęścia" niż pojąc za żonę / męża / dziewicę, która ma skrajnie odmienne potrzeby. (ja co 3 dni - ona 2 razy w roku) To tak cudownie buduje związek, że po kilku latach małżeństwa macie ochotę się zabić.
I uwierzcie mi: chodzenie do kościołka, do komunii, do spowiedzi nic tu nie pomogło.
Utrata dziewictwa małżonków po ślubie NICZEGO wam nie gwarantuje. Ktoś w ogóle prowadził takie badania?! Na jakiej próbie, ile osób, z jakich środowisk?
Po prostu albo macie szczęście albo go brak i dlatego nie śmiałbym radzić (jak w tym radiu) komukolwiek żeby koniecznie szukał dziewicy.
Wszystkiego Bożego. Zaufajcie sercu a nie komuś, kto uważa się ekspertem tylko dlatego, że jego związek jest udany.
depgrau
depgrau
nie zdziw się kiedy się okaże że w tym czasie innemu pozwalała na ... hmmm.. na wszystko i to co tydzień ;-)
@@ellee-k9h A gdzie przysięga małżeńska?
facet jest fantastyczny a nie nieelastyczny mowi prawde i gdyby kazdy tak postepowal jak mowi nie bylo by domow dziecka bez rodzicow
zapisz się do jehowów, oni obiecują raj na ziemi, wilk i owca serdecznie przytuleni na rozkwieconej łące... dorośnij Angeliko
Dlaczego nikt nie mówi o zniszczonym zaufaniu? O kłamstwie? Skoro mąż latami oszukuje swoją żonę i opuszcza w trudnym momencie ją i dzieci, aby pojechać do drugiej, to jak można wybaczyć?
Komentarz Pani 1:09 jest bardz otrafny. Sam jestem z rodziny, gdzie zdrady były, wręcz w nich dorastałem. Dzieci z tego typu domów maja znacznie większą tolerancje na tego typu "zajścia" niż dzieciaki z domów, gdzie takie przypadki nie istniały.
Nie da się skleić rozbitego naczynia tak żeby nie było rys , tak samo jest że zdradą. dlatego nie ma sensu żyć dalej razem
Robert M. ale w miejscu blizny tkanka jest mocniejsza. Ważne aby lekarz był właściwy.
@@takijeden2844 Czy przerabiałeś może to na własnej skórze? Pytam, bo cały czas się zastanawiam jak sobie z tym poradzić.
Pan inżynier doskonale wie, jak działa mężczyzna, a dziwi się sprawom oczywistym. Powtarza we wszystkich wykładach te same sytuacje. Moje wszystkie koleżanki rozwiodły się ze swoimi mężami po 25 - 27 latach, dopiero, kiedy już nie mogły znieść ciągle zdradzających mężów. Trwały w tych małżeństwach, bo ciągle ratowały rodzinę. Nie pomogły żadne porady. Największą zbrodnią jest wyznanie żonie, że zdradziło się ją...po 10 latach. Jeszcze większą zbrodnią, jest obwinianie osoby zdradzanej o winę. Za zdradę odpowiada tylko osoba zdradzająca. Jeżeli ktoś zdradza, to musi pokochać swoje grzechy i zabrać je do grobu. O, pan inżynier mówi o więzi seksualnej. Zgadza się. Mężowie moich koleżanek potrzebowali tych więzi 3 razy dziennie. Najlepiej przed śniadaniem, po obiedzie i po kolacji. A czy to kobieta jest zbiornikiem na odpady, ekonomem? strażnikiem swojego męża? A małżeństwo jest przechowalnią dla zboczeńców? To jakiś matrix.
+Małgorzata Lem też znam takie kobietę co odeszła od mężów po 20 latach, oficjalnie z tego powodu, że podobno od 20 lat ją zdradzał, a to że się rozeszli w momencie, kiedy on zbankrutował, to podobno czysty przypadek.
Małgorzata Lem za zdradę odpowiada zdradzający ale do rozpadu więzi przykładają się już oboje. Małżonkowie powinni być dla siebie najważniejsi na tym świecie i troszczyć się wzajemnie o siebie. Często dzieje się tak, że tak nie jest. Mężczyzna troszczy się o własne potrzeby seksualne, a kobieta stawia dzieci ponad męża. Dzieci odejdą z domu, a małżeństwo powinno być do śmierci. Ja też tak miałem, że bym chciał kilka razy dziennie i miałem pretensję, że Żona nie chce. Odkąd się nawróciłem mogę być wstrzemięźliwy ile trzeba, np. w czasie leczenia i rekonwalescencji po operacji żony. Bóg w nauce Kościoła daje receptę na udane małżeństwo. W sakramentach daje też siły i wytrwałość, tylko że nie chcemy słuchać. Czasem jedna osoba się stara, a druga pozostaje w egoiźmie i wtedy jest faktycznie trudno ale tutaj jest kwestia często wejścia w małżeństwo z osobą, której się nie poznało w okresie narzeczeństwa.
Trzeba być głupcem, żeby kobiecie powiedzieć, że się ją zdradziło. Wybaczanie? Proszę powiedzieć, że mężczyzna chce się poczuć lepiej mówiąc o tym żonie. Potrzebuje jej rozgrzeszenia, żeby złagodzić ciężar wyrzutów sumienia. Tylko dlaczego nie mówi się o tym, że robi to kosztem przerzucenia bólu na jej barki. To co ona zrobi po uzyskaniu tej wiedzy nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, że mężczyzna tą informacją rozerwie jej serce. Nawet jak zostanie z nim, wybaczy mu, boleśnie to przeżyje. Co znaczy, że przyznanie się do zdrady jest takim samym draństwem jak zdrada. Podsumowując mężczyzna informujący żonę o tym, że ją zdradził jest podwójnie głupi, podły i samolubny.
Trzeba być kretynem i tchórzem żeby nie powiedzieć żonie o zdradzie. Ja bym chciała wiedzieć, bo zawsze historia może się powtórzyć. Kobieta powinna wiedzieć i mieć możliwość SAMA podjąć decyzję czy chcę być z takim człowiekiem.
Dla mnie to jest logiczne. Jak mężczyzna to powie od razu rozwód gotowy, a jeśli nastąpi jakiś wyjątek, to i tak kobiecie rozerwie serce. Więc po co to komu?
Po to żeby kobieta sama mogła wybrać czy chcę być z taką osobą i nie marnować jej lat życia. Zdrady często się powtarzają i nie zatajenie tego jest najgorszym kurestwem jakie można sobie wyobrazić. Mój facet mnie zdradził z jakąś zdzirą. Dowiedziałam się dopiero po roku, teraz już się cieszę , że nie jestem z taką świnią.
Emilia Szumiło Trzeba być głupcem żeby chcieć żyć w kłamstwie!!!Powodzenia dla tych co kochają kłamstwa ...bo tak lepiej...Tylko prawda potrafi wyzwolić człowieka! Pozdrawiam wszystkich rozsądnych ludzi:)
Ale monogamia tez jest sprzeczna z natura a jednak człowiek nie powinien sypiać z kim popadnie bo sobie zmarnuje życie
Po jakimś przygotowaniu jednoczą komórki rozrodcze.... SZOK I NIEDOWIERZANIE! Bez komentarza...
Nie ma Pan racji. Małżonek zdradzany nie ma ŻADNEGO udziału w zdradzie. Jak coś się psuje, jak coś jest nie tak to się ROZMAWIA, a nie zdradza. Jak rozmowy zdają się na nic to się ODCHODZI. A jak ktoś nie próbuje rozmawiać tylko zdradza to ponosi 100% odpowiedzialności za zdradę.
Druga sprawa - czasami kochanek/kochanka długo nie wie, że ma romans z mężatką/żonatym. Bywa, że go/ją uświadamia dopiero zdradzany małżonek.
Karolina Kęder Problemów/kryzysowi winny jest każdy z małżonków po połowie a zdradzie winy jest zdradzający.
racja, zdradzam nałogowo i wiem że to wyłącznie moja wina
@@bartosznowak6019 totalna bzdura.. to tak jakby Jezus byl w poolowie winny ze ty grzeszysz
@@mattfitkovsky Jeśli chcesz myśleć, że w sytuacji zdrady małżeńskiej jesteś niewinnym niczemu stworzeniem (Świętym jak Bóg), to jako człowiek nie jesteś zdolny naprawić niczego. Jeśli skupiasz się na winie małżonka nie chcąc widzieć swojej ... nie wyjmiesz belki ze swego oka.
Winny zdradzie jak pisałem jest ten, kto się jej dopuszcza (powtarzam, bo zdaje się nie doczytaleś).
Warto wniknąć w powody kryzysu i tam znaleźć swój udział i starać się naprawić to, co samemu się wczesniej psuło, żeby dać małżeńskiej relacji powody, warunki i przestrzeń do wzrastania. Wtedy Bóg może zacząć działać. "Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!" To jednak jest praca, pokora i zaparcie się siebie, a nade wszystko Boże działanie, które na mocy sakramentu jest głównym motorem odnowy więzi małżeńskiej.
Jeśli chcesz coś naprawiać a nie jedynie chodzić po świecie pielęgnując swoje skrzywdzenie polecam www.sychar.org. Powodzenia.
P.s. faktycznie napisałem ściśle "po połowie" zmieńmy to na bardziej humanistyczne "po części".
@@bartosznowak6019 dziękuję za link do tej strony
Każdy ma prawo do własnej oceny wypowiedzi...nie obrażając nikogo...
Moda wplyw medii i nic wiecej .
Siostry mówiły: "Ty alkoholiku, ułomie, głupku. Masz zło w genach zapisane". Siostra Bernadetta twierdziła, że zadaniem dobrego wychowawcy jest te niezmierzone pokłady zła wypalić do cna. Czego dokładnie dowiedziałaś się o pracy sióstr boromeuszek w Zabrzu podczas zbierania materiałów do książki?
Facet myli pojęcia.nie powinien stanowić autorytetu dla nikogo.jest kompletnie nieelastyczny.
a twoj czy twoja parner/ka jest NA PEWNO !!! elastyczny/na
lepiej niech się katotaliban nie wypowiada o sprawach o których nie ma pojęcia
Elek ten facet od 30 lat pracuje w poradni i ma udział w uratowaniu wielu malżeństw, które wydawały się nie do uratowania, a z własnego życia powiem, że to co mówi w wielu wykładach się potwierdza. Jest tylko jeden istotny element. Trzeba pozwolić działać Panu Bogu w małżeństwie sakramentalnym. Jeżeli to odrzucimy, to nic nie skorzystamy. Zostanie tylko egoizm, poczucie krzywdy itd.
Bełkot nie na temat...szkoda czasu ...
a ty to napwno lezalas juz w wlielu lozkach i wiele lozek przed toba. Niezla kariera. W nowym zawodzie - burdel
malgorzata4004
Czyżbyś leżała pod łóżkiem jako świadek, że piszesz tak pewnie i ... niesmacznie??
To pożywka dla tej pani...zapewne gorliwa katoliczka... żalosne!!!!!
rzałosne!!!!!
Janina Jezierska nie jestem katoliczka.
tylko jestem czyms wiecej niz plcia.