Ostatnio w rusnecie wypłynął raport gdzie zalecano aby na front powoływać jak to nazwali "ludzi zbędnych lub problematycznych" dla państwa rosyjskiego. Wymieniono tam więźniów, mniejszości narodowe, dłużników i ludzi stanowiących obciążenie dla budżetu. Generalnie chodzi o przeformatowanie rosyjskiego społeczeństwa z rosyjskiego na ruskie. Dlatego ludność etnicznie ruska i pochodząca z Moskwy i Pitra nie będzie ruszana, no chyba, że znajdują się w grupie tych, których wymieniłem wyżej. Dlaczego tak jest? Bo ta druga grupa jest ważna politycznie dla Putlera, a ta pierwsza nie.
Tak właśnie wygląda wojna, zwłaszcza w rosyjskim wydaniu, które od wieków opiera się na brutalnej zasadzie: cel jest ważniejszy niż życie żołnierza. Historia pokazuje to wielokrotnie - od II wojny światowej, gdzie cofających się rozstrzeliwały oddziały NKWD, po dzisiejsze działania na Ukrainie. Żołnierze są traktowani jak liczby w statystyce strat, a decyzje zapadają na chłodno: ilu musi zginąć, by osiągnąć cel? W takim systemie odwrotu nie ma, a motywacją staje się strach - przed wrogiem i przed własnymi dowódcami. To skuteczna, choć przerażająco bezwzględna metoda. Ale za każdą liczbą w tej kalkulacji stoi człowiek. Dla dyktatora to tylko koszt wojny, ale dla rodziny tego żołnierza to cały świat, który właśnie się kończy.
Tak wyglada wojna, zwłaszcza w amerykańskim wydaniu. US tylko przez ca 23 lata swojego istnienia nie były zaangażowane w konflikt zbrojny. War Without End. What Is Wrong with the United States of America? By Philip Giraldi. Polecam też trylogię Suttona o Wall Street.
@@urszulaurszula1164 Rozumiem, że masz swoje zdanie i możesz mieć powody, by myśleć w ten sposób. Jednak porównywanie działań Rosji i USA to uproszczenie, które nie oddaje pełnego obrazu. Rosja przez dekady pokazywała, jak wyglądają jej „strefy wpływów” - niszczone gospodarki, ograniczanie wolności i strach jako narzędzie władzy. Spójrz na różnicę między Koreą Południową a Północną - jedna rozwija się w strefie wpływów USA, druga trwa w stagnacji i opresji pod patronatem Rosji i Chin. Nie twierdzę, że USA jest idealne. Popełniali błędy i prowadzili trudne wojny. Ale różnica tkwi w rezultatach ich działań. W Niemczech Zachodnich, Japonii czy Korei Południowej widzimy rozwój, demokrację i możliwości dla ludzi. Rosyjskie wpływy? Trabanty z plastiku, STASI i zamrożona rzeczywistość Białorusi czy NRD. Byłem w Rosji, znam jej ludzi. To kraj ogromnych potencjałów, ale duszony przez własne władze. Zamiast dawać ludziom możliwości, narzuca im kontrolę i odbiera nadzieję na lepsze jutro. Dlatego lepiej być w strefie wpływów, które wspierają rozwój i dają wybór - nawet jeśli nie są idealne. Wybierając między USA a Rosją, różnicę widać gołym okiem.
I teraz podsumowanie: nikogo to kompletnie nie obchodzi. Poszli tam dla hajsu, mają za swoje ;)
Oni tam od dzingis chana pod batem chodzą, to jaka mentalność tylko zginać kark
Projekcja? Hiram Johnson (1866-1945) - amerykański polityk. "Pierwszą ofiarą wojny jest prawda."
Telewizja bielsat - cala prawda całą dobę!
No i pięknie. Oby tak dalej. ❤
Ostatnio w rusnecie wypłynął raport gdzie zalecano aby na front powoływać jak to nazwali "ludzi zbędnych lub problematycznych" dla państwa rosyjskiego. Wymieniono tam więźniów, mniejszości narodowe, dłużników i ludzi stanowiących obciążenie dla budżetu. Generalnie chodzi o przeformatowanie rosyjskiego społeczeństwa z rosyjskiego na ruskie. Dlatego ludność etnicznie ruska i pochodząca z Moskwy i Pitra nie będzie ruszana, no chyba, że znajdują się w grupie tych, których wymieniłem wyżej. Dlaczego tak jest? Bo ta druga grupa jest ważna politycznie dla Putlera, a ta pierwsza nie.
Przecież tych tzw "problematycznych" wysyłają od dwóch lat praktycznie. Żadna nowość.
Tak właśnie wygląda wojna, zwłaszcza w rosyjskim wydaniu, które od wieków opiera się na brutalnej zasadzie: cel jest ważniejszy niż życie żołnierza. Historia pokazuje to wielokrotnie - od II wojny światowej, gdzie cofających się rozstrzeliwały oddziały NKWD, po dzisiejsze działania na Ukrainie. Żołnierze są traktowani jak liczby w statystyce strat, a decyzje zapadają na chłodno: ilu musi zginąć, by osiągnąć cel?
W takim systemie odwrotu nie ma, a motywacją staje się strach - przed wrogiem i przed własnymi dowódcami. To skuteczna, choć przerażająco bezwzględna metoda. Ale za każdą liczbą w tej kalkulacji stoi człowiek. Dla dyktatora to tylko koszt wojny, ale dla rodziny tego żołnierza to cały świat, który właśnie się kończy.
Tak wyglada wojna, zwłaszcza w amerykańskim wydaniu. US tylko przez ca 23 lata swojego istnienia nie były zaangażowane w konflikt zbrojny. War Without End. What Is Wrong with the United States of America? By Philip Giraldi. Polecam też trylogię Suttona o Wall Street.
@@urszulaurszula1164 Rozumiem, że masz swoje zdanie i możesz mieć powody, by myśleć w ten sposób. Jednak porównywanie działań Rosji i USA to uproszczenie, które nie oddaje pełnego obrazu. Rosja przez dekady pokazywała, jak wyglądają jej „strefy wpływów” - niszczone gospodarki, ograniczanie wolności i strach jako narzędzie władzy. Spójrz na różnicę między Koreą Południową a Północną - jedna rozwija się w strefie wpływów USA, druga trwa w stagnacji i opresji pod patronatem Rosji i Chin.
Nie twierdzę, że USA jest idealne. Popełniali błędy i prowadzili trudne wojny. Ale różnica tkwi w rezultatach ich działań. W Niemczech Zachodnich, Japonii czy Korei Południowej widzimy rozwój, demokrację i możliwości dla ludzi. Rosyjskie wpływy? Trabanty z plastiku, STASI i zamrożona rzeczywistość Białorusi czy NRD.
Byłem w Rosji, znam jej ludzi. To kraj ogromnych potencjałów, ale duszony przez własne władze. Zamiast dawać ludziom możliwości, narzuca im kontrolę i odbiera nadzieję na lepsze jutro. Dlatego lepiej być w strefie wpływów, które wspierają rozwój i dają wybór - nawet jeśli nie są idealne. Wybierając między USA a Rosją, różnicę widać gołym okiem.
To jest nie prawda a ile ukru ginie nikt o tym nie mówi 😂
idąc tym tokiem rozumowania zginęło według waszych wyliczeń kilka milionów rosjan... xd