Ja miałem taką sytuację. Mieszkałem w kawalerce na siódmym piętrze w bloku, 3 mieszkania na piętrze - ja mieszałem w środkowym, natomiast drzwi na prawo, dosłownie metr od moich drzwi, rozgrywał się dramat. Pewnego dnia wychodziłem do pracy, zamykałem drzwi ... poczułem charakterystyczny zapach ... myślę sobie skąd to tak "wali". Przyłożyłem nos do drzwi sąsiadki, i myślę sobie o k.... sąsiadka nie żyje. Jednak się spieszyłem i nie mogłem nic załatwić. Pomyślałem, że ktoś to zgłosi w ciągu dnia. Po pracy wróciłem koło 3ciej w nocy. W zasadzie nic nie byłoc czuć. Pomyślałem, że już może ktoś to zgłosił, i sprawa jest załatwiona. Jednak dwa dni potem znowu to poczułem. Wcześniej pomyślałem, że jeżeli sąsiadka nie żyję to mogę do jeszcze odłożyć parę godzin. Następnego dnia było święto, 11sty listopada. I tego dnia to zgłosiłem. Wyglądało to tak, że przyjechała Policja. Na początku powiedzieli, "że nie ...", że mi się tylko tak wydaje ... Oni nie chcieli nic robić - interwencja nie była im na rękę - tak to odbierałem. Jednak ja nalegałem i mówię: niech pan przyłoży nos do uszczelki to pan poczuje. Wziąłem za klamkę żeby lekko rozszczelnić uszczelkę, i mówią: "rzeczywiście wali". Dalej było tak, że wezwali straż pożarną. Przyjechało z 10ciu chłopa, chyba dwa zastępy, wydawało mi się, że dwoma samochodami, dużymi, pożarniczymi. Ich praca sprowadziła się do wybicia zamka. Uderzył parę razy i zamek wypadł. Jeden z policjantów wszedł do mieszkania. Stażacy zrobili swoje i stali na klatce, albo już poszli na dół. W każdym razie nie weszli do mieszkania. Wszedł tylko policjant. Wszedł ostrożnie i rozglądał się. Z mieszkania "waliło" padliną na całą klatkę. Policjant wszedł głębiej i spojrzał w lewo. Odwrócił się lekko i spojrzał na nas (sąsiadów) z lekkim uśmiechem. Potem jednak poszedł dalej wgłąb mieszkania. Zajrzał do kolejnego pokoju. Tym razem mina mi zrzedła, i powiedział: "no to potwierdzone". Okazało się potem, że w tym pierwszym pokoju leżał zdechły kot. Drugi kot przeżył, ale był wychodzony - sąsiadka miała dwa koty. Na początku policjant pomyślałem, że to tylko martwy kot był w tym mieszkaniu. Podobno od bardziej "pachniał" niż zmarła sąsiadka - tak określali policjanci. Potem przyjechała kolejna osoba - jak rozumiem śledczy. W międzyczasie przyjechała rodzina, która nie miała pojęcia, że sąsiadka nie żyje. Potem przyjechał lekarz sądąowy... Po paru godzinach (koło trzech) przyjechała ekipa od przewożenia zwłok i zabrała ciało. Żadnych much tam nie było, ani wcześniej, ani później ... Mieszkanie stało ponad pół roku puste. Nie było własnościowe, zostało oddane do pomocy społecznej. Miała się tam wprowadzić samotna matka z dzieckiem, albo z dziećmi. Nawet ich poznałem, ale nie widziałem jak się wprowadzali, bo ja się już wyprowadziłem. Jednak mieszkanie stało niezamieszkane przez ponad pół roku. Czuć było z niego zapach ... Potem ten zapach się robi taki słodki, pachnie taką "upiorną świeżością" jak świeżo ścięta trawa - coś takiego. Akurat tak się składa, że jestem zapalonym chemikiem-naukowcem, lata pracy w instytucie biologicznym, oraz jestem informatykiem-programistą - lata pracy, kombinowania ... To co Pani mówi w wywiadzie, że krew paruje, to nie jest do końca prawda. Gdyby z ciała parowała tylko woda to byłoby spoko ... prawda jest taka, że powstają lotne substancje hydrofobowe - nie popełniając dużego błędu można by powiedzieć, że ciało się ulatnia. Enzymy w komórkach powodują rozpad białek i wydzielają się lotne aminy, które nie rozpuszczają się w wodzie - dla laika można powiedzieć, że to są po prostu lotne substancje oleiste - dlatego mycie wodą nic nie pomaga. Chemicznie są to diaminy - pięciowęglowy łańcuch węglowy, alifatyczny z dwoma grupami aminowymi na końcach: kadaweryna. Tak naprawdę wydziela się bardzo wiele substancji. To tych głównych można poczytać googlując po prostu: trupi jad. Natomiast po dłuższym czasie, kiedy wyparują relatywnie lotne aminy, zostaje ta charakterystyczna słodko-świeża woń świeżo ściętej trawy. Za to odpowiedzialny jest hexanal. Sześciowęglowy nasycony związek z grupy aldehydów. On pozostaje najdłużej. Na temat zagrożenia mikrobiologicznego (do tej pory pisałem o chemicznym) się nie wypowiadam. Natomiast kadaweryna jest niebezpieczna, jednak to raczej przy dłuższych ekspozycjach, dłuższych wchłanianiu.
Druga sytuacja na przeciwko mnie mieszkała Starsza sąsiadka , ja miałam psa , pewnej nocy tak ok 2 , zaczął okropnie szczekać, drapać drzwi Wybudził mnie, okazało się że sąsiadka wołała pomocy , spadła z łóżka i nie umiała się podnieść, złamała nogę , gdyby nie pies , leżała by tak do rana z złamaną nogą
Mhmm uchroniłam właśnie moją niemal 90-letnią Babcię przed potencjalnym takim losem, samotnej śmierci w domu. Babcia od 4 lat po śmierci Dziadka twierdziła, że Jej jedyny syn (mój ojciec) nie zaproponował Jej przeprowadzki do siebie, a mój ojciec twierdził, że kiedy proponował, to Babcia nie chciała. Skonfrontowałam całe towarzystwo i Babcia zabezpieczona u moich rodziców dośmiertnie. Co ciekawe, tu nie było nigdy kiepskich relacji matka-syn, Babcia jest złotą osobą, która przyjeżdżała ponad 10 lat kilkanaście kilometrów pks-em co drugi dzień, żeby opiekować się mną i moim bratem, gdy byliśmy dziećmi. Zawiodła komunikacja i niezrozumienie psychiki seniorów przez mojego tatę (czyli empatia i dogadanie się mimo tekstów o "nieprzesadzaniu starych drzew" ze strony Babci). Z drugiej strony niejednokrotnie zastanawiałam się kim byli ludzie, którzy jako starsze osoby "przeciekli komuś przez sufit", bo nikt do nich nie zaglądał, i dochodzę do wniosku, że przecież w społeczeństwie jest spory procent ludzi, którzy przez całe swoje życie niszczyli rodzinę. Psychopaci, agresorzy, osoby w czynnym uzależnieniu (tak, jest to choroba, ale nie można rozgrzeszyć niszczenia dzieciństwa własnym dzieciom przez taką osobę, powinna się leczyć). Jeśli ktoś całe życie pracuje na to, żeby własna rodzina go znienawidziła, to nie dziwi mnie fakt zerwanych więzi, kontaktu i samotna śmierć takiego człowieka. Samo posiadanie dzieci nie musi być gwarantem opieki na starość, jeśli się dla tych dzieci było szują całe życie. To w wywiadzie nie wybrzmiało, a trochę inaczej człowiek patrzy na sprawę, jeśli zna historię takiego człowieka i jego bliskich. Pewien procent pewnie stanowią też ludzie samotni z wyboru, jeśli nie mają rodziny i przyjaciół, to wtedy już tylko dobra wola sąsiadów, o ile takowi blisko są, czy zareagują na brak aktywności tej osoby. Powalił mnie komentarz osoby, która twierdzi, że to "wścibstwo" i nikt nie ma obowiązku otwierać sąsiadom drzwi, radzę się zastanowić ile takie niesprawdzenie ściągnie ci potencjalnie kłopotów na głowę. Ja miałam w bloku sytuację, że byłam niedługo po wprowadzce, nowa w klatce, a musiałam ruszyć niebo i ziemię, bo usłyszeliśmy i wyczuliśmy z mężem, że sąsiad dwa piętra niżej nie wyłącza czajnika gwiżdżącego na gazie przez godzinę czy dwie. Mąż wychodząc na dyżur do pracy słyszał przeciągłe gwizdanie, które nie skończyło się, ani jak schodził przez 4 piętra na dół, ani gdy wrócił godzinę później. Kiedy ja zeszłam pod te drzwi słychać było tylko rytmiczne stukanie blaszanego czajnika o kuchenkę, bo woda się wygotowała. Śmierdziało na klatce palonym plastikiem i generalnie wszystko wskazywało, że albo ktoś o tym zapomniał i wyszedł, albo potrzebuje pomocy, bo zasłabł/uległ jakiemuś wypadkowi/umarł. Czy uważasz, że gdybym nie szukała po sąsiadach kontaktu do tego obcego mi człowieka i zignorowała te sygnały, to nie byłoby większego cyrku z pożarem na klatce? Też mieszkam na najwyższym piętrze, ale akurat ogień do góry bardzo miło by się piął. Nikt ci nie sugeruje włażenia sąsiadom do domu, ale w pewnych przypadkach reakcja nawet egocentrycznie patrząc będzie ci korzystną.
@@Magdalena_ol spieszę z odpowiedzią, bo faktycznie zostawiłam otwarte zakończenie historii: Mieszka tam mężczyzna na oko 65 lat, zapomniał go wyłączyć i naprawdę wyszedł gdzieś z mieszkania ma dłużej. Pomogła sąsiadka, mieszkająca naprzeciwko Niego, chociaż była bardzo ostrożna i przemawiała do mnie przez drzwi, zanim Jej wytłumaczyłam w czym rzecz. Miała gdzieś numer do bodaj córki tego sąsiada, i zadzwoniła żeby szybko wybadać czy rzeczywiście wyszedł, czy córka się nie dodzwoni i trzeba by wzywać Straż Pożarną. Pan na codzień wydaje mi się bardzo sprawną poznawczo osobą, nie podejrzewam Go o zaburzenia demencyjne, możliwe że wychodził w dużym pośpiechu, zanim czajnik zaczął gwizdać i tak wyszło jak wyszło. Ja mam w ogóle "pecha" do sytuacji wypadkowych i potrzeby wzywania służb, chociaż bynajmniej nie szukam sobie sama takiego średnio przyjemnego zajęcia. Przez ostatnie naście lat wielokrotnie wzywałam Pogotowie Ratunkowe do różnych osób znalezionych w potrzebie, np. nieprzytomnych (chodziłam latami na długaśne spacery z psem, teraz chadzam z Dzieckiem śpiącym w wózku i co jakiś czas się na kogoś natykam chcąc nie chcąc, także na podpalaczy lasu i nad czym ubolewam koszmarnie- ekshibicjonistów... 😒😒😒😒)
@@magdalenaprusak7813jakbym czytała o sobie samej 😉🤣Pięknie piszesz, mogłabym czytać i czytać 🤓Odnośnie, tych samotnych ludzi...podzielę się swoim doświadczeniem... Otóż że względów osobistych, postanowiłam, że nie będę się opiekować moim ojczymem, więc zapewne podzieli on los podobnych mu tyranów. Zniszczone życie i ogromna znieczulica (do tego człowieka), to co we mnie pozostalo. Nie mam wyrzutów sumienia o podjetej przeze mnie decyzji. Jest dla mnie jak obcy człowiek, z którym nie łączy mnie żadna więź,z tą różnicą, że zupełnie przypadkowej osobie starałabym się pomóc, a jemu nie (nie odczuwam takiej potrzeby, a wręcz przeciwnie jest olbrzymia blokada!). To tyle, co chciałam dodać od siebie. Pozdrawiam serdecznie i życzę rodzinnych świąt🙂🎄
Znam temat od kuchni - pewna starsza pani - według dzieci powinna mieszkać samodzielnie, mimo że ma bardzo zaawansowaną demencję i już nieraz zostawiła odpalony gaz (co również miało u mnie w bloku miejsce w przypadku innej starszej pani, która PRAWIE NAS WYSADZIŁA W POWIETRZE!). Żeby nie interwencja moja i brata, stopniowo umierałaby w samotności, pozostawiona na pastwę losu. Dzięki naszej reakcji nadal żyje i ma zapewnioną opiekę
Nie nazwałabym tego znieczulicą, w blokach są często dziesiątki mieszkań, ktore dodatkowo zmieniają lokatorów (wynajmy itd.), ludzie dużo pracują i nawet nie wiedzą, kto mieszka obok i czy w ogóle. To, że nie pukam codziennie do wszystkich staruszków w okolicy, nie oznacza, że nie mam serca. Poza tym co da pukanie? Policja ignoruje takie zgłoszenia, no chyba, że już bardzo śmierdzi.
Dokładnie tak, obowiązek sprawdzania czy ze starszymi osobami wszystko ok nie powinien być zrzucany na sąsiadów. Poza tym nikt nie ma obowiązku otwierać obcym osobom drzwi. Często starsi ludzie są nieufni (i słusznie), więc mogą po prostu nie otwierać. To powinno zostać rozwiązane systemowo.
to powinno być vol.2 bo już był materiał o tym samym tytule, choć wtedy był gość co sprzątał faktycznie, a teraz pani która promuje książkę :). Choć w ogóle mi to nie przeszkadza, obejrzałem jak zwykle z ciekawością i jak zawsze z wielkim szacunkiem zarówno dla Rafała jak i gościa ( czy tam gościnię jak kto woli). Pozdrawiam.
@@maniek6396 Dokładnie, zwłaszcza że Pani powtarza słowo w słowo to, co na potrzeby książki opowiedzieli jej inni, a robi to w taki sposób, jakby sama to wszystko przeżyła. Sama książka też jest słaba, taka tania sensacja na poziomie Faktu - a że znieczulica, a że sanepid nic z tym nie robi, a że zęby w ścianie po granacie, że robaki łopatami wynosili, że tania konkurencja psuje rynek i trzeba czasem zwalniać pracowników, bo piją. Takie bardziej marudzenie na swoją robotę przy piwku niż merytoryczne opracowanie.
Kupiłem mieszkanie po zmarłej. Poza ruszającymi się czasem firanami i cienia przemykającego, widzianego kątem oka, nic wielkiego nigdy się nie działo...🤔
@@Internetowy-Ludek No tak, zaprzyjaźniłem się z oboma.🤭 Możliwe, że to mieszkanie niedługo ponownie będzie wystawione na sprzedaż... ale to już córeczka ogarnie😁 Ps. Wiadomo, że dopiero jak mi się zejdzie...🤫 Ale to zapewne niedługo... latka lecą, a człowiek zdaje sobie sprawę, że po 40-ce to w zasadzie do końca życia żyje już na kredyt🤔
Moja siostra wielokrotnie zgłaszała na policję i dzwoniła po pogotowie bo sąsiadka chciała popełnić s#### policja i pogotowie za każdym razem przyjeżdżali i się śmiali Aż pewnego razu udało jej się , i znaleźli ją po miesiącu 😡😡😡 żadna znieczulica , młoda kobieta
To ja mialam taką historie🙋🏼♀️ Mieszkam w bloku na ostatnim pietrze pod moim mieszkaniem znajduje sie połowa mieszkania w której zmarł człowiek w sierpniu i przeleżał tam okolo tygodnia. Mieszkał sam i policje zawiadomili sasiedzi mieszkajacy obok bo odór zaczeli czuć na calym piętrze. Tego dnia gdy zabierali zwloki panowie w bialych strojach i weszlam do klatki schodowej myslalam że zwymiotuje. Nie dalo sie oddychac taki smród panowal w całej klatce schodowej pomimo że kazde piętro jest dodatkowo zamykane osobnymi drzwiami. Na drugi dzien przyszla ekipa sprzatajaca i wszystkie rzeczy z tego domu wyrzucili do wspolnych śmietników, materac na ktorym prawdopodobnie umarl ten czlowiek leżał z wielką plamą pod smietnikiem i niestety nie mieli osobnego kontenera ktory zabral te wszystkie rzeczy. Przez cale lato okna w tym mieszkaniu byly otwarte zeby wywietrzyc, niestety ale znajdowały sie akurat pod moim balkonem i caly ten smród leciał do gory i musialam zrezygnowac z "balkonowania" przez cale lato, po prostu nie szlo wytrzymac tego smrodu pomimo że ciala dawno tam nie bylo. Smród na klatce trzymal sie okolo miesiaca po calym incydencie. Za kazdym razem miałam okropne obrzydzenia do dotknięcia czegokolwiek w windzie bo panowie z ekipy sprzatajacej wozili nią rzeczy do smietnika. A propo tej samotności, ja nigdy nie widziałam tego człowieka na oczy tak jak polowy moich sąsiadów. To wielkie blokowisko gdzie kazdy chce byc incognito.
Robiliśmy remont kiedyś w mieszkaniu gdzie pan się powiesił latem i to co wisiało to spadło na ziemię w postaci galarety. My przyszliśmy już na puste mieszkanie oczywiście to i tak była plama na betonowej podłodze... my kulismy wszystko do gołej blachy i robili kapitalke. Ale ten zapach.... Jezus nikomu nie życzę takich wrażeń
Taki lokal "z wkładką" powinna najpierw - jak najszybciej! - posprzątać specjalistyczna firma, a dopiero potem wkraczać ekipa remontowa - to się może dla tych drugich ludzi źle skończyć, a i efekty niekoniecznie będą w pełni satysfakcjonujące dla nowych mieszkańców i sąsiadów. To powinno być uregulowane prawnie z obowiązkowym udziałem sanepidu 🤦
Dlatego pielęgnowanie poczucia wspólnoty jest bardzo ważne. Dziś tylko indywidualizm, każdy dla siebie, niektórzy to nawet dzień dobry nie mają w zwyczaju mówić… więcej życzliwości, uwagi, serdeczności, sąsiedzkosci…..
Mieszkam sama, mieszkanie jest w budynku w którym nikogo nie znam, i naprawdę boję się co by było gdybym potrzebowała pomocy medycznej i nie była w stanie sama zadzwonić lub jakkolwiek wezwać pomoc. Jedynie przypuszczam, że właściciel mieszkania zauważyłby że nie płacę czynszu za wynajem po miesiącu lub dwóch. Większość mieszkań w moim bloku to kawalerki więc każdy mieszka sam. Bardzo rzadko mijam kogokolwiek na klatce schodowej.
Ostatnio mój sąsiad, ktory mieszkal naprzeciwko mnie zmarł, ja tego nie zauważyłam, bo duzo pracuję. Całe szczęście, że sąsiadka obok byla czujna i zadzwoniła po policje i straż pożarną i znaleźli go. Ale ile leżał nie mam pojęcia
W mojej rodzinnej miejscowości mieliśmy sytuację zgonu o której opowiadał nam na świeżo nasz listonosz. Domy jednorodzinne. W jednym domu mieszkali syn w wieku około 70 lat z matką około 90 lat. Listonosz wszedł z listem zaadresowanym do matki która leżała nieżywa na podłodze a syn obok jadł obiad przy stole. Zapytany o adresatkę listu odpowiedzial listonoszowi "no daj jej, tam jest, leży." I tacy ludzie żyją wśród nas. Sprawa tej rodziny była zgłaszana wielokrotnie, rodzeństwo na żółtych papierach i tak sobie żyją.
Primo po pierwsze- Słucham tego wywiadu po powrocie z pracy. Jestem głodna i jem obiad. I zaczęłam sie zastanawiać, czy ja jestem "normalna"... Primo po drugie-Jestem pod wrażeniem wiedzy tej Pani. Zgadzam się, że najtrudniej dotrzeć do świadomości ludzi. Bardzo dziękuję za wywiad.
I to jest super temat :) a nie jakiś gość namawia na ixde i inne piramidy finansowe beż możliwości wyjęcia kasy do emerytury, jakby ludzie nie potrafili zarządzać własnym majątkiem.
"Znieczulica"...? Mamy "znieczulicę"? Kilka lat temu zgłosiłem na policję, kilka razy, patologię, która działa się w mieszkaniu pode mną. Matka wydzierała się na córkę, od najgorszych, non stop imprezy - w środku dnia, w środku nocy etc. Nie wiem czy za moją sprawą czy po prostu za zdarzeniem losowym wyprowadzili się z tego mieszkania, po tym przyszedł do mnie pan policjant, wypytał o kilka szczegółów a na koniec rzucił pytaniem czy ogólnie na blokowisku / dzielnicy wszystko jest ok. Z człowieka, który bronił swoich praw i dobra tej dziewczyny stałem się "dzielnicowym", chcieli zrobić ze mnie źródło informacji. No i? , znieczulica? Nie, obrona swojej godności i niepozwolenie na wykorzystanie się.
pani powiedziała o ogólnej postawie społeczeństwa, wiadomo, ze znajdują się jednostki chętne pomoc. Wiele osób jednak ogląda się na siebie myśląc, ze może ktoś inny pomoże abym ja nie musiał.
Chyba nie rozumiem, to chyba normalne że pytali czy poza tą sytuacją nic innego, potencjalnie niebezpiecznego, się nie dzieje? Jakby to chyba ich obowiązek, żeby dogłębnie sprawić sytuację? Gorzej jak mają gdzieś i nie przyjeżdżają albo robią po łebkach
Ja też się liczę z tym, że mnie po śmierci znajdą w domu po dłuższym czasie jak już się zaśmierdnę... Żony miał nie będę bo od lat mam paskudnego pecha do kobiet, do ludzi ogólnie też szczęścia nie mam więc spodziewam się że tak będzie... ciężkie życie.
W moim bloku Panowie sprzątali mieszkanie nade mną. Wyrzucili wszystkie meble z jednego pokoju. Problem w tym, że położyli je na trawniku przed budynkiem i tak sobie leżały 2 tygodnie.
Witam I na wstępie pozdrawiam prowadzącego i całą ekipę świetna robota!!!® Skoro dziś taki temat to proponuję obejrzeć historię pewnego pana ,któremu nadano tzw ksywę WŁADCA MUCH ...oparta na faktach pozdrawiam
niestety mój rodzinny dom odkupiliśmy od zmarłej żony mego sąsiada…dom piękny, zadbany z jedną nie wielką wadą, czasami kilka dni przed rocznica sprzedaży domu najprawdopodobniej, zmarła sąsiadka przychodzi i parterowej części domu nie życzy sobie obecności kogokolwiek, skąd myśl, że to właśnie ta osoba? bliska mi osoba, nie była świadoma kim jest ta istota i że to akurat ta pani sprzedała nam dom. podczas jednego wieczora chłód pchający ją w stronę wyjść, więc czując to wyszła natomiast kilka dni zastanawiała się kim była owa postać. podczas jednego wieczoru, przyśniła się jej postać opowiedziała tacie który dokonał zakupu domu mówi, że to właśnie właścicielka domu, pomodliliśmy się ustało, natomiast od czasu do czasu upomina sie o modlitwę
I lubie takie wywiady ze babka mowi pan a lub w przypadku pana b podaje powody itp a nie jak pani z pogrzebowego co nic kompletnie nie mówiła albo pan od przesluchan wiezniow
Nie chcę wyjść na malkontentkę, ale mam poczucie, że od jakiegoś czasu na kanale powtarzają się tematy... Właściciel zakładu pogrzebowego, pani z nocnego klubu, sprzątanie po zgonach i wiele innych. Gość inny, ale materiał właściwie jest o tym samym... Drugie spotkanie z tym samym gościem, gdzie zostanie rozwinięty temat z pierwszego wywiadu może być OK, bo to po prostu ciąg dalszy rozmowy, ale notoryczne zapraszanie osób, które opowiadają o tym, czego już wysłuchaliśmy...? Ja np. do tej pory pamiętam poprzedni wywiad z Panem, który sprzątał po zgonach i niespecjalnie mnie już ciekawi, co ta Pani ma do opowiedzenia... Jest tyle ciekawych osób, zawodów i tematów, które można poruszyć, więc po co wałkować ponownie to samo?
18 часов назад+32
Ale od poprzedniego materiału o sprzątaniu po zgonach minęło 6 lat! 😅 PS Właśnie montuję materiał o pracy na oddziale intensywnej terapii - tego jeszcze nie było! :)
Nie wiem, czy w świecie sprzątania po zgonach w przeciągu ostatnich 6 lat nastąpiły takie zmiany, aby kolejny odcinek o tej branży był bardziej interesujący, niż zupełnie nowy temat, ale OK. Czekam w takim razie na ten zapowiadany wywiad. :)
Myślę że jest to odpowiedź na ogromne obecnie zainteresowanie kryminalistyką i podcastami. Ja na przykład jestem takim właśnie przypadkiem i ogromnie mnie cieszy popularyzacja tych treści 🤣
Zapukać I zapytac o co? Czy ktoś ma zamiar umrzec dzis czy jutro bo nie bardzo rozumiem myslejia tej pani przeciez jak lezy marwty 2 godziny to zadem sasiad nie bedzie wywarzal drawing zeby zobaczyc czemu sasiad nie otwiera
On serio nie zapyta o cene ? Mowa o kosztach, ale kosztu nie podano... no glupota.... dramat. Taki fajny wywiad, i brakiem jednego pytania mozna wszystko popsuc, ...bo nie, bo jakies ... nawet nie wiem co
Raczej po każdym pacjencie pościel jest odpowiednio prana, żeby była bezpieczna. W szpitalu zgon jest stwierdzany po minutach, wiec człowiek nawet nie zdąży ostygnąć 😅 Czym się różni pościel, w której ktoś „czysto” umarł, a taka którą np ktoś zakrwawił?
Też ciekawe , jak stwierdzają w szpitalu zgon po minutach? przecież nie stoją cały czas przy tej osobie, czy ona woła personel zanim umrze, czy przychodzą co parę minut sprawdzić czy to już?
@@Julia-iv4qvJak leży na OIOMie no to widać na monitorach parametry życiowe, gorzej, jak leży na innej sali. Ale bez przesady, nie leży tam tygodniami albo latami. Ktoś to zauważy jeszcze tego samego dnia.
Bardziej obleśne jest pościel brudna np wydzielinami po porodzie czy wymiocinami niż pościel po kimś kto zmarł "czysto". Po minutach czy po godzinach, to byly tylko słowa, które miały przekazać że zgon w szpitalu jest stwierdzany szybko, a nie tak jak w temacie odcinka po długim czasie kiedy człowiek już się rozkłada.
U mojej babci w kamienicy mieszkało wiele starszych osób i kilka razy się zdarzało, że ktoś albo przeciekł , albo kot go nagryzl, a innym razem pies zdechł razem z panem.
Do Gościni: niech Pani sprawdxi w słowniku znaczenie słowa "ignorancja", bo używa go Pani w złym kontekście. Ignorancja to brak wiedzy a nie ignorowanie czegoś.
Bzdura. Audiobuk nie jest przygotowany przez ciebie. Głos lektora jest wygenerowny przez AI. A przynajmniej tak sądzę po urywku głosu. Proszę nie okłamywać ludzi i nie przypisywać sobie autorstwa do czegoś czego się nie zrobiło!!! Czekam na uzasadnienie, że to nie jest lektor AI a ktoś, tylko kto.
"Wystarczy zapukać"! No jasne!🤦♀️ A nie pomyślałaś, kobieto, że ludzie mogą nie chcieć otwierać obcym?! Nie pomyślałaś, że nie życzą sobie wścibstwa?! A z drugiej strony nie pomyślałaś, że ludzie nie chcą sobie brać na głowę kłopotów obcych dla siebie sąsiadów?! 😡
Jakbyś oglądała ze zrozumieniem to wyłapałabyś, że szybkie sprawdzenie czy starszy samotny sąsiad jeszcze żyje może od tych kłopotów uchronić. Jak nie chcesz przychodzić do sąsiada go sprawdzić, to sąsiad ci przyjdzie do domu przeciekając przez sufit i już nic nie będzie musiał mówić bo już będzie wiadomo o co chodzi.
Pani odróżnia wścibstwo od zwykłego zainteresowania się czy wszystko jest w porządku u sąsiada o którym wiemy, że żył w mieszkaniu sam a przestaliśmy go widywać i możliwe, że kona za ścianą?🤔 'nie chcą sobie brać na głowę kłopotów obcych dla siebie sąsiadów'.. Tragedia jacy ludzie za ścianą mieszkają. Zero człowieczeństwa, jakiejkolwiek empatii, wstyd.
Ja miałem taką sytuację. Mieszkałem w kawalerce na siódmym piętrze w bloku, 3 mieszkania na piętrze - ja mieszałem w środkowym, natomiast drzwi na prawo, dosłownie metr od moich drzwi, rozgrywał się dramat. Pewnego dnia wychodziłem do pracy, zamykałem drzwi ... poczułem charakterystyczny zapach ... myślę sobie skąd to tak "wali". Przyłożyłem nos do drzwi sąsiadki, i myślę sobie o k.... sąsiadka nie żyje. Jednak się spieszyłem i nie mogłem nic załatwić. Pomyślałem, że ktoś to zgłosi w ciągu dnia. Po pracy wróciłem koło 3ciej w nocy. W zasadzie nic nie byłoc czuć. Pomyślałem, że już może ktoś to zgłosił, i sprawa jest załatwiona.
Jednak dwa dni potem znowu to poczułem. Wcześniej pomyślałem, że jeżeli sąsiadka nie żyję to mogę do jeszcze odłożyć parę godzin. Następnego dnia było święto, 11sty listopada. I tego dnia to zgłosiłem. Wyglądało to tak, że przyjechała Policja. Na początku powiedzieli, "że nie ...", że mi się tylko tak wydaje ... Oni nie chcieli nic robić - interwencja nie była im na rękę - tak to odbierałem. Jednak ja nalegałem i mówię: niech pan przyłoży nos do uszczelki to pan poczuje. Wziąłem za klamkę żeby lekko rozszczelnić uszczelkę, i mówią: "rzeczywiście wali".
Dalej było tak, że wezwali straż pożarną. Przyjechało z 10ciu chłopa, chyba dwa zastępy, wydawało mi się, że dwoma samochodami, dużymi, pożarniczymi. Ich praca sprowadziła się do wybicia zamka. Uderzył parę razy i zamek wypadł.
Jeden z policjantów wszedł do mieszkania. Stażacy zrobili swoje i stali na klatce, albo już poszli na dół. W każdym razie nie weszli do mieszkania. Wszedł tylko policjant. Wszedł ostrożnie i rozglądał się. Z mieszkania "waliło" padliną na całą klatkę. Policjant wszedł głębiej i spojrzał w lewo. Odwrócił się lekko i spojrzał na nas (sąsiadów) z lekkim uśmiechem. Potem jednak poszedł dalej wgłąb mieszkania. Zajrzał do kolejnego pokoju. Tym razem mina mi zrzedła, i powiedział: "no to potwierdzone".
Okazało się potem, że w tym pierwszym pokoju leżał zdechły kot. Drugi kot przeżył, ale był wychodzony - sąsiadka miała dwa koty. Na początku policjant pomyślałem, że to tylko martwy kot był w tym mieszkaniu. Podobno od bardziej "pachniał" niż zmarła sąsiadka - tak określali policjanci.
Potem przyjechała kolejna osoba - jak rozumiem śledczy. W międzyczasie przyjechała rodzina, która nie miała pojęcia, że sąsiadka nie żyje. Potem przyjechał lekarz sądąowy...
Po paru godzinach (koło trzech) przyjechała ekipa od przewożenia zwłok i zabrała ciało. Żadnych much tam nie było, ani wcześniej, ani później ...
Mieszkanie stało ponad pół roku puste. Nie było własnościowe, zostało oddane do pomocy społecznej. Miała się tam wprowadzić samotna matka z dzieckiem, albo z dziećmi. Nawet ich poznałem, ale nie widziałem jak się wprowadzali, bo ja się już wyprowadziłem. Jednak mieszkanie stało niezamieszkane przez ponad pół roku. Czuć było z niego zapach ...
Potem ten zapach się robi taki słodki, pachnie taką "upiorną świeżością" jak świeżo ścięta trawa - coś takiego.
Akurat tak się składa, że jestem zapalonym chemikiem-naukowcem, lata pracy w instytucie biologicznym, oraz jestem informatykiem-programistą - lata pracy, kombinowania ... To co Pani mówi w wywiadzie, że krew paruje, to nie jest do końca prawda. Gdyby z ciała parowała tylko woda to byłoby spoko ... prawda jest taka, że powstają lotne substancje hydrofobowe - nie popełniając dużego błędu można by powiedzieć, że ciało się ulatnia. Enzymy w komórkach powodują rozpad białek i wydzielają się lotne aminy, które nie rozpuszczają się w wodzie - dla laika można powiedzieć, że to są po prostu lotne substancje oleiste - dlatego mycie wodą nic nie pomaga. Chemicznie są to diaminy - pięciowęglowy łańcuch węglowy, alifatyczny z dwoma grupami aminowymi na końcach: kadaweryna. Tak naprawdę wydziela się bardzo wiele substancji. To tych głównych można poczytać googlując po prostu: trupi jad.
Natomiast po dłuższym czasie, kiedy wyparują relatywnie lotne aminy, zostaje ta charakterystyczna słodko-świeża woń świeżo ściętej trawy. Za to odpowiedzialny jest hexanal. Sześciowęglowy nasycony związek z grupy aldehydów. On pozostaje najdłużej.
Na temat zagrożenia mikrobiologicznego (do tej pory pisałem o chemicznym) się nie wypowiadam. Natomiast kadaweryna jest niebezpieczna, jednak to raczej przy dłuższych ekspozycjach, dłuższych wchłanianiu.
To właśnie jeden z tych tematów dla których kiedyś zasubskrybowalam kanał
rel
Druga sytuacja na przeciwko mnie mieszkała
Starsza sąsiadka , ja miałam psa , pewnej nocy tak ok 2 , zaczął okropnie szczekać, drapać drzwi
Wybudził mnie, okazało się że sąsiadka wołała pomocy , spadła z łóżka i nie umiała się podnieść, złamała nogę , gdyby nie pies , leżała by tak do rana z złamaną nogą
Mhmm uchroniłam właśnie moją niemal 90-letnią Babcię przed potencjalnym takim losem, samotnej śmierci w domu. Babcia od 4 lat po śmierci Dziadka twierdziła, że Jej jedyny syn (mój ojciec) nie zaproponował Jej przeprowadzki do siebie, a mój ojciec twierdził, że kiedy proponował, to Babcia nie chciała.
Skonfrontowałam całe towarzystwo i Babcia zabezpieczona u moich rodziców dośmiertnie. Co ciekawe, tu nie było nigdy kiepskich relacji matka-syn, Babcia jest złotą osobą, która przyjeżdżała ponad 10 lat kilkanaście kilometrów pks-em co drugi dzień, żeby opiekować się mną i moim bratem, gdy byliśmy dziećmi. Zawiodła komunikacja i niezrozumienie psychiki seniorów przez mojego tatę (czyli empatia i dogadanie się mimo tekstów o "nieprzesadzaniu starych drzew" ze strony Babci).
Z drugiej strony niejednokrotnie zastanawiałam się kim byli ludzie, którzy jako starsze osoby "przeciekli komuś przez sufit", bo nikt do nich nie zaglądał, i dochodzę do wniosku, że przecież w społeczeństwie jest spory procent ludzi, którzy przez całe swoje życie niszczyli rodzinę. Psychopaci, agresorzy, osoby w czynnym uzależnieniu (tak, jest to choroba, ale nie można rozgrzeszyć niszczenia dzieciństwa własnym dzieciom przez taką osobę, powinna się leczyć). Jeśli ktoś całe życie pracuje na to, żeby własna rodzina go znienawidziła, to nie dziwi mnie fakt zerwanych więzi, kontaktu i samotna śmierć takiego człowieka. Samo posiadanie dzieci nie musi być gwarantem opieki na starość, jeśli się dla tych dzieci było szują całe życie. To w wywiadzie nie wybrzmiało, a trochę inaczej człowiek patrzy na sprawę, jeśli zna historię takiego człowieka i jego bliskich.
Pewien procent pewnie stanowią też ludzie samotni z wyboru, jeśli nie mają rodziny i przyjaciół, to wtedy już tylko dobra wola sąsiadów, o ile takowi blisko są, czy zareagują na brak aktywności tej osoby.
Powalił mnie komentarz osoby, która twierdzi, że to "wścibstwo" i nikt nie ma obowiązku otwierać sąsiadom drzwi, radzę się zastanowić ile takie niesprawdzenie ściągnie ci potencjalnie kłopotów na głowę. Ja miałam w bloku sytuację, że byłam niedługo po wprowadzce, nowa w klatce, a musiałam ruszyć niebo i ziemię, bo usłyszeliśmy i wyczuliśmy z mężem, że sąsiad dwa piętra niżej nie wyłącza czajnika gwiżdżącego na gazie przez godzinę czy dwie. Mąż wychodząc na dyżur do pracy słyszał przeciągłe gwizdanie, które nie skończyło się, ani jak schodził przez 4 piętra na dół, ani gdy wrócił godzinę później. Kiedy ja zeszłam pod te drzwi słychać było tylko rytmiczne stukanie blaszanego czajnika o kuchenkę, bo woda się wygotowała. Śmierdziało na klatce palonym plastikiem i generalnie wszystko wskazywało, że albo ktoś o tym zapomniał i wyszedł, albo potrzebuje pomocy, bo zasłabł/uległ jakiemuś wypadkowi/umarł. Czy uważasz, że gdybym nie szukała po sąsiadach kontaktu do tego obcego mi człowieka i zignorowała te sygnały, to nie byłoby większego cyrku z pożarem na klatce? Też mieszkam na najwyższym piętrze, ale akurat ogień do góry bardzo miło by się piął. Nikt ci nie sugeruje włażenia sąsiadom do domu, ale w pewnych przypadkach reakcja nawet egocentrycznie patrząc będzie ci korzystną.
A jakie było zakończenie historii z czajnikien,kto tam mieszka i dlaczego go nie wyłączył?
@@Magdalena_ol spieszę z odpowiedzią, bo faktycznie zostawiłam otwarte zakończenie historii:
Mieszka tam mężczyzna na oko 65 lat, zapomniał go wyłączyć i naprawdę wyszedł gdzieś z mieszkania ma dłużej. Pomogła sąsiadka, mieszkająca naprzeciwko Niego, chociaż była bardzo ostrożna i przemawiała do mnie przez drzwi, zanim Jej wytłumaczyłam w czym rzecz. Miała gdzieś numer do bodaj córki tego sąsiada, i zadzwoniła żeby szybko wybadać czy rzeczywiście wyszedł, czy córka się nie dodzwoni i trzeba by wzywać Straż Pożarną.
Pan na codzień wydaje mi się bardzo sprawną poznawczo osobą, nie podejrzewam Go o zaburzenia demencyjne, możliwe że wychodził w dużym pośpiechu, zanim czajnik zaczął gwizdać i tak wyszło jak wyszło.
Ja mam w ogóle "pecha" do sytuacji wypadkowych i potrzeby wzywania służb, chociaż bynajmniej nie szukam sobie sama takiego średnio przyjemnego zajęcia. Przez ostatnie naście lat wielokrotnie wzywałam Pogotowie Ratunkowe do różnych osób znalezionych w potrzebie, np. nieprzytomnych (chodziłam latami na długaśne spacery z psem, teraz chadzam z Dzieckiem śpiącym w wózku i co jakiś czas się na kogoś natykam chcąc nie chcąc, także na podpalaczy lasu i nad czym ubolewam koszmarnie- ekshibicjonistów... 😒😒😒😒)
@@magdalenaprusak7813jakbym czytała o sobie samej 😉🤣Pięknie piszesz, mogłabym czytać i czytać 🤓Odnośnie, tych samotnych ludzi...podzielę się swoim doświadczeniem... Otóż że względów osobistych, postanowiłam, że nie będę się opiekować moim ojczymem, więc zapewne podzieli on los podobnych mu tyranów. Zniszczone życie i ogromna znieczulica (do tego człowieka), to co we mnie pozostalo. Nie mam wyrzutów sumienia o podjetej przeze mnie decyzji. Jest dla mnie jak obcy człowiek, z którym nie łączy mnie żadna więź,z tą różnicą, że zupełnie przypadkowej osobie starałabym się pomóc, a jemu nie (nie odczuwam takiej potrzeby, a wręcz przeciwnie jest olbrzymia blokada!). To tyle, co chciałam dodać od siebie. Pozdrawiam serdecznie i życzę rodzinnych świąt🙂🎄
I co z tego?
Pięknie piszesz
No i taki wywiad to ja rozumiem Panie Rafale :) dobrze ze dodal go Pan tak szybko po tym poprzednim... Pozdrawiam
Znam temat od kuchni - pewna starsza pani - według dzieci powinna mieszkać samodzielnie, mimo że ma bardzo zaawansowaną demencję i już nieraz zostawiła odpalony gaz (co również miało u mnie w bloku miejsce w przypadku innej starszej pani, która PRAWIE NAS WYSADZIŁA W POWIETRZE!). Żeby nie interwencja moja i brata, stopniowo umierałaby w samotności, pozostawiona na pastwę losu. Dzięki naszej reakcji nadal żyje i ma zapewnioną opiekę
Nie nazwałabym tego znieczulicą, w blokach są często dziesiątki mieszkań, ktore dodatkowo zmieniają lokatorów (wynajmy itd.), ludzie dużo pracują i nawet nie wiedzą, kto mieszka obok i czy w ogóle. To, że nie pukam codziennie do wszystkich staruszków w okolicy, nie oznacza, że nie mam serca. Poza tym co da pukanie? Policja ignoruje takie zgłoszenia, no chyba, że już bardzo śmierdzi.
This
Dokładnie. A poza tym nikt nie ma obowiązku otwierać komuś drzwi, no chyba, że jest ogłoszenie, że będzie kontrola takiej czy innej instalacji.
Dokładnie tak, obowiązek sprawdzania czy ze starszymi osobami wszystko ok nie powinien być zrzucany na sąsiadów. Poza tym nikt nie ma obowiązku otwierać obcym osobom drzwi. Często starsi ludzie są nieufni (i słusznie), więc mogą po prostu nie otwierać. To powinno zostać rozwiązane systemowo.
to powinno być vol.2 bo już był materiał o tym samym tytule, choć wtedy był gość co sprzątał faktycznie, a teraz pani która promuje książkę :). Choć w ogóle mi to nie przeszkadza, obejrzałem jak zwykle z ciekawością i jak zawsze z wielkim szacunkiem zarówno dla Rafała jak i gościa ( czy tam gościnię jak kto woli). Pozdrawiam.
@@maniek6396 Dokładnie, zwłaszcza że Pani powtarza słowo w słowo to, co na potrzeby książki opowiedzieli jej inni, a robi to w taki sposób, jakby sama to wszystko przeżyła. Sama książka też jest słaba, taka tania sensacja na poziomie Faktu - a że znieczulica, a że sanepid nic z tym nie robi, a że zęby w ścianie po granacie, że robaki łopatami wynosili, że tania konkurencja psuje rynek i trzeba czasem zwalniać pracowników, bo piją. Takie bardziej marudzenie na swoją robotę przy piwku niż merytoryczne opracowanie.
Kupiłem mieszkanie po zmarłej. Poza ruszającymi się czasem firanami i cienia przemykającego, widzianego kątem oka, nic wielkiego nigdy się nie działo...🤔
Uf... ;)
😂Masz w domu nielegalnego lokatora zwą go przeciag albo co gorsza schizofrenia 😂
Tak było xD
@@Internetowy-Ludek No tak, zaprzyjaźniłem się z oboma.🤭 Możliwe, że to mieszkanie niedługo ponownie będzie wystawione na sprzedaż... ale to już córeczka ogarnie😁
Ps.
Wiadomo, że dopiero jak mi się zejdzie...🤫 Ale to zapewne niedługo... latka lecą, a człowiek zdaje sobie sprawę, że po 40-ce to w zasadzie do końca życia żyje już na kredyt🤔
Powiedz niech się zacznie dokładać do kredytu to się wyprowadzi😅
Szok! Podziwiam Panią
Moja siostra wielokrotnie zgłaszała na policję i dzwoniła po pogotowie bo sąsiadka chciała popełnić s#### policja i pogotowie za każdym razem przyjeżdżali i się śmiali
Aż pewnego razu udało jej się , i znaleźli ją po miesiącu 😡😡😡 żadna znieczulica , młoda kobieta
ludzi jest duzo nie pękaj
@@bernadkozio5554Po przeczytaniu twego komentarza można odnieść wrażenie, że przynajmniej o jednego faktycznie jest za dużo
Ten typ jara 20 lat i sam przyznał, że mu w mózgu pomieszało; )
To ja mialam taką historie🙋🏼♀️ Mieszkam w bloku na ostatnim pietrze pod moim mieszkaniem znajduje sie połowa mieszkania w której zmarł człowiek w sierpniu i przeleżał tam okolo tygodnia. Mieszkał sam i policje zawiadomili sasiedzi mieszkajacy obok bo odór zaczeli czuć na calym piętrze. Tego dnia gdy zabierali zwloki panowie w bialych strojach i weszlam do klatki schodowej myslalam że zwymiotuje. Nie dalo sie oddychac taki smród panowal w całej klatce schodowej pomimo że kazde piętro jest dodatkowo zamykane osobnymi drzwiami. Na drugi dzien przyszla ekipa sprzatajaca i wszystkie rzeczy z tego domu wyrzucili do wspolnych śmietników, materac na ktorym prawdopodobnie umarl ten czlowiek leżał z wielką plamą pod smietnikiem i niestety nie mieli osobnego kontenera ktory zabral te wszystkie rzeczy. Przez cale lato okna w tym mieszkaniu byly otwarte zeby wywietrzyc, niestety ale znajdowały sie akurat pod moim balkonem i caly ten smród leciał do gory i musialam zrezygnowac z "balkonowania" przez cale lato, po prostu nie szlo wytrzymac tego smrodu pomimo że ciala dawno tam nie bylo. Smród na klatce trzymal sie okolo miesiaca po calym incydencie. Za kazdym razem miałam okropne obrzydzenia do dotknięcia czegokolwiek w windzie bo panowie z ekipy sprzatajacej wozili nią rzeczy do smietnika. A propo tej samotności, ja nigdy nie widziałam tego człowieka na oczy tak jak polowy moich sąsiadów. To wielkie blokowisko gdzie kazdy chce byc incognito.
Robiliśmy remont kiedyś w mieszkaniu gdzie pan się powiesił latem i to co wisiało to spadło na ziemię w postaci galarety. My przyszliśmy już na puste mieszkanie oczywiście to i tak była plama na betonowej podłodze... my kulismy wszystko do gołej blachy i robili kapitalke. Ale ten zapach.... Jezus nikomu nie życzę takich wrażeń
OMG współczuję
Trochę dramatyzujesz ale fakt piękny zapaszek nie jest 😂
Taki lokal "z wkładką" powinna najpierw - jak najszybciej! - posprzątać specjalistyczna firma, a dopiero potem wkraczać ekipa remontowa - to się może dla tych drugich ludzi źle skończyć, a i efekty niekoniecznie będą w pełni satysfakcjonujące dla nowych mieszkańców i sąsiadów. To powinno być uregulowane prawnie z obowiązkowym udziałem sanepidu 🤦
@@BeataBookworm czytaj ze zrozumieniem
@@Internetowy-Ludek jak nie robiłeś remontu po takim czymś to się nie wychylaj a jeśli robiłeś to zazdroszczę stalowego nosa ;]
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że zaczyna coś mi kapać z sufitu...Obrzydliwe. Szacunek dla ludzi, którzy sprzątają po zgonach
Bardzo ciekawy i istotny temat. Jestem zachwycona i słucham z zaciekawieniem jak zawsze. Dziękuje za materiał.
Co w trupach a tym bardziej gniciu i sprzątaniu ich moze być ciekawego i fascynującego?😂Chyba wręcz przeciwnie !
@@Internetowy-Ludek każdego czeka śmierć
Dlatego pielęgnowanie poczucia wspólnoty jest bardzo ważne. Dziś tylko indywidualizm, każdy dla siebie, niektórzy to nawet dzień dobry nie mają w zwyczaju mówić… więcej życzliwości, uwagi, serdeczności, sąsiedzkosci…..
Pani ma nawet perfekcyjnie dobrany makijaż do swego zawodu ;) Wszystko w ciemnych barwach:)
Przyjrzyj się bluzce 😉
@@Magda.L No podziwiamte trupie czaszki na bluzeczce.
Bardzo sympatyczna ta Pani
Dobre 😃 ciekawe 👌
Mieszkam sama, mieszkanie jest w budynku w którym nikogo nie znam, i naprawdę boję się co by było gdybym potrzebowała pomocy medycznej i nie była w stanie sama zadzwonić lub jakkolwiek wezwać pomoc. Jedynie przypuszczam, że właściciel mieszkania zauważyłby że nie płacę czynszu za wynajem po miesiącu lub dwóch. Większość mieszkań w moim bloku to kawalerki więc każdy mieszka sam. Bardzo rzadko mijam kogokolwiek na klatce schodowej.
Może ogarnij sobie jakiś głośny dzwonek który mogłabys szybko wcisnąć i zrobić hałas 😂
💚🤔😷 Dziekuje tej pani za ta prace. 👍
Witam szefa ,kolejna ciekawa rozmowa ,super
Ostatnio mój sąsiad, ktory mieszkal naprzeciwko mnie zmarł, ja tego nie zauważyłam, bo duzo pracuję. Całe szczęście, że sąsiadka obok byla czujna i zadzwoniła po policje i straż pożarną i znaleźli go. Ale ile leżał nie mam pojęcia
Super za Info Dziękuję Bardzo 👍👍👍
Przecież zanim przyjdzie ekipa sprzątająca to rodzina może sobie wszystko wynieść z mieszkania 🙂
Ajajaj. Ale temat. 🙏
Czemu nikt się nie interesuje? Odpowiedź jest prosta, ta osoba mogła być okropnym człowiekiem dla swoich bliskich, którzy odcięli się od niej.
W mojej rodzinnej miejscowości mieliśmy sytuację zgonu o której opowiadał nam na świeżo nasz listonosz. Domy jednorodzinne. W jednym domu mieszkali syn w wieku około 70 lat z matką około 90 lat. Listonosz wszedł z listem zaadresowanym do matki która leżała nieżywa na podłodze a syn obok jadł obiad przy stole. Zapytany o adresatkę listu odpowiedzial listonoszowi "no daj jej, tam jest, leży." I tacy ludzie żyją wśród nas. Sprawa tej rodziny była zgłaszana wielokrotnie, rodzeństwo na żółtych papierach i tak sobie żyją.
W to 10 lat nigdy nie uwierzę xD
Primo po pierwsze- Słucham tego wywiadu po powrocie z pracy. Jestem głodna i jem obiad.
I zaczęłam sie zastanawiać, czy ja jestem "normalna"...
Primo po drugie-Jestem pod wrażeniem wiedzy tej Pani. Zgadzam się, że najtrudniej dotrzeć do świadomości ludzi.
Bardzo dziękuję za wywiad.
Bardzo ciekawy wywiad ❤
I to jest super temat :) a nie jakiś gość namawia na ixde i inne piramidy finansowe beż możliwości wyjęcia kasy do emerytury, jakby ludzie nie potrafili zarządzać własnym majątkiem.
"Znieczulica"...? Mamy "znieczulicę"? Kilka lat temu zgłosiłem na policję, kilka razy, patologię, która działa się w mieszkaniu pode mną. Matka wydzierała się na córkę, od najgorszych, non stop imprezy - w środku dnia, w środku nocy etc. Nie wiem czy za moją sprawą czy po prostu za zdarzeniem losowym wyprowadzili się z tego mieszkania, po tym przyszedł do mnie pan policjant, wypytał o kilka szczegółów a na koniec rzucił pytaniem czy ogólnie na blokowisku / dzielnicy wszystko jest ok. Z człowieka, który bronił swoich praw i dobra tej dziewczyny stałem się "dzielnicowym", chcieli zrobić ze mnie źródło informacji. No i? , znieczulica? Nie, obrona swojej godności i niepozwolenie na wykorzystanie się.
pani powiedziała o ogólnej postawie społeczeństwa, wiadomo, ze znajdują się jednostki chętne pomoc. Wiele osób jednak ogląda się na siebie myśląc, ze może ktoś inny pomoże abym ja nie musiał.
😂
No to brawo dla ciebie ale ogólnie panuje znieczulica
A jak skopali chłopaka na śmierć? W centrum miasta nikt nie zareagował, ta pani mówi ogólnie.
Chyba nie rozumiem, to chyba normalne że pytali czy poza tą sytuacją nic innego, potencjalnie niebezpiecznego, się nie dzieje? Jakby to chyba ich obowiązek, żeby dogłębnie sprawić sytuację? Gorzej jak mają gdzieś i nie przyjeżdżają albo robią po łebkach
Nie zgodzę się że znieczulicą...
Ja też się liczę z tym, że mnie po śmierci znajdą w domu po dłuższym czasie jak już się zaśmierdnę... Żony miał nie będę bo od lat mam paskudnego pecha do kobiet, do ludzi ogólnie też szczęścia nie mam więc spodziewam się że tak będzie... ciężkie życie.
Polecam książki Pani Małgorzaty :>
W moim bloku Panowie sprzątali mieszkanie nade mną. Wyrzucili wszystkie meble z jednego pokoju. Problem w tym, że położyli je na trawniku przed budynkiem i tak sobie leżały 2 tygodnie.
Na studiach sprzątaliśmy po zgonach prawie na każdej imprezie. Nie wiem o czym tu gadać
Moze rozmowa z neurochirurgiem dzieciecym ? Mysle ze tez byla by to interesujaca rozmowa :)
Ciekawy temat musze przyznac
Witam I na wstępie pozdrawiam prowadzącego i całą ekipę świetna robota!!!® Skoro dziś taki temat to proponuję obejrzeć historię pewnego pana ,któremu nadano tzw ksywę WŁADCA MUCH ...oparta na faktach pozdrawiam
Zbieractwo to zaburzenie a nie choroba
Jak usunąć wujka z podłogi - polecam 😊
Dobrze, że nie mam sąsiadów nad sobą .
Bardzo ciekawy temat. Śmierdzący ale ciekawy.
Myślałem, że program będzie o rodzicielstwie ;))
niestety mój rodzinny dom odkupiliśmy od zmarłej żony mego sąsiada…dom piękny, zadbany z jedną nie wielką wadą, czasami kilka dni przed rocznica sprzedaży domu najprawdopodobniej, zmarła sąsiadka przychodzi i parterowej części domu nie życzy sobie obecności kogokolwiek, skąd myśl, że to właśnie ta osoba? bliska mi osoba, nie była świadoma kim jest ta istota i że to akurat ta pani sprzedała nam dom. podczas jednego wieczora chłód pchający ją w stronę wyjść, więc czując to wyszła natomiast kilka dni zastanawiała się kim była owa postać. podczas jednego wieczoru, przyśniła się jej postać opowiedziała tacie który dokonał zakupu domu mówi, że to właśnie właścicielka domu, pomodliliśmy się ustało, natomiast od czasu do czasu upomina sie o modlitwę
Oblicz masę słońca:
I lubie takie wywiady ze babka mowi pan a lub w przypadku pana b podaje powody itp a nie jak pani z pogrzebowego co nic kompletnie nie mówiła albo pan od przesluchan wiezniow
Hmm, akurat robię posiłek dla rodziny...
No i?
Nie chcę wyjść na malkontentkę, ale mam poczucie, że od jakiegoś czasu na kanale powtarzają się tematy... Właściciel zakładu pogrzebowego, pani z nocnego klubu, sprzątanie po zgonach i wiele innych. Gość inny, ale materiał właściwie jest o tym samym...
Drugie spotkanie z tym samym gościem, gdzie zostanie rozwinięty temat z pierwszego wywiadu może być OK, bo to po prostu ciąg dalszy rozmowy, ale notoryczne zapraszanie osób, które opowiadają o tym, czego już wysłuchaliśmy...? Ja np. do tej pory pamiętam poprzedni wywiad z Panem, który sprzątał po zgonach i niespecjalnie mnie już ciekawi, co ta Pani ma do opowiedzenia...
Jest tyle ciekawych osób, zawodów i tematów, które można poruszyć, więc po co wałkować ponownie to samo?
Ale od poprzedniego materiału o sprzątaniu po zgonach minęło 6 lat! 😅
PS Właśnie montuję materiał o pracy na oddziale intensywnej terapii - tego jeszcze nie było! :)
jak ciekawy temat to warto kilku gości zapraszać z tym samym tematem
Nie wiem, czy w świecie sprzątania po zgonach w przeciągu ostatnich 6 lat nastąpiły takie zmiany, aby kolejny odcinek o tej branży był bardziej interesujący, niż zupełnie nowy temat, ale OK.
Czekam w takim razie na ten zapowiadany wywiad. :)
Myślę że jest to odpowiedź na ogromne obecnie zainteresowanie kryminalistyką i podcastami. Ja na przykład jestem takim właśnie przypadkiem i ogromnie mnie cieszy popularyzacja tych treści 🤣
❤
Zapukać I zapytac o co? Czy ktoś ma zamiar umrzec dzis czy jutro bo nie bardzo rozumiem myslejia tej pani przeciez jak lezy marwty 2 godziny to zadem sasiad nie bedzie wywarzal drawing zeby zobaczyc czemu sasiad nie otwiera
Zapytać po ludzku jak tam, porozmawiać żeby starsza osoba nie czuła się samotna. Jakaś herbatka kawa.
Ten co wymyślił z tym psem ... 🤦🏽♀️😡
On serio nie zapyta o cene ? Mowa o kosztach, ale kosztu nie podano... no glupota.... dramat. Taki fajny wywiad, i brakiem jednego pytania mozna wszystko popsuc, ...bo nie, bo jakies ... nawet nie wiem co
Pewno koszt zależy od wielkości mieszkania, stanu rozkładu człowieka, czasu spędzonego na pracy
Zastanawia mnie czy jak nastapi zgon w szpitalu to co z pościelą? Czy piorą ją czy wyrzucają?
Raczej po każdym pacjencie pościel jest odpowiednio prana, żeby była bezpieczna. W szpitalu zgon jest stwierdzany po minutach, wiec człowiek nawet nie zdąży ostygnąć 😅
Czym się różni pościel, w której ktoś „czysto” umarł, a taka którą np ktoś zakrwawił?
No tym , że obleśne to jest jednak jak ktoś tydzień umiera w tej pościeli, a później dają innemu 😝
Też ciekawe , jak stwierdzają w szpitalu zgon po minutach? przecież nie stoją cały czas przy tej osobie, czy ona woła personel zanim umrze, czy przychodzą co parę minut sprawdzić czy to już?
@@Julia-iv4qvJak leży na OIOMie no to widać na monitorach parametry życiowe, gorzej, jak leży na innej sali. Ale bez przesady, nie leży tam tygodniami albo latami. Ktoś to zauważy jeszcze tego samego dnia.
Bardziej obleśne jest pościel brudna np wydzielinami po porodzie czy wymiocinami niż pościel po kimś kto zmarł "czysto".
Po minutach czy po godzinach, to byly tylko słowa, które miały przekazać że zgon w szpitalu jest stwierdzany szybko, a nie tak jak w temacie odcinka po długim czasie kiedy człowiek już się rozkłada.
Temat mam wrażenie bardzo oklepany. Słuchałam już podcastu z tą Panią
To w końcu do tynku czy do cegly
Cegłe też skuwa się
U mojej babci w kamienicy mieszkało wiele starszych osób i kilka razy się zdarzało, że ktoś albo przeciekł , albo kot go nagryzl, a innym razem pies zdechł razem z panem.
Zęby w ścianie 😂
Gość bardzo oceniający.
Ja się nie dziwię!
Czemu
mucha robakiem?
potocznie każdy bezkręgowiec jest "robakiem"
Ile zarabia taki pracownik?
No kurde, nie przy jedzeniu!
Wiedźma
Do Gościni: niech Pani sprawdxi w słowniku znaczenie słowa "ignorancja", bo używa go Pani w złym kontekście. Ignorancja to brak wiedzy a nie ignorowanie czegoś.
Ignorowanie czegoś (nie zwracanie uwagi, lekceważenie) może wynikać z braku wiedzy (nieświadomości, nieuctwa) 🙂
Mama za słabo psychikę na tako prace
5:32 muchy umierają... LITOŚCI!!!
Ale o co chodzi?
Bzdura. Audiobuk nie jest przygotowany przez ciebie. Głos lektora jest wygenerowny przez AI. A przynajmniej tak sądzę po urywku głosu. Proszę nie okłamywać ludzi i nie przypisywać sobie autorstwa do czegoś czego się nie zrobiło!!!
Czekam na uzasadnienie, że to nie jest lektor AI a ktoś, tylko kto.
Ojojoj
Ta Pani komiksy pisze.
"Wystarczy zapukać"! No jasne!🤦♀️ A nie pomyślałaś, kobieto, że ludzie mogą nie chcieć otwierać obcym?! Nie pomyślałaś, że nie życzą sobie wścibstwa?! A z drugiej strony nie pomyślałaś, że ludzie nie chcą sobie brać na głowę kłopotów obcych dla siebie sąsiadów?! 😡
Albo że nie mają czasu na takie rzeczy
Jakbyś oglądała ze zrozumieniem to wyłapałabyś, że szybkie sprawdzenie czy starszy samotny sąsiad jeszcze żyje może od tych kłopotów uchronić. Jak nie chcesz przychodzić do sąsiada go sprawdzić, to sąsiad ci przyjdzie do domu przeciekając przez sufit i już nic nie będzie musiał mówić bo już będzie wiadomo o co chodzi.
Po co tyle agresji.... 🤔
Pani odróżnia wścibstwo od zwykłego zainteresowania się czy wszystko jest w porządku u sąsiada o którym wiemy, że żył w mieszkaniu sam a przestaliśmy go widywać i możliwe, że kona za ścianą?🤔 'nie chcą sobie brać na głowę kłopotów obcych dla siebie sąsiadów'.. Tragedia jacy ludzie za ścianą mieszkają. Zero człowieczeństwa, jakiejkolwiek empatii, wstyd.
@ Tak się składa, że mieszkam na ostatnim piętrze, więc nikt mi raczej nie przecieknie. Już prędzej ja komuś.
Ten kanał staje się miejscem promocji książek. Rozczarowujące :(
Dokładnie mówi to samo co w książce. Czytałam i w sumie nie jest jakaś rewelacyjna.