Ciekawe spostrzeżenia w kontekście filmu, jednakże o ile w kontekście zabiegów czysto wizualnych zgadzam się z Panem gospodarzem, tak w kontekście całości pozwalam siebie na odmienne zdanie :) Jestem oczarowany prostotą, a wręcz prymitywnością fabularną filmu ponieważ mam wrażenie, że nie sama historia gra tu pierwsze skrzypce, a pewien pomysł na poznawanie świata wraz z gówną bohaterką. Cały nacisk jest tu położony na dziecięcy umysł chłonący świat pełen patologi, wypaczeń i zaburzeń, który mimo wszystko na końcu tworzy osobę ... i tu się zatrzymam. Oprócz trywialnego potraktowania fabuły kosztem obserwacji chłonącego świat dziecka, zauważyłem nietypowe podejście do muzyki, a konkretniej nagrywania instrumentów. W dzisiejszym instagramowym świecie gładkich, krystalicznych i wymuskanych dźwięków, wszelki zgrzyt, przydźwięk, szum, czy niekonsekwencja artykulacyjna, jest usuwana na poziomie postprodukcji, badź przy użyciu różnych sztuczek podczas nagrywania w studio. Tu mamy odwrotność: struny brzęczą, smyczki szumią, głosy warczą, a wszelkie instrumenty klawiszowe nie stroją. Uwielbiam pomysł na film i pewną odwagę reżysera, by po swoich poprzednich artystycznie wyniosłych produkcjach, pobawić się w piaskownicy jak dziecko i nie zważać na kręcenie noskiem dorosłych. W sumie negatywna reakcja na prostotę z recenzji może być tym co pcha "dorosłych artystów" do tworzenia coraz bardziej przeintelektualizowanych treści, które próbują oddalić nas od truizmu jakim jest fakt, że jesteśmy tylko kupką ożywionej materii organicznej, która myśli :) Pozdrawiam:)
Otóż to. Na gałęzi jest świetny w kontekście oceny technikaliów, natomiast pod wględem fabularnym i przede wszystkim artystycńym rzadko się kiedy z gospodarzem zgadzam.
To co napisałeś było fajne do jakiś 20 minut przed końcem. Też mi się podobało poznawanie świata z dzieckiem jakim była Bella, ale dalsze wydarzenia stały się pigułką tego czym jest skrajny feminizm oderwany od rzeczywistości. Spoko, moglibyśmy się zatrzymać na tym że cały cią& zdarzeń tworzy osobę, ale nie można pominąć ideologicznej papki na końcu, zrobionej, moim zdaniem, aby film się podpasowal w odpowiednie prądy światopoglądowe i podpasowal odpowiednim środowiskom. Możecie doceniać historię dziecka które poznaje świat ale nie rozumiem twojego "i tu się zatrzymam". Dlaczego chcesz wyłączyć końcówkę filmu, gdzie warstwa ideologiczna kłuje w oczy? Nie przeszkadza ci to? A może jesteś grupą docelową, którą ma ona zadowolić i łatwiej ci milczeć?
Ja ten kolor czarno biały odebrałam jako nijakie/miałkie/bezbarwne życie Belli i dopiero moment poznania Marka Ruffallo i podróż nadała jej życiu kolorytu i porzucono czarno biały twór na rzecz koloru. Emma Stone i Mark Ruffallo boscy. Swietnie dobrano aktorzy, mogący wiele od sb dac.
Moim zdaniem najbardziej niepokojące jest to, że ten film w bardzo dziwny sposób pokazuje sferę seksualną rozwoju dziecka i sugeruje, że jest ona zbliżona do dojrzałego/dorosłego. Główna bohaterka jest jakby małym dzieckiem w ciele dorosłego. Jeśli się chwilę zastanowić, to gdyby nie ta dorosła, zewnętrzna "powłoka", ten film nie mógłby w ogóle legalnie powstać 😮 Czy na pewno dziecko zachowuje się w ten sposob? Naprawde dziwie się, że taki pomysł przeszedł dalej i nikt o tym nie pomyślał... A jeśli to nie jest niedopatrzenie, tylko celowy zabieg, to jesteśmy w bardzo złej sytuacji
Też zwróciłam na to uwagę i, prawdę mówiąc, mam wrażenie, że to było celowe, aczkolwiek cel nie był tak niepokojący jak sugerujesz. Odniosłam wrażenie, że chodziło może trochę o wywołanie szoku albo... sprawdzenie umiejętności kojarzenia i łączenia faktów przez widza? Jeśli tak, to, w mojej opinii, Lanthimosowi się udało. Samo to ile jest głosów spłycających ten film do 'manifestu feministycznego' (ja jako feministka nawet nie postrzegam tak tego filmu). Osobiście, zdecydowana większość scen seksu w tym filmie budziła we mnie duży niepokój i odrazę, bo cały czas miałam w głowie to, że to jest mentalne dziecko. Że ten podstarzały fuckboy nie robi tych rzeczy z dorosłą kobietą, ale z MENTALNĄ KILKULATKĄ. Że za mąż nie zostaje wydana dorosła kobieta, ale MENTALNA KILKULATKA. Do burdelu nie idzie pracować dorosła kobieta, która miała już czas by trochę pożyć, podoświadczać i, przede wszystkim, ustabilizować się mentalnie na skutek dojrzewania, ale MENTALNA NASTOLATKA, KTÓRA W DODATKU OD NIEPOKOJĄCO WCZESNEGO WIEKU BYŁA EKSPONOWANA NA SEKS Tak samo, mała rzecz, która wielu osobom mogła umknąć, ale imo była celowa - samo określenie 'angry jumping' na seks. Powodem, dla którego przyłapanie rodziców na seksie przez dziecko staje się dla ów dziecka często traumatyczne jest to, że kilkuletnie dzieci postrzegają seks jako pewien rodzaj brutalności, agresji. Już samo to, że główna bohaterka, mając mózg kilkuletniego dziecka, nazywa seks 'wściekłym skakaniem', jest, moim zdaniem, bardzo mocno alarmujący. Seks się jej podoba, bo jej ciało jest już w pełni ukształtowane, ale mentalnie, seks nadal kojarzy jej się z jakąś formą wściekłości, złości, dokładnie tak jak dzieciom, które zostały zbyt wcześnie wystawione na seks Nawet samo to ile poklasku zebrała ta niemalże końcowa scena, w której Max mówi Belli, że to jej ciało i może nim dysponować jak chce, pokazuje jak przeraźliwie słabą pamięć mają odbiorcy. Czy to co powiedział jest prawdą? Moim zdaniem, jak najbardziej. Jednakże, tutaj dany kontekst zupełnie zmienia postać rzeczy. Stwierdzenie to jest prawdziwe, ale w stosunku do DOROSŁEJ, w pełni ukształtowanej kobiety. Do osoby, która już zdążyła się nauczyć jak działa świat, rozwinąć umiejętność abstrakcyjnego myślenia, przewidywania potencjalnych konsekwencji wynikających z jej zachowania, poznać samą siebie, swoje granice, zarówno te fizyczne, jak i psychiczne. Nie do osoby mającej mózg dziecka, w momencie, w którym te słowa padają, może starszej nastolatki Podsumowując, w moim odczuciu, zabieg ten został zastosowany celowo, a to jaki był jego cel, pewnie też jest już do interpretacji własnej
Widziałam film. Mega się zawiodłam. Myślałam, że to będzie o odkrywaniu świata dziecięcym umysłem przez „zamknietą w złotej klatce” postać stworzoną przez szalonego naukowca. Tymczasem w filmie jedyną kwestią najistotniejszą dla tożsamości człowieka i w ogóle tym co odzwierciedla duszę ludzką jest seks. Niesamowite jest to, że nasza kultura nie widzi już niczego innego jako symbolu wyzwolenia czy dojrzewania, jak tylko seksu. Bohaterka osiąga maksimum wolności gdy zostaje prostytutką z własnej woli i zarabia na „patriarchacie” jak modelka OF, a mężczyźni zazdrośni z natury nie są w stanie sobie poradzić z jej „seksualną wolnością”. Jedyne relacje, które mogą być pozbawione patologii wynikających z różnic męsko-damskich i patriarchalnej obsesji mężczyzn to romans lesbijski, to jest czysta miłość bez zniewolenia. Na koniec bohaterka decyduje sobie, które relacje jej pasują, a inni muszą się podporządkować, bo „ona jest sobą”, a inni wiadomo „coś z nimi nie tak od urodzenia”. Płytkość takiego portretu ludzkiej duszy jest dobijająca i do tego zakłamana. Nic ten film nie wnosi, tylko kasę wydano i się napracowano, ale nie ma żadnej mądrości czy prawdy, tylko Żeby dorzucić element rozwoju „intelektualnego” głównej istoty, dodano kilka scen, gdzie interesuje się ona komunizmem (chodzi na spotkani socjalistów), ale jest to całkowicie drugorzędne zajęcię wobec ostatecznej radości jaką jej przynosi prostytucja, bo wiadomo, że cała tożsamość i władza i bogactwo kryje się przede wszystkim w seksie. Płytkie niesamowicie i smutne. Szkoda było kasy i pracy aktorów. Takich filmów o „seksualnym wyzwoleniu” i „gdyby nie normy społeczne, to bylibyśmy wolni jak króliki” było już w przeszłości wiele i ten nie jest przez to nijak oryginalny, za to zawodzi niedojrzałością.
Kompletnie nie zgadzam się z takim wizerunkiem. Seks jest trzeciorzędny w filmie, a taka ostra reakcja tylko dowodzi, że przekaz filmu miał sens. Wg mnie film jest o eksploracji świata i społeczeństwa przez wolnego ducha głównej bohaterki - najpierw chce ten świat zrozumieć, a potem go naprawiać. A przy okazji wyśmiewane jest to, jak wszyscy mają obsesję na punkcie seksu i roszczą sobie prawa do cnoty bohaterki. Nawet ten kudłaty który obiecywał jej ostry romans i zwiedzanie świata, okazuje się niewiele lepszy od jej byłego męża, przez którego się zabiła. Ona po prostu nie przywiązuje żadnej wartości do seksu, dla niej jest to tylko śmieszny dotyk więc korzysta z niego póki może, a całe społeczeństwo wokół niej wariuje - oprócz lesbijki, która ma wywalone i lubi sobie czasem polizać bez zobowiązań. Na koniec wraca do wiernego i rozsądnego narzeczonego, więc wg mnie jest to happy end, o ile mu to pasuje - wówczas jest gotowa na wierność. Mści się na byłym i zachowuje relacje z socjalistką bo akurat tak wypadło, że obie chcą zmieniać świat na lepsze - czy to coś złego?
8:31 W pierwszych miesiącach niemowlak widzi w czerni i bieli. Do tego ma się odwoływać użycie takich barw na początku filmu. Bo oglądamy rozwój Belli. Później ten film staje się kolorowy. Pozdrawiam
Nie do końca się zgodzę, że film jest fabularnie spłycony. Dodam od siebie, że zawiera też w sobie pytanie o granicę - jak daleko możemy działać medycznie, bohaterka została w jakiś sposób skrzywdzona przez stwórcę. Pojawiają się też pytania jak np. egzystencjonalne - o kierowanie własnym losem, dylematy moralne - jak rozpoznawać jakie postępowanie jest w życiu właściwe, o poświęceniu i miłości - doktor bardzo kochał swoją Belly etc. W moim odczuciu ten film jest bardzo wielowymiarowy, może to też jego wada, być może powinien być bardziej skondensowany i jednocześnie bardziej subtelny. Dla mnie jeden z najlepszych filmów ostatnich kilku lat, zdecydowanie warto pójść do kina.
A dla mnie ten film nie był wielowymiarowy. Bella mimo tego, że szybko rozwijała się intelektulanie, do końca filmu była płytka jeśli chodzi o emocje. Co do granic dotyczacych medycyny- miała żal do swojego "boga" a zarazem to samo uczyniła swojemu mężowi? Chore. W tym filmie nie ma wartości.
Właśnie w tym problem, ze realnych dylematów moralnych to w filmie nie było, i to jest ogromny minus, rzucenie cudzych pieniędzy biednym dzieciom to nie jest casus natury moralnej, pomijając że akcja w Aleksandrii trwa tak krótko, że sceny samego seksu zajęły więcej
@@norbertkulesza przecież te pieniądze do tych dzieci nigdy nie trafiły. To było zwykłe uświadomienie o okropności i niesprawiedliwości istniejącego świata. Coś co do większości ludzi nigdy prawdziwie emocjonalnie nawet nie dotrze.
To adaptacja boskiem komedii. Kobieta odbiera sobie życie i trafia do piekła tracąc wspomnienia. Doktor to szatan a ojciec który mu zabrał cześć siebie to sam bóg. Dom to limbo pierwszy krąg piekieł. Każda kolejna lokacja to kolejny krąg piekła, a spotykane postaci to potępione dusze. Mordo jakie Barbie Xd. Chciwość, rozpusta, zdrada, kłamstwo. Dusza dziecka wędruje po kolejnych kręgach ku radości diabła. Ostatecznie wraca do limbo. Przypomnijcie sobie scenę z karocy. Diabeł mówi że nie może wyjść bo jest szpetny i ludzie go prześladują. Sam chce zrozumieć swojego ojca boga i być taki jak on chodź odrobinę, pomimo tego że został odrzucony.
A to nie jest tak, że fabuła była spłycona, bo własnie w tak prosty i dziecinny sposób Bella odbierała rzeczywistość? Ja uznaje to za plus i mega spójny zabieg. Film petarda :)
Ale Bella z biegiem czasu dojrzewa i zaczyna zwrać uwagę na zupełnie inne kwestie. Duncan wprost zasygnalizował, iż z biegiem czasu zanika jej "specyficzna forma mówienia".
Absolutnie zgadzam się z tobą. Wyszłam oczarowana wizualiami i grą aktorską, ale fabuła kuleje. I przede wszystkim nie znoszę wątku pracy seksualnej jako wyzwolenie kobiet.
W moim odczuciu praca seksualna nie była pokazana jako element jej wyzwolenia w sensie całościowym, po prostu nie miała innego wyboru, żeby stać się na tamten moment niezależną. Praca jej się sama w sobie nie podobała (podjęto temat przedmiotowego traktowania kobiet), a nawet była wyniszczająca, co pokazuje np. moment, w którym Bella mówi, że już nie czuje empatii.
@@molasseschip823 ja jednak inaczej to odebrałam, być może ze względu na teksty o wolności cielesnej. Ale Twoje spojrzenie jest ciekawe i zdecydowanie wolałabym tak to odebrać :)
Bo myślisz stereotypowo. Dla Belli praca seksualna to zwykła czynność dzięki której zaspokaja własne potrzeby i dodatkowo zarabia pieniądze. Tyle. Nawet proba kontroli nad wyborem klientów nie wskazuje na to, że ona robi coś wbrew swojej woli i zgadza się na zaszufladkowanie a jest jedynie potwierdzeniem, że nadal chce decydować o sobie i decyduje, idąc na satysfakcjonujący ją kompromis, choćby wtedy, kiedy przeprowadza wstępna rozmowę z klientem dotyczącą jego „zapachu”.
Fabularnie dla mnie zdecydowany przerost formy nad treścią, do połowy było jeszcze dobrze, ale później było już niestety coraz gorzej. I nie wiem czemu miały służyć te niekończące się sceny seksu... nie żebym jakoś na nich cierpiał, bo lubię urodę Emmy Stone, ale były wsadzone na siłę, tylko po to, żeby film był bardziej "mocny".
całkowicie się zgadzam i dziwię się, że wiele osób nie mówi o tym - o przesadzonych, niekończących się scenach seksu. Mówiąc wprost - wyszedł artystyczny pornos, w której główną rolę odgrywa kobieta o umyśle dziecka - jak dla mnie to obrzydliwe połączenie.
Gdzie właściwie jest ta walka płci? Czy może być coś lepszego dla mężczyzn, niż świat dziewczyn takich, jak Bella? Świadczących radośnie w przystępnej cenie usługi seksualne? Inspiracją dla Poor Things była książka napisana przez faceta. Mężczyzna jest reżyserem. Gdzie ta walka...?:) I o co?
Nawet nie wiedziałam, że taki film jest. Trafiłam na tą recenzję przypadkowo. Zaintrygowała mnie i rozważę pójście dla wizualnych efektów i Emmy Stone :)
Miałem te same spostrzeżenia. Po seansie byłem zniesmaczony i zdegustowany, że jeden temat był tak długo i tak niesmacznie przeciągany. Początek filmu dawał nadzieję na kino, w którym się zakocham, a po seansie mam nienawiść do tego filmu pół żartem pół serio. Jedyne co mi się bez żadnego ale podobało to muzyka. Nie rozumiem zachwytu tym dziełem bo to było jeszcze prostsze od barbie w przekazie.
@@miskowski1500ja akurat to rozumiem. Może nie, żeby nienawidzić, ale żeby odbierać go jednoznacznie negatywnie, to jak najbardziej 😅 Ogólnikowo przedstawię to tak: dla kogoś, kto neurotypowo reaguje na bodźce seksualne, a niechciane bodźce tego typu zwyczajnie go drażnią i wiążą się z dyskomfortem, oglądanie takiego filmu to po prostu koszmar.
Wróciłem z kina właśnie i powiem tyle... Drugi film Lantimosa jaki widziałem, jakoś nie miałem wielkich oczekiwań bo Faworyta którą nadrabiałem jakiś czas temu pomimo świetnego aktorstwa, reżyserii, zdjęcia, scenografii, oświetlenie itd.. była zbyt dziwnym, za długim i męczącym po prostu filmem ledwo doszedłem do połowy i tu skończyłem seans także na Biedne istoty szedłem z przeświadczeniem być albo nie być. I po seansie bardzo miło się zaskoczyłem chociaż od początku już już w głowie miałem ,,oho powtórka z Faworyty" ale im dalej w film tym było lepiej a końcówka po prostu WTF. Ale tak w skrócie: -Historia dziwna, porąbana ale ciekawa -Aktorsko fantastycznie -Reżyseria i zdjęcia sztos -Scenografia, kostiumy, świat ukazany i projekty wizualnie po prostu pięknie -Muzyka super -Scenariusz nie najlepszy znaczy jest okej ale było sporo momentów które byłoby lepiej wyciąć i przy okazji skrócić czas trwania tego filmu Mówiąc wprost dla mnie to hardcorowy, poj##ny, dziwny i satysfakcjonujący seans powiedziałbym taki Hardcorowy miks Aronofsky'ego, Burtona i Kojimy. Niemniej bardziej mi się podobało od Faworyty. Ode mnie solidne 8/10 Polecam każdemu kto wie na co się piszę
@@Domi_nika. Sam nie wiem bo z tego co wiem Lobster i też Zabójstwo świętego jelenia (nie jestem pewny czy dobrze tytuł podałem) są jeszcze bardziej porypane ale może skuszę się chociaż na ten moment robie przerwę od Lantimosa.
@@Domi_nika. No szczególnie że już Faworyta pokazała mi z jakimś reżyserem i od jakiego kina się będę mierzył i to samo Biedne istoty. Także takie kino propsuje ale trzeba być świadomym bardzo
Co ciekawe polska firma w której pracuję - Dreamsound robiła efekty synchroniczne do tego filmu. Jacek Wiśniewski był imitatorem, a Filip Stefanowski odpowiadal za miks.
Ja miałam podobnie. Wyszłam z niesmakiem z kina (choć sama końcówka była satysfakcjonująca), ale po podsumowaniu nie byłam w stanie go źle ocenić bo sztuka filmowa była na niezwykle wysokim poziomie.
Zgadzam się, puentę odczułem już tak w połowie filmu i później mi się nieco fabularnie dłużył, ale artystycznie to i tak się dobrze oglądało i aż tak nie przeszkadzało. Tylko mi chyba trochę szkoda aktorów, tak dobrze zagrali a brakuje w fikmie głębszego przekazu.
w 100 % zgadzam się z Twoją opinią o tym filmie. Pierwsze 30 min to opad szczęki, wspaniałe zdjęcia, dziwny świat przedstawiony, bohaterowie łał ... ale później coś się popsuło i poszło w banalne kierunki ala jakieś barbie, sama końcówka to już żenada. ... chyba że sobie reżyser zrobił jaja, to może
Niestety nie zgodzę się z tezą o "płytkości" czy "łopatologiczności" fabuły. W moim odczuciu wątki natury egzystencjalnej i społecznej zostały spłycone celowo - sprowadzone do poziomu perpspektywy dziecka czyli Belli. Razem z główną bohaterką odkrywamy świat, smakujemy go, a potem poznajemy jego brutalną, mniej barwną stronę. Trochę jak dziecko, które musi się poparzyć żeby wiedzieć, że nie należy dotykać czajnika - jest to nauka bardzo prosta, jak ująłeś "łopatologiczna", ale czy nie tak właśnie poznajemy z początku życie? Pewne niuanse, czy dorabianie głębszej filozofii pojawia się nieco później, co również jest odzwierciedlone w rozwoju głównej bohaterki i coraz bardziej rozbudowanych i śmielej przedstawianych przez nią tezach.
Pod koniec nadal nie ma nic poza prostacką zemstą i tezami z ust głównej bohaterki które nie są nawet komentowane przez innych bohaterów. To łopatologicznie poprowadzony film z łopatologicznie prostacką wykładnią ideologiczną lejącą się jak ściek z ekranu.
@@grrr3500 Ojej, po co ta agresja :) Sugerowałabym lepiej wczytać się w mój pierwszy komentarz - ja nie twierdzę, że treści przedstawiane w filmie są szczególnie głębokie, a wręcz przeciwnie. Jedyne, co chciałam podkreślić to to, że ta prostota przekazu wpisuje się w ogólny koncept. Dla mnie szczerze mówiąc jest to nawet odświeżające, nie z każdego filmu muszą się lać wydumane, górnolotne tezy. Poza tym biorąc pod uwagę z jak bogatą oprawą wizualną mamy tutaj do czynienia, prostota fabuły daje dobry balans, inaczej widz mógłby czuć przesyt. Być może ktoś mógłby to określić jako przerost formy nad treścią, ale zależy też kto czego w kinie szuka, prawda? :)
Totalnie te same rozkminki po obejrzeniu, temat fabularny tanio i mega sprzedazowo pokazany. ludzie od fabuly raczej skupili sie na tym co sie "kliknie" i co bedzie populistycznie emocjonujące. Na początku nie przeszkadza ale poźniej zwyczajnie ma sie dosyć, bo zabiera to powietrza bardziej wartościowym abstrakcyjnym lub pozapatrialchalnym tematą które w tym uniwersum mogły by być dużo ciekawsze i zdecydowanie oryginalniejsze. Wizualnie majstersztyk, na gałęzi idealnie opisał właśnie tą senną zdeformowaną, psychodeliczną naturę. Dodatkowo uzupełnienie dorastania bohaterki wyrażone w zmiennej estetyce ujęć jak i adekwatność dzwięków towarzyszących im istny miód na moje zmysły. Jeszcze odnosnie fabuly (spojler) to zrozumialy estetycznie jest pewien seksualny brutalizm zawarty w tresci ale jego ilość sprawia że odczułem wrażenie że ten film bardziej chce sie sprzedać cyckiem niż poruszyć problem pewnych schematów porządania. Nie mniej film daje do myślenia ale boje się że część osob może przez ten film bardziej romantyzować pewne zachowania (jest to związane z ilością nagości) które raczej ten film próbował negatywnie obnażyć. Ale może nie doceniam potencjalnych odbiorców, nie mniej myślę że warto iść na film (tzw 18+) zwłaszcza z kimś by móc podyskutować o tym filmie. Miłego dnia
Mam dość kina propagandowego, ukazującego "jedyne słuszne poglądy". Dość paplaniny o równościach społecznych, grupy mające to hasło na sztandarach żądają przecież przywilei! Dość robienia mody z orientacji seksualnej. Dość pseudopostępowości, promowania chlania, rozwiązłości i ćpania oraz filozofii róbta co chceta, nie wolno was oceniać.
Dla mnie ten film to nic innego jak zawoalowana promocja pedofilii. Oprócz samej bohaterki, także ojciec co przychodzi do burdelu z młodymi chłopcami, bo twierdzi że jego dzieci powinni się tego nauczyć. I gdy ją posuwa oni robią notatki a ona jeszcze mruga do nich oczkiem, bo udało jej się go doprowadzić do szczytowania.
Jakie prawa mają mężczyźni jakich nie mają kobiety? Nie rozumiem tej wojny z tym mistycznym patriarchatem. Gdzie on jest? Film widziałem i tak, wizualnie jest mega. Fabuła leży niestety. Bardziej podobał mi się niż barbie. Zastanawiam się tylko jak mocno krytykowany byłby film dotykający dyskryminacji mężczyzn. Cały świat od lat stara się zrobić wszystko dla kobiet, usilnie im pomaga, wspiera, jest masa dzieł o kobietach, nikt nie dostrzega że czesto to kobiety są traktowane lepiej? Może stwórzmy film o wojnie gdzie facet musi walczyć a później kończy jako trup lub bezdomny bo przecież to jego wina. Bo facet musi. Słucham? A tak netflix nie zgodzi się. No chyba że główną bohaterką będzie kobieta. Dla wszystkim ludzi chcących mnie zwyzywac, bo jak to facet ma inne zdanie? Nie głosowałem na konfederacje, nie mam konta na wykopie, nie czuje nienawiści do kobiet, traktuję ludzi na równi i właśnie dlatego widzę nierówności wynikające z kobiecych przywilejów, mam dziewczynę i w przeszłości nie narzekałem na samotność. Nie jestem katolem a czy ktoś mnie skrzywdził? Tak sporo kobiet które poznałem np moja matka alkoholiczka. No i nie traktuję każdej tak samo, zwyczajnie nie popieram feminizmu.
Szczerze powiedziawszy jestem dość zaskoczony żywym wybuchem frustracji względem feminizmu, ponieważ nie zauważyłem takowego w filmie "biedne istoty". Główny nacisk postawiony był tu moim zdaniem na poznawanie świata oczami "dorosłego" dziecka, co zaznaczone było nawet rozdziałami odpowiadającymi umownie przyjętymi etapami rozwoju dziecka. Fakt zaś, że główną bohaterką była kobieta, podyktowany był umieszczeniem mózgu córki w ciele matki (to akurat nie tak straszny spoiler). W sytuacji odwrotnej podejrzewam, że wybuchłaby tu dyskusja o LGBT. W związku z powyższym przykro mi, że ten temat tak mocno z Tobą rezonuje i życzę, byś mógł kiedyś zdystansować się w jakiś sposób od tego, pozwalając sobie popatrzeć trochę szerzej. Pozdrawiam
Co do fabuły i przekazu ja ten film od początku traktowałem jako baśń dla dorosłych tak jak stare filmy Jeaunet i Caro więc to mi nie przeszkadzało aż tak bardzo. Poza tym ciężko mi sobie wyobrazić, żeby zrealizował to w ten bardziej ambitny sposób, dekonstruując problem - film straciłby na swojej atrakcyjności i kekkości i większość ludzi nie chciałaby go pewnie oglądać. To nie są czasy Lyncha czy tym bardziej Bergmana ;)
Tak, widziałem film dzisiaj. Mam podobne odczucia, olśniewający, hipnotyzujący obraz, doskonałe aktorstwo ale momentami trywialny scenariusz pomimo tego, że promuje pozytywne wartości. Ogólnie jednak bez dwóch zdań warto zobaczyć, może nawet dwa razy.
Obejrzalam film dzisiaj i przyznam- nie rozumiem tych aluzji do Barbie. Raczej porównałabym z Priscilą- badź taka, jaką chce byś była, na moich warunkach- ma Ci to dawa radość, przede wszystkim nasz ja okazywać. Chcesz wolnosci, szacunku?- fanaberie!Ja mogę sypiac z kim chce i gdzie chce-nic Ci do tego,Ty masz być wierna...Cóż, o ile film Copoli jest npdst autentycznego życia, tu mamy świat nierealny mieszajacy sie z realnym- obraz Lizbony i latajacych tramwai, bądź Aleksandrii- zamku, gdzie na dole widzimy wyniszczoną biedote. Ta baśniowa, kolorowo/czarno-biała metaforyka na mnie podziałała.Poza zbyt częstymi obrazami używania ciala Belli ktōre dla mnie się dłużyły, naprawdę byĺam pochłonieta. Barbi mnie nudziła i doprawdy, dla mnie sceneria i fabuĺa tych dwu obrazów nie licuje ze sobą w żaden sposób. Obraz Lanthimosa zaciekawia, rozśmiesza, porusza...Scena, gdy Bella słucha utworu Fado, wyraz twarzy Belli, jej oczy...Dla mnie film godny oskara- aktorsko z pewnością dla Stone i Rufalo. Barbie wywołała u mnie zażenowanie, mimo piękna Margot Robbie i Goslinga.
Kolejny film, który od A do Z nastawiony jest na ideologiczny przekaz. Nic nie mam do lewicowej ideologii, ale cholera, tutaj każda scena odhacza punkt programu feminizmu, lewicy. Od Boga wymyślonego przez białego człowieka, do pochwały prostytucji, socjalizmu, przez krytykę białych mężczyzn (idioci i złoczyńcy) i kapitalizmu, po supremację kobiet, itd, itp. Szkoda, bo można takie rzeczy robić subtelniej, symbolicznie i nie w takiej ilości. Lepiej skupić się na drobnych wycinkach i zrobić to ambitniej. Bo kolorowy,.piękny wizualnie świat trochę mydli oczy. Tworzy otoczkę artyzmu, i zgoda, bo kadry są piękne, ale sama treść nie jest na takim samym poziomie, a ogrzewa się w świetle wizualnego artyzmu. Żałuję, że tak wyszło, bo nagrałem się po trailerach jak cholera. Więcej subtelności w przekazie!!! Proszę.
Może to zabrzmi zbyt prozaicznie, ale uważam, że czasy, w których żyjemy sprawiają, że coraz częściej zdarza się, iż stajemy się ofiarami własnego wyboru - chodzi o ,,paradoks decyzyjności". Przesyt ,,tego wszystkiego wokół!" sprawia, że ciężko jest coś dla nas wybrać, co nas interesuje, mimo iż paradoksalnie wiemy co, jak i czego chcemy doświadczyć, co mieć, gdzie jechać. Za dużo dóbr popkulturowych kreuje z nas nadmiernych konsumentów, którzy wychodzi na to, że... wiedzą, że nic nie wiedzą. Tak właśnie jest również z kinem, filmem czy serialem na streamingu - zdarza mi się, że nie wybieram się do kina na coś, czy nie wybieram na seans w streamingu czegoś, co jest wielkim, zapowiadanym nie wiadomo jak hitem kinowym. Decyduję się na coś bardziej kameralnego, niszowego, jakby żyjącego własnym mitem swej wykreowanej rzeczywistości. Tak było z wyborem seansu "Biedne istoty" - instynkt mnie nie zawiódł, to było ciekawe doświadczenie, wizualnie i dźwiękowo dużo bardziej potężniejsze i mięsiste niż niejeden mega-hit za dzyliony dolarów, zarabiający krocie w Box Office. Niech kino staje się bogatsze w przenośni i dosłownie o takie perełki jak "Biedne istoty".
Dlaczego nic nie powiedziałeś o przesadzonych, niekończących się scenach seksu? Tak jakby to było coś normalnego w dzisiejszych filmach. Czy naprawdę chcemy żeby kino szło w tym kierunku? Przemoc i seks w dużych ilościach, inaczej nie utrzymamy uwagę widza? Jak dla mnie nieważne ile artyzmu włoży się w ten film - wyszedł artystyczny pornos, z główną bohaterką o umyśle dziecka - czy to Cię nie brzydzi? Czy naprawdę zgadzamy się, żeby przekraczano w filmach kolejne granice?
Tu jest wszystko na temat warstwy wizualnej tego filmu, czego nie znajdziecie w innych polskich recenzjach. Szacunek za taką analizę. Dlatego warto oglądać ten kanał. Co do oceny fabuły, to bardzo się nie zgadzam ;)
Nie jestem wielkim fanem Lantimosa ale szanuję za oryginalność, "Faworyta" to mój faworyt;). Szkoda że tutaj wkręcił się albo został wkręcony w "jedyne i sluszne trendy". Może nie zrozumiałem przekazu, może potrzebuję drugiego seansu ale takie moje pierwsze odczucia. Kobieta od samego początku to biedna i sponiewierana przez patriarchat lalka która musi się uwolnić od Boga-Ojca i dawać tyłek na lewo i prawo bo jest wyzwolona i może robić z ciałem co zechce. Biali mężczyźni w tym filmie to obleśne (dosłownie) karykatury i potwory. Jedyny kulturalny i dystyngowany to czarnoskóry. Małżeństwo to straszna sprawa, oczywiście biały mąż to tyran. Zdjęcia są piękne, aktorstwo też wysokiej próby. Już od dawna wiem że Emma Stone to bardzo utalentowana kobieta. Ten film jednak nie dla mnie. Pozdrawiam!
Pomijasz tu istnienie bardziej sponiewieranych przez życie białych bohaterów płci męskiej, zatem idea "jedynego słusznego trendu" chwieje się dość mocno
@@lesdeboucheurs6457 Nie chwieje się, mam swoje spostrzeżenia i widzę, myślę że nie tylko ja, trend jakim podąża kino już od dawna. Doceniam warstwę wizualną i aktorstwo, dość mam jednak wbijania w głowę znowu tego samego, ok. opowiedziane dość odważnie i oryginalnie ale to po raz kolejny te same frazesy. Pozdrawiam!
@@kollibras Witam. To prawda ale ja nie oceniam postaci, ludzi po kolorze skóry, wybory twórców są, co najmniej, zastanawiające i czytelne. Wpisują się w dzisiejsze trendy. Mnie to denerwuje, Ciebie nie musi. Pozdrawiam serdecznie!
O jakich konkretnie obiektywach mowa przy okazji rozmycia tła z zaokgąglonym sznytem? Jakie inne obiektywy mogą dać podobny efekt? Byłabym wdzięczna za odpowiedź :)
Głównie stare obiektywy miały taką cechę, nie mam pojęcie jakie zastosowano w filmie, ale typowo fotograficzne obiektywy, które są szeroko dostępne to np. Helios 40, Helios 44 czy coś bardziej odjechanego, takiego jak Petzval.
Szczerze nie wiem czemu ludzie mają problem do tego filmu jakiś. To jest nowe odkrycie w kinie. Film bardzo inspirujący i zarazem ciekawie przedstawiony świat jak i sama postać. Dla mnie 5/5
Mam właśnie w profilowym zdjęcie z filmu "Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek" i wreszcie po latach trafiłam na coś podobnego Tamten był mocno teatralny, podzielony na akty - tu jest też podział, ale zdecydowanie w więcej miejscach toczy się akcja :) Jeśli ktoś może to bardzo prosiłabym o polecenie podobnych filmów 😘😊 Właśnie wróciłam z kina Film z kategorii dziwne ale dla mnie w pozytywnym znaczeniu bo uwielbiam takie zapadające w pamięć, mocne filmy a ten taki był Reżyser nie bał się nietypowych ujęć a muzyka kojarzyła mi się z twórczością Micheala Nymana:)
nie zgadzam z komentarzem nt linii fabularnej, dobry celowy zabieg. Dziala na mnie jako 36 latka, zadziala na 16 i 66. Niesamowite kino. Świetna rozrywka, cudowne uniwersum, jeden z najlepszych filmów dla mnie.
Też nie lubię sztucznego feminizmu, ale nie zgadzam się, że ten film można zaliczyć do tej kategorii. Film jest o konfrontacji "wolnego ducha" z limitami i oczekiwaniami narzucanymi przez społeczeństwo np. faceta który obiecuje jej romantyczną wycieczkę a potem oczekuje tylko posłusznej żony-lalki, bo inaczej wariuje. Bohaterka jest po prostu piękną kobietą więc siłą rzeczy ma większe szanse "nadziać się" na jakiegoś faceta. Spotyka w swojej historii jedną starszą kobietę która jest hetero i jest tak samo wolnym duchem, natomiast druga bi lub homo wykorzystuje ją tak samo jak inni faceci, aczkolwiek nie rości sobie praw do jej cnoty. Niestety w tamtych czasach bogaty facet mógł zamknąć żonę w posiadłości i mieć ją tylko do gotowania i rozpłodu. Dzisiaj tylko garstka ze znajomościami w polityce i służbach mogłaby sobie na to pozwolić.
Teraz co tydzień będziemy oglądać w kinach filmy o emancypacji, inkluzywności, tolerancji, feminizmie itd. Szkoda że za tym nic ciekawego nie idzie. Żadna ciekawa historia, żadni bohaterowie, których można zapamiętać. Ważne że tematy z listy postępactwa zostają w filmie odhaczone a Ty nie komentuj, oglądaj, kupuj produkt i czekaj na kolejny produkt. Gardzę dzisiejszym kinem.
@@BuggiEUprzecież nawet recenzent który powiedział że film lepiej porusza te tematy niż barbie, jasno mówi że zostało to podane łyżeczką bez głębszej myśli
Dla mnie powtarzanie tych samych frazesów w dzisiejszym kinie jest już męczące. Wbijają to jak młotem w głowę, nie wiem czy to ma rodzić sztuczne konflikty między płciami, rasami?
Mam tak samo „Duże Kino. Kilkukrotnie coś zaczynało klikać, ale za wiele środków przekazu do w zasadzie prostych myśli. Krzykliwość i pretensjonalność też nie pomogła.” 13.01.2024 ;)
Dla mnie ten film pod względem formalnym nawiązuje wprost do niemieckiego ekspresjonizmu z lat 20. Jakbym oglądał kadry wyjęte z filmów F. Langa, albo F.W. Murnaua. Wizualna uczta, ale rozumiem, że fabularnie można się do kilku rzeczy przyczepić. Ciekaw jestem materiału źródłowego - książki Alasdaira Grey'a.
Dla mnie 9/10 ❤ Genialny, wcale nie odbieram prostytucji Belli jako patriarchalne wykorzystanie bohaterki przez reżysera, a jej wyzwoleniem sexualnym i mentalnym dojrzewaniu i zmianach. Kocham!
Dlaczego wszyscy musza doszukiwac sie w tym filmie jakis odniesien i komentarza społecznego? Nawet w wywiadach tworcy nie zaznaczaja tych rzeczy a z tego co widze to u "krytykow" jest to glownym tematem oceny tej produkcji
Fabularnie sie zgadzam, miałko. Natomiast wizualnie mnie tez rozczarowal, to fatalne rybie oko, ta sztuczność. Formalne tricki nie sa w stanie przykryc kiepskiej historii. Barbie dla hipsterów, 4/10.
Czerń i biel nie tylko dzieli film, ale wskazuje na zasady: dobro, zło. Sam naukowiec jest Bogiem w odwróconym raju, w którym najpierw pojawia się Ewa a później Adam. Stąd czerń i biel- jasne zasady. Dla mnie narzędzie wybrane do tego filmu, naturalizm brutalizm był nie do przejścia. Musimy jednak stawiać pewne granice zabiegów artystycznych, np. artysta defekujacy na płótno, czy kiedy kicz jest artystyczny a kiedy jest brakiem smaku.
Komentarz tzw od autorski zależy od odbiorcy i tu się zobaczymy mocno nie zgadzam bo dla mnie jest genialny fabularnie ale to pewnie zależy od naszego doświadczenia zyciowego
Ciekawe banialuki pan recenzent opowiada o treści tego filmu. Tym bardziej to dziwi, że uważa on pierwszą część Diuny za "arcydzieło". Moim zdaniem Biedne Istoty mają znacznie lepszy scenariusz i o wiele więcej inteligentnych rzeczy do powiedzenia niż Diuna: cześć pierwsza.
Taki Frankenstein na miarę naszych czasów. Cały świat się zmienia, ewoluuje a ludzie pozostają ludźmi. Swoją drogą Narzeczona Frankensteina, od której też ten film dużo czerpie, nadal pozostaje najlepszym sequelem do filmów grozy.
Jako dzieło DOP - super! Od strony opowieści - dno. Film to jednak dla mnie opowieść, więc ciężko, żeby ten obrazek przez 2h udźwignął taką słabą opowieść.
Nie ma czegoś takiego jak "Najmniejszej linii oporu", ale jest taki zwrot jak "Po linii najmniejszego oporu", to raz, a dwa, to...pozujesz zbyt mocno na intelektualistę, który zna się na kinie i ta poza bardzo męczy.
film jest bardzo satysfakcjonujący też od strony językowej - dlatego to wprost mówienie o różnych sprawach mnie nie raziło i wpisywało się w konwencję - coś jak wysublimowane w smaku ciastko, którym i tak wiemy że nie najemy się jak obiadem' w sumie bym skrócił tylko ten film i by było idealnie
Żaden film, który omawiasz na kanale, który porusza jakkolwiek temat feminizmu nie podoba się prawakom. 🙃 Najmniejsze zdziwienie świata. Jak cokolwiek miałoby nie być o nich/jak ktoś śmie tworzyć filmy o problemach kogokolwiek innego, niż oni sami. 😅
Wyszło jak mało wiesz o seksualności, przez co nie pojąłeś filmu. I nie mówię, że to źle, wręcz bym wolał takie niewinne życie jeśli czujesz się spełniony w związku. Dla mnie, gdzie poprzez życie byłem uczestnikiem lub blisko takich wydarzeń, film to był prawdziwy koszmar 10/10
A niby dlaczego miał czytać ten tytuł? Film można oceniać w oderwaniu od pierwowzoru. To dwa różne dzieła. Adaptacje są adaptacjami i tylko adaptacjami. Nie muszą być wierne, nie musimy oceniać ich przez pryzmat książki.
11:36 mówi się po linii najmniejszego oporu 🤣 a tak materiał super, jak zawsze :)
Ciekawe spostrzeżenia w kontekście filmu, jednakże o ile w kontekście zabiegów czysto wizualnych zgadzam się z Panem gospodarzem, tak w kontekście całości pozwalam siebie na odmienne zdanie :) Jestem oczarowany prostotą, a wręcz prymitywnością fabularną filmu ponieważ mam wrażenie, że nie sama historia gra tu pierwsze skrzypce, a pewien pomysł na poznawanie świata wraz z gówną bohaterką. Cały nacisk jest tu położony na dziecięcy umysł chłonący świat pełen patologi, wypaczeń i zaburzeń, który mimo wszystko na końcu tworzy osobę ... i tu się zatrzymam. Oprócz trywialnego potraktowania fabuły kosztem obserwacji chłonącego świat dziecka, zauważyłem nietypowe podejście do muzyki, a konkretniej nagrywania instrumentów. W dzisiejszym instagramowym świecie gładkich, krystalicznych i wymuskanych dźwięków, wszelki zgrzyt, przydźwięk, szum, czy niekonsekwencja artykulacyjna, jest usuwana na poziomie postprodukcji, badź przy użyciu różnych sztuczek podczas nagrywania w studio. Tu mamy odwrotność: struny brzęczą, smyczki szumią, głosy warczą, a wszelkie instrumenty klawiszowe nie stroją.
Uwielbiam pomysł na film i pewną odwagę reżysera, by po swoich poprzednich artystycznie wyniosłych produkcjach, pobawić się w piaskownicy jak dziecko i nie zważać na kręcenie noskiem dorosłych. W sumie negatywna reakcja na prostotę z recenzji może być tym co pcha "dorosłych artystów" do tworzenia coraz bardziej przeintelektualizowanych treści, które próbują oddalić nas od truizmu jakim jest fakt, że jesteśmy tylko kupką ożywionej materii organicznej, która myśli :)
Pozdrawiam:)
Dziękuję za ten komentarz, nie myślałam o tym w ten sposób, a jak o tym bardziej pomyśleć, to ma to dużo sensu!
@@juliasiegienczuk9784 również dziękuję i pozdrawiam:)
Otóż to. Na gałęzi jest świetny w kontekście oceny technikaliów, natomiast pod wględem fabularnym i przede wszystkim artystycńym rzadko się kiedy z gospodarzem zgadzam.
Bardzo mnie zaciekawiłeś tym komentarzem. Wahałam się czy iść na film ale teraz poszukam go i pójdę.
Pozdrawiam bajkowo
To co napisałeś było fajne do jakiś 20 minut przed końcem. Też mi się podobało poznawanie świata z dzieckiem jakim była Bella, ale dalsze wydarzenia stały się pigułką tego czym jest skrajny feminizm oderwany od rzeczywistości. Spoko, moglibyśmy się zatrzymać na tym że cały cią& zdarzeń tworzy osobę, ale nie można pominąć ideologicznej papki na końcu, zrobionej, moim zdaniem, aby film się podpasowal w odpowiednie prądy światopoglądowe i podpasowal odpowiednim środowiskom. Możecie doceniać historię dziecka które poznaje świat ale nie rozumiem twojego "i tu się zatrzymam". Dlaczego chcesz wyłączyć końcówkę filmu, gdzie warstwa ideologiczna kłuje w oczy? Nie przeszkadza ci to? A może jesteś grupą docelową, którą ma ona zadowolić i łatwiej ci milczeć?
Ja ten kolor czarno biały odebrałam jako nijakie/miałkie/bezbarwne życie Belli i dopiero moment poznania Marka Ruffallo i podróż nadała jej życiu kolorytu i porzucono czarno biały twór na rzecz koloru.
Emma Stone i Mark Ruffallo boscy. Swietnie dobrano aktorzy, mogący wiele od sb dac.
Wreszcie ktoś kto nie wychwala tego filmu pod niebiosa. Dziękuję.
Moim zdaniem najbardziej niepokojące jest to, że ten film w bardzo dziwny sposób pokazuje sferę seksualną rozwoju dziecka i sugeruje, że jest ona zbliżona do dojrzałego/dorosłego. Główna bohaterka jest jakby małym dzieckiem w ciele dorosłego. Jeśli się chwilę zastanowić, to gdyby nie ta dorosła, zewnętrzna "powłoka", ten film nie mógłby w ogóle legalnie powstać 😮 Czy na pewno dziecko zachowuje się w ten sposob? Naprawde dziwie się, że taki pomysł przeszedł dalej i nikt o tym nie pomyślał... A jeśli to nie jest niedopatrzenie, tylko celowy zabieg, to jesteśmy w bardzo złej sytuacji
Też zwróciłam na to uwagę i, prawdę mówiąc, mam wrażenie, że to było celowe, aczkolwiek cel nie był tak niepokojący jak sugerujesz. Odniosłam wrażenie, że chodziło może trochę o wywołanie szoku albo... sprawdzenie umiejętności kojarzenia i łączenia faktów przez widza? Jeśli tak, to, w mojej opinii, Lanthimosowi się udało. Samo to ile jest głosów spłycających ten film do 'manifestu feministycznego' (ja jako feministka nawet nie postrzegam tak tego filmu). Osobiście, zdecydowana większość scen seksu w tym filmie budziła we mnie duży niepokój i odrazę, bo cały czas miałam w głowie to, że to jest mentalne dziecko. Że ten podstarzały fuckboy nie robi tych rzeczy z dorosłą kobietą, ale z MENTALNĄ KILKULATKĄ. Że za mąż nie zostaje wydana dorosła kobieta, ale MENTALNA KILKULATKA. Do burdelu nie idzie pracować dorosła kobieta, która miała już czas by trochę pożyć, podoświadczać i, przede wszystkim, ustabilizować się mentalnie na skutek dojrzewania, ale MENTALNA NASTOLATKA, KTÓRA W DODATKU OD NIEPOKOJĄCO WCZESNEGO WIEKU BYŁA EKSPONOWANA NA SEKS
Tak samo, mała rzecz, która wielu osobom mogła umknąć, ale imo była celowa - samo określenie 'angry jumping' na seks. Powodem, dla którego przyłapanie rodziców na seksie przez dziecko staje się dla ów dziecka często traumatyczne jest to, że kilkuletnie dzieci postrzegają seks jako pewien rodzaj brutalności, agresji. Już samo to, że główna bohaterka, mając mózg kilkuletniego dziecka, nazywa seks 'wściekłym skakaniem', jest, moim zdaniem, bardzo mocno alarmujący. Seks się jej podoba, bo jej ciało jest już w pełni ukształtowane, ale mentalnie, seks nadal kojarzy jej się z jakąś formą wściekłości, złości, dokładnie tak jak dzieciom, które zostały zbyt wcześnie wystawione na seks
Nawet samo to ile poklasku zebrała ta niemalże końcowa scena, w której Max mówi Belli, że to jej ciało i może nim dysponować jak chce, pokazuje jak przeraźliwie słabą pamięć mają odbiorcy. Czy to co powiedział jest prawdą? Moim zdaniem, jak najbardziej. Jednakże, tutaj dany kontekst zupełnie zmienia postać rzeczy. Stwierdzenie to jest prawdziwe, ale w stosunku do DOROSŁEJ, w pełni ukształtowanej kobiety. Do osoby, która już zdążyła się nauczyć jak działa świat, rozwinąć umiejętność abstrakcyjnego myślenia, przewidywania potencjalnych konsekwencji wynikających z jej zachowania, poznać samą siebie, swoje granice, zarówno te fizyczne, jak i psychiczne. Nie do osoby mającej mózg dziecka, w momencie, w którym te słowa padają, może starszej nastolatki
Podsumowując, w moim odczuciu, zabieg ten został zastosowany celowo, a to jaki był jego cel, pewnie też jest już do interpretacji własnej
Widziałam film. Mega się zawiodłam. Myślałam, że to będzie o odkrywaniu świata dziecięcym umysłem przez „zamknietą w złotej klatce” postać stworzoną przez szalonego naukowca.
Tymczasem w filmie jedyną kwestią najistotniejszą dla tożsamości człowieka i w ogóle tym co odzwierciedla duszę ludzką jest seks.
Niesamowite jest to, że nasza kultura nie widzi już niczego innego jako symbolu wyzwolenia czy dojrzewania, jak tylko seksu.
Bohaterka osiąga maksimum wolności gdy zostaje prostytutką z własnej woli i zarabia na „patriarchacie” jak modelka OF, a mężczyźni zazdrośni z natury nie są w stanie sobie poradzić z jej „seksualną wolnością”.
Jedyne relacje, które mogą być pozbawione patologii wynikających z różnic męsko-damskich i patriarchalnej obsesji mężczyzn to romans lesbijski, to jest czysta miłość bez zniewolenia.
Na koniec bohaterka decyduje sobie, które relacje jej pasują, a inni muszą się podporządkować, bo „ona jest sobą”, a inni wiadomo „coś z nimi nie tak od urodzenia”.
Płytkość takiego portretu ludzkiej duszy jest dobijająca i do tego zakłamana.
Nic ten film nie wnosi, tylko kasę wydano i się napracowano, ale nie ma żadnej mądrości czy prawdy, tylko
Żeby dorzucić element rozwoju „intelektualnego” głównej istoty, dodano kilka scen, gdzie interesuje się ona komunizmem (chodzi na spotkani socjalistów), ale jest to całkowicie drugorzędne zajęcię wobec ostatecznej radości jaką jej przynosi prostytucja, bo wiadomo, że cała tożsamość i władza i bogactwo kryje się przede wszystkim w seksie.
Płytkie niesamowicie i smutne. Szkoda było kasy i pracy aktorów. Takich filmów o „seksualnym wyzwoleniu” i „gdyby nie normy społeczne, to bylibyśmy wolni jak króliki” było już w przeszłości wiele i ten nie jest przez to nijak oryginalny, za to zawodzi niedojrzałością.
Kompletnie nie zgadzam się z takim wizerunkiem. Seks jest trzeciorzędny w filmie, a taka ostra reakcja tylko dowodzi, że przekaz filmu miał sens. Wg mnie film jest o eksploracji świata i społeczeństwa przez wolnego ducha głównej bohaterki - najpierw chce ten świat zrozumieć, a potem go naprawiać. A przy okazji wyśmiewane jest to, jak wszyscy mają obsesję na punkcie seksu i roszczą sobie prawa do cnoty bohaterki. Nawet ten kudłaty który obiecywał jej ostry romans i zwiedzanie świata, okazuje się niewiele lepszy od jej byłego męża, przez którego się zabiła. Ona po prostu nie przywiązuje żadnej wartości do seksu, dla niej jest to tylko śmieszny dotyk więc korzysta z niego póki może, a całe społeczeństwo wokół niej wariuje - oprócz lesbijki, która ma wywalone i lubi sobie czasem polizać bez zobowiązań. Na koniec wraca do wiernego i rozsądnego narzeczonego, więc wg mnie jest to happy end, o ile mu to pasuje - wówczas jest gotowa na wierność. Mści się na byłym i zachowuje relacje z socjalistką bo akurat tak wypadło, że obie chcą zmieniać świat na lepsze - czy to coś złego?
8:31 W pierwszych miesiącach niemowlak widzi w czerni i bieli. Do tego ma się odwoływać użycie takich barw na początku filmu. Bo oglądamy rozwój Belli. Później ten film staje się kolorowy.
Pozdrawiam
Nie do końca się zgodzę, że film jest fabularnie spłycony. Dodam od siebie, że zawiera też w sobie pytanie o granicę - jak daleko możemy działać medycznie, bohaterka została w jakiś sposób skrzywdzona przez stwórcę. Pojawiają się też pytania jak np. egzystencjonalne - o kierowanie własnym losem, dylematy moralne - jak rozpoznawać jakie postępowanie jest w życiu właściwe, o poświęceniu i miłości - doktor bardzo kochał swoją Belly etc. W moim odczuciu ten film jest bardzo wielowymiarowy, może to też jego wada, być może powinien być bardziej skondensowany i jednocześnie bardziej subtelny. Dla mnie jeden z najlepszych filmów ostatnich kilku lat, zdecydowanie warto pójść do kina.
A dla mnie ten film nie był wielowymiarowy. Bella mimo tego, że szybko rozwijała się intelektulanie, do końca filmu była płytka jeśli chodzi o emocje. Co do granic dotyczacych medycyny- miała żal do swojego "boga" a zarazem to samo uczyniła swojemu mężowi? Chore. W tym filmie nie ma wartości.
Właśnie w tym problem, ze realnych dylematów moralnych to w filmie nie było, i to jest ogromny minus, rzucenie cudzych pieniędzy biednym dzieciom to nie jest casus natury moralnej, pomijając że akcja w Aleksandrii trwa tak krótko, że sceny samego seksu zajęły więcej
@@norbertkulesza przecież te pieniądze do tych dzieci nigdy nie trafiły. To było zwykłe uświadomienie o okropności i niesprawiedliwości istniejącego świata. Coś co do większości ludzi nigdy prawdziwie emocjonalnie nawet nie dotrze.
To adaptacja boskiem komedii. Kobieta odbiera sobie życie i trafia do piekła tracąc wspomnienia. Doktor to szatan a ojciec który mu zabrał cześć siebie to sam bóg. Dom to limbo pierwszy krąg piekieł. Każda kolejna lokacja to kolejny krąg piekła, a spotykane postaci to potępione dusze. Mordo jakie Barbie Xd. Chciwość, rozpusta, zdrada, kłamstwo. Dusza dziecka wędruje po kolejnych kręgach ku radości diabła. Ostatecznie wraca do limbo. Przypomnijcie sobie scenę z karocy. Diabeł mówi że nie może wyjść bo jest szpetny i ludzie go prześladują. Sam chce zrozumieć swojego ojca boga i być taki jak on chodź odrobinę, pomimo tego że został odrzucony.
A to nie jest tak, że fabuła była spłycona, bo własnie w tak prosty i dziecinny sposób Bella odbierała rzeczywistość? Ja uznaje to za plus i mega spójny zabieg. Film petarda :)
Ale Bella z biegiem czasu dojrzewa i zaczyna zwrać uwagę na zupełnie inne kwestie.
Duncan wprost zasygnalizował, iż z biegiem czasu zanika jej "specyficzna forma mówienia".
@@wojtekreliga3881 zwraca uwagę na inne kwestie, ale jej skrzywienie nadal nie pozwala odbierać rzeczywistości w normalny sposób.
Całkowita zgoda. Niesamowita forma i banalna treść czyli klasyczne 5/10
Absolutnie zgadzam się z tobą. Wyszłam oczarowana wizualiami i grą aktorską, ale fabuła kuleje. I przede wszystkim nie znoszę wątku pracy seksualnej jako wyzwolenie kobiet.
W moim odczuciu praca seksualna nie była pokazana jako element jej wyzwolenia w sensie całościowym, po prostu nie miała innego wyboru, żeby stać się na tamten moment niezależną. Praca jej się sama w sobie nie podobała (podjęto temat przedmiotowego traktowania kobiet), a nawet była wyniszczająca, co pokazuje np. moment, w którym Bella mówi, że już nie czuje empatii.
@@molasseschip823 ja jednak inaczej to odebrałam, być może ze względu na teksty o wolności cielesnej. Ale Twoje spojrzenie jest ciekawe i zdecydowanie wolałabym tak to odebrać :)
Bo myślisz stereotypowo. Dla Belli praca seksualna to zwykła czynność dzięki której zaspokaja własne potrzeby i dodatkowo zarabia pieniądze. Tyle. Nawet proba kontroli nad wyborem klientów nie wskazuje na to, że ona robi coś wbrew swojej woli i zgadza się na zaszufladkowanie a jest jedynie potwierdzeniem, że nadal chce decydować o sobie i decyduje, idąc na satysfakcjonujący ją kompromis, choćby wtedy, kiedy przeprowadza wstępna rozmowę z klientem dotyczącą jego „zapachu”.
Fabularnie dla mnie zdecydowany przerost formy nad treścią, do połowy było jeszcze dobrze, ale później było już niestety coraz gorzej. I nie wiem czemu miały służyć te niekończące się sceny seksu... nie żebym jakoś na nich cierpiał, bo lubię urodę Emmy Stone, ale były wsadzone na siłę, tylko po to, żeby film był bardziej "mocny".
całkowicie się zgadzam i dziwię się, że wiele osób nie mówi o tym - o przesadzonych, niekończących się scenach seksu. Mówiąc wprost - wyszedł artystyczny pornos, w której główną rolę odgrywa kobieta o umyśle dziecka - jak dla mnie to obrzydliwe połączenie.
Gdzie właściwie jest ta walka płci? Czy może być coś lepszego dla mężczyzn, niż świat dziewczyn takich, jak Bella? Świadczących radośnie w przystępnej cenie usługi seksualne? Inspiracją dla Poor Things była książka napisana przez faceta. Mężczyzna jest reżyserem. Gdzie ta walka...?:) I o co?
Nawet nie wiedziałam, że taki film jest. Trafiłam na tą recenzję przypadkowo. Zaintrygowała mnie i rozważę pójście dla wizualnych efektów i Emmy Stone :)
Reklamują go np na Filmwebie.
Miałem te same spostrzeżenia. Po seansie byłem zniesmaczony i zdegustowany, że jeden temat był tak długo i tak niesmacznie przeciągany. Początek filmu dawał nadzieję na kino, w którym się zakocham, a po seansie mam nienawiść do tego filmu pół żartem pół serio. Jedyne co mi się bez żadnego ale podobało to muzyka. Nie rozumiem zachwytu tym dziełem bo to było jeszcze prostsze od barbie w przekazie.
@matientez1651 serio, masz nienawiść do filmu? Nienawiść?! Chyba zbyt grubych słów używasz. To jest tylko film a nie walka o życie.
@@miskowski1500 "pół żartem pół serio"
@@miskowski1500ja akurat to rozumiem. Może nie, żeby nienawidzić, ale żeby odbierać go jednoznacznie negatywnie, to jak najbardziej 😅 Ogólnikowo przedstawię to tak: dla kogoś, kto neurotypowo reaguje na bodźce seksualne, a niechciane bodźce tego typu zwyczajnie go drażnią i wiążą się z dyskomfortem, oglądanie takiego filmu to po prostu koszmar.
Wróciłem z kina właśnie i powiem tyle... Drugi film Lantimosa jaki widziałem, jakoś nie miałem wielkich oczekiwań bo Faworyta którą nadrabiałem jakiś czas temu pomimo świetnego aktorstwa, reżyserii, zdjęcia, scenografii, oświetlenie itd.. była zbyt dziwnym, za długim i męczącym po prostu filmem ledwo doszedłem do połowy i tu skończyłem seans także na Biedne istoty szedłem z przeświadczeniem być albo nie być. I po seansie bardzo miło się zaskoczyłem chociaż od początku już już w głowie miałem ,,oho powtórka z Faworyty" ale im dalej w film tym było lepiej a końcówka po prostu WTF. Ale tak w skrócie:
-Historia dziwna, porąbana ale ciekawa
-Aktorsko fantastycznie
-Reżyseria i zdjęcia sztos
-Scenografia, kostiumy, świat ukazany i projekty wizualnie po prostu pięknie
-Muzyka super
-Scenariusz nie najlepszy znaczy jest okej ale było sporo momentów które byłoby lepiej wyciąć i przy okazji skrócić czas trwania tego filmu
Mówiąc wprost dla mnie to hardcorowy, poj##ny, dziwny i satysfakcjonujący seans powiedziałbym taki Hardcorowy miks Aronofsky'ego, Burtona i Kojimy. Niemniej bardziej mi się podobało od Faworyty. Ode mnie solidne 8/10
Polecam każdemu kto wie na co się piszę
Bardzo polecam Lobstera tego reżysera - w mojej ocenie to najlepszy jego film. Może po seansie biednych istot skusisz się na inne filmy Lanthimosa :)
@@Domi_nika. Sam nie wiem bo z tego co wiem Lobster i też Zabójstwo świętego jelenia (nie jestem pewny czy dobrze tytuł podałem) są jeszcze bardziej porypane ale może skuszę się chociaż na ten moment robie przerwę od Lantimosa.
@@PrimalElf fakt, to bardzo specyficzne kino i warto z nim trafić w odpowiedni moment :)
@@Domi_nika. No szczególnie że już Faworyta pokazała mi z jakimś reżyserem i od jakiego kina się będę mierzył i to samo Biedne istoty. Także takie kino propsuje ale trzeba być świadomym bardzo
Co ciekawe polska firma w której pracuję - Dreamsound robiła efekty synchroniczne do tego filmu. Jacek Wiśniewski był imitatorem, a Filip Stefanowski odpowiadal za miks.
Polecam nie brać jedzenia na ten film trust me.
Ja miałam podobnie. Wyszłam z niesmakiem z kina (choć sama końcówka była satysfakcjonująca), ale po podsumowaniu nie byłam w stanie go źle ocenić bo sztuka filmowa była na niezwykle wysokim poziomie.
Zgadzam się, puentę odczułem już tak w połowie filmu i później mi się nieco fabularnie dłużył, ale artystycznie to i tak się dobrze oglądało i aż tak nie przeszkadzało. Tylko mi chyba trochę szkoda aktorów, tak dobrze zagrali a brakuje w fikmie głębszego przekazu.
w 100 % zgadzam się z Twoją opinią o tym filmie. Pierwsze 30 min to opad szczęki, wspaniałe zdjęcia, dziwny świat przedstawiony, bohaterowie łał ... ale później coś się popsuło i poszło w banalne kierunki ala jakieś barbie, sama końcówka to już żenada. ... chyba że sobie reżyser zrobił jaja, to może
Niestety nie zgodzę się z tezą o "płytkości" czy "łopatologiczności" fabuły. W moim odczuciu wątki natury egzystencjalnej i społecznej zostały spłycone celowo - sprowadzone do poziomu perpspektywy dziecka czyli Belli. Razem z główną bohaterką odkrywamy świat, smakujemy go, a potem poznajemy jego brutalną, mniej barwną stronę. Trochę jak dziecko, które musi się poparzyć żeby wiedzieć, że nie należy dotykać czajnika - jest to nauka bardzo prosta, jak ująłeś "łopatologiczna", ale czy nie tak właśnie poznajemy z początku życie? Pewne niuanse, czy dorabianie głębszej filozofii pojawia się nieco później, co również jest odzwierciedlone w rozwoju głównej bohaterki i coraz bardziej rozbudowanych i śmielej przedstawianych przez nią tezach.
Pod koniec nadal nie ma nic poza prostacką zemstą i tezami z ust głównej bohaterki które nie są nawet komentowane przez innych bohaterów. To łopatologicznie poprowadzony film z łopatologicznie prostacką wykładnią ideologiczną lejącą się jak ściek z ekranu.
@@grrr3500 Ojej, po co ta agresja :) Sugerowałabym lepiej wczytać się w mój pierwszy komentarz - ja nie twierdzę, że treści przedstawiane w filmie są szczególnie głębokie, a wręcz przeciwnie. Jedyne, co chciałam podkreślić to to, że ta prostota przekazu wpisuje się w ogólny koncept. Dla mnie szczerze mówiąc jest to nawet odświeżające, nie z każdego filmu muszą się lać wydumane, górnolotne tezy. Poza tym biorąc pod uwagę z jak bogatą oprawą wizualną mamy tutaj do czynienia, prostota fabuły daje dobry balans, inaczej widz mógłby czuć przesyt. Być może ktoś mógłby to określić jako przerost formy nad treścią, ale zależy też kto czego w kinie szuka, prawda? :)
Totalnie te same rozkminki po obejrzeniu, temat fabularny tanio i mega sprzedazowo pokazany. ludzie od fabuly raczej skupili sie na tym co sie "kliknie" i co bedzie populistycznie emocjonujące. Na początku nie przeszkadza ale poźniej zwyczajnie ma sie dosyć, bo zabiera to powietrza bardziej wartościowym abstrakcyjnym lub pozapatrialchalnym tematą które w tym uniwersum mogły by być dużo ciekawsze i zdecydowanie oryginalniejsze. Wizualnie majstersztyk, na gałęzi idealnie opisał właśnie tą senną zdeformowaną, psychodeliczną naturę. Dodatkowo uzupełnienie dorastania bohaterki wyrażone w zmiennej estetyce ujęć jak i adekwatność dzwięków towarzyszących im istny miód na moje zmysły. Jeszcze odnosnie fabuly (spojler) to zrozumialy estetycznie jest pewien seksualny brutalizm zawarty w tresci ale jego ilość sprawia że odczułem wrażenie że ten film bardziej chce sie sprzedać cyckiem niż poruszyć problem pewnych schematów porządania. Nie mniej film daje do myślenia ale boje się że część osob może przez ten film bardziej romantyzować pewne zachowania (jest to związane z ilością nagości) które raczej ten film próbował negatywnie obnażyć. Ale może nie doceniam potencjalnych odbiorców, nie mniej myślę że warto iść na film (tzw 18+) zwłaszcza z kimś by móc podyskutować o tym filmie. Miłego dnia
No, ale finisz, tak jak zawsze słucham do końca 👍🤗, bardzo merytorycznie. Wielkie dzięki, 👋👍
Mam dość kina propagandowego, ukazującego "jedyne słuszne poglądy". Dość paplaniny o równościach społecznych, grupy mające to hasło na sztandarach żądają przecież przywilei! Dość robienia mody z orientacji seksualnej. Dość pseudopostępowości, promowania chlania, rozwiązłości i ćpania oraz filozofii róbta co chceta, nie wolno was oceniać.
A ja mam ludzi pierdoląch w kółko takie kocopoły
Ta? To zajebiście
Świetnie się słucha Twoich recenzji
Dla mnie ten film to nic innego jak zawoalowana promocja pedofilii. Oprócz samej bohaterki, także ojciec co przychodzi do burdelu z młodymi chłopcami, bo twierdzi że jego dzieci powinni się tego nauczyć. I gdy ją posuwa oni robią notatki a ona jeszcze mruga do nich oczkiem, bo udało jej się go doprowadzić do szczytowania.
Zgadzam się z tobą, pod względem wizualnym bardzo mi się podobało, wszystko wyglądało tak świetnie ale fabularnie już tak super nie było 😕
Jakie prawa mają mężczyźni jakich nie mają kobiety?
Nie rozumiem tej wojny z tym mistycznym patriarchatem. Gdzie on jest?
Film widziałem i tak, wizualnie jest mega. Fabuła leży niestety. Bardziej podobał mi się niż barbie.
Zastanawiam się tylko jak mocno krytykowany byłby film dotykający dyskryminacji mężczyzn. Cały świat od lat stara się zrobić wszystko dla kobiet, usilnie im pomaga, wspiera, jest masa dzieł o kobietach, nikt nie dostrzega że czesto to kobiety są traktowane lepiej?
Może stwórzmy film o wojnie gdzie facet musi walczyć a później kończy jako trup lub bezdomny bo przecież to jego wina. Bo facet musi. Słucham? A tak netflix nie zgodzi się.
No chyba że główną bohaterką będzie kobieta.
Dla wszystkim ludzi chcących mnie zwyzywac, bo jak to facet ma inne zdanie?
Nie głosowałem na konfederacje, nie mam konta na wykopie, nie czuje nienawiści do kobiet, traktuję ludzi na równi i właśnie dlatego widzę nierówności wynikające z kobiecych przywilejów, mam dziewczynę i w przeszłości nie narzekałem na samotność. Nie jestem katolem a czy ktoś mnie skrzywdził? Tak sporo kobiet które poznałem np moja matka alkoholiczka. No i nie traktuję każdej tak samo, zwyczajnie nie popieram feminizmu.
Znasz taką niszową trylogię jak Rambo? Polecam.
@@danielpietrzak8895 tak widziałem. Pierwsza część jest nawet ok, a reszta to totalna bajka.
Szczerze powiedziawszy jestem dość zaskoczony żywym wybuchem frustracji względem feminizmu, ponieważ nie zauważyłem takowego w filmie "biedne istoty". Główny nacisk postawiony był tu moim zdaniem na poznawanie świata oczami "dorosłego" dziecka, co zaznaczone było nawet rozdziałami odpowiadającymi umownie przyjętymi etapami rozwoju dziecka. Fakt zaś, że główną bohaterką była kobieta, podyktowany był umieszczeniem mózgu córki w ciele matki (to akurat nie tak straszny spoiler). W sytuacji odwrotnej podejrzewam, że wybuchłaby tu dyskusja o LGBT.
W związku z powyższym przykro mi, że ten temat tak mocno z Tobą rezonuje i życzę, byś mógł kiedyś zdystansować się w jakiś sposób od tego, pozwalając sobie popatrzeć trochę szerzej.
Pozdrawiam
Co do fabuły i przekazu ja ten film od początku traktowałem jako baśń dla dorosłych tak jak stare filmy Jeaunet i Caro więc to mi nie przeszkadzało aż tak bardzo. Poza tym ciężko mi sobie wyobrazić, żeby zrealizował to w ten bardziej ambitny sposób, dekonstruując problem - film straciłby na swojej atrakcyjności i kekkości i większość ludzi nie chciałaby go pewnie oglądać. To nie są czasy Lyncha czy tym bardziej Bergmana ;)
Tak, widziałem film dzisiaj. Mam podobne odczucia, olśniewający, hipnotyzujący obraz, doskonałe aktorstwo ale momentami trywialny scenariusz pomimo tego, że promuje pozytywne wartości. Ogólnie jednak bez dwóch zdań warto zobaczyć, może nawet dwa razy.
W punkt komentarz
Zwłaszcza końcówka
Film
Jego forma WOW
Treść o wiele gorzej
Moralizatorstwo 😢😢
Absolutnie najgorszy i najobrzydliwszy film jaki w życiu widziałem. Nikomu nie polecam.
Skąd jest ta koszulka? :D
Podbijam :)
Medicine
Podzielam Twoje zdanie. Obejrzalem 1 stycznia w kinie. Bardzo inspirujacy film dla mnie pod wzgledem wizualnym.
Obejrzalam film dzisiaj i przyznam- nie rozumiem tych aluzji do Barbie.
Raczej porównałabym z Priscilą- badź taka, jaką chce byś była, na moich warunkach- ma Ci to dawa radość, przede wszystkim nasz ja okazywać. Chcesz wolnosci, szacunku?- fanaberie!Ja mogę sypiac z kim chce i gdzie chce-nic Ci do tego,Ty masz być wierna...Cóż, o ile film Copoli jest npdst autentycznego życia, tu mamy świat nierealny mieszajacy sie z realnym- obraz Lizbony i latajacych tramwai, bądź Aleksandrii- zamku, gdzie na dole widzimy wyniszczoną biedote.
Ta baśniowa, kolorowo/czarno-biała metaforyka na mnie podziałała.Poza zbyt częstymi obrazami używania ciala Belli ktōre dla mnie się dłużyły, naprawdę byĺam pochłonieta.
Barbi mnie nudziła i doprawdy, dla mnie sceneria i fabuĺa tych dwu obrazów nie licuje ze sobą w żaden sposób. Obraz Lanthimosa zaciekawia, rozśmiesza, porusza...Scena, gdy Bella słucha utworu Fado, wyraz twarzy Belli, jej oczy...Dla mnie film godny oskara- aktorsko z pewnością dla Stone i Rufalo.
Barbie wywołała u mnie zażenowanie, mimo piękna Margot Robbie i Goslinga.
nie rozumiem nierozumienia aluzji do Barbie
Mówi się "po linii najmniejszego oporu" - to opór ma być najmniejszy, nie linia 😉
Witam Pana. Nie będzie żadnego materiału o "Ferrarim"?
Dla mnie 10/10. Pierwszy raz obejrzałem w przedpremierze... ale raczej wybiorę się do kina ponownie.
Kolejny film, który od A do Z nastawiony jest na ideologiczny przekaz. Nic nie mam do lewicowej ideologii, ale cholera, tutaj każda scena odhacza punkt programu feminizmu, lewicy. Od Boga wymyślonego przez białego człowieka, do pochwały prostytucji, socjalizmu, przez krytykę białych mężczyzn (idioci i złoczyńcy) i kapitalizmu, po supremację kobiet, itd, itp.
Szkoda, bo można takie rzeczy robić subtelniej, symbolicznie i nie w takiej ilości. Lepiej skupić się na drobnych wycinkach i zrobić to ambitniej. Bo kolorowy,.piękny wizualnie świat trochę mydli oczy. Tworzy otoczkę artyzmu, i zgoda, bo kadry są piękne, ale sama treść nie jest na takim samym poziomie, a ogrzewa się w świetle wizualnego artyzmu. Żałuję, że tak wyszło, bo nagrałem się po trailerach jak cholera. Więcej subtelności w przekazie!!! Proszę.
Może to zabrzmi zbyt prozaicznie, ale uważam, że czasy, w których żyjemy sprawiają, że coraz częściej zdarza się, iż stajemy się ofiarami własnego wyboru - chodzi o ,,paradoks decyzyjności". Przesyt ,,tego wszystkiego wokół!" sprawia, że ciężko jest coś dla nas wybrać, co nas interesuje, mimo iż paradoksalnie wiemy co, jak i czego chcemy doświadczyć, co mieć, gdzie jechać. Za dużo dóbr popkulturowych kreuje z nas nadmiernych konsumentów, którzy wychodzi na to, że... wiedzą, że nic nie wiedzą. Tak właśnie jest również z kinem, filmem czy serialem na streamingu - zdarza mi się, że nie wybieram się do kina na coś, czy nie wybieram na seans w streamingu czegoś, co jest wielkim, zapowiadanym nie wiadomo jak hitem kinowym. Decyduję się na coś bardziej kameralnego, niszowego, jakby żyjącego własnym mitem swej wykreowanej rzeczywistości. Tak było z wyborem seansu "Biedne istoty" - instynkt mnie nie zawiódł, to było ciekawe doświadczenie, wizualnie i dźwiękowo dużo bardziej potężniejsze i mięsiste niż niejeden mega-hit za dzyliony dolarów, zarabiający krocie w Box Office. Niech kino staje się bogatsze w przenośni i dosłownie o takie perełki jak "Biedne istoty".
Film w którym mężczyzni wykorzystują kobietę seksualnie z dzieckiem móżgiem
Cieszę się, że trafiłem na Twoją recenzję. Mam podobne odczucia.
Gdzie w tym filmie jest patriarchat bo nie zauważyłem? 2:35
Dlaczego nic nie powiedziałeś o przesadzonych, niekończących się scenach seksu? Tak jakby to było coś normalnego w dzisiejszych filmach. Czy naprawdę chcemy żeby kino szło w tym kierunku? Przemoc i seks w dużych ilościach, inaczej nie utrzymamy uwagę widza? Jak dla mnie nieważne ile artyzmu włoży się w ten film - wyszedł artystyczny pornos, z główną bohaterką o umyśle dziecka - czy to Cię nie brzydzi? Czy naprawdę zgadzamy się, żeby przekraczano w filmach kolejne granice?
Tu jest wszystko na temat warstwy wizualnej tego filmu, czego nie znajdziecie w innych polskich recenzjach. Szacunek za taką analizę. Dlatego warto oglądać ten kanał. Co do oceny fabuły, to bardzo się nie zgadzam ;)
Nie jestem wielkim fanem Lantimosa ale szanuję za oryginalność, "Faworyta" to mój faworyt;). Szkoda że tutaj wkręcił się albo został wkręcony w "jedyne i sluszne trendy". Może nie zrozumiałem przekazu, może potrzebuję drugiego seansu ale takie moje pierwsze odczucia. Kobieta od samego początku to biedna i sponiewierana przez patriarchat lalka która musi się uwolnić od Boga-Ojca i dawać tyłek na lewo i prawo bo jest wyzwolona i może robić z ciałem co zechce. Biali mężczyźni w tym filmie to obleśne (dosłownie) karykatury i potwory. Jedyny kulturalny i dystyngowany to czarnoskóry. Małżeństwo to straszna sprawa, oczywiście biały mąż to tyran. Zdjęcia są piękne, aktorstwo też wysokiej próby. Już od dawna wiem że Emma Stone to bardzo utalentowana kobieta. Ten film jednak nie dla mnie. Pozdrawiam!
Pomijasz tu istnienie bardziej sponiewieranych przez życie białych bohaterów płci męskiej, zatem idea "jedynego słusznego trendu" chwieje się dość mocno
@@lesdeboucheurs6457 Nie chwieje się, mam swoje spostrzeżenia i widzę, myślę że nie tylko ja, trend jakim podąża kino już od dawna. Doceniam warstwę wizualną i aktorstwo, dość mam jednak wbijania w głowę znowu tego samego, ok. opowiedziane dość odważnie i oryginalnie ale to po raz kolejny te same frazesy. Pozdrawiam!
@@barwit843 a może warto by było spróbować oceniać postaci nie zważając na ich kolor skóry? tak po prostu
@@kollibras Witam. To prawda ale ja nie oceniam postaci, ludzi po kolorze skóry, wybory twórców są, co najmniej, zastanawiające i czytelne. Wpisują się w dzisiejsze trendy. Mnie to denerwuje, Ciebie nie musi. Pozdrawiam serdecznie!
To jest film o wolności oraz pułapkach tego świata. Samodzielne myślenie uruchamia ... być może...
O jakich konkretnie obiektywach mowa przy okazji rozmycia tła z zaokgąglonym sznytem? Jakie inne obiektywy mogą dać podobny efekt? Byłabym wdzięczna za odpowiedź :)
Głównie stare obiektywy miały taką cechę, nie mam pojęcie jakie zastosowano w filmie, ale typowo fotograficzne obiektywy, które są szeroko dostępne to np. Helios 40, Helios 44 czy coś bardziej odjechanego, takiego jak Petzval.
@@kopytkoide Dzięki!
Właśnie wyczytałam w jakimś artykule, że do filmu był używany obiektyw Petzvala i chyba właśnie na niego zachorowałam. :3
Dzięki za filmik!
Szczerze nie wiem czemu ludzie mają problem do tego filmu jakiś. To jest nowe odkrycie w kinie. Film bardzo inspirujący i zarazem ciekawie przedstawiony świat jak i sama postać. Dla mnie 5/5
5:53 akurat śmiesznie się złożyło... powiedziałeś "połączyć te kropki..." i machnąłeś ręką a w tle światełka jak do połączenia 😄
Mam właśnie w profilowym zdjęcie z filmu "Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek" i wreszcie po latach trafiłam na coś podobnego
Tamten był mocno teatralny, podzielony na akty - tu jest też podział, ale zdecydowanie w więcej miejscach toczy się akcja :)
Jeśli ktoś może to bardzo prosiłabym o polecenie podobnych filmów 😘😊
Właśnie wróciłam z kina
Film z kategorii dziwne ale dla mnie w pozytywnym znaczeniu bo uwielbiam takie zapadające w pamięć, mocne filmy a ten taki był
Reżyser nie bał się nietypowych ujęć a muzyka kojarzyła mi się z twórczością Micheala Nymana:)
nie zgadzam z komentarzem nt linii fabularnej, dobry celowy zabieg. Dziala na mnie jako 36 latka, zadziala na 16 i 66. Niesamowite kino. Świetna rozrywka, cudowne uniwersum, jeden z najlepszych filmów dla mnie.
11:35 - *po linii najmniejszego oporu - sprawdź sobie. Dobrze, by tak oczytany człowiek wyrażał się poprawnie ;) (sam nie tak dawno się dowiedziałem)
Też nie lubię sztucznego feminizmu, ale nie zgadzam się, że ten film można zaliczyć do tej kategorii. Film jest o konfrontacji "wolnego ducha" z limitami i oczekiwaniami narzucanymi przez społeczeństwo np. faceta który obiecuje jej romantyczną wycieczkę a potem oczekuje tylko posłusznej żony-lalki, bo inaczej wariuje. Bohaterka jest po prostu piękną kobietą więc siłą rzeczy ma większe szanse "nadziać się" na jakiegoś faceta. Spotyka w swojej historii jedną starszą kobietę która jest hetero i jest tak samo wolnym duchem, natomiast druga bi lub homo wykorzystuje ją tak samo jak inni faceci, aczkolwiek nie rości sobie praw do jej cnoty. Niestety w tamtych czasach bogaty facet mógł zamknąć żonę w posiadłości i mieć ją tylko do gotowania i rozpłodu. Dzisiaj tylko garstka ze znajomościami w polityce i służbach mogłaby sobie na to pozwolić.
Jak zawsze fantastyczny materiał aczkolwiek duży uśmiech za koszulkę plus nową, zauważalną sowę 😊
Teraz co tydzień będziemy oglądać w kinach filmy o emancypacji, inkluzywności, tolerancji, feminizmie itd. Szkoda że za tym nic ciekawego nie idzie. Żadna ciekawa historia, żadni bohaterowie, których można zapamiętać. Ważne że tematy z listy postępactwa zostają w filmie odhaczone a Ty nie komentuj, oglądaj, kupuj produkt i czekaj na kolejny produkt. Gardzę dzisiejszym kinem.
Mam identycznie. Komentarz w punkt.
Widziałeś już film że wiesz że nie ma w nim ciekawej historii i bohaterów czy spłakałeś się na wzmiankę o emancypacji jak pies Pawłowa?
a ty wiesz, że tych filmów nie musisz oglądać?
@@BuggiEUprzecież nawet recenzent który powiedział że film lepiej porusza te tematy niż barbie, jasno mówi że zostało to podane łyżeczką bez głębszej myśli
Dla mnie powtarzanie tych samych frazesów w dzisiejszym kinie jest już męczące. Wbijają to jak młotem w głowę, nie wiem czy to ma rodzić sztuczne konflikty między płciami, rasami?
Mam tak samo „Duże Kino. Kilkukrotnie coś zaczynało klikać, ale za wiele środków przekazu do w zasadzie prostych myśli. Krzykliwość i pretensjonalność też nie pomogła.” 13.01.2024 ;)
@Na Gałęzi mógłbyś nagrać film o cudownym chłopcu - biały ptak. Bo jak dla mnie bardzo ciekawie wypadł i zastanawiam się jakie masz o nim zdanie.
Dla mnie ten film pod względem formalnym nawiązuje wprost do niemieckiego ekspresjonizmu z lat 20. Jakbym oglądał kadry wyjęte z filmów F. Langa, albo F.W. Murnaua. Wizualna uczta, ale rozumiem, że fabularnie można się do kilku rzeczy przyczepić. Ciekaw jestem materiału źródłowego - książki Alasdaira Grey'a.
"bardzo dobrze wiecie używając przysłony" tymczasem tik tokowcy : Cooo? xD :)
Dzięki :)
Ale że nic o soundtracku nie wspomniałeś...
Mój komentarz do filmu: Podatność umysłu dziecka na sugestie jest niesamowita
Hej, nagrasz coś kiedyś o Twin Peaks od Lyncha? Chętnie posłuchałbym, co sądzisz o tym serialu, bo ja go kocham
Dla mnie 9/10 ❤
Genialny, wcale nie odbieram prostytucji Belli jako patriarchalne wykorzystanie bohaterki przez reżysera, a jej wyzwoleniem sexualnym i mentalnym dojrzewaniu i zmianach. Kocham!
Dlaczego wszyscy musza doszukiwac sie w tym filmie jakis odniesien i komentarza społecznego? Nawet w wywiadach tworcy nie zaznaczaja tych rzeczy a z tego co widze to u "krytykow" jest to glownym tematem oceny tej produkcji
Dlatego że, twórczość mainstreamowa jest przepełniona poprawnością polityczną i coraz więcej ludzi ma tego dość
Może dlatego, że film jest na podstawie książki o tym samym tytule, która już bardziej rozbudowuje i zaznacza wątki polityczne i społeczne.
11:35 Proszę Pana, "po linii najmniejszego oporu" 😉 a nie po najmniejszej linii... 😁👍
Fabularnie sie zgadzam, miałko. Natomiast wizualnie mnie tez rozczarowal, to fatalne rybie oko, ta sztuczność. Formalne tricki nie sa w stanie przykryc kiepskiej historii. Barbie dla hipsterów, 4/10.
Czerń i biel nie tylko dzieli film, ale wskazuje na zasady: dobro, zło. Sam naukowiec jest Bogiem w odwróconym raju, w którym najpierw pojawia się Ewa a później Adam. Stąd czerń i biel- jasne zasady. Dla mnie narzędzie wybrane do tego filmu, naturalizm brutalizm był nie do przejścia. Musimy jednak stawiać pewne granice zabiegów artystycznych, np. artysta defekujacy na płótno, czy kiedy kicz jest artystyczny a kiedy jest brakiem smaku.
Oprócz Tarantino i Nolana to reszta świata kręci chyba tylko na cyfrówkach - bo kasa i czas... czyli kasa.
Jeszcze Pasikowski...
Z tym czarno - białym na początku to konkubina podpowiada, że dzieci nie widzą dokładnie kolorów
Komentarz tzw od autorski zależy od odbiorcy i tu się zobaczymy mocno nie zgadzam bo dla mnie jest genialny fabularnie ale to pewnie zależy od naszego doświadczenia zyciowego
po linii najmniejszego oporu ;)
Nie udźwignął:(( zgadzam się z recenzją
Dodam, że książka biedne istoty wyszła już w 1992 roku. :) Tak jakby ktoś chciał narzekać, że to nowy wymysł, który wyszedł w tym roku.
4:06 Hej. Zabolało... Ja wiem. Mów o filmie, proszę...
No dobra, stary jestem...
Ciekawe banialuki pan recenzent opowiada o treści tego filmu. Tym bardziej to dziwi, że uważa on pierwszą część Diuny za "arcydzieło". Moim zdaniem Biedne Istoty mają znacznie lepszy scenariusz i o wiele więcej inteligentnych rzeczy do powiedzenia niż Diuna: cześć pierwsza.
Taki Frankenstein na miarę naszych czasów. Cały świat się zmienia, ewoluuje a ludzie pozostają ludźmi.
Swoją drogą Narzeczona Frankensteina, od której też ten film dużo czerpie, nadal pozostaje najlepszym sequelem do filmów grozy.
Jako dzieło DOP - super! Od strony opowieści - dno. Film to jednak dla mnie opowieść, więc ciężko, żeby ten obrazek przez 2h udźwignął taką słabą opowieść.
Patriarchat, walki klasowe? Co to za badziew? Kolejna papka z propagandą? Ten opis mnie bardzo zniechęcił do oglądania
Pytanie czemu nie da się już kupić książki, na której podstawie jest film, a ten akurat reklamują 🤷♀️
Potocznie czy nie, to linia najmniejszego oporu ma jedynie sens.
Doktor Hoffman specjalizacja dysonanse poznawcze stuk*
Nie ma czegoś takiego jak "Najmniejszej linii oporu", ale jest taki zwrot jak "Po linii najmniejszego oporu", to raz, a dwa, to...pozujesz zbyt mocno na intelektualistę, który zna się na kinie i ta poza bardzo męczy.
No stąd ma pół miliona subskrypcji. Szkoda właśnie, że ty nie nagrywasz, wielka strata.
@@marha7596 Acha...
film jest bardzo satysfakcjonujący też od strony językowej - dlatego to wprost mówienie o różnych sprawach mnie nie raziło i wpisywało się w konwencję - coś jak wysublimowane w smaku ciastko, którym i tak wiemy że nie najemy się jak obiadem' w sumie bym skrócił tylko ten film i by było idealnie
Żaden film, który omawiasz na kanale, który porusza jakkolwiek temat feminizmu nie podoba się prawakom. 🙃 Najmniejsze zdziwienie świata. Jak cokolwiek miałoby nie być o nich/jak ktoś śmie tworzyć filmy o problemach kogokolwiek innego, niż oni sami. 😅
PO LINII NAJMNIEJSZEGO OPORU* uszy krwawią, pozdrawiam serdecznie :)
ten film to taka barbie w wersji dla rodziny addamsów
👍
Ide do kina w poniedzialek i mam spore oczekiwania od tego filmu.
Wyszło jak mało wiesz o seksualności, przez co nie pojąłeś filmu. I nie mówię, że to źle, wręcz bym wolał takie niewinne życie jeśli czujesz się spełniony w związku. Dla mnie, gdzie poprzez życie byłem uczestnikiem lub blisko takich wydarzeń, film to był prawdziwy koszmar 10/10
defoe jzu nie pierwszy raz gra szalonego naukowca
lini najmniejszego oporu
To lgbt+-×÷ już nie?😂
Ciekawa recenzja pod względem techniki, ale łopatologiczna, jeśli chodzi o fabułę
fabula dla deb....
zakładam, że autor nie czytał "Poor things" Alasdair Gray skoro komentuje fabułę...
A niby dlaczego miał czytać ten tytuł? Film można oceniać w oderwaniu od pierwowzoru. To dwa różne dzieła. Adaptacje są adaptacjami i tylko adaptacjami. Nie muszą być wierne, nie musimy oceniać ich przez pryzmat książki.
@@exdzznl dość często autorzy oryginalnych tektstów zastrzegają sobie możliwość zgody na zmiany.
patriarchat, nierownosc, walka plci, porownania fabularnie do barbie - ok i juz wiadomo ze nie warto isc do kina.
Dokładnie. Wszędzie wpychają te ideologie na siłę.
@@viro_ Jak śmieli wspomnieć o kobietach, to zatrważające!
@@viro_ No, nakręciliby lepiej jakąś bezideologiczną komedyjkę romantyczną nie wymagającą myślenia.
@@kvassinc co nie, bo w żadnych filmach wcześniej nie było o kobietach nic
@@BuggiEU porównanie na max twoich możliwości