Znakomity wykład - bardzo dziękuję! Tematyka jest mi bliska, ponieważ od piątego roku życia mieszkam w Tychach - mieście metrykalne zbliżonym do Nowej Huty, choć w wielu aspektach odmiennym. Najważniejsze podobieństwa: - Epoka wymyślenia i powstania obu założeń, - W obu przypadkach zespoły młodych architektów dostały od losu szansę, o której z pewnością wielu ich starszych, ale i młodszych kolegów może tylko śnić: możliwość zaprojektowania (i wykonania!) nowego organizmu miejskiego praktycznie od zera. Wydaje mi się to warte podkreślenia, bo i przedtem i potem większość architektów była i jest raczej "plombownikami", którzy muszą swoje projekty wpisywać w kontekst czegoś "zastanego", czyli istniejącego już wcześniej. Istotne różnice: - Nowa Huta była zapleczem mieszkaniowym dla jednego, ogromnego zakładu przemysłowego. Nowe Tychy nie były zaś "przypisane" do żadnej konkretnej instytucji - ani już istniejącej, ani projektowanej. Były pomyślane jako ogólna "przyjemna do życia sypialnia" dla pracowników całej gospodarki rozrzuconej po wielkim obszarze GOP na północ od miasta. Dopiero w latach 60.,70., i wczesnych 80. zaczęła występować "specjalizacja" związana z powstałymi wokól miasta (to ważne - nie w jego środku!) zakładami przemysłowymi, które budowały tu osiedla dla swoich pracowników. Ale ten podział nie wpływał na całe miasto - dotyczyl tylko jego nowych enklaw - np. nowe osiedla M i N zasiedlali głównie górnicy bieruńskiej kopalni Piast i robotnicy powstałej tamże Fabryki Samochodów Małolitrażowych), - Nowa Huta powstała szybciej, w sposób bardziej zwarty i konsekwentny. Tychy zaś lepiej obrazują zmiany trendów architektonicznych i technologii budowlanych - co osiedle, to co innego! Jedno: "Mini-MDM" - płaskie dachy, posągowe alegorie przodowników pracy i sgraffita z motywami socrealistycznymi, sąsiednie: dachy spadziste, ale bloki też z cegły, kolejne: dachy nadal spadziste, ale ściany już z prefabrykowanych przodków wielkiej płyty, dalej: typowa dla PRL wielka plyta, ale dachy już płaskie… itd. - Ideologia: Huta miala być wyraźną kontrą dla "dekadenckiego, zgniłego Krakowa". Warto przypomnieć, że było to bodaj jedyne miasto, które w sławetnym referendum z 1946 roku zagłosowało tak zdecydowanie na "3 RAZY NIE", że nawet komuniści mający za sobą solidne zaplecze aparatu stalinowskiego terroru nie byli w stanie ukryć tego wyniku przed opinią publiczną! Wymowną próbą żałosnych odpowiedzi na tę "potwarz" jest tekst jednej z lansowanych wtedy piosenek, w którym Kraków to miała być "taka miejscowość pod Nową Hutą", ale i to kompletnie nie zadziałało... Na Tychy nie nałożono nigdy takiego "ciężaru politycznego" - ot po prostu: miały być symbolem, że "ludowi pracującemu śląskich miast" można wreszcie zaproponować do życia coś lepszego niż okopcone, ciasne familoki bez wody i kanslizacji, albo wilgotne sutereny zdobnych mieszczańskich kamienic. I trzeba przyznać, że akurat ten zamysł udało się urzeczywistnić… 🙂
Doskonały wykład, dziękuję Panu serdecznie! PS Centrum E to wyjątkowa szkarada architektoniczna, nie pasująca do starej zabudowy. Szczególnie frontalne "góralskie szczyty" budynków, niewidoczne na fotkach, fuj!
Niezwykle cenny wykład. Nowa Huta będąc w cieniu wspaniałego Krakowa robi dziś wrażenie trochę zaniedbanej. Może jeszcze nie czas, by zaczęto odnawiać wspomniane w wykładzie budynki architektury socrealistycznej, jak np. Centrum Administracyjne Huty. Nic dziwnego, w Krakowie jest tyle najwyższej klasy zabytków. Ale nadejdzie i czas na tę dzielnicę. Zostanie ona odnowiona i będzie perełką.
Świetny wykład; poproszę o więcej! Mieszkaniec Nowej Huty.
osiedle spółdzielcze pozdrawia
Fan Nowej Huty z Pomorza dziękuje i pozdrawia
Znakomity wykład - bardzo dziękuję!
Tematyka jest mi bliska, ponieważ od piątego roku życia mieszkam w Tychach - mieście metrykalne zbliżonym do Nowej Huty, choć w wielu aspektach odmiennym.
Najważniejsze podobieństwa:
- Epoka wymyślenia i powstania obu założeń,
- W obu przypadkach zespoły młodych architektów dostały od losu szansę, o której z pewnością wielu ich starszych, ale i młodszych kolegów może tylko śnić: możliwość zaprojektowania (i wykonania!) nowego organizmu miejskiego praktycznie od zera. Wydaje mi się to warte podkreślenia, bo i przedtem i potem większość architektów była i jest raczej "plombownikami", którzy muszą swoje projekty wpisywać w kontekst czegoś "zastanego", czyli istniejącego już wcześniej.
Istotne różnice:
- Nowa Huta była zapleczem mieszkaniowym dla jednego, ogromnego zakładu przemysłowego. Nowe Tychy nie były zaś "przypisane" do żadnej konkretnej instytucji - ani już istniejącej, ani projektowanej. Były pomyślane jako ogólna "przyjemna do życia sypialnia" dla pracowników całej gospodarki rozrzuconej po wielkim obszarze GOP na północ od miasta. Dopiero w latach 60.,70., i wczesnych 80. zaczęła występować "specjalizacja" związana z powstałymi wokól miasta (to ważne - nie w jego środku!) zakładami przemysłowymi, które budowały tu osiedla dla swoich pracowników. Ale ten podział nie wpływał na całe miasto - dotyczyl tylko jego nowych enklaw - np. nowe osiedla M i N zasiedlali głównie górnicy bieruńskiej kopalni Piast i robotnicy powstałej tamże Fabryki Samochodów Małolitrażowych),
- Nowa Huta powstała szybciej, w sposób bardziej zwarty i konsekwentny. Tychy zaś lepiej obrazują zmiany trendów architektonicznych i technologii budowlanych - co osiedle, to co innego! Jedno: "Mini-MDM" - płaskie dachy, posągowe alegorie przodowników pracy i sgraffita z motywami socrealistycznymi, sąsiednie: dachy spadziste, ale bloki też z cegły, kolejne: dachy nadal spadziste, ale ściany już z prefabrykowanych przodków wielkiej płyty, dalej: typowa dla PRL wielka plyta, ale dachy już płaskie… itd.
- Ideologia: Huta miala być wyraźną kontrą dla "dekadenckiego, zgniłego Krakowa". Warto przypomnieć, że było to bodaj jedyne miasto, które w sławetnym referendum z 1946 roku zagłosowało tak zdecydowanie na "3 RAZY NIE", że nawet komuniści mający za sobą solidne zaplecze aparatu stalinowskiego terroru nie byli w stanie ukryć tego wyniku przed opinią publiczną! Wymowną próbą żałosnych odpowiedzi na tę "potwarz" jest tekst jednej z lansowanych wtedy piosenek, w którym Kraków to miała być "taka miejscowość pod Nową Hutą", ale i to kompletnie nie zadziałało...
Na Tychy nie nałożono nigdy takiego "ciężaru politycznego" - ot po prostu: miały być symbolem, że "ludowi pracującemu śląskich miast" można wreszcie zaproponować do życia coś lepszego niż okopcone, ciasne familoki bez wody i kanslizacji, albo wilgotne sutereny zdobnych mieszczańskich kamienic. I trzeba przyznać, że akurat ten zamysł udało się urzeczywistnić… 🙂
Doskonały wykład, dziękuję Panu serdecznie! PS Centrum E to wyjątkowa szkarada architektoniczna, nie pasująca do starej zabudowy. Szczególnie frontalne "góralskie szczyty" budynków, niewidoczne na fotkach, fuj!
Ja nawet nie bardzo rozumiem dlaczego ta czesc nazywa sie Centrum E, calkiem odbiega od A, B, C, D
Niezwykle cenny wykład. Nowa Huta będąc w cieniu wspaniałego Krakowa robi dziś wrażenie trochę zaniedbanej. Może jeszcze nie czas, by zaczęto odnawiać wspomniane w wykładzie budynki architektury socrealistycznej, jak np. Centrum Administracyjne Huty. Nic dziwnego, w Krakowie jest tyle najwyższej klasy zabytków. Ale nadejdzie i czas na tę dzielnicę. Zostanie ona odnowiona i będzie perełką.
W Miastoprojekt Kraków pracował mój dziadek. Józef Szram.
coś wspaniałego