Też czytałam ,,Tancerzy burzy" i ogólnie - choć ostatecznie wciągnęłam się w tę książkę, a nawet jeden plot twist mnie zaskoczył (do dziś mnie on bawi), to jednak nie jest to moja ulubiona książka. Zdecydowanie bardziej polecam ,,Nibynoc". Nie skończyłam jeszcze ,,Wampirzego cesarstwa" (przerwałam czytanie na około 350tej stronie, po tym jak zaspoilerowałam sobie kim jest Dior...), ale ta książka dawała mi momentami vibe ,,Nibynocy", więc jeśli ,,Wampirze cesarstwo" wam się podoba (jeszcze nie znam waszej pełnej opinii, bo jestem w połowie filmiku), śmiało próbujcie z ,,Nibynocą". Aa i Astrid jakoś tak przypomina mi trochę główną bohaterkę z ,,Nibynocy". Przy czym początek ,,Nibynocy" jest dużo bardziej dekoncentrujący i osobiście tak do 150 strony nie mogłam się wgryźć. Później zaczął się motyw szkolenia (który kocham) i zaczęło się zdecydowanie więcej dziać. Szczerze to mnie ,,Wampirze cesarstwo" wciągnęło od pierwszej strony. Te wstawki z ,,wywiadu" nie wybijały mnie z rytmu (baa uwielbiałam je), za to trochę przeszkadzało mi przeskakiwanie w czasie. No i jak na razie lubię wampiry w tym świecie... mam szczerą nadzieję, że to się nie zmieni. Odnośnie okładek - na samym początku bardziej podobała mi się ta z Gabrielem, później miałam moment słabości i zamówiłam tę drugą i teraz żałuję.
Gaba czytała „Nibynoc”, więc wie z czym się je twórczość Kristoffa :) mnie się podobali „Tancerze burzy”, ale bez szału, natomiast „Wampirze cesarstwo”… wow było naprawdę fajne! Wczoraj skończyłam i mogę powiedzieć, że była to jedna z lepszych książek tego roku! :) koniecznie daj znać, jak tobie się podoba, gdy już przeczytasz :) /O.
Generalnie Kristoff poleciał z tą książką strasznie xd plagiat wszystkiego co znane. Przedstawienie historii jak w Imieniu wiatru (typ opowiada swoją historię drugiemu typowi), potwory i pomysł na świat jak w Malowanym człowieku (czytałam te książki równocześnie i niekiedy musiałam się zastanowić, którą akurat przyswajam) no i wiedźmin, do którego podobieństwo dostrzegłam jak o tym wspomniałyście. Dużo ludzi na lubimy czytać również wspomina inne dzieła kultury, którymi Kristoff za mocno się "zainspirował", a o których nie wiedziałam. Ja nie polecam i nie wiem jakim cudem doszło do tego, że to zostało wydane bo te "podobieństwa" do innych książek są zbyt widoczne by osoby siedzące w branży wydawniczej nie zauważyły takich rzeczy. Spodziewałam się po tym autorze czegoś lepszego i przede wszystkim oryginalnego pomysłu, a dostałam nieudaną powieść, która chciała połączyć w jedno dobre książki, licząc na podobny sukces...
Szanuje twoja opinie, ale nie mogę się tutaj zgodzić. Co prawda nie czytałam żadnej z przytoczonych książek, ale uważam, ze w popkulturze jest tyyyle inspiracji, ze już trudno wymyślić coś innego + każdy się czyms inspiruje. Poza tym, nawet jeśli Kristoff rzeczywiście zainspirował się tymi i różnymi innymi dziełami, według mnie wyszło mu to bardzo dobrze. Czy to jest aż plagiat to ja nie wiem. Ale ogólnie książka zbiera bardzo skrajne opinie, dobrze, ze w czytelnictwie każdy znajdzie coś dla siebie 😊/G.
Spóźnione, ale super się oglądało! Wampirze Cesarstwo już do mnie leci (z okładką brytyjską) i już się nie mogę doczekać! :D
Ale super! Dziękujemy za zaufanie w sprawie książek, mamy nadzieje, ze ci się spodoba ❤️❤️
Też czytałam ,,Tancerzy burzy" i ogólnie - choć ostatecznie wciągnęłam się w tę książkę, a nawet jeden plot twist mnie zaskoczył (do dziś mnie on bawi), to jednak nie jest to moja ulubiona książka. Zdecydowanie bardziej polecam ,,Nibynoc". Nie skończyłam jeszcze ,,Wampirzego cesarstwa" (przerwałam czytanie na około 350tej stronie, po tym jak zaspoilerowałam sobie kim jest Dior...), ale ta książka dawała mi momentami vibe ,,Nibynocy", więc jeśli ,,Wampirze cesarstwo" wam się podoba (jeszcze nie znam waszej pełnej opinii, bo jestem w połowie filmiku), śmiało próbujcie z ,,Nibynocą". Aa i Astrid jakoś tak przypomina mi trochę główną bohaterkę z ,,Nibynocy". Przy czym początek ,,Nibynocy" jest dużo bardziej dekoncentrujący i osobiście tak do 150 strony nie mogłam się wgryźć. Później zaczął się motyw szkolenia (który kocham) i zaczęło się zdecydowanie więcej dziać.
Szczerze to mnie ,,Wampirze cesarstwo" wciągnęło od pierwszej strony. Te wstawki z ,,wywiadu" nie wybijały mnie z rytmu (baa uwielbiałam je), za to trochę przeszkadzało mi przeskakiwanie w czasie.
No i jak na razie lubię wampiry w tym świecie... mam szczerą nadzieję, że to się nie zmieni.
Odnośnie okładek - na samym początku bardziej podobała mi się ta z Gabrielem, później miałam moment słabości i zamówiłam tę drugą i teraz żałuję.
Gaba czytała „Nibynoc”, więc wie z czym się je twórczość Kristoffa :) mnie się podobali „Tancerze burzy”, ale bez szału, natomiast „Wampirze cesarstwo”… wow było naprawdę fajne! Wczoraj skończyłam i mogę powiedzieć, że była to jedna z lepszych książek tego roku! :) koniecznie daj znać, jak tobie się podoba, gdy już przeczytasz :) /O.
Ale super intro❤💚!
Cieszymy się, ze ci się podoba 😌💛
Generalnie Kristoff poleciał z tą książką strasznie xd plagiat wszystkiego co znane. Przedstawienie historii jak w Imieniu wiatru (typ opowiada swoją historię drugiemu typowi), potwory i pomysł na świat jak w Malowanym człowieku (czytałam te książki równocześnie i niekiedy musiałam się zastanowić, którą akurat przyswajam) no i wiedźmin, do którego podobieństwo dostrzegłam jak o tym wspomniałyście. Dużo ludzi na lubimy czytać również wspomina inne dzieła kultury, którymi Kristoff za mocno się "zainspirował", a o których nie wiedziałam. Ja nie polecam i nie wiem jakim cudem doszło do tego, że to zostało wydane bo te "podobieństwa" do innych książek są zbyt widoczne by osoby siedzące w branży wydawniczej nie zauważyły takich rzeczy. Spodziewałam się po tym autorze czegoś lepszego i przede wszystkim oryginalnego pomysłu, a dostałam nieudaną powieść, która chciała połączyć w jedno dobre książki, licząc na podobny sukces...
Szanuje twoja opinie, ale nie mogę się tutaj zgodzić. Co prawda nie czytałam żadnej z przytoczonych książek, ale uważam, ze w popkulturze jest tyyyle inspiracji, ze już trudno wymyślić coś innego + każdy się czyms inspiruje. Poza tym, nawet jeśli Kristoff rzeczywiście zainspirował się tymi i różnymi innymi dziełami, według mnie wyszło mu to bardzo dobrze. Czy to jest aż plagiat to ja nie wiem. Ale ogólnie książka zbiera bardzo skrajne opinie, dobrze, ze w czytelnictwie każdy znajdzie coś dla siebie 😊/G.