Abstrahując od recenzji, bardzo się cieszę, że ktoś wprost powiedział, że nazywanie tej serii młodzieżową, to jakieś nieporozumienie. Zawsze jak to widzę, to coś się we mnie gotuje.
jedyne co jest w młodzieżówce to nieśmiertelność kilku postaci nieważne że mają 99% na niepowodzenie 3:06 tym bardziej golin nis i co tam się stało i nad wybrzeżem w pewnym pomieszczeniu o sytuacji na statku niewspominając
Bardzo czekałam na ten film. Wojna Makowa to jedna z moich ulubionych serii. Widzę jej wady, ale niesamowite dobrze się bawiłam i wiem, że mogłabym przeczytać ją ponownie. Szczerze zazdroszczę ludziom, którzy uważają ją za absolutnie najgorszą serię fantasy. To znaczy, że naprawdę nie mieli do czynienia z upadkiem literatury opowieści iście wattpadowej 😅
Ja należę do osób, które lubią Rin. Była powiewem nowości.Nawet jeśli jej decyzje były głupie to płaciła za to. Naprawdę jest miłą odmianą. Gdy oglądam dramy albo czytam mangi to już mam po dziurki w nosie miłych oraz słodkich idiotek. Ileż można. To, że nie radzi sobie tak dobrze po szkole to także mi się podobało. Dzięki determinacji była świetną uczennicą, ale w wojnie już sobie nie radziła. To także nowość w powieściach oraz realistyczne jest. Nie całkiem się zgodzę. 10 latek powinien sięgać po dział dziecięcy jeszcze. Młodzieżowa to tak 13-17 lat. Ja mogę czytać brutalne rzeczy, ale jeśli chodzi o przemoc seksualną to jestem wyjątkowo wrażliwa. Nie wiedzieć czemu? Trupy mnie nie ruszają... Na początku powinno być ostrzeżenie. Tak jak na filmach albo w serialach widzę. Ostania część to nieporozumienie. Tam nic nie było z Rin. Końcówka także nie pasowało. Relacje także dziwne i na siłę. A drugi tom był taki dobry. A taki zawód dostałam. ;/
W pierwszym tomie Rin beznamiętnie rozdupca całą nację, a w trzecim na początku dostajemy dosłownie kilka stron wynurzeń o tym, jak ciężko jej zabić jakiegoś wieśniaka. Po pierwszym tomie logika zdarzeń has left the chat.
Ogólnie lubię czytać książki z corruption arc - Rin przeszkadza mi z innego powodu. Mam wrażenie, że ona nie robi się coraz bardziej zła, ale coraz głupsza. Ona za każdym razem daje się nabierać w ten sam sposób. Jest kreowana na wielkiego generała, ale przez cały czas to Kitaj robi plany. Jedyne plany jakie ma Rin opierają się na szturmie i rozwalaniu wszystkiego (widać komunistyczny sposób prowadzenia wojen). Co do krytykowania kolonializmu przez autorkę to bardzo się stara, ale w trakcie trzeciego tomu miałem wrażenie, że w zasadzie jeśli wygraliby Hesperianie to nie jestem pewien czy coś zmieniłoby się na gorsze. Hesperianie uważali rodaków Rin za gorszych od siebie i takich trochę podludzi, ale dokładnie tak samo traktowali ich możnowładcy, a przybysze zza morza przynajmniej przynosili coś w zamian.
Zgardzam się co do pierwszej części komentarza. Skoro Rin dostała się do akademii będąc na gorszej pozycji, jeśli chodzi o warunki i możliwości do nauki, daje mi do myślenia, że Rin jest zdolną i mądrą dziewczyną. W szkole (jeśli dobrze pamiętam) była dobra z taktyki i miała okazję bardziej wgłębiać się w tę sztukę (no ale wybrała inaczej). Kiedy wybucha wojna, dołącza do tej grupy szamanów, potem sama zaczyna nią dowodzić jej umiejętności zdobyte na uczelni normalnie wyparowują.
@@KrzysztofMalecha-iu5ju w tej kwestii to najbardziej lubię książki z serii Herezji Horusa z uniwersum Warhammera 40k, ale to sci fi. Większość z nich opiera się na corruption arcu. Jak dotąd chyba najlepszą częścią był Fulgrim, ale polecam też A Thousand Sons. Z fantasy to w Kronikach Czarnej Kompanii też jest ten motyw balansowania na skraju moralności i zastanawiania się na ile da się wybierać mniejsze zło służąc wielkiemu złu.
@@asix2305pamiętaj że rin leci mocno w opium i w książce jest przedstawione czemu tak działa jak dzieciak tak impulsywnie i bez namysły przykład z jiangiem i górą i co 5 min później się stało poprostu zadowalała ją rola piechura do czasu gdy oberwała z fali
Większa cześć tomu 1 była 10/10, acz jakoś pod koniec coś mi nie zagrało (było dość schematycznie) Drugi tom już mi nie pasował i odpuściłam go. Nwm czy będę kontynuować
imo trzeci tom zdecydowanie najsłabszy - miałem trochę wrażenie recyklingu motywów, głównie z tomu drugiego, tylko gorzej wykonanych. Naprawdę jechałem już na oparach, chyba tylko żeby domknąć całość. A szkoda, bo dwa pierwsze zostawiały czytelników i czytelniczki w całkiem ciekawym miejscu, można było liczyć na satysfakcjonujące domknięcie wątków, które niestety nie nadeszło. PS. audiobooki, czytane przez Paulinę Holtz, bardzo spoko.
wojnę makową mogę przyrównać do jabłka - z jednej strony jest apetyczne i to był pierwszy tom, po pierwszym gryzie pojawia się robak w postaci drugiego tomu, a jak odwrócę jabłko to po drugiej stronie pojawia się zgnilizna do rdzenia. czytało się to z każdym tomem co raz gorzej. tu poza kitajem to każdy ma klapki na oczach i czuje się najważniejszy, łącznie z główną bohaterką. rin z każdy tomem robi z siebie większego debila i naiwniaka, co mnie flustrowało bardziej nic cokolwiek innego. inwazja hesperian latała mi gdzieś obok, bo po tym jak przedstawiono tutaj cały naród kontynentalny w jednoznacznie negatywnym świetle to było mi już wszystko jedno, co się z nim stanie i co zrobią hesperianie. tu nie ma ani jednej rzeczy, za którą bym tęskniła czy byłoby mi przykro. absurdalne twisty fabularne wybijały mnie z rytmu (zwaszcza scena w grobowcu w 3-cim tomie to był moment, kiedy już nie wytrzymałam ze śmiechu jakim wykrętem popisała się autorka, byle nabić jeszcze kilkadziesiąt stron, które nic nie zmieniły xD). jest kilka dobrych scen, jak marsz w śniegu w 2gim tomie, obraz upadłego golyn niis bodajże czy ostatnia scena w pierwszym tomie, ale to nawet nie jest za mało, to jest prawie nic. przedstawienie skorumpowanej władzy, realiów wojny i jej skutków, wymazania tożsamości etnicznej, zmiana przynależności narodowej poprzez narzucenie jej, pokazania skutków uwależnień, gdzie same w sobie są ciekawe, giną sobie gdzieś tam pod zalewem gnoju wylewającego się z tej badziewnej historii, bo brakuje czegoś, co mogłoby choć troszkę przechulić szalę w pozytywną stronę. świat jest zły.
Wojny Makowe są polecane dla młodzieży, przez wielu książkowych youtuberów, w księgarni leży na półce oznaczonej jako, YOUNG ADULT (swoją drogą, młodzi dorośli, ale dorośli), a w dodatku dzieciaki je czytają. No i dałem się namówić. Kupiłem pod choinkę 11 letniej córce. Przeczytała w dwa tygodnie i mówiła, że nie ma lepszej książki. Rok później już mówiła, że jest bardzo dobra, ale nie doskonała i nie chce oceniać, która książka jest najlepsza. W wieku lat 9 przeczytała "Karlsona z dachu". Dzisiaj czyta jakieś wojny lotosowe, jakieś pierdoły o smokach, a klasyków czytać nie chce. Całe szczęście są jeszcze lektury szkolne. A wojny Makowe? Sam zacząłem czytać, żeby się przekonać, czym te dzieciaki tak fascynują, no i okazało się, że to nie jest książka dla dzieci. To ja trzymałem przed nią w ukryciu opowiadania i sagę wiedźmińską, ponieważ Sapkowski pisze o chędożeniu i tam się zabijają, a okazuje się, że u Kuang jest gorzej. Przeczytałem chyba połowę pierwszego tomu, ale strasznie się z nią męczę. Sapkowskiemu do pięt nie sięga.
Świetna recenzja! Czytając komentarze mam podobne odczucie, ten celowy skok z jianghu/wuxia do misery porn jest mocno szokujący i nie jest to udana kombinacja. Dobrze napisane misery porn jest bardzo popularne, seriale `Breaking Bad`, `Handsmaid Tale` czy gry `The Last of Us` etc ale Wojna Makowa takim produktem nie jest ;) Bieda, nuda i rzygi.
Ja po przeczytaniu Yellowface (ugh...) i wysłuchaniu kilki recenzji innych jej książek nabrałam przekonania, że nie ważne, z jak dobrej uczelni masz papierek - nijak nie odzwierciedla on Twojej inteligencji. Rebeca Kuang jest wykształcona, ma sporą wiedzę w swojej dziedzinie i była wystarczająco bystra, żeby napisać kilka poczytnych (co nie znaczy, że dobrych) książek (do czego zresztą przyczyniło się trochę szczęście i specyfika współczesnego rynku wydawniczego, co Kuang sama pośrednio przyznaje w Yellowface). Ale jej warsztat, podejście do czytelników i widoczne ograniczenie tematyki wyłącznie do tego, o czym autorka uczyła sie w szkole i do mediów społecznościowych mnie dość mocno zniechęcają. Mam wrażenie, że dziewczyna jest przyzwoitą rzemieślniczką, i tyle.
Wróciłam do tej recenzji po pierwszej książce bo się zastanawiam, czy kontynuować. Językowo moim zdaniem jest słabo, jakby nie drastyczność niektórych scen to serio czułam się jakbym czytała powieść dla nastolatków. Dla mnie odniesienia do historii były zbyt oczywiste, szczególnie że mam po studiach dosyć dobrą wiedzę o wydarzeniach z okresu którym autorka się inspirowała. Ciężko było mi wskoczyć do tego świata, który jednak miał być odrebnym uniwesum. Pewnie zacznę drugą część i zobaczę co z tego wyjdzie. Dziękuję za recenzję, co do pytania na koniec, to myślę że nie, przeszłaby bez wiekszego echa, bo to nic specjalnego, tak jak sam stwierdziłeś.
Pozwolę sobie skopiować komentarz. Aktualnie została mi końcówka II tomu (około 3 rozdziałów). Powiem tak, I tom to straszny bait. Tak długo jak jesteśmy w Sinegardzie, to książka daje radę. Ale oczywiście jest też 2 część, czyli ta wojna. Która jest naprawdę nudna, nijaka i na siłę brutalna. Tam też na stałe zagaszcza Altan, który jest okropnie irytujący. W sumie to 90% postaci w tej trylogii jest irytująca. Jiang to perełka, dający vibe Luka z The Last Jedi. Szkoda, że później się już kompletnie nie pojawia xD Kuang ma też problem z czasem antenowym dla swoich bohaterów, co widać głównie w oddziale Rin. Gdy nie są przydatne, to po prostu autorka się ich pozbywa, ale to w taki naprawdę przedmiotowy sposób, niczym smoków w ostatnich sezonach Gry o Tron XD II tom w ogóle taki chaos, że szkoda gadać. Moment spotkania nomadów przez Rin to jakiś żart. Tak bardzo to nie pasowało do fabuły, że aż byłem w szoku. Tak samo męczyło mnie zmienianie przeciwników co pięć sekund. Czyli Rin kogoś pokonuje, po czym się okazuje, że ta osoba chciała dobrze i wskazuje "prawdziwego" złego. Tu mogę przejść do postaci Da Ji, która jest chyba najgorszym złoczyńcą w całej literaturze. Cała jej kreacja nie ma sensu. Typiara ma rozszczepienie osobowości jak nic. Nie wiem czy zabiorę się za trzeci tom, gdyż fabuła skręciła w naprawdę dziwną stronę. Być może gdyby nie to, że książki mają tyle stron, to łatwiej byłoby przeprowadzić redakcję i pójść w inną stronę. Ale no cóż.
@@chmk5319 o tak - najbardziej przewidywalny i absurdalny twist od dawna. Jak czytałem ten fragment i kilka poprzedzających go to opowiadałem o tym na bieżąco żonie, pewnej chwili myślała, że sobie z niej żartuję.
@@chmk5319 o jak to prawda XD kiedy to przeczytałam, musiałam odstawić książkę i straciłam zapał na czytanie i tym sposobem wszystko po tej scenie czytałam chyba z dwa tygodnie
Lubię przełamywanie czwartej ściany. W oderwaniu od argumentów na temat bezpośredniości narracji, byłoby to moim zdaniem bardzo interesującym zabiegiem.
Przeczytałem całą trylogię i podczas czytania odczuwa się spadek formy im dalej tym gorzej. Najlepszy jest pierwszy tom. Tak samo wraz z rozwojem historii główna bohaterka jest coraz bardziej irytująca. Może i nie żałuję przeczytania ale jest to seria na raz. Wiem, że drugi raz po nią nie sięgnę.
Gdyby nie główna (potwornie irytująca) bohaterka to byłaby pewnie jedna z moich ulubionych serii. Tu czekałam żeby ja w końcu szlag trafił.PS. a część szkolna pierwszego tomu, to faktycznie świetne wciągnięcie czytelnika, chociaż to wierutne kłamstwo w stosunku do tego co jest dalej;)
daj jej szansę fajną jest po prostu jest skomplikowana to jak sasuke w naruto to jak vegeta w dragonballu to że masz potęgę nie wiesz jak jej urzec jeśli otaczas się osobami którymi szaleństwo zagląda każdego dnia nie dziw się że i ty staniesz się szaleńcem rin to osoba która patrzy na ludzi jak na zasób bo ona sama na początku była zasobem
13:02 Rin nie jest za mądra. To był mój największy problem z tą bohaterką oraz koniec końców serią. Rozumiem, że ma być postacią, której mamy nie lubić. Bezwzględna z powodu tego co przeszła, ale... no właśnie ale. Mam wrażenie, że autorka starała się nam wmówić, że Rin jest osobą inteligentną. A postać sowim zachowaniem i poprzez decyzje, które podejmuje udowadnia, że nie jest. I jak w pierwszym i częściowo drugim tomie pewne jej decyzje mogą być wytłumaczone młodością i brakiem doświadczenia, tak jak w trzecim tomie powtarza te same błędy co wcześniej... no ciężko mi to uzasadnić. Została mi sprzedana epicka historia, a dostałam co najwyżej coś średniego.
po 1 tomie odrazu zamowilem na czytnik tom 2 i 3, i po przeczytaniu w sumie nie zaluje ze niemam jej w wersji fizycznej bo po finale mialem dosc mieszane uczucia co do calosci
Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego zamieszania wokół Wojny Makowej. Jakoś w ostatnim czasie wyrastają spory o to czy to dobre czy złe fantasy etc. Książka jest ok, może się podobać, jest nieźle napisana. Nie jest to jakaś wielka fantastyka, wiele elementów kuleje, ale rozrywkowo broni się.
Ogarnąłem półtorej serii i nie dałem rady dalej w to brnąć. Główna bohaterka jest irytująca i nie da się jej lubic. Nie kumam jak można to czytać do końca, chyba tylko z obowiązku. Dla mnie 'romans' z twórczością autorki jest zakończony na dobre :).
Przeczytałem tylko pierwszy tom, chce przeczytać resztą ale po pierwszym tomie to główna bohaterka mnie przeraża idiotyzmem i nielogicznymi decyzjami. I ogólnie uważam że dobrze zrobiona zła postać będzie lepsza od dobrze zrobione dobrej postaci, ale tutaj to idiotka uważam. Spoiler jakby ktoś nie czytał Mistrz jej powtarza że nie warto brać mocy bogów bo zniszczenia, widzi co się dzieje jak jej mistrz użył tej mocy i jakie to zniszczenia, chwile potem ona dała się pochłonąć tej mocy, dołączyła do tamtych, widziała co się dzieje z opętanym w pełni przez boga(jak szaleje), ten jej przełożony, w którym jest chyba zakochana, bije ją i się znęca bo bóg go pochłania, pokazuje jej w narkochizie martwy lud z którego pochodzi, on ginie, ona się mści za jej oprawce(syndrom sztokholmski chyba), i za lud którego nigdy nie widziała i nie miała jak czuć się przynależna do niego mści się przyjmując boga, mimo to że widziała skutki tego. Noż ja pierdziele, co za syf. To jest pod każdym względem idiotyczne.
Abstrahując od recenzji, bardzo się cieszę, że ktoś wprost powiedział, że nazywanie tej serii młodzieżową, to jakieś nieporozumienie. Zawsze jak to widzę, to coś się we mnie gotuje.
jedyne co jest w młodzieżówce to nieśmiertelność kilku postaci nieważne że mają 99% na niepowodzenie
3:06
tym bardziej golin nis i co tam się stało i nad wybrzeżem w pewnym pomieszczeniu o sytuacji na statku niewspominając
Bardzo czekałam na ten film. Wojna Makowa to jedna z moich ulubionych serii. Widzę jej wady, ale niesamowite dobrze się bawiłam i wiem, że mogłabym przeczytać ją ponownie. Szczerze zazdroszczę ludziom, którzy uważają ją za absolutnie najgorszą serię fantasy. To znaczy, że naprawdę nie mieli do czynienia z upadkiem literatury opowieści iście wattpadowej 😅
Ja należę do osób, które lubią Rin. Była powiewem nowości.Nawet jeśli jej decyzje były głupie to płaciła za to. Naprawdę jest miłą odmianą. Gdy oglądam dramy albo czytam mangi to już mam po dziurki w nosie miłych oraz słodkich idiotek. Ileż można. To, że nie radzi sobie tak dobrze po szkole to także mi się podobało. Dzięki determinacji była świetną uczennicą, ale w wojnie już sobie nie radziła. To także nowość w powieściach oraz realistyczne jest.
Nie całkiem się zgodzę. 10 latek powinien sięgać po dział dziecięcy jeszcze. Młodzieżowa to tak 13-17 lat. Ja mogę czytać brutalne rzeczy, ale jeśli chodzi o przemoc seksualną to jestem wyjątkowo wrażliwa. Nie wiedzieć czemu? Trupy mnie nie ruszają... Na początku powinno być ostrzeżenie. Tak jak na filmach albo w serialach widzę.
Ostania część to nieporozumienie. Tam nic nie było z Rin. Końcówka także nie pasowało. Relacje także dziwne i na siłę. A drugi tom był taki dobry. A taki zawód dostałam. ;/
Rozumiem zarzuty stawiane tej serii, ale moim zdaniem to była świetna historia. Jedna z moich ulubionych książek
Uwielbiam tę serię! Mój ulubiony to tom 2.
W pierwszym tomie Rin beznamiętnie rozdupca całą nację, a w trzecim na początku dostajemy dosłownie kilka stron wynurzeń o tym, jak ciężko jej zabić jakiegoś wieśniaka. Po pierwszym tomie logika zdarzeń has left the chat.
Ja byłem totalnie zakochany w 1 tomie przez ten element szkolny. Faktycznie bawilem sie jak na starych filmach kung fu xdd
Jedna z moich ulubionych serii fantasy. Całą trylogię pochłonąłem w 3 tygodnie.
Ogólnie lubię czytać książki z corruption arc - Rin przeszkadza mi z innego powodu. Mam wrażenie, że ona nie robi się coraz bardziej zła, ale coraz głupsza. Ona za każdym razem daje się nabierać w ten sam sposób. Jest kreowana na wielkiego generała, ale przez cały czas to Kitaj robi plany. Jedyne plany jakie ma Rin opierają się na szturmie i rozwalaniu wszystkiego (widać komunistyczny sposób prowadzenia wojen).
Co do krytykowania kolonializmu przez autorkę to bardzo się stara, ale w trakcie trzeciego tomu miałem wrażenie, że w zasadzie jeśli wygraliby Hesperianie to nie jestem pewien czy coś zmieniłoby się na gorsze. Hesperianie uważali rodaków Rin za gorszych od siebie i takich trochę podludzi, ale dokładnie tak samo traktowali ich możnowładcy, a przybysze zza morza przynajmniej przynosili coś w zamian.
Zgardzam się co do pierwszej części komentarza. Skoro Rin dostała się do akademii będąc na gorszej pozycji, jeśli chodzi o warunki i możliwości do nauki, daje mi do myślenia, że Rin jest zdolną i mądrą dziewczyną. W szkole (jeśli dobrze pamiętam) była dobra z taktyki i miała okazję bardziej wgłębiać się w tę sztukę (no ale wybrała inaczej). Kiedy wybucha wojna, dołącza do tej grupy szamanów, potem sama zaczyna nią dowodzić jej umiejętności zdobyte na uczelni normalnie wyparowują.
jeżeli chodzi o komunistyczny sposób prowadzenia wojen to Rin była częściowo wzorowana na Mao Zedongu
A które corruption Arc w fantasy polecasz bardziej?
@@KrzysztofMalecha-iu5ju w tej kwestii to najbardziej lubię książki z serii Herezji Horusa z uniwersum Warhammera 40k, ale to sci fi. Większość z nich opiera się na corruption arcu. Jak dotąd chyba najlepszą częścią był Fulgrim, ale polecam też A Thousand Sons.
Z fantasy to w Kronikach Czarnej Kompanii też jest ten motyw balansowania na skraju moralności i zastanawiania się na ile da się wybierać mniejsze zło służąc wielkiemu złu.
@@asix2305pamiętaj że rin leci mocno w opium i w książce jest przedstawione czemu tak działa jak dzieciak tak impulsywnie i bez namysły przykład z jiangiem i górą i co 5 min później się stało
poprostu zadowalała ją rola piechura do czasu gdy oberwała z fali
Pochłonęłam całą trylogię bardzo szybko w całości, nie mogłam się oderwać ❤
Większa cześć tomu 1 była 10/10, acz jakoś pod koniec coś mi nie zagrało (było dość schematycznie) Drugi tom już mi nie pasował i odpuściłam go. Nwm czy będę kontynuować
imo trzeci tom zdecydowanie najsłabszy - miałem trochę wrażenie recyklingu motywów, głównie z tomu drugiego, tylko gorzej wykonanych. Naprawdę jechałem już na oparach, chyba tylko żeby domknąć całość. A szkoda, bo dwa pierwsze zostawiały czytelników i czytelniczki w całkiem ciekawym miejscu, można było liczyć na satysfakcjonujące domknięcie wątków, które niestety nie nadeszło. PS. audiobooki, czytane przez Paulinę Holtz, bardzo spoko.
wojnę makową mogę przyrównać do jabłka - z jednej strony jest apetyczne i to był pierwszy tom, po pierwszym gryzie pojawia się robak w postaci drugiego tomu, a jak odwrócę jabłko to po drugiej stronie pojawia się zgnilizna do rdzenia.
czytało się to z każdym tomem co raz gorzej. tu poza kitajem to każdy ma klapki na oczach i czuje się najważniejszy, łącznie z główną bohaterką. rin z każdy tomem robi z siebie większego debila i naiwniaka, co mnie flustrowało bardziej nic cokolwiek innego. inwazja hesperian latała mi gdzieś obok, bo po tym jak przedstawiono tutaj cały naród kontynentalny w jednoznacznie negatywnym świetle to było mi już wszystko jedno, co się z nim stanie i co zrobią hesperianie. tu nie ma ani jednej rzeczy, za którą bym tęskniła czy byłoby mi przykro. absurdalne twisty fabularne wybijały mnie z rytmu (zwaszcza scena w grobowcu w 3-cim tomie to był moment, kiedy już nie wytrzymałam ze śmiechu jakim wykrętem popisała się autorka, byle nabić jeszcze kilkadziesiąt stron, które nic nie zmieniły xD). jest kilka dobrych scen, jak marsz w śniegu w 2gim tomie, obraz upadłego golyn niis bodajże czy ostatnia scena w pierwszym tomie, ale to nawet nie jest za mało, to jest prawie nic. przedstawienie skorumpowanej władzy, realiów wojny i jej skutków, wymazania tożsamości etnicznej, zmiana przynależności narodowej poprzez narzucenie jej, pokazania skutków uwależnień, gdzie same w sobie są ciekawe, giną sobie gdzieś tam pod zalewem gnoju wylewającego się z tej badziewnej historii, bo brakuje czegoś, co mogłoby choć troszkę przechulić szalę w pozytywną stronę. świat jest zły.
dla mnie czerwone maki pod monte casino
Wojna Makowa my beloved
Bardzo starałam się przeczytać te książki, dawałam im szanse.. Nie udało mi się.
Wojny Makowe są polecane dla młodzieży, przez wielu książkowych youtuberów, w księgarni leży na półce oznaczonej jako, YOUNG ADULT (swoją drogą, młodzi dorośli, ale dorośli), a w dodatku dzieciaki je czytają. No i dałem się namówić. Kupiłem pod choinkę 11 letniej córce. Przeczytała w dwa tygodnie i mówiła, że nie ma lepszej książki. Rok później już mówiła, że jest bardzo dobra, ale nie doskonała i nie chce oceniać, która książka jest najlepsza. W wieku lat 9 przeczytała "Karlsona z dachu". Dzisiaj czyta jakieś wojny lotosowe, jakieś pierdoły o smokach, a klasyków czytać nie chce. Całe szczęście są jeszcze lektury szkolne. A wojny Makowe? Sam zacząłem czytać, żeby się przekonać, czym te dzieciaki tak fascynują, no i okazało się, że to nie jest książka dla dzieci. To ja trzymałem przed nią w ukryciu opowiadania i sagę wiedźmińską, ponieważ Sapkowski pisze o chędożeniu i tam się zabijają, a okazuje się, że u Kuang jest gorzej. Przeczytałem chyba połowę pierwszego tomu, ale strasznie się z nią męczę. Sapkowskiemu do pięt nie sięga.
Świetna recenzja! Czytając komentarze mam podobne odczucie, ten celowy skok z jianghu/wuxia do misery porn jest mocno szokujący i nie jest to udana kombinacja. Dobrze napisane misery porn jest bardzo popularne, seriale `Breaking Bad`, `Handsmaid Tale` czy gry `The Last of Us` etc ale Wojna Makowa takim produktem nie jest ;) Bieda, nuda i rzygi.
Ja po przeczytaniu Yellowface (ugh...) i wysłuchaniu kilki recenzji innych jej książek nabrałam przekonania, że nie ważne, z jak dobrej uczelni masz papierek - nijak nie odzwierciedla on Twojej inteligencji. Rebeca Kuang jest wykształcona, ma sporą wiedzę w swojej dziedzinie i była wystarczająco bystra, żeby napisać kilka poczytnych (co nie znaczy, że dobrych) książek (do czego zresztą przyczyniło się trochę szczęście i specyfika współczesnego rynku wydawniczego, co Kuang sama pośrednio przyznaje w Yellowface). Ale jej warsztat, podejście do czytelników i widoczne ograniczenie tematyki wyłącznie do tego, o czym autorka uczyła sie w szkole i do mediów społecznościowych mnie dość mocno zniechęcają. Mam wrażenie, że dziewczyna jest przyzwoitą rzemieślniczką, i tyle.
Ja skończyłam czytać dwa tomy, a potem utknęłam na początku drugiego i nie wracam już do niego od roku
Ja tam lubię Rin ale to kwestia mojej słabości to psychicznie skrzywdzonych ludzi
Niezmiennie moja ulubiona seria.
Mi cos zgrzytalo przy czytaniu tej serii. Nie przeczytalem calej wiec sie nie wypowiem ale przeczytalem 1 tom i polowe deugiego i mialem dosc.
Wróciłam do tej recenzji po pierwszej książce bo się zastanawiam, czy kontynuować. Językowo moim zdaniem jest słabo, jakby nie drastyczność niektórych scen to serio czułam się jakbym czytała powieść dla nastolatków. Dla mnie odniesienia do historii były zbyt oczywiste, szczególnie że mam po studiach dosyć dobrą wiedzę o wydarzeniach z okresu którym autorka się inspirowała. Ciężko było mi wskoczyć do tego świata, który jednak miał być odrebnym uniwesum. Pewnie zacznę drugą część i zobaczę co z tego wyjdzie. Dziękuję za recenzję, co do pytania na koniec, to myślę że nie, przeszłaby bez wiekszego echa, bo to nic specjalnego, tak jak sam stwierdziłeś.
Pozwolę sobie skopiować komentarz.
Aktualnie została mi końcówka II tomu (około 3 rozdziałów). Powiem tak, I tom to straszny bait. Tak długo jak jesteśmy w Sinegardzie, to książka daje radę. Ale oczywiście jest też 2 część, czyli ta wojna. Która jest naprawdę nudna, nijaka i na siłę brutalna. Tam też na stałe zagaszcza Altan, który jest okropnie irytujący. W sumie to 90% postaci w tej trylogii jest irytująca.
Jiang to perełka, dający vibe Luka z The Last Jedi. Szkoda, że później się już kompletnie nie pojawia xD
Kuang ma też problem z czasem antenowym dla swoich bohaterów, co widać głównie w oddziale Rin. Gdy nie są przydatne, to po prostu autorka się ich pozbywa, ale to w taki naprawdę przedmiotowy sposób, niczym smoków w ostatnich sezonach Gry o Tron XD
II tom w ogóle taki chaos, że szkoda gadać. Moment spotkania nomadów przez Rin to jakiś żart. Tak bardzo to nie pasowało do fabuły, że aż byłem w szoku.
Tak samo męczyło mnie zmienianie przeciwników co pięć sekund. Czyli Rin kogoś pokonuje, po czym się okazuje, że ta osoba chciała dobrze i wskazuje "prawdziwego" złego. Tu mogę przejść do postaci Da Ji, która jest chyba najgorszym złoczyńcą w całej literaturze. Cała jej kreacja nie ma sensu. Typiara ma rozszczepienie osobowości jak nic.
Nie wiem czy zabiorę się za trzeci tom, gdyż fabuła skręciła w naprawdę dziwną stronę. Być może gdyby nie to, że książki mają tyle stron, to łatwiej byłoby przeprowadzić redakcję i pójść w inną stronę. Ale no cóż.
Trzeci tom przeczytać można dla sceny w grobowcu - to był gwóźdź do trumny dla całej te trylogii xD
@@chmk5319 Kurde teraz to się poczułem zaintrygowany xd
@@chmk5319 o tak - najbardziej przewidywalny i absurdalny twist od dawna. Jak czytałem ten fragment i kilka poprzedzających go to opowiadałem o tym na bieżąco żonie, pewnej chwili myślała, że sobie z niej żartuję.
@@chmk5319 o jak to prawda XD kiedy to przeczytałam, musiałam odstawić książkę i straciłam zapał na czytanie i tym sposobem wszystko po tej scenie czytałam chyba z dwa tygodnie
Wgl wpadło mi do głowy jedno pytanie. Będziesz czytał najnowszą książkę Kuang "Katabasis", kiedy już wyjdzie?
Dla mnie 🤓 5/5
Lubię przełamywanie czwartej ściany. W oderwaniu od argumentów na temat bezpośredniości narracji, byłoby to moim zdaniem bardzo interesującym zabiegiem.
Nie masz racji, Tomku, ponieważ nawet na tylnej okładce wydania "Wojny Makowej" jest napisane "Trylogia Wojen Makowych". Please check :)
Dosłownie nikt mi nie wmówi że matrix nie jest prawdziwy. Niecałe pół godziny temu skończyłem czytać Płonącego Boga a tu proszę.
Przeczytałem całą trylogię i podczas czytania odczuwa się spadek formy im dalej tym gorzej. Najlepszy jest pierwszy tom. Tak samo wraz z rozwojem historii główna bohaterka jest coraz bardziej irytująca.
Może i nie żałuję przeczytania ale jest to seria na raz. Wiem, że drugi raz po nią nie sięgnę.
Gdyby nie główna (potwornie irytująca) bohaterka to byłaby pewnie jedna z moich ulubionych serii. Tu czekałam żeby ja w końcu szlag trafił.PS. a część szkolna pierwszego tomu, to faktycznie świetne wciągnięcie czytelnika, chociaż to wierutne kłamstwo w stosunku do tego co jest dalej;)
daj jej szansę fajną jest
po prostu jest skomplikowana
to jak sasuke w naruto
to jak vegeta w dragonballu
to że masz potęgę nie wiesz jak jej urzec jeśli otaczas się osobami którymi szaleństwo zagląda każdego dnia nie dziw się że i ty staniesz się szaleńcem
rin to osoba która patrzy na ludzi jak na zasób bo ona sama na początku była zasobem
13:02 Rin nie jest za mądra.
To był mój największy problem z tą bohaterką oraz koniec końców serią. Rozumiem, że ma być postacią, której mamy nie lubić. Bezwzględna z powodu tego co przeszła, ale... no właśnie ale. Mam wrażenie, że autorka starała się nam wmówić, że Rin jest osobą inteligentną. A postać sowim zachowaniem i poprzez decyzje, które podejmuje udowadnia, że nie jest.
I jak w pierwszym i częściowo drugim tomie pewne jej decyzje mogą być wytłumaczone młodością i brakiem doświadczenia, tak jak w trzecim tomie powtarza te same błędy co wcześniej... no ciężko mi to uzasadnić.
Została mi sprzedana epicka historia, a dostałam co najwyżej coś średniego.
po 1 tomie odrazu zamowilem na czytnik tom 2 i 3, i po przeczytaniu w sumie nie zaluje ze niemam jej w wersji fizycznej bo po finale mialem dosc mieszane uczucia co do calosci
Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego zamieszania wokół Wojny Makowej. Jakoś w ostatnim czasie wyrastają spory o to czy to dobre czy złe fantasy etc. Książka jest ok, może się podobać, jest nieźle napisana. Nie jest to jakaś wielka fantastyka, wiele elementów kuleje, ale rozrywkowo broni się.
Ogarnąłem półtorej serii i nie dałem rady dalej w to brnąć. Główna bohaterka jest irytująca i nie da się jej lubic. Nie kumam jak można to czytać do końca, chyba tylko z obowiązku.
Dla mnie 'romans' z twórczością autorki jest zakończony na dobre :).
To moja ulubiona postać z książek, więc chyba jednak się da xd
Przeczytałem tylko pierwszy tom, chce przeczytać resztą ale po pierwszym tomie to główna bohaterka mnie przeraża idiotyzmem i nielogicznymi decyzjami. I ogólnie uważam że dobrze zrobiona zła postać będzie lepsza od dobrze zrobione dobrej postaci, ale tutaj to idiotka uważam.
Spoiler jakby ktoś nie czytał
Mistrz jej powtarza że nie warto brać mocy bogów bo zniszczenia, widzi co się dzieje jak jej mistrz użył tej mocy i jakie to zniszczenia, chwile potem ona dała się pochłonąć tej mocy, dołączyła do tamtych, widziała co się dzieje z opętanym w pełni przez boga(jak szaleje), ten jej przełożony, w którym jest chyba zakochana, bije ją i się znęca bo bóg go pochłania, pokazuje jej w narkochizie martwy lud z którego pochodzi, on ginie, ona się mści za jej oprawce(syndrom sztokholmski chyba), i za lud którego nigdy nie widziała i nie miała jak czuć się przynależna do niego mści się przyjmując boga, mimo to że widziała skutki tego. Noż ja pierdziele, co za syf. To jest pod każdym względem idiotyczne.