Niesamowity zbieg okoliczności z tym spętaniem nóg. Tyle już opowieści z dreszczykiem przesłuchałam na Twoim kanale, ale z takim motywem się nie spotkałam.
Babcię pochowali w czasie pandemii w worku, bo taki był nakaz.Nigdy tego decydentom nie wybaczę. Teraz po wysłuchaniu historii o cierpieniu przez zawiązanie martwi mnie to tym bardziej...
@@goskaciso7523to zatrzymaj to dla siebie i nie rób przykrości wszystkim tym, ktorzy nie mieli takich możliwości i do dziś czują traume, że nie mogli pożegnać i godnie pochować swoich bliskich. Tutaj takuch osób jest więcej....pomyśl przez chwilę......
@@maggaj39jesteś uparta i nie usunęłaś koma. To, ci napiszę,że za tą usługę żeby mamę pochować godnie ,a nie w wxxku zapłaciłam dodatkowo ,za tą uslugę zakladu pogrzebowego 500 zł
@@goskaciso7523 Słyszałam o sytuacji długo sprzed pandemii gdy człowieka musieli pochować w worku bo był po jakiejś operacji i cały czas lało mu się z brzucha :/
Moj tata cale życie nie zapinal ostatnich dwóch guzików koszuli pod szyja i krawat mial zawsze poluzowany. Kiedy zmarł w zakładzie pogrzebowym koszule zapieli mu pod sama szyje i krawat zacisneli tak jak uwazali do końca. Mama jak to zobaczyła poluzowala krawat i rozpiela mu te dwa guziki. Kilka dni po pogrzebie śnił mi sie tata i powiedział po moim pytaniu "tato ty żyjesz" on :" dobrze, że ci faceci mnie odkopali bo bym sie udusił" Moja mama zinterpretowala to tak cyt." Widzisz dobrze ze mu te guziki rozpiełam bo on zawsze tak lubił"
Mojej mamie też śnili się wszyscy zmarli z jej rodziny. Jakby dali znak, że żyją 1. Jej zmarła siostra śniła jej się, że przyszła ją odwiedzić i czekała na nią na ławce przed blokiem. Mama zdziwiona powiedziała do niej: "Aniu, co Ty tutaj robisz, przecież Ty nie żyjesz", na co Ania odpowiedziała: "Jak to nie żyję. Ja żyję" i odleciała na skrzydłach jak anioł do nieba 2. Mój dziadek (jej teść) śnił jej się w taki sposób, że ja z rodzicami szliśmy wzdłuż jakiejś rzeki a na drugim brzegu rzeki stał dziadek i do nas machał 3. Drugi dziadek (jej ojciec) zmarł w szpitalu i mamie się śniło, że była w szpitalu już po śmierci dziadka bo jeszcze załatwiała jakieś formalności związane ze zgonem a tu nagle dziadek mija mamę na korytarzu i mówi "Wy wszyscy myslicie, że ja umarłem ale ja żyję" i poszedł dalej 4. Śniła jej się też taka dalsza ciotka - żona kuzyna dziadka. Przyśniła jej się po wielu latach bez żadnego powodu, nawet o niej od lat nie myślała. Przy najbliższej wizycie na cmentarzu mama sprawdziła datę śmierci na jej grobie i okazało się, że to była chyba 40 rocznica jej śmierci. Mama odebrała ten sen jako prośbę o modlitwę, gdyż żyjące wnuki tej ciotki nie są zbyt religijni i zapewne tego nie robią. Podobnych snów było więcej ale nie o wszystkich mama mi mówi. Wiem tylko, że niemal każdy zmarły z rodziny dał jej jakiś znak z drugiej strony.
W mojej rodzinie, przyśnił się wdowie, zmarły nie tak dawno mąż. Mówi do żony, że on potrzebuje lekarza... A żona, zdziwiona, niepewnym głosem do niego mówi :"Lekarza...? Ale przecież Ty nie żyjesz...?" Na co on opowiedział :"Połowa mnie umarła... a połowa mnie żyje..." 😑
No i właśnie te sny. Błogosławieństwem ludzi jest kiedy się ich nie pamięta. Życie jest łatwiejsze. Problem snów męczy mnie od dzieciństwa i to jest moje przekleństwo. Życzę spokoju i zdrowia.
Śnię co noc i sny pamiętam, ale zazwyczaj są to nic nie znaczące i dość śmieszne. Ale zdarzały się też coś "zwiastujące". Jednak takie męczące od lat są 2 ciągle takie same: jestem w swojej szkole podstawowej ( poniemiecki, przedwojenny budynek z czerwonej cegły, gdzie przed wojną były to koszary wojskowe a historycznie fort), budynek jest wielki ( jak na 7 letnie dziecko) i ciągle się boję, że nie trafię do klasy. Od 60 lat budzę się zalana potem z przerażenia. Inny, podobny, to że z powodu zaspania jestem zmuszona wejść do klasy po dzwonku. Ciągle to samo.
Dziękuję za Twoją pracę i pracę autorów. Szczególnie ostatnia opowieść o śnie w którym autorka widziała swój nagrobek bardzo mnie poruszył. Nie wiem, czy chciałabym poznać datę mojej śmierci, nawet jeśli byłby to tylko sen...
W mojej rodzinie, przyśnił się wdowie, zmarły nie tak dawno mąż. Mówi do żony, że on potrzebuje lekarza. Na to żona, zdziwiona, niepewnym głosem do niego mówi :"Lekarza...? Ale przecież... Ty nie żyjesz...?" Na co on opowiedział :"Połowa mnie umarła... ale połowa mnie żyje..." 😑
Moja koleżanka miała męża bardzo zazdrosnego i tyrana. Musiała podporządkować się mu nawet w doborze swojej odzieży. Nękał ją nawet po swojej (gwałtownej) śmierci, wówczas dopiero zaczęła mu się stawiać, bo co mógł jej zrobić innego niż nękanie, czego też nie wytrzymała i zamieniła mieszkanie z krewnym, którego jej mąż nawet lubił. Ona odzyskała spokój a krewny "ducha postawił do pionu".
Dzień dobry Haniu, tak się zastanawiam nad tym pętaniem nóg zmarłym ,że przychodzą we śnie skarżyć się na krzywdę im wyrządzoną. Pytanie jakie mi się nasuwa , o ile bardziej muszą cierpieć zmarli skremowani?🙄
Właśnie. Czy naprawdę nie wyrządza się krzywdy przez kremację? Ale też....Podobno ktoś cierpiący po śmierci już bólu nie czuje, więc nie wiem jak to w końcu jest. 🤷
@@basiaidziak3575 nie wierzę w życie po śmierci, ale chyba jednak coś jest na rzeczy. Po śmierci mojej mamy tęskniłam za nią okropnie. Nie dopuszczałam myśli, że mogła odejść. Ponad rok śniła mi się co kilka dni, że gnije, cierpi, a ja przez to cierpiałam jeszcze bardziej. Pewna kobieta powiedziała mi, że mama na prawdę musi cierpieć, bo nie puściłam jej stąd. Mimo sceptycyzmu, zapaliłam świeczkę w jej intecji i modliłam się, żeby odeszła w spokoju... Ze dwa tygodnie później przyśniła mi się szczęśliwa, zdrowa, tak w wieku około 35 lat.... bardzo mocno mnie przytuliła i powiedziała "dziękuję....zobacz jak teraz wyglądam...już mnie nic nie boli"... cały czas szczęśliwa... Potem już chyba nigdy mi się nie przyśniła 🥺 a upłynęło kilkanaście lat.
Może to bardziej chodzi o ból niefizyczny? Jestem autorką tej opowieści o ciotce z Ameryki. Z tego co wiem, ciotka narzekała że nie może chodzić przez te sznury, a nie że ją boli. Bardziej odebrałam to jako coś, co uwierało jej ego. Może dusze choć już są bez ciała wciąż czują psychiczny i emocjalny ból? Nie mam pojęcia. Sama, choć znam tę historię i wiem, że jest w opinii opowiadających i kuzynki, która ten sen miała, sto procent prawdziwa, to jakoś trudno mi to objąć rozumem. Z drugiej strony, po co pół rodziny miałaby wymyślać takie bzdury i jeszcze dodać tak makabryczne szczegóły o tym spętaniu? To nie ma sensu.
@@Bcx15 Ja słyszałam, że ktoś zmarły przyśnił się swojej bliskiej osobie, że stoi z ciężkimi wiadrami i w tych wiadrach nosił łzy, które bliscy wypłakali po ich śmierci i ta zmarła osoba we śnie prosiła żeby nie płakać bo potem oni muszą nosić te wiadra i im ciężko
Oczywiście, że nie znam tej drugiej pani, co pisała o spętaniu nóg. Fascynujący zabieg okoliczności. Może to pętanie było bardziej powszechne niż mi się wydaje.
W przypadku mojej babci chodziło o to, żeby w trumnie nie wyglądała jak ułożona do porodu. Miała po prostu bardzo krzywe nogi i mama związała je, żeby prosto w trumnie były. Ja też Cię nie znam 😉 ale faktycznie zbieg okoliczności zaskakujący. 🙂
Jak zwykle bardzo ciekawy odcinek ale i smutny i dający do myślenia bo nir nie raz się słyszało (teraz już nie cierpi) więc czy z chwilą śmierci naprawdę wszystko się kończy czy też zaczyna. 🤨
Być może przez jakiś czas po śmierci dusza jest jeszcze przywiązana emocjonalnie do ciała, które opuściła? W każdym razie takie historie dają mi nadzieję, że życie się nie kończy po fizycznym odejściu tylko zmienia i funkcjonujemy gdzieś indziej, w jakimś innym wymiarze albo żyjemy mentalnie. Może się wcielamy ponownie. Jedno jest pewne, każdy z nas kiedyś się przekona tylko niestety nie będzie mógł odpowiedzieć nikomu stąd jak to jest.
Przepraszam bardzo, a dlaczego nauka ma być w opozycji do świata duchowego, przecież naukowcy również tak wielu rzeczy nie wiedzą i nadal nie potrafią wytłumaczyć, pamiętajmy, że wiele definicji fizycznych opisujących prawa i mechanizmy, to tylko teorie, funkcjonujące w obrębie naszych zmysłowych ograniczeń.
* Niemówka - jestem skłonna przychylić się do wersji, że to, co kobieta niby miała mówić, zostało stworzone jako miejskanlegenda dopiero po tym, gdy się dzieci urodziły. No i kluczowa kwestia, z jakiego powodu dzieci nie mówią. Bo jeżeli jest to jakaś sprawa genetyczna no to nie ma co się dziwić, że cała trójka nie mówi. * Ciotka z Ameryki - oczywiście, historia o śnie może być jak najbardziej prawdziwa natomiast musimy pamiętać o tym, że wydarzyła się kilkadziesiąt lat temu i była przekazywana od osoby do osoby. Coś gdzieś mogło zostać zmienione, ubarwione, ktoś czegoś nie pamiętał i sobie dopowiedział więc byłabym bardzo ostrożna z próbami uwiarygodnienia takich opowieści nie z pierwszej ręki. Zostało naukowo udowodnione, że jeżeli mózg czegoś nie pamięta to łata sobie te dziury, kreując sztuczne wspomnienia. * Zza grobu - nie mówię, że rzeczy, których na tym etapie jeszcze nie rozumiemy, nie mogły się wydarzyć, natomiast bardziej obstawiałabym tutaj jednak psychologię. Wyłania się obraz kobiety w zasadzie całe życie nękanej przez męża alkoholika, nic dziwnego, że to się odbija czkawką nawet w snach, po jego śmierci. Niewykluczone, że pan domu po słuchaniu tych niepokojących historii trochę się nakręcił i stąd jego dziwne przeżycie w drodze powrotnej. W każdym razie, jeżeli aż tak go to przeraziło to nie zazdroszczę doświadczenia. * Cos bylo w rogu - najbardziej legitną częścią tej historii jest dla mnie fakt, że faktycznie, może się zdarzyć tak, że człowiek o zupełnie racjonalnym umyśle zacznie nagle wierzyć czy to w duchy, czy to bóstwa, cokolwiek. Bardzo chętnie usłyszałabym trochę więcej o historii tego miejsca i innych wydarzeniach. To, że komuś coś zginęło, to zdecydowanie żaden dowód, że w domu straszy. Podobnie awaria dzwonka czy dziecko, które boi się czegoś w kącie - wszyscy wiemy, że dzieci boją się potworów z szafy, potworów spod łóżka, to jest normalny etap. Co jest dla mnie tutaj możliwym rozwiązaniem jest to, co wspomniałaś, czyli że człowiek był bardzo oddany pracy i gdy zgubił coś ważnego do pracy, to się bardzo zdenerwował. A może ten człowiek był skrajnie przepracowany, przemęczony, i umysł zaczął mu płatać figle? * Dar czy przekleństwo - w tej historii jest bardzo mało konkretów, żeby można było się do nich odnieść ale zastanawiające jest to, że motyw spadających obrazów pojawia się bardzo często w kontekście czyjejś śmierci. * Kroki na górze - tak naprawdę to wcale nie musiały być kroki tylko jakieś inne odgłosy, które rodzina nakręcona rocznicą śmierci bliskiej osoby, z krokami właśnie skojarzyła. Ja mieszkam w budynku z lat 60 więc żaden tam antyczny dom, a to co wyrabiają klepki w podłodze gdy w domu nikogo nie ma, może przyprawić o zawał. * Kości - A to jest akurat bardzo ciekawy temat, bo również wielokrotnie spotkałam się z tym, że jeżeli czyjeś miejsce spoczynku wiecznego zostało zakłócone, w domu działy się bardzo różne rzeczy. W tego typu historiach zazwyczaj słyszymy o starych indiańskich pochówkach. Tylko też z drugiej strony patrząc na wojenną historię całego świata, jestem w stanie sobie wyobrazić to, że bardzo wiele domów zostało zbudowanych kolokwialnie mówiąc na kościach. W tej sytuacji można by się spodziewać że nawiedzenia byłyby czymś na porządku dziennym A tak jednak nie jest. * Byłam niedowiarkiem - ja również zauważyłam powtarzający się motyw wiązania nóg i niewykluczone, że był to bardziej popularny zwyczaj, niż nam się wydaje - możliwe że gdzieś poruszany, stąd pojawił się we śnie naszej bohaterki. Z kuzynem to faktycznie ciekawe, ale być może właśnie podczas snu umysł kobiety wyrzucił na wierzch tłumione dotąd i możliwe że nawet podświadome myśli, że skoro ambasada nic nie znalazła, kuzyn może już nie żyć. Ciekawe. Z drugiej jednak strony sfera snów nadal jest mocno niezbadana. Jako osoba o barwnych, kolorowych, pełnych zapachów i dźwięków snach, które pamiętam latami, szczerze liczę na to, że jeszcze za mojego życia dowiem się o snach czegoś więcej :)
Ad 1 - nie wiem jak było, znam tę historię z opowieści. Nie mieszkań w tym miejscu od wielu lat i nawet nie wiedziałabym od czego zacząć weryfikację. Ad 2 - historia na pewno prawdziwa. Praktycznie cała rodzina to potwierdza, a sądzę że gdyby to wymyślili, na przykład dla beki, to wersje poszczególnych członków rodziny by się od siebie różniły i zmieniały z biegiem czasu, a tu jest pełna zgodność w szczegółach nawet po wielu latach. Każda z osób, która mi to opowiada zawsze przedstawia to tak samo. Oczywiście możesz nie wierzyć, bo pisałam to w taki sposób, żeby osób, których historia dotyczy nie dało się zidentyfikować. Niemniej rozumiem, że nie znasz mojej rodziny, mogą być dla ciebie niewiarygodni. Ad 3 - zza grobu. Również historia w stu procentach prawdziwa. Musiałam ją również zanonimizować, żeby nie zrobić pewnym osobom przykrości, bo nie dostałam od nich zgody, wiem jednak jak było naprawdę. Coś w tym lesie było, nie można udawać takiego lęku. On to musiał przeżyć, bo odbiło się to na całym jego późniejszym życiu. Ad 4 - tak samo. Rodzina i znajomi potwierdzali, że w tym mieszkaniu się dziwne rzeczy działy. Oni sobie tego nie wymyślili. To się działo. A co to było, nie wiem. Cała rodzina i wszyscy znajomi nie byli przepracowani, niektórzy nawet nie wiedzieli o tym "duchu", dopóki sami nie doświadczyli. Raczej nikt się takimi rzeczami nie chwali, zwłaszcza jak jest szanowanym człowiekiem, który nie ma ochoty być wzięty za jakiegoś świra, bo to by mogło rzutować na jego pracę. Ad 5 - to były kroki. Chyba każdy normalny człowiek potrafi odróżnić inne dźwięki od kroków człowieka. Poza tym to nie była pierwsza czy druga rocznica, tylko miało to miejsce jakieś 20 lat po śmierci tej osoby. Owszem, pamięta się o takich rocznicach ale po tylu latach nikt już się nie nakręca i aż tak bardzo emocjonalnie nie podchodzi do tego faktu, że kilkadziesiąt lat wcześniej umarł ktoś z rodziny. Co do daru osoby, którą znam. Wiem co widziałam i czego byłam świadkiem. Możesz nie wierzyć. Ja wiem, że tak jest i to mi daje naprawdę wiedzę, że po śmierci nie przestajemy istnieć. Szczerze mówiąc nawet i cieszę, że to widziałam, bo być może też bym była niedowiarkiem, a teraz mam spokój wewnętrzny i totalny luz jeśli chodzi o dylematy: czy istniejemy po śmierci. To zmieniło moje życie kompletnie i to w pozytywnym sensie.
Dzięki za komentarz, Inka! :) Moim celem nie było dyskredytowanie historii za wszelką cenę ale jestem takim typem człowieka, który przede wszystkim zawsze szuka możliwych rozwiązań racjonalnych. Zdaję sobie sprawę z tego, że za x lat nauka pewnie będzie w stanie wyjaśnić co, co w chwili obecnej jest przez nas postrzegane jako paranormalne - 200 lat temu antybiotyk to też by chyba było jakieś zjawisko z kosmosu, gdyby ktoś o tym usłyszał. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się zdrowo.
@@Beata_WuJest taka możliwość. Sama kiedyś wszystko kwestionowałam i szukałam dziury w całym ale właśnie kilka takich rzeczy mnie walnęło po głowie mocno, do tego stopnia, że jestem zupełnie inną osobą. Po czymś takim, jak się to przeżyje samemu albo zobaczy, to cały światopogląd się wywraca do góry nogami i już nie ma powrotu do poprzedniego stanu. Tak jakby się w głowie przełącznik jakiś przestawił. Logiczna część mnie nadal nie chce wierzyć ale kurka, za dużo mam od pewnego czasu "znaków", że jednak człowiek to nie jest tylko zbitka mięsa zarządzana przez mózg. Skoro ja miałam problem z uwierzeniem, a dostawałam wciąż relacje z otoczenia o dziwnych zdarzeniach, to tym bardziej nie uwierzy ktoś z drugiej strony ekranu, kto nie ma żadnego namacalnego dowodu, że to co napisałam jest prawdziwe. Problem z tego typu zdarzeniami polega na tym, że jak jesteś bardzo twardo stąpającą po ziemi osobą, to nie uwierzysz dopóki sama nie doświadczysz na własnej skórze. A prawdę mówiąc, dostawałam te "znaki" dużo wcześniej tylko kompletnie nie zwracałam na to uwagi, bo przecież "paranormalne rzeczy nie istnieją". Teraz wiem jak bardzo się myliłam.
W mojej historii to związanie nóg było tylko i wyłącznie z powodu ich koślawości...żaden zabobon czy coś w tym stylu. Chodziło mamie o to, żeby babka nie leżała w trumnie "rozkraczona".
Witam Haniu, stanowczo za krótki ten odcinek.Czuję niedosyt....
Uwielbiam ❤
Dziękuję bardzo Haneczko.
Niesamowity zbieg okoliczności z tym spętaniem nóg. Tyle już opowieści z dreszczykiem przesłuchałam na Twoim kanale, ale z takim motywem się nie spotkałam.
Babcię pochowali w czasie pandemii w worku, bo taki był nakaz.Nigdy tego decydentom nie wybaczę. Teraz po wysłuchaniu historii o cierpieniu przez zawiązanie martwi mnie to tym bardziej...
@@goskaciso7523to zatrzymaj to dla siebie i nie rób przykrości wszystkim tym, ktorzy nie mieli takich możliwości i do dziś czują traume, że nie mogli pożegnać i godnie pochować swoich bliskich. Tutaj takuch osób jest więcej....pomyśl przez chwilę......
@@maggaj39usuń odpowiedź do mnie
@@maggaj39jesteś uparta i nie usunęłaś koma.
To, ci napiszę,że za tą usługę żeby mamę pochować godnie ,a nie w wxxku zapłaciłam dodatkowo ,za tą uslugę zakladu pogrzebowego 500 zł
@@goskaciso7523 Słyszałam o sytuacji długo sprzed pandemii gdy człowieka musieli pochować w worku bo był po jakiejś operacji i cały czas lało mu się z brzucha :/
To była jedna wielka ściema.Minister zdrowia śmiał się z maseczek.Terror i tyle.
Tak ,to wszystko sie dzieje,ludzie powinni zacząć wierzyc w zycie pozagrobowe...
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ❤.
Moj tata cale życie nie zapinal ostatnich dwóch guzików koszuli pod szyja i krawat mial zawsze poluzowany. Kiedy zmarł w zakładzie pogrzebowym koszule zapieli mu pod sama szyje i krawat zacisneli tak jak uwazali do końca. Mama jak to zobaczyła poluzowala krawat i rozpiela mu te dwa guziki. Kilka dni po pogrzebie śnił mi sie tata i powiedział po moim pytaniu "tato ty żyjesz" on :" dobrze, że ci faceci mnie odkopali bo bym sie udusił" Moja mama zinterpretowala to tak cyt." Widzisz dobrze ze mu te guziki rozpiełam bo on zawsze tak lubił"
Mojej mamie też śnili się wszyscy zmarli z jej rodziny. Jakby dali znak, że żyją
1. Jej zmarła siostra śniła jej się, że przyszła ją odwiedzić i czekała na nią na ławce przed blokiem. Mama zdziwiona powiedziała do niej: "Aniu, co Ty tutaj robisz, przecież Ty nie żyjesz", na co Ania odpowiedziała: "Jak to nie żyję. Ja żyję" i odleciała na skrzydłach jak anioł do nieba
2. Mój dziadek (jej teść) śnił jej się w taki sposób, że ja z rodzicami szliśmy wzdłuż jakiejś rzeki a na drugim brzegu rzeki stał dziadek i do nas machał
3. Drugi dziadek (jej ojciec) zmarł w szpitalu i mamie się śniło, że była w szpitalu już po śmierci dziadka bo jeszcze załatwiała jakieś formalności związane ze zgonem a tu nagle dziadek mija mamę na korytarzu i mówi "Wy wszyscy myslicie, że ja umarłem ale ja żyję" i poszedł dalej
4. Śniła jej się też taka dalsza ciotka - żona kuzyna dziadka. Przyśniła jej się po wielu latach bez żadnego powodu, nawet o niej od lat nie myślała. Przy najbliższej wizycie na cmentarzu mama sprawdziła datę śmierci na jej grobie i okazało się, że to była chyba 40 rocznica jej śmierci. Mama odebrała ten sen jako prośbę o modlitwę, gdyż żyjące wnuki tej ciotki nie są zbyt religijni i zapewne tego nie robią.
Podobnych snów było więcej ale nie o wszystkich mama mi mówi. Wiem tylko, że niemal każdy zmarły z rodziny dał jej jakiś znak z drugiej strony.
W mojej rodzinie, przyśnił się wdowie, zmarły nie tak dawno mąż. Mówi do żony, że on potrzebuje lekarza... A żona, zdziwiona, niepewnym głosem do niego mówi :"Lekarza...? Ale przecież Ty nie żyjesz...?" Na co on opowiedział :"Połowa mnie umarła... a połowa mnie żyje..." 😑
No i właśnie te sny. Błogosławieństwem ludzi jest kiedy się ich nie pamięta. Życie jest łatwiejsze. Problem snów męczy mnie od dzieciństwa i to jest moje przekleństwo. Życzę spokoju i zdrowia.
Śnię co noc i sny pamiętam, ale zazwyczaj są to nic nie znaczące i dość śmieszne. Ale zdarzały się też coś "zwiastujące". Jednak takie męczące od lat są 2 ciągle takie same: jestem w swojej szkole podstawowej ( poniemiecki, przedwojenny budynek z czerwonej cegły, gdzie przed wojną były to koszary wojskowe a historycznie fort), budynek jest wielki ( jak na 7 letnie dziecko) i ciągle się boję, że nie trafię do klasy. Od 60 lat budzę się zalana potem z przerażenia. Inny, podobny, to że z powodu zaspania jestem zmuszona wejść do klasy po dzwonku. Ciągle to samo.
Dziekuje Haneczko za Twoje prace a moje rozrywke!
Niesamowity zbieg okoliczności z tym "spętaniem" ale widać to nie było takie rzadkie.
Dziękuję za kolejną dawkę fantastycznych historii ❤️
Dziękuję za Twoją pracę i pracę autorów. Szczególnie ostatnia opowieść o śnie w którym autorka widziała swój nagrobek bardzo mnie poruszył. Nie wiem, czy chciałabym poznać datę mojej śmierci, nawet jeśli byłby to tylko sen...
Dziękuję Kochana Haniu ❤😘
Haneczko jestem i słucham z wielkim zaciekawieniem i ten głos podkreśla,
że warto być obecnym na tym
kanale.
Uwielbiam Twój kanał.🥰
Wielkie dzięki dla Hani oraz dla wszystkich Autorek i Autorów tych niesamowitych opowieści! ❤
Super, że udało się po raz kolejny zebrać porządną dawkę opowieści 😍
Witam Haneczko! Bardzo ciekawy odcinek. Opowiadacz w pięknym głosem. Pozdrawiam autorów i sluchaczy i Ciebie. Dziękuję i ślę uściski 😍
Dziękuję i pozdrawiam również.
W mojej rodzinie, przyśnił się wdowie, zmarły nie tak dawno mąż. Mówi do żony, że on potrzebuje lekarza. Na to żona, zdziwiona, niepewnym głosem do niego mówi :"Lekarza...? Ale przecież... Ty nie żyjesz...?" Na co on opowiedział :"Połowa mnie umarła... ale połowa mnie żyje..." 😑
Dziękuję! ❤
Pozdrawiam cie Haneczko!!!
Dziekuje,ze jestes!!❤
Moja koleżanka miała męża bardzo zazdrosnego i tyrana. Musiała podporządkować się mu nawet w doborze swojej odzieży. Nękał ją nawet po swojej (gwałtownej) śmierci, wówczas dopiero zaczęła mu się stawiać, bo co mógł jej zrobić innego niż nękanie, czego też nie wytrzymała i zamieniła mieszkanie z krewnym, którego jej mąż nawet lubił. Ona odzyskała spokój a krewny "ducha postawił do pionu".
Dziekuje Haniu ❤
Hanko dziękuję za niesamowite historie w dzisiejszym odcinku!.
Serdecznie pozdrawiam i życzę miłych chwil na niedziele/🙋♀Pa!
Witaj Haneczko 😘💖
pozdrawiam serdecznie 😀
Dzień dobry Haniu, tak się zastanawiam nad tym pętaniem nóg zmarłym ,że przychodzą we śnie skarżyć się na krzywdę im wyrządzoną. Pytanie jakie mi się nasuwa , o ile bardziej muszą cierpieć zmarli skremowani?🙄
Właśnie. Czy naprawdę nie wyrządza się krzywdy przez kremację? Ale też....Podobno ktoś cierpiący po śmierci już bólu nie czuje, więc nie wiem jak to w końcu jest. 🤷
@@basiaidziak3575 nie wierzę w życie po śmierci, ale chyba jednak coś jest na rzeczy. Po śmierci mojej mamy tęskniłam za nią okropnie. Nie dopuszczałam myśli, że mogła odejść. Ponad rok śniła mi się co kilka dni, że gnije, cierpi, a ja przez to cierpiałam jeszcze bardziej. Pewna kobieta powiedziała mi, że mama na prawdę musi cierpieć, bo nie puściłam jej stąd. Mimo sceptycyzmu, zapaliłam świeczkę w jej intecji i modliłam się, żeby odeszła w spokoju...
Ze dwa tygodnie później przyśniła mi się szczęśliwa, zdrowa, tak w wieku około 35 lat.... bardzo mocno mnie przytuliła i powiedziała "dziękuję....zobacz jak teraz wyglądam...już mnie nic nie boli"... cały czas szczęśliwa...
Potem już chyba nigdy mi się nie przyśniła 🥺 a upłynęło kilkanaście lat.
No i właśnie też o tym nie raz myślałam😒
Może to bardziej chodzi o ból niefizyczny? Jestem autorką tej opowieści o ciotce z Ameryki. Z tego co wiem, ciotka narzekała że nie może chodzić przez te sznury, a nie że ją boli. Bardziej odebrałam to jako coś, co uwierało jej ego. Może dusze choć już są bez ciała wciąż czują psychiczny i emocjalny ból? Nie mam pojęcia. Sama, choć znam tę historię i wiem, że jest w opinii opowiadających i kuzynki, która ten sen miała, sto procent prawdziwa, to jakoś trudno mi to objąć rozumem. Z drugiej strony, po co pół rodziny miałaby wymyślać takie bzdury i jeszcze dodać tak makabryczne szczegóły o tym spętaniu? To nie ma sensu.
@@Bcx15 Ja słyszałam, że ktoś zmarły przyśnił się swojej bliskiej osobie, że stoi z ciężkimi wiadrami i w tych wiadrach nosił łzy, które bliscy wypłakali po ich śmierci i ta zmarła osoba we śnie prosiła żeby nie płakać bo potem oni muszą nosić te wiadra i im ciężko
Oczywiście, że nie znam tej drugiej pani, co pisała o spętaniu nóg. Fascynujący zabieg okoliczności. Może to pętanie było bardziej powszechne niż mi się wydaje.
W przypadku mojej babci chodziło o to, żeby w trumnie nie wyglądała jak ułożona do porodu. Miała po prostu bardzo krzywe nogi i mama związała je, żeby prosto w trumnie były.
Ja też Cię nie znam 😉 ale faktycznie zbieg okoliczności zaskakujący. 🙂
@@Bcx15nie dość, się historie podobne, to jeszcze napisałyśmy do Hani w podobnym czasie.
@@inka1780
Dokładnie tak 🙂 ciekawa jestem jak daleko od siebie mieszkamy... 🙂
@@Bcx15Prawdopodobnie daleko. Ja mieszkam obecnie poza Polską ale w kraju w dawnej Galicji.
W 98,
też paczki i listy sprawdzali.
Wiem ,to z doswiadczenia.
Witam cię gorąco Haniu❤
❤❤❤❤❤❤❤
Coś w tym jest, że dwie podobne historie znalazły się w tym samym odcinku. To nie może być przypadek.
❤
🌷🌷🌷🌷
💙🖤💚💜
Jak zwykle bardzo ciekawy odcinek ale i smutny i dający do myślenia bo nir nie raz się słyszało (teraz już nie cierpi) więc czy z chwilą śmierci naprawdę wszystko się kończy czy też zaczyna. 🤨
Być może przez jakiś czas po śmierci dusza jest jeszcze przywiązana emocjonalnie do ciała, które opuściła? W każdym razie takie historie dają mi nadzieję, że życie się nie kończy po fizycznym odejściu tylko zmienia i funkcjonujemy gdzieś indziej, w jakimś innym wymiarze albo żyjemy mentalnie. Może się wcielamy ponownie. Jedno jest pewne, każdy z nas kiedyś się przekona tylko niestety nie będzie mógł odpowiedzieć nikomu stąd jak to jest.
Oczywiście że się zaczyna! Pan Bóg zaprasza Cię do wieczności.
Jedno się kończy, drugie zaczyna...
Wszędzie było biednie .
Zrobili nam sąsiedzi .
😘
Haniu , słuchając Ciebie naprawdę koisz nerwy
Przepraszam bardzo, a dlaczego nauka ma być w opozycji do świata duchowego, przecież naukowcy również tak wielu rzeczy nie wiedzą i nadal nie potrafią wytłumaczyć, pamiętajmy, że wiele definicji fizycznych opisujących prawa i mechanizmy, to tylko teorie, funkcjonujące w obrębie naszych zmysłowych ograniczeń.
Babcia miała rację
Nie wolno nic dodać
Lub zabrać .
Umysł ścisły
Wie Boga nie ma
A wielu wokół Obcych .
Prześladowanie z za grobu
Być może .
Gromnica i modlitwa
Nie jest pozytywna .
Was oszukują .
* Niemówka - jestem skłonna przychylić się do wersji, że to, co kobieta niby miała mówić, zostało stworzone jako miejskanlegenda dopiero po tym, gdy się dzieci urodziły. No i kluczowa kwestia, z jakiego powodu dzieci nie mówią. Bo jeżeli jest to jakaś sprawa genetyczna no to nie ma co się dziwić, że cała trójka nie mówi.
* Ciotka z Ameryki - oczywiście, historia o śnie może być jak najbardziej prawdziwa natomiast musimy pamiętać o tym, że wydarzyła się kilkadziesiąt lat temu i była przekazywana od osoby do osoby. Coś gdzieś mogło zostać zmienione, ubarwione, ktoś czegoś nie pamiętał i sobie dopowiedział więc byłabym bardzo ostrożna z próbami uwiarygodnienia takich opowieści nie z pierwszej ręki. Zostało naukowo udowodnione, że jeżeli mózg czegoś nie pamięta to łata sobie te dziury, kreując sztuczne wspomnienia.
* Zza grobu - nie mówię, że rzeczy, których na tym etapie jeszcze nie rozumiemy, nie mogły się wydarzyć, natomiast bardziej obstawiałabym tutaj jednak psychologię. Wyłania się obraz kobiety w zasadzie całe życie nękanej przez męża alkoholika, nic dziwnego, że to się odbija czkawką nawet w snach, po jego śmierci. Niewykluczone, że pan domu po słuchaniu tych niepokojących historii trochę się nakręcił i stąd jego dziwne przeżycie w drodze powrotnej. W każdym razie, jeżeli aż tak go to przeraziło to nie zazdroszczę doświadczenia.
* Cos bylo w rogu - najbardziej legitną częścią tej historii jest dla mnie fakt, że faktycznie, może się zdarzyć tak, że człowiek o zupełnie racjonalnym umyśle zacznie nagle wierzyć czy to w duchy, czy to bóstwa, cokolwiek. Bardzo chętnie usłyszałabym trochę więcej o historii tego miejsca i innych wydarzeniach. To, że komuś coś zginęło, to zdecydowanie żaden dowód, że w domu straszy. Podobnie awaria dzwonka czy dziecko, które boi się czegoś w kącie - wszyscy wiemy, że dzieci boją się potworów z szafy, potworów spod łóżka, to jest normalny etap. Co jest dla mnie tutaj możliwym rozwiązaniem jest to, co wspomniałaś, czyli że człowiek był bardzo oddany pracy i gdy zgubił coś ważnego do pracy, to się bardzo zdenerwował. A może ten człowiek był skrajnie przepracowany, przemęczony, i umysł zaczął mu płatać figle?
* Dar czy przekleństwo - w tej historii jest bardzo mało konkretów, żeby można było się do nich odnieść ale zastanawiające jest to, że motyw spadających obrazów pojawia się bardzo często w kontekście czyjejś śmierci.
* Kroki na górze - tak naprawdę to wcale nie musiały być kroki tylko jakieś inne odgłosy, które rodzina nakręcona rocznicą śmierci bliskiej osoby, z krokami właśnie skojarzyła. Ja mieszkam w budynku z lat 60 więc żaden tam antyczny dom, a to co wyrabiają klepki w podłodze gdy w domu nikogo nie ma, może przyprawić o zawał.
* Kości - A to jest akurat bardzo ciekawy temat, bo również wielokrotnie spotkałam się z tym, że jeżeli czyjeś miejsce spoczynku wiecznego zostało zakłócone, w domu działy się bardzo różne rzeczy. W tego typu historiach zazwyczaj słyszymy o starych indiańskich pochówkach. Tylko też z drugiej strony patrząc na wojenną historię całego świata, jestem w stanie sobie wyobrazić to, że bardzo wiele domów zostało zbudowanych kolokwialnie mówiąc na kościach. W tej sytuacji można by się spodziewać że nawiedzenia byłyby czymś na porządku dziennym A tak jednak nie jest.
* Byłam niedowiarkiem - ja również zauważyłam powtarzający się motyw wiązania nóg i niewykluczone, że był to bardziej popularny zwyczaj, niż nam się wydaje - możliwe że gdzieś poruszany, stąd pojawił się we śnie naszej bohaterki. Z kuzynem to faktycznie ciekawe, ale być może właśnie podczas snu umysł kobiety wyrzucił na wierzch tłumione dotąd i możliwe że nawet podświadome myśli, że skoro ambasada nic nie znalazła, kuzyn może już nie żyć. Ciekawe. Z drugiej jednak strony sfera snów nadal jest mocno niezbadana. Jako osoba o barwnych, kolorowych, pełnych zapachów i dźwięków snach, które pamiętam latami, szczerze liczę na to, że jeszcze za mojego życia dowiem się o snach czegoś więcej :)
Ad 1 - nie wiem jak było, znam tę historię z opowieści. Nie mieszkań w tym miejscu od wielu lat i nawet nie wiedziałabym od czego zacząć weryfikację.
Ad 2 - historia na pewno prawdziwa. Praktycznie cała rodzina to potwierdza, a sądzę że gdyby to wymyślili, na przykład dla beki, to wersje poszczególnych członków rodziny by się od siebie różniły i zmieniały z biegiem czasu, a tu jest pełna zgodność w szczegółach nawet po wielu latach. Każda z osób, która mi to opowiada zawsze przedstawia to tak samo. Oczywiście możesz nie wierzyć, bo pisałam to w taki sposób, żeby osób, których historia dotyczy nie dało się zidentyfikować. Niemniej rozumiem, że nie znasz mojej rodziny, mogą być dla ciebie niewiarygodni.
Ad 3 - zza grobu. Również historia w stu procentach prawdziwa. Musiałam ją również zanonimizować, żeby nie zrobić pewnym osobom przykrości, bo nie dostałam od nich zgody, wiem jednak jak było naprawdę. Coś w tym lesie było, nie można udawać takiego lęku. On to musiał przeżyć, bo odbiło się to na całym jego późniejszym życiu.
Ad 4 - tak samo. Rodzina i znajomi potwierdzali, że w tym mieszkaniu się dziwne rzeczy działy. Oni sobie tego nie wymyślili. To się działo. A co to było, nie wiem. Cała rodzina i wszyscy znajomi nie byli przepracowani, niektórzy nawet nie wiedzieli o tym "duchu", dopóki sami nie doświadczyli. Raczej nikt się takimi rzeczami nie chwali, zwłaszcza jak jest szanowanym człowiekiem, który nie ma ochoty być wzięty za jakiegoś świra, bo to by mogło rzutować na jego pracę.
Ad 5 - to były kroki. Chyba każdy normalny człowiek potrafi odróżnić inne dźwięki od kroków człowieka. Poza tym to nie była pierwsza czy druga rocznica, tylko miało to miejsce jakieś 20 lat po śmierci tej osoby. Owszem, pamięta się o takich rocznicach ale po tylu latach nikt już się nie nakręca i aż tak bardzo emocjonalnie nie podchodzi do tego faktu, że kilkadziesiąt lat wcześniej umarł ktoś z rodziny.
Co do daru osoby, którą znam. Wiem co widziałam i czego byłam świadkiem. Możesz nie wierzyć. Ja wiem, że tak jest i to mi daje naprawdę wiedzę, że po śmierci nie przestajemy istnieć. Szczerze mówiąc nawet i cieszę, że to widziałam, bo być może też bym była niedowiarkiem, a teraz mam spokój wewnętrzny i totalny luz jeśli chodzi o dylematy: czy istniejemy po śmierci. To zmieniło moje życie kompletnie i to w pozytywnym sensie.
Dzięki za komentarz, Inka! :) Moim celem nie było dyskredytowanie historii za wszelką cenę ale jestem takim typem człowieka, który przede wszystkim zawsze szuka możliwych rozwiązań racjonalnych. Zdaję sobie sprawę z tego, że za x lat nauka pewnie będzie w stanie wyjaśnić co, co w chwili obecnej jest przez nas postrzegane jako paranormalne - 200 lat temu antybiotyk to też by chyba było jakieś zjawisko z kosmosu, gdyby ktoś o tym usłyszał. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się zdrowo.
@@Beata_WuJest taka możliwość. Sama kiedyś wszystko kwestionowałam i szukałam dziury w całym ale właśnie kilka takich rzeczy mnie walnęło po głowie mocno, do tego stopnia, że jestem zupełnie inną osobą. Po czymś takim, jak się to przeżyje samemu albo zobaczy, to cały światopogląd się wywraca do góry nogami i już nie ma powrotu do poprzedniego stanu. Tak jakby się w głowie przełącznik jakiś przestawił. Logiczna część mnie nadal nie chce wierzyć ale kurka, za dużo mam od pewnego czasu "znaków", że jednak człowiek to nie jest tylko zbitka mięsa zarządzana przez mózg. Skoro ja miałam problem z uwierzeniem, a dostawałam wciąż relacje z otoczenia o dziwnych zdarzeniach, to tym bardziej nie uwierzy ktoś z drugiej strony ekranu, kto nie ma żadnego namacalnego dowodu, że to co napisałam jest prawdziwe. Problem z tego typu zdarzeniami polega na tym, że jak jesteś bardzo twardo stąpającą po ziemi osobą, to nie uwierzysz dopóki sama nie doświadczysz na własnej skórze. A prawdę mówiąc, dostawałam te "znaki" dużo wcześniej tylko kompletnie nie zwracałam na to uwagi, bo przecież "paranormalne rzeczy nie istnieją". Teraz wiem jak bardzo się myliłam.
W mojej historii to związanie nóg było tylko i wyłącznie z powodu ich koślawości...żaden zabobon czy coś w tym stylu. Chodziło mamie o to, żeby babka nie leżała w trumnie "rozkraczona".
❤
❤
❤
❤
❤