Rady Osmana działają też w drugą stronę. Kiedyś podczas wyjazdu na koncert w połowie drogi rozkraczył nam się samochód. Zaczęło się nerwowe szukanie lawety w googlach. Dużo telefonów nie odpowiadało, w końcu udało się dodzwonić ale człowiek powiedział że może zholować nas tylko do najbliższego miasta pod adres jaki mu podamy bo on ma tylko lawetę a nie warsztat. W jednym z filmów Marcina było żeby zaoferować klientowi więcej - bo niewiele nas to kosztuje a dla klienta to robi ogromną różnice przy wyborze usługodawcy. Pamiętając tą radę odwróciłem ją i zacząłem rozmowę argumentując w taki sposób że jesteśmy w podróży w środku Polski, że długo zajęło nam znalezienie numeru do Pana i na pewno zna Pan warsztaty w okolicy gdzie mogli by to naprawić czy chociaż zerknąć co się stało. Po prostu po ludzku pomóc. Pan chrząknął i powiedział że oddzwoni za 10 minut. Po 5 minutach telefon - umówił nas w warsztacie i już po nas wyjeżdża. Po dodarciu na miejsce i ściągnięciu z lawety samochód od razu wjechał na kanał u mechanika. To nie była sytuacja WIN-WIN a WIN-WIN-WIN bo zarobił laweciarz, mechanik a my dotarliśmy na koncert na czas.
Marcin Osman ,wydajesz ksiazki ,tak? A inny rodzaj "ksiazki" profile sprzedajesz, wiesz o czym mowie? Straznicy Wrazliwosci, mamy albumy audiobooki np "projekt obecnosc" albo audioboom "akt pierwszy przygodd pewnego celebryty, ale mamy tez pisane ksiazki,mozna podeslac?
Cześć wiem że nie można wykorzystać książki z domeny publicznej autora którego prawa wygasają do 70 roku od śmierci, ale jak wygląda sprawa z tłumaczeniem i redakcją itp tej książki czy sprawa wygląda tak samo ? czy należy coś pozmieniać ? Czy w książce trzeba wymienić tych autorów redakcję i pod spodem dopisać siebie ? I kolejna sprawa jak wygląda rozliczanie tych książek czy można uzyskać koszty uzyskania przychodów, brać na różne koszty faktury itp ? I jakie są stawki podatku dochodowego można sobie wybrać czy są jednakowe ?
Hej! Bardzo ciekawa prezentacja. Ja napisałem książkę już rok temu. Co jakiś czas do niej zaglądam i zmieniam, uzupełniam, usuwam... Doszło do sytuacji, że zrozumiałem, iż mogę tak w nieskończoność. Może więc już pora na publikację? No i tu schody. Wzory umów z "wydawcami" na początku mnie wkurzyły, później rozbawiły, a teraz napawają mnie smutkiem. Dlaczego? Bo większość chce wydrukować książkę autora, zarobić na korekcie i innych niezbędnych operacjach, a później jeszcze wycisnąć kasę za magazynowanie, za zwroty... Ponadto chcą zarobić na karach! Za co te kary? Za nieodebranie książki z magazynu (1 dzień - 1 PLN). I... od razu mają rozwiązanie na uregulowanie tej kary: jej wysokość potrącają w ilościach przejętych egzemplarzy. No i łatwo sobie to wytłumaczyć na czym zarabiają. Zarabiają na szkodzie i krzywdzie autora. Już przejęte książki sprzedają ponownie (o ile w ogóle wcześniej przystąpili do sprzedaży) :) Co ważne: gdy poprosiłem o zapis w umowie o listę podmiotów, które przyjęły książkę do sprzedaży, wykręcili się tajemnicą handlową. A wcześniej wspominali o podsyłaniu linków do potencjalnych klientów na fv, istagramie... Mogę o tym napisać więcej, ale czuję, że nikt nie przeczyta ze względu na objętość komentarza. Pazerność, podłość i cynizm tych firm .... Ech... szkoda pisać. Dlatego Twoja prezentacja wydała mi się bardzo ciekawa. :)
Jest taka książka "Biblia Selfpublishingu" gdzie autor doskonale i obszernie opisuje to o czym piszesz. To jest jedna z trzech dróg. Po prostu niektóre z wydawnicw żyją tylko z tego. Należy to zrozumieć. Nie złościć się. Albo akceptujesz, albo self, albo pożadne wydawnictwo - ale wtedy musisz mieć szczęśćie i dobry produkt.
@@RokiFishBoa Masz rację, nie powinienem się złościć. Frajerów nie sieją, sami się rodzą. To chyba motto tych pseudo wydawnictw :) Smutne to, ale może i dobre, bo wiele się nauczyłem czytając i kontaktując się z tymi "wydawnictwami". Dobrze, że jestem dociekliwy, bo inaczej utopiłbym pieniądze, wiarę i energię.
Niestety Marcinie, jako szkoleniowiec, zarabiający po kilka tysięcy za godzinę za parę rad zaczerpniętych z książek biznesowych i rozwoju osobistego, jesteś oderwany od rzeczywistości. Na początku informujesz, że masz zewnętrzne firmy wysyłkowe, które zajmują się dystrybucją Twoich książek. Początkujący self-publisher nie ma takich możliwości, więc informacja nie jest dla niego żadną poradą. Następnie wspominasz o dołączeniu kartek z prośbą o rekomendację swojej publikacji w social-mediach czytelnika. Rada przydatna, jednak można to samo zawrzeć w mailu z linkiem do śledzenia przesyłki, jednakże wciąż nie udzielasz odpowiedzi jak pozyskać pierwszych klientów na zakup książki. Później wspominasz o możliwościach śledzenia ruchu w Internecie i kontaktowania się ze swoją bazą klientów. Self-publisherzy nie zawsze posiadają swoją społeczność i nie robią z siebie internetowego celebryty, przez co kolejna rada nie jest możliwa do zastosowania. Potem polecasz reklamę swojej książki przez reklamy Facebooka czy Google, które nie będą efektywne, jeśli nie jesteś znany w społeczności czytelników książki na temat której wydałeś książkę. Zwykły Kowalski możliwe, że zakupiłby książkę pt. "Moja droga do mistrzostwa" Robert Lewandowski, jednakże nikt nawet nie zainteresuje się książką zawodnika z 3-ligowego klubu. Na koniec wspominasz o współpracach z innymi osobami, które aktywnie działają w Internecie i polecą Cię swojej społeczności. Ponownie, jeśli osoba nie jest aktywna w social-mediach lub nie będzie w stanie przekonać innej innego celebrytę internetowego, to kolejna rada jest bez wartości. Jedyną radą, jaką wspomniałeś, która ma zastosowanie to post i nagranie wideo z informacjami na temat wydanej przez siebie publikacji. Jednakże zważ na to, że książki z rozwoju osobistego sprzedają się łatwiej, gdyż każda osoba w jakimś aspekcie pragnie odmienić swoje życie i być bardziej szczęśliwym, co trenerzy rozwoju osobistego obiecują. Spróbuj natomiast sprzedać książkę na temat wąskiej dziedziny nauki takiej jak medycyna, sztuka, poezja. Autor nie ma społeczności, nie może liczyć na rozpoznawalność wśród innych autorytetów z tej dziedziny czy popularność wśród pasjonatów wybranej tematyki, a jego posty z ogłoszeniem książki, wiadomości prywatne do osób związanych z tematem czy nagranie wideo pozostanie bez odzewu.Wysyłanie wiadomości do osób prywatnych, popularnych osób w Internecie, tworzenie kolejnych ogłoszeń książki w Internecie może nie przynieść żadnego efektu w przeciwieństwie do wrzucania ulotek do skrzynki. Jakie wówczas masz rady dla takich właśnie osób? Spodziewam się jednak, że odpowiedzi nie uzyskam.
Rady Osmana działają też w drugą stronę. Kiedyś podczas wyjazdu na koncert w połowie drogi rozkraczył nam się samochód. Zaczęło się nerwowe szukanie lawety w googlach. Dużo telefonów nie odpowiadało, w końcu udało się dodzwonić ale człowiek powiedział że może zholować nas tylko do najbliższego miasta pod adres jaki mu podamy bo on ma tylko lawetę a nie warsztat. W jednym z filmów Marcina było żeby zaoferować klientowi więcej - bo niewiele nas to kosztuje a dla klienta to robi ogromną różnice przy wyborze usługodawcy. Pamiętając tą radę odwróciłem ją i zacząłem rozmowę argumentując w taki sposób że jesteśmy w podróży w środku Polski, że długo zajęło nam znalezienie numeru do Pana i na pewno zna Pan warsztaty w okolicy gdzie mogli by to naprawić czy chociaż zerknąć co się stało. Po prostu po ludzku pomóc. Pan chrząknął i powiedział że oddzwoni za 10 minut. Po 5 minutach telefon - umówił nas w warsztacie i już po nas wyjeżdża. Po dodarciu na miejsce i ściągnięciu z lawety samochód od razu wjechał na kanał u mechanika. To nie była sytuacja WIN-WIN a WIN-WIN-WIN bo zarobił laweciarz, mechanik a my dotarliśmy na koncert na czas.
Marcin Osman ,wydajesz ksiazki ,tak? A inny rodzaj "ksiazki" profile sprzedajesz, wiesz o czym mowie? Straznicy Wrazliwosci, mamy albumy audiobooki np "projekt obecnosc" albo audioboom "akt pierwszy przygodd pewnego celebryty, ale mamy tez pisane ksiazki,mozna podeslac?
Jeden z bardziej wartościowych filmów na Twoim kanale. Polecam. :)
Dziękuję Marcin za mega podpowiedzi - to ruszam ponownie
Dziekuje bardzo Swietne informacje👍Mam prosbe prosze o polecenie Firmy ktora zajmuje sie wysylka I magazynowaniem ksiazek z gory dziekuje 🌝
Dobry patent z okładką. Zastosuję u siebie 🙂
W życiu na żadnym filmie tylu pauz nie robiłem, żeby tickety do wdrożenia zapisać :) Dzięki.
Cześć wiem że nie można wykorzystać książki z domeny publicznej autora którego prawa wygasają do 70 roku od śmierci, ale jak wygląda sprawa z tłumaczeniem i redakcją itp tej książki czy sprawa wygląda tak samo ? czy należy coś pozmieniać ? Czy w książce trzeba wymienić tych autorów redakcję i pod spodem dopisać siebie ?
I kolejna sprawa jak wygląda rozliczanie tych książek czy można uzyskać koszty uzyskania przychodów, brać na różne koszty faktury itp ? I jakie są stawki podatku dochodowego można sobie wybrać czy są jednakowe ?
Hej!
Bardzo ciekawa prezentacja.
Ja napisałem książkę już rok temu.
Co jakiś czas do niej zaglądam i zmieniam, uzupełniam, usuwam...
Doszło do sytuacji, że zrozumiałem, iż mogę tak w nieskończoność.
Może więc już pora na publikację?
No i tu schody.
Wzory umów z "wydawcami" na początku mnie wkurzyły, później rozbawiły, a teraz napawają mnie smutkiem.
Dlaczego?
Bo większość chce wydrukować książkę autora, zarobić na korekcie i innych niezbędnych operacjach, a później jeszcze wycisnąć kasę za magazynowanie, za zwroty...
Ponadto chcą zarobić na karach!
Za co te kary?
Za nieodebranie książki z magazynu (1 dzień - 1 PLN).
I... od razu mają rozwiązanie na uregulowanie tej kary: jej wysokość potrącają w ilościach przejętych egzemplarzy.
No i łatwo sobie to wytłumaczyć na czym zarabiają.
Zarabiają na szkodzie i krzywdzie autora.
Już przejęte książki sprzedają ponownie (o ile w ogóle wcześniej przystąpili do sprzedaży) :)
Co ważne: gdy poprosiłem o zapis w umowie o listę podmiotów, które przyjęły książkę do sprzedaży, wykręcili się tajemnicą handlową.
A wcześniej wspominali o podsyłaniu linków do potencjalnych klientów na fv, istagramie...
Mogę o tym napisać więcej, ale czuję, że nikt nie przeczyta ze względu na objętość komentarza.
Pazerność, podłość i cynizm tych firm .... Ech... szkoda pisać.
Dlatego Twoja prezentacja wydała mi się bardzo ciekawa. :)
Jest taka książka "Biblia Selfpublishingu" gdzie autor doskonale i obszernie opisuje to o czym piszesz. To jest jedna z trzech dróg. Po prostu niektóre z wydawnicw żyją tylko z tego. Należy to zrozumieć. Nie złościć się. Albo akceptujesz, albo self, albo pożadne wydawnictwo - ale wtedy musisz mieć szczęśćie i dobry produkt.
@@RokiFishBoa
Masz rację, nie powinienem się złościć.
Frajerów nie sieją, sami się rodzą. To chyba motto tych pseudo wydawnictw :)
Smutne to, ale może i dobre, bo wiele się nauczyłem czytając i kontaktując się z tymi "wydawnictwami".
Dobrze, że jestem dociekliwy, bo inaczej utopiłbym pieniądze, wiarę i energię.
Dziękuję , kilka pomysłów do wdrożenia , choć z książką dla młodszego czytelnika jest nam troszkę pod górkę
Poleć przykład takiej firmy zajmującej się wysyłką
Niestety Marcinie, jako szkoleniowiec, zarabiający po kilka tysięcy za godzinę za parę rad zaczerpniętych z książek biznesowych i rozwoju osobistego, jesteś oderwany od rzeczywistości. Na początku informujesz, że masz zewnętrzne firmy wysyłkowe, które zajmują się dystrybucją Twoich książek. Początkujący self-publisher nie ma takich możliwości, więc informacja nie jest dla niego żadną poradą. Następnie wspominasz o dołączeniu kartek z prośbą o rekomendację swojej publikacji w social-mediach czytelnika. Rada przydatna, jednak można to samo zawrzeć w mailu z linkiem do śledzenia przesyłki, jednakże wciąż nie udzielasz odpowiedzi jak pozyskać pierwszych klientów na zakup książki. Później wspominasz o możliwościach śledzenia ruchu w Internecie i kontaktowania się ze swoją bazą klientów. Self-publisherzy nie zawsze posiadają swoją społeczność i nie robią z siebie internetowego celebryty, przez co kolejna rada nie jest możliwa do zastosowania. Potem polecasz reklamę swojej książki przez reklamy Facebooka czy Google, które nie będą efektywne, jeśli nie jesteś znany w społeczności czytelników książki na temat której wydałeś książkę. Zwykły Kowalski możliwe, że zakupiłby książkę pt. "Moja droga do mistrzostwa" Robert Lewandowski, jednakże nikt nawet nie zainteresuje się książką zawodnika z 3-ligowego klubu. Na koniec wspominasz o współpracach z innymi osobami, które aktywnie działają w Internecie i polecą Cię swojej społeczności. Ponownie, jeśli osoba nie jest aktywna w social-mediach lub nie będzie w stanie przekonać innej innego celebrytę internetowego, to kolejna rada jest bez wartości. Jedyną radą, jaką wspomniałeś, która ma zastosowanie to post i nagranie wideo z informacjami na temat wydanej przez siebie publikacji. Jednakże zważ na to, że książki z rozwoju osobistego sprzedają się łatwiej, gdyż każda osoba w jakimś aspekcie pragnie odmienić swoje życie i być bardziej szczęśliwym, co trenerzy rozwoju osobistego obiecują. Spróbuj natomiast sprzedać książkę na temat wąskiej dziedziny nauki takiej jak medycyna, sztuka, poezja. Autor nie ma społeczności, nie może liczyć na rozpoznawalność wśród innych autorytetów z tej dziedziny czy popularność wśród pasjonatów wybranej tematyki, a jego posty z ogłoszeniem książki, wiadomości prywatne do osób związanych z tematem czy nagranie wideo pozostanie bez odzewu.Wysyłanie wiadomości do osób prywatnych, popularnych osób w Internecie, tworzenie kolejnych ogłoszeń książki w Internecie może nie przynieść żadnego efektu w przeciwieństwie do wrzucania ulotek do skrzynki. Jakie wówczas masz rady dla takich właśnie osób? Spodziewam się jednak, że odpowiedzi nie uzyskam.
kompletnie się nie zgadzam