Akurat scena w Bree, jest bardzo fajna. Moze nie jest spójna z książkami, ale łatwo, szybko i w fajny sposob wyjasnia wiele kwestii nie do konca mozliwych do wyjasnienia w inny sposob
@@blllklbn4055Ale ogólny klimat, przekaz - się zgadzał, pozostał. Film - skrócona, swoimi regułami sterowana forma przekazania opowieści - jest film, i hollyW-"czasoprzestrzeni" pan - nie nagniesz😉.
Gandalf był inteligentny. Pozornie proponował walną bitwę, ale ostatecznie przekonał Thorina do niewielkiej wyprawy. Filmy dobrze oddają charakter czarodzieja.
"Romans" elfki z krasnoludem, chociaż słodki, był absolutnie niepotrzebny. Co do Legolasa to mi się podobał, bo jednak był to inny Legolas niż w LOTR :) Mi się dobrze oglądało Hobbita, chociaż znałam wersję książkową :)
No z Azogiem i Bolgiem...no powiedziałbym że to miałoby trochę więcej sensu gdyby to Bolg był tym głównym nemezis dla Thorina...to byłoby ciekawsze nawet dając motywację zloczyńcy...bo Azoga można było pokazać we flashbacku jak ginie z rąk Daina (i przedstawić jego postać bądź co bądź ważną) a Bolg jako syn wodza orków no i główny wódz w książce ktorył władał górą Gundabad miałby motywację zemsty za śmierć ojca oraz oczywiście żądzę władzy i chrapkę na skarby Smauga :)...Azog jako główny złoczyńca nie miał zbytnio sensu...bo i dlaczego tak się zawziął na ród Durina? A tutaj w przypadku gdyby to Bolg był głównym przeciwnikiem to miałoby sens fabularny....a postać Tauriel ogólnie ona była jakoś niefortunnie wstawiona do historii.....jej rola powinna była uwzględniać jakieś elementy ksiażkowej historii....najlepiej było zrobić z niej szpiega króla elfów specjalnego wysłannika: "Król nie wierzył, by krasnoludy mogły w otwartej walce zwyciężyć i zabić smoka tak potężnego jak Smaug, i mocno podejrzewał, że uciekną się raczej do próby kradzieży czy innego podstępu. Widać z tego, że król był mądrym elfem, mądrzejszym niż ludzie z Miasta na Jeziorze, chociaż i on nie przewidział trafnie - jak zobaczymy w dalszym ciągu tej historii. Rozesławszy więc swoich szpiegów po całym wybrzeżu Jeziora i na północ, jak się dało najbliżej w okolicę Samotnej Góry - czekał." tutaj mamy przykład jej roli w fabule tak by nie odstawała :), albo po prostu można było z niej zrobić jedną elfich flisaków którzy przewozili beczki na tratwach :). To też miałoby jakiś sens.
Chociaż z utworu Eda Sheerana było mnótwo kpin i zartów, to muzyka z Hobbita jest wybitna, szczególnie chór krasnoludów o samotnej górze. No i casting - Thorin, Smaug, Bilbo, Balin i Thranduil, plus scenografia.
Powiem wam, co zniszczyło filmowego Hobbita. Otóż decyzja, w której chciwe studio zdecydowało rozbić dwa filmy, na trzy. To z tej decyzji wynikają wszystkie żałosne wątki i sceny w tych filmach (np. Alfrid, niszczenie postaci Legolasa, idiotyczny romans, robienie ze Smauga debila) Gdyby zostali na dwóch produkcjach, pewnie dostalibyśmy dobre dwa filmy.
@@YebacBandere Niestety się nie zgadzam. Jak pierwsza część jest jeszcze dość dobra, (ale o ile moga być lepsza, przy dwóch filmach) dwójka dość średnia i męcząca, ale ma jakieś mocne strony, tak trojka to po mojemu jest parodią.
@@YebacBandere Dostaliśmy nawet przyjemne do oglądania filmy, które niestety mają kilka idiotycznych wątków i co najważniejsze nie trzymają się książek
Ja ciągle mam nadzieję, że Jackson kiedyś weźmie Hobbita - i wyda wersję "Tolkien cut" z powycinanymi fanficowymi scenami. Ja wiem, że są fanowskie wersje filmu zmontowane całkiem znośnie - ale wolałbym profesjonalnie wykonany film z dokrętkami, gdyby była potrzeba edycji niektórych scen.
W Hobbicie podoba mi się jedna, genialna scena: W Dol Gundur wielki ork lub troll chce uciąć Gandalfowi rękę z pierścieniem. I wtedy wchodzi Galadriela. Stąpa lekko, idzie powoli, z niewymuszoną gracją i roztacza wokoło siebie aurę potęgi. W pewnym momencie pojawia się w kadrze jej głowa (bo jest na niższym poziomie). A po tym, jakby od niechcenia, pojawia się ONA (wchodzi na schody), cała ubrana na biało, Staje i oznajmia spokojnym, dobitnym głosem: "Przyszłam po Mithrandira i odejdę z nim. A jeśli będziesz starał się mnie powstrzymać... ZNISZCZĘ CIĘ." A kiedy ten coś chce zrobić, jednym dość niedbałym ruchem ręki go niszczy... Ot, MOC. Nie to, co "amazonowa" żałosna figura hasająca bez sensu z mieczem po krzakach...
Dokładnie, amazonowa pacynka bardzo by chciała być potężna i myśli, że jak będzie się zachowywać jak ta co wszystko wie i wszystko umie to taka będzie. U Jacksona za to Galadriela jest uosobieniem potęgi, jest mądra, łagodna i straszna za razem. Miernoty z amazona nie mają pojęcia jak pisać postacie.
@@bartoszsokoowski457 Amazonową Galadrielę w odróżnieniu od Hobbitowej Galadrieli dzieli kilkaset lat, podczas których mogła dojrzeć i zmądrzeć. Ponadto jej moc wynikała z posiadania jednego z trzech pierścieni danych elfom, które dopiero zostały wykonane pod koniec pierwszego sezonu Pierścieni Władzy.
Jak byłem na "Hobbicie" w kinie, to miałem wrażenie, że PJ sam nie wie, co chce stworzyć: epickie dzieło na miarę "Władcy", czy bajkę dla dzieci (sceny akcji, Radagast).
No właśnie. Niby chciał zrobić poważniejszą historię, a z drugiej strony wrzucał fatalne kreskówkowe sceny. Jeszcze jakby z kolejnym filmem robiło się mroczniej i poważniej... Ale nie, bitwa pięciu armii to jest bardziej komedia.
W hobbicie jest dużo błędów które przeszkadzają, natomiast przestaję zwracac na nie aż taką uwagę kiedy na myśl przychodzi gównoserial od amazona ktorego nazwy nie potrzeba cytować😂
,,Władca Pierścieni: Pierścienie władzy"? Dzięki Gotri za Prima Aprilis 2023, które mi dało jeszcze lepsze spojrzenie na ten serial, które i tak było dobre. Mi Galadriela z ,,Drużyny Pierścienia" wcale nie była straszna; jak ktoś tylko film oglądał, to mógłby pomyśleć, że Galadriela w ogóle walczyć nie umie; więc fajnie było w końcu zobaczyć Galadrielę, która się napie*dala z przeciwnikami pokazując przy tym, że walczyć to ona umie bardzo dobrze a i jeszcze jedno: czy Tolkien gdzieś pisał, jaki kto ma kolor skóry? nie; i sorry, ale to są wasze przyzwyczajenia tylko i wyłącznie z adaptacji Jacksona
tak, a najgorszy wątek to ten romans Krasnoluda i Elfki; mimo że, filmowy Hobbit był dla mnie ok. (tak samo w sumie jak Pierścienie władzy), to te dwie sceny i tak mi się nie podobały
Bardzo lubię oglądać Teoje filmy, świetnie opracowane i przyjemnie wprowadzone zasadnicze elementy. Tak, że nie rujnują całego obrazu powstałego z połączenia książek i filmów.
Najgorsze w ekranizacji Hobbita jest mnogość scen akcji - niepotrzebnych, irytujących wręcz odrzucających. Boli bardzo bo film ma super potencjał - niesamowicie dobranych aktorów i jest super zrobiony techniczne. Problemem tez nie jest długość trylogii i jej rozciągnięcie - problemem jest w jaki sposób to zrobiono. Gdy oglądasz film i jest Ci wstyd za to co widzisz - wtedy film przegrywa.
Najlepsze w tych filmach (konkretnie w ostatnim) jest to, że całość jest tak rozciągnięta niemiłosiernie, a i tak brakuje ważnych książkowych scen xD nie wiem kto uznał, że oglądanie żałosnych scen z Alfridem będzie ciekawsze, niż wielki niedźwiedź miażdżący orków...
Hobbit to hobbit tamto, a sam LOTR jest pełen zmian i głupich scen o których już nikt nie chce pamiętać. Uwielbiam oba filmy i żadne wywody tego nie zmienią 😊
Zgadzam się,jak ktoś stwierdzi,że woli hobbita od Lotr to od razu że coś z nim jest nie tak ,ja np nie widzę fenomenu władcy pierścieni a hobbita mogę oglądać w kółko
dobry materiał, Hobbita czytałem jako lekturę w podstawówce tj. 10 lat przed filmami, a i tak pamietalem, ze bylo wiele niescislosci, ktore doslownie tutaj przedstawiles :D anyway fajnie sie ogladalo, zwlaszcza bitwe pieciu armii wersje rozszerzona, chociaz troche CGI mi nie pasuje (jakos LOTR dal rade bez tego i wyszlo bosko)
Czytając tytuł, myślałem, że będziesz opowiadał o scenie, gdzie Thranduil mówi Legolasowi, że ma poszukać Aragorna, albo o rozmowie Kiliego i Tauriel o zawartości jego spodni xD Ale i tak wybrałeś dobrą scenę! A raczej słabą, chociaż film i tak mi się podobał :D
ja z dziewczyną mam taki moment, że "musimy" sobie przypomnieć obie trylogie przynajmniej raz na 3 miesiące, a bywa i częściej xD wcale nie widać, że jesteśmy fanami
Najgorsza jest scena w której orkowie szarżują na krasnoludów, ci stawiają mur tarcz, a tu przed samym stykiem, elfy przeslakują nad krasnoludami, no dramat
@@blllklbn4055 No nie przesadzajmy. Było kilka fajnych smaczków. Krasnoludzkie wirly wirly, czyli counterstrike przeciwko strzałom, to jak elfy "wciągnęły" krasnoludów w głąb swojego szyku ustępując im miejsca, sposób zmiany w szyku elfów (łucznicy, włócznicy). A część oczywiście była do bani, np to w jaki sposób walczył Dain rozwalając swoich przeciwników jednym uderzeniem głowy, czy wspomniane wcześniej skaczące elfy.
Ja po latach przekonałem się do tego że Hobbit to fajna produkcja - pod warunkiem że przymkniemy oko na obecnośc Azoga, Tauriel i Legolasa. Pozostałe aspekty oddają fajnie baśniowy klimat przekoloryzowanej przez samego Hobbita historii. Zawsze dobrze sie bawię.
Hobbit byłby całkiem udaną adaptacją gdyby: - 2 filmy zamiast 3 (tak jak początkowo planowali, ale warner chciał doić franczyzę na maksa) - wywalić wątek romantyczny, będący tanią zrzynką z LotR - skrócić sceny bitewne z 3 części i ogólnie przyspieszyć akcję, nie rozwlekać scen - Azog może zostać, bo film potrzebował antagonisty tego rodzaju (Smaug gości na ekranie zbyt krótko) Naiwne byłoby założenie, że Hobbit będzie w stanie dorównać LotRowi. Materiał źródłowy znacznie uboższy, historia po prostu mniej interesująca, mniej doniosła. Ale dało się z tego zrobić 2 solidne filmy, takie 7-8/10.
No z Azogiem i Bolgiem...no powiedziałbym że to miałoby trochę więcej sensu gdyby to Bolg był tym głównym nemezis dla Thorina...to byłoby ciekawsze nawet dając motywację zloczyńcy...bo Azoga można było pokazać we flashbacku jak ginie z rąk Daina (i przedstawić jego postać bądź co bądź ważną) a Bolg jako syn wodza orków no i główny wódz w książce ktorył władał górą Gundabad miałby motywację zemsty za śmierć ojca oraz oczywiście żądzę władzy i chrapkę na skarby Smauga :)...Azog jako główny złoczyńca nie miał zbytnio sensu...bo i dlaczego tak się zawziął na ród Durina? A tutaj w przypadku gdyby to Bolg był głównym przeciwnikiem to miałoby sens fabularny....a postać Tauriel ogólnie ona była jakoś niefortunnie wstawiona do historii.....jej rola powinna była uwzględniać jakieś elementy ksiażkowej historii....najlepiej było zrobić z niej szpiega króla elfów specjalnego wysłannika: "Król nie wierzył, by krasnoludy mogły w otwartej walce zwyciężyć i zabić smoka tak potężnego jak Smaug, i mocno podejrzewał, że uciekną się raczej do próby kradzieży czy innego podstępu. Widać z tego, że król był mądrym elfem, mądrzejszym niż ludzie z Miasta na Jeziorze, chociaż i on nie przewidział trafnie - jak zobaczymy w dalszym ciągu tej historii. Rozesławszy więc swoich szpiegów po całym wybrzeżu Jeziora i na północ, jak się dało najbliżej w okolicę Samotnej Góry - czekał." tutaj mamy przykład jej roli w fabule tak by nie odstawała :), albo po prostu można było z niej zrobić jedną elfich flisaków którzy przewozili beczki na tratwach :). To też miałoby jakiś sens. Hobbit jako historia jest całkiem interesująca....przygodowa wyprawa po skarby....z odpowiednia ilością akcji...hobbit nie powinien być imitacją Władcy bo to niemożliwe jest historią we własnym zakresie i tak trzeba było to traktować...oczywiscie wzmianki o większych szerszych wydarzeniach w kontekście mogły się pojawić ale bez przesady.
No właśnie szkoda że zżyna z romansu z LOTR. Bo krasnoludy mają inny temperament niż ludzie i trochę się nie lubią z elfami. Wątek romantyczny w stylu Waśnie w Świecie Baśni z 1999 lepiej by pasował.
@@agatagawron6256 nie przesadzajmy. Zdarzyło się kilka ładnych ujęć (moria, widoczki z numenoru). I dwóch dobrych aktorów, którzy odeszli. Dobrych wątków nadal szukam.
Hobbit to przykład patologii współczesnego kina: tempo jest ustawione na max, sceny pościgów i walk zamiast być wyczekiwaną wisienką na torcie, to dłużą się niemiłosiernie. W dodatku przedstawione w konwencji gry komputerowej, przeładowane widowiskowym efekciarstwem. Gościu który skacze po zapadających się elementach, gościu który leci w beczce...Aż mi brakowało dźwięków z Mario: ptył, ptyyył, ptyyyył...Strasznie to było infantylne.
Wiadomo, że tutaj Jackson musiał iść na jeszcze większe kompromisy, więc ta scena nie była najgorsza. Ogolnie, ostatnio jak po długim czasie obejrzałem całość, to byłem zaskoczony jak dobrze to wszystko jest zrobione, technicznie. 1 część najlepsza. Szkoda, że w trakcie kręcenia doszła długa choroba Jacksona + presja studia na 3 filmy. Mimo wszystko w porównaniu do Rings of Power, Hobbit jest arcydziełem.
Mi, jako laikowi, trylogia się podobała, nawet bardzo. Jedynie nie przypasowało mi wrzucanie na siłę wątków humorystycznych (skakanie Legolasa po głowach krasnoludów, cały wątek zarządcy miasta i jego przydupasa - każda scena, w której się pojawiają jest tragiczna) oraz całkiem inny design stworów - jakieś trolle z protezami nóg itp. widać w tym rękę del Toro. lepiej by zrobili, biorąc wszystkie modele z LotRa, byłaby większa spójność. Tam stwory były bardziej "naturalne". Poza tym, fajnie rozszerzono historię, mi osobiście wszystko grało i się spinało, ale jak mowię, jestem laikiem i nie znam wszystkich niuansów tego świata
Ja miałem to chyba 'nieszczęście" przeczytać Hobbita dopiero po 30tce i nie zrobił na mnie wrażenia, ot taka fantasy książeczka dla dzieci, może gdybym przeczytał go w młodszym wieku odebrałbym go inaczej. Za to filmowa trylogia zawsze mi się podobała, jeśli nie przykłada się zbytniej uwagi do zgodności z książką to jest to na prawdę świetnie zrealizowane, epickie widowisko. Zwykle jestem zwolennikiem bliskiego trzymania się treści książki podczas kręcenia jej ekranizacji, ale w tym przypadku odstępstwa zbytnio mi nie przeszkadzają.
Ja miałem takie wrażenie z tym arcyklejnotem. Że była to taka wewnętrzna umowa w rasie krasnoludów, że po prostu kto ma arcyklejnot ten jest królem, a to, że się w innych okolicznościach jednoczyły to nie ma tutaj zgrzytu bo to się nie wyklucza
Dla tego jest to trylogia na podstawie powieści a nie ekranizacja a to ogromna różnica. Najważniejsze jest to że Jackson umiał zachować przekaz duchowości świata śródziemia a reszta to wiadomo że jest nie możliwa do nagrania w filmach🙂
Z hobbita - jednej książki, na dodatek nie opasłej zrobili 3 filmy. Nic dziwnego, że namieszali w fabule, musieli dodać nie mało żeby wypełnić czas. Jest to o tyle żenujące, ponieważ trylogia Władcy Pierścieni też została zrealizowana w 3 ekranizacjach. A te książki do wąskich nie należą. Obecnie Hollywood i wiele medialnych środowisk w Ameryce woli dokonywać zmian we wszystkim co da więcej kasy albo pozwoli przemycić tęczową propagandę. Każdy kto czytał Hobbita, widząc tą spektakularną parodię ekranizacji dzieła Tolkiena, ani chybił zwątpił.
Może Gotri nagrasz film o tym, jak wyglądał pomysł Gandalfa na zniszczenie jedynego pierścienia i jakby to mogło wyglądać przy założeniu, ze Gandalf wyszedł z Morii, a Boromir nie poległ broniąc hobbitów? Chodzi mi o taki film, z którego będzie wynikać jaki pomysł miał Gandalf na zniszczenie pierścienia.
Uwielbiam trylogię Hobbita :) I mam gdzieś, co ludzie marudzą. Jeżeli chodzi o książkę, to zupełnie przeszła mi bez echa. Ot, taka sobie. z resztą, przeczytałam ją dopiero po seansie 1 części filmu xD W filmach się zakochałam.
jestem wielkim fanem LOTR uwielbiam Extended cut, ale hobbit pomijając historię (bo nie czytałem książki) to jest nawet zrobiony inaczej, green screen jest w 80%, a to widać, kiedy LOTR pięknie tworzony był w plenerze. No i nawet nie znając oryginalnej książkowej historii, to wydaje mi się ze się strasznie dłużyło to, spokojnie w 2 odcinkach można by było to upchnąć. No jest inny poziom, pierwsza trylogia zrobiona od serca, druga dla kasy - tak to czuje
@@Cactoos nie to miałam na myśli. Nie dałabym rady przeczytać wszystkich książek, których adaptacje widziałam. Raczej to, że gdy zostaję fanem danego autora to mam, jak GOTRI to nazywa "styczność" z jego światem. Na każdej płaszczyźnie. Ale tak jak mówisz, co kto woli. Są ciekawsze hobby niż tolkienizm.
@@nefla2 pewnie masz racje aż tak nie świruje żeby czytać książkę, ja po po prostu nie lubię czytać książek, nigdy nie lubiłem, wystarczająco w pracy czytam dokumentacji żeby jeszcze czytać w wolnym czasie. I pewnie masz racje w kategoriach bycia "prawdziwym" fanem, jestem zaledwie plebsem :D, tak czy inaczej bardzo lubię LOTR film :) cały świat jest piękny, spójny.
@@Cactoos "niespójności" są piękne. Zależnie od tego, czy trafisz na starsze czy świeższe notatki wiele historii wygląda inaczej. Różnice w genealogii, opis budowli lub zdażeń. Lub ukryte, przemycone we Władcy historie z Silmarilionu. Tolkien, pisząc Wladcę był pewien że nikt nigdy nie wyda dziwacznego Silmarilionu. Więc fragmenty z niego poukrywał i poprzemycał czytelnikom. Ale czytając ponownie widzisz w tym wszystkim drugie dno, jak zaszyfrowany list. I łezka się wtedy kręci.
"Hobbit" w wersji kinowej i reżyserskiej jest szmirą dla najmniej wymagających widzów. Jeśli ktoś chce obejrzeć wersje Hobbita skrojoną do jednego filmu, wierną książce oraz pozbawioną wszystkich idiotycznych i kiczowatych fragmentów to polecam J.R.R. Tolkien's The Hobbit (Maple Films Fan Edit) ruclips.net/video/85gVFD7Dqwk/видео.html Z wszystkich fanowskich edycji ta jest moim zdaniem najlepsza. Swoja drogą dobrze by było autorze kanału abyś omówił kiedyś fanowskie edycje.
Jedynie co mi przeszkadzało to Legolas wyglądał jak buła, strasznie był napuchnięty i mało realny, wiem że film bardzo odbiega od książki ale spoglądając na dzisiejsze " dzieła" chyba tytułu nie muszę wymieniać to dla mnie Hobbit wciąż jest wyjątkowym filmem, czuć klimat Śródziemia i wspaniali aktorzy i charakteryzacje a zwłaszcza Thorin, Bilbo i naprawdę niesamowity Thranduil ( Lee po prostu był stworzony do tej roli) dlatego oglądam i będę oglądać tak jak Władcę pierścieni, nowością podziękuję
kwestia gustu, istotnie hobbit jest produkcją bardzo dostosowaną pod akcję... co mnie osobiście odpowiada, w LOTR często łapie się na to że sceny z udziałem Frodo i niziołków często mnie nużą, a akcję napędzają dopiero takie postacie jak Legolas Gimli czy Aragorn
Cały czas szukam tak naprawdę konkretnego wytłumaczenia kim byli Ci dwaj, którzy chcieli Thorina zaatakować… Czy to byli po prostu łowcy głów, którzy se go chcieli zabić żeby dostarczyć Azogowi i otrzymać sumkę którą obiecał? - to jedynie wytłumaczenie którego się domyślam, natomiast jeśli ktoś zna ich symbolikę w tej scenie lepiej, mógłby się podzielić, bo od dłuższego czasu mnie to nurtuje…
film hobbit poszedł za bardzo w stronę bajki, takie miałem wrażenie gdy go oglądałem i to nie ma tego klimatu co poważne fantasy z władcą pierścieni imo
A te robaki co drążyły korytarze w skałach? Jak to możliwe że wyszły z dziur które zrobiły, potem cofnęły się w te dziury a potem armia wyszła z tych korytarzy? jakim cudem? zabili te robaki i przeszli przez ich ciała?
Dla mnie wszystkie filmy, czy to LOTR, czy Hobbit zostały zniszczone przez sceny i postacie które zostały tam wciśnięte a których w książkach nie było.
Myślę że problemy Hobbita wynikają z rozbicia go na trzy filmy, co poskutkowało potrzebą wypełnienia szerszym / wymyślonym materiałem. Zgadzam się że Hobbit cierpi niestety na syndrom LOTR jako nieszczęsny prequel. Zdecydowanie najmocniejsze momenty to te, które są mocno książkowe. O ile filmy momentami odlatują (Kili x Tauriel, Legolas czy Alfrid) to mimo tych głupot trzyma się to "kupy" w przeciwieństwie do czystego fanfika zwanego Rings of Power, gdzie poza widoczkami czy wątkiem krasnoludów kompletnie nie czuć klimatu. Hobbita trzyma przede wszystkim mocne aktorstwo i mniej-więcej wierność materiałowi źródłowemu. Chyba najgorzej w tym filmie kłuje CGI i ten dziwaczny jaskrawy filtr. LOTR był zdecydowanie bardziej surowy. Najwięcej problemów ma Bitwa Trzech Armii, z której nie wiadomo czemu wycięto ważne fabularne wydarzenia a dano czas postaciom zupełnie niepotrzebnym (co już jest bolączką drugiego filmu). Najlepszą zmianą w stosunku do książek jest przywrócenie Azoga, rozszerzenie roli Radagasta oraz cały wątek Białej Rady. Nic więcej temu filmowi nie było potrzebne, może poza jakimś cameo Legolasa bez czynienia go Matrixowym badassem, który mógłby rozwalić całe towarzystwo w pojedynkę :D
A mnie się nie podobał romans i wątek Tauriel z Kilim. Oprócz tego dziwna relacja Galci i Gandalfa, i ukazanie Galci (elfa) jako potężniejszej od Gandalfa (bytu anielskiego). Thranduil sztos (tak sobie wyobrażam potężnych elfów) ale historia z blyskotkami przesadzona. Wątek Tauriel zbędny.
Tego czego najbardziej nie mogę przełknąć jest to jak w filmach potraktowano Smauga. Żeby nie było jestem w większości zielony w temacie książek a sama twórczość Tolkiena przyprawia mnie o bół głowy. Gościu miał chyba inny wszechświat w głowie. Wracając jednak to jak Smaug w dwójce by badassem to w trójce zachował się i zginął jak ostatni debil. Kto oglądał ten wie.
Przyzwoitość sugerowała podzielenie Hobbita na dwie części, dokładnie w chwili, gdy Bilbo spotyka Smauga. Ale dolary przyćmiły rozsądek i wyszła trylogia... która nie wyszła...
Czytałem Hobbita tak samo jak i Władcę Pierścieni, jestem jednak w stanie przymknąć oko na pewne nieścisłości w filmie Hobbit, ale nie mogę przymknąć oka na kiczowatą charakteryzacje krasnoludów oraz polski dubbing, którego nie da się słuchać. Szczęściem, mam już wszystkie 3 odcinki z normalnym lektorem, niestety problem krasnoludów rodem z bajek Disneya pozostaje, a przecież Gimli taki kulfoniasty nie był i wyglądał, jak porządny Krasnolud.
@@kamil4446 W książce tak to nie uderza jak w filmie. W końcu Thorin i ten drugi, Kili chyba, zrobiony został normalnie, a resztę okleili jakimiś gumowymi nosami i uszami. Lipnie to wygląda.
@@krzysztofhetman4483 Pisze, że jestem w stanie przymknąć na to oko, jednak i ta kwestia, kwestia fabuły jest kiepska, choć bardziej kiepska, przynajmniej dla mnie, jest charakteryzacji poszczególnych krasnoludów.
Trochę przesadziłeś. Ta scena wcale nie jest aż tak drastycznie inna od tej książkowej, w dodatku nie ma to większego wpływu dla odbiorcy. Wiem że nie jest do końca ścisła, ale bez przesady. Wałki to są w pierścieniach władzy ale tu bym się aż tak nie czepiał.
Gandalf ogólnie został "znerfjony", no ale głównym bohaterem miał być Bilbo. A "fatalne CGI" dało Hobbitowi uroju bajeczki, a nie horroru i grozy, jakiej potrzebował LotR.
Jako ktoś kto zawsze woli książki od ekranizacji przyznam, że filmowy "Władca" jest naprawdę dobrze zrobiony (pomimo wprowadzonych zmian) Ale co do trylogii Hobbita to jednie pierwsza część mi się jako-tako podobała (ze względu właśnie na to że zmiany były subtelne imo). Pozostałe 2 to dno i kilometr mułu. Zwłaszcza trzecia, która równie dobrze mogłaby być tylko paruminutową sceną.
Z perspektywy czasu, Disneyowskich wystrywów, Marvelowskich gooowien, świata DC i milionowej części Spidermana.... ... stwierdzam, że LOTR i Hobbit to są MAJSTERSZTYKI !
mimo, że jestem fanem Tolkiena, to mi te nieścisłości nie przeszkadzają; tak samo miałem z Pierścieniami władzy. Może to kwestia tego, że się znam na filmach, i pod tym kątem obie te produkcje są zrobione po prostu dobrze; nie bardzo dobrze, ale też nie średnio
Akutat scena z Bree mi się podobała, nic złego nie wnosi do filmu, a wiele wyjaśnia w prosty sposób laikom. Jest w trylogii jednak mnóstwo innych wad. A więc tak. Niepotrzebne rozciągnięcie filmów aż do trzech filmów, przez co Jackson musiał strasznie kombinować by zapełnić czas. Beznadziejne CGI, zbytnie zaufanie i skupienie się na efektach komputerowych. Przedstawienie krasnoludów, moim zdaniem mocno średnie. To była banda błaznów a nie wojowników ktorzy mieli pokonać smoka. Kogos takiego wziął Thorin na tak ważną wyprawę? Kolejna rzecz - romans Kili i Tauriel. W ogóle dodanie elfki to było nieporozumienie.
Rozciągnięty??? Właśnie kręci się jak dwukrotnie za szybko puszczona karuzela. W jednej trzeciej przejazdu zaczyna się robić niedobrze.Trole, smoki, beczki, strzały. Wszystko w kolejnych scenach jak groch z kapustą i każda wyje, że to ona jest najdynamiczniejsza, najzajeb....sza. nie ma zagadki, której nie rozwiązuje się w trzy minuty. Nie ma refleksji, są fajerwerki. Nie ma wędrówki, jest zapierd...nie. a na końcu smok- półgłówek, który żyje po to, żeby wyleść ze swojej nory i zginąć. Nie miał swoich pięciu minut. Musiały wystarszyć mu trzy. Od bitwy pięciu armii, wyglądającej jak bitwa klonów? Klocków lego? KopiujWklejów? Robi się słabo. Reszty, nie chce mi się opisywać.
Najgorsza w Hobbicie (jako trylogii) jest dłużyzna, skracanie ciekawych wątków a masa niepotrzebnych zapychaczy typu Bitwa Pięciu Armii w zasadzie jako odrębna część. O ile pierwszy film jest bardzo przyjemny i mogę do niego wracać, bo niewiele ustępuje "Drużynie Pierścienia" pod względem jakości o tyle pozostałe 2 to liga niżej. Na szczęście dzięki Amazonowi mogę śmiało sparafrazować klasyka "Hobbicie, Trylogio moja, Ty jesteś jak zdrowie, ileż Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto oglądnął 'Pierścienie władzy' "
Niestety ten wpływ hollywood na filmy/seriale jest widoczny co drugiej produkcji. Np koło czasu. Usuwanie całych rozdziałów z książek, dodawanie własnych bzdetnych scen które nic nie wnoszą. Dodawanie na siłę co odcinek scen bitew, pojdynkow itd. A wszystko dlatego ponieważ amerykańscy widzowie szybko sie nudza, jak to ktoś kiedyś powiedzial. Fajnym kontrastem jest gra o tron przynajmniej pierwsze sezony, gdzie nie musiało być ci odcinek bitew, scen z czapy i własnych historyjek.
Akurat scena w Bree, jest bardzo fajna. Moze nie jest spójna z książkami, ale łatwo, szybko i w fajny sposob wyjasnia wiele kwestii nie do konca mozliwych do wyjasnienia w inny sposob
uważam podobnie, nie trzeba robić wszystkiego od linijku tylko dostosować dla widza. Film nie ma być tylko dla tych co czytali książki
Po obejrzeniu rop, człowiek sobie uświadamia, że ta trylogia może i miała problemy, ale przynajmniej klimat został i wszystko się zgadzało
Akurat w Bitwie Pięciu armii, malo co się zgadzało.
Nie byĺo czarnych elfòw xdd, a hobbity nie były popierniczonymi hipisami @@blllklbn4055
@@blllklbn4055Ale ogólny klimat, przekaz - się zgadzał, pozostał. Film - skrócona, swoimi regułami sterowana forma przekazania opowieści - jest film, i hollyW-"czasoprzestrzeni" pan - nie nagniesz😉.
Gandalf był inteligentny. Pozornie proponował walną bitwę, ale ostatecznie przekonał Thorina do niewielkiej wyprawy. Filmy dobrze oddają charakter czarodzieja.
Ja mam ogromny sentyment, bo na wszystkich częściach jako nastolatek byłem w kinie. I też dzisiaj brakuje mi takich filmów.
"Romans" elfki z krasnoludem, chociaż słodki, był absolutnie niepotrzebny. Co do Legolasa to mi się podobał, bo jednak był to inny Legolas niż w LOTR :) Mi się dobrze oglądało Hobbita, chociaż znałam wersję książkową :)
Romans Elfki i Krasnoluda był przedewszystkim nie tak. Nieścisłości z Azogiem i Blogiem można jeszcze jakoś to przełknąć
Przede wszystkim był tak na siłę i od czapy, że aż to bolało.
Romans, wciskanie na siłę postaci Legolasa w idiotycznych scenach, robienie ze Smauga debila, żałosna postać Alfrida itp
Nie można. Beorna zniesiono na 3 plan. To samo tyczy się bolga
No z Azogiem i Bolgiem...no powiedziałbym że to miałoby trochę więcej sensu gdyby to Bolg był tym głównym nemezis dla Thorina...to byłoby ciekawsze nawet dając motywację zloczyńcy...bo Azoga można było pokazać we flashbacku jak ginie z rąk Daina (i przedstawić jego postać bądź co bądź ważną) a Bolg jako syn wodza orków no i główny wódz w książce ktorył władał górą Gundabad miałby motywację zemsty za śmierć ojca oraz oczywiście żądzę władzy i chrapkę na skarby Smauga :)...Azog jako główny złoczyńca nie miał zbytnio sensu...bo i dlaczego tak się zawziął na ród Durina? A tutaj w przypadku gdyby to Bolg był głównym przeciwnikiem to miałoby sens fabularny....a postać Tauriel ogólnie ona była jakoś niefortunnie wstawiona do historii.....jej rola powinna była uwzględniać jakieś elementy ksiażkowej historii....najlepiej było zrobić z niej szpiega króla elfów specjalnego wysłannika:
"Król nie wierzył, by krasnoludy mogły w otwartej walce zwyciężyć i zabić smoka tak potężnego jak Smaug, i mocno podejrzewał, że uciekną się raczej do próby kradzieży czy innego podstępu. Widać z tego, że król był mądrym elfem, mądrzejszym niż ludzie z Miasta na Jeziorze, chociaż i on nie przewidział trafnie - jak zobaczymy w dalszym ciągu tej historii. Rozesławszy więc swoich szpiegów po całym wybrzeżu Jeziora i na północ, jak się dało najbliżej w okolicę Samotnej Góry - czekał."
tutaj mamy przykład jej roli w fabule tak by nie odstawała :), albo po prostu można było z niej zrobić jedną elfich flisaków którzy przewozili beczki na tratwach :). To też miałoby jakiś sens.
No rozczarował mnie strasznie ten interracial, totalna przesada, typowy zabieg defensywny żeby cancelculture ich nie zjadł
Chociaż z utworu Eda Sheerana było mnótwo kpin i zartów, to muzyka z Hobbita jest wybitna, szczególnie chór krasnoludów o samotnej górze. No i casting - Thorin, Smaug, Bilbo, Balin i Thranduil, plus scenografia.
Powiem wam, co zniszczyło filmowego Hobbita. Otóż decyzja, w której chciwe studio zdecydowało rozbić dwa filmy, na trzy. To z tej decyzji wynikają wszystkie żałosne wątki i sceny w tych filmach (np. Alfrid, niszczenie postaci Legolasa, idiotyczny romans, robienie ze Smauga debila) Gdyby zostali na dwóch produkcjach, pewnie dostalibyśmy dobre dwa filmy.
A tak mamy 3 dobre filmy. Kij w to, ze książka jest zupełnie inna. Jako film jest mega spoko do oglądania
@@YebacBandere Niestety się nie zgadzam. Jak pierwsza część jest jeszcze dość dobra, (ale o ile moga być lepsza, przy dwóch filmach) dwójka dość średnia i męcząca, ale ma jakieś mocne strony, tak trojka to po mojemu jest parodią.
@@YebacBandere Dostaliśmy nawet przyjemne do oglądania filmy, które niestety mają kilka idiotycznych wątków i co najważniejsze nie trzymają się książek
Twoje zdanie jest twoje i tylko twoje. Nie używaj go jakby każdy tak uważał. Mnie się wszystkie części mega podobały.
I dodajmy, że zamiast Jacksona początkowo reżyserem miał być del Toro.
W porównaniu do tego co dzisiaj serwują nam w kinach i Internecie to Hobbit jest arcydziełem. Smutne ale prawdziwe.
Dokładnie odnoszę to samo wrażenie i niestety to już ostatni dobry film, nic lepszego nie będzie
no jednak nie, przy obu częściach Diuny Hobbit wygląda jak film klasy B
Ja ciągle mam nadzieję, że Jackson kiedyś weźmie Hobbita - i wyda wersję "Tolkien cut" z powycinanymi fanficowymi scenami. Ja wiem, że są fanowskie wersje filmu zmontowane całkiem znośnie - ale wolałbym profesjonalnie wykonany film z dokrętkami, gdyby była potrzeba edycji niektórych scen.
W Hobbicie podoba mi się jedna, genialna scena: W Dol Gundur wielki ork lub troll chce uciąć Gandalfowi rękę z pierścieniem. I wtedy wchodzi Galadriela. Stąpa lekko, idzie powoli, z niewymuszoną gracją i roztacza wokoło siebie aurę potęgi. W pewnym momencie pojawia się w kadrze jej głowa (bo jest na niższym poziomie). A po tym, jakby od niechcenia, pojawia się ONA (wchodzi na schody), cała ubrana na biało, Staje i oznajmia spokojnym, dobitnym głosem: "Przyszłam po Mithrandira i odejdę z nim. A jeśli będziesz starał się mnie powstrzymać... ZNISZCZĘ CIĘ." A kiedy ten coś chce zrobić, jednym dość niedbałym ruchem ręki go niszczy... Ot, MOC. Nie to, co "amazonowa" żałosna figura hasająca bez sensu z mieczem po krzakach...
Ja tam nie lubie tych scen. Zrobili z Gandalfa dziadka, który dał sie złapać. A w trójce to już w ogóle kuriozum.
Dokładnie, amazonowa pacynka bardzo by chciała być potężna i myśli, że jak będzie się zachowywać jak ta co wszystko wie i wszystko umie to taka będzie. U Jacksona za to Galadriela jest uosobieniem potęgi, jest mądra, łagodna i straszna za razem. Miernoty z amazona nie mają pojęcia jak pisać postacie.
@@bartoszsokoowski457 Amazonową Galadrielę w odróżnieniu od Hobbitowej Galadrieli dzieli kilkaset lat, podczas których mogła dojrzeć i zmądrzeć. Ponadto jej moc wynikała z posiadania jednego z trzech pierścieni danych elfom, które dopiero zostały wykonane pod koniec pierwszego sezonu Pierścieni Władzy.
Jak byłem na "Hobbicie" w kinie, to miałem wrażenie, że PJ sam nie wie, co chce stworzyć: epickie dzieło na miarę "Władcy", czy bajkę dla dzieci (sceny akcji, Radagast).
No właśnie. Niby chciał zrobić poważniejszą historię, a z drugiej strony wrzucał fatalne kreskówkowe sceny. Jeszcze jakby z kolejnym filmem robiło się mroczniej i poważniej... Ale nie, bitwa pięciu armii to jest bardziej komedia.
Bardzo dziękuję za ten materiał,
fajnie było posłuchać i popatrzeć.
Serdecznie pozdrawiam 🖐🏻🙂
W hobbicie jest dużo błędów które przeszkadzają, natomiast przestaję zwracac na nie aż taką uwagę kiedy na myśl przychodzi gównoserial od amazona ktorego nazwy nie potrzeba cytować😂
Akurat bitwa pięciu armii, to jest nawet gorsza niż ten syf od amazonu.
@@blllklbn4055CO,ZĄ OSZCZĘRTWO
,,Władca Pierścieni: Pierścienie władzy"? Dzięki Gotri za Prima Aprilis 2023, które mi dało jeszcze lepsze spojrzenie na ten serial, które i tak było dobre. Mi Galadriela z ,,Drużyny Pierścienia" wcale nie była straszna; jak ktoś tylko film oglądał, to mógłby pomyśleć, że Galadriela w ogóle walczyć nie umie; więc fajnie było w końcu zobaczyć Galadrielę, która się napie*dala z przeciwnikami pokazując przy tym, że walczyć to ona umie bardzo dobrze
a i jeszcze jedno: czy Tolkien gdzieś pisał, jaki kto ma kolor skóry? nie; i sorry, ale to są wasze przyzwyczajenia tylko i wyłącznie z adaptacji Jacksona
@@blllklbn4055,,Hobbit: Bitwa pięciu Armii"? według mnie lepsza od i tak dobrego ,,Władca Pierścieni: Pierścienie władzy"
@@kamienius16 Walcząca Galadierla i czarne hobbity to najmniejszy problem tej abominacji
Najgorsza w Hobbicie jest scena jak Legolas zagina grawitację
tak, a najgorszy wątek to ten romans Krasnoluda i Elfki; mimo że, filmowy Hobbit był dla mnie ok. (tak samo w sumie jak Pierścienie władzy), to te dwie sceny i tak mi się nie podobały
ty w fantazy szukasz praw fizyki? przeciez legolas jest elfem o wiele bardziej zwinnym i magicznym stworzeniem niz czlowiek. xDDDD.
@@ImotekhtheStormlord-tx2it No i fajnie to pokazał Jackson w Lotr. W hobbicie przesadzili i wygląda to żałośnie.
@@ImotekhtheStormlord-tx2it wiem, że to żart, ale jakoś Gandalf spadł razem z Balrogiem
W hobbicie najgorszy jest Legolas.
Bardzo lubię oglądać Teoje filmy, świetnie opracowane i przyjemnie wprowadzone zasadnicze elementy. Tak, że nie rujnują całego obrazu powstałego z połączenia książek i filmów.
Najgorsze w ekranizacji Hobbita jest mnogość scen akcji - niepotrzebnych, irytujących wręcz odrzucających. Boli bardzo bo film ma super potencjał - niesamowicie dobranych aktorów i jest super zrobiony techniczne. Problemem tez nie jest długość trylogii i jej rozciągnięcie - problemem jest w jaki sposób to zrobiono. Gdy oglądasz film i jest Ci wstyd za to co widzisz - wtedy film przegrywa.
Najlepsze w tych filmach (konkretnie w ostatnim) jest to, że całość jest tak rozciągnięta niemiłosiernie, a i tak brakuje ważnych książkowych scen xD nie wiem kto uznał, że oglądanie żałosnych scen z Alfridem będzie ciekawsze, niż wielki niedźwiedź miażdżący orków...
Hobbit to hobbit tamto, a sam LOTR jest pełen zmian i głupich scen o których już nikt nie chce pamiętać. Uwielbiam oba filmy i żadne wywody tego nie zmienią 😊
Oj myślę, że wielu, wielu ludzi pamięta o głupich i niepotrzebnych zmianach w LOTR. Zmiany w Hobbicie są natomiast często żenujące.
Ale głupi argument... Zmiany w Lotr mało komu wadzą, bo to fenomenalne filmy. Hobbit w porywach jest tylko dobry.
Zgadzam się,jak ktoś stwierdzi,że woli hobbita od Lotr to od razu że coś z nim jest nie tak ,ja np nie widzę fenomenu władcy pierścieni a hobbita mogę oglądać w kółko
dobry materiał, Hobbita czytałem jako lekturę w podstawówce tj. 10 lat przed filmami, a i tak pamietalem, ze bylo wiele niescislosci, ktore doslownie tutaj przedstawiles :D
anyway fajnie sie ogladalo, zwlaszcza bitwe pieciu armii wersje rozszerzona, chociaz troche CGI mi nie pasuje (jakos LOTR dal rade bez tego i wyszlo bosko)
Czytając tytuł, myślałem, że będziesz opowiadał o scenie, gdzie Thranduil mówi Legolasowi, że ma poszukać Aragorna, albo o rozmowie Kiliego i Tauriel o zawartości jego spodni xD Ale i tak wybrałeś dobrą scenę! A raczej słabą, chociaż film i tak mi się podobał :D
ja z dziewczyną mam taki moment, że "musimy" sobie przypomnieć obie trylogie przynajmniej raz na 3 miesiące, a bywa i częściej xD wcale nie widać, że jesteśmy fanami
W hobbicie przeszkadza przede wszystkim CGI.. Oryginalna trylogię się pięknie ogląda bo są tam efekty techniczne
Najgorsza jest scena w której orkowie szarżują na krasnoludów, ci stawiają mur tarcz, a tu przed samym stykiem, elfy przeslakują nad krasnoludami, no dramat
Sama bitwa jest fatalna.
no to kurwa bylo za mocne w chuj dla wsyztskich... ale poza tym, ustawienia szykow krasnolodow w zaleznosci od sytuacji byly juz poprawnie zrobione
@@blllklbn4055 No nie przesadzajmy. Było kilka fajnych smaczków. Krasnoludzkie wirly wirly, czyli counterstrike przeciwko strzałom, to jak elfy "wciągnęły" krasnoludów w głąb swojego szyku ustępując im miejsca, sposób zmiany w szyku elfów (łucznicy, włócznicy). A część oczywiście była do bani, np to w jaki sposób walczył Dain rozwalając swoich przeciwników jednym uderzeniem głowy, czy wspomniane wcześniej skaczące elfy.
Ja po latach przekonałem się do tego że Hobbit to fajna produkcja - pod warunkiem że przymkniemy oko na obecnośc Azoga, Tauriel i Legolasa. Pozostałe aspekty oddają fajnie baśniowy klimat przekoloryzowanej przez samego Hobbita historii. Zawsze dobrze sie bawię.
Hobbit byłby całkiem udaną adaptacją gdyby:
- 2 filmy zamiast 3 (tak jak początkowo planowali, ale warner chciał doić franczyzę na maksa)
- wywalić wątek romantyczny, będący tanią zrzynką z LotR
- skrócić sceny bitewne z 3 części i ogólnie przyspieszyć akcję, nie rozwlekać scen
- Azog może zostać, bo film potrzebował antagonisty tego rodzaju (Smaug gości na ekranie zbyt krótko)
Naiwne byłoby założenie, że Hobbit będzie w stanie dorównać LotRowi. Materiał źródłowy znacznie uboższy, historia po prostu mniej interesująca, mniej doniosła. Ale dało się z tego zrobić 2 solidne filmy, takie 7-8/10.
No z Azogiem i Bolgiem...no powiedziałbym że to miałoby trochę więcej sensu gdyby to Bolg był tym głównym nemezis dla Thorina...to byłoby ciekawsze nawet dając motywację zloczyńcy...bo Azoga można było pokazać we flashbacku jak ginie z rąk Daina (i przedstawić jego postać bądź co bądź ważną) a Bolg jako syn wodza orków no i główny wódz w książce ktorył władał górą Gundabad miałby motywację zemsty za śmierć ojca oraz oczywiście żądzę władzy i chrapkę na skarby Smauga :)...Azog jako główny złoczyńca nie miał zbytnio sensu...bo i dlaczego tak się zawziął na ród Durina? A tutaj w przypadku gdyby to Bolg był głównym przeciwnikiem to miałoby sens fabularny....a postać Tauriel ogólnie ona była jakoś niefortunnie wstawiona do historii.....jej rola powinna była uwzględniać jakieś elementy ksiażkowej historii....najlepiej było zrobić z niej szpiega króla elfów specjalnego wysłannika:
"Król nie wierzył, by krasnoludy mogły w otwartej walce zwyciężyć i zabić smoka tak potężnego jak Smaug, i mocno podejrzewał, że uciekną się raczej do próby kradzieży czy innego podstępu. Widać z tego, że król był mądrym elfem, mądrzejszym niż ludzie z Miasta na Jeziorze, chociaż i on nie przewidział trafnie - jak zobaczymy w dalszym ciągu tej historii. Rozesławszy więc swoich szpiegów po całym wybrzeżu Jeziora i na północ, jak się dało najbliżej w okolicę Samotnej Góry - czekał."
tutaj mamy przykład jej roli w fabule tak by nie odstawała :), albo po prostu można było z niej zrobić jedną elfich flisaków którzy przewozili beczki na tratwach :). To też miałoby jakiś sens. Hobbit jako historia jest całkiem interesująca....przygodowa wyprawa po skarby....z odpowiednia ilością akcji...hobbit nie powinien być imitacją Władcy bo to niemożliwe jest historią we własnym zakresie i tak trzeba było to traktować...oczywiscie wzmianki o większych szerszych wydarzeniach w kontekście mogły się pojawić ale bez przesady.
No właśnie szkoda że zżyna z romansu z LOTR. Bo krasnoludy mają inny temperament niż ludzie i trochę się nie lubią z elfami. Wątek romantyczny w stylu Waśnie w Świecie Baśni z 1999 lepiej by pasował.
Cieszmy się jedynie, że Christopher nie widział Amazonu. Bo żeby chodziaz zrobili film akcji z tego.
Czekam na sceny które zniszczyły pierścienie wladzy amazona (pewnie wszystkie;D)
Trzebaby było cały sezon pokazać 😂
@@agatagawron6256 nie przesadzajmy. Zdarzyło się kilka ładnych ujęć (moria, widoczki z numenoru). I dwóch dobrych aktorów, którzy odeszli. Dobrych wątków nadal szukam.
Hobbit to przykład patologii współczesnego kina: tempo jest ustawione na max, sceny pościgów i walk zamiast być wyczekiwaną wisienką na torcie, to dłużą się niemiłosiernie. W dodatku przedstawione w konwencji gry komputerowej, przeładowane widowiskowym efekciarstwem. Gościu który skacze po zapadających się elementach, gościu który leci w beczce...Aż mi brakowało dźwięków z Mario: ptył, ptyyył, ptyyyył...Strasznie to było infantylne.
Wiadomo, że tutaj Jackson musiał iść na jeszcze większe kompromisy, więc ta scena nie była najgorsza. Ogolnie, ostatnio jak po długim czasie obejrzałem całość, to byłem zaskoczony jak dobrze to wszystko jest zrobione, technicznie. 1 część najlepsza. Szkoda, że w trakcie kręcenia doszła długa choroba Jacksona + presja studia na 3 filmy. Mimo wszystko w porównaniu do Rings of Power, Hobbit jest arcydziełem.
Pierwszy raz się z Tobą nie zgodzę, ale może jestem nie obiektywny bo uwielbiam Bree jako takie...
Wciąga można słuchać i słuchać czekamy na kompletną analize ;p
Nie no tam kwas się zaczął od Legolasa oraz Tauriel, a potem pod Ereborem, żywym Azogiem itd.
Mi, jako laikowi, trylogia się podobała, nawet bardzo. Jedynie nie przypasowało mi wrzucanie na siłę wątków humorystycznych (skakanie Legolasa po głowach krasnoludów, cały wątek zarządcy miasta i jego przydupasa - każda scena, w której się pojawiają jest tragiczna) oraz całkiem inny design stworów - jakieś trolle z protezami nóg itp. widać w tym rękę del Toro. lepiej by zrobili, biorąc wszystkie modele z LotRa, byłaby większa spójność. Tam stwory były bardziej "naturalne". Poza tym, fajnie rozszerzono historię, mi osobiście wszystko grało i się spinało, ale jak mowię, jestem laikiem i nie znam wszystkich niuansów tego świata
10:08 Jakie magiczne właściwości ma klejnot w filmie? Nie przypominam sobie żadnych takich cech ani żadnych wzmianek na temat Aulego.
2:53 (...) by zabić Cyklopa Smoka Czarnoksiężnika, który jest Duchem Dupy. (Kto wie ten wie)
Boże muzyka ze Skyrim tak fajnie pasuje do contentu z Władcy Pierścieni, że aż się nie spodziewałem
dzieki i pozdrawiam
Ja miałem to chyba 'nieszczęście" przeczytać Hobbita dopiero po 30tce i nie zrobił na mnie wrażenia, ot taka fantasy książeczka dla dzieci, może gdybym przeczytał go w młodszym wieku odebrałbym go inaczej. Za to filmowa trylogia zawsze mi się podobała, jeśli nie przykłada się zbytniej uwagi do zgodności z książką to jest to na prawdę świetnie zrealizowane, epickie widowisko. Zwykle jestem zwolennikiem bliskiego trzymania się treści książki podczas kręcenia jej ekranizacji, ale w tym przypadku odstępstwa zbytnio mi nie przeszkadzają.
Ja miałem takie wrażenie z tym arcyklejnotem. Że była to taka wewnętrzna umowa w rasie krasnoludów, że po prostu kto ma arcyklejnot ten jest królem, a to, że się w innych okolicznościach jednoczyły to nie ma tutaj zgrzytu bo to się nie wyklucza
Oglądając Hobbita pomyślcie o Pierścieniach Władzy xD
Świetny materiał. Zasypiam po kilku minutach słuchania.
Czekam na rzeczony 2-godzinny materiał o różnicach w Hobbicie między książką, a filmami.
Dla tego jest to trylogia na podstawie powieści a nie ekranizacja a to ogromna różnica. Najważniejsze jest to że Jackson umiał zachować przekaz duchowości świata śródziemia a reszta to wiadomo że jest nie możliwa do nagrania w filmach🙂
Z hobbita - jednej książki, na dodatek nie opasłej zrobili 3 filmy. Nic dziwnego, że namieszali w fabule, musieli dodać nie mało żeby wypełnić czas. Jest to o tyle żenujące, ponieważ trylogia Władcy Pierścieni też została zrealizowana w 3 ekranizacjach. A te książki do wąskich nie należą. Obecnie Hollywood i wiele medialnych środowisk w Ameryce woli dokonywać zmian we wszystkim co da więcej kasy albo pozwoli przemycić tęczową propagandę. Każdy kto czytał Hobbita, widząc tą spektakularną parodię ekranizacji dzieła Tolkiena, ani chybił zwątpił.
10/10 !!!
Ze wszystkich scen, które pociągnęły Hobbita w dół, wybrać scenę z karczmy w Bree? Litości...
Dla mnie hobbit i tak będzie trochę lepszy niż władca pierścieni. Ale i tak obie trylogię kocham.
W porownaniu z tym kałem od Amazonu to Hobbit i Władca Pierscieni to arcydzieło.
Zniszczyli cały klimat gatunku fantazy, robiąc z tego filmu jakąś grę komputerową z cringowym wątkiem romansu krasnoluda i elfki.
Można ponarzekać na Hobbita, ale bądźmy szczerzy- nic nigdy nie przebije chujowością pierścieni władzy (celowo z małej, disrespect)
Moim zdaniem najgorszą scena była ucieczka w beczkach. Tyle niesamowitych zbiegów okoliczności i żaden krasnolud nie draśnięty
dzieñ dobry👍
będzie coś o gundabadzie? nie ma nic o nim na polskim yt
Może Gotri nagrasz film o tym, jak wyglądał pomysł Gandalfa na zniszczenie jedynego pierścienia i jakby to mogło wyglądać przy założeniu, ze Gandalf wyszedł z Morii, a Boromir nie poległ broniąc hobbitów?
Chodzi mi o taki film, z którego będzie wynikać jaki pomysł miał Gandalf na zniszczenie pierścienia.
Uwielbiam trylogię Hobbita :) I mam gdzieś, co ludzie marudzą. Jeżeli chodzi o książkę, to zupełnie przeszła mi bez echa. Ot, taka sobie. z resztą, przeczytałam ją dopiero po seansie 1 części filmu xD W filmach się zakochałam.
ruclips.net/video/O_6cM4cEBA4/видео.html
Władca na zawsze top filmy i książki, a Hobbit co najwyżej średniak
jestem wielkim fanem LOTR uwielbiam Extended cut, ale hobbit pomijając historię (bo nie czytałem książki) to jest nawet zrobiony inaczej, green screen jest w 80%, a to widać, kiedy LOTR pięknie tworzony był w plenerze. No i nawet nie znając oryginalnej książkowej historii, to wydaje mi się ze się strasznie dłużyło to, spokojnie w 2 odcinkach można by było to upchnąć. No jest inny poziom, pierwsza trylogia zrobiona od serca, druga dla kasy - tak to czuje
Jestem wielkim fanem LoR (...) nie czytałem Hobbita.
🤔 ugryzło mnie to w ucho, aczkolwiek da się i tak
@@nefla2 myślenie że trzeba coś czytać żeby ekranizacja się podoba jest imho zaściankowym myśleniem. Ale co kto woli :)
@@Cactoos nie to miałam na myśli. Nie dałabym rady przeczytać wszystkich książek, których adaptacje widziałam. Raczej to, że gdy zostaję fanem danego autora to mam, jak GOTRI to nazywa "styczność" z jego światem. Na każdej płaszczyźnie.
Ale tak jak mówisz, co kto woli. Są ciekawsze hobby niż tolkienizm.
@@nefla2 pewnie masz racje aż tak nie świruje żeby czytać książkę, ja po po prostu nie lubię czytać książek, nigdy nie lubiłem, wystarczająco w pracy czytam dokumentacji żeby jeszcze czytać w wolnym czasie. I pewnie masz racje w kategoriach bycia "prawdziwym" fanem, jestem zaledwie plebsem :D, tak czy inaczej bardzo lubię LOTR film :) cały świat jest piękny, spójny.
@@Cactoos "niespójności" są piękne. Zależnie od tego, czy trafisz na starsze czy świeższe notatki wiele historii wygląda inaczej. Różnice w genealogii, opis budowli lub zdażeń.
Lub ukryte, przemycone we Władcy historie z Silmarilionu. Tolkien, pisząc Wladcę był pewien że nikt nigdy nie wyda dziwacznego Silmarilionu. Więc fragmenty z niego poukrywał i poprzemycał czytelnikom. Ale czytając ponownie widzisz w tym wszystkim drugie dno, jak zaszyfrowany list. I łezka się wtedy kręci.
muza i chór w tle są git
Będzie może materiał o filmie Złoty Kompas z 2007?
"Hobbit" w wersji kinowej i reżyserskiej jest szmirą dla najmniej wymagających widzów. Jeśli ktoś chce obejrzeć wersje Hobbita skrojoną do jednego filmu, wierną książce oraz pozbawioną wszystkich idiotycznych i kiczowatych fragmentów to polecam J.R.R. Tolkien's The Hobbit (Maple Films Fan Edit) ruclips.net/video/85gVFD7Dqwk/видео.html Z wszystkich fanowskich edycji ta jest moim zdaniem najlepsza. Swoja drogą dobrze by było autorze kanału abyś omówił kiedyś fanowskie edycje.
Jedynie co mi przeszkadzało to Legolas wyglądał jak buła, strasznie był napuchnięty i mało realny, wiem że film bardzo odbiega od książki ale spoglądając na dzisiejsze " dzieła" chyba tytułu nie muszę wymieniać to dla mnie Hobbit wciąż jest wyjątkowym filmem, czuć klimat Śródziemia i wspaniali aktorzy i charakteryzacje a zwłaszcza Thorin, Bilbo i naprawdę niesamowity Thranduil ( Lee po prostu był stworzony do tej roli) dlatego oglądam i będę oglądać tak jak Władcę pierścieni, nowością podziękuję
kwestia gustu, istotnie hobbit jest produkcją bardzo dostosowaną pod akcję... co mnie osobiście odpowiada, w LOTR często łapie się na to że sceny z udziałem Frodo i niziołków często mnie nużą, a akcję napędzają dopiero takie postacie jak Legolas Gimli czy Aragorn
W szyderczym skrócie: hobbit. Wolę od oryginału.
Cały czas szukam tak naprawdę konkretnego wytłumaczenia kim byli Ci dwaj, którzy chcieli Thorina zaatakować… Czy to byli po prostu łowcy głów, którzy se go chcieli zabić żeby dostarczyć Azogowi i otrzymać sumkę którą obiecał? - to jedynie wytłumaczenie którego się domyślam, natomiast jeśli ktoś zna ich symbolikę w tej scenie lepiej, mógłby się podzielić, bo od dłuższego czasu mnie to nurtuje…
Już takich filmów nie robią
Co do Hobbita to mam ogromny sentyment, może i jest odchodzi bardzo od książki, ale i tak zakochałem się w tej trylogii
Najlepiej wrócić do adaptacji Władcy Pierścieni Netflixa, tam wszystko się zgadza :D
film hobbit poszedł za bardzo w stronę bajki, takie miałem wrażenie gdy go oglądałem i to nie ma tego klimatu co poważne fantasy z władcą pierścieni imo
Może dlatego że hobbit to jest bajka dla dzieci Tolkiena? A nie poważne fantasy?
Hobbit był pisany z myślą o młodych odbiorcach. Był bajką.
Nie. Problemem hobbita było to, ze niby chcieli iść w strone LoTr, a zdrugiej strony wstawiali żałosne, przerysowane sceny i denny humor.
Co to za muzyka w tle?
Wygląda mi na ambienty z gry Skyrim.
A te robaki co drążyły korytarze w skałach? Jak to możliwe że wyszły z dziur które zrobiły, potem cofnęły się w te dziury a potem armia wyszła z tych korytarzy? jakim cudem? zabili te robaki i przeszli przez ich ciała?
Dla mnie wszystkie filmy, czy to LOTR, czy Hobbit zostały zniszczone przez sceny i postacie które zostały tam wciśnięte a których w książkach nie było.
Powinno sie sfilmowac jedna historie... Beren i Luthien
Myślę że problemy Hobbita wynikają z rozbicia go na trzy filmy, co poskutkowało potrzebą wypełnienia szerszym / wymyślonym materiałem. Zgadzam się że Hobbit cierpi niestety na syndrom LOTR jako nieszczęsny prequel. Zdecydowanie najmocniejsze momenty to te, które są mocno książkowe. O ile filmy momentami odlatują (Kili x Tauriel, Legolas czy Alfrid) to mimo tych głupot trzyma się to "kupy" w przeciwieństwie do czystego fanfika zwanego Rings of Power, gdzie poza widoczkami czy wątkiem krasnoludów kompletnie nie czuć klimatu. Hobbita trzyma przede wszystkim mocne aktorstwo i mniej-więcej wierność materiałowi źródłowemu. Chyba najgorzej w tym filmie kłuje CGI i ten dziwaczny jaskrawy filtr. LOTR był zdecydowanie bardziej surowy. Najwięcej problemów ma Bitwa Trzech Armii, z której nie wiadomo czemu wycięto ważne fabularne wydarzenia a dano czas postaciom zupełnie niepotrzebnym (co już jest bolączką drugiego filmu). Najlepszą zmianą w stosunku do książek jest przywrócenie Azoga, rozszerzenie roli Radagasta oraz cały wątek Białej Rady. Nic więcej temu filmowi nie było potrzebne, może poza jakimś cameo Legolasa bez czynienia go Matrixowym badassem, który mógłby rozwalić całe towarzystwo w pojedynkę :D
Wy narzekacie a w książce nie było orców ani trolli w bitwie pięciu armi były tylko gobliny i wargowie
A mnie się nie podobał romans i wątek Tauriel z Kilim. Oprócz tego dziwna relacja Galci i Gandalfa, i ukazanie Galci (elfa) jako potężniejszej od Gandalfa (bytu anielskiego). Thranduil sztos (tak sobie wyobrażam potężnych elfów) ale historia z blyskotkami przesadzona. Wątek Tauriel zbędny.
Jedynka super, dwójka dobra, a trojka...cóż, wyszlo jak wyszlo
Po styczności z ring of power to Pioter zrobił arcydzieła
Osobiście uważam, że wiele scen zniszczyło filmy Hobbita... zbyt wiele, by fan Tolkiena mógł to oglądać ze spokojem.
Tego czego najbardziej nie mogę przełknąć jest to jak w filmach potraktowano Smauga. Żeby nie było jestem w większości zielony w temacie książek a sama twórczość Tolkiena przyprawia mnie o bół głowy. Gościu miał chyba inny wszechświat w głowie. Wracając jednak to jak Smaug w dwójce by badassem to w trójce zachował się i zginął jak ostatni debil. Kto oglądał ten wie.
Przyzwoitość sugerowała podzielenie Hobbita na dwie części, dokładnie w chwili, gdy Bilbo spotyka Smauga. Ale dolary przyćmiły rozsądek i wyszła trylogia... która nie wyszła...
Jackson chciał dwa filmy. Pierwszy miał się kończyć na spływie w beczkach z widokiem na Samotną Górę.
@@blllklbn4055 kontynuuj...
bawisz się w jechanie tolkienie jak inni po wiedzminie netflixa :)
A mi się Hobbit podobał, i Lotr i Hobbit dla mnie są bardzo ciekawym doświadczeniem filmowym
Butwa 5 armii mi kompletnie nie podeszła, albo strzał w smoka z ruin budynku xd
Pierwsza część Hobbita jest najwierniejszą adapcją Tolkiena od Jacksona. Im dalej w las...
Czytałem Hobbita tak samo jak i Władcę Pierścieni, jestem jednak w stanie przymknąć oko na pewne nieścisłości w filmie Hobbit, ale nie mogę przymknąć oka na kiczowatą charakteryzacje krasnoludów oraz polski dubbing, którego nie da się słuchać. Szczęściem, mam już wszystkie 3 odcinki z normalnym lektorem, niestety problem krasnoludów rodem z bajek Disneya pozostaje, a przecież Gimli taki kulfoniasty nie był i wyglądał, jak porządny Krasnolud.
Ale w książce krasnoludy były jeszcze bardziej Disnejowskie. Te kolorowe brody i płaszczyki... Dobrze, że z tego zrezygnowano.
@@kamil4446 W książce tak to nie uderza jak w filmie. W końcu Thorin i ten drugi, Kili chyba, zrobiony został normalnie, a resztę okleili jakimiś gumowymi nosami i uszami. Lipnie to wygląda.
A według mnie to właśnie bardzo dobrze wygląda
Wg. mnie charakteryzacja była bardzo dobra. Tragedia natomiast to fabuła, szczególnie sceny z gonitwami na poziomie Benny Hilla.
@@krzysztofhetman4483 Pisze, że jestem w stanie przymknąć na to oko, jednak i ta kwestia, kwestia fabuły jest kiepska, choć bardziej kiepska, przynajmniej dla mnie, jest charakteryzacji poszczególnych krasnoludów.
W tle leci soundtrack ze skyrima? 😅
Trochę przesadziłeś. Ta scena wcale nie jest aż tak drastycznie inna od tej książkowej, w dodatku nie ma to większego wpływu dla odbiorcy. Wiem że nie jest do końca ścisła, ale bez przesady. Wałki to są w pierścieniach władzy ale tu bym się aż tak nie czepiał.
Czytałem "Hobbita" a trylogia bardzo mi się podobała, tylko w wersji rozszerzonej, reżyserskiej - jest lepsza.
Gandalf ogólnie został "znerfjony", no ale głównym bohaterem miał być Bilbo.
A "fatalne CGI" dało Hobbitowi uroju bajeczki, a nie horroru i grozy, jakiej potrzebował LotR.
Jako ktoś kto zawsze woli książki od ekranizacji przyznam, że filmowy "Władca" jest naprawdę dobrze zrobiony (pomimo wprowadzonych zmian)
Ale co do trylogii Hobbita to jednie pierwsza część mi się jako-tako podobała (ze względu właśnie na to że zmiany były subtelne imo). Pozostałe 2 to dno i kilometr mułu. Zwłaszcza trzecia, która równie dobrze mogłaby być tylko paruminutową sceną.
Trzecia część Hobbita nawet leciała na Hbo comedy, to też trochę mówi ;D
A ja głupi, myślałem, że Amazon ;)
A może świat Hobbita przestawiony w filmie, to jakieś inne alternatywne uniwersum świata Tolkiena?...
Proszę nagraj taki 2 godzinny film
Z perspektywy czasu, Disneyowskich wystrywów, Marvelowskich gooowien, świata DC i milionowej części Spidermana....
... stwierdzam, że LOTR i Hobbit to są MAJSTERSZTYKI !
LOTR oczywiście że tak, ale Hobbit niestety niezbyt,
mimo, że jestem fanem Tolkiena, to mi te nieścisłości nie przeszkadzają; tak samo miałem z Pierścieniami władzy. Może to kwestia tego, że się znam na filmach, i pod tym kątem obie te produkcje są zrobione po prostu dobrze; nie bardzo dobrze, ale też nie średnio
Druga część Hobbita jest moja ulubiona lecz ta scena z początku jest serio dziwna i nielogiczna
Akutat scena z Bree mi się podobała, nic złego nie wnosi do filmu, a wiele wyjaśnia w prosty sposób laikom. Jest w trylogii jednak mnóstwo innych wad. A więc tak. Niepotrzebne rozciągnięcie filmów aż do trzech filmów, przez co Jackson musiał strasznie kombinować by zapełnić czas. Beznadziejne CGI, zbytnie zaufanie i skupienie się na efektach komputerowych. Przedstawienie krasnoludów, moim zdaniem mocno średnie. To była banda błaznów a nie wojowników ktorzy mieli pokonać smoka. Kogos takiego wziął Thorin na tak ważną wyprawę? Kolejna rzecz - romans Kili i Tauriel. W ogóle dodanie elfki to było nieporozumienie.
Rozciągnięty??? Właśnie kręci się jak dwukrotnie za szybko puszczona karuzela. W jednej trzeciej przejazdu zaczyna się robić niedobrze.Trole, smoki, beczki, strzały. Wszystko w kolejnych scenach jak groch z kapustą i każda wyje, że to ona jest najdynamiczniejsza, najzajeb....sza. nie ma zagadki, której nie rozwiązuje się w trzy minuty. Nie ma refleksji, są fajerwerki. Nie ma wędrówki, jest zapierd...nie. a na końcu smok- półgłówek, który żyje po to, żeby wyleść ze swojej nory i zginąć. Nie miał swoich pięciu minut. Musiały wystarszyć mu trzy. Od bitwy pięciu armii, wyglądającej jak bitwa klonów? Klocków lego? KopiujWklejów? Robi się słabo. Reszty, nie chce mi się opisywać.
nie wiem na jakiej zasadzie YT wrzuca rekomendacje takich marudzeń i kto to ogląda :P
Najgorsza w Hobbicie (jako trylogii) jest dłużyzna, skracanie ciekawych wątków a masa niepotrzebnych zapychaczy typu Bitwa Pięciu Armii w zasadzie jako odrębna część. O ile pierwszy film jest bardzo przyjemny i mogę do niego wracać, bo niewiele ustępuje "Drużynie Pierścienia" pod względem jakości o tyle pozostałe 2 to liga niżej. Na szczęście dzięki Amazonowi mogę śmiało sparafrazować klasyka "Hobbicie, Trylogio moja, Ty jesteś jak zdrowie, ileż Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto oglądnął 'Pierścienie władzy' "
Liczba...liczba...liczba... Nie ilość!
Niestety ten wpływ hollywood na filmy/seriale jest widoczny co drugiej produkcji. Np koło czasu. Usuwanie całych rozdziałów z książek, dodawanie własnych bzdetnych scen które nic nie wnoszą. Dodawanie na siłę co odcinek scen bitew, pojdynkow itd.
A wszystko dlatego ponieważ amerykańscy widzowie szybko sie nudza, jak to ktoś kiedyś powiedzial.
Fajnym kontrastem jest gra o tron przynajmniej pierwsze sezony, gdzie nie musiało być ci odcinek bitew, scen z czapy i własnych historyjek.
Zgadzam się w 100%. Fajny film ale jak się zaczyna weń wgłębiać to się robi dziwnie.