Oddzielanie rzeczywistości od gry - kocham te dyskusje. W ten sposób kilka lat temu usprawiedliwiono gwałt na mojej postaci, bo to "tylko gra, bądź dorosła". Nekromanta, gdy ktoś z drużyny odkrył jego tajemnicę, poderżnął innej postaci gardło podczas long resta. "To tylko gra, nie możesz się wkurwiać, jesteś niedojrzały i idź się leczyć jak Ci to przeszkadza". A że po tej akcji nikt już nie usiadł do wspólnego stołu... Ostatecznie uważam, że wszystko jest kwestią consentu i nie ma rozwiązania uniwersalnego, tyle żeby zwrócić na to uwagę przed rozpoczęciem gry. Jeśli przy stole siedzą gracze, którzy lubią sarkazm, wzajemne przytyki, rywalizację czy wręcz friendly fire oraz mistrz gry, któremu to nie przeszkadza - go for it! Jest to jednak rzecz do przegadania przed wyruszeniem w drogę, oraz do przegadywania na bieżąco przy sążnistych punktach zapalnych (bo dla jednego zabicie PC przez PC jest ok, dla drugiego to już przesada. To gdzie są te granice?). A są ludzie, którzy dość mają wiecznej podejrzliwości w życiu i chcieliby nie mieć dzikich rozkmin w grze, czy kumpel zaraz podłoży mu świnię. Obie postawy moim zdaniem są valid, grunt żeby przy jednym stole były plus minus takie same nastawienia. A już w ogóle najgorzej, jak jedna osoba jest złośliwa, a druga nie lubi się tak bawić i prosi, żeby tego nie robił, bo się przejmuje potem w trakcie i po sesji. I dostaje na twarz "nie możesz się źle z tym czuć, bo to tylko gra" :) Druga rzecz, że od mg zależy jakie postaci wpuści do gry (i ja np. nie dałabym do jednej ekipy paladyna i nekromanty, serio, jaki oni mają mieć wspólny cel, po co ze sobą w ogóle podróżują?), od mg zależy czy na sesji zero przegada motywację postaci do tego, by w ekipie w ogóle być. To może być chłodna kalkulacja, to może być interesowne ze strony postaci, tak żeby ostatecznie to miało sens.
6:00 Jeżeli gracz nie potrafi odróżnić gry od rzeczywistości, i przenosi konflikty występujące w fikcyjnym świecie do realnego, to powinien rychło udać się do specjalisty, a nie grac w gry. Jakiekolwiek.
Tu nie chodzi o odróżnienia gry od rzeczywistości. Gracz zabijając innemu graczowi postać niszczy coś nad czym być może ta osoba pracowała od dłuższego czasu, przegrała z nią wiele gier, więc w pewnym sensie stała mu się bliska. Poza tym nie ukrywajmy, zabicie komuś postaci jest po prostu niefajne i może nie jest zbrodnią kalibru spania z czyjąś żoną to jednak nadal taka osoba ma prawo na tą drugą być po prostu zła
@@krzysztofnegacz884 zabicie - to faktycznie jest przesada. ale jeżeli są to jakieś kłody pod nogi i one mogą skończyć się śmiercią jednej z postaci - to już inna kwestia :)
Dlatego mi się podoba koncepcja filmowych scenariuszy w "Obcym", gdzie na 99% możemy się spodziewać, że postacie graczy będą współpracować, tylko tyle, ile będzie konieczne. Wszyscy grający znają tę formułę, która może być ciekawą odskocznią od "sztampowego": "jesteśmy jedną drużyną". Fakt, dobre zagranie i odseparowanie się, od postaci zdrajcy może nie być proste, ale na tym w końcu RPG polega - być kimś, kim nie jesteśmy w rzeczywistości - jednocześnie aktorem i scenarzystą.
A ja się np. nie zgadzam z tym, że konflikty nie powinny istnieć.Idąc tym torem myślenia w drużynie w której jest paladyn i nekromanta wszyscy powinni się kochać i sobie pomagać.Jest różnica między podkładaniem sobie świń a odgrywaniem negatywnych relacji między postaciami graczy. Z obserwacji moich graczy wiem, że są oni w stanie oddzielić relacje między postaciami od relacji międzyludzkich i jeszcze dobrze się przy tym bawić.
Jeśli są jakieś kwasy to zawsze można po sesji, albo przed sesją porozmawiać. Czy nie macie nic przeciwko jeśli któraś z postaci zginie? itd. I tak samo jako gracz jeśli mam jakiś pomysł na postać (zły / niegodziwy / kłamca / pacyfista ze ślubami), który może rozwalić / utrudnić kampanię, rozmawiam z mistrzem gry poza sesją sam na sam.
Super się słucha Bartka, słychać, że wie o czym mówi, ale chyba lekko brakuje gestykulacji. Momentami jest za statyczne, choć dużo ratuje konwencja dyskusji, zamiast prelekcji. Rozmowa wydaje się jakaś taka, naturalna.
Najlepsza kampania jaką zaoferowałem graczom, którą oni sami wspominają jako jedną z lepszych, była kampania w której wszyscy byli przeciwko sobie, tyle że potajemnie i mieli wspólny cel. To było wyborne i jakoś obyło się bez strat w znajomościach. Zgadzam się jednak, że to się ze wszystkimi nie uda :)
Bartek fajnie mówi. Też uważam, że obydwie strony - i MG i Gracze mają razem się bawić. Różnimy się jednak w podejściu do konfliktów - ja je uwielbiam, bo uważam, że to one tworzą fajne historie. I mam wrażenie, że jeśli jesteśmy dojrzali, to spokojnie oddzielimy rzeczywistość od fabyły gry. Zresztą nawet dzieci idealnie oddzielają fabułę od rzeczywistości - fabułę zabawy, gry, a nawet erpeżka. :)
IMO Bartkowi chodzi o coś innego. Nie o konflikty między PG polegające na różnych motywacjach i wyborach, które dają nam fajną finałową scenę, tylko raczej o ordynarne granie pvp z podpierdalaniem i wbijaniem kosy w plecy na każdym kroku.
"Jeżeli wystawił mnie w grze, to skąd wiem czy nie wystawi mnie w życiu" Kurczę, dawno się z czymś z tematu gier tak nie zgadzałem. Gra się po to żeby się bawić, lub odreagować. Nawet jak czyjaś postać okradnie, zabije, podpali, wyda straży moją, to bez przesady, to nagle nie przestaje być mój kumpel. Wskazuje to tylko na jedno. Moja postać powinna mieć się bardziej na baczności w towarzystwie jego postaci, a nie ja powinienem mniej ufać kumplowi. Jakieś to podejście takie.. po pierwsze nie wiem czy bym w ogóle chciał grać z kimś takim kto aż tak przenosi złość z gry na rzeczywistość.
Gry rpg co do zasady są bardzo osobiste i angażujące emocjonalnie. Są pewne konwencje które zakładają rozbieżne cele i jeśli wszyscy się na to zgadzamy to jasne. Nie mniej jednak moje osobiste doświadczenia wskazują że konflikty przenoszą się między płaszczyznami.
Pierwszy odcinek z serii który mocno mi nie podszedł. To że mój kumpel gra wrednego elfa i wbija mi nóż w plecy na sesji, nie świadczy o naszej relacji IRL. Czym innym jest przelewanie prawdziwej frustracji do gry, a czym innym zabawa i te konflikty, podkładanie nóg itp, IMO warto ogrywać tak jak czujemy postać. Gdyby mi GM przerwał sesję bo mamy być tylko przyjacielscy do siebie i nie możemy używać pełnego spektrum emocji odgrywając postać, to trochę słabo.
Święta racja. Idąc tym tokiem myślenia to GM jest ostatnią osobą godną zaufania. W żadnym wypadku nie wolno wprowadzać intryg, zdrad, oszustw (o śmierci bohatera często z własnej winy nie wspominając) na potrzeby fabuły, bo gracz przyjmie to zbyt personalnie/emocjonalnie - takich ludzi się unika a nie gra z nimi w rpg.
Konflikty postaci graczy są cudowne i warto to grać.
Tylko to trzeba na początku ustalić i ograniczyć regułami. Chociażby by ludzie wyszli na papierosa by spadły emocje.
Oddzielanie rzeczywistości od gry - kocham te dyskusje. W ten sposób kilka lat temu usprawiedliwiono gwałt na mojej postaci, bo to "tylko gra, bądź dorosła". Nekromanta, gdy ktoś z drużyny odkrył jego tajemnicę, poderżnął innej postaci gardło podczas long resta. "To tylko gra, nie możesz się wkurwiać, jesteś niedojrzały i idź się leczyć jak Ci to przeszkadza". A że po tej akcji nikt już nie usiadł do wspólnego stołu...
Ostatecznie uważam, że wszystko jest kwestią consentu i nie ma rozwiązania uniwersalnego, tyle żeby zwrócić na to uwagę przed rozpoczęciem gry. Jeśli przy stole siedzą gracze, którzy lubią sarkazm, wzajemne przytyki, rywalizację czy wręcz friendly fire oraz mistrz gry, któremu to nie przeszkadza - go for it! Jest to jednak rzecz do przegadania przed wyruszeniem w drogę, oraz do przegadywania na bieżąco przy sążnistych punktach zapalnych (bo dla jednego zabicie PC przez PC jest ok, dla drugiego to już przesada. To gdzie są te granice?). A są ludzie, którzy dość mają wiecznej podejrzliwości w życiu i chcieliby nie mieć dzikich rozkmin w grze, czy kumpel zaraz podłoży mu świnię. Obie postawy moim zdaniem są valid, grunt żeby przy jednym stole były plus minus takie same nastawienia. A już w ogóle najgorzej, jak jedna osoba jest złośliwa, a druga nie lubi się tak bawić i prosi, żeby tego nie robił, bo się przejmuje potem w trakcie i po sesji. I dostaje na twarz "nie możesz się źle z tym czuć, bo to tylko gra" :)
Druga rzecz, że od mg zależy jakie postaci wpuści do gry (i ja np. nie dałabym do jednej ekipy paladyna i nekromanty, serio, jaki oni mają mieć wspólny cel, po co ze sobą w ogóle podróżują?), od mg zależy czy na sesji zero przegada motywację postaci do tego, by w ekipie w ogóle być. To może być chłodna kalkulacja, to może być interesowne ze strony postaci, tak żeby ostatecznie to miało sens.
6:00
Jeżeli gracz nie potrafi odróżnić gry od rzeczywistości, i przenosi konflikty występujące w fikcyjnym świecie do realnego, to powinien rychło udać się do specjalisty, a nie grac w gry. Jakiekolwiek.
Tu nie chodzi o odróżnienia gry od rzeczywistości. Gracz zabijając innemu graczowi postać niszczy coś nad czym być może ta osoba pracowała od dłuższego czasu, przegrała z nią wiele gier, więc w pewnym sensie stała mu się bliska. Poza tym nie ukrywajmy, zabicie komuś postaci jest po prostu niefajne i może nie jest zbrodnią kalibru spania z czyjąś żoną to jednak nadal taka osoba ma prawo na tą drugą być po prostu zła
@@krzysztofnegacz884 zabicie - to faktycznie jest przesada. ale jeżeli są to jakieś kłody pod nogi i one mogą skończyć się śmiercią jednej z postaci - to już inna kwestia :)
@@krzysztofnegacz884 Bez ryzyka nie ma zabawy. =)
prowadząca dużo lepiej sobie radziła niż w pierwszym odcinku . Szacunek!!!
Fajny odcinek i gość ciekawie opowiada i sensownie do tego!
Dlatego mi się podoba koncepcja filmowych scenariuszy w "Obcym", gdzie na 99% możemy się spodziewać, że postacie graczy będą współpracować, tylko tyle, ile będzie konieczne. Wszyscy grający znają tę formułę, która może być ciekawą odskocznią od "sztampowego": "jesteśmy jedną drużyną".
Fakt, dobre zagranie i odseparowanie się, od postaci zdrajcy może nie być proste, ale na tym w końcu RPG polega - być kimś, kim nie jesteśmy w rzeczywistości - jednocześnie aktorem i scenarzystą.
A ja się np. nie zgadzam z tym, że konflikty nie powinny istnieć.Idąc tym torem myślenia w drużynie w której jest paladyn i nekromanta wszyscy powinni się kochać i sobie pomagać.Jest różnica między podkładaniem sobie świń a odgrywaniem negatywnych relacji między postaciami graczy. Z obserwacji moich graczy wiem, że są oni w stanie oddzielić relacje między postaciami od relacji międzyludzkich i jeszcze dobrze się przy tym bawić.
Earth down! Przebudzenie ziemi :) jedyny jaki znam, więc i najlepszy w mojej opinii system, proszę o jakieś odcinki w tym świecie
Jeśli są jakieś kwasy to zawsze można po sesji, albo przed sesją porozmawiać. Czy nie macie nic przeciwko jeśli któraś z postaci zginie? itd. I tak samo jako gracz jeśli mam jakiś pomysł na postać (zły / niegodziwy / kłamca / pacyfista ze ślubami), który może rozwalić / utrudnić kampanię, rozmawiam z mistrzem gry poza sesją sam na sam.
Super się słucha Bartka, słychać, że wie o czym mówi, ale chyba lekko brakuje gestykulacji. Momentami jest za statyczne, choć dużo ratuje konwencja dyskusji, zamiast prelekcji. Rozmowa wydaje się jakaś taka, naturalna.
Najlepsza kampania jaką zaoferowałem graczom, którą oni sami wspominają jako jedną z lepszych, była kampania w której wszyscy byli przeciwko sobie, tyle że potajemnie i mieli wspólny cel. To było wyborne i jakoś obyło się bez strat w znajomościach. Zgadzam się jednak, że to się ze wszystkimi nie uda :)
Ja jestem bogiem, uświadom to sobie sobie!!
Bartek ma objawy wskazujące na zespół Aspergera, to bardzo dobrze świadczy w kontekście tworzenia alternatywnych rzeczywistości ;)
Dziękuję za uwagę wezmę ją sobie do serca , jak mogę się zdiagnozować ?
@@bartomiejbartczak3235 Sam jestem w trakcie diagnozy u mojego psychiatry na NFZ.
@@hades1696 dobra bede miał okazję zapiszę się
I dlatego moi koledzy nie dająmi mistrzować, jak któryś z nich oberwie pocisk .50 pod żebra to nie żyje a nie "tracisz przytomność".
17:35 Hahaha bardowe, jaskrawe, Jaskier xD
Bartek fajnie mówi. Też uważam, że obydwie strony - i MG i Gracze mają razem się bawić. Różnimy się jednak w podejściu do konfliktów - ja je uwielbiam, bo uważam, że to one tworzą fajne historie.
I mam wrażenie, że jeśli jesteśmy dojrzali, to spokojnie oddzielimy rzeczywistość od fabyły gry. Zresztą nawet dzieci idealnie oddzielają fabułę od rzeczywistości - fabułę zabawy, gry, a nawet erpeżka. :)
IMO Bartkowi chodzi o coś innego. Nie o konflikty między PG polegające na różnych motywacjach i wyborach, które dają nam fajną finałową scenę, tylko raczej o ordynarne granie pvp z podpierdalaniem i wbijaniem kosy w plecy na każdym kroku.
"Jeżeli wystawił mnie w grze, to skąd wiem czy nie wystawi mnie w życiu"
Kurczę, dawno się z czymś z tematu gier tak nie zgadzałem. Gra się po to żeby się bawić, lub odreagować. Nawet jak czyjaś postać okradnie, zabije, podpali, wyda straży moją, to bez przesady, to nagle nie przestaje być mój kumpel. Wskazuje to tylko na jedno. Moja postać powinna mieć się bardziej na baczności w towarzystwie jego postaci, a nie ja powinienem mniej ufać kumplowi.
Jakieś to podejście takie.. po pierwsze nie wiem czy bym w ogóle chciał grać z kimś takim kto aż tak przenosi złość z gry na rzeczywistość.
Gry rpg co do zasady są bardzo osobiste i angażujące emocjonalnie. Są pewne konwencje które zakładają rozbieżne cele i jeśli wszyscy się na to zgadzamy to jasne. Nie mniej jednak moje osobiste doświadczenia wskazują że konflikty przenoszą się między płaszczyznami.
Pierwszy odcinek z serii który mocno mi nie podszedł. To że mój kumpel gra wrednego elfa i wbija mi nóż w plecy na sesji, nie świadczy o naszej relacji IRL. Czym innym jest przelewanie prawdziwej frustracji do gry, a czym innym zabawa i te konflikty, podkładanie nóg itp, IMO warto ogrywać tak jak czujemy postać. Gdyby mi GM przerwał sesję bo mamy być tylko przyjacielscy do siebie i nie możemy używać pełnego spektrum emocji odgrywając postać, to trochę słabo.
😂😂😂 Powodzenia w prowadzeniu Obcego np.
Człowiek, który nie umie oddzielić fikcji od rzeczywistości nie powinien siadać do ODGRYWANIA RÓL.
Święta racja. Idąc tym tokiem myślenia to GM jest ostatnią osobą godną zaufania. W żadnym wypadku nie wolno wprowadzać intryg, zdrad, oszustw (o śmierci bohatera często z własnej winy nie wspominając) na potrzeby fabuły, bo gracz przyjmie to zbyt personalnie/emocjonalnie - takich ludzi się unika a nie gra z nimi w rpg.