Sztos materiał. To się nadaje na bardzo dobry wykład na wiodących uczelniach w tym kraju. Gratuluję zmierzenia się z tematem i bardzo przejrzystego poukładania go w zgrabną całość. Słucham całym sobą.
Przesłuchałam przy śniadaniu …🫣 Dobry materiał, jak nawigacja, praktyczny, pomocny żeby nie oszaleć w konfrontacji z naszymi wewnętrznymi stanami emocjonalnymi. Dziękuję 🙏🫶
Milo zaczac z Pania dzien Pani Marto! Dziekuje i zamieniam sie w sluch :) Odslucham pewnie w dwoch ratach /pies czeka, ale MUSZE choc chwilke z Pani madrymi i w wyjatkowy sposob podanymi myslami pobyc, zeby sie pozytywnie naladowac 😊 Udanego weekendu Pani ❤
Dzięki za kolejny odcinek! Ciekawa jestem, czy nawiązanie do postaci asesorki z “Rojsta” i ustawień Hellingerowskich, którymi zajmuje się aktorka grająca tę rolę (Marianna Gierszewska) w jednym odcinku to zabieg celowy, Freudowskie “przejęzyczenie” czy też zupełny (choć muszę przyznaċ, że dość zabawny) przypadek 😅
Dziękuję - wreszcie pojęłam i przyjęłam do siebie treści dotyczące zdrady i moralizacji! Uff... trudno było, będę powtarzać! Ale z innej beczki... czy Lewica naprawdę okazywała tylko zimny rozsądek? Przecież w katastrofie zginęli ludzie z różnych opcji, a także nienależący do żadnej z nich. Z całego fragmentu o moralizacji wyciągam wniosek, że osoby moralizujące stosują też mechanizm rozszczepienie (tu dobre - tu złe) ... czy tak jest?
Sam trochę nie rozumiem tego rozumowania - ja wiem, że osobie zdradzanej nie wolno z tego tytułu zrobić *wszystkiego*. Ale czy to nie osoba zdradzająca dokonuje ciosu w fundamenty tej relacji? Jakoś niedomyślany albo niedopowiedziany dla mnie ten przykład. Ale może nie powinienem od niego za dużo wymagać bo co innego miał zilustrować.
Ja też bardzo długo uważałam, że czegoś tu brakuje. I buntowałam się przeciw temu, co tu słyszę. Ale wysłuchałam jeszcze innego odcinka, trochę porozmawiałam, poczytałam, porozważałam... i teraz przynajmniej po części "czuję temat", jak mi się wydaje. Oto co mi "wyszło": Jasne, osoba zdradzająca czyni źle. Nie ma dla niej usprawiedliwienia. Bo jeśli coś w relacji jest nie tak, to można przecież pogadać z drugą osobą, a w ostateczności się z nią rozstać. A nie zdradzać. Nie możemy jednak być pewni, że osoba, która zdradziła, nie próbowała wcześniej, może wiele razy, rozmawiać z tą drugą o tym, co ją gryzie. O swoich zaniedbywanych, być może latami, potrzebach emocjonalnych albo/i seksualnych. A tamta mogła z jakiegoś powodu jej starania i prośby ignorować. I ta, która ostatecznie zdradziła, zrobiła to, bo "doszła do ściany", nie mogła już wytrzymać. Osoba zdradzona za to nie odpowiada, ale za swoją postawę wobec tej drugiej strony - już tak. Może ta, która zdradziła, wciąż jeszcze ją kocha? Może żałuje? Jako ludzie powinniśmy starać się panować nad sobą i nad naszymi popędami. Ale może się nam to nie udawać, właśnie dlatego, że jesteśmy ludźmi - bytami niedoskonałymi. Idealni nie będziemy i myślę, że obie zaangażowane w relację osoby mogłyby to zrozumieć i uznać. Co oczywiście nie oznacza, że według mnie osoba zdradzona ma obowiązek wybaczyć! Absolutnie nie ma. Jeśli wybaczy, to w pełni, świadomie i dobrowolnie. Pojęłam, że każda sytuacja ma kontekst, od którego nie wolno jej odrywać. Trzeba starać się widzieć całość. Ale myślę, że są osoby, które zdradzają po prostu "bo tak" - bo ktoś inny się spodobał, bo uważają, że mogą... w takim przypadku zachowanie osoby zdradzonej nie ma moim zdaniem znaczenia. Bo tamta i tak by to zrobiła, niestety.
Jest tu coś jeszcze: jeśli wychodzę z pozycji osoby umoralniającej, czyli mówię po prostu, że "tak się nie robi!", że czegoś "nie wolno", że "w związku się nie zdradza!" - to mało prawdopodobne jest, że osoba, która mnie zdradziła, w ogóle przejmie się moimi słowami. Bo ludzie często mają jakiekolwiek zasady ogólne, w tym moralne, po prostu gdzieś. Ale jeśli uświadomię tej osobie, co jej postępek znaczył dla mnie, co mi zrobił, dlaczego mnie boli, co czuję - to jeżeli ma choć trochę serca, człowieczeństwa, i jeśli w ogóle coś do mnie czuje, raczej powinna się przynajmniej zastanowić. I odczuć, jak bardzo mnie skrzywdziła. A jeśli tak się stanie - mnie ulży, a relacja być może przetrwa. Tak to widzę.
Z początku nie byłam pewna, czy skierowałaś te ciepłe słowa właśnie do mnie 🙂 dziękuję Ci bardzo! Cieszę się 🙂 ciepło w sercu się robi, gdy spotykamy się ze zrozumieniem ze strony osób, których zupełnie nie znamy; mnie to dodaje siły 🙂
Sztos materiał. To się nadaje na bardzo dobry wykład na wiodących uczelniach w tym kraju. Gratuluję zmierzenia się z tematem i bardzo przejrzystego poukładania go w zgrabną całość. Słucham całym sobą.
Dobre to! 😀
Czacha dymi - trzeba będzie kilka razy na spokojnie jeszcze odsłuchać.
"stawanie w swojej prawdzie"...to jest raczej leżenie :D:D:D kocham pani sformułowania pani Marto :)
Dobry temat i świetnie opracowany w poezji intelektualnego mistrzostwa. Wysłuchałam z ciekawością popijając kawkę i delektując się Sztuką . Dziękuję 🌹
Czarne złoto, dzięki!
Przesłuchałam przy śniadaniu …🫣 Dobry materiał, jak nawigacja, praktyczny, pomocny żeby nie oszaleć w konfrontacji z naszymi wewnętrznymi stanami emocjonalnymi. Dziękuję 🙏🫶
Smacznego. U mnie także właśnie wpada sobotnia jajecznica😉
Kocham Pana Panie Sułku!
W moim przypadku też sublimacja działa 😊 Jakże świetny odcinek. Daje sobie czas i łączenie mroku ze światłem jest ciekawe dla mnie również 🖤🖤🖤🖤🖤
Gulasz wspaniały 🖤
Sublimacja i poczucie humoru tyłek od lat mi ratują.
Lubie te soboty z Pani podkastami, dziekuje.
Milo zaczac z Pania dzien Pani Marto! Dziekuje i zamieniam sie w sluch :) Odslucham pewnie w dwoch ratach /pies czeka, ale MUSZE choc chwilke z Pani madrymi i w wyjatkowy sposob podanymi myslami pobyc, zeby sie pozytywnie naladowac 😊 Udanego weekendu Pani ❤
Niezly ten gulasz Pani Marto))) pozdrawiam z UK
Dziękuję ❤
Jest Niedzwiecka jest sobota❤
Dzięki za kolejny odcinek! Ciekawa jestem, czy nawiązanie do postaci asesorki z “Rojsta” i ustawień Hellingerowskich, którymi zajmuje się aktorka grająca tę rolę (Marianna Gierszewska) w jednym odcinku to zabieg celowy, Freudowskie “przejęzyczenie” czy też zupełny (choć muszę przyznaċ, że dość zabawny) przypadek 😅
Dziękuję - wreszcie pojęłam i przyjęłam do siebie treści dotyczące zdrady i moralizacji! Uff... trudno było, będę powtarzać!
Ale z innej beczki... czy Lewica naprawdę okazywała tylko zimny rozsądek? Przecież w katastrofie zginęli ludzie z różnych opcji, a także nienależący do żadnej z nich.
Z całego fragmentu o moralizacji wyciągam wniosek, że osoby moralizujące stosują też mechanizm rozszczepienie (tu dobre - tu złe) ... czy tak jest?
Sam trochę nie rozumiem tego rozumowania - ja wiem, że osobie zdradzanej nie wolno z tego tytułu zrobić *wszystkiego*. Ale czy to nie osoba zdradzająca dokonuje ciosu w fundamenty tej relacji? Jakoś niedomyślany albo niedopowiedziany dla mnie ten przykład. Ale może nie powinienem od niego za dużo wymagać bo co innego miał zilustrować.
Ja też bardzo długo uważałam, że czegoś tu brakuje. I buntowałam się przeciw temu, co tu słyszę. Ale wysłuchałam jeszcze innego odcinka, trochę porozmawiałam, poczytałam, porozważałam... i teraz przynajmniej po części "czuję temat", jak mi się wydaje. Oto co mi "wyszło":
Jasne, osoba zdradzająca czyni źle. Nie ma dla niej usprawiedliwienia. Bo jeśli coś w relacji jest nie tak, to można przecież pogadać z drugą osobą, a w ostateczności się z nią rozstać. A nie zdradzać. Nie możemy jednak być pewni, że osoba, która zdradziła, nie próbowała wcześniej, może wiele razy, rozmawiać z tą drugą o tym, co ją gryzie. O swoich zaniedbywanych, być może latami, potrzebach emocjonalnych albo/i seksualnych. A tamta mogła z jakiegoś powodu jej starania i prośby ignorować. I ta, która ostatecznie zdradziła, zrobiła to, bo "doszła do ściany", nie mogła już wytrzymać. Osoba zdradzona za to nie odpowiada, ale za swoją postawę wobec tej drugiej strony - już tak. Może ta, która zdradziła, wciąż jeszcze ją kocha? Może żałuje?
Jako ludzie powinniśmy starać się panować nad sobą i nad naszymi popędami. Ale może się nam to nie udawać, właśnie dlatego, że jesteśmy ludźmi - bytami niedoskonałymi. Idealni nie będziemy i myślę, że obie zaangażowane w relację osoby mogłyby to zrozumieć i uznać. Co oczywiście nie oznacza, że według mnie osoba zdradzona ma obowiązek wybaczyć! Absolutnie nie ma. Jeśli wybaczy, to w pełni, świadomie i dobrowolnie.
Pojęłam, że każda sytuacja ma kontekst, od którego nie wolno jej odrywać. Trzeba starać się widzieć całość. Ale myślę, że są osoby, które zdradzają po prostu "bo tak" - bo ktoś inny się spodobał, bo uważają, że mogą... w takim przypadku zachowanie osoby zdradzonej nie ma moim zdaniem znaczenia. Bo tamta i tak by to zrobiła, niestety.
Jest tu coś jeszcze: jeśli wychodzę z pozycji osoby umoralniającej, czyli mówię po prostu, że "tak się nie robi!", że czegoś "nie wolno", że "w związku się nie zdradza!" - to mało prawdopodobne jest, że osoba, która mnie zdradziła, w ogóle przejmie się moimi słowami. Bo ludzie często mają jakiekolwiek zasady ogólne, w tym moralne, po prostu gdzieś. Ale jeśli uświadomię tej osobie, co jej postępek znaczył dla mnie, co mi zrobił, dlaczego mnie boli, co czuję - to jeżeli ma choć trochę serca, człowieczeństwa, i jeśli w ogóle coś do mnie czuje, raczej powinna się przynajmniej zastanowić. I odczuć, jak bardzo mnie skrzywdziła. A jeśli tak się stanie - mnie ulży, a relacja być może przetrwa. Tak to widzę.
Jak się cieszę że Cię znalazłam na yt - sposób przekazania wiedzy rewelacja - ciężkie tematy rozebrane na czynniki pierwsze- rewelacja❤
Z początku nie byłam pewna, czy skierowałaś te ciepłe słowa właśnie do mnie 🙂 dziękuję Ci bardzo! Cieszę się 🙂 ciepło w sercu się robi, gdy spotykamy się ze zrozumieniem ze strony osób, których zupełnie nie znamy; mnie to dodaje siły 🙂
Lady, You are addictive 💙
Miodzio🎉
Biere gumkie myszkie i wymazuje
Parskłem ;)
...czyli c.d.n.? 😀