fajny kanał i miło się to ogląda oraz słucha. W kwestii cumowania na dziko ja zawsze wbijam dziobem i obracam łodkę. Metoda bardziej pracochłonna ale z niedoświadczoną załogą pewniejsza, jedyny problem to desant z dziobu ale odpukać zawsze jest chętny do małej kąpieli.
Fajne filmy. Należy uważać ponadto na opuszczanie jachtu gdy ten jeszcze porusza się do tyłu. Przy mulastym dnie noga może się przykleić i jacht nas staranuje.
Zgodzę się z 2 odpowiedziami na ten materiał. Podchodzenie w taki sposób jest jak najbardziej okej kiedy zna się akwen i ma się doświadczona załogę. Jednak najlepszym sposobem jest podejście dziobem. Najbezpieczniejszy dla jachtu i załogi. Powinniście pokazać też ten sposób. Gdy rzuca się kotwicę od strony rufy. Lina sama się wyciąga, a członek załogi kuca sobie bezpiecznie przy koszu dziobowym. Po zacumowaniu manewr overholung i jacht stoi rufa do brzegu. Co najważniejsze powinniście przy takich manewrach pokazywać lub chociaż mówić o zakładaniu kapoków. Nigdy nic nie wiadomo. Ogólnie materiał bardzo spoko , choć wg mnie zawsze medal ma dwie strony i warto pokazać drugi sposób. Stopy wody pod kilem! Ahoj
Bardzo fajny materiał jak wszystkie ostatnio. Takie podejście jest wręcz popisowe ale jednak ryzykowne (szczegółowo opisaliście dlaczego). Czy nie byłoby lepszą praktyką jednak podejść dziobem, zacumować jak na przykładzie do pala lub drugiej kotwicy, wycofać się, dokonać overholungu na wodzie, na spokojnie bez stresu, że zaraz nas płytka woda lub przypadkowy pniak czy kamień zaskoczy, podnieść silnik i wycofać do brzegu jak po sznurku (a wręcz dosłownie, po sznurku)? Przy wietrze bocznym nawet tylko ciut większym niż na tym filmie to jest spora loteria nawet trzymając kawałek miecza do końca.
zdecydowanie nie zgodzimy się z takim uczeniem podchodzenia do brzegu cumując na dziko. Istnieje wyjątkowo duże ryzyko, że sternik źle oceni głębokość wody lub z powodu braku doświadczenia nie podniesie silnika z wody na czas i doprowadzi do jego uszkodzenia. Kolej a sprawa to ryzyko zahaczenia mieczem w dno (w konsekwencji również może dojść do uszkodzenia zarówno miecza jak i skrzynki mieczowej). Stając przy plaży - zawsze zalecamy podchodzić dziobem i obracać jacht już przy brzegu, kontrolując go odpowiednio linami.
Dużo łatwiej, bezpieczniej i bardziej precyzyjnie jest dochodzić dziobem do brzegu. Kotwice rzucamy z rufy i później przy brzegu wykonujemy overholung. Samo dojście dziobem do brzegu (ja tak robię): płetwa sterowa do góry, silnik lekko do góry (ale tak, aby śruba była w wodzie i aby było chłodzenie), miecz do połowy do góry; następnie mała naprzód i płyniemy do brzegu; rzucamy kotwice z rufy; w niewielkiej odległości od brzegu silnik odstaw i do góry, miecz do góry. Jeśli nie zdążę podnieść miecza na czas i stanę na nim za szybko na mieliźnie to dwie opcje: jeśli znam dno i jest ono bezpieczne (piasek, brak konarów, itd.) - podnoszę miecz i ostrożnie na silniku dochodzę do samego brzegu (kontrolując głębokość przy śrubie). Jeśli nie znam dna to powtarzam manewr wcześniej podnosząc silnik i miecz.
Tak najłatwiej uszkodzić śrubę lub wirnik pompy.Podchodzomy bezpiecznie dziobem wcześniej rzucamy kotwice,a potem spokojnie obracamy jacht knagujac kotwice na dziobie
10:44 - Zauważyłem, że Filip użył do zawiązania liny na palu węzła ratowniczego. Pytanie początkującego: dlaczego nie został użyty węzeł cumowniczy żeglarski?
Moim zdaniem ratowniczy też jest jak najbardziej ok. Idea jest taka, by nie ''rozsupłał'' się - węzeł ma być stabilny. Wielokrotnie używaliśmy tej metody, bo po prostu jest wygodniejsza - węzeł przygotowujesz jeszcze na łodzi i tylko 'zaczepiasz' o cokolwiek, o co możesz zacumować (chyba że trzeba obwiązać cumę wokół pnia drzewa, ale to co innego). Robienie dwóch półsztyków do dziś mnie wkurza 🙂 Z żeglarskim pozdrowieniem.
Doświadczenie wskazuje tu kilka błędów: - odchodząc od brzegu warto zatrzymać jacht aż do odpalenia silnika. Silnik po nocy w pozycji uchylonej bywa kapryśny. Czasem jak mamy starszą maszynę to trwa to kilka minut aż wszystkie oleje spłyną z powrotem. Przy dopychu wystarczy nie wybierać chwilę kotwicy, przy odpychu warto zostawić jedną cumę nabiegowo (jak ma się takie piękne paliki jak na nagraniu) - przedłużanie cumy związem wantowym nie jest najlepszą opcją, bo potrafi się mocno zacisnąć. Zazwyczaj do takich celów służy węzeł szotowy. - desant do wody w momencie gdy łódka jeszcze się porusza jest raczej ryzykowny. Na pewno nie puszczajcie na takie akcje podopiecznych. Z zasady podczas desantu łatwo się potknąć i przewrócić, a wtedy 2-tonowy jacht jest bezlitosny
Dodałbym tylko że w wielu miejscach na Mazurach nie wolno przybijać do wysp bo są rezerwatami a niestety widuję tam łódki. Warto poczytać żeby uniknąć mandatów :)
zgadza się, ratownicze węzły zawsze dadzą się rozwiązać, nawet długo przebywając w wodzie, pęczniejąc i będąc naprężanymi bardzo mocno, co przy kotwicy też mi się zdarzało np. gdy zahaczyła się o jakiś podwodny pniak i siłą trzeba było ją wyciągać. Związ wantowy to kombinacja dwóch supłów które są potencjalnie najgorszymi węzłami. Węzły ratownicze stosuję bardzo często.
Siema, gdzie na mazurach można wyczarterować coś małego z żaglem bez uprawnień i z kajutą do kimania w stylu Jolly-Skip ? Ogarnąłem wiatr w powietrzu teraz chcę na wodzie, mam już jakieś doświadczenie z żaglami.
A jak podejście na żaglach? Ja na dziko podchodząc omegą rozpędzam ile da radę i po prostu wbijam w plażę, upuszczając kotwicę z wyprzedzeniem, cały czas będąc w ruchu. Potem tylko pozostaje obrócić jacht rufą do brzegu i przełożyć kotwicę na knagę dziobową
Witam , ktoś mi może odpowie na pytanie - czy cumując do brzegu na dziko np. rzucając kotwicę w trzciny można pić alkohol chodzi mi o sytuacja prawną z góry nie dziękuje za wszystkie umoralniające mnie odpowiedzi , natomiast bardzo będę wdzięczy za rzeczowe odpowiedzi .
Koledzy, lina kotwiczna nie bedzie " nas trzymać". Może to zrobić kotwica i łańcuch. Długośc łancucha i wielkość kotwicy trzeba dostosować do ciężaru łódki. 6 głebokości to zdecydowanie przesada. Pływaliście na pływach? To dopiero ciekawe.😂
o mój boże jak ja was kocham potrzebowałem takiego filmu! Zdecydowanie wyprzedzacie konkurencje!
fajny kanał i miło się to ogląda oraz słucha. W kwestii cumowania na dziko ja zawsze wbijam dziobem i obracam łodkę.
Metoda bardziej pracochłonna ale z niedoświadczoną załogą pewniejsza, jedyny problem to desant z dziobu ale odpukać zawsze jest chętny do małej kąpieli.
Aaa to z takich filmików biorą nauki żeglarze i pomysł na manewr cumowania rufą ze środka jeziora :D
Fajne filmy. Należy uważać ponadto na opuszczanie jachtu gdy ten jeszcze porusza się do tyłu. Przy mulastym dnie noga może się przykleić i jacht nas staranuje.
Merytoryka na wysokimi poziomie. Dzięki wielkie.
Zgodzę się z 2 odpowiedziami na ten materiał. Podchodzenie w taki sposób jest jak najbardziej okej kiedy zna się akwen i ma się doświadczona załogę. Jednak najlepszym sposobem jest podejście dziobem. Najbezpieczniejszy dla jachtu i załogi. Powinniście pokazać też ten sposób. Gdy rzuca się kotwicę od strony rufy. Lina sama się wyciąga, a członek załogi kuca sobie bezpiecznie przy koszu dziobowym. Po zacumowaniu manewr overholung i jacht stoi rufa do brzegu. Co najważniejsze powinniście przy takich manewrach pokazywać lub chociaż mówić o zakładaniu kapoków. Nigdy nic nie wiadomo. Ogólnie materiał bardzo spoko , choć wg mnie zawsze medal ma dwie strony i warto pokazać drugi sposób. Stopy wody pod kilem! Ahoj
Szacunek za tę uwagę, Panie Sławomirze. Ze wszystkim się zgadzam z Panem.
Z żeglarskim pozdrowieniem.
Ohlsdsm waszego filmiki. Fajnie tłumaczycie. Tak trzymać.
Fajne i użyteczne filmiki szkoleniowe
Chłopaki jak zawsze stanęli na wysokości zadania Dziękuję
Znakomity film jak zawsze!
Bardzo fajny materiał jak wszystkie ostatnio. Takie podejście jest wręcz popisowe ale jednak ryzykowne (szczegółowo opisaliście dlaczego). Czy nie byłoby lepszą praktyką jednak podejść dziobem, zacumować jak na przykładzie do pala lub drugiej kotwicy, wycofać się, dokonać overholungu na wodzie, na spokojnie bez stresu, że zaraz nas płytka woda lub przypadkowy pniak czy kamień zaskoczy, podnieść silnik i wycofać do brzegu jak po sznurku (a wręcz dosłownie, po sznurku)? Przy wietrze bocznym nawet tylko ciut większym niż na tym filmie to jest spora loteria nawet trzymając kawałek miecza do końca.
zdecydowanie nie zgodzimy się z takim uczeniem podchodzenia do brzegu cumując na dziko. Istnieje wyjątkowo duże ryzyko, że sternik źle oceni głębokość wody lub z powodu braku doświadczenia nie podniesie silnika z wody na czas i doprowadzi do jego uszkodzenia. Kolej a sprawa to ryzyko zahaczenia mieczem w dno (w konsekwencji również może dojść do uszkodzenia zarówno miecza jak i skrzynki mieczowej).
Stając przy plaży - zawsze zalecamy podchodzić dziobem i obracać jacht już przy brzegu, kontrolując go odpowiednio linami.
Bezpieczniej dla jachtu i spokojniej dla załogi. Video z manewrem: ruclips.net/video/Y-paom4gLUQ/видео.html
Dużo łatwiej, bezpieczniej i bardziej precyzyjnie jest dochodzić dziobem do brzegu. Kotwice rzucamy z rufy i później przy brzegu wykonujemy overholung.
Samo dojście dziobem do brzegu (ja tak robię): płetwa sterowa do góry, silnik lekko do góry (ale tak, aby śruba była w wodzie i aby było chłodzenie), miecz do połowy do góry; następnie mała naprzód i płyniemy do brzegu; rzucamy kotwice z rufy; w niewielkiej odległości od brzegu silnik odstaw i do góry, miecz do góry. Jeśli nie zdążę podnieść miecza na czas i stanę na nim za szybko na mieliźnie to dwie opcje: jeśli znam dno i jest ono bezpieczne (piasek, brak konarów, itd.) - podnoszę miecz i ostrożnie na silniku dochodzę do samego brzegu (kontrolując głębokość przy śrubie). Jeśli nie znam dna to powtarzam manewr wcześniej podnosząc silnik i miecz.
Czy przy podejściu dziobem lina kotwicy nie wkręci się w śrubę silnika ?
Świetne materiały. Kiedy locja, meteorologia i przepisy? Czekam z niecierpliwością, gdyż wszystko przedstawiacie łatwo i zrozumiale.
Tak najłatwiej uszkodzić śrubę lub wirnik pompy.Podchodzomy bezpiecznie dziobem wcześniej rzucamy kotwice,a potem spokojnie obracamy jacht knagujac kotwice na dziobie
I to jest tak zwana stara dobra szkoła.... zawsze tak podchodzę, dziobem kontrolując prędkość a potem robię overholung...
5:20 - "brzeg po nawietrznej stronie jeziora" - hmm... Rada powinna brzmieć odwrotnie, brzeg zawietrzny to brzeg bezpieczny.
Właśnie sprawdzałem czy mi się coś pojebało czy może ktoś już zwrócił na to uwagę :)
Ale od komarów chroni brzeg nawietrzny, tak na marginesie:)
10:44 - Zauważyłem, że Filip użył do zawiązania liny na palu węzła ratowniczego. Pytanie początkującego: dlaczego nie został użyty węzeł cumowniczy żeglarski?
Moim zdaniem ratowniczy też jest jak najbardziej ok. Idea jest taka, by nie ''rozsupłał'' się - węzeł ma być stabilny. Wielokrotnie używaliśmy tej metody, bo po prostu jest wygodniejsza - węzeł przygotowujesz jeszcze na łodzi i tylko 'zaczepiasz' o cokolwiek, o co możesz zacumować (chyba że trzeba obwiązać cumę wokół pnia drzewa, ale to co innego). Robienie dwóch półsztyków do dziś mnie wkurza 🙂
Z żeglarskim pozdrowieniem.
Doświadczenie wskazuje tu kilka błędów:
- odchodząc od brzegu warto zatrzymać jacht aż do odpalenia silnika. Silnik po nocy w pozycji uchylonej bywa kapryśny. Czasem jak mamy starszą maszynę to trwa to kilka minut aż wszystkie oleje spłyną z powrotem. Przy dopychu wystarczy nie wybierać chwilę kotwicy, przy odpychu warto zostawić jedną cumę nabiegowo (jak ma się takie piękne paliki jak na nagraniu)
- przedłużanie cumy związem wantowym nie jest najlepszą opcją, bo potrafi się mocno zacisnąć. Zazwyczaj do takich celów służy węzeł szotowy.
- desant do wody w momencie gdy łódka jeszcze się porusza jest raczej ryzykowny. Na pewno nie puszczajcie na takie akcje podopiecznych. Z zasady podczas desantu łatwo się potknąć i przewrócić, a wtedy 2-tonowy jacht jest bezlitosny
Dodałbym tylko że w wielu miejscach na Mazurach nie wolno przybijać do wysp bo są rezerwatami a niestety widuję tam łódki. Warto poczytać żeby uniknąć mandatów :)
4:05 ja używam 2 ratowniczych połączonych ze sobą. Może i śmiesznie ale to też chyba dobre połączenie 🤔😁
zgadza się, ratownicze węzły zawsze dadzą się rozwiązać, nawet długo przebywając w wodzie, pęczniejąc i będąc naprężanymi bardzo mocno, co przy kotwicy też mi się zdarzało np. gdy zahaczyła się o jakiś podwodny pniak i siłą trzeba było ją wyciągać. Związ wantowy to kombinacja dwóch supłów które są potencjalnie najgorszymi węzłami. Węzły ratownicze stosuję bardzo często.
5:20 Na pewno nawietrznej?
Siema, gdzie na mazurach można wyczarterować coś małego z żaglem bez uprawnień i z kajutą do kimania w stylu Jolly-Skip ? Ogarnąłem wiatr w powietrzu teraz chcę na wodzie, mam już jakieś doświadczenie z żaglami.
A jak podejście na żaglach? Ja na dziko podchodząc omegą rozpędzam ile da radę i po prostu wbijam w plażę, upuszczając kotwicę z wyprzedzeniem, cały czas będąc w ruchu. Potem tylko pozostaje obrócić jacht rufą do brzegu i przełożyć kotwicę na knagę dziobową
Jaki jest aktualny status prawny stawania "na dziko" w obrębie szlaku WJM?
Też chciałbym się dowiedzieć ?
Hej, czy ktos się może orientuje gdzie położone jest dokładnie to miejsce?
Na moje oko jezioro Boczne, Rydzewo, Keja Leśna i okolice.
9:45, cuma prawie nie doleciała do brzegu, dlaczego? ;)
Witam , ktoś mi może odpowie na pytanie - czy cumując do brzegu na dziko np. rzucając kotwicę w trzciny można pić alkohol chodzi mi o sytuacja prawną z góry nie dziękuje za wszystkie umoralniające mnie odpowiedzi , natomiast bardzo będę wdzięczy za rzeczowe odpowiedzi .
Po pierwsze: klarowanie liny/lanncucha kotwicznego. Po drugie; praca pod relingiem i przez kluze.
Mała uwaga: koniec liny kotwicznej się wiąże, a nie knaguje :)
jaki zwiaz wantowy`? Przy takiej samej grubosci lin wystarczy zwykly plaski wezel
🙂
Koledzy, lina kotwiczna nie bedzie " nas trzymać". Może to zrobić kotwica i łańcuch. Długośc łancucha i wielkość kotwicy trzeba dostosować do ciężaru łódki. 6 głebokości to zdecydowanie przesada. Pływaliście na pływach? To dopiero ciekawe.😂
Niestety dla większości ludzi żeglujących na mazurach nie jest znany taki wynalazek jak saperka i normą są tak zwane papierzaki.
A MOŻE BY TAK BEZ SILNIKA !
Kurwa, ile pod tymi filmami jest mądralińskich, ja jebię... Co jeden to lepszy.
Wstęp muzyczny jest tragiczny, moglibyście go zmienić