Zapraszamy również do wspólnej refleksji nad wydarzeniem, które już teraz budzi nadzieje i ciekawość: maj 2025 - spotkanie środowisk kontemplacyjnych w Polsce. Jeśli jesteś zainteresowany/a tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ Gorąco zachęcamy również do sięgnięcia po najnowszy numer kwartalnika „Więź” gdzie znajdziecie artykuły o kontemplacji: 📌wiez.pl/wydawnictwo/kwartalnik/panstwo-kosciol-potrzebny-reset-kontemplacja-zejsc-na-poziom-ciszy-kiedy-nobel-dla-tlumacza/
Właśnie z tego względu zamówiłem "Więź". Ale jeszcze nie doszedł, pewnie dopiero po Nowym Roku będę miał, znając Pocztę Polską to i tak będzie dobrze. :)
Bardzo mi się podobała ta rozmowa .....miło słuchać osób które mają tak potężną wiedzę .....Pogłębiarka i jej Goście to moje Światło niech mnie prowadzi w moim procresie ....
Dziękujemy za ten podcast. W rozmowie jest tyle wartościowych wątków, że na pewno jedno przesłuchanie to mało. Jak się głownie zajmuje medytacją w praktyce, to od czasu do czasu takie "kazanie o ciszy", nawet blisko dwugodzinne, dużo wnosi. Do zobaczenia w maju!
W głównym rozrachunku moich przemyśleń po odsłuchania tego podkastu, nasuwają mi się konkretne wnioski. Doszukując się sedna rozmowy podczas słuchania szanownych panów, którzy poruszyli dość sporo ciekawych ale też potrzebnych tematów, choć mówili troszkę chaotycznie, to nie łatwo jest wymłucić i wyciągnąć esencję wyjaśniającą i będącą najbliżej prawdy z ich rozmowy. Zagadnień które poruszyli u ich podstaw. Esencja, która mogłaby być jak balsam jako ta "prawda" docierajaca do serca, które czeka na owe lekarstwo w postaci odpowiedzi, które komuś mogą być potrzebne. Jeżeli idziesz do kogoś na rozmowę i nie niesiesz ze sobą Jezusa to niepotrzebnie idziesz... Mimo to, dzięki takim rozmowom, czyli: W prosty sposób przekazują odpowiedzi, gdzie jest: tak tak, nie nie, bez domieszek, jest jak podane złote jabłko na srebrnym półmisku. Oczywiście, jak dla mnie takie rozmowy są dobre i wartościowe więc dziękuję za takie inicjatywy:) Choć nie tylko winny służyć do intelektualnego zrozumienia czegoś ale też do pomagania w podprowadzeniu, drugiego, jakby, ukierunkowania bicia serca danego człowieka, który tego słuchał w kierunku jego prawdziwego i naturalnego tempa w temacie który został poruszony. Serce człowieka, które mając swojego projektanta ma także zaprojektowany najlepszy rytm dla siebie, w którym dobrze wyjaśnione i przedstawione odpowiedzi, nakarmią i pomogą uniknąć chwiania się na boki serca, które samo nie umie poradzić sobie z jakimś tematem - zwalniać czy przyspieszać swego tempa (W odniesieniu do duchowości). Pierwszy wniosek jaki mi się pojawia w głowie na temat rozmowy uczonych i wykształconych trzech osób, to rozgryzienie podstawowej sprawy jaka jest między drwalem a siekiera; traczem a piłą - korzystając z przenośni. Siekiera jest niebezpiecznym narzędziem i pewnie się ze mną zgodzisz. Do tego nie trzeba też, ani filozofii ani teologii żeby to pojąć. Siekiera jest niebezpieczna do tego stopnia, że może skrzywdzić samego drwala a wstępnie rozmyślajac i drążąc ten temat w takim kluczu, można odnieść wrażenie, że właśnie tak jest. Wygląda na racjonalne i prawdzie, nie ma jednak nic wspólnego z prawdą... Bo narzędzie, tudzież siekiera, nie ma możliwości zrobić krzywdy sama z siebie. Jest tylko narzędziem. Nie decyduje, nie wyznacza kierunku. Podąża tylko w miejsce w którym jest kierowana. Drogą siekiery jest dotarcie do punktu w którym drwal ją pokierował. Kiedy już tam się znajdzie, to drwal, który ma władzę nad siekierą przewodzi zachowaniu się siekiery... To gdzie w takim razie leży szkopuł skrzywdzenia drwala przez siekiere? Odpowiedź jest prosta... Najpierw jednak chcę powiedzieć coś o pytaniach i odpowiedziach. Mianowicie, gdy stawiam pytanie to nie zawsze odpowiedź może się znaleźć w samej odpowiedzi ale także odpowiedzią może być pytanie. Jesteśmy nauczeni, że odpowiedź jest tym czego szukamy i to nie jest złe. Czasami jednak warto poszukać odpowiedniego pytania bo w nim też może być zawarta odpowiedź. Powracając już do pytania o siekiere i drwala i niewidocznym niebezpieczeństwie, zapytuje siebie: ile jest drwala w drwalu? a kiedy tak na to patrzę, odpowiedź widzę jasno, że to nie siekiera jest niebezpieczna dla drwal ale drwal dla samego siebie. Idąc dalej tym tropem to jeżeli przyjmę, że drwalem jest doskonały i nieskończenie mądry Bóg, który zawsze, za każdym razem używając siekiery otrzyma efekt, który chce otrzymać a odpowiedzi na pytania dotyczące używania siekiery przez drwala (Boga) tracą na znaczeniu. Z piłą i traczem jest podobnie, choć jest to inna zasada działania to efekt będzie taki sam, jak z siekierą i drwalem. Kolejny wniosek, który widzę przed oczami, jest taki, że gdy czytam między wierszami rozmowę panów z podkastu, analizując wiele z tego, co nie tylko słyszę, ale i widzę, że ich intelektualna rozmowa, merytoryczne podejście i chęć ubogacenia się wzajemnie tym co mają każdy z osobna w zanadrzu, jest próbą rozeznania i wyjaśnienia tematów o których mówią. Lekko wchodząc w sferę głębi jednego zagadnienia, jednocześnie rozpalajac lampę, która już sama kieruje rozmówców w stronę światła prawdy i wyjaśnienie jednego z omawianych tematów poprzez wydobywanie każdego z nich z ich doświadczeń mieszkających w skarbcach ich serc, jakoś im umyka. Po chwili pochylenia się nad zagadnieniem, jakby się wycofywali z pięknego połączenia duchowo-fizycznego spowrotem do intelektualnego - to tylko moja ocena. Zdają się trochę robić tak jakby fakty, wiedza, rozumienie znaczenia wypowiadanych przez nich słów, miała w expresowym tempie dać wyjaśnienie i esencję tematu o którym mówią. Co się oczywiście nie dzieje a przynajmniej nie do końca potencjał danego tematu jest wykorzystany. Idąc za Prorokiem, który mówi, że: żuraw, bocian i jaskółka znają datę swojego przylotu, pozwolili mi odczuć, że lot ich myśli jest nie całkowicie wykorzystany w pojedynczym temacie, który poruszyli. Takie mam odczucie. Nie oceniając nikogo z nich a jedynie obserwując i słuchając ich, takie wnioski mi się nasunęły. Choć to nie wszystkie wnioski to moje pisanie o kolejnych uważam za nie potrzebne. Chcę jedynie krótko o czym się opowiedzieć. Chodzi mi między innymi o to, co powiedział Pan Kita. Trafnie ujął fakt o podążaniu za kimś drugim. Jest to ważny temat, który łączy się trochę z "obecnością" i "tu i teraz". Mogę być wyznawcą Jezusa Chrystusa ale moim przewodnikiem może być już ktoś inny, co jest niebezpieczne, choćby dlatego, że już nie sam Chrystus kieruje owym człowiekiem a robi to drugi człowiek, który wchodzi w rolę Chystusa przedstawiając pierwszemu swoją drogę, która tak naprawdę jest już "zniekształcona" tzn. nie pasująca do innego człowieka. Fascynacja drugim człowiekiem może doprowadzić do tego, że ktoś źle odczyta zamysł Boga skierowany do niego, co może doprowadzić do tego, że jakaś dusza wejdzie na alternatywną drogę swojego przeznaczenia zamiast na najlepszą wersję drogi jaką Bóg ma w zanadrzu. Na szczęście Bóg jest Bogiem i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych więc tak czy inaczej wszystko dobrze się ułoży dla danego człowieka, pod warunkiem, że będzie słuchał co mówi Bóg do danego człowieka a wszystko pójdzie po myśli Bożej. Dużo można by było mówić o tym temacie. Moim zdaniem jest tak, że Bóg kieruje człowieka do drugiego człowieka w jakimś celu ale nie po to by się fascynował, jego umiejętnościami i darami, a po to, by temu pierwszego coś zakomunikować/powiedzieć/wytłumaczyć/podprowadzić, więc wydaje się być szalenie ważnym, żeby podprowadzajac kogoś innego nie poprowadzić go na swoją własną drogę. Choć drogi czasami są bardzo podobne to nigdy takie same - jak ludzie. Lub zasłonić kierunek w którym ma pójść jakaś dusza, toteż bycie przeźroczystym w sprawach duchowych jest tak samo ważne jak bycie prawdziwie duchowym człowiekiem. To że jestem autentyczny i prawdziwy to nie jest wszystko. Caly mój wpis napisałem z myślą, że może ktoś czytając to co jest powyżej, zauważy, że szukanie odpowiedzi na dany temat może prowadzić drogą której często nie bierzemy pod uwagę. A pytania czasami potrafią odpowiedzieć więcej niż wypracowana odpowiedź. Co do spotkań z ludźmi z którymi chcemy się kiedyś zobaczyć to uważam, że na siłę możemy coś przyspieszać i naginać rzeczywistość aby stało się po naszej myśli, wtedy pojawia się "bądź wola moja" a nie tędy droga. Lepiej jest jak wszystko dzieje się w swoim tempie. Nie za szybko i nie za wolno;) ale to tylko tak na marginesie napisane do Daniela 😊
Dziękuję za rozmowę. Doświadczenia każdego z Panów dzielenie się nim. W zwyklym zyciu , czy tego, jak ja teraz życia doswia 1:37:41 dczam. Ubóstwo duchowe, bo praca, bo zmęczenie, bo zdrowie wymaga czegos innego niz czytanie, siedzenie. Dziękuję bo moje potrzeby wiedzy teologicznej, rozwoju, intelektualnego zaspakajam sluchajac Was i pracując. Czas trwania przed Bogiem , te kilkadziesiat minut juz nie sa takie trudne do znalezienia, Proszę o informację o spotkaniu ruchu konteplacyjnym
Też się przyłączam do tego . Też doświadczam przynaglenia do życia w Bożej obecności. Ludzie w kościele zatrzymali się na starym testamęcie i dalej składają ofiary. A myślę że Panu Bogu zależy żeby w Nim i z Nim żyć.
Nie wiem, czy bycie z Bogiem musi być miłym uczuciem.Zdarzyło mi się w pracy być w kontakcie z klientami.Nie obsługiwałam ich instrumentalnie.Byłam z nimi w krótkiej relacji.Był to piękny dzień. wogule nie byłam zmęczona.Miałam wrażenie że Bóg był ze mną. Często staram się medytować i jest nicość.Jednak wierzę, że i w pracy i w ciszy Bóg Jest.Szczęśliwego Nowego Roku.🥳🥳🥳
Kontemplować według moich przemyśleń to być u Boga -czyli być ubogim - a nie u "siebie",dać Bogu być Pierwszym, aby poznać Tego ,który jest od Początku.
Mi brakuje w wielu już przesłuchanych rozmowach czy wykładach na ten temat , czym jest to "doświadczenie". Chyba brakuje mi świadectw osób, które kontemplują i wchodzą głębiej. Z każdym nowym odcinkiem mam nadzieję, że Daniel albo ktoś z Rozmówców powie wyraźnie jakie te doświadczenia były na ich osobistej drodze
@@TheKczub pewnych doświadczeń nie da się ująć w słowa i język ludzki. Wystarczy, że doktorzy kościoła tacy jak Teresa czy Jan od Krzyża przyznawali, że są "za mali", aby tłumaczyć co się dzieje z duszą w kontemplacji i używali porównań, metafor, przykładów. Pewne rzeczy trzeba przeżyć
@MattFromLesserPoland Tak rozumiem te kwestie, to może doprecyzuje, ukierunkuję moje pytanie. Może w takim razie bardziej chciałbym usłyszeć świadectwa- przeszedłem pewną drogę i czegoś doświadczyłem, nie umiem tego opisać ale do czegoś to prowadzi. A odnoszę wrażenie (może złudne, dlatego dopytuję) , że te doświadczenia są teoretyczne i opisywana droga jest tylko możliwością dojścia do tego doświadczenia). Nie wiem czy precyzyjnie się wyrażam, piszę jakie mam odczucia:)
@@TheKczub Być może charakter tych filmików jest bardziej dyskursywny, pojęciowy, ostrożny, z mniejszym nastawieniem na dzielenie sie i osadzenie w doświadczeniu mówcy. Myślę, że to słuszna uwaga - często bardziej na początek trafi do nas historia danej osoby, a potem jej jakaś analiza 😀 Pozdrawiam!
Podobny motyw był przy ruchach charyzmatycznych i "doświadczaniu Boga żywego", jak ludzie zaczęli się dzielić produktami swojej wyobraźni, to odrzucało to normalsów. Więc nie można mówić co za doświadczenie, żeby go nie spalić. Ważne żeby gonić króliczka.
Właśnie, rozumiem, że przechwalanie się stanami duchowymi jest "słabe", ale podzielenie się jakimś ogólnym opisem czym owe "doświadczenia" są jest OK. hmmm 🤔
Ciekawa rozmowa! Wyraża dobrze tę nie zawsze łatwą drogę na bożej ścieżce życia i jak wiele dróg przeróżnych doświadczeń "prowadzi Rzymu". Wiele naszych osobistych doświadczeń prowadzi nas intuitywnie w procesie naszej indywidualnej wiary. Nie ma dwóch identycznych dróg do Boga ale wiele jest podobnych.
Leży w tym zagrożenie, że bardzo wielu ludzi może uświadomić sobie iż nie potrzebują tej instytucji z jej uzurpowaniem sobie władzy i prawa osądzania w co i jak mamy wierzyć, co jest prawdą czy właściwie a co nie albo czy kim/czym jest Bóg. Wiara nie ma nic wspólnego z instytucjami. Potrzeba wspólnego przeżywania Boga jest ludzka i zrozumiała ale nie potrzebuję przy tym pośredników. Kościół jeżeli będzie chciał w przyszłości przetrwać musi się przeinaczyć w miejsce pokory, prostoty, otwartości na innych bez oceny i prz tym być na codzień w roli pokornej pomocy dla wszystkich.
à propos ostrożności wobec doświadczenia i kościelnych "idoli", kard. Ryś mówił, że "z doświadczeniem się nie dyskutuje" - guzik prawda. W doświadczenie wpisane jest dyskutowanie, interpretowanie, rozumienie, droga rozumienia.
No, właśnie dlatego ucieszyłam się, kiedy dowiedziałam się, że to p.Nosowski zajął się tym "szambem", bo to człowiek o wysokiej kulturze osobistej I nie pozwoli, by tym szambem w kogokolwiek rzucać, ale będzie rzeczywiście je oczyszczał...
Należę do Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego założonego w...1452 a więc nic nowego.😊 Żyjemy, my świeccy charyzmatem karelitańskim wspólnym braciom i siostrom zakonnym.I nigdy nie pomyślałabym ,że w kontemplacjii,w budowaniu relacji z Bogiem... z Jezusem- przyjacielem można widzieć zagrożenie...absurd.😢
Czy uważne życie ( uważne chodzenie, mycie naczyń,trening na siłowni...każda czynność dnia codziennego) jest dla katolika ? Może wam się wydawać skąd pomysł, ze zadaje takie pytanie, otóż wiele osób utożsamia taki styl życia z buddyzmem, pytałem na kilku forach i większość osób mówi, dodaj do tego Boga, a będzie super, natomiast jeżeli skupiam sie na danej czynność, to nie myśle wtedy o Bogu,bo skupiam się np (na treningu na odpowiedniej pozycji, przy odrabianiu matematyki na liczeniu itd.... Mam nadzieje, ze pomożecie ! :D
Sam Jezus mówił wielokrotnie do uczniów: "czuwajcie!". :) Można wyrobić sobie pamięć o Bogu, tj. czuwać (inaczej być obecnym, świadomym) w Nim i dla Niego nawet podczas wykonywania pracy, np. mycia naczyń. Ojciec Maksymilan Nawara lubi w swoich wykładach powtarzać, że "Bóg jest ubrany w codzienność" 🙂
Super. To jest nawet najbardziej schlachetna forma połączenia z Bogiem w codzienności, tzw. nieustająca modlitwa. Naturalnie dobrze jest poprzedzić te różne czynności jakąś łączącą intencją albo krótką myślą czy zdaniem Jezusa. I już wszystko co robisz robi się kontemplacją!❤
Wejść w siebie i zacząć obserwować swoje myśli i odczucia/emocje, to co w ciele i na zewnątrz, świat dualny, w którym wszystko co przychodzi musi też odejść, nic nie jest trwałe (tzn kategoria materii i urojeń, świat doczesny). A następnie zadać sobie pytanie, kto lub co jest we mnie tym co dokonuje tych obserwacji i jakie to coś ma cechy. To przecież samoświadomość, uważność, mój „stan naturalny”, który bez żadnego wysiłku ani zmęczenia rejestrując wszystko, sam nigdy nie podlega żadnym zmianom - tak odkrywam rzeczywistość niedualną, ponadczasową Jednię bytu, Boską iskrę, nieśmiertelną duszę (to kategoria metafizyki, do której docieramy ćwicząc powyższą procedurę aż do skutku, często nazywanego przebudzeniem). Teraz potrzebujemy tylko wypracować nawyk balansowania w nas obu tych perspektyw, tzn tej doczesnej/dualnej z tą wieczną/Boską, co wymaga czasu i cierpliwości . Dalej jest już tylko z górki ;)
Zgodnie z tym co mówi Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 24 rozdziale to zbliża się zmiana władzy nad światem. Rządy obejmie Królestwo Boże to o którego przyjście wielu modli się słowami. Przyjdź Królestwo Twoje... Królestwo Boże to realny rząd Boga sprawowany za pośrednictwem Pana Jezusa Chrystusa króla. Usunie ono wszystkie niegodziwe władze a samo zacznie panować w ich miejsce. Mówi o tym choćby księga Daniela 2 rozdział i 44 werset. Królestwo Boże zaprowadzi trwały pokój i dobrobyt usunie śmierć i całe obecne zło generowane przez diabła i niegodziwych ludzi. I to jest właśnie ta dobra nowina o Królestwie o której mówi Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 24 rozdziale a 14 wersecie Ta Ewangelia dobra nowina o Królestwie będzie głoszona na świadectwo wszystkim narodom i wtedy nadejdzie koniec. Każdy chrześcijanin powinien dowiedzieć się więcej na temat tego Królestwa aby móc żyć wg jego zasad i dzielić się tą wiedzą z innymi ludźmi. Pozdrawiam
„ Czego my szukamy w kontemplacji ?” Szukamy Boga Żywego w sobie .oro istota i kierunek odnowy KK : ruclips.net/video/ED5veuXjLGw/видео.htmlsi=xheA_naJtk5mc7Sh
Niby fajnie pięknie, ale w takim razie dlaczego na siłę łaczycie szemrane osoby z nurtu charyzmatycznego z waszymi spotkaniami uczącymi kontemplacji ? Legitymujecie te osoby, które potem wykorzystują finansowo naiwne osoby i bawią się w pośredników Boga mających sny, wizje i proroctwa. Jeszcze żeby te sny, wizje miały jakis sens w rzeczywistości ale nie mają. Ot wybujała wyobraźnia i wybujałe ego.
@valtsvch3082 to jest pytanie do organizatorów z Pogłębiarki. Trzeba umieć odróżniać udawaczy charyzmatycznych żerujących na naiwnych ludziach od tych którzy robią coś serio, bo Bóg chce tak działać. Mało widziałeś
Byłem jakiś czas w Odnowie i widziałem tam dużo dobrych intencji i życzliwych ludzi. Ale jak zaczynały się te niby proroctwa, modlitwy językami i jakieś spoczynki w Duchu św., to nie mogłem na to patrzeć bez zażenowania. To naprawdę upokarzające dla zdrowego rozsądku. Tak jak piszesz: wybujała wyobraźnia plus wybujałe ego.
@wojkus4452 niestety przyjacielu ale ja dotarłam jeszcze dalej.... do świata dowolnych wszelakich interpretacji Słowa byle tylko pasowało w danym momencie prowadzącej/prowadzącemu i opowiadanie po pół godziny jakiś rzekomo proroczych snów i wizji rzekomo od Boga. Żadna z tych rzeczy o których słyszałam się nie spełniła, a inne to takie Coelho proroctw - tak ogólne i tak nie wiadomo do czego pasujące, że może być o wszystkim albo o niczym, wszystko w oparach muzyki rzekomo uwielbieniowej, ale najbardziej po prostu skupionej na przeżyciach wykonawcy. Pogłębiarka wie o kim mówię.
@@cyberjunkie5146 Tak, potwierdzam. Te "słowa poznania" najczęściej wypowiadane przez jakieś egzaltowane dziewczyny to rzeczywiście pasowały do wszystkiego. I zawsze ktoś z "darem prorokowania" mówił, że wśród nas jest jakiś chory i teraz Jezus go uzdrawia. Na tych tzw. mszach o uzdrowienie. Ludzie się nakręcali i niektórzy naprawdę wierzyli, że chodzi właśnie o nich. Wiem, co masz na myśli z Coelho: te infantylne teksty animatorów... Coraz więcej osób krytycznie wypowiada się o ruchach charyzmatycznych i dobrze, że tak się dzieje. Pozdrowienia
po prostu duchowość katolicka leci w dół i ludzie poszukują czegoś nowego, wzorują się na duchowości wschodniej a to pokazuje, że sama biblia nie wystarczy co zresztą wykazał już św. Tomasz z Akwinu układając swoje przemyślenia na greckim filozofie Arystotelesie
bo sama Biblia nie jest napisana w stylu zdatnym do jednoznacznego zinterpretowania przez laika i do pogodzenia z (niejednoznacznym) nauczaniem kapłanów, już pomijając to, że nie jest kodeksem moralnym zawierającym odpowiedzi na wyzwania obecnego czasu. Natomiast kontemplacja czy praktyki uważności - to nie wymaga za dużo myślenia, jakiejś fachowej wiedzy = są do wykonania przez jednostkę, nie wymagają wspólnoty, ani kapłana, także jest mniejsza szansa, że jaśnie instytucjonalność coś tu spieprzy.
@@pawek3523Zgadza się! Dobrze ujęte!👌 Ten proces jest od dawna aktywny i obejmuje coraz większe kręgi społeczeństw na świecie. KK sam się niszczy od wewnątrz ale jest za pełny pychy, żeby przyznać Mea Culpa! ...i wejść w pokorną transformację.
Zapraszamy również do wspólnej refleksji nad wydarzeniem, które już teraz budzi nadzieje i ciekawość: maj 2025 - spotkanie środowisk kontemplacyjnych w Polsce.
Jeśli jesteś zainteresowany/a tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
Gorąco zachęcamy również do sięgnięcia po najnowszy numer kwartalnika „Więź” gdzie znajdziecie artykuły o kontemplacji: 📌wiez.pl/wydawnictwo/kwartalnik/panstwo-kosciol-potrzebny-reset-kontemplacja-zejsc-na-poziom-ciszy-kiedy-nobel-dla-tlumacza/
Właśnie z tego względu zamówiłem "Więź". Ale jeszcze nie doszedł, pewnie dopiero po Nowym Roku będę miał, znając Pocztę Polską to i tak będzie dobrze. :)
Bardzo mi się podobała ta rozmowa .....miło słuchać osób które mają tak potężną wiedzę .....Pogłębiarka i jej Goście to moje Światło niech mnie prowadzi w moim procresie ....
Dziękujemy za ten podcast. W rozmowie jest tyle wartościowych wątków, że na pewno jedno przesłuchanie to mało.
Jak się głownie zajmuje medytacją w praktyce, to od czasu do czasu takie "kazanie o ciszy", nawet blisko dwugodzinne, dużo wnosi.
Do zobaczenia w maju!
W głównym rozrachunku moich przemyśleń po odsłuchania tego podkastu, nasuwają mi się konkretne wnioski. Doszukując się sedna rozmowy podczas słuchania szanownych panów, którzy poruszyli dość sporo ciekawych ale też potrzebnych tematów, choć mówili troszkę chaotycznie, to nie łatwo jest wymłucić i wyciągnąć esencję wyjaśniającą i będącą najbliżej prawdy z ich rozmowy. Zagadnień które poruszyli u ich podstaw. Esencja, która mogłaby być jak balsam jako ta "prawda" docierajaca do serca, które czeka na owe lekarstwo w postaci odpowiedzi, które komuś mogą być potrzebne. Jeżeli idziesz do kogoś na rozmowę i nie niesiesz ze sobą Jezusa to niepotrzebnie idziesz... Mimo to, dzięki takim rozmowom, czyli: W prosty sposób przekazują odpowiedzi, gdzie jest: tak tak, nie nie, bez domieszek, jest jak podane złote jabłko na srebrnym półmisku. Oczywiście, jak dla mnie takie rozmowy są dobre i wartościowe więc dziękuję za takie inicjatywy:)
Choć nie tylko winny służyć do intelektualnego zrozumienia czegoś ale też do pomagania w podprowadzeniu, drugiego, jakby, ukierunkowania bicia serca danego człowieka, który tego słuchał w kierunku jego prawdziwego i naturalnego tempa w temacie który został poruszony. Serce człowieka, które mając swojego projektanta ma także zaprojektowany najlepszy rytm dla siebie, w którym dobrze wyjaśnione i przedstawione odpowiedzi, nakarmią i pomogą uniknąć chwiania się na boki serca, które samo nie umie poradzić sobie z jakimś tematem - zwalniać czy przyspieszać swego tempa (W odniesieniu do duchowości).
Pierwszy wniosek jaki mi się pojawia w głowie na temat rozmowy uczonych i wykształconych trzech osób, to rozgryzienie podstawowej sprawy jaka jest między drwalem a siekiera; traczem a piłą - korzystając z przenośni.
Siekiera jest niebezpiecznym narzędziem i pewnie się ze mną zgodzisz. Do tego nie trzeba też, ani filozofii ani teologii żeby to pojąć. Siekiera jest niebezpieczna do tego stopnia, że może skrzywdzić samego drwala a wstępnie rozmyślajac i drążąc ten temat w takim kluczu, można odnieść wrażenie, że właśnie tak jest. Wygląda na racjonalne i prawdzie, nie ma jednak nic wspólnego z prawdą...
Bo narzędzie, tudzież siekiera, nie ma możliwości zrobić krzywdy sama z siebie. Jest tylko narzędziem. Nie decyduje, nie wyznacza kierunku. Podąża tylko w miejsce w którym jest kierowana. Drogą siekiery jest dotarcie do punktu w którym drwal ją pokierował. Kiedy już tam się znajdzie, to drwal, który ma władzę nad siekierą przewodzi zachowaniu się siekiery...
To gdzie w takim razie leży szkopuł skrzywdzenia drwala przez siekiere? Odpowiedź jest prosta...
Najpierw jednak chcę powiedzieć coś o pytaniach i odpowiedziach. Mianowicie, gdy stawiam pytanie to nie zawsze odpowiedź może się znaleźć w samej odpowiedzi ale także odpowiedzią może być pytanie. Jesteśmy nauczeni, że odpowiedź jest tym czego szukamy i to nie jest złe. Czasami jednak warto poszukać odpowiedniego pytania bo w nim też może być zawarta odpowiedź.
Powracając już do pytania o siekiere i drwala i niewidocznym niebezpieczeństwie, zapytuje siebie: ile jest drwala w drwalu? a kiedy tak na to patrzę, odpowiedź widzę jasno, że to nie siekiera jest niebezpieczna dla drwal ale drwal dla samego siebie.
Idąc dalej tym tropem to jeżeli przyjmę, że drwalem jest doskonały i nieskończenie mądry Bóg, który zawsze, za każdym razem używając siekiery otrzyma efekt, który chce otrzymać a odpowiedzi na pytania dotyczące używania siekiery przez drwala (Boga) tracą na znaczeniu.
Z piłą i traczem jest podobnie, choć jest to inna zasada działania to efekt będzie taki sam, jak z siekierą i drwalem.
Kolejny wniosek, który widzę przed oczami, jest taki, że gdy czytam między wierszami rozmowę panów z podkastu, analizując wiele z tego, co nie tylko słyszę, ale i widzę, że ich intelektualna rozmowa, merytoryczne podejście i chęć ubogacenia się wzajemnie tym co mają każdy z osobna w zanadrzu, jest próbą rozeznania i wyjaśnienia tematów o których mówią. Lekko wchodząc w sferę głębi jednego zagadnienia, jednocześnie rozpalajac lampę, która już sama kieruje rozmówców w stronę światła prawdy i wyjaśnienie jednego z omawianych tematów poprzez wydobywanie każdego z nich z ich doświadczeń mieszkających w skarbcach ich serc, jakoś im umyka. Po chwili pochylenia się nad zagadnieniem, jakby się wycofywali z pięknego połączenia duchowo-fizycznego spowrotem do intelektualnego - to tylko moja ocena. Zdają się trochę robić tak jakby fakty, wiedza, rozumienie znaczenia wypowiadanych przez nich słów, miała w expresowym tempie dać wyjaśnienie i esencję tematu o którym mówią. Co się oczywiście nie dzieje a przynajmniej nie do końca potencjał danego tematu jest wykorzystany.
Idąc za Prorokiem, który mówi, że: żuraw, bocian i jaskółka znają datę swojego przylotu, pozwolili mi odczuć, że lot ich myśli jest nie całkowicie wykorzystany w pojedynczym temacie, który poruszyli. Takie mam odczucie. Nie oceniając nikogo z nich a jedynie obserwując i słuchając ich, takie wnioski mi się nasunęły. Choć to nie wszystkie wnioski to moje pisanie o kolejnych uważam za nie potrzebne.
Chcę jedynie krótko o czym się opowiedzieć. Chodzi mi między innymi o to, co powiedział Pan Kita. Trafnie ujął fakt o podążaniu za kimś drugim. Jest to ważny temat, który łączy się trochę z "obecnością" i "tu i teraz". Mogę być wyznawcą Jezusa Chrystusa ale moim przewodnikiem może być już ktoś inny, co jest niebezpieczne, choćby dlatego, że już nie sam Chrystus kieruje owym człowiekiem a robi to drugi człowiek, który wchodzi w rolę Chystusa przedstawiając pierwszemu swoją drogę, która tak naprawdę jest już "zniekształcona" tzn. nie pasująca do innego człowieka. Fascynacja drugim człowiekiem może doprowadzić do tego, że ktoś źle odczyta zamysł Boga skierowany do niego, co może doprowadzić do tego, że jakaś dusza wejdzie na alternatywną drogę swojego przeznaczenia zamiast na najlepszą wersję drogi jaką Bóg ma w zanadrzu. Na szczęście Bóg jest Bogiem i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych więc tak czy inaczej wszystko dobrze się ułoży dla danego człowieka, pod warunkiem, że będzie słuchał co mówi Bóg do danego człowieka a wszystko pójdzie po myśli Bożej. Dużo można by było mówić o tym temacie. Moim zdaniem jest tak, że Bóg kieruje człowieka do drugiego człowieka w jakimś celu ale nie po to by się fascynował, jego umiejętnościami i darami, a po to, by temu pierwszego coś zakomunikować/powiedzieć/wytłumaczyć/podprowadzić, więc wydaje się być szalenie ważnym, żeby podprowadzajac kogoś innego nie poprowadzić go na swoją własną drogę. Choć drogi czasami są bardzo podobne to nigdy takie same - jak ludzie. Lub zasłonić kierunek w którym ma pójść jakaś dusza, toteż bycie przeźroczystym w sprawach duchowych jest tak samo ważne jak bycie prawdziwie duchowym człowiekiem. To że jestem autentyczny i prawdziwy to nie jest wszystko.
Caly mój wpis napisałem z myślą, że może ktoś czytając to co jest powyżej, zauważy, że szukanie odpowiedzi na dany temat może prowadzić drogą której często nie bierzemy pod uwagę. A pytania czasami potrafią odpowiedzieć więcej niż wypracowana odpowiedź.
Co do spotkań z ludźmi z którymi chcemy się kiedyś zobaczyć to uważam, że na siłę możemy coś przyspieszać i naginać rzeczywistość aby stało się po naszej myśli, wtedy pojawia się "bądź wola moja" a nie tędy droga. Lepiej jest jak wszystko dzieje się w swoim tempie. Nie za szybko i nie za wolno;) ale to tylko tak na marginesie napisane do Daniela 😊
Dziękuję za rozmowę. Doświadczenia każdego z Panów dzielenie się nim. W zwyklym zyciu , czy tego, jak ja teraz życia doswia 1:37:41 dczam.
Ubóstwo duchowe, bo praca, bo zmęczenie, bo zdrowie wymaga czegos innego niz czytanie, siedzenie.
Dziękuję bo moje potrzeby wiedzy teologicznej, rozwoju, intelektualnego zaspakajam sluchajac Was i pracując.
Czas trwania przed Bogiem , te kilkadziesiat minut juz nie sa takie trudne do znalezienia,
Proszę o informację o spotkaniu ruchu konteplacyjnym
Też się przyłączam do tego . Też doświadczam przynaglenia do życia w Bożej obecności.
Ludzie w kościele zatrzymali się na starym testamęcie i dalej składają ofiary. A myślę że Panu Bogu zależy żeby w Nim i z Nim żyć.
Nie każdy , kto o NT mówi...jest w nim.
Nie wiem, czy bycie z Bogiem musi być miłym uczuciem.Zdarzyło mi się w pracy być w kontakcie z klientami.Nie obsługiwałam ich instrumentalnie.Byłam z nimi w krótkiej relacji.Był to piękny dzień. wogule nie byłam zmęczona.Miałam wrażenie że Bóg był ze mną.
Często staram się medytować i jest nicość.Jednak wierzę, że i w pracy i w ciszy Bóg Jest.Szczęśliwego Nowego Roku.🥳🥳🥳
"Blisko Rahamim"
"Teobankologia"
" Moc w slabosci",
"Mocni w Duchu live"
Kontemplować według moich przemyśleń to być u Boga -czyli być ubogim - a nie u "siebie",dać Bogu być Pierwszym, aby poznać Tego ,który jest od Początku.
Wydaje mi się, ze to o czym napisałaś jest własnie stanem, w ktorym, jeżeli jesteśmy, możemy kontemplować chocby przy myciu zębów.
Mi brakuje w wielu już przesłuchanych rozmowach czy wykładach na ten temat , czym jest to "doświadczenie". Chyba brakuje mi świadectw osób, które kontemplują i wchodzą głębiej. Z każdym nowym odcinkiem mam nadzieję, że Daniel albo ktoś z Rozmówców powie wyraźnie jakie te doświadczenia były na ich osobistej drodze
@@TheKczub pewnych doświadczeń nie da się ująć w słowa i język ludzki. Wystarczy, że doktorzy kościoła tacy jak Teresa czy Jan od Krzyża przyznawali, że są "za mali", aby tłumaczyć co się dzieje z duszą w kontemplacji i używali porównań, metafor, przykładów. Pewne rzeczy trzeba przeżyć
@MattFromLesserPoland Tak rozumiem te kwestie, to może doprecyzuje, ukierunkuję moje pytanie. Może w takim razie bardziej chciałbym usłyszeć świadectwa- przeszedłem pewną drogę i czegoś doświadczyłem, nie umiem tego opisać ale do czegoś to prowadzi. A odnoszę wrażenie (może złudne, dlatego dopytuję) , że te doświadczenia są teoretyczne i opisywana droga jest tylko możliwością dojścia do tego doświadczenia). Nie wiem czy precyzyjnie się wyrażam, piszę jakie mam odczucia:)
@@TheKczub Być może charakter tych filmików jest bardziej dyskursywny, pojęciowy, ostrożny, z mniejszym nastawieniem na dzielenie sie i osadzenie w doświadczeniu mówcy. Myślę, że to słuszna uwaga - często bardziej na początek trafi do nas historia danej osoby, a potem jej jakaś analiza 😀
Pozdrawiam!
Podobny motyw był przy ruchach charyzmatycznych i "doświadczaniu Boga żywego", jak ludzie zaczęli się dzielić produktami swojej wyobraźni, to odrzucało to normalsów. Więc nie można mówić co za doświadczenie, żeby go nie spalić. Ważne żeby gonić króliczka.
Właśnie, rozumiem, że przechwalanie się stanami duchowymi jest "słabe", ale podzielenie się jakimś ogólnym opisem czym owe "doświadczenia" są jest OK. hmmm 🤔
Fantastycznie, że mamy już informację o majowym spotkaniu!
Ciekawa rozmowa! Wyraża dobrze tę nie zawsze łatwą drogę na bożej ścieżce życia i jak wiele dróg przeróżnych doświadczeń "prowadzi Rzymu". Wiele naszych osobistych doświadczeń prowadzi nas intuitywnie w procesie naszej indywidualnej wiary. Nie ma dwóch identycznych dróg do Boga ale wiele jest podobnych.
Kontemplacja jest zagrożeniem dla instytucji kościoła, ale nadzieją dla jego istoty.
Piękne powiedziane😊
Leży w tym zagrożenie, że bardzo wielu ludzi może uświadomić sobie iż nie potrzebują tej instytucji z jej uzurpowaniem sobie władzy i prawa osądzania w co i jak mamy wierzyć, co jest prawdą czy właściwie a co nie albo czy kim/czym jest Bóg. Wiara nie ma nic wspólnego z instytucjami. Potrzeba wspólnego przeżywania Boga jest ludzka i zrozumiała ale nie potrzebuję przy tym pośredników. Kościół jeżeli będzie chciał w przyszłości przetrwać musi się przeinaczyć w miejsce pokory, prostoty, otwartości na innych bez oceny i prz tym być na codzień w roli pokornej pomocy dla wszystkich.
Kościół nie jest instytucją
Wielkie dzięki, bardzo interesująca rozmowa ❤
à propos ostrożności wobec doświadczenia i kościelnych "idoli", kard. Ryś mówił, że "z doświadczeniem się nie dyskutuje" - guzik prawda. W doświadczenie wpisane jest dyskutowanie, interpretowanie, rozumienie, droga rozumienia.
Jak dobry jest Pan? Pan jest samą słodyczą , słodyczą Miłości.
Dziękuję, proszę o więcej :)
No, właśnie dlatego ucieszyłam się, kiedy dowiedziałam się, że to p.Nosowski zajął się tym "szambem", bo to człowiek o wysokiej kulturze osobistej I nie pozwoli, by tym szambem w kogokolwiek rzucać, ale będzie rzeczywiście je oczyszczał...
10:35 "ajchołpsoł"...
No genialnie!!!😢
Należę do Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego założonego w...1452 a więc nic nowego.😊 Żyjemy, my świeccy charyzmatem karelitańskim wspólnym braciom i siostrom zakonnym.I nigdy nie pomyślałabym ,że w kontemplacjii,w budowaniu relacji z Bogiem... z Jezusem- przyjacielem można widzieć zagrożenie...absurd.😢
Należeć do OCDS nie oznacza wszystko wiedzieć, rozumieć, lepiej myśleć...OCDS To wspólnota jak każda inna.
Przepraszam czy ta odpowiedź dotyczyła mojej wypowiedzi?...chyba pomyłka ...nie wiem co znaczy skrót CDŚ
@@kasia4761 skrót poprawiony, dzięki.
Poproszę o informację na meila o majowym spotkaniu.
Wielkie dzięki za dzisiejszą rozmowę 👌
Jeśli jesteś zainteresowany/a tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
Czy uważne życie ( uważne chodzenie, mycie naczyń,trening na siłowni...każda czynność dnia codziennego) jest dla katolika ?
Może wam się wydawać skąd pomysł, ze zadaje takie pytanie, otóż wiele osób utożsamia taki styl życia z buddyzmem, pytałem na kilku forach i większość osób mówi, dodaj do tego Boga, a będzie super, natomiast jeżeli skupiam sie na danej czynność, to nie myśle wtedy o Bogu,bo skupiam się np (na treningu na odpowiedniej pozycji, przy odrabianiu matematyki na liczeniu itd.... Mam nadzieje, ze pomożecie ! :D
Sam Jezus mówił wielokrotnie do uczniów: "czuwajcie!". :) Można wyrobić sobie pamięć o Bogu, tj. czuwać (inaczej być obecnym, świadomym) w Nim i dla Niego nawet podczas wykonywania pracy, np. mycia naczyń. Ojciec Maksymilan Nawara lubi w swoich wykładach powtarzać, że "Bóg jest ubrany w codzienność" 🙂
@@doradabTak😊
Super. To jest nawet najbardziej schlachetna forma połączenia z Bogiem w codzienności, tzw. nieustająca modlitwa. Naturalnie dobrze jest poprzedzić te różne czynności jakąś łączącą intencją albo krótką myślą czy zdaniem Jezusa. I już wszystko co robisz robi się kontemplacją!❤
Tak, w KRK zostały same łatwe rzeczy bo trudne zostały zapomniane. Może stąd kryzys ?
Metanoja nie jest łatwym zadaniem.
Wejść w siebie i zacząć obserwować swoje myśli i odczucia/emocje, to co w ciele i na zewnątrz, świat dualny, w którym wszystko co przychodzi musi też odejść, nic nie jest trwałe (tzn kategoria materii i urojeń, świat doczesny). A następnie zadać sobie pytanie, kto lub co jest we mnie tym co dokonuje tych obserwacji i jakie to coś ma cechy. To przecież samoświadomość, uważność, mój „stan naturalny”, który bez żadnego wysiłku ani zmęczenia rejestrując wszystko, sam nigdy nie podlega żadnym zmianom - tak odkrywam rzeczywistość niedualną, ponadczasową Jednię bytu, Boską iskrę, nieśmiertelną duszę (to kategoria metafizyki, do której docieramy ćwicząc powyższą procedurę aż do skutku, często nazywanego przebudzeniem). Teraz potrzebujemy tylko wypracować nawyk balansowania w nas obu tych perspektyw, tzn tej doczesnej/dualnej z tą wieczną/Boską, co wymaga czasu i cierpliwości . Dalej jest już tylko z górki ;)
Proszę o informacje o majowym spotkaniu ❤
Jeśli jesteś zainteresowana tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
Zgodnie z tym co mówi Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 24 rozdziale to zbliża się zmiana władzy nad światem. Rządy obejmie Królestwo Boże to o którego przyjście wielu modli się słowami. Przyjdź Królestwo Twoje...
Królestwo Boże to realny rząd Boga sprawowany za pośrednictwem Pana Jezusa Chrystusa króla.
Usunie ono wszystkie niegodziwe władze a samo zacznie panować w ich miejsce. Mówi o tym choćby księga Daniela 2 rozdział i 44 werset.
Królestwo Boże zaprowadzi trwały pokój i dobrobyt usunie śmierć i całe obecne zło generowane przez diabła i niegodziwych ludzi.
I to jest właśnie ta dobra nowina o Królestwie o której mówi Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 24 rozdziale a 14 wersecie
Ta Ewangelia dobra nowina o Królestwie będzie głoszona na świadectwo wszystkim narodom i wtedy nadejdzie koniec.
Każdy chrześcijanin powinien dowiedzieć się więcej na temat tego Królestwa aby móc żyć wg jego zasad i dzielić się tą wiedzą z innymi ludźmi.
Pozdrawiam
Proszę o info odnośnie majowego spotkania.
Jeśli jesteś zainteresowany tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
Poproszę o informację odnośnie majowego spotkania.
Jeśli jesteś zainteresowana tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
Poprosze o info o spotkaniu w maju.
Jeśli jesteś zainteresowana tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
Poproszę o informacje
Jeśli jesteś zainteresowana tym spotkaniem zostaw nam swojego maila poprzez wypełnienie formularza : pogle.pl/1R5eZ
„ Czego my szukamy w kontemplacji ?” Szukamy Boga Żywego w sobie .oro istota i kierunek odnowy KK : ruclips.net/video/ED5veuXjLGw/видео.htmlsi=xheA_naJtk5mc7Sh
Słabe nie wiem dlaczego
Ta szczypta pychy psuje wszystko
Niby fajnie pięknie, ale w takim razie dlaczego na siłę łaczycie szemrane osoby z nurtu charyzmatycznego z waszymi spotkaniami uczącymi kontemplacji ?
Legitymujecie te osoby, które potem wykorzystują finansowo naiwne osoby i bawią się w pośredników Boga mających sny, wizje i proroctwa.
Jeszcze żeby te sny, wizje miały jakis sens w rzeczywistości ale nie mają. Ot wybujała wyobraźnia i wybujałe ego.
Blisko Rachamim" 1J ,Mt.5 Mt.25 Galatam 5.22.1Kor.13
@valtsvch3082 to jest pytanie do organizatorów z Pogłębiarki. Trzeba umieć odróżniać udawaczy charyzmatycznych żerujących na naiwnych ludziach od tych którzy robią coś serio, bo Bóg chce tak działać. Mało widziałeś
Byłem jakiś czas w Odnowie i widziałem tam dużo dobrych intencji i życzliwych ludzi. Ale jak zaczynały się te niby proroctwa, modlitwy językami i jakieś spoczynki w Duchu św., to nie mogłem na to patrzeć bez zażenowania. To naprawdę upokarzające dla zdrowego rozsądku. Tak jak piszesz: wybujała wyobraźnia plus wybujałe ego.
@wojkus4452 niestety przyjacielu ale ja dotarłam jeszcze dalej.... do świata dowolnych wszelakich interpretacji Słowa byle tylko pasowało w danym momencie prowadzącej/prowadzącemu i opowiadanie po pół godziny jakiś rzekomo proroczych snów i wizji rzekomo od Boga. Żadna z tych rzeczy o których słyszałam się nie spełniła, a inne to takie Coelho proroctw - tak ogólne i tak nie wiadomo do czego pasujące, że może być o wszystkim albo o niczym, wszystko w oparach muzyki rzekomo uwielbieniowej, ale najbardziej po prostu skupionej na przeżyciach wykonawcy. Pogłębiarka wie o kim mówię.
@@cyberjunkie5146 Tak, potwierdzam. Te "słowa poznania" najczęściej wypowiadane przez jakieś egzaltowane dziewczyny to rzeczywiście pasowały do wszystkiego. I zawsze ktoś z "darem prorokowania" mówił, że wśród nas jest jakiś chory i teraz Jezus go uzdrawia. Na tych tzw. mszach o uzdrowienie. Ludzie się nakręcali i niektórzy naprawdę wierzyli, że chodzi właśnie o nich. Wiem, co masz na myśli z Coelho: te infantylne teksty animatorów... Coraz więcej osób krytycznie wypowiada się o ruchach charyzmatycznych i dobrze, że tak się dzieje. Pozdrowienia
po prostu duchowość katolicka leci w dół i ludzie poszukują czegoś nowego, wzorują się na duchowości wschodniej a to pokazuje, że sama biblia nie wystarczy co zresztą wykazał już św. Tomasz z Akwinu układając swoje przemyślenia na greckim filozofie Arystotelesie
bo sama Biblia nie jest napisana w stylu zdatnym do jednoznacznego zinterpretowania przez laika i do pogodzenia z (niejednoznacznym) nauczaniem kapłanów, już pomijając to, że nie jest kodeksem moralnym zawierającym odpowiedzi na wyzwania obecnego czasu. Natomiast kontemplacja czy praktyki uważności - to nie wymaga za dużo myślenia, jakiejś fachowej wiedzy = są do wykonania przez jednostkę, nie wymagają wspólnoty, ani kapłana, także jest mniejsza szansa, że jaśnie instytucjonalność coś tu spieprzy.
to ostatni już czas , na powrót do Ewangelii, a nie na jej interpretacje i dodatki tworzone przez wieki.....
" leci w dół " ? jakie to wymowne ....
@@pawek3523Zgadza się! Dobrze ujęte!👌 Ten proces jest od dawna aktywny i obejmuje coraz większe kręgi społeczeństw na świecie. KK sam się niszczy od wewnątrz ale jest za pełny pychy, żeby przyznać Mea Culpa! ...i wejść w pokorną transformację.
@@Wosni1 Transformację, to znaczy, że masz jakieś recepty?
@@pawek3523Rezepty dla KK?🤭😃 Dobry żart! 👍