Hej, rzadko się udzielam, ale chciałbym wyrazić swoją opinię. Myślę, że to czego nie rozumiecie z Piotrkiem to to, że każdy ma inne tempo progresji i inny potencjał umiejętności. Przy moim pierwszym podejściu do DS1 używałem każdego summona poza Four Kingsami, obecnie robię tę grę bez summonów, bow only, cestus only etc. Nie jestem skillowym graczem soulsów i nie uważam się za takiego, dlatego nawet wzywając sobie Solaira do OnSa, wcale nie był to dla mnie łatwy boss i miałem do niego kilka podejść zanim udało się go pokonać. Obecnie mam moje pierwsze podejście do Elden Ringa i wielokrotnie blokowałem się na bossach. Nawet mimo summonów nie uniknąłem tego "souls experience" - nauki movesetu przeciwników oraz timingu. Oczywiście, że satysfakcja byłaby większa gdybym nie korzystał z "ułatwień", ale wiem, że przy drugim czy trzecim przejściu gry to zrobię. Mam po prostu swoje tempo progresji.
Ale po co próbujesz na siłę to tłumaczyć. Przecież Kiszak i Piotr Maciejczak z kanału Piotr Maciejczak o tym wiedzą. Sednem ich wypowiedzi jest fakt, że ludzie są płatkami śniegu i płaczą, że nazwie się ich słabymi graczami, leszczami itp. I próbują na siłę uargumentować fakt, że nie są na tym samym poziomie co ci, którzy summonów nie używają. Są słbszymi graczami - i to jest fakt, którego się nie przeskoczy. A czy taka osoba weźmie to sobie do serca, czy się z tego powodu obrazi na cały świat? To już jej problem. Ja np. używam summonów i wszelkich dostępnych mechanik wspomagających, bo jestem słabym graczem. No i co? No i jajco xD
Obiektywnie jeżeli gra ci się pozwala przelevelować i wejść na bossa będąc OP to to jest wada tej gry, że jest źle zbalansowana, a nie błąd gracza, że nie przeczytał poradnika pod tytułem ,,czego prawdziwy gracz soulsów nie może robić w tych grach".
Bawią mnie taki gadki: "możesz grać jak Ci się podoba, ALE jak używasz summonów / op buildu to coś tam, coś tam". Litości! Ludzie zaczęli budować tożsamość i poczucie własnej wartości wokół jakichś wyimaginowanych osiągnięć w grach. Róbcie challenge, ale na prawdę nikogo nie obchodzi jak wy gracie w gry. Po to są mechaniki w grze, by korzystać z nich wedle uznania. A pouczanie kogoś że korzystajac z oferowanej mechaniki robi coś "źle" jest po prostu durne. To ma być zabawa dla was samych, a nie mierzenie sobie wirtualnych kutasów w giereczkowie. I tak wszyscy macie małe bo JA, no bo JA to mam taki kdr w Call of Duty że Paaaanie, a bossów w soulsach to zabijam grając lewym jądrem ma kontrolerze!
Ogólnie troche mnie to bawi, bo oglądając Kiszaka który jest "Dobry" w souls-like nie uświadczysz nic bo on ma tak dokokszone postacie buildami z neta że zabija bossy w 30s i potem mówi że za łatwe xd
@@piotrkozak219 Żaden summon też sam z siebie ci bossa nie porobi, nadal to ty musisz walczyć albo twój summon za chwilę umrze i znowu będziesz sam. Jak taką rellanę będziesz poise breakował to nawet pół tego co ma do zaoferowania nie zobaczysz.
@@greencaptain2783ostatnio widziałem jak 3 summonow radana biło a ziomek raz na jakiś czas spela puścił i jeszcze wszystko na ryj tankował i uciekał. Więc trochę tak meh
@@greencaptain2783 summon może przejmować agro w krytycznych momentach, a buildem pod poise break też nic nie ugrasz jak będzie przyjmował strzały na ryj
Rollując i dodgując się robisz sobie iframy. Przecież to giga ułatwienie. Jak można mieć pełne doświadczenie z gry stając się chwilowo nieśmiertelnym w grze. Tylko block i parry, ci którzy taczają się po ziemi jak świnie w błocie to dla mnie zasrani każuale!!!!!11
no i git, o to chodzi, możesz mieć swoją opinie, ja używam rollowania, powiedziałeś że rollowanie jest dla leszczy i się rozchodzimy, a ludzie używający summonów dostają rozwolnienia kiedy ktoś powie że summony są dla leszczy
W następnym patchu Miyazaki potwierdził, że będzie tryb fabularny, a w nim: - Mimic tear one shotuje bossy - Można wyłączyć dmg bossów - Handlarz "rockefeller" w jebitnych okularach słonecznych sprzedaje wszystkie przedmioty za frytki - Od wyjścia z jaskinii masz wielką aleję Ostrokrzewów - wejście do trującego bagna odnawia HP - Za każdą śmierć podwaja ci się ilość run - Malenia robi ci loda, a Radahn na to patrzy - Po napisach końcowych Miyazaki wraz z ekipą pokazuje ci wielkiego fucka na ekran
Zgadzam się całkowicie. Podczas mojej pierwszej przygody z Elden Ringiem (a zarazem pierwszym soulslikiem) zwiedziłem każdy krzak, bossów i chyba ogólnie liznąłem wszystko co ta gra miała do zaoferowania. Przynajmniej tak myślałem xD Finalnie skończyłem na 180lvl z kilkoma OP summonami, buffami, jakimś kozackim buildem z netu itp... gdy dotarłem do słynnej Malenii, ubiłem ją jak jakiegoś menela spod sklepu na 2-3 hity. Po ukończeniu gry czułem że całkowicie zjebałem sobie rozgrywkę i najtrudniejszy tak naprawdę był początek gry :) potem to już nie musiałem nawet myśleć bo summony tankowały bossa a ja waliłem go na pizdę od tyłu jak jakiś leszcz. Nie mogłem się z tym pogodzić bo gra naprawdę mi siadła klimatem, równie dobrze mogłem obejrzeć jakiegoś "let's play-a" na YT. Po dłuższej przerwie odpaliłem przygodę po raz drugi, z tą różnicą że pozbyłem się wszystkiego co ułatwia rozgrywkę. Claymore pod siłę bez buffów i finalnie około 100lvl na tyle odmieniły ER że stał się zupełnie inną grą. Oczywiście grę przechodziłem znacznie dłużej i nadużywałem słów na k.... i p......... xD ale tak naprawdę przy takim setupie nie chciałem żeby gra się kiedykolwiek skończyła. Wrażenia były nieporównywalnie lepsze a na końcu czułem się jak mistrz świata. Po wszystkim miałem chęć na więcej i przeszedłem wszystkie soulslike-i od From Software + Lies of P. Uważam że powinno się wydawać tylko takie gry i mówi to gracz który do niedawna grał w tytuły typu Assassin's Creed :) Polecam spróbować.
20:36 Ja dokładnie tak miałem, posłuchałem Kiszaka i zdecydowałem się znowu podejść do Dark Souls, to była moja 3 próba, i tym razem bez summonów. Udało mi się przejść tę grę, i jestem z tego dumny, a aktualnie ogrywam Dark Souls 3 i cieszę się że ta soulsowa społeczność zainspirowała mnie do kolejnej próby.
Zaczęłam przygodę z souls'ami od eldena (wcześniej próbowałam DS3 i każda próba kończyła się krzykiem i kasowaniem gry) - gry zaczęłam byłam tak zagubiona, że masakra. Ostatecznie przejście zajęło mi ok. 100h, lvl koło 120. Później dzięki temu, że nauczyłam się paru soulsowych myków z eldena przeszłam też DS3 a więc moje nemezis zostało pokonane. Przechodziłam eldena z tym wszystkim co jest wg. was "zakazane" - bo inaczej sobie odbiorę to czy tamto. Uwielbiam tę grę bo jest piękna, zajebiście mi się gra i ani razu mi nie zależało, żeby wgI ją przejść. Mam to gdzieś - gram bo lubię grać a nie po to żeby coś udowadniać. Nie mam żadnego problemu z tym, że uważasz, że należy grać tak jak mówisz. Spoko luzik. Nie wiem jednak dlaczego z automatu nazywasz mnie i innych "gorszymi" - po co to jest? (powiedziałeś to w poprzednim filmie z afery summonowej, nie tutaj). Nie rozumiem po jaką cholerę wartościować. Mam trochę dysonans bo wiele razy słyszałam jak to Eldeniarz mówił, że jest lepszy bo to czy sramto - a dementowałeś to dość mocno mówiąc o jego potencjalnych kompleksach - po czym sam mówisz, że jak ktoś to czy tamto robi wg ciebie źle to mówisz, że jest "gorszym graczem". Kurde, po co? Unikam bezsensownego wartościowania ludzi czy ich zachowań w życiu stąd nie rozumiem na co to mówić - po usłyszeniu tego zrobiło mi się po prostu smutno. Mimo to właśnie dzięki Tobie postanowiłam teraz zagrać w Eldenka po raz trzeci - mieczykiem - czego nigdy nie robiłam i co jest dla mnie dość trudne - ale gram z summonami, przechodzę całą mapę bo to po prostu uwielbiam i nie czuję się z tym źle. Za to ani razu nie wpadłam na to we wcześniejszych przejściach żeby używać ot choćby słoików usypiających na Godskinów i męczyłam się z nimi grubo - u ciebie zobaczyłam to i nazwałam to "zajebistym cheezem". Czasami mam wrażenie, że dość wybiórczo wybierasz to, co jest ułatwieniem.
@@_Sheev_ no właśnie jest różnica delikatna w tym. Chłop który będzie robić sobie bossa przes 12h będzie mieć satysfakcję z tego że mu się udało i ma gdzieś to jak ty to postrzegasz (zawsze mogą być jakieś skrajne przypadki które mogą to zaburzyć). Natomiast wystarczy wspomnieć na temat używania np. summonow i przypięcia do tego łatki casuala i w momencie masa osób odbiera to jako atak personalny w ich stronę. Tak szczerze mówiąc ja mam położoną lachę jak kto gra, przecież równie dobrze można sobie zrobić pacyfistyczny run w którym opierasz build na summonach i nikt o to nie będzie mieć pretensji. I na pewno taka osoba nie obrazi się o to jak ktoś powie że tylko leszcze na summonach lecą. A najlepsze w tym jest to że twórcy nawet specjalnie wbijają te szpileczki bo nic tak dobrze nie napędza contentu jak aferki bo buduje to zasięgi.
@@_Sheev_ proszę cie, równie dobrze powiniem sam tu wyzywać bo kiszak na streamie zapytał czy ludzie którzy grają na coop modzie też chodzą razem pod prysznic, a ja sobie pogrywam na coopie z ziomeczkami, różnica jest tylko taka że mnie to nie rusza w żaden sposób. Gram jak mi się podoba. Chodzi o to że gry FS łatwo idzie sobie trywializować, dlatego ludzie robią sobie w nich challenge z odpowiednimi restrykcjami. Wczoraj przechodziłem ds1 ale tylko mogłem używać rękawicy piromancji do walki. I jeden segment wymagał użycia summona do zabicia bossa, ponieważ jest odporny na ogień. Czy czuje się przez to gorszy, albo leszczem, no nie.
W momencie kiedy summonujesz bossa to Miyazaki w japonii patrzy w twoją duszę z pogardą i pluje na nią zaczynając inkantować klątwę za to że jesteś za słaby i szukasz drogi na skróty
Co do satysfakcji to prawda, największa satysfakcja jest wtedy jak uda ci się osiągnąć coś co wydawało się nie możliwe, np w darkest dungeonie miałem ogromny kłopot skończenia pierwszego runa bo zawsze zatrzymywałem się na 3 szturmie, lecz pewnego dnia powiedziałem że zrobię to zamiast na normalu to na easy by poprostu zrobić osiągnięcie, ale dodałem jeszcze jeden warunek że muszę ukończyć grę w 90 tygodni inaczej robię runa ponownie. W końcu po 4 latach grania w darkest dunegon z pół roku temu udało mi sie ukończyć jaki kolwiek run. Teraz podniosłem poprzeczkę spowrotem na normala, lecz tym razem dodałem sobie że muszę pokonać najpierw wszystkich bossów (wraz z tymi z dlc) zanim ukończę grę, i dążę do tego celu. (Darkest dungeon nie jest prostą gierkę, a przy okazji odkrywam nowe sposoby na używanie postaci, np ostatnio polubiłem antykwariuszkę i arbalistkę choć wciąż uważam je za jedne z gorszych postaci) W ramach bym się nie załamał psychicznie na głupią gierkę, to gram w darkest duneona paritami od czasu do czasu zapychając je grami w lola lub amongusa z znajomymi. Powoli bo powoli ale kroczę do przodu i oto tu chodzi by, by samemu sobie wyznaczać cele, lecz nie takie jak przejdę 500 m w giercę i starczy, tylko takie by były satysfakcjonujące w miarę trudne ale na takim poziomie by sie nie załamać, w ten czas powoli podnosić poprzeczkę, aż w końcu dojść do takiego poziomu jak przejście Skyrima widelcem bez zbroi.
Ja jestem tym graczem, który niedość, że zaczał swoją przygode z soulsami od Eldena, to jeszcze moje pierwsze przejście wyglądało jakbym był totalnym zjebem. Jestem Gothicowcem, więc do Eldena podszedłem tak samo. Korzystałem ze wszystkiego co jest dostępne w grze - summony, overleveling, cheesowanie bossów. Na Hoarah Loux wszedłem mając około 300lvl używając Blasphemous Blade'a i go praktycznie go z one shotowałem nie znając ani jednego ruchu. Odstawiłem grę w pizdu i wróciłem do niej dopiero na premiere dodatku. Szczerze żałuje, że tak wyglądało moje pierwsze przejście. Nie róbcie sobie tego widzowie. Teraz przy ogrywaniu dodatku widzę ile straciłem.
Jak ktoś gra na przykładowo gitarze raz w tygodniu godzinkę, i pyka proste piosenki to: - może mieć dobrą zabawę - może z kimś o tym pogadać - może to uznać jako swoje hobby. Ale czy jest muzykiem? Czy można postawić znak równości z kimś kto pół swojego życia podporządkowuje grze na instrumencie 8h dziennie, edukacji muzycznej itp.? No moim zdaniem nie. Czy hobbysta powinien się czuć gorszy? No nie, bo pewnie inne rzeczy w życiu robi w które jest lepszy od gitarzysty-muzyka. Nie buduje swojej samooceny tylko graniem na gitarze. Czy gitarzysta-profesjonalista ma prawo czuć się lepszy? W kontekście muzyki tak. Bo poświęcił swój czas i wykorzystał swoje indywidualne predyspozycje żeby stać się ekspertem w swojej dziedzinie. Chyba logiczna analogia do dyskusji o gierkach. Chcesz się czuć i być traktowany jak ktoś kto gra w gry 4h dziennie plus, siedzi na forach tematycznych, uczestniczy w dyskusjach? Ale chcesz odpalać hardcore gierkę raz w tygodniu na godzinkę? Piszę z perspektywy osoby która nie gra zbyt dużo ale nie ma bólu dupy że ktoś nazwie ją leszczem czy noobem. Można być w coś słaby i nie czuć się gorszym XDDDDDDDDDDDD
No właśnie o to w tym chodzi. Skoro amatorsko brzedkasz na gitarze nie sprawi to że będziesz lepszy od profesjonalisty który całe życie na to poświęca (no chyba ze jakiś talent ukryty się odpali) natomiast jeśli ktoś Ci powie "no stary słabo grasz na tej gitarze" to ty się o to nie obrażasz bo jesteś świadomy że nie robisz tego jako swój priorytet. Natomiast w całej tej aferze ludzie biorą personalnie do siebie to że ktoś powiedział że summonow casuale używają.
@@EdwinStark no właśnie tutaj można dyskutować. Ogólnie od ponad 3 lat grywam na comp scenie w pewnego niszowego fps'a, rozgrywka toczy w formacie 50vs50. Więc potrzeba 50 kumatych graczy. Przez ten okres jak się tam bawię poznałem dziesiątki jak nie setki graczy. Wiele ludzi się przewijało, a najwięcej właśnie casuali dla których liczyło się tylko przyjść i zagrać meczyk, takie osoby nie wykazują chęci polepszania swojej gry. Próbowaliśmy wszelkich sposobów na przekazywanie wiedzy pozyskanej w grze, czyli nauczenia mechanik, pokazywanie palcem co kiedy robić itd. Nawet polecaliśmy niektórym aim trainery. Ale oni tylko chcieli grać a nie grać lepiej. Tylko to zawsze odbijało się na tych bardziej kumatych bo wtedy wszystko jest na ich plecach. Bardzo łatwo wtedy o spięcia. I tu nie chodzi o spoconych toksików, tylko o to że poświęcamy swój czas na przygotowanie meczu, czyli rozpisania formacji, zaplanowania całego openingu meczu itd. Czyli cała organizacja też jest dla nas. A to wszystko żeby jaśnie pan który chce grać kompetetywnie razem z nami co odpala grę raz na tydzień na 2 godziny o żeby narzekał ze przegraliśmy bo przeciwnik był lepszy. Finalnie doszło do tego że zaczęliśmy dosłownie segregować graczy na lepszych i gorszych co spowiadało masę spin, no ale było to wymagane. Więc czasem warto nie owijać w bawełnę i wprost powiedzieć że ktoś gra słabo i żeby grał lepiej jak chce być dobry. Bo spotkałem też kilka osób które strasznie ssały ale wzięły się za siebie jak im to zostało wytknięte. Ogólnie gracze dzielą się na tych kompetetywnych którzy w każdej będą chcieli grać jak najlepiej i na casuali którzy nie wnikają w dany tytuł no i niestety nic tego nie zmieni.
Trafna uwaga. To już właśnie bardzo zależy od ludzi, i ich dystansu do siebie. Sytuacja w której ktoś lepszy mówi słabszemu w miły konstruktywny sposób zachęcający do dalszej nauki jest idealna. Niestety myśle ze znajdzie się jakiś procent muzyków (może 1% może 20%) którzy będą bucami i wyśmieją casuala. I tak samo myśle ze jest procent casual gitarzystów którym jak powiesz w konstruktywny sposób co mogą poprawić to zareagują defensywnie „nie będziesz mi mówił jak mam grać”. Bo Np 10 osób wcześniej im powiedziała coś w nie miły sposób i już zaczynaja każda uwagę odbierać jako atak. Co może być częstsze w internecie gdzie jest sporo agresji i pasywnej agresji i polaryzacji. Swoją droga, co do gierki to w sumie w ds1 pamietam grałem za rączkę z tutorialem jak coś się dało to skipowałem jak coś przyznać to przeżywałem. A w ds2 sobie postanowiłem zagrać bez tutoriali i podpowiedzi i w sumie w obu częściach się dobrze bawiłem.
@@EdwinStark No właśnie, gry FS są głównie singlowe, każdy robi sobie tam co chce i jak chce. Nikt nikomu nic nie narzuca, no ale dlaczego ma kogoś teraz krew zalewać? skoro nikt nikogo personalnie nie zaatakował, ludzi boli to bo ktoś gdzieś w internecie powiedział że granie z summonem jest słabe do ogółu, a nie personalnie do kogoś. Inną sprawą jest Kiszak sam trochę to podsyca bo wie że generuje mu to liczby na kanale i przyjdzie masa baranów na których można kręcić content.
No to jest fakt. Dlatego moim zdaniem trzeba unikać środowisk gdzie będziesz deprecjonowany. Jak jestem średnim gitarzysta to nie pcham się do filharmonii gdzie będą się ze mnie śmiać. I nie będę próbował im mówić: Oooo ale gatekeeping. Tylko sobie pójdę na ognisko i z pijanymi znajomymi będę grał śpiewał i dobrze się bawił. Nie będę pytał na forum typu elektroda jak zmierzyć napięcie multimetrem bo tez będę wyśmiany. Są środowiska gdzie nie ma spiny jak pytasz o proste rzeczy albo robisz głupoty. Moim zdaniem trzeba umieć rozpoznać specyfikę jakiegoś środowiska i w nim uczestniczyć albo nie. Ale nie próbować go na sile zmieniać. Bo ludzie rzadko słuchają, jeszcze rzadziej zmieniają zdanie. Oczywiście nie jest to uniwersalne podejście do wszystkich sytuacji. Ale jeżeli jesteśmy w tematyce hobby to myśle ze dla spokoju można tak przyjąć. I oczywiście ze świat byłby lepszy jakby ludzie nie srali po sobie. Bo dla mnie jest to kuriozalne i dziecinne żeby po kimś jechać ze czegoś nie umie. No ale raczej nie zmienię świata i internetu XDDD
16:00 No nie wiem, bardzo łatwo jestem sobie w stanie wyobrazić ludzi którzy traktują gry stricte jako formę relaksu czy medium do socjalizacji z innymi. Tak samo multum ludzi chodzi do kina co tydzień na film akcji bo lubi jak coś się dzieje na ekranie a nie czyta książek/komiksów, nie zagłębia się w lore np. marvela.
Ja zadziwiająco szukam w grze personalizacji, uwielbiam móc stworzyć sobie postać, budować ją, tworzyć jej styl i charakter, tak bardzo to się we Mnie zakorzeniło że mój nick KaguyaQuinx stał się jedną z moich "osobowości" która przenoszę w różnych grach na różne sposoby
Piękny artykuł dobrze powiedziane ludzie biorą do serca zdanie nieznajomych(a nie powinni) , a dla mnie piękno soulsów leży w tym że za każdym nowym przejściem granice trudności można sobie przesuwać i czerpać radość od nowa
Po przeczytaniu tytułu: Nie no każdy ma prawo grać jak chce, jeśli ma ochotę pominąć aspekty dane aspekty rozgrywki oraz zmniejszyć poziom wyzwania to nikt nie może mu tego siłą zabronić Po obejrzeniu odcinka : No spoko wszystko logiczne, żyjemy dalej.
Hej, a co z tymi co grają z tarczą? Tego też nie wolno, jest na czarnej liście? Może wypadałoby dopisać do niej jeszcze używanie broni z wysokimi poise break (dozwolone może tak 200, 300 oburącz)🤔
Lol. Jeden dostaje orgazmu przez uniesienia duchowe jakie osiągną grając w gierę, a drudzy płaczą bo ktoś ich nazwał leszczami w internecie. Zabawne. XD
Jak dla mnie to kolejna wada soulslików. Normalny crpg: siadaj maly kurwiu, tu masz poziomy trudnosci. Ustaw sobie jaki chcesz. Souslike: zamiast poziomów trudnosci damy do gry różne mechaniki i niech community sie napierdala czego nie mozna używać żeby sobie jej nie zepsuć. W pierwszym przypadku jest transparentnie. Można sobie dyskutować, bo gra czytelnie komunikuje jaki poziom wyzwania sobie wybrałeś. W drugim nie jest. Skoro to są śmieciowe mechaniki, które psują rozgrywkę i niszczą doświadczenie z gry to powinno to być odzwierciedlone w ocenach. Ale jakoś nie za bardzo widuję żeby ktoś to brał pod uwagę. Tak samo jak rzadko widzę żeby w finalnej ocenie brało się pod uwagę absolutnie spieprzone sterowanie na pc, a bindowanie klawiszy na klawiaturze to jest najgorsze badziewie jakie widziałem kiedykolwiek w jakiejkolwiek grze komputerowej. Ale wiadomo, soulsy - gra 10/10.
@@ddfilipek1234 Nie. Poziom trudności to syf tam gdzie jest źle zrealizowany. W crpgach bywa zrealizowanany wzorowo vide pillarsy czy wotr w którym to czy dany poziom trudności będzie dla ciebie wyzwaniem jest ściśle skorelowane z twoją znajomością zasad gry.
O nooo też mnie taki szlag trafia, że mimo upływu lat, cholernego key bindingu nie mogli ogarnąć. Plus nawet pieprzonych ikonek padowych w całej serii souls nie mogli zmienić no bo po co. Lata mijają, remastery wydają i co? I nico.
Tu chodzi o to po prostu że ktoś ma ból dupe o to że jedna osoba męczy się na bossie kilka godzin a druga przychodzi z full buildem i ma tego bossa na strzała
Masz racje ludzie nie potrafią w dyskusje w szczególności ze wykorzystujesz marginalizacje argumentów innych osób żeby ująć ich wypowiedzi dajesz też powszechny dowód słuszności itd. żeby było na twoje. A jeśli chodzi o całość wypowiedzi to można eldera porównać do piaskownicy z elementem jak w hazardzie nie wychodzi aż do pewnego momentu dlatego świetnie oddziałuje na ośrodek nagrody (oczywiście ta wypowiedz to uproszczenie). W temacie sumonuw to troszkę pograłem i nie uważam tego za pomoc bardziej można porównać to do potki z której korzystają wszyscy bo sumony przyjmą najwyżej kilka ataków monstrualnych obrażeń też nie zadają a jak przyzwiesz go na mileni to będzie przeszkadzać bo będzie się na nich leczyła i to jest przykład dlaczego na niektórych bossach bardziej przeszkodą niż pomagają, są też lepsze metody na to żeby się wzmocnić z lepszymi efektami , dlatego widać jak bardzo subiektywnie podchodzisz do tego tematu bo wszyscy mamy jakieś subiektywne wartości które zostały nam przekazane przez innych ale to my decydujemy czy dopuszczamy do pełnego zamknięcia na inne pespektywy/argumenty itd. Jak chcesz mieć podejdzie do dyskusji żeby dojść do konsensusu albo lepiej do złotego środka to przestań używać manipulacji podczas dyskusji tylko dlatego żeby ją wygrać.
Subiektywanie mogę stwierdzić, że zniszczyłem sobie parę istotnych walk w Eldenie przez summony. Na przykład, Mogha zabiłem tak szybko, że nie zobaczyłem jego drugiej fazy przez co radość i pozyskiwanie jakiś fajnych wspomnień z gierki były nieco ograniczone. Dlatego na drugie podejście lecę tylko z flaskami i bawię się dużo lepiej.
Jedyne co ci mogę powiedzieć, każdy ma swoje preferencje, np ja preferuje ligę bo jest czytelniejsza w porównaniu do doty, lecz ma mniej mechanik, Np wolę gry strategiczne i karciane niż eldena i inne soulsy bo nie potrzebuje wytężać się w palcach a w mózgu tylko. Lecz ja jestem sobą a ty jesteś sobą, więc nikt nie powinien robić tak jak ktoś inny bo nie potrafi samemu się zdecydować, powinien robić tak jak on uważa że jest dobrze, jest fajnie, miło. Kolejny dobry przykład wolę grać tankami w grach ogólnie, lecz wielu ludzi woli asasynów, i co nagle kolega zmieni zdanie że woli tanki bo ja tak powiedziałem? Szczerze kiedyś ludzie byli Sigmami, a dziś są pustymmi warzywami.
Przed tym materiałem, byłem leszczem grającym z summonami, teraz gram jak śigma, trochę psycha zniszczona przez bossy ale fun z gry większy, dziękuję mistrzu 🫡
Ja pamiętam jak uwaliłem 40h na nauczenie się ostatniego świata w SuperMeatBoy na deathless - Warto było - choć mam świadomość, że nie każdy ma czas tle napieprzać jedną grę ogólnie - mimo wszystkiego zrobienie platyn w SuperMeatBoy, SyperMeatBoy Forever (ludzie hejtowali tą grę -bo nie była tym czym chcieli żeby była - ale ja doceniłem) i Binding of issac to moje ulubione wspomnienia. Albo pamiętam jak robiłem Main leben w wolfenstein 2. Co w tym było fajne - jak doszedłem do ściany, że kurde nie idzie - już nawet zaklęcia typu "kurwa mać", "ja pierdole" nie działy - przyszło takie chłodne wyciszenie i pyk siadło. To było dobre. Ciesze się, że miałem tyle czasu na robienie takich rzeczy. I rozumiem, że dla kogoś to za dużo i głupota - ale ja też nie lubię zbijać budek dla ptaków choć cieszy mnie gdy ktoś to robi.
Pierwsze moje przejście Eldena to było faktycznie używanie sporadycznie summonów, i taka moja refleksja - to też nie jest do końca tak że gra nam to daje za darmo, summon można potraktować jako pewien odłam magii w grze opartej o przyzywanie, ale po pierwsze dobre summony zawsze dropią po jakimś wyzwaniu lub eksploracji cieżkich lokacji, dwa zbieranie itemów potrzebnych do ulepszania summonów też odbywa się poprzez eksplorację ciężkich lokacji jak podziemna część mapy te nagrobne lilie są bardzo rzadkie, summony sporo kosztują many więc trzeba build pod nie skonstruować, do tego tak jak broń tak summony nieulepszone po chwili grania są bezużyteczne więc automatycznie mniej run idzie w pakowanie postaci zatem nasz buld jest słabszy niż build gdzie wszystkie runy idą w broń i skalujące się staty albo życie, po następne bossowie mają boosta gdy przyzwiemy summona i ten boost nie spada po śmierci summonów więc dalsza część walki już jak padną jest cieższa, przeszedłem też eldena bez summonów buildem na krwawienie i faktycznie jest ciężej bo niektóre summony są op jak mimic tear, który nam praktycznie pod koniec gry sam bossy tłucze jak jest ulepszony na max, więc nie polecam go używać bo to już przeginka jak jest banalnie, ale nie powiem że pierwsze etapy gry z summonami i bez to niewielka różnica w poziomie trudności i tak te pierwsze summony służą żeby stankować pierwsze 3 hity od bossa potem umierają więc mamy moment przewagi żeby hity zadać bezpiecznie ale i tak gra jest wtedy trudna i zwykle 3/4 walki już sami bossa klepiemy, więc to nie trywializuje gry całkiem, natomiast fakt większa frajda jak się obije bossa samemu zupełnie, summon to dla mnie takie samo ułatwienie jak farmienie run na początku i przepakowanie postaci i broni, przykładowo eksplorując gre naturalnie pnp grając pierwszy raz run wiecznie mało, nie wiadomo skąd kamienie kowalskie brać i nie znasz rozmieszczenia cmentarzy i amuletów więc raczej na nie nie trafisz i wpadasz na pierwszych bossów bronią +1 +2 i na niskim lvl postaci, a jak zrobisz prepa zgarniesz runy i kamienie zrobisz mieczor +3 na starcie i wpakujesz sobie w HP to masz margita na kilka hitów i uwierzcie cieżej go zbić z summonami wilki bez ulepszenia bo żeby ulepszać je to trzeba questa zrobić już po margicie i okrągły stół odblokować, niż postacią dopakowaną runami z mieczem +3+ i z amuletami które trzerba wiedzieć gdzie szukać na początku, więc reasumując Elden z summonami to też nie jest gra która się sama przejdzie jak samograj, też te summony (wyłączając mimika) to taki lekki boost na początek walki ale i z summonami można nieźle oberwać i się napocić a ulepszanie ich wymaga uważnej eksploracji dość cieżkich lokacji i czasem to już się odechciewa prościej samemu bossa pobić niż te kwiaty nagrobne szukać
Przeszedłem eldena z summonami pierwszy raz bo to była moja soulslikowa gra i nie wiedziałem jeszcze jak to ogarnąć, teraz robię drugie podejście i nic nie sprawiło mi takiej radości jak najebanie Margita za 10 razem i szczerze żałuję że tak poniekąd zjebalem sobie pierwszy raz ale robię niedługo podejście do soulsów i nie mam zamiaru powielać sytuacji
W pełni się zgadzam. Moja ulubiona gra ever to Jedi Fallen Order, mam tak dobre wspomnienia z tą grą tylko dlatego że podszedłem do niej kompletnie na ślepo, nie mając pojęcia o nawet jej najmniejszym aspekcie. Gdybym zasięgał pomocy jakiś poradników czy overlevelował postać to na pewno moje doświadczenie by na tym ucierpiało.
Kiszak Dzięki po prostu i te dwa Filmiki na ten temat są genialne i zmienily moje postrzeganie gier na nowo zapomialem jakie one sa zajebiste klikalem tylko nie gralem ale znowu moge zaczac juz rozumiem co stracilem jako gracz i gry mnie juz poprostu nudzily a kochalem grac a odpowiedz lezala zaraz przed nosem XD dzieki wiecej tego typu materialow prosze pozdrawiam :)
Gralem jakiś czas temu w rouge likea osadzonego w kosmosie. Miałem 3 opcje ekspedycji. Wybrałem tą, która pokazywała mi największe straty w ludziach ale i największe zyski. Wybrałem generała i ruszyłem. Zdechło mi podajrze 9 z 10 żołnierzy a sam generał padł w połowie ekspedycji co przedwcześnie ją zakończyło ze stratą lutu. Moja pierwsza myśl była "ty jebany idioto, nigdy więcej" Błędy to część procesu nauki. Nie ma w tym jak i w poziomie trudności nic złego.
Ja tylko chciał bym podziękować Kiszakowi, dzięki niemu przypomniałem sobie że mam Dark Souls na switch. Zacząłem je przechodzić wspomagając się twoim guidem. Jestem teraz na poczatku Anor Londo i mało nie złamałem switcha w pół xD
Powiem więcej, nawet z porażek w grze można czerpać satysfakcję. Do dzisiaj pamiętam moją wyjebkę na hardkorze w diablo 2, pal 97 lvl, oko khalima, grota pająków. Mój napakowany pal z fanatyzmem i zapałem wszedł do czeluści jaskini obrośniętej pajęczynami. Przebijałem się przez pająki z łatwością i nadszedł mój nemesis, pająk pilnujący oka. Niestety afiksy jakie się wylosowały... Ciernie, błyski oraz zaklęty ogień. Jak już wyprowadziłem pierwszy cios zapału, wiedziałem że spierdoliłem. Nie mogłem zatrzymać zapału po wyprowadzeniu ciosu. Mój bohater padł przed poczwarą, która wypruła mu wnętrzności. Napis twoja postać zginęła. Zaniemówiłem, chwila złości, niedowierzania, odchyliłem oparcie fotela, położyłem się na nim, zamknąłem oczy i pomyślałem, że to była piękna przygoda. Podziękowałem za nią i od tego czasu największą frajdę sprawia mi granie w h&s na hardkorze. Ktoś powie, że nie opłaca się tracić czasu na granie na hs, przecież marnujesz czas, wszystko stracisz, postać, ittemy a ja powiem, że liczy się droga do śmierci, a nie co się przy końcu tej przygody zdobyło.
Na dniach planuje zacząć grać pierwszy raz w eldena, jestem graczem absolutnie casualowym i moja jedyna styczność z souls like'ami to rzucenie padem po godzinie grania w bloodborne jak mnie szczury w kanałach zabiły. Mam zamiar min maxować tak jak tylko sie da mimo tego, że w większości zgadzam się z Kiszakiem. Dlaczego chce to zrobić? Głownie z miłości do ,,psucia gier'', osobiście odczuwam niesamowitą satysfakcję z tego ze jestem w stanie ztrywializować bossa, ponieważ wcześniej poświęciłem czas na wyczyszczenie lokacji, zdobycie wszystkich przydatnych przedmiotów, dobicie levela itp. Absolutnie kocham to uczucie w grach gdy dzięki mojemu min-maxingu odwracają się role łowcy i ofiary, to już nie ja jestem zamknięty z bossem na arenie, tylko on ze mną. Oczywiście nie odrzucam od siebie myśli, że zakocham się w eldenie i zresetuje moje przejście żeby doświadczyć gry bez op taktyk, albo po ukończeniu go przejde go jeszcze raz narzucając na siebie pewne ograniczenia, ale myślę że i tak przynajmniej zacznę grać w znajomy sobie sposób.
Przeszedłem Sekiro(było trudniejsze i tam faktycznie trzeba było trochę poćwiczyć) teraz Elden Ringa i ja z tego wynoszę coś innego. Od zawsze w grach szukam skrótów, cheesów. Tak mam skill issue dlatego nadrabiam go cheesem. Zresztą jak większość z graczy, ale ja nie boję się do tego przyznać. Jestem graczem którego nie chcesz spotkać w grze online. Stare rtsy i późniejsze gry online nauczyły mnie, że celem jest wygrywanie. Nikt nie patrzy na styl tylko na punkty elo. Elden Ring już jest tak bardzo blisko mmosa i dobrze uczy makiawelizmu. Szczerze dla mnie w grach liczy się tylko cel. Jeśli deweloper daje mi opcję bicia bossa 14h, albo możliwość zrobienia bosowi zerg rusha summonami to ja widzę tylko jedną opcję. Tylko zwycięstwo
Ja tam uważam, że można grać summonami i op buildami Ale niech tacy ludzie potem się nie chwalą, że zrobili kogoś po 1/5/10 próbie na Twitterze czy innych mediach, mówiąc "Ten Boss wcale nie jest taki trudny" bo skręca XD
Wg mnie takie podejscie typu nie rob tego i tamtego moze byc dobtym podejsciem na ds 1-3 czy demon souls ale co do pierwszego podejscia w eldenie o ile proszenie innych graszy o pomoc jest slabe bo ktos moze zrobic za nas bossow i sie traci caly kontent ale w eldenie jak podczas pierwszego podejscia otrzymujac pierwszego soulsa z otwartym swiatem to mi osobiscie az sie chcialo eksplorowac, bawic sie prochami testowac nowe bo nie mialem tego wczesniej... Aczkolwiek zgadzam sie w 100% ze boss zajebany po kilku godzinach to piekne przezycie, pamietam do teraz jak tracilem zmysly w sekiro podczas walki z Genichiro Ashina, pamietam jak odetchnalem z ulga po umeczeniu drugiej fazy tylko zeby powiedziec "o kur.." jak wyskoczyla trzecia faza xD pamietam ze dalem sobie spokoj na pare dni, wrocilem i go pokonalem -niesamowite uczucie. Polecam rowniez siedziec z kumplem na ds i robic tego samego bossa i na bierzaco chwalic sie kiedy sie zostalo zajebanym xD albo w koncu po kilku godzinach krzyknac koledze ze sie go pokonalo xD
8:30 gościowi chodziło o skalę problemu. inaczej zareagujesz jak 3 ludzi zwyzywa cie za granie w określony sposób, a inaczej jak zrobi to 300k ludzi. Właśnie natłok tych piwniczaków co nie rozumieją, że każdy ma prawo grać jak chce powoduje, że trzeba powtarzać po raz setny jak korzystanie z takich summonów nie jest nie wiadomo jak wielkim przestępstwem. Sam w przypadku lords of the fallen zacząłeś się unosić gdy typ mówił, że "źle grasz w grę" więc powinieneś patrzeć na to nie z perspektywy weterana soulsów tylko casuala, który notorycznie jest atakowany za to że "źle gra w grę".
3:40 no właśnie, kiedyś gry po prostu były trudniejsze, tak je przynajmniej pamiętam jeszcze z lat1990-tych. Nie było YT i nie było w grze sklepiku, gdzie można było kupić "cheata" od tych, którzy grę stworzyli ;) . Pamiętam, że moi kuzyni mieli zawsze karteczkę z "cheat kodami" , kombinacją klawiszy otwierało się specjalną funkcję na komputerze i wpisywało tajny kod, np. godmode ;) lub kody, które dawały dowolną ilość waluty w grze lub określonych przedmiotów, surowców etc. To było dla mnie jako dziecka dodatkowo fascynujące, bo miałam wrażenie, że się staję takim trochę super-oszustem, który ogrywa grę, hehe. Póżniej miałam wieloletnią przerwę od gier i wróciłam do nich jako osoba dorosła i stwierdziłam, że gry jakimś dziwnym sposobem stały się łatwe. Niestety proces ten nadal postępuje i nadal go widzę chociażby po tym, co się dzieje z serią Assassin's Creed. Jeszcze AC 2 zmuszał gracza do rozwijania jakichś umiejętności zręcznościowych - nie było tak łatwo dostać się z każdego budynku lub gzymsu w inne miejsce, trzeba było odrobine pokombinować i popróbować, a dzisiaj to tylko trzymamy jeden czy dwa przyciski i nasz Bayek czy inny jego ziomek posuwa sam do przodu, nawet po ścianach pochylonych o 120 stopni. 24:10 - myślę, że dla łowców osiągnięć można byłoby dorzucić "przejdź grę solo", czyli bez używania summonów i bez coopu, jako jeden achievmentów niezbędnych do zdobycia platyny ;). Wtedy platyna może by nabrała trochę wartości :)
Podszedlem do eldena na czillku, używałem tych summonow(te od npc to dla questow) za każdym razem jak pokonalem bossa myslalem sobie o tym jak fajnie bedzie robic te bossy solo, tak jak w DS3 więc po rocznej przerwie jak sobie wszystkiego zapomniałem zamierzam podejść do eldena na solówce bo chce poczuć te bossy "głębiej" i "mocniej" xD najwieksze wspomnienie z DS3 to walony nameless king który jest moim najlepszym i najgorszym przeżyciem
Moim zdaniem Kiszak ma 100% racji trudne gry wyzwania jakie ci rzucaja budują twój charakter zawziętość i upór w dążeniu do celu, ostatnio dopingował em kumpla co od 2 tygodni próbował pokonać 10 rund w FF7 Rebirth, kiedy mu się to udało obudził w środku nocy cały dom bo tak z radości się wydzierał i to jest genialne, że sam z królową Valkiri się męczyłem przez 2 tygodnie na najwyższym poziomie trudności walka w GOW ale jaka miałem satysfakcję jak mi się udało!!!!
Potrzebuje konsultacji ludologicznej. Przeszedłem Elden Ringa bez żadnych summonów, ale dokonałem tego, bo do końca gry nie ogarnąłem mechaniki prochów. Czy jestem dobrym graczem, czy nie dobrym?
A czy nie jest tak ze gry maja przyciagac odbiorcow? Czy w tym wszystkim nie chodzi o to ze tworcy daza do maksymalizacji zyskow wiec trafienia do jak najszerszego grona? Czy celem fromsoftware nie jest zysk? Chodzi mi o to, ze jesli tworca dziela artystycznego chcialby zeby dzielo zostalo odebrane w jeden konkretny sposob to nie dawal by ulatwiaczy jak np. Summonow. Dodanie takiej i mechaniki i jeszcze kilku innych mialo na celu wg. Mnie zlagodzenie poziomu wejscia dla ludzi, ktorych droga nie prowadzi przez wyprowanie sobie zyl od poczatku a poprzez lagodne wejscoe od casuala grajacego z summonami do hardcora ktory wie wszystko o tych grach, robi speedruny itp. Dazac do brzegu obojetnym jest wybor drogi ktora dojdziesz do danego momentu a cel sam w sobie. Celem tworcy jest maksymalizacja zysku ktora realizuja poprzez dodanie ulatwiaczy przez co trafiaja do szerszego grona. Celem harcorowego gracz bedzie przejscie kolejnych tytulow bez ulatwiaczy nauczenie sie nowych move setow robienie nohitow itp. Celem casuala bedzie przejscie gry w taki lub inny sposob. Czy cala trojka moze do twgo celu dazyc roznymi drogami? TAK i to jest p9ekna roznorodnosc ktora pozwala wymieniac doswiadczenie. Wole ja taka niz to co obecie widzimy w glownym nurcie medialnym. Zgodzic sie jednak musze z jednym, jesli ktos uwaza siebie za hardcorowego gracza, a jest casualem i wymaga od tworcow zeby robili cos inaczej co jest niezgodne z ramami danego gatunku to jest to zle. I czuje ze Kiszak wraz z Piotrem chca powiedziec o tym. Ale moze sie myle. W kazdym razie jesli ktos uwaza inaczej zapraszam do dyskusji :)
Są gry w które nie gram, bo nie jestem skłonny włożyć tyle czasu i wysiłku ile wymagają (na przykład DOTA/LOL). Nie gram w kompetytywne strzelanki bo nie jestem zbyt kompetytywną osobą i jestem w nie zbyt słaby. Do soulsów regularnie podchodzę regularnie co jakiś czas - za każdym razem dochodząc nieco dalej. Ludzie naprawdę dobrze rozumiejący soulslike'i nie powodują we mnie kompleksu, szanuję ten skill i inwestycję czasu i wysiłku. Każda gra ma pewien intended experience - Wiesiek trzeci jak nic nie czytać i skipować cutscenki będzie innym doświadczeniem (raczej gorszym), niż tak "standardowo" przechodzony. Tak samo soulsy będą inną grą w zależności od tego co damy od siebie jako gracze. Jedyna różnica IMO jest taka że soulsy wymagają więcej zaangażowania.
Swoje pierwsze podejście do Eldena zaliczyłem bez używania summonów, ot włączył mi się instynkt gracza soulsów i uparłem się, że wszystko trzeba zrobić solo. Teraz w Shadow of the Erdtree podobnie - wszystkich bossów robię bez summonów. Kolejne podejścia? No używałem, no było łatwiej. Czy uważam się za lepszego gracza, bo wszystko natrzaskałem bez gluta, czy innego rycerza? No zdecydowanie nie xD Skoro gra daje takie, a nie inne możliwości, to są one po to, żeby z nich korzystać. OP Buildy? No wkurzam się, no bolało mnie ego jak mój kumpel zrobił Magiem Mohga za pierwszym razem, ale nadal - gra daje taką możliwość. Skoro ją daje, to można z niej skorzystać. Gry mają dostarczać rozrywki. Skoro kogoś nie cieszy nauka bossa przy trzydziestu zgonach, to niech gra tak, żeby gra go cieszyła. Ot co!
Nosze się z zamiarem napisania tego komentarza już kilka dni. Nie chcę wyjść na kogoś kto się podlizuje ale historia jest prawdziwa. Od kilku lat z ziomkiem, chwalimy się między sobą, kto zdobył platynę w czym. A to jakaś fifa, a to jakiś god of war, a to gta, generalnie przechodzenie gierek pod kątem trofeów. Pewnego razu, Pomyślałem że musze zrobić coś, co będzie dla niego niedoścignione. Pomyślałem że elden, może być dobrym pomysłem, szczególnie że słyszałem, jak to mag jest OP i bez problemu przechodzisz całego eldena, wywalając kamehameha w bossów. No to cyk, zaczynamy - biore astrologa, zaczynam przyzywać summony, uciekam przed każdym przeciwnikiem spamując R1, jakoś się kręci (chociaż samo przygotowanie postaci było bardzo męczącym doświadczeniem). Potem wjeżdża kometa azura i okazuje się że od kopa, nie zabija każdego bossa. Zacząłem czytać w necie. No i kolejne farmienie żeby podbić inta, szukanie terra magicki itp. No i tak to się ciągneło, do pewnego czasu. Spotkałem fire gianta. Jestem totalnym casualem i gierki przechodziłem dokładnie tak jak mówisz w tym materiale - "przejść żeby przejść" a tutaj miałem duży problem bo "już" 10 podejście a ja go ubić nie mogę. Znowu szukanie w necie. Tutaj spotkałem prawdziwego eldeńskiego Lorda czyli ciebie (hehehe) i widziałęm gameplay jak grasz jako czarodziejka z księżyca. Wziąłem carian slicera i próbowałem kolejne 10 podejść. To był pierwszy boss którego moveset'u musiałem się nauczyć. Po pokonaniu go (mimo że z summonem i grając magiem), poczułem ogromną satysfakcję ale nie do końca wiedziałem czemu skoro powinienem poczuć bardziej ulgę, że "ten chujowy boss już za mną i mogę ruszać dalej w stronę platyny". Już powoli przechodząc do puenty, chcę zaznaczyć że gram tylko parę godzin w tygodniu, dlatego pomiędzy kolejnymi bossami w grze oglądam dużo materiałów od ciebie czy tamae. kilka dni temu, kiedy wybuchła "afera summonowa" stwierdziłem że dośc takiego grania, szczególnie że jestem już przy końcu gry. Poleciałem do Renalli, zrobiłem sobie build pod ostrze maliketha i przestałem przyzywać summony. Kurwa mać ! Nie mogę przeżyć, jak bardzo zjebałem sobie cała rozgrywkę, grając jebanym magiem. Nie mogę tego przeżyć. Idzie mi teraz mega słabo -150 lvl, ten greatsword mam na +9 i nie mogę zabić tych last bossów, dlatego próbuję się uczyć na gry na innych bossach (mogh the omen, dwa gargulce jakieś smoki) jak grać w zwarciu. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, jak bardzo (hatfu!) ubisoft i inne marki sprały mi łeb, podając gry mało wymagające. Takie np. Far cry, którego byłem fanem sprowadza się teraz do farmienia randomowych broni typu "miotacz agrafek" żeby zabijać bossów w około 30 sekund. Jestem żywym przykładem, że oszpeciłem sobie mój pierwszy raz - zbrukałem go a pierwszy raz jest zawsze tylko jeden. Zostawiłem plamę na swoim wspomnieniu. Ps. na szczęście do platyny trzeba grę przejść co najmniej 3 razy (na ps5), więc każdy kolejny raz nie popełnię już tego błędu :D
Witam, Problemem jest to, że ludzie tacy jak Pan oraz inni podobni Panu, Próbują nadać narrację jakoby był tylko jeden idealny sposób na tego typu gry, a wszystkie inne były 'złe', z tego powodu tworzy się gatekeeping oraz memy o 'soulsiarzach', Ponieważ nigdy nie widziałem aby tego typu tematy, pojawiały się w stosunku do 'was' z tej drugiej strony, Po prostu dajmy grać ludziom tak jak sami chcą i nie narzucajmy im tego że jest tylko jeden idealny sposób na granie w daną grę, Ponieważ jeden będzie cieszył się tylko jak ukończy grę w samych gaciach z maczugą, A drugi gdy ukończy grę magiem przelewelowany o naście jak nie dziesiąt poziomów :) I oczywistym jest to że ci pierwsi będą dużo bardziej skillowi od tych drugich, *ALE* czy obaj będą się dobrze bawić? Jeśli sprawia im to przyjemność to tak... Więc w czym problem?
@@Maciek426 Przecież ci mówi że możesz grać jak chcesz, tylko w jego opinii jak grasz z summonami to jesteś leszczem. Problem mają właśnie takie leszcze co bóldupią, że ktoś lepszy ma z nich bekę jak grają. Pro tip: możesz mieć w dupie co kto mówi i grać jak chcesz. Pro tip 2: nie płacz, gdy ktoś wyrazi inną opinię od twojej.
Nie chcę wam nic mówić ale wiecie czemu wy nie używacie summonow itp a normalnie gracze tak? Bo nam za to nie płacą. Ja nie mam zamiaru grać tak jak ktoś chce tylko dlatego bo on tak chce a nie ja xD jakbym dostawał kasę za granie bez summonow, farmienia itp to spoko ale jak mam sobie utrudniać grę żeby mieć "satysfakcję" która gówno mi da to xD
Nie no też nie o to chodzi ja też w Diablo4 się od nekromanty odbiłem, bo granie summonami było za nudne i może inne gry, ale mechanicznie fun z gry jest lepszy przy solowaniu.
Gry komputerowe to tylko gry komputerowe, nic więcej. Przeraża mnie to że dla takich ludzi jak Kiszak to całe życie, przynajmniej brzmi jak by tak było. Przejście 1raz elden bez pomocy, synonimów etc = powiedzmy 200godz, z sumonami 100, daje Ci to 100 godz więcej na własne zycie. Ludzie nie zapominajcie że gry mają tylko dawać frajdę, nie popadajcie w to tak głęboko jak Kiszak czy inni twórcy, oni z tego żyją.
Ja pękłem w dlc, ilość aoe mnie zmusiła do używania tarczy, stwierdziłem ze nie mam na każdego bossa kilkuset minut, na szczęście radan byl taki miły ze padł po 40 podejściu.
Też nie rozumiem tego skrajnego podejścia ludzi do poziomów trudności. Tak jak Kiszak mówi, ludzie na siłe potrzebują potwierdzenia i "poklepania po pleckach". Bo ojeju o zgrozo "ktoś ich nazwie leszczem". A prawidłowe podejście to "miej wyjebane" i graj po swojemu. Ja pierwszy raz soulsy przechodziłem na cheatach, Hadesa przechodziłem na "god mode", dead cellsy zawsze odpalam z trybami wspomagania i bawię się równie dobrze co ktoś, kto takich rzeczy nie używa. I co? Taki Kiszak nazwie mnie leszczem, a ja mam to w dupie i nadal go oglądam bo lubię jego przemyślenia i odmienny punkt widzenia na gry. Zupełnie skrajny od mojego i to jest dla mnie ciekawe.
Ja mam na przykład ziomala, który jak w coś gra (nie ważne czy Ty w to kiedykolwiek grałeś) potrafi tyle o tej grze pierdolić, wysyłać screeny i pisać, że autentycznie tytułu nigdy nie odpaliłem a już nim rzygam xDD
To ja napiszę coś z innej strony. Jako osoba zaciekawiona konstrukcją gier i ich powstawaniem staram się grać we wszystkie możliwe kategorie gier, nawet te które raczej nie leżą w moim guście. Taki elden ring, czy dark soulsy to nie są gry dla mnie totalnie, ale mimo to ostatnio kupiłem sobie DS1 remastered, bo chce wiedzieć jak taka gra działa, jakie ma wady i zalety (tak czysto obiektywnie), co mógłbym z nich przenieść do gry, ktorą kiedyś planuję zrobić i co ciekawego taka gra ma do zaoferowania. Z innego przykładu - grałem kiedyś w city skylines, bo chciałem zobaczyć jak działa ten typ rozgrywki (w moich oczach mało ciekawy, ale to subiektywna opinia, bo obiektywnie gra jest świetnie zrobiona pod względem zasobów i planowania rozwoju miast etc.). Grałem jak jakiś bot w tą gierkę i utwierdziłem się w tym, że to gra nie dla mnie, ale dowiedziałem się jak działa i co ciekawego ludzie w niej widzą. Lubię łapać doświadczenie nawet w grach które nie są w moim guście, bo to daje więcej doświadczenia i szersze spojrzenie na gry. Twój film mi ostatnio uzmysłowił jedną rzecz, którą przesłoniły mi różowe okulary - wiedźmin 3 jest dobrą grą, ale strasznie słabym rpgiem.
Chce wyzwania w którym Kiszak przechodzi całego Eldena tylko z użyciem summonow. Zero bicia. I za każdym razem słyszeć gnojenie tych zjebanych duszków, mechanik ułatwiających. Mmmm
2 dni temu kupiłem elden ringa ( mój pierwszy souls-like) do pogrania z znajomym żeby zagrać we dwójke i przejść cała grę na modzie gdzie wszystkie bossy są o wiele bardziej ciężkie do pokonania ale jednocześnie skoro to mój pierwszy gameplay to mam osobną postać gdzie przechodze sam bez znajomego bez summonów bez jakiejkolwiek pomocy żeby nauczyć się i pokonanie samemu bossa jest o wiele bardziej lepsze emocjonalne i jest lepsze doświadczenie i napewno jeśli przejdę to będę próbował jakiś wyzwań więc da sie a ludzie sie srają ze bez summonów nie można nic zrobić. Plus jakieś pół roku temu zagrałem w pierwszego mojego RPG jak GoW: Ragnarok i tam był poboczny boss i byłem wstanie go ubijać przez 4h bo chciałem go ubić i wiem jakie to jest zajebiste uczucie a ludzie co biorą summony itd to nie przeżyją tego jakie to zajebiste uczucie gdy zabije sie bossa wkoncu po takim czasie.
Nie obchodzi mnie, czy ktoś nazwie mnie leszczem czy inaczej - zawsze gram tak, jak mam na to ochotę. Jednak z drugiej strony, jeśli ktoś nazywa kogoś, np. leszczem, to czy nie powinien mieć możliwości odniesienia się do tego w komentarzach? Przecież sekcja komentarzy, zarówno tutaj, jak i na X, istnieje właśnie po to, żeby ludzie mogli wyrażać swoje opinie na temat zamieszczonych treści. To trochę tak, jakbyś usunął możliwość komentowania pod filmami, bo nie obchodzi cię, co ludzie napiszą.
Ej dobra nie będę narzekał czy coś hehe tylko pytanko mam bo sporą część ludzi nie żyje z gier i wogole powiem tak te osoby co mają no godzinę dziennie albo max dwie na granie to raczej wola przejść bossa z pomocą niż np: tłuc go przez tydzień czasu heh... Z drugiej strony rozumiem też ubicie bossa samemu.Sam 3ci dzień siedzę na tym tańczącym lwie no ale rozumiem też tych co nie chcą tracić tygodnia na ubicie jednego bossa
To jest gamingowy body positive. Pamiętaj że bycie grubym jest w porządku. A później zesrańsko jak ktoś powie, że otyłość jest niezdrowa i powszechnie mniej atrakcyjna.
Będę grał tak jak mi się podoba a nie jak ktoś mi karze bo ma takie widzi mi się, po to są summony i inne u kwestie w grze żeby miały pomóc z trudniejszymi bossami
@@RaV66682 kolejny co słuchać że zrozumieniem nie potrafi. Nikt ci nic nie każe, graj jak chcesz. Tylko nie miej bólu, że ktoś może mieć bekę z twojego sposobu gry i nazwie cię słabym.
Ja bym dodał nie używanie buffof, inkantacji itd. Totalnie na czysto. Bez ciuchów i z noże. Już kurwa nie mogę tego słuchać. Nikt kurwa nie będzie mi mówił jak mam grać jprd. Zajmijcie wie czymś pożytecznym. Niech sobie Maciaszek czy jakoś mu tam pogra w POE bez buffow i skilli. Jprd słuchać się nie da... Nie wiem do CV sobie wpiszecie jak gracie w Soulsy? Troszeczkę tak jakby grając Kingiem w Tekken 8 masz grać tak aby nie robić żadnych rzutów 😅😁
Moim zdaniem nie ma nad czym się burzyć. Kiszak tylko wyraził swoje zdanie razem z Piotrkiem. Stwierdzili że jeśli summonujesz, to umyka ci ważna część gry, a koniec końców to i tak twoja sprawa jak przejdziesz dany tytuł. No, ale ludzie się zesrali, bo ktoś powiedział coś negatywnego na temat ich stylu gry, ponieważ też mają świadomość że trywializują sobie rozgrywkę, ale nie chcą poczuć się gorsi od tych ''hardcorowców'', więc teraz będą szukać potwierdzenia, że wcale niczego sobie nie ułatwiają.
Warto w tej chwili przypomnieć, że w Mario powinno się grać bez żadnych power-upów. Całą grę jako mały Mario przechodzić bo tylko wtedy ma się pełne doświadczenie z gry : )
Jak czytam komy to przeraza mnie tutaj ilosc nieudacznikow co graja z summonami, zylem w bańce w ktorej myslalem ze malo osob uzywa summonów i ze wiekszosc osob gra po męsku
gra po "mesku"? co to wogole znaczy. Summony i gracze sa beznadziejnym pomyslem w kazdym innym soulslike'u ale elden ring ma bossy ktore maja duze aoe plus potrafia zmieniac aggro w srodku ataku wiec summony sa w tej grze jak najbardziej wskazane. Oczywiscie pomijajac to ze lepiej sie gra bez nich i same summony nie wiele wnosza do walki.
@@nevarius8501 prosze wytlumacz bo nie zrozumiałem. Mi sie zdawało (z nakreśleniem na zdawało) że kiszak mowi o tym, że każdy gra tak jak chce i jest to piekno gier ale najlepiej i najwiecej satysfakcji czerpiemy z grania bez summonow i wzywania npc czy graczy. Mam takie samo wrażenie a w komentarzu powyżej staram sie wytłumaczyć, że w samym graniu summonami żadnej zbrodni nie ma. Oświeć mnie prosze gdzie popełniłem błąd jeśli takowy popełniłem
Beka że ludzie tłumaczą się z używania summonów jpdl. Kiedyś to było, chezzowało się bossa w DS1:PTDE, albo używało jakieś nielogiczne straty podchodzące pod buga. Niech sobie używają ludzie summonów ale czy muszą się tak z tym obnosić.
Żałuje, że w momencie gdy przechodziłem Eldena nikt mnie nie naprostował. W mojej bańce farmy xp i summony były domyślnym sposobem grania. Nawet Hed pokazywał jak cheezuje solsy. Wymęczyłem ds3, ale Eldena sobie zepsułem.
A ja gram tak jak mi dobrze, i korzystam z tego co ma gra do zaoferowania. Za niedługo będzie trzeba w strzelanki grać bronią startową bo potem są zbyt op. Albo wyścigi przechodzić startowym autem bo Sportowe samochody które można kupić są za op. Masz prawo jazdy ale nie kurwa jesteś lamusem, nakurwiaj dalej rowerem żeby by SIgmą xDDDD
Zepsułeś mi soulsy, po raz pierwszy pokonałem bossa w eldenie bez supportu i mam 100x większy fun niż kiedykolwiek, a co gorsza potem pokonałem jednego z supportem i czuję się jak cheater XD
Każdy gracz gra tak jak chce, ale tak jeśli przejdziesz grę summonem to jesteś lamą, leszczem czy jakkolwiek inaczej cię tam nazwą i to nie ulega wątpliwości, nie powinno cię to jednak obchodzić bo jak napisałem jest to twoja gra i opinie innych znaczenia nie mają, jednak jeśli cię to boli że jesteś tak nazywany to jest na to proste lekarstwo a mianowicie przejście gry bez summonów wtedy to uczucie niższości powinno ci zniknąć.
13:1813:19 *okazałem się gatekeepujacym frajerem. - to taki troling był, nie na poważnie. Lamus nie gra SSF w PoE i myśli, że jest dobry w PoE. Totalnie rozmywasz temat, pierololo że każdy ma grać jak chce to po co kolejny film o tym samym? BTW o tej interpretacji - ale ty sam mówisz że masz braki w historii, zależności fabularnych. Bezmyslne klikanie?
A może... po prostu należy zamknąć mordę i nie ośmieszać innych, że grają w inny sposób niż Ty? I skoro niby się z tym zgadzasz Kiszak, to sam powinieneś przestać się naśmiewać z innych, że są "leszczami" jak sami mówisz. W ogóle nie powinieneś (ani nikt inny) wypowiadać się na temat tego, czy ktoś dobrze lub niedobrze gra w grę, bo wykorzystuje wszystkie dostępne w niej mechanizmy. Możesz natomiast zwrócić takiej osobie uwagę, gdy tych mechanik nie wykorzystuje, bo zwyczajnie ich nie zna. A gra ma przede wszystkim sprawiać frajdę i masz czuć, że ją przechodzisz, a nie stoisz w miejscu. Czy pomoże Ci w tym wszystko, co gra ma do zaoferowania, czy tylko Twoje umiejętności, to tylko i wyłączne Twoja sprawa, bo to gra. Gdy w CSie się wkurzę i latam z XM-ką/MAGiem zabijając OP graczy, którzy chwilę wcześniej mnie cisnęli, to kto narzeka najbardziej i dlaczego? Właśnie oni, że gram bronią, którą żadni "prawdziwi" gracze nie grają. To na chuj jest w tej grze? Moja wina, że ja umiem nią grać a oni od podstawówki tylko AK-47 i AWP? Krótko mówiąc: Nie twoja sprawa jak gram i nie tobie to oceniać, bo to ocenia gra.
Kurde ile racji masz w tym co mówisz. Mnie można już nazwać dadgamerem i mam ten komfort, że gram jak lubię w co lubię i poważaniu mam co kto na ten temat myśli. Soulsowe gry są dla mnie trudne jak jasna cholera ale dzięki temu przyciągają mnie lep muchy. Czasami tym pierdyknę i mam ochotę wypierniczyć kompa przez okno ale zawsze wrócę po więcej wpierdolu. Paradoksalnie jest to dla mnie trochę powrót do czasów C64 gdzie gry były po prostu trudne :D Grajmy tak jak lubimy ale starajmy się wyciągać z gier wszystko co mają.
Z jednej strony szanuję chęć zmierzenia się z wyzwaniem, a z drugiej troche irytuje mnie to jak takie filmy zakrzywiaja nam postrzeganie rzeczywistosci. Potem zamiast grać, bawić się grą i testować możliwości jakie nam daje to my sie zastanawiamy czy możemy używać duchów albo broni dostepnych w grze. Bo może to bedzie za łatwe? A mozna używać czarów? Przecież atak z dystansu to ulatwienie? A potem tlumacze sobie ze moja postac walczy mieczem i magia i ma prawo uzuwac inkantacji. A mogę używać mocy bluźnierczego ostrza? Bo podobno za bardzo ułatwia grę. I tak caly czas. A prawda jest taka że nie przebijesz tych co przechodza grę jedną ręką albo na dance padzie wiec jesli nie jestes streamerem to po prostu baw sie grą. To ma ci sprawiać przyjemność a nie wyłącznie denerwować. W przeciwnym wypadku nie ma sensu wydawać pieniędzy. Ja np lubię farmić bo dzięki temu mam okazję przetestowac wiecej mozliwosci moich bohaterow. Nie kazdy ma ochote przechodzic całą grę 25 razy. By wszystkiego spróbować. Levelovanie polega na tym by poczuć się silniejszym od przeciwników, a przynajmniej niektórych.
Ja żałuje że jak pierwszy raz grałem w eldena to z mimica korzystałem i bluźnierczego ostrza. Zepsuło mi to całą zabawę. Nie popełniajcie tego błędy. Ale korzystanie z poradników np. gdzie znaleźć "Star Fist" jest moim zdaniem OK bo znalezienie swojego buildu jest trudne a łzy larwy ograniczono i trudne do znalezienia. Pozdrawiam
🟢 Wesprzyj kanał: ruclips.net/channel/UC5SCWle5EgiN7vzMMwPOpugjoin
🔴 Zapraszam na Streamy - Codziennie ~20:00 : www.twitch.tv/putrefy
🎥 Kanał Archiwum: www.youtube.com/@KiszakArchiwum
🎬 Kanał z Clipami: www.youtube.com/@KiszakClipy
👕 Moje Koszulki Kupicie Tutaj: alldead.pl/ 💀 (reklama)
🔷 Discord: discord.gg/FGGCFj9B36
📷 Instagram: instagram.com/thekiszak/
💲Kupuj gry taniej na Instant Gaming: www.instant-gaming.com/?igr=kiszak (reklama)
Hej, rzadko się udzielam, ale chciałbym wyrazić swoją opinię. Myślę, że to czego nie rozumiecie z Piotrkiem to to, że każdy ma inne tempo progresji i inny potencjał umiejętności.
Przy moim pierwszym podejściu do DS1 używałem każdego summona poza Four Kingsami, obecnie robię tę grę bez summonów, bow only, cestus only etc.
Nie jestem skillowym graczem soulsów i nie uważam się za takiego, dlatego nawet wzywając sobie Solaira do OnSa, wcale nie był to dla mnie łatwy boss i miałem do niego kilka podejść zanim udało się go pokonać.
Obecnie mam moje pierwsze podejście do Elden Ringa i wielokrotnie blokowałem się na bossach. Nawet mimo summonów nie uniknąłem tego "souls experience" - nauki movesetu przeciwników oraz timingu.
Oczywiście, że satysfakcja byłaby większa gdybym nie korzystał z "ułatwień", ale wiem, że przy drugim czy trzecim przejściu gry to zrobię. Mam po prostu swoje tempo progresji.
Ale po co próbujesz na siłę to tłumaczyć. Przecież Kiszak i Piotr Maciejczak z kanału Piotr Maciejczak o tym wiedzą. Sednem ich wypowiedzi jest fakt, że ludzie są płatkami śniegu i płaczą, że nazwie się ich słabymi graczami, leszczami itp. I próbują na siłę uargumentować fakt, że nie są na tym samym poziomie co ci, którzy summonów nie używają. Są słbszymi graczami - i to jest fakt, którego się nie przeskoczy. A czy taka osoba weźmie to sobie do serca, czy się z tego powodu obrazi na cały świat? To już jej problem. Ja np. używam summonów i wszelkich dostępnych mechanik wspomagających, bo jestem słabym graczem. No i co? No i jajco xD
No ale skąd ich przemożna potrzeba do ogłaszania tego światu? @@nevarius8501
nie interesuje mnie to, gram jako przelevelowany op main typ z anime razem z moim szlamowym klonem
Giga chad *ding ding* dwóch giga chadow XD
Obiektywnie jeżeli gra ci się pozwala przelevelować i wejść na bossa będąc OP to to jest wada tej gry, że jest źle zbalansowana, a nie błąd gracza, że nie przeczytał poradnika pod tytułem ,,czego prawdziwy gracz soulsów nie może robić w tych grach".
@@ZaxxEight no i to jest błąd Elden Ringa, że pozwala na coś takiego. W innych soulslikach od fromsoftu zrobienie się OP nie jest tak proste.
Bawią mnie taki gadki: "możesz grać jak Ci się podoba, ALE jak używasz summonów / op buildu to coś tam, coś tam". Litości! Ludzie zaczęli budować tożsamość i poczucie własnej wartości wokół jakichś wyimaginowanych osiągnięć w grach. Róbcie challenge, ale na prawdę nikogo nie obchodzi jak wy gracie w gry. Po to są mechaniki w grze, by korzystać z nich wedle uznania. A pouczanie kogoś że korzystajac z oferowanej mechaniki robi coś "źle" jest po prostu durne. To ma być zabawa dla was samych, a nie mierzenie sobie wirtualnych kutasów w giereczkowie. I tak wszyscy macie małe bo JA, no bo JA to mam taki kdr w Call of Duty że Paaaanie, a bossów w soulsach to zabijam grając lewym jądrem ma kontrolerze!
W punkt. Ja np. przeszedłem Eldena nie używając cheatów i to jest dla mnie wystarczające osiągnięcie 😅.
Ogólnie troche mnie to bawi, bo oglądając Kiszaka który jest "Dobry" w souls-like nie uświadczysz nic bo on ma tak dokokszone postacie buildami z neta że zabija bossy w 30s i potem mówi że za łatwe xd
@@alatreon9574Ja musiałem użyć bo nie mam cierpliwości xD
Genialny komentarz, w samo sedno.
Odpowiadając na pytanie w tytule. Graj tak jak ci wygodnie i nie daj sobie wmówić jakiejś pseudoelicie, że grasz źle.
Wszystko przez tego Piotrka Maciejczaka z kanału Piotr Maciejczak
Wszystko by się udało, gdyby nie ten wścibski Piotr Maciejczak z kanału Piotr Maciejczak
Ah ten Piotr „Piotr Maciejczak” Maciejczak z kanału Piotr Maciejczak.
A to nie Albert Maciejczak z kanału Piotr Maciejczak?
Jeśli grasz buildem, który poise breakeuje przeciwników to psujesz sobie całe doświadczenie z elden ringa i dlc.
Różnica jest taka że to nadal ty musisz walczyć, a jak grasz na summonach to oddajesz granie w grę npcom
No faktycznie, zwłaszcza jak trafił na bossa którego nie dało się spoise breakować XD
@@piotrkozak219 Żaden summon też sam z siebie ci bossa nie porobi, nadal to ty musisz walczyć albo twój summon za chwilę umrze i znowu będziesz sam. Jak taką rellanę będziesz poise breakował to nawet pół tego co ma do zaoferowania nie zobaczysz.
@@greencaptain2783ostatnio widziałem jak 3 summonow radana biło a ziomek raz na jakiś czas spela puścił i jeszcze wszystko na ryj tankował i uciekał. Więc trochę tak meh
@@greencaptain2783 summon może przejmować agro w krytycznych momentach, a buildem pod poise break też nic nie ugrasz jak będzie przyjmował strzały na ryj
Rollując i dodgując się robisz sobie iframy. Przecież to giga ułatwienie. Jak można mieć pełne doświadczenie z gry stając się chwilowo nieśmiertelnym w grze. Tylko block i parry, ci którzy taczają się po ziemi jak świnie w błocie to dla mnie zasrani każuale!!!!!11
Możesz tak myśleć nikt ci tego nie zabrania. LOL
Nie możesz być tak głupi, prawda?
cringe troche tak szczerze
no i git, o to chodzi, możesz mieć swoją opinie, ja używam rollowania, powiedziałeś że rollowanie jest dla leszczy i się rozchodzimy, a ludzie używający summonów dostają rozwolnienia kiedy ktoś powie że summony są dla leszczy
@@xSKYHOLD Ile wy wszyscy wyżej macie lat, 6 czy 60 że nie rozumiecie ewidentnej szydery?
W następnym patchu Miyazaki potwierdził, że będzie tryb fabularny, a w nim:
- Mimic tear one shotuje bossy
- Można wyłączyć dmg bossów
- Handlarz "rockefeller" w jebitnych okularach słonecznych sprzedaje wszystkie przedmioty za frytki
- Od wyjścia z jaskinii masz wielką aleję Ostrokrzewów
- wejście do trującego bagna odnawia HP
- Za każdą śmierć podwaja ci się ilość run
- Malenia robi ci loda, a Radahn na to patrzy
- Po napisach końcowych Miyazaki wraz z ekipą pokazuje ci wielkiego fucka na ekran
Ale jeblem śmiechem
Zgadzam się całkowicie. Podczas mojej pierwszej przygody z Elden Ringiem (a zarazem pierwszym soulslikiem) zwiedziłem każdy krzak, bossów i chyba ogólnie liznąłem wszystko co ta gra miała do zaoferowania. Przynajmniej tak myślałem xD Finalnie skończyłem na 180lvl z kilkoma OP summonami, buffami, jakimś kozackim buildem z netu itp... gdy dotarłem do słynnej Malenii, ubiłem ją jak jakiegoś menela spod sklepu na 2-3 hity. Po ukończeniu gry czułem że całkowicie zjebałem sobie rozgrywkę i najtrudniejszy tak naprawdę był początek gry :) potem to już nie musiałem nawet myśleć bo summony tankowały bossa a ja waliłem go na pizdę od tyłu jak jakiś leszcz. Nie mogłem się z tym pogodzić bo gra naprawdę mi siadła klimatem, równie dobrze mogłem obejrzeć jakiegoś "let's play-a" na YT. Po dłuższej przerwie odpaliłem przygodę po raz drugi, z tą różnicą że pozbyłem się wszystkiego co ułatwia rozgrywkę. Claymore pod siłę bez buffów i finalnie około 100lvl na tyle odmieniły ER że stał się zupełnie inną grą. Oczywiście grę przechodziłem znacznie dłużej i nadużywałem słów na k.... i p......... xD ale tak naprawdę przy takim setupie nie chciałem żeby gra się kiedykolwiek skończyła. Wrażenia były nieporównywalnie lepsze a na końcu czułem się jak mistrz świata. Po wszystkim miałem chęć na więcej i przeszedłem wszystkie soulslike-i od From Software + Lies of P. Uważam że powinno się wydawać tylko takie gry i mówi to gracz który do niedawna grał w tytuły typu Assassin's Creed :) Polecam spróbować.
ktos pytal?
Pogratulować, aż dziwne że tylko jeden "Czesiek" się odpalił xD
@@kruchy2209 nie odpowiedziałeś
20:36 Ja dokładnie tak miałem, posłuchałem Kiszaka i zdecydowałem się znowu podejść do Dark Souls, to była moja 3 próba, i tym razem bez summonów. Udało mi się przejść tę grę, i jestem z tego dumny, a aktualnie ogrywam Dark Souls 3 i cieszę się że ta soulsowa społeczność zainspirowała mnie do kolejnej próby.
18:43
kiedy Maliketh tłucze się z Blaiddem pod oknem xD
"Jak summonujesz bossa to miej świadomość ze Miyazaki gdzieś tam na świecie płacze" hahaha złoto
Zaczęłam przygodę z souls'ami od eldena (wcześniej próbowałam DS3 i każda próba kończyła się krzykiem i kasowaniem gry) - gry zaczęłam byłam tak zagubiona, że masakra. Ostatecznie przejście zajęło mi ok. 100h, lvl koło 120. Później dzięki temu, że nauczyłam się paru soulsowych myków z eldena przeszłam też DS3 a więc moje nemezis zostało pokonane. Przechodziłam eldena z tym wszystkim co jest wg. was "zakazane" - bo inaczej sobie odbiorę to czy tamto. Uwielbiam tę grę bo jest piękna, zajebiście mi się gra i ani razu mi nie zależało, żeby wgI ją przejść. Mam to gdzieś - gram bo lubię grać a nie po to żeby coś udowadniać. Nie mam żadnego problemu z tym, że uważasz, że należy grać tak jak mówisz. Spoko luzik. Nie wiem jednak dlaczego z automatu nazywasz mnie i innych "gorszymi" - po co to jest? (powiedziałeś to w poprzednim filmie z afery summonowej, nie tutaj). Nie rozumiem po jaką cholerę wartościować. Mam trochę dysonans bo wiele razy słyszałam jak to Eldeniarz mówił, że jest lepszy bo to czy sramto - a dementowałeś to dość mocno mówiąc o jego potencjalnych kompleksach - po czym sam mówisz, że jak ktoś to czy tamto robi wg ciebie źle to mówisz, że jest "gorszym graczem". Kurde, po co? Unikam bezsensownego wartościowania ludzi czy ich zachowań w życiu stąd nie rozumiem na co to mówić - po usłyszeniu tego zrobiło mi się po prostu smutno. Mimo to właśnie dzięki Tobie postanowiłam teraz zagrać w Eldenka po raz trzeci - mieczykiem - czego nigdy nie robiłam i co jest dla mnie dość trudne - ale gram z summonami, przechodzę całą mapę bo to po prostu uwielbiam i nie czuję się z tym źle. Za to ani razu nie wpadłam na to we wcześniejszych przejściach żeby używać ot choćby słoików usypiających na Godskinów i męczyłam się z nimi grubo - u ciebie zobaczyłam to i nazwałam to "zajebistym cheezem". Czasami mam wrażenie, że dość wybiórczo wybierasz to, co jest ułatwieniem.
Przy tego typu dyskusjach zawsze mnie fascynuje, jakie ludzie mają prucie o coś. Gdzie nie mogą przyjąć czegoś i zrobią wszystko, by wyszli na swoim.
Ludzie nie mogą zaakceptować tego że są postrzegani jako "casual" "dad gamer" "niedzielniak"
@@_Sheev_ no właśnie jest różnica delikatna w tym. Chłop który będzie robić sobie bossa przes 12h będzie mieć satysfakcję z tego że mu się udało i ma gdzieś to jak ty to postrzegasz (zawsze mogą być jakieś skrajne przypadki które mogą to zaburzyć). Natomiast wystarczy wspomnieć na temat używania np. summonow i przypięcia do tego łatki casuala i w momencie masa osób odbiera to jako atak personalny w ich stronę. Tak szczerze mówiąc ja mam położoną lachę jak kto gra, przecież równie dobrze można sobie zrobić pacyfistyczny run w którym opierasz build na summonach i nikt o to nie będzie mieć pretensji. I na pewno taka osoba nie obrazi się o to jak ktoś powie że tylko leszcze na summonach lecą. A najlepsze w tym jest to że twórcy nawet specjalnie wbijają te szpileczki bo nic tak dobrze nie napędza contentu jak aferki bo buduje to zasięgi.
@@_Sheev_ proszę cie, równie dobrze powiniem sam tu wyzywać bo kiszak na streamie zapytał czy ludzie którzy grają na coop modzie też chodzą razem pod prysznic, a ja sobie pogrywam na coopie z ziomeczkami, różnica jest tylko taka że mnie to nie rusza w żaden sposób. Gram jak mi się podoba. Chodzi o to że gry FS łatwo idzie sobie trywializować, dlatego ludzie robią sobie w nich challenge z odpowiednimi restrykcjami. Wczoraj przechodziłem ds1 ale tylko mogłem używać rękawicy piromancji do walki. I jeden segment wymagał użycia summona do zabicia bossa, ponieważ jest odporny na ogień. Czy czuje się przez to gorszy, albo leszczem, no nie.
W momencie kiedy summonujesz bossa to Miyazaki w japonii patrzy w twoją duszę z pogardą i pluje na nią zaczynając inkantować klątwę za to że jesteś za słaby i szukasz drogi na skróty
Co do satysfakcji to prawda, największa satysfakcja jest wtedy jak uda ci się osiągnąć coś co wydawało się nie możliwe, np w darkest dungeonie miałem ogromny kłopot skończenia pierwszego runa bo zawsze zatrzymywałem się na 3 szturmie, lecz pewnego dnia powiedziałem że zrobię to zamiast na normalu to na easy by poprostu zrobić osiągnięcie, ale dodałem jeszcze jeden warunek że muszę ukończyć grę w 90 tygodni inaczej robię runa ponownie. W końcu po 4 latach grania w darkest dunegon z pół roku temu udało mi sie ukończyć jaki kolwiek run. Teraz podniosłem poprzeczkę spowrotem na normala, lecz tym razem dodałem sobie że muszę pokonać najpierw wszystkich bossów (wraz z tymi z dlc) zanim ukończę grę, i dążę do tego celu. (Darkest dungeon nie jest prostą gierkę, a przy okazji odkrywam nowe sposoby na używanie postaci, np ostatnio polubiłem antykwariuszkę i arbalistkę choć wciąż uważam je za jedne z gorszych postaci) W ramach bym się nie załamał psychicznie na głupią gierkę, to gram w darkest duneona paritami od czasu do czasu zapychając je grami w lola lub amongusa z znajomymi. Powoli bo powoli ale kroczę do przodu i oto tu chodzi by, by samemu sobie wyznaczać cele, lecz nie takie jak przejdę 500 m w giercę i starczy, tylko takie by były satysfakcjonujące w miarę trudne ale na takim poziomie by sie nie załamać, w ten czas powoli podnosić poprzeczkę, aż w końcu dojść do takiego poziomu jak przejście Skyrima widelcem bez zbroi.
Ja jestem tym graczem, który niedość, że zaczał swoją przygode z soulsami od Eldena, to jeszcze moje pierwsze przejście wyglądało jakbym był totalnym zjebem.
Jestem Gothicowcem, więc do Eldena podszedłem tak samo. Korzystałem ze wszystkiego co jest dostępne w grze - summony, overleveling, cheesowanie bossów.
Na Hoarah Loux wszedłem mając około 300lvl używając Blasphemous Blade'a i go praktycznie go z one shotowałem nie znając ani jednego ruchu.
Odstawiłem grę w pizdu i wróciłem do niej dopiero na premiere dodatku. Szczerze żałuje, że tak wyglądało moje pierwsze przejście. Nie róbcie sobie tego widzowie. Teraz przy ogrywaniu dodatku widzę ile straciłem.
Jak ktoś gra na przykładowo gitarze raz w tygodniu godzinkę, i pyka proste piosenki to:
- może mieć dobrą zabawę
- może z kimś o tym pogadać
- może to uznać jako swoje hobby.
Ale czy jest muzykiem? Czy można postawić znak równości z kimś kto pół swojego życia podporządkowuje grze na instrumencie 8h dziennie, edukacji muzycznej itp.?
No moim zdaniem nie.
Czy hobbysta powinien się czuć gorszy? No nie, bo pewnie inne rzeczy w życiu robi w które jest lepszy od gitarzysty-muzyka. Nie buduje swojej samooceny tylko graniem na gitarze.
Czy gitarzysta-profesjonalista ma prawo czuć się lepszy? W kontekście muzyki tak. Bo poświęcił swój czas i wykorzystał swoje indywidualne predyspozycje żeby stać się ekspertem w swojej dziedzinie.
Chyba logiczna analogia do dyskusji o gierkach. Chcesz się czuć i być traktowany jak ktoś kto gra w gry 4h dziennie plus, siedzi na forach tematycznych, uczestniczy w dyskusjach? Ale chcesz odpalać hardcore gierkę raz w tygodniu na godzinkę?
Piszę z perspektywy osoby która nie gra zbyt dużo ale nie ma bólu dupy że ktoś nazwie ją leszczem czy noobem. Można być w coś słaby i nie czuć się gorszym XDDDDDDDDDDDD
No właśnie o to w tym chodzi. Skoro amatorsko brzedkasz na gitarze nie sprawi to że będziesz lepszy od profesjonalisty który całe życie na to poświęca (no chyba ze jakiś talent ukryty się odpali) natomiast jeśli ktoś Ci powie "no stary słabo grasz na tej gitarze" to ty się o to nie obrażasz bo jesteś świadomy że nie robisz tego jako swój priorytet. Natomiast w całej tej aferze ludzie biorą personalnie do siebie to że ktoś powiedział że summonow casuale używają.
@@EdwinStark no właśnie tutaj można dyskutować. Ogólnie od ponad 3 lat grywam na comp scenie w pewnego niszowego fps'a, rozgrywka toczy w formacie 50vs50. Więc potrzeba 50 kumatych graczy. Przez ten okres jak się tam bawię poznałem dziesiątki jak nie setki graczy. Wiele ludzi się przewijało, a najwięcej właśnie casuali dla których liczyło się tylko przyjść i zagrać meczyk, takie osoby nie wykazują chęci polepszania swojej gry. Próbowaliśmy wszelkich sposobów na przekazywanie wiedzy pozyskanej w grze, czyli nauczenia mechanik, pokazywanie palcem co kiedy robić itd. Nawet polecaliśmy niektórym aim trainery. Ale oni tylko chcieli grać a nie grać lepiej. Tylko to zawsze odbijało się na tych bardziej kumatych bo wtedy wszystko jest na ich plecach. Bardzo łatwo wtedy o spięcia. I tu nie chodzi o spoconych toksików, tylko o to że poświęcamy swój czas na przygotowanie meczu, czyli rozpisania formacji, zaplanowania całego openingu meczu itd. Czyli cała organizacja też jest dla nas. A to wszystko żeby jaśnie pan który chce grać kompetetywnie razem z nami co odpala grę raz na tydzień na 2 godziny o żeby narzekał ze przegraliśmy bo przeciwnik był lepszy. Finalnie doszło do tego że zaczęliśmy dosłownie segregować graczy na lepszych i gorszych co spowiadało masę spin, no ale było to wymagane. Więc czasem warto nie owijać w bawełnę i wprost powiedzieć że ktoś gra słabo i żeby grał lepiej jak chce być dobry. Bo spotkałem też kilka osób które strasznie ssały ale wzięły się za siebie jak im to zostało wytknięte. Ogólnie gracze dzielą się na tych kompetetywnych którzy w każdej będą chcieli grać jak najlepiej i na casuali którzy nie wnikają w dany tytuł no i niestety nic tego nie zmieni.
Trafna uwaga. To już właśnie bardzo zależy od ludzi, i ich dystansu do siebie. Sytuacja w której ktoś lepszy mówi słabszemu w miły konstruktywny sposób zachęcający do dalszej nauki jest idealna.
Niestety myśle ze znajdzie się jakiś procent muzyków (może 1% może 20%) którzy będą bucami i wyśmieją casuala.
I tak samo myśle ze jest procent casual gitarzystów którym jak powiesz w konstruktywny sposób co mogą poprawić to zareagują defensywnie „nie będziesz mi mówił jak mam grać”. Bo Np 10 osób wcześniej im powiedziała coś w nie miły sposób i już zaczynaja każda uwagę odbierać jako atak.
Co może być częstsze w internecie gdzie jest sporo agresji i pasywnej agresji i polaryzacji.
Swoją droga, co do gierki to w sumie w ds1 pamietam grałem za rączkę z tutorialem jak coś się dało to skipowałem jak coś przyznać to przeżywałem. A w ds2 sobie postanowiłem zagrać bez tutoriali i podpowiedzi i w sumie w obu częściach się dobrze bawiłem.
@@EdwinStark No właśnie, gry FS są głównie singlowe, każdy robi sobie tam co chce i jak chce. Nikt nikomu nic nie narzuca, no ale dlaczego ma kogoś teraz krew zalewać? skoro nikt nikogo personalnie nie zaatakował, ludzi boli to bo ktoś gdzieś w internecie powiedział że granie z summonem jest słabe do ogółu, a nie personalnie do kogoś. Inną sprawą jest Kiszak sam trochę to podsyca bo wie że generuje mu to liczby na kanale i przyjdzie masa baranów na których można kręcić content.
No to jest fakt. Dlatego moim zdaniem trzeba unikać środowisk gdzie będziesz deprecjonowany. Jak jestem średnim gitarzysta to nie pcham się do filharmonii gdzie będą się ze mnie śmiać. I nie będę próbował im mówić: Oooo ale gatekeeping. Tylko sobie pójdę na ognisko i z pijanymi znajomymi będę grał śpiewał i dobrze się bawił.
Nie będę pytał na forum typu elektroda jak zmierzyć napięcie multimetrem bo tez będę wyśmiany.
Są środowiska gdzie nie ma spiny jak pytasz o proste rzeczy albo robisz głupoty.
Moim zdaniem trzeba umieć rozpoznać specyfikę jakiegoś środowiska i w nim uczestniczyć albo nie. Ale nie próbować go na sile zmieniać. Bo ludzie rzadko słuchają, jeszcze rzadziej zmieniają zdanie. Oczywiście nie jest to uniwersalne podejście do wszystkich sytuacji.
Ale jeżeli jesteśmy w tematyce hobby to myśle ze dla spokoju można tak przyjąć.
I oczywiście ze świat byłby lepszy jakby ludzie nie srali po sobie. Bo dla mnie jest to kuriozalne i dziecinne żeby po kimś jechać ze czegoś nie umie. No ale raczej nie zmienię świata i internetu XDDD
mnie ostatnio tak znów wciągnął BG 3 że w sumie mam wywalone na eldena, wole się bawić czwórką paladynów albo 4 barbarzyńcami, ork bić!
16:00 No nie wiem, bardzo łatwo jestem sobie w stanie wyobrazić ludzi którzy traktują gry stricte jako formę relaksu czy medium do socjalizacji z innymi. Tak samo multum ludzi chodzi do kina co tydzień na film akcji bo lubi jak coś się dzieje na ekranie a nie czyta książek/komiksów, nie zagłębia się w lore np. marvela.
Ja zadziwiająco szukam w grze personalizacji, uwielbiam móc stworzyć sobie postać, budować ją, tworzyć jej styl i charakter, tak bardzo to się we Mnie zakorzeniło że mój nick KaguyaQuinx stał się jedną z moich "osobowości" która przenoszę w różnych grach na różne sposoby
Piękny artykuł dobrze powiedziane ludzie biorą do serca zdanie nieznajomych(a nie powinni) , a dla mnie piękno soulsów leży w tym że za każdym nowym przejściem granice trudności można sobie przesuwać i czerpać radość od nowa
Po przeczytaniu tytułu: Nie no każdy ma prawo grać jak chce, jeśli ma ochotę pominąć aspekty dane aspekty rozgrywki oraz zmniejszyć poziom wyzwania to nikt nie może mu tego siłą zabronić
Po obejrzeniu odcinka : No spoko wszystko logiczne, żyjemy dalej.
Hej, a co z tymi co grają z tarczą? Tego też nie wolno, jest na czarnej liście?
Może wypadałoby dopisać do niej jeszcze używanie broni z wysokimi poise break (dozwolone może tak 200, 300 oburącz)🤔
Lol. Jeden dostaje orgazmu przez uniesienia duchowe jakie osiągną grając w gierę, a drudzy płaczą bo ktoś ich nazwał leszczami w internecie. Zabawne. XD
Jak dla mnie to kolejna wada soulslików.
Normalny crpg: siadaj maly kurwiu, tu masz poziomy trudnosci. Ustaw sobie jaki chcesz.
Souslike: zamiast poziomów trudnosci damy do gry różne mechaniki i niech community sie napierdala czego nie mozna używać żeby sobie jej nie zepsuć.
W pierwszym przypadku jest transparentnie. Można sobie dyskutować, bo gra czytelnie komunikuje jaki poziom wyzwania sobie wybrałeś. W drugim nie jest. Skoro to są śmieciowe mechaniki, które psują rozgrywkę i niszczą doświadczenie z gry to powinno to być odzwierciedlone w ocenach.
Ale jakoś nie za bardzo widuję żeby ktoś to brał pod uwagę. Tak samo jak rzadko widzę żeby w finalnej ocenie brało się pod uwagę absolutnie spieprzone sterowanie na pc, a bindowanie klawiszy na klawiaturze to jest najgorsze badziewie jakie widziałem kiedykolwiek w jakiejkolwiek grze komputerowej.
Ale wiadomo, soulsy - gra 10/10.
poziomy trudności to najgorszy syf w grach. poziom normalny nigdy nie jest wymagający a trudny to sztucznie napompowane pasky życia.
@@ddfilipek1234 Nie. Poziom trudności to syf tam gdzie jest źle zrealizowany. W crpgach bywa zrealizowanany wzorowo vide pillarsy czy wotr w którym to czy dany poziom trudności będzie dla ciebie wyzwaniem jest ściśle skorelowane z twoją znajomością zasad gry.
O nooo też mnie taki szlag trafia, że mimo upływu lat, cholernego key bindingu nie mogli ogarnąć. Plus nawet pieprzonych ikonek padowych w całej serii souls nie mogli zmienić no bo po co. Lata mijają, remastery wydają i co? I nico.
Tu chodzi o to po prostu że ktoś ma ból dupe o to że jedna osoba męczy się na bossie kilka godzin a druga przychodzi z full buildem i ma tego bossa na strzała
Masz racje ludzie nie potrafią w dyskusje w szczególności ze wykorzystujesz marginalizacje argumentów innych osób żeby ująć ich wypowiedzi dajesz też powszechny dowód słuszności itd. żeby było na twoje. A jeśli chodzi o całość wypowiedzi to można eldera porównać do piaskownicy z elementem jak w hazardzie nie wychodzi aż do pewnego momentu dlatego świetnie oddziałuje na ośrodek nagrody (oczywiście ta wypowiedz to uproszczenie). W temacie sumonuw to troszkę pograłem i nie uważam tego za pomoc bardziej można porównać to do potki z której korzystają wszyscy bo sumony przyjmą najwyżej kilka ataków monstrualnych obrażeń też nie zadają a jak przyzwiesz go na mileni to będzie przeszkadzać bo będzie się na nich leczyła i to jest przykład dlaczego na niektórych bossach bardziej przeszkodą niż pomagają, są też lepsze metody na to żeby się wzmocnić z lepszymi efektami , dlatego widać jak bardzo subiektywnie podchodzisz do tego tematu bo wszyscy mamy jakieś subiektywne wartości które zostały nam przekazane przez innych ale to my decydujemy czy dopuszczamy do pełnego zamknięcia na inne pespektywy/argumenty itd. Jak chcesz mieć podejdzie do dyskusji żeby dojść do konsensusu albo lepiej do złotego środka to przestań używać manipulacji podczas dyskusji tylko dlatego żeby ją wygrać.
Subiektywanie mogę stwierdzić, że zniszczyłem sobie parę istotnych walk w Eldenie przez summony.
Na przykład, Mogha zabiłem tak szybko, że nie zobaczyłem jego drugiej fazy przez co radość i pozyskiwanie jakiś fajnych wspomnień z gierki były nieco ograniczone.
Dlatego na drugie podejście lecę tylko z flaskami i bawię się dużo lepiej.
Jedyne co ci mogę powiedzieć, każdy ma swoje preferencje, np ja preferuje ligę bo jest czytelniejsza w porównaniu do doty, lecz ma mniej mechanik, Np wolę gry strategiczne i karciane niż eldena i inne soulsy bo nie potrzebuje wytężać się w palcach a w mózgu tylko. Lecz ja jestem sobą a ty jesteś sobą, więc nikt nie powinien robić tak jak ktoś inny bo nie potrafi samemu się zdecydować, powinien robić tak jak on uważa że jest dobrze, jest fajnie, miło. Kolejny dobry przykład wolę grać tankami w grach ogólnie, lecz wielu ludzi woli asasynów, i co nagle kolega zmieni zdanie że woli tanki bo ja tak powiedziałem? Szczerze kiedyś ludzie byli Sigmami, a dziś są pustymmi warzywami.
Przed tym materiałem, byłem leszczem grającym z summonami, teraz gram jak śigma, trochę psycha zniszczona przez bossy ale fun z gry większy, dziękuję mistrzu 🫡
Ja pamiętam jak uwaliłem 40h na nauczenie się ostatniego świata w SuperMeatBoy na deathless - Warto było - choć mam świadomość, że nie każdy ma czas tle napieprzać jedną grę ogólnie - mimo wszystkiego zrobienie platyn w SuperMeatBoy, SyperMeatBoy Forever (ludzie hejtowali tą grę -bo nie była tym czym chcieli żeby była - ale ja doceniłem) i Binding of issac to moje ulubione wspomnienia. Albo pamiętam jak robiłem Main leben w wolfenstein 2. Co w tym było fajne - jak doszedłem do ściany, że kurde nie idzie - już nawet zaklęcia typu "kurwa mać", "ja pierdole" nie działy - przyszło takie chłodne wyciszenie i pyk siadło. To było dobre. Ciesze się, że miałem tyle czasu na robienie takich rzeczy. I rozumiem, że dla kogoś to za dużo i głupota - ale ja też nie lubię zbijać budek dla ptaków choć cieszy mnie gdy ktoś to robi.
Pierwsze moje przejście Eldena to było faktycznie używanie sporadycznie summonów, i taka moja refleksja - to też nie jest do końca tak że gra nam to daje za darmo, summon można potraktować jako pewien odłam magii w grze opartej o przyzywanie, ale po pierwsze dobre summony zawsze dropią po jakimś wyzwaniu lub eksploracji cieżkich lokacji, dwa zbieranie itemów potrzebnych do ulepszania summonów też odbywa się poprzez eksplorację ciężkich lokacji jak podziemna część mapy te nagrobne lilie są bardzo rzadkie, summony sporo kosztują many więc trzeba build pod nie skonstruować, do tego tak jak broń tak summony nieulepszone po chwili grania są bezużyteczne więc automatycznie mniej run idzie w pakowanie postaci zatem nasz buld jest słabszy niż build gdzie wszystkie runy idą w broń i skalujące się staty albo życie, po następne bossowie mają boosta gdy przyzwiemy summona i ten boost nie spada po śmierci summonów więc dalsza część walki już jak padną jest cieższa, przeszedłem też eldena bez summonów buildem na krwawienie i faktycznie jest ciężej bo niektóre summony są op jak mimic tear, który nam praktycznie pod koniec gry sam bossy tłucze jak jest ulepszony na max, więc nie polecam go używać bo to już przeginka jak jest banalnie, ale nie powiem że pierwsze etapy gry z summonami i bez to niewielka różnica w poziomie trudności i tak te pierwsze summony służą żeby stankować pierwsze 3 hity od bossa potem umierają więc mamy moment przewagi żeby hity zadać bezpiecznie ale i tak gra jest wtedy trudna i zwykle 3/4 walki już sami bossa klepiemy, więc to nie trywializuje gry całkiem, natomiast fakt większa frajda jak się obije bossa samemu zupełnie, summon to dla mnie takie samo ułatwienie jak farmienie run na początku i przepakowanie postaci i broni, przykładowo eksplorując gre naturalnie pnp grając pierwszy raz run wiecznie mało, nie wiadomo skąd kamienie kowalskie brać i nie znasz rozmieszczenia cmentarzy i amuletów więc raczej na nie nie trafisz i wpadasz na pierwszych bossów bronią +1 +2 i na niskim lvl postaci, a jak zrobisz prepa zgarniesz runy i kamienie zrobisz mieczor +3 na starcie i wpakujesz sobie w HP to masz margita na kilka hitów i uwierzcie cieżej go zbić z summonami wilki bez ulepszenia bo żeby ulepszać je to trzeba questa zrobić już po margicie i okrągły stół odblokować, niż postacią dopakowaną runami z mieczem +3+ i z amuletami które trzerba wiedzieć gdzie szukać na początku, więc reasumując Elden z summonami to też nie jest gra która się sama przejdzie jak samograj, też te summony (wyłączając mimika) to taki lekki boost na początek walki ale i z summonami można nieźle oberwać i się napocić a ulepszanie ich wymaga uważnej eksploracji dość cieżkich lokacji i czasem to już się odechciewa prościej samemu bossa pobić niż te kwiaty nagrobne szukać
Przeszedłem eldena z summonami pierwszy raz bo to była moja soulslikowa gra i nie wiedziałem jeszcze jak to ogarnąć, teraz robię drugie podejście i nic nie sprawiło mi takiej radości jak najebanie Margita za 10 razem i szczerze żałuję że tak poniekąd zjebalem sobie pierwszy raz ale robię niedługo podejście do soulsów i nie mam zamiaru powielać sytuacji
W pełni się zgadzam. Moja ulubiona gra ever to Jedi Fallen Order, mam tak dobre wspomnienia z tą grą tylko dlatego że podszedłem do niej kompletnie na ślepo, nie mając pojęcia o nawet jej najmniejszym aspekcie. Gdybym zasięgał pomocy jakiś poradników czy overlevelował postać to na pewno moje doświadczenie by na tym ucierpiało.
Kiszak Dzięki po prostu i te dwa Filmiki na ten temat są genialne i zmienily moje postrzeganie gier na nowo zapomialem jakie one sa zajebiste klikalem tylko nie gralem ale znowu moge zaczac juz rozumiem co stracilem jako gracz i gry mnie juz poprostu nudzily a kochalem grac a odpowiedz lezala zaraz przed nosem XD dzieki wiecej tego typu materialow prosze pozdrawiam :)
Gralem jakiś czas temu w rouge likea osadzonego w kosmosie. Miałem 3 opcje ekspedycji. Wybrałem tą, która pokazywała mi największe straty w ludziach ale i największe zyski. Wybrałem generała i ruszyłem. Zdechło mi podajrze 9 z 10 żołnierzy a sam generał padł w połowie ekspedycji co przedwcześnie ją zakończyło ze stratą lutu. Moja pierwsza myśl była "ty jebany idioto, nigdy więcej"
Błędy to część procesu nauki. Nie ma w tym jak i w poziomie trudności nic złego.
Jak się nazywa??
@@bartekk7188 "Crying Suns" ostatnio była za darmo na epiku.
@@bartekk7188 "Crying Suns" była niedawno za darmo na epicu
Buffowanie się przed bossem to jak branie wiagry przed seksem, ja jeszcze nie muszę
Zrobiłem Radahna, summon + endurance i tarcza bron z mogha i elo. Ja jestem zadowolony.
@@miszka.gotuje "to nigdy nie było zabronione"
Ja tylko chciał bym podziękować Kiszakowi, dzięki niemu przypomniałem sobie że mam Dark Souls na switch. Zacząłem je przechodzić wspomagając się twoim guidem. Jestem teraz na poczatku Anor Londo i mało nie złamałem switcha w pół xD
Powiem więcej, nawet z porażek w grze można czerpać satysfakcję. Do dzisiaj pamiętam moją wyjebkę na hardkorze w diablo 2, pal 97 lvl, oko khalima, grota pająków. Mój napakowany pal z fanatyzmem i zapałem wszedł do czeluści jaskini obrośniętej pajęczynami. Przebijałem się przez pająki z łatwością i nadszedł mój nemesis, pająk pilnujący oka. Niestety afiksy jakie się wylosowały... Ciernie, błyski oraz zaklęty ogień. Jak już wyprowadziłem pierwszy cios zapału, wiedziałem że spierdoliłem. Nie mogłem zatrzymać zapału po wyprowadzeniu ciosu. Mój bohater padł przed poczwarą, która wypruła mu wnętrzności. Napis twoja postać zginęła. Zaniemówiłem, chwila złości, niedowierzania, odchyliłem oparcie fotela, położyłem się na nim, zamknąłem oczy i pomyślałem, że to była piękna przygoda. Podziękowałem za nią i od tego czasu największą frajdę sprawia mi granie w h&s na hardkorze. Ktoś powie, że nie opłaca się tracić czasu na granie na hs, przecież marnujesz czas, wszystko stracisz, postać, ittemy a ja powiem, że liczy się droga do śmierci, a nie co się przy końcu tej przygody zdobyło.
Na dniach planuje zacząć grać pierwszy raz w eldena, jestem graczem absolutnie casualowym i moja jedyna styczność z souls like'ami to rzucenie padem po godzinie grania w bloodborne jak mnie szczury w kanałach zabiły. Mam zamiar min maxować tak jak tylko sie da mimo tego, że w większości zgadzam się z Kiszakiem. Dlaczego chce to zrobić? Głownie z miłości do ,,psucia gier'', osobiście odczuwam niesamowitą satysfakcję z tego ze jestem w stanie ztrywializować bossa, ponieważ wcześniej poświęciłem czas na wyczyszczenie lokacji, zdobycie wszystkich przydatnych przedmiotów, dobicie levela itp. Absolutnie kocham to uczucie w grach gdy dzięki mojemu min-maxingu odwracają się role łowcy i ofiary, to już nie ja jestem zamknięty z bossem na arenie, tylko on ze mną. Oczywiście nie odrzucam od siebie myśli, że zakocham się w eldenie i zresetuje moje przejście żeby doświadczyć gry bez op taktyk, albo po ukończeniu go przejde go jeszcze raz narzucając na siebie pewne ograniczenia, ale myślę że i tak przynajmniej zacznę grać w znajomy sobie sposób.
Przeszedłem Sekiro(było trudniejsze i tam faktycznie trzeba było trochę poćwiczyć) teraz Elden Ringa i ja z tego wynoszę coś innego. Od zawsze w grach szukam skrótów, cheesów. Tak mam skill issue dlatego nadrabiam go cheesem. Zresztą jak większość z graczy, ale ja nie boję się do tego przyznać. Jestem graczem którego nie chcesz spotkać w grze online. Stare rtsy i późniejsze gry online nauczyły mnie, że celem jest wygrywanie. Nikt nie patrzy na styl tylko na punkty elo. Elden Ring już jest tak bardzo blisko mmosa i dobrze uczy makiawelizmu. Szczerze dla mnie w grach liczy się tylko cel. Jeśli deweloper daje mi opcję bicia bossa 14h, albo możliwość zrobienia bosowi zerg rusha summonami to ja widzę tylko jedną opcję. Tylko zwycięstwo
Ja tam uważam, że można grać summonami i op buildami
Ale niech tacy ludzie potem się nie chwalą, że zrobili kogoś po 1/5/10 próbie na Twitterze czy innych mediach, mówiąc "Ten Boss wcale nie jest taki trudny" bo skręca XD
Wg mnie takie podejscie typu nie rob tego i tamtego moze byc dobtym podejsciem na ds 1-3 czy demon souls ale co do pierwszego podejscia w eldenie o ile proszenie innych graszy o pomoc jest slabe bo ktos moze zrobic za nas bossow i sie traci caly kontent ale w eldenie jak podczas pierwszego podejscia otrzymujac pierwszego soulsa z otwartym swiatem to mi osobiscie az sie chcialo eksplorowac, bawic sie prochami testowac nowe bo nie mialem tego wczesniej... Aczkolwiek zgadzam sie w 100% ze boss zajebany po kilku godzinach to piekne przezycie, pamietam do teraz jak tracilem zmysly w sekiro podczas walki z Genichiro Ashina, pamietam jak odetchnalem z ulga po umeczeniu drugiej fazy tylko zeby powiedziec "o kur.." jak wyskoczyla trzecia faza xD pamietam ze dalem sobie spokoj na pare dni, wrocilem i go pokonalem -niesamowite uczucie. Polecam rowniez siedziec z kumplem na ds i robic tego samego bossa i na bierzaco chwalic sie kiedy sie zostalo zajebanym xD albo w koncu po kilku godzinach krzyknac koledze ze sie go pokonalo xD
nie dzięki. tylko scarlet rot i fingerprint shield.
Sigma
@Kiszak A propos kopiowania bossów to Putrescent Knight (ten kościej na kościejowym koniu) to właściwie skin Orphan of Kos z konikiem :/
8:30 gościowi chodziło o skalę problemu. inaczej zareagujesz jak 3 ludzi zwyzywa cie za granie w określony sposób, a inaczej jak zrobi to 300k ludzi. Właśnie natłok tych piwniczaków co nie rozumieją, że każdy ma prawo grać jak chce powoduje, że trzeba powtarzać po raz setny jak korzystanie z takich summonów nie jest nie wiadomo jak wielkim przestępstwem.
Sam w przypadku lords of the fallen zacząłeś się unosić gdy typ mówił, że "źle grasz w grę" więc powinieneś patrzeć na to nie z perspektywy weterana soulsów tylko casuala, który notorycznie jest atakowany za to że "źle gra w grę".
3:40 no właśnie, kiedyś gry po prostu były trudniejsze, tak je przynajmniej pamiętam jeszcze z lat1990-tych. Nie było YT i nie było w grze sklepiku, gdzie można było kupić "cheata" od tych, którzy grę stworzyli ;) . Pamiętam, że moi kuzyni mieli zawsze karteczkę z "cheat kodami" , kombinacją klawiszy otwierało się specjalną funkcję na komputerze i wpisywało tajny kod, np. godmode ;) lub kody, które dawały dowolną ilość waluty w grze lub określonych przedmiotów, surowców etc. To było dla mnie jako dziecka dodatkowo fascynujące, bo miałam wrażenie, że się staję takim trochę super-oszustem, który ogrywa grę, hehe. Póżniej miałam wieloletnią przerwę od gier i wróciłam do nich jako osoba dorosła i stwierdziłam, że gry jakimś dziwnym sposobem stały się łatwe. Niestety proces ten nadal postępuje i nadal go widzę chociażby po tym, co się dzieje z serią Assassin's Creed. Jeszcze AC 2 zmuszał gracza do rozwijania jakichś umiejętności zręcznościowych - nie było tak łatwo dostać się z każdego budynku lub gzymsu w inne miejsce, trzeba było odrobine pokombinować i popróbować, a dzisiaj to tylko trzymamy jeden czy dwa przyciski i nasz Bayek czy inny jego ziomek posuwa sam do przodu, nawet po ścianach pochylonych o 120 stopni.
24:10 - myślę, że dla łowców osiągnięć można byłoby dorzucić "przejdź grę solo", czyli bez używania summonów i bez coopu, jako jeden achievmentów niezbędnych do zdobycia platyny ;). Wtedy platyna może by nabrała trochę wartości :)
Podszedlem do eldena na czillku, używałem tych summonow(te od npc to dla questow) za każdym razem jak pokonalem bossa myslalem sobie o tym jak fajnie bedzie robic te bossy solo, tak jak w DS3 więc po rocznej przerwie jak sobie wszystkiego zapomniałem zamierzam podejść do eldena na solówce bo chce poczuć te bossy "głębiej" i "mocniej" xD najwieksze wspomnienie z DS3 to walony nameless king który jest moim najlepszym i najgorszym przeżyciem
Moim zdaniem Kiszak ma 100% racji trudne gry wyzwania jakie ci rzucaja budują twój charakter zawziętość i upór w dążeniu do celu, ostatnio dopingował em kumpla co od 2 tygodni próbował pokonać 10 rund w FF7 Rebirth, kiedy mu się to udało obudził w środku nocy cały dom bo tak z radości się wydzierał i to jest genialne, że sam z królową Valkiri się męczyłem przez 2 tygodnie na najwyższym poziomie trudności walka w GOW ale jaka miałem satysfakcję jak mi się udało!!!!
I nadal jestes biednym dziwakiem, co Ci to dalo? Lol
Dokładnie tak samo jak oni potrzebują uznania innych, ty wszędzie szukasz ludzi, od których mozesz byc mądrzejszy.
gość na początku powiedział to co ja robiłem jak pierwszy raz zagrałem w elden ringa
Potrzebuje konsultacji ludologicznej. Przeszedłem Elden Ringa bez żadnych summonów, ale dokonałem tego, bo do końca gry nie ogarnąłem mechaniki prochów. Czy jestem dobrym graczem, czy nie dobrym?
A czy nie jest tak ze gry maja przyciagac odbiorcow? Czy w tym wszystkim nie chodzi o to ze tworcy daza do maksymalizacji zyskow wiec trafienia do jak najszerszego grona? Czy celem fromsoftware nie jest zysk? Chodzi mi o to, ze jesli tworca dziela artystycznego chcialby zeby dzielo zostalo odebrane w jeden konkretny sposob to nie dawal by ulatwiaczy jak np. Summonow. Dodanie takiej i mechaniki i jeszcze kilku innych mialo na celu wg. Mnie zlagodzenie poziomu wejscia dla ludzi, ktorych droga nie prowadzi przez wyprowanie sobie zyl od poczatku a poprzez lagodne wejscoe od casuala grajacego z summonami do hardcora ktory wie wszystko o tych grach, robi speedruny itp.
Dazac do brzegu obojetnym jest wybor drogi ktora dojdziesz do danego momentu a cel sam w sobie. Celem tworcy jest maksymalizacja zysku ktora realizuja poprzez dodanie ulatwiaczy przez co trafiaja do szerszego grona. Celem harcorowego gracz bedzie przejscie kolejnych tytulow bez ulatwiaczy nauczenie sie nowych move setow robienie nohitow itp. Celem casuala bedzie przejscie gry w taki lub inny sposob. Czy cala trojka moze do twgo celu dazyc roznymi drogami? TAK i to jest p9ekna roznorodnosc ktora pozwala wymieniac doswiadczenie. Wole ja taka niz to co obecie widzimy w glownym nurcie medialnym.
Zgodzic sie jednak musze z jednym, jesli ktos uwaza siebie za hardcorowego gracza, a jest casualem i wymaga od tworcow zeby robili cos inaczej co jest niezgodne z ramami danego gatunku to jest to zle. I czuje ze Kiszak wraz z Piotrem chca powiedziec o tym. Ale moze sie myle. W kazdym razie jesli ktos uwaza inaczej zapraszam do dyskusji :)
Są gry w które nie gram, bo nie jestem skłonny włożyć tyle czasu i wysiłku ile wymagają (na przykład DOTA/LOL). Nie gram w kompetytywne strzelanki bo nie jestem zbyt kompetytywną osobą i jestem w nie zbyt słaby. Do soulsów regularnie podchodzę regularnie co jakiś czas - za każdym razem dochodząc nieco dalej.
Ludzie naprawdę dobrze rozumiejący soulslike'i nie powodują we mnie kompleksu, szanuję ten skill i inwestycję czasu i wysiłku.
Każda gra ma pewien intended experience - Wiesiek trzeci jak nic nie czytać i skipować cutscenki będzie innym doświadczeniem (raczej gorszym), niż tak "standardowo" przechodzony. Tak samo soulsy będą inną grą w zależności od tego co damy od siebie jako gracze.
Jedyna różnica IMO jest taka że soulsy wymagają więcej zaangażowania.
Swoje pierwsze podejście do Eldena zaliczyłem bez używania summonów, ot włączył mi się instynkt gracza soulsów i uparłem się, że wszystko trzeba zrobić solo. Teraz w Shadow of the Erdtree podobnie - wszystkich bossów robię bez summonów. Kolejne podejścia? No używałem, no było łatwiej. Czy uważam się za lepszego gracza, bo wszystko natrzaskałem bez gluta, czy innego rycerza? No zdecydowanie nie xD
Skoro gra daje takie, a nie inne możliwości, to są one po to, żeby z nich korzystać. OP Buildy? No wkurzam się, no bolało mnie ego jak mój kumpel zrobił Magiem Mohga za pierwszym razem, ale nadal - gra daje taką możliwość. Skoro ją daje, to można z niej skorzystać.
Gry mają dostarczać rozrywki. Skoro kogoś nie cieszy nauka bossa przy trzydziestu zgonach, to niech gra tak, żeby gra go cieszyła. Ot co!
Oglądam Cię od jakiegoś pół roku, chyba zacznę DS1 po sesji - czy naprawdę warto wejść w to bez absolutnie żadnego przygotowania?
Tak, przeżycia na Analnym Rodeo zwanym też Anor Londo są piękne :D
Nosze się z zamiarem napisania tego komentarza już kilka dni. Nie chcę wyjść na kogoś kto się podlizuje ale historia jest prawdziwa.
Od kilku lat z ziomkiem, chwalimy się między sobą, kto zdobył platynę w czym. A to jakaś fifa, a to jakiś god of war, a to gta, generalnie przechodzenie gierek pod kątem trofeów. Pewnego razu, Pomyślałem że musze zrobić coś, co będzie dla niego niedoścignione. Pomyślałem że elden, może być dobrym pomysłem, szczególnie że słyszałem, jak to mag jest OP i bez problemu przechodzisz całego eldena, wywalając kamehameha w bossów.
No to cyk, zaczynamy - biore astrologa, zaczynam przyzywać summony, uciekam przed każdym przeciwnikiem spamując R1, jakoś się kręci (chociaż samo przygotowanie postaci było bardzo męczącym doświadczeniem). Potem wjeżdża kometa azura i okazuje się że od kopa, nie zabija każdego bossa. Zacząłem czytać w necie. No i kolejne farmienie żeby podbić inta, szukanie terra magicki itp. No i tak to się ciągneło, do pewnego czasu.
Spotkałem fire gianta. Jestem totalnym casualem i gierki przechodziłem dokładnie tak jak mówisz w tym materiale - "przejść żeby przejść" a tutaj miałem duży problem bo "już" 10 podejście a ja go ubić nie mogę. Znowu szukanie w necie. Tutaj spotkałem prawdziwego eldeńskiego Lorda czyli ciebie (hehehe) i widziałęm gameplay jak grasz jako czarodziejka z księżyca. Wziąłem carian slicera i próbowałem kolejne 10 podejść. To był pierwszy boss którego moveset'u musiałem się nauczyć. Po pokonaniu go (mimo że z summonem i grając magiem), poczułem ogromną satysfakcję ale nie do końca wiedziałem czemu skoro powinienem poczuć bardziej ulgę, że "ten chujowy boss już za mną i mogę ruszać dalej w stronę platyny".
Już powoli przechodząc do puenty, chcę zaznaczyć że gram tylko parę godzin w tygodniu, dlatego pomiędzy kolejnymi bossami w grze oglądam dużo materiałów od ciebie czy tamae.
kilka dni temu, kiedy wybuchła "afera summonowa" stwierdziłem że dośc takiego grania, szczególnie że jestem już przy końcu gry. Poleciałem do Renalli, zrobiłem sobie build pod ostrze maliketha i przestałem przyzywać summony.
Kurwa mać ! Nie mogę przeżyć, jak bardzo zjebałem sobie cała rozgrywkę, grając jebanym magiem. Nie mogę tego przeżyć. Idzie mi teraz mega słabo -150 lvl, ten greatsword mam na +9 i nie mogę zabić tych last bossów, dlatego próbuję się uczyć na gry na innych bossach (mogh the omen, dwa gargulce jakieś smoki) jak grać w zwarciu. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, jak bardzo (hatfu!) ubisoft i inne marki sprały mi łeb, podając gry mało wymagające. Takie np. Far cry, którego byłem fanem sprowadza się teraz do farmienia randomowych broni typu "miotacz agrafek" żeby zabijać bossów w około 30 sekund.
Jestem żywym przykładem, że oszpeciłem sobie mój pierwszy raz - zbrukałem go a pierwszy raz jest zawsze tylko jeden. Zostawiłem plamę na swoim wspomnieniu.
Ps. na szczęście do platyny trzeba grę przejść co najmniej 3 razy (na ps5), więc każdy kolejny raz nie popełnię już tego błędu :D
I dokładnie o to chodzi. Ludos !
LUDOS
Witam, Problemem jest to, że ludzie tacy jak Pan oraz inni podobni Panu, Próbują nadać narrację jakoby był tylko jeden idealny sposób na tego typu gry, a wszystkie inne były 'złe', z tego powodu tworzy się gatekeeping oraz memy o 'soulsiarzach',
Ponieważ nigdy nie widziałem aby tego typu tematy, pojawiały się w stosunku do 'was' z tej drugiej strony, Po prostu dajmy grać ludziom tak jak sami chcą i nie narzucajmy im tego że jest tylko jeden idealny sposób na granie w daną grę, Ponieważ jeden będzie cieszył się tylko jak ukończy grę w samych gaciach z maczugą, A drugi gdy ukończy grę magiem przelewelowany o naście jak nie dziesiąt poziomów :)
I oczywistym jest to że ci pierwsi będą dużo bardziej skillowi od tych drugich, *ALE* czy obaj będą się dobrze bawić? Jeśli sprawia im to przyjemność to tak... Więc w czym problem?
@@Maciek426 Przecież ci mówi że możesz grać jak chcesz, tylko w jego opinii jak grasz z summonami to jesteś leszczem. Problem mają właśnie takie leszcze co bóldupią, że ktoś lepszy ma z nich bekę jak grają.
Pro tip: możesz mieć w dupie co kto mówi i grać jak chcesz.
Pro tip 2: nie płacz, gdy ktoś wyrazi inną opinię od twojej.
Nie chcę wam nic mówić ale wiecie czemu wy nie używacie summonow itp a normalnie gracze tak? Bo nam za to nie płacą. Ja nie mam zamiaru grać tak jak ktoś chce tylko dlatego bo on tak chce a nie ja xD jakbym dostawał kasę za granie bez summonow, farmienia itp to spoko ale jak mam sobie utrudniać grę żeby mieć "satysfakcję" która gówno mi da to xD
Nie no też nie o to chodzi ja też w Diablo4 się od nekromanty odbiłem, bo granie summonami było za nudne i może inne gry, ale mechanicznie fun z gry jest lepszy przy solowaniu.
@@mumens nwm, ja dalej nie ogarniam fenomenu tego typu gier. Zbyt nudne są dla mnie z założenia całej gry.
@@wiezu9755 No ale możesz serial odpalić wypić coś i dalej w miarę ogarniasz grę xD
@@mumens no to wiem, właśnie tak grałem w diablo ale sobie odpuściłem. zbyt dużo grindu jak dla mnie (robię często gry na 100%)
@@wiezu9755To ja odpuszczałem grind po 100 lvlu, bo faktycznie nudnawe xd
Gry komputerowe to tylko gry komputerowe, nic więcej. Przeraża mnie to że dla takich ludzi jak Kiszak to całe życie, przynajmniej brzmi jak by tak było. Przejście 1raz elden bez pomocy, synonimów etc = powiedzmy 200godz, z sumonami 100, daje Ci to 100 godz więcej na własne zycie. Ludzie nie zapominajcie że gry mają tylko dawać frajdę, nie popadajcie w to tak głęboko jak Kiszak czy inni twórcy, oni z tego żyją.
Ja troche nie rozumiem jak można grać z summonami. Mi było „wstyd” gdy zabiłem demon of hatered z parasolką phoenixa w sekiro
Ja pękłem w dlc, ilość aoe mnie zmusiła do używania tarczy, stwierdziłem ze nie mam na każdego bossa kilkuset minut, na szczęście radan byl taki miły ze padł po 40 podejściu.
Z litości dla ciebie. Nie chciał się już z toba męczyć.
No i ez
Też nie rozumiem tego skrajnego podejścia ludzi do poziomów trudności. Tak jak Kiszak mówi, ludzie na siłe potrzebują potwierdzenia i "poklepania po pleckach". Bo ojeju o zgrozo "ktoś ich nazwie leszczem". A prawidłowe podejście to "miej wyjebane" i graj po swojemu. Ja pierwszy raz soulsy przechodziłem na cheatach, Hadesa przechodziłem na "god mode", dead cellsy zawsze odpalam z trybami wspomagania i bawię się równie dobrze co ktoś, kto takich rzeczy nie używa. I co? Taki Kiszak nazwie mnie leszczem, a ja mam to w dupie i nadal go oglądam bo lubię jego przemyślenia i odmienny punkt widzenia na gry. Zupełnie skrajny od mojego i to jest dla mnie ciekawe.
Szczerze dzęki dzęki temu materjałowi zaczołem się bardziej czeszyć z gry
Ja mam na przykład ziomala, który jak w coś gra (nie ważne czy Ty w to kiedykolwiek grałeś) potrafi tyle o tej grze pierdolić, wysyłać screeny i pisać, że autentycznie tytułu nigdy nie odpaliłem a już nim rzygam xDD
To ja napiszę coś z innej strony. Jako osoba zaciekawiona konstrukcją gier i ich powstawaniem staram się grać we wszystkie możliwe kategorie gier, nawet te które raczej nie leżą w moim guście. Taki elden ring, czy dark soulsy to nie są gry dla mnie totalnie, ale mimo to ostatnio kupiłem sobie DS1 remastered, bo chce wiedzieć jak taka gra działa, jakie ma wady i zalety (tak czysto obiektywnie), co mógłbym z nich przenieść do gry, ktorą kiedyś planuję zrobić i co ciekawego taka gra ma do zaoferowania. Z innego przykładu - grałem kiedyś w city skylines, bo chciałem zobaczyć jak działa ten typ rozgrywki (w moich oczach mało ciekawy, ale to subiektywna opinia, bo obiektywnie gra jest świetnie zrobiona pod względem zasobów i planowania rozwoju miast etc.). Grałem jak jakiś bot w tą gierkę i utwierdziłem się w tym, że to gra nie dla mnie, ale dowiedziałem się jak działa i co ciekawego ludzie w niej widzą. Lubię łapać doświadczenie nawet w grach które nie są w moim guście, bo to daje więcej doświadczenia i szersze spojrzenie na gry. Twój film mi ostatnio uzmysłowił jedną rzecz, którą przesłoniły mi różowe okulary - wiedźmin 3 jest dobrą grą, ale strasznie słabym rpgiem.
Chce wyzwania w którym Kiszak przechodzi całego Eldena tylko z użyciem summonow. Zero bicia. I za każdym razem słyszeć gnojenie tych zjebanych duszków, mechanik ułatwiających. Mmmm
2 dni temu kupiłem elden ringa ( mój pierwszy souls-like) do pogrania z znajomym żeby zagrać we dwójke i przejść cała grę na modzie gdzie wszystkie bossy są o wiele bardziej ciężkie do pokonania ale jednocześnie skoro to mój pierwszy gameplay to mam osobną postać gdzie przechodze sam bez znajomego bez summonów bez jakiejkolwiek pomocy żeby nauczyć się i pokonanie samemu bossa jest o wiele bardziej lepsze emocjonalne i jest lepsze doświadczenie i napewno jeśli przejdę to będę próbował jakiś wyzwań więc da sie a ludzie sie srają ze bez summonów nie można nic zrobić. Plus jakieś pół roku temu zagrałem w pierwszego mojego RPG jak GoW: Ragnarok i tam był poboczny boss i byłem wstanie go ubijać przez 4h bo chciałem go ubić i wiem jakie to jest zajebiste uczucie a ludzie co biorą summony itd to nie przeżyją tego jakie to zajebiste uczucie gdy zabije sie bossa wkoncu po takim czasie.
@@billydarkholmeNo większy niż z wszystkich ac.
Afera summonowa
"Ty używasz summonów, bo jesteś leszczem, ja używam summonów, bo gram summonerem, nie jesteśmy tacy sami"
XD
ok
Nie obchodzi mnie, czy ktoś nazwie mnie leszczem czy inaczej - zawsze gram tak, jak mam na to ochotę. Jednak z drugiej strony, jeśli ktoś nazywa kogoś, np. leszczem, to czy nie powinien mieć możliwości odniesienia się do tego w komentarzach? Przecież sekcja komentarzy, zarówno tutaj, jak i na X, istnieje właśnie po to, żeby ludzie mogli wyrażać swoje opinie na temat zamieszczonych treści. To trochę tak, jakbyś usunął możliwość komentowania pod filmami, bo nie obchodzi cię, co ludzie napiszą.
Przeżywanie kogoś bo ktoś chce se inaczej zagrać w gierkę xd no szczyt kurwa głupoty
Ej dobra nie będę narzekał czy coś hehe tylko pytanko mam bo sporą część ludzi nie żyje z gier i wogole powiem tak te osoby co mają no godzinę dziennie albo max dwie na granie to raczej wola przejść bossa z pomocą niż np: tłuc go przez tydzień czasu heh... Z drugiej strony rozumiem też ubicie bossa samemu.Sam 3ci dzień siedzę na tym tańczącym lwie no ale rozumiem też tych co nie chcą tracić tygodnia na ubicie jednego bossa
To jest gamingowy body positive. Pamiętaj że bycie grubym jest w porządku. A później zesrańsko jak ktoś powie, że otyłość jest niezdrowa i powszechnie mniej atrakcyjna.
Będę grał tak jak mi się podoba a nie jak ktoś mi karze bo ma takie widzi mi się, po to są summony i inne u kwestie w grze żeby miały pomóc z trudniejszymi bossami
@@RaV66682 kolejny co słuchać że zrozumieniem nie potrafi. Nikt ci nic nie każe, graj jak chcesz. Tylko nie miej bólu, że ktoś może mieć bekę z twojego sposobu gry i nazwie cię słabym.
@@piotrkozak219 Spoko niech nazywają mnie jak chcą mam to w D gram dla siebie a nie dla innych :D
Ja bym dodał nie używanie buffof, inkantacji itd. Totalnie na czysto. Bez ciuchów i z noże.
Już kurwa nie mogę tego słuchać. Nikt kurwa nie będzie mi mówił jak mam grać jprd. Zajmijcie wie czymś pożytecznym.
Niech sobie Maciaszek czy jakoś mu tam pogra w POE bez buffow i skilli. Jprd słuchać się nie da...
Nie wiem do CV sobie wpiszecie jak gracie w Soulsy?
Troszeczkę tak jakby grając Kingiem w Tekken 8 masz grać tak aby nie robić żadnych rzutów 😅😁
Materiał ma 30 minut a ja mam wrażenie że wy ani słowa nie zrozumieliście. Nikt Ci chłopie nie mówi jak masz grać.
Odklejka moment
Moim zdaniem nie ma nad czym się burzyć. Kiszak tylko wyraził swoje zdanie razem z Piotrkiem. Stwierdzili że jeśli summonujesz, to umyka ci ważna część gry, a koniec końców to i tak twoja sprawa jak przejdziesz dany tytuł. No, ale ludzie się zesrali, bo ktoś powiedział coś negatywnego na temat ich stylu gry, ponieważ też mają świadomość że trywializują sobie rozgrywkę, ale nie chcą poczuć się gorsi od tych ''hardcorowców'', więc teraz będą szukać potwierdzenia, że wcale niczego sobie nie ułatwiają.
Warto w tej chwili przypomnieć, że w Mario powinno się grać bez żadnych power-upów. Całą grę jako mały Mario przechodzić bo tylko wtedy ma się pełne doświadczenie z gry : )
jak może coop przeszkadzać skoro to ficzer będący rdzeniem gry?
Mało jest gier gdzie można walczyć z ekipą przeciw wyzwaniom jak te...
ja pierdole gosciu kiszak nic nie mowił o tym że to przeszkadza w grze xD co za tępak
Jak czytam komy to przeraza mnie tutaj ilosc nieudacznikow co graja z summonami, zylem w bańce w ktorej myslalem ze malo osob uzywa summonów i ze wiekszosc osob gra po męsku
gra po "mesku"? co to wogole znaczy. Summony i gracze sa beznadziejnym pomyslem w kazdym innym soulslike'u ale elden ring ma bossy ktore maja duze aoe plus potrafia zmieniac aggro w srodku ataku wiec summony sa w tej grze jak najbardziej wskazane. Oczywiscie pomijajac to ze lepiej sie gra bez nich i same summony nie wiele wnosza do walki.
@@ILikeFantasyAndStuff No i się spłakał XD właśnie pokazałeś sedno problemu o którym kiszak mówi
@@nevarius8501 prosze wytlumacz bo nie zrozumiałem. Mi sie zdawało (z nakreśleniem na zdawało) że kiszak mowi o tym, że każdy gra tak jak chce i jest to piekno gier ale najlepiej i najwiecej satysfakcji czerpiemy z grania bez summonow i wzywania npc czy graczy. Mam takie samo wrażenie a w komentarzu powyżej staram sie wytłumaczyć, że w samym graniu summonami żadnej zbrodni nie ma. Oświeć mnie prosze gdzie popełniłem błąd jeśli takowy popełniłem
Właśnie mi się na necie w proponowanych wyświetla, że gracze narzekają na ZBYT WYSOKI POZIOM TRUDNOŚCI SHADOWS OF THE EDTREE nosz ja pierdole xD
Beka że ludzie tłumaczą się z używania summonów jpdl. Kiedyś to było, chezzowało się bossa w DS1:PTDE, albo używało jakieś nielogiczne straty podchodzące pod buga. Niech sobie używają ludzie summonów ale czy muszą się tak z tym obnosić.
Żałuje, że w momencie gdy przechodziłem Eldena nikt mnie nie naprostował. W mojej bańce farmy xp i summony były domyślnym sposobem grania. Nawet Hed pokazywał jak cheezuje solsy. Wymęczyłem ds3, ale Eldena sobie zepsułem.
A ja gram tak jak mi dobrze, i korzystam z tego co ma gra do zaoferowania. Za niedługo będzie trzeba w strzelanki grać bronią startową bo potem są zbyt op. Albo wyścigi przechodzić startowym autem bo Sportowe samochody które można kupić są za op. Masz prawo jazdy ale nie kurwa jesteś lamusem, nakurwiaj dalej rowerem żeby by SIgmą xDDDD
Zepsułeś mi soulsy, po raz pierwszy pokonałem bossa w eldenie bez supportu i mam 100x większy fun niż kiedykolwiek, a co gorsza potem pokonałem jednego z supportem i czuję się jak cheater XD
Każdy gracz gra tak jak chce, ale tak jeśli przejdziesz grę summonem to jesteś lamą, leszczem czy jakkolwiek inaczej cię tam nazwą i to nie ulega wątpliwości, nie powinno cię to jednak obchodzić bo jak napisałem jest to twoja gra i opinie innych znaczenia nie mają, jednak jeśli cię to boli że jesteś tak nazywany to jest na to proste lekarstwo a mianowicie przejście gry bez summonów wtedy to uczucie niższości powinno ci zniknąć.
Typie, nikogo nie obchodzi twoje zdanie xD
@@chciwykrasnolud4997 Mnie twoje też i jest mi z tym dobrze xD
@@chciwykrasnolud4997 Tymczasem ty napisałeś taki komentarz, chłopie ale to ty dzwonisz. Nikt cię o zdanie nie pytał.
Dokładnie tak jak napisałeś, możesz przejść grę jak chcesz, ale jeśli chcesz pochwalić się jakimś wyczynem to zrób to bez tych ułatwień.
@@K0p3rn1k ale on ci dokładnie napisał dlaczego jesteś lamą i pizdą jak grasz na ułatwieniach. Już nie bądź taki delikatny.
13:18 13:19 *okazałem się gatekeepujacym frajerem.
- to taki troling był, nie na poważnie. Lamus nie gra SSF w PoE i myśli, że jest dobry w PoE.
Totalnie rozmywasz temat, pierololo że każdy ma grać jak chce to po co kolejny film o tym samym?
BTW o tej interpretacji - ale ty sam mówisz że masz braki w historii, zależności fabularnych. Bezmyslne klikanie?
Nie wierzę, że ktoś się spłakał o taką oczywistość. Jeszcze gdyby to był jeden płatek śniegu, ale nie, ich jest cała chmara.
A może... po prostu należy zamknąć mordę i nie ośmieszać innych, że grają w inny sposób niż Ty? I skoro niby się z tym zgadzasz Kiszak, to sam powinieneś przestać się naśmiewać z innych, że są "leszczami" jak sami mówisz. W ogóle nie powinieneś (ani nikt inny) wypowiadać się na temat tego, czy ktoś dobrze lub niedobrze gra w grę, bo wykorzystuje wszystkie dostępne w niej mechanizmy. Możesz natomiast zwrócić takiej osobie uwagę, gdy tych mechanik nie wykorzystuje, bo zwyczajnie ich nie zna. A gra ma przede wszystkim sprawiać frajdę i masz czuć, że ją przechodzisz, a nie stoisz w miejscu. Czy pomoże Ci w tym wszystko, co gra ma do zaoferowania, czy tylko Twoje umiejętności, to tylko i wyłączne Twoja sprawa, bo to gra. Gdy w CSie się wkurzę i latam z XM-ką/MAGiem zabijając OP graczy, którzy chwilę wcześniej mnie cisnęli, to kto narzeka najbardziej i dlaczego? Właśnie oni, że gram bronią, którą żadni "prawdziwi" gracze nie grają. To na chuj jest w tej grze? Moja wina, że ja umiem nią grać a oni od podstawówki tylko AK-47 i AWP?
Krótko mówiąc: Nie twoja sprawa jak gram i nie tobie to oceniać, bo to ocenia gra.
Olśniło mnie teraz. Zaszło tu zjawisko "obrażenia uczuć religijnych". Tylko religii brak...
26:00 Miyazaki to żartowniś tak samo jak ty
Tylko włóczegą 1 lvl, bez summonow bez lvlowania, bez podnoszenia itemków, bez konia
jAk pOwiNieneŚ gRaĆ w gRy xddd
Kurde ile racji masz w tym co mówisz. Mnie można już nazwać dadgamerem i mam ten komfort, że gram jak lubię w co lubię i poważaniu mam co kto na ten temat myśli. Soulsowe gry są dla mnie trudne jak jasna cholera ale dzięki temu przyciągają mnie lep muchy. Czasami tym pierdyknę i mam ochotę wypierniczyć kompa przez okno ale zawsze wrócę po więcej wpierdolu. Paradoksalnie jest to dla mnie trochę powrót do czasów C64 gdzie gry były po prostu trudne :D Grajmy tak jak lubimy ale starajmy się wyciągać z gier wszystko co mają.
Z jednej strony szanuję chęć zmierzenia się z wyzwaniem, a z drugiej troche irytuje mnie to jak takie filmy zakrzywiaja nam postrzeganie rzeczywistosci. Potem zamiast grać, bawić się grą i testować możliwości jakie nam daje to my sie zastanawiamy czy możemy używać duchów albo broni dostepnych w grze. Bo może to bedzie za łatwe? A mozna używać czarów? Przecież atak z dystansu to ulatwienie? A potem tlumacze sobie ze moja postac walczy mieczem i magia i ma prawo uzuwac inkantacji. A mogę używać mocy bluźnierczego ostrza? Bo podobno za bardzo ułatwia grę. I tak caly czas. A prawda jest taka że nie przebijesz tych co przechodza grę jedną ręką albo na dance padzie wiec jesli nie jestes streamerem to po prostu baw sie grą. To ma ci sprawiać przyjemność a nie wyłącznie denerwować. W przeciwnym wypadku nie ma sensu wydawać pieniędzy.
Ja np lubię farmić bo dzięki temu mam okazję przetestowac wiecej mozliwosci moich bohaterow. Nie kazdy ma ochote przechodzic całą grę 25 razy. By wszystkiego spróbować.
Levelovanie polega na tym by poczuć się silniejszym od przeciwników, a przynajmniej niektórych.
Ja żałuje że jak pierwszy raz grałem w eldena to z mimica korzystałem i bluźnierczego ostrza. Zepsuło mi to całą zabawę. Nie popełniajcie tego błędy. Ale korzystanie z poradników np. gdzie znaleźć "Star Fist" jest moim zdaniem OK bo znalezienie swojego buildu jest trudne a łzy larwy ograniczono i trudne do znalezienia. Pozdrawiam
Nic nie upośledza doświadczenia z rozgrywki w Elden Ring tak bardzo jak posiłkowanie sie Wiki.