Cześć! Miło że ktoś pokazał różnicę pomiędzy Scram a Himalayan. Jako szczęśliwy posiadacz Scrama dorzucę jeszcze jedną rzecz: Ten motocykl (z resztą Himka również) da się w dość prosty sposób obniżyć, co dla osób o krótszych nogach lub po prostu niższych będzie dość dużą zaletą. Swojego Scrama obniżyłem za pomocą KoubaLink HIM-1 oraz opuszczając lekko na lagach z przodu - realnie około 2 cm mniejszy prześwit ale różnica ogromna. Zrobił się bardziej miejski i zwinny, ale stracił odrobinę możliwości terenowych. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to jednak brakuje mi ochrony przed wiatrem a zestawy od Givi sprawiają się co najwyżej średnio. Muszę zobaczyć, czy da się zaadoptować szybę z Himka ... Ogólnie - Scram jako rasowy Scrambler aż prosi się o mody :) U mnie grzane manetki, gmole, handbary, stelaż na tył pod kufer Givi, obniżony zawias itp - każdy łatwo dobierze coś dla siebie.
Masz rację, zapomniałem aby wspomnieć o tym, że do obu motocykli jest ogromna ilość akcesoriów i elementów do modyfikacji. Od zawieszenia przez ecu po powiększanie pojemności. Jeśli jesteś na grupie fb to pochwal się swoimi przeróbkami, może kogoś zainspirujesz :) Pozdrawiam
Bardzo ciekawy i potrzebny materiał 👍 Dzięki za ten film 🙂 Jak w kontekście dłuższego posiadania, ocenisz trwałość wykonania RE? P.S. faktycznie Wołoszański Royal Enfild 😁
Jakość RE jest między chińską, a japońską. Należy brać pod uwagę pewne drobne mankamenty, które są w pełni zrozumiałe ponieważ te motocykle są do jazdy, a nie na wystawę. O jakości RE najlepiej świadczy fakt, że indyjskie motocykle "pierwszej generacji", czyli z poczciwymi silnikami CI (najpopularniejsze z lat osiemdziesiątych do dwutysięcznych) są przez wielu motocyklistów używane dziś nadal jako daily motocykl, a ta "pierwsza generacja" była obiektywnie najgorszej jakości. Druga generacja UCE była lepsza, a obecna produkcja jest najlepiej dopracowana. Wszystko oczywiście jest kwestią podejścia i tego jak patrzymy. Osobiście nie porównuję RE do motocykli Japońskich bo to są dwa różne światy (choć ostatnio wyraźnie sobie bliższe). Moje patrzenie na RE jest nierozerwalnie związane z rozwojem przemysłowym i technologicznym Indii, które podniosły się z długoletniego zacofania i gonią współczesność. To ma swój wyraz w motocyklach. Jakościowo odbiegają od japońskich, bo priorytetem jest prostota i solidność. To mnie urzekało w starszych modelach, że ich zadaniem było sobie poradzić wszędzie - nawet na zabitej dechami indyjskiej prowincji, gdzie nie było asfaltowych dróg, a do najbliższego mechanika trzeba by pchać motocykl kilka dni. W takim miejscu każdy miał w czterech literach czy guma sparcieje, albo lakier się zadrapie czy pojawi rdza. Liczyło się tylko to, że motocykl ma przejechać przez rzekę, kamienistą, górską drogę, piach i diabli wiedzą co jeszcze, a jeśli już się zepsuje to trzeba go naprawić przysłowiowym kamieniem. Echa tej filozofii widać nadal, choć już bardziej ugładzonej pod zachodniego klienta. Classica kupiłem kilkuletniego, po jakiejś drobnej stłuczce, a potem przez pięć lat męczyłem w terenie. Zdarzało się, że kamieniem (naprawdę kamieniem) naprawiałem wygiętą przy upadku dźwignię, czy musiałem odłączać czujnik, który urwałem szorując o skałki, gdzie wjeżdżać nie powinienem, ale wjechałem i wyjechałem o własnych siłach. Ile razy motocykl leżał, nie policzę. Nie zawiódł nigdy i nie wymagał żadnych napraw poważniejszych niż wymiana żarówek i jednego przekaźnika. Tego samego spodziewam się po Himalayanie i jak na razie wszystko wskazuje, że spełni te oczekiwania. Ale tu zaznaczam, że ja lubię motocykle surowe, przy których można samemu (choć nie trzeba) coś pogrzebać. Z mojej perspektywy więc są to motocykle odpowiednio solidne i niezawodne.
Dziękuję. Za kolejne ciekawe zestawienie i porównanie tych interesujących mnie maszyn. Ciekaw jestem Pana opinii na temat zgoła odmiennego motocykla enduro - dokładnie Voge Rally 300. Czy by Pana zainteresował taki sprzęt ? Przyznam że będę pomiędzy wyborem Royal Himalayan vs Voge Rally 300. Oczywiście za Royalem przemawia historia i prostota i mocniejszy silnik. Jednakże Voge to zupełnie coś nowego na naszym rynku, bardzo popularny w Turcji oraz Hiszpani, cenowo 22tys. Mocno pożądany w Polsce, każde sztuki które mają dopłynąć już są zarezerwowane, dostępna na tą chwilę jedna testów. Za każdą opinie będę wdzięczny. Czekam na kolejny ciekawy film 👌
Witaj! Przyznam, że nie miałem okazji by zobaczyć Voge na żywo, a tym bardziej się przejechać. Z tego jednak, co czytałem na temat tego motocykla i co oceniam po jego konstrukcji, myślę, że to bardzo ciekawa propozycja. Lekki, zwinny (a więc dzielny w terenie) o naprawdę ładnym designie i z dobrym stosunkiem jakości do ceny. Myślę, że może dać naprawdę dużo frajdy. W temacie wyboru motocykla nie podpowiem, bo na to wpływ mają indywidualne preferencje. Ostatecznie to Ty masz być zadowolony z zakupu i tak naprawdę nie ma znaczenia jaka marka czy model to zadowolenie przyniesie. Jeśli masz taką możliwość to obejrzyj na żywo i Himalajana i Voge, usiądź na nich, a jeśli to możliwe przejedź się i wybierz ten, który Tobie lepiej przypasuje. Pozdrawiam!
Już byłem praktycznie zdecydowany na takie motorki ale nie mam gdzie się tym przejechać. Myślałem, że markowe są x2 droższe a są tylko 20-30% i padnie pewnie na honde cb500x bo benelli 650 za duży
Kamilu, twoja wypowiedź sugeruje, że Royal Enfield nie jest "markowy", a tymczasem jest to marka produkująca motocykle nieprzerwanie od 1902 roku, a więc najdłużej na świecie. To tak dla jasności. Co do reszty tego, co napisałeś to nie ma żadnego znaczenia jaki ostatecznie motocykl kupisz - najważniejsze abyś Ty był zadowolony. Tak więc do tych, do których możesz przymierz się, przejedź i sprawdź, który Ci najlepiej podejdzie.
Hejka Panowie! Niedługo będę przesiadał się z Romet ADV125 (kat A będzie robiona). Myślicie, że Himalayan będzie ok na jazdy po autostradach i ekspresówkach? Czemu jest ich tak mało na rynku wtórnym?
Biorąc pod uwagę, że prędkość maksymalna tych motocykli wynosi 140 km/h, więc podróżną należy przyjąć w okolicach 100 - 120 km/h musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest to zgodne z Twoimi oczekiwaniami i preferencjami. W Polsce Royal Enfield jest wciąż marką mało znaną i traktowaną z rezerwą, na co wpływ ma wiele czynników, a to przekłada się na ilość użytkowanych motocykli. Tym bardziej, że Himalayany tak na dobrą sprawę zaczęły się pojawiać na naszym rynku stosunkowo niedawno. Siłą rzeczy więc ilość motocykli używanych jest ograniczona i opiera się głównie na motocyklach sprowadzonych z zagranicy. Patrząc jednak na wysoką sprzedaż, jaką chwali się rodzimy dealer, można spodziewać się w przyszłości większego nasycenia rynku wtórnego. Pozdrawiam
Cześć, w moim odczuciu Scram i Himalayan poradzą sobie na ekspresówkach, ale realna przelotowa to 110-120 km/h max, powyżej będzie to już dość trudne (zarówno dla motocykla jak i dla Ciebie). Nie czarujmy się, na każdym innym typie dróg poczują się o niebo lepiej. Ja akurat dróg szybkiego ruchu unikam, staram się znaleźć alternatywę i cieszyć się jazdą. Co do rynku wtórnego, jest to spowodowane dwoma czynnikami: "młoda marka" jak na Polskę oraz podejście z dystansem do Royal Enfielda (bo to nie Japończyk).
@@arturmyszka1497 Dlaczego Polska jest zawsze traktowana po macoszemu? To nasza wina? Przecież mogliby wcześniej wejść na nasz rynek. Co im tu przeszkadzało? I dziś byśmy już mieli większą podaż używanych motocykli Royal Enfielda.
Podstawowa różnica poza wyglądem to zawieszenie, ale nic w tum materiale o tym nie było. Poza tym te ciągłe cięcia filmu i wstawki nie przyciągają wręcz odwrotnie. Trzymam kciuki za rozwój kanału.
Moim zdaniem, do zawiezienia sąsiadowi worka kartofli na wsi idealny, wizualnie bardzo brzydkie te Royale. Nie żebym szukał dziury w całym, bo też nie jechałem nim, ale oceniam wygląd zewnętrzny, który przypomina dopasowanie przypadkowo znalezionych części. Patrząc na niego przypomina mi się historia mojego ukochanego psa, niestety już nie żyje. Kiedyś przygarnąłem bezdomnego psa, był niesamowicie brzydki, tak brzydki, ze aż piękny. Może mi się wydaje, nie jestem również zwolennikiem teorii spiskowych, ale większość recenzujących jest z okolic Krakowa skąd ten motocykl jest dystrybuowany. Swoją drogą to znam dziesiątki chińczyków bardziej ładnych z wyglądu, tylko jakoś nikt poważny im nie robi reklamy . Osobiście bym wolał używanego japończyka, niż nowe chińskie, czy indyjskie produkcje. PS. Może kiedyś jak uda mi się tym przejechać, to dam inne oceny, a może nawet kupię - czytaj kazus psa ;-).
Niezła teoria, myślę, że śmiało możesz brylować na grupach zwolenników chemtrails i płaskiej ziemi 😁 Nie wiem jak inni, co sobie chwalą te motocykle, ale ja jeździłem Royalem na długo zanim obecny dealer usłyszał o tej marce. O ile dobrze pamiętam to i Himalayana też zakupiłem wcześniej, ale tu już nie dam sobie głowy uciąć. Co do wyglądu to ile osób tyle opinii. Dla mnie już od obłości lat dziewięćdziesiątych, design motocykli to w dużej części pasmo większych lub mniejszych koszmarków. No, ale ja lubię prostotę, a wręcz toporność, więc siłą rzeczy design Himalayana urzekł mnie od pierwszej chwili, gdy w 2017 zobaczyłem zdjęcia prototypu. Ale to nie ma znaczenia. Każdy powinien dobierać motocykl do swoich preferencji bo ostatecznie chodzi o to, aby być zadowolonym i mieć frajdę z jazdy, a czy to jazda na Enfieldzie, na Hondzie, czy jakimś chińskim pierdzikółku, to już nie ma znaczenia.
@@motomarudy Nie wróżę ulic zapchanych Royalami w Polsce jak w Bombaju. Co jest najlepszym świadectwem na design tego czegoś. Jak kogoś nie stać na japońca to Royal jest jakąś tam alternatywą.
@@rafakaczmarek5623 A po co polskie ulice miałyby być zapchane Royalami? Mnie się bardzo nie podoba to, jak dużo RE sprzedaje się ostatnio w naszym kraju. Jeszcze kilka lat temu prawie wszyscy "Royaliści" się znali, a teraz? Classice, Meteory, Scramy, Interceptory, Himalayany pojawiają się coraz częściej na ulicach i już nie ma tak, jak kiedyś. Cóż... Takie czasy. Jedno jednak pozostaje bezapelacyjnie takie samo jak dawniej: Royal nie jest dla każdego, nie każdemu przypasuje, a czasem trzeba do niego dorosnąć - tak mówiło się o nich w latach dziewięćdziesiątych, gdy dostępne były tylko te stare modele z silnikiem CI. Długo tego nie rozumiałem, ale dziś rozumiem. I żebyśmy się dobrze zrozumieli: RE nie jest "naj" pod żadnym względem, poza ciągłością produkcji, bo w końcu jest to najdłużej na świecie, nieprzerwanie produkowana marka motocykli, ale poza tym nic w nim nie jest "naj". Jest masa motocykli, które są lepsze, szybsze, bardziej niezawodne, subiektywnie ładniejsze i tak dalej. I co z tego? I nic. Royal Enfield to po prostu Royal Enfield.
Wołoszański Royal Enfielda😊
Rewelacyjnie się Ciebie słucha z tym głosem, mógłbyś czytać przepis na placki ziemniaczane i byłoby przyjemnie👍😉
😂
Scram z tą wysoką kanapą bardziej przypadł mi do gustu :) pozdro dla Wszystkich :)
zajebista recenzja dzięki - właśnie mam taką rozkmine 😊ale ja raczej scram - pozdro
Cześć! Miło że ktoś pokazał różnicę pomiędzy Scram a Himalayan.
Jako szczęśliwy posiadacz Scrama dorzucę jeszcze jedną rzecz: Ten motocykl (z resztą Himka również) da się w dość prosty sposób obniżyć, co dla osób o krótszych nogach lub po prostu niższych będzie dość dużą zaletą. Swojego Scrama obniżyłem za pomocą KoubaLink HIM-1 oraz opuszczając lekko na lagach z przodu - realnie około 2 cm mniejszy prześwit ale różnica ogromna. Zrobił się bardziej miejski i zwinny, ale stracił odrobinę możliwości terenowych.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to jednak brakuje mi ochrony przed wiatrem a zestawy od Givi sprawiają się co najwyżej średnio. Muszę zobaczyć, czy da się zaadoptować szybę z Himka ...
Ogólnie - Scram jako rasowy Scrambler aż prosi się o mody :) U mnie grzane manetki, gmole, handbary, stelaż na tył pod kufer Givi, obniżony zawias itp - każdy łatwo dobierze coś dla siebie.
Masz rację, zapomniałem aby wspomnieć o tym, że do obu motocykli jest ogromna ilość akcesoriów i elementów do modyfikacji. Od zawieszenia przez ecu po powiększanie pojemności. Jeśli jesteś na grupie fb to pochwal się swoimi przeróbkami, może kogoś zainspirujesz :) Pozdrawiam
Dobry film. Jest dobrze🤘🇵🇱
Dzięki 👍
Bardzo ciekawy i potrzebny materiał 👍 Dzięki za ten film 🙂 Jak w kontekście dłuższego posiadania, ocenisz trwałość wykonania RE? P.S. faktycznie Wołoszański Royal Enfild 😁
Jakość RE jest między chińską, a japońską. Należy brać pod uwagę pewne drobne mankamenty, które są w pełni zrozumiałe ponieważ te motocykle są do jazdy, a nie na wystawę. O jakości RE najlepiej świadczy fakt, że indyjskie motocykle "pierwszej generacji", czyli z poczciwymi silnikami CI (najpopularniejsze z lat osiemdziesiątych do dwutysięcznych) są przez wielu motocyklistów używane dziś nadal jako daily motocykl, a ta "pierwsza generacja" była obiektywnie najgorszej jakości. Druga generacja UCE była lepsza, a obecna produkcja jest najlepiej dopracowana. Wszystko oczywiście jest kwestią podejścia i tego jak patrzymy. Osobiście nie porównuję RE do motocykli Japońskich bo to są dwa różne światy (choć ostatnio wyraźnie sobie bliższe). Moje patrzenie na RE jest nierozerwalnie związane z rozwojem przemysłowym i technologicznym Indii, które podniosły się z długoletniego zacofania i gonią współczesność. To ma swój wyraz w motocyklach. Jakościowo odbiegają od japońskich, bo priorytetem jest prostota i solidność. To mnie urzekało w starszych modelach, że ich zadaniem było sobie poradzić wszędzie - nawet na zabitej dechami indyjskiej prowincji, gdzie nie było asfaltowych dróg, a do najbliższego mechanika trzeba by pchać motocykl kilka dni. W takim miejscu każdy miał w czterech literach czy guma sparcieje, albo lakier się zadrapie czy pojawi rdza. Liczyło się tylko to, że motocykl ma przejechać przez rzekę, kamienistą, górską drogę, piach i diabli wiedzą co jeszcze, a jeśli już się zepsuje to trzeba go naprawić przysłowiowym kamieniem. Echa tej filozofii widać nadal, choć już bardziej ugładzonej pod zachodniego klienta. Classica kupiłem kilkuletniego, po jakiejś drobnej stłuczce, a potem przez pięć lat męczyłem w terenie. Zdarzało się, że kamieniem (naprawdę kamieniem) naprawiałem wygiętą przy upadku dźwignię, czy musiałem odłączać czujnik, który urwałem szorując o skałki, gdzie wjeżdżać nie powinienem, ale wjechałem i wyjechałem o własnych siłach. Ile razy motocykl leżał, nie policzę. Nie zawiódł nigdy i nie wymagał żadnych napraw poważniejszych niż wymiana żarówek i jednego przekaźnika. Tego samego spodziewam się po Himalayanie i jak na razie wszystko wskazuje, że spełni te oczekiwania. Ale tu zaznaczam, że ja lubię motocykle surowe, przy których można samemu (choć nie trzeba) coś pogrzebać. Z mojej perspektywy więc są to motocykle odpowiednio solidne i niezawodne.
@@motomarudy pięknie dziękuję za tak wyczerpującą opinię 👍 Jest bardzo cenna. Dobrych tras 🙂👍
@@piotrpebe3304 Wzajemnie, bezpiecznej i satysfakcjonującej jazdy :)
Dziękuję.
Za kolejne ciekawe zestawienie i porównanie tych interesujących mnie maszyn.
Ciekaw jestem Pana opinii na temat zgoła odmiennego motocykla enduro - dokładnie Voge Rally 300.
Czy by Pana zainteresował taki sprzęt ?
Przyznam że będę pomiędzy wyborem Royal Himalayan vs Voge Rally 300.
Oczywiście za Royalem przemawia historia i prostota i mocniejszy silnik.
Jednakże Voge to zupełnie coś nowego na naszym rynku, bardzo popularny w Turcji oraz Hiszpani, cenowo 22tys.
Mocno pożądany w Polsce, każde sztuki które mają dopłynąć już są zarezerwowane, dostępna na tą chwilę jedna testów.
Za każdą opinie będę wdzięczny.
Czekam na kolejny ciekawy film 👌
Witaj! Przyznam, że nie miałem okazji by zobaczyć Voge na żywo, a tym bardziej się przejechać. Z tego jednak, co czytałem na temat tego motocykla i co oceniam po jego konstrukcji, myślę, że to bardzo ciekawa propozycja. Lekki, zwinny (a więc dzielny w terenie) o naprawdę ładnym designie i z dobrym stosunkiem jakości do ceny. Myślę, że może dać naprawdę dużo frajdy. W temacie wyboru motocykla nie podpowiem, bo na to wpływ mają indywidualne preferencje. Ostatecznie to Ty masz być zadowolony z zakupu i tak naprawdę nie ma znaczenia jaka marka czy model to zadowolenie przyniesie. Jeśli masz taką możliwość to obejrzyj na żywo i Himalajana i Voge, usiądź na nich, a jeśli to możliwe przejedź się i wybierz ten, który Tobie lepiej przypasuje. Pozdrawiam!
Świetnie opowiedziane!
A co to za wąski tor tam za Wami?
To Świętokrzyska Kolejka Dojazdowa (ciuchcia Ponidzie). Miejsce kręcenia to przystań rowerowa na wysokości Jasionnej.
Jakbym sensacje XX wieku słuchał :) sposób mowy identyczny jak u Wołoszańskiego :) (oczywiście nic w tym złego - to komplement).
Dzięki!
Scram z ta kanapa nie wyglada zle, troche dziwnie, ale nie zle
Jak dla mnie największa przewaga Scrama, to lampa która skręca razem z kierownicą.
@@zotychopak3345 mnie nie przeszkadza stała lampa w Himalayanie, tak jak nie przeszkadzała nigdy użytkownikom motocykli sportowych 😉
Już byłem praktycznie zdecydowany na takie motorki ale nie mam gdzie się tym przejechać. Myślałem, że markowe są x2 droższe a są tylko 20-30% i padnie pewnie na honde cb500x bo benelli 650 za duży
Kamilu, twoja wypowiedź sugeruje, że Royal Enfield nie jest "markowy", a tymczasem jest to marka produkująca motocykle nieprzerwanie od 1902 roku, a więc najdłużej na świecie. To tak dla jasności. Co do reszty tego, co napisałeś to nie ma żadnego znaczenia jaki ostatecznie motocykl kupisz - najważniejsze abyś Ty był zadowolony. Tak więc do tych, do których możesz przymierz się, przejedź i sprawdź, który Ci najlepiej podejdzie.
Hejka Panowie!
Niedługo będę przesiadał się z Romet ADV125 (kat A będzie robiona). Myślicie, że Himalayan będzie ok na jazdy po autostradach i ekspresówkach?
Czemu jest ich tak mało na rynku wtórnym?
Biorąc pod uwagę, że prędkość maksymalna tych motocykli wynosi 140 km/h, więc podróżną należy przyjąć w okolicach 100 - 120 km/h musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest to zgodne z Twoimi oczekiwaniami i preferencjami. W Polsce Royal Enfield jest wciąż marką mało znaną i traktowaną z rezerwą, na co wpływ ma wiele czynników, a to przekłada się na ilość użytkowanych motocykli. Tym bardziej, że Himalayany tak na dobrą sprawę zaczęły się pojawiać na naszym rynku stosunkowo niedawno. Siłą rzeczy więc ilość motocykli używanych jest ograniczona i opiera się głównie na motocyklach sprowadzonych z zagranicy. Patrząc jednak na wysoką sprzedaż, jaką chwali się rodzimy dealer, można spodziewać się w przyszłości większego nasycenia rynku wtórnego. Pozdrawiam
Cześć, w moim odczuciu Scram i Himalayan poradzą sobie na ekspresówkach, ale realna przelotowa to 110-120 km/h max, powyżej będzie to już dość trudne (zarówno dla motocykla jak i dla Ciebie). Nie czarujmy się, na każdym innym typie dróg poczują się o niebo lepiej. Ja akurat dróg szybkiego ruchu unikam, staram się znaleźć alternatywę i cieszyć się jazdą.
Co do rynku wtórnego, jest to spowodowane dwoma czynnikami: "młoda marka" jak na Polskę oraz podejście z dystansem do Royal Enfielda (bo to nie Japończyk).
@@arturmyszka1497 Myślałem, że przy tej pojemności silnika pojadą te 160 km/h. Takie prędkości 100-120 km/h to są już osiągalne dla 125 ccm.
@@arturmyszka1497 Dlaczego Polska jest zawsze traktowana po macoszemu? To nasza wina? Przecież mogliby wcześniej wejść na nasz rynek. Co im tu przeszkadzało? I dziś byśmy już mieli większą podaż używanych motocykli Royal Enfielda.
Będzie też recenzja classica 350?
Na razie nikt z moich znajomych w okolicy nie ma takiego motocykla więc nie mam możliwości aby go przetestować.
@@motomarudy Szkoda. W każdym razie trzymam kciuki - może się coś zmieni. Pozdrawiam i gratuluję fajnych materiałów.
@@superczesiu dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Podstawowa różnica poza wyglądem to zawieszenie, ale nic w tum materiale o tym nie było. Poza tym te ciągłe cięcia filmu i wstawki nie przyciągają wręcz odwrotnie. Trzymam kciuki za rozwój kanału.
Czy kąt główki w Scramie nie jest inny?Patrząc na oba motocykle tak mi się wydaje.
To złudzenie. Kąt jest taki sam.
@@motomarudy Tak mi się wydawało motocykle były pod innym kątem.Scram bardziej mi się podoba.
Moim zdaniem, do zawiezienia sąsiadowi worka kartofli na wsi idealny, wizualnie bardzo brzydkie te Royale. Nie żebym szukał dziury w całym, bo też nie jechałem nim, ale oceniam wygląd zewnętrzny, który przypomina dopasowanie przypadkowo znalezionych części. Patrząc na niego przypomina mi się historia mojego ukochanego psa, niestety już nie żyje. Kiedyś przygarnąłem bezdomnego psa, był niesamowicie brzydki, tak brzydki, ze aż piękny. Może mi się wydaje, nie jestem również zwolennikiem teorii spiskowych, ale większość recenzujących jest z okolic Krakowa skąd ten motocykl jest dystrybuowany. Swoją drogą to znam dziesiątki chińczyków bardziej ładnych z wyglądu, tylko jakoś nikt poważny im nie robi reklamy . Osobiście bym wolał używanego japończyka, niż nowe chińskie, czy indyjskie produkcje.
PS. Może kiedyś jak uda mi się tym przejechać, to dam inne oceny, a może nawet kupię - czytaj kazus psa ;-).
Niezła teoria, myślę, że śmiało możesz brylować na grupach zwolenników chemtrails i płaskiej ziemi 😁 Nie wiem jak inni, co sobie chwalą te motocykle, ale ja jeździłem Royalem na długo zanim obecny dealer usłyszał o tej marce. O ile dobrze pamiętam to i Himalayana też zakupiłem wcześniej, ale tu już nie dam sobie głowy uciąć. Co do wyglądu to ile osób tyle opinii. Dla mnie już od obłości lat dziewięćdziesiątych, design motocykli to w dużej części pasmo większych lub mniejszych koszmarków. No, ale ja lubię prostotę, a wręcz toporność, więc siłą rzeczy design Himalayana urzekł mnie od pierwszej chwili, gdy w 2017 zobaczyłem zdjęcia prototypu. Ale to nie ma znaczenia. Każdy powinien dobierać motocykl do swoich preferencji bo ostatecznie chodzi o to, aby być zadowolonym i mieć frajdę z jazdy, a czy to jazda na Enfieldzie, na Hondzie, czy jakimś chińskim pierdzikółku, to już nie ma znaczenia.
@@motomarudy Nie wróżę ulic zapchanych Royalami w Polsce jak w Bombaju. Co jest najlepszym świadectwem na design tego czegoś. Jak kogoś nie stać na japońca to Royal jest jakąś tam alternatywą.
@@rafakaczmarek5623 A po co polskie ulice miałyby być zapchane Royalami? Mnie się bardzo nie podoba to, jak dużo RE sprzedaje się ostatnio w naszym kraju. Jeszcze kilka lat temu prawie wszyscy "Royaliści" się znali, a teraz? Classice, Meteory, Scramy, Interceptory, Himalayany pojawiają się coraz częściej na ulicach i już nie ma tak, jak kiedyś. Cóż... Takie czasy. Jedno jednak pozostaje bezapelacyjnie takie samo jak dawniej: Royal nie jest dla każdego, nie każdemu przypasuje, a czasem trzeba do niego dorosnąć - tak mówiło się o nich w latach dziewięćdziesiątych, gdy dostępne były tylko te stare modele z silnikiem CI. Długo tego nie rozumiałem, ale dziś rozumiem. I żebyśmy się dobrze zrozumieli: RE nie jest "naj" pod żadnym względem, poza ciągłością produkcji, bo w końcu jest to najdłużej na świecie, nieprzerwanie produkowana marka motocykli, ale poza tym nic w nim nie jest "naj". Jest masa motocykli, które są lepsze, szybsze, bardziej niezawodne, subiektywnie ładniejsze i tak dalej. I co z tego? I nic. Royal Enfield to po prostu Royal Enfield.
Jak Wołoszański
Pozdrawiam
Pozdrowienia 😁
Himalayan to ciężki Indyjski kloc o małej mocy z takiej pojemności. Chińczycy 15 lat temu lepsze motocykle produkowali.
Ba! Trzydzieści lat temu powstawały motocykle szybsze, lżejsze i mocniejsze. I co w związku z tym? Motocykle to nie tylko suche parametry 🙂
@@motomarudy Nowy him znacznie lepszy
@@djET0 dziwne byłoby, gdyby nie był lepszy 🙂
Żaden