Po krótce o życiu doktoranta 1. Prowadzisz zajęcia na uczelni dla studentów. Jest pensum które trzeba wyrobić, bywa że i nadgodziny są. jest to najczęściej kilka grup ćwiczeniowych na semestr (3-4) Czasem jak masz pecha prowadzisz kilka przedmiotów a nie kilka grup z jednego przedmiotu, wtedy więcej czasu potrzebujesz na przygotowanie Oczywiście oznacza to że też studentów oceniasz, wymyślasz zadania i robisz to co prowadzący ćwiczenia (najczęściej) musi robić. 2. W między czasie jak każdy pracownik naukowy musisz robić naukę -> pisać artykuły. Z tego są punkty, zależne od tego gdzie się uda upoblikować, do tego jedna publikacja jest w ogóle wymagana by otworzyć formalnie przewód doktorski. Pisanie prac to nie bułka z kremem. Jak masz farta i sensownego promotora, gdzieś się załapiesz jako współautor do jakiś już badań (oczywiście nie za darmo, zapieprzać przy nich też trzeba) i wtedy publikcja taka wspólnym wysiłkiem się uda. Samemu coś stworzyć bardzo ciężko. Często na recenzje artykułu czekasz po rok. Szansą są też niektóre konferencje i publikacje pokonferencyjne. Także też na nie polujesz. Jak pomaga promotor-> jest znośnie, jak nie, cóż. 3. W następnym między czasie krystalizujesz swój temat samego doktoratu. Nie każda ścieżka czy pomysł wypali, bywa więc że praca czy research tematu, jakiś czas na wstępne badania idzie psu w tyłek. 4, Jak jesteś studentem 3 stopnia, a większość jest, masz też jakieś minimalne ilości przedmiotów do zaliczenia ale to są na ogół detale. 5. Oczywiście piszesz pracę, lub przygotowujesz się do niej robiąc badania i zbierając je. Sam proces pisania fizycznej pracy to już końcówka, gdzie też masę czasu spędzasz na czytaniu "stanu wiedzy", bo to musisz w pracy przestawić. Przy okazji jak nie umiałeś, w między czasie uczysz się narzędzi do pisania, badań, statystyk itd. 6. Najważniejszy punkt i powód "depresji" moim zdaniem. Próbujesz ŻYĆ. Doktorant nie zarabia. Nie jest formalnym pracownikiem za "kasę". Bywają stypendia, tutaj czysto zależy od konkretnego kierunku i uczelni. Są takie kierunki gdzie najlepszych kilku dostaje po 1500 zł, są takie gdzie jest ciut więcej, bliżej 2500. Są takie że stypendium nie istnieje realnie. Klasyfikacja "najlepszych" zależy od punktów i publikacji. Stąd też mega trudno szczególnie zaczynajęcemu doktorantowi który próbuje coś pierwszego opublikować coś tutaj ugrać. Mogą trafić się granty,a właściwie może się udać podpiąć pod grant katedry czy zespołu czy samego promotora. Sytuacja teroetycznie najlepsza, bo działając w grancie robi się jakieś badania (pod publikacje czy pod doktorat) i jakaś tam pensja z tego najczęściej jest. Ale to nie są kokosy, to mogą być kwoty typu 3k dla doktoranta na miesiąc, i mówię tu o ścisłych kierunkach i IT. Reasumując. Doktorant jest czasowo związany z uczelnią. Nie jest to raczej etat, ale takie upierdliwe kilka dni w tygodniu obowiazków + badania. Pogodzenie tego z pracą zarobkową jest bardzo trudne, bo zwyczajnie coś na tym cierpi, najczęściej badania, bo człowiek pada na twarz a ma "wymyślać rzeczy nowe i rewolucyjne". Bez pracy utrzymać się jest mega ciężko, i to tyczy się tej garstki najlepszych na roku którzy w ogóle mają szansę trwać w takim stanie finansowym jak student. Pamiętajmy że mówimy o ludziach z mgr, ludziach mających 25+ lat, którzy realnie z dochodami 2000-3000 w dużym mieście próbują jakoś przetrwać. Nie ma szans na własne mieszkanie, nie ma często szans na wynajem samodzielnie czegoś, de facto jak ten student ciśniemy. Próbują często dorobić ale to zwyczajnie jest mega trudne i czasowo i też tak "energetycznie".
Przedstawiona sytuacja dotyczy "starych zasad" na nowych, w Szkole Doktorskiej każdy otrzymuje stypendnium 2100 na rękę przez dwa lata, a nastepnie ok 3200 na rękę przez kolejne dwa. Z czego można mieć dodatkowe granty, projekty, stypendia. Ja jestem w tej ścieżce i zdecydowanie są to dużo lepsze warunki niż wcześniej, ale przez pierwsze dwa lata nie są to pieniądze, z których da się sensownie wyżyć w dużym mieście i trzeba dorabiać.
Dodałabym że również doktoranci są najczęściej angażowani we wszelkie dodatkowe aktywności typu warsztaty, pokazy, wykłady popularnonaukowe, jakieś komisję. Dodatkowo jest nacisk na to by doktorant starał się o własny projekt. Warto wspomnieć że nawet jeśli jest się szczęśliwcem z stypendium to nie jest to podstawa do uzyskania jakiegokolwiek kredytu. Mi kiedyś nawet odmówili rat na odkurzacz.
@@rudzielica o tak, tzw. grantoza. Czyli spędzenie miesiąca na opisanie całego projektu badawczego w dwóch językach (np. dla NCN) by czekać pół roku i dowiedzieć się, że recenzentom się nie podoba i warto spróbować za rok ;)
@@marcindziedzinski6161 Sytuacja jest lepsza ale czy jest dobra to bym nie powiedział. Można powiedzieć że "dorównano" do wydziałów technicznych z przed lat, gdzie te stypendia były i były wyższe. Wszelkiego typu dodatkowe granty i inne projekty to zawsze jest kwestia farta i/lub znajomości. W ogóle te warunki są mega niestabilne, w sensie opierajac się na grantach/stypendiach itd, taki doktorant nigdy nie wie w jakiej finsowej sytuacji będzie za rok. Wystarczy że jakiś ktoś wyskoczyn z publikacją za więcej punkt i np wypadnie mu stypendium warte kilka stów. To nie są zdrowe warunki do życia. Znowu pracując, już sam problem zatrudnienia. Musisz trafić nie dość że na elastyczne godziny to jeszcze elastyczny wymiar godzin w tygodniu. Bo doktorant nie tylko ma jakieś głupie zajęcia do prowadzenia, co ciągle jest "coś" i co pół roku jest coś innego. Stabilność tu jest zerowa. No i wtedy zostaje pytanie oczywiste. Jak znaleźć czas by pracując na uczelni, ucząc studentów, wypełniając tam jakieś jeszcze obowiązki + pracując zawodowo mieć świeży umysł i ochotę by robić naukę. I pamiętajcie o jednym. Teraz ktoś powie "łatwizna, wszyscy zdalnie pracują". Ale to covidowa rzeczywistość. Uczelnie nogami i rękami się bronią przed zdalną nauką. Realnie więc jak taki doktorant miał ćwiczenia ze studentami o 13:30 we wtorek to musiał na nie zwyczajnie przyjechać i je poprowadzić. I guzik uczelnie obchodziło jak to koliduje z jego pracą.
@@21yarpen masz rację, ale no niestety sami się na to piszemy, jest to specyficzna ścieżka kariery, problemem jest tutaj to, że nikt jakby o tym nie uprzedza i trzeba po prostu wejść w ta rzeczywistość, która jak napisałeś w 1 poście, jest niestabilna i zależna od wielu czynników zewnętrznych. Dla osób chcących robić naukę pozostają jednostki naukowe, gdzie nie prowadzi się dydaktyki i skupione są na dużych projektach oraz firmy prywatne z mocnym działem R&D, można zawsze robić też doktorat wdrożeniowy.
Na szczęście nasze władze cały czas pilnują, żebyśmy się nie nudzili i jak tylko przedsiębiorca wybierze odpowiednią formę opodatkowania, to przepisy od razu się zmienią.
Jestem doktorantką i rzeczywiście znajduję się na skraju wytrzymałości. Pociesza mnie fakt, że jestem na etapie pisania rozprawy doktorskiej i że za kilka miesięcy (formalności związane z otwarciem przewodu) to wszystko się skończy.
Mkay, mkay - poznalem pare osob z tytulem doktora na terapii. Moj wniosek jest troche inny. Ludzie ida na doktorat, bo maja problemy, nie radza sobie z zyciem, czuja ze krok skonczenia nauki i przejscia do pracy jest trudny i czuje przed nim lek. Robienie doktoratu jest objawem a nie przyczyną. 🤷♂️ Oczywiscie to nie jest tak ze to jest jedyna sluszna prawda, ale kolejna stroną medalu.
Jak widzę Grzesiaka, to mam mdłości, bo mam w pamięci jego wykłady z podrywu, jak wywierać wpływ na kobiety.. 🤮 i artykuł jak "rozmawiać z polipem", czyli jego przeszłość NLP.. szkoda, że ciężko je odnaleźć
W uk gdzie mieszkam patent z kluczem do wózka działa!!!!! wczoraj korzystałam, pan, który to widział był pod wrażeniem mojego sprytu, a ja powiedziałam skromnie, ze widziałam to na tik toku :)
Patent z wkładaniem klucza zamiast pieniążka do wózka sklepowego nadal działa :D Właściwie, to stosuję go od niedawna. Może to kwestia odpowiedniego klucza ;)
Skoro ten temat i tak wrócił jak bumerang, nie omieszkam wspomnieć historii styczności z wózkami sklepowymi z Lidla. Zdarzenie to miało miejsce X lat temu, podczas studiowania na Politechnice Rzeszowskiej i Triduum Juwenaliowego. Byłam uświadomiona, że wózki sklepowe z Lidla sąsiadującego z akademikami Politechniki nie są używane wyłącznie do zakupów. Jednak do końca życia nie zapomnę, jak podczas juwenaliów, studenci próbowali forsować na nich progi zwalniające na terenie kampusu. Mam tylko szczerą nadzieję, że cieszą się oni nadal zdrowiem, bo o pomysłowość w tym przypadku akurat się nie martwię.
Mój risercz telewizorowy trwał ze trzy dni, obejrzałem kilka rankingów, poczytałem, kupiłem przez neta nowego i tyle. Dostałbym ptsd, gdybym go szukał i kupował tak jak Wloimir...
WŁODEK!! Skoro jesteś fanem jakości typu KURO albo starych telefonów... To nie kupuj żadnych materiałów budowlanych w marketach. Sam sprawdzałem choćby głupi klej do płytek i jakość jest straszna w porównaniu do tego samego z hurtowni normalnej, budowlanej. Nie wiem czemu tak jest, ale jest, Polskie produkty FOVEO są bardzo spoko, jakość jest nieporównywalna (przykład farby elewacyjnej - wszyscy dają max 5 lat gwarancji na utrzymanie koloru i właściwości hydrofobowych, Foveo daje 13 LAT!!), cena jest wyżsża niż marketowa, ale to raczej zrozumiałe ;) Pozdrówki i wesołych świąt :D
Motyw z kluczem w wózku działa, trzeba tylko dobrac odpowiedni. Teraz duza cześć kluczy jest szersza niż kiedyś ale da się tak zrobić. Korzystam z tego często bo nie korzystam z gotówki.
do tej pory da się znaleźć firmy, które oferują dofinansowanie do mieszkania plus w ciul benefitów plus loty do kraju. ja miałam dwa loty (do Polski) na rok w poprzedniej firmie. także wszystko zależy od firmy :)
Jest praca po PSC! :D Nie wiem jak jest tam teraz, bo broniłam się dwa lata temu, ale jeśli ktoś jest ciekawy świata i lubi języki orientalne, to polecam, bo studia były świetne :D Najlepsze 5 lat mojego życia. Nawet zastanawiałam się tydzień temu czy chce mi się robić kursy Warszawa - Kraków, żeby zrobić tam doktorat, ale doszłam do wniosku, że zadowolę się skromnym tytułem magistra :D
W UK sposób na klucz nadal działa 😆 często korzystam bo nigdy nie posiadam drobnych. Niestety płatności kartą wszędzie dosłownie wszędzie wykorzeniły ze mnie wypłacanie pieniędzy. Pozdrawiam
WŁOD!! JA MAM TEN TELEEIZOR! EJ... i serio nie zamienimy na inny.. tylko nasz jest z 2013 roku. .. ale obraz jest bez porównania z ledowymi... Tylko tyle że nie mamy wejścia na USB, to nie jest Smart TV, żre prąd , grzeje się .. ale dla tego obrazu nie zamieniamy
Myślę że Karolowi przydałyby się porady podatkowe Dr. Mentzena. To kiedy występ w Imponderabiliach wyżej wymienionego? Oglądałbym z wypiekami poruszane case studies Karola i Sławka.
Karol: "Nie znamy żadnego Doktora" -> Dawid Myśliwiec: "RAGE"
Po krótce o życiu doktoranta
1. Prowadzisz zajęcia na uczelni dla studentów. Jest pensum które trzeba wyrobić, bywa że i nadgodziny są. jest to najczęściej kilka grup ćwiczeniowych na semestr (3-4)
Czasem jak masz pecha prowadzisz kilka przedmiotów a nie kilka grup z jednego przedmiotu, wtedy więcej czasu potrzebujesz na przygotowanie
Oczywiście oznacza to że też studentów oceniasz, wymyślasz zadania i robisz to co prowadzący ćwiczenia (najczęściej) musi robić.
2. W między czasie jak każdy pracownik naukowy musisz robić naukę -> pisać artykuły. Z tego są punkty, zależne od tego gdzie się uda upoblikować, do tego jedna publikacja jest w ogóle wymagana by otworzyć formalnie przewód doktorski. Pisanie prac to nie bułka z kremem. Jak masz farta i sensownego promotora, gdzieś się załapiesz jako współautor do jakiś już badań (oczywiście nie za darmo, zapieprzać przy nich też trzeba) i wtedy publikcja taka wspólnym wysiłkiem się uda. Samemu coś stworzyć bardzo ciężko. Często na recenzje artykułu czekasz po rok. Szansą są też niektóre konferencje i publikacje pokonferencyjne. Także też na nie polujesz. Jak pomaga promotor-> jest znośnie, jak nie, cóż.
3. W następnym między czasie krystalizujesz swój temat samego doktoratu. Nie każda ścieżka czy pomysł wypali, bywa więc że praca czy research tematu, jakiś czas na wstępne badania idzie psu w tyłek.
4, Jak jesteś studentem 3 stopnia, a większość jest, masz też jakieś minimalne ilości przedmiotów do zaliczenia ale to są na ogół detale.
5. Oczywiście piszesz pracę, lub przygotowujesz się do niej robiąc badania i zbierając je. Sam proces pisania fizycznej pracy to już końcówka, gdzie też masę czasu spędzasz na czytaniu "stanu wiedzy", bo to musisz w pracy przestawić.
Przy okazji jak nie umiałeś, w między czasie uczysz się narzędzi do pisania, badań, statystyk itd.
6. Najważniejszy punkt i powód "depresji" moim zdaniem. Próbujesz ŻYĆ. Doktorant nie zarabia. Nie jest formalnym pracownikiem za "kasę". Bywają stypendia, tutaj czysto zależy od konkretnego kierunku i uczelni. Są takie kierunki gdzie najlepszych kilku dostaje po 1500 zł, są takie gdzie jest ciut więcej, bliżej 2500. Są takie że stypendium nie istnieje realnie. Klasyfikacja "najlepszych" zależy od punktów i publikacji. Stąd też mega trudno szczególnie zaczynajęcemu doktorantowi który próbuje coś pierwszego opublikować coś tutaj ugrać.
Mogą trafić się granty,a właściwie może się udać podpiąć pod grant katedry czy zespołu czy samego promotora. Sytuacja teroetycznie najlepsza, bo działając w grancie robi się jakieś badania (pod publikacje czy pod doktorat) i jakaś tam pensja z tego najczęściej jest. Ale to nie są kokosy, to mogą być kwoty typu 3k dla doktoranta na miesiąc, i mówię tu o ścisłych kierunkach i IT.
Reasumując. Doktorant jest czasowo związany z uczelnią. Nie jest to raczej etat, ale takie upierdliwe kilka dni w tygodniu obowiazków + badania. Pogodzenie tego z pracą zarobkową jest bardzo trudne, bo zwyczajnie coś na tym cierpi, najczęściej badania, bo człowiek pada na twarz a ma "wymyślać rzeczy nowe i rewolucyjne". Bez pracy utrzymać się jest mega ciężko, i to tyczy się tej garstki najlepszych na roku którzy w ogóle mają szansę trwać w takim stanie finansowym jak student. Pamiętajmy że mówimy o ludziach z mgr, ludziach mających 25+ lat, którzy realnie z dochodami 2000-3000 w dużym mieście próbują jakoś przetrwać. Nie ma szans na własne mieszkanie, nie ma często szans na wynajem samodzielnie czegoś, de facto jak ten student ciśniemy. Próbują często dorobić ale to zwyczajnie jest mega trudne i czasowo i też tak "energetycznie".
Przedstawiona sytuacja dotyczy "starych zasad" na nowych, w Szkole Doktorskiej każdy otrzymuje stypendnium 2100 na rękę przez dwa lata, a nastepnie ok 3200 na rękę przez kolejne dwa. Z czego można mieć dodatkowe granty, projekty, stypendia. Ja jestem w tej ścieżce i zdecydowanie są to dużo lepsze warunki niż wcześniej, ale przez pierwsze dwa lata nie są to pieniądze, z których da się sensownie wyżyć w dużym mieście i trzeba dorabiać.
Dodałabym że również doktoranci są najczęściej angażowani we wszelkie dodatkowe aktywności typu warsztaty, pokazy, wykłady popularnonaukowe, jakieś komisję.
Dodatkowo jest nacisk na to by doktorant starał się o własny projekt.
Warto wspomnieć że nawet jeśli jest się szczęśliwcem z stypendium to nie jest to podstawa do uzyskania jakiegokolwiek kredytu. Mi kiedyś nawet odmówili rat na odkurzacz.
@@rudzielica o tak, tzw. grantoza. Czyli spędzenie miesiąca na opisanie całego projektu badawczego w dwóch językach (np. dla NCN) by czekać pół roku i dowiedzieć się, że recenzentom się nie podoba i warto spróbować za rok ;)
@@marcindziedzinski6161 Sytuacja jest lepsza ale czy jest dobra to bym nie powiedział. Można powiedzieć że "dorównano" do wydziałów technicznych z przed lat, gdzie te stypendia były i były wyższe.
Wszelkiego typu dodatkowe granty i inne projekty to zawsze jest kwestia farta i/lub znajomości. W ogóle te warunki są mega niestabilne, w sensie opierajac się na grantach/stypendiach itd, taki doktorant nigdy nie wie w jakiej finsowej sytuacji będzie za rok. Wystarczy że jakiś ktoś wyskoczyn z publikacją za więcej punkt i np wypadnie mu stypendium warte kilka stów. To nie są zdrowe warunki do życia.
Znowu pracując, już sam problem zatrudnienia. Musisz trafić nie dość że na elastyczne godziny to jeszcze elastyczny wymiar godzin w tygodniu. Bo doktorant nie tylko ma jakieś głupie zajęcia do prowadzenia, co ciągle jest "coś" i co pół roku jest coś innego. Stabilność tu jest zerowa.
No i wtedy zostaje pytanie oczywiste. Jak znaleźć czas by pracując na uczelni, ucząc studentów, wypełniając tam jakieś jeszcze obowiązki + pracując zawodowo mieć świeży umysł i ochotę by robić naukę.
I pamiętajcie o jednym. Teraz ktoś powie "łatwizna, wszyscy zdalnie pracują". Ale to covidowa rzeczywistość. Uczelnie nogami i rękami się bronią przed zdalną nauką. Realnie więc jak taki doktorant miał ćwiczenia ze studentami o 13:30 we wtorek to musiał na nie zwyczajnie przyjechać i je poprowadzić. I guzik uczelnie obchodziło jak to koliduje z jego pracą.
@@21yarpen masz rację, ale no niestety sami się na to piszemy, jest to specyficzna ścieżka kariery, problemem jest tutaj to, że nikt jakby o tym nie uprzedza i trzeba po prostu wejść w ta rzeczywistość, która jak napisałeś w 1 poście, jest niestabilna i zależna od wielu czynników zewnętrznych. Dla osób chcących robić naukę pozostają jednostki naukowe, gdzie nie prowadzi się dydaktyki i skupione są na dużych projektach oraz firmy prywatne z mocnym działem R&D, można zawsze robić też doktorat wdrożeniowy.
Ten moment kiedy Włod przeklina, a Karol subtelnie go upomina:"ejj" 😂❤️
Czy jeśli Włod wciąż szuka innych telewizorów to znaczy, że jednak Kuro nie jest wystarczająco doskonały? 😱
Let's all take a moment to appreciate Karol's haircut. Jest spot on, nawet momentami nie brakuje mi okularów xd
Na szczęście nasze władze cały czas pilnują, żebyśmy się nie nudzili i jak tylko przedsiębiorca wybierze odpowiednią formę opodatkowania, to przepisy od razu się zmienią.
dlatego zakłada się działalność w Czechach, albo w HK, póki jeszcze mamy paszporty...
Żeżer Lekuth. Dziękuję, że mogłem pomóc.
Zabawne, pracuje na etacie ale bardzo spodobało mi się jak gadaliście o polskim ładzie 👍 dzięki Panowie
Jestem doktorantką i rzeczywiście znajduję się na skraju wytrzymałości. Pociesza mnie fakt, że jestem na etapie pisania rozprawy doktorskiej i że za kilka miesięcy (formalności związane z otwarciem przewodu) to wszystko się skończy.
Słuchaj Depeszka, jesteś super wojowniczką, trzymamy za Ciebie kciuki! Zagryzaj pierniczkami i ciśnij. Każdy dzień jest bliżej końca, powodzenia!
Mkay, mkay - poznalem pare osob z tytulem doktora na terapii. Moj wniosek jest troche inny. Ludzie ida na doktorat, bo maja problemy, nie radza sobie z zyciem, czuja ze krok skonczenia nauki i przejscia do pracy jest trudny i czuje przed nim lek. Robienie doktoratu jest objawem a nie przyczyną. 🤷♂️ Oczywiscie to nie jest tak ze to jest jedyna sluszna prawda, ale kolejna stroną medalu.
Dziękuję, że ktoś poruszył temat doktorantów - u mnie w Instytucie nikt się tym nie przejął 🤷♀️
Jak widzę Grzesiaka, to mam mdłości, bo mam w pamięci jego wykłady z podrywu, jak wywierać wpływ na kobiety.. 🤮 i artykuł jak "rozmawiać z polipem", czyli jego przeszłość NLP..
szkoda, że ciężko je odnaleźć
Tak też nie dostałem roboty w firmie Grzesiaka, jak opowiedziałem, że pan doktor usuwa polipy mentalnie :p
Polecam ksiazke Grzesiaka z dawnych czasow o samcach Alfa. Wyborna lektura 😀
Pyk idealnie w czas :33
W uk gdzie mieszkam patent z kluczem do wózka działa!!!!! wczoraj korzystałam, pan, który to widział był pod wrażeniem mojego sprytu, a ja powiedziałam skromnie, ze widziałam to na tik toku :)
3:23 Jak już wiemy z doświadczenia "ostatnia prosta" wcale nie musi być ostatnia i taka prosta
Haha jaka miła niespodzianka mailowa w tym odcinku - pozdrawiam z DS2!
Grzesiak tę historię opowiadał już z 7 lat temu jak byłem na jego szkoleniu
Biedny Włod dzisiaj 🤗♥️
interesujące
Patent z wkładaniem klucza zamiast pieniążka do wózka sklepowego nadal działa :D Właściwie, to stosuję go od niedawna. Może to kwestia odpowiedniego klucza ;)
Skoro ten temat i tak wrócił jak bumerang, nie omieszkam wspomnieć historii styczności z wózkami sklepowymi z Lidla. Zdarzenie to miało miejsce X lat temu, podczas studiowania na Politechnice Rzeszowskiej i Triduum Juwenaliowego. Byłam uświadomiona, że wózki sklepowe z Lidla sąsiadującego z akademikami Politechniki nie są używane wyłącznie do zakupów. Jednak do końca życia nie zapomnę, jak podczas juwenaliów, studenci próbowali forsować na nich progi zwalniające na terenie kampusu. Mam tylko szczerą nadzieję, że cieszą się oni nadal zdrowiem, bo o pomysłowość w tym przypadku akurat się nie martwię.
Pozdrawiam AWF, wielokrotnie korzystałam z wózków z Lidla 😆
13:55 wystarczy podejść do kasy i pani kasjerka da ci plastikowy żeton
Lubię jak Włod opowiada o telewizorach i technologii
Mój risercz telewizorowy trwał ze trzy dni, obejrzałem kilka rankingów, poczytałem, kupiłem przez neta nowego i tyle. Dostałbym ptsd, gdybym go szukał i kupował tak jak Wloimir...
Włodek też uwielbiam Siccario
WŁODEK!!
Skoro jesteś fanem jakości typu KURO albo starych telefonów... To nie kupuj żadnych materiałów budowlanych w marketach. Sam sprawdzałem choćby głupi klej do płytek i jakość jest straszna w porównaniu do tego samego z hurtowni normalnej, budowlanej. Nie wiem czemu tak jest, ale jest, Polskie produkty FOVEO są bardzo spoko, jakość jest nieporównywalna (przykład farby elewacyjnej - wszyscy dają max 5 lat gwarancji na utrzymanie koloru i właściwości hydrofobowych, Foveo daje 13 LAT!!), cena jest wyżsża niż marketowa, ale to raczej zrozumiałe ;)
Pozdrówki i wesołych świąt :D
Wesołego kisielu!
Ten doktorzyna to kpina
Motyw z kluczem w wózku działa, trzeba tylko dobrac odpowiedni. Teraz duza cześć kluczy jest szersza niż kiedyś ale da się tak zrobić. Korzystam z tego często bo nie korzystam z gotówki.
do tej pory da się znaleźć firmy, które oferują dofinansowanie do mieszkania plus w ciul benefitów plus loty do kraju. ja miałam dwa loty (do Polski) na rok w poprzedniej firmie. także wszystko zależy od firmy :)
Karol, zaprosiłbyś w końcu tego Grzesiaka :)
Wlodeczki trzeba bylo jechac mieszkam niedaleko i widzialem to cudo!!!
Co to za TV?
Mam 38 lat I nigdy jeszcze nie kupiłam sobie telewizora - kto da więcej? :)
Studenci AWF są kulturalni i odkładają wszystkie wózki! Nawet jak są w stanie błogiego upojenia alkoholowego :)
Pozdrawiam!
Z ryczałtem jest taki problem, że nic do samorządów nie trafi z podatków. Między innymi dlatego zostaję na liniowym.
I o to chodzi PiSowi czyli wydrenować samorządy, zagłodzić, a potem opluć, że źle rządzą, bo władza nie jest z PiSu (swoim odpowiednio dorzucą).
@@goniafrancuz dokładnie tak, ❄❄❄❄❄ ❄❄❄ !
Jako doktorant potwierdzam, im dłużej w nauce tym gorsze moje zdrowie psychiczne 🙄 teraz nauka jest bardzo nastawiona na wyniki, które się osiąga.
Kluczyk za monetę działa. To kwestia kluczyka, slr. Sprawdziłem w Auchanie, Tesco, Carrefourze. Tylko trzeba pamiętać żeby go nie złamać xD
Jest praca po PSC! :D Nie wiem jak jest tam teraz, bo broniłam się dwa lata temu, ale jeśli ktoś jest ciekawy świata i lubi języki orientalne, to polecam, bo studia były świetne :D Najlepsze 5 lat mojego życia. Nawet zastanawiałam się tydzień temu czy chce mi się robić kursy Warszawa - Kraków, żeby zrobić tam doktorat, ale doszłam do wniosku, że zadowolę się skromnym tytułem magistra :D
Kurde, miałem kiedyś ofertę pracy w elektrowni atomowej w abu dabi, mogłem skorzystać po rekomendacji Karola :D ale nie wiedziałem o tym wszystkim
W UK sposób na klucz nadal działa 😆 często korzystam bo nigdy nie posiadam drobnych. Niestety płatności kartą wszędzie dosłownie wszędzie wykorzeniły ze mnie wypłacanie pieniędzy. Pozdrawiam
Dla mnie ciekawostki technologiczne włodka to często jedyny powód dla którego jestem w stanie przebrnąć przed odcinek. Nie dołuj go tak karolu!
??? 🌲7
Zawsze mnie bawi jak Włodek się zaczyna wkurzać o telewizor. 🤣
WŁOD!! JA MAM TEN TELEEIZOR! EJ... i serio nie zamienimy na inny.. tylko nasz jest z 2013 roku. .. ale obraz jest bez porównania z ledowymi... Tylko tyle że nie mamy wejścia na USB, to nie jest Smart TV, żre prąd , grzeje się .. ale dla tego obrazu nie zamieniamy
No nie, Stachu Jones nawet tu musi mnie prześladować… 😂
To co, kiedy wpadniesz do Bydgoszczy? Po świętach jestem wolny.
Zostaję na liniówce z IPBoxem :)
Ja całkiem niedawno "odpalałam" wózek na klucz od domu ;)
Więcej technologicznego Wlodka
Myślę że Karolowi przydałyby się porady podatkowe Dr. Mentzena. To kiedy występ w Imponderabiliach wyżej wymienionego? Oglądałbym z wypiekami poruszane case studies Karola i Sławka.
W sieci Netto klucz włożony do wózka działa
dzis chyba wiekszosc w korkach i na zakupach - juz kilka minut od pojawienia sie filmiku, a komentarzy brak;)
A może po prostu odcinek taki, że nie ma co komentować? :D
Na bank Panasonic ZT60 z 2014 - czyli "best plasma ever made" (tak, nawet lepszy od Kuro)
przecież powiedział, że z 2020 roku
Niech go ktoś walnie w końcu w tą szczepionkę!
@Włod, patent z kluczem w wózkach cały czas działa. Wiem, bo z niego często korzystam, jak nie mam monety, albo żetonu :D
Tę markę wymawia się z francuska, żeżeH lykutH
To Włod przeklina?! 😳
"Parchata" 🥕😁
Oj Karol Karol Ty chyba nie wiesz jak się znacają na uczelniach xD Pisanie prac to jest jak sadomaso:P
Coraz bardziej macie odjechane te kolory aż oczy bolą
Dlaczego doktor? Kto dał takie miano?
Polski Wład
Włod, jak już będziesz jechał do tej Bydgoszczy po telewizor, to zapraszamy do nas do Torunia na kawę.
Mateusz, obudź się!
Zesrałeś się...
Karol "nie pamiętam kiedy byłem w sklepie z wózkami". Sekundę, to gdzie kupuje spożywkę, chemię etc? 😐
Coś mnie omija, czy zleca to ludziom z glovo?
rzygsm włodkiem i infaktem
ale pudelek ten po lewej😅😅 kto mi to podsyła??😅😅 spadam, kto to kurwa ogląda? 😅😅😅😅