Jako fanka historii od dzieciaka, byłam sceptycznie nastawiona ale bawiłam się wspaniale Scenografia, kostiumy i rewelacyjnie dobrana obsada - z przyjaciółkami popłakłyśmy sie kilka razy i nie możemy doczekać się kolejnej części
Kiedyś "nie lubiłem" musicali bo jakiś konus w szkole wymyślił sobie, że musicale są dla bab, gejów i dzieci. Otóż nic bardziej mylnego. Teraz bardzo lubię sobie oglądnąć. Forma nie powinna mieć znaczenia, bo jak coś jest dobre, to po prostu jest dobre.
Ariana w serialu "Victoria, Znaczy Zwycięstwo" jak i w serialu "Sam i Cat", jest postacią zabawną. Głupiutka, kochająca słodkie rzeczy i żyrafy, Cat Valentine jest postacią komiczną, lekko przy głupawą w całej grupie, wiecznie optymistyczna i opowiadająca o swoim tajemniczym bracie. Infantylna a także wiecznie uśmiechnięta dawała grupie przyjaciół tą energię, że wszystko jest możliwe, a także po części można wyczuć od niej słodkość i naturalną dobroć z serca. Więc rozumiem czemu reżyser wybrał Arianę jako postać Glindy. Słodka a zarazem zabawna postać idealnie została zagrana przez nią. Mimika twarzy jest idealna, ubrania dla Ariany są w jej stylu za czasów Cat Valentine.
Nie wiem ile osób wie ale Ariana Grande karierę zaczęła właśnie od Broadwayu w musicalu "13". Dopiero potem zaczęła grać w serialach. Miała też rolę w telewizyjnym musicalu "Hairspray Live!". Tak, że myślę, że wprawę w aktorstwie i musicalach ma ;)
Ja bylem na wicked 2 tygodnie temu na przedpremierze na dubbingu . I nie spodziewałem się, że Wicked tak mnie wciagnie . Piosenki zaśpiewane przez główne postaci ,,Edyta Krzemień,, Glinda oraz ,,Karolina Trębacz,, w postaci Elfaby wyszły niesamowicie i ich skala głosu to top . Chcę i mam nadzieję, że wypuszczą piosenki po polsku na strrimingi bo są złotem wg mojej opini . Aktorsko film mi sie bardzo podobał i zadbanie o każdy szczegół i cgi. Jak wejdzie do obejrzenia online obejrze ponownie z wielką przyjemnością jak i za rok kolejną część.
nie znosze musicali, do kina poszlam tylko dlatego, ze wyciagnela mnie przyjaciolka. jak osiol sie zapieralam, nie chcialam. i jak sie ciesze, ze poszlam! poplakalam, posmialam sie, bawilam sie wysmienicie. postac ariany jak mowicie, komediowe zloto! z przyjemnoscia sie co do tego filmu nie pomylilam - wspaniale go bylo ogladac na wielkim ekranie, i z mila checia pojde obejrzec jeszcze raz! dzieki wielkie za rzetelna recenzje. Film ogladalam w orginale :) buziaki z UK xx
Wicked widziałam 4 razy na West Endzie, w wersji scenicznej majstersztyk. Dlatego tak bałam się, co zrobią z nim na ekranie. Ale po ogłoszeniu Ariany, której w ogóle nie słucham, ale wiem, że jest totalną fanką Wicked, trochę się uspokoiłam. I tak jak Aga po pierwszych scenach obejrzałam film z mega uśmiechem. Uffff 😅 W końcu porządnie oddany hołd wersji scenicznej. Nie przekombinowany, nie dodano na siłę jakichś elementów, których nie ma w spektaklu, fantastycznie zaśpiewany i zatańczony (Dancing through Life!) ❤
Najpiękniejszy moment w filmie to scena pojednania Elfaby i Galindy w klubie i ich wspólny taniec. Byłam autentycznie poruszona gdy zobaczyłam je dwie tańczące w ciszy wśród gapiącego tłumu. Oj nie sądziłam że na tego typu seansie uda im się poruszyć te strunę w moim serduszku. Bez Cynthii i Ariany by się to nie udało. Po tym filmie zostałam fanką musicalowej Grande. Chciałabym by kontynuowała karierę aktorską tak jak kiedyś zrobiła to Sher.
2:53 "Kiedy film się rozpoczął i wjechała pierwsza piosenka..." I WTEM! Systemy RUclips odpalają swój timing komediowy - Agnieszce z załamującym się głosem przerywa Cleo w śpiewanej reklamie. "BO W MEDIA EXPERT TANIEJ MASZ!" Uwielbiam takie randomowe śmiesznostki w życiu, musiałem się podzielić. Miłego dnia.
byłem na wersji dubbingowanej, bo - primo: uważam że polskie glosy musicalowe są na najwyższym poziomie; secudno: lubię dubbing (tak, wiem, niepopularna opinia). mam mieszane uczucia. niby dialogi i teksty piosenek pisał M. Wojnarowski (boss w dziedzinie tekstów, naczelny tekściarz Disneya i teatru Roma), ale uważam że wyszły mu banalnie, szczególnie do piosenki „Popular”, która jest moją ulubioną. nie chcę mówić, że jest źle, ale mam alergię gdy piosenka ma pełno słów typu: „tu”, „dziś”, „już”, „tych tam” - wiem że są to darmowe sylaby ale niestety dzieje się to kosztem przekazu. do głosów też mam mieszane uczucia. w dubbingu została zastosowana standardowa sztuczka: podział na głos mówiony i śpiewany obu głównych bohaterek. czytająca Arianę aktorka mnie nie kupiła, z kolei śpiewająca dla mnie wspaniale sobie poradziła, była delikatna i efekciarska, zresztą nic dziwnego, to Edyta Krzemień, śpiewająca w „Upiorze w operze”, „Pilotach” czy nowym dubbingu „Królewny Śnieżki”. w przypadku Cynthii odwrotnie - czytająca jej dialogi Katarzyna Dąbrowska to dla mnie kozak, natomiast śpiewająca ją Karolina Trębacz nie spodobała mi się wcale, dla mnie za bardzo się jąkała i skakała po dźwiękach (może miało to dodać dramaturgii ale nie kupuję tego). nie ukrywam że to dla mnie wielki zawód, bo uwielbiam Karolinę z gdyńskiego teatru muzycznego, gdzie każda jej rola jest znakomita, poza tym to właśnie ona wybitnie wykreowała Tianę w księżniczce i żabie”. niemniej jednak cieszę się że piosenki dostały polskie wersje, uważam że były potrzebne!
Karolina Trębacz to genialna wokalistka i zrobiła wszystko jak najlepiej mogła! Natomiast Cynthia Erivo to fenomen wokalny, któremu nie sposób dorównać...
Byłam na wersji z dubbingiem- tłumaczenie jest cudowne, a Karolina Trębacz i Edyta Krzemień przepięknie śpiewają. 😊 Ogólnie - zgadzam się z Waszą oceną tego filmu. Teraz czekam na premierę spektaklu w warszawskim teatrze Roma - to już na wiosnę! 💚🩷
Ten film jest wokalnie fantastyczny, byłam zachwycona. :) jednocześnie widać, że film chciał oddać hołd oryginałowi broadwayowskiejmu. Mam nadzieję, że będzie przykładem na przyszłość, jak realizować musicale. :) Polecam obejrzeć materialy BTS, mowia tam miedzy innymi o tym, jak aktorzy spiewali na planie na zywo. :)
6:30 - zobaczcie sobie jak Ariana poradziła sobie jako host w SNL niedawno. To powinno stanowczo odpowiedzieć na pytanie czy naprawdę jest zabawna 😁 Chyba jeden z najlepszych odcinków ostatnimi czasy
Dobra, zmęczenie po tygodniu pracy zrobiło swoje i usłyszałem wtedy coś innego 😅 To powiem inaczej: ona tam (i nie tylko) potwierdza swój talent komediowy, zgadza się 😁
Może to odważne stwierdzenie ale uważam, że scena z ,,Defying Gravity" może wywołać najwięcej emocji tylko w sali kinowej. W domu na kanapie już nie będzie to to samo.
Mam problem z tym filmem i to nie jest tak że nie lubię musicali, moje ulubione filmy to musicale, coś jest nie tak z wyglądem Ariany Grande co wywołuje we mnie dolinę niesamowitości.
Ale już sam podział aktów na filmy jest jak najbardziej ok, co udowodnił "Into the woods" który wywoływał odczucie, jakby po tym jak już się skończył, trwał jeszcze ponad godzinę.
Nigdy nie zrozumiem czemu ten film wygląda jakby był nakręcony za brudną szybą. A jak komuś mało musicali, to polecam Matylda: Musical na Netflixie z Emmą Thompson.
Proszę żeby widzowie którzy nie lubią musicali napisali powody tej niechęci. Ja kocham musicale od wczesnego dzieciństwa i chciałbym poznać i zrozumieć inną perspektywę.
Z wielką chęcią odpowiem dlaczego nie przepadam za filmowymi musicalami. Po pierwsze bardzo niedojrzałe podejście do poważnych i życiowych tematów (tj wojna, dyskryminacja, choroby psychiczne, itp). Rozumiem, że nie zawsze udaje się pokazać jedynie emocjami takie tematy, ale moim zdaniem wychodzi dla mnie zawsze sztucznie i po prostu nie kupuję tych scen. Kolejnym zarzutem są właśnie sceny wokalno-taneczne, które zbijają mnie z rytmu do prowadzenia historii. Im więcej ich jest, tym bardziej się męczę. Taki problem właśnie ma Wicked, gdzie był ich ogrom (nawet jeśli doceniam techniczne podejście, to i tak bardzo mi się dłużył i powodował u mnie senność). Innym problemem Wicked są nijakie bohaterki, zwłaszcza Glinda, która jest bardzo sztuczna w swoim mniemaniu, żaden żart mnie nie bawił. W filmie nie było żadnego rozwoju charakteru ani autentycznej relacji i przyjaźni. Jedynie która ma lepszy wokal i tyle. Poszłam na ten seans w towarzystwie i widziałam reakcję mojej przyjaciółki (która kocha musicale i zna historię Wicked) i była trochę zawiedziona seansem, ale lepiej bawiła się ode mnie, gdzie ja byłam całkowicie zniesmaczona po pierwszych scenach. Po seansie rozmawiałyśmy i spokojnie - nadal się przyjaźnimy. Podsumowując, mocne strony musicalu są dla mnie największymi problemami w ich oglądaniu. Niemniej jednak lubię słuchać ścieżek dźwiękowych z wielu filmów (kocham Hansa Zimmera) i sceny taneczne (np w kultowym Pulp Fiction).
Mój mózg odrzuca śpiewanie zamiast dialogu :D Nie wiem czy potrafię to sensownie wyjaśnić - musical wydaje mi się jakąś odrealnioną formą filmu, wolę konkrety. Co ciekawe, lubię filmy w których jest dużo muzyki i te w których ta muzyka jest wykonywana (np. biografie artystów). Ale jak śpiewanie zastępuje dialog to mnie to w jakiś sposób nudzi - chociaż wydaje mi się, ze przeżycie musicalu w teatrze byłoby czymś ciekawym :D
@@motherofblobs wiem co masz na myśli mówiąc o alternatywnej formie dialogów. Sama lubię filmy muzyczne, np Whiplash, czy niektóre biografie muzyków, np Ray czy Niczego nie żałuję
@@wercia33 co do musicali live action to też jestem sceptycznie do nich nastawiony. Zdecydowanie wolę musicale w formie animowanej. Gdy tydzień temu nadrabiałem odcinki Helluva Boss i dotarłem do odcinka „Mastermind” poczułem to wspaniale uczucie pojawiające się przy kontakcie z wybitnym dziełem. Ta choreografia, muzyka,tekst a przede wszystkim wokal aktorów i ich emocje. Ten który podkłada głos Stolasowi potrafi użyć słowa idiota w tak cudownie uroczy i romantyczny sposób.
A dla mnie film totalnie mnie nie przekonał do siebie po pierwszych scenach. Oceniam filmy musicalowe jako osobne dzieła i nie porównuję ich źródeł książkowych czy sztuk broadwayowskich. Znam historię Broadwayu bardzo dobrze ze studiów amerykanistyki. Doceniam scenografię i kostiumy, ale w filmie jest wiecej minusów. Po pierwsze dłużyzny, zwłaszcza w drugim akcie. Trzeci akt bardzo chaotyczny i nic nie wnoszący do historii. Miałam problemy z aktorstwem Ariany - wyszło bardzo sztucznie, niesmiesznie. Co prawda ma imponujacy wokal ale to tylko tyle. Cynthia była również nijaka, jedynie ratowała się wokalem. Między głównymi bohaterkami nie było chemii. Poza tym, brakowało rozwoju postaci pierwszo jak i drugo czy trzecioplanowych.
ciekawostka - koń z którym Jonathan Bailey działał na planie Wicked to ten sam koń na którym jeździł w Bridgertonach
Jako fanka historii od dzieciaka, byłam sceptycznie nastawiona ale bawiłam się wspaniale
Scenografia, kostiumy i rewelacyjnie dobrana obsada - z przyjaciółkami popłakłyśmy sie kilka razy i nie możemy doczekać się kolejnej części
Kiedyś "nie lubiłem" musicali bo jakiś konus w szkole wymyślił sobie, że musicale są dla bab, gejów i dzieci. Otóż nic bardziej mylnego. Teraz bardzo lubię sobie oglądnąć. Forma nie powinna mieć znaczenia, bo jak coś jest dobre, to po prostu jest dobre.
Ariana w serialu "Victoria, Znaczy Zwycięstwo" jak i w serialu "Sam i Cat", jest postacią zabawną.
Głupiutka, kochająca słodkie rzeczy i żyrafy, Cat Valentine jest postacią komiczną, lekko przy głupawą w całej grupie, wiecznie optymistyczna i opowiadająca o swoim tajemniczym bracie. Infantylna a także wiecznie uśmiechnięta dawała grupie przyjaciół tą energię, że wszystko jest możliwe, a także po części można wyczuć od niej słodkość i naturalną dobroć z serca.
Więc rozumiem czemu reżyser wybrał Arianę jako postać Glindy. Słodka a zarazem zabawna postać idealnie została zagrana przez nią. Mimika twarzy jest idealna, ubrania dla Ariany są w jej stylu za czasów Cat Valentine.
Właśnie Ariana zawsze była taka trochę głupiutka i cukierkowa dlatego tak dobrze się sprawdziła 😍💕💕💕
Nie wiem ile osób wie ale Ariana Grande karierę zaczęła właśnie od Broadwayu w musicalu "13". Dopiero potem zaczęła grać w serialach. Miała też rolę w telewizyjnym musicalu "Hairspray Live!". Tak, że myślę, że wprawę w aktorstwie i musicalach ma ;)
Ja bylem na wicked 2 tygodnie temu na przedpremierze na dubbingu . I nie spodziewałem się, że Wicked tak mnie wciagnie . Piosenki zaśpiewane przez główne postaci ,,Edyta Krzemień,, Glinda oraz ,,Karolina Trębacz,, w postaci Elfaby wyszły niesamowicie i ich skala głosu to top . Chcę i mam nadzieję, że wypuszczą piosenki po polsku na strrimingi bo są złotem wg mojej opini . Aktorsko film mi sie bardzo podobał i zadbanie o każdy szczegół i cgi. Jak wejdzie do obejrzenia online obejrze ponownie z wielką przyjemnością jak i za rok kolejną część.
nie znosze musicali, do kina poszlam tylko dlatego, ze wyciagnela mnie przyjaciolka. jak osiol sie zapieralam, nie chcialam. i jak sie ciesze, ze poszlam! poplakalam, posmialam sie, bawilam sie wysmienicie. postac ariany jak mowicie, komediowe zloto! z przyjemnoscia sie co do tego filmu nie pomylilam - wspaniale go bylo ogladac na wielkim ekranie, i z mila checia pojde obejrzec jeszcze raz! dzieki wielkie za rzetelna recenzje. Film ogladalam w orginale :) buziaki z UK xx
Wicked widziałam 4 razy na West Endzie, w wersji scenicznej majstersztyk. Dlatego tak bałam się, co zrobią z nim na ekranie. Ale po ogłoszeniu Ariany, której w ogóle nie słucham, ale wiem, że jest totalną fanką Wicked, trochę się uspokoiłam. I tak jak Aga po pierwszych scenach obejrzałam film z mega uśmiechem. Uffff 😅 W końcu porządnie oddany hołd wersji scenicznej. Nie przekombinowany, nie dodano na siłę jakichś elementów, których nie ma w spektaklu, fantastycznie zaśpiewany i zatańczony (Dancing through Life!) ❤
Ten film przypomniał mi o produkcjach takich jak „Charlie i Fabryka Czekolady”, kiedy aktorskie filmy fantasy były jeszcze fajne XD
Najpiękniejszy moment w filmie to scena pojednania Elfaby i Galindy w klubie i ich wspólny taniec. Byłam autentycznie poruszona gdy zobaczyłam je dwie tańczące w ciszy wśród gapiącego tłumu. Oj nie sądziłam że na tego typu seansie uda im się poruszyć te strunę w moim serduszku. Bez Cynthii i Ariany by się to nie udało. Po tym filmie zostałam fanką musicalowej Grande. Chciałabym by kontynuowała karierę aktorską tak jak kiedyś zrobiła to Sher.
Tym, co najbardziej zachwycilo mnie w tej produkcji jest fakt, że wzielo w niej udział mnostwo osob, ktore Wicked oddaly cale serce już lata temu ❤
Ariana juz w Scream Queens zagrala bardzo dobrze - w Wicked pokazala pelny wachlarz swoich mozliwosci☺️
2:53 "Kiedy film się rozpoczął i wjechała pierwsza piosenka..."
I WTEM! Systemy RUclips odpalają swój timing komediowy - Agnieszce z załamującym się głosem przerywa Cleo w śpiewanej reklamie. "BO W MEDIA EXPERT TANIEJ MASZ!"
Uwielbiam takie randomowe śmiesznostki w życiu, musiałem się podzielić. Miłego dnia.
Czekałam na was ❤❤❤
byłem na wersji dubbingowanej, bo - primo: uważam że polskie glosy musicalowe są na najwyższym poziomie; secudno: lubię dubbing (tak, wiem, niepopularna opinia).
mam mieszane uczucia. niby dialogi i teksty piosenek pisał M. Wojnarowski (boss w dziedzinie tekstów, naczelny tekściarz Disneya i teatru Roma), ale uważam że wyszły mu banalnie, szczególnie do piosenki „Popular”, która jest moją ulubioną. nie chcę mówić, że jest źle, ale mam alergię gdy piosenka ma pełno słów typu: „tu”, „dziś”, „już”, „tych tam” - wiem że są to darmowe sylaby ale niestety dzieje się to kosztem przekazu.
do głosów też mam mieszane uczucia. w dubbingu została zastosowana standardowa sztuczka: podział na głos mówiony i śpiewany obu głównych bohaterek. czytająca Arianę aktorka mnie nie kupiła, z kolei śpiewająca dla mnie wspaniale sobie poradziła, była delikatna i efekciarska, zresztą nic dziwnego, to Edyta Krzemień, śpiewająca w „Upiorze w operze”, „Pilotach” czy nowym dubbingu „Królewny Śnieżki”.
w przypadku Cynthii odwrotnie - czytająca jej dialogi Katarzyna Dąbrowska to dla mnie kozak, natomiast śpiewająca ją Karolina Trębacz nie spodobała mi się wcale, dla mnie za bardzo się jąkała i skakała po dźwiękach (może miało to dodać dramaturgii ale nie kupuję tego). nie ukrywam że to dla mnie wielki zawód, bo uwielbiam Karolinę z gdyńskiego teatru muzycznego, gdzie każda jej rola jest znakomita, poza tym to właśnie ona wybitnie wykreowała Tianę w księżniczce i żabie”.
niemniej jednak cieszę się że piosenki dostały polskie wersje, uważam że były potrzebne!
Karolina Trębacz to genialna wokalistka i zrobiła wszystko jak najlepiej mogła! Natomiast Cynthia Erivo to fenomen wokalny, któremu nie sposób dorównać...
Byłam na wersji z dubbingiem- tłumaczenie jest cudowne, a Karolina Trębacz i Edyta Krzemień przepięknie śpiewają. 😊
Ogólnie - zgadzam się z Waszą oceną tego filmu.
Teraz czekam na premierę spektaklu w warszawskim teatrze Roma - to już na wiosnę! 💚🩷
Ten film jest wokalnie fantastyczny, byłam zachwycona. :) jednocześnie widać, że film chciał oddać hołd oryginałowi broadwayowskiejmu. Mam nadzieję, że będzie przykładem na przyszłość, jak realizować musicale. :) Polecam obejrzeć materialy BTS, mowia tam miedzy innymi o tym, jak aktorzy spiewali na planie na zywo. :)
WITAM I DZIĘKUJĘ
6:30 - zobaczcie sobie jak Ariana poradziła sobie jako host w SNL niedawno. To powinno stanowczo odpowiedzieć na pytanie czy naprawdę jest zabawna 😁 Chyba jeden z najlepszych odcinków ostatnimi czasy
Przecież Agnieszka mówi w odcinku, że jedyne komediowe rzeczy, które widzieliśmy z Arianą to właśnie SNL :D / Dawid
Dobra, zmęczenie po tygodniu pracy zrobiło swoje i usłyszałem wtedy coś innego 😅 To powiem inaczej: ona tam (i nie tylko) potwierdza swój talent komediowy, zgadza się 😁
Może to odważne stwierdzenie ale uważam, że scena z ,,Defying Gravity" może wywołać najwięcej emocji tylko w sali kinowej. W domu na kanapie już nie będzie to to samo.
Z reguły rzeczy, które widzimy drugi raz, nie wywołują już takich emocji jak za pierwszym. Pierwsze wrażenie jest tylko jedno :) / Dawid
Dla mnie ten utwór wywołuje od zawsze wrażenie nawet jak go słucham bez wizji
Dla mnie ten film był o pół godziny za długi. Ogólnie podobał mi się do momentu podróży do Szmaragdowego miasta i Czarodzieja.
Byłam w kinie na Wicked z dubbingiem. Bardzo dobry film z dubbingiem. Pozdrawiam serdecznie ❤❤❤❤🎉🎉🎉🎉🎉🎉
kneecap po tygodniu zniknęło z mojego kina 😭będę musiał poczekać na vod. Ale Wicked było na prawde niesamowite
Mam problem z tym filmem i to nie jest tak że nie lubię musicali, moje ulubione filmy to musicale, coś jest nie tak z wyglądem Ariany Grande co wywołuje we mnie dolinę niesamowitości.
Ale już sam podział aktów na filmy jest jak najbardziej ok, co udowodnił "Into the woods" który wywoływał odczucie, jakby po tym jak już się skończył, trwał jeszcze ponad godzinę.
Ale dla mnie też to wyłącznie kwestia wyglądu, aktorsko i wokalnie jej występ był mistrzowski
G'raha Tia w musicalu
To mógł być całkiem ciekawy film gdyby tylko w nim nie śpiewali 😁
👍👍👍
mnie ten film niesamowicie pociaga wizualnie, ale nie pokona to bariery musicalu i nie przebrne przez ten film raczej 😢
Nigdy nie zrozumiem czemu ten film wygląda jakby był nakręcony za brudną szybą. A jak komuś mało musicali, to polecam Matylda: Musical na Netflixie z Emmą Thompson.
Bo to są wspomnienia Glindy, to się nie dzieje naprawdę czyli jakby taka wizja ze snu rozmazana...
Proszę żeby widzowie którzy nie lubią musicali napisali powody tej niechęci. Ja kocham musicale od wczesnego dzieciństwa i chciałbym poznać i zrozumieć inną perspektywę.
Z wielką chęcią odpowiem dlaczego nie przepadam za filmowymi musicalami. Po pierwsze bardzo niedojrzałe podejście do poważnych i życiowych tematów (tj wojna, dyskryminacja, choroby psychiczne, itp). Rozumiem, że nie zawsze udaje się pokazać jedynie emocjami takie tematy, ale moim zdaniem wychodzi dla mnie zawsze sztucznie i po prostu nie kupuję tych scen. Kolejnym zarzutem są właśnie sceny wokalno-taneczne, które zbijają mnie z rytmu do prowadzenia historii. Im więcej ich jest, tym bardziej się męczę. Taki problem właśnie ma Wicked, gdzie był ich ogrom (nawet jeśli doceniam techniczne podejście, to i tak bardzo mi się dłużył i powodował u mnie senność). Innym problemem Wicked są nijakie bohaterki, zwłaszcza Glinda, która jest bardzo sztuczna w swoim mniemaniu, żaden żart mnie nie bawił. W filmie nie było żadnego rozwoju charakteru ani autentycznej relacji i przyjaźni. Jedynie która ma lepszy wokal i tyle. Poszłam na ten seans w towarzystwie i widziałam reakcję mojej przyjaciółki (która kocha musicale i zna historię Wicked) i była trochę zawiedziona seansem, ale lepiej bawiła się ode mnie, gdzie ja byłam całkowicie zniesmaczona po pierwszych scenach. Po seansie rozmawiałyśmy i spokojnie - nadal się przyjaźnimy.
Podsumowując, mocne strony musicalu są dla mnie największymi problemami w ich oglądaniu. Niemniej jednak lubię słuchać ścieżek dźwiękowych z wielu filmów (kocham Hansa Zimmera) i sceny taneczne (np w kultowym Pulp Fiction).
Mój mózg odrzuca śpiewanie zamiast dialogu :D Nie wiem czy potrafię to sensownie wyjaśnić - musical wydaje mi się jakąś odrealnioną formą filmu, wolę konkrety. Co ciekawe, lubię filmy w których jest dużo muzyki i te w których ta muzyka jest wykonywana (np. biografie artystów). Ale jak śpiewanie zastępuje dialog to mnie to w jakiś sposób nudzi - chociaż wydaje mi się, ze przeżycie musicalu w teatrze byłoby czymś ciekawym :D
@@motherofblobs wiem co masz na myśli mówiąc o alternatywnej formie dialogów. Sama lubię filmy muzyczne, np Whiplash, czy niektóre biografie muzyków, np Ray czy Niczego nie żałuję
@motherofblobs PS. mogę Ci przyznać, że bawiłam się bardzo dobrze na trzech musicalach: Rocky Horror Picture Show, Rocketman i Sweeney Todd
@@wercia33 co do musicali live action to też jestem sceptycznie do nich nastawiony. Zdecydowanie wolę musicale w formie animowanej. Gdy tydzień temu nadrabiałem odcinki Helluva Boss i dotarłem do odcinka „Mastermind” poczułem to wspaniale uczucie pojawiające się przy kontakcie z wybitnym dziełem. Ta choreografia, muzyka,tekst a przede wszystkim wokal aktorów i ich emocje. Ten który podkłada głos Stolasowi potrafi użyć słowa idiota w tak cudownie uroczy i romantyczny sposób.
Dla mnie odkrycie! Świetnie się bawiłem! Adriana złoto! złoto!
Kneecap w Krakowie w kinach juz nie graja niestety
Grają grają ;) Kijów, Agrafka, Kika, Mikro, można sprawdzić: bilety.gutekfilm.pl/kneecap
/A.
@sfilmowanitv faktycznie. Z CC szybko wycofali
6:29 Ariana nie byla w Disney Channel tylko Nickelodeon jak cos😉
Dlatego pojawia się później duże logo Nickelodeon jak cos ;) / Dawid
@@sfilmowanitv🤌🫶🤝
nie... nie, nie... i jeszcze raz ... NIE
Co nie?
A dla mnie film totalnie mnie nie przekonał do siebie po pierwszych scenach. Oceniam filmy musicalowe jako osobne dzieła i nie porównuję ich źródeł książkowych czy sztuk broadwayowskich. Znam historię Broadwayu bardzo dobrze ze studiów amerykanistyki. Doceniam scenografię i kostiumy, ale w filmie jest wiecej minusów. Po pierwsze dłużyzny, zwłaszcza w drugim akcie. Trzeci akt bardzo chaotyczny i nic nie wnoszący do historii. Miałam problemy z aktorstwem Ariany - wyszło bardzo sztucznie, niesmiesznie. Co prawda ma imponujacy wokal ale to tylko tyle. Cynthia była również nijaka, jedynie ratowała się wokalem. Między głównymi bohaterkami nie było chemii. Poza tym, brakowało rozwoju postaci pierwszo jak i drugo czy trzecioplanowych.