Toż to wspaniały kanał i bardzo zacny „gawędziarz” lotnik „co się zowię”, kapitalne, gorąco proszę o więcej. Ja tyko maciupki mech., pokł., na AN2 ale deczko pojmuję, bo powyższy mechanior lata pupskiem, wie kiedy dodać gazu do lądowania, jak schować klapy żeby nie walnąć w glebę, a jak już kapitan odda mu wolant to leci jak po sznurku. Kiedyś, jednym samolotem tylko z liderem przebazowaliśmy się do Benhy (drugi pilot zachorował w Sofii). Kapitan i lider mnie znał i wiedział że Józek Mizera mnie wylaszował na antka (ale wiek już nie ten). Z Kretą wiąże mi się przygoda, (a właściwie kilka, ale po kolei) lecieliśmy jednym samolotem, Kaziu Gorzkiewicz znowu liderował, drugim pilotem był sympatyczny gość (łysawy, blondynek, kręcone włoski,grubasek) z Olsztyna i ja. Mnie pasowało, walnęłam się na pokrowiec i kimałem, wieźliśmy silnik i sporo gratów ciężkich kuźwa bałem się że byliśmy za poza ciężarem do startu tak pi x drzwi 300kg (bo trzysta kg to mój bagaż tajny w skrzydłach i ujawniony walizy i gorzałka (wykosztowałem się, Kaziu mówił, że definitywnie chcę mnie mieć w swojej bazie ( a leciał jako tylko lider i wracał z pięcioma bodajże krukami chyba do remontu) z takim zapasem gorzałki i broń panie Boże abym coś sprzedał w Egipcie, musiałem wziąć wózek lotniskowy aby przewieźć tę gorzałkę. Wystartowaliśmy bez przeszkód, Kaziu trochę narzekał, że an za ciężki, klapnęliśmy w Krakowie później w Budapeszcie, Saloniki, międzylądowanie w Atenach tylko się tankując, nie wiem dlaczego? ,i hajda na Kretę, na Krecie byliśmy już późnym wieczorem, tankowanie, przegląd i do hotelu. Rano następnego dnia, wcześnie na lotnisko ostatnie przeglądy ze szmatą i wio. Jesteśmy w powietrzu już 25 min, patrzę a temp oleju ma 110 stopni ki chuj, przecież nalałem pod korek było ze 110l, ptok brał gdzieś 1,5 l na godzinę, co jest!! jesteśmy już na końcu Krety a tu temperatura oleju mi się zwiększa, piloci tego nie widzą, kuźwa co jest, kombinuję, nagle oblewa mnie gorący i zimny pot, zostawiłem w osłonie chłodnicy oleju dużą szmatę, kuźwa kaplica, kombinuję co może być jesteśmy na wysokości 1800 m temperatura zew gdzieś 10 stopni jesteśmy na tak 75% mocy, kuźwa w Egipcie będzie ze 40 stopni, liczę, pot mi po dupie spływa ze strachu, kombinuję, może otworzyć podłogę w kabinie i dostać się do owiewki chłodnicy, odkręcić motylki i niech owiewka kąpie się w sadzawce? Drugi pilot może mnie trzymać za nogi jak będę wisiał głową w dół i odkręcał motylki, a jak mnie puści?, kuźwa co robić, jeszcze raz idę do kabiny, temp oleju stabilna 120 stopni ale myślę sobie trzeba dołożyć 30 stopni na niskiej wysokości do lądowania a jak będziemy musieli czekać, plan lotu mieliśmy na Kair, co robić, te palanty za wolantem nic nie widzą pierdolą sobie jak papużki nierozłączki. Mówię do Kazia, patrz na temp oleju, Kaziu spokojny ten drugi trochę strefił, pytają co jest, waham się ale mówię trza wracać nie wiem co jest, w Egipcie jest 40 stopni, mamy prawie 120 stopni olej, na zewnątrz jakieś 8 stopni, byliśmy na 2300m , tłumaczę Kaziowi, temp zapłonu oleju to gdzieś 180 stopni ale trzeba wziąć pod uwagę że wartości smarne oleju przy wysokiej temperaturze mogą być inne i silnik się zacznie zacierać, wtedy temperatura znowu podskoczy, błyskawicznie to mu uświadamiam, a on decyzja, co mam powiedzieć, odpowiedź jest jedna, wracać. Kaziu podejmuję decyzję wracamy, a ja ich podkręcam już wiem ze dupa uratowana, to się z nimi przekomarzam, trzymaj mówię tem cylindrów 160 stopni (bo będziemy się kąpać), wachlował tymi klapkami silnika nieustannie, trzymał 160 stopni bez zarzutu, z lekkim zniżaniem wróciliśmy na Kretę, temp oleju zatrzymała się tak na stu stopniach i pomalutku doczłapaliśmy do Heraklionu, Lądowaliśmy nie awaryjnie (bo koszty, bez straży, itp., Kaziu się pytał ja mówię głupi chcesz żeby w W-wie nas zjebali), mnie chodziło aby to rozeszło się miękko, ot przygoda, po wylądowaniu, poleciałem do owiewki oleju, kuźwa szmata jak byk, odetchnąłem z ulgą, ptok sprawny tylko mechanik palant. Rozebrałem samolot, pół dnia siedziałem na lotnisku, wymieniłem olej na shell-a i zaawizowałem usterkę kryształki na filtrze olejowym, (wiesz ten pokręcany blaszkowy) zapchanie się filtra olejowego, zły olej „przestarzały” z kraju (ruski!!). Kupili, poszło, nadali do Warszawy, mechanik zuch!!!!! Po wyjściu z lotniska zapierdalałem do najbliższego sklepu i kupiłem duża flaszkę (3,5l z kranikiem) pięciogwiazdkowej metaxy ( ale mnie szarpnęło!) i przytargałem do hotelu, postawiłem na stole, przepiliśmy i dopiero im powiedziałem, wcześniej wszystko opisaliśmy w notatce i w książkach i wysłaliśmy aby nic nie mogli zmienić. Flaszka załagodziła ich złość, ale nie widziałem aby się złościli, wypiliśmy to „świństwo” do cna, były toasty aby nam dzieci tramwajów się nie czepiały, stopy wody pod kilem, nocne rozmowy polaków, i następnego ranka polecieliśmy już do Kairu bez żadnego problemu. Cdn Bogdan 11.05.23r., wieczorem
Dziękujemy za dobrą opinię. Nagrywamy w miarę mozliwości czasowych. Zachęcamy do lajkowania i subskrybowania, wtedy więcej osób będzie miało możliwość dowiedzieć się o kanale. ~Michał
Raz widziałem dokument to jest w Australli taki Farmer,Mechanik i Pilot bardzo chwalił Dromadery, jeden to nawet przerobił na silnik turbinowy i mówił że nie chce żadnego innego !
![PZL M18 Dromader - cropduster and waterbomber [Vintage Sky]](http://i.ytimg.com/vi/nSTmpD9YFeo/mqdefault.jpg)
![PZL M18 Dromader - cropduster and waterbomber [Vintage Sky]](/img/tr.png)
Wszystkich, którzy nie zasubskrybowali jeszcze kanału zapraszamy do kliknięcia "Subskrybuj" i oglądania kolejnych filmów.
Toż to wspaniały kanał i bardzo zacny „gawędziarz” lotnik „co się zowię”, kapitalne, gorąco proszę o więcej.
Ja tyko maciupki mech., pokł., na AN2 ale deczko pojmuję, bo powyższy mechanior lata pupskiem, wie kiedy dodać gazu do lądowania, jak schować klapy żeby nie walnąć w glebę, a jak już kapitan odda mu wolant to leci jak po sznurku. Kiedyś, jednym samolotem tylko z liderem przebazowaliśmy się do Benhy (drugi pilot zachorował w Sofii). Kapitan i lider mnie znał i wiedział że Józek Mizera mnie wylaszował na antka (ale wiek już nie ten).
Z Kretą wiąże mi się przygoda, (a właściwie kilka, ale po kolei) lecieliśmy jednym samolotem, Kaziu Gorzkiewicz znowu liderował, drugim pilotem był sympatyczny gość (łysawy, blondynek, kręcone włoski,grubasek) z Olsztyna i ja. Mnie pasowało, walnęłam się na pokrowiec i kimałem, wieźliśmy silnik i sporo gratów ciężkich kuźwa bałem się że byliśmy za poza ciężarem do startu tak pi x drzwi 300kg (bo trzysta kg to mój bagaż tajny w skrzydłach i ujawniony walizy i gorzałka (wykosztowałem się, Kaziu mówił, że definitywnie chcę mnie mieć w swojej bazie ( a leciał jako tylko lider i wracał z pięcioma bodajże krukami chyba do remontu) z takim zapasem gorzałki i broń panie Boże abym coś sprzedał w Egipcie, musiałem wziąć wózek lotniskowy aby przewieźć tę gorzałkę. Wystartowaliśmy bez przeszkód, Kaziu trochę narzekał, że an za ciężki, klapnęliśmy w Krakowie później w Budapeszcie, Saloniki, międzylądowanie w Atenach tylko się tankując, nie wiem dlaczego? ,i hajda na Kretę, na Krecie byliśmy już późnym wieczorem, tankowanie, przegląd i do hotelu. Rano następnego dnia, wcześnie na lotnisko ostatnie przeglądy ze szmatą i wio. Jesteśmy w powietrzu już 25 min, patrzę a temp oleju ma 110 stopni ki chuj, przecież nalałem pod korek było ze 110l, ptok brał gdzieś 1,5 l na godzinę, co jest!! jesteśmy już na końcu Krety a tu temperatura oleju mi się zwiększa, piloci tego nie widzą, kuźwa co jest, kombinuję, nagle oblewa mnie gorący i zimny pot, zostawiłem w osłonie chłodnicy oleju dużą szmatę, kuźwa kaplica, kombinuję co może być jesteśmy na wysokości 1800 m temperatura zew gdzieś 10 stopni jesteśmy na tak 75% mocy, kuźwa w Egipcie będzie ze 40 stopni, liczę, pot mi po dupie spływa ze strachu, kombinuję, może otworzyć podłogę w kabinie i dostać się do owiewki chłodnicy, odkręcić motylki i niech owiewka kąpie się w sadzawce?
Drugi pilot może mnie trzymać za nogi jak będę wisiał głową w dół i odkręcał motylki, a jak mnie puści?, kuźwa co robić, jeszcze raz idę do kabiny, temp oleju stabilna 120 stopni ale myślę sobie trzeba dołożyć 30 stopni na niskiej wysokości do lądowania a jak będziemy musieli czekać, plan lotu mieliśmy na Kair, co robić, te palanty za wolantem nic nie widzą pierdolą sobie jak papużki nierozłączki. Mówię do Kazia, patrz na temp oleju, Kaziu spokojny ten drugi trochę strefił, pytają co jest, waham się ale mówię trza wracać nie wiem co jest, w Egipcie jest 40 stopni, mamy prawie 120 stopni olej, na zewnątrz jakieś 8 stopni, byliśmy na 2300m , tłumaczę Kaziowi, temp zapłonu oleju to gdzieś 180 stopni ale trzeba wziąć pod uwagę że wartości smarne oleju przy wysokiej temperaturze mogą być inne i silnik się zacznie zacierać, wtedy temperatura znowu podskoczy, błyskawicznie to mu uświadamiam, a on decyzja, co mam powiedzieć, odpowiedź jest jedna, wracać. Kaziu podejmuję decyzję wracamy, a ja ich podkręcam już wiem ze dupa uratowana, to się z nimi przekomarzam, trzymaj mówię tem cylindrów 160 stopni (bo będziemy się kąpać), wachlował tymi klapkami silnika nieustannie, trzymał 160 stopni bez zarzutu, z lekkim zniżaniem wróciliśmy na Kretę, temp oleju zatrzymała się tak na stu stopniach i pomalutku doczłapaliśmy do Heraklionu, Lądowaliśmy nie awaryjnie (bo koszty, bez straży, itp., Kaziu się pytał ja mówię głupi chcesz żeby w W-wie nas zjebali), mnie chodziło aby to rozeszło się miękko, ot przygoda, po wylądowaniu, poleciałem do owiewki oleju, kuźwa szmata jak byk, odetchnąłem z ulgą, ptok sprawny tylko mechanik palant. Rozebrałem samolot, pół dnia siedziałem na lotnisku, wymieniłem olej na shell-a i zaawizowałem usterkę kryształki na filtrze olejowym, (wiesz ten pokręcany blaszkowy) zapchanie się filtra olejowego, zły olej „przestarzały” z kraju (ruski!!). Kupili, poszło, nadali do Warszawy, mechanik zuch!!!!! Po wyjściu z lotniska zapierdalałem do najbliższego sklepu i kupiłem duża flaszkę (3,5l z kranikiem) pięciogwiazdkowej metaxy ( ale mnie szarpnęło!) i przytargałem do hotelu, postawiłem na stole, przepiliśmy i dopiero im powiedziałem, wcześniej wszystko opisaliśmy w notatce i w książkach i wysłaliśmy aby nic nie mogli zmienić. Flaszka załagodziła ich złość, ale nie widziałem aby się złościli, wypiliśmy to „świństwo” do cna, były toasty aby nam dzieci tramwajów się nie czepiały, stopy wody pod kilem, nocne rozmowy polaków, i następnego ranka polecieliśmy już do Kairu bez żadnego problemu.
Cdn Bogdan 11.05.23r., wieczorem
Ale przygoda
Mogę słuchać pana Henryka na okrągo
Ruskie metody sabotażu. Nic się nie zmienia.
Nieustające pozdrowienia dla Pana Henryka. No i dla zasięgu.
Wspaniały człowiek, super ciekawie opowiada, pozdrawiam Pana Pilota :)
Szkoda, że tak mało wyświetleń i komentarzy, ponieważ bardzo lekko i z zaciekawieniem się tego słucha
Dziękujemy za dobrą opinię. Nagrywamy w miarę mozliwości czasowych. Zachęcamy do lajkowania i subskrybowania, wtedy więcej osób będzie miało możliwość dowiedzieć się o kanale. ~Michał
to świetnie, że Koliber miał taki mały zasięg...
Dziękuję
Historie mrożące krew w żyłach, teraz można się pośmiać, powspominać, a wtedy to decyzje, które decydowały o zyciu/karierze itd...
Raz widziałem dokument to jest w Australli taki Farmer,Mechanik i Pilot bardzo chwalił Dromadery, jeden to nawet przerobił na silnik turbinowy i mówił że nie chce żadnego innego !
Witam, czy przewidywane są autografy Pana Bronowickiego na książkach kupionych w przedsprzedaży ?
Tak, teraz to nic nie wytwarzamy.
Pozostał tykp wspomnień czar...
a po co wytwarzać ?
przecież możesz kupić na tzw.
zachodzie
@@marekkisielak3806Dla gospodarki i rozwoju.
👍👍👍
Prawie Pan zginął dwa razy ale nie można się było odezwać. 'Bratnia współpraca' z krajem rad..
👏👏👏👍✌️
,, przyjaciele Moskale,, 😆
Może coś o podobnych "trudnościach" w czasie prezentacji M-28 w Ameryce Południowej "dzięki" sąsiadom z południa ?
@Marcin Moniuszko Sabotażyk w czasie prezentacji ( i M 28 odpadł) tylko nie pomnę w którym kraju to było .
Ciekawe jak będzie czytało się książkę?
pryjaciele z kraju ,,zd" Rad.......
czy zachowała się jakaś dokumentacja fotograficzna i/lub aktowa tych sabotaży?
👍👍