trwał i czekał na rozkaz od dowództwa by mógł wykonać to zadanie, z którym się tam wybrał, ale niestety góra była przesiąknięta podłymi ludźmi, wrogami Polski, jak dziś
Pilecki do Różańskiego, 14.05.1947 "Na skórze wciąż gładki - wewnętrzny trąd miałem, Co wżarł mi się w duszę - nie żywiąc się ciałem. Z nim chodząc po mieście - w ślad wlokłem zarazę... Przeciętny znajomy nic o tym nie wiedział Że prosząc: „Wstąp do nas, bo będę urazę Miał do Cię" - narażał się sam, bo gdym siedział Z nim pijąc, lub z jego małżonką herbatę - (a na zapytanie: gdzie teraz pracuję? Starając się wzrok gdzieś wlepić w makatę mówiłem, że piszę lub rzeźbię, maluję) - A samą bytnością już bakcyl wnosiłem, Co skrycie się czając w pozornym niebycie, Złem płacąc - za serce - (żem jadł tam i piłem) - Mógł wtrącić do lochu i złamać im życie. Mój jeden przyjaciel, co tyle wciąż serca Miał dla mnie - gdyż w piekle z nim razem siedziałem I tam gdzie „vernichtungs" - w krąg wszystkich uśmiercał Uchronić od śmierci go jakoś zdołałem. Więc teraz tak bardzo serdecznie podchodził On do mnie - z ufnością. Lecz sprawką szatana - Człowieka zacnego - jam w serce ugodził, by dać coś dla tamtej, co stamtąd przysłana. Dlatego więc piszę niniejszą petycję, By sumą kar wszystkich - mnie tylko karano, Bo choćby mi przyszło postradać me życie - Tak wolę - niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę." Utwór napisany szóstego dnia od aresztowania i zachowany w dokumentach śledztwa.
Czesc i chwała ,czlowiek wielkiego formatu .
Bardzo dziekuje Pani za te slowa, to byl njwiekszy Polak i gdyby Polska tylko takich mezöw miala, bylibysmy wspanialym spoleczenstwem. Bög zaplac!
Prawdziwy anioł .
trwał i czekał na rozkaz od dowództwa by mógł wykonać to zadanie, z którym się tam wybrał, ale niestety góra była przesiąknięta podłymi ludźmi, wrogami Polski, jak dziś
7:02 "zjednoczył wszystkie opcje polityczne"
Pilecki do Różańskiego, 14.05.1947
"Na skórze wciąż gładki - wewnętrzny trąd miałem,
Co wżarł mi się w duszę - nie żywiąc się ciałem.
Z nim chodząc po mieście - w ślad wlokłem zarazę...
Przeciętny znajomy nic o tym nie wiedział
Że prosząc: „Wstąp do nas, bo będę urazę
Miał do Cię" - narażał się sam, bo gdym siedział
Z nim pijąc, lub z jego małżonką herbatę -
(a na zapytanie: gdzie teraz pracuję?
Starając się wzrok gdzieś wlepić w makatę
mówiłem, że piszę lub rzeźbię, maluję) -
A samą bytnością już bakcyl wnosiłem,
Co skrycie się czając w pozornym niebycie,
Złem płacąc - za serce - (żem jadł tam i piłem) -
Mógł wtrącić do lochu i złamać im życie.
Mój jeden przyjaciel, co tyle wciąż serca
Miał dla mnie - gdyż w piekle z nim razem siedziałem
I tam gdzie „vernichtungs" - w krąg wszystkich uśmiercał
Uchronić od śmierci go jakoś zdołałem.
Więc teraz tak bardzo serdecznie podchodził
On do mnie - z ufnością. Lecz sprawką szatana -
Człowieka zacnego - jam w serce ugodził,
by dać coś dla tamtej, co stamtąd przysłana.
Dlatego więc piszę niniejszą petycję,
By sumą kar wszystkich - mnie tylko karano,
Bo choćby mi przyszło postradać me życie -
Tak wolę - niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę."
Utwór napisany szóstego dnia od aresztowania i zachowany w dokumentach śledztwa.
7:39 tu zaczyna się to wspomnienie o ojcu, a 8:01 "to co żyje ma ogromny sens istnienia"
Ja nie wiem kim trzeba być żeby dawać łapkę w dół...
Nie warto nawet zawraca sobie głowy.
no to niech mówi o tych kłopotach