Film nie jest smakowitym kąskiem, ale też go nie wyrzygałem, a rzygam fikcją i rzeczywistością po równo i nawaliłbym się, więc złośliwym mógłbym być, ale co ja tam będę...Nie nawalę się i nie będę.Widzisz tę scenę ty, który czytasz moje słowa?Jest wyśmienita.Jeśli uważasz inaczej to nie jest twoje wrażenie wynikiem istnienia subtelnej różnicy poglądów.Po prostu kur.. nie rozumiesz. Nigdy nie było cię tam, gdzie byliśmy my.
Ekranizacja "Pożegnania jesieni" z 1991 roku, była o niebo lepsza. Powieść taka, jak "Nienasycenie" moim zdaniem nie nadaje się do przeniesienia na ekran. Za dużo metafizyki i witkacowskiego gargantizmu. Ciężko jest nawet najlepszym aktorom przedstawić to, o czym autor "Fizdejki" pisał.
Film nie jest smakowitym kąskiem, ale też go nie wyrzygałem, a rzygam fikcją i rzeczywistością po równo i nawaliłbym się, więc złośliwym mógłbym być, ale co ja tam będę...Nie nawalę się i nie będę.Widzisz tę scenę ty, który czytasz moje słowa?Jest wyśmienita.Jeśli uważasz inaczej to nie jest twoje wrażenie wynikiem istnienia subtelnej różnicy poglądów.Po prostu kur.. nie rozumiesz.
Nigdy nie było cię tam, gdzie byliśmy my.
Film świetny, miałem film ale gdzies mi zaginął czego żałuję. Minusem była Marczuk - Pazura.
Ekranizacja "Pożegnania jesieni" z 1991 roku, była o niebo lepsza. Powieść taka, jak "Nienasycenie" moim zdaniem nie nadaje się do przeniesienia na ekran. Za dużo metafizyki i witkacowskiego gargantizmu. Ciężko jest nawet najlepszym aktorom przedstawić to, o czym autor "Fizdejki" pisał.