Skoro już zostałem wywołany do tablicy. :-)) Oglądam wszystkie "Polecajki kulturowe" i zawsze lajkuję, co prawda z poślizgiem, bo w tym roku wyjątkowo brak czasu na youtube, ale subskrybowane kanały staram się śledzić i nadrabiać. Koreańskich dramy to raczej nie dla mnie, koleżanka co jakiś czas coś tam poleca, wiec zdarza mi się niekiedy oglądać trailery, ale zazwyczaj na tym się kończy. :-] Chociaż trafiają się prawdziwe perełki, "Chicken Nugget" (2024) opis "Po wejściu do dziwnej maszyny pewna kobieta zostaje zmieniona w... słodko-kwaśny nugget z kurczaka. A to dopiero początek serii nieprzewidywalnych zdarzeń. Wzruszająca komedia o dwóch mężczyznach, którzy zrobią wszystko, aby uratować swoją córkę/kochankę." Już sam opis mnie wzruszył. 🙂 Co innego filmy, dawno temu bardzo podobała mi się koreańska aktorka Lim Soo Jung i obejrzałem wtedy chyba wszystkie jej filmy, które były dostępne z polskimi napisami. Mogę więc polecić "Jestem cyborgiem i to jest OK" (2006) chyba najbardziej znany, oraz "...ing" (2003) i "Sczęście" (2007). Natomiast z "The Quarry" to jest dziwny zbieg okoliczności, bo akurat dwa dni temu ponownie ją "przechodziłem", tym razem interaktywnie, na streamie na kanale "Retro Borsuk i Montek!", na czacie głosując dokonywaliśmy wyborów. Swoją drogą polecam kanał "Retro Borsuk i Montek!", kanał o grach retro, ale nie tylko, głównie live streamy, a także kanał "Ryslaw", kanał Ryszarda Chojnowskiego, legendy polskiej branży tłumaczeniowej, który lokalizował takie gry jak Baldur's Gate, Diablo II, Warcraft III, szczególnie dla świetnego magazynu "Grysław". Wracając do "The Quarry" jest jeszcze jeden zbieg okoliczności, pierwszą i ostatnią osobą, którą mi ją polecała jest Pisarz i Pisarka, Pisarka, to oczywiście Pani, a pisarz to Łukasz Orbitowski, który pisał felietony do nieistniejącego już magazynu Pixel, tutaj fragment: "Przeszedłem The Quarry, film i grę w jednym. Dobrze się bawiłem, a potem było mi smutno. Z tego właśnie powodu The Quarry przeorało mnie emocjonalnie, a zakończenie przywitałem zdruzgotany. Jestem bardzo niezdarnym graczem. O tym już wiecie. Do gier w rodzaju The Quarry, naśladujących trochę film, a bardzo życie, gdzie każdy wybór niesie nieodwracalne konsekwencje, nadaję się najmniej. Całe moje granie polega, w gruncie rzeczy, na wielokrotnym wczytywaniu, tego samego punktu zapisu. Przegrywałem tak długo, aż wreszcie coś wyszło i wędrowałem dalej, ku wielokrotnym klęskom. W The Quarry tak się nie da. Traciłem kolejne postacie. Umierały rozszarpane, a ja wściekałem się na siebie, bo chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o tych ludziach, poznać ich w całej pełni. Zostały mi rozwleczone flaki. Obiecywałem sobie nawet, że przejdę tę grę ponownie i wcale nie uratowałem wszystkich. Przecież nigdy tego nie zrobię. Z "Until Down" było podobnie. Gra wspaniała, tylko ja gł*pi. Dostałem znajomy prezent - rozczarowanie. Zdołałem ocalić jedną postać, reszta była martwa bądź zarażona. Nie wiadomo, co gorsze. A następnego ranka po tej gigantycznej katastrofie zwierzyłem się mojemu przyjacielowi. Pięknie sobie poradziłem. Przyjaciel miał The Quarry już za sobą i rzucił, szczerze zdziwiony: - Chyba żartujesz. Ocaliłem wszystkich. Przecież ta gra przechodzi się sama. Taki wstyd. Taki wstyd." xD Pozdrawiam
Oj, nie, nie. Nie przechodzi się sama. Rozumiem pana Orbitowskiego. Z nastolatków ocaliłam wszystkich (tylko dlatego, że wtedy nie grałam sama i miałam pomoc), ale nie udało mi się ocalić każdej osoby z rodziny Hakettów (a tak podobno też się da). Ja też jestem marną graczką. Gdybym grała bez pomocy, to... ręka, noga, mózg na ścianie, bo jestem bardzo kiepska, gdy na czas trzeba naciskać odpowiednie guziczki. Jeszcze rok temu sądziłam, że koreańskie filmy i seriale zupełnie nie są dla mnie, że jak ja to mówię "nie tknę nawet kijem", ale potem potrzebowałam czegoś lekkiego i miłego, prostego i przyjemnego i siostra pokazała mi świat koreańskich dram. Cóż, któż by pomyślał, że na starość wrócę do telenoweli, niech pierwszy rzuci kamieniem. Serdeczności! Aaaa i jeszcze... Nie mam się za pisarkę. To za duże słowo. Ja po prostu od czasu do czasu coś napiszę. Ale nie żyję z pisania, więc nie jestem pisarką :).
@@bibliotekaedgara5388 Mnie akurat k-dramy raczej nie grożą, jak widzę ten cały k-pop looks like, aktorki i aktorów, którzy prawie zawsze wyglądają jednakowo, charakterystyczna fryzura, blada i jasna cera, "porcelanowe lalki", to automatycznie odpadam. Koreańskie filmy to jednak inna historia, tam częściej ludzie wyglądają jak prawdziwi ludzie. ;) Jest Pani. :) Pisarka nie na pełen etat to nadal pisarka. :) Jest wiele pisarek/pisarzy, nie piszących na pełen etat, i zajmujących się zawodowo zupełnie czymś innym, chociażby Mieczysław Gorzka. Nie uważać się za pisarki to mogą np. Małgorzata Rozenek, czy Ilona Felicjańska i nawet powinny. 😛 Pozdrawiam
Skoro już zostałem wywołany do tablicy. :-)) Oglądam wszystkie "Polecajki kulturowe" i zawsze lajkuję, co prawda z poślizgiem, bo w tym roku wyjątkowo brak czasu na youtube, ale subskrybowane kanały staram się śledzić i nadrabiać.
Koreańskich dramy to raczej nie dla mnie, koleżanka co jakiś czas coś tam poleca, wiec zdarza mi się niekiedy oglądać trailery, ale zazwyczaj na tym się kończy. :-] Chociaż trafiają się prawdziwe perełki, "Chicken Nugget" (2024) opis "Po wejściu do dziwnej maszyny pewna kobieta zostaje zmieniona w... słodko-kwaśny nugget z kurczaka. A to dopiero początek serii nieprzewidywalnych zdarzeń. Wzruszająca komedia o dwóch mężczyznach, którzy zrobią wszystko, aby uratować swoją córkę/kochankę." Już sam opis mnie wzruszył. 🙂
Co innego filmy, dawno temu bardzo podobała mi się koreańska aktorka Lim Soo Jung i obejrzałem wtedy chyba wszystkie jej filmy, które były dostępne z polskimi napisami. Mogę więc polecić "Jestem cyborgiem i to jest OK" (2006) chyba najbardziej znany, oraz "...ing" (2003) i "Sczęście" (2007).
Natomiast z "The Quarry" to jest dziwny zbieg okoliczności, bo akurat dwa dni temu ponownie ją "przechodziłem", tym razem interaktywnie, na streamie na kanale "Retro Borsuk i Montek!", na czacie głosując dokonywaliśmy wyborów. Swoją drogą polecam kanał "Retro Borsuk i Montek!", kanał o grach retro, ale nie tylko, głównie live streamy, a także kanał "Ryslaw", kanał Ryszarda Chojnowskiego, legendy polskiej branży tłumaczeniowej, który lokalizował takie gry jak Baldur's Gate, Diablo II, Warcraft III, szczególnie dla świetnego magazynu "Grysław".
Wracając do "The Quarry" jest jeszcze jeden zbieg okoliczności, pierwszą i ostatnią osobą, którą mi ją polecała jest Pisarz i Pisarka, Pisarka, to oczywiście Pani, a pisarz to Łukasz Orbitowski, który pisał felietony do nieistniejącego już magazynu Pixel, tutaj fragment:
"Przeszedłem The Quarry, film i grę w jednym. Dobrze się bawiłem, a potem było mi smutno. Z tego właśnie powodu The Quarry przeorało mnie emocjonalnie, a zakończenie przywitałem zdruzgotany. Jestem bardzo niezdarnym graczem. O tym już wiecie. Do gier w rodzaju The Quarry, naśladujących trochę film, a bardzo życie, gdzie każdy wybór niesie nieodwracalne konsekwencje, nadaję się najmniej. Całe moje granie polega, w gruncie rzeczy, na wielokrotnym wczytywaniu, tego samego punktu zapisu. Przegrywałem tak długo, aż wreszcie coś wyszło i wędrowałem dalej, ku wielokrotnym klęskom. W The Quarry tak się nie da. Traciłem kolejne postacie. Umierały rozszarpane, a ja wściekałem się na siebie, bo chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o tych ludziach, poznać ich w całej pełni. Zostały mi rozwleczone flaki. Obiecywałem sobie nawet, że przejdę tę grę ponownie i wcale nie uratowałem wszystkich. Przecież nigdy tego nie zrobię. Z "Until Down" było podobnie. Gra wspaniała, tylko ja gł*pi. Dostałem znajomy prezent - rozczarowanie.
Zdołałem ocalić jedną postać, reszta była martwa bądź zarażona. Nie wiadomo, co gorsze. A następnego ranka po tej gigantycznej katastrofie zwierzyłem się mojemu przyjacielowi. Pięknie sobie poradziłem. Przyjaciel miał The Quarry już za sobą i rzucił, szczerze zdziwiony: - Chyba żartujesz. Ocaliłem wszystkich. Przecież ta gra przechodzi się sama.
Taki wstyd. Taki wstyd." xD
Pozdrawiam
Oj, nie, nie. Nie przechodzi się sama. Rozumiem pana Orbitowskiego. Z nastolatków ocaliłam wszystkich (tylko dlatego, że wtedy nie grałam sama i miałam pomoc), ale nie udało mi się ocalić każdej osoby z rodziny Hakettów (a tak podobno też się da). Ja też jestem marną graczką. Gdybym grała bez pomocy, to... ręka, noga, mózg na ścianie, bo jestem bardzo kiepska, gdy na czas trzeba naciskać odpowiednie guziczki. Jeszcze rok temu sądziłam, że koreańskie filmy i seriale zupełnie nie są dla mnie, że jak ja to mówię "nie tknę nawet kijem", ale potem potrzebowałam czegoś lekkiego i miłego, prostego i przyjemnego i siostra pokazała mi świat koreańskich dram. Cóż, któż by pomyślał, że na starość wrócę do telenoweli, niech pierwszy rzuci kamieniem. Serdeczności! Aaaa i jeszcze... Nie mam się za pisarkę. To za duże słowo. Ja po prostu od czasu do czasu coś napiszę. Ale nie żyję z pisania, więc nie jestem pisarką :).
@@bibliotekaedgara5388 Mnie akurat k-dramy raczej nie grożą, jak widzę ten cały k-pop looks like, aktorki i aktorów, którzy prawie zawsze wyglądają jednakowo, charakterystyczna fryzura, blada i jasna cera, "porcelanowe lalki", to automatycznie odpadam. Koreańskie filmy to jednak inna historia, tam częściej ludzie wyglądają jak prawdziwi ludzie. ;)
Jest Pani. :) Pisarka nie na pełen etat to nadal pisarka. :) Jest wiele pisarek/pisarzy, nie piszących na pełen etat, i zajmujących się zawodowo zupełnie czymś innym, chociażby Mieczysław Gorzka. Nie uważać się za pisarki to mogą np. Małgorzata Rozenek, czy Ilona Felicjańska i nawet powinny. 😛
Pozdrawiam