Bez względu na pewne "nieścisłości" czy eufemizmy to i tak jest to istotny film w obecnych czasach. W czasach kiedy mamy do czynienia z "zacieraniem" śladów historii, wybielaniem, czy wręcz umniejszaniem i "uśmiercaniem" bohaterów narodowych i odbieraniem przez to, odzieranie nas ze świadomości narodowej. Są nacje w Europie, których narodowi bohaterowie - właściwie jedyni jakich mają - to ludobójcy, ludzie odpowiedzialni za wywołanie obu wojen światowych i zupełnie niepotrzebną śmierć milionów ludzi. Nie dajmy odebrać sobie naszego dziedzictwa pamiętajmy o tych, którzy oddali życie broniąc nas, walcząc o naszą wolność i godność.
Zacznę od tego, że bardzo lubię Pana kanał i recenzje :) Co do recenzji Stefy Interesów nie zgodzę się z kilkoma rzeczami ale może wynika to z odbioru: 1. Film powodował u mnie narastającą pogardę i nienawiść do osób odpowiedzialnych za to ludobójstwo, do całej rodzinny Hoss a nawet do jego (niby jeszcze nieświadomych) dzieci. Być może to kwestia wrażliwości, 2. Dźwięk w tym filmie jest przerażający, warto skupić się na tym co dzieje się w tle, 3. Przed zobaczeniem filmu warto zapoznać się z historią i samego obozu i domu Hossów oraz ich losów powojennych. Mur przedstawiony w filmie nie stał tam od początku. Dzieci miały jeszcze bardziej makabryczne pomysły na zabawy niż te przedstawione w filmie. Po wojnie jego córka do samego końca twierdziła że ojciec był cudownym i delikatnym człowiekiem... To wszystko buduje obrzydzenie do przedstawionej w filmie rodziny i właściwie do niemieckich nazistów generalnie, 4. Na sam koniec warto zobaczyć co powiedział reżyser po odebrani Oskara. Mimo tego co stało się przecież nie tak dawno temu obecnie mamy podobne rzeczy w Ukrainie czy w Strefie Gazy. Do tego dochodzi ironia tego kto jest za ludobójstwo w Gazie odpowiedzialny :( Film WARTO zobaczyć i samemu ocenić. Bo nie zostawia obojętnym i jego odbiór zależy od wielu czynników.
Rodzina komendanta wzbudza obrzydzenie wszyscy dorośli i dzieci wiedzieli w czym uczestniczyli schowali się za dobrobytem który czerpali ze śmierci milionów ofiar
Panie Arturze, no chyba pierwszy raz w historii Pana recenzji mam zdanie inne o 180 stopni. Ten film jest wybitny. Został specjalnie tak nakręcony- przecież ludzie wiedzą kim był Hess- a jak nie wiedzą to reżyser po obejrzeniu tego filmu daje zadanie domowe- mnóstwo ludzi dowie się lub przypomni sobie kim był Rudolf Hess. Nie wspomniał Pan za wiele o grze aktorskiej, o dźwięku. Ja miałem ciarki na całym ciele gdy oglądałem ten film. Dodatkowo ta końcówka.... No szkoda. Dla mnie 8/10. Każdy musi zobaczyć ten film.
Ja chyba też pierwszy raz się nie zgadzam. Siła tego filmu jest właśnie banalność zła. Znieczulica rodziny komendanta. najbardziej przerażający moment to kiedy matka Hedwigi zaczyna rozumieć co się dzieje. Że ten piękny dom i ogród to nie raj, ale przedsionek piekła...A finał? Jak komendantowi robi się niedobrze na myśl powrotu do domu? Nie martwią go ofiary, tylko czy uda się wykonać zadanie. Może faktycznie osoby niedoedukowane mogą inaczej zrozumieć ten film, ale myślę, że Polacy mają tak bardzo wdrukowany obraz obozów koncentracyjnych że nie da się tego filmu inaczej niż obrzydliwa ironię.
Mi bliższa jest recenzja Drugiego Seansu. Mur jest metaforyczny, można go wskazać palcem w wielu aspektach dzisiejszego świata np komfortowe życie zachodu kosztem biednych krajów. Dlatego Hoss nie został tak skrajnie pokazany, aby każdy mógł się przejrzeć w postaciach z filmu (a nie dokładnie tych ludziach) jak w lustrze. Gdyby było tak idealnie, znowu zło byłoby bardzo brzydkie. A zło często jest opakowane w zwykłe życie.
Ten film jest przerażający. Przerażająca jest jego "normalność" - przyziemność toczącego się życia bohaterów. To, z czym Artur się nie zgadza, co go zirytowało, to moim zdaniem tło, zarówno narracyjne, jak i historyczne. Reżyser celowo wszystkiego nie pokazał "wprost"; z założenia widz zna historię i kontekst wydarzeń dookoła fabuły/scenariusza, dlatego ogląda się ten film w ambiwalentnym poczuciu, konsternacji i Deja vu. Historia bohatera, który stworzył genialny projekt, rozwinął go i osobiście nadzoruje rozwój (machiny zagłady). A jego zwierzchnicy zdecydowali o jego przeniesieniu - każą porzucić jego dzieło, a także oazę dla jego rodziny. Dramat w filmie, to wielokrotnie pokazana w kinematografii wewnętrzna walka bohatera, jego ambicji i niezgody najbliższych na rozłąkę z bliskimi , ukochanym mężem, ojcem. Znów - przerażające jest zestawienie tej przyziemności z tym, co Rudolf Hoess stworzył, czym się trudnił. Ja w pewnym momencie doznałem tego uczucia. Film przeraził i utrzymał niemal do końca w tym poczuciu, które przechodziło w odrętwienie i pewnego rodzaju niemoc (?). Sceny w negatywie dają pewne przełamanie - chwilowy oddech widzowi, są taką iskierką nadziei, która jednak blednie w zestawieniu z dumą i ambicją głównego bohatera. Scena w korytarzu, którą Artur nazwał "wyrzutami sumienia" ja odebrałem jako myśl - bohater zastanowił się, jak zostanie zapamiętany. Reżyser pokazuje widzowi, jak...
Też nie odebrałem tej sceny z "wymiotami" jako wyrztów sumienia bohatera z powodu zła jakie wyrządza. To raczej był stres związany z odpowiedzialnością jaka go spotkała. A to już było definitywne odczłowieczenie tej postaci - zło w czystej ohydnej formie.
Ale się nie zgadzam z Twoją opinią drogi Kinomaniaku. Właśnie ta banalność zła jest siłą tego filmu.Nie widzę tu gloryfikacji Hoessa,ale pokazanie,że on i jego rodzina w tych strasznych warunkach prowadzili takie normalne życie. Ciekawą postacią jest tu właśnie żona Hoessa.Sandra Huller, grająca Hedwige udzieliła b.ciekawego wywiadu,w którym podsumowuje tę makabryczną postać, którą gra.Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tej koszmarnej,konformistycznej postaci. Będąc dobrą matką i żoną jest potwornym człowiekiem. Podobne opinie do Twojej były już po filmie Upadek. Tam też nie zgadzano się na pokazanie ludzkiej twarzy Hitlera.W jakimś sensie Cię rozumiem,ale Twoje wnioski są zbyt daleko posunięte. Banalność zła robi w tym filmie duże wrażenie. Właśnie to nudne życie przy odgłosach i widoku śmierci uświadamia nam, że tak łatwo jest zostać potworem znieczulonym na otaczającą nas makabrę.
Dobry wieczór Panie Arturze. Długo zbierałam się do obejrzenia tego filmu, dlatego dopiero dziś byłam w kinie. We mnie główni bohaterowie wzbudzali odrazę, obrzydzenie, które z każdą kolejną sceną narastało. Jakim trzeba być człowiekiem, by z jednej strony urządzać pikniki, kąpać się w basenie, bawić z dziećmi w ogrodzie, z drugiej zaś skazywać setki, miliony niewinnych istnień na śmierć w męczarniach?! Na zagładę. Kim trzeba być, by zachwycać się kwiatami, roślinami, warzywami, pszczołami, które dają miód, gdy za płotem (murem) giną ludzie. Jaką odczłowieczoną istotą, by bardziej niż ludzkie życie cenić bez kwitnący obok obozu. Ale podobnie jak u Michaela Haneke, zło przychodzi w białych rękawiczkach (w "Strefie interesów" bohater przechadzając się po ogrodzie odziany jest w biały strój). Rudolf, wilk w owczej skórze (również biel). Zło ma twarz niewinną niczym twarz dziecka ("Omen" z roku 1976). Zło zaczyna kiełkować w dzieciach Rudolfa (jedno z nich zamyka drugie w szklarni, niczym w obozie koncentracyjnym, z uśmiechem na ustach się mu przyglądając). Dźwięk wbija w fotel, jednocześnie sprawiając, że czujemy się bardzo niekomfortowo. Na uwagę zasługuję również świetna kreacja Sandry Huller oraz niesamowite zdjęcia. To wszystko spowodowało, że podczas seansu przeszywały mnie dreszcze, miałam ciarki na plecach i gęsią skórkę. Nie wiem, czy to dobry film czy nie. Na pewno mocne kino, które bardzo działa na wyobraźnię a ta potrafi przywołać na myśl najokrutniejsze obrazy. Pozdrawiam Pana serdecznie, Panie Arturze i niezmiennie czekam na kolejne recenzje. Agnieszka z Poznania.
Jestem właśnie po seansie i zgadzam się z Kinomaniakiem w 100%. Jakże inaczej by to wszystko wyglądało gdyby co jakiś czas autor wstawił dosłownie sekundowe urywki z dramatu więźniów pomiędzy sceny z domową sielanką. Jakże inny byłby odbiór samego Hossa gdyby pomiędzy czytaniem bajki na dobranoc pokazano sekundowy urywek rozstrzeliwania dziecka (wiem brzmi to strasznie, ale tak tam było). Można było to wszystko uwiarygodnić, ale widać twórca nie chciał tego zrobić. Inne filmy o tej tematyce wbiły mnie w fotel, targały moimi emocjami, płakałem, bałem się, żałowałem, czułem niepokój itd. - Lista Schindlera, Chłopiec w pasiastej pidżamie, Pianista. W Strefie nie czuję praktycznie nic, mimo oczywistej pogardy do nazi Niemców.
Film zrobił na mnie wrażenie ogromne. Uważam, że to arcydzieło. Inaczej postrzegam i oceniam niż Pan ten film. Ale cenię sobie Pańską opinię i szanuję ją. Pozdrawiam.
Witaj Arturze. Istnieje znane powiedzenie, że "czas leczy wszystkie rany". O nie! W tym wypadku może minąć setki lat, a my nie zapomnimy i na nas ludzi to nie działa. To pokazuje jakże potworna to była zbrodnia. Wciąż jeszcze wielu z nas ma kontakt ze świadkami i ofiarami tych okrutnych lat. "Człowiek człowiekowi zgotował ten los". A za murem sielanka kata. Nie można przejść obojętnie obok tego. Mimo smutnego nastroju bardzo gorąco Cię pozdrawiam i Was kinomaniacy.
Tak ... i nie. Nie minęło nawet 100 lat a próbuje się wrabiać w te rzeczy np nas i niektórzy już zapomnieli kto był po której stronie. Choć to przecież zawsze było oczywiste. Pamiętajmy o tym że ci którzy dziś nas pouczają to dzieci tych co palili ludźmi w piecach.
Moja babcia trafiła w 1939 roku do Dachau wraz z matką i ciotką. Była jeszcze dzieckiem wówczas. Przeżyła w tym obozie całą wojnę. Ledwo przeżyła. Paradoksalnie łatwiej było przeżyć trafiając tam na początku, niż na końcu wojny. Na początku ludzie mieli czas, aby się nauczyć strażników, nie być dla nich anonimowymi więźniami, mogli też otrzymać wszystkie niezbędne rzeczy do przetrwania (ubrania, koc, buty i miskę), zająć prycze z dala od okien (zimą bardzo wiało od nich) i otrzymać najkorzystniejsze prace obozowe, które pozwalały przeżyć. Bardzo przydatna też się okazała umiejętność płynnego mówienia w języku niemieckim. Mimo tego ciotka zmarła w obozie, zaś jej matka zaraz po wyzwoleniu obozu przez Amerykanów.
Kompletnie się nie zgadzam z pana recenzją. Dla mnie film jest wspaniały i przerażający od początku do końca. Nie rozumiem gdzie w tym filmie można zobaczyć usprawiedliwienie czy odrobinę empatii dla głównych bohaterów. Film pokazuje tylko to że z pozoru normalni ludzie mogą być potworami 🤷🏻
W 100% zgadzam się z Twoją recenzją. W tym filmie nawet wiezniów pracujacych w tym domu przedstawia się bardziej jako robotników ( żaden nie ma zalozonego pasiaka), a przecież przy pracach remontowych czy ogrodniczych pracowalo dużo wieźniow. Najstarszy syn tej rodziny wyżywał się na tych więźniach, co tez nie zostało pokazane. Dla mlodych pokolen francuzow, anglików, amerykanów , niemców ten film moze byc podstawą do zupełnie zakłamanego odbioru historii .
Ten film to początek wyrzucania obrazów ludobujstwa i zacierania śladów dla młodych i przyszłych pokoleń. Nie ma mojej zgody na to, ale wojny niczego człowieka nie nauczyły.film mnie denerwuje, tym właśnie przemilczeniem. Ja oglądając film i tak widziałam te obrazy,gdyż jako pokolenie powojenne tych obrazów dostarczyły nam wspomnienia i filmy. A teraz idzie wielkie tabu. W tym jest metoda. Oby ten pomysł się nie powielał.
W zwiazku z tym ze film będzie pokazywany na świecie więc brakuje mi np. na tle zdjec z muzeum Auchwitz info o ilości zamordowanych osób w tym obozie. Warto też sięgnąć do filmów dokumentalnych.Polecam film,, Królowa Auchwitz"
Film pokazuje czym jest obojętność, jak bardzo zniekształca rzeczywistość i niby niechcący zezwierzęca. Bardzo dobry film mówiący wiele o dwoistości natury ludzkiej. Ta opowieść o pomocy dziewczynki jest na faktach i stanowi hołd odwadze.
Cieszę się, że widziałem zupełnie inny film. Bo nie sądzę, żebyś, drogi Kinomaniaku, po prostu nie zrozumiał tego filmu. Cała siła tego filmu tkwi w widzach, w tym, że my wiemy kim był Höss (czyt. Hes, a nie Hos - jeśli już po polsku wymawiać to nazwisko). Wiemy czym nawoził kwiaty, wiemy skąd jego żona miała sukienki, wiemy dlaczego i z czego codziennie były czyszczone jego wojskowe buty, wiemy czym pachniało w ich ogrodzie i że nie koniecznie były to róże. I tak dalej, i tak dalej. Film jest wstrząsający, bo nie musimy widzieć, wystarczy, że słyszymy i wiemy. Bo to „rzecz o banalności zła”. Film jest znakomity. Zamierzam obejrzeć go ponownie. Tym razem wiedząc już jaki jest, zamierzam jeszcze bardziej doznać tego, czego nie widać. Ale słychać. Ale to moje zdanie. PS. Sceny z bohaterką, której pierwowzorem była Aleksandra Bystroń-Kołodziejczyk, zostały zrealizowane kamerą na podczerwień. Nie są to zdjęcia w negatywie. Dzięki temu bohaterka jakby świeci w ciemności. W mroku zła. Tak samo jak owoce, które podrzucała. Taka metafora.
Panie Kierowniku! Bękarta proszę serdecznie obejrzeć bo godny Mads uwagi Kierownika. Oczywiście potem proszę ( i zakładam, że nie tylko ja) o recenzję. Pozdrawiam !
Podzielam opinię. Interesujący pomysł, ale starczyło tego na góra 45 minut filmu. Potem traciłem zainteresowanie, bo ileż można powielać ten sam schemat na jeden temat? Po seansie przypomniał mi się film, który podobny temat pokazał lepiej i prawdziwiej (bo dokument), "Scena Zbrodni" Joshuy Oppenheimera.
Rozumiem Cię. Też miałem z tym problem, o czym opowiadasz, ale ostatecznie odczuwałem przerażenie i obrzydzenie tym wyraźnym kontrastem. I te dźwięki w tle...
czyli nie jestem sam z dość negatywnym zdaniem na temat tego filmu - choć w moim przypadku mnie zwyczajnie ta produkcja zanudziła, zamysł ciekawy na 15-20 minut, a potem powtarzanie tego samego motywu do znudzenia bez rozwinięcia treści
Pan Artur . Sprowokował dyskusje . I oto chyba mu chodziło.Zło jest złem jak potrafi się w człowieku zagnieżdżać.Film moim zdaniem kontrowersyjny .Takie było założenie reżysera.Ale każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie jak zło ma swój wygląd kiedyś i teraz .
Jest to jeden z najbardziej przerażających filmów jakie dotykają tej tematyki . Żaden tam wystylizowany " Pianista" , żadna "Lista Schindlera" . Strefę interesów stawiam obok " Syna Szawła " oraz dokumentu Lanzmana "Shoah" . Tamte dzieła przeszywały , dotykały do żywego . Powodowały że długo po seansie siedziały w głowie , nie chciały odejść jak każda inna filmowa zgrabnie opowiedziana historia. Tak samo jest że Strefą interesów . To film przerażający ale też film kierowany do widza inteligentnego , to nie jest kino holiłudu gdzie mamy wszystko pokazane palcem . Tu wystarczy że widzimy dym z komina parowozu jadącego do obozu i WIEMY , słyszymy dźwięki z obozu i też WIEMY . Nie potrzeba drastycznych scen To przerażające studium banalnosci zła , ale również uniwersalna opowieść o tym że taka sytuacja może się w każdej chwili zdarzyć ponownie , ba zdarza się cały czas w różnych miejscach objętych konfliktem . Glazer zrobił film dokładnie o tym samym o czym pisał Little w powieści Łaskawe oraz książki Drakulic Oni nie skrzywdzili by nawet muchy o zbrodniarzach bałkańskich. Film absolutnie nie wybiela rodziny Hoessa wręcz z każdą minutą narasta do nich u widza pogarda ale też bezsilność .
Jeszcze mocniej możnaby osiągnąć efekt zestawiając tradycyjny baśniowy niemiecki kicz-antruaż w zderzeniu z grozą III Rzeszy, przecież to dwie strony tego samego medalu
Zupełnie nie zgadzam się z Twoją opinię. To jest film o tym jak nazizm "wymodelował" swoich wyznawców - co zrobił z ludźmi i to jest cenne. Nudny? - absolutnie - nie. Sam fakt, ze widzowie wychodzą z kina w zupełnym milczeniu o czymś świadczy.
Jeśli rzeczywiście film jest taki jakim go opisujesz, absolutnie nie chcę go oglądać. Moja babcia była więźniem Auschwitz i prawdę o tym miejscu znam z pierwszej ręki. To moje subiektywne zdanie, ale byłoby to nietaktowne wobec niej i jej cierpień, które towarzyszyły jej do końca życia. Nie można uczłowieczać potwora.
Oto chodzi w tym filmie, by łudząco rodzinka Hossów przypominał, tako żyjącą spokojnie. Ale oni za raj na ziemi mieli tereny wokół obozu śmierci. Rudolf jak to mógł powiedzieć, że ,, wykonywał tylko rozkazy" stara jak śpiewka świat. Hedwig czuła satysfakcje ze znęcania się nad nie-Niemcami. A dzieci wychowywane były na nazistów, a najstarszy z nich 13 letni Clauss chciał być, tym samym potworem jak jego tatuś. A ich religią był tylko narodowy socjalizm niemiecki. A Hiltera tego szowinistę nacjonalistę i maniak mieli za boga.
Sam Glayzer podczas wywiadu mówił, że są dwa filmy które oglądasz, ten który widać i ten właściwy który słychać. A film dostał oskara nie tylko za to, ale ci co na nim byli mówili, że jest bardzo nie pokojący.
Film widziałem. Jest dobry, moim zdaniem, w kontekście banalności zła. Poza tym czegoś mi brakowało. O tym strzelaniu z wiatrówki do więźniów przez syna Hössa, pierwsze słyszę. Scena z odruchem wymiotnym na końcu, niepotrzebna i nie wiadomo, co miała wnieść. Stres przed nowym, ogromnym wyzwaniem w pracy, czy odruch istoty czującej (?).
Cześć Arturze, zwykle tego nie robię, ale dziś postanowiłem podzielić się swoją opinią na temat filmu. Wyszedłem z niego z poczuciem, że zamysłem tego filmu jest właśnie mieszanie, manipulacja odczuciami. Moją uwagę zwróciła zasada, że żadna z sytuacji w filmie nie zastała poprowadzona do końca. List babci - niewyjaśnione. Bóle brzucha, wizyta u lekarza, wymioty - wskazują na chorobę - bez kontynuacji. Było jeszcze kilka takich wątków, które w moim mniemaniu urwane stworzyły wrażenie błahostki, rzeczy nieistotnych pomimo, że to o tym w zasadzie jest ten film. W efekcie wyszedł film o niczym bo niczym były losy, dramaty, smutki, choroby ludzi mieszkających w tym domu w zestawieniu z "tłem"
Maly smaczek na koncu filmu jest pokazanie rzekomej komory gazowej gdzie otwory w dachu na cyklon b wybito za sowietow. I dwa piece kremacyjne na koks ktorym oficjalnie zajmowalo 20-25 minut na dwa, trzy ciala jednoczesnie.
Nie widziałem filmu, ale ogólnie nie lubię filmów artystycznych. Sam pomysł na film nie przypadł mi do gustu.Może obejrzę później, ale chyba nie.Fajnie że oceniasz film zupełnie inaczej niż cała reszta. I nie lubię artystycznych ideei , które przekształcają rzeczywistość , prawdę historyczną. To tak jak robienie filmu historycznego, bez tła, w którym się on dzieje.
Skoro wszystko było widać z okien ich domu,to też nie rozumiem dlaczego nie pokazano tego w filmie. Tak jakby ta rodzinka mogła być nieświadoma, a przecież oni upajai się cierpieniem więźniów.
Wszystko opiera się o to z jakiej perspektywy dowiedziałeś się o ludobójstwie. Dzisiaj jest podobnie - wystarczy zapytać się jak "widzi" ludobójstwo czy wojnę Rosjanin, Ukrainiec, Amerykanin czy Chińczyk taki przeciętny człowiek. Co może powiedzieć człowiek mieszkający na drugim końcu świata o tym co działo się za przysłowiowym murek (płotem) ?
Jestem po seansie. Większy ładunek emocjonalny niosą ze sobą odcinki Sensacji XX wieku Wołoszańskiego. Ten film jest idealnym materiałem na odcinek south parka. Zgadzam się z Panem Kierownikiem. Pozdrawiam.
Starsze nieco pokolenie,jak ja, rocznik 70,od dzieciństwa zna te tematy i klimaty.filmy,książki,reportaże, wycieczki.potem się uczono o banalności zla.dla mnie nic nowego. Nie wiem skąd te zachwyty i odkrycia
Już sądziłem, że nie zrecenzujesz tego filmu. Dziwny wstęp, już sądziłem, że im projektor nawalił ( miałem już taką sytuację ) . Mieszkać naprzeciwko obozu koncentracyjnego - trzeba albo nie mieć wyboru ( rozkaz ) , lub mieć zryty beret. Być hitlerowcem/nazistą i mieć żydowską niewolnicę sexualną, tylko po to by po sexie z nią iść " zmyć z siebie jej żydowskość " - 🤦♂ ku*wa nawet nie wiem jak skomentować. Na bankiecie gigantyczna rzeźba swastyki z lodu ja prdl 🤦 . Film momentami jest mocno sugestywny i tak też się kończy, ale to w zupełności wystarczy zważywszy na jego tematykę. To film o Rudolfie Hössie i życiu jego rodziny, oraz to film który trzeba czytać, ponieważ większość textów jest niemiecka ( o ile filmy anglojęzyczne mogę słuchać i zrozumieć większość textów, tak z niemieckiego niestety niewiele kojarzę ) . Pierwszy raz od dłuższego czasu jest sytuacja, że jedna aktorka Sandra Hüller gra w dwóch nominowanych do oscara filmach. Przez niemal cały film na sali kinowej była absolutna cisza, nikt nic nie gadał, ostatni raz taką sytuację miałem na zeszłorocznym " Oppenheimer " . Film długo się wahałem/zastanawiałem ale dam 9/10.
Ta rodzina nie była wyjątkiem - polecam pracę Kristin Kompisch "Sprawczynie" - dokładnie opisuje właśnie taką zwyczajność zła i niczego nie wymyśla. Napisała to Niemka o Niemcach na podstawie badań. Radzę przeczytać.
Bardzo lubię i cenię Pana recenzję filmów, ale tym razem trudno mi się zgodzić z tą recenzją. Ten film jest świetny, z kilku powodów. Po pierwsze bez pokazywania przemocy, krwi, bicia ta przemoc jest odczuwalna dla wszystkich mających pewną wrażliwość, dźwięki, dym który prawie dusi wychodząc z ekranu. Co wniosło by do filmu pokazanie komendanta Hoessa przy "pracy", moim skromnym zdaniem osłabiłoby przekaz. Po drugie, pracowałem wiele lat w niemieckich firmach. Dla mnie sceny z zebrań prezentacja niezwykle sprawnego krematorium - tu wsad wchodzi, tu wychodzi i jest schłodzony. Czy inne zebrania, od współczesnych brakuje multimediów, tylko materiały drukowane. Banalność zła, to bardziej oskarża niż litry sztucznej krwi na ekranie. Bić skutecznie do zabicia potrafią nieliczni, zabijać jako urzędnik przy dobrej organizacji - manipulacji da radę prawie każdy. Po trzecie, typowa niemiecka rodzina, szczegóły oddane z wielką dokładnością. Tak, oni tacy byli nie mordowali jak wściekłe dzikusy bez planu, oni mordowali zgodnie z procedurami tak by skuteczność mordowania była jak największa. Oczywiście, co w filmie nie jest pokazane upajali się władzą nad życiem i śmiercią, ale później wracali do swoich żon, dzieci, koni, psów. Po czwarte, niestety nie doceniona rola Sandry Hüller - żona Hedwig. Ta kobieta jest totalnie zła, chyba nawet gorsza od męża. Po prostu banalność zła. Po piąte, to już tylko moja interpretacja. Hoess w ostatnich scenach filmu wymiotuje nie dla tego, że ma wyrzuty sumienia, on wymiotuje dlatego że nie wie czy da radę sprawnie zgodnie z oczekiwaniami kierownictwa zamordować węgierskich Żydów.
Wg mnie Höss zwymiotował z emocji, przez długi czas zamknął emocje, znosił upokorzenie związane z przeniesieniem, widać to min po jego mimice na spotkaniu generalicji. Jak już zostało mu powiedziane, że wraca na stanowisko, emocje puściły i go zemdliło. Druga interpretacja to motyw zła, diabła w sztuce, niejednokrotnie wymiotuje, także egzorcyzmy to wyrzucenie zła w formie wymiotów, proszę zauważyć, że Höss schodzi w ciemność klatki schodowej, w dół, wyrzucając zło, którego obraz widzimy w scenach - przebitkach z obozu. Usłyszałam też kolejne interpretacje, ale żadna nie zbliża się nawet do jakiegoś wyrzutu sumienia.
Kolejny film który pokazuje Niemców nazistów w jak najbardziej to jest możliwe ,najmniej negatywnym świetle , nawet takiego potwora jakim był główny bohater . Czy my mamy go zrozumieć, nie potępiać ? Nie rozumiem do końca przekazu tego filmu , skoro niektóre wspomniane przez Ciebie istotne fakty były pomijane . Ludzie którzy znają historię będą ten film odbierać trochę inaczej jak młody widz , który na takim filmie będzie w jakimś stopniu opierał swoją wiedzę. Może jest to w jakimś stopniu związane z polityką , tego możliwe że się nie dowiemy.
Dla mnie to jakaś Niemiecka propaganda, film moglby mieć potencjał zeby pokazac co naprawde tam sie działo, moza pokazać co sie działo w domu ale najwyzniejsze jest co sie dzialo za murami, jak dla mnie to splunięcie w twarz na osoby które tam zginęły i cierpiały
Witam Panie Arturze. Wyjątkowo nie zgadzam się z Pana recenzją filmu. Nie uważam aby reżyser wywyższał bohaterów. Przez cały film Hoss i jego żona budziły we mnie odrazę, właśnie za tę ich obojętność. Cały film jest mroczny mi osobiście bardzo się podobał. Uważam, że film mimo iz pokazany jest z innej perpektywy to eksponuje ZŁO w sposób bardziej wyrafinowany,.pozdrawiam
Oj, ileż w tej recenzji jest niezrozumienia do tego filmu. Od 10-15 minuty rzekomo film jest monotonny... Też tego się bałem gdy wstrząsnął mną widok ogrodu i obozu w jednym kadrze, niemal od początku. Myślałem, że już widzę cały film bo to mówiło wszystko. Później pożegnanie męża i ojca jakby szedł do zwykłej pracy. Właśnie tak myślałem do czasu...aż komendant otrzymał awans. Reżyser nie dał się znudzić odgłosami, przecinając totalnie przemocnym motywem w podczerwieni z udźwiękowieniem, które do tej pory mam wyryte na mózgu. I tutaj (od czasu awansu) otwiera się totalnie inne okno na tą historię. Nagle widz zauważa kompletnie inne prowadzenie narracji. Można to porównać do dzisiejszych wielkich korporacji i menadżerów/dyrektorów, którzy za wybitne osiągnięcia dostają awanse. Mnie to zszokowało kompletnie pomimo iż znamy tą historię na wylot (przynajmniej ci którzy choć troszkę lubią liznąć historii). I tak...potwierdzam Pana słowa w sprawie potwierdzenia, że człowiek może się przyzwyczaić do wszystkiego (słowa Dostojewskiego) ale WARTO TO PRZYPOMINAĆ. A w szczególności gdy jest to robione w tak genialny sposób jak w Strefie Interesów. Twórca filmu nie musi potępiać bohaterów wprost. To robi widz. Twórcy filmu dali nam narzędzia - obraz i przede wszystkim dźwięk. Robimy z tym co chcemy i sądzę, że potępienie to pierwsze co przychodzi widzowi na myśl. I kompletną bzdurą jest, że reżyser wywyższa bohaterów filmu abyśmy ich mogli tłumaczyć, zrozumieć ich zachowania, wynaturzenia....nie wiem kto dzisiaj, o zdrowych zmysłach pomyśli o bohaterach w sposób inny niż odrażający. Co do ostatniej sceny....Panie Arturze zawiodłem się, że pomimo obejrzenia tego filmu 2 krotnie tak Pan intepretuje tą scenę jak mówi. Że Hoess ma wyrzuty sumienia...bo wymiotuje... Nic bardziej mylnego ponieważ on....NIE WYMIOTUJE. Naciąga go, dostaje nerwów, mdłości odruch wymiotny po czym....nie wymiotuje. Zabiera się do tego 2 krotnie ale jak sam w swoich listach pisał (już w areszcie)...nie mógł sobie pozwolić na słabości. Musiał pokazać swoim podwładnym, że to jest proces, w którym ideologia nie bierze jeńców (wyrzutów sumienia). Nie ma zawahań, nie ma skrupułów. Możliwe, że by zwrócił to co ma w środku...ale on nie ma niczego czym może wymiotować. Zero wyrzutów sumienia. To jest właśnie najmocniejsza scena pokazująca, że kolejne zadanie, pomimo iż w normalnym człowieku wywoła konwulsje, u takiego zwierzęcia jak Rudolf Hoess powoduje wzięcie się w garść...i do dzieła. To o czym mówi Hoess w swoich wspomnieniach, że był trybem całej machiny zagłady w filmie wcale nie pokazuje jego ludzkich cech.... Mówi do konia, że go kocha. Matko boska jak to idealnie pokazuje czym ta bestia była. ponad milion ludzi na koncie, a on kocha konia i żal mu go, że będzie go musiał zostawić. To jest koszmar w czystej postaci.
Wiesz, Twoja recenzja jest dowodem na to, że trzeba samemu oglądać filmy, bo mam wrażenie jakbyśmy oglądali zupełnie inny film, z innym przekazem niż mówisz |:) No coż , jesteśmy różni, różnie odbieramy coś , co nie jest pokazane wprost. Ja widzę w tym filmie potwory, ludzkie potwory, Hoessa i jego żonę. Mówisz, że zaczynasz się nudzić po 10 min, że wszystko staje się oczywiste i powszednieje. Czyż nie o pokazanie czegoś takiego chodziło reżyserowi ? Ja ten film uważam za wybitny, a scena z matką, która nie wytrzymuje tego co widzi za płotem i wyjeżdża .....On wie i to do niej dociera, i ucieka , bo jest zbyt słaba, by coś z tym zrobić ? Wybitny film !
No to film powoli wybiela bohaterów czy przemilcza, zamyka oczy?! Ja siebie nie potrafię wybielić co najwyżej przemilczeć niektóre rzeczy ale przecież łatwiej jest pokazać innych jacy są.
Kolejna produkcja w stylu: jakiś brytol usłyszał o wojnie na drugim końcu europy, przeczytał o niej dwie kiepskie książki i postanowił nakręcić o tym smutny film...
Arturze w gwoli ścisłości Rudolf Höß i Rudolf Heß to dwie inne osoby a ty wymawiasz raz przez E raz przez O nazwisko. To wprowadza w błąd i chaos. Co do filmu to w pełni się zgadzam i nie rozumiem zachwytu nad tym słabym filmem...sam pomysł to za mało a tam niema jakiejś sensownej fabuły. Pozdrawiam
ja nie mam podobnych zarzutów wobec filmu, ale też nie uważam go za arcydzieło itp. jest zrealizowany w manierze nowej fali kina rumuńskiego, co nie jest już żadną oryginalnością. właściwie nie dowiadujemy się niczego nowego, a tzw. normalne życie SS-manów i ich rodzin było wałkowane przez historyków, publicystów, psychologów, socjologów już tysiące razy. fenomen, który z polskiego punktu widzenia trudno nam zrozumieć to absurdalna sumienność wykonywania obowiązków przez Niemców i wszystko cnoty 'dobrego Niemca', które tu jakoś skupiają. ta sumienność obejmuje także pewien filtr rzeczywistości, który ułatwia im koncentrację, a usuwa z pola widzenia wszystko, co nie pasuje do wpojonego schematu. taki jest koszt niemieckiego perfekcjonizmu. dla mnie to uderzające tym bardziej, że mam zupełnie inną naturę : b. często zastanawiam się czy to co robię ma jakiś głębszy sens. nie mógłbym pracować w korporacji jako trybik ani wykonywać pracy, którą uważam za absurdalną, choć dobrze płatną
Bez względu na pewne "nieścisłości" czy eufemizmy to i tak jest to istotny film w obecnych czasach. W czasach kiedy mamy do czynienia z "zacieraniem" śladów historii, wybielaniem, czy wręcz umniejszaniem i "uśmiercaniem" bohaterów narodowych i odbieraniem przez to, odzieranie nas ze świadomości narodowej. Są nacje w Europie, których narodowi bohaterowie - właściwie jedyni jakich mają - to ludobójcy, ludzie odpowiedzialni za wywołanie obu wojen światowych i zupełnie niepotrzebną śmierć milionów ludzi.
Nie dajmy odebrać sobie naszego dziedzictwa pamiętajmy o tych, którzy oddali życie broniąc nas, walcząc o naszą wolność i godność.
Zacznę od tego, że bardzo lubię Pana kanał i recenzje :) Co do recenzji Stefy Interesów nie zgodzę się z kilkoma rzeczami ale może wynika to z odbioru:
1. Film powodował u mnie narastającą pogardę i nienawiść do osób odpowiedzialnych za to ludobójstwo, do całej rodzinny Hoss a nawet do jego (niby jeszcze nieświadomych) dzieci. Być może to kwestia wrażliwości,
2. Dźwięk w tym filmie jest przerażający, warto skupić się na tym co dzieje się w tle,
3. Przed zobaczeniem filmu warto zapoznać się z historią i samego obozu i domu Hossów oraz ich losów powojennych. Mur przedstawiony w filmie nie stał tam od początku. Dzieci miały jeszcze bardziej makabryczne pomysły na zabawy niż te przedstawione w filmie. Po wojnie jego córka do samego końca twierdziła że ojciec był cudownym i delikatnym człowiekiem... To wszystko buduje obrzydzenie do przedstawionej w filmie rodziny i właściwie do niemieckich nazistów generalnie,
4. Na sam koniec warto zobaczyć co powiedział reżyser po odebrani Oskara. Mimo tego co stało się przecież nie tak dawno temu obecnie mamy podobne rzeczy w Ukrainie czy w Strefie Gazy. Do tego dochodzi ironia tego kto jest za ludobójstwo w Gazie odpowiedzialny :(
Film WARTO zobaczyć i samemu ocenić. Bo nie zostawia obojętnym i jego odbiór zależy od wielu czynników.
Rodzina komendanta wzbudza obrzydzenie wszyscy dorośli i dzieci wiedzieli w czym uczestniczyli schowali się za dobrobytem który czerpali ze śmierci milionów ofiar
Panie Arturze, no chyba pierwszy raz w historii Pana recenzji mam zdanie inne o 180 stopni. Ten film jest wybitny. Został specjalnie tak nakręcony- przecież ludzie wiedzą kim był Hess- a jak nie wiedzą to reżyser po obejrzeniu tego filmu daje zadanie domowe- mnóstwo ludzi dowie się lub przypomni sobie kim był Rudolf Hess. Nie wspomniał Pan za wiele o grze aktorskiej, o dźwięku. Ja miałem ciarki na całym ciele gdy oglądałem ten film. Dodatkowo ta końcówka.... No szkoda. Dla mnie 8/10. Każdy musi zobaczyć ten film.
nie Hess tylko Hoss przez o z kreseczkami
@@antekp2965, Höss, z kropeczkami.
Ja chyba też pierwszy raz się nie zgadzam. Siła tego filmu jest właśnie banalność zła. Znieczulica rodziny komendanta. najbardziej przerażający moment to kiedy matka Hedwigi zaczyna rozumieć co się dzieje. Że ten piękny dom i ogród to nie raj, ale przedsionek piekła...A finał? Jak komendantowi robi się niedobrze na myśl powrotu do domu? Nie martwią go ofiary, tylko czy uda się wykonać zadanie.
Może faktycznie osoby niedoedukowane mogą inaczej zrozumieć ten film, ale myślę, że Polacy mają tak bardzo wdrukowany obraz obozów koncentracyjnych że nie da się tego filmu inaczej niż obrzydliwa ironię.
Zgadzam się w zupełności. Obejrzałam w piątek - recenzje oglądam w niedziele - i to tak jakbym słyszała swoje myśli :) Serdecznie pozdrawiam
Wreszcie recenzja, ktora podziela moje zdanie o tym filmie. Dziękuję bardzo.
Mi bliższa jest recenzja Drugiego Seansu. Mur jest metaforyczny, można go wskazać palcem w wielu aspektach dzisiejszego świata np komfortowe życie zachodu kosztem biednych krajów. Dlatego Hoss nie został tak skrajnie pokazany, aby każdy mógł się przejrzeć w postaciach z filmu (a nie dokładnie tych ludziach) jak w lustrze. Gdyby było tak idealnie, znowu zło byłoby bardzo brzydkie. A zło często jest opakowane w zwykłe życie.
Lepiej bym tego nie ujęła. Zgadzam się w 100%.
dokładnie
Ten film jest przerażający. Przerażająca jest jego "normalność" - przyziemność toczącego się życia bohaterów. To, z czym Artur się nie zgadza, co go zirytowało, to moim zdaniem tło, zarówno narracyjne, jak i historyczne. Reżyser celowo wszystkiego nie pokazał "wprost"; z założenia widz zna historię i kontekst wydarzeń dookoła fabuły/scenariusza, dlatego ogląda się ten film w ambiwalentnym poczuciu, konsternacji i Deja vu. Historia bohatera, który stworzył genialny projekt, rozwinął go i osobiście nadzoruje rozwój (machiny zagłady). A jego zwierzchnicy zdecydowali o jego przeniesieniu - każą porzucić jego dzieło, a także oazę dla jego rodziny. Dramat w filmie, to wielokrotnie pokazana w kinematografii wewnętrzna walka bohatera, jego ambicji i niezgody najbliższych na rozłąkę z bliskimi , ukochanym mężem, ojcem. Znów - przerażające jest zestawienie tej przyziemności z tym, co Rudolf Hoess stworzył, czym się trudnił. Ja w pewnym momencie doznałem tego uczucia. Film przeraził i utrzymał niemal do końca w tym poczuciu, które przechodziło w odrętwienie i pewnego rodzaju niemoc (?). Sceny w negatywie dają pewne przełamanie - chwilowy oddech widzowi, są taką iskierką nadziei, która jednak blednie w zestawieniu z dumą i ambicją głównego bohatera. Scena w korytarzu, którą Artur nazwał "wyrzutami sumienia" ja odebrałem jako myśl - bohater zastanowił się, jak zostanie zapamiętany. Reżyser pokazuje widzowi, jak...
Też nie odebrałem tej sceny z "wymiotami" jako wyrztów sumienia bohatera z powodu zła jakie wyrządza. To raczej był stres związany z odpowiedzialnością jaka go spotkała. A to już było definitywne odczłowieczenie tej postaci - zło w czystej ohydnej formie.
Film rewelacja - odglosy w tle rozwalają głowę......i jak jestem w Cieplicach zawsze chodze do tej muszli koncertowej ktora zagrala w filmie
Ale się nie zgadzam z Twoją opinią drogi Kinomaniaku. Właśnie ta banalność zła jest siłą tego filmu.Nie widzę tu gloryfikacji Hoessa,ale pokazanie,że on i jego rodzina w tych strasznych warunkach prowadzili takie normalne życie. Ciekawą postacią jest tu właśnie żona Hoessa.Sandra Huller, grająca Hedwige udzieliła b.ciekawego wywiadu,w którym podsumowuje tę makabryczną postać, którą gra.Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tej koszmarnej,konformistycznej postaci. Będąc dobrą matką i żoną jest potwornym człowiekiem. Podobne opinie do Twojej były już po filmie Upadek. Tam też nie zgadzano się na pokazanie ludzkiej twarzy Hitlera.W jakimś sensie Cię rozumiem,ale Twoje wnioski są zbyt daleko posunięte. Banalność zła robi w tym filmie duże wrażenie. Właśnie to nudne życie przy odgłosach i widoku śmierci uświadamia nam, że tak łatwo jest zostać potworem znieczulonym na otaczającą nas makabrę.
Hoessa
@@1KobyleCacoHössa
Dokładnie tak!
Też się nie zgadzam z Tobą Arturze! Ja daję 8/10. Moim zdaniem jeden z najlepszych filmów o wojnie. Reszta jak moi przedmówcy...
Jak to się mówi każdy ma swoje zdanie ;)
Dobry wieczór Panie Arturze. Długo zbierałam się do obejrzenia tego filmu, dlatego dopiero dziś byłam w kinie. We mnie główni bohaterowie wzbudzali odrazę, obrzydzenie, które z każdą kolejną sceną narastało. Jakim trzeba być człowiekiem, by z jednej strony urządzać pikniki, kąpać się w basenie, bawić z dziećmi w ogrodzie, z drugiej zaś skazywać setki, miliony niewinnych istnień na śmierć w męczarniach?! Na zagładę. Kim trzeba być, by zachwycać się kwiatami, roślinami, warzywami, pszczołami, które dają miód, gdy za płotem (murem) giną ludzie. Jaką odczłowieczoną istotą, by bardziej niż ludzkie życie cenić bez kwitnący obok obozu. Ale podobnie jak u Michaela Haneke, zło przychodzi w białych rękawiczkach (w "Strefie interesów" bohater przechadzając się po ogrodzie odziany jest w biały strój). Rudolf, wilk w owczej skórze (również biel). Zło ma twarz niewinną niczym twarz dziecka ("Omen" z roku 1976). Zło zaczyna kiełkować w dzieciach Rudolfa (jedno z nich zamyka drugie w szklarni, niczym w obozie koncentracyjnym, z uśmiechem na ustach się mu przyglądając). Dźwięk wbija w fotel, jednocześnie sprawiając, że czujemy się bardzo niekomfortowo. Na uwagę zasługuję również świetna kreacja Sandry Huller oraz niesamowite zdjęcia. To wszystko spowodowało, że podczas seansu przeszywały mnie dreszcze, miałam ciarki na plecach i gęsią skórkę. Nie wiem, czy to dobry film czy nie. Na pewno mocne kino, które bardzo działa na wyobraźnię a ta potrafi przywołać na myśl najokrutniejsze obrazy. Pozdrawiam Pana serdecznie, Panie Arturze i niezmiennie czekam na kolejne recenzje. Agnieszka z Poznania.
Jestem właśnie po seansie i zgadzam się z Kinomaniakiem w 100%. Jakże inaczej by to wszystko wyglądało gdyby co jakiś czas autor wstawił dosłownie sekundowe urywki z dramatu więźniów pomiędzy sceny z domową sielanką. Jakże inny byłby odbiór samego Hossa gdyby pomiędzy czytaniem bajki na dobranoc pokazano sekundowy urywek rozstrzeliwania dziecka (wiem brzmi to strasznie, ale tak tam było). Można było to wszystko uwiarygodnić, ale widać twórca nie chciał tego zrobić. Inne filmy o tej tematyce wbiły mnie w fotel, targały moimi emocjami, płakałem, bałem się, żałowałem, czułem niepokój itd. - Lista Schindlera, Chłopiec w pasiastej pidżamie, Pianista. W Strefie nie czuję praktycznie nic, mimo oczywistej pogardy do nazi Niemców.
Film zrobił na mnie wrażenie ogromne. Uważam, że to arcydzieło. Inaczej postrzegam i oceniam niż Pan ten film. Ale cenię sobie Pańską opinię i szanuję ją. Pozdrawiam.
Dziękuję... w odróżnieniu do innych, rozumiesz, że możemy (jeszcze:) mieć inne zdanie i "ogląd"...
@@KinomaniakPietras myślę, że dużo osób rozumie, iż można mieć inne zdanie. Niekoniecznie jednak trzeba się z nim zgadzać.
To w sumie dwa oddzielne filmy.
Obraz i dźwięk.
Jak obuchem w łeb.
Witaj Arturze. Istnieje znane powiedzenie, że "czas leczy wszystkie rany". O nie! W tym wypadku może minąć setki lat, a my nie zapomnimy i na nas ludzi to nie działa. To pokazuje jakże potworna to była zbrodnia. Wciąż jeszcze wielu z nas ma kontakt ze świadkami i ofiarami tych okrutnych lat. "Człowiek człowiekowi zgotował ten los". A za murem sielanka kata. Nie można przejść obojętnie obok tego. Mimo smutnego nastroju bardzo gorąco Cię pozdrawiam i Was kinomaniacy.
Tak ... i nie. Nie minęło nawet 100 lat a próbuje się wrabiać w te rzeczy np nas i niektórzy już zapomnieli kto był po której stronie. Choć to przecież zawsze było oczywiste. Pamiętajmy o tym że ci którzy dziś nas pouczają to dzieci tych co palili ludźmi w piecach.
Moja babcia trafiła w 1939 roku do Dachau wraz z matką i ciotką. Była jeszcze dzieckiem wówczas. Przeżyła w tym obozie całą wojnę. Ledwo przeżyła. Paradoksalnie łatwiej było przeżyć trafiając tam na początku, niż na końcu wojny. Na początku ludzie mieli czas, aby się nauczyć strażników, nie być dla nich anonimowymi więźniami, mogli też otrzymać wszystkie niezbędne rzeczy do przetrwania (ubrania, koc, buty i miskę), zająć prycze z dala od okien (zimą bardzo wiało od nich) i otrzymać najkorzystniejsze prace obozowe, które pozwalały przeżyć. Bardzo przydatna też się okazała umiejętność płynnego mówienia w języku niemieckim. Mimo tego ciotka zmarła w obozie, zaś jej matka zaraz po wyzwoleniu obozu przez Amerykanów.
Kompletnie się nie zgadzam z pana recenzją. Dla mnie film jest wspaniały i przerażający od początku do końca. Nie rozumiem gdzie w tym filmie można zobaczyć usprawiedliwienie czy odrobinę empatii dla głównych bohaterów. Film pokazuje tylko to że z pozoru normalni ludzie mogą być potworami 🤷🏻
W 100% zgadzam się z Twoją recenzją. W tym filmie nawet wiezniów pracujacych w tym domu przedstawia się bardziej jako robotników ( żaden nie ma zalozonego pasiaka), a przecież przy pracach remontowych czy ogrodniczych pracowalo dużo wieźniow. Najstarszy syn tej rodziny wyżywał się na tych więźniach, co tez nie zostało pokazane. Dla mlodych pokolen francuzow, anglików, amerykanów , niemców ten film moze byc podstawą do zupełnie zakłamanego odbioru historii .
Ten film to początek wyrzucania obrazów ludobujstwa i zacierania śladów dla młodych i przyszłych pokoleń. Nie ma mojej zgody na to, ale wojny niczego człowieka nie nauczyły.film mnie denerwuje, tym właśnie przemilczeniem. Ja oglądając film i tak widziałam te obrazy,gdyż jako pokolenie powojenne tych obrazów dostarczyły nam wspomnienia i filmy. A teraz idzie wielkie tabu. W tym jest metoda. Oby ten pomysł się nie powielał.
W zwiazku z tym ze film będzie pokazywany na świecie więc brakuje mi np. na tle zdjec z muzeum Auchwitz info o ilości zamordowanych osób w tym obozie. Warto też sięgnąć do filmów dokumentalnych.Polecam film,, Królowa Auchwitz"
Film pokazuje czym jest obojętność, jak bardzo zniekształca rzeczywistość i niby niechcący zezwierzęca. Bardzo dobry film mówiący wiele o dwoistości natury ludzkiej. Ta opowieść o pomocy dziewczynki jest na faktach i stanowi hołd odwadze.
Dziękuję bardzo Arturze za tą recenzję 👍💙 pozdro serdeczne 🤜🤛
Pozdrawiam, akp
Genialny film pod każdym względem.
Rozumiem, ale... się nie zgadzam :)))
Cieszę się, że widziałem zupełnie inny film. Bo nie sądzę, żebyś, drogi Kinomaniaku, po prostu nie zrozumiał tego filmu. Cała siła tego filmu tkwi w widzach, w tym, że my wiemy kim był Höss (czyt. Hes, a nie Hos - jeśli już po polsku wymawiać to nazwisko). Wiemy czym nawoził kwiaty, wiemy skąd jego żona miała sukienki, wiemy dlaczego i z czego codziennie były czyszczone jego wojskowe buty, wiemy czym pachniało w ich ogrodzie i że nie koniecznie były to róże. I tak dalej, i tak dalej. Film jest wstrząsający, bo nie musimy widzieć, wystarczy, że słyszymy i wiemy. Bo to „rzecz o banalności zła”. Film jest znakomity. Zamierzam obejrzeć go ponownie. Tym razem wiedząc już jaki jest, zamierzam jeszcze bardziej doznać tego, czego nie widać. Ale słychać. Ale to moje zdanie.
PS. Sceny z bohaterką, której pierwowzorem była Aleksandra Bystroń-Kołodziejczyk, zostały zrealizowane kamerą na podczerwień. Nie są to zdjęcia w negatywie. Dzięki temu bohaterka jakby świeci w ciemności. W mroku zła. Tak samo jak owoce, które podrzucała. Taka metafora.
Bardzo dziękuję za tak cenny komentarz do filmu.
Panie Kierowniku! Bękarta proszę serdecznie obejrzeć bo godny Mads uwagi Kierownika. Oczywiście potem proszę ( i zakładam, że nie tylko ja) o recenzję. Pozdrawiam !
Banalność dobra. Jak powiedział nasz polski poeta " Odpowiednie dać rzeczy slowo". Dwa słowa które mogą być bardziej przygnębiające niż Banalność zła.
To nie jest W NEGATYWIE, tylko w PODCZERWIENI.
negatywie zdecydowanie. kręcone w dzień a potem odwrócone kolory
@@antekp2965nope. to zostało filmowane przez noktowizor. reżyser zresztą gdzieś tłumaczy dlaczego
Dokładnie, zdjęcia w termiwizji wykonane kamerą wypożyczoną z wojska.
@@antekp2965, to było kręcone kamerami Flir, na podczerwień.
Podzielam opinię. Interesujący pomysł, ale starczyło tego na góra 45 minut filmu. Potem traciłem zainteresowanie, bo ileż można powielać ten sam schemat na jeden temat? Po seansie przypomniał mi się film, który podobny temat pokazał lepiej i prawdziwiej (bo dokument), "Scena Zbrodni" Joshuy Oppenheimera.
Na mnie wlasnie ta normalnosc robi najwieksze wrażenie.
Polecam książkę Filipa Zinbardo pt. Efekt Lucyfera. Myślę, że pozwoli zrozumieć sposób pokazania Hoessa.
Widać, że Cie poruszył ten sposób pokazania tej historii..
Bardzo mi się podobał ten film. Pozdrawiam. 😉
Rozumiem Cię. Też miałem z tym problem, o czym opowiadasz, ale ostatecznie odczuwałem przerażenie i obrzydzenie tym wyraźnym kontrastem. I te dźwięki w tle...
Ten film w swoim wydzwieku przypomina na ostateczne rozwiązanie z 2001
czyli nie jestem sam z dość negatywnym zdaniem na temat tego filmu - choć w moim przypadku mnie zwyczajnie ta produkcja zanudziła, zamysł ciekawy na 15-20 minut, a potem powtarzanie tego samego motywu do znudzenia bez rozwinięcia treści
Pan Artur . Sprowokował dyskusje . I oto chyba mu chodziło.Zło jest złem jak potrafi się w człowieku zagnieżdżać.Film moim zdaniem kontrowersyjny .Takie było założenie reżysera.Ale każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie jak zło ma swój wygląd kiedyś i teraz .
Jest to jeden z najbardziej przerażających filmów jakie dotykają tej tematyki . Żaden tam wystylizowany " Pianista" , żadna "Lista Schindlera" . Strefę interesów stawiam obok " Syna Szawła " oraz dokumentu Lanzmana "Shoah" . Tamte dzieła przeszywały , dotykały do żywego . Powodowały że długo po seansie siedziały w głowie , nie chciały odejść jak każda inna filmowa zgrabnie opowiedziana historia. Tak samo jest że Strefą interesów . To film przerażający ale też film kierowany do widza inteligentnego , to nie jest kino holiłudu gdzie mamy wszystko pokazane palcem . Tu wystarczy że widzimy dym z komina parowozu jadącego do obozu i WIEMY , słyszymy dźwięki z obozu i też WIEMY . Nie potrzeba drastycznych scen To przerażające studium banalnosci zła , ale również uniwersalna opowieść o tym że taka sytuacja może się w każdej chwili zdarzyć ponownie , ba zdarza się cały czas w różnych miejscach objętych konfliktem . Glazer zrobił film dokładnie o tym samym o czym pisał Little w powieści Łaskawe oraz książki Drakulic Oni nie skrzywdzili by nawet muchy o zbrodniarzach bałkańskich. Film absolutnie nie wybiela rodziny Hoessa wręcz z każdą minutą narasta do nich u widza pogarda ale też bezsilność .
Jeszcze mocniej możnaby osiągnąć efekt zestawiając tradycyjny baśniowy niemiecki kicz-antruaż w zderzeniu z grozą III Rzeszy, przecież to dwie strony tego samego medalu
Zupełnie nie zgadzam się z Twoją opinię. To jest film o tym jak nazizm "wymodelował" swoich wyznawców - co zrobił z ludźmi i to jest cenne. Nudny? - absolutnie - nie. Sam fakt, ze widzowie wychodzą z kina w zupełnym milczeniu o czymś świadczy.
NIEMCY, proszę Pana.
Jejku a Pan tak serio mówi? Nigdy w historii moje zdanie nie było tak rozbieżne z Pana. Ale dziękuję za opinie.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Jeśli rzeczywiście film jest taki jakim go opisujesz, absolutnie nie chcę go oglądać. Moja babcia była więźniem Auschwitz i prawdę o tym miejscu znam z pierwszej ręki. To moje subiektywne zdanie, ale byłoby to nietaktowne wobec niej i jej cierpień, które towarzyszyły jej do końca życia. Nie można uczłowieczać potwora.
Oto chodzi w tym filmie, by łudząco rodzinka Hossów przypominał, tako żyjącą spokojnie. Ale oni za raj na ziemi mieli tereny wokół obozu śmierci. Rudolf jak to mógł powiedzieć, że ,, wykonywał tylko rozkazy" stara jak śpiewka świat. Hedwig czuła satysfakcje ze znęcania się nad nie-Niemcami. A dzieci wychowywane były na nazistów, a najstarszy z nich 13 letni Clauss chciał być, tym samym potworem jak jego tatuś. A ich religią był tylko narodowy socjalizm niemiecki. A Hiltera tego szowinistę nacjonalistę i maniak mieli za boga.
Sam Glayzer podczas wywiadu mówił, że są dwa filmy które oglądasz, ten który widać i ten właściwy który słychać. A film dostał oskara nie tylko za to, ale ci co na nim byli mówili, że jest bardzo nie pokojący.
Film widziałem. Jest dobry, moim zdaniem, w kontekście banalności zła. Poza tym czegoś mi brakowało. O tym strzelaniu z wiatrówki do więźniów przez syna Hössa, pierwsze słyszę. Scena z odruchem wymiotnym na końcu, niepotrzebna i nie wiadomo, co miała wnieść. Stres przed nowym, ogromnym wyzwaniem w pracy, czy odruch istoty czującej (?).
Cześć Arturze, zwykle tego nie robię, ale dziś postanowiłem podzielić się swoją opinią na temat filmu. Wyszedłem z niego z poczuciem, że zamysłem tego filmu jest właśnie mieszanie, manipulacja odczuciami. Moją uwagę zwróciła zasada, że żadna z sytuacji w filmie nie zastała poprowadzona do końca. List babci - niewyjaśnione. Bóle brzucha, wizyta u lekarza, wymioty - wskazują na chorobę - bez kontynuacji. Było jeszcze kilka takich wątków, które w moim mniemaniu urwane stworzyły wrażenie błahostki, rzeczy nieistotnych pomimo, że to o tym w zasadzie jest ten film. W efekcie wyszedł film o niczym bo niczym były losy, dramaty, smutki, choroby ludzi mieszkających w tym domu w zestawieniu z "tłem"
Maly smaczek na koncu filmu jest pokazanie rzekomej komory gazowej gdzie otwory w dachu na cyklon b wybito za sowietow. I dwa piece kremacyjne na koks ktorym oficjalnie zajmowalo 20-25 minut na dwa, trzy ciala jednoczesnie.
Nie widziałem filmu, ale ogólnie nie lubię filmów artystycznych. Sam pomysł na film nie przypadł mi do gustu.Może obejrzę później, ale chyba nie.Fajnie że oceniasz film zupełnie inaczej niż cała reszta.
I nie lubię artystycznych ideei , które przekształcają rzeczywistość , prawdę historyczną.
To tak jak robienie filmu historycznego, bez tła, w którym się on dzieje.
Skoro wszystko było widać z okien ich domu,to też nie rozumiem dlaczego nie pokazano tego w filmie. Tak jakby ta rodzinka mogła być nieświadoma, a przecież oni upajai się cierpieniem więźniów.
Wszystko opiera się o to z jakiej perspektywy dowiedziałeś się o ludobójstwie. Dzisiaj jest podobnie - wystarczy zapytać się jak "widzi" ludobójstwo czy wojnę Rosjanin, Ukrainiec, Amerykanin czy Chińczyk taki przeciętny człowiek. Co może powiedzieć człowiek mieszkający na drugim końcu świata o tym co działo się za przysłowiowym murek (płotem) ?
Jestem po seansie. Większy ładunek emocjonalny niosą ze sobą odcinki Sensacji XX wieku Wołoszańskiego. Ten film jest idealnym materiałem na odcinek south parka. Zgadzam się z Panem Kierownikiem. Pozdrawiam.
Starsze nieco pokolenie,jak ja, rocznik 70,od dzieciństwa zna te tematy i klimaty.filmy,książki,reportaże, wycieczki.potem się uczono o banalności zla.dla mnie nic nowego. Nie wiem skąd te zachwyty i odkrycia
Reżyser chyba się z kimś założył, że zrobi film gdzie na reklamującym go plakacie, będzie swastyka.
O ciup. RUclips dodał do tego filmiku informację kontekstową z wikipedii.
Wiadomo. To film o holocauscie. Nie ma wazniejszej rzeczy na swiecie niz holocaust
Już sądziłem, że nie zrecenzujesz tego filmu.
Dziwny wstęp, już sądziłem, że im projektor nawalił ( miałem już taką sytuację ) .
Mieszkać naprzeciwko obozu koncentracyjnego - trzeba albo nie mieć wyboru ( rozkaz ) , lub mieć zryty beret. Być hitlerowcem/nazistą i mieć żydowską niewolnicę sexualną, tylko po to by po sexie z nią iść " zmyć z siebie jej żydowskość " - 🤦♂ ku*wa nawet nie wiem jak skomentować. Na bankiecie gigantyczna rzeźba swastyki z lodu ja prdl 🤦 .
Film momentami jest mocno sugestywny i tak też się kończy, ale to w zupełności wystarczy zważywszy na jego tematykę. To film o Rudolfie Hössie i życiu jego rodziny, oraz to film który trzeba czytać, ponieważ większość textów jest niemiecka ( o ile filmy anglojęzyczne mogę słuchać i zrozumieć większość textów, tak z niemieckiego niestety niewiele kojarzę ) . Pierwszy raz od dłuższego czasu jest sytuacja, że jedna aktorka Sandra Hüller gra w dwóch nominowanych do oscara filmach.
Przez niemal cały film na sali kinowej była absolutna cisza, nikt nic nie gadał, ostatni raz taką sytuację miałem na zeszłorocznym " Oppenheimer " .
Film długo się wahałem/zastanawiałem ale dam 9/10.
Uważasz, ze pokazanie drugiej strony morderców nie jest ważne? - jest !
Dobra recenzja , zgadzam sie w 100 proc ❤
Ta rodzina nie była wyjątkiem - polecam pracę Kristin Kompisch "Sprawczynie" - dokładnie opisuje właśnie taką zwyczajność zła i niczego nie wymyśla. Napisała to Niemka o Niemcach na podstawie badań. Radzę przeczytać.
Bardzo lubię i cenię Pana recenzję filmów, ale tym razem trudno mi się zgodzić z tą recenzją. Ten film jest świetny, z kilku powodów.
Po pierwsze bez pokazywania przemocy, krwi, bicia ta przemoc jest odczuwalna dla wszystkich mających pewną wrażliwość, dźwięki, dym który prawie dusi wychodząc z ekranu. Co wniosło by do filmu pokazanie komendanta Hoessa przy "pracy", moim skromnym zdaniem osłabiłoby przekaz.
Po drugie, pracowałem wiele lat w niemieckich firmach. Dla mnie sceny z zebrań prezentacja niezwykle sprawnego krematorium - tu wsad wchodzi, tu wychodzi i jest schłodzony. Czy inne zebrania, od współczesnych brakuje multimediów, tylko materiały drukowane. Banalność zła, to bardziej oskarża niż litry sztucznej krwi na ekranie. Bić skutecznie do zabicia potrafią nieliczni, zabijać jako urzędnik przy dobrej organizacji - manipulacji da radę prawie każdy.
Po trzecie, typowa niemiecka rodzina, szczegóły oddane z wielką dokładnością. Tak, oni tacy byli nie mordowali jak wściekłe dzikusy bez planu, oni mordowali zgodnie z procedurami tak by skuteczność mordowania była jak największa. Oczywiście, co w filmie nie jest pokazane upajali się władzą nad życiem i śmiercią, ale później wracali do swoich żon, dzieci, koni, psów.
Po czwarte, niestety nie doceniona rola Sandry Hüller - żona Hedwig. Ta kobieta jest totalnie zła, chyba nawet gorsza od męża. Po prostu banalność zła.
Po piąte, to już tylko moja interpretacja. Hoess w ostatnich scenach filmu wymiotuje nie dla tego, że ma wyrzuty sumienia, on wymiotuje dlatego że nie wie czy da radę sprawnie zgodnie z oczekiwaniami kierownictwa zamordować węgierskich Żydów.
Wg mnie Höss zwymiotował z emocji, przez długi czas zamknął emocje, znosił upokorzenie związane z przeniesieniem, widać to min po jego mimice na spotkaniu generalicji. Jak już zostało mu powiedziane, że wraca na stanowisko, emocje puściły i go zemdliło. Druga interpretacja to motyw zła, diabła w sztuce, niejednokrotnie wymiotuje, także egzorcyzmy to wyrzucenie zła w formie wymiotów, proszę zauważyć, że Höss schodzi w ciemność klatki schodowej, w dół, wyrzucając zło, którego obraz widzimy w scenach - przebitkach z obozu. Usłyszałam też kolejne interpretacje, ale żadna nie zbliża się nawet do jakiegoś wyrzutu sumienia.
ok, doceniam odrębność recenzji i rozumiem zarzuty. btw. skazany na film miał podobne
Kolejny film który pokazuje Niemców nazistów w jak najbardziej to jest możliwe ,najmniej negatywnym świetle , nawet takiego potwora jakim był główny bohater . Czy my mamy go zrozumieć, nie potępiać ? Nie rozumiem do końca przekazu tego filmu , skoro niektóre wspomniane przez Ciebie istotne fakty były pomijane . Ludzie którzy znają historię będą ten film odbierać trochę inaczej jak młody widz , który na takim filmie będzie w jakimś stopniu opierał swoją wiedzę. Może jest to w jakimś stopniu związane z polityką , tego możliwe że się nie dowiemy.
Dla mnie to jakaś Niemiecka propaganda, film moglby mieć potencjał zeby pokazac co naprawde tam sie działo, moza pokazać co sie działo w domu ale najwyzniejsze jest co sie dzialo za murami, jak dla mnie to splunięcie w twarz na osoby które tam zginęły i cierpiały
Witam Panie Arturze. Wyjątkowo nie zgadzam się z Pana recenzją filmu. Nie uważam aby reżyser wywyższał bohaterów. Przez cały film Hoss i jego żona budziły we mnie odrazę, właśnie za tę ich obojętność. Cały film jest mroczny mi osobiście bardzo się podobał. Uważam, że film mimo iz pokazany jest z innej perpektywy to eksponuje ZŁO w sposób bardziej wyrafinowany,.pozdrawiam
Oj, ileż w tej recenzji jest niezrozumienia do tego filmu.
Od 10-15 minuty rzekomo film jest monotonny...
Też tego się bałem gdy wstrząsnął mną widok ogrodu i obozu w jednym kadrze, niemal od początku. Myślałem, że już widzę cały film bo to mówiło wszystko. Później pożegnanie męża i ojca jakby szedł do zwykłej pracy. Właśnie tak myślałem do czasu...aż komendant otrzymał awans. Reżyser nie dał się znudzić odgłosami, przecinając totalnie przemocnym motywem w podczerwieni z udźwiękowieniem, które do tej pory mam wyryte na mózgu.
I tutaj (od czasu awansu) otwiera się totalnie inne okno na tą historię. Nagle widz zauważa kompletnie inne prowadzenie narracji. Można to porównać do dzisiejszych wielkich korporacji i menadżerów/dyrektorów, którzy za wybitne osiągnięcia dostają awanse. Mnie to zszokowało kompletnie pomimo iż znamy tą historię na wylot (przynajmniej ci którzy choć troszkę lubią liznąć historii).
I tak...potwierdzam Pana słowa w sprawie potwierdzenia, że człowiek może się przyzwyczaić do wszystkiego (słowa Dostojewskiego) ale WARTO TO PRZYPOMINAĆ. A w szczególności gdy jest to robione w tak genialny sposób jak w Strefie Interesów.
Twórca filmu nie musi potępiać bohaterów wprost. To robi widz. Twórcy filmu dali nam narzędzia - obraz i przede wszystkim dźwięk. Robimy z tym co chcemy i sądzę, że potępienie to pierwsze co przychodzi widzowi na myśl.
I kompletną bzdurą jest, że reżyser wywyższa bohaterów filmu abyśmy ich mogli tłumaczyć, zrozumieć ich zachowania, wynaturzenia....nie wiem kto dzisiaj, o zdrowych zmysłach pomyśli o bohaterach w sposób inny niż odrażający.
Co do ostatniej sceny....Panie Arturze zawiodłem się, że pomimo obejrzenia tego filmu 2 krotnie tak Pan intepretuje tą scenę jak mówi.
Że Hoess ma wyrzuty sumienia...bo wymiotuje...
Nic bardziej mylnego ponieważ on....NIE WYMIOTUJE. Naciąga go, dostaje nerwów, mdłości odruch wymiotny po czym....nie wymiotuje. Zabiera się do tego 2 krotnie ale jak sam w swoich listach pisał (już w areszcie)...nie mógł sobie pozwolić na słabości. Musiał pokazać swoim podwładnym, że to jest proces, w którym ideologia nie bierze jeńców (wyrzutów sumienia). Nie ma zawahań, nie ma skrupułów. Możliwe, że by zwrócił to co ma w środku...ale on nie ma niczego czym może wymiotować. Zero wyrzutów sumienia.
To jest właśnie najmocniejsza scena pokazująca, że kolejne zadanie, pomimo iż w normalnym człowieku wywoła konwulsje, u takiego zwierzęcia jak Rudolf Hoess powoduje wzięcie się w garść...i do dzieła.
To o czym mówi Hoess w swoich wspomnieniach, że był trybem całej machiny zagłady w filmie wcale nie pokazuje jego ludzkich cech....
Mówi do konia, że go kocha. Matko boska jak to idealnie pokazuje czym ta bestia była. ponad milion ludzi na koncie, a on kocha konia i żal mu go, że będzie go musiał zostawić.
To jest koszmar w czystej postaci.
Obejrzał bym, gdyby nie to że opinie od lat pokrywają mi się, większe merytoryczne zainteresowanie budzi teraz kungfu panda 4 niż ten film
Wiesz, Twoja recenzja jest dowodem na to, że trzeba samemu oglądać filmy, bo mam wrażenie jakbyśmy oglądali zupełnie inny film, z innym przekazem niż mówisz |:)
No coż , jesteśmy różni, różnie odbieramy coś , co nie jest pokazane wprost. Ja widzę w tym filmie potwory, ludzkie potwory, Hoessa i jego żonę. Mówisz, że zaczynasz się nudzić po 10 min, że wszystko staje się oczywiste i powszednieje. Czyż nie o pokazanie czegoś takiego chodziło reżyserowi ? Ja ten film uważam za wybitny, a scena z matką, która nie wytrzymuje tego co widzi za płotem i wyjeżdża .....On wie i to do niej dociera, i ucieka , bo jest zbyt słaba, by coś z tym zrobić ? Wybitny film !
Ale rozumiem, że pozwolisz mi zachować swoją opinię? :))
No to film powoli wybiela bohaterów czy przemilcza, zamyka oczy?! Ja siebie nie potrafię wybielić co najwyżej przemilczeć niektóre rzeczy ale przecież łatwiej jest pokazać innych jacy są.
No ,,malarz" Z Austrii namalował nawa historie Europy lat 30 ... XX wieku... Stworzył obraz Rudolf HeB
Hesa, nie Hosa
Jak już to Rudolf Franz Ferdinand Höß...
Zle pan wypowiada nazwisko Rudolfa
Powinno być Huus, nie Hess. Rudolf Hess to zupełnie inny naziol.
Kolejna produkcja w stylu: jakiś brytol usłyszał o wojnie na drugim końcu europy, przeczytał o niej dwie kiepskie książki i postanowił nakręcić o tym smutny film...
@@ipoczycho jasne...
Arturze w gwoli ścisłości Rudolf Höß i Rudolf Heß to dwie inne osoby a ty wymawiasz raz przez E raz przez O nazwisko. To wprowadza w błąd i chaos. Co do filmu to w pełni się zgadzam i nie rozumiem zachwytu nad tym słabym filmem...sam pomysł to za mało a tam niema jakiejś sensownej fabuły. Pozdrawiam
Wydaje mi się, że chyba nie do końca zrozumiałeś o co w tym filmie chodzi
Jak zawsze...
No kolejne dziadostwo historyczne
Wg mnie film znakomity.
Widziałem...faktycznie gloryfikacja Hessa.
Chyba jakąś podróbkę oglądaliście :)
1/10 bezbarwna nuda a szkoda w tak ważnym temacie
ja nie mam podobnych zarzutów wobec filmu, ale też nie uważam go za arcydzieło itp. jest zrealizowany w manierze nowej fali kina rumuńskiego, co nie jest już żadną oryginalnością. właściwie nie dowiadujemy się niczego nowego, a tzw. normalne życie SS-manów i ich rodzin było wałkowane przez historyków, publicystów, psychologów, socjologów już tysiące razy. fenomen, który z polskiego punktu widzenia trudno nam zrozumieć to absurdalna sumienność wykonywania obowiązków przez Niemców i wszystko cnoty 'dobrego Niemca', które tu jakoś skupiają. ta sumienność obejmuje także pewien filtr rzeczywistości, który ułatwia im koncentrację, a usuwa z pola widzenia wszystko, co nie pasuje do wpojonego schematu. taki jest koszt niemieckiego perfekcjonizmu. dla mnie to uderzające tym bardziej, że mam zupełnie inną naturę : b. często zastanawiam się czy to co robię ma jakiś głębszy sens. nie mógłbym pracować w korporacji jako trybik ani wykonywać pracy, którą uważam za absurdalną, choć dobrze płatną
Pierd...nie może być...