To prawda, że nieefektywny pracownik to gorzej niż koszt. Jednak błędy rekrutacji pozostają po stronie właściciela / menedżera. Kropka. Błędy rekrutacji to nie tylko kiepsko prowadzony "casting" (ogłoszenia, rozmowy rekrutacyjne), ale także bałagan w firmie, do której się zaprasza nowego człowieka. Większość właścicieli, z którymi pracuję narzeka z początku na "jakość narybku". NIKT z nich (dosłownie zero osób) nie umie myśleć DO CZEGO w istocie zaprasza tych potencjalnych "mistrzów". A istnieje przecież przepastna różnica między "firmą", którą zakładali z ojcem, kolegą, czy znajomą ze szkoły (przykłady z życia), w której każdy miał umieć od biedy zajmować się wszystkim ("Pan prezes? Właśnie układa skrzynki w magazynie - zaraz go poproszę..."), a sprawną ORGANIZACJĄ, zatrudniającą setki osób, prawda? Ci właściciele nie myślą o KRYTERIACH naboru. Często nie wiedzą jakie są cele danego stanowiska w firmie i gdzie jest ono w strukturze funkcjonalnej (brak opisów stanowisk), nie wiedzą jakie zadania mają być wykonywane na tym stanowisku (brak zakresów obowiązków), nie wiedzą jakie umiejętności mają mieć kandydaci na wejściu, jak oceniać poziom tych umiejętności i jak je rozwijać w czasie (brak systemu oceny pracownika). Zarządzenie w wielu naprawdę dużych polskich przedsiębiorstwach to zarządzanie całkowicie spontanicznie (organiczne), takie jakie było na początku, czyli "na wyczucie", "na k**wa mać" i na "jakoś dajemy jeszcze radę". To MASA pieniędzy wyrzucanych codziennie przez okna TAKŻE z powodu ogromnej rotacji i braku wiedzy jak sobie z nią radzić. W tak zarządzanej firmie, z powodu tych patologii po prostu nie da się ocenić, czy nowy pracownik jest obiektywnie efektywny. Znam znakomitych, doświadczonych handlowców odbijających się od całkiem sporych, "markowych" firm polskich, w których przychodzą do pracy i np. nie wiedzą przez 2-3 miesiące (miesiące!) kto i jak będzie ich rozliczać i z czego, kto jest ich menedżerem, lub czemu 3-4 osoby wydają im - często sprzeczne ze sobą - polecenia. Oni z tych firm się zwalniają sami i bez łaski, a NAJCZĘŚCIEJ do lepiej zarządzanej konkurencji i nawet za MNIEJSZE pieniądze. Mogę o tym długo, ale mówiąc prosto - nie zgadzam się, że wina braku efektywności z inwestycji w pracownika jest w większości po stronie pracowników. Serdecznie pozdrawiam, bo materiały masz naprawdę świetne i cenne!
Pozdrawiam Cię Karolku i zgadzam się z Tobą w 100% :-).
4.000 Brutto pensja - człowieku ty ten film chyba dla ludzi z Afryki stworzyłeś. Kto wysyła CV na oferte pracy gdzie jest 4 tyś brutto
To dziala w obie strony. Jesli zarabiam dla szefa 100000 a on mi placi 10000 to mozna zwolnic szefa
To prawda, że nieefektywny pracownik to gorzej niż koszt. Jednak błędy rekrutacji pozostają po stronie właściciela / menedżera. Kropka. Błędy rekrutacji to nie tylko kiepsko prowadzony "casting" (ogłoszenia, rozmowy rekrutacyjne), ale także bałagan w firmie, do której się zaprasza nowego człowieka. Większość właścicieli, z którymi pracuję narzeka z początku na "jakość narybku". NIKT z nich (dosłownie zero osób) nie umie myśleć DO CZEGO w istocie zaprasza tych potencjalnych "mistrzów". A istnieje przecież przepastna różnica między "firmą", którą zakładali z ojcem, kolegą, czy znajomą ze szkoły (przykłady z życia), w której każdy miał umieć od biedy zajmować się wszystkim ("Pan prezes? Właśnie układa skrzynki w magazynie - zaraz go poproszę..."), a sprawną ORGANIZACJĄ, zatrudniającą setki osób, prawda? Ci właściciele nie myślą o KRYTERIACH naboru. Często nie wiedzą jakie są cele danego stanowiska w firmie i gdzie jest ono w strukturze funkcjonalnej (brak opisów stanowisk), nie wiedzą jakie zadania mają być wykonywane na tym stanowisku (brak zakresów obowiązków), nie wiedzą jakie umiejętności mają mieć kandydaci na wejściu, jak oceniać poziom tych umiejętności i jak je rozwijać w czasie (brak systemu oceny pracownika). Zarządzenie w wielu naprawdę dużych polskich przedsiębiorstwach to zarządzanie całkowicie spontanicznie (organiczne), takie jakie było na początku, czyli "na wyczucie", "na k**wa mać" i na "jakoś dajemy jeszcze radę". To MASA pieniędzy wyrzucanych codziennie przez okna TAKŻE z powodu ogromnej rotacji i braku wiedzy jak sobie z nią radzić. W tak zarządzanej firmie, z powodu tych patologii po prostu nie da się ocenić, czy nowy pracownik jest obiektywnie efektywny. Znam znakomitych, doświadczonych handlowców odbijających się od całkiem sporych, "markowych" firm polskich, w których przychodzą do pracy i np. nie wiedzą przez 2-3 miesiące (miesiące!) kto i jak będzie ich rozliczać i z czego, kto jest ich menedżerem, lub czemu 3-4 osoby wydają im - często sprzeczne ze sobą - polecenia. Oni z tych firm się zwalniają sami i bez łaski, a NAJCZĘŚCIEJ do lepiej zarządzanej konkurencji i nawet za MNIEJSZE pieniądze.
Mogę o tym długo, ale mówiąc prosto - nie zgadzam się, że wina braku efektywności z inwestycji w pracownika jest w większości po stronie pracowników. Serdecznie pozdrawiam, bo materiały masz naprawdę świetne i cenne!
Obóz pracy
czysta propaganda, jak tam zetki
propaganda