Łatwiej mi się rozmawia z native speakerem face to face i to jest dla mnie proste ale jak słucham podcasty to wydają sie trudne i ciężko idzie. Rozumienie różnych akcentów z obcych krajów też trudno a słownictwo na B2 to mam.
Powód jest bardzo prosty - bo część z naszego rozumienia mowy pochodzi właśnie z czytania ruchu warg. Jak kogoś nie widzimy, to jest nam trudniej to rozumieć. Jeśli masz możliwość słuchania czegoś wraz ze skryptem, możesz sobie w ten sposób pomóc. Posłuchaj raz bez skryptu, potem drugi raz ze skryptem i trzeci raz znów bez skryptu :) Z każdym kolejnym odcinkiem tego samego podcastu twoje ucho będzie się bardziej 'dostrajać' do akcentu prowadzącego i po kilkunastu odcinkach nie będziesz potrzebować skryptów. Powodzenia!
@@coludziepowiedzaco jestem ci bardzo wdzięczny za te wskazówki. Właśnie od wczoraj przeszedłem na aktywne słuchanie z pasywnego. Ja bardzo dobrze odczytuje z ruchu warg bo mam ubytek sluchu, komunikuję się w aparatach słuchowych i w hałasie odczytawanie z ust bardzo mi pomaga. Skoro z polskiego podcasty są dla mnie proste, aby je rozumieć z samego słuchu to i z angielskiego mogę się nauczyć rozumieć więc będę ćwiczył aktywnie słuchanie i dziękuję za te strony, że ćwiczeniami "listening skills". Twoje metody są bardzo ciekawe i pomocne !
Warto dodać, że brytyjski angielski jest istotnie trudniejszy w nauce słuchania niż Amerykański angielski. Więc znacznie łatwiej jest zacząć naukę od słuchania wymowy amerykańskiej, która nie pomija aż tak przesadnie wymowy głoski "r" (sztandarowy przykład z "bottle of water", który Anglicy okrutnie bełkoczą w porównaniu do Amerykanów). Sprawiając, że nawet doskonale mówiący po angielsku Amerykanie (native speakerzy) maja problem ze zrozumieniem Anglików. Zresztą Brytyjczycyicy tak okrutnie kaleczą i bełkoczą po angielsku (brak "r", ogrom skracania i łączenia słów, przeróżnych akcentów i intonacji), że mają problem ze zrozumieniem samych siebie (np. angielski w Londynie vs Newcastle).
Zgadzam się w 100%, jak pierwszy raz pojechałem do pracy w Londynie, w sklepie z mundurkami szkolnymi, przez ponad miesiąc bałem się obsłużyć kogokolwiek, a byłem po studiach licencjackich z lingwistyki 😂 Tak czy inaczej, podane przeze mnie strategie można stosować do nauki każdego języka i dialektu 🤓
Łatwiej mi się rozmawia z native speakerem face to face i to jest dla mnie proste ale jak słucham podcasty to wydają sie trudne i ciężko idzie. Rozumienie różnych akcentów z obcych krajów też trudno a słownictwo na B2 to mam.
Powód jest bardzo prosty - bo część z naszego rozumienia mowy pochodzi właśnie z czytania ruchu warg. Jak kogoś nie widzimy, to jest nam trudniej to rozumieć. Jeśli masz możliwość słuchania czegoś wraz ze skryptem, możesz sobie w ten sposób pomóc. Posłuchaj raz bez skryptu, potem drugi raz ze skryptem i trzeci raz znów bez skryptu :) Z każdym kolejnym odcinkiem tego samego podcastu twoje ucho będzie się bardziej 'dostrajać' do akcentu prowadzącego i po kilkunastu odcinkach nie będziesz potrzebować skryptów. Powodzenia!
@@coludziepowiedzaco jestem ci bardzo wdzięczny za te wskazówki. Właśnie od wczoraj przeszedłem na aktywne słuchanie z pasywnego. Ja bardzo dobrze odczytuje z ruchu warg bo mam ubytek sluchu, komunikuję się w aparatach słuchowych i w hałasie odczytawanie z ust bardzo mi pomaga. Skoro z polskiego podcasty są dla mnie proste, aby je rozumieć z samego słuchu to i z angielskiego mogę się nauczyć rozumieć więc będę ćwiczył aktywnie słuchanie i dziękuję za te strony, że ćwiczeniami "listening skills". Twoje metody są bardzo ciekawe i pomocne !
Cieszę się, że mogłem pomóc
Warto dodać, że brytyjski angielski jest istotnie trudniejszy w nauce słuchania niż Amerykański angielski. Więc znacznie łatwiej jest zacząć naukę od słuchania wymowy amerykańskiej, która nie pomija aż tak przesadnie wymowy głoski "r" (sztandarowy przykład z "bottle of water", który Anglicy okrutnie bełkoczą w porównaniu do Amerykanów). Sprawiając, że nawet doskonale mówiący po angielsku Amerykanie (native speakerzy) maja problem ze zrozumieniem Anglików. Zresztą Brytyjczycyicy tak okrutnie kaleczą i bełkoczą po angielsku (brak "r", ogrom skracania i łączenia słów, przeróżnych akcentów i intonacji), że mają problem ze zrozumieniem samych siebie (np. angielski w Londynie vs Newcastle).
Zgadzam się w 100%, jak pierwszy raz pojechałem do pracy w Londynie, w sklepie z mundurkami szkolnymi, przez ponad miesiąc bałem się obsłużyć kogokolwiek, a byłem po studiach licencjackich z lingwistyki 😂 Tak czy inaczej, podane przeze mnie strategie można stosować do nauki każdego języka i dialektu 🤓
Aha. Bo w Stanach jest tylko jeden akcent.
Jak kawa z symbolem żaby to nie pij...
Żab nie pijam. W tym odcinku wjechał Hayb :) ruclips.net/video/DkXaaWn6FFw/видео.htmlsi=jbXfr_Huypk7Jglt&t=71