Baniak jak zwykle wszystko tak nagina, żeby mu pasowało. Co dało Słowikowi zaatakowanie tego asasyna (obniżone szczęściem o 15 punktów), którego ataku assasyn nie uniknął skoro potem kazał zrobić jeszcze jeden rzut na zręczność czy nie wypadną. Efektem udanego ataku Słowika było wypadnięcie przez okno a przeciwnikowi nic się nie stało.
Pewnie się nie spodziewał tak dobrych rzutów gracza a assasyn miał przeżyć, no trochę słabo to wyszło jak na takiego profesjonalnego mistrza gry, no i jeszcze ten fail z telefonem mimo tego że kozi zaznaczył że go pilnował....
@@trynox4fun259 "miał przeżyć" to nie film czy książka to mg i GRACZE piszą opowieść. No ale u baniaka nie ważne, które "drzwi" wybiorą gracze i tak czeka ich ta sama droga. Sesje to chamskie liniówki a decyzje graczy prawie w ogóle, żeby nie powiedzieć wcale, nie wpływają na to co dzieje się na sesji.
Mnie też zdziwił fakt że Słowik trafił assasyna dwa(może trzy razy) i nic, zero efektu. Kozi strzelił, trafił, i nagle assasyn spadł ze smoka... Też odnoszę wrażenie że "assasyn miał przeżyć" bo profesor MUSIAŁ zostać zabrany, nie ważne co się wydarzy. :(
2:37:59 "Pilnujemy go żeby nie wybrał numeru na policje". Facet i tak dzwoni na policje. Troche to słabe ze strony Baniaka. Najpierw zignorował słowa Kozła, a potem wyśmiewa graczy że nawet w scenariuszu tak słabego zakończenia nie było. Strasznie autokratyczny jest Baniak w tych sesjach HOBO, zdecydowanie wole sesje KŁM pod tym względem i raczej do nich się ogranicze.
W tamtych czasach nie wybierało się konkretnego nr jak gdzieś dzwoniono, tylko ZAWSZE łączono się przez centrale, facet zwyczajnie poprosił o pomoc przez centrale, a oni przekazali to dalej na policję. Dlatego Baniak mógł to bez problemowo wykorzystać
Czy gracze mają wpływ na fabułę? Tak się zastanawiam, czy po prostu są pionkami w liniowym prowadzeniu przygód przez MG? Jeśli im to odpowiada to super ale IMO trochę to wygląda jak zabawa MG (lub Master of Puppets) graczami (kukiełkami). To jeden podstawowych grzechów MG. Ale może to tylko moja opinia ;)
Nie tylko Twoja! Miło wiedzieć, że widzowie Baniaka nie oglądają go bezkrytycznie :) Bardzo podoba mi się słuchanie sesji, głównie ze względu na odgrywanie graczy (są świetni, a Nikos to mój ulubieniec). Sposób ODGRYWANIA Baniaka też jest zajebisty, zawsze jestem pod wielkim wrażeniem. Ale prowadzenie sesji? Bardzo, bardzo wiele do życzenia.
Wiem, że ten komentarz ma już rok i trochę głupio na niego odpowiadać, ale i tak zdecydowałem się na to. Generalnie, to tak, Baniak często prowadzi sesje w bardzo liniowy sposób. Zgodnie z założeniami scenariusza. Co według mnie jest zrozumiałe. W końcu z jakiegoś powodu ten scenariusz powstaje i zapewne Michał chce, by sesja poszła zgodnie z fabułą, która w została ujęta pierworysie. Mówię tu oczywiście o oficjalnych scenariuszach, a nie takich, które MG napisze sobie sam. Jednak, mimo tego muszę stanąć w obronie Baniaka. Często i gęsto nawet oficjalne scenariusze, były modyfikowane tak, by odpowiadały wydarzeniom, które na obecną chwilę miały miejsce w fabule. Sama ta modyfikacja wskazuje na to, że jednak gracze mieli jakiś wpływ na historię. Tutaj jako przykład mogę przytoczyć UWAGA SPOILER Z KOLEJNYCH ODCINKÓW HOHO!: "Sytuację, w której postać Nikosa "pokonuje" Nyarlathotep po pięknym rzucie 01. Sam Michał mówił potem, że założenie "walki" było inne i bardziej skomplikowane, mimo tego decyzja gracza i rzut zmieniły przebieg sytuacji." KONIEC SPOILERU! Pewnie byłbym w stanie takich sytuacji przytoczyć więcej, jednak to jest pierwsza, która przychodzi mi do głowy. Pamiętajmy też, że RPG to jest przede wszystkim zabawa w pewne odgrywanie ról, wejście w pewną postać, którą na co dzień nie jesteśmy i kreowanie jej. Kreowanie świata, jak i wydarzeń bezpośrednio na sesji powinniśmy zostawić MG. Właśnie dla tego, w momencie gdy jestem graczem, nie przeszkadza mi to, że historia jest liniowa czy nawet sztywno osadzona na torach, a ja mam tylko złudność decyzyjności, bo przede wszystkim w tej pozycji skupiam się na odgrywaniu i pogłębianiu mojej postaci, a nie próbach zmiany i ingerencji w oficjalną przygodę. Działa to też w drugą stronę. Nie czuję się źle, z tym że podczas prowadzenia wcześniej już spreparowanego scenariusza, który nie jest mojego autorstwa, kieruję graczy jak wagonik po torach, bo w pierwszej kolejności chcę, by zobaczyli fabułę, którą ktoś dla nich napisał. Z kolei gracze, mimo że nie mogą zbyt naginać fabuły, to mogą pogłębiać i zarysowywać swoje postaci. Gdy gramy w oficjalny scenariusz, to gracze są dla mnie aktorami. Mają do odegrania pewną sekwencję scen, które muszą się wydarzyć. Oczywiście, nie tyczy się to scenariuszy mojego autorstwa. Tam gracze mają dużo większą swobodę. Nie jest dla mnie istotne, którym tropem przygody ruszą, czy będą szli i ile razy będą te tropy zmieniać, bo i dla mnie jest łatwiejsze szycie na bieżąco w takim wypadku. Nie mówiąc już o sandboxach, gdzie gracze decydują o praktycznie każdym elemencie fabuły poprzez swoje decyzje. W ogóle jako MG często robię sesje, które opierają się o czas wolny postaci. Przeważnie co 6-8 sesji przypada taka sesja wolna. Często to są całkowicie trywialne rzeczy jak to, że postaci pójdą zrobić zakupy, napić się w barze czy wezmą udział w karczemnej bójce. Tylko teraz pada pytanie. Czy widz chciałby oglądać sesje, na której się dosłownie nic nie dzieje? Gracze odgrywają robienie zakupów, MG sklepikarza, a przy okazji wertujemy podręcznik w poszukiwaniu wymarzonego ekwipunku. Z mojego punktu widzenia jako dla widza, jest to trochę strata czasu. Fabuła nie posuwa się do przodu, mimo że gracze się świetnie bawią, tak samo jak Mistrz Gry, to widz się przeważnie po prostu nudzi. Ehhh... Mało być o Baniaku, a wyszła mała tyrada o decyzyjności podczas grania w papierowe RPG. No nic. Tak już musi zostać, mam nadzieję, że zostanie to dla potomnych i ktoś to chociaż raz przeczyta.
@@iddri_ Jeżeli gracze przestaja podejmować racjonalne decyzje, to nie ma takiego MG, który byłby w stanie w środku sesji wymyślić jakiś nowy wariant przygody. Na tej sesji ewidentnie zabrakło głosu rozsądku, czyli Karola. Pozostali gracze działali tak chaotycznie, że trudno było przewidzieć ich reakcje. Absurdalne zachowania i dialogi doprowadziły do katastrofy. Naturalnie nie pomogła tu sesja prowadzona w sposób zdalny, ale to już inna bajka. Podsumowując - "bez Karola, ciężka dola".
Wiem że ten komentarz będzie odebrany jako czepianie się ale mimo wszystko go napisze:) A więc chodzi o to że według podręcznika pecha nie można obniżać szczęściem, wiem że Baniak i tak będzie robić po swojemu ale według mnie obniżanie punktami szczęścia krytyczną porażkę zabija całą zasadę związaną z pechem, a to fajna mechanika jest.
@@razasayed7766 wiem że to zależy od MG. Problem??? Nie wiem czy jest jakiś problem czy go niema napisałem tylko że moim zdaniem niestosowanie tej zasady jest słabe, równie dobrze w ogóle możne wyrzucić tego "pecha" z sesji skoro i tak go się nie używa bo powiedzmy sobie szczerze że utrata jednego punktu szczecią by by wyłączyć tego pecha to żadna strata .Ja się tylko zastanawiam po co umieszczać w swoich sesjach mechanikę która i tak jest "martwa"?
Zastanawiam się tylko dlaczego żaden z graczy się nie odezwał i nie poprosił MG o wyjaśnienia w scenie z telefonem. Wyraźnie było zadeklarowane, że pilnują by gość nie wybierał numeru na policję, a MG zrobił po swojemu.
W tamtych czasach dzwoniło się przez centralę, więc z tego co ja zrozumiałem to Baniak nie dzwonił na policję tylko od razu poinformował centralę, żeby wezwali pomoc.
Dokładnie. Pilnowali, żeby nie wybrał numeru policji a zapomnieli o tym, że wszystko idzie przez centralę. Sami mogli też zadzwonić do Amelii i dopiero jak się połączą podać mu aparat. Bardzo słabo to rozwiązali, więc nie dziw, że efekt był jaki był. Same połączenia przez centralę też u Baniaka regularnie są odgrywane, także nie jest to sytuacja gdzie po prostu miał zachciankę udupić HOBO ;) EDIT: Telefon był modelem gdzie samemu można było wybrać numer bez pomocy centrali ale wciąż - Kozi zadeklarował tylko, że pilnuje by nie wybrał numeru na policję - z centralą wciąż mógł się profesorek połączyć
Zacznijmy od tego, że do późnych lat sześćdziesiątych nie istniał w USA uniwersalny numer alarmowy. Dzwoniło się po prostu na najbliższy posterunek. Co ciekawe Amerykanie byli w tej kwestii aż 30 lat za Brytyjczykami. Jeśli chodzi o samą sytuację, to akurat model telefonu ma tutaj pewne znaczenie. Nawet w przypadku tych nowocześniejszych, przekręcanych aparatów najpierw wybierało się kierunkowy odpowiedniej centrali obsługującej dany region i dopiero potem numer konkretnego urządzenia. Różnica polegała na tym, że nie trzeba było rozmawiać z operatorem i prosić o przekierowanie połączenia. Nie ma więc mowy o zaalarmowaniu centrali. Byli w New Jersey, więc pierwsze cyfry byłyby kompletnie inne niż w Nowym Jorku, co Luther już powinien zauważyć, skoro deklarował, że patrzy mu na ręce. Wychodzi więc na to, że profesorek musiał mieć w pamięci numer do jakiegoś posterunku po drugiej stronie rzeki (zakładam, że Luther też nie zna danych teleadresowych komisariatu, znajdującego się najbliżej domu Collinsów) i mógł nie wzbudzić podejrzeń samym wybieraniem połączenia. Pracował w Wielkim Jabłku, więc mógł zadzwonić na policję działającą w pobliżu swojego wydziału. Tam z kolei powiadomiliby kolegów z NJ. Także, zakładając, że policja w Jersey jest wyjątkowo sprawna, to cała ta akcja była możliwa. Mało prawdopodobna, ale możliwa. Jednak najbardziej mnie rozbawił ten "rysopis" zebrany i przekazany innemu patrolowi w kilka minut. Tam chyba faktycznie pracują "New Jersey's finest" XD
To już nawet nie jest sesja, tylko opowiadanie wcześniej przygotowanej historii przez MG, który podejmował bardzo krzywdzące decyzje dla graczy, tylko po to aby było "po jego myśli" i osobiście jako gracz czułbym się mega sfrustrowany i oszukany. Mam nadzieje, że w następnych sesjach się to poprawi.
* * * SPOILERY * * * SPOILERY * * * SPOILERY * * * 2:13 - POCZĄTEK SESJI 3:07 - Baniak pogodynka 4:02 - pułapka doskonała 5:45 - Barnabash w salonie i początek akcji [bez komentarza] 42:55 - a Squire dalej w samych gaciach 47:16 - przyjeżdża policja 55:30 - Amelia się budzi 1:04:08 - jedyna osoba, która wiedziała, gdzie to spadło, zostaje w domu 1:05:16 - skoczny Squire vs pies 1:06:54 - Luther nieudolnie uspokaja Amelię 1:09:50 - ślady po ciele i znaleziony rytualny sztylet 1:15:00 - Amelia, mogę obejrzeć twoje ciało? ;) 1:23:01 - Luther i kryminalistyka, którą „studiował” 1:25:00 - skomplikowana sprawa magazynkowa Słowika 1:33:46 - za głęboka alegoria 1:42:10 - dom Alonso 1:44:02 - udawaj puchacza! 1:46:04 - śmieciowa matematyka 1:59:35 - kto tak chrapie? 2:03:24 - „sprytny” plan ze szklanką na klamce 2:07:25 - jakby taki syf był to też bym wyjechał 2:10:30 - biblioteko-gabinet Alonso 2:16:42 - myślałem, że wrócisz trochę do korzeni 2:21:24 - okraść mieszkanie i potem zapukać do drzwi 2:25:00 - akcja budzenie/przesłuchanie 2:37:45 - mam w salonie telefon… wiem 2:38:34 - halo, policja! 2:44:10 - idziecie chodnikiem, jedzie radiowóz 2:47:05 - a Luther „ucieka”
Trochę nie podoba mi się skrajna liniowość tych sesji i fakt, że decyzje graczy często nic nie znaczą, jednak zakładam, że nie do końca jest to wina słabych umiejętności prowadzenia sesji przez Baniaka, tylko jego chęci by sesje były bardziej dynamiczne, zaskakujące i przez to ciekawsze dla widza. Raczej wydaje mi się, że sesje przez to dużo tracą i jako gracz czułbym się zniechęcony do gry, ale być może relacje między nimi są inne. Chociaż uważam, że Baniak mógł to łatwo wyjaśnić, gdyby poprosił Koziego o rzut na szczęście albo spostrzegawczość. Natomiast ciekawi mnie czy pani Nemi to żona Baniaka?
spoko spoko tylko nadal czekam na powrót jakiegoś dobrego fantasy, talesy jeszcze regularnie oglądałem ale teraz zamiast kontynuować serie z cthulhu to drugi raz oglądam darwinów/urywki 2m3d
Komuś z widzów niedawno brakowało oryginalnych pomysłów i fantazji w działaniach HOBO. Teraz można zobaczyć, jak sprawy się toczą, gdy zabraknie 'przyzwoitki', czyli głosu rozsądku w postaci Mortimera. O ile sama rozmowa z Alonso wiele wyjaśniła, tak pozwolenie mu na samodzielne wykonanie telefonu było bardzo nierozsądne, a późniejsze swobodne maszerowanie z karabinem na ramieniu, wiedząc o policyjnym pościgu za grupą czterech uzbrojonych mężczyzn, po prostu głupie. Z takich tarapatów HOBO może jedynie wyciągnąć Złotousty Diabeł Noble Wang i mam nadzieję, że również tym razem nas nie zawiedzie.
@@jkgf4671 Pierwszy określenie to otrzymał Noble i jak dla mnie zasługuje na nie w pełni. Kozi często mówi coś po prosty dziwnego i niepasującego do danej sytuacji, a Słowik w ZC rozwinął skrzydła i nie raz już swoją gadką uratował tyłki sobie i reszcie badaczy.
@@jkgf4671 Naprawdę? Z całym szacunkiem dla odgrywanego przez Koziego Luthera, ale nie wygląda on na kogoś rozgadanego, potrafiącego przemawiać i przekonywać ludzi do rzeczy, których sami z siebie by nie zrobili, sprawiać, że są pod takim wrażeniem jego słów, że brakuje im języka w gębie i jednocześnie zyskuje on szacunek w ich oczach albo chociaż aprobatę, potrafi wyjść zwycięsko z potyczki słownej, w której zdawało się, że był na kompletnie przegranej pozycji, kolejne trafne i przekonujące argumenty pojawiają się na jego ustach błyskawicznie, ludzie, z którymi rozmawia, tańczą, jak im zagra, kogoś tak mocnego w gębie i nie do zagadania, że aż można mieć wątpliwości, czy jest człowiekiem, czy może jakimś wcieleniem szatana. Dla mnie to ni mniej ni więcej oznacza Złotousty Diabeł, Noble'owi co prawda trochę jeszcze brakuje do takiego obrazu, ale myślę, że spokojnie osiągnie nawet jeszcze więcej, jeśli oczywiście przeżyje, dlatego dla mnie to on zasłużenie może nosić to miano. Możliwe, JKGF że masz w swojej głowie inny obraz tego określenia, jeśli tak, to napisz proszę, jak ty to widzisz, może ja nie znam odpowiedniego kontekstu czy źródła, z jakiego ono pochodzi. Z mojego obecnego punktu widzenia Luthera można tak nazwać jedynie w sposób ironiczny.
Brawo dla Słownika "wybieram numer do Amelli" , "zabiesz mu strzelbę" wszyscy: "to głupie" Ja nie wiem czy to odgrywanie postaci czy serio bezmyślność chłopaków i ta" filmowość" troszkę pasuje oglądanie bo tak interpretuje ignorowanie deklaracje graczy
Szkoda, że na sesji było tak mało Pani Amelii ( swoją drogą, bardzo twarzowe okulary). Ciekawa jestem co się kryje za tą postacią? Coś dobrego, może złego. Może by pomogła, a może wręcz przeciwnie. Ach, te kobiety;) Ale i bez tego Badacze w nie lada tarapaty wpadli więc liczę na ich kreatywność na następnej sesji. Chociaż na tej, ta kreatywność bardziej zaszkodziła niż pomogła to i tak była zabawa i miło spędzone godziny. Jak to mówią: jak cię złapią, mów że to nie Twoja ręka😊
Na poczatku wątpiłem w komentarze, ale widać, że assasym miał uciec z domu, a profesor zostać zabrany XD Nic nie mogli zrobic. Troche nie elegancko w stosunku do graczy, a to nie jedyna railroadowa akcja xd Dalej pamietam uciecze z obrazem xddd
uwielbiam HOBO no ale realnie nie jestem w stanie obejrzec tego w takiej jakosci. W ciagu miesiaca obejrzalem 17min materialu i ni chuj nie jestem w stanie sie zmusic do dokonczenia tego. Moze chociaz jakies napisy ktos wtloczy?
No i teraz można się wczuć, nie to co wcześniej. Już od pierwszych minut klimatyczny opis pogody...
Baniak jak zwykle wszystko tak nagina, żeby mu pasowało. Co dało Słowikowi zaatakowanie tego asasyna (obniżone szczęściem o 15 punktów), którego ataku assasyn nie uniknął skoro potem kazał zrobić jeszcze jeden rzut na zręczność czy nie wypadną. Efektem udanego ataku Słowika było wypadnięcie przez okno a przeciwnikowi nic się nie stało.
Pewnie się nie spodziewał tak dobrych rzutów gracza a assasyn miał przeżyć, no trochę słabo to wyszło jak na takiego profesjonalnego mistrza gry, no i jeszcze ten fail z telefonem mimo tego że kozi zaznaczył że go pilnował....
@@trynox4fun259 Ale przecież żaden człowiek nie jest w stanie tak szybko zareagować XD
@@trynox4fun259 "miał przeżyć" to nie film czy książka to mg i GRACZE piszą opowieść. No ale u baniaka nie ważne, które "drzwi" wybiorą gracze i tak czeka ich ta sama droga. Sesje to chamskie liniówki a decyzje graczy prawie w ogóle, żeby nie powiedzieć wcale, nie wpływają na to co dzieje się na sesji.
Mnie też zdziwił fakt że Słowik trafił assasyna dwa(może trzy razy) i nic, zero efektu. Kozi strzelił, trafił, i nagle assasyn spadł ze smoka... Też odnoszę wrażenie że "assasyn miał przeżyć" bo profesor MUSIAŁ zostać zabrany, nie ważne co się wydarzy. :(
Postać Słowika ma 45 walki wręcz mówi o tym w tworzeniu postaci w 2:34:50, poza tym odjął o jeden punkt szczęścia za dużo
Barnabasz: już po raz kolejny zostawiony bez udzielenia jakiejkolwiek pomocy... "To ty tu leż i krwaw"
Nemi ślicznie wygląda w związanych włosach
2:37:59 "Pilnujemy go żeby nie wybrał numeru na policje". Facet i tak dzwoni na policje. Troche to słabe ze strony Baniaka. Najpierw zignorował słowa Kozła, a potem wyśmiewa graczy że nawet w scenariuszu tak słabego zakończenia nie było. Strasznie autokratyczny jest Baniak w tych sesjach HOBO, zdecydowanie wole sesje KŁM pod tym względem i raczej do nich się ogranicze.
Mi jedynie przeszkadza , możliwość obniżania szczęściem wynik w którym ma się pecha. Całkowicie zabija to tą mechanikę
W tamtych czasach nie wybierało się konkretnego nr jak gdzieś dzwoniono, tylko ZAWSZE łączono się przez centrale, facet zwyczajnie poprosił o pomoc przez centrale, a oni przekazali to dalej na policję.
Dlatego Baniak mógł to bez problemowo wykorzystać
@@patrykdolata4625 Lub nawet centrali mógł powiedzieć że go napadają. Efekt ten sam.
@@patrykdolata4625 Tyle, ze Baniak mowil, ze to jest nowoczesny telefon i samemu wybiera numer...
@@jkgf4671 Nawet odgrywał jak wklepuje numer a Kozioł deklarował wcześniej że pilnuje żeby nie był to numer na policje. Cała sytuacja bez sensu.
2:47:05
Nie musicie mi dziękować :P
Czy gracze mają wpływ na fabułę? Tak się zastanawiam, czy po prostu są pionkami w liniowym prowadzeniu przygód przez MG? Jeśli im to odpowiada to super ale IMO trochę to wygląda jak zabawa MG (lub Master of Puppets) graczami (kukiełkami). To jeden podstawowych grzechów MG. Ale może to tylko moja opinia ;)
Nie tylko Twoja! Miło wiedzieć, że widzowie Baniaka nie oglądają go bezkrytycznie :) Bardzo podoba mi się słuchanie sesji, głównie ze względu na odgrywanie graczy (są świetni, a Nikos to mój ulubieniec). Sposób ODGRYWANIA Baniaka też jest zajebisty, zawsze jestem pod wielkim wrażeniem.
Ale prowadzenie sesji? Bardzo, bardzo wiele do życzenia.
Wiem, że ten komentarz ma już rok i trochę głupio na niego odpowiadać, ale i tak zdecydowałem się na to. Generalnie, to tak, Baniak często prowadzi sesje w bardzo liniowy sposób. Zgodnie z założeniami scenariusza. Co według mnie jest zrozumiałe. W końcu z jakiegoś powodu ten scenariusz powstaje i zapewne Michał chce, by sesja poszła zgodnie z fabułą, która w została ujęta pierworysie. Mówię tu oczywiście o oficjalnych scenariuszach, a nie takich, które MG napisze sobie sam.
Jednak, mimo tego muszę stanąć w obronie Baniaka. Często i gęsto nawet oficjalne scenariusze, były modyfikowane tak, by odpowiadały wydarzeniom, które na obecną chwilę miały miejsce w fabule. Sama ta modyfikacja wskazuje na to, że jednak gracze mieli jakiś wpływ na historię. Tutaj jako przykład mogę przytoczyć UWAGA SPOILER Z KOLEJNYCH ODCINKÓW HOHO!: "Sytuację, w której postać Nikosa "pokonuje" Nyarlathotep po pięknym rzucie 01. Sam Michał mówił potem, że założenie "walki" było inne i bardziej skomplikowane, mimo tego decyzja gracza i rzut zmieniły przebieg sytuacji."
KONIEC SPOILERU!
Pewnie byłbym w stanie takich sytuacji przytoczyć więcej, jednak to jest pierwsza, która przychodzi mi do głowy. Pamiętajmy też, że RPG to jest przede wszystkim zabawa w pewne odgrywanie ról, wejście w pewną postać, którą na co dzień nie jesteśmy i kreowanie jej. Kreowanie świata, jak i wydarzeń bezpośrednio na sesji powinniśmy zostawić MG. Właśnie dla tego, w momencie gdy jestem graczem, nie przeszkadza mi to, że historia jest liniowa czy nawet sztywno osadzona na torach, a ja mam tylko złudność decyzyjności, bo przede wszystkim w tej pozycji skupiam się na odgrywaniu i pogłębianiu mojej postaci, a nie próbach zmiany i ingerencji w oficjalną przygodę.
Działa to też w drugą stronę. Nie czuję się źle, z tym że podczas prowadzenia wcześniej już spreparowanego scenariusza, który nie jest mojego autorstwa, kieruję graczy jak wagonik po torach, bo w pierwszej kolejności chcę, by zobaczyli fabułę, którą ktoś dla nich napisał. Z kolei gracze, mimo że nie mogą zbyt naginać fabuły, to mogą pogłębiać i zarysowywać swoje postaci. Gdy gramy w oficjalny scenariusz, to gracze są dla mnie aktorami. Mają do odegrania pewną sekwencję scen, które muszą się wydarzyć.
Oczywiście, nie tyczy się to scenariuszy mojego autorstwa. Tam gracze mają dużo większą swobodę. Nie jest dla mnie istotne, którym tropem przygody ruszą, czy będą szli i ile razy będą te tropy zmieniać, bo i dla mnie jest łatwiejsze szycie na bieżąco w takim wypadku. Nie mówiąc już o sandboxach, gdzie gracze decydują o praktycznie każdym elemencie fabuły poprzez swoje decyzje. W ogóle jako MG często robię sesje, które opierają się o czas wolny postaci. Przeważnie co 6-8 sesji przypada taka sesja wolna. Często to są całkowicie trywialne rzeczy jak to, że postaci pójdą zrobić zakupy, napić się w barze czy wezmą udział w karczemnej bójce.
Tylko teraz pada pytanie. Czy widz chciałby oglądać sesje, na której się dosłownie nic nie dzieje? Gracze odgrywają robienie zakupów, MG sklepikarza, a przy okazji wertujemy podręcznik w poszukiwaniu wymarzonego ekwipunku. Z mojego punktu widzenia jako dla widza, jest to trochę strata czasu. Fabuła nie posuwa się do przodu, mimo że gracze się świetnie bawią, tak samo jak Mistrz Gry, to widz się przeważnie po prostu nudzi.
Ehhh... Mało być o Baniaku, a wyszła mała tyrada o decyzyjności podczas grania w papierowe RPG. No nic. Tak już musi zostać, mam nadzieję, że zostanie to dla potomnych i ktoś to chociaż raz przeczyta.
@@iddri_ Jeżeli gracze przestaja podejmować racjonalne decyzje, to nie ma takiego MG, który byłby w stanie w środku sesji wymyślić jakiś nowy wariant przygody. Na tej sesji ewidentnie zabrakło głosu rozsądku, czyli Karola. Pozostali gracze działali tak chaotycznie, że trudno było przewidzieć ich reakcje. Absurdalne zachowania i dialogi doprowadziły do katastrofy. Naturalnie nie pomogła tu sesja prowadzona w sposób zdalny, ale to już inna bajka. Podsumowując - "bez Karola, ciężka dola".
Że pojadę klasykiem "Było nas czterech, byliśmy uzbrojeni"
Hahahaha, o tym samym pomyślałem
Wiem że ten komentarz będzie odebrany jako czepianie się ale mimo wszystko go napisze:)
A więc chodzi o to że według podręcznika pecha nie można obniżać szczęściem, wiem że Baniak i tak będzie robić po swojemu ale według mnie obniżanie punktami szczęścia krytyczną porażkę zabija całą zasadę związaną z pechem, a to fajna mechanika jest.
Pamiętaj wszystko zależy od MG tak mu pasuje tak jest, w czym problem? :)
@@razasayed7766 wiem że to zależy od MG.
Problem??? Nie wiem czy jest jakiś problem czy go niema napisałem tylko że moim zdaniem niestosowanie tej zasady jest słabe, równie dobrze w ogóle możne wyrzucić tego "pecha" z sesji skoro i tak go się nie używa bo powiedzmy sobie szczerze że utrata jednego punktu szczecią by by wyłączyć tego pecha to żadna strata .Ja się tylko zastanawiam po co umieszczać w swoich sesjach mechanikę która i tak jest "martwa"?
@@_ffyu_6778 ja też tak uważam, nie ma to jak się nadziać na własny nóż
U nas mamy zasadę że trzeba 10 szczęścia wydać żeby zbić pecha, ale to chyba zasada z Pulp Cthulhu.
Odjęcie szczęścia w sumie kieruje postaci w stronę pecha, ale oddalonego w czasie. Nie wiem co gorsze :D
Najbardziej zabolało jak baniak zignorował słowa koziego o tym, że pilnuje żeby profesor
nie wybierał numeru na policje.
Po 99 czy tam 91 można mu już wytrącić numer tym bardziej jak zna nr do Amelii xd
Ale nikt z nich nie znał numeru do Amelii
Wiem, że to rok już minął, ale w tamtym czasie nie wykręcało się telefonu tylko dzwoniłeś najpierw na centralę.
@@Shadoxsas dziękuje za doinformowanie. Faktycznie cały czas dzwonią na centrale, nigdy bezpośrednio.
Opis szalejącej przyrody jak u orzeszkowej xd
Tylko w sesjach z chłopakami mogę na chwilkę odwrócić uwagę od oglądania live, po czym wrócić i dowiedzieć się, że siedzą w pace. :D
Ale marny railroad, takiej tragicznej sesji i opluwania graczy w życiu nie widziałem
Zastanawiam się tylko dlaczego żaden z graczy się nie odezwał i nie poprosił MG o wyjaśnienia w scenie z telefonem. Wyraźnie było zadeklarowane, że pilnują by gość nie wybierał numeru na policję, a MG zrobił po swojemu.
W tamtych czasach dzwoniło się przez centralę, więc z tego co ja zrozumiałem to Baniak nie dzwonił na policję tylko od razu poinformował centralę, żeby wezwali pomoc.
Dokładnie. Pilnowali, żeby nie wybrał numeru policji a zapomnieli o tym, że wszystko idzie przez centralę.
Sami mogli też zadzwonić do Amelii i dopiero jak się połączą podać mu aparat. Bardzo słabo to rozwiązali, więc nie dziw, że efekt był jaki był.
Same połączenia przez centralę też u Baniaka regularnie są odgrywane, także nie jest to sytuacja gdzie po prostu miał zachciankę udupić HOBO ;)
EDIT: Telefon był modelem gdzie samemu można było wybrać numer bez pomocy centrali ale wciąż - Kozi zadeklarował tylko, że pilnuje by nie wybrał numeru na policję - z centralą wciąż mógł się profesorek połączyć
Zacznijmy od tego, że do późnych lat sześćdziesiątych nie istniał w USA uniwersalny numer alarmowy. Dzwoniło się po prostu na najbliższy posterunek. Co ciekawe Amerykanie byli w tej kwestii aż 30 lat za Brytyjczykami.
Jeśli chodzi o samą sytuację, to akurat model telefonu ma tutaj pewne znaczenie. Nawet w przypadku tych nowocześniejszych, przekręcanych aparatów najpierw wybierało się kierunkowy odpowiedniej centrali obsługującej dany region i dopiero potem numer konkretnego urządzenia. Różnica polegała na tym, że nie trzeba było rozmawiać z operatorem i prosić o przekierowanie połączenia. Nie ma więc mowy o zaalarmowaniu centrali.
Byli w New Jersey, więc pierwsze cyfry byłyby kompletnie inne niż w Nowym Jorku, co Luther już powinien zauważyć, skoro deklarował, że patrzy mu na ręce. Wychodzi więc na to, że profesorek musiał mieć w pamięci numer do jakiegoś posterunku po drugiej stronie rzeki (zakładam, że Luther też nie zna danych teleadresowych komisariatu, znajdującego się najbliżej domu Collinsów) i mógł nie wzbudzić podejrzeń samym wybieraniem połączenia. Pracował w Wielkim Jabłku, więc mógł zadzwonić na policję działającą w pobliżu swojego wydziału. Tam z kolei powiadomiliby kolegów z NJ.
Także, zakładając, że policja w Jersey jest wyjątkowo sprawna, to cała ta akcja była możliwa. Mało prawdopodobna, ale możliwa.
Jednak najbardziej mnie rozbawił ten "rysopis" zebrany i przekazany innemu patrolowi w kilka minut. Tam chyba faktycznie pracują "New Jersey's finest" XD
Wstęp genialny :D
3:06 Baniak pogodynka
XDDDD
Opisy pogody!
SMOK.
Mówi to Panu coś Panie Luther?
To już nawet nie jest sesja, tylko opowiadanie wcześniej przygotowanej historii przez MG, który podejmował bardzo krzywdzące decyzje dla graczy, tylko po to aby było "po jego myśli" i osobiście jako gracz czułbym się mega sfrustrowany i oszukany. Mam nadzieje, że w następnych sesjach się to poprawi.
Sługi na usługach!
Ta sesja przypomina mi o piosence Circle of Bards "Czarne smoki"...
Uwielbiam tą piosenkę!!!>
* * * SPOILERY * * * SPOILERY * * * SPOILERY * * *
2:13 - POCZĄTEK SESJI
3:07 - Baniak pogodynka
4:02 - pułapka doskonała
5:45 - Barnabash w salonie i początek akcji
[bez komentarza]
42:55 - a Squire dalej w samych gaciach
47:16 - przyjeżdża policja
55:30 - Amelia się budzi
1:04:08 - jedyna osoba, która wiedziała, gdzie to spadło, zostaje w domu
1:05:16 - skoczny Squire vs pies
1:06:54 - Luther nieudolnie uspokaja Amelię
1:09:50 - ślady po ciele i znaleziony rytualny sztylet
1:15:00 - Amelia, mogę obejrzeć twoje ciało? ;)
1:23:01 - Luther i kryminalistyka, którą „studiował”
1:25:00 - skomplikowana sprawa magazynkowa Słowika
1:33:46 - za głęboka alegoria
1:42:10 - dom Alonso
1:44:02 - udawaj puchacza!
1:46:04 - śmieciowa matematyka
1:59:35 - kto tak chrapie?
2:03:24 - „sprytny” plan ze szklanką na klamce
2:07:25 - jakby taki syf był to też bym wyjechał
2:10:30 - biblioteko-gabinet Alonso
2:16:42 - myślałem, że wrócisz trochę do korzeni
2:21:24 - okraść mieszkanie i potem zapukać do drzwi
2:25:00 - akcja budzenie/przesłuchanie
2:37:45 - mam w salonie telefon… wiem
2:38:34 - halo, policja!
2:44:10 - idziecie chodnikiem, jedzie radiowóz
2:47:05 - a Luther „ucieka”
Ale Baniak ich zbeształ na początku
Doktor wygląda jakby w piwnicy siedział... swój człowiek
Na kwarantannie jest.
W trzydziestej minucie Słowik powinien odjąć 25 od szczęście, nie 15.
Trochę nie podoba mi się skrajna liniowość tych sesji i fakt, że decyzje graczy często nic nie znaczą, jednak zakładam, że nie do końca jest to wina słabych umiejętności prowadzenia sesji przez Baniaka, tylko jego chęci by sesje były bardziej dynamiczne, zaskakujące i przez to ciekawsze dla widza. Raczej wydaje mi się, że sesje przez to dużo tracą i jako gracz czułbym się zniechęcony do gry, ale być może relacje między nimi są inne. Chociaż uważam, że Baniak mógł to łatwo wyjaśnić, gdyby poprosił Koziego o rzut na szczęście albo spostrzegawczość.
Natomiast ciekawi mnie czy pani Nemi to żona Baniaka?
z amelii będzie kolejna mumia.
spoko spoko tylko nadal czekam na powrót jakiegoś dobrego fantasy, talesy jeszcze regularnie oglądałem ale teraz zamiast kontynuować serie z cthulhu to drugi raz oglądam darwinów/urywki 2m3d
Luther ma zawsze najgorsze pomysły, które wbrew reszcie drużyny forsuje i doprowadza do kłopotów.
Baniak ja Cię kurde uwielbiam za te częstotliwość
1:15:00 twarz Nemi :))
Chuj z Nemi, patrz na Nikosa i jego 1,5 sekundową wyobraźnię :D
Komuś z widzów niedawno brakowało oryginalnych pomysłów i fantazji w działaniach HOBO. Teraz można zobaczyć, jak sprawy się toczą, gdy zabraknie 'przyzwoitki', czyli głosu rozsądku w postaci Mortimera.
O ile sama rozmowa z Alonso wiele wyjaśniła, tak pozwolenie mu na samodzielne wykonanie telefonu było bardzo nierozsądne, a późniejsze swobodne maszerowanie z karabinem na ramieniu, wiedząc o policyjnym pościgu za grupą czterech uzbrojonych mężczyzn, po prostu głupie.
Z takich tarapatów HOBO może jedynie wyciągnąć Złotousty Diabeł Noble Wang i mam nadzieję, że również tym razem nas nie zawiedzie.
Zlotousty Diabel to jest postac Kozla przeciez, a nie Slowika
@@jkgf4671 Pierwszy określenie to otrzymał Noble i jak dla mnie zasługuje na nie w pełni. Kozi często mówi coś po prosty dziwnego i niepasującego do danej sytuacji, a Słowik w ZC rozwinął skrzydła i nie raz już swoją gadką uratował tyłki sobie i reszcie badaczy.
@@agnieszka133 Wlasnie dlatego okreslenie Zlotousty DIABEL idealnie pasuje do Kozla i jego postaci, a nie do Slowika
@@jkgf4671 Naprawdę? Z całym szacunkiem dla odgrywanego przez Koziego Luthera, ale nie wygląda on na kogoś rozgadanego, potrafiącego przemawiać i przekonywać ludzi do rzeczy, których sami z siebie by nie zrobili, sprawiać, że są pod takim wrażeniem jego słów, że brakuje im języka w gębie i jednocześnie zyskuje on szacunek w ich oczach albo chociaż aprobatę, potrafi wyjść zwycięsko z potyczki słownej, w której zdawało się, że był na kompletnie przegranej pozycji, kolejne trafne i przekonujące argumenty pojawiają się na jego ustach błyskawicznie, ludzie, z którymi rozmawia, tańczą, jak im zagra, kogoś tak mocnego w gębie i nie do zagadania, że aż można mieć wątpliwości, czy jest człowiekiem, czy może jakimś wcieleniem szatana. Dla mnie to ni mniej ni więcej oznacza Złotousty Diabeł, Noble'owi co prawda trochę jeszcze brakuje do takiego obrazu, ale myślę, że spokojnie osiągnie nawet jeszcze więcej, jeśli oczywiście przeżyje, dlatego dla mnie to on zasłużenie może nosić to miano.
Możliwe, JKGF że masz w swojej głowie inny obraz tego określenia, jeśli tak, to napisz proszę, jak ty to widzisz, może ja nie znam odpowiedniego kontekstu czy źródła, z jakiego ono pochodzi. Z mojego obecnego punktu widzenia Luthera można tak nazwać jedynie w sposób ironiczny.
@@agnieszka133 Chodzi o akcje Kozla na HOBO #14. Zaczyna sie od 3:04:15 po czym pada okreslenie od Nikosa w 3:04:38
Heh... teraz dopiero, jak oglądam to drugi raz, widzę jakiego chłopaki mieli nosa do pewnych miejsc i kwestii... (że tak bezspojlerowo napiszę)
co to za program do symulacji rzutów kośćmi ???
Roll20
Brawo dla Słownika "wybieram numer do Amelli" , "zabiesz mu strzelbę" wszyscy: "to głupie"
Ja nie wiem czy to odgrywanie postaci czy serio bezmyślność chłopaków i ta" filmowość" troszkę pasuje oglądanie bo tak interpretuje ignorowanie deklaracje graczy
Szkoda, że na sesji było tak mało Pani Amelii ( swoją drogą, bardzo twarzowe okulary). Ciekawa jestem co się kryje za tą postacią? Coś dobrego, może złego. Może by pomogła, a może wręcz przeciwnie. Ach, te kobiety;) Ale i bez tego Badacze w nie lada tarapaty wpadli więc liczę na ich kreatywność na następnej sesji. Chociaż na tej, ta kreatywność bardziej zaszkodziła niż pomogła to i tak była zabawa i miło spędzone godziny. Jak to mówią: jak cię złapią, mów że to nie Twoja ręka😊
40
2:48
Plandemia się zaczęła...
Na poczatku wątpiłem w komentarze, ale widać, że assasym miał uciec z domu, a profesor zostać zabrany XD Nic nie mogli zrobic. Troche nie elegancko w stosunku do graczy, a to nie jedyna railroadowa akcja xd Dalej pamietam uciecze z obrazem xddd
Bez jaj , takie elementarne niezrozumienie zasad to jakiś głupi żart nie poważna scena .
skad wziąśc ten generator
Rzutów kośćmi? To kompleksowa aplikacja internetowa roll20, służy do prowadzenia sesji w różnych systemach :)
@@Farum12 dzięki kolego znalazłem i używam pozdrawiam serdecznie
uwielbiam HOBO no ale realnie nie jestem w stanie obejrzec tego w takiej jakosci. W ciagu miesiaca obejrzalem 17min materialu i ni chuj nie jestem w stanie sie zmusic do dokonczenia tego. Moze chociaz jakies napisy ktos wtloczy?
Na telefonie brzmi to ok
Nemi chodź na randkę
Ojj widzę że grono hejterów się powiększa :P a mnie tam się podobała przednia zabawa :D
Jakich hejterów?
@@YT-screwed-up-my-nick Przecież krytykowanie w Internecie to zawsze hejt jest!
Wyrażanie swojej opinii to też hejt
Mam wielką nadzieję że NeMi zostanie na stałe