Dużo dla mnie znaczy ta książka, czytałam w wieku 18 lat i cieszę się, że nie wcześniej. Ta historia, zagubienie Christiane, szukanie akceptacji i wszystko pośród przytłaczających szarych bloków i brudu. Jej żal po utracie kolejnych przyjaciół, który nie jest jednak w stanie trwale zatrzymać ciągu narkotycznego. Stopniowe zacieranie się granic moralnych i fiksacja na powrocie do stanu, który da się osiągnąć tylko na h. Wszystko to było dla mnie jednocześnie smutne i fascynujące. Myślę, że to poruszający zapis, który pokazuje obie strony uzależnienia, jeszcze bardziej wartościowy w zestawieniu z drugą książką Christiane, w której widzimy ją już po opadnięciu fali popularności, która zalała ją po ,,Dzieciach z Dworca zoo".
Dla mnie książka ważna - w momencie, w którym odstawiałem używki wzmogła awersje do nich, co jest dużym plusem. Czytałem ją w wieku dwudziestu paru lat - wydaje mi sie, ze jest dla każdego. Fenomen, jak dla mnie.
Kilka tygodni temu czytałam „My, dzieci..." po raz trzeci (po kilkunastu latach przerwy) i nadal robi wrażenie. Bardzo polecam Ci podobą książkę, ale w mojej opinii jeszcze bardziej osobistą i pięknie napisaną - „Gady" Mirosława Sokołowskiego. W wielu księgarniach leży zapomniana w sekcji książek po 5zł i niestety jest mało znana, a spokojnie też mogłaby zostać szkolną lekturą. Główny bohater jest nieco starszy, gdy sięga po kompot (polską heroinę) i na bieżąco opisuje to co dzieje się w jego życiu, przy okazji pokazując jak wyglądało całe narkomańskie środowisko w Warszawie.
Sięgnęłam po tę książkę całkiem niedawno, już w wieku bardzo dorosłym (by nie powiedzieć - średnim ;)) i bałam się, że po pierwsze książka mocno się zestarzała, a po drugie ja jestem już nie w tym wieku, co trzeba. Obie te obawy okazały się na szczęście nieuzasadnione. Książka doskonale wytrzymuje próbę czasu, znakomicie się ją czyta pod względem narracyjnym i nie ma się poczucia, że się jakoś zdezaktualizowała. Co do mojej drugiej wątpliwości - także pudło. Mimo że jestem od narratorki o 25 lat starsza, bez problemu jestem w stanie współodczuwać, przejmować się i rozumieć to, o czym pisze. Bardzo też doceniam szczerość, z jaką Autorka pisze o swoich doświadczeniach, niczego nie ukrywając, nie pudrując, nie szukając wymówek ani usprawiedliwień.
Nie przeczytałam tej książki, bo obawiałam się swojej reakcji. Swego czasu, jako mała dziewczynka widziałam dokument "Dzieci z Leningradzkiego" i choć tamte wydarzenia działy się w innym miejscu i czasie, miały tak potężny impakt o którym wspominasz w swojej recenzji. To na zawsze zostało w mojej głowie - fakt, że gdzieś tam są dzieci, które się narkotyzują, wegetują i umierają na dworcach. Dlatego lektura nadal czeka, ale sądzę że aktualnie jestem dojrzalsza i inaczej odbiorę tę pozycję. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kolejny film!
@ tak, udało mi się przeczytać. Strasznie dotyka mnie fakt, że te dzieciaki wpadły w ten kanał z uwagi na brak wsparcia, i zainteresowania ze strony dorosłych, a od problemów uciekały w używki, bo pozwalały im wyrwać się z szarej i smutnej codzienności. Jako pedagożka która pracowała terapeutycznie z zaburzonymi dziećmi, nastolatkami i dorosłymi widziałam konsekwencje takich postaw rodziców. Oczywiście nie zawsze były one świadome, ale jednak dzieci schodziły na dalszy plan w obliczu codziennego trudu życia przytłaczającego ich rodziców. Zresztą Christiane i jej znajomi byli dotknięci traumą międzypokoleniową pochodzącą z przeżyć wojennych. To tak trudny i złożony temat, niestety nadal aktualny.😔
Czytałam "My dzieci z dworca ZOO" i "Pamiętnik narkomanki" w wieku 12 lat. Bibliotekarka w szkole podstawowej nie chciała z początku mi tych książek wypożyczyć, bo byłam za młoda. Ironia polegała na tym, że wtedy klasa 6. była ostatnią w podstawówce i nie było w szkole wcześniejszych roczników, o czym jej przypomniałam. Wtedy uległa :D Objerzałam też film z 1981. Wszystko mnie odstraszyło od narkotyków, ale pokochałam atmoseferę Berlina i scenę muzyczną tamtych czasów.
Akurat ostatnio wróciłam myślami do tej książki, czytałam ją będąc nastolatką. Niesamowicie odrzuciła mnie ta historia i trudno było mi zrozumieć kult, który wokół niej narósł. Miałam wrażenie, że jej fenomen wynikał wtedy z wielkiej ekscytacji tematem używek. W każdym razie w moim otoczeniu mnóstwo osób uwielbiało tę opowieść, bynajmniej nie dlatego, że zniechęciła je do zakazanych substancji 😅 Ciekawie było posłuchać opinii kogoś, kto jest już ukształtowanym czytelnikiem. Zastanawiam się, jak odebrałabym tę opowieść dziś.
niektórzy pod wpływem tej książki zdecydowali się trzymać z daleka od narkotyków, inni wręcz przeciwnie, a ja się pod wpływem tej książki uzależniłam od Bowiego i Berlina
Przeczytałam ją z wielką fascynacją w wieku 16 lat , mam 24 lata i jestem uzależniona od heroiny cóż widocznie nie dla , każdego jest przestrogą a powinna , znam ludzi na , które takie historie mają zły wpływ chodź książkę mega lubię teraz bałabym się ją przeczytać drugi raz zupełnie inaczej ją postrzegam
Otarłem się o narkotyki i miałem szczęście, ale nie każdy w moim gronie je miał. Widziałem film na podstawie tej książki dopiero po 40tce i gdybym obejrzał go za młodu to być może nie brał bym tego syfu. Teraz mam własne dzieci w wieku bohaterów tej książki i trzeba się interesować się życiem dzieci by pokątnie niepopadli w takie problemy. Wszystkie substancje narkotyczne pobudzają choroby psychiczne co kolwiek by YouTubowi mędrcy nie mówili.
Czytałam ta książkę w liceum. Nie wiem czy byłam za.mloda czy nie ale zrobiła na mnie ogromne wrażenia. I powiem że przez tą książkę i przez film requiem dla snu nigdy nie ruszyłam narkotyków.
Po raz pierwszy przeczytałam tą książkę mając 12 lat czytam ją teraz jak jestem parę lat starsza i uważam że wcale nie byłam za mała w tamtym momencie na przeczytanie jej.
Pamiętam, że przeczytałem ją w 4 dni - nie dlatego, że tak mnie wciągnęła, a dlatego, że chciałem mieć czytanie o tym już za sobą. W późniejszym życiu (książkę przeczytałem będąc akurat w wieku autorki - 15 lat) tknięcie czegokolwiek twardego nie było dla mnie nawet dylematem. Okazji było sporo i nigdy ani sekundy wahania. Shout-out dla tej książki, rodziców i prawilnych rapsów, których wtedy słuchałem - w nich upatruję głównych tego przyczyn.
Czytałam około 10 lat temu, mając 14/15 lat i byłam w tych 10% procentach które bardziej zachęciła niż odrzuciła, nie tyle do brania narkotyków, co całej tej otoczki buntowniczego, nastoletniego życia. Po lekturze zaczęłam słuchać Bowiego 😂Pamiętam, że u mnie w gimnazjum mieliśmy bardzo dużo pogadanek na temat narkotyków i tez nie robiło to na mnie wrażenia. dopiero kiedy poznałam kolegę uzależnionego od kryształu odechciało mi się eksperymentowania.
Oglądałam serial od Maxa, a nie czytałam bo słyszałam opinię, że jest specyficznie napisana. Serial jest w wielu miejscach niepotrzebnie oniryczny, bo odbiera powagi tematu. Poza tym aktorsko wypada bardzo dobrze. Wydaje mi się, że warto zobaczyć i podyskutować. Na Arte jest również dokument o tym.
Serial jest zbyt pluszowo-cukierkowy i w ogóle nie oddaje ani powagi sytuacji, ani klimatu dworca i ogólnie Berlina tamtych czasów. Dzieciaki biegające ubrane jak z nowoczesnych magazynów modowych z piórkiem w dupie? Ech, no… nie tak to wyglądało. Już nawet lepiej obejrzeć film, choć i tak jest słaby w porównaniu do książki. Ale wciąż lepszy od serialu.
Jeśli Cię to interesuje, to poszukaj w internecie informacji o dalszych losach Christiane. Dla mnie było to dość istotne, dodatkowe domknięcie historii, słodko-gorzkie, ale jednocześnie urealniające zakończenie.
@@podnaporemoprócz książki można też zajrzeć do niemieckojęzycznych portali. Trochę jest to już miałkie, bo artykuły zazwyczaj mają charakter plotkarski. Jednak można zyskać perspektywę (prawie) całego życia Christiane, a to daje dodatkowo do myślenia. Nie chcę spoilerować, a tym bardziej oceniać, dlatego piszę tak ogólnikowo.
@@ellie5912różne rzeczy, ciężko to streścić w kilku słowach. Książka kończy się tym,że ma marskość wątroby, co dzień musi przyjmować jakiś lek. Syn, którego nie wyabortowala jak poprzednie ciążę,w rodzinie zastępczej.
Mógłby mi ktoś wyjaśnić co znaczy robić minete w tej książce? Wiem co to znaczy u nas ale gdy słyszę że facetowi na się to robić myślę że może robienie loda ale to się nie zgadza bo gdy Christine umawiała się z typem w aucie powiedziała że nie seks ani mineta bo by się zrzygała i że może loda
o nie... "Po wydaniu książki Felscherinow Christiane błyskawicznie stała się sławna. Miało to jednak swoje mroczne strony: nie pozwoliło kobiecie uporać się z przykrą przeszłością. „Wszyscy chcieli ze mną porozmawiać, oglądać mnie i zadawać sobie pytania, „Uda jej się czy nie? Już umarła? Wciąż jest uzależniona?". Nie chcieli, żebym była ich sąsiadką albo dziewczyną ich syna. Christiane F. jest ciekawa z daleka, ale niech się do nas nie zbliża! Nie interesuje ich we mnie nic poza byciem ćpunką. Dlatego żałuję, że powstała ta książka i film”, pisała po latach w swojej autobiografii „Życie mimo wszystko”. Dzięki biografii „My, dzieci z dworca ZOO” na jej konto systematycznie wpływały pieniądze, które w większości wciąż wydawała na narkotyki. W 1985 roku za ich posiadanie została aresztowana."
Haj heroinowy trwa mniej niż minutę, trochę popłynąłeś z tym kwadransem :) Co do książki - uważam, że jest bardzo dobra; sama christiane napisała też drugą część i to optymistyczne zakończenie było jedynie etapem. Wciąż jest uzależniona, wracała do nałogu i odtruwała się kilka razy; straciła prawo do opieki nad dzieckiem i żyje, jak na ironię, z tantiem z książki.
Dużo dla mnie znaczy ta książka, czytałam w wieku 18 lat i cieszę się, że nie wcześniej. Ta historia, zagubienie Christiane, szukanie akceptacji i wszystko pośród przytłaczających szarych bloków i brudu. Jej żal po utracie kolejnych przyjaciół, który nie jest jednak w stanie trwale zatrzymać ciągu narkotycznego. Stopniowe zacieranie się granic moralnych i fiksacja na powrocie do stanu, który da się osiągnąć tylko na h. Wszystko to było dla mnie jednocześnie smutne i fascynujące. Myślę, że to poruszający zapis, który pokazuje obie strony uzależnienia, jeszcze bardziej wartościowy w zestawieniu z drugą książką Christiane, w której widzimy ją już po opadnięciu fali popularności, która zalała ją po ,,Dzieciach z Dworca zoo".
Dla mnie książka ważna - w momencie, w którym odstawiałem używki wzmogła awersje do nich, co jest dużym plusem. Czytałem ją w wieku dwudziestu paru lat - wydaje mi sie, ze jest dla każdego. Fenomen, jak dla mnie.
Coś w tym jest ( przynajmniej książka opisuje idealnie negatywne strony bycia uzależnionym)
Niekoniecznie dla każdego, niestety. Sporo widziałem wypowiedzi, że nie awersję, wstręt wywołała, a ciekawośc i ekscytację. U mnie jest podobnie.
Kilka tygodni temu czytałam „My, dzieci..." po raz trzeci (po kilkunastu latach przerwy) i nadal robi wrażenie. Bardzo polecam Ci podobą książkę, ale w mojej opinii jeszcze bardziej osobistą i pięknie napisaną - „Gady" Mirosława Sokołowskiego.
W wielu księgarniach leży zapomniana w sekcji książek po 5zł i niestety jest mało znana, a spokojnie też mogłaby zostać szkolną lekturą. Główny bohater jest nieco starszy, gdy sięga po kompot (polską heroinę) i na bieżąco opisuje to co dzieje się w jego życiu, przy okazji pokazując jak wyglądało całe narkomańskie środowisko w Warszawie.
dzięki!! postaram się dotrzeć do tej książki, na razie trochę rzadko spotykana
Sięgnęłam po tę książkę całkiem niedawno, już w wieku bardzo dorosłym (by nie powiedzieć - średnim ;)) i bałam się, że po pierwsze książka mocno się zestarzała, a po drugie ja jestem już nie w tym wieku, co trzeba. Obie te obawy okazały się na szczęście nieuzasadnione. Książka doskonale wytrzymuje próbę czasu, znakomicie się ją czyta pod względem narracyjnym i nie ma się poczucia, że się jakoś zdezaktualizowała. Co do mojej drugiej wątpliwości - także pudło. Mimo że jestem od narratorki o 25 lat starsza, bez problemu jestem w stanie współodczuwać, przejmować się i rozumieć to, o czym pisze. Bardzo też doceniam szczerość, z jaką Autorka pisze o swoich doświadczeniach, niczego nie ukrywając, nie pudrując, nie szukając wymówek ani usprawiedliwień.
Polecam drugi tom "Życie mimo wszystko", ciężko dostępna do kupienia książka ale w bibliotekach jest:)
Nie przeczytałam tej książki, bo obawiałam się swojej reakcji. Swego czasu, jako mała dziewczynka widziałam dokument "Dzieci z Leningradzkiego" i choć tamte wydarzenia działy się w innym miejscu i czasie, miały tak potężny impakt o którym wspominasz w swojej recenzji. To na zawsze zostało w mojej głowie - fakt, że gdzieś tam są dzieci, które się narkotyzują, wegetują i umierają na dworcach. Dlatego lektura nadal czeka, ale sądzę że aktualnie jestem dojrzalsza i inaczej odbiorę tę pozycję. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kolejny film!
@CzytajacaKociaCiocia jak tam, już po lekturze?:)
@ tak, udało mi się przeczytać. Strasznie dotyka mnie fakt, że te dzieciaki wpadły w ten kanał z uwagi na brak wsparcia, i zainteresowania ze strony dorosłych, a od problemów uciekały w używki, bo pozwalały im wyrwać się z szarej i smutnej codzienności. Jako pedagożka która pracowała terapeutycznie z zaburzonymi dziećmi, nastolatkami i dorosłymi widziałam konsekwencje takich postaw rodziców. Oczywiście nie zawsze były one świadome, ale jednak dzieci schodziły na dalszy plan w obliczu codziennego trudu życia przytłaczającego ich rodziców. Zresztą Christiane i jej znajomi byli dotknięci traumą międzypokoleniową pochodzącą z przeżyć wojennych. To tak trudny i złożony temat, niestety nadal aktualny.😔
Czytałam "My dzieci z dworca ZOO" i "Pamiętnik narkomanki" w wieku 12 lat. Bibliotekarka w szkole podstawowej nie chciała z początku mi tych książek wypożyczyć, bo byłam za młoda. Ironia polegała na tym, że wtedy klasa 6. była ostatnią w podstawówce i nie było w szkole wcześniejszych roczników, o czym jej przypomniałam. Wtedy uległa :D Objerzałam też film z 1981. Wszystko mnie odstraszyło od narkotyków, ale pokochałam atmoseferę Berlina i scenę muzyczną tamtych czasów.
Akurat ostatnio wróciłam myślami do tej książki, czytałam ją będąc nastolatką. Niesamowicie odrzuciła mnie ta historia i trudno było mi zrozumieć kult, który wokół niej narósł. Miałam wrażenie, że jej fenomen wynikał wtedy z wielkiej ekscytacji tematem używek. W każdym razie w moim otoczeniu mnóstwo osób uwielbiało tę opowieść, bynajmniej nie dlatego, że zniechęciła je do zakazanych substancji 😅 Ciekawie było posłuchać opinii kogoś, kto jest już ukształtowanym czytelnikiem. Zastanawiam się, jak odebrałabym tę opowieść dziś.
niektórzy pod wpływem tej książki zdecydowali się trzymać z daleka od narkotyków, inni wręcz przeciwnie, a ja się pod wpływem tej książki uzależniłam od Bowiego i Berlina
Przeczytałam ją z wielką fascynacją w wieku 16 lat , mam 24 lata i jestem uzależniona od heroiny cóż widocznie nie dla , każdego jest przestrogą a powinna , znam ludzi na , które takie historie mają zły wpływ chodź książkę mega lubię teraz bałabym się ją przeczytać drugi raz zupełnie inaczej ją postrzegam
Otarłem się o narkotyki i miałem szczęście, ale nie każdy w moim gronie je miał. Widziałem film na podstawie tej książki dopiero po 40tce i gdybym obejrzał go za młodu to być może nie brał bym tego syfu. Teraz mam własne dzieci w wieku bohaterów tej książki i trzeba się interesować się życiem dzieci by pokątnie niepopadli w takie problemy. Wszystkie substancje narkotyczne pobudzają choroby psychiczne co kolwiek by YouTubowi mędrcy nie mówili.
Czytałam ta książkę w liceum. Nie wiem czy byłam za.mloda czy nie ale zrobiła na mnie ogromne wrażenia. I powiem że przez tą książkę i przez film requiem dla snu nigdy nie ruszyłam narkotyków.
I bardzo dobrze (nie warto)
Sorry za napięcie pod odcinkiem ale serio zależy mi na osobach w młodym wieku (nie chcę aby młodzi nauczyli się żyć w ten sposób)
Po raz pierwszy przeczytałam tą książkę mając 12 lat czytam ją teraz jak jestem parę lat starsza i uważam że wcale nie byłam za mała w tamtym momencie na przeczytanie jej.
Pamiętam, że przeczytałem ją w 4 dni - nie dlatego, że tak mnie wciągnęła, a dlatego, że chciałem mieć czytanie o tym już za sobą. W późniejszym życiu (książkę przeczytałem będąc akurat w wieku autorki - 15 lat) tknięcie czegokolwiek twardego nie było dla mnie nawet dylematem. Okazji było sporo i nigdy ani sekundy wahania. Shout-out dla tej książki, rodziców i prawilnych rapsów, których wtedy słuchałem - w nich upatruję głównych tego przyczyn.
Czytałam około 10 lat temu, mając 14/15 lat i byłam w tych 10% procentach które bardziej zachęciła niż odrzuciła, nie tyle do brania narkotyków, co całej tej otoczki buntowniczego, nastoletniego życia. Po lekturze zaczęłam słuchać Bowiego 😂Pamiętam, że u mnie w gimnazjum mieliśmy bardzo dużo pogadanek na temat narkotyków i tez nie robiło to na mnie wrażenia. dopiero kiedy poznałam kolegę uzależnionego od kryształu odechciało mi się eksperymentowania.
na szczęście David Bowie się pewnie ostał 😅
Oglądałam serial od Maxa, a nie czytałam bo słyszałam opinię, że jest specyficznie napisana. Serial jest w wielu miejscach niepotrzebnie oniryczny, bo odbiera powagi tematu. Poza tym aktorsko wypada bardzo dobrze. Wydaje mi się, że warto zobaczyć i podyskutować.
Na Arte jest również dokument o tym.
Serial jest zbyt pluszowo-cukierkowy i w ogóle nie oddaje ani powagi sytuacji, ani klimatu dworca i ogólnie Berlina tamtych czasów. Dzieciaki biegające ubrane jak z nowoczesnych magazynów modowych z piórkiem w dupie? Ech, no… nie tak to wyglądało. Już nawet lepiej obejrzeć film, choć i tak jest słaby w porównaniu do książki. Ale wciąż lepszy od serialu.
Jeśli Cię to interesuje, to poszukaj w internecie informacji o dalszych losach Christiane. Dla mnie było to dość istotne, dodatkowe domknięcie historii, słodko-gorzkie, ale jednocześnie urealniające zakończenie.
właśnie słyszałem, że jeszcze coś wydała, miałem w planach sprawdzić, dzięki serdeczne!
@@podnaporemoprócz książki można też zajrzeć do niemieckojęzycznych portali. Trochę jest to już miałkie, bo artykuły zazwyczaj mają charakter plotkarski. Jednak można zyskać perspektywę (prawie) całego życia Christiane, a to daje dodatkowo do myślenia. Nie chcę spoilerować, a tym bardziej oceniać, dlatego piszę tak ogólnikowo.
To nie jest domknięcie historii bo ona dalej się toczy (niestety)
@@martynasokolik6968 możesz zaspoilerować co się dalej działo w jej zyciu?
@@ellie5912różne rzeczy, ciężko to streścić w kilku słowach. Książka kończy się tym,że ma marskość wątroby, co dzień musi przyjmować jakiś lek. Syn, którego nie wyabortowala jak poprzednie ciążę,w rodzinie zastępczej.
Czytałam w gimnazjum i zawsze się zastanawiałam jak ona dalej sobie ułożyła życie
Istnieje druga część -"Życie mimo wszystko", książka została wydana 35 lat po pierwszej części, i pokazuje dalsze losy Christaine F.
Nie ułożyła
Też czytałam jeden wiersz przez parę miesięcy na studiach😀
pamiętasz jaki? jeśli nie, byłaby to klęska osoby prowadzącej XD
@@podnaporemno właśnie nie pamiętam, więc chyba prowadzący poniósł klęskę XD
Mógłby mi ktoś wyjaśnić co znaczy robić minete w tej książce? Wiem co to znaczy u nas ale gdy słyszę że facetowi na się to robić myślę że może robienie loda ale to się nie zgadza bo gdy Christine umawiała się z typem w aucie powiedziała że nie seks ani mineta bo by się zrzygała i że może loda
🤍🤍
o nie... "Po wydaniu książki Felscherinow Christiane błyskawicznie stała się sławna. Miało to jednak swoje mroczne strony: nie pozwoliło kobiecie uporać się z przykrą przeszłością. „Wszyscy chcieli ze mną porozmawiać, oglądać mnie i zadawać sobie pytania, „Uda jej się czy nie? Już umarła? Wciąż jest uzależniona?". Nie chcieli, żebym była ich sąsiadką albo dziewczyną ich syna. Christiane F. jest ciekawa z daleka, ale niech się do nas nie zbliża! Nie interesuje ich we mnie nic poza byciem ćpunką. Dlatego żałuję, że powstała ta książka i film”, pisała po latach w swojej autobiografii „Życie mimo wszystko”. Dzięki biografii „My, dzieci z dworca ZOO” na jej konto systematycznie wpływały pieniądze, które w większości wciąż wydawała na narkotyki. W 1985 roku za ich posiadanie została aresztowana."
dzięki za kontekst!
Haj heroinowy trwa mniej niż minutę, trochę popłynąłeś z tym kwadransem :)
Co do książki - uważam, że jest bardzo dobra; sama christiane napisała też drugą część i to optymistyczne zakończenie było jedynie etapem. Wciąż jest uzależniona, wracała do nałogu i odtruwała się kilka razy; straciła prawo do opieki nad dzieckiem i żyje, jak na ironię, z tantiem z książki.
Jacku, z innej beczki - czy mógłbyś podać model swojego zegarka, przyglądam mu się od wielu odcinków i jest świetny :)
to jest jakiś Orient, ale ja już nawet nie wiem jaki
@@podnaporem grazie
nagi lunch Burroughs'a lepszy
na razie niestety tylko film za mną
Szykuje się obszerniejsza recenzja "Wszystko płynie" - Grossmana?
to przy podsumowaniu rocznym raczej, bo na pewno będzie wysoko