Dla kogoś kto nie zna wersji Hoffmana może być. Zrobione bardzo amerykańsko ale łez nie wyciska. U Hofmana podobała mi się czystość i dobroć Marysi, dojżałość Leszka. W netflixie Marysia pragmatyczna, taka bardziej dzisiejsza Maryla (w scenie łóżkowej zachowuje się jak by miała więcej doświadczenia od pana hrabiego😊). Leszek fircyk Teenager. Trochę pogmatwany scenariusz. Zwroty akcji bardziej nadające się do serialu niż filmu. Bardzo dobra muzyka i scena obwoźnego kina. Ciekaw jestem co napiszą widzowie którzy nie znają wersji Hoffmana oraz kiedy już po netflixie oglądną wersję Hoffmana (na youtube).
Ojej, czyli są jakieś sceny miłosne? Tego się obawiałam 😅ale Drugi Seans wprowadził mnie w dobry nastrój, bo czuję, że nie jest aż tak źle z tym filmem, jak przypuszczano. Czekam na wolny wieczór, żeby go obejrzeć, a tej recenzji nie umiałam odłożyć na "po seansie". 😊
@@m.3709nie chciałem powiedzieć że jest źle. Jest ... inaczej a gdzieniegdzie, jak by to powiedzieć, trochę za nowocześnie jak na owe czasy i przez to miejscami niewiarygodnie i ...niestety nie chwyta tak za serce. Ale film jest absolutnie warty obejrzenia.
@@tomaszkotzur4436Podzielam opinie. Wersje Z Binczyckim widzialam ze 30 razy i od czasu do czasu ciagle powracam, natomiast wersja Netflixa wystarczy mi tylko Raz. Film Hoffmana mial klase, a tutaj tego brakuje. Pozmieniane fakty, film haotyczny , prof Wilczur cos pamieta, potem Nie pamieta, a na koncu pamieta. Marysia byla zbyt mala zeby zapamietac ojca i tak bez zadnych dowodow twierdzi, ze tò jej ojciec. Scena lozkowa byla zupelnie niepotrzebna. Z prof Dobranieckiego zrobiono negatywna postac od poczatku. Za duzo terazniejszosci w tym filmie. Hrabia Czynski Jak dzisiejszy Bartek Z bogatego domu. Czasami lepiej nie ruszac klasykow, Bo wyjdzie gniot. Tò dotyczy rowniez muzyki. Pozdrawiam.
@@Abcd-nl7moale Dobraniecki właśnie taki był. W starej, przedwojennej wersji też był kanalią. Jasne...też mi tam zabrakło wielu rzeczy ... No, ale Barciś był 🤣
Obecny Znachor jest tak sobie , klimat ok , aktorzy ok, scenariusz dramatycny , Jestem przecinym remaków, wolę poprzednią wesję z Dymną i Bińczyckim 100 razy lepsza.
Ja co roku oglądam starego "znachora", wyzwala we mnie mnóstwo dobrej energii. Od teraz wiem, iż będę również oglądał nowego "Znachora". Nie pozwolę na to, aby ta nowa energia się marnowała. Poza tym, można porównywać obie ekranizacje, tylko po co?
Zgadzam sie z powyzsza wypowiedzia. To co z tego,ze poprzednia wersja z naszymi wspanialymi,utalentowanymi aktorami jest lzawa? Co z tego,kiedy wciaz ogladana i kochana przez tylu z nas? Wydaje mi sie, ze pochwaly najnowszej wersji pisza tu ludzie mlodzi,no i moze maja racje,gdyz unowoczesnienie pozwala bardziej utozsamiac sie i zrozumiec wszelkie niuanse. Duzo tu opisow porownan,doszukiwania sie glebi charakterologicznych postaci. Ja zwrocilabym uwage na co innego. Oczywiscie wiele razy obejrzalam wersje z 81r. i uwazam tamta za znakomita. Ale zawsze jestem ciekawa i otwarta na nowosci. Ogladalam z moja corka( 35l), ktora nie znala tej poprzedniej wersji. I co? I reagowalysmy podobnie w tych samych momentach! Niektore sceny urywane, niejasne, jakby ktos doslownie krajal nozem. Nawet trudno sie domyslec dlaczego, jaki byl tego zamysl. Ja -nie czytajac uprzednio zadnych recenzji-stwierdzilam,ze nakrecil to rezyser poczatkujacy, malo znajacy psychike ludzka. Za duzo by tu pisac szczegolowo,o jakie momenty chodzi. W kazdym razie po obejrzeniu calosci, poszukalam tych informacji. I ucieszylam sie,ze jednak mialam racje. Bylo tak,jak myslalam-film to dzielo poczatkujacego rezysera. Jesli ktos debiutujac, siegaja po takie wielkie dziela- klasyki, znaczy to jedno,ze nie brakuje mu odwagi i wiary w siebie. No i niby dobrze. Nie znam innych produkcji pana M.Gazdy, trudno powiedziec cos wiecej, ale zarowno ja,jak i corka wylapywalysmy sporo ,,zgrzytow" . Scena przytulenia i radosci ze spotkania ojca z corka nasuwa skojarzenia,ze to bardziej obraz namietnosci kochankow niz relacji ojcowskich. Osoba Marysi, jej emocje to chustawka-raz gora-ostra,oschla a za chwile ni z tego ni z owego namietna. Role mlodego hrabiego gra aktor ,,wspolczesny" , zywcem wyjety z filmow dla dzisiejszej mlodziezy. Calosc to mieszanina tamtej -hrabiowskiej epoki, polaczona ze wspolczesnym podejsciem do portretow psychologicznych granych postaci. Sceny koncowe wesela-tance- krecone w jakims ciasnym kruzganku, do tego ujete nowoczesna technika z drona?! Albo wspolczesnie, albo konwencjonalnie, bo wychodzi bardzo niespojnie. Dla mnie i corki to taki misz-masz. Zachecalam ja do obejrzenia poprzedniej wersji, by porownala. Na wielki plus scenografia, plenery. Aaaa,choc jedna z kobiecych postaci to wypisz-wymaluj Jagna wyjeta z ,,Chlopow" J. Rybkowskiego. Udane, wielkie produkcje tym sie wyrozniaja,ze sie do nich chce wracac. Mimo znanej tresci, oglada sie po raz n-ty. Tak jak monumentalna wersja z 1981r. J.Hoffmana. Najnowsza wersja-moze i ciekawa, moze i majaca zalety, ale.... No jak dla mnie zbyt duzo tych ,,ale".
A to ci heca. Panienka ( harda co prawda) pracuje u Żyda, w karczmie, jako kelnerka. N a dodatek w małym miasteczku. Bzdura na resorach. Jeszcze większą bzdurą jest praca w tejże karczmie, wyglądającego na piętnaście lat, młodego hrabiątka. No i młynarzowa, która gra w szachy. Koń by się uśmiał. Przyznać trzeba, że film daje się oglądać, głównie za sprawą nawet dobrego aktorstwa ale kudy im do aktorskich popisów Bińczyckiego czy Dykiel. Scenariusz nieco uwspółcześniony traci swoją moc. i nawet nie potrafi wygrać melodramatycznego zakończenia. Da się mimo wszystko oglądać.
Po pierwsze: Leszek Lichota dźwiga na swoich barkach cały film. Kreacja jak zwykle znakomita, bo LL to dobry aktor i gra wszystko fenomenalnie! Po drugie: jest to BARDZO luźna adaptacja powieści „Znachor” Dołęgi-Mostowicza żeby nie napisać „film na motywach”, bo każdy kto czytał książkę wie, że w najnowszej wersji pozmieniali mnóstwo rzeczy raczej chyba tylko po to by zaskoczyć widza, który zna wersję z lat 80-tych 🤷🏻♀️ Po trzecie: dialogi są kiepskie - niestety Po czwarte: jeśli zapomnimy o tym, że jest to adaptacja książki to kreacje hrabiego Czyńskiego i Marysi, a zwłaszcza Izy Kuny jako hrabiny Czyńskiej są zdecydowanie na plus. Po piąte: rewelacyjne plenery - momentami czułam się jakbym wróciła klimatem do „Wesela” Wyspiańskiego w adaptacji A. Wajdy lub plenerów „Nad Niemnem”. Po szóste: niestety zakończenie mnie nie przekonuje. Zarówno motyw podwójnego wesela, jak i to KTO rozpoznaje doktora Wilczura na sali sądowej - bardzo nieprzekonujące.
Bardzo fajny film. Nie robi takiego wrażenia jak pierwowzór ale przyjemnie się go ogląda. A wersja Hoffmana, obowiązkowo do obejrzenia kilka razy w roku :)
Serwus! Sentyment do starego "Znachora" mam ogromny, ale nowy film mi sie podobał. Lesio Lichota miodzio- wspaniały! Doceniam mrugniecie do widza i malutka rolę Artura Barcisia. Zawsze zostanie tesknota za Pania Ania Dymna...❤
Młynarzowa palce lizać! Czyńska - również, choć na przeciwnym biegunie. No i karczmarz... kwintesencja! Tyle o drugim planie. Więcej nie piiszę, no uprzedził mnie w niuansach Mateusz.
Nie miało prawa się udać i nie udało się. Dajcie spokój, film jest bezbarwny, klimat studyjny, sterylny, nie do zaakceptowania, jak na środowisko i czas akcji filmu. Dziecię Netflixa po prostu.
Kolejna produkcja netflixa o silnych i niezależnych kobietach...Brakowało jeszcze tylko murzyna w roli znachora. Zamiast tytułu znachor, film powinien się nazywać córka znachora. Panna Marysia, jest najmądrzejsza i najlepsza. Zna języki obce, uciera nosa Czyńskiemu i z idioty zamienia go w księcia, a chytrością swoją prześciga nawet miejscowego żyda. W tym filmie są 3 najważniejsze postacie: Panna Marysia (główna protagonistka), Pani Czyńska(Główna antagonistka) i Zofia(miejscowa bizneswoman, która samodzielnie zarządza z sukcesami młynem ). Strasznie mało znachora w znachorze. Wątek znachorstwa to w ogóle wątek poboczny tego filmu, sceny leczenia skrócone do minimum. Obaj Czyńscy to tutaj postacie ułomne psychicznie, a żeby nie kobiety to marnie by skończyli. Może by to mnie nie ruszyło, gdyby nie to że ten model filmów jest powielany we wszystkich nowoczesnych produkcjach, tak samo jak było to w Wiedźminie i Pierścieniach władzy. Oryginał duuuużo lepszy.
@@kandarayun Jestem w stanie uwierzyć, że znachor uleczał na wiosce i wykonywał operacje, jestem w stanie uwierzyć że znachor dostał amnezji i przez przypadek trafił do wioski gdzie akurat była jego córka. Ale że panna Marysia przechytrzyła żyda...tego nie kupuję...no way.
to czy film jest dobry czy nie o tym powinni zadecydować widzowie a nie jacyś krytycy bo o tym o jakości filmu decyduje widz swoją frekwencja widz lub też oglądalnością na innych środkach masowego przekazu
W sumie... Dzisiaj mogłoby to wyjść na Wattapadzie. I myślę, że nastolatki byłyby zachwycone... 😅 Tylko na pierwszy plan dajemy wątek Marysi i panicza Leszka. Ale nie wszystko musi być anbitne
Film bardzo mi się podoba, to jest inna wersja , inne spojrzenie i tak czuję , że każda epoka ma swojego Znachora , który do niej przemawia i ten przemawia do tej epoki idealnie . Przemawia do tego młodego pokolenia , którym ja byłam kiedy wszedł Znachor Hofmana , oraz do tego którym był Znachor z 1937 roku,
Bardzo dobra ekranizacja . Świetnie oddana atmosfera tamtych czasów , bardzo dobra gra aktorów , ale co najważniejsze , ten film nie jest '' kopią '' poprzedniej wersji .Oglądaliśmy z żonką ten film z ciarkami na plecach .
Niestety, atmosfera tamtych czasów nie jest oddana zgodnie z prawdą historyczną. Stosunki społeczne panujące wówczas były zupełnie inne niż pokazał je reżyser. Trzy warstwy społeczne, które pokazano, nigdy nie zasiadłyby w kinie objazdowym obok siebie. Jedyne miejsce, gdzie mogły się spotkać, to kościół, ale tam panowie mieli swoje ławki. Karczma w pałacu to też jakaś abstrakcja. Brak tu uczuć wyższych, elegancji, kultury. Odarto z nich tę historię i prysła magia.
Jedno trzeba powiedzieć, świetna gra aktorska. Natomiast to co mi się nie podobało to agenda netflixa przemycana wszędzie. Silna femina prowadząca młyn, następna szukająca chłopa, a nie potępiona przez społeczność, tak było w tamtych czasach. Poza tym lalusiowaty Panicz z przerażająca ilością lakieru do włosów i fryzura kompletnie nie pasowal do realiów międzywojennych. Fabula raczej kiepska, na szczęście ratują ten film wspaniała gra aktorów szczególnie Pana Leszka i dobre dowcipne czasami dialogi.
Niestety, nowy "Znachor" nie dorasta do pięt wersji z Bińczyckim - w tym starym filmie nie podobał mi się tylko jeden moment, gdy Kosiba reaguje histerycznym śmiechem na zaloty Sońki - takiego chamstwa ukryty w ciele Wilczur by się nie dopuścił. Nowa wersja jest chaotyczna, wszystko dzieje się zrywami - długo nic i nagle wszystko na raz, hrabicz Czyński wygląda (i gra) jak gimnazjalista, początek z rannym dzieckiem ni przypiął, ni przyłatał. Nie, film z Bińczyckim był o wiele lepszy.
ale nie wiem czy wiesz była nakręcona też wersja w czasach między wojennych z aktorami z tych czasów proponuje też obejrzeć też ta i też wersję z mojego punktu widzenia te dwie wersje są mistrzowskie obejrzę ta nowa zobaczę co stworzono jak to wyszło i będę miał swoje zdanie o ostatniej wersji
Ależ oczywiście, wiem i znam ten film. Faktycznie warto obejrzeć. Obie ekranizacje - przedwojenna i Hoffmana są bardzo dobre - i jakoś obyło się bez scen seksu czy przemocy. Ta najnowsza to czysta komercja.
Piękny film - zdjęcia. Słyszalny dla ucha - dźwięk. Z dobrą muzyką, nieopatrzonymi twarzami młodych aktorów i świetnym aktorstwem tych doświadczonych - Lichota, Kuna. Krzepiący, uroczy i bez sztucznego holiłudzenia. Film miał być kolejnym odgrzewanym kotletem, a okazało się, że dostaliśmy smaczną i ciepłą dla ducha potrawę. Nie jest idealnie, ale jest prawie idealnie i za to ukłony w stronę reżysera.
Po tym nowym filmie chce się 2 części! Tu tyle wątków można rozwiązać, że hej! Dzięki za krytyczne podejście, dodał bym wątek ze Stasiem, mnie osobiście spodobał 😉
Moja ocena tego filmu jest bardziej krytyczna. Moim zdaniem postacie w tym filmie są zbyt czarno-białe zero odcieni szarości. -Antoni to anioł wcielony nawet przed wypadkiem, -Dobraniecki to jego totalne przeciwieństwo nawet mógłby dopuścić się do skrzywdzenia Wilczura elektrowstrząsami. Serio już przedstawienie go na samym początku jako komiksowego czarnego charakteru nie wystarczało? -Postać Izy Kuny też nie ma w sobie żadnej dobrej cechy -Postać Zenka to samo -Nawet w charakterze Zośki też za mało odcieni szarości - Reszta postaci nie ma żadnych cech (albo jedyną cechą jest to że ktoś jest dobry lub zły) Postać Marysi i Hrabiego mają trochę więcej cech. Marysia jest średnio wykształconą chamką a Hrabia jest dobrze wykształconym chamem. Postacie postaciami ale w tym filmie nie ma żadnych relacji (no poza związkiem Antoniego z Zośką, który jest najbardziej rozwinięty) -relacja Wilczura z żoną co o niej wiemy, prawie nic -relacja Wilczura z Marysią też jest nieistniejąca więc scena końcowa ma w sobie zero ładunku emocjonalnego -relacja Marysi i Hrabiego też nie jest za bardzo rozwinięta, ktoś mi może powiedzieć czemu oni w ogóle są w sobie zakochani? o pozostałych relacjach nie wspomnę. Teraz sobie sprawdziłam metraż filmu i jestem w szoku bo przez to że żadna postać nie jest rozwinięta wydawało mi się że wersja Netflixa jest krótsza niż wersja z Bińczyckim. Niezgodzie się z wami moim zdaniem wątek Artura Barcisia jest o wiele bardziej rozwinięty u Hoffmana niż w tym filmie. Wasylko jest synem Prokopa, uleczając go Antoni staje się członkiem rodziny Prokopa. Cały ten wątek pogłębia postać Prokopa, Antoniego i przedstawia też nawet zarys jak ludzie ich obmawiają i jak są przesądni. Wątek przyjaciela Marysi moim zdaniem nie dodaje żadnych kolorów oprócz tego że rozwinęła trochę postać hrabiego i przedstawiła że Marysia bardziej się przejmuje swoim przyjacielem niż jego własna żona. Marysia z swoim przyjacielem ma lepszą chemie i bardziej rozwiniętą relację niż z hrabią jednakże Marysia też aż tak dobrą przyjaciółką nie jest bo gdy dowiaduję się że jej przyjaciel będzie leczony przez znachora i może umrzeć to ta od razu idzie do łóżka z hrabią bo karczmarz powiedział jej że on ją kocha, show don't tell. Pomimo wszystko aż tak się nie męczyłam na tym filmie i w sumie nie żałuje że go obejrzałam bo teraz wiem jak dobrą wersją był film z 81. Film jest ładnie nakręcony, nie nudzi, ma dobrą muzykę i postać Zośki da się lubić dlatego dałam 4/10. Nie polecam osobom, które uważają że wersja Hoffmana jest mało realna i postacie są jednowymiarowe, moim zdaniem ta wersja jest pod tym względem dużo gorsza.
Zaskoczyłaś mnie, że krytykujesz brak niuansów psychologicznych w nowej wersji, bo przecież Znachor Hoffmana był kwintesencją naiwnej opowieści przepełnionej aniołami i postaciami złowieszczymi jak lekarz Czyńskich, tutaj miałam poczucie, że było znacznie więcej niuansu - matka Marysi i sama Marysia stały się bardziej interesujące, tak samo postać Dobranieckego, którego odebrałam bardzo dwuznacznie - był karierowiczem, owszem, ale pomógł Marysi, po prostu nie chciał powrotu Wilczura, ale nie ma sensu łączyć wiedzy współczesnej z tą z lat 30. Wtedy elektrowstrząsy były legitnym rozwiązaniem, ba, nawet współcześnie całkowicie się tej terapii medycyna nie wyrzekła, dlatego w moim odczuciu Dobraniecki chciał odroczyć powrót Wilczura, ale zdawał sobie sprawę, że może być to nieuniknione, grał na dwa fronty.
@@marthalynx7941mialam cos podobnego napisac. W poprzedniej wersji Wilczor tez byl iealnym lekarzem - bez wad, przed wypadkiem. Jego relacja z Marysia praktycznie nieistniala a " zwiazek" Marysi i hrabiego płytki.
@@marthalynx7941 Tak film Hoffmana jest bardzo naiwny i dlatego miałam nadzieję że ta nowa wersja na ile może będzie bardziej realna niestety taka nie jest, przeciwnie jest jeszcze prostsza niż poprzednia wersja. Ja widzę więcej niuansów w filmie z 81 niż w wersji Netflixa. Lekarz Czyńskich moim zdaniem nie był złym człowiekiem w porównaniu doktor Dobranieckiego ,który jest przedstawiony jako człowiek zazdrosny i ambitny, który idzie po trupach do celu. W którym momencie Dobraniecki pomógł Marysi? W ogóle po co Antoni do niego pojechał jak on tylko ją zbadał? A co do propozycji elektrowstrząsów to wzrok Leszka Lichoty w tej scenie ja odczytuje że on wiedział że elektrowstrząsy bardziej mu zaszkodzą niż pomogą. I jeszcze to jego do końca zapieranie się że doktor Wilczur nie żyje niczym villain ze scooby doo. Najbardziej w oczy kole różnica między hrabiną i Zenkiem. W filmie z 81 hrabina naprawdę kochała swego syna i chciała dla niego jak najlepiej, tu natomiast mamy do czynienia z kobietą rodem z koreańskiej dramy która nawet próbuje przekupić główną bohaterkę. Kolejnym przykładem jest Zenek, który w filmie Hoffmana przez swoją zazdrość dokonał złego czynu ( i to po pijaku) natomiast w nowej wersji Zenek jest antysemitą, który nawet nie wiadomo czy żałował tej próby zabójstwa. Kosiba w obu wersjach jest niczym anioł ale nie wiemy jaki był Rafał Wilczur w wersji Bińczyckiego, wiemy natomiast że Wilczur Leszka Lichoty jest bardzo dobrym człowiekiem, który nawet ze swojej kieszeni zapłaci za leczenie obcego chłopca i kontrastując to z jego złym kolegą to Wilczur jeszcze bardziej wydaję się być jedynym sprawiedliwym. Ja nie dostrzegłam żadnej nowej głębi w postaci matki i Marysi, niestety sądzę nawet że postać Marysi w nowej wersji jest najgorszą postacią.
@@urga82 a w nowej wersji istnieje jakaś relacja Marysi z Kosibą? Jak ten film niby pogłębił związek Marysi i hrabiego? (poza tym że poznali się dogłębnie w sferze cielesnej) ja do tej pory nie wiem czy gdyby karczmarz nie wytłumaczył jej jak krowie na rowie że ją Leszek kocha to czy ona by się z nim w ogóle związała? Film z 81 jest prosty i ja tego nie neguje dlatego miałam nadzieję że ten film będzie przynajmniej pod tym względem lepszy, niestety nie jest :(
Przyjemnie się oglądało, ale kluczowym scenom brakowało ładunku emocjonalnego. Nie bez powodu wersję Hoffmana uwielbiałam oglądać wielokrotnie. Nowa wersja do zobaczenia na jeden raz.
@@janekptasznik44 Twoja wypowiedź jest jednoznaczna, film Ci się nie podobał. Wydałeś subiektywną ocenę. Ja tylko dla kontrastu, tak jakby inni to czytali, próbuję im powiedzieć, aby sami wyciągnęli swoje wnioski. Oba filmy mają dobre i złe momenty. Może obejrzy go za parę dni jeszcze raz ...
Cały film Hoffmana był wierny książce. Netflix stworzył film luźno oparty na motywach powieści i chyba wcale to źle nie wyszło. Z łzawego melodramatu powstał świetny film.
@@Miodzio2006 no nie cały... Np. W książce nie było hrabiów... Byli właściciele fabryki i jakieś zdanie o tym, że tacy ludzie muszą bardziej dbać o kontakty (czy coś) niż prawdziwa arystokracja. Dwa postać grana przez Frontrzewskiego... No nie wypowiada tych słynnych słów, a przynajmniej nie w takich okolicznościach... I ma nie małe rozterki czy to zrobić czy nie.
@@Miodzio2006 Tak, za wyjątkiem osoby Dobranieckiego ukazanego u Hpffmana jako postać pozytywna a w istocie był negatywną postacią, zazdrosną i podstępną,
@@Miodzio2006 Tak, za wyjątkiem osoby Dobranieckiego ukazanego u Hpffmana jako postać pozytywna a w istocie był negatywną postacią, zazdrosną i podstępną,
@@elzbietac.4983 Właśnie to, że Dobraniecki grany przez Fronczewskiego był tak bardzo złagodzoną postacią mnie uwierało w tej WIELKIEJ wersji (ale sam urok pana Piotra i jego kunszt aktorski chyba bardziej ukierunkowywał widza na postać szlachetną). Ten "Nowy" Dobraniecki jest absolutną świnią od początku do końca, wszarzem, karierowiczem i zazdrośnikiem. I bardzo się cieszę, że wyszedł im taki świetny czarny charakter, co prawda drugoplanowy ale fantastycznie kontrastujący z dobrocią i bezinteresownością Wilczura.
Ale jest coś w scenografii w szerokim planie chyba przeoczonego w montażu lub celowe. W 45m.05s filmu w tle jedzie auto, raczej z naszych czasów :) Ale może się mylę. DOSKONAŁA ADAPTACJA ! Oglądałem wszystkie. Obejrzę ponownie.
Film obejrzałam z zaciekawieniem i przyjemnością. Podoba mi się to, że nie upodabnia się do poprzednich ekranizacji. To zupełnie inaczej opowiedziana historia z tymi samymi wątkami przewodnimi. Niektóre wątki z książki bardziej rozwinięto, niektóre zmieniono, a niektóre wymyślono na nowo z większym dostosowaniem do współczesnego widza. Największym dla mnie zaskoczeniem jest wprowadzenie postaci charyzmatycznej młynarzowej Zośki i jej uczucie do Znachora. Kobiety mają głos, a Znachor jak sią okazuje ma emocje mężczyzny i nie jest aż takim ascetycznym pomnikiem świętości. Dzięki temu film nie kończy się smutno z punktu widzenia utrzymywanego zawodu miłosnego sprzed lat. Fakt; brak efektu oszałamiającej patetyczności czy magnetyzującej energii a wręcz wyczuwalnej namiętności między młodymi zakochanymi. W wielu momentach muzyka bardziej buduje emocje, niż gra aktorska. Nie zmienia to faktu, że film oceniam na plus. Role Wilczura/Znachora i Dobranieckiego zagrane bardzo dobrze. Lichota - brawo!
Słaby film obejrzałem filmy z 1937 z 1981 i ten netflixowy i ten jest najslabszy dla mnie i nie tylko dla mnie bo czytając zagraniczne recenzje gdzie oceny były w granicach 3/10 widać że ten film to niewypał do tego Ta tandetna I nachalna muzyka,dobór aktorów straszny szczególnie Leszek to miał być amant a nie chłopak z bardzo nieatrakcyjna twarzą kompletnie nie pasuje do tej roli co mnie jeszcze zdziwilo to pokaznie w tak stereotypowy sposób Żydów jak na netflixie to dziwne heh
Rozumiem, że film Ci się nie podobał, ale nie stwarzaj rzeczywistości, której nie ma. Znachor, poza jedną niemiecką recenzją, ma bardzo dobre recenzje wśród zagranicznych krytyków (wciąż nie ma ich jeszcze wiele), polskich zresztą też.
W chłopskich chatach haftowana pościel.Ozdobna lampa na stole,no chyba nie I postać barona , przyjaciela Czynskiego moim zdaniem zbędna,ale wątek uczucia mlynarzowej i Znachora doskonały i wzruszający.Obsada Super.
Przyjaciel Czynskiego jest po to, by z nim gadać po francusku w karczmie i założyć się, że Marysia będzie "jego" nie pamiętam, czy w ciągu doby, czy jakoś tak. I po to, by Marysia "odpaliła" później Czyńskiemu w języku francuskim. Przypomniał mi się Wokulski na stacji kolejowej, tam z kolei przydatny okazał się język angielski. Uczmy się zatem języków :)
Nowy Znachor odczarował dla mnie tą historię. Co święta, co weekend u moich rodziców królował "stary" Znachor... a ja zdążyłam go przez to znienawidzić. Przejadł mi się bardzo. Spodziewałam się od Netflixa gniota i odgrzewanego kotleta... a tu taka niespodzianka 🎉🎉🎉
Boże ta ,,ekranizacja'' bo bardziej pasowałaby profanacja Shitflix'a jest nie do oglądania. Do niedawna myślałem, że Wiedźmin to najboleśniej dla mnie spartolona lubiana przeze mnie historia, teraz już na drugim miejscu, bo ,,Znachor'' to mój ulubiony zarówno film jak i książka. Nic w tym badziewiu nie trzyma się kupy i jest bez sensu, szkoda strzępić ryja 😖
Niestety, scenariusz, kwestie wypowiadane przez aktorów w ogóle dyskwalifikują ten film. Jak można opowiadając historię dziejącą się na przedwojennych kresach wkładać aktorom w usta współczesny standardowy akcent języka polskiego? I do tego te kwestie brzmiące niemiłosiernie sztucznie? Gdzie się podziało grzecznościowe "wy" tak częste w mówionym języku tamtego okresu? Gdzie kresowy akcent? Rozwój charakteru postaci głównego bohatera? Dlaczego gra aktorska jest taka drętwa, a emocje są tak wysilone? Żałuję, że poświęciłem 2 godziny życia na tą "produkcję".
Przyznam szczerze, są to zadziwiające zarzuty do filmu, którego akcja, owszem, ma miejsce 100 lat temu, ale jest skierowany do współczesnego odbiorcy, bo dziwnie byłoby nakręcić film w 2023 dla naszych pradziadków, którzy w dużej większości po prostu nie żyją. Jednak mówimy o filmie rozrywkowym, a nie o skansenie filmowym, choć niewątpliwie na takie eksperymenty również jest miejsce w kinie.
Filmy nie są rekonstrukcjami historycznymi, tylko wizjami artystycznymi. Szczególnie język w kinie rozrywkowym musi trafiać do współczesnego widza. A co zrobić np. z filmami, które dzieją się w czasach/terenach gdzie nie ma poświadczonej jakiejkolwiek spuścizny językowej? Od tego są historycy, a nie filmowcy, którzy oczywiście mogą, jeśli chcą korzystać z dobrodziejstwa konsultantów historycznych i starać się o zgodność z realiami.
@@DrugiSeans Trochę tej "wizji artystycznej" brakuje konsekwencji - scenografia nawiązuje do epoki, kostiumy (powiedzmy) również, nawet właściciel karczmy mówi w łamanym jidisz. Ale żeby aktorzy mówili w języku polskim z epoki (którego wcale nie trzeba rekonstruować i który jest zrozumiały dla wszystkich) - co to to nie! Ale już abstrahując od tego - sam poziom gry aktorskiej i reżyserii jest żywcem wyjęty z jakiegoś serialowego tasiemca. Porównanie odpowiadających sobie scen w tym Znachorze i w Znachorze sprzed lat pokazuje przepaść warsztatową pomiędzy aktorami starej daty i współczesnymi (to samo z reżyserem). Chociażby scena odrzucenia Zośki/Soni przez Antoniego, sceny zalotów hrabiego i wiele innych.
Klasyków kina? Znachor? Bez przesady z tym słodzeniem temu filmowi i ciągle robieniem z niego czegoś wielkiego. I mówicie że pomysł zrobienia kolejnego znachora wydawał się głupi, ale przecież ta wielbiona wersja nie była pierwszą, a drugą. Nie ma to jak narzekać na produkcje Netflixa. Zazwyczaj są one po prostu dla różnej publiki. Tobie się nie podoba, a komuś innemu tak. Na tym polega, że ma by dużo produkcji i jakiś wybór, a nie że tylko jeden czy dwa filmy zrobione pod każdego. Mam dość, że ciągle z całej wielkiej oferty różnych platform mowi się w zasadzie o kilku produkcjach wszędzie. Wszędzie masę recenzji Znachora a wiele innych produkcji z VOD w zasadzie nie dostaje żadnej uwagi.
Finał bez emocji. Brak napięcia wszystko wyłożone jak krowie na rowie… ogólnie miałki i oczywiście woke wersja pełną gęba xD brakuje aby główna bohaterka potrafiła wszystkich pobić to by była femina jak Garadiela z rings of pała 😏 oczywiście oceniłem odcinek tak jak go odebrałem bo nie lubię jak się wchodzi netflixowi w żyć 😂
Jak kiedyś usłyszałem że kręcą nowego "Znachora", myślę sobie no nie, po co niszczyć tak piękny film z 1981 roku... Obejrzałem nowego, i jestem pod wrażeniem... To się akurat udało 😄
No popatrz, popatrz, a ja sobie odpalam filmpolski.pl, czyli najbardziej wiarygodne i wyczerpujące źródło informacji o polskich filmach i twórcach i co widzę? Ano Michał Gazda nakręcił kilka etiud, spektakl telewizyjny, wybrane odcinki kilku seriali oraz jedną sekwencję w filmie fabularnym, także wychodzi na to, że... tak, Znachor to jest jego pełnometrażowy debiut fabularny;)
Uważam, że jest to znakomita wersja Znachora. Unowocześniona, lecz nie udziwniona. Świetny casting, znakomita muzyka. A tytułowy Znachor z sex appealem. :), bo przecież krew nie woda. Marysia z pazurkiem i ambicjami. Trudno mi było zaakceptować Leszka Czynskiego, ale dlaczego nie? Taki chłopak na motorku, arystokrata mógł zawrócić w głowie dziewczynie. Ogólnie na duży plus, ale może dlatego, że nie wierzyłam w tę nową wersję.
Świetna rola Anny Szymanczyk, w roli Zośki. Mega talent
Dla kogoś kto nie zna wersji Hoffmana może być. Zrobione bardzo amerykańsko ale łez nie wyciska. U Hofmana podobała mi się czystość i dobroć Marysi, dojżałość Leszka. W netflixie Marysia pragmatyczna, taka bardziej dzisiejsza Maryla (w scenie łóżkowej zachowuje się jak by miała więcej doświadczenia od pana hrabiego😊). Leszek fircyk Teenager. Trochę pogmatwany scenariusz. Zwroty akcji bardziej nadające się do serialu niż filmu. Bardzo dobra muzyka i scena obwoźnego kina. Ciekaw jestem co napiszą widzowie którzy nie znają wersji Hoffmana oraz kiedy już po netflixie oglądną wersję Hoffmana (na youtube).
Ojej, czyli są jakieś sceny miłosne? Tego się obawiałam 😅ale Drugi Seans wprowadził mnie w dobry nastrój, bo czuję, że nie jest aż tak źle z tym filmem, jak przypuszczano. Czekam na wolny wieczór, żeby go obejrzeć, a tej recenzji nie umiałam odłożyć na "po seansie". 😊
@@m.3709nie chciałem powiedzieć że jest źle. Jest ... inaczej a gdzieniegdzie, jak by to powiedzieć, trochę za nowocześnie jak na owe czasy i przez to miejscami niewiarygodnie i ...niestety nie chwyta tak za serce.
Ale film jest absolutnie warty obejrzenia.
@@tomaszkotzur4436Podzielam opinie. Wersje Z Binczyckim widzialam ze 30 razy i od czasu do czasu ciagle powracam, natomiast wersja Netflixa wystarczy mi tylko Raz. Film Hoffmana mial klase, a tutaj tego brakuje. Pozmieniane fakty, film haotyczny , prof Wilczur cos pamieta, potem Nie pamieta, a na koncu pamieta. Marysia byla zbyt mala zeby zapamietac ojca i tak bez zadnych dowodow twierdzi, ze tò jej ojciec. Scena lozkowa byla zupelnie niepotrzebna. Z prof Dobranieckiego zrobiono negatywna postac od poczatku. Za duzo terazniejszosci w tym filmie. Hrabia Czynski Jak dzisiejszy Bartek Z bogatego domu. Czasami lepiej nie ruszac klasykow, Bo wyjdzie gniot. Tò dotyczy rowniez muzyki. Pozdrawiam.
@@Abcd-nl7moakurat postać Dobranieckiego w netflixowej wersji jest bardziej rozbudowana i bliższa książce niż wersja z 81
@@Abcd-nl7moale Dobraniecki właśnie taki był. W starej, przedwojennej wersji też był kanalią. Jasne...też mi tam zabrakło wielu rzeczy ... No, ale Barciś był 🤣
Proszę państwa, wysoki sądzie...to nie jest profesor Rafał Wilczur :)
W sumie tak wyszło choć wydawało się że dr Dobraniecki się zrehabilituje ...
Obecny Znachor jest tak sobie , klimat ok , aktorzy ok, scenariusz dramatycny , Jestem przecinym remaków, wolę poprzednią wesję z Dymną i Bińczyckim 100 razy lepsza.
Ja co roku oglądam starego "znachora", wyzwala we mnie mnóstwo dobrej energii. Od teraz wiem, iż będę również oglądał nowego "Znachora". Nie pozwolę na to, aby ta nowa energia się marnowała. Poza tym, można porównywać obie ekranizacje, tylko po co?
Nie
Zgadzam sie z powyzsza wypowiedzia. To co z tego,ze poprzednia wersja z naszymi wspanialymi,utalentowanymi aktorami jest lzawa? Co z tego,kiedy wciaz ogladana i kochana przez tylu z nas? Wydaje mi sie, ze pochwaly najnowszej wersji pisza tu ludzie mlodzi,no i moze maja racje,gdyz unowoczesnienie pozwala bardziej utozsamiac sie i zrozumiec wszelkie niuanse.
Duzo tu opisow porownan,doszukiwania sie glebi charakterologicznych postaci.
Ja zwrocilabym uwage na co innego. Oczywiscie wiele razy obejrzalam wersje z 81r. i uwazam tamta za znakomita. Ale zawsze jestem ciekawa i otwarta na nowosci. Ogladalam z moja corka( 35l), ktora nie znala tej poprzedniej wersji. I co? I reagowalysmy podobnie w tych samych momentach! Niektore sceny urywane, niejasne, jakby ktos doslownie krajal nozem. Nawet trudno sie domyslec dlaczego, jaki byl tego zamysl.
Ja -nie czytajac uprzednio zadnych recenzji-stwierdzilam,ze nakrecil to rezyser poczatkujacy, malo znajacy psychike ludzka. Za duzo by tu pisac szczegolowo,o jakie momenty chodzi. W kazdym razie po obejrzeniu calosci, poszukalam tych informacji. I ucieszylam sie,ze jednak mialam racje. Bylo tak,jak myslalam-film to dzielo poczatkujacego rezysera. Jesli ktos debiutujac, siegaja po takie wielkie dziela- klasyki, znaczy to jedno,ze nie brakuje mu odwagi i wiary w siebie. No i niby dobrze. Nie znam innych produkcji pana M.Gazdy, trudno powiedziec cos wiecej, ale zarowno ja,jak i corka wylapywalysmy sporo ,,zgrzytow" . Scena przytulenia i radosci ze spotkania ojca z corka nasuwa skojarzenia,ze to bardziej obraz namietnosci kochankow niz relacji ojcowskich. Osoba Marysi, jej emocje to chustawka-raz gora-ostra,oschla a za chwile ni z tego ni z owego namietna.
Role mlodego hrabiego gra aktor ,,wspolczesny" , zywcem wyjety z filmow dla dzisiejszej mlodziezy.
Calosc to mieszanina tamtej -hrabiowskiej epoki, polaczona ze wspolczesnym podejsciem do portretow psychologicznych granych postaci. Sceny koncowe wesela-tance- krecone w jakims ciasnym kruzganku, do tego ujete nowoczesna technika z drona?! Albo wspolczesnie, albo konwencjonalnie, bo wychodzi bardzo niespojnie.
Dla mnie i corki to taki misz-masz. Zachecalam ja do obejrzenia poprzedniej wersji, by porownala.
Na wielki plus scenografia, plenery. Aaaa,choc jedna z kobiecych postaci to wypisz-wymaluj Jagna wyjeta z ,,Chlopow" J. Rybkowskiego.
Udane, wielkie produkcje tym sie wyrozniaja,ze sie do nich chce wracac. Mimo znanej tresci, oglada sie po raz n-ty. Tak jak monumentalna wersja z 1981r. J.Hoffmana.
Najnowsza wersja-moze i ciekawa, moze i majaca zalety, ale.... No jak dla mnie zbyt duzo tych ,,ale".
A to ci heca. Panienka ( harda co prawda) pracuje u Żyda, w karczmie, jako kelnerka. N a dodatek w małym miasteczku. Bzdura na resorach. Jeszcze większą bzdurą jest praca w tejże karczmie, wyglądającego na piętnaście lat, młodego hrabiątka. No i młynarzowa, która gra w szachy. Koń by się uśmiał. Przyznać trzeba, że film daje się oglądać, głównie za sprawą nawet dobrego aktorstwa ale kudy im do aktorskich popisów Bińczyckiego czy Dykiel. Scenariusz nieco uwspółcześniony traci swoją moc. i nawet nie potrafi wygrać melodramatycznego zakończenia. Da się mimo wszystko oglądać.
Ale ten aktor ma 25 lat...😅
Po pierwsze: Leszek Lichota dźwiga na swoich barkach cały film. Kreacja jak zwykle znakomita, bo LL to dobry aktor i gra wszystko fenomenalnie!
Po drugie: jest to BARDZO luźna adaptacja powieści „Znachor” Dołęgi-Mostowicza żeby nie napisać „film na motywach”, bo każdy kto czytał książkę wie, że w najnowszej wersji pozmieniali mnóstwo rzeczy raczej chyba tylko po to by zaskoczyć widza, który zna wersję z lat 80-tych 🤷🏻♀️
Po trzecie: dialogi są kiepskie - niestety
Po czwarte: jeśli zapomnimy o tym, że jest to adaptacja książki to kreacje hrabiego Czyńskiego i Marysi, a zwłaszcza Izy Kuny jako hrabiny Czyńskiej są zdecydowanie na plus.
Po piąte: rewelacyjne plenery - momentami czułam się jakbym wróciła klimatem do „Wesela” Wyspiańskiego w adaptacji A. Wajdy lub plenerów „Nad Niemnem”.
Po szóste: niestety zakończenie mnie nie przekonuje. Zarówno motyw podwójnego wesela, jak i to KTO rozpoznaje doktora Wilczura na sali sądowej - bardzo nieprzekonujące.
Bardzo fajny film. Nie robi takiego wrażenia jak pierwowzór ale przyjemnie się go ogląda. A wersja Hoffmana, obowiązkowo do obejrzenia kilka razy w roku :)
Wersja Hofmana już mi się przejadła i potrzebna była nowa , może do tej wersji wrócę kiedyś jak wracam do tej z 1937 roku.
Film mojego wczesnego dzieciństwa. Tytuł, który sadzał wspólnie przed ekranem Prababcię, Babcię i Dziadka Mamę Tatę i całą dziatwę. Wielka nostalgia.
Dokładnie tak. Namiętnie oglądałam jeszcze Noce i Dnie. Przepiękne.
Serwus!
Sentyment do starego "Znachora" mam ogromny, ale nowy film mi sie podobał.
Lesio Lichota miodzio- wspaniały!
Doceniam mrugniecie do widza i malutka rolę Artura Barcisia.
Zawsze zostanie tesknota za Pania Ania Dymna...❤
@drugiseans zrobicie recenzje nowego filmu Andersona? Też jest na Netflix:)
@@rudainsulinajakoś nam się do recenzji Andersona nie śpieszy. Trochę straciły jego filmy dla nas duszę, a została sama forma...
@@pinmojo7670 gra lokaja hrabiny
@@pinmojo7670aktor
@@pinmojo7670 Tadzia Norka nie znasz?😅
We młynie lampy dyndały z sufitu? Policjant na wiosce miał telefon? A hrabia
mówi Cześć i na Ty panience? Co to za wychowanie 😊
To nie dokument
W porównaniu do pierwowzoru słabizna.
Młynarzowa palce lizać! Czyńska - również, choć na przeciwnym biegunie. No i karczmarz... kwintesencja! Tyle o drugim planie. Więcej nie piiszę, no uprzedził mnie w niuansach Mateusz.
Nie miało prawa się udać i nie udało się. Dajcie spokój, film jest bezbarwny, klimat studyjny, sterylny, nie do zaakceptowania, jak na środowisko i czas akcji filmu. Dziecię Netflixa po prostu.
Bzdura. Obiektywnie film się bardzo udał.
Kolejna produkcja netflixa o silnych i niezależnych kobietach...Brakowało jeszcze tylko murzyna w roli znachora. Zamiast tytułu znachor, film powinien się nazywać córka znachora. Panna Marysia, jest najmądrzejsza i najlepsza. Zna języki obce, uciera nosa Czyńskiemu i z idioty zamienia go w księcia, a chytrością swoją prześciga nawet miejscowego żyda. W tym filmie są 3 najważniejsze postacie: Panna Marysia (główna protagonistka), Pani Czyńska(Główna antagonistka) i Zofia(miejscowa bizneswoman, która samodzielnie zarządza z sukcesami młynem ). Strasznie mało znachora w znachorze. Wątek znachorstwa to w ogóle wątek poboczny tego filmu, sceny leczenia skrócone do minimum. Obaj Czyńscy to tutaj postacie ułomne psychicznie, a żeby nie kobiety to marnie by skończyli. Może by to mnie nie ruszyło, gdyby nie to że ten model filmów jest powielany we wszystkich nowoczesnych produkcjach, tak samo jak było to w Wiedźminie i Pierścieniach władzy. Oryginał duuuużo lepszy.
W książce jej matka była nauczycielką języków i muzyki. Więc nic w tym dziwnego.
@@kandarayun Jestem w stanie uwierzyć, że znachor uleczał na wiosce i wykonywał operacje, jestem w stanie uwierzyć że znachor dostał amnezji i przez przypadek trafił do wioski gdzie akurat była jego córka. Ale że panna Marysia przechytrzyła żyda...tego nie kupuję...no way.
to czy film jest dobry czy nie o tym powinni zadecydować widzowie a nie jacyś krytycy bo o tym o jakości filmu decyduje widz swoją frekwencja widz lub też oglądalnością na innych środkach masowego przekazu
I slusznie😊
❤❤❤❤❤ cudowny film. Lepszy, współcześnie rezonujący. Młody Czyński przekonujący, prawdziwy. Wątek miłosny wzruszajacy
Chciałbym zobaczyć "Krzyżaków" w wydaniu Netflixa :) Pozdrawiam
Zwłaszcza jeden casting... Zawisza Czarny xd
We wuzz kingzzz.
XD
Mam coś lepszego.... Chińczycy zrobili grę na podstawie Krzyżaków... Nie żart
Nie zauroczył mnie, zero klimatu...za szybko kręcone sceny..film z Bińczyckim i Dymną to majstersztyk.
W te święta, zjem serrnik we łzach
Naprawdę wyjątkowo dobrze wyszedł Netflixowi ten film. Pozdrawiam😊.
Czy dobry to może tak , na pewno inny - jak pisano : Dołęga-Mostowicz pisarz pierwszorzędny wśród pisarzy drugorzędnych 😊
W sumie... Dzisiaj mogłoby to wyjść na Wattapadzie. I myślę, że nastolatki byłyby zachwycone... 😅 Tylko na pierwszy plan dajemy wątek Marysi i panicza Leszka. Ale nie wszystko musi być anbitne
Film bardzo mi się podoba, to jest inna wersja , inne spojrzenie i tak czuję , że każda epoka ma swojego Znachora , który do niej przemawia i ten przemawia do tej epoki idealnie . Przemawia do tego młodego pokolenia , którym ja byłam kiedy wszedł Znachor Hofmana , oraz do tego którym był Znachor z 1937 roku,
Bardzo dobra ekranizacja . Świetnie oddana atmosfera tamtych czasów , bardzo dobra gra aktorów , ale co najważniejsze , ten film nie jest '' kopią '' poprzedniej wersji .Oglądaliśmy z żonką ten film z ciarkami na plecach .
to nie jest ekranizacja.... to jest wariacja, całkiem niegłupia ale jednak bardziej wariacja nize ekranizacja
Niestety, atmosfera tamtych czasów nie jest oddana zgodnie z prawdą historyczną. Stosunki społeczne panujące wówczas były zupełnie inne niż pokazał je reżyser. Trzy warstwy społeczne, które pokazano, nigdy nie zasiadłyby w kinie objazdowym obok siebie. Jedyne miejsce, gdzie mogły się spotkać, to kościół, ale tam panowie mieli swoje ławki. Karczma w pałacu to też jakaś abstrakcja. Brak tu uczuć wyższych, elegancji, kultury. Odarto z nich tę historię i prysła magia.
Język był zbyt wystylizowany na współczesny,. Szczególnie wśród wyższych warstw.
Jedno trzeba powiedzieć, świetna gra aktorska. Natomiast to co mi się nie podobało to agenda netflixa przemycana wszędzie. Silna femina prowadząca młyn, następna szukająca chłopa, a nie potępiona przez społeczność, tak było w tamtych czasach. Poza tym lalusiowaty Panicz z przerażająca ilością lakieru do włosów i fryzura kompletnie nie pasowal do realiów międzywojennych.
Fabula raczej kiepska, na szczęście ratują ten film wspaniała gra aktorów szczególnie Pana Leszka i dobre dowcipne czasami dialogi.
ruclips.net/video/lOCpbjJzHsE/видео.html po tym materiale zrozumiecie dlaczego Netflixowy ''Znachor'' buty liże ''Znahorowi'' Hoffmana.
Obejrzałem i myślałem że będzie kolejny gniot Netfliksa i miło się rozczarowałem podobał mi się.
Niestety, nowy "Znachor" nie dorasta do pięt wersji z Bińczyckim - w tym starym filmie nie podobał mi się tylko jeden moment, gdy Kosiba reaguje histerycznym śmiechem na zaloty Sońki - takiego chamstwa ukryty w ciele Wilczur by się nie dopuścił. Nowa wersja jest chaotyczna, wszystko dzieje się zrywami - długo nic i nagle wszystko na raz, hrabicz Czyński wygląda (i gra) jak gimnazjalista, początek z rannym dzieckiem ni przypiął, ni przyłatał. Nie, film z Bińczyckim był o wiele lepszy.
ale nie wiem czy wiesz była nakręcona też wersja w czasach między wojennych z aktorami z tych czasów proponuje też obejrzeć też ta i też wersję z mojego punktu widzenia te dwie wersje są mistrzowskie obejrzę ta nowa zobaczę co stworzono jak to wyszło i będę miał swoje zdanie o ostatniej wersji
Ależ oczywiście, wiem i znam ten film. Faktycznie warto obejrzeć. Obie ekranizacje - przedwojenna i Hoffmana są bardzo dobre - i jakoś obyło się bez scen seksu czy przemocy. Ta najnowsza to czysta komercja.
Gdyby nie było wersji Hoffmana, to ten film byłby niezły, a tak - słabizna.
Skoro według Was remake Znachora się broni, aż prosi się dyskusja, czy obroniłby się np. remake starych Gwiezdnych Wojen.
ale mamy już remake starych Gwiezdnych Wojen ;-)
Piękny film - zdjęcia. Słyszalny dla ucha - dźwięk. Z dobrą muzyką, nieopatrzonymi twarzami młodych aktorów i świetnym aktorstwem tych doświadczonych - Lichota, Kuna.
Krzepiący, uroczy i bez sztucznego holiłudzenia.
Film miał być kolejnym odgrzewanym kotletem, a okazało się, że dostaliśmy smaczną i ciepłą dla ducha potrawę.
Nie jest idealnie, ale jest prawie idealnie i za to ukłony w stronę reżysera.
Po tym nowym filmie chce się 2 części! Tu tyle wątków można rozwiązać, że hej! Dzięki za krytyczne podejście, dodał bym wątek ze Stasiem, mnie osobiście spodobał 😉
Moja ocena tego filmu jest bardziej krytyczna. Moim zdaniem postacie w tym filmie są zbyt czarno-białe zero odcieni szarości.
-Antoni to anioł wcielony nawet przed wypadkiem,
-Dobraniecki to jego totalne przeciwieństwo nawet mógłby dopuścić się do skrzywdzenia Wilczura elektrowstrząsami. Serio już przedstawienie go na samym początku jako komiksowego czarnego charakteru nie wystarczało?
-Postać Izy Kuny też nie ma w sobie żadnej dobrej cechy
-Postać Zenka to samo
-Nawet w charakterze Zośki też za mało odcieni szarości
- Reszta postaci nie ma żadnych cech (albo jedyną cechą jest to że ktoś jest dobry lub zły)
Postać Marysi i Hrabiego mają trochę więcej cech. Marysia jest średnio wykształconą chamką a Hrabia jest dobrze wykształconym chamem.
Postacie postaciami ale w tym filmie nie ma żadnych relacji (no poza związkiem Antoniego z Zośką, który jest najbardziej rozwinięty)
-relacja Wilczura z żoną co o niej wiemy, prawie nic
-relacja Wilczura z Marysią też jest nieistniejąca więc scena końcowa ma w sobie zero ładunku emocjonalnego
-relacja Marysi i Hrabiego też nie jest za bardzo rozwinięta, ktoś mi może powiedzieć czemu oni w ogóle są w sobie zakochani? o pozostałych relacjach nie wspomnę.
Teraz sobie sprawdziłam metraż filmu i jestem w szoku bo przez to że żadna postać nie jest rozwinięta wydawało mi się że wersja Netflixa jest krótsza niż wersja z Bińczyckim.
Niezgodzie się z wami moim zdaniem wątek Artura Barcisia jest o wiele bardziej rozwinięty u Hoffmana niż w tym filmie. Wasylko jest synem Prokopa, uleczając go Antoni staje się członkiem rodziny Prokopa. Cały ten wątek pogłębia postać Prokopa, Antoniego i przedstawia też nawet zarys jak ludzie ich obmawiają i jak są przesądni. Wątek przyjaciela Marysi moim zdaniem nie dodaje żadnych kolorów oprócz tego że rozwinęła trochę postać hrabiego i przedstawiła że Marysia bardziej się przejmuje swoim przyjacielem niż jego własna żona. Marysia z swoim przyjacielem ma lepszą chemie i bardziej rozwiniętą relację niż z hrabią jednakże Marysia też aż tak dobrą przyjaciółką nie jest bo gdy dowiaduję się że jej przyjaciel będzie leczony przez znachora i może umrzeć to ta od razu idzie do łóżka z hrabią bo karczmarz powiedział jej że on ją kocha, show don't tell.
Pomimo wszystko aż tak się nie męczyłam na tym filmie i w sumie nie żałuje że go obejrzałam bo teraz wiem jak dobrą wersją był film z 81. Film jest ładnie nakręcony, nie nudzi, ma dobrą muzykę i postać Zośki da się lubić dlatego dałam 4/10. Nie polecam osobom, które uważają że wersja Hoffmana jest mało realna i postacie są jednowymiarowe, moim zdaniem ta wersja jest pod tym względem dużo gorsza.
Zaskoczyłaś mnie, że krytykujesz brak niuansów psychologicznych w nowej wersji, bo przecież Znachor Hoffmana był kwintesencją naiwnej opowieści przepełnionej aniołami i postaciami złowieszczymi jak lekarz Czyńskich, tutaj miałam poczucie, że było znacznie więcej niuansu - matka Marysi i sama Marysia stały się bardziej interesujące, tak samo postać Dobranieckego, którego odebrałam bardzo dwuznacznie - był karierowiczem, owszem, ale pomógł Marysi, po prostu nie chciał powrotu Wilczura, ale nie ma sensu łączyć wiedzy współczesnej z tą z lat 30. Wtedy elektrowstrząsy były legitnym rozwiązaniem, ba, nawet współcześnie całkowicie się tej terapii medycyna nie wyrzekła, dlatego w moim odczuciu Dobraniecki chciał odroczyć powrót Wilczura, ale zdawał sobie sprawę, że może być to nieuniknione, grał na dwa fronty.
@@marthalynx7941mialam cos podobnego napisac. W poprzedniej wersji Wilczor tez byl iealnym lekarzem - bez wad, przed wypadkiem. Jego relacja z Marysia praktycznie nieistniala a " zwiazek" Marysi i hrabiego płytki.
@@marthalynx7941 Tak film Hoffmana jest bardzo naiwny i dlatego miałam nadzieję że ta nowa wersja na ile może będzie bardziej realna niestety taka nie jest, przeciwnie jest jeszcze prostsza niż poprzednia wersja. Ja widzę więcej niuansów w filmie z 81 niż w wersji Netflixa.
Lekarz Czyńskich moim zdaniem nie był złym człowiekiem w porównaniu doktor Dobranieckiego ,który jest przedstawiony jako człowiek zazdrosny i ambitny, który idzie po trupach do celu. W którym momencie Dobraniecki pomógł Marysi? W ogóle po co Antoni do niego pojechał jak on tylko ją zbadał? A co do propozycji elektrowstrząsów to wzrok Leszka Lichoty w tej scenie ja odczytuje że on wiedział że elektrowstrząsy bardziej mu zaszkodzą niż pomogą. I jeszcze to jego do końca zapieranie się że doktor Wilczur nie żyje niczym villain ze scooby doo. Najbardziej w oczy kole różnica między hrabiną i Zenkiem. W filmie z 81 hrabina naprawdę kochała swego syna i chciała dla niego jak najlepiej, tu natomiast mamy do czynienia z kobietą rodem z koreańskiej dramy która nawet próbuje przekupić główną bohaterkę. Kolejnym przykładem jest Zenek, który w filmie Hoffmana przez swoją zazdrość dokonał złego czynu ( i to po pijaku) natomiast w nowej wersji Zenek jest antysemitą, który nawet nie wiadomo czy żałował tej próby zabójstwa. Kosiba w obu wersjach jest niczym anioł ale nie wiemy jaki był Rafał Wilczur w wersji Bińczyckiego, wiemy natomiast że Wilczur Leszka Lichoty jest bardzo dobrym człowiekiem, który nawet ze swojej kieszeni zapłaci za leczenie obcego chłopca i kontrastując to z jego złym kolegą to Wilczur jeszcze bardziej wydaję się być jedynym sprawiedliwym. Ja nie dostrzegłam żadnej nowej głębi w postaci matki i Marysi, niestety sądzę nawet że postać Marysi w nowej wersji jest najgorszą postacią.
@@urga82 a w nowej wersji istnieje jakaś relacja Marysi z Kosibą? Jak ten film niby pogłębił związek Marysi i hrabiego? (poza tym że poznali się dogłębnie w sferze cielesnej) ja do tej pory nie wiem czy gdyby karczmarz nie wytłumaczył jej jak krowie na rowie że ją Leszek kocha to czy ona by się z nim w ogóle związała? Film z 81 jest prosty i ja tego nie neguje dlatego miałam nadzieję że ten film będzie przynajmniej pod tym względem lepszy, niestety nie jest :(
@@sylwia19099 kto mówi ze poglebilo sie coś. Ta wersja przynajmniej jest technicznie ciekawsza. No i glowny bohater na plus
Sorry ale to nie to samo!
Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona! Zauroczył mnie ten film
Beznadziejna jest ta nowa wersja. 2/10 nie wiem jak można się tym zachwycać.
Omijałam ten film w nowościach, bałam się profanacji starej wersji. Po tej recenzji biorę się za oglądanie.
Warto😉
@@Paula9162 Nie
film doskonały mówie tu o dziele z lat 80,lecz ten z 23 jest bardzo dobry i obsada fajna.Polecam książkę filmy na dokładkę.
Super wyglądacie pozdro
Przyjemnie się oglądało, ale kluczowym scenom brakowało ładunku emocjonalnego. Nie bez powodu wersję Hoffmana uwielbiałam oglądać wielokrotnie. Nowa wersja do zobaczenia na jeden raz.
Pod względem scenariuszowym, "budowania" napięcia i jakichkolwiek emocji jest to tragiczne filmidło, które nie powinno wyjść na światło dzienne.
Brawo, jaka dogłębna ocena. Ja go oglądałem po ciemku i nie żałuje. Może przy włączonym świetle ....
@@salmax6323 Mogę jechać scena po scenie i wywalić spojlery, ale chyba nie o to chodzi, nie? :)
@@janekptasznik44 Twoja wypowiedź jest jednoznaczna, film Ci się nie podobał. Wydałeś subiektywną ocenę. Ja tylko dla kontrastu, tak jakby inni to czytali, próbuję im powiedzieć, aby sami wyciągnęli swoje wnioski. Oba filmy mają dobre i złe momenty. Może obejrzy go za parę dni jeszcze raz ...
Zgadzam się piękna opowieść.
Podbijam recenzję na fb.
Bardzo lubię Wasz styl językowy ❤🤝❤️
Pozdrawiam serdecznie 🎉🎉🎉
Zośka skradła show
Święte słowa Netflix i wszystko jasne.
B.dobry film.Wciagajacy. Czy ta historia jest prawdziwa? Słabo wypadło wyjaśnienie jak córka odkryła, że to jest jej ojciec. Ogólnie film b.dobry!
W filmie Hoffmana ten wątek z połamanymi nogami był wierny książce
Cały film Hoffmana był wierny książce. Netflix stworzył film luźno oparty na motywach powieści i chyba wcale to źle nie wyszło. Z łzawego melodramatu powstał świetny film.
@@Miodzio2006 no nie cały... Np. W książce nie było hrabiów... Byli właściciele fabryki i jakieś zdanie o tym, że tacy ludzie muszą bardziej dbać o kontakty (czy coś) niż prawdziwa arystokracja. Dwa postać grana przez Frontrzewskiego... No nie wypowiada tych słynnych słów, a przynajmniej nie w takich okolicznościach... I ma nie małe rozterki czy to zrobić czy nie.
@@Miodzio2006 Tak, za wyjątkiem osoby Dobranieckiego ukazanego u Hpffmana jako postać pozytywna a w istocie był negatywną postacią, zazdrosną i podstępną,
@@Miodzio2006 Tak, za wyjątkiem osoby Dobranieckiego ukazanego u Hpffmana jako postać pozytywna a w istocie był negatywną postacią, zazdrosną i podstępną,
@@elzbietac.4983 Właśnie to, że Dobraniecki grany przez Fronczewskiego był tak bardzo złagodzoną postacią mnie uwierało w tej WIELKIEJ wersji (ale sam urok pana Piotra i jego kunszt aktorski chyba bardziej ukierunkowywał widza na postać szlachetną). Ten "Nowy" Dobraniecki jest absolutną świnią od początku do końca, wszarzem, karierowiczem i zazdrośnikiem. I bardzo się cieszę, że wyszedł im taki świetny czarny charakter, co prawda drugoplanowy ale fantastycznie kontrastujący z dobrocią i bezinteresownością Wilczura.
Ale jest coś w scenografii w szerokim planie chyba przeoczonego w montażu lub celowe. W 45m.05s filmu w tle jedzie auto, raczej z naszych czasów :) Ale może się mylę. DOSKONAŁA ADAPTACJA ! Oglądałem wszystkie. Obejrzę ponownie.
Film mi się podobał. Dzięki 😊
Film obejrzałam z zaciekawieniem i przyjemnością. Podoba mi się to, że nie upodabnia się do poprzednich ekranizacji. To zupełnie inaczej opowiedziana historia z tymi samymi wątkami przewodnimi. Niektóre wątki z książki bardziej rozwinięto, niektóre zmieniono, a niektóre wymyślono na nowo z większym dostosowaniem do współczesnego widza. Największym dla mnie zaskoczeniem jest wprowadzenie postaci charyzmatycznej młynarzowej Zośki i jej uczucie do Znachora. Kobiety mają głos, a Znachor jak sią okazuje ma emocje mężczyzny i nie jest aż takim ascetycznym pomnikiem świętości. Dzięki temu film nie kończy się smutno z punktu widzenia utrzymywanego zawodu miłosnego sprzed lat. Fakt; brak efektu oszałamiającej patetyczności czy magnetyzującej energii a wręcz wyczuwalnej namiętności między młodymi zakochanymi. W wielu momentach muzyka bardziej buduje emocje, niż gra aktorska. Nie zmienia to faktu, że film oceniam na plus. Role Wilczura/Znachora i Dobranieckiego zagrane bardzo dobrze. Lichota - brawo!
Słaby film obejrzałem filmy z 1937 z 1981 i ten netflixowy i ten jest najslabszy dla mnie i nie tylko dla mnie bo czytając zagraniczne recenzje gdzie oceny były w granicach 3/10 widać że ten film to niewypał do tego Ta tandetna I nachalna muzyka,dobór aktorów straszny szczególnie Leszek to miał być amant a nie chłopak z bardzo nieatrakcyjna twarzą kompletnie nie pasuje do tej roli co mnie jeszcze zdziwilo to pokaznie w tak stereotypowy sposób Żydów jak na netflixie to dziwne heh
Rozumiem, że film Ci się nie podobał, ale nie stwarzaj rzeczywistości, której nie ma. Znachor, poza jedną niemiecką recenzją, ma bardzo dobre recenzje wśród zagranicznych krytyków (wciąż nie ma ich jeszcze wiele), polskich zresztą też.
Każdy ma inny gust, a na imdb nota ponad 7 czyli jest dobrze, dla mnie film był ok nie przesadzaj jak na polskie kino szczególnie netfixowe👍
Zgadzam sie w 100%
To znaczy dla mnie niewypal
Czytaliście książkę? Od tego należy zacząć recenzje nowej wersji
Ale tu nie chodzi o porównanie filmu z książką tylko o recenzję filmu samego w sobie.
XD
W chłopskich chatach haftowana pościel.Ozdobna lampa na stole,no chyba nie I postać barona , przyjaciela Czynskiego moim zdaniem zbędna,ale wątek uczucia mlynarzowej i Znachora doskonały i wzruszający.Obsada Super.
Przyjaciel Czynskiego jest po to, by z nim gadać po francusku w karczmie i założyć się, że Marysia będzie "jego" nie pamiętam, czy w ciągu doby, czy jakoś tak. I po to, by Marysia "odpaliła" później Czyńskiemu w języku francuskim. Przypomniał mi się Wokulski na stacji kolejowej, tam z kolei przydatny okazał się język angielski. Uczmy się zatem języków :)
Ale wiesz, że chłopi byli zróżnicowani pod względem zamożności? A nawet statusu we wsi?
Nowy Znachor odczarował dla mnie tą historię. Co święta, co weekend u moich rodziców królował "stary" Znachor... a ja zdążyłam go przez to znienawidzić. Przejadł mi się bardzo. Spodziewałam się od Netflixa gniota i odgrzewanego kotleta... a tu taka niespodzianka 🎉🎉🎉
Ale Hoffman już się wypowiedział
Boże ta ,,ekranizacja'' bo bardziej pasowałaby profanacja Shitflix'a jest nie do oglądania. Do niedawna myślałem, że Wiedźmin to najboleśniej dla mnie spartolona lubiana przeze mnie historia, teraz już na drugim miejscu, bo ,,Znachor'' to mój ulubiony zarówno film jak i książka. Nic w tym badziewiu nie trzyma się kupy i jest bez sensu, szkoda strzępić ryja 😖
Niestety, scenariusz, kwestie wypowiadane przez aktorów w ogóle dyskwalifikują ten film. Jak można opowiadając historię dziejącą się na przedwojennych kresach wkładać aktorom w usta współczesny standardowy akcent języka polskiego? I do tego te kwestie brzmiące niemiłosiernie sztucznie? Gdzie się podziało grzecznościowe "wy" tak częste w mówionym języku tamtego okresu? Gdzie kresowy akcent? Rozwój charakteru postaci głównego bohatera? Dlaczego gra aktorska jest taka drętwa, a emocje są tak wysilone? Żałuję, że poświęciłem 2 godziny życia na tą "produkcję".
Przyznam szczerze, są to zadziwiające zarzuty do filmu, którego akcja, owszem, ma miejsce 100 lat temu, ale jest skierowany do współczesnego odbiorcy, bo dziwnie byłoby nakręcić film w 2023 dla naszych pradziadków, którzy w dużej większości po prostu nie żyją. Jednak mówimy o filmie rozrywkowym, a nie o skansenie filmowym, choć niewątpliwie na takie eksperymenty również jest miejsce w kinie.
Filmy nie są rekonstrukcjami historycznymi, tylko wizjami artystycznymi. Szczególnie język w kinie rozrywkowym musi trafiać do współczesnego widza. A co zrobić np. z filmami, które dzieją się w czasach/terenach gdzie nie ma poświadczonej jakiejkolwiek spuścizny językowej? Od tego są historycy, a nie filmowcy, którzy oczywiście mogą, jeśli chcą korzystać z dobrodziejstwa konsultantów historycznych i starać się o zgodność z realiami.
@@DrugiSeans Trochę tej "wizji artystycznej" brakuje konsekwencji - scenografia nawiązuje do epoki, kostiumy (powiedzmy) również, nawet właściciel karczmy mówi w łamanym jidisz. Ale żeby aktorzy mówili w języku polskim z epoki (którego wcale nie trzeba rekonstruować i który jest zrozumiały dla wszystkich) - co to to nie! Ale już abstrahując od tego - sam poziom gry aktorskiej i reżyserii jest żywcem wyjęty z jakiegoś serialowego tasiemca. Porównanie odpowiadających sobie scen w tym Znachorze i w Znachorze sprzed lat pokazuje przepaść warsztatową pomiędzy aktorami starej daty i współczesnymi (to samo z reżyserem). Chociażby scena odrzucenia Zośki/Soni przez Antoniego, sceny zalotów hrabiego i wiele innych.
Akcja dzieje się nie na kresach tylko w okolicach Radomia. Ot i cały Netflix
Dlatego zabrakło Wasilka
Nie oglądałem nigdy Znachora, na przekór natrętnej emisji w tv (200 projekcji w roku), ale może się skuszę...
Warto😉
Nie marnuj życia robiąc lub nie robią czegokolwiek na przekór. Idź własną drogą.
kto tam wklepał taka muzyka ''ludowa ''?
Klasyków kina? Znachor? Bez przesady z tym słodzeniem temu filmowi i ciągle robieniem z niego czegoś wielkiego. I mówicie że pomysł zrobienia kolejnego znachora wydawał się głupi, ale przecież ta wielbiona wersja nie była pierwszą, a drugą.
Nie ma to jak narzekać na produkcje Netflixa. Zazwyczaj są one po prostu dla różnej publiki. Tobie się nie podoba, a komuś innemu tak. Na tym polega, że ma by dużo produkcji i jakiś wybór, a nie że tylko jeden czy dwa filmy zrobione pod każdego.
Mam dość, że ciągle z całej wielkiej oferty różnych platform mowi się w zasadzie o kilku produkcjach wszędzie. Wszędzie masę recenzji Znachora a wiele innych produkcji z VOD w zasadzie nie dostaje żadnej uwagi.
Macie 100% racji.
Jestem pod ogrmnym wrażeniem. Piękny film, wszystko pasuje idealnie 👌
Dno w porównaniu z latami 80. Brak niektórych postaci. Prokopa i jego rodziny. Ekranizacja to ekranizacja. I poniom romatyzmu że żygam tęcza.
Finał bez emocji. Brak napięcia wszystko wyłożone jak krowie na rowie… ogólnie miałki i oczywiście woke wersja pełną gęba xD brakuje aby główna bohaterka potrafiła wszystkich pobić to by była femina jak Garadiela z rings of pała 😏 oczywiście oceniłem odcinek tak jak go odebrałem bo nie lubię jak się wchodzi netflixowi w żyć 😂
Piękny film
Jak kiedyś usłyszałem że kręcą nowego "Znachora", myślę sobie no nie, po co niszczyć tak piękny film z 1981 roku... Obejrzałem nowego, i jestem pod wrażeniem... To się akurat udało 😄
Barciś - juz to ocenił ........
Film przecięty - mdła gra aktorska
Łza się zakręciła gdy Marysia była w sądzie ...
Tak zgadza się, a jak zakompleksieni ludzie mówią o sobie? o swojej ojczyźnie? :)
Wasze wychwalanie scenariusza jest irytujace, historia nabrała większych koloròw? Może przez te sceny z seksem? xD
"promosm"
Debiutujący reżyser....no tak przecież zrobił dopiero kilkanaście filmów... Daje sobie spokój z takimi recenzjami.
No popatrz, popatrz, a ja sobie odpalam filmpolski.pl, czyli najbardziej wiarygodne i wyczerpujące źródło informacji o polskich filmach i twórcach i co widzę? Ano Michał Gazda nakręcił kilka etiud, spektakl telewizyjny, wybrane odcinki kilku seriali oraz jedną sekwencję w filmie fabularnym, także wychodzi na to, że... tak, Znachor to jest jego pełnometrażowy debiut fabularny;)
To że spoilerujecie pierwszą scenę jest bardzo słabe
Czy pojęcie spoileru w ogóle można odnieść do pierwszej sceny? 😮
@@weroandronika nie sądzę, a już szczególnie do historii, którą chyba wszyscy Polacy znają.
Uważam, że jest to znakomita wersja Znachora. Unowocześniona, lecz nie udziwniona. Świetny casting, znakomita muzyka. A tytułowy Znachor z sex appealem. :), bo przecież krew nie woda. Marysia z pazurkiem i ambicjami. Trudno mi było zaakceptować Leszka Czynskiego, ale dlaczego nie? Taki chłopak na motorku, arystokrata mógł zawrócić w głowie dziewczynie. Ogólnie na duży plus, ale może dlatego, że nie wierzyłam w tę nową wersję.
Bardzo dobrze wyszedł ,wcale ta pierwsza wersja nie jest lepsza
Beznadziejna wersja