Łooo... Paaaanie... :) "Burza nad Pacyfikiem" Zbigniewa Flisowskiego i druga połowa podstawówki :) Na bazie szkiców na końcu książki, jako 6-to klasista, zaprojektowałem od zera i zrobiłem z papieru model okrętu "Prince of Wales". Zajęło mi to prawie rok -uczyłem się wtedy jak pracować z papierem różnej grubości i który klej co może skleić :) Jego wygląd oraz udział w pościgu za Bismarkiem i nagły koniec pod Quantan mocno zapadły mi wtedy w pamięć. Nadal mam słabość do tego okrętu :) Pozdrawiam i subskrybuję!
O tak na tym kanale zawsze odcinki są wysokiej jakości. Ale polecam też kanał morskie opowieści. Szczególnie odcinek o najbardziej pechowym okręcie US Navy, opisane sytuacje to komedia
Bez dwóch zdań Drops to Mistrz tego tematu na polskim YT. O takim kanale mogłem za PRLu tylko pomarzyć. Wyczekiwanie na nowy odcinek mogę porównać do wyczekiwania na nowy numer dawnego "Morza" albo nowego Małego Modelarza😊
10.Galeon Vasa 9.Lotniskowiec Charles de Gaulle 8.Okręty podwodne typu IXC 7.Lotniskowiec Principe de Asturias 6.Niszczyciel Błyskawica 5.Pancernik Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij 4.Krążownik Takao 3.Krążownik Aurora 2.Lotniskowiec Kaga 1. Krążownik Piotr Wielki
Jest cos magicznego w bitwach wokol Guadalcanalu. Jedno z najstarsztch "morskich" wspomnien jakie mam to obraz z magazynu "Morze" : Amerykanski niszczyciel, a na drugim planie potezny Hiei... A wszystko na tle pomaranczowej luny pozarow, i pociete promieniami reflektorow... No czysty teatr... Chyba Dragon umiescil ten obraz na pudelku z modelem USS Laffey. Swoja droga - pierwsza ksiazka, a raczej pierwsze zdania, jakie samodzielnie przeczytalem to podpisy pod zdjeciami w "Na Wodach Guadalcanalu"... I ta okladka z prowadzacym ogien Washingtonem... do dzis to moj ulubiony pancernik
Masz rację coś w tym jest... Na wodach Guadalcanalu .... Savo ,Esperance Tassafaronga... A potem ... między Nową Gwineą a archipelagiem Bismarcka.... zaciekłe boje US Navy z Tokyo Expres ...
To prawda, kampania na Guadalcanal jest wyjątkowa. Ale też i pewnie dlatego, że była tak zażarta i tyle bitew faktycznie miało tam miejsce. I też to były bitwy w swej naturze bardziej agresywne. Dla przykładu na morzu śródziemnym też się ostro okładali, ale jednak intensywność tych starć nie jest taka duża jak koło Guadalcanal.
Myslalem, ze polowa listy ro beda jakies brytyjskie szkaradztwa, a tu zonk, byl wlasciwie tylko jeden. Wprawdzie byly "oh i ahy", ale i tak myslalem, ze bede tu rzygac tecza. Co do samego zawartego materialu. Najwieksze wow to zrobila na mnie ta pocztowka, swietna sprawa, brawa dla darczyncow. Piekny gest, wyjatkowy przedmiot. Przy miejscu drugim, niespodziewalem sie takiego finalu. Szkoda, ze to sie tak skonczylo. Czasy gdy wymiana informacji nie byla tak ulatwiona. Ciekawe ile takich Dropsow musialo sie obejsc smakiem. SmutnaZaba. Padla informacja, ze byly robione zdjecia. Ja sie pytam gdzie jest fota gufniarza Dropsa na tle lotni? :D Moje top 10 okretow? Nie posiadam. Szkoda mi wszystkich przerobionych na zyletki, czy spoczywajacych na dnie. Kazdy to byla nieprawdopodobna maszyna pokazujaca co potrafi stworzyc czlowiek. Dobrze, ze choc czesc tej historii wciaz mozna podziwiac. Kazdy piekny na swoj sposob, ale kazdy, bez wyjatku, wprawiajacy w zadume. Dzieki za material.
Drogi Niemilitarysto! Ja za model z ostatniego slajdu dałbym się ogolić na łyso ;) Może się nie znam, ale dla mnie jest piękny. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za materiał. Ahoj!
O proszę! A my to imiennicy jesteśmy. Model jest ok, ale dzisiaj bym go już znacznie lepiej zrobił. I kolory są nie do końca jakie powinny być, bo to szło z instrukcji trumpetera, a ta niekoniecznie jest adekwatna.
Witam.Z Invincible miałem tak samo 👍staliśmy ze szwagrem i naszymi córkami w mega kolejce i jak byliśmy całkiem blisko trapu to ende.Ale my mieliśmy z Tczewa trochę bliżej.Takie zestawienia TOP10 TO SUPER zabawa.Pozdrowienia w Nowym Roku.🎇
Cieszę się że się podoba! Gdzieś mam zdjęcia chyba z tego wyjazdu, ale jako że rodzice robili zawsze multum zdjęć, to muszę kiedyś poświęcić parę dni na przekopanie się przez te fotki, może znajdę :D
Jako 12 latek wpadłem kiedyś u babci na strychu w czasie wakacji na książkę Nowikowa Cuszima i mimo że autor robił cuda erudycji cały czas kibicowałem Japończykom, no bo wiadomo Ruski to Ruski. Tematyka była na tyle wciągająca, że sięgnąłem po książki, które już były w domu na półkach ale nawet nie przychodziło mi do głowy ich czytać czyli "Pierwsza wojna światowa na morzu" Gozdawy Gołębiowskiego, "Druga wojna światowa na Morzu" Lipińskiego oraz "Wielkie Dni Małej Floty" Pertka a po tej pierwszej również przeżyłem fazę rysowania sylwetek okrętów, obowiązkowo czarnych jak w książkowym oryginale. Wprawdzie nie wykształciłem wielkiego hobby marynistycznego i osobiście nie akceptuję wody głębszej niż 5 metrów ale nadal lubię książki, no i moją większą pasję czyli filmy tej tematyce.
A jakże! I jeszcze tygrysy, była jeszcze faza na tygrysy. Ale tak, jednym z przewijających się wspólnych mianowników jest właśnie to rysowanie okrętów w zeszytach. Klasyk!
Podobał mi się ten materiał. Moja lista ulubionych może nie będzie zbytnio się pokrywała z gustem autora, ale co mi tam. Moje ulubione okręty z różnych epok to: 1. Japoński lekki krążownik Oyodo - za to, że w gronie krążowników Rengo Kantai był nietypowy i podczas wojny był największym japońskim lekkim krążownikiem. 2. Brytyjski pancernik Warspite - za heroizm podczas bitwy jutlandzkiej. Wykręcić dwa kółka pod ostrzałem 10 nimieckich pancerników to jest COŚ. Zwłaszcza, że po wszystkim miał całą artylerię na chodzie. 3. Amerykański krążownik San Francisco - za starcie z pancernikiem Hiei w nocnej bitwie u wyspy Savo. 4. Amerykański pancernik Washington - bo miał fajną klasyczną sylwetkę. Zgubił admirała z pokładu, ale rozwalił Kirishimę. 5. Brytyjski lotniskowiec Illustrious - za odporność podczas ataków Sztukasów i pokazanie światu na czym polega odporność na ataki lotnicze. 6. Brytyjski krążownik liniowy Renown - za sposób w jaki został przebudowany i jego dokonania wojenne. 7. Krążowniki Sheffield i Belfast - za zasługi w obronie konwojów arktycznych. 8. Niszczyciele typu Grom - za piękno sylwetki zaraz po zbudowaniu. 9. Krążowniki typu Zara - za piękno i moc. W sumie były to najsilniejsze krążowniki zbudowane w Europie przed II wojną światową. 10. Francuski pancernik Strasbourg - za piękno i harmonię sylwetki. Dla mnie jest po prostu fajny...
@@niemilitarysci Ciekawych typów czy samych okrętów byłoby więcej... Tak dla przykładu: Amerykański lotniskowiec Midway za "kosmiczny" obrys pokładu lotniczego po wszystkich przebudowach. Włoskie pancerniki typu Andrea Doria za "pazur nowoczesności", który uzyskały po przebudowach. Żeby nie trzymać się tylko II wojny, to kilka współczesnych okrętów. Na szczycie listy przebojów atomowe krążowniki: Long Beach i Kirow. Pierwszy za to, że był tak brzydki, że aż fajny. Natomiast Sowiet za to, że pokazano na nim przyszłość uzbrojenia okrętów, które schowano w kadłubie. Brytyjski lotniskowiec Eagle, który pomimo wojennego rodowodu został wycięty tylko ze względu na oszczędności. Smutne to trochę, bo ładna bestia była. Śmigłowcowiec Moskwa. Okręt tak niezbyt piękny, ale intrygujący. No i nie może zabraknąć na tej liście brytyjskich fregat typu 22 lub jak ktoś woli typu Broadsword. W uzasadnieniu mógłbym napisać to samo, co o Long Beach... Na razie chyba wystarczy... 😁
Grom - bardzo dobry wybór do zestawienia. Oyodo też ciekawy projekt. Francuskie pancerniki (kieszonkowe) miały urok i trochę przełomowych rozwiązań. Cała lista OK. Może i swoją przemyślę.
Odcinek genialny. Pamiętam jak wielokrotnie z wypiekami na twarzy czytałem opis tej bitwy SanFran. Jak o to przetrwał? Nie miał prawa a jednak. Z listy top 10 zrobiłbym listę top 5 każdego typu. Historie poszczególnych okrętów są tak fascynujące że trzeba je opowiadać.
Miał prawo. Żadne z trafień z 356mm nie dotyczyło newralgicznego miejsca okrętu jeśli chodzi o pływalność, a do tego to była amunicja burząca a nie ppanc. Stąd duże zniszczenia i straty, ale przeżycie okrętu. Zresztą "New Orleansy" cechowała naprawdę spora żywotność . Mimo straty trójki pod Savo (jak typu Zara pod Matapanem) nie zawiniły tu właściwości okrętów (no może pechowe umieszczenie hangarów samolotów "pomogło", ale tak SF jak i zwłaszcza pod Tassafarongą Minneapolis a także New Orlean traciły całe części dziobowe a przetrwały
"Cuszima" Nowikowa - Priboja przeczytana w wieku, może...ośmiu, dziesięciu lat? I z mniej/więcej tego samego okresu "Diabelska wyspa" Andrzeja Mozołowskiego z biblioteczki "żółtego tygrysa" opisująca w wielkim uproszczeniu właśnie walki o Guadalcanal - to pierwotny zaczyn moich zainteresowań, nie tylko marynistycznych ale i ogólnohistorycznych które pogłębiam do dzisiaj. Ciekawy odcinek o ciekawych okrętach, teraz czas na następny świąteczny bonus ; TOP 10 najciekawszych morskich bitew ;)) Pozdrawiam.
Jest to możliwe, ale ostatnio trochę mi się modelarstwo skrzywiło w stronę Warhammera 40 000, które to hobby też sobie odnowiłem przez przyjaciół. Acz, no stocznia powolutku składa do kupy HMS King George V z Tamiyi :D
Cóż za świetny odcinek! Miałem wrażenie, jakby to były moje własne wspomnienia..., gdyż ja także na Burzy spędziłem długie godziny. Mnie na tej liście zabrakło USS Washington. Cóż to był za bój z Kirishimą! Nie wiem, ile razy wcielałem się w jednego z marynarzy, oczywiście Washingtona :) Ogromne dziękuję za De Ruytera, do którego czuję ogromny sentyment (koniecznie musiałem go zdobyć w WoW :). Ale zabrakło mi HMS Hood'a. Bez uzasadnienia, a może skoro to taki świąteczny odcinek, to dodam tylko, że przez sentyment do wspomnień, gdy odkrywałem jako młody chłopak te piękne okręty. I do dziś i na zawsze będę ich wielkim fanem. Ps. a moim marzeniem jest odwiedziź muzeum na USS Arizona, sami wiecie gdzie... Dziękuję za ten odcinek, jeszcze bardziej niż za wszystkie inne!
Cieszę się że się podoba. Proszę pamiętać, że no niestety to tylko top 10. Musiałem wybrać z tych wszystkich tylko 10 sztuk. I jak był konflikt, czy wolę ten czy ten, to wybierałem ten okręt o którym jeszcze nie mówiłem :D
Uśmiechnąłem się szeroko słuchając o przerysowywaniu rzutów jednostek min. z 1 tomu "Burzy nad Pacyfikiem"- sam tak robiłem w połowie lat 80-tych - skąd się dało , z Modelista-Konstruktora, gdzie prezentowano serię "Morskaja Kolekcja", z "Morza", Modelarza .... Problemem był ogromny głód rysunków - do 1989 roku jedynym rysunkiem w polskiej literaturze Yamato był bodajże rysunek wielkości znaczka pocztowego w "Encyklopedii odkryć i wynalazków". Nie można zapomnieć o sylwetkach w spisach Tadeusza Wywerki - Prekurata czy w Lipińskim, czy w Konfliktach Dyskanta. Zaś moja 10 będzie chyba o wiele mniej oryginalna niż Autora: 1.) SMS Hindenburg 2.) IJN Yamato, 3.) Vittorio Veneto 4) HMS Hood 5) Zara 6.) Riuryk (II) 1905r. 7.) Chokai 8) Richelieu 9) Taszkent 10) Le Fantasque
Tak, przerysowywanie to wspólna cecha, co widać po komentarzach. W liście bym tylko zamienił Hindenburga na Lutzowa. Ten trójnożny maszt na Hindenburgu mi się mniej podoba niż ten skromny na Lutzowie. Też zresztą jestem odrobinę skwaszony, że niedawno Takom wypuścił model właśnie Lutzowa i Derfflingera ale w 1:700, a to nie moja skala. Liczę że zeskalują w górę.
@@niemilitarysci W dużej mierze miejsce na liście jest pokłosiem konkretnych zdjęć - a właśnie piękna portretowa fotografia Hindenburga pokazuję zbalansowany proporcjonalny okręt będący emanacją siły i elegancji zarazem. Podobnie zdjęcie Yamato z prób prędkości ze swym majestatem. Włoska szkoła budownictwa to zrozumiałe - lekkość elegancja linii - równie dobrze mógłby tu być "Luigi di Savoia Duca degli Abruzzi " - jeden z najlepszych krążowników lekkich sprzed IIwś. Hood to zrozumiałe - choć mógłby tu być i HMS Tiger, podobnie Maya z odkosami w czasie prób, Takao i zdjęcie z prób w 1932 roku zamiast Chokai . Zastanawiałem się też nad USS Connecticut (BB-18), którego zdjęcie od dziobu na pełnej prędkości przez lata było u mnie tapetą. I można by tak bez końca...
Czesi po referendum w Królewcu ( teraz Karlovacku ) w którym 107 % głosujących było za przyłączeniem się do Republiki Czeskiej zaczęli budowę dwóch okrętów : pancernika " Karel Gott " i lotniskowca " Helena Vondrackova " , i to będą moje ulubione okręty .
Bardzo dziękuję za ten odcinek. Aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy przypomniałem sobie moje początki z marynistyką. U mnie się zaczęło od przeglądania czarno-białych sylwetek okrętów w trzytomowej Encyklopedii Wojskowości, a potem, jakoś tak w 2 klasie podstawówki kupiłem "Wielkie dni Małej Floty"... i to dopiero była jazda (sylwetki i dane okrętów w aneksie rzucały na kolana). Osobiście też przerysowywałem je wiele razy tworząc wielką flotę okrętów. Po drodze były różne "Żółte tygrysy" i "Miniatury morskie", aż wreszcie jakoś tak w 5-6 klasie dopadłem "Burzę nad Pacyfikiem". To był totalny odlot. Książkę pożyczyłem więc przepisałem wszystkie dane taktyczno-techniczne okrętów znajdujące się w indeksach (podobnie zrobiłem z "I i II wojną światową na morzu"). Wyszły z tego opasłe zeszyty ;) I zgadzam się z opinią, że nocna bitwa o Guadalcanal działała na wyobraźnię jak seans Gwiezdnych Wojen, na który poszedłem w 1 klasie podstawówki. Do dziś pamiętam sylwetkę San Francisco z zaznaczonymi trafieniami okrętu w obie burty. W ogóle całość starć o Guadalcanal jest chyba najbardziej dramatyczna ze wszystkich bitew na Pacyfiku, gdyż cechuje ją względna równowaga sił, czego nie było już w kolejnych etapach wojny. A bitwa z udziałem San Francisco i Atlanty ma szczególny przebieg ze względu na dramatyzm (starcia z pancernikami na odległości strzału z karabinu, friendly fire, długie lance, straty wśród kadry oficerskiej, wreszcie ogromna determinacja załóg amerykańskich, którym dorównywała chyba tylko bitwa o Midway). Bitwę tę wielokrotnie rozegrałem przy użyciu papierowych okrętów :) Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i życzę Ci wielu świetnych filmów w 2023 roku Przemek
Piękna opowieść. W dzieciństwie również lubiłem "morskie opowieści", choć nigdy tak wyczynowo. Wrażenia jakie musiał zrobić Invincible nawet nie próbuję sobie wyobrażać, po tym jak, chyba pod koniec lat '70-tych, zobaczyłem w usteckim porcie jakieś radzieckie okręty. Nie mam pojęcia co to były za jednostki, z pewnością nie lotniskowce, ale i tak wydawały mi się olbrzymie jak góry i budzące zrozumiałą grozę.
Jestem starszym widzem, więc moje korzenie też są wiekowe: "Od Pearl Harbor do Singapuru" - USS Nevada, "Bitwa o Midway" - USS Yorktown (CV-5), "Bitwa u ujścia Rio de la Plata" - Achilles, Ajax, Exeter, "Od Mers El Kebir do Tulonu" - niszczyciel Mogador. Plus francuskie awiza kolonialne, poruszają mnie jakoś swoim przeznaczeniem do służby na dalekich morzach i związaną z tym konstrukcją.
A to tak. I jeszcze Wielkie Dni Małej floty. U mnie jeszcze była I Wojna Światowa na Bałtyku. No ale to były co, późne lata 90-te w moim przypadku, wczesne 2000.
Jak zwykle, bardzo ciekawy materiał. Dobra sobota, tak trzymać. mój osobisty ranking: 1) ORP Gryf - moje marinistyczne hobby zaczęło się ponad 3 dekady temu od przeczytania "tygryska" p tym okręcie. 2) ORP Orkan - Najnowocześniejszy polski niszczyciel ww2. Dodatkowo niszczycie typu M uważam za najpiękniejsze okręty w swojej klasie. 3) HMS Illustrious - Za dokonania - Rajd na Tarent, wytrzymałość i piękno tego okrętu. Dla mnie to on jest najbardziej zasłużonym lotniskowcem ww2 - sorry USS Enterprise. 4) KGV - Zalety tego okrętu były już omawiane na tym kanale. Poza tym, pierwszy model pancernika jaki w życiu złożyłem był właśnie KGV z MM :). 5) Lotniskowiec Taiho - nie wiem czemu, ale mi się podoba. Może dzięki podobnej do Illustriousa sylwetce ? 6) Krążownik Takao - silne uzbrojenie, 5 wież artylerii głównej i ogromna nadbudówka dziobowa robią wrażenie. Oraz za przetrwanie wojny. 7) USS Abraham Lincoln - kto przepłynął małą łodzią obok lotniskowca typu Nimitz, zna powód :) A do tego zbudowałem już dwa modele tego właśnie okrętu :) 8) HMS Dido - nie wiem czemu :) 9) ORP Dzik (typ U) - konsekwencje czytania w dzieciństwie Torpedy w Celu 10) HMS Hood - za całokształt, był omawiany na tym kanale, więc oszczędzę detali ....
o niektorych okretach mowi pan z taka pasja , ze ja , na miejscu panskiej drugiej polowy poczulbym sie wyraznie zaniepokojony :) . tez bylem w gdynii w 98 . od strony rufy stala czesc naszej flotylli , nie pamietam , tralowcow albo kutrow torpedowych , do dzisaj wspominam ten smutek jaki mnie ogarnal na widok tej dysproporcji . duzo dobrego zycze .
Ja w latach 80-90 tez zaczytywalem sie ksiazeczkami Flisowskiego "Ognie morza Jawajskiego", "Na wodach Guadalcanlu", "Przez srodek Pacyfiku" i cala reszta serii (polowalem na nie w antykwariacie, dzis bez problemu mozna nabyc przez Internet). Fanom nocnych walk pod Guadalcanal polecam 1-szy odcinek serialu "The Pacific" gdzie pokazano z oddali fragment bitwy pod Savo - to zaledwie kilkanascie sekund ale klimat wspanialy. Z ciezkich krazownikow US Navy lubie tez "Minneapolis" i "New Orleans" za przetrwanie poteznych uszkodzen pod Tassafaronga, "Salt Lake City" za bitwe kolo Wysp Komandorskich. No i oczywiscie nie zapominam o "Juneau" za przepiekna sylwetke i tragiczny los. Troche wstyd, ze zaden z tych krazownikow-koni pociagowych US Navy, ktore przetrwaly wojne nie zostal okretem muzeum :(
też jestem tego zdania. Generalnie ta polityka zachowywania okrętów - muzeum mogłaby być jakoś sensowniej ogarnięta. No ale, to jednak jest USA i każdy stan ma tam swoje widzimisie. Ale myślę że byłoby zgrabniej, jakby jakiś Portland się zachował, albo chociażby Boise, a mogłoby być 1 essexa mniej, albo 1 south dakotę mniej.
@@niemilitarysci krazowniki pocieli w wiekszosci w '59-'61 a wtedy jeszcze niestety nie bylo chyba "klimatu" na kosztowne okrety-muzea. :( A jak sie obudzili w latach '90 to zostawili chyba wszystkie zachowane pancerniki.
Top 10 okrętów - może nie najładniejsze, ale moim zdaniem przełomowe typy okrętów. Ciężko wybrać tylko 10. Pewnie coś pominąłem i czegoś zapomniałem, ale na 1 godzinę przemyśleń wygląda to tak. (Trochę ograniczyłem się w czasie do 2 wojen światowych.) 1. Typ Dreadnought - zdeklasował kilka klas okrętów i rozpoczął na nowo wyścig zbrojeń. 2. Typ Queen Elizabeth - kolejny przełom w klasie pancerników. Solidny Pancernik 2 wojen światowych. 3. Krążownik Liniowy Kongō - krążownik liniowy 2 wojen. 4. Niszczyciel Fubuki - prawdziwy przełom budownictwa niszczycieli. Dobrze uzbrojony no i te długie lance. Protoplasta kolejnych wspaniałych niszczycieli Japońskich. Oj mieli z nimi Amerykanie problemy. 5. Niszczyciel/eskortowiec typu HUNT - to takie okręty były koniami roboczymi w Bitwie o Atlantyk. Tanie i skuteczne! 6. Okręt podwodny typ VII (c) - ilość wyprodukowanych sztuk i niesamowita skuteczność na początku wojny. Chyba żaden inny typ okrętu nie zatopił tyle co typ VII. 7. Krążownik przeciwlotniczy typu Dido - teraz to brzmi całkiem rozsądnie, ale gdy był projektowany wielu pewnie się stukało w głowę. Nie był specjalnie udany, ale pomysł okazał się być trafiony i wykorzystany przez US Navy w dopracowanym wydaniu. 8. Krążownik typu San Francisco - solidna zrównoważona konstrukcja. Dobra żywotność i przy rozsądnych pozostałych parametrach. 9. Lotniskowiec typu ESSEX - właściwie ten typ okrętu przeważył wynik w wojnie na Pacyfiku. Niesamowita proporcja skuteczności do ceny. 10. Lotniskowiec typu Cassablanca - cichy bohater wsparcia. Może miał nawet większy wpływ na wyniki wojny niż inne wspanialsze typy okrętów. Trochę nie podobają się proporcje w klasach okrętów. Ogólnie uważam, że niszczyciele odegrały kluczową rolę, ale jednak urok dużych okrętów zdominował trochę listę. Chyba słabość większości z nas. Kto pamięta o fregatach i korwetach II WŚ a ich wpływ na losy wojny był olbrzymi.
Oj oj. To było bardzo bardzo uhmm. 🙂. I dzięki Panu przypomniałem sobie, że dokładnie robiłem to samo jako chłopiec w latach osiemdziesiątych przerysowując wszystkich sylwetek statków z książki "II wojna światowa na morzu" (przepraszam jeśli tytuł jest nieprecyzyjny) porzyczoną od przyjaciela mojego taty. A w tamtych czasach posiadanie takich książek było prawie osiągnięciem legendarnym tym bardziej że posiadał również "I wojnę światową na morzu". Książka "Nierówne boje" jest moją chyba jedną z "najulubieńszych" jest w moim rodzinnym domu i nie pozbędę się jej nigdy. Moim top 1 była zawsze Blyskawica ponieważ w Gdyni przeżyłem większość życia jak narazie. Numer 2 to HMS hood ze względu na wiele rzeczy. Między innymi materiały publikowane przez miesięcznik "Morze" i jedna fajna publikację której chyba już nie posiadam. I mój top 3 to właśnie również "Warspite" że względu na całokształt. No i mam zamiar odwiedzić HMS Belfast tym bardziej że mam od "kilku" lat bliżej niż z Gdyni. No i bardzo ubolewam nad naszym gawronem/ślązakiem którego widok zacumowanego mam zaszczyt 😉 podziwiać za każdym razem wizytując rodzinny dom z okna. Dziękuję za wszystko co Pan robi i pozdrawiam.
Cieszę się że się podobają materiały. Tak, myślę że to był dobry pomysł z tym odcinkiem, bo jak widać w komentarzach, de facto wszyscy mamy takie same korzenie :D Tak samo jesteśmy zawinięci w kocyk tych samych tytułów, z drobnymi różnicami, ale jednak. No i też rysowanie sylwetek. Ja pamiętam że jeszcze rysowałem te okręty i je później wycinałem i sklejałem jak model kartonowy. Teraz jestem w tej dobrej sytuacji, że mam małą kolekcję plastikowych piękności sklejonych i do sklejenia.
Widzę iz kolega mnie uprzedził jeśli chodzi o wspomnienia z dzieciństwa.... "Nierówne boje", "Burza nad Pacyfikiem" (w obu wydaniach są na mojej półce). Moje top 3: HMS Warspie, HMS Warrior, HMS Dreadnought kolejność dowolna. W mojej opinii HMS Warspie, HMS Dreadnought sa top 2 okrętów które powinny przetrwać całe szczęście iż nadal możemy podziwiać HMS Warrior. Miałem wielką przyjemność kilkukrotnie być na pokładzie HMS Warrior w Portsmouth i szczerze polecam najlepiej z przewodnikiem. Zresztą cała Portsmouth Historic Dockyard to uczta dla fanów okrętów i marynarki wojennej. Możliwość wejścia na pokład jednostki flagowej Royal Navy HMS Victory to jest przywilej. Jeśli kolega @tomswia chce wspólnie zwiedzić HMS Belfast w Londynie to proszę o kontakt ja także od "kilku" mam do Londynu bliżej niż z Polski.
Widzę te same książki nas otaczają :) Posiadam wznowienia "1 WŚ na morzu" i "2WŚ na morzu". Niestety nie posiadam książki która obie je spaja czyli "Konflikty i zbrojenia morskie 1920( tu nie pamiętam dokładnie daty) - 1939", a wznawiana chyba nie była. Oczywiście Zbigniew Burza , nad Flisowskim Pacyfikiem, też dumnie stoi na półce ( tak sobie z kuzynem poprzekręcaliśmy imię, nazwisko autora i tytuł książki). Oczywiście "nierówne boje". Ale też: pancerniki 2 wojny światowej krążowniki 2 wojny , światowej wojna samotnych krążowników, plus z tej samej serii o krążownikach pomocniczych Kaiserich Marine. Historia pancernika Mała flota kilka s serii: miniatury morskie, żółty tygrys, sensacje 20 wieku( Skagerrak i Port Artur), oraz też kieszonkowe o bitwach morskich. I jeszcze parę innych.
@@iowa406 Pisze Pan o książce J.W Dyskanta "Konflikty i zbrojenia morskie 1918-1939" Była bardzo kiepsko wydana i nawet mając nowy egzemplarz rozpadła się na oddzielne kartki - klej był bardzo kiepski. Co do "Nierównych bojów to była to seria obejmujące też "Niezwykłe okręty , Niełatwe morze, Niecodzienne rejsy. Miałem je wszystkie , ale z tysiącem innych książek (i Dyskanta i Lipińskiego i Gozdawę-Gołębiowskiego, Pertka, Micińskiego....) oddałem do Biblioteki Uniwersyteckiej UZ gdzie pracuje, więc dalej mam do nich dostęp a inni też mogą skorzystać.
Piękna idea. Moje top 10: - IJN Shigure - USS Nevada - USS King George V - de Ruyter - HMS Exeter - USS Helena - IJN Akagi - USS Missouri (Mighty Mo) - HMS Belfast - USS Nimitz Pozdrowienia!
Też piękna lista. Akagi był rozważany (jeden z moich ulubionych lotniskowców, jak i świetna historia projektu, od trzech pokładów do jednego), Belfast też był rozważany pośrednio (jako typ Town).
@@niemilitarysci w okrętach jest magia. Nie wiem, czy kolejnym razem nie zmieniłbym kilku wyborów. Kocham np USS Seawolf, ale może być kontrowersyjnie, bo to op. Być może zamiast USS Nevada wskazałbym USS Arizona, czy tez w miejsce USS Missouri USS South Dakota. Zastanawiałem się tez nad ORP Błyskawica, ale wygrał IJN Shigure, głównie ze względu ma kmdr Harę, „Kapitana niszczyciela”. Zawsze super materiały, gratulacje!
Kongo, Littorio, Mogami, Warspite, Graf Spee, brytyjska klasa Leander, różne francuzy i włoskie okręty, w sumie trudno ustalić kolejność. BTW świetny odcinek, fajnie że sentymenty odgrywają znaczącą rolę a nie do końca parametry okrętów, coś jak u mnie. Ale na ściance u mnie chyba Kongo, trochę Don Kichot trochę Lancelot ;)
Kaga tak, ale ja należę do klubu sympatyków Kagi i Akagi już po finalnej przebudowie. Szczególnie Akagi. I też rozpaczam że choć model jest dostępny w mojej skali, to cena jest trochę zaporowa
Jest Pan super. Umiejętność przekazu swojej wiedzy połączona z faktyczną pasją sprawiają, że Pana filmy ogląda się absolutnie wspaniale. Moja seria okrętów: 1. San Francisco - tak, myślałem o tym okręcie zanim jeszcze miałem pojęcie, że jest dla Pana nr 1. Szczerze mówiąc zapamiętałem ten sam fragment książki, albo raczej poprzedniczki "Burzy nad Pacyfikiem", bowiem wcześniej pozycje Flisowskiego oraz Pertka były wydawane Wydawnictwo Poznańskie. Tomiszcze poświęcone wspomnianej akcji nosiło tytuł "Na wodach Guadalcanalu". 2. Yahagi - piękny krążownik mający śliczną linię, okręt nie tylko piękny, ale również wspomniany w świetnej książce komandora Hary "Dowódca niszczyciela". 3. Ilustrious - mam na myśli lotniskowiec brytyjski z czasów II wojny. Wspaniały okręt, mający piękną sylwetkę, świetną karierę oraz ciekawy pomysł konstrukcyjny. 4. klasa Trento, ale szczególnie Bolzano, bowiem był nieco zmieniony, podobny nieco do typu Zara, zresztą tp Zara także śliczny 5. I-400 - nowatorski oraz śliczny
Trafiłem tu zupełnie przypadkowo, ale już po kilku minutach "klepnąłem suba". Twoich opowieści o miłości do pewnych okrętów zapoczątkowanej zdjęciami z czasów młodości słucha się z prawdziwą przyjemnością. Szczególnie że doświadczenia z Ise i Long Beach mamy podobne. Nie dotarłem jeszcze do końca tego filmu, więc wracam go oglądać, bo jestem bardzo ciekaw jaki okręt zajął u Ciebie pierwsze miejsce. P.S. Ja akurat uważam, że pancerniki typu Queen Elisabeth wyglądały świetnie po przebudowie z lat 20stych ;) A gdybym robił listę moich ulubionych fotografii okrętów to zdjęcie Queen Elizabeth stojącej w porcie w tamtym okresie i fotografia Barhama idącego na czele kolumny pancerników zajęłyby na niej wysokie miejsca 😉
Cieszę się że materiały się podobają! Co do Queen Elizabeth - ja osobiście, pod względem estetycznym, lubię ten mix elementów I Wojennych i II Wojennych. Te charakterystyczne nadbudówki z nowszych brytyjskich okrętów umieszczone na kadłubie zdradzającym znacznie wcześniejszą konstrukcję.
Też je uwielbiam. Jako szczeniak dostałem taką małą książeczkę z serii "Bitwy XX wieku" (chyba). Ta była o inwazji na Kretę. Była w niej sylwetka Warspite i krążownika Fiji. Od tamtej pory Old Lady jest moim absolutnie ulubionym brytyjskim pancernikiem. Niedawno wróciłem do modelarstwa i Warspite w drugowojennej konfiguracji jest pierwszym modelem który sklejam ( skala 1/700). P.S. Obejrzałem film do końca. Mam kumpla, którego historia miłosna z San Francisco zaczęła się dokładnie tak jak Twoja. Ja po przeczytaniu "Na wodach Guadalcanal" zostałem wielkim fanem Kirishimy. Ehhh stare dobre czasy ;)
Historia o spotkaniu z Invincible przypomniała mi moje początki fascynacji techniką, kiedy to ojciec zabrał mnie, ówcześnie 3-letniego "bajtla" na obchody 150-lecia Drogi Żelaznej Warszawsko - Wiedeńskiej. Po bliskim zapoznaniu z kunsztem inżynierskim rozpalonych pieców i rozgrzanej pary nie było już ratunku przed światem kolei, marynarki, czołgów, samochodów...
Ja byłem w Gdyni i nie udało mi się wejsć z synem na Błyskawicę. U mnie początek to książki Pertka Ognie nad morzem Jawajskim i druga już nie pamiętam tytułu o rajdach pancerników niemieckich na Atlantyku i rejsie Bismarka. Mogami i Myoko brak w zestawieniu :) Fajny odcinek
U mnie co ciekawe pierwszą książką była książka o statkach PMH "Druga Mała Flota" Pertka (w dużej mierze dzięki sugestywnemu obrazowi Adama Warki na okładce). Przeczytanie takiej cegiełki dla niespełna 11 latka było czymś wielkim ale czytałem ją bez tchu - potem poszła lawina. Kupowałem (i kupowano mi) dosłownie wszystko co miało związek z okrętami i statkami przez kolejne 15 lat. To dla okrętów uczyłem się w szkole rosyjskiego, bo tej literatury było wówczas dostępnej więcej i pamiętam zachwyt Sorokinem i "Oboroną Port Artur", i radzieckie czasopisma gdzie pisano o okrętach - jako 13-14latka polityka mnie nie interesowała więc "Kniaż Potiemkin Tawriczeskij" "Askold", "Aurora" były ciekawymi okrętami a Nowikow-Priboj czytało się jak Polewoja (czy raczej Polewego) z jego prawdziwym człowiekiem. Do dziś wojna 1904-1905 to dla mnie najciekawszy okres budownictwa okrętowego. Jedyne artykuły jakie napisałem dla OW dotyczyły rosyjskich okrętów a było to w czasach przedinternetowych. I tak mają całą masę dziwnych nieudanych czy nieszczęśliwych ale bardzo ciekawych okrętów
jestem trochę starszy,(rocznik 68) ale Burza mad Pacyfikiem to była moja książka młodości, a teraz cos kontrowersyjnego dla Autora, moim ukochanym okrętem jest i pozostanie Yamato i Musaschi, cały ich ogrom, uzbrojenie ale i bezsens w czasach dominacji lotnictwa pokładowego to wszytko powoduje ze u mnie oba te okręty będą zawsze uno numero :D, Dotąd jako tapete na kompie mam kazdr z filmu japońskiego o ostatnim rejsie tego kolosa pod Okinawę i walkę z amerykańskimi samolotami
Eee, to nie kontrowersyjne. Ulubione okręty mają tę wolność bycia kiepskimi, lub bezużytecznymi. Ostatecznie nie oceniamy projektu, czy historii, tylko naszą więź z tym przedmiotem. Także, Yamato i Musashi są zupełnie poprawnym wyborem na ulubieńca.
@@jisaburoozawa663 wtedy w języku polskim była to jedyna dostępna tak dogłębna historia wojny na Pacyfiku, wychodziło mało książek na ten temat (było trochę w serii żółty tygrys, ale to nie można porównywać z tą dwutomową cegłą i ten spis z rysunkami okrętów to jak na ówcze3sne czasy było cos super i mało kogo obchodziło na czym się oparł autor... ponadto nie sadze żeby on miła dostęp do amerykańskich archiwów marynarki wojennej, więc pewnie oparł się na amerykańskich opracowaniach...
@@ulan68 Ja to wszystko wiem (rocznik 1973) ale jak słusznie zaznaczył autor kanału "Burza..." jest dziś mocno przestarzała. Nawet spis flot Wywerki-Prekurata na jej końcu jest pełen błędów i uboższy od tego jaki był zamieszczony w "Druga Wojna Światowa na morzu" z roku 1976. Co do rysunków japońskich okrętów w "Burzy..." to część z nich bardzo przypomina te zamieszczane w "The Maru Special" z lat 70-tych.
Chciałem nawet więcej, bo jeszcze myślałem o Ticonderogach, francuskich FREMM i tej najnowszej FTI/FDI, ale no TOP10 to za mało żebym wszystko zmieścił :D
@@niemilitarysci Eh, szkoda że nie zdecydowałeś się na Ticonderogę ;P Choć w sumie może przydałby się na kanale jakiś obszerniejszy materiał o rakietowych jednostkach powojennych. Przyznam że od czasów gdy zagrywałem się w Harpoona '97, na zmianę czytając "Czerwony sztorm" Toma Clancy, temat bardzo mnie ciekawi, a jest o wiele mniej popularny niż te omawiające artyleryjskie jednostki czasów IIWŚ.
Mój top to od dzieciństwa IJN Yamashiro i Fuso za mega grozny wygląd i te przepiękne nadbudówki wysokości wieżowca😊,HMS Warspite za urodę,charakter i lata wiernej służby Koronie,dalej HMS Rodney-mój pierwszy kartonowy model jaki skleiłem z MM z 1975 roku ,Erki nieco zapomniane a które po cichu słuzyły w konwojach i odpędzały niemieckich korsarzy,typ KGV za te piękne czterolufowe wieże...Oj byłoby sporo tych okrętów :) A to przerysowywanie sylwetek to chyba każdy z nas przerabiał🤣🤣🤣
Jak zawsze przygotował Pan znakomity i ciekawy odcinek. Ma Pan rację, pancernik Ise nie był krzykiem nowoczesności ale nadbudówkę miał imponującą, a na lotniskowiec się zupełnie nie nadawał. Pozdrawiam serdecznie i życzę samych ciekawych odcinków w nowym roku
Co prawda nie jestem aż takim "freakiem" w materii marynistyki jak Autor, ale zawsze z wielką przyjemnością oglądam prezentowane materiały. Peselami chyba aż tak bardzo nie różnimy się😉, tym większy szacunek za poświęcanie czasu i ogromu pracy na przygotowanie tych materiałów. Wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku i z niecierpliwością wyglądam kolejnych "wypustów" 🤩.
Bardzo fajny odcinek. Okręty wybrane ciekawe, ale łezka w oku na historię San Francisco. Dokładnie 2 bitwy nocne mnie także wciągnęły w tematykę. Pamiętam jak czytałem pod koniec podstawówki przy świecy bo akurat brak było prądu (do tej pory ślady wosku na tych stronach). To były starcia, które były wtedy dla mnie ciekawsze niż wszystko co się wydarzyło na Atlantyku z Morzem Śródziemnym włącznie. Była to II WŚ na Morzu Jerzego Lipińskiego. Potem posypały się książki głównie o zmaganiach na Pacyfiku. Krótkie opisy tych bitew pobudziły moja wyobraźnię i chęć czytania o nich w wydaniach wielu autorów. Coś w nich jest. Wspaniała dynamika, dużo niewiadomych, trudne decyzje oraz niemały wpływ na całość zmagań o Wyspy Salomona. Walki morskie o Guadalcanal to kwintesencja bitew: wyrównane siły, duża pomysłowość, niesamowita intensywność, szybka adaptacja sposobów walki do sytuacji i Raizō Tanaka ze swoim zespołem. Czego mi brak w top 10 - Japońskich niszczycieli! Były piękne i niesamowicie skuteczne.
Dla mnie najpiękniejsze okręty to włoskie i japońskie, przede wszystkim wspomniane przez Ciebie Ise i Zara, ale również Kongo, Akagi, Nachi, Roma, Vittorio Veneto itp.
Stawiałem na KGV. Moja lista moich ulubionych. 10. Kirishima 9. Kongo 8. USS Johnson 7. Zara 6. Yorktown/ Enterprice 5. ORP Sokół 4. Błyskwica 3. Iowa 2. San Francisco 1. Seydlitz
Jak na moje oko, nadbudówka USS Long Beach mieści na każdej ścianie nadbudówki radar, w którym widać osobne anteny nadawcze i odbiorcze (mniejsza bryła po lewej i po prawej, choć nie wiem która jest która). Idea tego typu radaru (mniejsze subanteny i kierowanie wiązki z pomocą przesunięcia fazy) wydaje mi się podobna z ideą systemu LOFAR, który zrewolucjonizował radioastronomię 🤗
Nie no, z technicznego punktu widzenia to oczywiście chodziło o płaskie ściany dla anten, ale też i o dużo miejsca dla dodatkowej elektroniki która wtedy się zaczęła pojawiać. To był naprawdę rewolucyjny okręt, już pomijając napęd - ale tak naprawdę Ticonderoga to jest ewolucja Long Beach
Jak dla mnie projekt 1144 Orłan. Tak wybajerowanego okrętu, z takim cudacznym napędem, z takim uzbrojeniem i z taką sylwetką nigdy wcześniej ani później nie zrobiono :)
No sowieckie okręty są ciekawe. Obecnie, niestety, choć wiem że to trochę nieracjonalne, to moja sympatia do tych konstrukcji jest mniejsza ze względu na to co się dzieje na świecie. Ale, osobiście zawsze mnie bardziej ruszała Slava (1164 Atlant) niż Kirovy. Ta bateria rakietowa na dziobie była po prostu zbyt "intensywna"!
Fantastyczny świąteczny prezent od Niemilitarystów. Dziękując za niego i za cały rok aktywności na kanale, życzę autorowi aby jego fascynacja okrętami nigdy nie wygasła, a nam, by pojawiały się nowe cykle tematyczne. Zawsze podobały mi się proste, surowe, skupione na funkcjonalności, sylwetki brytyjskich okrętów, dlatego na mojej liście na wysokich pozycjach znalazłyby się i krążowniki liniowe: Tiger, Hood, okręty liniowe: Warspite, KGV, i przede wszystkim, Vanguard, a także krążowniki: typ Penelope, Ajax, Jamajca. Nie zabrakłoby niszczycieli, większość typów zasługuje na uwagę, ze szczególnym uwzględnieniem Tribali, J,K,N i L.M, choćby z uwagi na związki z naszą Marynarką. To mi przypomniało, że w szczenięcych latach wystawiając do walki modele brytyjskich okrętów zawsze nadziewałem się na kontrę kolegów, którzy wyszukiwali amerykańskie, lub japońskie cudaki, i moim 6 x 152 przeciwstawiali, a to Mogami z 15 działami tego kalibru, albo Brookliny, równie "skromnie" wyposażone😀. Jeśli już jestem przy modelach okrętów, z uwagi na ograniczoną ilość miejsca preferowałem skalę, najpierw 1:1800, a potem nawet 1:2500. Moimi "bibliami" były "II Wojna Światowa na morzu" i "I Wojna Światowa na morzu", wyczytane do imentu zwłaszcza w częściach poświęconych wykazom stanów flot. Kolega zaprowdził mnie do swojego sąsiada, dysponującego ogromnym archiwum poświęconemu sprawom wojennomorskim, któremu mogłem zademonstrować swoje modelarskie dokonania. Jak się potem okazało ten Pan, Tadeusz Wywerka Prekurat, był autorem sylwetek okrętów ilustrujących wykazy stanu flot w książce "I WŚ na morzu", proszę zgadnąć jaką wybrał skalę😁? Serdecznie pozdrawiam.
HA! Świetna historia! To zazdroszczę :D Co do brytyjskich okrętów, to ja akurat musiałem do nich dojrzeć. Jak byłem mniejszy, to poza KGV nie bardzo mi się ich estetyka podobała. Teraz jednak są bardzo mocnymi konkurentami. Choć akurat te z okresu I Wojny Światowej, to jednak dalej niemieckie są dla mnie najładniejsze!
Flisowskiego czytałem również za młodu. W mej pamięci utkwiły jakoś japońskie pancerniki Kirishima i Hiei które mimo iż stare i trochę przestarzałe dzielnie służyły Japońskiej marynarce walcząc i ginąc tak jak powinny pancerniki w walce z innymi okrętami choć chyba Hiei został zbombardowany przez samoloty.
Krążowniki liniowe, które "odnalazły się" w nowej roli. PS. O tak! "Burza nad Pacyfikiem"! Wcześniej się ukazywało w mniejszych tomikach -- ja miałem trochę "pecha" (cudzysłów, bo może jednak w sumie szczęście, że choć jeden), bo z tych wcześniej wydanych miałem tylko "Przez środek Pacyfiku", z kampaniami Spruence'a (Tarawa itp.). Swoją drogą odtąd u mnie zawsze Spruence przed Halseyem :)
Moja lista dziesięciu (tylko?!) z komentarzem do każdego przekroczyła by z pewnością dopuszczalna ilość znaków, stąd tylko kilka myśli luźnych. W programie LCS także zdecydowanie kibicowałem Independence. Z lotniskowców USA moim ulubieńcem jest Lexington (pierwszy) ze swoim ogromnym kominem i kadłubem zapamiętany z pierwszych czytanych Miniatur Morskich. Z japońskiej architektury okrętowej chyba ten najzgrabniejszy Mogami. Bardzo lubię późny japoński styl niczym zamków z epoki Edo. Na listę miałby spore szanse załapać się Richelieu, to efekt katalogu Hellera, przysłanego w latach osiemdziesiątych po wysłaniu tzw. prośby ale i zgrabnej sylwetki. Z krążowników liniowych nie Seydlitz ale Goeben/Yavuz za swoją cesarsko-sultansko-centralno-republikansko-aliancko-natowską służbę. To, że Yavuz obok HMS Warspite i USA Enterprise przestały istnieć uważam za trzy największe zbrodnie przeciw muzealnictwu morskiemu. W filmie, zaraz po liście 10 się mój numer jeden. W De Ruyterze się od pierwszego wejrzenia a raczej spojrzenia na okładkę Ogni Morza Jawajskiego zakochałem i to trwa. Dodam jeszcze mocno zapomniane bliźniacze okręty: Ilmarinen i Vainamoinen. Swoje okręty (sporo już ponad 10) zbieram aktualnie w skali 1:2400 z GHQ. Teoretycznie by nimi zagrać kiedyś np. na zasadach Naval Thunder. Praktycznie, bo zawsze chciałem je mieć. Teraz mam okazję a w takiej skali mam to jeszcze gdzie pomieścić. :)
Mogami o taaak! Ja kleiłem 1:2000 z warstw bloku technicznego w latach 90' Potem kot zrobił mi tora tora tora. Fajna skala bo można dużo zrobić i mieć piękną flotę.
USS Intrepid polecam zwiedzić jako punkt obowiązkowy w NY :). Trochę go popsuli wprawdzie robiąc namiot dla wahadłowca ale i tak jest piękny :). Do kotwicy raczej się nie dojdzie o ile pamiętam.. ;)
Świetny odcinek _ okręty wojenne potrafią być naprawdę piękne . Tutaj ciekawy jest temat marynarki wloskiejj - trochę niesłusznie chyba traktowanej u nas z pogardą. Włosi mieli naprawdę dobre konstrukcje. Ich słabe wyniki w walkach z Royal Navy byłyby bardzo ciekawym tematem do omówienia ????
@@niemilitarysci Świetnie Włosi sami mówili o swoich okrętach że są " piu belle come potente " - bardziej piękne niż potężne " ale ich flota naprawdę robiła wielkie wrażenie - czemu nie wykorzystali tego potencjału to ciekawa historia.
Witam świtny materiał na koniec roku w mojej pamięci jednak na zawsze zostaną: 1-ORP BURZA pierwszy okręt który zwiedzałem 2-ORP BŁYSKAWICA 3-ORP WICHER II który do dzisiaj można dotknąć kadłub rdzewieje dalej w Helu proszę o nich pomyśleć bo to kawał histori PMW . Zdrowia i szczęścia w 2023.
No mi niestety Burzy nie było dane zobaczyć. A, i na mój wstyd, muszę się przyznać że na Błyskawicy nie byłem od czasu powrotu do hobby. Myślę że w te wakacje będę się musiał wybrać i wreszcie ją dokładnie obmacać na wszystkie strony.
Warspite, chyba najwięcej gwiazdek za udział w operacjach II ws i też ładny. Taka refleksja nie ma brzydkich okrętów oprócz oczywiście tych cudaków "parzystych" LCS-ów i "Zumwaltów". To moja opinia. I nie przewiduję dyskusji na ten temat.
Hm, w historii wojen morskich było tak wiele znakomitych okrętów, że nie umiem wybrać tej pierwszej mojej dziesiątki. Tym bardziej, że okręty, które uwiodły moją duszę pojawiły się o wiele wcześniej, niż epoka pary, węgla i stali. Na pewno takim okrętem, odkąd opanowałem sztukę czytania, a moją pasję rozbudził choćby program Morze z kapitalną, piracką czołówką, to byl Queen Anne’s Revenge. Okręt schyłku awanturniczego okresu okrętów żaglowych. Drugi okręt to polski galeon Smok, z czasów marzeń Zygmunta Augusta o o polskich okrętach na morzach i oceanach. Gdybym miał zaś szukać coś bardziej współczesnego, acz patrząc z punktu widzenia Twojej listy, to myślę, że moim numerem jeden mogę nazwać HMS Victoria. Predrednot z okresu dojrzewania wielkich okrętów pancernych.
Wybacz, proszę, że dopiero teraz to piszę: znakomity pomysł i oczywiście wspaniałe zrobiony odcinek! Gdzieś tak w połowie materiału zyskałem pewność, że nr 1 to będzie „San Francisco”. To byłby też mój wybór chociaż pewnie dodałbym mu w parze „Salt Lake City” za bitwę koło Wysp Komandorskich! Pozdrawiam i dzięki za konspekt „Bismarcka”.
Cześć. Moja lista to ORP Grom, Bismarck, SMS Lutzow, Chokai, Zuikaku Akagi Seydlitz Potiomkin Burza i coś na koniec Schranchorst jest jeszcze Vittorio Venetto a dlaczego bo mam/miałem modele ciekawa historia a z współczesnych to ORP Warszawa 2 piękny okręt
Richelieu Littorio Graf Spee Kirow ( pierwszy i drugi) Scharnhorst ( pierwszy i drugi) VII C Von der Tann Orzeł Sheffield ( falklandzki) Washington Mój początek to prezent od pewnego komandora portu na Helu , była to przejażdżka trałowcem i Jane's Fighting Schip's rocznik 1962 . Wszystko to działo się pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Matko Boska kiedy to było .
Myślę że wielu z Nas, miłośników marynistyki, ma podobną historię. U mnie jedynie co może być odmienne, to to że do tej pasji powróciłem po długiej przerwie - tak mniej więcej od końca podstawówki do końca studiów i parę lat po inne rzeczy miałem w głowie
Początki zainteresowań, pasji. MM "Bitwy w mroku" Z. Flisowskiego. Guadalcanal i okolice. Dziwiłem się dlaczego Japończycy walczą z Amerykanami. Chyba z 8 lat miałem. To tak na marginesie top nr 1 czyli USS "San Francisco", trochę podobnie do autora.
Według mię pancerniki typu Ise mogły się sprawdzić jako okręty desantowe jak zamienić samoloty na śmigłowce desantowe mały haczyk śmigłowce były na etapie jajeczka i plemnika i tylko u niemców
Świetny kanał. Takie pytanie czy można obejrzeć gdzieś zdjęcia swoich modeli na jakimś forum? Sam je wykonujesz czy kupujesz już złożone. Życzę powodzenia w rozwoju kanału. Lubię słuchać twoich odcinków w czasie budowy CV-6 w skali 1:200. A jeszcze jedno, chyba najładniejszą linie posiada okręt U-boot VII :)
Niestety nie. Nie wrzucałem nigdzie na forum moich "prac". Nie jestem jakimś wykwintnym modelarzem szczerze mówiąc, robię modele poprawne, takie że nie drażnią oka i nie wstyd pokazać. Noszę się z zamiarem odpalenia ponownie streamów modelarskich na twitchu, połączonych z Q&A dotyczących materiałów, to tam będzie może okazja zobaczyć :D
Bardzo fajny odcinek. Widać że autor troszkę popracował nad wymową nazw niemieckich ;-) . Choć Scheer to jednak Szer a nie Shir. Każdy ma swój gust i upodobania mam i ja. Ponieważ jestem wzrokowcem i mam podejście modelarskie to głównie będą to okręty/typy których sylwety mi się podobają. Kolejność przypadkowa: 1. ORP "Orzeł - moja pierwsza książka - "Dzieje ORP "Orzeł" Jerzego Pertka i tak to się zaczęło.. 2. Wszystkie nasze niszczyciele z drugiej wojny światowej. 3. Cały typ "Queen Elizabeth" - za całokształt , każdy fajny jako obiekt modelarski. 4. HMS "Hood' - najpiękniejszy krążownik liniowy plus jego historia. Drugi to HMS "Tiger" . 5. USS "Wichita" - jedynak, kadłub od typu "Brooklyn" wieże pod "Baltimore". Hangar schowany na rufie - po prostu piękność. 6. SMS "Baden" - niemiecki czysty teutoński styl no i zbudowany w Gdańsku. 7. SMS "Derflinger" i siostry - jak wyżej, zresztą wszystkie niemieckie schlacht kreuzer były fajne. 8. "Yamato" - z tą swoją sylwetą nawet i teraz by się obronił ponadczasowym wyglądem 9. "Vittorio Veneto" i siostry - po prostu przepiękne okręty ale z włoskich krażowników to nie typ "Zara" lecz jedynak "Bolzano". 10. Tribale - moje ulubione brytolskie niszczyciele z II wojny światowej. 11. TAKR "Kirow" vel "Admirał Nachimow" - najpiękniejsze "współczesne" okręty. pozdrawiam serdecznie
Fajny odcinek, wybór częściowo zaskakujący, ale o gustach się nie dyskutuje. Dziwi mnie osobiście brak Scharnhorsta, spodziewałem się tego okrętu przynajmniej w pierwszej trójce ;-)
O, Nelsony też, jak najbardziej. Ale o Nelsonach dużo mówiłem przy Epopei Bismarcka, więc już nie dawałem go tu. Ale, też osobiście mam słabość do krążownika liniowego G3, tego niezbudowanego.
Jak bardzo mocno trzeba być pasjonatem żeby się pasjonować obcymi okrętami kiedy swojego niema prawie nic . Ale dzięki temu jest kanał który ludziom którzy się nie znają opowiada bardzo ciekawe różne morskie historie.
Dla mnie Long Beach wygrywa :) wygląda jakby mój 11 piętrowy blok postawić na ogromnej łodzi. Nawet ma talerze do kablówki XD a tak na poważnie mój ulubiony okręt z wyglądu wszech czasów to HMS Hood, była piękna bestia i zginęła z rąk mojego drugiego ulubieńca Bismarcka, jak revell wydał ten model Hood Vs Bismarck to byłem najszczęśliwszy na ziemi :D Natomiast nie rozumiem zachwytów nad Musashi i Yamato, ten kształt zużytej prezerwatywy, komin pochylony jakby ktoś mu kopniaka zasadził po pijaku, proporcje beznadziejne i do tego jeszcze nic nie osiągnął na wodzie
Lektury młodości? "Burza nad Pacyfikiem" wielka rzecz. Wcześniej smaka narobiło mi "Prze środek Pacyfiku". "Od Dunkierki do Dakaru" -- by sięgnąć po Pertka; "Inwazja morska na Danię i Norwegię". A później to już różnie szło. Gdybym miał coś dodać? Cóż, ja fascynowałem się ilustracjami w jakiejś encyklopedii techniki (wojskowej?) z lat 60-tych. Tam, jako wyobrażenie pancernika był francuski... chyba "Jean Bart". Problemem była anonimowość. Cóż, Flisowski to była dla mnie nowa jakość.
Niekoniecznie w kolejności „lubienia” i mieszając typ z konkretną jednostką: Atlanta Akizuki typ County (krążowniki waszyngtońskie) krążowniki typu D typ Dido niszczyciele typu L z 8x4” Błyskawica krążowniki typu Hipper Derfflinger plus: typ Brooklyn HMS Hood PS Twoje początkowe typy troszkę turpistyczne są :) Do Siego Roku!
Dido o tak, może trochę nieudany ale piękny i przełomowa koncepcja co do roli krążownika. Akizuki tu jestem dużym fanem choć na początku nie rozumiałem koncepcji, ale dorosłem. Zdecydowanie najlepszy okręt tej klasy w tamtym czasie. Hood nie wiem dlaczego tak rzadko się pojawia - piękny i przełomowy (pierwszy szybki pancernik).
Dla mnie początkiem zamiłowania do militariów były opowieści mojego Taty i rysowany na kartkach przebieg bitew Grunwald czy Wiedeń. A potem już samo poszło...
Tak to jest. Ja to nie pamiętam skąd to się wzięło, ale coś mi świta, że wdarłem się kiedyś do gabinetu i zacząłem grzebać po półkach. I tak znalazłem Flisowskiego :D
Dla mnie początek to był program w telewizji o polowaniu na Bismarcka okolice 95-96 roku i wtedy zaświeciły mi się oczy do tych kolosów i się zakochałem. :)
San Francisco to zasłużony okręt Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Jednak na to że przetrwał starcie z Hiei wpływ miało to że walka była na bardzo bliskim dystansie i pociski krążownika liniowego cesarskie Marynarki Wojennej nie penetrowały dolnych partii kadłuba umieszczonych pod wodą. Co do użycia przez Japończyków pocisków odłamkowo-burzących to są w zupełności na krążownik. Krążownik nie ma ani takiego opancerzenia a nie taki wytrzymałości nawet jak stary okręt liniowy. A dodatkowo takie pociski ranią i masakrują załogę. Mało osób sobie zdaje z tego sprawę że jeden ranny bez nogi angażuje dwóch albo trzech załogantów którzy muszą go uratować i potem leczyć i się nim opiekować. A martwe nie zajmuje już nikogo.
Dlaczego USS San Francisco przetrwał to już jest oczywiście inna historia. Podobnie jak z HMS Exeter, albo z Bismarckiem. Ale o tym oczywiście nie mogłem wiedzieć mając te parę lat :D
Ulubiony okręt? Ciężka sprawa. Pewnie byłoby to coś z wieku żagli. Ogólnie ulubiony nawodny sprzęt to Cutty Sark i cały typ kliprów, ale to statek, a nie okręt. Z jednostek nowszych niż wiek żagli to jednak ubooty typ XXI. Moje zainteresowanie marynarką (może nie fascynacja, bo to za dużo powiedziane) zaczęło się jednak od Das Boot i łodzi podwodnych, a typ XXI to taki super-uboot.
Szanowny Autorze. Moim ulubionym okrętem jest USS Astoria a fascynacja zrodziła się z tych samych książek co u Pana ale serce oddałem broni pancernej. Emeryt, oficer czołgista. Pozdrawiam.
Czołgi też zaczytuję, ale no pancerka jest niestety u mnie na trzecim miejscu pod względem zainteresowań militarnych. I praktycznie tylko II Wojna Światowa.
Sprawa USS Long Beach i podobnych (Ticonderoga). Long Beach jak najbardziej trzyma proporcje - należy to oceniać mając całościowe wyobrażenie o jednostce (najlepiej model), wtedy doskonale widać jaka jest wielkość całego kadłuba do nadbudówek i ten "kloc" tych wielościennych radarów wtedy w ogóle nie razi w oczy. Nie potrzeba nawet modelu, wystarczy rysunek rzutu bocznego z częścią podwodną. Oczywiście zdjęcia robione zoomem z przodu lub tyłu jednostki, lub ujęcie 3/4 dokonują skrótu perspektywicznego i wtedy wygląda to kuriozalnie trochę. Ta sama sprawa dotyczyła niektórych krążowników japońskich, przy czym tam niestety "przesadzono" i stracono bezpieczną stabilność jednostki - w rzucie bocznym jeszcze to wygląda ok, ale z przodu już nie (oczywiście tak naprawdę nie chodzi o wygląd, tylko o rozkład mas i przesunięcie środka ciężkości).Pozdrawiam P.s. Long Beach jest piękny, ale najpiękniejszy jest USS Bainbridge :)
Rzeczywiście zaskakująca lista. Sam się zastanawiałem które okręty bym umieścił na swojej liście. Wiem, że na pierwszym miejscu znalazłaby się USS North Carolina BB-55, listę by uzupełniła USS Helena, IJN Haruna, IJN Chokai, USS Wahoo, USS Yorktown CV-5, SMS Von der Tann, USS Portland, ORP Błyskawica, USS Constitution. Ustalenia kolejności poza 1 miejscem nie będę się podejmował.
Rezerwacja na pytania i odpowiedzi
Czy "Prince of Wales" będzie na pierwszym miejscu? 🙂
@@suspensoriumkaskaderskie9710 Warspite😁
@@suspensoriumkaskaderskie9710 Wcale bym się nie zdziwił 😁
King George V
@@michu013 Racja, klasa KGV. pzdr
Łooo... Paaaanie... :) "Burza nad Pacyfikiem" Zbigniewa Flisowskiego i druga połowa podstawówki :) Na bazie szkiców na końcu książki, jako 6-to klasista, zaprojektowałem od zera i zrobiłem z papieru model okrętu "Prince of Wales". Zajęło mi to prawie rok -uczyłem się wtedy jak pracować z papierem różnej grubości i który klej co może skleić :)
Jego wygląd oraz udział w pościgu za Bismarkiem i nagły koniec pod Quantan mocno zapadły mi wtedy w pamięć. Nadal mam słabość do tego okrętu :)
Pozdrawiam i subskrybuję!
Tak jest. Ja odrysowywałem kadłub na kartonie i to później sklejałem w całość i takimi "flotami" toczyłem bitwy na dywanie. Dobre czasy!
zachwycam się nie tylko wiedzą, okrętami, bitwami, itp. ale mój szczery podziw budzi język.... najwyższy szacunek!
Cieszę się że się podoba! Staram się, acz no nie jestem wolny od błędów wymowy. Ale się staram!
@@niemilitarysci Doceniamy👍🎩
O tak na tym kanale zawsze odcinki są wysokiej jakości. Ale polecam też kanał morskie opowieści. Szczególnie odcinek o najbardziej pechowym okręcie US Navy, opisane sytuacje to komedia
Bez dwóch zdań Drops to Mistrz tego tematu na polskim YT.
O takim kanale mogłem za PRLu tylko pomarzyć.
Wyczekiwanie na nowy odcinek mogę porównać do wyczekiwania na nowy numer dawnego "Morza" albo nowego Małego Modelarza😊
@@przemekciempiel6557
Morskie opowieści świetnie uzupełniają ten kanał, tu konkrety, tam opowiastki i anegdoty
10.Galeon Vasa
9.Lotniskowiec Charles de Gaulle
8.Okręty podwodne typu IXC
7.Lotniskowiec Principe de Asturias
6.Niszczyciel Błyskawica
5.Pancernik Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij
4.Krążownik Takao
3.Krążownik Aurora
2.Lotniskowiec Kaga
1. Krążownik Piotr Wielki
Też dobre. Ale z rosyjskich okrętów to dla mnie zawsze Bogatyr i Riurik.
Jest cos magicznego w bitwach wokol Guadalcanalu. Jedno z najstarsztch "morskich" wspomnien jakie mam to obraz z magazynu "Morze" : Amerykanski niszczyciel, a na drugim planie potezny Hiei... A wszystko na tle pomaranczowej luny pozarow, i pociete promieniami reflektorow... No czysty teatr... Chyba Dragon umiescil ten obraz na pudelku z modelem USS Laffey. Swoja droga - pierwsza ksiazka, a raczej pierwsze zdania, jakie samodzielnie przeczytalem to podpisy pod zdjeciami w "Na Wodach Guadalcanalu"... I ta okladka z prowadzacym ogien Washingtonem... do dzis to moj ulubiony pancernik
Masz rację coś w tym jest... Na wodach Guadalcanalu .... Savo
,Esperance
Tassafaronga...
A potem ... między Nową Gwineą a archipelagiem Bismarcka.... zaciekłe boje US Navy z Tokyo Expres ...
To prawda, kampania na Guadalcanal jest wyjątkowa. Ale też i pewnie dlatego, że była tak zażarta i tyle bitew faktycznie miało tam miejsce. I też to były bitwy w swej naturze bardziej agresywne. Dla przykładu na morzu śródziemnym też się ostro okładali, ale jednak intensywność tych starć nie jest taka duża jak koło Guadalcanal.
Pamiętam ten pełen ekspresji obraz z "Morza". Zresztą kalendarze z obrazami Werki również były przeżyciem i człowiek ganiał po kioskach by dorwać.
Myslalem, ze polowa listy ro beda jakies brytyjskie szkaradztwa, a tu zonk, byl wlasciwie tylko jeden. Wprawdzie byly "oh i ahy", ale i tak myslalem, ze bede tu rzygac tecza.
Co do samego zawartego materialu.
Najwieksze wow to zrobila na mnie ta pocztowka, swietna sprawa, brawa dla darczyncow. Piekny gest, wyjatkowy przedmiot.
Przy miejscu drugim, niespodziewalem sie takiego finalu. Szkoda, ze to sie tak skonczylo. Czasy gdy wymiana informacji nie byla tak ulatwiona. Ciekawe ile takich Dropsow musialo sie obejsc smakiem. SmutnaZaba. Padla informacja, ze byly robione zdjecia. Ja sie pytam gdzie jest fota gufniarza Dropsa na tle lotni? :D
Moje top 10 okretow? Nie posiadam. Szkoda mi wszystkich przerobionych na zyletki, czy spoczywajacych na dnie. Kazdy to byla nieprawdopodobna maszyna pokazujaca co potrafi stworzyc czlowiek. Dobrze, ze choc czesc tej historii wciaz mozna podziwiac.
Kazdy piekny na swoj sposob, ale kazdy, bez wyjatku, wprawiajacy w zadume.
Dzieki za material.
Drogi Niemilitarysto!
Ja za model z ostatniego slajdu dałbym się ogolić na łyso ;) Może się nie znam, ale dla mnie jest piękny.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za materiał. Ahoj!
O proszę! A my to imiennicy jesteśmy. Model jest ok, ale dzisiaj bym go już znacznie lepiej zrobił. I kolory są nie do końca jakie powinny być, bo to szło z instrukcji trumpetera, a ta niekoniecznie jest adekwatna.
Witam.Z Invincible miałem tak samo 👍staliśmy ze szwagrem i naszymi córkami w mega kolejce i jak byliśmy całkiem blisko trapu to ende.Ale my mieliśmy z Tczewa trochę bliżej.Takie zestawienia TOP10 TO SUPER zabawa.Pozdrowienia w Nowym Roku.🎇
Cieszę się że się podoba! Gdzieś mam zdjęcia chyba z tego wyjazdu, ale jako że rodzice robili zawsze multum zdjęć, to muszę kiedyś poświęcić parę dni na przekopanie się przez te fotki, może znajdę :D
Jako 12 latek wpadłem kiedyś u babci na strychu w czasie wakacji na książkę Nowikowa Cuszima i mimo że autor robił cuda erudycji cały czas kibicowałem Japończykom, no bo wiadomo Ruski to Ruski. Tematyka była na tyle wciągająca, że sięgnąłem po książki, które już były w domu na półkach ale nawet nie przychodziło mi do głowy ich czytać czyli "Pierwsza wojna światowa na morzu" Gozdawy Gołębiowskiego, "Druga wojna światowa na Morzu" Lipińskiego oraz "Wielkie Dni Małej Floty" Pertka a po tej pierwszej również przeżyłem fazę rysowania sylwetek okrętów, obowiązkowo czarnych jak w książkowym oryginale. Wprawdzie nie wykształciłem wielkiego hobby marynistycznego i osobiście nie akceptuję wody głębszej niż 5 metrów ale nadal lubię książki, no i moją większą pasję czyli filmy tej tematyce.
A jakże! I jeszcze tygrysy, była jeszcze faza na tygrysy. Ale tak, jednym z przewijających się wspólnych mianowników jest właśnie to rysowanie okrętów w zeszytach. Klasyk!
Podobał mi się ten materiał. Moja lista ulubionych może nie będzie zbytnio się pokrywała z gustem autora, ale co mi tam. Moje ulubione okręty z różnych epok to:
1. Japoński lekki krążownik Oyodo - za to, że w gronie krążowników Rengo Kantai był nietypowy i podczas wojny był największym japońskim lekkim krążownikiem.
2. Brytyjski pancernik Warspite - za heroizm podczas bitwy jutlandzkiej. Wykręcić dwa kółka pod ostrzałem 10 nimieckich pancerników to jest COŚ. Zwłaszcza, że po wszystkim miał całą artylerię na chodzie.
3. Amerykański krążownik San Francisco - za starcie z pancernikiem Hiei w nocnej bitwie u wyspy Savo.
4. Amerykański pancernik Washington - bo miał fajną klasyczną sylwetkę. Zgubił admirała z pokładu, ale rozwalił Kirishimę.
5. Brytyjski lotniskowiec Illustrious - za odporność podczas ataków Sztukasów i pokazanie światu na czym polega odporność na ataki lotnicze.
6. Brytyjski krążownik liniowy Renown - za sposób w jaki został przebudowany i jego dokonania wojenne.
7. Krążowniki Sheffield i Belfast - za zasługi w obronie konwojów arktycznych.
8. Niszczyciele typu Grom - za piękno sylwetki zaraz po zbudowaniu.
9. Krążowniki typu Zara - za piękno i moc. W sumie były to najsilniejsze krążowniki zbudowane w Europie przed II wojną światową.
10. Francuski pancernik Strasbourg - za piękno i harmonię sylwetki. Dla mnie jest po prostu fajny...
O, to dobra lista. Tak, Illustrious też piękny okręt i zasłużona klasa. Też przebudowana po wojnie.
@@niemilitarysci Ciekawych typów czy samych okrętów byłoby więcej... Tak dla przykładu:
Amerykański lotniskowiec Midway za "kosmiczny" obrys pokładu lotniczego po wszystkich przebudowach.
Włoskie pancerniki typu Andrea Doria za "pazur nowoczesności", który uzyskały po przebudowach.
Żeby nie trzymać się tylko II wojny, to kilka współczesnych okrętów.
Na szczycie listy przebojów atomowe krążowniki: Long Beach i Kirow. Pierwszy za to, że był tak brzydki, że aż fajny. Natomiast Sowiet za to, że pokazano na nim przyszłość uzbrojenia okrętów, które schowano w kadłubie.
Brytyjski lotniskowiec Eagle, który pomimo wojennego rodowodu został wycięty tylko ze względu na oszczędności. Smutne to trochę, bo ładna bestia była.
Śmigłowcowiec Moskwa. Okręt tak niezbyt piękny, ale intrygujący.
No i nie może zabraknąć na tej liście brytyjskich fregat typu 22 lub jak ktoś woli typu Broadsword. W uzasadnieniu mógłbym napisać to samo, co o Long Beach...
Na razie chyba wystarczy... 😁
Zary jako najsilniejsze europejskie przedwojenne? Hmmm... A gdzie Algerie?
@@iowa406 Zaraz za nimi... 😇
Grom - bardzo dobry wybór do zestawienia. Oyodo też ciekawy projekt. Francuskie pancerniki (kieszonkowe) miały urok i trochę przełomowych rozwiązań. Cała lista OK. Może i swoją przemyślę.
Odcinek genialny. Pamiętam jak wielokrotnie z wypiekami na twarzy czytałem opis tej bitwy SanFran. Jak o to przetrwał? Nie miał prawa a jednak. Z listy top 10 zrobiłbym listę top 5 każdego typu. Historie poszczególnych okrętów są tak fascynujące że trzeba je opowiadać.
Jedna z ciekawszych bitew morskich w ogóle. Takie top 5 może się pojawi z jakiejś okazji, nie wykluczam.
Miał prawo. Żadne z trafień z 356mm nie dotyczyło newralgicznego miejsca okrętu jeśli chodzi o pływalność, a do tego to była amunicja burząca a nie ppanc. Stąd duże zniszczenia i straty, ale przeżycie okrętu.
Zresztą "New Orleansy" cechowała naprawdę spora żywotność . Mimo straty trójki pod Savo (jak typu Zara pod Matapanem) nie zawiniły tu właściwości okrętów (no może pechowe umieszczenie hangarów samolotów "pomogło", ale tak SF jak i zwłaszcza pod Tassafarongą Minneapolis a także New Orlean traciły całe części dziobowe a przetrwały
"Cuszima" Nowikowa - Priboja przeczytana w wieku, może...ośmiu, dziesięciu lat? I z mniej/więcej tego samego okresu "Diabelska wyspa" Andrzeja Mozołowskiego z biblioteczki "żółtego tygrysa" opisująca w wielkim uproszczeniu właśnie walki o Guadalcanal - to pierwotny zaczyn moich zainteresowań, nie tylko marynistycznych ale i ogólnohistorycznych które pogłębiam do dzisiaj.
Ciekawy odcinek o ciekawych okrętach, teraz czas na następny świąteczny bonus ; TOP 10 najciekawszych morskich bitew ;)) Pozdrawiam.
Witam , a może jakiś odcineczek z modelami które Pan posiada ???
Jest to możliwe, ale ostatnio trochę mi się modelarstwo skrzywiło w stronę Warhammera 40 000, które to hobby też sobie odnowiłem przez przyjaciół. Acz, no stocznia powolutku składa do kupy HMS King George V z Tamiyi :D
Sklejam model naszego pięknego Pioruna (G65), popijam Kle Kle i daję lajka. Pozdrawiam każdego, kto to przeczyta
to łączę się w modelarskim braterstwie, bo dłubię właśnie nad King George V :D
Cóż za świetny odcinek! Miałem wrażenie, jakby to były moje własne wspomnienia..., gdyż ja także na Burzy spędziłem długie godziny. Mnie na tej liście zabrakło USS Washington. Cóż to był za bój z Kirishimą! Nie wiem, ile razy wcielałem się w jednego z marynarzy, oczywiście Washingtona :) Ogromne dziękuję za De Ruytera, do którego czuję ogromny sentyment (koniecznie musiałem go zdobyć w WoW :). Ale zabrakło mi HMS Hood'a. Bez uzasadnienia, a może skoro to taki świąteczny odcinek, to dodam tylko, że przez sentyment do wspomnień, gdy odkrywałem jako młody chłopak te piękne okręty. I do dziś i na zawsze będę ich wielkim fanem. Ps. a moim marzeniem jest odwiedziź muzeum na USS Arizona, sami wiecie gdzie... Dziękuję za ten odcinek, jeszcze bardziej niż za wszystkie inne!
Cieszę się że się podoba. Proszę pamiętać, że no niestety to tylko top 10. Musiałem wybrać z tych wszystkich tylko 10 sztuk. I jak był konflikt, czy wolę ten czy ten, to wybierałem ten okręt o którym jeszcze nie mówiłem :D
@@niemilitarysci I ja to rozumiem :) Dlatego ja dopisałem swoje "wspomnienia" i obiekty westchnień ;)
Uśmiechnąłem się szeroko słuchając o przerysowywaniu rzutów jednostek min. z 1 tomu "Burzy nad Pacyfikiem"- sam tak robiłem w połowie lat 80-tych - skąd się dało , z Modelista-Konstruktora, gdzie prezentowano serię "Morskaja Kolekcja", z "Morza", Modelarza .... Problemem był ogromny głód rysunków - do 1989 roku jedynym rysunkiem w polskiej literaturze Yamato był bodajże rysunek wielkości znaczka pocztowego w "Encyklopedii odkryć i wynalazków". Nie można zapomnieć o sylwetkach w spisach Tadeusza Wywerki - Prekurata czy w Lipińskim, czy w Konfliktach Dyskanta.
Zaś moja 10 będzie chyba o wiele mniej oryginalna niż Autora:
1.) SMS Hindenburg
2.) IJN Yamato,
3.) Vittorio Veneto
4) HMS Hood
5) Zara
6.) Riuryk (II) 1905r.
7.) Chokai
8) Richelieu
9) Taszkent
10) Le Fantasque
Tak, przerysowywanie to wspólna cecha, co widać po komentarzach. W liście bym tylko zamienił Hindenburga na Lutzowa. Ten trójnożny maszt na Hindenburgu mi się mniej podoba niż ten skromny na Lutzowie. Też zresztą jestem odrobinę skwaszony, że niedawno Takom wypuścił model właśnie Lutzowa i Derfflingera ale w 1:700, a to nie moja skala. Liczę że zeskalują w górę.
@@niemilitarysci W dużej mierze miejsce na liście jest pokłosiem konkretnych zdjęć - a właśnie piękna portretowa fotografia Hindenburga pokazuję zbalansowany proporcjonalny okręt będący emanacją siły i elegancji zarazem.
Podobnie zdjęcie Yamato z prób prędkości ze swym majestatem.
Włoska szkoła budownictwa to zrozumiałe - lekkość elegancja linii - równie dobrze mógłby tu być "Luigi di Savoia Duca degli Abruzzi " - jeden z najlepszych krążowników lekkich sprzed IIwś.
Hood to zrozumiałe - choć mógłby tu być i HMS Tiger, podobnie Maya z odkosami w czasie prób, Takao i zdjęcie z prób w 1932 roku zamiast Chokai .
Zastanawiałem się też nad USS Connecticut (BB-18), którego zdjęcie od dziobu na pełnej prędkości przez lata było u mnie tapetą.
I można by tak bez końca...
moj DE RUYTER sie pokazal--chociaz tyle..dziekuje i Dosiego Roku !!!
wzajemnie wzajemnie!
De Ruyter również i u mnie budzi pozytywne wibracje :)
@@wolffweber7019 bo piekny byl i juz !
świetnie się tego słucha. Z resztą wszystkie materiały są genialne. Wincyj !!!
Cieszę się że się podobają!
Czesi po referendum w Królewcu ( teraz Karlovacku ) w którym 107 % głosujących było za przyłączeniem się do Republiki Czeskiej zaczęli budowę dwóch okrętów : pancernika " Karel Gott " i lotniskowca " Helena Vondrackova " , i to będą moje ulubione okręty .
Bardzo dziękuję za ten odcinek.
Aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy przypomniałem sobie moje początki z marynistyką. U mnie się zaczęło od przeglądania czarno-białych sylwetek okrętów w trzytomowej Encyklopedii Wojskowości, a potem, jakoś tak w 2 klasie podstawówki kupiłem "Wielkie dni Małej Floty"... i to dopiero była jazda (sylwetki i dane okrętów w aneksie rzucały na kolana). Osobiście też przerysowywałem je wiele razy tworząc wielką flotę okrętów. Po drodze były różne "Żółte tygrysy" i "Miniatury morskie", aż wreszcie jakoś tak w 5-6 klasie dopadłem "Burzę nad Pacyfikiem". To był totalny odlot. Książkę pożyczyłem więc przepisałem wszystkie dane taktyczno-techniczne okrętów znajdujące się w indeksach (podobnie zrobiłem z "I i II wojną światową na morzu"). Wyszły z tego opasłe zeszyty ;)
I zgadzam się z opinią, że nocna bitwa o Guadalcanal działała na wyobraźnię jak seans Gwiezdnych Wojen, na który poszedłem w 1 klasie podstawówki. Do dziś pamiętam sylwetkę San Francisco z zaznaczonymi trafieniami okrętu w obie burty. W ogóle całość starć o Guadalcanal jest chyba najbardziej dramatyczna ze wszystkich bitew na Pacyfiku, gdyż cechuje ją względna równowaga sił, czego nie było już w kolejnych etapach wojny. A bitwa z udziałem San Francisco i Atlanty ma szczególny przebieg ze względu na dramatyzm (starcia z pancernikami na odległości strzału z karabinu, friendly fire, długie lance, straty wśród kadry oficerskiej, wreszcie ogromna determinacja załóg amerykańskich, którym dorównywała chyba tylko bitwa o Midway). Bitwę tę wielokrotnie rozegrałem przy użyciu papierowych okrętów :)
Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i życzę Ci wielu świetnych filmów w 2023 roku
Przemek
Piękna opowieść. W dzieciństwie również lubiłem "morskie opowieści", choć nigdy tak wyczynowo. Wrażenia jakie musiał zrobić Invincible nawet nie próbuję sobie wyobrażać, po tym jak, chyba pod koniec lat '70-tych, zobaczyłem w usteckim porcie jakieś radzieckie okręty. Nie mam pojęcia co to były za jednostki, z pewnością nie lotniskowce, ale i tak wydawały mi się olbrzymie jak góry i budzące zrozumiałą grozę.
Jestem starszym widzem, więc moje korzenie też są wiekowe: "Od Pearl Harbor do Singapuru" - USS Nevada, "Bitwa o Midway" - USS Yorktown (CV-5), "Bitwa u ujścia Rio de la Plata" - Achilles, Ajax, Exeter, "Od Mers El Kebir do Tulonu" - niszczyciel Mogador. Plus francuskie awiza kolonialne, poruszają mnie jakoś swoim przeznaczeniem do służby na dalekich morzach i związaną z tym konstrukcją.
A to tak. I jeszcze Wielkie Dni Małej floty. U mnie jeszcze była I Wojna Światowa na Bałtyku. No ale to były co, późne lata 90-te w moim przypadku, wczesne 2000.
@@niemilitarysci nooo, I WW na Bałtyku to był prawdziwy sztos. Zwłaszcza te krążownik na mieliźnie i zdobyte niemieckie szyfry...
I zagłada 10tej flotylli niszczycieli na minach.
Jak zwykle, bardzo ciekawy materiał. Dobra sobota, tak trzymać.
mój osobisty ranking:
1) ORP Gryf - moje marinistyczne hobby zaczęło się ponad 3 dekady temu od przeczytania "tygryska" p tym okręcie.
2) ORP Orkan - Najnowocześniejszy polski niszczyciel ww2. Dodatkowo niszczycie typu M uważam za najpiękniejsze okręty w swojej klasie.
3) HMS Illustrious - Za dokonania - Rajd na Tarent, wytrzymałość i piękno tego okrętu. Dla mnie to on jest najbardziej zasłużonym lotniskowcem ww2 - sorry USS Enterprise.
4) KGV - Zalety tego okrętu były już omawiane na tym kanale. Poza tym, pierwszy model pancernika jaki w życiu złożyłem był właśnie KGV z MM :).
5) Lotniskowiec Taiho - nie wiem czemu, ale mi się podoba. Może dzięki podobnej do Illustriousa sylwetce ?
6) Krążownik Takao - silne uzbrojenie, 5 wież artylerii głównej i ogromna nadbudówka dziobowa robią wrażenie. Oraz za przetrwanie wojny.
7) USS Abraham Lincoln - kto przepłynął małą łodzią obok lotniskowca typu Nimitz, zna powód :) A do tego zbudowałem już dwa modele tego właśnie okrętu :)
8) HMS Dido - nie wiem czemu :)
9) ORP Dzik (typ U) - konsekwencje czytania w dzieciństwie Torpedy w Celu
10) HMS Hood - za całokształt, był omawiany na tym kanale, więc oszczędzę detali ....
A mi właśnie spodobała się pobieżność i luźna forma tego odcinka.
Cieszę się że się podoba!
o niektorych okretach mowi pan z taka pasja , ze ja , na miejscu panskiej drugiej polowy poczulbym sie wyraznie zaniepokojony :) . tez bylem w gdynii w 98 . od strony rufy stala czesc naszej flotylli , nie pamietam , tralowcow albo kutrow torpedowych , do dzisaj wspominam ten smutek jaki mnie ogarnal na widok tej dysproporcji . duzo dobrego zycze .
Ha! Dlatego jestem kawalerem!
@@niemilitarysci He trafiają się tez bardzo wyrozumiale ;) Ja od żony dostałem na swieta obraz z Yamato wychodzącym z burzy :)
Skarb, skarb! Chuchać i pielęgnować.
Ja w latach 80-90 tez zaczytywalem sie ksiazeczkami Flisowskiego "Ognie morza Jawajskiego", "Na wodach Guadalcanlu", "Przez srodek Pacyfiku" i cala reszta serii (polowalem na nie w antykwariacie, dzis bez problemu mozna nabyc przez Internet). Fanom nocnych walk pod Guadalcanal polecam 1-szy odcinek serialu "The Pacific" gdzie pokazano z oddali fragment bitwy pod Savo - to zaledwie kilkanascie sekund ale klimat wspanialy. Z ciezkich krazownikow US Navy lubie tez "Minneapolis" i "New Orleans" za przetrwanie poteznych uszkodzen pod Tassafaronga, "Salt Lake City" za bitwe kolo Wysp Komandorskich. No i oczywiscie nie zapominam o "Juneau" za przepiekna sylwetke i tragiczny los. Troche wstyd, ze zaden z tych krazownikow-koni pociagowych US Navy, ktore przetrwaly wojne nie zostal okretem muzeum :(
też jestem tego zdania. Generalnie ta polityka zachowywania okrętów - muzeum mogłaby być jakoś sensowniej ogarnięta. No ale, to jednak jest USA i każdy stan ma tam swoje widzimisie. Ale myślę że byłoby zgrabniej, jakby jakiś Portland się zachował, albo chociażby Boise, a mogłoby być 1 essexa mniej, albo 1 south dakotę mniej.
@@niemilitarysci krazowniki pocieli w wiekszosci w '59-'61 a wtedy jeszcze niestety nie bylo chyba "klimatu" na kosztowne okrety-muzea. :( A jak sie obudzili w latach '90 to zostawili chyba wszystkie zachowane pancerniki.
Zdrowia, szczęścia pomyślności w Nowym Roku!
Dziękujemy za wszystkie, doskonale przygotowane materiały w 2022.
Pozdrawiamy z New Yorku.
Top 10 okrętów - może nie najładniejsze, ale moim zdaniem przełomowe typy okrętów. Ciężko wybrać tylko 10. Pewnie coś pominąłem i czegoś zapomniałem, ale na 1 godzinę przemyśleń wygląda to tak. (Trochę ograniczyłem się w czasie do 2 wojen światowych.)
1. Typ Dreadnought - zdeklasował kilka klas okrętów i rozpoczął na nowo wyścig zbrojeń.
2. Typ Queen Elizabeth - kolejny przełom w klasie pancerników. Solidny Pancernik 2 wojen światowych.
3. Krążownik Liniowy Kongō - krążownik liniowy 2 wojen.
4. Niszczyciel Fubuki - prawdziwy przełom budownictwa niszczycieli. Dobrze uzbrojony no i te długie lance. Protoplasta kolejnych wspaniałych niszczycieli Japońskich. Oj mieli z nimi Amerykanie problemy.
5. Niszczyciel/eskortowiec typu HUNT - to takie okręty były koniami roboczymi w Bitwie o Atlantyk. Tanie i skuteczne!
6. Okręt podwodny typ VII (c) - ilość wyprodukowanych sztuk i niesamowita skuteczność na początku wojny. Chyba żaden inny typ okrętu nie zatopił tyle co typ VII.
7. Krążownik przeciwlotniczy typu Dido - teraz to brzmi całkiem rozsądnie, ale gdy był projektowany wielu pewnie się stukało w głowę. Nie był specjalnie udany, ale pomysł okazał się być trafiony i wykorzystany przez US Navy w dopracowanym wydaniu.
8. Krążownik typu San Francisco - solidna zrównoważona konstrukcja. Dobra żywotność i przy rozsądnych pozostałych parametrach.
9. Lotniskowiec typu ESSEX - właściwie ten typ okrętu przeważył wynik w wojnie na Pacyfiku. Niesamowita proporcja skuteczności do ceny.
10. Lotniskowiec typu Cassablanca - cichy bohater wsparcia. Może miał nawet większy wpływ na wyniki wojny niż inne wspanialsze typy okrętów.
Trochę nie podobają się proporcje w klasach okrętów. Ogólnie uważam, że niszczyciele odegrały kluczową rolę, ale jednak urok dużych okrętów zdominował trochę listę. Chyba słabość większości z nas. Kto pamięta o fregatach i korwetach II WŚ a ich wpływ na losy wojny był olbrzymi.
Oj oj. To było bardzo bardzo uhmm. 🙂. I dzięki Panu przypomniałem sobie, że dokładnie robiłem to samo jako chłopiec w latach osiemdziesiątych przerysowując wszystkich sylwetek statków z książki "II wojna światowa na morzu" (przepraszam jeśli tytuł jest nieprecyzyjny) porzyczoną od przyjaciela mojego taty. A w tamtych czasach posiadanie takich książek było prawie osiągnięciem legendarnym tym bardziej że posiadał również "I wojnę światową na morzu". Książka "Nierówne boje" jest moją chyba jedną z "najulubieńszych" jest w moim rodzinnym domu i nie pozbędę się jej nigdy. Moim top 1 była zawsze Blyskawica ponieważ w Gdyni przeżyłem większość życia jak narazie. Numer 2 to HMS hood ze względu na wiele rzeczy. Między innymi materiały publikowane przez miesięcznik "Morze" i jedna fajna publikację której chyba już nie posiadam. I mój top 3 to właśnie również "Warspite" że względu na całokształt. No i mam zamiar odwiedzić HMS Belfast tym bardziej że mam od "kilku" lat bliżej niż z Gdyni. No i bardzo ubolewam nad naszym gawronem/ślązakiem którego widok zacumowanego mam zaszczyt 😉 podziwiać za każdym razem wizytując rodzinny dom z okna.
Dziękuję za wszystko co Pan robi i pozdrawiam.
Cieszę się że się podobają materiały. Tak, myślę że to był dobry pomysł z tym odcinkiem, bo jak widać w komentarzach, de facto wszyscy mamy takie same korzenie :D Tak samo jesteśmy zawinięci w kocyk tych samych tytułów, z drobnymi różnicami, ale jednak.
No i też rysowanie sylwetek. Ja pamiętam że jeszcze rysowałem te okręty i je później wycinałem i sklejałem jak model kartonowy. Teraz jestem w tej dobrej sytuacji, że mam małą kolekcję plastikowych piękności sklejonych i do sklejenia.
Widzę iz kolega mnie uprzedził jeśli chodzi o wspomnienia z dzieciństwa.... "Nierówne boje", "Burza nad Pacyfikiem" (w obu wydaniach są na mojej półce).
Moje top 3: HMS Warspie, HMS Warrior, HMS Dreadnought kolejność dowolna. W mojej opinii HMS Warspie, HMS Dreadnought sa top 2 okrętów które powinny przetrwać całe szczęście iż nadal możemy podziwiać HMS Warrior.
Miałem wielką przyjemność kilkukrotnie być na pokładzie HMS Warrior w Portsmouth i szczerze polecam najlepiej z przewodnikiem. Zresztą cała Portsmouth Historic Dockyard to uczta dla fanów okrętów i marynarki wojennej. Możliwość wejścia na pokład jednostki flagowej Royal Navy HMS Victory to jest przywilej.
Jeśli kolega @tomswia chce wspólnie zwiedzić HMS Belfast w Londynie to proszę o kontakt ja także od "kilku" mam do Londynu bliżej niż z Polski.
Widzę te same książki nas otaczają :)
Posiadam wznowienia "1 WŚ na morzu" i "2WŚ na morzu". Niestety nie posiadam książki która obie je spaja czyli "Konflikty i zbrojenia morskie 1920( tu nie pamiętam dokładnie daty) - 1939", a wznawiana chyba nie była. Oczywiście Zbigniew Burza , nad Flisowskim Pacyfikiem, też dumnie stoi na półce ( tak sobie z kuzynem poprzekręcaliśmy imię, nazwisko autora i tytuł książki). Oczywiście "nierówne boje". Ale też:
pancerniki 2 wojny światowej
krążowniki 2 wojny , światowej
wojna samotnych krążowników, plus z tej samej serii o krążownikach pomocniczych Kaiserich Marine.
Historia pancernika
Mała flota
kilka s serii: miniatury morskie, żółty tygrys, sensacje 20 wieku( Skagerrak i Port Artur), oraz też kieszonkowe o bitwach morskich.
I jeszcze parę innych.
@@iowa406 Pisze Pan o książce J.W Dyskanta "Konflikty i zbrojenia morskie 1918-1939" Była bardzo kiepsko wydana i nawet mając nowy egzemplarz rozpadła się na oddzielne kartki - klej był bardzo kiepski. Co do "Nierównych bojów to była to seria obejmujące też "Niezwykłe okręty , Niełatwe morze, Niecodzienne rejsy. Miałem je wszystkie , ale z tysiącem innych książek (i Dyskanta i Lipińskiego i Gozdawę-Gołębiowskiego, Pertka, Micińskiego....) oddałem do Biblioteki Uniwersyteckiej UZ gdzie pracuje, więc dalej mam do nich dostęp a inni też mogą skorzystać.
Piękna idea. Moje top 10:
- IJN Shigure
- USS Nevada
- USS King George V
- de Ruyter
- HMS Exeter
- USS Helena
- IJN Akagi
- USS Missouri (Mighty Mo)
- HMS Belfast
- USS Nimitz
Pozdrowienia!
Też piękna lista. Akagi był rozważany (jeden z moich ulubionych lotniskowców, jak i świetna historia projektu, od trzech pokładów do jednego), Belfast też był rozważany pośrednio (jako typ Town).
@@niemilitarysci w okrętach jest magia. Nie wiem, czy kolejnym razem nie zmieniłbym kilku wyborów. Kocham np USS Seawolf, ale może być kontrowersyjnie, bo to op. Być może zamiast USS Nevada wskazałbym USS Arizona, czy tez w miejsce USS Missouri USS South Dakota.
Zastanawiałem się tez nad ORP Błyskawica, ale wygrał IJN Shigure, głównie ze względu ma kmdr Harę, „Kapitana niszczyciela”.
Zawsze super materiały, gratulacje!
Tak jak święta tak ten odcinek- jedyny, niepowtarzalny po prostu Perełka.😊
Cieszę się że się podoba!
Kongo, Littorio, Mogami, Warspite, Graf Spee, brytyjska klasa Leander, różne francuzy i włoskie okręty, w sumie trudno ustalić kolejność. BTW świetny odcinek, fajnie że sentymenty odgrywają znaczącą rolę a nie do końca parametry okrętów, coś jak u mnie. Ale na ściance u mnie chyba Kongo, trochę Don Kichot trochę Lancelot ;)
Przyznam się że ja miałem ten sam problem. Jest tyle pięknych i ważnych okrętów, z którymi często wiążą się jakieś wspomnienia, że ciężko wybrać.
i jeszcze Kaga z tymi kominami skierowanymi w dół
Kaga tak, ale ja należę do klubu sympatyków Kagi i Akagi już po finalnej przebudowie. Szczególnie Akagi. I też rozpaczam że choć model jest dostępny w mojej skali, to cena jest trochę zaporowa
Kongo, Littorio, Mogami, Warspite, Graf Spee - też mam duży sentyment do tych sylwetek.
Wszystkiego najlepszego w nowy roku
❤❤❤❤❤
I wzajemnie i wzajemnie, oby nowy był lepszy niż stary!
Jest Pan super. Umiejętność przekazu swojej wiedzy połączona z faktyczną pasją sprawiają, że Pana filmy ogląda się absolutnie wspaniale.
Moja seria okrętów:
1. San Francisco - tak, myślałem o tym okręcie zanim jeszcze miałem pojęcie, że jest dla Pana nr 1. Szczerze mówiąc zapamiętałem ten sam fragment książki, albo raczej poprzedniczki "Burzy nad Pacyfikiem", bowiem wcześniej pozycje Flisowskiego oraz Pertka były wydawane Wydawnictwo Poznańskie. Tomiszcze poświęcone wspomnianej akcji nosiło tytuł "Na wodach Guadalcanalu".
2. Yahagi - piękny krążownik mający śliczną linię, okręt nie tylko piękny, ale również wspomniany w świetnej książce komandora Hary "Dowódca niszczyciela".
3. Ilustrious - mam na myśli lotniskowiec brytyjski z czasów II wojny. Wspaniały okręt, mający piękną sylwetkę, świetną karierę oraz ciekawy pomysł konstrukcyjny.
4. klasa Trento, ale szczególnie Bolzano, bowiem był nieco zmieniony, podobny nieco do typu Zara, zresztą tp Zara także śliczny
5. I-400 - nowatorski oraz śliczny
Trafiłem tu zupełnie przypadkowo, ale już po kilku minutach "klepnąłem suba". Twoich opowieści o miłości do pewnych okrętów zapoczątkowanej zdjęciami z czasów młodości słucha się z prawdziwą przyjemnością. Szczególnie że doświadczenia z Ise i Long Beach mamy podobne. Nie dotarłem jeszcze do końca tego filmu, więc wracam go oglądać, bo jestem bardzo ciekaw jaki okręt zajął u Ciebie pierwsze miejsce.
P.S. Ja akurat uważam, że pancerniki typu Queen Elisabeth wyglądały świetnie po przebudowie z lat 20stych ;) A gdybym robił listę moich ulubionych fotografii okrętów to zdjęcie Queen Elizabeth stojącej w porcie w tamtym okresie i fotografia Barhama idącego na czele kolumny pancerników zajęłyby na niej wysokie miejsca 😉
Cieszę się że materiały się podobają! Co do Queen Elizabeth - ja osobiście, pod względem estetycznym, lubię ten mix elementów I Wojennych i II Wojennych. Te charakterystyczne nadbudówki z nowszych brytyjskich okrętów umieszczone na kadłubie zdradzającym znacznie wcześniejszą konstrukcję.
Też je uwielbiam. Jako szczeniak dostałem taką małą książeczkę z serii "Bitwy XX wieku" (chyba). Ta była o inwazji na Kretę. Była w niej sylwetka Warspite i krążownika Fiji. Od tamtej pory Old Lady jest moim absolutnie ulubionym brytyjskim pancernikiem. Niedawno wróciłem do modelarstwa i Warspite w drugowojennej konfiguracji jest pierwszym modelem który sklejam ( skala 1/700).
P.S. Obejrzałem film do końca. Mam kumpla, którego historia miłosna z San Francisco zaczęła się dokładnie tak jak Twoja. Ja po przeczytaniu "Na wodach Guadalcanal" zostałem wielkim fanem Kirishimy. Ehhh stare dobre czasy ;)
Historia o spotkaniu z Invincible przypomniała mi moje początki fascynacji techniką, kiedy to ojciec zabrał mnie, ówcześnie 3-letniego "bajtla" na obchody 150-lecia Drogi Żelaznej Warszawsko - Wiedeńskiej. Po bliskim zapoznaniu z kunsztem inżynierskim rozpalonych pieców i rozgrzanej pary nie było już ratunku przed światem kolei, marynarki, czołgów, samochodów...
Wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku dużo zdrowia
Ja byłem w Gdyni i nie udało mi się wejsć z synem na Błyskawicę. U mnie początek to książki Pertka Ognie nad morzem Jawajskim i druga już nie pamiętam tytułu o rajdach pancerników niemieckich na Atlantyku i rejsie Bismarka. Mogami i Myoko brak w zestawieniu :) Fajny odcinek
No ja się muszę na Błyskę wybrać, bo to wstyd - po powrocie do hobby nie byłem jeszcze. Ale może w te wakacje?
U mnie co ciekawe pierwszą książką była książka o statkach PMH "Druga Mała Flota" Pertka (w dużej mierze dzięki sugestywnemu obrazowi Adama Warki na okładce). Przeczytanie takiej cegiełki dla niespełna 11 latka było czymś wielkim ale czytałem ją bez tchu - potem poszła lawina. Kupowałem (i kupowano mi) dosłownie wszystko co miało związek z okrętami i statkami przez kolejne 15 lat. To dla okrętów uczyłem się w szkole rosyjskiego, bo tej literatury było wówczas dostępnej więcej i pamiętam zachwyt Sorokinem i "Oboroną Port Artur", i radzieckie czasopisma gdzie pisano o okrętach - jako 13-14latka polityka mnie nie interesowała więc "Kniaż Potiemkin Tawriczeskij" "Askold", "Aurora" były ciekawymi okrętami a Nowikow-Priboj czytało się jak Polewoja (czy raczej Polewego) z jego prawdziwym człowiekiem. Do dziś wojna 1904-1905 to dla mnie najciekawszy okres budownictwa okrętowego. Jedyne artykuły jakie napisałem dla OW dotyczyły rosyjskich okrętów a było to w czasach przedinternetowych. I tak mają całą masę dziwnych nieudanych czy nieszczęśliwych ale bardzo ciekawych okrętów
jestem trochę starszy,(rocznik 68) ale Burza mad Pacyfikiem to była moja książka młodości, a teraz cos kontrowersyjnego dla Autora, moim ukochanym okrętem jest i pozostanie Yamato i Musaschi, cały ich ogrom, uzbrojenie ale i bezsens w czasach dominacji lotnictwa pokładowego to wszytko powoduje ze u mnie oba te okręty będą zawsze uno numero :D, Dotąd jako tapete na kompie mam kazdr z filmu japońskiego o ostatnim rejsie tego kolosa pod Okinawę i walkę z amerykańskimi samolotami
Eee, to nie kontrowersyjne. Ulubione okręty mają tę wolność bycia kiepskimi, lub bezużytecznymi. Ostatecznie nie oceniamy projektu, czy historii, tylko naszą więź z tym przedmiotem. Także, Yamato i Musashi są zupełnie poprawnym wyborem na ulubieńca.
Jaka szkoda że nie użyto ich wcześniej tak jak powinno i już się nie dowiemy jak by się sprawdził w równej walce...
Ale wiesz że "Burza..." to w większości zerżnięte prace Samuel Eliot Morison'a które napisał w latach 40-60 tych?
@@jisaburoozawa663 wtedy w języku polskim była to jedyna dostępna tak dogłębna historia wojny na Pacyfiku, wychodziło mało książek na ten temat (było trochę w serii żółty tygrys, ale to nie można porównywać z tą dwutomową cegłą i ten spis z rysunkami okrętów to jak na ówcze3sne czasy było cos super i mało kogo obchodziło na czym się oparł autor... ponadto nie sadze żeby on miła dostęp do amerykańskich archiwów marynarki wojennej, więc pewnie oparł się na amerykańskich opracowaniach...
@@ulan68 Ja to wszystko wiem (rocznik 1973) ale jak słusznie zaznaczył autor kanału "Burza..." jest dziś mocno przestarzała. Nawet spis flot Wywerki-Prekurata na jej końcu jest pełen błędów i uboższy od tego jaki był zamieszczony w "Druga Wojna Światowa na morzu" z roku 1976. Co do rysunków japońskich okrętów w "Burzy..." to część z nich bardzo przypomina te zamieszczane w "The Maru Special" z lat 70-tych.
Najlepsze okręty, to istoty żyjące. Dzięki za to, że o tym przypomniałeś.
Super 👍
Bardzo ciekawe zestawienie. Extra że są tu jednostki z różnego przedziału czasu, również współczesne :)
Chciałem nawet więcej, bo jeszcze myślałem o Ticonderogach, francuskich FREMM i tej najnowszej FTI/FDI, ale no TOP10 to za mało żebym wszystko zmieścił :D
@@niemilitarysci Eh, szkoda że nie zdecydowałeś się na Ticonderogę ;P Choć w sumie może przydałby się na kanale jakiś obszerniejszy materiał o rakietowych jednostkach powojennych. Przyznam że od czasów gdy zagrywałem się w Harpoona '97, na zmianę czytając "Czerwony sztorm" Toma Clancy, temat bardzo mnie ciekawi, a jest o wiele mniej popularny niż te omawiające artyleryjskie jednostki czasów IIWŚ.
Mój top to od dzieciństwa IJN Yamashiro i Fuso za mega grozny wygląd i te przepiękne nadbudówki wysokości wieżowca😊,HMS Warspite za urodę,charakter
i lata wiernej służby Koronie,dalej HMS Rodney-mój pierwszy kartonowy model jaki skleiłem z MM z 1975 roku ,Erki nieco zapomniane a które po cichu słuzyły w konwojach i odpędzały niemieckich korsarzy,typ KGV za te piękne czterolufowe wieże...Oj byłoby sporo tych okrętów :)
A to przerysowywanie sylwetek to chyba każdy z nas przerabiał🤣🤣🤣
Jak zawsze przygotował Pan znakomity i ciekawy odcinek. Ma Pan rację, pancernik Ise nie był krzykiem nowoczesności ale nadbudówkę miał imponującą, a na lotniskowiec się zupełnie nie nadawał. Pozdrawiam serdecznie i życzę samych ciekawych odcinków w nowym roku
Myślę że akurat w kwestii ciekawych odcinków to mamy listę zapełnioną :D
@@niemilitarysci Więc czekam z niecierpliwościà na kolejne odcinki. Pozdrawiam
Co prawda nie jestem aż takim "freakiem" w materii marynistyki jak Autor, ale zawsze z wielką przyjemnością oglądam prezentowane materiały. Peselami chyba aż tak bardzo nie różnimy się😉, tym większy szacunek za poświęcanie czasu i ogromu pracy na przygotowanie tych materiałów.
Wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku i z niecierpliwością wyglądam kolejnych "wypustów" 🤩.
Cieszę się że się podoba! Wzajemnie życzę żeby kolejny rok był lepszy niż ten odchodzący!
Bardzo fajny odcinek. Okręty wybrane ciekawe, ale łezka w oku na historię San Francisco. Dokładnie 2 bitwy nocne mnie także wciągnęły w tematykę. Pamiętam jak czytałem pod koniec podstawówki przy świecy bo akurat brak było prądu (do tej pory ślady wosku na tych stronach). To były starcia, które były wtedy dla mnie ciekawsze niż wszystko co się wydarzyło na Atlantyku z Morzem Śródziemnym włącznie. Była to II WŚ na Morzu Jerzego Lipińskiego. Potem posypały się książki głównie o zmaganiach na Pacyfiku. Krótkie opisy tych bitew pobudziły moja wyobraźnię i chęć czytania o nich w wydaniach wielu autorów. Coś w nich jest. Wspaniała dynamika, dużo niewiadomych, trudne decyzje oraz niemały wpływ na całość zmagań o Wyspy Salomona. Walki morskie o Guadalcanal to kwintesencja bitew: wyrównane siły, duża pomysłowość, niesamowita intensywność, szybka adaptacja sposobów walki do sytuacji i Raizō Tanaka ze swoim zespołem. Czego mi brak w top 10 - Japońskich niszczycieli! Były piękne i niesamowicie skuteczne.
Jak zwykle doskonale!!
...nic dodać nic ująć esencja wiedzy ,jednym słowem WOW ! Pozdrowienia UK !
Dla mnie najpiękniejsze okręty to włoskie i japońskie, przede wszystkim wspomniane przez Ciebie Ise i Zara, ale również Kongo, Akagi, Nachi, Roma, Vittorio Veneto itp.
Stawiałem na KGV.
Moja lista moich ulubionych.
10. Kirishima
9. Kongo
8. USS Johnson
7. Zara
6. Yorktown/ Enterprice
5. ORP Sokół
4. Błyskwica
3. Iowa
2. San Francisco
1. Seydlitz
O, jeszcze ORP Wilk mi się zawsze podobał.
Pięknie opowiedziane
Super materiał dzieki
Cudowny odcinek. Wspaniałe połączenie informacji technicznych, ciekawostek oraz wspomnień, podane w fantastycznej formie. Dziękuję!
Rodney ...piękny....
Jak na moje oko, nadbudówka USS Long Beach mieści na każdej ścianie nadbudówki radar, w którym widać osobne anteny nadawcze i odbiorcze (mniejsza bryła po lewej i po prawej, choć nie wiem która jest która). Idea tego typu radaru (mniejsze subanteny i kierowanie wiązki z pomocą przesunięcia fazy) wydaje mi się podobna z ideą systemu LOFAR, który zrewolucjonizował radioastronomię 🤗
Nie no, z technicznego punktu widzenia to oczywiście chodziło o płaskie ściany dla anten, ale też i o dużo miejsca dla dodatkowej elektroniki która wtedy się zaczęła pojawiać. To był naprawdę rewolucyjny okręt, już pomijając napęd - ale tak naprawdę Ticonderoga to jest ewolucja Long Beach
Jak dla mnie projekt 1144 Orłan. Tak wybajerowanego okrętu, z takim cudacznym napędem, z takim uzbrojeniem i z taką sylwetką nigdy wcześniej ani później nie zrobiono :)
No sowieckie okręty są ciekawe. Obecnie, niestety, choć wiem że to trochę nieracjonalne, to moja sympatia do tych konstrukcji jest mniejsza ze względu na to co się dzieje na świecie. Ale, osobiście zawsze mnie bardziej ruszała Slava (1164 Atlant) niż Kirovy. Ta bateria rakietowa na dziobie była po prostu zbyt "intensywna"!
Fantastyczny świąteczny prezent od Niemilitarystów. Dziękując za niego i za cały rok aktywności na kanale, życzę autorowi aby jego fascynacja okrętami nigdy nie wygasła, a nam, by pojawiały się nowe cykle tematyczne. Zawsze podobały mi się proste, surowe, skupione na funkcjonalności, sylwetki brytyjskich okrętów, dlatego na mojej liście na wysokich pozycjach znalazłyby się i krążowniki liniowe: Tiger, Hood, okręty liniowe: Warspite, KGV, i przede wszystkim, Vanguard, a także krążowniki: typ Penelope, Ajax, Jamajca. Nie zabrakłoby niszczycieli, większość typów zasługuje na uwagę, ze szczególnym uwzględnieniem Tribali, J,K,N i L.M, choćby z uwagi na związki z naszą Marynarką. To mi przypomniało, że w szczenięcych latach wystawiając do walki modele brytyjskich okrętów zawsze nadziewałem się na kontrę kolegów, którzy wyszukiwali amerykańskie, lub japońskie cudaki, i moim 6 x 152 przeciwstawiali, a to Mogami z 15 działami tego kalibru, albo Brookliny, równie "skromnie" wyposażone😀. Jeśli już jestem przy modelach okrętów, z uwagi na ograniczoną ilość miejsca preferowałem skalę, najpierw 1:1800, a potem nawet 1:2500. Moimi "bibliami" były "II Wojna Światowa na morzu" i "I Wojna Światowa na morzu", wyczytane do imentu zwłaszcza w częściach poświęconych wykazom stanów flot. Kolega zaprowdził mnie do swojego sąsiada, dysponującego ogromnym archiwum poświęconemu sprawom wojennomorskim, któremu mogłem zademonstrować swoje modelarskie dokonania. Jak się potem okazało ten Pan, Tadeusz Wywerka Prekurat, był autorem sylwetek okrętów ilustrujących wykazy stanu flot w książce "I WŚ na morzu", proszę zgadnąć jaką wybrał skalę😁? Serdecznie pozdrawiam.
HA! Świetna historia! To zazdroszczę :D
Co do brytyjskich okrętów, to ja akurat musiałem do nich dojrzeć. Jak byłem mniejszy, to poza KGV nie bardzo mi się ich estetyka podobała. Teraz jednak są bardzo mocnymi konkurentami. Choć akurat te z okresu I Wojny Światowej, to jednak dalej niemieckie są dla mnie najładniejsze!
Flisowskiego czytałem również za młodu. W mej pamięci utkwiły jakoś japońskie pancerniki Kirishima i Hiei które mimo iż stare i trochę przestarzałe dzielnie służyły Japońskiej marynarce
walcząc i ginąc tak jak powinny pancerniki w walce z innymi okrętami choć chyba Hiei został zbombardowany przez samoloty.
Owszem, ale typ Kongo to tak 50/50. Bo Hiei i Kirishima były aktywne, ale Haruna i Kongo już mniej.
Krążowniki liniowe, które "odnalazły się" w nowej roli.
PS.
O tak! "Burza nad Pacyfikiem"! Wcześniej się ukazywało w mniejszych tomikach -- ja miałem trochę "pecha" (cudzysłów, bo może jednak w sumie szczęście, że choć jeden), bo z tych wcześniej wydanych miałem tylko "Przez środek Pacyfiku", z kampaniami Spruence'a (Tarawa itp.). Swoją drogą odtąd u mnie zawsze Spruence przed Halseyem :)
Moja lista dziesięciu (tylko?!) z komentarzem do każdego przekroczyła by z pewnością dopuszczalna ilość znaków, stąd tylko kilka myśli luźnych.
W programie LCS także zdecydowanie kibicowałem Independence.
Z lotniskowców USA moim ulubieńcem jest Lexington (pierwszy) ze swoim ogromnym kominem i kadłubem zapamiętany z pierwszych czytanych Miniatur Morskich.
Z japońskiej architektury okrętowej chyba ten najzgrabniejszy Mogami. Bardzo lubię późny japoński styl niczym zamków z epoki Edo.
Na listę miałby spore szanse załapać się Richelieu, to efekt katalogu Hellera, przysłanego w latach osiemdziesiątych po wysłaniu tzw. prośby ale i zgrabnej sylwetki.
Z krążowników liniowych nie Seydlitz ale Goeben/Yavuz za swoją cesarsko-sultansko-centralno-republikansko-aliancko-natowską służbę.
To, że Yavuz obok HMS Warspite i USA Enterprise przestały istnieć uważam za trzy największe zbrodnie przeciw muzealnictwu morskiemu.
W filmie, zaraz po liście 10 się mój numer jeden. W De Ruyterze się od pierwszego wejrzenia a raczej spojrzenia na okładkę Ogni Morza Jawajskiego zakochałem i to trwa.
Dodam jeszcze mocno zapomniane bliźniacze okręty: Ilmarinen i Vainamoinen.
Swoje okręty (sporo już ponad 10) zbieram aktualnie w skali 1:2400 z GHQ. Teoretycznie by nimi zagrać kiedyś np. na zasadach Naval Thunder. Praktycznie, bo zawsze chciałem je mieć. Teraz mam okazję a w takiej skali mam to jeszcze gdzie pomieścić. :)
Mogami o taaak! Ja kleiłem 1:2000 z warstw bloku technicznego w latach 90' Potem kot zrobił mi tora tora tora. Fajna skala bo można dużo zrobić i mieć piękną flotę.
USS Intrepid polecam zwiedzić jako punkt obowiązkowy w NY :). Trochę go popsuli wprawdzie robiąc namiot dla wahadłowca ale i tak jest piękny :). Do kotwicy raczej się nie dojdzie o ile pamiętam.. ;)
Wielkie dzięki za ten film !
Świetny odcinek _ okręty wojenne potrafią być naprawdę piękne . Tutaj ciekawy jest temat marynarki wloskiejj - trochę niesłusznie chyba traktowanej u nas z pogardą. Włosi mieli naprawdę dobre konstrukcje. Ich słabe wyniki w walkach z Royal Navy byłyby bardzo ciekawym tematem do omówienia ????
Owszem, Włochami się zajmiemy za jakiś czas. W ich przypadku jest sporo do odkręcenia, szczególnie w naszej rodzimej perspektywie.
@@niemilitarysci Świetnie Włosi sami mówili o swoich okrętach że są " piu belle come potente " - bardziej piękne niż potężne " ale ich flota naprawdę robiła wielkie wrażenie - czemu nie wykorzystali tego potencjału to ciekawa historia.
Wesołych świąt. Ja też nie wszedłem na HMS Invincible. Koleżanka za to robiła za tłumaczkę wynajętą przez brytyjską ambasadę - szczęściara :)
Jak ja czekam na te twoje materiały… :):):):)
No to cieszę się że dostarczyłem kolejny!
Dla anglojęzycznych polecam gorąco Blazing Star Setting Sun. Świetny opis nocnych bitew pod Guadalcanalem!
Witam świtny materiał na koniec roku
w mojej pamięci jednak na zawsze zostaną:
1-ORP BURZA pierwszy okręt który zwiedzałem
2-ORP BŁYSKAWICA
3-ORP WICHER II który do dzisiaj można
dotknąć kadłub rdzewieje dalej w Helu
proszę o nich pomyśleć bo to kawał histori PMW .
Zdrowia i szczęścia w 2023.
No mi niestety Burzy nie było dane zobaczyć. A, i na mój wstyd, muszę się przyznać że na Błyskawicy nie byłem od czasu powrotu do hobby. Myślę że w te wakacje będę się musiał wybrać i wreszcie ją dokładnie obmacać na wszystkie strony.
Warspite, chyba najwięcej gwiazdek za udział w operacjach II ws i też ładny. Taka refleksja nie ma brzydkich okrętów oprócz oczywiście tych cudaków "parzystych" LCS-ów i "Zumwaltów". To moja opinia. I nie przewiduję dyskusji na ten temat.
Piękne LCSy! Symetria, płaskie nadbudówki i długie dzioby. Nic się nie znacie na ładnych okrętach :D
Hm, w historii wojen morskich było tak wiele znakomitych okrętów, że nie umiem wybrać tej pierwszej mojej dziesiątki.
Tym bardziej, że okręty, które uwiodły moją duszę pojawiły się o wiele wcześniej, niż epoka pary, węgla i stali.
Na pewno takim okrętem, odkąd opanowałem sztukę czytania, a moją pasję rozbudził choćby program Morze z kapitalną, piracką czołówką, to byl Queen Anne’s Revenge. Okręt schyłku awanturniczego okresu okrętów żaglowych.
Drugi okręt to polski galeon Smok, z czasów marzeń Zygmunta Augusta o o polskich okrętach na morzach i oceanach.
Gdybym miał zaś szukać coś bardziej współczesnego, acz patrząc z punktu widzenia Twojej listy, to myślę, że moim numerem jeden mogę nazwać HMS Victoria. Predrednot z okresu dojrzewania wielkich okrętów pancernych.
Yamato, Kongo/Hiei, Bismarck, Prinz Eugen, Alaska, Iowa, Richelieu, Scharnohorst, Indianapilis, Vittorio Veneto,
mam wiele podobnych typowań.
Pozdrawiam!
U, duży wagomiar w tej liście :D
Wybacz, proszę, że dopiero teraz to piszę: znakomity pomysł i oczywiście wspaniałe zrobiony odcinek! Gdzieś tak w połowie materiału zyskałem pewność, że nr 1 to będzie „San Francisco”. To byłby też mój wybór chociaż pewnie dodałbym mu w parze „Salt Lake City” za bitwę koło Wysp Komandorskich! Pozdrawiam i dzięki za konspekt „Bismarcka”.
Podziwiam i uwielbiam Twoje filmy. Szkoda, że do 10 nie dostał się żaden niszczyciel. Szczęśliwego Nowego Roku
Cześć. Moja lista to ORP Grom, Bismarck, SMS Lutzow, Chokai, Zuikaku Akagi Seydlitz Potiomkin Burza i coś na koniec Schranchorst jest jeszcze Vittorio Venetto a dlaczego bo mam/miałem modele ciekawa historia a z współczesnych to ORP Warszawa 2 piękny okręt
Richelieu
Littorio
Graf Spee
Kirow ( pierwszy i drugi)
Scharnhorst ( pierwszy i drugi)
VII C
Von der Tann
Orzeł
Sheffield ( falklandzki)
Washington
Mój początek to prezent od pewnego komandora portu na Helu , była to przejażdżka trałowcem i Jane's Fighting Schip's rocznik 1962 .
Wszystko to działo się pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Matko Boska kiedy to było .
Super, mamy podobna historie ukochanego hobby
Myślę że wielu z Nas, miłośników marynistyki, ma podobną historię. U mnie jedynie co może być odmienne, to to że do tej pasji powróciłem po długiej przerwie - tak mniej więcej od końca podstawówki do końca studiów i parę lat po inne rzeczy miałem w głowie
Pozdrawiam
Początki zainteresowań, pasji. MM "Bitwy w mroku" Z. Flisowskiego. Guadalcanal i okolice. Dziwiłem się dlaczego Japończycy walczą z Amerykanami. Chyba z 8 lat miałem. To tak na marginesie top nr 1 czyli USS "San Francisco", trochę podobnie do autora.
San Francisco > all
Według mię pancerniki typu Ise mogły się sprawdzić jako okręty desantowe jak zamienić samoloty na śmigłowce desantowe mały haczyk śmigłowce były na etapie jajeczka i plemnika i tylko u niemców
Ooo ...
Pozdrawiam ze Świdwina 😁
USS Long Beach od razu skojarzył mi się z japońską klasą Nagara i ich kwadratowymi nadbudówkami z hangarami dla wodnosamolotów.
Świetny kanał. Takie pytanie czy można obejrzeć gdzieś zdjęcia swoich modeli na jakimś forum? Sam je wykonujesz czy kupujesz już złożone. Życzę powodzenia w rozwoju kanału. Lubię słuchać twoich odcinków w czasie budowy CV-6 w skali 1:200. A jeszcze jedno, chyba najładniejszą linie posiada okręt U-boot VII :)
Niestety nie. Nie wrzucałem nigdzie na forum moich "prac". Nie jestem jakimś wykwintnym modelarzem szczerze mówiąc, robię modele poprawne, takie że nie drażnią oka i nie wstyd pokazać. Noszę się z zamiarem odpalenia ponownie streamów modelarskich na twitchu, połączonych z Q&A dotyczących materiałów, to tam będzie może okazja zobaczyć :D
Bardzo fajny odcinek. Widać że autor troszkę popracował nad wymową nazw niemieckich ;-) . Choć Scheer to jednak Szer a nie Shir.
Każdy ma swój gust i upodobania mam i ja. Ponieważ jestem wzrokowcem i mam podejście modelarskie to głównie będą to okręty/typy których sylwety mi się podobają.
Kolejność przypadkowa:
1. ORP "Orzeł - moja pierwsza książka - "Dzieje ORP "Orzeł" Jerzego Pertka i tak to się zaczęło..
2. Wszystkie nasze niszczyciele z drugiej wojny światowej.
3. Cały typ "Queen Elizabeth" - za całokształt , każdy fajny jako obiekt modelarski.
4. HMS "Hood' - najpiękniejszy krążownik liniowy plus jego historia. Drugi to HMS "Tiger" .
5. USS "Wichita" - jedynak, kadłub od typu "Brooklyn" wieże pod "Baltimore". Hangar schowany na rufie - po prostu piękność.
6. SMS "Baden" - niemiecki czysty teutoński styl no i zbudowany w Gdańsku.
7. SMS "Derflinger" i siostry - jak wyżej, zresztą wszystkie niemieckie schlacht kreuzer były fajne.
8. "Yamato" - z tą swoją sylwetą nawet i teraz by się obronił ponadczasowym wyglądem
9. "Vittorio Veneto" i siostry - po prostu przepiękne okręty ale z włoskich krażowników to nie typ "Zara" lecz jedynak "Bolzano".
10. Tribale - moje ulubione brytolskie niszczyciele z II wojny światowej.
11. TAKR "Kirow" vel "Admirał Nachimow" - najpiękniejsze "współczesne" okręty.
pozdrawiam serdecznie
Fajny odcinek, wybór częściowo zaskakujący, ale o gustach się nie dyskutuje. Dziwi mnie osobiście brak Scharnhorsta, spodziewałem się tego okrętu przynajmniej w pierwszej trójce ;-)
Eh, pisałem już tu gdzieś wcześniej - jakbym miał o wszystkich okrętach które z jakiegoś powodu lubię miał mówić, to bym musiał mieć listę TOP100 :D
@@niemilitarysci no ja wszystko rozumiem, ale że brak Scharnhorsta? 😉
Bardzo liczę, że zasłuży kiedyś na Twoja uwagę i osobny materiał 😉
Dla mnie najbliższy jest kontrtorpedowiec Burza, który jako okręt muzeum zwiedzałem z ojcem
No niestety, mi już ORP Burza nie była dana do zobaczenia. Tylko biedna Błyskawica się została
Witam a co Pan powie o HMS Rodney
O, Nelsony też, jak najbardziej. Ale o Nelsonach dużo mówiłem przy Epopei Bismarcka, więc już nie dawałem go tu. Ale, też osobiście mam słabość do krążownika liniowego G3, tego niezbudowanego.
Dla pancerników lotniczych pierwsza era pancerników była za wcześnie może jak nadejdzie nowa era pancerników tym razem kosmicznych to rozwiną skrzydła
Śliczny model lotniskowca a ORP Błyskawice polecam byłem 3 razy
Jak bardzo mocno trzeba być pasjonatem żeby się pasjonować obcymi okrętami kiedy swojego niema prawie nic . Ale dzięki temu jest kanał który ludziom którzy się nie znają opowiada bardzo ciekawe różne morskie historie.
Dla mnie Long Beach wygrywa :) wygląda jakby mój 11 piętrowy blok postawić na ogromnej łodzi. Nawet ma talerze do kablówki XD a tak na poważnie mój ulubiony okręt z wyglądu wszech czasów to HMS Hood, była piękna bestia i zginęła z rąk mojego drugiego ulubieńca Bismarcka, jak revell wydał ten model Hood Vs Bismarck to byłem najszczęśliwszy na ziemi :D Natomiast nie rozumiem zachwytów nad Musashi i Yamato, ten kształt zużytej prezerwatywy, komin pochylony jakby ktoś mu kopniaka zasadził po pijaku, proporcje beznadziejne i do tego jeszcze nic nie osiągnął na wodzie
Lektury młodości? "Burza nad Pacyfikiem" wielka rzecz. Wcześniej smaka narobiło mi "Prze środek Pacyfiku". "Od Dunkierki do Dakaru" -- by sięgnąć po Pertka; "Inwazja morska na Danię i Norwegię". A później to już różnie szło.
Gdybym miał coś dodać? Cóż, ja fascynowałem się ilustracjami w jakiejś encyklopedii techniki (wojskowej?) z lat 60-tych. Tam, jako wyobrażenie pancernika był francuski... chyba "Jean Bart". Problemem była anonimowość. Cóż, Flisowski to była dla mnie nowa jakość.
Niekoniecznie w kolejności „lubienia” i mieszając typ z konkretną jednostką:
Atlanta
Akizuki
typ County (krążowniki waszyngtońskie)
krążowniki typu D
typ Dido
niszczyciele typu L z 8x4”
Błyskawica
krążowniki typu Hipper
Derfflinger
plus:
typ Brooklyn
HMS Hood
PS Twoje początkowe typy troszkę turpistyczne są :)
Do Siego Roku!
A tam turpistyczne! O trudnej urodzie, o.
Dido o tak, może trochę nieudany ale piękny i przełomowa koncepcja co do roli krążownika. Akizuki tu jestem dużym fanem choć na początku nie rozumiałem koncepcji, ale dorosłem. Zdecydowanie najlepszy okręt tej klasy w tamtym czasie. Hood nie wiem dlaczego tak rzadko się pojawia - piękny i przełomowy (pierwszy szybki pancernik).
Dla mnie początkiem zamiłowania do militariów były opowieści mojego Taty i rysowany na kartkach przebieg bitew Grunwald czy Wiedeń. A potem już samo poszło...
Tak to jest. Ja to nie pamiętam skąd to się wzięło, ale coś mi świta, że wdarłem się kiedyś do gabinetu i zacząłem grzebać po półkach. I tak znalazłem Flisowskiego :D
Dla mnie początek to był program w telewizji o polowaniu na Bismarcka okolice 95-96 roku i wtedy zaświeciły mi się oczy do tych kolosów i się zakochałem. :)
San Francisco to zasłużony okręt Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Jednak na to że przetrwał starcie z Hiei wpływ miało to że walka była na bardzo bliskim dystansie i pociski krążownika liniowego cesarskie Marynarki Wojennej nie penetrowały dolnych partii kadłuba umieszczonych pod wodą. Co do użycia przez Japończyków pocisków odłamkowo-burzących to są w zupełności na krążownik. Krążownik nie ma ani takiego opancerzenia a nie taki wytrzymałości nawet jak stary okręt liniowy. A dodatkowo takie pociski ranią i masakrują załogę. Mało osób sobie zdaje z tego sprawę że jeden ranny bez nogi angażuje dwóch albo trzech załogantów którzy muszą go uratować i potem leczyć i się nim opiekować. A martwe nie zajmuje już nikogo.
Dlaczego USS San Francisco przetrwał to już jest oczywiście inna historia. Podobnie jak z HMS Exeter, albo z Bismarckiem. Ale o tym oczywiście nie mogłem wiedzieć mając te parę lat :D
@@niemilitarysci jako dziecko czytałem "Na wodach Guadalcanalu" Flisowski był genialny.
Ulubiony okręt? Ciężka sprawa. Pewnie byłoby to coś z wieku żagli.
Ogólnie ulubiony nawodny sprzęt to Cutty Sark i cały typ kliprów, ale to statek, a nie okręt.
Z jednostek nowszych niż wiek żagli to jednak ubooty typ XXI. Moje zainteresowanie marynarką (może nie fascynacja, bo to za dużo powiedziane) zaczęło się jednak od Das Boot i łodzi podwodnych, a typ XXI to taki super-uboot.
Szanowny Autorze.
Moim ulubionym okrętem jest USS Astoria a fascynacja zrodziła się z tych samych książek co u Pana ale serce oddałem broni pancernej.
Emeryt, oficer czołgista.
Pozdrawiam.
Czołgi też zaczytuję, ale no pancerka jest niestety u mnie na trzecim miejscu pod względem zainteresowań militarnych. I praktycznie tylko II Wojna Światowa.
Ranking pod względem technicznym, wizualnym czy osiągnięć danej konstrukcji?
Pod względem ulubienia :)
Myślę że to się stanie jasnym dość szybko w trakcie materiału.
1)HMS Warspite
2)USS Enterprise CV-6
3)HMS Nelson bo tak
4)SMS Derfflinger
5)Zara
Sprawa USS Long Beach i podobnych (Ticonderoga). Long Beach jak najbardziej trzyma proporcje - należy to oceniać mając całościowe wyobrażenie o jednostce (najlepiej model), wtedy doskonale widać jaka jest wielkość całego kadłuba do nadbudówek i ten "kloc" tych wielościennych radarów wtedy w ogóle nie razi w oczy. Nie potrzeba nawet modelu, wystarczy rysunek rzutu bocznego z częścią podwodną. Oczywiście zdjęcia robione zoomem z przodu lub tyłu jednostki, lub ujęcie 3/4 dokonują skrótu perspektywicznego i wtedy wygląda to kuriozalnie trochę. Ta sama sprawa dotyczyła niektórych krążowników japońskich, przy czym tam niestety "przesadzono" i stracono bezpieczną stabilność jednostki - w rzucie bocznym jeszcze to wygląda ok, ale z przodu już nie (oczywiście tak naprawdę nie chodzi o wygląd, tylko o rozkład mas i przesunięcie środka ciężkości).Pozdrawiam
P.s. Long Beach jest piękny, ale najpiękniejszy jest USS Bainbridge :)
Rzeczywiście zaskakująca lista. Sam się zastanawiałem które okręty bym umieścił na swojej liście. Wiem, że na pierwszym miejscu znalazłaby się USS North Carolina BB-55, listę by uzupełniła USS Helena, IJN Haruna, IJN Chokai, USS Wahoo, USS Yorktown CV-5, SMS Von der Tann, USS Portland, ORP Błyskawica, USS Constitution. Ustalenia kolejności poza 1 miejscem nie będę się podejmował.
Ise mój ulubiony generalnie lubię japońskie okręty !!!
Nagato najbardziej lubię i typ Kongo (hms lion 💪🏻💪🏻💪🏻💪🏻)