Pewnego razu... w Hollywood - najdziwniejszy film Quentina Tarantino
HTML-код
- Опубликовано: 13 авг 2019
- Program Sabatu: docs.google.com/spreadsheets/...
Wesprzyj kanał: tipanddonation.com/lstelmach89
Zapytania biznesowe: lstelmach89@gmail.com
--
🎬Główny kanał: / lstelmach89
📹Drugi kanał: / Łukaszstelmach2
📺Napisy Końcowe: napisykoncowe.pl
👤Facebook: / lstelmach89
👥Grupa: / 1937312829829049
🐦Twitter: / lstelmach89
📷Instagram: / lstelmach89
🎮Twitch: / lstelmach89
--
Produkcja: Łukasz Stelmach
Muzyka: freemusicarchive.org/music/Chr...
Wideo należy do mnie. Wszelkie wykorzystane w ramach prawa cytatu materiały należą do ich prawowitych właścicieli.
--
Główny kanał: / lstelmach89
Zadaj mi ważne pytanie: ask.fm/ihbd
Oficjalna strona: ihbd.arhn.eu/
Facebook: / ihbdarhneu
Instagram: / lstelmach89
Twitter: / lstelmach89 
Кино
To ja miałem odwrotnie jeżeli chodzi o zakończenie filmu. Siedziałem mega spięty wiedząc co ta grupa hipisów zrobi. I gdy wbijają do domu głównych bohaterów czułem napięcie, bo miałem wrażenie że przywalenie kwasa przez jednego bohatera i leżenie w basenie ze słuchawkami przez drugiego to zwiastun poważnych problemów. Więc gdy Cliff daje sygnał psu który w tak brutalny sposób rozprawia się z napastnikiem, to czułem dziką satysfakcje z tego co się dzieje, bo czułem skrajną odrazę do tych hipisów przez wzgląd na prawdziwa historie.
Według mnie scena była genialna...po prostu sztos. Takich brutalnych scen trzeba do takich filmów.
A co do tego morderstwa Sharon Tate to też tak miałem, że przez cały film siedziałem i czekałem, aż ją zamordują bo przecież o tym miałbyć film...no ale jak się okazało, nasz wspaniały reżyser zagrał to inaczej - ale i tak genialnie.
Masz spoilery w komentarzu, więc ja już też nie będę się krył.
kto z nas nie fantazjował na temat zemsty na kimś? To jest fantazja Tarantino, a w pewnym sensie też nasza ("a teraz to, na co wszyscy czekaliście" - chociaż to zdanie to również pewnego rodzaju zabawa z widzem), ponieważ obserwujemy tę sympatyczną i niewinną Sharon Tate, która ma paść ofiąrą brutalnego morderstwa.
Bardzo dobry i świadomy film Tarantino, który podpuszcza widza (scena na farmie), podkręca napięcie i wreszcie daje satysfakcję. A całość kończy się jak to w bajkach - żyli długo i szczęśliwie.
+1
Dokładnie, ja miałam wrażenie zaspokojenia potrzeby „zemsty” na sali za to co się stało.
Wszyscy wstrzymali oddech i wyszli usatysfakcjonowani, a ostatnia scena jak zapraszają Leo do domu niesamowicie pokrzepiająca.
było to mega, wydaje mi sie ze tarantino zrobił to celowo by dopiec całej tej szatańskiej organizacji która rządzi w hoollywood, sam Polański też lubił im pocisnąć w swoich filmach..
Wiesz co, wydaje mi się, że Sharon została ukazana w ten, a nie inny sposób, żeby podkreślić jej młodość, niewinność, ekscytację LA. Ona dopiero zaczynała karierę aktorską, która została brutalnie przerwana.
Dodatkowo Sharon zyskuje sympatie widza, przez co zakończenie przynosi taką satysfakcje.
Można nie lubić Once Upon a Time in Hollywood. Ale nie lubić postaci Cliffa? Facet był najjaśniejszym punktem całego filmu.
Dokładnie. Ja od razu go polubiłem.
Bo nosił cały czas jaksrawą koszulę
Cliff(Brad Pitt) robi najlepszą robotę
Mimo braku spójnej fabuły jako laurka do kinematografii i Hollywood lat 60 poruszająca też tę ciemną stronę, rewelacja. W ogóle jak dla mnie mogliby sobie tak jeździć po tym nocnym LA i gadać o niczym i nadal bym oglądał. No i ten finał z przytupem. Dobre, nietuzinkowe kino.
właśnie o ile w Hateful eight mogłem powiedzieć, że oni tam mogli gadac w tej chacie przez 5 godzin i by mi się podobało, to tutaj mam wrażenie, że nawet tych charakterystycznych dialogów nie było tu za dużo. Przynajmniej nie aż tyle, żeby wybroniły film.
Zjarany Brad Pitt spuszczający łomot hipisom wygrywa wszystko.
chyba oglądaliśmy dwa różne filmy
Dla mnie właśnie to główni bohaterowie w finałowej scenie „reprezentują” całe Hollywood, które odpłaca się za rzeczywistą rzeź.
Dobry patent z graficznym info o spojlerze. Łatwo je podejrzeć na pasku podglądu i ominąć niechciany fragment.
Zakończenie jest genialne. Dalton wygrywa, unika śmierci i dostaje drugą szanse od losu co symbolizuje wejście na posesje Polańskiego... Clif jest świetną postacią, który już po odwiedzinach rancza Mansona wiedział, że to chora sekta i w końcu swoją brutalność przekuł na coś dobrego czyli uchronienie przyjaciela i jego żony przed śmiercią. Same role Leo i Brada zajekurwabiste po proostu, pozdrawiam
Miotacz ognia. :) Ci co oglądali, wiedzą. :)
Klaskałem jak wyszedł z miotaczem ognia. Przypomniało mi to scene z Kapitanem i Mjolnirem.
mi sie bardzo podobalo
mniej wiecej od sceny z mansonem mialem wrazenie ze w nastepnej scenie wszystko pierdolnie
i w tej scenie gdzie wszystko pierdolnelo mialem taka gule w gardle - tak napiecie bylo budowane i spuszczane ze i tak jak wiedziales ze wszystko pierdolnie to nie wiedziales czy w koncu pierdolnie czy nie - i dzieki temu ta scena mocno wybrzmiala, i tez ucieszylem sie mocno z tego happy endu
i tez bardzo ladny watek przyjazni miedzy glownymi bohaterami, mysle ze wiele osob sie moze z nimi utozsamiac
wniosek: bardzo ladny film
O tej godzinie wróciłeś z kina i jeszcze chciało ci się nagrywać materiał, nieźle
Okay nikt nic nie napisał, nikt nic nie mówi to mogę wrzucić jedną z najpopularniejszych interpretacji.
SPOILERY
Roman Polański jest ulubionym reżyserem Quentina, dziecko Rosemary jest jego ulubionym filmem. Kiedy była cała akcja z Romanem i jego wyrokiem za molestowanie seksualne nieletnich to Quentin bronił go w mediach za co teraz czuje się winny. Dlatego w filmie pojawia się postać młodej aktorki która jest bardzo inteligentną i słodką dziewczynką która przeistacza Ricka w lepszego aktora i daje mu okazje na ostatni super wyczyn aktorski. To taki gest żeby pokazać pozytywną siłę dzieci która pod żadnym pozorem nie powinna być znieważa przez dorosłych (molestowanie seksualne Romana) Dlatego również w filmie jest duże zbliżenie na wielkie kowbojskie buty dziewczynki, nie pokazanie stóp bo nie jest obiektem seksu.
Później w filmie pojawia się postać hipiski z ogórkami która chcę wyrwać Cliffa. Ale on, jako idealna postać męska, odmawia ponieważ nie chcę ryzykować z młodą dziewczyną. Praktycznie 1-1 przekaz dla widowni: „nie ruchać młodych dziewczyn. Zawsze sprawdź dowód etc.” Takie umycie rąk dla Quentina. Próba dodania jakiegoś niuansu dla pedofili Romana, „czasem dziewczyna ma 13 a wygląda jak 19 oj chopy czeba sprawdzać dowud. Nie tak że to Roman wykorzystał dziewczynę tylko może to ona jego, i nigdy nie wiadomo.”
Do tego zakończenie. Przez cały film Shannon jest pokazana w niemal anielski sposób. Jako piękna, beztroska i kochająca osoba. Która nie jest zbyt zadufana by nie wstąpić do małego kina na swój własny film, cieszyć się z małej i upokarzającej roli i czerpać satysfakcję z każdego śmiechu publiczności. Osoba która w podobny sposób jak ta mała dziewczynka może przeistoczyć złego mężczyznę w lepszą osobę. Ktoś kto mógł by „uleczyć” Romana. Ale oczywiście w prawdziwym życiu umiera i Roman trafia za kratki co sprawia Quentinowi dużo żalu i bólu. Dlatego w jego wersji jest inaczej. Film kończy się marzeniem Quentina- zaproszeniem do domu Romana by spotkać się z Shannon. Dla tego on traktuje tych morderców w taki sam sposób jak nazistów czy panów niewolników- bo dla Quentina skrzywdzili go osobiście odbierając mu ten sen i magię jego ulubionego filmu.
Na ile dla widowni taki przekaz jest skuteczny? Dla mnie trochę pokazuje jak bardzo Quentin mimo dobrej woli i poczucia winy, dalej nie rozumie na czym polega molestowanie seksualne i ruch #metoo
Scena w której hipiska wyrywa Clinta to straszny cringe. Pokazanie pedofili jako „oj te młode laski zawsze wyrywają tych starszych. Uważać trzeba panowie.” To dla mnie mega nie odpowiedzialne. Pokazanie pedofili jako relacja w której to dziewczyna jest predatorem a mężczyzna ofiarą jest dla mnie bardzo słabe. Czy zdążają się takie przypadki? Pewnie. Ale czy to jest norma? Nie. I nie było tak w przypadku Romana. W relacjach pedofili osoba starsza jest predatorem, czy sobie z tego zdaje czy nie. W większości wypadków to starszy mężczyzna wykorzystuje młodą kobietę. W prawdziwym życiu jest o wiele bardziej prawdopodobne że to Cliff kazał by jej zrobić mu loda za podwózkę. I odwracanie tego jako napalone nastolatki wrabiają facetów do pierdla swoim ciałem to odwracanie winy na ofiary. Kamera w tej scenie jawno pokazuje tą młodą dziewczynę jako obiekt seksu. Oglądając tą scenę pierwszy raz odniosłem wrażenie że nawet jak by Cliff ją zgwałcił w tym samochodzie to film bo to usprawiedliwił bo pokazywała za dużo ciała i flirtowała za dużo więc jej się należy.
Ogólnie Cliff strasznie krawędziowa postać. Praktycznie przekolorowanie goku z dewianta „ oh to nie goku to Shadow Alphaomega. Jest super saijanem 10 i jest 1000 razy silniejszy od goku. Ma tajemniczą przeszłość i każda dziewczyna go kocha.” Gość rozwala Brusa Lee, w prawie każdej scenie jest bez koszulki albo naprawia dach cały spocony. Ratuje Shannon i rozwala 3 uzbrojonych napastników nawet najebany. I jeszcze koksu bo zabił swoją żonę bo go wkurwiała. Ale maczoooo oj jeżu. Chować moją erekcje. Też nie wiem jak mam się odnieść do filmu o tym że molestowanie kobiet jest złe gdzie główny bohater zabił swoją żonę bo go denerwowała??? Nie wiem czy to tak dowcip czy co? Czy jakaś fantazja Quentina? Czy może to jakaś inspiracja filmowa? Nie wiem ale ta scena nic nie wnosi do filmu tylko mi migrenę daje.
Zresztą żona Ricka też chyba miała być komediowa? Że niby taka Włoszka co się wydziera cały czas po włosku i nic nie rozumie nikt. I zawsze jest wkurzona i denerwuje bo cały czas coś pierdoli? Taki żart co bym się spodziewał z kac wawa albo coś z TVN. Nie wiem czemu wszystkie kobiety w tym filmie to takie kurwy oprócz Shannon i małej dziewczynki. Jest jeszcze ta baba co się wydziera na Cliffa bo bił Brusa Lee. Też drze ryj. Ta baba w kine też nie miła. Może Quentin za dużo fajnych kobiet pisał to teraz same wredne baby będą? Nie wiem.
I całe założenie filmu- jak by Shannon nie umarła to by wszystko było spoko i Roman by nie molestował dzieci i Quentin dalej by był jego kumplem i Shannon by była teraz super gwiazdą we wszyskich jego filmach. To nie jest film jak Django, kill bill albo Bękarty- o ofiarach przemocy które szukają zemsty. To jest film o odkupieniu gwałcicieli. Dla mnie nie ma co mówić że jak by hitler dostał więcej miłości od rodziców to by nie był nazistą. Tak samo jak nie ma co mówić że jak by Polański miał żonę to nie gwałcił by nieletnich. Stało się, tę osoby dokonały wyboru. Skrzywdziły ludzi. Wolał bym 100% film o ofiarach pedofili które biorą zemstę na starszyźnie Hollywood niż próba odkupienia jednego z nich bo tego akurat reżyser lubi. Na tym polega #metoo. Nigdy tak naprawdę nie wiemy która z naszych ulubionych gwiazd chowa złe uczynki. Dlatego należy być przygotowany na wszystko, być sceptyczny i wierzyć ofiarą (oczywiście mieć w tyle głowy zdrowy rozsądek że to może nie być prawda ale lepiej stanąć po stronie ofiary niż oskarżonego milionera który ma swoich adwokatów i ludzi do PR a kobieta ma często jedynie swoje słowo/sąd publiczny) . A nie „ej ale ja znam Romana on by tego nie zrobił” a jednak zrobił, i nawet jakby miał Shannon też by to zrobił.
Taka moja opinia. Ostra. Dosyć obraźliwa dla Quentina. Może trochę nad interpretacja. Można się nie zgodzić, spoko. Wrzuciłem to tylko bo pytaliście. Chciałem to zachować dla siebie bo nie chciałem dyskusji o tym czy film się podobał czy nie. Bo to inne gusta. Nikogo nikt tu nie przekona. Ale proszę nie wrzucać argumentów w stylu „no bo czasem to kobieta się prosi”. Nie chce tego czytać. Jasne można uważać że scena z żoną jest super śmieszna- spoko, inne gusta ale nie upokarzajmy się i trzymajmy dyskusje na poziomie.
Całe założenie, że finał filmu jest usprawiedliwieniem Romana Polańskiego, bo to by zmieniło jego życie i.t.p. jest dla mnie kuriozalny. Sugerowanie, że Tarantino właśnie po to nakręcił ten film. Kompletnie się nie zgadzam po prostu, jakaś fanowska teoria spiskowa i tyle. Alternatywne zakończenie historii to przecież już któryś z kolei filmowy zabieg u tego twórcy i pisanie, że tym razem zrobił to by oczyścić Polańskiego nie brzmi dla mnie zbyt wiarygodnie.
Jak w ogóle można pisac, że to " film o odkupieniu gwałcicieli" gdzie przecież już w materiale Łukasz powiedział, że Quentin sam przyznal, że wiedział wcześniej o Weisteinie i zrobił za mało jak na wiedzę jaką posiadal, czego do dziś żałuje. I nagle ok Quentin postanawia sobie, że w sumie to on w swoim kolejnym filmie będzie rehabilitował gwałcicieli. Litości...
@@Natakupl To o czym piszesz, to nie jest pedofilia. Spółkowanie z nieletnią, która wygląda na starszą to czyn pedofilski. Pedofilia to zaburzenie preferencji seksualnych i odczuwanie pociagu do osób młodych o niewykształconych cechach płciowych. To, że stary facet chciałby pobawić się z młodą dziewczyną jest moralnie dyskusyjne, a do pewnego wieku dziewczyny - karane z urzędu. To nie jest usprawiedliwianie pedofilii. To jest scena filmowa pokazująca charakter jednej z postaci.
Co do spoilerowej części materiału - ja się nie zgadzam, dla mnie ta masakra była mega satysfakcjonująca, to cienkie połączenie między sektą a Cliffem widocznie mi wystaryczało w zupełności, a te throwbacki do początku filmu (użycie miotacza ognia oraz sytuacja, w której Rick i Sharon w końcu się zapoznają) były jak wisienka na torcie, szczególnie to ich zaznajomienie się, które dało mi taki mega wholesome vibe.
Jeżeli miałbym jakieś uwagi do filmu to niewykorzystany potencjał Bruce'a Lee, który poruszyłeś (wciąż chyba wolałbym wersje, którą zaproponowałeś na NK, że Bruce Lee wpada do siedziby sekty i ich rozpiernicza gołymi rękami) i Sharon Tate, która snuje się bez celu, ładnie się uśmiecha i pokazuje stopy.
Mimo wszystko nie zawiodłem się na filmie ani trochę. Nie był ani nużący, ani dłużący się, historię chłonąłem jak gąbka.
Spoilery
Mi po głowie chodzi coś takiego: "once upon a time" to angielska wersja "dawno dawno temu" czyli sformułowanie rozpoczynające wszelakie opowieści dla dzieci gdzie bohaterowie są dość prości, wroga rozpoznaje się na pierwszy rzut oka i zawsze kończy on marnie a wszyscy fajni żyją długo i szczęśliwie i w taki sposób lubię patrzeć na ten film. Rick i Cliff to są goście, których mamy po prostu polubić, nie zastanawiać się długo nad nimi, nie szukać głębi tylko mieć zakodowane, że są fajni, mili i spędzimy z nimi kolejne trzy godziny.
Podbijane jest to takimi scenami jak popis aktorki Ricka, który jest na swój sposób bardzo słodki, udało mu się zebrać w sobie do tego stopnia, że powalił wszystkich na kolana, aż chciałoby się powiedzie "ooooow good for you buddy :3" albo Cliff odwiedzający George'a na ranczo, gdzie ma w dupie całą tę bandę creepy hipisów (o których jeszcze na początku dowiedzieliśmy się, że wpierdalają żarcie ze śmietnika, co chyba już miało nam dać do zrozumienia, że lepiej uważać, zresztą klimat tego ranczo sprawiał że siedziałem jak na szpilkach) i idzie sprawdzić czy typ którego nie widział tak długo nie został przypadkiem zamordowany. To miał być miły i odważny gest, komunikat mówiący "nawet jeśli zabił tę żonę to chuj, patrzcie jaki z niego kochany chłopak jest". Natomias Sharon jest takim pięknym i dobrym stworzeniem, którego krzywdę z przykrością by się oglądało, coś w rodzaju księżniczki.
I w końcu mamy finał, pamiętając te wszystkie "Nigger" z Django i mnóstwo dziwacznych aktów przemocy w innych jego filmach myślałem, że prawdopodobnie Sharon zostanie zamordowana, po zobaczeniu tego papierosa z kwasem i pamiętając Hitlera w bękartach pomyslałem nawet przez moment że Cliff i Rick to zrobią XD kiedy wreszcie zaczyna się rzeź to po pierwsze widać jak bardzo Tarantino wyżywa się na tych psycholach, szczególnie gdy Tex jest gryziony w krocze, po drugie chce nam dać tę prostą satysfakcję z tego, że każda osoba w tym domu dołożyła swoje do unieszkodliwiania napastników, Cliff był badassem bo ich zatłukł? To Rick wyjmie jebany miotacz ognia i też się wykaże bo mamy zobaczyć jak ci fajni pokonują tych złych i jarać się jak małe dzieci. A ta ostatnia scena jest już w ogóle lukrem pisana, Rick poznaje w końcu sąsiadów, którymi się tak ekscytował i wychodzi na to, że oni jarali się nim.
Moim zdaniem Tarantino opowiedział nam swego rodzaju bajkę na dobranoc
symboliczny trumf fikcji nad rzeczywistością, oraz zemsta nad smutną rzeczywistością, mi dało to ogromną satysfakcje bo swojego czasu bardzo interesowałem się tą zbrodnia
Tarantino przypomina co jest najważniejszego w kinie.
Lekki spoiler
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Magia! Cały film zmierza od samego początku przez długie minuty, wręcz godziny, do wiadomego końca. Ostatnie 30 minut to wręcz odliczanie do tego czego tak naprawdę nie chcemy zobaczyć. To co dzieje się na końcu to własnie magia kina. I lawina emocji. I o to w tym wszystkim chodzi.
jack jack w punkt!
Ja zakończenie trochę inaczej odbieram, Tarantino kocha to Hollywoo tamtych czasów, pokazuje nam jakie to było piękne (choć bywało i brudne), ale masa scen to iście sielankowy chillout pełny beztroski, Quentin mówi tym iście bajkowym zakończeniem "pokazałem wam to tutaj, tak to się mogło skończyć i ta bajka by trwała dalej, mogło być dalej pięknie, szkoda, że się stało jak się stało." Morderstwo rodziny Mansona przeorało Hollywood i zabiło tego chilloutowego ducha tam
. Dodam, że to jak QT adresuje takie kwestie (analogicznie w Django i Bękartach) ośmieszając tych „złoczyńców”, obracając ich w żart i się nad nimi bekowo pastwiąc - to będą wykładać na uczelniach filmowych za 100 lat
.
A film po prostu uwielbiam. To było „Movie the Movie”, najlepszy film o filmach, laurka, miłość do kina wylewała się z ekranu. Przyjaźń, Hollywood, „what if” . Dzieło kompletnie. Dla mnie top3 Quentina.
ciekawe czy Łukasz Stelmach też nagra o tym materiał
Generalnie film 8/10 tyle, ze fabuła mogła by być ciekawsza, bardziej rozbudowana. Natomiast gra aktorska, zdjęcia, muzyka i przede wszystkim odwzorowanie klimatu schyłku lay 60 - fantastyczne.
Scena na farmie była spoko, budziła niepokój i w momencie bałem się o Cliffa :D Jesli chodzi o zakończenie to mnie satysfakcjonowało, patrzac przez pryzmat prawdziwych wydarzeń - i ten miotacz ognia :d Dodam jeszcze, iz fajnie było zobaczyc po raz ostatni Luke'a Perryego - nawet na chwilę, a jednak :) Aaaa no i piesek Cliffa uroczy :P
Ten film jest jak produkcje walaszka. Pełny NIEOCZEKIWANYCH BRAKÓW ZWROTU AKCJI. Sceny na farmie idealne.
15:46 oczywiście ze czasy w pewnym sensie były lepsze bo np. krytykiem był zazwyczaj człowiek który musiał przejść jakieś szkolenie .... mieć wykształcenie
Też właśnie wróciłem z seansu i także uważam że jest dziwny Ale nie zmienia to faktu że dobrze się podczas niego bawiłem. Osobiście jestem pod wrażeniem jak świetnym aktorem jest Leonardo Di caprio. Polecam to go zobaczyć bo jest to ciekawe doznanie.
DiCaprio pisze się razem
@@kacperszymanski1767 sorry mój błąd
Lekki spoiler
.
.
.
..
.
.
.
.
.
Nie no właśnie fajne było zakończenie.Wszyscy(znaczy ci,którzy znają prawdziwą historię) się spodziewali śmierci kogoś z dobrych bohaterów,a tutaj taka niespodzianka.I dobro wygrywa.
@@idepowas3329 ale niektórzy nie śledzą uważnie jego filmów i myślą że u niego wszystko jest możliwe. Nie, w każdym jego filmie dobro wygrywa
Niestety wogole nie czuje Tarantino. Juz Hateful Eight sobie odpuscilem. Ale na Once Upon In Hollywood, sobie pomyslalem, pojde. Bo DiCaprio, bo Pitt, bo Bruce Lee, bo Manson, bo Polanski i Tate, bo lato milosci, mysle, musze isc. Ludzie zloci! Pomimo braku fabuly - 3 godziny takiej rozrywki w najczystszej formie, ze nie pamietam kiedy ostatnio sie tak dobrze bawilem w kinie. I ten genialny finalowy katharsis, ktorego ja sie akurat nie spodziewalem... (Jestem naiwny). Jak dla mnie mocne 9.5/10. Dziekuje panie Quentin, dziekuje panie Lukaszu za kazal i za to forum!
Mordercy Sharon Tate pomylili sie w realnej historii , z tego co wiem nie mieli trafic do domu Sharon tylko do jakiegos innego i nawet nie wiedzieli ze morduja nie tych ludzi co planowali.
To prawda
Nie do końca, dom był właściwy tylko że właściciel się zmienił. Wcześniej mieszkał w nim producent muzyczny który odrzucił płytę Mansona i to on miał być celem.
No to do zobaczenia w sobotę :))
bardzo się fajnie składa , ze twoja recenzja jest pociętą w podobny sposób jak kilka scen z filmu
I ten soundtrack z babydrivera ❤️
Idę dzisiaj, więc obejrzę jeszcze raz ze spoilerem po seansie :)
Dziękuję bardzo za ostrzeżenie przed spoilerami, zgodnie z sugestią wyłączyłem dźwięk i przewinąłem ten kawałek :)
Kompletnie się nie zgadzam z Twoją opinią :D ogólna przypadkowość tego finału, trochę mi przypomina pulp fiction i to jak tam przypadek doprowadził to jednej z najlepszej sceny kulminacyjnej w historii kina. Ogólnie to właśnie ja właśnie tego typu filmy Tarantino lubię najbardziej. Takie jak pulp fiction, wściekłe psy, czy teraz once upon a time in Hollywood. Django i bekarty wojny były spoko, ale nie pozostawilo we mnie takiego odczucia jak wczensiej wspomniane filmy.
Ja dzisiaj też byłem na premierze i myślałem że nie ma żadnych recenzji a tutaj taka niespodzianka.
A co Ty sądzisz o filmie? Czekam na pizze więc z chęcią poczytam👌🏻
@@GrubyKotek Jestem naprawdę w kropce. Jeszcze nie wiem co o tym filmie sądzić. Dostarczył mi śmiechu i smutku. Przez prawie cały seans filmu nie wiedział o czym on jest. Bardzo dziwny filmu. Po zastanowieniu podobał mi się.
Też lubię Miłosław.
U mnie już dzisiaj był seans przedpremierowy. Ja ide niestety dopiero w niedziele lub poniedziałek
Kurczę nabrałem ochoty na piwko 😋 tylko że ma dużo kalorii to staram się unikać, Łukasz a co myślisz o węgierskim filmie "Kontroll" by Nimrod Antal jest to jeden z moich "the best of the best" i jestem ciekawy twojej opinii, jeżeli nie oglądałeś to gorąco polecam
Gdybym miał jakoś ten film opisać w 3 słowach... Tarantino spotyka Coppolę (Sophię).
Możemy liczyc na nagranie prelekcji?
O tej godzine?
do tego mam wrażenie, że wstawienie do filmu postaci Polańskiego oraz Sharon Tate miały głównie funkcję marketingową
gdyby zamiast Sharon wstawić dowolną postać, to masa ujęć z Margot, były by kompletnie bez sensu bez znania okoliczności jej tragicznej śmierci
Ja bym wolał, gdyby Sharon ani razu nie pojawiła się bezpośrednio przodem do kamery, tylko żeby inni bohaterowie o niej opowiadali, a dopiero na samym końcu po raz pierwszy by się odezwała przez ten interkom w bramie. Taka forma katharsis dla Leo.
A tak swoją drogą, kiedy patrzyłem na kolejną, długą scenę Brada Pitta jadącego samochodem, przyszła mi do głowy taka myśl: " a co gdyby to Patryk Vega reżyserował ten film, ile czasu by wtedy trwał? Obstawiam coś w okolicach 15- 20 minut, jeżeli Patryś by się mocno skupił".
Myślę, że ci co widzieli filmy Vegi, wiedzą o co chodzi, jak zmontowane są jego filmy (jak skaczą od jednej do drugiej sceny).
Jeeee
Ja czułem ogromną satysfakcje w końcowej sekwencji
Musiałem drugi raz obejrzeć ten film, bo byłem otoczony zbyt dużym uczuciem ambiwalencji.
Wszystkim rozczarowanym polecam zrobić to samo . Jak dla mnie "Pewnego razu w Hollywood" jest uosobieniem nostalgicznego pamiętnika reżysera. Tarantino tworzy film dla swojej młodości a nie młodości swoich fanów. Wychowanych w duchu lat 90 czy współczesnej kinematografii. Film ma oczywiście swoje wady i nie jest arcydziełem na miarę Czasu Apokalipsy czy Ojca Chrzestnego. Jednak chciałbym się skupić na plusach tego filmu, których niewątpliwie jest całkiem sporo. Po pierwsze dawno nie widziałem tak dobrej pracy kamery w filmie. Zdjęcia z lotu ptaka, sceny z samochodu, praca kamery 180 stopni sprawiają że można się poczuć jakby się tam było. Druga i dla mnie bardzo ważna rzeczą jest przedstawienie relacji rzeczywistość < film lat 60. Autor celowo wprowadza do "rzeczywistych scen" nudnawe dialogi, długie sceny jazdy samochodem jak i przedstawienie calych myśli bohaterów filmu w formie retrospekcji. Następnie dostajemy wspaniałe sceny z filmów i seriali lat 50/60, z genialnymi aktorami i ciekawymi dialogami. Nasz entuzjazm w tym momencie wzrasta, po czym znowu opada, bo dostajemy nudny realizm życia codziennego. Oczywiście nie wszystkie sceny realizmu są nudne, ale wyższość scen "serialowych" jest wyraźnie dostrzegalna. Przynajmniej dla mnie ;)
Co do gry aktorskiej to nie ma chyba aktora który zagrał słabo w tym filmie. Nawet Margot Robbie, która zachowuje się jak po dawce solidnego coachingu, dała rade. Sharon Tate była człowiekiem optymistycznym życiowo, pełnym dobroci i otwartości. I taką Sharon właśnie zagrała Robbie.
Co do ostatniej sceny zaczynającej się w samolocie. Nie chcę spojlerować więc powiem jedno odbieram ją jako hołd dla filmów lat 50 i 60 . Hołd , który Tarantino przedstawia iście w swoim stylu. Narrator z seriali kryminalnych nadaje autentyczności serialowej lat 60 i oszukuje w pewien sposób widownie. Uważam, że film jako całość chce nam powiedzieć że Hollywood jeszcze nie umarło, że nie samym remakem żyje. PS. NIE wychodźcie od razu gdy się pojawią napisy końcowe.
Łukaszu, dziękuję
Oglądaliśmy dwa rożne filmy.
Ok, więc nie wiem po co ten komentarz, napisz coś jak już obejrzysz Once Upon a Time in Hollywood.
Łukasz Stelmach 2 Co można napisać w komentarzy na YT w trzech zdaniach żeby to miało sens? Zaproponowany przez Ciebie klucz interpretacyjny rozmija się z gołym okiem widocznym zamierzeniem reżysera. Bo bez przesady, Tarantino to nie Dostojewski i nie ma tu drugiego dna, nie wiadomo jakich zawiłości. Film jest po prostu o zwykłych ludziach, przyjaźni, o tym że warto być pożądanym w staroświeckim stylu (czyli też że nie hipisem), o tym ze zło zostanie ukarane a dobro wynagrodzone itp. itd. Czyli bajka jak sugeruje tytuł. Proste jak budowa cepa.
To że Ty jesteś ślepy na jakiekolwiek niuanse, nie oznacza, że ich tam nie ma. :)
@@ukaszStelmach2 To, że film jest zniuansowany w detalach wcale nie oznacza, że ma zniuansowany generalny przekaz. A w tym wypadku ten jest bardzo prosty, acz obudowany typowo tarantinowskimi smaczkami. Proponuję relekturę.
lekki spoiler
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
To zakończenie jest tak niecodzienne ,że mimo iż chciałbym obejrzeć drugie tyle tego filmu, to i tak trudno go nie docenić.
Wcześnie
Ten moment kiedy guru dj gra znowu siermiężnego seta
Ja dodatkowo zwrócilam uwagę na bramę w ostatnich scenach, która wyglądałoby na to, że została otwarta do domu Polańskiego. Nie wiem czy ma mieć to drugie dno, czy też raczej nie ma znaczenia. W każdym razie posiadam podobne odczucia do Ciebie. :) miłego dnia!
Spoiler
Co do tego co mówisz, zdają się potwierdzać słowa członkini rodziny Mansona, kiedy mówi zabijmy tych, którzy nauczyli nas zabijać
Bezalkoholowy Miłosław, bdb piwo:)
Jakos nie dawno w tym roku ,mineła 50 rocznica morderstwa Sharon Tate
9:08 koniec spoilera
Akurat wstałem
Chyba SPOILER
+
+
+
+
+
+
Oglądałem dzisiaj ten film i myślałem że pokażą śmierć Sharon
A tu mnie oczy wyjebało bo to co Pitt zrobił z tą trójką *_*
Do tego taka myśl on sam w domu po TRAWIE, pies dostanie kulkę i on
A tu taka akcja
Super film
Jest scena po napisach?
Jest w trakcie napisów
Byla chyba reklama red Apple
9:10 Koniec spoilerów
Co to za kawałek kiedy Cliff żegna się z Rickiem wsiada, odpala i odjeżdza swoim niebieskim zdezelowanym vw??
California dreamin’?
@@oksymoron_ to nie ten moment filmu :) kawalek zaczyna się czymś w rodzaju vocalu: "rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr" po czym Cliff rusza z piskiem swoim niebieskim vw
Billie Stewart - Summertime - końcówka, epicki moment.
ruclips.net/video/kk6Ldj5x2r0/видео.html
Wszystkie zarzuty są zaletą tego filmy. Zalety także.
Pocztówka z Hollywood?
Przecież jutro jest premiera
Wczoraj była w Cinema City :)
Spoiler troche mnie zaskoczyl , a morderczynie Sharon Tate jakoby prxeszly troche bez echa ,moze spoleczenstwo nigdy tego nie strawilo , a filmy Tarantino to troche takie sny na jawie , wina, kara sprawiedliwosc .
Bruce Lee genialny w tym filmie!
Moim zdaniem za bardzo przerysowany i zrobili z niego buca który ma niesamowite ego i jest nie do polubienia.
Film o niczym, który się przyjemnie ogląda ale w momencie w którym kończy się popcorn zastanawiasz się ile jeszcze ten film potrwa bo w sumie to masz pranie do wstawienia. Ostatnia scena w stylu Tarrantino ale ja tej groteski nigdy nie trafiłem.
Chyba pierwszy raz zgadzam się w 100% Również planuje obejrzeć drugi raz, aby bardziej wczuć się w to co chciał prawdopodobnie przekazać nam Tarantino.
MOŻLIWE SPOLIER
Nie ukrywam że najbardziej byłam ciekawa jak zostanie przedstawiane wydarzenie z sierpnia 1969 roku, jak większość myślę i może dlatego tym jestem najbardziej rozczarowana :/
Po części rozumiem czemu Tarantino zakończył tak film, a nie inaczej i w sumie osoby (niestety nie wszystkie) które znają tragiczne wydarzenia powinny być szczęśliwe ponieważ możemy sobie marzyć że "wiek niewinności" w Hollywood wciąż trwa po filmie, ale z drugiej sprawa że Hollywood to bajka co w obecnych czasach nie ma w sobie prawdy. Najbardziej jest mi przykro właśnie z przedstawienia Sharon Tate przez Margot/Tarantino z dwóch powodów: pierwsze Tarantino pokazał Tate jako piękną imprezowiczkę i nic więcej, co jest nieprawdą ponieważ była to pogodna, skromna i nieśmiała osoba, która wcale nie uważała się za symbol seksu, co gorsza jak dla mnie on się nawet z niej w paru momentach wyśmiewał, a niby miał to być hołd dla niej, żadna ze scen Tate w filmie (z jedna znajdzie się) nie miała miejsca w prawdziwym życiu, znajoma Tate po seansie czuła złość bo nie wyobrażała sobie Sharon w takich scenach, a druga to Margot gra sztucznie, zbyt pewnie i do tego ten jej charakterystyczny głos.
Moim zdaniem, Tarantino wybielił tym filmem środowisko Hoolywood. Scena w ktorej mloda narkomanka hippiska , pyta Cliffa, czy zrobić mu laskę. On szlachetnie pyta o jej wiek . Czyli nie chce być posądzonym o pedofilię. Odwrotnie Polansky . Pza tym Rick pokazany jako nie tylko sfrustrowany aktor, ale wrażluwy, czesto się wzruszający. Tarantino przedstawia alrernatywną wersję wydarzeń z tamrychat, idealizujac obraz brudnego i zepsutego swiata Hoolywood.
Ukradłeś mi koszulke...
Nie rozumiem czemu cala sala sie zanosila smiechem podczas ostatniej sceny :/ uwazam ze skandaliczne bylo pokazanie Sharon jako idiotki , cala masa niepotrzebnego materiału , w zasadzie uwazam ze ten film jest niepotrzebny i szkodliwy , to nie jest cos co nalezy zobaczyc, jedyny plus to muzyka. Wg mnie komentarz Quentina jest taki, ze gdyby Roman był w domu i nie ganial nieletnich po planach to Sharon by nadal żyła. Rick mimo ze kretyn to był w domu i obronił swoja zone. Bezposredni przytyk tez byl.
Zrobisz film gdzie pokażesz swoje popy z marvela
Nie
@@ukaszStelmach2 Ale on nie pytał, tylko stwierdził, że zrobisz, więc teraz nie masz wyboru
STÓPKI 🤣
Czułam, jakbym oglądała mashup Fight Clubu z Wilkiem z Wall street jeśli chodzi o kreację postaci Pitta i DiCaprio
Dokładnie.
Ile minut dostał polak xd
Mniej niż jedną xD serio
Ale więcej niż sam Manson xD
Jestem fanem QT ten film był jak dla mnie gniotem
ogarnij to niebieski cos co masz na glowie potem sie bierz za reneczje filmow.
Nie najdziwniejszy tylko najgorszy.
>Historia
>Spoiler
Wybierz jedno
Jak dla mnie film to kompletna żenada. W zasadzie to jest film o niczym z cenionymi aktorami. Jeśli aktorów porównać by do porcelanowych filiżanek a film do podawania herbaty to tarantino wziął te filiżanki, włożył je w gówno a następnie w takiej postaci podał herbatę.
Jeśli to miał być film gdzie pewnie rzeczy trzeba wcześniej wiedzieć żeby go odpowiednio zinterpretować to co on robi w kinie? Jego miejsce jest co najwyżej w wąskim gronie zainteresowanych tego typu rzeczami. Film, który trafia do ogółu musi mieć w miarę jasny przekaz i historię. A co jest w filmie tarantono? Nieciekawa fabułą a przekazu nie ma żadnego.