Dzisiaj koncerny wbudowują ludziom w głowy skojarzenie "wysokiej jakości" z "ekstrawagancją". To znaczy jeśli coś błyszczy, świeci, mruga, ma sto motywów, ustawień itp. to znaczy, że to jest wysoki standard. Stąd te wszystkie piano blacki, tablety, ambienty, ledy i inne NIEPOTRZEBNE bajery, które mają dać klientowi złudzenie prestiżu i odwieźć jego uwagę od tandetnego wykonania. Trochę jak w rowerach MTB - damy super wypasioną przerzutkę bo na to każdy patrzy albo damy tarczowe hamulce bo to takie wyczynowe, wtedy nikt nie zwróci uwagi, że cały ten rower to w sumie szrot z najtańszych komponentów i do żadnej poważnej jazdy się nie nadaje. Co do grubości szyb, lakieru, blach, skrzypiących twardych plastików itp to powód jest jeden - cięcie kosztów na wszystkim czego klient nie zauważy, a co pozwoli zwiększać zyski. Sam projektuję dla branży automotive i przez dekady standardowa grubość ścianki dla odlewów żeliwnych to było min. 4 mm. Teraz już powoli eksperymentują z 3 mm chociaż na każdym kroku symulacje i testy pokazują pęknięcia. Plastiki podobnie - wszystko pocienione jak się da żeby oszczędzać, a klient tego nie zauważy :) W zamian rzucimy mu zegary z opcją pięciu grafik i małpka już zadowolona bo ma banana :) I to samo temat ergonomii. Te ekrany, zakładki, zakładki od zakładek, jakieś menu itp. - co z tego, że to utrudnia obsługę samochodu? Co z tego, że większości tych opcji i ustawień klient nigdy nie użyje (wielu ludzi kupuje nowe samochody i nawet nie reguluje basu w radiu)? Ano nic...Chodzi o to, że małpka dostała banana i się cieszy. A w między czasie my małpkę rąbniemy na dodatkowe 10 tys. wmawiając jej, że to innowacyjne i wysokiej klasy :) Teraz wmawiamy małpkom, że leasingi i wynajem długoterminowy są super. A to jest prawdziwe eldorado dla korporacji bo jeśli klient nie kupuje samochodu dla siebie tylko bierze "na chwilę" to jakość go nie będzie w ogóle interesowała i będzie można masowo produkować szajs już bez żadnych oporów. Jakby miał to kupić i wydać ciężko zarobione pieniądze to będzie zwracał uwagę co i jak, jak wykonane, czy dobre, za ile więc trzeba jakoś trzymać poziom. A tak...zapłacimy jutuberom i dziennikarzom żeby urabiali małpki, zapłacimy polityom żeby zaostrzyli normy emisji i poziomu bezpieczeństwa podnosząc cenę samochodu, kupimy śmieciowe komponenty od chińczyka żeby ten samochód byle jak poskładać. Na koniec wmówimy klientowi że to nie nasza wina, ze my byśmy chcieli lepiej, ale nie da rady bo normy, bo CO2, bo taki rynek, taka polityka, wicie rozumicie...No to wio po leasing za plastikowego, elektrycznego VW za 200 tys :)
Ciekawa opinia, dzięki za podzieleniem się informacjami "z branży". Muszę przyznać, że coś w tym jest - wszystkie te kolorowe wyświetlacze i ustawienia przyciągają i łatwiej jest nam wmówić, że to innowacja. Część przyznaję - to tak zwane bajery, ale jest też gro takich, które są przydatne, bądź wręcz ochraniające przed wypadkiem. Te, które osobiście uważam za pomocne to: system ostrzegania przed kolizją - uchronił przed zderzeniem, gdy patrzyłem w lewo i myślałem, że jak jest pusto to samochód przede mną włączy się do ruchu (ochrona przed nieuwagą kierowcy), system wykrywania pieszych i zwierząt z doświetlającą wiązką światła w miejscu gdzie wykryto pieszego lub zwierze (kilkakrotnie wykryło sarnę w nocy ułamek sekundy wcześniej niż ja). Zgadzam się z jeszcze jednym ponad 90% zakładek w menu ustawiasz raz i zostawiasz na zawsze - chyba, że masz ochotę codziennie wybierać nowy kolor podświetlenia wnętrza - jeden z miliona ;)
Dokładnie to samo chciałem napisać. Dlatego kupiłem nastolatka na rynku wtórnym i nie przepłacałem za nowy plastik za ponad stówkę, tylko dlatego, że jest nowy. Choć jest kilka nowych modeli, które mi się "podobają", to użyte materiały do ich produkcji przywracają trzeźwe myślenie.
O tych ekranach do obsługi samochodu już dawno myślałem że to ślepy zaułek motoryzacji. Przyciski i pokrętła fizyczne można obsługiwać bezwzrokowo, szczególnie jak się już jakiś czas danym pojazdem jeździ. Jeszcze tylko brakuje żeby światła, kierunkowskazy i wycieraczki włączać na panelu dotykowym. Co do "ekologii" to tak kupujcie nowe samochody bo są bardziej eko, a co ze starymi? "to nie dobra o tym mówić"
@@zbyszek9202 to jest właśnie cel tego co się dzieje na świecie (nie tylko motoryzacynym). Oddziaływanie państwa na każdą dziedzinę życia jednostki to podstawa komunizmu. Obecna technologia stwarza większe zagrożenie dla wolności człowieka niż bolszewicy i hitlerowcy razem wzięci. Tylko czy motłoch tej wolności potrzebuje...?
Już od jakiegoś czasu nie kupuje się niemieckich samochodów. Pięcioletni Passat ma jednorazowe silniki , mankamentów mają wiele ale największym to jednorazowe glowice w których walki rozrządu to zwykła rurka z nabitymi krzywkami. Itd
podstawowym działaniem ekologicznym było właśnie to co w latach 80 wydedukowano, produkty powinny służyć 2 lub 3 razy dłużej. Gdyby tak było we wszystkim ekologia na świecie byłaby wspaniała. Niestety jest wprost przeciwnie, czas wymiany dóbr ciągle się skraca. Nic oczywiście z tym ci pseudo ekolodzy nie robią, bo chodzi o zyski a nie o eko. Wyprodukowanie miliardów samochodów elektrycznych, wydobycie litu przez dzieci w afryce itd to jest dla nich rozwiązaniem ... najgorsze że duża część ludzi w to wierzy.
@@michaz6691 Czyli rozumiem, że wg ciebie trzeba być geniuszem by zrozumieć że CO2 to nie jest wał? Spokojnie, możesz jechać do Jakucji, gdzie głęboko w dupie mają normy CO2. Zobaczymy czy przeżyjesz dłużej niż ja.
Miło się pana słucha, bo mówi pan jakoś naturalnie (nie macha sztucznie rękami, jak wielu) i jakby od serca, że zależy panu na tych sprawach, o których pan mówi. Życzę sukcesu z kanałem. Pozdr.
Od początku mówiłem. Dajemy miliony systemów bezpieczeństwa a jednocześnie odwracamy uwagę kierowcy od drogi. Coś co mogliśmy włączyć jednym przyciskiem, teraz szukamy w 50 kategoriach. Nie mówiac że największą awarią w tamtych latach było wytarcie ikony na danym przycisku ale dalej możesz z tego korzystać bo było intuicyjne, a dzisiaj jak padnie ci ekran nie dość że tracisz wszystkie funkcje samochodu to w wiekszości bez wymiany w serwisie się nie obejdzie.
Do początku 2021 jeździłem Peugeotem 406 rocznik `97, którego kupiłem w 2010 roku jako pierwsze własne auto. Wcześniej i potem również jeździłem samochodami służbowymi, nigdy nie miałem własnego. W drugim roku jeżdżenia miałem dwie katastrofalne awarie w jednym czasie (UPG + skrzynia). Obie awarie spowodowane były czynnikami zewnętrznymi, nie wadami konstrukcyjnymi. UPG bo były źle dobrane przez poprzedniego właściciela komponenty LPG, a skrzynia ponieważ było mi za głośno na 5 biegu i postanowiłem zlecić w szemranym warsztacie w garażu wymianę oleju w skrzyni. Olej kupiłem prawilny, ale wlali zapewne ten po frytkach i niebawem skrzynia zaczęła wyć. Po naprawie jedynie progi musiałem wymieniać jakoś w 2018 roku a tak to raz w roku filtry i tylko lać gaziutek. Wspaniały samochód, ludzie strasznie psioczą i psioczyli na francuzy. Ale stare peugeoty z lat `90 są genialne w jakości wykonania. Jak się coś psuło, to była pierdoła. Silniki pancerne, blacha ocynk, wygodne fotele, dobra tapicerka. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że musiałem w końcu się z nim rozstać jak już pan diagnosta pokiwał głową i wskazał kilka elementów do wymiany to wtedy podbije. Wraz z polisą, która była niebawem, przekraczało to (znowu) wartość rynkową pojazdu. Wcześniej takich decyzji było kilka i zawsze robiłem, natomiast tym razem trzeba było już odpuścić, bo jako sprzedawca samochodów w ASO jednej z marek, uchodziłem trochę za szewca bez butów, no i w drodze do pracy za oknem widziałem, że świat motoryzacyjnie/rocznikowo poszedł mocno do przodu :) Przykro patrzeć na ten upadek motoryzacji. W salonie już nie pracuję, bo gonić muchy to ja mogę sobie w domu. Za chwilę będziecie sobie ku...wynajmować samochody już tylko przez Internet i "rozmowa" będzie z botem. 200 tysięcy za segment B, proszzz. Wróco panie pekaesy.
Sprzedaż samochodów w salonach z roku na rok rosnie. Straciłeś prace bo zanizales standard. A co do jakosci nowych aut... Wiadomo szkoda gadac. Jak telefon. Na 2 max 3 lata albo dopoki szybka nie pęknie
@@zbychulatara Sprzedaż rosła tak do przełomu roku. I słowem kluczem jest tutaj "sprzedaż". Bo sprzedać a wystawić fakturę i wydać w przypadku samochodów, to są dwie różne sprawy. Teraz z perspektywy czasu to dość zabawne przypomnieć sobie groźby i fochy klientów w 2021 kiedy była pierwsza większa czkawka, początkowo tylko z elektroniką i samochody miały opóźnienie może 2 miesiące. Nie było mowy o zmianach cen, natomiast na porządku dziennym było "co dostanę za to opóźnienie" tak jakby to było oczywiste, no bo przecież mi klientowi się należy, co tam zapisy w umowie o tym, że dostawca zakłada możliwość opóźnienia z przyczyn od niego niezależnych. Zawsze wśród znajomych znajdzie się przecież jakiś waleczny prawnik, który podjudzi do walki o zacne dobra. Dzisiaj te same samochody są obecnie 40% droższe w stosunku do roku ubiegłego, stocki są puste a czas dostawy jest określany terminami "zakładamy", "przy dobrych wiatrach", "jest opcja" czy mój ulubiony "trzeba zamówić i cierpliwie czekać". Ludzie spoza branży nie są kompletnie świadomi (jeszcze) jaki to będzie miało wpływ za kilka lat na rynek aut używanych. Teraz to każdy widzi, że jest drożej i przez chwilę nie było w czym wybierać. To wróci za jakiś czas w wersji hard. Także moja rekomendacja jest taka: dbać dbać i jeszcze raz dbać. Olej już nie raz na dwa lata tylko dwa razy na rok. Konserwować progi, podwozia i nadkola, nie żałować grosiwa bo czas eksploatacji samochodów będzie teraz już tylko rósł w górę. Zderzając to z tematem przewodnim tego odcinka, zapowiada się dość ciekawa walka o przetrwanie.
@@maciekapocaliptic w grudniu kupiłem, tzn nie chciałem obrazić socjali i innych patoli, wylizingowałem🤣 dostawczaka z windą, w maju kupiłem skuter. Wszystko od ręki, bo tylko takich realizacji szukałem. Od dziś do połowy grudnia planuję niekupić a wylizingować🤣 jakiegoś SUVa, najlepiej na prąd i najlepiej od ręki dostępnego. Kto ma kupić kupi, kto chce zamawiać kolorki i pierdołki to poczeka i też kupi. Reszta 😉po youtubach będzie chwaliła złomexa własnego "bo on to prawie nie ściąga i jakby świeci przed maskę, a olej nie sika nigdzie".
@@maciekapocaliptic Już widzą: mój trzyletni "Żepot" 3008 jest wyceniany zarówno przez ubezpieczyciela (bez utraty wartości przez rok) na wyższą kwotę (nominalnie) niż kwota, za którą go kupiłem (na rynku wtórnym podobnie). Z drugiej strony: ja nie wybieram nie wiadomo czego - jak szedłem do salonu, to zwykle było auto ze stocku, dostępne góra na za tydzień i w kolorze dowolnym: białym, szarym lub beżowym (czyli 80% dostępnej gamy kolorów pasowało).
@@PiotrPilinko Te czasy kupowania aut stockowych wydaje się, że na razie odeszły w niepamięć. To była zdecydowana większość wszystkich transakcji w większych salonach. Jedynie działy flotowe opierają się głównie o zamówienia, natomiast detal i małe firmy to był w 95% stock. Tak jak piszesz, tydzień na papiery, opanowanie leasingu i przerzucenie auta do salonu na wydanie. To se ne wrati.
Niestety ilość przycisków na kokpitach najbardziej krytykowali dziennikarze więc to od nich w dużej mierze zależy jak firmy podchodzą do zaprojektowania nowego modelu. Teraz dziennikarze narzekają że dotykowe wyświetlacze wszędzie utrudniają obsłużenie podstawowych funkcj-i macie co chcieliście
Ale to też jest częściowa wina producenta. Podam przykład z mojego auta: Peugeot. Spece z PSA wymyślili, że podczas jazdy nie da się zmienić czasu, ani daty na zegarku analogowym na desce, bo to zagraża bezpieczeństwu ale ukryć ustawienia radia pod 6(sic!) poziomami kategorii, już nie ma problemu!
Dzisiaj słyszałem ciekawą ploteczkę o Internet of things: producent na żądanie władz wyłącza ładowarki elektrycznych samochodów w Kalifornii - bo mają 20 stopień zasilania i płaczą nad każdym kilowatem.
Masz rację, dziennikarze często narzekali na duża ilość przycisków. Że jak to tak, że za dużo, że trzeba mieć skończony kurs pilotażu albo dyplom z informatyki żeby ogarnąć klawiszologię na desce rozdzielczej. No to proszę, przyciski zostały zastąpione ekranami. I narzekają. Tym razem słusznie.
Akurat Golf 4 to tragiczny przykład, bo jego wnętrze jest wykonane z podłej jakości gównolitów, blacharsko też koroduje pomimo rzekomego ocynku. xDD Ogólnie ten samochód ma całą masę niedoróbek i wątpliwej trwałości elementów.
Samochód ma się rozpaść po kilku latach. Ma tak być zaprojektowany i wykonany aby nie opłacało się go naprawiać. To nie dotyczy tylko samochodu ale i innych produktów np. pralki, lodówki itd.
Mnie to rozwala jak nowe powłoki lakiernicze w nowych autach mają np 70um i handlarze vel doradcy do zakupu aut używanych mówią, że jak auto jest powypadkowe to lepiej bo wtedy element ma 200 um i jest trwalszy🤣 jak to usłyszałem drugi raz to już śmiechem wybuchłem😄
Świetny materiał. Bardzo ładnie powiedziane, że "oczywiste rzeczy stają się często oczywiste dopiero jak ktoś nam je pokarze palcem". Do informacji w materiale dodałbym jeszcze wszystkie sztuczki eko z wydłużaniem wymian oleju silnikowego i akcji w stylu (BMW) nie wymieniamy oleju w skrzyni biegów, podczas gdy ZF zaleca wymianę co 60 czy 80kkm. Aha no i jeszcze te łańcuchy rozrządu, których niby nie trzeba wymieniać a się rozlatują po 120kkm (znowu BMW).
To nie do końca tak jest. Producenci podają że np oleju w skrzyni biegów nie należy wymieniać do końca życia pojazdu tylko że przez życie pojazdu oni mają na myśli np "do 120 tys kilometrów przebiegu" bo wtedy masz pojazd oddać i kupić nowy. I tyle ten olej ma wytrzymać.
Z zaciekawieniem wysłuchałem Twoich wywodów na tematy motoryzacyjne powiem szczerze że jestem pod wrażeniem i czekam na dalsze smaczki związane z motoryzacją pozdrawiam serdecznie 👍👍👍
Trzeba było jeszcze pokazać jaka blacha jest na Japończykach. Przy nich puszka od piwa jest pancerna , lakier na poszyciach 50 mikronów to standard , przez lakier to blacha prześwituje. Co do wypadku to nie wiem czy Golf nie wypadł by lepiej.
@@konik999 nie nie wypadłby bo w akurat nowe auta mają bardzo grube słupki A B i C wzmacniane dużo lepszymi materiałami a to najbardziej odpowiada za bezpieczeństwo. Zobacz sobie jaka jest powierzchnia szyb w tym Golfie i jaka w Suzuki.
A moim zdaniem najlepsze były lata 90 /00. Może w wielu przypadkach to był już zjazd na jakości ale coś solidnego każdy miał w ofercie. No a samochody były już bezpieczne, dobrze wyposażone i komfortowe. Volvo jest tego doskonałym przykładem. A dziś? Księgowi doraźna motoryzację ale też z 2 strony auta nie podrożały aż tak jak inne dziedziny życia. Na czymś muszą uciąć. A do tego... Ekologia oczywiście w nowym ujęciu. Czyli kupujemy nowy samochód co 5 lat.
Zgadzam się jakieś 5 lat temu sprzedałem audi 80 1.9 tdi 90 kuni avant. Żałuję, aż płakać mi się chcę, bo od tego czasu mam już trzeci samochód, i jest lipa :( Przeważnie kupuje 8-10 letnie i to nic nie ma wspólnego z trwałością mojej audicy :((
@@jankowalski-lg4zx Wy wszyscy żałujecie.Ja Audi A6 c4 2.5TDi z 97r nie sprzedałem.12lat i nie zamierzam sprzedać,auto jest nie do zmordowania,co roku koszta utrzymania to albo nic albo 200-300zł lub raz na kilka lat 1500zl jak rozrząd czy turbina.Pali 4.7litra ropy przy 90 według książki.Wszystko do ogarnięcia samemu,zawieszenie prosciutkie auto komfortowe i czego chcieć więcej
Mam a4 b5 z 97r. Bedę walczył o 30 lat :D Jak skończę oglądać materiał to jadę do sklepu po nową sondę lambdę, bo ta ori z 1997 roku już przekłamuje(data produkcji jest na niej nabita)
Mialem tez ten model tylko ze z 96 roku benzyna 1.8 auto nie do zajechania tylko zawieszenie przod 2 razy wymienialem to byla najdrozsza naprawa na tamte lata
Tak na wstępie, motoryzacja galopuje dziś, tak jak autor filmu stwierdził że nikt nie projektuje samochodów na 30 lat śmiem twierdzić że 20 lat to już dobrze. Panie redaktor w VW Golf stosowano lakier zupełnie inny niż obecnie w Suzuki ,nikt dziś nie maluje takiej grubości lakier wodny inna technologia. Nie martwił bym się o lakier nadwozia, tragedia to rdza podwozia w prawie każdej marce po 5 latach.
Szanowny Panie Pawle, proszę nie zganiać wszystko na ekologów. Nie są bez winy i wiele ich pomysłów przypomina chińską kampanie ratowania zboża poprzez tępienie wróbli z końca lat 40 lub inne techniki oszczędzania za wszelką cenę. swój udział w skróceniu żywotności i trwałości aut ma także ekonomia i ogólnie pojęta optymalizacja produkcji. Przecież logicznym jest że wyposażenie ograniczonego grona odbiorców w trwały i solidny produkt w pewnym momencie będzie skutkować zmniejszeniem popytu na ten towar. Więc skracając żywotność produktu zapewniamy sobie zbyt i ciągłość produkcji. Dziękuję za kolejny ciekawy materiał i pozdrawiam.
Dziś obowiązuje planowane postarzanie produktu tylko po to żebyśmy kupowali ciągle nowe auta bo naprawa tych niedawno kupionych jest zbyt męcząca droga… A koncerny przecież produkują cały czas samochody które muszą sprzedać, gdyby awaryjność samochodów nie była zaprojektowana w którymś momencie produkcja musiałby być bardzo ograniczone ponieważ nie byłoby klientów…
@@JJ-zk2yq Tak, bo randomowy mechanik z pcimia dolnego, ma interes w tym by okłamywać randomowego polaka śmierdziela o stanie aut na które obu z tych ludzi nie stać i stać nie będzie.
Genialny odcinek! Sam mam samochód klasy powiedzmy średniej-wyższej, może zbliżone nieco do Twojego Volvo. Auto z lat 98-99, wiec już nieco dalej, niż lata 80-90, ale ma przyciski! Jest proste, a jednocześnie wygodne, pięknie wykończonej, z silnikiem benz turbo, 5 cylindrów. Miałem ostatnio "okazję" przejechać się nowym plastikowym autem z silnikiem 1,0 3 cylindry + masa wyświetlaczy i powiem tylko - NIE! To mnie utwierdziło w przekonaniu, że jeszcze bardziej muszę dbać o moje autko, bo nowe auta to porażka. Dodam, że nowe auto, którym się przejechałem kosztowało grubo ponad 100 tys zł! Tak, za samochód z silnikiem 1,0 3 cyl. To moja kosiarka ma prawie 800 pojemności i dwa cylindry :D
To jest duże uogólnienie - owszem, są takie samochody, ale cały rynek tak nie wygląda. Bez problemu można kupić auto młodsze niż 2015 z normalną obsługą klimy, przyciskami, jednym ekranem, z mocnym silnikiem, itp. A komfort jazdy i poziom bezpieczeństwa raczej większy.
Jeździłem volvo v40 2002 rok, genialny samochód, prosty w budowie, fajnie się jezdzi a za razem tani w utrzymaniu. Teraz przesiadłem się na mondziaka, ale kusi mnie żeby kupić xc90 albo s80 😁😁
Mam v40 t4 z '99 i gdybym mógł kupić taki samochód nowy z salonu z zachowaniem jakości z 99 roku dziś, na pewno kupiłbym go chętniej niż współczesne samochody.
Chyba najważniejsze jest to o czym była mowa na końcu. Zmienił się sposób sprzedaży samochodów. Coraz mniej ludzi kupuje samochody za gotówkę z myślą użytkowania ich latami a coraz więcej osób decyduje się na leasing, najem itd. Dla nich nie jest ważna trwałość a to że za cztery lata wezmą nowy model z salonu.
Ponieważ nowy przejeździ 6 lat i na złom, dlatego nikt nie kupuje tylko leasing. To nie te pancerne audi czy mercedesy które mają kilkadziesiąt lat i jeżdżą do dzisiaj. Ps sam jestem posiadaczem takiego pancernego wozidła
Z tatą mamy dwa Fordy Scorpio tata z 1990 roku a ja z 1994 roku, niezabijalne auta. Co ciekawe mojego kupiłem za 900zł jako dawcę kilmy do auta taty ale okazał się być w tak dobrym stanie, ze jeżdżę nim już ponad 3 lata a jest to egzemplarz typu driftogruz z pospawanym dyfrem i sprężynami diax-motorsport i ponad 500tys kilometrów nalotu a wiem, że zawsze odpali i dowiezie mnie tam gdzie chcę i z powrotem. Na co dzień jeżdżę też Laguną 2 z 2.2dci Initiale Paris (ha ha królowa lawet, która lawety za mojej kadencji nie widziała chyba ze ją ciągnęła) i tu też jest dobra jakość pomimo 360tys kilometrów przebiegu. Prowadzę warsztat i z doświadczenia mogę powiedzieć, ze trwałe i dobre jakościowo auta to skończyły się po 2005 roku kiedy weszło Euro 4. Jakość materiałów nawet w porównaniu do starej zużytej Laguny, która służy jako wół roboczy, wozi silniki na szlify, holuje popsute auta klientów i ciąga przyczepą różne rzeczy jest skandaliczna np. boczek drzwiowy w Audi A4 z 2018 roku jest jakieś dwie klasy niżej nie wspominając o tym, że niby pancerne 2.0 tdi wypluło uszczelkę pod głowice po 180tys kilometrów głównie po autostradach na tempomacie. O 3.0 tdi po 2016 roku nie wspomnę ile już tych silników u mnie było na remonty generalne w rzeczywistości nawet nie dobijając do 200 tys km.
Pytanie czy na warsztat zajeżdżają ludzie z uszkodzonymi autami czy ze sprawnymi, po to by szanowny pan mechanik mógł sobie popatrzeć a na ich nadwoziu pograć co najwyżej w kółko i krzyżyk? ;) Pytam o to nie bez powodu, bo takie kreowanie opinii na podstawie samochodów jakie przyjeżdżają do Ciebie na warsztat jest jak czytanie wątków o usterkach z for dyskusyjnych danego samochodu - człowiek po ich lekturze wychodzi z przekonaniem, że dane auto to jeden wielki bubel. Nikt nie patrzy na STATYSTYKĘ - np. ile procentowo 2.0TDI wysypało się po 180tys.km? Wiemy tylko, że jeden trafił do Ciebie do naprawy... tylko tyle :) Pozdrawiam z gruzowozu - 2.5TDI, wałki od nowości (niewytarte!), rocznik 1998 ;)
@@BeyerBrown Po części dokładnie to samo wymiany oleju co 30 tys kilometrów albo brak wymiany jak w serwisie tylko pieczątkę przybiją a nic nie zrobią. Ostatnio olej w silniku pod palcami było czuć jak papier ścierny a auto świeżo po gwarancji i olej niby 6 tys temu robiony. W dłuższej perspektywie czasowej jest też gorsza jakość materiałów np. w Merivie z 2011 kiedyś miałem silnik konstrukcyjnie pamiętający jeszcze pierwszą Astrę typowy 1.6 ale było czuć różnicę w wadze części silnika takich jak wałek rozrządu czy wał korbowy kiedy zawoziłem do szlifowania niewytarte z silnika wyjętego właśnie ze starej Astry na złomie porównałem sobie wagę, różnica była dość znaczna.
@@Piotr_J93 Niestety to bolączka leasingowanych samochodów - brak pierwszej wymiany oleju po 1tys. max. 5tys,km, potem wydłużanie interwałów do 30 tys.km... a może i więcej jak ktoś bardzo dużo jeździ i robi korektę na 29990km przed wjazdem na serwis olejowy do ASO, byle tylko przyoszczędzić na kosztach serwisu ile się da, bo jemu się ten samochód nie zdąży zepsuć - 4-5 lat pojeździ aż leasing się skończy. Inna sprawa, że Audi faktycznie przekombinowało z tym zmiennym ciśnieniem oleju w ostatnich 3.0TDI jak i (o ile dobrze pamiętam) z plastikowymi wirnikami pompy wody... do tego oleista woda zamiast porządnego oleju 5W40 i przepis na usterkę gotowy. A to wszystko w ramach spełnienia najnowszych norm euro.
Pozdrawiam serdecznie wszystko prawda kiedyś trzeba by pokazać frajerom jak naprawdę wygląda fabryka samochodów i gdzie tak naprawdę jak są produkowane komponenty do tych cudów techniki,wspomnę tylko że te piękne fabryki w większości to są naprawdę montownie a nie fabryki dziękuję za super odcinek
Najlepiej to widać też po motocyklach z Japonii jak ktoś nie postawił pod drzewem to dziś idzie łatwo naprawić i jeździć. Jesteśmy niewolnikami wydawania pieniędzy na utrzymanie mobilności choć w fazie projektowania można wiele zeczy uniknąć
No właśnie niekoniecznie. Nie licząc motocykli mniejszych, to większe(ścigacze itp.) to jednak skomplikowane rupiecie, często występujące w skali Europy w kilku tysiącach egzemplarzy, z wielocylindrowymi silnikami... Japonia starsza niż 1990 to w naszych warunkach pożeracz pieniędzy na niedostępne nigdzie części. Jednak nie bez powodu ściągane z Niemiec stare Hondy czy Yamahy są tańsze niż trupy demoludów typu MZ czy Jawa...
@@marcinw7040 Obróciły albo i nie, duży motocykl w warunkach Europy Zachodniej to mniej więcej od lat 70tych jedynie droga zabawka a nie codzienny środek transportu, więc nie licząc typowych turystyków te przebiegi są niewielkie. Sam niewyżyłowany silnik to jeszcze nie oznacza niewiadomo jakiej wytrzymałości, w przypadku wielocylindrowych czterosuwów mamy rozrząd, zwykle po osobnym gaźniku na każdy cylinder, ogólnie tam trochę elementów ruchomych jednak jest, nie mówiąc już o wszystkich problemach wynikających z wieloletniego stania - łożyska itp. Dlatego zresztą renowacja takiego poniemieckiego Japońca to jest coś za co nikt nie chce się zabierać, bo większość zainteresowanych wie z czym to się wiąże. Dopóki silnik odpala i jako tako pracuje to wszystko jest fajnie, ale gdy już trzeba wykonać jego remont...
Guzik prawda stare japońce śmigają mimo wieku i katowania, bez problemu można kupić jeszcze modele z lat 85-00 za przyzwoite pieniądze a że demoludy poszybowały tak w górę to dlatego że nie za dużo ich przetrwało w fajnym stanie i budzą sentymenty jak maluch czy duży fiat. Jakości nie ma co porównywać bo to przepaść, dwusuwy, palące jak smoki, słabe osiągi i hamulce, wibracje vs dopracowane, bezawaryjne mocne 4suwy, które nie są aż tak skomplikowane jak się wydaje
@@motototo3261 Które śmigają te śmigają, po pierwsze to niewiele ich przetrwało, stare to mam na myśli przed 1990 rokiem. Ja pamiętam jeszcze kilka lat temu, gdy te wszystkie Hondy CB czy Kawasaki GPZ były jedynymi pojazdami szybszymi od MZtki w zasięgu finansowym małolatów, i problem był taki że póki to odpalało i jeździło to jeździło, ale znalezienie jakiejkolwiek części zamiennej graniczyło z cudem więc co się dało to się drutowało, a potem rozbiórka na części i zakup kolejnego złomu do upalania. Chcąc dzisiaj taki motocykl kapitalnie wyremontować to potrzeba nie tylko ogarniętego mechanika, ale też fury pieniędzy. I też nie ma co porównywać tych ciężkich motocykli z "naszymi" klas lekkich, bo to całkowicie różne bajki, różne zastosowania,. I w sumie, tak do 350 cm pojemności prosty dwusuw jest rozwiązaniem lepszym jeśli chodzi o stosunek osiągów do kosztów użytkowania. Sam na codzień jeżdżę ETZ 150, motocykl lekki(tylko 120 kg), przy 12 km przyspiesza nieporównywalnie lepiej od czterosuwów tej mocy, dzięki silnikowi z długim skokiem ma też dość liniową charakterystykę mocy, spalanie 3-3,5l/100km idzie zaakceptować, bo jest co prawda większe niż w chińskich i japońskich jednocylindrowych 125, o tyle dwucylindrowe 125 cm Vki(Honda Varadero i kopie) już palą porównywalnie.
Miałem przez ostatnie 20 lat dużo samochodów min vw polo,fiat punto ,citroen Xsantia,peugot 306,renault scenic,mercedesa 123,ford escort,toyota starlet,huinday getz,honda Civic .I powiem Wam że najlepsza była Toyota Starlet wręcz genialne auto całe zrobione w Japonii cudo .Getz przeżył z 3-4 lata katowania a teraz od 2 lat Civic jest bardzo bardzo dobry .Nigdy już nie kupię auta z Europy to były pomyłki.Kolejne będzie też z Japonii choćbym miał 2 razy więcej zapłacić.
To ja miałem odwrotnie: rdzewiejące Suzuki (już po trzech latach od zakupu w salonie), w którym sfajdała się skrzynia biegów (po sześciu latach i 100kkm przebiegu). A we francuskim Qashqaiu (J10) najsłabszą jakościowo częścią był japoński silnik - na szczęście był ocynkowany i nie rdzewiał.
Zjeździłem mnóstwo nowych aut i japońce to najgorszy szrot. Toyoty i Hondy- prowadzą się jak wozy drabiniaste, kiepskie silniki, materiały w środku dramat- twarde plastiki i szmaty na fotelach. Badziew i tyle.
Osobiście zgłębiam temat historii i rozwoju motoryzacji bo jest po prostu ciekawy. Doszedłem do wniosku, że złota era skończyła się wraz z kryzysem paliwowym lat 70. Od tamtego momentu zaczęto obniżać jakość.
Moja Xsara II ma dziś prawie 24 lata - full opcja i wszystko działa. Silnik jeździ na oleju synetetycznym wg instrukcji i nie dolewam ani kropli. Karoseria cała w oryginalnym lakierze bez rdzy i bez szpachli. Nie miała przygód. Podwozie zakonserwowane zanim ruda w ogóle pomyślała, żeby tam wejść. Myślę, że ze spokojem ten wóz posłuży 30 lat.
No, to jeden z najlepszych materiałów. Nie ma za co przepraszać jeśli chodzi o długość filmu. Generalnie, nie jest wesoło i będzie gorzej. Dlatego następny samochód będzie z USA. Pozdrawiam
@@D.J.123 A inne samochody amerykańskie mają silniki na wtrysku pośrednim i nie ma problemu z LPG. Tylko konserwację trzeba koniecznie zrobić bo tam o czymś takim nie słyszeli.
Materiał super. Nie ma w nim żadnej nudy tylko merytoryczna prawda. Patrząc ekologicznie ,dlaczego koncerny nie wrócą do lat 80tych i nie zaczną sprzedawać solidnych aut na kilka dekad poprawiając bezpieczeństwo .Dobrze wyposażone auta do 1992 roku przewyższają standardy dzisiejszych nowych wersji podstawowej co pokazałeś. Dziś auta kultowe bogato wyposażone , zadbane przez właściciela nie tracą na wartości. Koszta eksploatacji są o wiele niższe niż nowych. Celowo dziś wszytko nie tylko samochody produkowane jest z kilku letnim terminem " przydatność" do użytku bo takie są zasady biznesu. Minimalizacja kosztów. Maksymalizacja zysków.
Udało mi się dotrwać do końca, o dziwo najbardziej się śmiałem przy drapaniu po plastikach Vitary, porównanie grubości lakieru między innymi na kielichach o dziwo mnie nie zdziwiło. Pozdrawiam jako posiadacz Mercedesa W201 ze znienawidzonym przez wszystkich wtryskiem mechanicznym, który po wymianie kilku gumowych elementów i filterka rozdzielacza paliwa za całe 6,5 PLN cały czas działa bez zająkniecia, pewnie dlatego że nigdy nie widział LPG.
W124 rdzewiały z tego co pamiętam, podobnie R19, Kadetty, Astry F, Vectry A/B (jak i wiele opelków z tamtego okresu), sierry, escorty/oriony, sierry/palio (już dawno wyginęły - ktoś je jeszcze pamięta? :-)) No ale wiadomo - kiedyś to było.
Posiadam w124. Rocznik 87 260e. Auto od 6 lat czeka na lepsze czasy w ogrzewanym garażu. W ciągu roku jest odpanane i jezdzrone z trzy razy. Naładowana bateria pozwala na odpalenie na dotyk. Ta trwałość tych samochodów jest ich pięknem!
Świetny materiał. Jakby w ramach eko nie dało się produkować paliw w obiegu zamkniętym. Brazylia jeździ na etanolu z domieszką benzyny. Są oleje roślinne, biomasa. Z tego wszystkiego da się zrobić płynne materiały pędne. Do tego solidna, nierdzewna konstrukcja i wymienne moduły, przykładowo poduszki powietrzne (obecnie to jakaś kpina, 10-15 lat i trzeba je wymienić, generator gazu może nie zadziałać. Koszt dla takiego wieku auta przewyższy jego wartość).
Aczkolwiek wnętrza są dosyć tandetne - chociaż i tak mocno je poprawili - przynajmniej wizualnie. Z drugiej strony - to nie są auta klasy premium, więc nikt od nich nie oczekuje nie wiadomo czego (a teraz prawie wszyscy chcą być "premium" - przynajmniej cenowo).
@@PiotrPilinko niska (do niedawna) cena wymusza pewne oszczędności ale co ciekawe wnętrze wspomnianego Dokkera do tej pory nie trzeszczy (no może z wyjątkiem fotela kierowcy) i człowiek nie ma wrażenia, że coś zaraz odpadnie. Zupełnie inne odczucia miałem w poprzednim aucie dostawczym tej "lepszej" marki montowanym pod Poznaniem tam mało, że auto z trudem dobiło do 250tyś km to trzeszczało wszystko a z kierownikiem serwisu przeszedłem na "ty"
VW Passat B5 i B6 po wpadce z podłogą wcześniejszych jeżdżą do dziś, znam B6 z przebiegiem 750tys.bez remontu głównego silnika.Ale silnik 1.9TDi był oryginalnie zaprojektowany, a 2l i więcej to po prostu rozwiercone tuleje i co po tej mocy, skoro silnik 4x krócej żyje? Dobre skończyło się jeszcze przed kryzysem 2008. B6 był ostatni. A spalanie 4,5l ON na trasie-marzenie. Bak na 1400km starcza.
Dzięki za materiał. Aplikację zainstalowałem, bo mnie zaciekawiłeś. Osobiście, nie mam nic przeciwko dłuższym filmom. Pozdrawiam serdecznie i ciepło Widzów i Prowadzącego! :)
Zanizanie jakosci dla zachowania ceny i popytu to jedna z podstaw naszego rozwoju gospodarczego:) Dotyczy sie to wiekszosci podstawowych artykulow i wystepuje regionalnie zaleznie od zamoznosci konsumentow.
Fajny materiał. Taki arhn motoryzacyjny 😉 Pragnę tylko nadmienić, że późniejsze japończyki jeszcze dawały radę. Jestem szczęśliwym posiadaczem Corollki e11 rocznik '99 i do chwili obecnej (proszę sobie policzyć ile lat!) z poważnych napraw wymieniłem tylko linkę od ręcznego. Zero rudej. To auto jest za przeproszeniem niedozayebania 😘 Pozdrawiam.
Mam Astrę J, o której się naczytałem w testach dziennikarzy, że ma przeładowany przyciskami kokpit. Tyle że dzięki temu wszystko ma swój własny przycisk i wszystko jest pod ręką.
W sumie to bardzo ciekawe porównanie jakości by było gdybyś zestawił np tego golfa 97r z nowym golfem. blachy pomierzyć, szyby, wagę, lakier, zobaczyć ilość konserwacji od spodu, itd :)
Posiadam 3 lata astre f 1992 rok 1.4 60km z przebiegiem 210tyś km. Opelek ma już 30 lat i zero chęci do wylądowania na złomowisku, mało tego może kogoś zaskoczę, ale nie ma nigdzie grama rdzy. Pozdrawiam
To co dzieje się z trwaloscia samochodow po 20 roku,to juz zakrawa o jakis kryminal.Nowy golf z tego roku ,produkcja z marca ,piekna srebrna listwa wykonczenia kokpitu pęka.,trzy wizyty na serwisie z ukladem wydechowym,i to wszystko za jedyne 150 000 cybulionow.Szczesciem to samochód "flotowy".Wiem ,ze nawet gdybym wyproznial się złotem,nie kupilbym nowego auta i tyle i pytanie gdzie sa wlasnie ekolodzy????Moim zdaniem ekolodzy jednak pracują na zlecenie koncernów,,bo inaczej powinni juz byc przywiazani do bram fabryk w protescie przeciw marnowaniu zasobow.....
Do porównania proszę wziąć Golfa 4 i Golfa 8 lub stara Vitarę i nową, wtedy wnioski będą zupełnie inne. Poza tym mówi Pan o kilku modelach uważanych za solidne a co z samochodami z niższej półki Porównajmy Peugeota 205,206 z 2008, Opla Kadeta do Astry, Merca 124 do W213, mam 44 lata i miałem wszystkie z tych kultowych samochodów i osobiście solidności w starych samochodach nie widzę za grosz tylko sentymenty, legendy, mity i inne w stylu "kiedyś to było".
Nie tak dawno w jakimś programie motoryzacyjnym usłyszałem zdanie : " Kiedyś samochody projektowali inżynierowie z zamiłownia do motoryzacji , dzisiaj natomiast auta projektują księgowi ".Oczywiście była to przenośnia ale coś w tym prawdy musi być.
Kochany Panie Pawle, oglądam Pana wszystkie filmy ( bo kocham męża a rozmawiać o czymś trzeba) już od dawna i nawet mi się podoba. Mam tylko prośbę, bo jest Pan bardzo przystojny i mądry i miło się Pana ogląda i słucha ale błagam niech Pan ogoli te pypcie. Mega fanką. Żana
Przecież alternatywą dla wydania 70k na kanapę nie jest zapłacenie tych 70k w podatku, tylko zapłacenie 13,3k w podatku (19%). Mam wrażenie, że większość przedsiębiorców błędnie rozumie robienie kosztów i właśnie marnują pieniądze na niepotrzebne rzeczy, bo im się wydaje, że całość tych pieniędzy jest i tak stracona.
Denne porównania aut dawnych i nowszych!! Kiedyś też były dywany nawet w ubikacjach w Elżbietańskich czasach w UK. Te pluszowane wnętrza starych aut, nie dość że łapią stęchły zapach, roztocza kurzu i inne pylące włoski z miękkich cockpitow, podsufitki, itp... a później wszyscy płaczą że ich dzieci mają uczulenia, wysypki, itp... Bardziej plastykowe auto łatwiej umyć, zachować czystość. Auta są cięższe bo mają mnóstwo systemów bezpieczeństwa! Jak wam źle, to jeźdzcie kupić auta w Ameryce Południowej! Tam są lekkie golasy! A jak dużo tam ciężki rannych kierowców... Wszystko ma dwie strony medalu! Tylko trzeba analitycznie podejścia do życia a nie jednostronne czarno białe proste łatwe podane na tacy przez manipulatorów życie 🤦♂️
Miałem Polo 86c, czy mniejszy brat golfa 2, miało tylko 45KM w dieslu i też sobie radziło, a następne 86c2f z benzynowym silnikiem 75KM już nieźle szło.
Ja bym tak nie szalał że ekolodzy mieli w wpływ na jakość samochód ze starych lat tylko sami inżynierowie byli tak edukowani tak aby przy produkcji czegokolwiek używać odpowiednich materiałów i przy tym dochodziły właśnie kwestie ceny materiałów, zrobić tak żeby służyło lata i żeby eksploatacja była prosta i tania. A dziś nawet lamp nie potrafią zrobić żeby przeciętny użytkownik mógł sam wymienić żarówkę szybko i bez komplikacji a większość nieogarniętych kierowców musi jechać do serwisu z takimi pierdołami.
W dużej - bardzo dużej mierze chodzi o klienta. Kiedyś jak ktoś kupił nowe auto to jeździł nim trochę, potem dawał synowi i generalnie auto w rodzinie często jeździło po kilkanaście lat. Jak klient był zadowolony, to wrócił, a jak nie to szedł do konkurencji. Dzisiaj tak jak mówi, każdy kto może bierze samochód w leasing. 3 lata, maksymalnie 5 i następne auto. Ważne żeby auto miało gwarancję na te lata i żeby poza ratą nie generował kosztów ekstra. Jego nie obchodzi co się będzie z samochodem działo po 6, 10, 15 latach. Ma to głęboko w d*pie. I producent też ma to w d*pie, bo drugi właściciel będzie go naprawiał w tanich warsztatach i na zamiennikach, nie stać go na ASO i nie przyniesie ze sobą worka pieniędzy. O trzecim właścicielu już nie wspominając bo dla ASO najlepiej jakby ktoś taki w ogóle nie istniał. Samochód robi się pod klienta - tego pierwszego, żeby był zadowolony. Większość pierwszych właścicieli w tym firmy zmieniają auta jak rękawiczki i rzeczy o których tu mowa nikogo nie obchodzą.
@@gallanonim1379 Są marki, które dalej robią lampy dziecinnie proste do wyjęcia i zmiany żarówek. W moim Volvo (2017) są dwa trzpienie w każdej lampie, które pociąga się do góry i można całość wysunąć.
O, i tu się w 95% zgadzamy. Najlepsze auto jakim w życiu jeździłem to był Peugeot 405 z 90 roku. Gdyby dziś można było kupić nowego, jedynie z dołożonym ABS-em i poduszkami, biorę w ciemno. Choć zamiast XUD7TE dziś wolałbym zespół napędowy od... hybrydowej Toyoty Yaris. 85 kW z "elektrycznym" momentem obrotowym w zupełności by mi wystarczyło. A te 5% to skąd ta masa. To nie dodatkowe poduszki i systemy bezpieczeństwa. Elektronika to jest dodatkowe kilka kilogramów. Poduszka też więcej niż kilogram nie waży. Ciężkie są dodatkowe wzmocnienia, dzięki którym nowe auta są bezpieczniejsze. Wyścig na moc i moment obrotowy też nie pomaga. Silnik można wyżyłować i pozostanie względnie lekki, chociaż odbije się to na jego trwałości, ale na sprzęgle i skrzyni do dużo większych momentów nie da się oszukać. Muszą być mocniejsze i cięższe. Największą jednak różnicę robią efektowne "upiększacze". Powszechne w latach 90 w segmencie C koła ze stalowymi felgami i oponami 175/70R13 ważyły około 11,5 kg sztuka. Czternastki do aut klasy średniej około 13,5 kg. Dzisiaj 17-18 calowe koła na fabrycznych, ciężkich jak nieszczęście aluminiowych felgach, podchodzą pod 30 kg. 50-60 kilogramów na samych kołach, w segmencie C i D. Nawet umiarkowane szesnastki są już ciężkie jak cholera. Wywaliłem drugie komplety kół do przechowalni u wulkanizatora, chociaż w garażu leżały za darmo, głównie dlatego, że szkoda mi było kręgosłupa na targanie tych kloców dwa razy do roku. Olbrzymie, często zachodzące daleko na dach, przednie szyby, których specjalnie pocienić się nie da, też swoje ważą. No i wciąż rosnące rozmiary. Wszystko ma być wielkie i efektowne. Że sensu w tym nie ma żadnego, to już nikogo nie obchodzi.
Mam Renault Modus z 2005 roku, kupiony z przypadku i szczerze nie spodziewałem się, że będzie to takie fajne auto. Silnik "pancerny" 1.2 16V, który pchali jeszcze do IV generacji Clio, pracuje bardzo cicho. Może nie ma dużo mocy, ale do miasta i wyprzedzania ciężarówek przy 90km/h się nadaje. A jak się chce to można zejść ze spalaniem w trasie do 5,5L jadąc zgodnie z przepisami. Samo auto małe z zewnątrz, duże w środku. Kanapa przesuwana, można złożyć środkowe miejsce i mieć wersję 4 osobową z masą miejsca na nogi, albo jak trzeba powiększyć bagażnik, który nawet w najmniejszym ustawieniu na codzień wystarcza. A na urlop wrzucamy boxa na dach i możemy zabrać tyle co w sporym kombi. Auto całkiem wysokie, wygodnie się wsiada i jest bardzo dobra widoczność z wnętrza. Zero zbędnych bajerów: elektryczne szyby z przodu, radio z pilotem przy kierownicy, lakier metalic i wystarczy. Jedynym luksusem są cyfrowe zegary na środku deski :) Ludzie się boją tych aut, bo maska mała i zero dostępu, a tymczasem do czynności serwisowych trzeba zdjąć podszybie na jakieś 10 śrub i nagle miejsca robi się dwa razy tyle. Nawet przepalających żarówek z przodu nie trzeba się bać, jeśli włoży się nowe Long-life i zamontuje dzienne LED. W przeciwieństwie do innych Renault tutaj mamy kluczyk zamiast karty, więc nie trzeba się bać, że nie odjedziemy spod domu. Auto z przypadku, które okazało się być bardzo przyjemne na codzień. Mimo 17 lat zero rdzy. A za jego cenę kupiłbym pewnie Golfa z 2000 roku albo coś jeszcze gorszego. Tak więc dobre auta nie powstawały wyłącznie w latach 90 ;)
Przy kupnie auta w 2008 jeździłem na próbnej jeździe takim Modusem i jednak wybór padł na Clio3 (i jeżdzę nim 14 lat od nowości). Dlaczego? 1.2 16V przy 150 kmh się kończy, w Clio było 1.2 TCE (ten sam silnik ale z kutymi tłokami, małym turbo i nadal na pośrednim wtrysku) i to jest inna liga, bo 150 kmh dla tego silnika to dopiero rozgrzewka (do 170 idzie jak zły). Minus to spalanie, bo jak się ciśnie to i i 8-9l/100 łyknie (emerycko jadąc da się do 6/100 zejść). Żarówki w tych Renault są robione z gównolitu. Owszem Ledy dokładane to jakiejś rozwiązanie, by nie musieć wykręcać ręki (dostęp kijowy) po to H4 które minimum raz na rok zdycha. Karta była głównie w Megane i bogatszych wersjach Clio czy Modusa albo Scenica.
@@groundhoppingwlkp3622 Akurat taka wersja się trafiła "na szybko" i w bardzo dobrym stanie, więc taką mamy. Pod blokiem obok parkuje bardziej wypasiony Modus z jakimś pakietem TechRun i silnikiem 1.6 i to dopiero musi fajnie iść. Poprzednie auto mieliśmy 1.6 106KM i trudno było się przesiąść do 75KM, ale nie jest tak źle. A jak przychodzi nam jechać ekspresówką czy autostradą to po prostu jedziemy te 90. Najwięcej jechaliśmy nim 130, ale to już i spalanie wysokie i obroty kosmiczne, a w tym silniczku odcinka jest ok. 5400, więc dosyć nisko (nasz 1.6 miał przy 6500). Auto do miasta i od czasu do czasu w trasę jest ok, ale jakbyśmy częściej gdzieś wyjeżdżali to koniecznie większy i mocniejszy silnik.
@@michait3866 ten 1.6 idzie podobnie jak 1.2 tce ok 10s do 100, choć przy 1.6 ludzie narzekali na krótkie biegi więc przy 140 mieli 4300 obr na 5ce ok, w 1.2 tce mam przy tylu 4100 więc też sporo, ewidentnie brakuje 6ki jak 2.0 z clio3 sport.
Miałem MK4 1.6 z 2000, jeździ do dziś, mam Vitarę 1.6 z 2018 i nie ma szans żeby to tyle lat działało Ale niestety coś za coś. To jest wyższe i daje radę każdemu krawężnikowi :) Innych plusów w stosunku do golfa to nie ma Edit. Pisząc MK4 miałem na myśli Golf4. Nie fok
@@oskaruszczynski8515 akurat w vitarze robionej od 2015 to tylko silnik jest z Japonii a i to Chyba A Golfik był cały w ocynku i z blachy z Europy z Hut
Bardzo fajny odcinek mówiący prawde.Wypił bym bardzo chętnie z tym gościem flaszke bo mądrze mówi. Nadmienie że w latach 90-tych rozmawiałem z taksówkarzem miał merca beczke z przebiegiem 500 tys kilometrów i mówił że żadko pod maske patrzy wymienia tylko oleje i nic nie robi z silnikiem. a dziś dieselek z przebiegiem 500 tysięcy kilometrów to chyba ma blok orginalny reszta wszystko wymienione. ( Fabryki wszystkie części 3 razy wyprodukowały nie emitując Co2) Pozdrowienia i zdróweczka
Trochę zła konkluzja. Od 10-15lat o kierunku motoryzacji nie decyduje producent ani biznes ( co jest sugerowane) a polityka ue. To tam zapada ponad 90% decyzji z którą często producenci się nie zgadzają i mogą odwlekać decyzję w czasie. Toż samo z masą - ue promuje elektryki (brak kar + nagrody) a te są dużo dużo cięższe
Wszystko wynika z bardzo prostego mechanizmu- producenci chcą sprzedawać jak najwięcej, jak najdrożej i jak najniższym kosztem. I najgorzej, że te głupie oszczędności zaczynają się już na etapie produkcji i kontroli jakości komponentów używanych na pierwszy montaż- praca w automotive sprawiła, że mój obraz motoryzacji runął jak domek z kart... Także nie dziwcie się, że niektóre elementy aut bardzo szybko się poddają, ponieważ wynika to z najniższej jakości materiałów, fuszerek produkcyjnych i oszczędzania na ludziach. Elementy np. osprzętu są nieporównywalnie subtelniejsze, niż kiedyś, a to wymaga jakości i troski, których nie ma. Dużo złego przyniosły też unijne regulacje. Dla mnie wciąż referencyjnym autem, jeśli chodzi o jakość materiałów i montażu jest Astra II '98. Nie jest i nie było to auto idealne, ale stanowiło jakieś minimum przyzwoitości. Naprawdę mam wrażenie, że nowoczesne auta i to nawet z nieco wyższych segmentów, nie dorównują tej Astrze, chociaż nie była ona, jak wspomniałem, szczytem jakości/możliwości. Ogromnie irytuje mnie, że np. boczki nie są już miękkie oraz pokryte tkaniną i gąbką, jak we wspomnianej Astrze, a są często jednym, twardym plastikowym elementem i nie jest tu mowa o segmencie A czy B. Deski rozdzielcze są coraz bardziej futurystyczne, efektowne, ale nie idzie za tym jakość- elementy plastikowe są nieprzemyślane, słabo mocowane i całość trzeszczy... PS. Auta Suzuki i wiele japońskich zawsze pod maską były malowane podkładem, w odróżnieniu od aut europejskich, więc to nie dziwi. Porównanie Golfa IV i VII lub VIII dałoby dużo lepszy obraz sytuacji.
Komu się wydaje? Jak ktoś kupuje nowe na trzy lata to ma być piękne ,fajnie jeździć i świeżo wyglądać. Żadnego koncernu nie obchodzi zdanie Polaka o awaryjnosci 15-letniego passata
Spoko materiał. To byli prawdziwi ekolodzy na początku lat 80tych, te same prawidła ekologii obowiązują do dzisiaj, ale zmieniła się narracja i pojawił się ekologizm.
Pawle lista samochodów które warto kupić które rokują na bycie dobrą bazą na nadchodzącą kubę w europie. Tani trwaly prosty z dostepnymi czesciami jezdzacy na bene i lpg lub diesla i olej roslinny. Naprawialne w garazu malo rdzewiejace i z prosta elektroniką
Fajnie, że subskrybentów jest coraz więcej;) Nawiązując do komentarza z przed ponad 2.5 roku- 100tyś subskrybentów jest jak najbardziej w zasięgu a może i naród dorósł jednak do 200tys ;)
Super materiał. Niestety, ale to nie jest tak że „złe firmy” robią na złość konsumentom… prof. Cris jakiś czas temu o tym wspomniał. To klienci chcą takich aut. Target firm motoryzacyjnych to klient który przychodzi do salonu kupić auto. Nie ten co kupi z komisu ściągnięty od Turka z Niemiec z przebiegiem 160-220tys km. Dla nas- fanów motoryzacji- to oczywiście smutny widok jak degraduje „jakość”, ale ja się z jednej strony cieszę. Dzięki temu nadal marka trzyma się na rynku i jak potrzebuję np uszczelkę bagażnika do w124 kombi to mogę iść i ją kupić/ zamówić (polecam sprawdzić cenę). Odmiennie do marki Lancia która przesadziła z jakością wykonania (pod względem komfortu) a zapomniała o jakości wykonania (pod względem trwałości). Dzięki temu fani Lancii Thesis muszą przerabiać wahacze z tulei od fordów i innych mazd by dalej jeździć po drogach, bo nie kupi się części eksploatacyjnych nigdzie… Posiadając kiedyś R-klasę zastanawiałem się dla kogo jest to auto… Dzisiaj dla nikogo. Jako nowe było właśnie dla właściciela firmy by jego żona mogła dzieci do szkoły zawozić… i tylko do tego celu.
Jaki Turek .... coś przespałeś ... od turka to kupują teraz auta za 100 Euro. Pójdź do ASO .... zobacz ile tam używanych aut stoi jest w czym wybierać ( no było 3 lata temu).... 2-3 latki u nich serwisowane. Drogie MB ... kupują firmy ... nie dla zony ( to pewnie pic od turka usłyszałeś ) .... a np. Hotele .. lub też obca branża w Polsce ... "szofer". Same firmy duże a nie jakaś pikuś ... kupują drogie auta służbowe dla swoich dyrektorów .. razem z miejscem postojowym. Klas R była niewypałem marketingowym ... w Europie kompletnie się to nie sprzedawało ... w USA "coś" ( to nawet tam montowali) .. tylko w USA te auto była za mniejsze pieniądze. MB R było wyłącznie dla amerykańskiego konsumenta ... miał MB tam lukę w tym segmencie .. a był to segment dość popularny w USA. Teraz dalej w USA SUV MB praktycznie rzecz biorąc sprzedaje .... i znaczny udział ma GLS.
@@krzysztofczaraj170 gdzie napisałem że kupuje takie auto żona? Gdzie Turek ma auto za 100euro? Biorę każdą ilość. Skąd pod aso są auta używane? Pytałeś kiedyś? Są to auta ściągnięte z zagranicy jako używane- naprawione w aso po usterkach bądź nie. A skoro aso używane auto (nie takie 2-3 letnie) może kupić „od Turka” za 100euro i je naprawić u siebie, przebieg mając gotowy jeszcze za granicą to dlaczego nie zarobić więcej sprzedając spod aso z gwarancją na rok czy tam na pół? Trochę nie doczytałeś, trochę nie zrozumiałeś, trochę masz klapki na oczach, ale rozumiem. Nie kupowałeś chyba takiego auta spod polskiego aso dość dawno skoro twierdzisz że tam jest masa aut które spadło z chmurki prosto na plac, nowe nieużywane kilkuletnie.
@@Wichu85 Kupiłem auto serwisowane w ASO które je sprzedaje .... ojciec podobnie. To są auta kupione w leasing w Polsce. I serwisuje tam auto … dużo tego co stoi teraz to młodziaki max do 10 miesięcy … pewnie niewypłacalność klientów.
23:30 Widzę autor nie zna prawa podatkowego. Można odliczyć max 150 000 zł dla samochodu benzynowego i 250 000 zł dla elektryka. Jaka S-klasa jest za 150 000 zł ? Taka z 2010 ;) ? Leasing przy obecnych stopach procentowych też delikatnie mówiąc wychodzi mocno średnio, zwłaszcza jak się leasing płaci a auta nie ma ;)
@@MrXevozPL najem tak samo odliczasz do 150k wartości auta całkowicie tylko. Można kombinować z osobną fakturą na koszty, ale mało kto to robi i US potrafi się doczepić
Spoko, składam nowe mercedesy w fabryce, z roku na rok blachy są cieńsze, w środku jest więcej gównolitu i plastiku. Te auta po 7-8 latach będą po prostu gnić na potęge, zresztą wiem ile jest rozczarowanych klientów z całej europy, a będzie tylko gorzej🤣 . Sam posiadam MB CL z 2005 roku a jakość wykonania znacząco przewyższa te dzisiejszą. Poza tym jestem przeciwnikiem ekranów zamiast zegarów, ale to akurat moje tylko subiektywne zdanie.
Oczywiście że obecne MB to jakiś żart. Cała niemiecka trójka to jakieś nieporozumienie .... E klasa wg. raportu ADAC ... jest w pierwszej 10 najczęściej psujących się aut. Na przegladzie 2 lata temu ... była w ASO scenka .. wkurw. właściciela E klasy .. bo znowu sie coś w nim zepsuło. Drugie E ... po wakacjach kolesiowi na lotniku ... wsiada a tam sypie bledami .... padł układ zawieszenia. Taryfiarze już MB nie jeżdżą :). Teraz częściej zobaczysz 20 letniego Toyota Pirus niż jakiegoś 7 -10 letniego MB.
@@groundhoppingwlkp3622 Eee ... nie kupuje się z bajerami do taxi. Jedyny bajer za free to skomplikowane jednostki napędowe w MB .. prędzej ich naszpikowanie ekologią. Zaletą Priusa to .. przede wszystkim niewysilony wolną ssący silnik i takie jednostki każdego producenta robiły bez remontu 700 tys, km. No pewne silniki Toyoty wtedy jednak wymagały remontu ze względu na kiepskie pierścienie , no ale nie wcześniej jak 150 - 200 tys. km. Ale Prius mam inną jednostkę .... nie pakowali tego nigdzie indziej. NO i kosztował on SWOJE duże pieniądze. Raczej kowalski jak zobaczył jego cenę ... to pomyślał że to jakiś żart.
@@krzysztofczaraj170 zgadza sie prius najlepsze auto na taxi paru taksowkarzy z ktorymi jechalem bardzo chwalili te auta mieli jeszcze gaz zalozony i jazda jak za darmo i do tego nic sie nie psuje
Z tym Golfem IV to mało trafne. Owszem, wnętrza były miłe, przytulne i miękkie ale ich trwałość była tragiczna. To samo dotyczy Passata B5. Odklejające się boczki, odłażąca guma, wycierające się tkaniny, przyciski rysujące się od dotykania, opadająca podsufitka. Elementy typu mocowanie schowka, podłokietnik, popielniczka, roletka schowka czy roleta bagażnika potrafiły się rozpaść w rękach. W tamtych latach nawet Opel robił lepsze wnętrza, może nie były tak miłe w dotyku ale po 100k km nie wyglądały jak śmietnik i nie rozpadały się od patrzenia.
Nie odosobiony przypadek. Toyota carina e na Japonię miala welur itp, oraz full wypas jaki tylko mogl byc, a na europe golas bez klimy poduszek szyb elektrycznych czy absu... Jedyne wyposażenie to wspomaganiw kierownicy. A poza silnikiem skrzynią i mechaniką tandeta jak chuj. Wiem bo mam. Plastiki ordynarne wcale nie lepsze ani gorsze jak w nowych, boczki drzwi również sie rozwalają i odklejają. Takze passat nie jest odosobnionym przypadkiem taka sama z japonni wyglada jak nowa nic nie odłazi i w ogole.
Dla mnie jakość wiąże się właśnie z wykonaniem wnętrza. Wystarczy wsiąść do nowych premium aut i ruszyć plastiki . Skrzypi aż miło. Do tego wszędzie tanie chińskie wyświetlacze.
Wyświetlacze to akurat dobrodziejstwo dla firm produkujących samochody, mogą więcej opcji zrobić za mniejsze pieniądze i jeszcze zaoszczędzić na kablach/miejscu na kokpicie.
Bo jak to sprzedawca w salonie MB powiedział ... to już inna motoryzacja. Tak .. teraz motoryzacja to tylko na pokaz. A że po otwarciu drzwi bije tandetą ... wypiorą mózgi że tam ma być .... i tak się stanie. Aby ADAC zmusiło się to obsmarowania "swoich" ... to naprawdę musi być niezła tandeta.
Tak właśnie czytam i słucham o tych plastikach i - no kurde - mój Scenic z 2018 roku (czyli żadna tam pólka premium), z "pół-skórą" (a de facto pół-skajem) ma bardzo przyjemne, miękkie obicie tam, gdzie najczęściej można trafić nieprzyjemne plastiki. Tam gdzie plastik jest, to żadnego skrzypienia nie uświadczam... To Renault w kwestii jakości wykończenia trzyma się jakoś lepiej czy ja mam zbyt małe wymagania?
@@mate9300 Tak Panie … taka prawda :) … MB się cofnął a Francuzi zrobili krok do przodu. Z bezawaryjnością podobnie :) Zdziwiłem się w 2015 jak MB C oglądałem i Peugota 508.
Dzisiaj koncerny wbudowują ludziom w głowy skojarzenie "wysokiej jakości" z "ekstrawagancją". To znaczy jeśli coś błyszczy, świeci, mruga, ma sto motywów, ustawień itp. to znaczy, że to jest wysoki standard. Stąd te wszystkie piano blacki, tablety, ambienty, ledy i inne NIEPOTRZEBNE bajery, które mają dać klientowi złudzenie prestiżu i odwieźć jego uwagę od tandetnego wykonania. Trochę jak w rowerach MTB - damy super wypasioną przerzutkę bo na to każdy patrzy albo damy tarczowe hamulce bo to takie wyczynowe, wtedy nikt nie zwróci uwagi, że cały ten rower to w sumie szrot z najtańszych komponentów i do żadnej poważnej jazdy się nie nadaje. Co do grubości szyb, lakieru, blach, skrzypiących twardych plastików itp to powód jest jeden - cięcie kosztów na wszystkim czego klient nie zauważy, a co pozwoli zwiększać zyski. Sam projektuję dla branży automotive i przez dekady standardowa grubość ścianki dla odlewów żeliwnych to było min. 4 mm. Teraz już powoli eksperymentują z 3 mm chociaż na każdym kroku symulacje i testy pokazują pęknięcia. Plastiki podobnie - wszystko pocienione jak się da żeby oszczędzać, a klient tego nie zauważy :) W zamian rzucimy mu zegary z opcją pięciu grafik i małpka już zadowolona bo ma banana :) I to samo temat ergonomii. Te ekrany, zakładki, zakładki od zakładek, jakieś menu itp. - co z tego, że to utrudnia obsługę samochodu? Co z tego, że większości tych opcji i ustawień klient nigdy nie użyje (wielu ludzi kupuje nowe samochody i nawet nie reguluje basu w radiu)? Ano nic...Chodzi o to, że małpka dostała banana i się cieszy. A w między czasie my małpkę rąbniemy na dodatkowe 10 tys. wmawiając jej, że to innowacyjne i wysokiej klasy :) Teraz wmawiamy małpkom, że leasingi i wynajem długoterminowy są super. A to jest prawdziwe eldorado dla korporacji bo jeśli klient nie kupuje samochodu dla siebie tylko bierze "na chwilę" to jakość go nie będzie w ogóle interesowała i będzie można masowo produkować szajs już bez żadnych oporów. Jakby miał to kupić i wydać ciężko zarobione pieniądze to będzie zwracał uwagę co i jak, jak wykonane, czy dobre, za ile więc trzeba jakoś trzymać poziom. A tak...zapłacimy jutuberom i dziennikarzom żeby urabiali małpki, zapłacimy polityom żeby zaostrzyli normy emisji i poziomu bezpieczeństwa podnosząc cenę samochodu, kupimy śmieciowe komponenty od chińczyka żeby ten samochód byle jak poskładać. Na koniec wmówimy klientowi że to nie nasza wina, ze my byśmy chcieli lepiej, ale nie da rady bo normy, bo CO2, bo taki rynek, taka polityka, wicie rozumicie...No to wio po leasing za plastikowego, elektrycznego VW za 200 tys :)
Jest na to metoda. Kup se pan Poloneza xd
No ta świecąca listwa LED w kabinie .... to śmiech na sali.
O, mądrego warto poczytać, nic dodać, nic ująć tak to wygląda i teraz nasze zadanie cóż poczniemy z taką wiedzą. Pozdrawiam
Ciekawa opinia, dzięki za podzieleniem się informacjami "z branży".
Muszę przyznać, że coś w tym jest - wszystkie te kolorowe wyświetlacze i ustawienia przyciągają i łatwiej jest nam wmówić, że to innowacja. Część przyznaję - to tak zwane bajery, ale jest też gro takich, które są przydatne, bądź wręcz ochraniające przed wypadkiem. Te, które osobiście uważam za pomocne to: system ostrzegania przed kolizją - uchronił przed zderzeniem, gdy patrzyłem w lewo i myślałem, że jak jest pusto to samochód przede mną włączy się do ruchu (ochrona przed nieuwagą kierowcy), system wykrywania pieszych i zwierząt z doświetlającą wiązką światła w miejscu gdzie wykryto pieszego lub zwierze (kilkakrotnie wykryło sarnę w nocy ułamek sekundy wcześniej niż ja).
Zgadzam się z jeszcze jednym ponad 90% zakładek w menu ustawiasz raz i zostawiasz na zawsze - chyba, że masz ochotę codziennie wybierać nowy kolor podświetlenia wnętrza - jeden z miliona ;)
Dokładnie to samo chciałem napisać. Dlatego kupiłem nastolatka na rynku wtórnym i nie przepłacałem za nowy plastik za ponad stówkę, tylko dlatego, że jest nowy. Choć jest kilka nowych modeli, które mi się "podobają", to użyte materiały do ich produkcji przywracają trzeźwe myślenie.
O tych ekranach do obsługi samochodu już dawno myślałem że to ślepy zaułek motoryzacji. Przyciski i pokrętła fizyczne można obsługiwać bezwzrokowo, szczególnie jak się już jakiś czas danym pojazdem jeździ. Jeszcze tylko brakuje żeby światła, kierunkowskazy i wycieraczki włączać na panelu dotykowym. Co do "ekologii" to tak kupujcie nowe samochody bo są bardziej eko, a co ze starymi? "to nie dobra o tym mówić"
Dotykowy panel włączania świateł pojawił się już w Audi A6 i A8 kilka lat temu ;)
@@zbyszek9202 to jest właśnie cel tego co się dzieje na świecie (nie tylko motoryzacynym). Oddziaływanie państwa na każdą dziedzinę życia jednostki to podstawa komunizmu. Obecna technologia stwarza większe zagrożenie dla wolności człowieka niż bolszewicy i hitlerowcy razem wzięci. Tylko czy motłoch tej wolności potrzebuje...?
@@BeyerBrown Wtedy to był "powiew przyszłości" a teraz to optymalizacja kosztów - dzisiaj taki panel jest znacznie tańszy od fizycznych manipulatorów.
Już od jakiegoś czasu nie kupuje się niemieckich samochodów. Pięcioletni Passat ma jednorazowe silniki , mankamentów mają wiele ale największym to jednorazowe glowice w których walki rozrządu to zwykła rurka z nabitymi krzywkami. Itd
Tanio, panie. Ekran jest dużo taniej zrobić, niż fizyczne przyciski. Potem wystarczy wmówić ludziom, że ekrany to szczyt mody i techniki i włala :)
Nie trzeba być geniuszem by zauważyć , że te nowe konstrukcje to mają z ekologią tyle wspólnego co nic.
Nie trzeba być też geniuszem by zauważyć, że emisja CO2 to jeden z największych wałów na świecie...
@@michaz6691 dokładnie
podstawowym działaniem ekologicznym było właśnie to co w latach 80 wydedukowano, produkty powinny służyć 2 lub 3 razy dłużej. Gdyby tak było we wszystkim ekologia na świecie byłaby wspaniała. Niestety jest wprost przeciwnie, czas wymiany dóbr ciągle się skraca. Nic oczywiście z tym ci pseudo ekolodzy nie robią, bo chodzi o zyski a nie o eko. Wyprodukowanie miliardów samochodów elektrycznych, wydobycie litu przez dzieci w afryce itd to jest dla nich rozwiązaniem ... najgorsze że duża część ludzi w to wierzy.
@@michaz6691 Czyli rozumiem, że wg ciebie trzeba być geniuszem by zrozumieć że CO2 to nie jest wał?
Spokojnie, możesz jechać do Jakucji, gdzie głęboko w dupie mają normy CO2. Zobaczymy czy przeżyjesz dłużej niż ja.
@@waszkreslem9306 Rzeczywiście te emisje CO2 muszą mieć straszny efekt jeśli tak wpłyneły na twoją zdolność czytania ze zrozumieniem
Mój Golf 3 skończył właśnie 30 lat i ma się bardzo dobrze
Miło się pana słucha, bo mówi pan jakoś naturalnie (nie macha sztucznie rękami, jak wielu) i jakby od serca, że zależy panu na tych sprawach, o których pan mówi. Życzę sukcesu z kanałem. Pozdr.
Dzięki serdeczne!
Wow! Plan nowej Californi właśnie sie tworzy na naszych oczach. Izrael Bis 🙄🙄
Wow balda się tutaj nie spodziewałem
BaldTv tutaj? No nieźle. Pozdrawiam obu Panów.
Od początku mówiłem. Dajemy miliony systemów bezpieczeństwa a jednocześnie odwracamy uwagę kierowcy od drogi. Coś co mogliśmy włączyć jednym przyciskiem, teraz szukamy w 50 kategoriach. Nie mówiac że największą awarią w tamtych latach było wytarcie ikony na danym przycisku ale dalej możesz z tego korzystać bo było intuicyjne, a dzisiaj jak padnie ci ekran nie dość że tracisz wszystkie funkcje samochodu to w wiekszości bez wymiany w serwisie się nie obejdzie.
Tylko, że te ekrany nie padający. Nie wiem paniki.
Dokładnie, Michu z M4K na swoim przykładzie pokazał to w nowym samochodzie.
@@JuseF777 nie wiem co pokazał michy, wiem że jeździłem i jeżdżę wieloma nowymi autami i nie ma z tym problemów.
@@MrPIEKNYPAN a iloma jednocześnie możesz pojechać?
@@slowdiesel1044 zastanów się nad sobą i swoim pytaniem.
Do początku 2021 jeździłem Peugeotem 406 rocznik `97, którego kupiłem w 2010 roku jako pierwsze własne auto. Wcześniej i potem również jeździłem samochodami służbowymi, nigdy nie miałem własnego.
W drugim roku jeżdżenia miałem dwie katastrofalne awarie w jednym czasie (UPG + skrzynia). Obie awarie spowodowane były czynnikami zewnętrznymi, nie wadami konstrukcyjnymi. UPG bo były źle dobrane przez poprzedniego właściciela komponenty LPG, a skrzynia ponieważ było mi za głośno na 5 biegu i postanowiłem zlecić w szemranym warsztacie w garażu wymianę oleju w skrzyni. Olej kupiłem prawilny, ale wlali zapewne ten po frytkach i niebawem skrzynia zaczęła wyć. Po naprawie jedynie progi musiałem wymieniać jakoś w 2018 roku a tak to raz w roku filtry i tylko lać gaziutek. Wspaniały samochód, ludzie strasznie psioczą i psioczyli na francuzy. Ale stare peugeoty z lat `90 są genialne w jakości wykonania. Jak się coś psuło, to była pierdoła. Silniki pancerne, blacha ocynk, wygodne fotele, dobra tapicerka. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że musiałem w końcu się z nim rozstać jak już pan diagnosta pokiwał głową i wskazał kilka elementów do wymiany to wtedy podbije. Wraz z polisą, która była niebawem, przekraczało to (znowu) wartość rynkową pojazdu. Wcześniej takich decyzji było kilka i zawsze robiłem, natomiast tym razem trzeba było już odpuścić, bo jako sprzedawca samochodów w ASO jednej z marek, uchodziłem trochę za szewca bez butów, no i w drodze do pracy za oknem widziałem, że świat motoryzacyjnie/rocznikowo poszedł mocno do przodu :) Przykro patrzeć na ten upadek motoryzacji. W salonie już nie pracuję, bo gonić muchy to ja mogę sobie w domu. Za chwilę będziecie sobie ku...wynajmować samochody już tylko przez Internet i "rozmowa" będzie z botem. 200 tysięcy za segment B, proszzz. Wróco panie pekaesy.
Sprzedaż samochodów w salonach z roku na rok rosnie. Straciłeś prace bo zanizales standard. A co do jakosci nowych aut... Wiadomo szkoda gadac. Jak telefon. Na 2 max 3 lata albo dopoki szybka nie pęknie
@@zbychulatara Sprzedaż rosła tak do przełomu roku. I słowem kluczem jest tutaj "sprzedaż". Bo sprzedać a wystawić fakturę i wydać w przypadku samochodów, to są dwie różne sprawy. Teraz z perspektywy czasu to dość zabawne przypomnieć sobie groźby i fochy klientów w 2021 kiedy była pierwsza większa czkawka, początkowo tylko z elektroniką i samochody miały opóźnienie może 2 miesiące. Nie było mowy o zmianach cen, natomiast na porządku dziennym było "co dostanę za to opóźnienie" tak jakby to było oczywiste, no bo przecież mi klientowi się należy, co tam zapisy w umowie o tym, że dostawca zakłada możliwość opóźnienia z przyczyn od niego niezależnych. Zawsze wśród znajomych znajdzie się przecież jakiś waleczny prawnik, który podjudzi do walki o zacne dobra.
Dzisiaj te same samochody są obecnie 40% droższe w stosunku do roku ubiegłego, stocki są puste a czas dostawy jest określany terminami "zakładamy", "przy dobrych wiatrach", "jest opcja" czy mój ulubiony "trzeba zamówić i cierpliwie czekać".
Ludzie spoza branży nie są kompletnie świadomi (jeszcze) jaki to będzie miało wpływ za kilka lat na rynek aut używanych. Teraz to każdy widzi, że jest drożej i przez chwilę nie było w czym wybierać. To wróci za jakiś czas w wersji hard. Także moja rekomendacja jest taka: dbać dbać i jeszcze raz dbać. Olej już nie raz na dwa lata tylko dwa razy na rok. Konserwować progi, podwozia i nadkola, nie żałować grosiwa bo czas eksploatacji samochodów będzie teraz już tylko rósł w górę. Zderzając to z tematem przewodnim tego odcinka, zapowiada się dość ciekawa walka o przetrwanie.
@@maciekapocaliptic w grudniu kupiłem, tzn nie chciałem obrazić socjali i innych patoli, wylizingowałem🤣 dostawczaka z windą, w maju kupiłem skuter. Wszystko od ręki, bo tylko takich realizacji szukałem. Od dziś do połowy grudnia planuję niekupić a wylizingować🤣 jakiegoś SUVa, najlepiej na prąd i najlepiej od ręki dostępnego. Kto ma kupić kupi, kto chce zamawiać kolorki i pierdołki to poczeka i też kupi. Reszta 😉po youtubach będzie chwaliła złomexa własnego "bo on to prawie nie ściąga i jakby świeci przed maskę, a olej nie sika nigdzie".
@@maciekapocaliptic Już widzą: mój trzyletni "Żepot" 3008 jest wyceniany zarówno przez ubezpieczyciela (bez utraty wartości przez rok) na wyższą kwotę (nominalnie) niż kwota, za którą go kupiłem (na rynku wtórnym podobnie). Z drugiej strony: ja nie wybieram nie wiadomo czego - jak szedłem do salonu, to zwykle było auto ze stocku, dostępne góra na za tydzień i w kolorze dowolnym: białym, szarym lub beżowym (czyli 80% dostępnej gamy kolorów pasowało).
@@PiotrPilinko Te czasy kupowania aut stockowych wydaje się, że na razie odeszły w niepamięć. To była zdecydowana większość wszystkich transakcji w większych salonach. Jedynie działy flotowe opierają się głównie o zamówienia, natomiast detal i małe firmy to był w 95% stock. Tak jak piszesz, tydzień na papiery, opanowanie leasingu i przerzucenie auta do salonu na wydanie. To se ne wrati.
Niestety ilość przycisków na kokpitach najbardziej krytykowali dziennikarze więc to od nich w dużej mierze zależy jak firmy podchodzą do zaprojektowania nowego modelu. Teraz dziennikarze narzekają że dotykowe wyświetlacze wszędzie utrudniają obsłużenie podstawowych funkcj-i macie co chcieliście
Ale to też jest częściowa wina producenta. Podam przykład z mojego auta: Peugeot. Spece z PSA wymyślili, że podczas jazdy nie da się zmienić czasu, ani daty na zegarku analogowym na desce, bo to zagraża bezpieczeństwu ale ukryć ustawienia radia pod 6(sic!) poziomami kategorii, już nie ma problemu!
Dzisiaj słyszałem ciekawą ploteczkę o Internet of things: producent na żądanie władz wyłącza ładowarki elektrycznych samochodów w Kalifornii - bo mają 20 stopień zasilania i płaczą nad każdym kilowatem.
Mnie jak wkurwia ustawianie radia na tym gówno dotykowym ekranie.... Takie coś można robić jak się ma drogę równą jak lustro tylko gdzie takie są??
Masz rację, dziennikarze często narzekali na duża ilość przycisków. Że jak to tak, że za dużo, że trzeba mieć skończony kurs pilotażu albo dyplom z informatyki żeby ogarnąć klawiszologię na desce rozdzielczej. No to proszę, przyciski zostały zastąpione ekranami. I narzekają. Tym razem słusznie.
A co, myślicie że auta pokroju golf 4 z lat 2000 nie przejeżdżą 30 lat? Już niedużo im brakuje. Czyli to nie prawda że te z lat 80-90 były najtrwalsze
Akurat Golf 4 to tragiczny przykład, bo jego wnętrze jest wykonane z podłej jakości gównolitów, blacharsko też koroduje pomimo rzekomego ocynku. xDD Ogólnie ten samochód ma całą masę niedoróbek i wątpliwej trwałości elementów.
Samochód ma się rozpaść po kilku latach. Ma tak być zaprojektowany i wykonany aby nie opłacało się go naprawiać. To nie dotyczy tylko samochodu ale i innych produktów np. pralki, lodówki itd.
wow, te ujęcia, zmiana położenia, nie dość ze walenie po jakości samochodów to wzrost jakości filmu
elegancko ;)
Mnie to rozwala jak nowe powłoki lakiernicze w nowych autach mają np 70um i handlarze vel doradcy do zakupu aut używanych mówią, że jak auto jest powypadkowe to lepiej bo wtedy element ma 200 um i jest trwalszy🤣 jak to usłyszałem drugi raz to już śmiechem wybuchłem😄
Świetny materiał. Bardzo ładnie powiedziane, że "oczywiste rzeczy stają się często oczywiste dopiero jak ktoś nam je pokarze palcem".
Do informacji w materiale dodałbym jeszcze wszystkie sztuczki eko z wydłużaniem wymian oleju silnikowego i akcji w stylu (BMW) nie wymieniamy oleju w skrzyni biegów, podczas gdy ZF zaleca wymianę co 60 czy 80kkm. Aha no i jeszcze te łańcuchy rozrządu, których niby nie trzeba wymieniać a się rozlatują po 120kkm (znowu BMW).
Lancuchy rozrzadu sa "wieczne", przynajmniej tak bylo kiedys. A moze masz na mysli paski? - Te rzeczywiscie trzeba wymieniac.
Łańcuchy były wieczne 20+ lat lemu, ale już nie są. Teraz olej to 0w-20, VVTI i łańcuch już nie wytrzyma.
To nie do końca tak jest. Producenci podają że np oleju w skrzyni biegów nie należy wymieniać do końca życia pojazdu tylko że przez życie pojazdu oni mają na myśli np "do 120 tys kilometrów przebiegu" bo wtedy masz pojazd oddać i kupić nowy. I tyle ten olej ma wytrzymać.
Z zaciekawieniem wysłuchałem Twoich wywodów na tematy motoryzacyjne powiem szczerze że jestem pod wrażeniem i czekam na dalsze smaczki związane z motoryzacją pozdrawiam serdecznie 👍👍👍
Trzeba było jeszcze pokazać jaka blacha jest na Japończykach. Przy nich puszka od piwa jest pancerna , lakier na poszyciach 50 mikronów to standard , przez lakier to blacha prześwituje. Co do wypadku to nie wiem czy Golf nie wypadł by lepiej.
@@konik999 nie nie wypadłby bo w akurat nowe auta mają bardzo grube słupki A B i C wzmacniane dużo lepszymi materiałami a to najbardziej odpowiada za bezpieczeństwo. Zobacz sobie jaka jest powierzchnia szyb w tym Golfie i jaka w Suzuki.
Lakier stary wytrzyma kupy ptasie, a nowy wodny np. W Fordzie po kilku dniach ma dziurę w lakierze. No ale jest ekologiczny.
Świetny materiał, bardzo przyjemnie spędzony czas przy porannej kawie 😃
Na Biotad Plus lecimy??
@@marcomarco5056 czemu? Nie, zwykła kawa
"Jaram się, jak prezes kuwetą" - dawno nic mnie tak nie rozśmieszyło :)
A moim zdaniem najlepsze były lata 90 /00. Może w wielu przypadkach to był już zjazd na jakości ale coś solidnego każdy miał w ofercie. No a samochody były już bezpieczne, dobrze wyposażone i komfortowe. Volvo jest tego doskonałym przykładem. A dziś? Księgowi doraźna motoryzację ale też z 2 strony auta nie podrożały aż tak jak inne dziedziny życia. Na czymś muszą uciąć. A do tego... Ekologia oczywiście w nowym ujęciu. Czyli kupujemy nowy samochód co 5 lat.
Tak - moje auto (SEAT) z 95 roku jeszcze gdzieś jeździ.
Zgadzam się jakieś 5 lat temu sprzedałem audi 80 1.9 tdi 90 kuni avant. Żałuję, aż płakać mi się chcę, bo od tego czasu mam już trzeci samochód, i jest lipa :( Przeważnie kupuje 8-10 letnie i to nic nie ma wspólnego z trwałością mojej audicy :((
@@jankowalski-lg4zx Wy wszyscy żałujecie.Ja Audi A6 c4 2.5TDi z 97r nie sprzedałem.12lat i nie zamierzam sprzedać,auto jest nie do zmordowania,co roku koszta utrzymania to albo nic albo 200-300zł lub raz na kilka lat 1500zl jak rozrząd czy turbina.Pali 4.7litra ropy przy 90 według książki.Wszystko do ogarnięcia samemu,zawieszenie prosciutkie auto komfortowe i czego chcieć więcej
Mam a4 b5 z 97r. Bedę walczył o 30 lat :D
Jak skończę oglądać materiał to jadę do sklepu po nową sondę lambdę, bo ta ori z 1997 roku już przekłamuje(data produkcji jest na niej nabita)
Mam ten sam model i też z 97r. i nie mogę narzekać.
Rozbilem dwie takie
Mialem tez ten model tylko ze z 96 roku benzyna 1.8 auto nie do zajechania tylko zawieszenie przod 2 razy wymienialem to byla najdrozsza naprawa na tamte lata
Też mam 97 :) 19 TDI 90 KM :P
Jak tam sprzęcior się spisuje ;-) >? Nadal utrzymujesz go w ruchu ?
Tak na wstępie, motoryzacja galopuje dziś, tak jak autor filmu stwierdził że nikt nie projektuje samochodów na 30 lat śmiem twierdzić że 20 lat to już dobrze. Panie redaktor w VW Golf stosowano lakier zupełnie inny niż obecnie w Suzuki ,nikt dziś nie maluje takiej grubości lakier wodny inna technologia. Nie martwił bym się o lakier nadwozia, tragedia to rdza podwozia w prawie każdej marce po 5 latach.
Szanowny Panie Pawle, proszę nie zganiać wszystko na ekologów. Nie są bez winy i wiele ich pomysłów przypomina chińską kampanie ratowania zboża poprzez tępienie wróbli z końca lat 40 lub inne techniki oszczędzania za wszelką cenę. swój udział w skróceniu żywotności i trwałości aut ma także ekonomia i ogólnie pojęta optymalizacja produkcji. Przecież logicznym jest że wyposażenie ograniczonego grona odbiorców w trwały i solidny produkt w pewnym momencie będzie skutkować zmniejszeniem popytu na ten towar. Więc skracając żywotność produktu zapewniamy sobie zbyt i ciągłość produkcji.
Dziękuję za kolejny ciekawy materiał i pozdrawiam.
Dziś obowiązuje planowane postarzanie produktu tylko po to żebyśmy kupowali ciągle nowe auta bo naprawa tych niedawno kupionych jest zbyt męcząca droga… A koncerny przecież produkują cały czas samochody które muszą sprzedać, gdyby awaryjność samochodów nie była zaprojektowana w którymś momencie produkcja musiałby być bardzo ograniczone ponieważ nie byłoby klientów…
To jest akurat miejska legenda
@@JJ-zk2yq To jest akruat fakt, pogadaj sobie z jakimś mechanikiem, co do nich przyjeżdza i ile kosztują naprawy jeśli chodzi o nowe auta.
@@HyperVegitoDBZ Mechanicy tworzą miejskie legendy
@@JJ-zk2yq Tak, bo randomowy mechanik z pcimia dolnego, ma interes w tym by okłamywać randomowego polaka śmierdziela o stanie aut na które obu z tych ludzi nie stać i stać nie będzie.
@@HyperVegitoDBZNie ma w języku polskim słowa "randomowy"....a ludzie generalnie lubią pierdolić głupoty. O sobie i o innych. Także tak
Jeden z lepszych materiałów jaki oglądałem na tym kanale
Świetne podejście do tematu
Dziękuję!
Genialny odcinek! Sam mam samochód klasy powiedzmy średniej-wyższej, może zbliżone nieco do Twojego Volvo. Auto z lat 98-99, wiec już nieco dalej, niż lata 80-90, ale ma przyciski! Jest proste, a jednocześnie wygodne, pięknie wykończonej, z silnikiem benz turbo, 5 cylindrów. Miałem ostatnio "okazję" przejechać się nowym plastikowym autem z silnikiem 1,0 3 cylindry + masa wyświetlaczy i powiem tylko - NIE! To mnie utwierdziło w przekonaniu, że jeszcze bardziej muszę dbać o moje autko, bo nowe auta to porażka. Dodam, że nowe auto, którym się przejechałem kosztowało grubo ponad 100 tys zł! Tak, za samochód z silnikiem 1,0 3 cyl. To moja kosiarka ma prawie 800 pojemności i dwa cylindry :D
To jest duże uogólnienie - owszem, są takie samochody, ale cały rynek tak nie wygląda. Bez problemu można kupić auto młodsze niż 2015 z normalną obsługą klimy, przyciskami, jednym ekranem, z mocnym silnikiem, itp. A komfort jazdy i poziom bezpieczeństwa raczej większy.
Uff dobrze że kupiłem dacię duster...z tego filmu wynika że kupiłem nie dość że stosunkowo niedrogie auto ale jakże solidne!.
Jeździłem volvo v40 2002 rok, genialny samochód, prosty w budowie, fajnie się jezdzi a za razem tani w utrzymaniu. Teraz przesiadłem się na mondziaka, ale kusi mnie żeby kupić xc90 albo s80 😁😁
Mam v40 t4 z '99 i gdybym mógł kupić taki samochód nowy z salonu z zachowaniem jakości z 99 roku dziś, na pewno kupiłbym go chętniej niż współczesne samochody.
S80 T6 tak, xc90 zdecydowanie nie
Mam wyuczone przyciski na pamięć , i nie musze odrywać oczu od drogi by coś nacisnąć Opel Zafira B . 👍👍👍
Chyba najważniejsze jest to o czym była mowa na końcu. Zmienił się sposób sprzedaży samochodów. Coraz mniej ludzi kupuje samochody za gotówkę z myślą użytkowania ich latami a coraz więcej osób decyduje się na leasing, najem itd. Dla nich nie jest ważna trwałość a to że za cztery lata wezmą nowy model z salonu.
No teraz to też już się nie opłaca, a poza tym jest utrudnione bo nowych aut nie ma
Ponieważ nowy przejeździ 6 lat i na złom, dlatego nikt nie kupuje tylko leasing. To nie te pancerne audi czy mercedesy które mają kilkadziesiąt lat i jeżdżą do dzisiaj. Ps sam jestem posiadaczem takiego pancernego wozidła
Z tatą mamy dwa Fordy Scorpio tata z 1990 roku a ja z 1994 roku, niezabijalne auta. Co ciekawe mojego kupiłem za 900zł jako dawcę kilmy do auta taty ale okazał się być w tak dobrym stanie, ze jeżdżę nim już ponad 3 lata a jest to egzemplarz typu driftogruz z pospawanym dyfrem i sprężynami diax-motorsport i ponad 500tys kilometrów nalotu a wiem, że zawsze odpali i dowiezie mnie tam gdzie chcę i z powrotem. Na co dzień jeżdżę też Laguną 2 z 2.2dci Initiale Paris (ha ha królowa lawet, która lawety za mojej kadencji nie widziała chyba ze ją ciągnęła) i tu też jest dobra jakość pomimo 360tys kilometrów przebiegu.
Prowadzę warsztat i z doświadczenia mogę powiedzieć, ze trwałe i dobre jakościowo auta to skończyły się po 2005 roku kiedy weszło Euro 4. Jakość materiałów nawet w porównaniu do starej zużytej Laguny, która służy jako wół roboczy, wozi silniki na szlify, holuje popsute auta klientów i ciąga przyczepą różne rzeczy jest skandaliczna np. boczek drzwiowy w Audi A4 z 2018 roku jest jakieś dwie klasy niżej nie wspominając o tym, że niby pancerne 2.0 tdi wypluło uszczelkę pod głowice po 180tys kilometrów głównie po autostradach na tempomacie. O 3.0 tdi po 2016 roku nie wspomnę ile już tych silników u mnie było na remonty generalne w rzeczywistości nawet nie dobijając do 200 tys km.
Pytanie czy na warsztat zajeżdżają ludzie z uszkodzonymi autami czy ze sprawnymi, po to by szanowny pan mechanik mógł sobie popatrzeć a na ich nadwoziu pograć co najwyżej w kółko i krzyżyk? ;)
Pytam o to nie bez powodu, bo takie kreowanie opinii na podstawie samochodów jakie przyjeżdżają do Ciebie na warsztat jest jak czytanie wątków o usterkach z for dyskusyjnych danego samochodu - człowiek po ich lekturze wychodzi z przekonaniem, że dane auto to jeden wielki bubel. Nikt nie patrzy na STATYSTYKĘ - np. ile procentowo 2.0TDI wysypało się po 180tys.km? Wiemy tylko, że jeden trafił do Ciebie do naprawy... tylko tyle :)
Pozdrawiam z gruzowozu - 2.5TDI, wałki od nowości (niewytarte!), rocznik 1998 ;)
Pytanie za 100 punktów - co zabijało 2.5TDI, 1.9dCi i co zabija leasingowane 3.0TDI? ;)
@@BeyerBrown Po części dokładnie to samo wymiany oleju co 30 tys kilometrów albo brak wymiany jak w serwisie tylko pieczątkę przybiją a nic nie zrobią. Ostatnio olej w silniku pod palcami było czuć jak papier ścierny a auto świeżo po gwarancji i olej niby 6 tys temu robiony. W dłuższej perspektywie czasowej jest też gorsza jakość materiałów np. w Merivie z 2011 kiedyś miałem silnik konstrukcyjnie pamiętający jeszcze pierwszą Astrę typowy 1.6 ale było czuć różnicę w wadze części silnika takich jak wałek rozrządu czy wał korbowy kiedy zawoziłem do szlifowania niewytarte z silnika wyjętego właśnie ze starej Astry na złomie porównałem sobie wagę, różnica była dość znaczna.
@@Piotr_J93 Niestety to bolączka leasingowanych samochodów - brak pierwszej wymiany oleju po 1tys. max. 5tys,km, potem wydłużanie interwałów do 30 tys.km... a może i więcej jak ktoś bardzo dużo jeździ i robi korektę na 29990km przed wjazdem na serwis olejowy do ASO, byle tylko przyoszczędzić na kosztach serwisu ile się da, bo jemu się ten samochód nie zdąży zepsuć - 4-5 lat pojeździ aż leasing się skończy. Inna sprawa, że Audi faktycznie przekombinowało z tym zmiennym ciśnieniem oleju w ostatnich 3.0TDI jak i (o ile dobrze pamiętam) z plastikowymi wirnikami pompy wody... do tego oleista woda zamiast porządnego oleju 5W40 i przepis na usterkę gotowy. A to wszystko w ramach spełnienia najnowszych norm euro.
Mam Golfa 4... Jak koło się nie urwie to zawsze i wszędzie dojedzie...👍
Stare samochody były dobre, kiedy jeszcze nie były stare. Wiem coś o tym, bo jeżdżę starymi samochodami.
mustang fastback z 67, ehh marzenie :> .
Volvo 2005 v70 2.4 diesel sprzedałem i tęsknie za nim.
Co za wygodne auto na tamte czasy
Pozdrawiam serdecznie wszystko prawda kiedyś trzeba by pokazać frajerom jak naprawdę wygląda fabryka samochodów i gdzie tak naprawdę jak są produkowane komponenty do tych cudów techniki,wspomnę tylko że te piękne fabryki w większości to są naprawdę montownie a nie fabryki dziękuję za super odcinek
Zawsze tak było ,nie wyprodukują każdego komponentu problem tkwi w projektowanu samochodów i oszczędność ekologia)
Seiko Green Alpinist..... szanuję 🙂
Mój nissan wytrzymał 30lat. W marcu tego roku pojechałem nim na złom-płakałem-serio
R.I.P
Jaki model?
@@piotr3925 Primera P10 90km gaźnik
Co się tak do gratów przywiązujesz?
@@tomaszdeptua2437 mają to coś w sobie. Zawsze można na niego liczyć bo nie ma co się psuć. Zawsze dowiezie
Zgadzam się w 100%, ale wiele osób i tak tego nie pojmie. A i nalepka super. Pozdrawiam.
O taką MotoPRawdę nic nie robiłem.
Szacun za oznaczenie reklamy na pasku postępu ;)
Najlepiej to widać też po motocyklach z Japonii jak ktoś nie postawił pod drzewem to dziś idzie łatwo naprawić i jeździć. Jesteśmy niewolnikami wydawania pieniędzy na utrzymanie mobilności choć w fazie projektowania można wiele zeczy uniknąć
No właśnie niekoniecznie. Nie licząc motocykli mniejszych, to większe(ścigacze itp.) to jednak skomplikowane rupiecie, często występujące w skali Europy w kilku tysiącach egzemplarzy, z wielocylindrowymi silnikami... Japonia starsza niż 1990 to w naszych warunkach pożeracz pieniędzy na niedostępne nigdzie części. Jednak nie bez powodu ściągane z Niemiec stare Hondy czy Yamahy są tańsze niż trupy demoludów typu MZ czy Jawa...
@@gallanonim1379 te motory niejednokrotnie licznik obróciły o których piszesz, weź pod uwagę niewyzylowane silniki
@@marcinw7040 Obróciły albo i nie, duży motocykl w warunkach Europy Zachodniej to mniej więcej od lat 70tych jedynie droga zabawka a nie codzienny środek transportu, więc nie licząc typowych turystyków te przebiegi są niewielkie. Sam niewyżyłowany silnik to jeszcze nie oznacza niewiadomo jakiej wytrzymałości, w przypadku wielocylindrowych czterosuwów mamy rozrząd, zwykle po osobnym gaźniku na każdy cylinder, ogólnie tam trochę elementów ruchomych jednak jest, nie mówiąc już o wszystkich problemach wynikających z wieloletniego stania - łożyska itp. Dlatego zresztą renowacja takiego poniemieckiego Japońca to jest coś za co nikt nie chce się zabierać, bo większość zainteresowanych wie z czym to się wiąże. Dopóki silnik odpala i jako tako pracuje to wszystko jest fajnie, ale gdy już trzeba wykonać jego remont...
Guzik prawda stare japońce śmigają mimo wieku i katowania, bez problemu można kupić jeszcze modele z lat 85-00 za przyzwoite pieniądze a że demoludy poszybowały tak w górę to dlatego że nie za dużo ich przetrwało w fajnym stanie i budzą sentymenty jak maluch czy duży fiat. Jakości nie ma co porównywać bo to przepaść, dwusuwy, palące jak smoki, słabe osiągi i hamulce, wibracje vs dopracowane, bezawaryjne mocne 4suwy, które nie są aż tak skomplikowane jak się wydaje
@@motototo3261 Które śmigają te śmigają, po pierwsze to niewiele ich przetrwało, stare to mam na myśli przed 1990 rokiem. Ja pamiętam jeszcze kilka lat temu, gdy te wszystkie Hondy CB czy Kawasaki GPZ były jedynymi pojazdami szybszymi od MZtki w zasięgu finansowym małolatów, i problem był taki że póki to odpalało i jeździło to jeździło, ale znalezienie jakiejkolwiek części zamiennej graniczyło z cudem więc co się dało to się drutowało, a potem rozbiórka na części i zakup kolejnego złomu do upalania. Chcąc dzisiaj taki motocykl kapitalnie wyremontować to potrzeba nie tylko ogarniętego mechanika, ale też fury pieniędzy. I też nie ma co porównywać tych ciężkich motocykli z "naszymi" klas lekkich, bo to całkowicie różne bajki, różne zastosowania,. I w sumie, tak do 350 cm pojemności prosty dwusuw jest rozwiązaniem lepszym jeśli chodzi o stosunek osiągów do kosztów użytkowania. Sam na codzień jeżdżę ETZ 150, motocykl lekki(tylko 120 kg), przy 12 km przyspiesza nieporównywalnie lepiej od czterosuwów tej mocy, dzięki silnikowi z długim skokiem ma też dość liniową charakterystykę mocy, spalanie 3-3,5l/100km idzie zaakceptować, bo jest co prawda większe niż w chińskich i japońskich jednocylindrowych 125, o tyle dwucylindrowe 125 cm Vki(Honda Varadero i kopie) już palą porównywalnie.
Taka prawda. Osobiście jeżdżę francuzem 1,5 dCi już kolejnym i nie narzekam. Pozdrawiam
Miałem przez ostatnie 20 lat dużo samochodów min vw polo,fiat punto ,citroen Xsantia,peugot 306,renault scenic,mercedesa 123,ford escort,toyota starlet,huinday getz,honda Civic .I powiem Wam że najlepsza była Toyota Starlet wręcz genialne auto całe zrobione w Japonii cudo .Getz przeżył z 3-4 lata katowania a teraz od 2 lat Civic jest bardzo bardzo dobry .Nigdy już nie kupię auta z Europy to były pomyłki.Kolejne będzie też z Japonii choćbym miał 2 razy więcej zapłacić.
To ja miałem odwrotnie: rdzewiejące Suzuki (już po trzech latach od zakupu w salonie), w którym sfajdała się skrzynia biegów (po sześciu latach i 100kkm przebiegu). A we francuskim Qashqaiu (J10) najsłabszą jakościowo częścią był japoński silnik - na szczęście był ocynkowany i nie rdzewiał.
Zjeździłem mnóstwo nowych aut i japońce to najgorszy szrot. Toyoty i Hondy- prowadzą się jak wozy drabiniaste, kiepskie silniki, materiały w środku dramat- twarde plastiki i szmaty na fotelach. Badziew i tyle.
@@MrPIEKNYPAN zamiast jeździć nowymi, trzeba było kupić pełnoletnie auto ;)
@@karol-ski223 ale po co? Jeżdżę służbowymi. Prywatnie miałem Saaba 9-3 z 2001r- ciągle problemy.
@@MrPIEKNYPAN W tych latach Saab'y były oplami, więc się nie dziwie😁
Osobiście zgłębiam temat historii i rozwoju motoryzacji bo jest po prostu ciekawy. Doszedłem do wniosku, że złota era skończyła się wraz z kryzysem paliwowym lat 70. Od tamtego momentu zaczęto obniżać jakość.
Świetny film! Bardzo przyjemnie się tego słuchało.
Moja Xsara II ma dziś prawie 24 lata - full opcja i wszystko działa. Silnik jeździ na oleju synetetycznym wg instrukcji i nie dolewam ani kropli. Karoseria cała w oryginalnym lakierze bez rdzy i bez szpachli. Nie miała przygód. Podwozie zakonserwowane zanim ruda w ogóle pomyślała, żeby tam wejść. Myślę, że ze spokojem ten wóz posłuży 30 lat.
Mam Audi 80 B3 ;d już wytrzymał 31 lat :D
W końcu jakiś ciekawszy odcinek a nie tylko o przepisach.... Brawo
Ooooo! Już ponad 72 k subów. Super, życzę dalszego progresu i dzięki za materiał!
Najfajniejsze ujęcia w Mercedesie ,posiadacz Skody ,pozdrawiam
Na pewno się powtarzam, ale podtrzymuję, że taki "prezenter" to skarb. Proszę o więcej takich "prezentacji".
Pozdrawiam!
to prawda.9 lat pracowałem w fabryce Land Rover w Solihull Wielka Brytania to dużo widziałem przez ten czas.
No, to jeden z najlepszych materiałów. Nie ma za co przepraszać jeśli chodzi o długość filmu. Generalnie, nie jest wesoło i będzie gorzej.
Dlatego następny samochód będzie z USA. Pozdrawiam
Taa ... "grubego" nowy Cadillac za bańkę raczej pokazuje że to zły wybór.
Też właśnie spoglądam w tamtym kierunku... I jak widzę że tam np. Hyundai Santafe ma 2.5L a u nas 1.6 to mnie 😡
@@D.J.123 A inne samochody amerykańskie mają silniki na wtrysku pośrednim i nie ma problemu z LPG. Tylko konserwację trzeba koniecznie zrobić bo tam o czymś takim nie słyszeli.
Materiał super. Nie ma w nim żadnej nudy tylko merytoryczna prawda. Patrząc ekologicznie ,dlaczego koncerny nie wrócą do lat 80tych i nie zaczną sprzedawać solidnych aut na kilka dekad poprawiając bezpieczeństwo .Dobrze wyposażone auta do 1992 roku przewyższają standardy dzisiejszych nowych wersji podstawowej co pokazałeś. Dziś auta kultowe bogato wyposażone , zadbane przez właściciela nie tracą na wartości. Koszta eksploatacji są o wiele niższe niż nowych. Celowo dziś wszytko nie tylko samochody produkowane jest z kilku letnim terminem " przydatność" do użytku bo takie są zasady biznesu. Minimalizacja kosztów. Maksymalizacja zysków.
Super odcinek 😍 Trzymam kciuki za kolejne i dotarcie do szerszego grona odbiorców
Udało mi się dotrwać do końca, o dziwo najbardziej się śmiałem przy drapaniu po plastikach Vitary, porównanie grubości lakieru między innymi na kielichach o dziwo mnie nie zdziwiło. Pozdrawiam jako posiadacz Mercedesa W201 ze znienawidzonym przez wszystkich wtryskiem mechanicznym, który po wymianie kilku gumowych elementów i filterka rozdzielacza paliwa za całe 6,5 PLN cały czas działa bez zająkniecia, pewnie dlatego że nigdy nie widział LPG.
W124 rdzewiały z tego co pamiętam, podobnie R19, Kadetty, Astry F, Vectry A/B (jak i wiele opelków z tamtego okresu), sierry, escorty/oriony, sierry/palio (już dawno wyginęły - ktoś je jeszcze pamięta? :-)) No ale wiadomo - kiedyś to było.
Posiadam w124. Rocznik 87 260e. Auto od 6 lat czeka na lepsze czasy w ogrzewanym garażu. W ciągu roku jest odpanane i jezdzrone z trzy razy. Naładowana bateria pozwala na odpalenie na dotyk. Ta trwałość tych samochodów jest ich pięknem!
15:45 - Jeszcze trzeba dodać, że ten Golf to wersja Highline, dla równowagi warto wsiąść w takiego z 1997 w wersji bazowej ;)
Jaki highline jak tam nawet climatronica nie ma... Akurat golf jest bardzo fajnie zrobiony
@@chybanie3712 mogłeś mieć highline bez climatronica wtedy, bo ten był za osobną dopłatą
Przecież w tym golfie prawie nic nie ma, żaden highline.
Świetny materiał. Jakby w ramach eko nie dało się produkować paliw w obiegu zamkniętym. Brazylia jeździ na etanolu z domieszką benzyny. Są oleje roślinne, biomasa. Z tego wszystkiego da się zrobić płynne materiały pędne. Do tego solidna, nierdzewna konstrukcja i wymienne moduły, przykładowo poduszki powietrzne (obecnie to jakaś kpina, 10-15 lat i trzeba je wymienić, generator gazu może nie zadziałać. Koszt dla takiego wieku auta przewyższy jego wartość).
Paradoksalnie te nowe Dacie są trwalsze od wyrobów tych "prestiżowych" marek. (Przejechałem 500tyś km Dokkerem i nie chciał się zepsuć)
Aczkolwiek wnętrza są dosyć tandetne - chociaż i tak mocno je poprawili - przynajmniej wizualnie. Z drugiej strony - to nie są auta klasy premium, więc nikt od nich nie oczekuje nie wiadomo czego (a teraz prawie wszyscy chcą być "premium" - przynajmniej cenowo).
@@PiotrPilinko niska (do niedawna) cena wymusza pewne oszczędności ale co ciekawe wnętrze wspomnianego Dokkera do tej pory nie trzeszczy (no może z wyjątkiem fotela kierowcy) i człowiek nie ma wrażenia, że coś zaraz odpadnie. Zupełnie inne odczucia miałem w poprzednim aucie dostawczym tej "lepszej" marki montowanym pod Poznaniem tam mało, że auto z trudem dobiło do 250tyś km to trzeszczało wszystko a z kierownikiem serwisu przeszedłem na "ty"
Niby nie jestem fanem motoryzacji, ale dobrze się słucha i dobrze prawisz 👍👍
VW Passat B5 i B6 po wpadce z podłogą wcześniejszych jeżdżą do dziś, znam B6 z przebiegiem 750tys.bez remontu głównego silnika.Ale silnik 1.9TDi był oryginalnie zaprojektowany, a 2l i więcej to po prostu rozwiercone tuleje i co po tej mocy, skoro silnik 4x krócej żyje? Dobre skończyło się jeszcze przed kryzysem 2008. B6 był ostatni. A spalanie 4,5l ON na trasie-marzenie. Bak na 1400km starcza.
Dzięki za materiał.
Aplikację zainstalowałem, bo mnie zaciekawiłeś.
Osobiście, nie mam nic przeciwko dłuższym filmom.
Pozdrawiam serdecznie i ciepło Widzów i Prowadzącego! :)
Zanizanie jakosci dla zachowania ceny i popytu to jedna z podstaw naszego rozwoju gospodarczego:)
Dotyczy sie to wiekszosci podstawowych artykulow i wystepuje regionalnie zaleznie od zamoznosci konsumentow.
Fajny materiał. Taki arhn motoryzacyjny 😉
Pragnę tylko nadmienić, że późniejsze japończyki jeszcze dawały radę. Jestem szczęśliwym posiadaczem Corollki e11 rocznik '99 i do chwili obecnej (proszę sobie policzyć ile lat!) z poważnych napraw wymieniłem tylko linkę od ręcznego. Zero rudej. To auto jest za przeproszeniem niedozayebania 😘 Pozdrawiam.
Mam Astrę J, o której się naczytałem w testach dziennikarzy, że ma przeładowany przyciskami kokpit. Tyle że dzięki temu wszystko ma swój własny przycisk i wszystko jest pod ręką.
Oj prawda.
Dziękuję i pozdrawiam.
W sumie to bardzo ciekawe porównanie jakości by było gdybyś zestawił np tego golfa 97r z nowym golfem. blachy pomierzyć, szyby, wagę, lakier, zobaczyć ilość konserwacji od spodu, itd :)
Trzeba by go rozkręcić ;)
Posiadam 3 lata astre f 1992 rok 1.4 60km z przebiegiem 210tyś km. Opelek ma już 30 lat i zero chęci do wylądowania na złomowisku, mało tego może kogoś zaskoczę, ale nie ma nigdzie grama rdzy. Pozdrawiam
Te najstarsze astry produkowane na zachodzie nie rdzewiały.
To co dzieje się z trwaloscia samochodow po 20 roku,to juz zakrawa o jakis kryminal.Nowy golf z tego roku ,produkcja z marca ,piekna srebrna listwa wykonczenia kokpitu pęka.,trzy wizyty na serwisie z ukladem wydechowym,i to wszystko za jedyne 150 000 cybulionow.Szczesciem to samochód "flotowy".Wiem ,ze nawet gdybym wyproznial się złotem,nie kupilbym nowego auta i tyle i pytanie gdzie sa wlasnie ekolodzy????Moim zdaniem ekolodzy jednak pracują na zlecenie koncernów,,bo inaczej powinni juz byc przywiazani do bram fabryk w protescie przeciw marnowaniu zasobow.....
A jak myślisz? Tzw. "ekolodzy" za niezłe wziątki legitymizują ten proceder zwany greenwashing
trzeba było brać koreańca :v
Długi ciekawy materiał, rzetelna robota
Do porównania proszę wziąć Golfa 4 i Golfa 8 lub stara Vitarę i nową, wtedy wnioski będą zupełnie inne. Poza tym mówi Pan o kilku modelach uważanych za solidne a co z samochodami z niższej półki Porównajmy Peugeota 205,206 z 2008, Opla Kadeta do Astry, Merca 124 do W213, mam 44 lata i miałem wszystkie z tych kultowych samochodów i osobiście solidności w starych samochodach nie widzę za grosz tylko sentymenty, legendy, mity i inne w stylu "kiedyś to było".
Dokładnie tak. Wreszcie mądry komentarz. Zjeździłem mnóstwo nowych aut i nigdy nie miałem z nimi problemów. Czasem wyskoczyła jakaś pierdoła.
Nie tak dawno w jakimś programie motoryzacyjnym usłyszałem zdanie : " Kiedyś samochody projektowali inżynierowie z zamiłownia do motoryzacji , dzisiaj natomiast auta projektują księgowi ".Oczywiście była to przenośnia ale coś w tym prawdy musi być.
Są dzisiaj solidnie produkowane samochody ale nie są to niemieckie marki.
Kochany Panie Pawle, oglądam Pana wszystkie filmy ( bo kocham męża a rozmawiać o czymś trzeba) już od dawna i nawet mi się podoba. Mam tylko prośbę, bo jest Pan bardzo przystojny i mądry i miło się Pana ogląda i słucha ale błagam niech Pan ogoli te pypcie. Mega fanką. Żana
Przecież alternatywą dla wydania 70k na kanapę nie jest zapłacenie tych 70k w podatku, tylko zapłacenie 13,3k w podatku (19%). Mam wrażenie, że większość przedsiębiorców błędnie rozumie robienie kosztów i właśnie marnują pieniądze na niepotrzebne rzeczy, bo im się wydaje, że całość tych pieniędzy jest i tak stracona.
Przedsiębiorców może nie, bardziej wiecznych etatowców z podejściem: bo prywaciarz w koszty wrzuci i ma za darmo
Każde pieniądze dane skarbówce to pieniądze zmarnowane
Denne porównania aut dawnych i nowszych!!
Kiedyś też były dywany nawet w ubikacjach w Elżbietańskich czasach w UK.
Te pluszowane wnętrza starych aut, nie dość że łapią stęchły zapach, roztocza kurzu i inne pylące włoski z miękkich cockpitow, podsufitki, itp... a później wszyscy płaczą że ich dzieci mają uczulenia, wysypki, itp... Bardziej plastykowe auto łatwiej umyć, zachować czystość.
Auta są cięższe bo mają mnóstwo systemów bezpieczeństwa! Jak wam źle, to jeźdzcie kupić auta w Ameryce Południowej! Tam są lekkie golasy! A jak dużo tam ciężki rannych kierowców...
Wszystko ma dwie strony medalu! Tylko trzeba analitycznie podejścia do życia a nie jednostronne czarno białe proste łatwe podane na tacy przez manipulatorów życie 🤦♂️
Plus! za to że można przewinąc kawałek o sponsorze :)
Co do niskiej masy to miłe wspominam Golfa II. Jak on pięknie szedł z silnikiem 1.6TD
Miałem Polo 86c, czy mniejszy brat golfa 2, miało tylko 45KM w dieslu i też sobie radziło, a następne 86c2f z benzynowym silnikiem 75KM już nieźle szło.
Ja bym tak nie szalał że ekolodzy mieli w wpływ na jakość samochód ze starych lat tylko sami inżynierowie byli tak edukowani tak aby przy produkcji czegokolwiek używać odpowiednich materiałów i przy tym dochodziły właśnie kwestie ceny materiałów, zrobić tak żeby służyło lata i żeby eksploatacja była prosta i tania. A dziś nawet lamp nie potrafią zrobić żeby przeciętny użytkownik mógł sam wymienić żarówkę szybko i bez komplikacji a większość nieogarniętych kierowców musi jechać do serwisu z takimi pierdołami.
Potrafią, potrafią, tylko mają nakaz zaprojektować tak i tak więc projektują... Inżynier jest jedynie wykonawcą woli pracodawcy
W dużej - bardzo dużej mierze chodzi o klienta. Kiedyś jak ktoś kupił nowe auto to jeździł nim trochę, potem dawał synowi i generalnie auto w rodzinie często jeździło po kilkanaście lat. Jak klient był zadowolony, to wrócił, a jak nie to szedł do konkurencji. Dzisiaj tak jak mówi, każdy kto może bierze samochód w leasing. 3 lata, maksymalnie 5 i następne auto. Ważne żeby auto miało gwarancję na te lata i żeby poza ratą nie generował kosztów ekstra. Jego nie obchodzi co się będzie z samochodem działo po 6, 10, 15 latach. Ma to głęboko w d*pie. I producent też ma to w d*pie, bo drugi właściciel będzie go naprawiał w tanich warsztatach i na zamiennikach, nie stać go na ASO i nie przyniesie ze sobą worka pieniędzy. O trzecim właścicielu już nie wspominając bo dla ASO najlepiej jakby ktoś taki w ogóle nie istniał.
Samochód robi się pod klienta - tego pierwszego, żeby był zadowolony. Większość pierwszych właścicieli w tym firmy zmieniają auta jak rękawiczki i rzeczy o których tu mowa nikogo nie obchodzą.
@@gallanonim1379
Są marki, które dalej robią lampy dziecinnie proste do wyjęcia i zmiany żarówek. W moim Volvo (2017) są dwa trzpienie w każdej lampie, które pociąga się do góry i można całość wysunąć.
@@kuba9897 No i można? Można. Problem nie jest z inżynierami jako takimi, a z tymi którzy zlecają im projekty
No ,z synem wymieniałem żarówkę w fordzie mondeo z 2015, trzeba było zdjąć zderzak ,masakra
O, i tu się w 95% zgadzamy. Najlepsze auto jakim w życiu jeździłem to był Peugeot 405 z 90 roku. Gdyby dziś można było kupić nowego, jedynie z dołożonym ABS-em i poduszkami, biorę w ciemno. Choć zamiast XUD7TE dziś wolałbym zespół napędowy od... hybrydowej Toyoty Yaris. 85 kW z "elektrycznym" momentem obrotowym w zupełności by mi wystarczyło.
A te 5% to skąd ta masa. To nie dodatkowe poduszki i systemy bezpieczeństwa. Elektronika to jest dodatkowe kilka kilogramów. Poduszka też więcej niż kilogram nie waży. Ciężkie są dodatkowe wzmocnienia, dzięki którym nowe auta są bezpieczniejsze. Wyścig na moc i moment obrotowy też nie pomaga. Silnik można wyżyłować i pozostanie względnie lekki, chociaż odbije się to na jego trwałości, ale na sprzęgle i skrzyni do dużo większych momentów nie da się oszukać. Muszą być mocniejsze i cięższe. Największą jednak różnicę robią efektowne "upiększacze". Powszechne w latach 90 w segmencie C koła ze stalowymi felgami i oponami 175/70R13 ważyły około 11,5 kg sztuka. Czternastki do aut klasy średniej około 13,5 kg. Dzisiaj 17-18 calowe koła na fabrycznych, ciężkich jak nieszczęście aluminiowych felgach, podchodzą pod 30 kg. 50-60 kilogramów na samych kołach, w segmencie C i D. Nawet umiarkowane szesnastki są już ciężkie jak cholera. Wywaliłem drugie komplety kół do przechowalni u wulkanizatora, chociaż w garażu leżały za darmo, głównie dlatego, że szkoda mi było kręgosłupa na targanie tych kloców dwa razy do roku. Olbrzymie, często zachodzące daleko na dach, przednie szyby, których specjalnie pocienić się nie da, też swoje ważą. No i wciąż rosnące rozmiary. Wszystko ma być wielkie i efektowne. Że sensu w tym nie ma żadnego, to już nikogo nie obchodzi.
Mam Renault Modus z 2005 roku, kupiony z przypadku i szczerze nie spodziewałem się, że będzie to takie fajne auto. Silnik "pancerny" 1.2 16V, który pchali jeszcze do IV generacji Clio, pracuje bardzo cicho. Może nie ma dużo mocy, ale do miasta i wyprzedzania ciężarówek przy 90km/h się nadaje. A jak się chce to można zejść ze spalaniem w trasie do 5,5L jadąc zgodnie z przepisami. Samo auto małe z zewnątrz, duże w środku. Kanapa przesuwana, można złożyć środkowe miejsce i mieć wersję 4 osobową z masą miejsca na nogi, albo jak trzeba powiększyć bagażnik, który nawet w najmniejszym ustawieniu na codzień wystarcza. A na urlop wrzucamy boxa na dach i możemy zabrać tyle co w sporym kombi. Auto całkiem wysokie, wygodnie się wsiada i jest bardzo dobra widoczność z wnętrza. Zero zbędnych bajerów: elektryczne szyby z przodu, radio z pilotem przy kierownicy, lakier metalic i wystarczy. Jedynym luksusem są cyfrowe zegary na środku deski :) Ludzie się boją tych aut, bo maska mała i zero dostępu, a tymczasem do czynności serwisowych trzeba zdjąć podszybie na jakieś 10 śrub i nagle miejsca robi się dwa razy tyle. Nawet przepalających żarówek z przodu nie trzeba się bać, jeśli włoży się nowe Long-life i zamontuje dzienne LED. W przeciwieństwie do innych Renault tutaj mamy kluczyk zamiast karty, więc nie trzeba się bać, że nie odjedziemy spod domu. Auto z przypadku, które okazało się być bardzo przyjemne na codzień. Mimo 17 lat zero rdzy. A za jego cenę kupiłbym pewnie Golfa z 2000 roku albo coś jeszcze gorszego. Tak więc dobre auta nie powstawały wyłącznie w latach 90 ;)
Przy kupnie auta w 2008 jeździłem na próbnej jeździe takim Modusem i jednak wybór padł na Clio3 (i jeżdzę nim 14 lat od nowości). Dlaczego? 1.2 16V przy 150 kmh się kończy, w Clio było 1.2 TCE (ten sam silnik ale z kutymi tłokami, małym turbo i nadal na pośrednim wtrysku) i to jest inna liga, bo 150 kmh dla tego silnika to dopiero rozgrzewka (do 170 idzie jak zły). Minus to spalanie, bo jak się ciśnie to i i 8-9l/100 łyknie (emerycko jadąc da się do 6/100 zejść). Żarówki w tych Renault są robione z gównolitu. Owszem Ledy dokładane to jakiejś rozwiązanie, by nie musieć wykręcać ręki (dostęp kijowy) po to H4 które minimum raz na rok zdycha. Karta była głównie w Megane i bogatszych wersjach Clio czy Modusa albo Scenica.
@@groundhoppingwlkp3622 Akurat taka wersja się trafiła "na szybko" i w bardzo dobrym stanie, więc taką mamy. Pod blokiem obok parkuje bardziej wypasiony Modus z jakimś pakietem TechRun i silnikiem 1.6 i to dopiero musi fajnie iść. Poprzednie auto mieliśmy 1.6 106KM i trudno było się przesiąść do 75KM, ale nie jest tak źle. A jak przychodzi nam jechać ekspresówką czy autostradą to po prostu jedziemy te 90. Najwięcej jechaliśmy nim 130, ale to już i spalanie wysokie i obroty kosmiczne, a w tym silniczku odcinka jest ok. 5400, więc dosyć nisko (nasz 1.6 miał przy 6500). Auto do miasta i od czasu do czasu w trasę jest ok, ale jakbyśmy częściej gdzieś wyjeżdżali to koniecznie większy i mocniejszy silnik.
@@michait3866 ten 1.6 idzie podobnie jak 1.2 tce ok 10s do 100, choć przy 1.6 ludzie narzekali na krótkie biegi więc przy 140 mieli 4300 obr na 5ce ok, w 1.2 tce mam przy tylu 4100 więc też sporo, ewidentnie brakuje 6ki jak 2.0 z clio3 sport.
Łapa i komentarz za dobrą robotę! Dziękuję!
Miałem MK4 1.6 z 2000, jeździ do dziś, mam Vitarę 1.6 z 2018 i nie ma szans żeby to tyle lat działało
Ale niestety coś za coś. To jest wyższe i daje radę każdemu krawężnikowi :)
Innych plusów w stosunku do golfa to nie ma
Edit. Pisząc MK4 miałem na myśli Golf4. Nie fok
Akurat Vitara może przeżyć tego Forda. Bardzo dobry samochód , nadal produkowany w Japonii.
@@oskaruszczynski8515 akurat w vitarze robionej od 2015 to tylko silnik jest z Japonii a i to Chyba
A Golfik był cały w ocynku i z blachy z Europy z Hut
Bardzo fajny odcinek mówiący prawde.Wypił bym bardzo chętnie z tym gościem flaszke bo mądrze mówi. Nadmienie że w latach 90-tych rozmawiałem z taksówkarzem miał merca beczke z przebiegiem 500 tys kilometrów i mówił że żadko pod maske patrzy wymienia tylko oleje i nic nie robi z silnikiem. a dziś dieselek z przebiegiem 500 tysięcy kilometrów to chyba ma blok orginalny reszta wszystko wymienione. ( Fabryki wszystkie części 3 razy wyprodukowały nie emitując Co2) Pozdrowienia i zdróweczka
Trochę zła konkluzja. Od 10-15lat o kierunku motoryzacji nie decyduje producent ani biznes ( co jest sugerowane) a polityka ue. To tam zapada ponad 90% decyzji z którą często producenci się nie zgadzają i mogą odwlekać decyzję w czasie. Toż samo z masą - ue promuje elektryki (brak kar + nagrody) a te są dużo dużo cięższe
@@Ktrb Ciężko by im przeszkadzały, skoro Niemcy są właścicielami UE i maja w niej najwięcej do powiedzenia.
Wszystko wynika z bardzo prostego mechanizmu- producenci chcą sprzedawać jak najwięcej, jak najdrożej i jak najniższym kosztem. I najgorzej, że te głupie oszczędności zaczynają się już na etapie produkcji i kontroli jakości komponentów używanych na pierwszy montaż- praca w automotive sprawiła, że mój obraz motoryzacji runął jak domek z kart...
Także nie dziwcie się, że niektóre elementy aut bardzo szybko się poddają, ponieważ wynika to z najniższej jakości materiałów, fuszerek produkcyjnych i oszczędzania na ludziach. Elementy np. osprzętu są nieporównywalnie subtelniejsze, niż kiedyś, a to wymaga jakości i troski, których nie ma. Dużo złego przyniosły też unijne regulacje.
Dla mnie wciąż referencyjnym autem, jeśli chodzi o jakość materiałów i montażu jest Astra II '98. Nie jest i nie było to auto idealne, ale stanowiło jakieś minimum przyzwoitości. Naprawdę mam wrażenie, że nowoczesne auta i to nawet z nieco wyższych segmentów, nie dorównują tej Astrze, chociaż nie była ona, jak wspomniałem, szczytem jakości/możliwości. Ogromnie irytuje mnie, że np. boczki nie są już miękkie oraz pokryte tkaniną i gąbką, jak we wspomnianej Astrze, a są często jednym, twardym plastikowym elementem i nie jest tu mowa o segmencie A czy B.
Deski rozdzielcze są coraz bardziej futurystyczne, efektowne, ale nie idzie za tym jakość- elementy plastikowe są nieprzemyślane, słabo mocowane i całość trzeszczy...
PS. Auta Suzuki i wiele japońskich zawsze pod maską były malowane podkładem, w odróżnieniu od aut europejskich, więc to nie dziwi. Porównanie Golfa IV i VII lub VIII dałoby dużo lepszy obraz sytuacji.
Te nowe to skarbonka a ludziom się wydaje że auto jest porządne bo piękne i świeżo wygląda :D
Komu się wydaje? Jak ktoś kupuje nowe na trzy lata to ma być piękne ,fajnie jeździć i świeżo wyglądać. Żadnego koncernu nie obchodzi zdanie Polaka o awaryjnosci 15-letniego passata
Spoko materiał. To byli prawdziwi ekolodzy na początku lat 80tych, te same prawidła ekologii obowiązują do dzisiaj, ale zmieniła się narracja i pojawił się ekologizm.
Pawle lista samochodów które warto kupić które rokują na bycie dobrą bazą na nadchodzącą kubę w europie. Tani trwaly prosty z dostepnymi czesciami jezdzacy na bene i lpg lub diesla i olej roslinny. Naprawialne w garazu malo rdzewiejace i z prosta elektroniką
Oczywiście numerem 1 będzie Audi 100/A6 c4
Fajnie, że subskrybentów jest coraz więcej;) Nawiązując do komentarza z przed ponad 2.5 roku- 100tyś subskrybentów jest jak najbardziej w zasięgu a może i naród dorósł jednak do 200tys ;)
Super materiał. Niestety, ale to nie jest tak że „złe firmy” robią na złość konsumentom… prof. Cris jakiś czas temu o tym wspomniał. To klienci chcą takich aut. Target firm motoryzacyjnych to klient który przychodzi do salonu kupić auto. Nie ten co kupi z komisu ściągnięty od Turka z Niemiec z przebiegiem 160-220tys km. Dla nas- fanów motoryzacji- to oczywiście smutny widok jak degraduje „jakość”, ale ja się z jednej strony cieszę. Dzięki temu nadal marka trzyma się na rynku i jak potrzebuję np uszczelkę bagażnika do w124 kombi to mogę iść i ją kupić/ zamówić (polecam sprawdzić cenę). Odmiennie do marki Lancia która przesadziła z jakością wykonania (pod względem komfortu) a zapomniała o jakości wykonania (pod względem trwałości). Dzięki temu fani Lancii Thesis muszą przerabiać wahacze z tulei od fordów i innych mazd by dalej jeździć po drogach, bo nie kupi się części eksploatacyjnych nigdzie…
Posiadając kiedyś R-klasę zastanawiałem się dla kogo jest to auto… Dzisiaj dla nikogo. Jako nowe było właśnie dla właściciela firmy by jego żona mogła dzieci do szkoły zawozić… i tylko do tego celu.
Jaki Turek .... coś przespałeś ... od turka to kupują teraz auta za 100 Euro.
Pójdź do ASO .... zobacz ile tam używanych aut stoi jest w czym wybierać ( no było 3 lata temu).... 2-3 latki u nich serwisowane.
Drogie MB ... kupują firmy ... nie dla zony ( to pewnie pic od turka usłyszałeś ) .... a np. Hotele .. lub też obca branża w Polsce ... "szofer".
Same firmy duże a nie jakaś pikuś ... kupują drogie auta służbowe dla swoich dyrektorów .. razem z miejscem postojowym.
Klas R była niewypałem marketingowym ... w Europie kompletnie się to nie sprzedawało ... w USA "coś" ( to nawet tam montowali) .. tylko w USA te auto była za mniejsze pieniądze.
MB R było wyłącznie dla amerykańskiego konsumenta ... miał MB tam lukę w tym segmencie .. a był to segment dość popularny w USA.
Teraz dalej w USA SUV MB praktycznie rzecz biorąc sprzedaje .... i znaczny udział ma GLS.
@@krzysztofczaraj170 gdzie napisałem że kupuje takie auto żona? Gdzie Turek ma auto za 100euro? Biorę każdą ilość. Skąd pod aso są auta używane? Pytałeś kiedyś? Są to auta ściągnięte z zagranicy jako używane- naprawione w aso po usterkach bądź nie. A skoro aso używane auto (nie takie 2-3 letnie) może kupić „od Turka” za 100euro i je naprawić u siebie, przebieg mając gotowy jeszcze za granicą to dlaczego nie zarobić więcej sprzedając spod aso z gwarancją na rok czy tam na pół?
Trochę nie doczytałeś, trochę nie zrozumiałeś, trochę masz klapki na oczach, ale rozumiem. Nie kupowałeś chyba takiego auta spod polskiego aso dość dawno skoro twierdzisz że tam jest masa aut które spadło z chmurki prosto na plac, nowe nieużywane kilkuletnie.
@@Wichu85 Kupiłem auto serwisowane w ASO które je sprzedaje .... ojciec podobnie.
To są auta kupione w leasing w Polsce.
I serwisuje tam auto … dużo tego co stoi teraz to młodziaki max do 10 miesięcy … pewnie niewypłacalność klientów.
@@krzysztofczaraj170 no i super.
Mega dobry i fajny materiał :) Więcej takich! Pozdrawiam!
23:30 Widzę autor nie zna prawa podatkowego. Można odliczyć max 150 000 zł dla samochodu benzynowego i 250 000 zł dla elektryka. Jaka S-klasa jest za 150 000 zł ? Taka z 2010 ;) ? Leasing przy obecnych stopach procentowych też delikatnie mówiąc wychodzi mocno średnio, zwłaszcza jak się leasing płaci a auta nie ma ;)
Wtedy z pomocą przychodzi najem długoterminowy i tadam. Prowadzący nie do końca dobrze powiedział, ale przekazał myśl o co w tym wszystkim chodzi.
@@MrXevozPL najem tak samo odliczasz do 150k wartości auta całkowicie tylko. Można kombinować z osobną fakturą na koszty, ale mało kto to robi i US potrafi się doczepić
Super kanał . Niech Pan "ględzi " jak najwięcej 😃👍
Spoko, składam nowe mercedesy w fabryce, z roku na rok blachy są cieńsze, w środku jest więcej gównolitu i plastiku. Te auta po 7-8 latach będą po prostu gnić na potęge, zresztą wiem ile jest rozczarowanych klientów z całej europy, a będzie tylko gorzej🤣 . Sam posiadam MB CL z 2005 roku a jakość wykonania znacząco przewyższa te dzisiejszą. Poza tym jestem przeciwnikiem ekranów zamiast zegarów, ale to akurat moje tylko subiektywne zdanie.
Oczywiście że obecne MB to jakiś żart.
Cała niemiecka trójka to jakieś nieporozumienie .... E klasa wg. raportu ADAC ... jest w pierwszej 10 najczęściej psujących się aut.
Na przegladzie 2 lata temu ... była w ASO scenka .. wkurw. właściciela E klasy .. bo znowu sie coś w nim zepsuło.
Drugie E ... po wakacjach kolesiowi na lotniku ... wsiada a tam sypie bledami .... padł układ zawieszenia.
Taryfiarze już MB nie jeżdżą :).
Teraz częściej zobaczysz 20 letniego Toyota Pirus niż jakiegoś 7 -10 letniego MB.
@@krzysztofczaraj170 a porównałeś ile w MB jest bajerów które mogą się spierdolić a ile w 20 letnim Priusie?
@@groundhoppingwlkp3622 Eee ... nie kupuje się z bajerami do taxi.
Jedyny bajer za free to skomplikowane jednostki napędowe w MB .. prędzej ich naszpikowanie ekologią.
Zaletą Priusa to .. przede wszystkim niewysilony wolną ssący silnik i takie jednostki każdego producenta robiły bez remontu 700 tys, km.
No pewne silniki Toyoty wtedy jednak wymagały remontu ze względu na kiepskie pierścienie , no ale nie wcześniej jak 150 - 200 tys. km.
Ale Prius mam inną jednostkę .... nie pakowali tego nigdzie indziej. NO i kosztował on SWOJE duże pieniądze. Raczej kowalski jak zobaczył jego cenę ... to pomyślał że to jakiś żart.
@@krzysztofczaraj170 zgadza sie prius najlepsze auto na taxi paru taksowkarzy z ktorymi jechalem bardzo chwalili te auta mieli jeszcze gaz zalozony i jazda jak za darmo i do tego nic sie nie psuje
Czy mógłby szanowny Pan redaktor wyjaśnić jak 200 tysięcy podatku do zapłacenia przekuć w nowe auto? 1 do 1. Bo takie rzeczy to chyba tylko w Erze....
Ot mądrości wujka Zdzisia który niewiele wie o prowadzeniu działalności 😉
Bardzo dobry materiał, warto było poświęcić te pół godzinki :)
Z tym Golfem IV to mało trafne. Owszem, wnętrza były miłe, przytulne i miękkie ale ich trwałość była tragiczna. To samo dotyczy Passata B5. Odklejające się boczki, odłażąca guma, wycierające się tkaniny, przyciski rysujące się od dotykania, opadająca podsufitka. Elementy typu mocowanie schowka, podłokietnik, popielniczka, roletka schowka czy roleta bagażnika potrafiły się rozpaść w rękach. W tamtych latach nawet Opel robił lepsze wnętrza, może nie były tak miłe w dotyku ale po 100k km nie wyglądały jak śmietnik i nie rozpadały się od patrzenia.
Do tego korozja błotników i tylnych klap.
Nawet opel:) Kolego, astra g miała o wiele, wiele lepsze wnętrze, z wyjątkiem fotelu bo te były wygodniejsze i lepiej obite materiałem w golfie 4.
Nie odosobiony przypadek. Toyota carina e na Japonię miala welur itp, oraz full wypas jaki tylko mogl byc, a na europe golas bez klimy poduszek szyb elektrycznych czy absu... Jedyne wyposażenie to wspomaganiw kierownicy. A poza silnikiem skrzynią i mechaniką tandeta jak chuj. Wiem bo mam. Plastiki ordynarne wcale nie lepsze ani gorsze jak w nowych, boczki drzwi również sie rozwalają i odklejają. Takze passat nie jest odosobnionym przypadkiem taka sama z japonni wyglada jak nowa nic nie odłazi i w ogole.
Tylko Golfa 4 naprawisz młotkiem pod domem, a Golfa 8 nie. A do tego jest bardziej skomplikowany.
Obejrzałem i przekazałem dalej do obejrzenia Elemelkowi ;)
Niech się uczy o tym, czym była i powinna być motoryzacja :D
Dla mnie jakość wiąże się właśnie z wykonaniem wnętrza. Wystarczy wsiąść do nowych premium aut i ruszyć plastiki . Skrzypi aż miło. Do tego wszędzie tanie chińskie wyświetlacze.
Wyświetlacze to akurat dobrodziejstwo dla firm produkujących samochody, mogą więcej opcji zrobić za mniejsze pieniądze i jeszcze zaoszczędzić na kablach/miejscu na kokpicie.
Bo jak to sprzedawca w salonie MB powiedział ... to już inna motoryzacja.
Tak .. teraz motoryzacja to tylko na pokaz. A że po otwarciu drzwi bije tandetą ... wypiorą mózgi że tam ma być .... i tak się stanie.
Aby ADAC zmusiło się to obsmarowania "swoich" ... to naprawdę musi być niezła tandeta.
Tak właśnie czytam i słucham o tych plastikach i - no kurde - mój Scenic z 2018 roku (czyli żadna tam pólka premium), z "pół-skórą" (a de facto pół-skajem) ma bardzo przyjemne, miękkie obicie tam, gdzie najczęściej można trafić nieprzyjemne plastiki. Tam gdzie plastik jest, to żadnego skrzypienia nie uświadczam... To Renault w kwestii jakości wykończenia trzyma się jakoś lepiej czy ja mam zbyt małe wymagania?
@@mate9300 Tak Panie … taka prawda :) … MB się cofnął a Francuzi zrobili krok do przodu. Z bezawaryjnością podobnie :)
Zdziwiłem się w 2015 jak MB C oglądałem i Peugota 508.