KOMENTUJĘ WASZE NIEPOPULARNE OPINIE 😬📚 (część 2)
HTML-код
- Опубликовано: 6 фев 2025
- Cześć 🖤
🖤 Tu możecie kupić książki, o których mówię:*
webep1.com/go/...
🖤 Subskrybuj mój kanał, żeby niczego nie przegapić:
/ @getbooky
🖤 Instagram - / getbooky
🖤 Goodreads - / magdalena-mi-ki-ska-ge...
✉️ Kontakt - getbookyig@gmail.com
🖤Moje inne filmy, które mogą Cię zainteresować:
Reading vlogi: • READING VLOGS 🖤
Book haule: • BOOK HAULS 🖤
TBRy: • TBRs 🖤
Book TAGi: • BOOK TAGS 🖤
Wrap upy: • WRAP UPS 🖤
Są to linki afiliacyjne, dzięki którym otrzymuję 5% prowizji z waszego zamówienia. Dla Was cena książek się nie zmienia i nie obciąża Was to w żaden sposób.
Co do audiobooków, sądzę, że nie powinniśmy się ograniczać, oceniać kto jest lepszy, a kto gorszy, czytelnicy czy słuchacze. Niech każdy robi to, na co ma ochotę ;)
Ostatnio przesłuchałam mojego pierwszego w życiu audiobooka, Cześć pracy. Temat mnie interesuje i jest ważny, ale wiem, że po całym dniu pracy nie mam jeszcze ochoty o niej czytać i się dołować, wolę się zrelaksować :D Więc słuchałam jej w wolnych chwilach, podczas czynności które i tak muszę robić, czyli jazdy samochodem, zmywania naczyń itd. Można robić też bardziej chillowe aktywności typu układanie puzzli, malowanie po numerach.
Bookhaul (albo reading vlog) to często pierwszy film jaki oglądam jak odkrywam jakiś nowy kanał książkowy. O dziwo bookhaule dużo mi mówią... Jakie książki dana osoba czyta i czy to się pokrywa z moim gustem czytelniczym. Nawet jak dana osoba czuje się przed kamerą w luźniejszej formie niż recenzja, przy okazji mówiąc o książkach, których treści się często nie zna. To jej humor i energia w pigułce, która często sprawia czy dany twórca jest dla mnie i czy zdecyduję się wrócić na kanał. ✨️
Dla mnie wrap up jest to film do którego mogę wrócić gdy przeczytam książkę którą jest w tym filmie i szybko znaleźć recenzje tej książki. Wchodzę na goodreads i patrze w którym miesiącu interesująca osoba przeczytała tą książkę i wiem że tak szybciej znajdę tą recenzje ❤
To fakt, ale dużo twórców nie oznacza chociażby tytułu książki przez co ciężko cokolwiek znaleźć później. A przeszukiwanie wszystkich filmów czy prowadzenie śledztwa kiedy to było mija się z celem, tymbardziej jeśli obserwuje się więcej niż jedną osobę. A szkoda.
Robię dokładnie to samo. I czasem się frustruję jak miesiąc się nie zgadza i nie mogę czegoś znaleźć 😅
Zgadzam się totalnie z tym co powiedziałaś odnośnie przyjaźni (w bookmediach/realu) i świetnie to podsumowałaś! Ja cały czas się uczę, że nie każda relacja zostaje z nami na zawsze, zwłaszcza długoletnia i myślę, że jeśli rozpad takiej relacji jest w jakiś sposób zauważalny to powinniśmy jako obserwatorzy uszanować tę sferę prywatności i tyle. Sama przez to przechodzę i nie chciałabym słyszeć jakichś błędnych założeń na ten temat. Też zaczynają mnie irytować te barwione brzegi w niemal co każdej książce - to odbiera im tej wyjątkowości. 😌 Czekam na kolejną część! Miłego wieczoru 🤍
Ja się w sumie zgadzam co do wrap upów bo wielu influenserów bardzo ogólnikowo mówi o książkach przez co nadal nie wiem o czym one są np opis typu: "kryminał autorstwa pana/ pani X bardzo fajnie się na nim bawil*m". Nie wiele mi takie coś daje a coraz częściej się z tym spotykam. Uważam że przez ilość opisywanych książek niektorzy nie bardzo skupiają się na tym co konkretnie mówią o danej książce.
Tak jest np u zaksiazkowanych. Moim zdaniem oczywiście
Jest dużo świetnych i merytorycznych kanałów, takie jak Książkowe bajdurzenie czy Krótko o książkach.
Bardzo fajnie że robisz też takie odcinki można słuchać też w aucie jak podcast
Widziałam na KTK taką sytuację (na spotkaniu z Mają Lunde), gdzie influencerka nie prowadziła spotkania, nawet nie przyszła na nie posłuchać autorki, tylko podeszła po autograf przed spotkaniem. Dostała odmowę i wyszła.
Co do poleceń to zgadzam się z opinią, że pomimo obserowawania kanałów, które polecają gatunki, które czytam to niestety każdy zakup zakupiony pod wpływem pozytynych opinii na booktubie był u mnie nietrafiony np. książki Ruth Ware, Freidy McFadden czy "Niewidzialne życie Addie Larue
A ja zgadzam się właśnie z tym, że trzeba trafić na odpowiednią książkę, żeby to polubić. Wiele osób w moim życiu właśnie tak odczarowało sobie czytanie.
Lubię audiobooki, ale nie wszystkie, w tej formie preferuję reportaże, bo we wszelkiej innej prozie interpretacja lektora odbiera mi przyjemność tworzenia własnej interpretacji tekstu w głowie. Ale myślę, że dużo niechęci do nazywania słuchania czytaniem (bo tylko do tej sytuacji się odnoszę, kiedy mówi się o "przeczytaniu" audiobooka) wynika z różnicy tych dwóch aktywności: czytanie jest czynnością wymagającą aktywnego działania, uniemożliwiającą robienie czegokolwiek innego, na którą trzeba dosłownie "poświęcić" czas; podczas gdy słuchanie się "odbywa", żeby słuchać wystarczy raz kliknąć przycisk "play" i robić, na co ma się ochotę: dużo ludzi robi to w trakcie prowadzenia pojazdu, spacerowania, gotowania, sprzątania, itp. Żadna forma nie jest lepsza, jednak nie są tak samo "wymagające", i myślę, że tu może tkwić zgrzyt.
Idąc po bardziej obrazowy przykład, czy kiedy dziecku czyta rodzic, to myślimy sobie "o, to dziecko przeczytało książkę"? Czy jednak dostrzegamy różnicę pomiędzy tym, kiedy dziecko czyta samo, a kiedy słucha? W jednym i drugim wypadku poznaje literaturę i to jest wspaniałe, po prostu to są dwie różne aktywności, inaczej angażujące, wymagające innych umiejętności i innej alokacji czasu. Tylko tyle i aż tyle.
Dokładnie, w swoim komentarzu porównałam to też do gotowania, bo to tak jakbym wrzuciła wszystko do thermomixa i się chwaliła jaką dobrą zupe ugotowałam tak naprawdę nie kiwając palcem. Dla mnie krzywdzące jest kiedy ludzie którzy wysłuchali książek mówią, że ,,przeczytali" np 70 książek w ciągu roku, kiedy w rzeczywistości nie przeczytali ani jednej strony. Wolno czytam i bardzo mnie to demotywuje.
Mi też się nie podobają barwione brzegi. Nie rozumiem ich fenomenu i zgadzam się, że powinny być w specjalnych wydaniach bo nie chce kupować książki która mi się nie podoba za miliony monet
Ja miałam książkę z biblioteki i była trochę podniszczona i żółta, co jest normalne ale miała jeszcze barwione brzegi i to tak źle wyglądało🤢, bo widać było że wytworzenie tej książki było budżetowe, zwykła książka z biblioteki z miękką okładką i te słabej jakości wyblakłe barwione brzegi no totalnie mi się to nie zgrywało 🤢 a to była zwykła książka obyczajowa
Otulamy cię z radością ;)
Też czytam często dialogi jako pierwsze, myślałam, że jestem w tym sama😂😂
Szczerze powiedziawszy ja bardzo mało widzę książek z barwionymi brzegami i nie wiem o co chodzi😅 a też na swojej biblioteczce mam chyba tylko ze dwie
Moim DNFem jest Diuna :| Wiem , że nie na temat , ale musiałem to z siebie wyrzucić :) Bardzo fajny film :) Pozdrawiam serdecznie :)
Według mnie nie poznajemy w ten sam sposób książki czytając i słuchając audiobooka. Audiobook czyta jakiś aktor/lektor i wiele razy spotkałam się z opinią o książkę, którą ktoś poznał właśnie w ten sposób, że nie podobała się tej osobie dlatego, że lektor był nie taki, więc to mówi samo przez się. No i właśnie przez tego lektora, który narzuca tonem głosu jak kto odbierze daną postać, książka jest inaczej odbierana niż jakbyśmy sami czytali i sami nadawali barwę i ton głosu postaciom w naszych głowach.
Dlatego jak mi lektor nie siada to czytam sama ❤.
Ale dobry lektor może wynieść książkę na supełnie inny(wyższy poziom. Tak jak słaby lektor może książkę "położyć". Ale jak mi lektor nie odpowiada, to nie słucham.
Spotkania Influ z autorami są jak najbardziej ok, to najczęściej od wydawnictwa zależy, kogo na takie spotkanie zaproszą. Nikt nie ma pretensji o dziennikarzy/ludzi z branży (redaktorów itp.), ale o osoby, które popularyzują czytanie już tak? W ogóle czuję, że złość w tej opinii kierowana jest właśnie na twórców, którzy dostają zaproszenie... czyli dla zasady mają odmówić, żeby komuś nie było przykro, bo nie są "warci" swojej obecności xD? Jak już to, trzeba naciskać na wydawnictwa, żeby organizowały więcej ogólnodostępnych spotkań :)
A ja to widzę inaczej. Moim zdaniem ogólne fakt, że jedna osoba musi stać godziny w kolejce, żeby dostać minutę z autorem, a inna może spędzić z nim kilka godzin, tylko dlatego że posiada sociale książkowe, nie jest fair. Ale zgadzam się, że tutaj "winę" ponoszą wydawnictwa. Gdybym sama dostawała takie zaproszenia, to też na pewno bym z nich korzystała :) Poza tym przy ich okazji często powstają super materiały dla szerszej publiczności jak np. wywiady 1:1, więc dostrzegam też oczywiście plusy takich rozwiązań :)
Ja często kupuję książki po obejrzeniu book haula lub czegoś tego typu
Wcześniej tylko czytalam ksiazki teraz nie mam za woele czasu bo zycie praca itd i o wiele wiecej slucham bo kest mi wygodniej (gdzy nie moge znalesc czasu) , jadac do oracy czy bd na siłowni
Jak dla mnie nie jest to nie fair, że influencer ma spotkanie z autorem / przecież promuje jego książkę.
Wręcz byłoby dziwne, gdyby tak nie było
Barwione brzegi ghe - przecież od ładnego wyglądania jest grzbiet książki.
Z opinią o poleceniach nie ma co się nie zgadzać. Skoro tej osobie się nie sprawdzają te polecenia, to się nie sprawdzają. Bywa.
Wulgaryzmy w życiu publicznym są obrzydliwe, a już w książkach, czyli literaturze pięknej (z definicji) to kompletna porażka. Takie teksty z miejsca dyskwalifikuję. Ponadto uważam, że miłośnicy książek powinni dbać o kulturę języka, tym bardziej, że dzięki czytaniu mają szeroki zasób słownictwa. I to nie jest żaden hejt z mojej strony. Pozdrawiam ❤
Wulgaryzmy często gęsto są elementem kreacji postaci. Menel spod budki z piwem czy przestępca mówiący wysublimowana polszczyzną byłby raczej mało przekonujący.
@aga1789 Wtedy wystarczy, że narrator zastosuje mowę zależną i użyje odpowiednich eufemizmów. Tak robili klasycy.
@ na przykład? Jakich eufemizmów?
@@aga1789 Poczytaj klasyków, to się przekonasz, że można przedstawić robotnika czy gangstera tak, by wszyscy wiedzieli, jak się wyraża, jednak bez epatowania wulgaryzmami. Subtelny pisarz przekazuje takie treści nie wprost, dając do zrozumienia czytelnikowi, o co chodzi. Bluzgi pojawiają się w nisko jakościowej prozie.
@ sporo klasyków używało przekleństw, więc nie rozumiem. Pisałeś o eufemizmach - jesteś w stanie podać przykład ?
Don't hate the player, hate the game, ale w przypadku audiobooków jest na odwrót. Bardzo razi mnie, kiedy ktoś mówi, że ,,przeczytał" np 70 książek w ciągu roku, podczas gdy w rzeczywistości ich wysłuchał, często robiąc w tym czasie zupełnie inne rzeczy. Dla osób, które faktycznie poświęcają godziny na czytanie, może to być demotywujące - zwłaszcza gdy czytają wolniej i nie osiągają takich wyników.
Dla mnie czytanie to coś więcej niż samo zapoznanie się z treścią - to skupienie, wyobrażanie sobie postaci, słyszenie ich głosów w głowie, wczuwanie się w styl autora. Audiobook tego nie daje w takim stopniu, bo narzuca interpretację i angażuje inaczej. Oczywiście rozumiem, że dla wielu osób to świetny sposób na poznawanie literatury, ale osobiście traktuję to jako coś innego niż czytanie.
To trochę jak gotowanie: można samemu przyrządzić danie od podstaw, a można wrzucić składniki do Thermomixa i pozwolić mu zrobić całą robotę. I nie ma w tym nic złego, ale gdybym korzystała z Thermomixa, to nie przyjmowałabym komplementów za ,,świetne gotowanie" i co więcej powiedziałabym wprost, że wrzuciłam tylko składniki do robota kuchennego. Nie chwaliłabym się też potem ile pysznych zup potrafię przyrządzić skoro żadnej nie zrobiłam. Myślę, że wszyscy już skumali przenośnie😉
Ale liczy się efekt, a nie forma. Jeśli ktoś przesłuchał książkę, a ktoś inny ją przeczytał, to już jego wybór, a efekt jest taki sam, dlatego nie rozumiem logiki osób jak ty, dla których audiobook jest “gorszy” i nie powinien się liczyć.
Nigdzie nie napisałam, że audiobook jest gorszy, tylko wyraziłam swoje zdanie co do zachowania osób słuchających je, które zachowują się w okreslony sposób (bo oczywiście nie każdy robi tak jak wymieniłam). Następnym razem radzę czytać ze zrozumieniem, dosłownie napisałam że tutaj stwierdzenie don't hate the player hate the game totalnie nie pasuje i jest właśnie na odwrót
@@aneta1337 ale ja się odniosłam do części twojej wypowiedzi, gdzie nie stawiasz równoznacznej zapoznania się z treścią w różnej formie. To jaką formę wybierasz to twój wybór. Nie rozumiem mówienia, że jak ktoś przesłuchał 70 książek to jest coś złego czy innego od czytania w papierze. Ty wybierasz formę w jakiej zapoznajesz się z treścią.
Nadal nigdzie nie napisałam, że słuchanie audiobooków jest czymś złym, a co do formy dosłownie napisałam ,,dla mnie" dzieląc się moim doświadczeniem. Widzę, że jest Pani zwolenniczką słuchania, bo ewidentnie nie potrafi Pani czytać ze zrozumieniem.
@ “bardzo mnie razi, jak ktoś mówi, że przeczytał 70 książek w roku, a tak naprawdę je przesłuchał”. Mnie każesz czytać ze zrozumieniem, a sama nie wiesz chyba o co chodziło w twoim komentarzu. Oceniasz audiobooki negatywnie jako niepełną formę czytania. To wynika z twojego komentarza i że zdania, które zacytowałam. Może sama nie wiesz o co ci chodzi? Co do założeń rodem z przedszkola - nie słucham audiobooków a w zeszłym roku przeczytałam 102 książki w formie pisanej. Także pudło 🤷♀️
O co chodzi z nielubieniem pani Kopińskiej? Coś mnie ominęło?
Ja nie mam nic do audiobooków ale właśnie denerwuje mnie jak ludzie mówią że przeczytali jakąś książkę a tak naprawdę ją przesłuchali xD
nie rozumiem tak szczerze jak cos tak blahego moze kogos denerwowac, przeciez overall to nie ma zadnego znaczenia czy ktos to przesluchal czy przeczytal skoro zna tresc wiec czemu mialby zaznaczac za kazdym razem dokladnie ktora z tych czynnosci wykonal?
@@patrvc7aTo chyba wynika z podstawowej różnicy czasowników "słuchać" i "czytać"... zwyczajnie są to dwie inne czynności, znajomość treści nie ma z nimi nic wspólnego