Ciekawe i nieoczywiste wątki omówiłeś :) Coś w tym jest, że po latach różne obrazy i opowieści inaczej przyciągają uwagę albo podlegają odmiennej interpretacji. Mój odbiór teraz był zupełnie inny. Zwróciłam uwagę na wątki genealogiczne i pytanie matki Rose zadane Jackowi, czy pociąga go takie życie bez korzeni. Takie mogło ono być z jej perspektywy. Oglądając, myślałam o tym, kto kogo widział, dosłownie i w przenośni. I jakie były te obrazy. Słuchając Ciebie, przypomniałam sobie też jedną z homilii śp. ks. Pawlukiewicza, który mówił, że Titanic to jeden z bardziej chrześcijańskich filmów, jakie poznał - kochający mężczyzna mówi kobiecie, by trzymała się tego kawałka drewna. On umrze, ale ona ma nigdy nie tracić nadziei i nigdy się nie poddawać :) Uśmiecham się do liczby interpretacji tej wielogodzinnej historii i zauważam, że zarówno w tej realnej, jak i Twojej dużo dwójek, począwszy od 1912 :)
Ciekawe i nieoczywiste wątki omówiłeś :) Coś w tym jest, że po latach różne obrazy i opowieści inaczej przyciągają uwagę albo podlegają odmiennej interpretacji. Mój odbiór teraz był zupełnie inny. Zwróciłam uwagę na wątki genealogiczne i pytanie matki Rose zadane Jackowi, czy pociąga go takie życie bez korzeni. Takie mogło ono być z jej perspektywy. Oglądając, myślałam o tym, kto kogo widział, dosłownie i w przenośni. I jakie były te obrazy. Słuchając Ciebie, przypomniałam sobie też jedną z homilii śp. ks. Pawlukiewicza, który mówił, że Titanic to jeden z bardziej chrześcijańskich filmów, jakie poznał - kochający mężczyzna mówi kobiecie, by trzymała się tego kawałka drewna. On umrze, ale ona ma nigdy nie tracić nadziei i nigdy się nie poddawać :) Uśmiecham się do liczby interpretacji tej wielogodzinnej historii i zauważam, że zarówno w tej realnej, jak i Twojej dużo dwójek, począwszy od 1912 :)